Imię:
Imię… coś, co zostaje nam przypisane w chwili narodzin, mi nikt tak owego nie nadał jednak same okoliczności mych „narodzin” nie należały do typowych. Ta, o której pamięć sprawiła, że miałam szansę pojawić się na świecie nazywała się Camill zaś ten, który nie był w stanie się z nią rozstać zwał się Aron, te imiona są dla mnie ważne jednak nie należą do mnie. Długo zastanawiałam się nad tym, jakie imię powinnam sobie nadać, czy w ogóle powinnam to robić… jednak w końcu wybrałam takie, które mogę określić własnym a brzmi ono
Revi.
Nazwisko:
Podobniej jak w przypadku imienia, również nazwiska nie posiadałam jednak doświadczenie szybko nauczyło mnie, iż powinnam je mieć choćby dla wygody. Zatem me nazwisko… Destin, myślę, że brzmi nie najgorzej…
Revi Destin.
Pseudonim:
Nie znam siebie na tyle bym była w stanie wybrać jakiś, który by do mnie pasował. Być może z czasem znajdzie się ktoś, kto zechce jakimś mnie obdarzyć?
Wiek:
Nie jestem w stanie określić swego wieku, jednak goszczę na tym świecie od niedawna, więc można mnie chyba uznać za dość młodą istotę. Camill, kiedy zginęła miała jakieś 19 może 20 lat, dlatego też mój wygląd sugeruje taki właśnie wiek.
Rasa:
Kim właściwie jestem? Cóż na to jak i wiele innych pytań początkowo nie byłam sobie w stanie odpowiedzieć. Jednak odpowiedź na to nurtujące mnie pytanie przyszła bardzo nieoczekiwanie, ponieważ o tym, kim jestem uświadomił mnie ktoś, kogo mogłabym chyba nazwać swoim naturalnym wrogiem. Tak, to właśnie Cień wyjaśnił mi, że jestem
Senna Zjawa a właściwie apetyczna senna zjawa tak właśnie mnie określał, do dziś pamiętam jego złaknione spojrzenie i swój strach, a myśl, że istoty mu podobne są w tak łatwy sposób w stanie zakończyć me istnienie wypełnia mój umysł przerażeniem….
Ranga:
„Jesteś tylko
wspomnieniem sennym… wspomnieniem dziewczyny, która wpadła w sidła śmierci. Jesteś namiastką Camill, jej obrazem, który zachował się w jego pamięci… biedak nie potrafił się z nią rozstać, to nawet trochę smutne… żyjesz, bo ona zginęła.” Nie zapomnę tych słów, i tego, jaki ból przyniosła świadomość rzeczywistości, w jakiej się znajdywałam, rzeczywistości, na którą nie miałam przecież wpływu… jednak do czasu. To śmieszne… a może dziwne, że tym, który zmusił mnie do stawienia czołu światu i tym, który pierwszy podzielił się wiedzą o nim jak i o mnie samej był właśnie wcześniej wspomniany Cień.
Miejsce zamieszkania:
Podobno każdy ma na świecie swoje wyjątkowe miejsce, ja swojego dopiero go szukam…. Nie mam domu ani rodziny nie mam, zatem dokąd wracać a mogę jedynie iść na przód. Jestem wspomnieniem sennym Camill, zrodziłam się z tęsknoty za nią, powstałam dzięki uczuciom, jakie przepełniały Aron’a, może powinnam była po prostu zająć jej miejsce? Nie, nigdy nie byłabym zdolna do czegoś takiego… w końcu ja nie jestem nią… nawet, jeśli jestem do niej tak bardzo podobna to nadal nie będę nią, dlatego nie mogłabym oszukiwać wszystkich, dla których kiedyś tak ważną osobą była…. Nie mogę kontynuować jej historii skoro chcę budować własną… w nowym miejscu, a może nawet i w nowym świecie.
Moce:
Nareszcie coś, co odkryłam sama, coś, co mnie zaskoczyło i udowodniło mi, że jestem kimś więcej niż marnym wspomnieniem. Moce ich posiadanie właśnie jest jedną z rzeczy, jaka różni mnie od Camill. Swoje zdolności odkryłam przez przypadek, można powiedzieć, iż ujawniły się jakby na życzenie, co do tego nie jestem jeszcze pewna uważam jednak, że emocje mają spory wpływ na moje moce, jednak to tylko domysły. Uzdrawiania po raz pierwszy użyłam, kiedy nie mogłam znieść widoku poranionych rąk Aron’a, tak bardzo chciałam by nie cierpiał…, że stało się to realne, kiedy go dotknęłam rany zaczęły się goić, zajęło mi chwilę zanim zorientowałam się, że stało się to za moją sprawą, teraz jednak jestem w pełni świadoma swej mocy i potrafię ją dobrze kontrolować. Natomiast kwiaty fantazji pozwoliły mi uchronić własne życie… nie wiem jak udało mi się stworzyć coś tak pięknego w obliczu strachu i bólu, jaki przeżyłam, jednak tamtej nocy rośliny, które wprost z mej wyobraźni spłynęły na rzeczywistość by opleść się wokół ciała mego oprawcy były tak piękne jak piękna jest wola życia…. Zostaje jeszcze projekcja wspomnień, to bardzo ciekawa moc, ponieważ dzięki niej mogę poznać czyjeś wspomnienia i zrobić coś jeszcze, jestem w stanie je zmienić lub obdarzyć daną osobę zupełnie fałszywymi wspomnieniami. Tę moc również po raz pierwszy wykorzystałam na Aron’ie, kiedy w noc pożegnania postanowiłam, choć na chwilę uwolnić go od obrazu wspomnień, które niosły mu tyle bólu.
Uzdrawianie – tak jak wskazuje nazwa owa moc polega na uzdrawianiu. Dzięki odpowiedniemu przekształceniu energii posiadaczka owej mocy jest w stanie zmusić ciało zarówno swoje jak i innej osoby czy istoty do nagłej regeneracji. Podczas używania owej mocy osoba leczona może poczuć przyjemne ciepło rozchodzące się delikatnie po ciele, jednocześnie będąca jego źródłem energia częściowo jest w stanie uśnieżyć towarzyszący zranieniu ból. Aby móc użyć uzdrawiania musi zostać nawiązany kontakt fizyczny, wystarczy zwykłe dotknięcie osoby leczonej. W zależności od tego z jak poważnymi obrażeniami ma się do czynienia wymagają one zużycia większej ilości mocy, jeśli posiadaczka mocy zużyje jej zbyt wiele na kimś innym konsekwencją jest obicie się tego na jej własnym zdrowiu, dotyczy to jednak bardzo poważnych ran.
Kwiaty fantazji– moc polegająca na tworzeniu roślin pięknych jak ze snu, są wielobarwne a ich kwiaty to pułapka dla ludzkich spojrzeń, te niezwykłe rośliny nie potrzebują nasion by nagle wyrosnąć wprost pod czyiś nóg mogą pojawić się wszędzie, ponieważ żyją dzięki wyobraźni tej, która je przyzywa i tylko ona może je kontrolować. Rośliny mogą przybrać różną postać ich pnącza mogą pnąc się wysoko w górę i ułatwić dostanie się w trudno dostępne miejsca, mogą również skutecznie unieruchomić wroga, jednak jest to tylko chwilowe rozwiązanie. Te fantazyjne rośliny nie mają długiego żywota rosną, zakwitają a kiedy z kwiatów opadną ostatnie płatki rośliny znikają jakby nigdy ich nie było. Żywotność kwiatów to zwykle kwestia kilkunastu czy kilkudziesięciu minut.
+ (Moc rangowa)
Projekcja wspomnień- w przypadku też mocy, również nie ma zagadek jej działanie wyjaśnia sama nazwa. Posiadaczka mocy jest w stanie poznać wspomnienia innej osoby i zmodyfikować je lub wypełnić jej umysł nowymi fałszywymi wspomnieniami. Wspomnienia, które pojawiają się nagle niezależnie od ich treści wydają się jak najbardziej wiarygodne ich posiadaczowi.
Umiejętności:
Nie wiem czy wszystkie umiejętności, jakie posiadam są tak naprawdę moje…, ponieważ ze wspomnień Aro doskonale znam Camill wiem o niej wszystko to, co on o niej wiedział i wszystko, co potrafiła ona potrafię i ja, jednak są rzeczy, których nauczyłam się sama i mam nadzieję, że z czasem nauczę się ich jeszcze więcej.
Fantazja na bogato – nie wiem, czego jest to zasługą… może to przez to, iż jestem istotą, która zrodziła się ze snów, a czyż one nie stanowią właśnie królestwa fantazji? W każdym razie posiadam bardzo rozwiniętą wyobraźnię a co za tym idzie nie brak mi kreatywności, przez mój umysł nieustanie przewijają się pomysły, obrazy, dźwięki… a dzięki mocy, jaką dysponuję, choć częścią tej fantazji mogę się na swój sposób podzielić z innymi. Bogata fantazja pobudza również artystyczną duszę, czyli wrażliwość na piękno, którego wytrwale wyszukuję jak również sama staram się tworzyć zwykle w postaci rysunków, myślę, że to coś, co przejęłam po tym, który mnie wyśnił, w końcu Aron był utalentowanym artystą, szkoda tylko, że tak rzadko dzielił się swoimi pracami ze światem, ja nie zamierzam popełniać takiego błędu.
Na wieki zapisane w pamięci – mówiąc inaczej posiadam coś, co zwane jest pamięcią ejdetyczną bądź pamięcią fotograficzną, jestem w stanie z niezwykłą dokładnością zapamiętać najdrobniejsze szczegóły otaczającego mnie świata. Dzięki temu jestem również dobrą obserwatorką, niewiele rzeczy jest w stanie mi umknąć. To wyjątkowa umiejętność bywa bardzo przydatna, ponieważ mogę zachować w pamięci wiele ważnych dla wspomnień, jednak ogromnym minusem jest to, że równie dobrze pamiętam rzeczy, o których bardzo chciałabym zapomnieć, jednak nie jestem w stanie….
Kondycja jak z sennego marzenia- ciało, które posiadam może pochwalić się ponad ludzką sprawnością, co prawda nie dotyczy to siły fizycznej gdyż w jej kwestii chyba jestem nawet poniżej ludzkiej normy, jednak, co innego tyczy się zręczności i szybkości. Camill bardzo dbała o swoje ciało, była wysportowana, co do mnie efekt, na który ona pracowała latami ja otrzymałam już na starcie. Powinnam chyba wspomnieć o tym, iż potrafię poruszać się z dużą delikatnością, dzięki czemu nie czyniąc większego hałasu mogę przemykać się to tu to tam jak na zjawę przystało.
Charakter:
Jaka jestem? To dobre pytanie i sama często je sobie zadaję… prawda jest taka, że dopiero zaczynam lepiej poznawać siebie i szukać odpowiedzi na to właśnie pytanie. To dla mnie trudne, tak często mam mentlik w głowie, ponieważ zastanawiam się czy postępuję tak a nie inaczej, bo jestem wspomnieniem czy po prostu zachowuję się tak, gdyż jest to dla mnie po prostu naturalne. Tak to często mnie dręczy… nie wiem ile jest we mnie z Camill a ile to moja własna autentyczność… ja nie staram się być nią, dlatego tak bardzo zależy mi na odnalezieniu prawdziwej siebie. Jednak mimo wszelkich wątpliwości sądzę, iż jestem dobrą osobą. Myślę, że mam wiele cech, jakie przypisuje się zwykle dzieciom, bo czy nie jestem teraz trochę jak dziecko skoro dopiero niedawno pojawiłam się na świecie? Jestem bardzo ciekawa życia, to, co wszystkim może wydać się oczywiste mnie potrafi zafascynować, jestem spragniona tak wielu doznań, uczuć, które znam jedynie z cudzych wspomnień a chce ich wszystkich doświadczyć osobiście te wszystkie drobne, ale ważne przeżycia i uczucia. Tak wiele rzeczy mnie jeszcze czeka i tyle do nauczenia się, ale na tym polega chyba życie, to podróż, w której nie cel jest najważniejszy a to, co zyskamy w drodze do niego, tak mawiał Aron jednak podzielam jego zdanie. Poza dziecięcą ciekawością cechuje mnie również ufność, która przez innych może być nazywana nawet naiwnością. Co do kreatywności zdaje się, że o niej już wspominałam? Mogę również dodać, że jestem wrażliwa szczególnie na czyjeś cierpienie poznałam już, czym jest ból, strach znam je dobrze, dlatego nie chce by ktoś był na nieskazany. Jeśli jestem w stanie to próbuje pomagać tym, którzy tej pomocy potrzebują, czasem nawet, jeśli o tę pomoc nie proszą, czy czyni mnie to natrętną czy też po prostu upartą? Nie wiem.. ale robię to, bo czuję, że powinnam. Nie brak mi cierpliwości, która pomaga w dotarciu do celu. Mogę sprawiać wrażenie osoby zagubionej i w sumie to pewnie, dlatego że rzeczywiście często bywam jak dziecko we mgle… jednak nie tracę pogody ducha i wierzę, iż w mej podróży napotkam osoby i zyskam doświadczenia, jakie pomogą mi w odnalezieniu siebie i swojego miejsca na świecie.
Wygląd zewnętrzny:
Co do tego nie mam żadnych wątpliwości…, jeśli chodzi o mój wygląd jestem stu procentową kopią Camill, nie różnimy się niczym wiem to, ponieważ widziałam zdjęcia, jakie zdobiły pokój Aron ‘a. Była bardzo ładna, więc nie mam chyba, na co narzekać. Zatem moje ciało jest młode i zgrabne wizualnie można by powiedzieć, że mam jakieś dziewiętnaście czy dwadzieścia lat. Mam około 166 cm wzrostu i 44 kilogramów, delikatną skórę zdobi subtelna opalenizna nadającą jej wyjątkowo zdrowy wygląd. Piękne długie włosy o barwie mlecznej czekolady sięgają mi do połowy pleców są gęste i miękkie niczym jedwab uwielbiam czuć, kiedy ich kosmyki łaskoczą mi twarz, kiedy wieje wiatr, jednak mam wtedy niewielki problem z widocznością, ponieważ niesforna grzywka często zasłania mi wtedy oczy. Oczy skoro o nich już mowa uważam je za największy atut w kwestii urody, a to dzięki ich niezwykłej szmaragdowej barwie. Twarz ma delikatne rysy i wydaje się dość niewinna, jednak szybko potrafi stać się poważna a wtedy sprawiam wrażenie nieco dojrzalszej. Podobają mi się ozdoby, przede wszystkim subtelna srebrna biżuteria. Moje uszy zdobią drobne kolczyki a na szyi można zauważyć srebrny wisiorek. Ogólnie wyglądam jak młoda, wysportowana dziewczyna, której natura nie poskąpiła na urodzie. Ale czym jest uroda? Czy ona nie przeminie z wiekiem? Tak jest w przypadku ludzi, ale jak to się ma do sennych zjaw? Tak jak pewnie w wielu innych kwestiach z czasem zyskam odpowiedz i na to pytanie.
Krótka historia:
Moja historia? Nie jest chyba zbyt obszerna, w końcu jak mówiłam na świecie goszczę stosunkowo od niedawna… jednak na moją osobę składa się jeszcze inna historia, która opowiada o miłości, ale i tragedii. Dlatego zacznę od historii Camill i Aro’na, zastanawiam się też, kim są dla mnie... bo gdyby nie Ci dwojga nie byłoby mnie na świecie czy na pewien dziwny sposób nie mam prawa postrzegać ich trochę jak swoich rodziców? Ale mniejsza… ci dwoje poznali się, kiedy Aron przeprowadził się do nowego miasta został przyjęty do renomowanej szkoły plastycznej, miał talent i marzenia, które pielęgnował. Jak się poznali? Cóż oboje mieli swoje przyzwyczajenia ona, co wieczór wybierała się do parku by pobiegać, on z kolei lubił szukać tam natchnienia, wszystko działo się powoli, oboje zaczęli się zauważać i interesować sobą nawzajem, lecz nie mieli odwagi przełamać bariery nieśmiałości. Jednak przypadek chciał, że pewnego wieczoru po otrzymaniu ważnego telefonu młody artysta w pośpiechu zapomniał zabrać z ławki, na której miał w zwyczaju przesiadywać swojego szkicownika, który to już od kilku tygodni zauroczony chłopak wypełnił dziesiątkami rysunków panienki, którą spotykał niemal każdego wieczoru, z którą wymieniał jedynie niewinne uśmiechy i spojrzenia. Tak… nie trudno zgadnąć, kto znalazł szkicownik i że następnego wieczoru owa dwójka dziwnym trafem znalazła całkiem sporo tematów do rozmów. Zauroczenie szybko zmieniło się w zakochanie a nowa para nie widziała poza sobą świata. Ich związek rozkwitał oboje nie zorientowali się, kiedy minęły już niemal cztery lata od czasu, kiedy się poznali. Czwarta rocznica na nią właśnie Aron zaplanował coś specjalnego dla swej Lubej. Wycieczka w góry, w miejsce, które sam wielokrotnie odwiedzał i uważał za magiczne to właśnie je wybrał na scenerię do zdeklarowania swoich uczuć. Kto mógł się spodziewać, że jeden z piękniejszych dni ich życia miał zakończyć się tragedią… wszystko potoczyło się tak nagle i nic nie mogło powstrzymać tego, co nadeszło. Camill oczarowana miejscem jak i chwilą zapragnęła ją uwiecznić, robiła tego dnia mnóstwo zdjęć, chciała jednak również na jakimś być, dlatego poprosiła o wykonanie fotografii już swojego narzeczonego. To jej własna lekkomyślność była przyczyną tragedii, ponieważ dla pięknego zdjęcia zrobiła o krok za daleko i to jak najbardziej dosłownie. Camill potknęła się i spadła z półki skalnej… Aron widział to wszystko dokładnie był jednak za daleko i nie zdarzył w porę podbiec by pomóc ukochanej, mógł już jedynie wpatrywać się w leżące bezwładnie wśród skał ciało… wysokość była zbyt duża by człowiek zdołał przeżyć taki upadek. Camill odeszła na zawsze a Aron nie mógł się pogodzić z tą stratą, cierpiał, ponieważ uważał, że to wszystko było jego winą, że gdyby jej tam nie zabrał nie stało by się nic złego, młody artysta szybko popadł w depresję i zaszył się w ścianach swojej kawalerki tracąc kontakt ze światem. I właśnie z nadejściem owej choroby pojawiłam się również ja, na początku jednak nie byłam świadoma to zaczęło przychodzić z czasem. Kiedy się pojawiłam po prostu odgrywałam rolę, jaką miał dla mnie w swoich snach Aron, zdarzały się miłe chwile przepełnione pięknymi i dobrymi uczuciami jednak stanowiły rzadkość a z czasem zyskiwania coraz to większej świadomości i te zaczynały ranić, skoro wiedziałam, że to nie ja tak naprawdę jestem obiektem jego uczuć. Częściej znajdywała się w koszmarach szczególnie tym dręczącym go najdotkliwiej, czyli wspomnienie tragicznych zaręczyn…. Tak wiele razy czułam ból zarówno własny jak i jego, kiedy przychodziło mi grać główną rolę w scenie śmierci Camill. To nie było dla mnie łatwe, nie wiedziałam jak mogę pomóc Aron’owi zdążyłam poznać jego wspomnienia, wiedziałam też, co działo się z nim po każdym koszmarze, jego stan się pogarszał i doszło do tego, że niegdyś zdolny artysta zaczął się ciąć… właśnie w tamtym okresie miało miejsce spotkanie z tajemniczą istotą, która wtargnęła do snu Aron’a zamieniając go w koszmar. Wtedy nie byłam w stanie stać dłużej bezczynie i po raz pierwszy wyrwałam się ze swej roli, ujawniłam się i zwróciłam uwagę intruza. To było dziwne... ponieważ Cień jak też się określił był mną wyraźnie zaintrygowany, porzucił wcześniejsze plany i skupił się na mnie. Zaskoczyła mnie jego chęć do toczenia ze mną dyskusji, do odpowiadania na moje wszelkie pytania, wtedy właśnie wyjaśnił mi dokładnie, kim jestem i czym jestem dla niego…, jednak tamtej nocy intruz odszedł tłumacząc, że wróci, kiedy… stanę się „pełniejsza w smaku”…. Od tamtego momentu żyłam w ciągłym strachu niczym zwierzę w klatce czekające na nieuchronną zgubę nie znając dnia ani godziny. Chyba i ja wtedy popadłam w depresję… jednak lepiej poznając wspomnienia Aron’a wszystkie piękne chwile z jego życia obudziła się we mnie wola życia postanowiłam walczyć zarówno o siebie jak i o artystę. Od tamtego czasu starałam się przejmować kontrolę nad jego snami, osoba, którą brał za zmarłą ukochaną zaczęła przypominać mu o tych wszystkich dobrych chwilach, jakie przeżył, próbowałam pomóc mu zaakceptować to, co się stało. Początki nie były łatwe z czasem jednak moje starania zaczęły przynosić rezultaty, udało mi się nawet przekonać Aro by wrócił do malowania! Udało mi się sprawić by odzyskał, choć trochę z dawnego życie, wiedziałam jednak, że musi pogodzić się ze stratą Camill musi to zaakceptować by znowu mógł zacząć żyć normalnie. Mimo wszystko byłam szczęśliwa, ponieważ udało mi się coś osiągnąć i czułam, że z czasem będzie lepiej, jednak ktoś postanowił mi tego czasu poskąpić. Cień wrócił, tak jak zapowiadał i tym razem nie był już tak uprzejmy jak ostatnio, na początku zaczęła mnie zjadać panika szybko jednak przekonałam się, że muszę wziąć się w garść, jeśli nie chce by i coś więcej zaczęło to czynić…. Uciekałam, starałam się go zwodzić tak długo jak tylko mogłam, jednak on po prostu bawił się ze mną w kotka i myszkę a kiedy jego cierpliwość się wyczerpała stworzył więzienie, z którego nie mogłam uciec, piekło dla mnie i Aron’a znowu mogącemu jedynie przyglądać się z daleka jak rozgrywa się dramat. Bałam się nadchodzącej śmierci i tego, że jej widok stanie się torturą dla artysty, który dopiero na nowo stawia kroki w stronę życia… nie wiedziałam, co robić, jednak w tamtej chwili zadziałał instynkt. Chciałam jakoś unieruchomić Cienia sprawić by nie mógł, choć przez chwilę się do mnie zbliżyć. Udało mi się to a wtedy zarówno on jak i ja byliśmy chyba w tamtym momencie tak samo zaskoczeni, kiedy to kwiaty, które tak zdążyłam polubić oplotły go i skrępowały. To była moja szansa, pobiegła do Aron’a i błagałam by się obudził tłumaczyłam, że tylko śni, zrozumiał i uśmiechnął się do mnie, po czym nagle wszystko zniknęło. To dla mnie dziwne nie pamiętać czegoś jednak od tamtej chwili miałam lukę w pamięci, nie wiedziałam, co się stało czy to sen został pożarty czy ja z niego wyrzucona? W każdym razie ocknęłam się na podłodze koło łóżka śpiącego jeszcze artysty, nie wiedziałam jak to się stało, jak to wszystko było możliwe? Ale żyłam, żyłam naprawdę i mimo tego całego zagubienia byłam szczęśliwa, chciałam natychmiast obudzić Aro i…, i wtedy właśnie zdałam sobie sprawę, co on poczuje, przecież ciągle brał mnie za swoją zmarłą ukochaną, a przecież nią nie jestem! Nie mogłam zostać… tyle wiedziałam, ale chciałam się z nim pożegnać i zrobiłam to zostawiając wiadomość w jego wspomnieniu. Po tym zniknęłam z jego życia, chciałam odejść jak najdalej by nie spotkać już nikogo, kto pamiętał o Camill by nie ranić nikogo wracającymi wspomnieniami. Tak oto zaczyna się własna historia Revi Destin, co mnie czeka? Pewnie już wkrótce się o tym przekonam, prawda?