Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Wysłany: 5 Grudzień 2010, 12:11 Życie Arystokraty?
Za oknem kolorowe liście powiewają na wietrze.
Spadając obumierają na zmarzniętej wyblakłej trawie.
Dzień przytłacza krótkością pobytu słońca na niebie.
Mrok spowija osiedla szczycąc gwiazdami i blaskiem księżyca,
wśród burzowych chmur, z których spada lodowaty deszcz.
Burza spowija jesienny czas, zamyka nas w otchłani czterech ścian.
Samotność przybija, gdy wzrok zagląda w czyjeś okno, widząc
przytuloną parę ogrzewającą się swym płomieniem.
Moje serce owite chłodem.
Ogień zgasł w mym sercu.
Nie ma kto ogrzać mnie.
A jesień trwa i gnębi mnie. Za oknem gdy zima zawita, to lód
zamknie moje wnętrze i w katuszach będę się męczył z samotności.
Dzieciństwo i trochę więcej.
Dawno, dawno temu za górami... Chwila! To nie ta bajka. Cóż, historia Benjamina zaczyna się jak każdego innego - od narodzin. Urodzili go ludzie i się z nimi wychowywał. Jego rodzice nie byli świadomi aż tak wielkiego zła, jakie ich otaczało. W końcu pewne stworzenia się o to postarały. Oczywiście, byli trochę świadomi jak każdy człowiek, bo nie da się nie zauważyć tego wszystkiego, co się dzieje. Jego rodzina była bardzo majętna, więc dobrze im się wiodło. Sam jako dziecko zauważył po prostu mnóstwo dziwnych sytuacji: napadów oraz morderstw ludzi przez złe rasy, czy łamiące prawa osoby. Wydawałoby się, że takie zdarzenia są na porządku dziennym. Może nie codziennie, ale co trzeci dzień na pewno. Jak już podrósł, wręcz martwił się tego jak mało ludzi jest na świecie. Powoli wraz z wiekiem zaczął sobie zdawać sprawę, co się dzieje. Sporo ludzi było świadomych tego, co ma miejsce na co dzień, ale bali się o tym głośno mówić. Bo w końcu co się działo z ludźmi, którzy za dużo mówili, chyba każdy zna odpowiedź. Kiedy miał jedenaście lat, w końcu już zaczynał rozpoznawać tych okrutnych i podstępnych. Co prawda, nie wiedział co to za rasy, ale wiedział kogo unikać albo przed kim uciekać, jak się go tylko zobaczy, czując, że jest coś nie tak. Oczywiście nie zawsze udawało mu się rozpoznać bowiem takowych, gdyż potrafią ukryć to co ich zdradza (skrzydła itp). Zaczął mówić o tym rodzicom, którzy wiedzieli o tym wręcz bardzo dobrze, ale kazali mu siedzieć cicho. Cóż, mielenie ozorem oraz naiwność Franka sprowadziła na niego koszmar, którego od zawsze chciał się pozbyć. Pewnie nie świadomie opowiedział o tym jednemu z tych złych. Pewnego wieczoru w drzwi domu ktoś zaczął natarczywie pukać. Jego rodzice wiedząc, że lepiej nie otwierać drzwi po zmroku z oczywistych powodów, ignorowali pukanie. Walenie umilkło. Chłopiec zapytał się kto to, lecz ojciec odpowiedział mu, że nieważne. I nagle drzwi do domu zostały wyważone, a wszędzie gdziekolwiek by się spojrzało rozlał się ogień. Wybuchła panika, a kiedy rodzina chciała coś zdziałać, do domu wparowały wampiry. To było wielkie, a nawet bardziej, zaskoczenie dla rodziny, ale nie dla ojca chłopaka. Bowiem wiedział, że młody arystokrata jest dosyć naiwny. Mały był odważny, ale nie był głupi, dlatego ojciec nie musiał mu mówić aby się gdzieś schował. Ukrył się. Ale gdzie? Otóż, schował się pod sofę i obserwował sytuację. Wampirów było z pięć, ale wystarczył by jeden aby pokonać trzech nieuzbrojonych i przestraszonych ludzi. W większość były to osoby płci żeńskiej, ale kilku mężczyzn też się znalazło. Wampiry podeszły do jego rodziców i jak gdyby nigdy nic, podpalili ich, a dalej zaczęli maltretować ich spalone ciała. W każdym razie młody arystokrata zamknął oczy, bo jeszcze tego by brakowało aby ta jego odwaga uciekła z jego charakteru. Kiedy otworzył oczy to sofy już nad nim nie było, a napastnicy stali wokół niego i patrzyli się na niego jak gdyby zrobił im jakiś niewypalony kawał. Uśmiechali się, ale to nie był uśmiech jaki by chciał ujrzeć chłopak. Jednym okiem zauważył stan ciał swoich rodziców. Ich ubrania były doszczętnie spalone, a ich postacie zwęglone. Dało się na nich ujrzeć liczne rany w prawie każdym miejscu. Strach go pożerał. Trząsł się, patrząc na podłogę. Słyszał ich krótką rozmowę, czy go zabić albo się trochę z nim pobawić. Zwyciężyła ta druga opcja, niestety. Jeden z napastników wsadził go do worka i odeszli. Dom spalił się całkowicie, aż wyglądało to tak jak by tu nikt nigdy nie mieszkał, a sama posiadłość to tylko kolejna z jednych ruin.
Dalsza historia.
Kiedy już dotarli na miejsce, nie było to miejsce takie, w którym ktoś chciałby być. I on też nie chciał. Był to duży, stary dom, prawdopodobnie jedno z miejsc, gdzie bywały te istoty. Znajdowali się w jakiejś dużej sali, lecz ciężko ją opisać, choć wyglądała całkiem nieźle. Sam wciąż był w worku i zostawiony w jakimś kącie, a napastnicy na chwilę gdzieś się zmyli. Udało mu się wysunąć głowę z worka, ale dalej był przerażony, choćby już trochę mniej. Bowiem nie musiał oglądać zwłok swoich rodziców.
Wnet potem wyczuł czyjąś obecność. Odruchowo obejrzał się, a za nim stała jedna z wampirzyc. Kobieta była bardzo ładna, lecz nie o tym teraz myślał chłopak. Miała na sobie czarną spódnicę oraz czarny biustonosz. Szybko, a zarazem z paniką, znowu schował głowę do worka. Już siedzę w worku! Już siedzę. Na nic, jego myśli. Kobieta wyjęła go z worka, a sam się poczuł jak jakiś przedmiot. Uśmiechnęła się i rzekła do niego rozbawiona;
- Nie bój się maleńki, zaraz ci coś pokażę.
Co prawda, jak prawda, nie pomogło mu to w żaden sposób, ale przestał się trząść. Pomyślał tylko jeszcze tyle, że tak naprawdę nie jest taki mały, na jakiego wygląda.
Zaczął trochę nabierać śmiałości, choć wciąż patrzył ze strachem. Kobietę bawiła jego postawa, niby tchórzostwo, ale widać w tym również kropelkę odwagi, mhm.
- Może się trochę zabawimy zanim reszta wróci?
Nie wiedział co miała na myśli. Może to nawet lepiej, ale i tak jego ciekawość dała górę.
- Co masz na myśli mówiąc 'zabawimy'?
Nie rozumiał o czym mówiła, więc zadał to pytanie, tak wypadało. Kobieta teraz inaczej się uśmiechała. Spojrzała mu w oczy i to przez dłuższą chwilę, aż w końcu odpowiedziała melancholijnym tonem:
- Zaraz się przekonasz, oj tak.
W momencie ruszyła ku temu, aby zdjąć z niego bluzkę, a kiedy zaczęła rozpinać mu rozporek, chłopak się zasłonił, wierzgając się i nie chcąc dopuścić jej do tego miejsca. Bowiem zaczął pojmować, o czym mówiła. Ta złapała go za rękę i zaczęła mu ją ściskać, jak gdyby usiłowała ją wykręcić. Chłopaka zabolało to bardzo intensywnie, dlatego więc przestał stawiać opór.
- Nie opieraj się bo i tak to nic ci nie da!
Kontynuowała zdejmowanie jego spodni, a kiedy już zdjęła, została mu tylko bielizna. Benjamin zaczerwienił się i odruchowo chciał się zasłonić, stawiać ponownie opór, ale kiedy zobaczył wzrok kobiety, rozmyślił się. Chciał uciec i to bardzo szybko, jak najdalej, hen daleko, ale co mógł zrobić? Raczej nic.
- Klęknij!
Zauważył, że sprzeciwy są daremne, co jest straszne kiedy się wie, że nie można się bronić. Klęknął, a kiedy to zrobił - ta złapała go za włosy i przybliżyła jego głowę do swojej dolnej partii ciała. Spojrzał jej w oczy, a ona nie musiała nic mówić, aby zrozumiał o co w tym wszystkim chodzi. Wysunął język i zaczął tańczyć nim po jej łonie. Dziewczyna zaś zamknęła oczy i rozpoczęła rozkoszowaniem się pracą chłopaka. W pewnym momencie poczuł, że odczuwa ból, a jak się okazało, to wampirzyca zaczęła mocniej szarpać go za głowę, ale i nie tak aby go odsunąć, a zupełnie na odwrót przyciągała go bliżej. Chyba wiedział, że nie ma już odwrotu. Zaczął bardzo szybko przebierać języczkiem z wielkim, a fe, ogromnym obrzydzeniem. Ta nie przestała sprawiać mu bólu, lecz po jakimś czasie w końcu musiała ustać. Usłyszał długi wydech. Krótką chwilę tak stała w bezruchu, jednakże po tym ułamku czasu, pociągnęła go za głowę jak przed chwilą to robiła, ale tak aby stanął na równe nogi. Zrobiła to mocno, albowiem nie chciała kolejnych prób oporu. Znów patrzyła w jego oczy, choć sam unikał jej wzroku. Przybliżyła swoje usta do jego szyi i liznęła go w to miejsce dwa razy. Choć za drugim razem robiła to powoli. Wyczuwała szybko płynącą krew arystokracką. Wolniutko wbiła swoje kły w jego szyję, a robiąc to coraz wolniej, sprawiała mu większy ból. Zaczął się trochę wyrywać, ale wampirzyca była od niego o wiele silniejsza. Piła ile mogła, a jemu trochę łez napłynęło do oczu, ale ich nie wypuścił. Benjamin zbladł jak śmierć i stracił przytomność. Choć od razu go nie puściła jeszcze, to chwilę robiła, to co robiła. W końcu wyjęła kły i ciężko oddychając, wypuściła z objęć chłopaka, który runął na podłogę. Chwilę tak stała, miała przy tym bardzo szeroko otwarte oczy. Było jej bardzo dobrze, aż za dobrze. Dopiero po długim czasie, wzięła swoje rzeczy i gdzieś myknęła zostawiając małego samego.
Kiedy się ocknął, było późne popołudnie. Znajdował się w innym pomieszczeniu, a dosłownie w jakiejś sypialni. Miał na sobie tylko bieliznę. Leżał na łóżku, mając wrażenie, że spał bardzo długo. Bo tak też było, ale całego czasu nie spędził tutaj. Zauważył na swoim ciele jakieś tatuaże. Przynajmniej on je tak widział. Tak chwilkę myślał i sobie przypomniał, to co ostatnie pamiętał. Zniszczenie domu, morderstwo jego rodziców, oraz tego co zrobiła mu wampirzyca. To było dla niego za dużo i to stanowczo czuł, że te zdarzenia wywarły jakiś wpływ na jego psychikę. Znowu zachciało mu się płakać i w tym momencie właśnie weszła ta sama dziewczyna, co się z nim zabawiała. Spojrzał na nią, och, aż zbladł ze strachu. Wziął poduszkę i postanowił się nią ewentualnie zasłaniać. Ta spokojnie podeszła do niego wolnym krokiem, zabrała poduszkę i z niewinnym uśmiechem na ustach rzekła do niego;
- Jak się spało?
Nie odpowiedział, gdyż był zbyt przerażony aby odpowiadać. Wampirzyca tylko zachichotała na jego postawę, a ręką przejechała po jego klatce piersiowej. Chłopak spał mniej więcej dwa dni ze względu na wycieńczenie oraz ubycie krwi.
- Zostawiłam na twoim ciele mała pamiątkę, abyś nigdy kochanie nie zapomniał...
Nie dokończyła zdania. Chciała, aby chłopak sam się domyślił. Sam zorientował się, co miała na myśli, ale i nie tylko. Pojął też, że tatuaże miały motywację pieczęci, które wrastały się w niego, gdy tylko zdarzało się mu coś naprawdę okrutnego. Złapała go za ramię i mocnym szarpnięciem postawiła go na równe nogi. Przyglądała mu się, wciąż ze swoim podłym, wręcz żmijowatym uśmiechem. Zaczęła przejeżdżać dłońmi po jego ciele i po chwili natarczywie go całować. Miał on tylko zaledwie jedenaście lat, nie wytrzymał i łzy, które kręciły się w jego oczach wypłynęły. Ta jednak, nie przestawała, choć czuła je na swym policzku bardzo wyraźnie. Kilka łez nawet wyłapała językiem, a kiedy poczuła ich smakach, swoje pocałunki zwolniła. Zaczęły być bardziej powolne i wydłużone jak by wiedziała, że w ten sposób rani bardziej jego samego. Trwało to długo. Dopiero po tym czasie puściła chłopaka i dała mu spokój. Położył się na łóżku skulając się i popłakując co jakiś moment. Wszystko mijało, jak gdyby nie miało się skończyć dla chłopaka. Zdawało się, że to co się dzieje trwa tygodniami, a nawet miesiącami. Dziewczyna wolnym krokiem opuściła pokój, a przy tym subtelnie zamykając drzwi. Leżał tak bezwładnie, nie mógł już nawet myśleć. Chciał, aby to był sen, a nie rzeczywistość. Noc nastała. Coraz bardziej nie był wstanie myśleć, oraz przestał płakać. Dla niego to był koszmar, był niebywale zdruzgotany. Praktycznie nie mógł nawet mrugnąć! Wpatrywał się w okno, które było w pokoju. Wydawało by się, że nic się nie stanie co by mogło odwrócić bieg wydarzeń. Lecz ni zowąd przez myśl mu przebiegła myśl, która nie była rozpaczą. Wziął do ręki lampę, która leżała obok łóżka i cisnął nią w okno. Szyba została rozbita, a do jego serduszka jakby znów wróciło życie. Rozbiegł się i wybiegł przez otwartą przez siebie drogę. Nie była tu zbyt wysoko. Może jedno piętro? Kiedy znalazł się na zewnątrz... Po raz pierwszy od kilku dni pojawił się mu uśmiech na twarzyczce. Zaśmiał się i to niezwykle głośno, bo to było to, na co czekał. Biegł tam gdzie go powiało jak najdalej od tego miejsca choćby i na koniec świata.
Hej! to jeszcze nie koniec!
Dalsza historia małego arystokraty potoczyła się dużo lepiej w porównaniu z tym co wcześniej przeżył. Na początku było mu ciężko, bo w końcu miał tylko [już!] 13 lat i bieliznę na sobie. Został sługą, ale szybko zrezygnował. Bowiem chciał tylko zarobić na ubranie oraz na nóż. Dalej szczęście mu dopisywało i udało mu się wybrnąć, oraz zapomnieć o tym co kiedyś się stało. Choć tak naprawdę nigdy nie zapomniał, gdyż tatuaże mu o tym przypominały. A co najważniejsze? Przez resztę swojego życie nie spotkał wampirzycy, która wywarła taki wpływ na jego życie.
Gryząc się z myślami,
Zadając pytania bez odpowiedzi,
Walcząc z obawami,
I z tym co w środku siedzi,
Zamiast tak po prostu,
Przyznać, że coś czuję,
Powiedzieć prosto z mostu,
Że żałuję,
Tej obojętności, jestem idiota,
Tak, przyznaję to był błąd,
Serce cały czas łomota,
Oddaję się pod sąd,
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!