Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Co to za miasteczko, bez swej karczmy/ baru/ restauracji? No raczej żadne. Dyniowe Miasteczko też ma swoją karczmę. Budynek z zewnątrz wygląda dośc normalnie, jak na tą krainę. Wielki blok. W kolorze pomarańczowy oczywiście.
Dopiero wnętrze pobudza wyobraźnię ludzką. Wszystko wykonane w kolorze dyni. Gdzieniegdzie jeszcze przeplata się czerń lub zieleń dla urozmaicenia, jednak większość wystroju utrzymane jest w pomarańczy.
Przy okrągłych oknach ustawione są stoły. Do każdego przystawione cztery obite krzesła, zapewne wygodne. Gdzieś tam stoi szynkwas, gdzie kręci się barmanka. Między stolikami można zobaczyć kelnera (?) w stroju clowna.
Menu typowe. Na pierwsze danie polecamy zupę dyniową, na drugie zapiekanka dyniowa. Na deser można polecic ciasto dyniowe. Do popicia oczywiście sok dyniowy.
Czegóż chcieć więcej?
Hamnet wszedl. Wszedł w stylu wielkim, dostojnym. Typowym dla takich artystów jak on. Czy zdawał sobie sprawę ze wspaniałości swych czynów? Zapewne nie. Teraz był przytłoczony.
Myśli, myśli, myśli. Te myśli mnie przygniatają, przytłaczają, łamia mi kręgosłup, łamią moja pogodę ducha. Duszę się państwo! Duszę! Dusze się własnym umysłem. Własną wspaniałomyślnością! Czego mogłem się spodziewać? Teraz czeka mnie tylko śmierć! Och nic już nie uratuje mej znękanej duszy, mego przeciążonego geniuszu. A ona tam była i sie uśmiechała! Zginę! A me imię będzie zapomniane!
Zamówił wódkę. Dyniową. Dyniowa wódka? Czemu nie! Zapije się na śmierć! Zdechnie na tej brudnej podłodze!
Jego usta zaciśnięte w cieniutką kreskę. Włosy- niczym pióra krucze- opadły, przysłoniły twarz. W oczach był tylko smutek. Smutek i może trochę złości. Może ktoś teraz mógł go wziąć za pijaczka. On był po prostu zdruzgotany!
Victoria
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 28 Maj 2011, 10:52
Dawno już nie wychodziła z domu, co tak naprawdę nie było w jej stylu. Codziennie wybierała się na krótki spacerek, tak sobie mówiła, który przeradzał się całodzienną wyprawę w nieznane. Tak oto dziewczyna znała Krainę Luster jak własną kieszeń, mhm. Dobrze wiedziała gdzie znaleźć najlepsze truskawki, gdzie najlepsze maliny i na jakim krzaczku rośnie najlepsza herbata. Znała wielu mieszkańców tej krainy, tych mniej przydatnych, tych bardziej znaczących. Cały czas tak na dobrą sprawę zapoznawała się z tym miejsce. Zawsze ją coś zaskakiwało.
Jej bose stopy stąpały delikatnie po zielonej trawie, która pod ciężarem jej stóp zmieniała kolor na fioletowy i niebieski. Słodko, pasowało to do niej włosów i oczu, nie ma co. Ale nagle palce Victorii natrafiły na coś zimnego. Rozejrzała się więc dookoła budząc się ze snu na jawie. Tak... Miejsca tego nie znała. Wszędzie dynie. Domki w kształcie dyni, ludzie w przebraniu dyń. Mimo, że mieszkała tu stosunkowo długo, nie odwiedziła jeszcze nigdy tego miasteczka.
Viki szybko ubrała buty, które trzymała pod pachą i pognała w głąb miasta zaciekawiona tym miejsce.
Wszędzie pomarańczowy, zielony i czarny. Aż oczy zaczęły ją po chwili boleć. Może gdzieś przysiądzie?
Znalazła więc jakiś bar, też pomarańczowy, i przysiadła przy jednym z okrągłych stolików. Zamówiła sok dyniowy. Trzeba nowego próbować.
Hamnet [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 28 Maj 2011, 11:07
Podniósł głowe do góry. Ktoś wszedł. Ktoś. Ktoś. Ktoś~? Ach to pani. Lecz nie pani mego serca. To tylko kolejna kobieta, która ma odwrócić mą uwagę od prawdziwej wybranki losu. Czy mogę do niej podejść? Czy tamta się nie obrazi? Serce me bije w dziwnym rytmie. Czy to strach? Miłość? A może to przez ten napój palący w gardle?
Zamrugał kilkakrotnie.
To ty wepchniesz mi nóż w plecy, gdy nadejdzie odpowiedni godzina. Zostaniesz moją Nemezis. Wymierzysz sprawiedliwość ostrzem. Lecz ty o tym jeszcze nie wiesz. Ja też nie. A przynajmniej próbuję udawać niewiedzę.
Przesiadł się. Usiadł tuż obok niej. Uśmiechnął się nieśmiało. Jak ma ją zapytać o tak ważną rzecz?
- Czyżby Stwórca zesłał mi jedną z gwiazd, by zakończyła mój nędzny żywot istoty grzesznej?
Victoria
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 28 Maj 2011, 11:37
Było tu naprawdę przyjemnie i ładnie. Nikt tu się nie spieszył, nikt głośno nie rozmawiał, wszyscy się relaksowali. Świece zawieszone pod sufitem dawały miły półmrok, zapach dyni, który wychodził z kuchni łagodził wszystkie zmysły doprowadzając do dziwnego stanu. Victoria nie wiedziała czy jej się chce spać czy to tylko wina tego przedziwnego nastroju. Do tego te wygodne krzesła, które z pozoru wyglądały jak zwyczajne, drewniane siedziska. Obite były jednak czymś bardzo miękkim dlatego każdy bez żadnych przeszkód mógł tu zasnąć. Kto by nie chciał tu zostać na dłużej? Cały dzień, całą noc. Jedzenia pod dostatkiem, picia też, jak w niebie.
Viki siedząc po turecku na jednym z krzeseł, usadowiła swojego pluszowego kotka na kolanie bojąc się, że gdyby tylko położyła go gdzieś dalej mógłby zniknąć. Ile razy już kradziony był przez małe dzieci, które zauroczone kolorowym kociakiem nie mogły się powstrzymać i po prostu go kradły. Victoria była jednak przygotowana na takie sytuacje, zawsze znajdowała to co było jej. Nawet jak coś nie było jej, a mogło przydać się w przyszłości.
Ale tu nie kręciły się dzieci, mimo że sama wyglądała jak jakaś zbuntowana nastolatka, była bardzo... Bardzo szczęśliwa. Szczęśliwa, że się tu znalazła. Nie wiedziała jak to działało, ale chciała tu zostać na zawsze. A może tak działa na nią dynia?
Gdy kelner podał jej w końcu wysoką szklankę pełną soku z dyni, dziewczyna uśmiechnęła się do siebie zastanawiając się czy aby na pewno warto będzie tego skosztować. Nie chciała się rozczarować tym miejscem... Ale co jej tam. Sięgnęła powoli szklankę i upiła kilka łyków przymykając przy tym swoje fioletowe oczy.
- Szkoda, że nie możesz tego skosztować, Luna. - Szepnęła cichutko w stronę swojej pluszowej towarzyszki odstawiając szklaneczkę. Nie otwierała jeszcze oczu. Delektowała się cały czas bogatym bukietem, który zaatakował jej podniebienie. Zamruczała jak kotek zafascynowana tym smakiem i otworzyła oczy.
Obok siedział jakiś mężczyzna. Uśmiechał się do niej delikatnie chcąc chyba nawiązać kontakt.
Odwzajemniła jego uśmiech cały czas przypominając sobie smak dyni.
Jego słowa były jak balsam dla jej uszu. Może zaśnie?
- Ja nie mam pojęcia. Próbował pan tego soku? - Spytała zerkając na szklaneczkę pełną pomarańczowego płynu.
Hamnet [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 28 Maj 2011, 12:07
Zwrócił swój wzrok ku szklance. Czy próbował? Nie? Tak? Nie? NIE! Na pewno nie próbował i wolał tego nie robić. Pomachał przecząco głową, mając nadzieję, że zrozumie.
O słodka Niewinności! Czemu ona musi mnie tak zawodzić? Czy to jest w twoich planach? Czy mam ulec jej urokowi? A cóż tam trzyma na kolanach? Czy to kot? Narzędzie piekielne? Tak! Teraz już widzę! Wyraźnie! Wyraźnie jak nigdy przedtem! Powinienem się od niej trzymać z daleka, lecz u serce ku niej ucieka! Zasłonię oczy! Nie będę wtedy widział jej lica. Lecz jak mam żyć w ciemności? Niech mi ktoś dopomoże!
Uśmiech na jego twarzy zbladł.
- Uważajcie panienko...
Victoria
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 28 Maj 2011, 12:24
Mężczyzna wydawał się nieco przytłoczony tym wszystkim. I klimatem tu panującym, i zapachem dyni, wszystkim. A przynajmniej dziewczyna odnosiła takie wrażenie. Może się czegoś bał? Ale czego? Przecież nikt tu raczej nie zrobi mu krzywdy, chyba że w tym barze wrogów, to już inna sprawa.
Jego słowa jeszcze bardziej ją zaniepokoiły. Przeniosła wzrok na szklankę z sokiem, po czym sięgnęła po nią i upiła kilka łyczków chcąc dobrze dobrać słowa.
- A co takiego się stało, hmm? - Spytała rozglądając się kątem oka po sali. Nikt przecież nie patrzał w stronę ich stolika, nikt przecież nie szeptał spoglądając w stronę dziewczyny, więc co takiego miało się stać. Było tu tak przyjemnie, że nawet najgorszemu opryszkowi zachciałoby się zbierać kwiatki, od co.
Gdy odłożyła naczynie na drewniany blat stolika, przeniosła wzrok na swojego rozmówcę. Wcześniej jednak upewniła się czy jej pluszowy kotek nadal leży na miejscu.
- Nazywam się Victoria, a pan? - Przedstawiła się grzecznie wyciągając w jego stronę chłodną dłoń, która ocieplała się dopiero w tym pomieszczeniu. Oczy zaświeciły jej się dziwnie, jak zawsze gdy poznawała kogoś nowego. Czyżby okazja do przeżycia nowej przygody? Z każdym mogła się zaprzyjaźnić, ale najwidoczniej dziś życie wybrało już jej kandydata. Jak miło.
Hamnet [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 29 Maj 2011, 10:21
- Nie słyszycie tego pani? Jęk dusz udręczonych roznosi się po całym tym pomieszczeniu, po całym tym chorym miasteczku. One chcą przejąć twe ciało i umysł, gdy nie patrzysz, gdy nie uważasz. Czekają, aż nadarzy się idealna okazja a wtedy...
Uderzył pięścią w stół.
- Po tobie!
Podniósł cukierniczkę, która upadła na wskutek nagłego ataku, po czym kontynuował.
- Nie czujecie tego pani? Przygniatają twe barki, ramiona, zniżają do poziomu ziemi, nie pozwalają normalnie oddychać! Duszą cię! Twoją duszę! Twe natchnienie! Och pani! Czy naprawdę jesteś tak wyobcowana na wołania z zewnątrz? Złe duchy przypatrują ci się, a ty nic!
Złapał się za serce.
- Mi słabo! Ja ginę! Lecz jest jeszcze nadzieja! Zabij mnie pani ręką swoją! Pozwól ocalić ten talent! Powrócę wtedy jako Strach! Strach wszystkich potępionych!
Victoria
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 29 Maj 2011, 13:41
Nie wiedziała, co ma o tym wszystkim myśleć. Wybuch mężczyzny całkowicie zbił ją z tropu, chociaż nie zareagowała od razu. Jej gesty, jej odruchy, wszystko było spowolnione jakby krępowała ją jakaś maź, przez którą musi użyć dużo siły by cokolwiek zrobić. Dopiero gdy nieznajomy uderzył w stół ocknęła się. Jej oczy nie były już tak zamglone jak wtedy, gdy pierwszy raz skosztowała dyniowego soku, który teraz ściekał ze stołu mieszając się z wysypanym cukrem.
Victoria spojrzała na swojego rozmówcę nieco przestraszonym wzrokiem. A może była to prawda? Może chcieli by tu została? Już na zawsze... Nie! To było bez sensu! Po co mieszkańcy tego miasteczka mieliby oszukiwać przybyszów?
- Proszę pana... Ciszej. Może wyjdziemy? - Spytała się, choć tak naprawdę nie miała zamiaru czekać na odpowiedź. Ona sama odpowiedziała sobie na to pytanie i mało ją to obchodziło, czy nieznajomy będzie chciał wyjść czy też nie.
Mimo woli rozejrzała się po sali napotykając wiele zaciekawionych pytań. Wszyscy spoglądali w stronę ich stolika, nawet kelner, który dopiero co wyszedł z kuchni i niósł zupę dyniową na srebrnej tacy. Wszystko było takie dziwne... Teraz to zauważała. Te puste spojrzenia, te nieczułe miny i delikatne uśmiechy, które miały tylko zwodzić nowo przybyłych.
Victoria nie chciała jednak by wzięto ich za obłąkanych. Wygładziła więc delikatnie i powoli swoją kremową bluzeczkę, po czym wstała łapiąc mężczyznę za dłoń. Oczywiście swojego pluszowego kotka trzymała już pod pachą. Wychodząc zostawiła na stoliku kilka drobnych chcąc zapłacić za sok, ech.
[z/t]
Wiktorka
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 20 Czerwiec 2011, 22:38
Nie była w cudownym humorze. Jak na złość roztaczała wkoło siebie aurę, dzięki której inne osoby były nią zauroczone i interesowały się nią. A to wcale nie było przyjemne, gdy nie chciało się cudzego towarzystwa. Nawet gdy zaczynała robić aferę z faktu, iż obce osoby chętnie do niej podchodziły i tak wzdychali, jakaż ona jest urocza. Musiała często używać swojej mocy, aby w ciemnym zaułku usłyszeć „ach, jakże ona uroczo znikła”. Oczywiście, tak natrętne były osoby o słabej woli, bardzo słabej, choć i tych o silnej zauroczyła, ale nie w tym stopniu. Ci zwykli dawać jej żyć, tudzież trafiało się do domu jak w przypadku drugiej Właścicielki. Psia ją mać. Nie lubiła potraw dyniowych, nie smakowały jej. Sama nie musiała nic jeść, a jednak znalazła się w barze. Natłok tej barwy powoli odurzał ją i ledwo utrzymywała się na nogach. Nie była tak szalona jak reszta mieszkańców tej Krainy, za mało, aby to znieść. Zatoczyła się parę razy, aby zasiąść na krześle przy stoliku pod oknem. Oparła dłonie na szybie z zainteresowaniem wyglądając za nie. Krajobraz był bajeczny, ale wystrój lokalu pozostawiał dużo do życzenia. Przyzwyczajona była do stonowanych barw arystokratów, a nie tak ostrego pomarańczu. Niechętnie też przyszło by jej odwrócenie się od okna. Kelner, przeszedł obok niej, ale został spłoszony ręką. Nawet na niego nie spojrzała. Nie była zbyt zadufana w sobie. Po pierwsze – znów ujrzałaby wystrój tego wnętrza. Po drugie – on był straszny, toż to clown! Owymi szczuł ją ukochany Gerwazy i zachowała pewną urazę. Poczęła coś nucić pod nosem nieświadoma tego. Usta miała ułożone w nieznaczny dzióbek, a oczęta wystarczająco roztwarte, aby mieć urokliwy, sarni wzrok. I jak na nieszczęście jej twarzyczka w szybie się odbijała. Niewielka nadzieja, że nikt nie spojrzy i nachalnie nie przyłączy się do laleczki. A może jednak? Pragnęła towarzystwa starszego mężczyzny bądź powabnej kobiety. Ot pocieszenia, w końcu ją serce bolało przez Właścicielkę. Ucieknie? Tak, najpewniej. Ale komicznie blisko – ot miała zamiar zostać własnością Króla. Wydawał jej się bezpieczniejszy. Nie wiedziała go z kobietami. Nie złamie jej serduszka, prawda? Nie może. Myśli jej nie były przyjemne, acz zniknęły. Co jakiś czas cichutko wzdychała zachwycona widokiem. Nic więcej.
Solla [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 20 Czerwiec 2011, 23:09
Drobna blondyneczka. Czemu by nie? Od czasu do czasu, bo przecież zmienianie imagu należy do dobrych obyczajów! Cóż może nie tak diametralnie jak robiła to ona sama, ale zasada wciąż pozostawała niezmienna. Wysokie buty stukały obcasami o kostkę brukową koloru dojrzałej pomarańczy. Solla nie pokwapiła się by spojrzeć na nie, o nie. Jej wzrok był wpatrzony w budynek, który połknął niegdyś pestkę, a może to ona lubiła tak myśleć o tym miejscu?
Zbliżała się sprężystym krokiem, jak to na jasnowłosą nastolatkę przystało, a miękkie loki gładziły zawzięcie jej odkryte ramiona. W gruncie rzeczy nie potrzebowała jedzenia, ale czemu by nie stworzyć od czasu do czasu pozorów. Poza tym miejsca takie jak to tutaj serwują nie tylko przepyszne (jak mniemała) dyniowe smakołyki, ale również napchane ciekawymi informacjami głowy swoich gości. Na tą myśl aż przełknęła ślinkę. Ot, takie drobne 'zboczenie zawodowe'. Gdy się nocami buszuje ludziom po głowach to i w dzień trudno się od tego odzwyczaić.
A dziś był dobry dzień. Nie napastowały jej ponure myśli, mroczne wspomnienia przeszłości, obawy, złe przeczucia czy też inne pogmatwane rozstroje moralne. W słowach kilku ujmując - dziewczę miało ochotę mruczeć z samozadowolenia. Zupełnie inaczej niż to zazwyczaj w jej przypadku bywa. Gdzieś tam coś szeptało, że to pewnie tylko ten wizerunek słodkiej blondynki tak na nią wpływa, ale odrzuciła od siebie to marudne podejrzenie. Ba, nawet żeby udowodnić sobie, że jest inaczej, zrzuciła z siebie ten wygląd. Traf chciał, że akurat gdy otwierała drzwi do 'lokalu' więc srebrzysty, gasnący pył posypał się po jej ciele, brudząc przez kilka sekund posadzkę, nim finalnie zgasł na dobre.I znów Solla wyglądać musiała względnie normalnie. Ciemnoskóre dziewczę, włosy czarne sięgające karku i oczy, których źrenice w pomieszczeniu zawęziły się ukazując pionowy kształt.
Zerknęła to w lewo, to w prawo, przedawkowując widok koloru Iście Pomarańczowego Tu i Ówdzie. Coś jednak kazało jej spojrzeć na drobną postać, która wyglądała na zamyśloną. S. niemalże czuła w na języku smak jej warg. Brrr. Takie dziwaczne uczucie. Raczej nigdy się z tym nie spotkała, żeby tak od razu, tak nagle... Ale musiała podejść i to tak cicho, niemalże po kociemu, usiąść naprzeciwko i potowarzyszyć w zamyśleniu tej miłej dziewczynie. Tak na dobry początek...
Wiktorka
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 21 Czerwiec 2011, 13:03
Osoba, w której umyśle kwitną stereotypy, nie mogła nie zauważyć blondynki i się nie skrzywić. Pokręciła nosem odwracając wzrok od drobnej postaci. Jak na złość ta zmierzała do Pestki. Uśmiechnęła się kwaśno z zepsutym humorem. Gdy osóbka miała przekraczać próg Wiktoria miała kolejny powód, aby nie patrzeć w wnętrze lokalu. Bynajmniej krajobraz był czystszy, przestała się kwasić. Z tytułu pewnej ignorancji przemiana dziewczęcia [na lepsze] jej umknęła. Jej twarzyczkę szybka zdradziła to i kobietę musiała. Może i podeszła cicho, ale złośliwe okno ukazało jej postać, zbyt blisko postaci Wiktorii. Dłonie powędrowały do spódnicy, którą nerwowo chciała naciągnąć na jak największą część nóg. Nie chciała, aby ktokolwiek mógł na nią patrzeć. Złe miejsce wybrała, oj złe. To uczucie było spowodowane posiadaniem Właścicielki, ale umysł począł gwałtownie ukazywać obrazy powiązane z jej obecnością tutaj. Dłonie gwałtownie puściły materiał utrzymując się kilka centymetrów na nim. Proste, palce rozsunięte. Źrenice rozszerzyły się do granic możliwości zasłaniając bursztynową tęczówkę. Zawód trawił jej trzewia. Strach przed opuszczeniem. I coś jeszcze. Chęć mordu.
Jej ciało podjęło decyzję – fałsz. Źrenice powróciły do naturalnego stanu, powieki zostały nieco opuszczone, dłonie swobodnie ułożyła na kolanach, usta wygięły się w delikatnym, przyjaznym uśmiechu. Grzywka została odgarnięta za ucho, oddech był miarowy, a ucisk w ciele znikł. Pojawił się w czarnym myślach, które pozostały za obietnicą zemsty. Odwróciła się do kobiety z praktycznie namacalną niewinnością. Urok kukiełki.
-Przepraszam, ale to miejsce....
Urwała nieco dziecinnym, ale ze względu na niskość i kobiecym głosem. Dziwne, że to mogło iść w parze. Ale miała wystarczająco niski głos, aby móc. Spokojny wzrok wpatrzony był w ciemne lico. Nie chciała zabijać w amoku, chciała kogoś zmanipulować do zadania bolesnej śmierci. Tak było wygodniej, swoista bezbronność nie została kalana. Bo kto powie, że to urocze stworzenie do czegoś tak okropnego doprowadziło? Tylko ta przeklęta albinoska dojrzała w niej drugie dno, o którym nikt nie powinien się przekonać. Nikt żywy. Zmarszczyła nosek i wstała od stołu.
-Do widzenia.
Powiedziała na jednym wydechu i szybko opuściła lokal.
[z/t]
Solla [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 22 Czerwiec 2011, 16:31
Szczerze? Dobrze. Więc ciemnoskóra istota zwana dumnie Sollą, w myślach aż skrzywiła się, słysząc ton iście niepasujący do wyglądu i (co gorsze) do odczuć. To tylko takie drobne podejrzenie, aczkolwiek przeczucia rzadko ją zawodziły w podobnych przypadkach. Szkoda tylko, że nie mogła użyć wyrazu twarzy, wprost krzyczącego "ja już wiem!", bo... powstrzymało ją to samo co wcześniej wrzuciło ją w wir zauroczenia. Jak mogłaby krzywic się do tej osóbki? przynajmniej nie teraz. Póki nie odkryła, co właściwie pociąga ją w tej ślicznotce.
Może to jakiś tajemniczy zapach, albo coś w wyglądzie? Może to te iskry w jej oczach i puste dźwięki w głosie? A może to po prostu jakaś nadprzyrodzona moc? Cóż, w tej krainie wszystko było możliwe. Niemalże nic nie zasługiwało na choćby ziarnko zaufania. Jej 'niemalże rozmówczyni' mogła być równie dobrze przynętą na naiwne istoty, nie potrafiące trzymać się z daleka od takiego kąska. I cóż po tych wszystkich przemyśleniach miała odpowiedzieć na nic nie znaczące "przepraszam ale ten lokal... " ?Odrzekła jedyne co mogło pasować w tej sytuacji, czyli dźwięczne nic. Ach idź. Przynajmniej mi zagrzałaś miejsce. Mimo to wciąż wodziła wzrokiem po jej ciele, gdy opuszczała lokal. Co w niej było nie tak? Może coś w ubraniu? Może była po prostu mężczyzną delikatnej urody? Może ktoś inny nią kierował?
Solla nie miała pojęcia jak dużo czasu spędziła jeszcze w Pestce. W tym miejscu pędził w inny, niezrozumiały dla wielu sposób. Kiedy w końcu zdecydowała się na wyjście i wstała, stwierdzić można było, że ostatnie przebłyski dobrego humoru ma dawno za sobą.
<z/t>
Day
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 28 Lipiec 2011, 13:55
A miała iść do domu. Wychodząc z herbaciarni miała plan do realizacji, który teraz gdzieś uleciał i za nic nie mogła sobie przypomnieć, co tak właściwie chciała zrobić. Wydawało się jej, że powinna wrócić do dworu, tylko po co? Wiedziała jedynie, że jest fatalnie zmęczona i powoli nogi odmawiają jej posłuszeństwa. Skręciła zatem w najbliższą uliczkę w nadziei, że uda jej się znaleźć jakiś przytulny pensjonat, w którym mogłaby się zatrzymać, ale szczęście ostatnio wybitnie jej nie dopisywało. Zamiast ciepłego, uroczego lokalu natrafiła na masakryczną knajpkę, przyprawiającą o zawroty głowy jak i zwroty poprzedniego obiadu. Day tylko weszła i już przykryła dłonią usta, hamując tym samym odruch wymiotny, który spowodowały nieziemsko pomarańczowe ściany i wszędobylski zapach dyni unoszący się aktualnie nad głową nieszczęsnej dziewczyny. już jakąś godzinę temu zdała sobie sprawę, że zabłądziła i krąży po Dyniowym miasteczku, ale z racji tego, że bywała tu niegdyś wcale często, nie musiała obawiać się o zabłądzenie krytyczne. W gruncie rzeczy i tu powinny istnieć jakieś hoteliki, czy zajazdy gdzie mogłaby sie zatrzymać, bo do domu nie miała najmniejszej ochoty wracać. Tam była jedynie bogatą wnuczką poważanego arystokraty i cała służba miała za cel zamknąć ją w złotej klatce i już nigdy nie wypuścić. A ona chciała poznawać! W końcu tak niewiele wiedziała o świecie...
Tej knajpy jednak nie znała. Może wybudowano ją dopiero niedawno? Kiedy dziewczyna opanowała już uczucie mdłości postąpiła kilka kroków naprzód i zapytała barmanki, czy aby nie maja żadnych pokoi do wynajęcia. Obdarzona niesmacznym uśmieszkiem zamówiła kawałek placka dyniowego i udała się wraz z nim do najciemniejszego kąta karczmy, gdzie przysunęła do siebie drugie krzesełko i oparła na nim zmęczone nogi. Ciastko odstawiła na stolik, czuła, że jeśli je zje to natychmiast po tym wyląduje ponownie na talerzu. Chciała odpocząć choć przez chwilę, więc sprawdzając uprzednio, czy nikt jej nie obserwuje przymknęła oczy i teraz zdawało się, jakby spała, niewzruszona psychodelią wnętrza. Tak właściwie to było jej już wszystko jedno. Nie chciała iść do domu, ale przecież nie miała żadnego innego kąta, gdzie mogłaby się skryć, wszystkie hotele dziwnym trafem gdzieś się poukrywały i podsumowując pozostał jej tylko jeden lokal na horyzoncie, gdzie mogła chociaż usiąść. Właśnie ten. Co za życie...
Veis [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 29 Lipiec 2011, 10:28
Czemu tu był? Nie wiedział. Nie znał tego miejsca. Jakim cudem tu się znalazł? Szedł przed siebie. Nie posiadał konkretnego celu. Nic nadzwyczajnego więc, iż trafił do tak dziwnego miasta.
U jego boku, z wysoko uniesionym łbem szła Sheera. Mimo iż błądzili, nie zwracała mu na to uwagi. Była pewnie zadowolona, iż udało jej się wyjść z ogrodu. W jej oczach można było dostrzec iskierkę wesołości.
W sumie... Samego Cienia również bawiło to miejsce. Zmyślne postacie, ubrane w kretyńskie kostiumy. I ta atmosfera. Zupełnie, jakby ktoś wyciął najzabawniejsze momenty z czarnych komedii, oraz posklejał w całość. Przynajmniej tak to wyglądało w oczach pewnego znudzonego mordercy.
Był po prostu mijany przez przechodniów. Nie zwracali na niego uwagi. Z wzajemnością, rzecz jasna. Bo po cóż niby miałby zaszczycać spojrzeniem tych paru błaznów?
Lawirował między nimi. Szedł szybkim, zdecydowanym krokiem. Zupełnie, jakby wiedział gdzie chce zajść...
Owo zdecydowanie i pewność ruchów, towarzyszyły mu praktycznie odkąd pamiętał. A jego pamięć sięgała naprawdę dalekich dla ludzi lat.
Tak... Czasy się zmieniały, a wygląd zabójcy wciąż nie ulegał zmianie. Był zupełnie taki, jak wiek temu.
Nie. Nie pamiętał czasów, gdy był dzieckiem. Gdy próbował przebić się przez barierę myśli, docierał jedynie do czasów, gdy siał grozę w Anglii jako "Jack the Ripper". Nie posiadał matki, ani ojca. Od samego początku poznawał świat z wyjątkowo brutalnej perspektywy. Czy ukształtowała go nędza, czy wojna... Nie było to ważne.
Cień przystanął przez chwilę na ulicy, oraz rozejrzał się. Miał dziwną ochotę gdzieś się zatrzymać.
Jego wzrok spoczął na pewnej pomarańczowej karczmie. Bez wahania wszedł do środka. Co z tego, że u jego boku kroczyła pantera z olbrzymimi kłami i krwiożerczymi zapędami? Jeśli ktoś postanowi zwrócić mu na to uwagę, najpewniej będzie musiał zacząć szukać po podłodzę swoich jelit.
Kelner w stroju clowna? Kto to do cholery wymyślił? Co to było do cholery za miasto? I co to była do cholery za karczma? Myśli kłębiły się w jego głowie, nie mogąc znaleźć ujścia w postaci słów.
Veis podszedł do jakiegoś pustego stolika w kącie, oraz usiadł. Wystarczył rzut oka na menu, by przywołać niesmak na twarz zabójcy. No cóż... Przynajmniej będzie mógł porozmawiać z Sheerą, na temat "co robimy dalej"...
Day
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 29 Lipiec 2011, 12:48
To był naprawdę smaczny sen. Day bardzo lubiła swoje sny, szczególnie te, które nawiedzały ją w chwilach okrutnego zmęczenia, gdy zasypiała z prędkością światła i śniła niemal całą noc, nie przejmując się żadnym niebezpieczeństwem dookoła. Zawsze gdy kładła się na przymus, bo musiała, spała snem zajęczym w obawie, że ktoś brutalnie ją z niego wybudzi. Natomiast chwile, gdy o owym wypoczywaniu zapominała i zasypiała w gruncie rzeczy gdziekolwiek, padając z wycieńczenia, były bosko błogie i pozwalały na oderwanie się od doczesnych problemów, od których oczywiście zwykły sen nie ratował. Na niewygodnym krzesełku, ba, nawet na dwóch, oparta gołymi plecami o ścianę i odurzona zapachem dyni przeżywała najspokojniejszą chyba "noc" w swoim życiu. Miała przed oczami piękną, obsypaną kwiatami łąkę, na której nie było absolutnie nikogo prócz niej. Dziewczyna w swoim śnie ubrana była w białą, długą do kostek sukienkę i miała dawny, jasny kolor włosów. Gdyby mogła kontrolować swoje marzenia senne zapewne pożałowała by teraz zmiany koloru włosów, ale w sumie jako szatynka nie była jakoś wybitnie zeszpecona a i blond od jakiegoś czasu sprawiał jej wyłącznie same problemy. Stała po środku tej wyimaginowanej łączki i co jakiś czas rozkładała ręce, by obrócić się kilkakrotnie wokół własnej osi i wyglądać przy tym jak prawdziwy samolot. Nagle z nieskażonej dosłownie niczym idylli wyłonił się zając. Był biały, a gdy zaczął uciekać, spłoszony infantylnymi poczynaniami kobiety Day przypomniała sobie opowieść o Alicji w Krainie czarów, która goniąc za takim oto króliczkiem odkryła fantazję nie mniej dziwaczną jak Kraina Snów, w której przecież mieszkała sama Dayanira. I tak też zaczęła gonić za biednym stworzonkiem, przecinając płaty goździków na swojej drodze, niosąc tym samym ich zapach na włosach aż do samego końca łąki. już wyciągała rękę po zająca, wyciągając ją swoją drogą i w realnym świecie, przez sen, gdy nagle jakiś upiorny konar zagrodził jej drogę. Z hukiem upadła na ziemię, królik zniknął, zniknęła też bajeczna łąka a sama Day otwierając oczy i przecierając obolałe udo odkryła, że właśnie spadła z krzesła, na którym uprzednio spała i spowodowała zamieszanie na pół knajpki. Trzeba przyznać, że była chodzącą niemożliwością.
Wstała ostrożnie, nadal pocierając obolałe części ciała i usiadła ponownie na krześle udając, że nic takiego się nie stało i próbując wmówić sobie, że wcale nie obserwuje jej teraz kilkunastu dziwaków i nie uśmiecha się pod nosem. Zresztą, sama miała ochotę się uśmiechnąć. Z zażenowania.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!