• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Archiwum X » Posiadłość Azazela
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Azazel
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Luty 2012, 20:09   Posiadłość Azazela



    Posiadłość i jej otoczenie.


    Sama posiadłość Azazela znajduje się na szczycie stromego klifu na północno-zachodnim krańcu malinowego lasu. Istnieją tylko dwa sposoby aby się tam dostać. Pierwszym i chyba najodpowiedniejszym dla wszystkich odwiedzających jest brukowana droga. Szeroka na tyle, że spokojnie zmieściłyby się na niej dwie karoce, wykładana brukiem w kształcie pików, z pewnością stanowi wygodną trasę. Zaczyna się od jednej z odnóg drogi dojazdowej do Cukierkowej Ulicy. Dalej prowadzi przez szkarłatne wrzosowiska, i śpiewający las aż dociera do piernikowego mostu. Ta monumentalna budowla łącząca ze sobą dwie strony stromego urwiska w dole którego płynie rzeka zrobiona jest z polukrowanego piernika. Już z oddali czuć jego kuszący zapach, jednak wielu łakomczuchów mocno się zaskoczyło bowiem piernik z jakiego zrobiony jest most jest twardszy od kamienia. Dalej droga zmienia się w malowniczą serpentynę prowadzącą na sam szczyt. Jednak należy wspomnieć, że posiada ona niewielką ścieżkę, która zaraz za mostem prowadzi w przeciwnym kierunku do szczytu. Przechodzi przez wiecznie zamglony las i dochodzi aż do rzeki, rzeki którą płynie nic innego jak malinowa oranżada.
    Ci co jednak ruszą w górę po swej lewej zobaczą głębokie urwisko, natomiast po prawej gęsty i mroczny las, pełen drzew bardziej powykręcanych niż rozgotowany makaron. I to właśnie ten las stanowi druga możliwość dotarcia do posiadłości Azazela, jednak powiada się, że tylko on sam i paru nielicznych przyjaciół znają bezpieczną drogę przezeń.
    Ci co już znajdą się na szczycie, będą mogli bliżej przyjrzeć się budowli którą ze względu na położenie widać już z bardzo daleka.


    Opis posiadłości.

    Gdy wreszcie dotrzemy brukowaną drogą do jej końca, oczom wędrowców ukaże się wysoka na jakieś piętnaście metrów drewniana okuta lśniącą stalą brama, z obu stron ograniczona wysokimi wieżami ze szpiczastymi szkarłatnymi dachami. Zarówno z lewej strony, z której całość ogranicza urwisko, jak i z prawej, widać jedynie wysoki mur ograniczający całą posiadłość. Owy mur można jednak przekroczyć dzięki bocznemu wejściu wybudowanemu od wschodu. Gdy jednak skorzystamy z głównej bramy po przekroczeniu zauważymy wysoki budynek z wąskimi wieżami w każdym rogu oraz jedną całkiem sporą mniej więcej w jego środku. Na wschodniej stronie znajdują się ogrody, natomiast od północy, na murach wybudowano taras widokowy.

    Posiadłość – poszczególne miejsca/pomieszczenia.

    Wejście główne:
    Wysoka pęknie zdobiona różnokolorowymi stalowymi wykroczeniami brama stanowi główne wejście do budynku. Otwiera ją zawsze lokaj Azazela imieniem Dorian i tylko on oraz sam właściciel posiadają do niej klucze.

    Hol:
    Zaraz za drzwiami znajduje się wysokie i obszerne pomieszczenie. Po prawej i lewej stronie wybudowane są marmurowe schody prowadzące na wyższe piętro, oprócz nich jest tu także szereg drzwi do większości pomieszczeń na parterze takich jak pokoje gościnne, kuchnia, jadalnia, sala spotkań oraz zejście do katakumb i piwniczki. Ściany przyozdobione są różnorakimi obrazami, starymi zbrojami oraz wazami i tym podobnymi ozdobami.

    Korytarz i pokoje gościnne:
    Sam korytarz szeroki na około trzy metry i wysoki na mniej więcej pięć pozwala dojść do wielu pokojów zajmowanych przez gości którzy przyjechali z wizyta a także przez tych, którzy tu zamieszkali. Drewniana podłoga oraz drewniane ściany oświetlone latarniami co parę metrów w nocy i wąskimi oknami w dzień sprawiają że jest tu całkiem przytulnie. Same pokoje natomiast, nie mają jednego stylu bowiem każdy z nich urządzony został na życzenie osoby w niej mieszkającej.
    Podobny korytarz prowadzący do pokoi znajduje się piętro wyżej z tą jednak różnicą, że aby się tam dostać należy wpierw skorzystać ze schodów.

    Kuchnia oraz jadalnia:
    Kuchnia znajduje się w północno-wschodnim narożniku zaraz obok jadalni. Po środku kuchni stoi wielki stół a na wszystkich ścianach znajdują się szafki. W rogu jest wielkie palenisko z kotłem a obok zwyczajna kuchenka. Jadalnia to spora sala w kształcie prostokąta. Ta również ozdobiona jest obrazami oraz wielkim oknem od wschodniej strony. Po środku znajduje się stół z szeregiem krzeseł dookoła.

    Sala spotkań:
    To pomieszczenie, po zachodniej stronie całego kompleksu zdaje się być dość mroczne. Pomimo tego że dwie ściany posiadają szereg naprawdę sporych okien to na ogół są one przysłonięte szkarłatnymi zasłonami. Na środku stoi długi kamienny stół z wygodnymi krzesłami po obu stronach oraz jednym nieco większym od pozostałych na którym na ogół zasiada Azazel.
    Należy wspomnieć, że do tej Sali prowadza wysokie dwuskrzydłowe drzwi oraz jeszcze jedne, niewielkie gdzieś w rogu Sali.

    Osoby zamieszkujące posiadłość (BN)

    Dorian – opis niebawem

    Serah
    OBRAZEK

    Średniego wzrostu, fioletowowłosa dziewczyna o "bogatych" kształtach, na ogół ubrana jest w niebieską sukienkę oraz śnieżnobiały fartuszek na nie. Zawsze jest grzeczna i do wszystkich zwraca się z można by powiedzieć nadmiernym szacunkiem.
    Z tego co wiadomo lokatorom, zatrudniona tu jest jako pokojówka i kucharka choć jej obowiązki są nieco bardzie rozległe...

    [Informacje dodatkowe]

    - Opisy kolejnych pomieszczeń zostaną dodane z czasem w pierwszym poście a także w poście w którym będzie się działa akcja, jako przypomnienie.

    - Zejście do katakumb jest zablokowane grubymi stalowymi drzwiami a klucz do nich ma jedynie Azazel.

    - Każda osoba która zamieszka w posiadłości Azazela ma prawo do stworzenia nowego tematu z opisem swojego pokoju. Jednak w tytule powinna zamieścić dopisek [Posiadłość Azazela]
    Przykład: Pokój Hinaty [Posiadłość Azazela]

    Dodane po 1 godzinach 31 minutach:

    Było piękne popołudnie, wiatr wiał tylko leciutko szumiąc gdzieś w oddali w drzewach. Słoneczko miło ogrzewało mieszkańców posiadłości oraz okolic a w oddali słychać było szum kolorowego morza.
    Wtem rozległ się stukot końskich kopyt dochodzący z karocy, która właśnie zajechała pod bramę. Kamerdyner zdarzył już ja otworzyć i czekał na swojego pana pod drzwiami. To właśnie tam zatrzymała się karoca. Gdy Dorian otworzył drzwi, Azazel wysiadł pierwszy by pomóc swojej nowo poznanej towarzyszce podając jej rękę.
    Azazel uśmiechnął się delikatnie wzrok koncentrując na kociczce. W końcu z godnie z obietnicą od teraz to będzie także i jej dom.
    - Witam w moich skromnych progach Michalino. Przygotowałem już pokój dla ciebie.
    Być może dziewczynie wydawało się, że ich spotkanie było przypadkowe, w takim razie jak przygotowałby dla niej pokój zawczasu? A może było to niewinne kłamstewko by mogła poczuć się jak ktoś z dawna wyczekiwany?
    - Jednak to Tobie pozostawiam wybór wystroju i mebli. Ze wszystkim czego będziesz potrzebować zwróć się do Doriana, jakby czegoś brakowało on w mgnieniu oka to sprowadzi.
    Kończąc wypowiedź Azazel wskazał na kamerdynera, aby jego towarzyszka wiedziała o kogo chodzi.
    - Gdy już wszystko załatwisz chciałbym Cię zaprosić na kolacje do jadalni, ją także wskaże Ci Dorian.
    Cień wcale się nie spieszył, jednak chciał by wszystkie, tak zwane sprawy organizacyjne zostały załatwione od razu. Chciał by Michalina poczuła się jak w domu, w dom którego jeszcze do dziś nie miała.


    //Możesz zrobić sobie temat z pokojem i opisać go jak chcesz. Pamiętaj jednak o dodatku do tytułu, żeby było wiadomo gdzie ten pokoik jest : )
      
    Misia



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Luty 2012, 17:51   

    Przez całą drogę kuliła się nerwowo na siedzeniu, chowając śliczną główkę w ramionach i nadal nie patrząc na Azazela. Mimo, że nie stanowił żadnego zagrożenia, przeciwnie, już bardzo, bardzo, bardzo, bardzo go polubiła. Wiedziała, że nie zrobi jej absolutnie nic złego, nie skrzywdzi i nie sprawi, by cierpiała. Zapewne nie pozwoli nawet, aby chodziła smutna. Mimo tej pewności i przypuszczeń znów ogarnął ją strach. Przed czym...? A to już tylko dobry Bóg raczy wiedzieć. Taki odruch bania się wszystkiego co nowe i tego, co właśnie się dzieje. Można nawet rzec: "lęk przed Wielkim Nienazwanym", jeżeli takowe w świecie jeszcze istniało. Było w każdym razie w wymyślonym, odgrodzonym od reszty światów i krain, światu Misi,
    Za każdym razem, gdy tylko karoca podskakiwała na kolejnym wystającym z podłoża kamyku, dziewczę mocniej chwytało rąbek podartej sukienczyny i jeszcze mocniej kuliło ramiona, jeżeli to oczywiście było dalej możliwe. Najchętniej zwinęłaby się w kłębek na ławeczce i siedziałaby tak dopóki nie dotarliby na miejsce. Było to jednakże niemożliwe, poza tym- nie wypadało w towarzystwie kogoś kto ją przygarnął, tak się zachowywać. Postanowiła więc SPRÓBOWAĆ choć trochę opanować gryzący ją ze wszystkich stron strach. Serce zwyczajowo biło w przyspieszonym tempie. Oczy, nim znalazły dobry punkt do zatrzymania kręciły się i biegały nerwowo po całej karocy, ale na szczęście drzwi stanowiły dostatecznie ładny punkt, by choć na chwilę zatrzymać na nim przerażone spojrzenie i spróbować je uspokoić. Naturalnie, nie odezwała się ani słóweczkiem.
    Kiedy wreszcie powóz się zatrzymał, kociczka odetchnęła z ulgą. Powoli, wciąż lekko się trzęsąc puściła rąbek sukienki i rozluźniła spięte mięśnie. Minęła dobra chwila, nim wreszcie była zdolna zsunąć się z ławeczki.
    Nawet prawie się uśmiechnęła. X ulgą, oczywiście. Prawie. Bo os tego uśmiechu powstrzymało ją pojawienie się kogoś-jeszcze-jednego. Zamiast więc wyjść, przylgnęła bokiem do wewnętrznej strony drzwiczek karocy i z lękiem wystawiła na zewnątrz jedynie łepetynkę. Loki rozsypały się na jej ramieniu. Podała z wdzięcznością rękę Azazelowi, który widać, wbrew oboawom Misi nie zapomniał o niej i lekko, na wzór dziecka, zeskoczyła ze stopnia.
    - Dziękuję.- szepnęła z uśmiechem pełnym wdzięczności, bojąc się cokolwiek wypowiedzieć głośniej. Dorian, wbrew pozorom, mógł gryźć i zjadać małe dziewczynki. Popatrzyła na swojego nowego pana z ciekawością. Tak, było to ciekawe, bo przecież na nią nie polował. I było to dziwne. Postanowiła się tym nie przejmować. Przeciwnie- poczuła się dzięki temu dobrze, a coś na kształt fali ciepła wlało się jej do środka i nieco ośmieliło.
    Jej. I do tego będzie mogła sobie urządzić pokój. Sama...? Będzie trudno... Ale cieszyła się bardzobardzobardzobardzo. Nigdy nikt nie traktował jej w ten sposób. Poczuła się, jak gdyby zamiast roli sługi została jakąś jaśnie panienką.
    I... k-kolacja...?! Cień lęku przemknął przez jej twarz. Przecież... przecież ona nigdy jeszcze nie jadła kolacji w taki sposób... z zaproszeniem, etykietą... O TAK. To BYŁO przerażające. Mocniej ścisnęła rękę Azazela. Ale najwyraźniej życzył sobie, aby ją puściła i ruszyła ze strachem za kamerdynerem. Powoli, oglądając się za siebie. I poprzysięgła sobie nigdynigdyprzenigdy nie zawołać Doriana. Nie chciała na własnej skórze przekonać się, czy rzeczywiście gryzie.
    Azazel
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Luty 2012, 19:52   

    Całą drogę zerkał na dziewczynę, jednak robił to tak by nie odczuła jego wzroku na sobie. Jej zachowanie, gesty miny były jak jedno wielkie przedstawienie i przyznać tu trzeba, że bardzo się brunetowi podobało. Słodziutka zagubiona bojaźliwa kotka była na prawdę ciekawą osóbką. Co prawda podczas swojej egzystencji miał przyjemność spotkania podobnym jej osóbek ale Azazel był typem który nie patrzy na ogół wszystko niemal od razu pakując do jednego worka z wypisanym nań imieniem, on zwracał uwagę na wszystkie szczegóły bowiem to wiele z nich czyni osobę wyjątkową.
    Teraz jednak delektował się tym mini przedstawieniem jakie nieświadomie serwowała mu nowa podopieczna. Pewnie dla osoby trzeciej która mogłaby to obserwować Michalina wyglądała na typową maskotkę bogatego panicza, prawda była jednak o wiele bardziej skomplikowana, głębsza, tajemnicza, mroczna...
    Wyglądało na to, że tylko samego Azazela się nie boi, nie ufała nawet jego lokajowi ale to może i dobrze ta mocno zakorzeniona przezorność i strach przed nieznanym z pewnością będą doskonałym powodem by malutki kociak nie wciskał noska tam gdzie nie potrzeba, bowiem ten dom krył parę sekretów.
    Dziewczyna poszła za Dorianem w kierunku swego nowego pokoju, pan domu jednak nie miał zamiaru tracić czasu. Gdy tylko zniknęli za drzwiami, wyciągnął z kieszeni złoty zegarek na łańcuszku i spojrzał na godzinę. Wsunął go na powrót na swoje miejsce, założył dłonie za plecy po czym samemu wszedł do środka. W holu czekała już na niego fioletowowłosa panna w białym fartuszku. Dziewczyna imieniem Serah, pełniła w tym domu rolę pokojówki oraz kucharki, przynajmniej za taką mieli ją uważać pozostali mieszkańcy.
    - Witaj moja droga, jak się czujesz? - zapytał z troską w głosie delikatnie całując na przywitanie dziewczynę w policzek.
    - Dziękuję paniczu, wszystko w porządku. Czy wyprawa zakończyła się powodzeniem? - zapytała służka a gdy Cień usłyszał jej pytanie uśmiechnął się lekko spoglądając w kierunku korytarza którym poszła Misia.
    - O tak... - odparł z nieukrywaną radością, po chwili dodając - A jak tam mają się sporawy z "niższych pięter" ?
    - Bez komplikacji paniczu.
    - Zatem kontynuuj, a tym czasem muszę jeszcze coś załatwić.
    Azazel kiwnął głową wskazując tym samym służącej by wróciła do swoich obowiązków. Sam spokojnym krokiem udał się w kierunku korytarza gdzie lokaj zaprowadził Michalinę. Zapukał do drzwi jej nowego pokoju, po chwili otwierając je. Nie chciał wchodzić bez zaproszenia pomimo tego, że to w końcu bł jego dom, po prostu wiedział, że jest tam z lokajem, poza tym dopiero weszła więc nie powinna być w żadnej krępującej sytuacji.
    - Wybacz mi najście moja droga. Jak się podoba pokój? - zapytał spoglądając na dziewczynę.
    - Dorian za chwilę przyniesie Ci jakieś ciuchy na przebranie, coś ładniejszego kupimy jutro. Teraz jednak zajmij się swoim pokojem. Możesz też wziąć kąpiel jeżeli masz ochotę. Serah, nasza pokojówka na pewno Ci pomoże, nie musisz się jej bać to miła i grzeczna dziewczyna. Ja tym czasem muszę pojechać na parę godzin do miasta, będą na kolację i mam nadzieję, że do tego czasu wszystko już załatwisz.
    Brunet odwrócił się na pięcie i ruszył do wyjścia. Zatrzymał się jednak w progu odwracając głowę i dodając na odchodne:
    - Jeszcze jedno. Spodziewam się kolejnego gościa i to twoim zadaniem będzie ją ugościć u nas.
    Jak bardzo fakt ten nie wydawałby się dla kocicy przerażający, jedno było oczywiste, było to polecenie nie prośba. W końcu pomimo tego, że dziewczyna mogła się czuć jak u siebie w domu i korzystać z wielu wygód powinna znać swoje miejsce. Z pewnością nie była księżniczką, której życie spływać będzie jedynie na rozrywkach i leniuchowaniu...
    Pośpiech... Ten od niedawna ewidentnie towarzyszył Azazelowi, jego plany wymagały stanowczych kroków z minimalną zwłoką i tak tez się zachowywał. Czas mijał a było jeszcze sporo do zrobienia, na szczęście dobre zaplanowanie kolejnych poczynań sprawiało, że znajdował czas na wszystko.
    Brunet wyszedł przed główną bramę,, czekała tam już na niego karoca do której naturalnie wsiadł i odjechał pośpiesznie drogą...


    [Azazel z Tematu]
    Misia



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 20 Luty 2012, 20:33   

    Swoim zwyczajem wślizgnęła się do pokoiku dotykając plecami framugi drzwi. Takie wejście ze swojego punktu widzenia zawsze jednakowo określała "bezpiecznym". W rzeczywistości lepiej łączyłoby się z określeniem "niedorzeczne", bądź "śmieszne". Przyzwyczajenie, ot co i nic nie mogła na nie poradzić. To znaczy, mogła, ale nie chciała. Nawet nie zaprzątała sobie ślicznej główki tym małym defektem w swoim postępowaniu.
    Obserwując przez kilka sekund Doriana zrobiła kroczek w tył, napotykając plecami ściany. Uff. Jedna strona została zabezpieczona i przynajmniej z niej nie musiała oczekiwać jakiegoś niespodziewanego wyskoku ze strony mężczyzny.
    Nie miała zielonego pojęcia, co powinna teraz zrobić, bądź powiedzieć, toteż milczała, w napięciu wpatrując się w swoje buty. Właśnie... powinna je przebrać na coś czystszego...? Nie wyglądały najpiękniej, nosząc na sobie ślady dzisiejszej panicznej ucieczki przez lasek. Kurz i reszta zaschniętego błota nie były ozdobą.
    Kiedy zaś drzwi wreszcie otworzyły się, wybawiając ją cudem z trudnej sytuacji, a w nich pojawił się Azazel, kociczka tylko nieznacznie podskoczyła, obracając energicznie głowę w stronę wejścia. Owszem, to też było trochę straszne, szczególnie, że była nieco zamyślona. No i na szczęście, wbrew jej oczekiwaniom do pokoju wszedł jej pan, a nie potwór o olbrzymiej szczęce, wypełnionej po brzegi bardzo ostrymi kłami. Wyraźnie jednak bała się wszystkiego mniej, niż wtedy, gdy po raz pierwszy się spotkali.
    Skinęła głową, gdy przemówił po raz pierwszy, potwierdzając, że zrozumiała. Fakt, że dostanie nową sukienkę niezmiernie ją ucieszył. Owa radość została odzwierciedlona na buźce Misi uśmiechem. Ponadto mogła się teraz zająć urządzeniem swojego pokoju. I tak: w głowie miała już jasny pomysł, który z całością zamku raczej się nie skomponuje. Przeciwnie, taka mała zakała. Ale o nim zdecydowała się pomyśleć dokładnie później, gdy już doprowadzi się do porządku.
    Kiedy Azazel odwrócił się, spojrzała kątem oka na Doriana, zastanawiając się, co teraz zrobi. Czy pójdzie...?
    Wtem do jej uszek dobiegło polecenie ugoszczenia gościa. Nie zastanawiając się nad nim długo, ukłoniła się w stronę zamkniętych już drzwi i powiedziała:
    - Tak jest!
    Zaraz, zaraz... u...u-ugościć...?! Dopiero teraz dotarł do niej sens słów jej pana. I owszem, była bardzobardzobardzo przerażona. Dlaczego...? Naturalnie w wypełnieniu polecenia nie byłoby nic trudnego i wykonałaby je bez żadnych strachów i wątpliwości. Problem stanowiło to, że Misia nie była w żaden sposób obeznana w dworskich obyczajach, nie wiedziała CO powinna zrobić aby wykonać polecenie "ugoszczenia", na czym to ma polegać i czego Azazel od niej oczekiwał. To właśnie było tym przewrażającym faktem. A ponieważ Dorian mógł gryźć, a tamta dziewczyna, o której wspomniał Azazel nie była pewna... musiała porazdzić sobie sama.

    [z/t]
      
    Miyuko
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 20 Luty 2012, 21:18   

    Wedle mapki którą dostała, Miyuko dojechała w końcu w wyznaczone miejsce. Jechała karym koniem, który co prawda nie należał do końca do niej... Ale... Kto mądry pozostawia takie zwierze przywiązane do drzewa w środku lasu? Czyżby nie wiedział, że w pobliżu może czaić się młoda dziewczyna, mająca już dość podróży piechotą? W każdym razie połowę drogi udało jej się przebyć na wierzchu ślicznego konia, którego zdążyła niezwykle polubić. Był taki śliczny i posłuszny.
    Kiedy zatrzymała się przed mostem, prowadzącym na drugą stronę ścieżki, mogła zobaczyć już z bliska ogromny klif, na którego szczycie znajdowała się posiadłość, do której zmierzała. To był naprawdę niezwykły widok. Nie spodziewała się, że dane jej będzie znalezienie się w takim miejscu. Już stąd ujrzała wspaniale zaprojektowaną posiadłość. Widziała okalającą ją bramę i wystające ponad wieżyczki. Czyżby właśnie to miejsce zamieszkiwał tajemniczy nieznajomy, który wdarł się do jej umysłu? Właśnie... Czy tam miała dowiedzieć się, jak może pomóc przywrócić światu równowagę? Czy znajdzie tam jakieś odpowiedzi? Westchnęła cicho wspominając rozmowę an ten temat i uszyła przez most. Gdy go przebyła wjechała na ślicznie brukowaną drogą prowadzącą w górę. Ta wiła się, sprawiając wrażenie, iż nigdy się nie skończy. Jednak po jakimś czasie, gdy zmuszona była już prowadzić konia i sama iść obok, dotarła do wysokiej, stalowej bramy. Tam ponownie się zatrzymała. Rozejrzała wokół. Wydawało się, jakby miejsce to zostało opuszczone. Jednak brama była otwarta, co oznaczało prawdopodobnie, iż jest to mylne wrażenie. Wzięła głęboki wdech i przekroczyła bramę, wchodząc na teren posiadłości.
    Misia



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 21 Luty 2012, 23:24   

    Oto właśnie nadeszła godzina, której Misia obawiała się aktualnie bardziej niż wszystkiego na świecie. Owszem, nadal, tak jak zwykle istniało jeszcze co najmniej tuzin strachów, ale żaden z nich nie dorównywał przerażeniu, jakie budził w umyśle koteczki rozkaz jej pana.
    Kiedy więc przebrała się w przyniesioną jej sukienkę i doprowadziła się cała do porządku, postarała się o znalezienie w zamczysku okienka, z którego byłoby widać bramę i przy takowym przycupnęła. Pomysł urządzenia własnego pokoju zmuszona była odłożyć na później, oczywiście u podloża tego leżało jej zdenerwowanie. No i myśli, które jak szalone latały po jej głowie tam i z powrotem, które to przewidywały niemalże wszelkie możliwe rozwoje scenariusze, dotyczące zjawienia się w rezydencji zapowiedzianego tajemniczego gościa. Naturalnie obejmowały sceny od prawdziwej bajki, po nierzeczywistą makabrę i rzeź. Jak to zazwyczaj, odstępstw od normy nie było.
    Przycupnęła więc przy parapeciku i oparła o niego podbródek, kuląc się przy ścianie. Zielone oczęta z lekiem obserwowały bramę, paluszki nerwowo ślizgały się po szybie. Mogla czekać długie godziny i nie odejść z obranego "posterunku", czekając na nienazwane zagrożenie. Na szczęście strach nie pożarł jej, nie objawił się jako wielgachny potwór, acz w postaci trzepoczących motylków na dole brzucha. Wystarczyły.
    Była więc bardzo, ale to bardzo przerażona, gdy na ścieżce do rezydencji ujrzała zapowiedzianego gościa, bo to musiał być właśnie on. Nikt inny nie miał prawa zdążać w tym kierunku. Motyle nasiliły swój wpływ na samopoczucie dziewczynki. Gość wyglądał dziwnie. Zupelnie nie tak, jak sobie go Misia wyobrażała. Przede wszystkim- był dziewczyną i to najwyraźniej młodą. I wcale nie zjawił się w lektyce, n karocy, a szedł, prowadząc po dordze karego rumaka. Bez znaczenia, czy koń był jej. Ważne, ze na nim przyjechała i koniem też będzie trzeba się zając. Czy w ogóle sa tu stajnie...? przemknęło kotce przez głowę, gdy zdała sobie sprawę, że chyba jednak nie. Boże. Nie dość, że panicznie bała się koni, to teraz jeszcze będzie mu siała poradzić sobie w jakiś sposób z jednym z przedstawicieli tego gatunku. Wypuścić go....? A jak ucieknie...? Przywiązać...? Nie... chyba się zbyt zmęczy...? I czym go, u licha, nakarmić i napioć?! Zadanie z każdą chwilą stawało się coraz trudniejsze.
    No nic, gośc przybył i należało się nim jakoś zająć. O dziwo, wszystko co kociczka do tej pory wymyśliła jako powitanie, nagle wyparowało z jej głowy prosto w niebyt zapomnienia. Zdenerwowanie robiło swoje. Gość właśnie kukał za bramę. Nie było wiele czasu, więc Misia w te pędy zbiegła po schodach, popędziła korytarzem i otworzyła drzwi rezydencji. Notabene, klamka znajdowała się na wysokości czubka jej głowy, Szkoda, że nie pomyślała wcześniej o tym, że gość zapewne już przebył dziedziniec i znajduje się właśnie przed drzwiami. Toteż nagle stanęła oko w oko z zaproszoną dziewczyną, przy czym zachłysnęła się cicho powietrzem, zdając sobie sprawę z tego, co właśnie zrobiła. Swoją drogą, Doriana nie było. Może to i lepiej.
    Nabrała wolniej powietrza i bezwiednie schwyciła rąbek nowej sukienki. Cięzkie drzwi pozostawiła otwarte, aby później łatwiej było jej wprowadzić gościa do środka.
    Zdając sobie sprawę z tego, że przedłużanie powitania nie wypada, w kilku zaskakująco szybkich krokach, jak na zdjęte strachem dziecko, podeszła do Miyuko i wykonała ukłon w stronę przybyłej.
    - Czekaliśmy na ciebie, pani.- powiedziała, jakoś przełykając lęk- Proszę za mną.- powiedziała, podskakując znów w stronę drzwi i otwierając je szeroko.
    Przedstawienie było naprawdę przednie.
    Miyuko
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 22 Luty 2012, 16:27   

    Prowadząc konia, robiła to już bezwiednie. Oczarowana posiadłością, w której się znalazła całkowicie zapomniała, że prowadzi ze sobą ślicznego, karego konia. A przecież wcale nie poruszał się cicho. Jego podkowy stukały równo, uderzając o kamienny bruk. Aż wreszcie oboje byli zmuszeni się zatrzymać. Stanęła przed drzwiami prowadzącymi do głównego budynku. Zadarła wysoko głowę spoglądając na największą wieżę. Była naprawdę wysoka! Aż dreszcz ją przeszedł na myśl, iż mogłaby znaleźć się na samej górze. Choć widok musiał być na pewno powalający. W końcu wieża nie tylko była bardzo wysoka, ale i sama posiadłość znajdowała się na wysokim klifie. Zastanawiała się, czy zobaczyłaby stamtąd rzekę, nad którą przejeżdżała po moście.
    Kiedy przestała już rozmyślać na temat wieży spojrzała na drzwi, które pozostawały zamknięte a później na karego konia. Uśmiechnęła się i stając na palcach pogładziła go po pysku. Nie mogła go zatrzymać.
    - Uciekaj, śliczny. - wyszeptała kierując go w stronę z której przybyła. Klepnęła go. - Uciekaj!
    Koń posłusznie pobiegł w stronę bramy, po czym zniknął. Doprawdy, niezwykły koń.
    Kiedy ponownie odwróciła się w stronę drzwi, przed którymi stała, te akurat się otworzyły i nagle stanęła oko w oko... czy może raczej oko w czubek głowy, z niższą od siebie... dziewczynką. Tak wyglądała. Na słodką, małą dziewczynkę. Ale człowiekiem na pewno nie była. Po uroczych kocich uszkach i białym ogonku, Akari rozpoznała w niej jednego z tych, których nazywają "dachowcami". Choć Miyuko wolała określać ich "kotowatymi". Dziewczynka wyraźnie była zlękniona. Wydawało się, że jej ciało drży. Zapewne była również zdenerwowana. W każdym razie, w takim oto stanie, ukłoniła się przed dziewczyną i ją przywitała.
    "Czekaliśmy na ciebie" - czyli na pewno trafiła dobrze.
    Posłusznie weszła do środka, idąc za Misią. Podczas tego wszystkiego nie wypowiedziała ni słowa, sama również będąc trochę zdenerwowana. Nie można było jednak po niej tego poznać, bowiem na twarzy miała idealną maskę - o oczach uważnych, acz nie wyrażających żadnych emocji i ustach rozciągniętych w delikatnym uśmiechu.
    Misia



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 23 Luty 2012, 13:03   

    Wszystko przedstawiłoby się w należytym porządku i bez jakichkolwiek strachów, gdyby nie to, że kociczka naprawdę nie miała zielonego pojęcia, co teraz zrobić. I owszem, trzęsła się tak jak zawsze, ale starała się też nie zwalniać celowo kroku. To była bowiem jedna z wersji obrony przed strasznym-nienazwanym. W jakiś sposób opóźniała okropne spotkanie. Tym razem nie mogła jednak zastosować "sztuczki", bo prowadziła za sobą gościa, który raczej nie zamierzał czekać, a już tym bardziej się nią zajmować. Wobec tego postanowiła kierować się całkowicie intuicją. Problem w tym, że w jej przypadku była to najbardziej zawodna rzecz, na jaką tylko byłaby w stanie się zdać. Raz kozie śmierć, należy spróbować...!
    Długi korytarz ciągnął się i ciągnął, a przynajmniej tak się Misi zdawało. Kiedy jednak zaczęła zastanawiać się nad tym, w kierunku których drzwi skręcić i który pokój oddać do dyzspozycji Miyuko, nagle wszystko jakby przyspieszyło i niemalże znalazła się na końcu. Kiedy zaś zdała sobie z tego sprawę, nagle skręciła w prawo, schwyciła klamkę i zwinnie otworzyła drzwi przed dziewczyną. Tak naprawdę, to nie miała zielonego pojęcia, czy o to właśnie chodziło.
    - Tędy proszę.- wydusiła z siebie w końcu, będąc niemalże pewną, że nie do końca to powinna powiedzieć, ale aktualnie nic innego nie przyszło jej do głowy. Jedną z motywacji, dla których chciała dać kwaterę Miyuko była szansa na to, że niedługo zdobędzie chwilkę i zdoła pomyśleć nad tym, co należałoby wykonać następnie.
    Poza tym, gość musiał być pewnie zmęczony drogą, którą przebyła, idąc do posiadłości i pewnie zechciałaby odpocząć, lub coś takiego... I w tym momencie, kiedy tylko przez głowę przebiegła jej ta oto myśl, postanowiła wypowiedzieć ją na głos.
    Kiedy Miyuko znalazła się w jednym z wielu pokoi rezydencji, Misia wślizgnęła się za nią, tylko lekko popychając drzwi, bo nie chciała, ażeby były zamknięte.
    - Zapewne jesteś zmęczona po podróży, pani, oddajemy więc ten pokój w twoją dyspozycję. Czy życzysz sobie posilić się, odświeżyć, zająć się czymś lub w spokoju odpocząć...?- zapytała. Jeszcze kilka minut temu nie podejrzewała, że kiedykolwiek wypowie taką ilość słów wystosowanych do zupełnie obcej osoby i w dodatku wypowie je sama, nie zaś odpowiadając na pytania. I było to dla niej przerażające. Zadane pytanie wyglądało zupełnie inaczej, niźli to, czemu w rzeczywistości miało służyć. Misia bowiem zupełnie nie wiedziała co zrobić w tej chwili. Miała szczerą nadzieję, że odpowiedź Miyuko posłuży jako dobra wskazówka. I,o dziwo, stała nawet blisko gościa, pomimo swojej wielkiej chęci ucieczki i zabarykadowania się gdzieś, gdzie nikt by jej nie znalazł.
    Miyuko
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 24 Luty 2012, 21:33   

    Widząc tą wystraszoną, drżącą dziewczynkę, czuła jak wypełnią ją współczucie. Widać nie była przyzwyczajona do swoich zajęć. Musiała je wykonywać od niedawna i chyba trochę się w tym plątała. Zresztą wcale nic dziwnego. Kotka z pewnością miała niewiele lat, a starsza od niej Miyuko domyślała się, iż sama miała by duże problemy. Nie dość, że również nie specjalnie miała pojęcie jak przyjąć gościa, pana dla którego pracuje, to jeszcze musiała by znać na pamięć cały plan posiadłości. A ta z pewnością miała niesamowicie wiele korytarzy, pokoi i innych pomieszczeń. Czy dziewczynka znała już je na pamięć? To było prawdopodobne, w końcu mogła tu nawet mieszkać, ale równie dobrze mogła stosunkowo niedawno przybyć.
    Kto był na tyle okrutny, by powierzać taką odpowiedzialność i tak dużo pracy, Misi, będącej jeszcze młodą osóbką? Akari obiecała sobie, że będzie się starała nie przysparzać zbyt wielu kłopotów. Łączyło się to z powstrzymywaniem pytań, oblegających w tej chwili jej umysł. A to było dość trudne, bowiem łączyło się z celem jej przybycia w to niezwykłe miejsce. Celem, którego tak właściwie nie znała. Nieznajomy, zapewne gospodarz, wszystko jej wytłumaczy. Miała taką nadzieje. Chciała już czym prędzej się z nim spotkać. Co miał na myśli, mówiąc, że może walczyć o przywrócenie równowagi? Czy już niedługo pozna odpowiedź?
    W tym czasie, obie weszły w długi korytarz, a na jego końcu skręciły w prawo. Po chwili znalazły się w niewielkim pomieszczeniu, będącym zapewne jednym z pokoi dla gości. W końcu gdzie indziej mogłaby zostać zaprowadzona? Dziewczyna wyminęła jasnowłosą, by od razu zbliżyć się do okna, przez które widać było zewnętrzne tereny rezydencji. Uważnie zbadała widok, po czym odwróciła się z powrotem.
    Zdała sobie sprawę, że to dziwne uczucie, kiedy wchodząc do przydzielonego jej pokoju, nie mogła z niczego się rozpakować, ni nic. Poczuła się tak jakby nie miała żadnego domu, skąd mogłaby zabierać rzeczy potrzebne bądź po prostu lubiane. Wszystko, co było jej potrzebne miała na sobie. Żadnego zbędnego bagażu. A jednak było to dziwne uczucie.
    - Niczego nie potrzebuje. Jedynie odpocząć. Dziękuję. - odpowiedziała uśmiechając się przyjaźnie. Miała nadzieję, że ów szczery uśmiech troch uspokoi dziewczynkę. Po chwili namysłu nie wytrzymała jednak i zapytała: Mogłabyś mi tylko powiedzieć... Co z właścicielem tej rezydencji? Czy zjawi się niedługo?
    Misia



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 25 Luty 2012, 19:17   

    O dziwo, sekundy przestały być niekończącą się wiecznością, nie dłużyły się i nie ciągnęły. Wprost przeciwnie- przestały i teraz po prostu płynęły jak najzwyczajniejsze w świecie sekundy. No i bezwiednie znów zaczęła miętolić w palcach rąbek sukienki w oczekiwaniu na odpowiedź. No ale, jak zostało powiedziane, chwile płynęły szybko, więc zgodnie z ich prędkością odpowiedź nadeszła w odpowiednim czasie.
    Uff... a więc nie musiała robić nic, kompletnie nic, mimo że proponowała. Wydawało jej się, że gość zdążył się zorientować, że ona nie ma o niczym zielonego pojęcia. I owszem, to uwolniło ją od niepowodzeń, porażek i kompromitacji... więc było łatwiej. Ale z drugiej strony chyba nie do końca wypełniła polecenie swojego pana, który wszak kazał zająć się gościem. Tymczasem Miyuko chyba nie czuła się odpowiednio ugoszczona przez kociczkę. I to też wpadło Misi do głowy. Przy czym poczuła nieprzyjemny dreszczyk na plecach. Pan Azazel nie będzie zadowolony, może nawet zawiedziony... i ... i przestanie ją lubić! To było rzeczywiście tragiczne. Tak więc, zanim kotka zdążyła odwrócić się w stronę drzwi, wciąż jeszcze przez te kilka krótkich sekundek oczekując na odpowiedź, postanowiła wbrew chęciom gościa, COŚ zrobić. Później zastanowi się, cóż może oznaczać owo "COŚ", a było to zagadnienie naprawdę niezwykle skomplikowane.
    I wtedy nadeszło pytanie, które mimo wszystko ucieszyło Misię. Gdyby nie poprzednie myśli chybaby prędzej zapadła się pod ziemię niźli odpowiedziała. Ach, no tak. No i co odpowiedzieć...? Pan Azazel powiedział, że wychodzi.
    - Pan Azazel poszedł załatwić kilka swoich spraw. Niebawem wróci. Do tego czasu ja zajmę się panienką. Proszę wołać, jeśliby panienka czegoś potrzebowała.- naturalnie, pytanie dotyczyło również wszelkich wątpliwości ze strony Miyuko i oznaczało, że Misia jest gotowa udzielić odpowiedzi. Ukłoniła się więc, odwróciła w stronę drzwi, wyszła i zamknęła je cicho za sobą.
    I postanowiła zrobić "COŚ". Coś było ciasteczkami i herbatką. Kto nie lubi ciasteczek i haerbatki...? Począkowo miała zamiar przylgnąć do ściany i poczekać kilka minut, aż serce uspokoi swój rytm, teraz jednak nie było czasu.
    Ruszyła korytarzem, ażeby wypełnić zadanie, które sama sobie umyśliła. Nie było to specjalnie trudne, potrafiła wyjąć na talerzyk kilka herbatniczków (a były to jej ulubione ciasteczka, tym kierowała się przy wyborze) posypanych cukrem, który tworzył ładne wzorki na ich powierzchni. Przeważnie były to zwierzątka. Zaparzenie herbatki też nie stanowiło problemu, jedynie zajmowało kilka chwilek. Wyjęła cukierniczkę i dwie łyżeczki, umieściła je we właściwych miejscach i, gdy wszystko było już gotowe (to znaczy: ułożone, zaparzone i postawione na srebrnej tacy) - wyruszyła w drogę powrotną.
    Korytarz ciągnął się niemiłosiernie. Okazało się, że gdy jest się zdenerwowanym i biegnie- wszystko leci znacznie szybciej. Kiedy zaś przed sobą ujrzała nareszcie ciąg pokoi, zaczęła zastanawiać się, w którym zakwaterowała Miyuko. Strach złapał ją za gardło, ale na szczęście zapamiętała. Stanęła przed drzwiami i zapukała. (Tak, mało nie nacisnęła już klamki, ale na szczęście w ostatnim momencie powstrzymała rękę i zwinęła ją w pięść)
    Miyuko
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Luty 2012, 14:22   

    Miyuko podziękowała cicho dziewczynce. Dobrze, że już trochę wiedziała. No i... "Azazel" - czy właśnie poznała imię owego nieznajomego? Czy tak właśnie miał na imię? Cały czas nie była do końca pewna, czy gospodarz tego miejsca jest jednocześnie tym, który ja tu sprowadził. A jeśli jeszcze chodzi o imię... Budziło w niej pewne obawy. Nie była w stanie powiedzieć co, ale wydawało jej się, że "Azazel", miało jakieś niezbyt przyjemne znaczenie. Mimo to, postanowiła na razie nie zaprzątać sobie tym głowy. I tak niewiele mogłaby zrobić w tej chwili.
    Podeszła z powrotem do okna i oparła się o ścianę obok. Jeszcze raz zlustrowała widok. A co nim było? Przepaść. Ogromna przepaść. Budynek kończył się kawałek przed końcem klifu. To było przerażające. Dziewczynie wydawało się, że jeśli się trochę wychyli, to jakaś nieznana siła zepchnie ją w dół, w tą osnutą mgłą przepaść. Wzdrygnęła się lecz nie odeszła. Wręcz przeciwnie. Wyjęła z kieszeni mały notesik i ołówek i zaczęła szkicować widok. Nie miała wielkiego talentu plastycznego, jednak nie można było powiedzieć, że rysuje brzydko. Potrafiła bowiem technicznie przedstawić coś takim jakie naprawdę było. Bazgrała szybko w notesiku, co jakiś czas spoglądając zza okno. A kiedy skończyła, usiadła pod oknem opierając się o ścianę. Powoli i ostrożnie, jakby ta miała zaraz polecieć do tyłu. Potem schowała notes i ołówek a wyjęła swojego guardiana i zaczęła nim bawić. Co innego miała robić? Nie maiła niczego szczególnego ze sobą, a musiała jakoś przeczekać czas do przybycia Azazela. Może mogła by trochę pozwiedzać posiadłość?
    W pewnej chwili usłyszała, ze ktoś zbliża się do pokoju, a później rozległo się pukanie do drzwi.
    - Proszę! - powiedziała nie wstając i wlepiła wzrok w drzwi.
    Misia



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Marzec 2012, 13:29   

    // Naprawdę przepraszam, nie wiem, jak to się stało, że nie odpisałam *.* pomyliłam kolejkę i nie sprawdziłam... przepraszam c:

    Słysząc odpowiedź panienki, Misia złapała srebrną tace jedną ręką, ażeby tą druga mów otworzyć drzwi. Klamka była dla niej zbyt wysoko, by mogła użyć w tym celu łokcia. Ale przedmiot okazał się trochę cięższy, niż koteczka sobie wyobrażała i mało by brakło, a filiżanka wraz z ciasteczkami z talerzyka wylądowałyby na podłodze.
    - Uaaa...- pisnęła, czując, że oblewa ją zimny dreszcz, kiedy tylko zdołała na powrót złapać równowagę i utrzymać srebrną tacę. Naturalnie była zmuszona pomóc sobie w tym prawą ręką. W związku z tym znów znalazła się w punkcie wyjścia. A Miyuko czekała i zapewne wydało jej sie dziwnym to, że drzwi nie zostały otwarte. I to była jeszcze gorsza perspektywa od mozliwego tragicznego losu tacy, więc Misia raz jeszcze spróbowała manewru. Tym razem się udało, drzwi zostały szybko otwarte, a kotka weszła do pokoju razem z tacą, która, jako że była nieco szersza od Misi, popchnęła drzwi i uczyniła szparę szerszą. I po problemie.
    - Przyniosłam coś dla panienki, gdyby chciała się czegoś napić lub zjeść.- powiedziała, podchodząc szybko do niewielkiego stolika i na nim pozostawiając tacę. Kiedy to zrobiła, zaraz odsunęła się jak poparzona. Nie chciała mieć już dziś nic wspólnego z tym czymś. Sprowadzało zapewne nieszczęście, w co Misia uwierzyła i tak sobie wbiła do głowy, że nie było kogoś, kto mogłby jej to z makówki wybić.
    W sumie wszystko nagle stało się jakby łatwiejsze, co kotka z ulga, zdumieniem i radością zauważyła. Strach nie nachodził już jej z każdym wypowiedzianym słowem, a myśli jakoś tak już nie galopowały i mogła spokojnie odetchnąć z ulgą i skupić się na tym, co właśnie robiła.
    - Proszę tylko zawołać, jeżeli będzie panienka czegoś potrzebowała.- dokończyła.
    No i tak jak poprzednio, ukłoniła się, odwróciła i wyszła, zamykając za sobą drzwi. Tym razem poszło łatwiej i nawet się uśmiechnęła, puszczając klamkę.
    Zawołać...? Dziwne, rzeczywiście, ale... gdyby poszła gdzieś i tam siedziała, nie byłoby żadnej szansy na usłyszenie Miyuko. Ale Misia z góry odpędziła od siebie tą myśl. Bo co niby miała robić, zżerana niepokojem pod postacią pytania :"Gdzie jest gość, co robi i czy czegoś czasem nie potrzebuje?"
    Po prostu oparła się o ścianę obok pokoju, w którym pozostawiła dziewczyne i usiadła, wsłuchując się w ciszę i własne myśli. I czekając na pana Azazela.
    Miyuko
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Marzec 2012, 18:55   

    Miyuko czekała cierpliwie na otwarcie drzwi i wejście kogoś do pokoju. Klamka się poruszyła i dziewczyna, przeświadczona, iż ktoś zaraz wejdzie, schowała sztylet. Nikt jednak nie wszedł. Zdziwiona podniosła się spod okna i szybko od niego odeszła, nadal czując lekki niepokój względem tego, w jakim miejscu jest położony. Przez cały ten czas próbowała walczyć z lękiem, przed cudownym zwaleniem się pomieszczenia w przepaść. Klamka znowu się poruszyła i Akari doskoczyła do nich, przypuszczając, iż ktoś ma problemy z otwarciem. Chciała pomóc, jednak okazało się to już niepotrzebne, bo te gwałtownie się otworzyły i do środka weszła Misia ze srebrną tacką. Przyniosła herbatę i ciasteczka, dzięki czemu gość poczuł przyjemne ciepło w sercu. Co prawda, cała ta uprzejmość i... i w ogóle... należało zapewne do jednych z obowiązków kotki, ale Miyuko zdawało się, iż ta nie robi to jedynie z przymusu. Wydawało się, że naprawdę się stara. Misia z pewnością chciała, by jej gość czuł się dobrze w posiadłości. To było naprawdę przyjemne, dla ciemnowłosej, która rzadko spotykała się z czymś takim.
    - Dziękuje. To bardzo miłe. - powiedziała z uśmiechem na twarzy i zaraz pochwyciła jeden z herbatników. Nie mogła się powstrzymać. Kiedy tylko zjadła pierwszy kęs, reszta zniknęła w zaskakującym tempie. Był naprawdę smaczny! W między czasie, dziewczynka zniknęła z powrotem za drzwiami i gdy Miyuko usłyszała ciche "tyk", zamykanych drzwi, odwróciła się w ich stronę. Wytężyła słuch nasłuchując oddalających się kroków. Nie usłyszała ich jednak. To oznaczało, iż Misia nie odeszła. Gość wziął talerzyk z herbatnikami i zbliżył się do drzwi. Posłuchał jeszcze przez chwilę, po czym je otworzył i spojrzał na dziewczynkę. Opierała się o ścianę korytarza. Musiała nadal być spięta.
    - Herbatnika?
    Misia



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Marzec 2012, 19:33   

    Zatopiła się już głęboko, głęboko we własnych myślach, odpłynęła i przestała zupełnie myśleć o rzeczywistości. Gdyby ktoś zapytał, o czym myślała przez tą krótką chwilkę, odpowiedź prawdopodobnie brzmiałaby jak ciche "Nie wiem". Ewentualnie Misia mogłaby poinformować szczerze pytającego, że myślała o niczym, albo też iż zapomniała co przed zaledwie chwilą było obiektem jej gorących przemyśleń. Aczkolwiek to byłoby dość dziwne. No bo skoro oderwała się od otaczającego ją świata, to to coś, do reszty zaprzątające jej uwagę musiało być naprawdę ciekawe i ważne. I w sumie nie potrafię wymienić myśli przepływających w jej kocim móżdżku. Oprócz jednej...
    Westchnęła. Pan Azazel mówił, że niedługo wróci. Przed kolacją. No i obiecał jej kolację w swoim towarzystwie. Wobec tego na pewno wróci. Ale kiedy będzie 'niedługo"...? Właściwie to która teraz jest godzina, o której je się kolację i ile do takiej jeszcze zostało...? A, no i co on robi, po co poszedł...? W sumie raczej to ostatnie nie powinno jej specjalnie interesować, w końcu to nie była jej sprawa. Ale chyba każdy przyzna iż to, co najmniej powinno zaprzątać naszą uwagę, w rzeczywistości zajmuje ją całą. Ponieważ była jednak osóbką bądź, co bądź kreatywną (to nic, że głównie pod kątem wymyślania bestii czyhających na jej życie) przykładowe scenariusze same przyszły jej do głowy. Było ich wiele. I, szczerze mówiąc, większość z nich (jeżeli nie dziewięćdziesiąt dziewięć procent) była przerażającymi, mrożącymi krew w żyłach horrorami.
    A o innych myślach zwyczajnie nie wiem.
    Nie było więc dziwnym to, że kiedy Miyuko 'znienacka' otworzyła drzwi, kotka, śmiertelnie przerażona odgłosem aż podskoczyła i prędko wstała.
    - Aaa!- pisnęła, zakrywając sobie jednocześnie usta dłońmi. Zielone ślepka otworzyły się z przerażenia.
    Przyspieszone bicie serca wyzwoliło naturalnie zadane pytanie. Zaistniała sytuacja była naprawdę przedziwna i niezwykle przerażająca. Przynajmniej dla białouchej kotki, bo gość mógłby mieć w tym momencie całkiem niezły ubaw z przedstawienia, jakie Misia właśnie raczyła odegrać po otwarciu drzwi. No tak, bo wcześniej nie przyszło jej nawet do głowy, aby przynajmniej udać odgłos cichnących kroków. Swoją drogą nie przyszło jej to nawet teraz i aktualnie była całkowicie przekonana, że Miyuko albo jest wielkim magiem, albo podglądała, albo po prostu... ma jakieś wielkie, nadprzyrodzone moce, którym nikt i nic nie podoła. I owszem, to była straszna perspektywa, a Miyuko na chwilę urosła w oczach Misi do rangi potwora z sennych koszmarów. Eee, niee! Potwory nie proponują przecież ciastek, co za głupi pomysł, jak mogła chociaż przez chwilę utożsamić ja z uokropnistym wizerunkiem nocnej mary...?! "To nie do pomyślenia!"- swoim sposobem ofukała w myślach samą siebie, jak to miała we zwyczaju czynić. Oczywiście niezwykle 'dorosłym' głosem.
    Kiedy zobaczyła przyjazną twarz dziewczyny natychmiast się rozluźniła. Rzeczywiście, to wszystko było z każdą chwilką coraz łatwiejsze. I na chwilę zapomniała o swojej roli...
    Przechyliła lekko głowę w bok, wpatrując się w nią chwilę szeroko otwartymi ślepkami. Pytający wyraz.
    - A mogę...?- zapytała, jakby jeszcze niepewna. No, ale zaraz sama się przekonała- Tak!
    Podeszła maly krok i zatrzymała się. Czy... czy na pewno WOLNO tak robić...? Tak się zachowywać...? Pan Azazel musi wiedzieć, że dobrze sobie poradziła. A poza tym chyba wypada odpowiedzieć na pytanie. A jeżeli gość zadaje pytanie, to odpowedź jest jego żądaniem. I nie wolno kłamać, bo gość byłby niezadowolony, a tak nie może się stać! Czyn został usprawiedliwiony.
    Azazel
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 12 Marzec 2012, 12:23   

    Spokojnym, można by rzec spacerowym krokiem Maggie prowadzona przez Azazela dotarła pod wielkie wrota jego posiadłości. Te były otwarte, nie dla tego, że takie były zawsze, najprawdopodobniej ktoś zdarzył je otworzyć widząc w oddali nadchodzącego pana. I w tym przekonaniu było wiele prawdy o czym mogła się przekonać towarzyszka bruneta gdy w drzwiach wejściowych zobaczyła starszego pana. Kamerdyner imieniem Dorian skłonił się grzecznie jej i jemu po czym powiedział:
    - Witam panienkę oraz panicza. Posiłek już niemal gotowy.
    - Znakomicie. - odparł Azazel po czym zwrócił się bezpośrednio do Maggie - Jeżeli masz ochotę możesz się odświeżyć przed posiłkiem, drogę do pokoju gościnnego wskaże Ci Dorian ja będę czekał w jadalni. - kończąc skłonił lekko głowę grzecznie, po czym sam ruszył w kierunku właśnie jadalni. Nie szedł za szybko bowiem gdyby jego towarzyszka chciała już teraz udać się z nim zwyczajnie by na nią zaczekał.
    Nie zależnie od jej postanowień kamerdyner wpierw wykonał ten obowiązek następnie sam udał się do pozostałych dwóch pań. Nie wymagało to bezpośredniego polecenia jego pana, doskonale go rozumiał i wiedział o co mu chodzi. Tym sposobem Dorian podszedł do Miyuko i Misi stojących przy otwartych drzwiach.
    - Panie wybaczą. - powiedział nad wyraz grzecznie - Panicz Azazel czeka na panie w jadalni. - kończąc skłonił się i odszedł w dal korytarza znikając za zakrętem.

    Wszystkim paniom, które weszły do wyżej wspomnianej jadalni ukazał się całkiem ciekawy widok. Spore pomieszczenie, którego ściany przyozdabiało wiele ciekawych obrazów, od zwyczajnych portretów martwej natury po epickie sceny walk a parę abstrakcji też się znalazło. Całość oświetlały spora piękne, kryształowe żyrandole zwisające nad stołem, a za wielkim oknem widać było piękny zachód słońca nad kraina luster.
    Stół, długi na przynajmniej dwanaście osób i właśnie z tyloma krzesłami w koło zastawiony był niemal po brzegi. Nie wyglądało to na zwyczajny posiłek, raczej na ucztę.
    Nakryty szkarłatnym obrusem, z piękna porcelanową zdobioną zastawą i srebrnymi sztućcami gościł dziś na prawdę wyszukane potrawy. Na środku była wielka pieczeń mocno przyrumieniona, z paroma złocistymi kartofelkami w koło. Obok było parę tac z czymś co wyglądało na pieczone przepiórki, koło nich misy z sałatkami tak barwnymi że zdawać się mogło, że są namalowane. Dwa wielkie torty, jeden z błękitnym drugi z różowym lukrem. Wszelkiego rodzaju ciastka, eklerki, pączki i pralinki. Stały tam również srebrne dzbany z winem, kompotem z owoców oraz sokiem.
    Pan domu naturalnie nie zajął miejsca przy stole nim nie pojawili się wszyscy goście. Stał przy krześle umiejscowionym na jego szczycie, z założonymi za plecami rękami i czekał na wszystkich...


    [Kolejność dowolna ale czekam na posta wszystkich]
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,33 sekundy. Zapytań do SQL: 9