• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Cukierkowa Ulica
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Eurydyka
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 28 Kwiecień 2011, 23:29   Herbatka u Pana Tadka.

      Jest to miejsce, w którym można sobie miło odpocząć. Pan Tadek, który jest właścicielem sklepu urządził tu do prawdy miłe gniazdko. Przyciągający wzrok szyld. Przytulne pomieszczenie. Miłe dla oka kolorki... ogólnie wnętrze. Wygodne kanapy i fotele, bardzo zróżnicowane kolorem i kształtem, ale do prawdy czuje się na nich komfortowo. Są tu również fikuśne stoliczki i ładne obrazki oraz zabawne dywany. Jednak dosyć o tym. Ważne jest to co tu sprzedają. Przeróżne rodzaje herbat po niskiej dość cenie, przeróżne kakaa, desery, gorące czekolady, kawy i ciasta... ach, czegoż tu nie ma? Spotkacie ty wszystko czego pragną wielbiciele wspaniałego jedzenia w kawiarniach. Zachęcam do przybycia.


    Eurydyka wlokła się umęczona, a wraz z nią jej wierny towarzysz - Arsene. Czy ona na prawdę mówiła, że to bardzo niedaleko? Na to wychodzi. Ją samą dziwiło, ze droga do kawiarni jest tak długa i niesamowicie męcząca. Wcześniej dałaby sobie rączkę uciąć za to, że to tylko kawałeczek drogi. Jednak po jakimś czasie, z każdym kolejnym krokiem, zaczęła sobie uświadamiać w jak wielkim błędzie była. Jednak zanim to się stało powtarzała tylko co chwila te same słowa.
    -Już, już, za chwileczkę, za tym zakrętem. Nie ma? To musiało mi się pomylić. Na pewno będzie za następnym.
    W końcu przestała już mówić cokolwiek, rozumiała, że z każdym kolejnym słowem zbłaźnia się coraz bardziej. Dlatego szurała tylko nóżkami po ziemi i ze spuszczoną głową lazła przed siebie, mając nadzieję, ze niedługo dotrą do "Pana Tadka". W końcu była już zupełnie załamana tą sytuacją. W tamtą stronę droga wydawała się taka łatwa i krótka, a teraz dłużyła się w nieskończoność. Postanowiła się odezwać.
    - Przepraszam Arsik, ja myślałam, ze to krócej się idzie... Ale niestety nie. To na pewno dobra droga, ale strasznie długa. Wybacz...
    Panienka troszkę posmutniała i zaczęła się rozglądać za inną herbaciarnią, gdy nagle do jej rozbieganych, kolorowych oczek trafił widok wspaniały. Szyld herbaciarni, której tak długo szukała.
    - Zobacz, jest!
    Zawołała radośnie wskazując ujrzane przez siebie miejsce. Chwyciła chłopaka za rękę i jakby nigdy nic przebiegła przez ulicę zaciągając go pod same drzwi "Pana Tadka". Jej oczy błyszczały radośnie. Bez zastanowienia nacisnęła klamkę i wbiegła do środka niczym huragan, przy czym wciąż trzymała łapkę Dachowca i wciągnęła go za sobą do środka. Nie puszczała jego dłoni ani na chwilę. Z tej radości o tym zapomniała. Podeszła do kasy i odważyła się odezwać do starszego pana - sprzedawcy.
    - Dzień dobry panu. Ja chciałabym coś dobrego. Poleca pan coś szczególnego? Jaka jest dobra herbatka, która rozwesela i budzi człowieka ze snu zimowego?
    Zapytała rozbawiona swoimi słowami. Arsik zapewne był zakłopotany tym, ze wciągnęła go tu do środka, narobili hałasu, a ona trzymała go za rękę... Choć kto tam wie. W każdym razie jeśli tak, to dziewczyna nie zdawała sobie z tego sprawy. Rozejrzała się po całym miejscu i zobaczyła, że siedzi tu tylko jedna kobieta, która już kończyła to co miała. Zapewne zaraz stąd wyjdzie. Więc można było powiedzieć, że maja oni lokal tylko dla siebie. Łał, to prawie jak prywatna rezerwacja. Jednak ona pomyślała o czym innym.
    - Już pan zamyka?
    Spytała zasmucona. Na szczęście sprzedawca odpowiedział, że dziś jest otwarte dłużej i będzie tu jeszcze godzinę. Felcia z tej radości nawet nie spostrzegła tego, ze nie ma tu kartki informującej o czymś takim i dlatego nie domyśliła się, że był to tylko przyjazny gest w stronę nowo przybyłych gości. Widocznie pan Tadziu nie miał serca do wyrzucania tych dzieciaków stąd.
    Arsene
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Kwiecień 2011, 18:34   

    Ars niczym rasowy turysta rozglądał się po okolicy, szukając czegokolwiek, co można by nazwać kawiarnią, herbaciarnią, cukiernią czy nawet czymś kawiarnio-, herbaciarnio- lub cukiernio-podobnym. Ale jak tu szukać czegokolwiek, kiedy praktycznie nie wie się, jak owo "coś" wygląda, a zna tylko "jego" przeznaczenie? To tak, jak szukać osoby poznanej korespondencyjnie w tłumie setki ludzi bez jakiegokolwiek zdjęcia czy czegoś w tym rodzaju. Wiesz, co robi, jak się nazywa, co lubi, ale nie wiesz, jak wygląda. I cały misternie układany plan spotkania bierze w łeb. No, chyba, że ta osoba wie, jak wyglądasz ty. Wtedy zwracam honor i życzę szanownemu państwu miłego dnia.
    Ale oni nie szukali konkretnej osoby, a miejsca, które do owej osoby należało. Widać Eurydyka odrobinkę omyliła się w ocenie odległości do tego miejsca prosto z plaży... Ale to nic. Każdemu przecież może się zdarzyć. Tak, czy owak, Arsene wcale nie był na nią zły. Za bardzo ją lubił i za bardzo o nią troszczył. W ogóle wszystko związane z panienką było według Dachowca "za bardzo", acz za Chiny nie umiał, nie chciał, czy też w ogóle nie myślał o tym, aby cokolwiek w jego stosunku względem niej zmieniać. Bo, bo... W końcu był jej sługą, tak czy nie? Niby zdarzają się i tacy, którzy swoich tak zwanych potocznie "panów", czy też łagodniej - pracodawców, traktują z dużą rezerwą. Ale Felicity miała takie szczęście, że Arsik był szczery, miły i w ogóle och, ach, ech, do rany przyłóż. Co poniektórym pewnie zrobiłoby się odrobinkę niedobrze na żołądku, widząc go, ale takie życie. Zanotujcie, bowiem jest to kolejny aspekt, który Arsiowi całego tego życia nie ułatwiał. Jeśli być dociekliwym, to on w ogóle całą swoją osobą je sobie komplikował. Cholerne paradoksalne sytuacje.
    Kiedy panienka po raz któryś tam z rzędu (niestety, nie liczył) zaczęła się powoływać na swoją intuicję, a za chwilę go przepraszać, poklepał ją pocieszająco po ramieniu i uśmiechnął się delikatnie.
    - Nie gniewam się na panienkę. - oznajmił aż zanadto radosnym tonem, przy czym po chwili Eurydyka ożywiła się i chwyciła go za rękę. Otworzył oczy nieco szerzej, ale nie protestował. Tylko na jego policzkach znów wykwitły jaskrawe rumieńce, o których wspominanie zaczyna już się robić, delikatnie mówiąc, zwyczajnie nudne. Starał się nadążyć za dziewczyną, acz przy jego wadze i doświadczeniu w ucieczkach przed przeróżnymi "ciemnymi" typami, nie było to aż tak trudne. Kiedy już weszli do pomieszczenia, rozejrzał się po nim i z delikatnym zaskoczeniem stwierdził, iż jest ono praktycznie opustoszałe - jeśli nie liczyć pojedynczej klientki i właściciela lokalu. Mimo to, poczuł się jak w domu. Ciepło, miło i spokojnie. Poruszył zabawnie uszkami i uśmiechnął się. Czegóż wszak kot może pragnąć więcej? Chyba tylko herbaty i odpoczynku po tak długim marszu, acz wiedział, że w tym miejscu z pewnością takowe rzeczy znajdzie. W końcu, czy nie była to herbaciarnia (no, nie tylko), a zarazem cel ich "podróży"? Chyba nikt temu nie zaprzeczy. Otrząsnął się z myśli dopiero słysząc smutne pytanie panienki. Błyskawicznie skierował oczy na właściciela lokalu. Chciał zrobić "słodkie oczka", acz nie musiał, gdyż do przekonania sprzedawcy wystarczył już sam urok Eurydyki. Posłał więc obojgu radosny uśmiech. Na tę chwilę zapomniał nawet, że jego ręka wciąż znajduje się w uścisku dziewczyny.
    Eurydyka
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 1 Maj 2011, 21:35   

    Cieszyła się, że Arsik się na nią gniewa, ale cały czas było jej głupio z powodu tego zagubienia. Na szczęście wszystko miało swój happy end. Stali teraz przy miłym panu Tadku, który, rzecz jasna, specjalnie dla nich został w swej pracy godzinę dłużej. Dziewczyna chwilę się zastanawiała co to ona miała zrobić. Po paru sekundach jej się przypomniało. Spojrzała na mężczyznę i uśmiechnęła się uroczo.
    - Czyli poleciłby nam pan jakąś dobrą herbatkę? My z chęcią byśmy coś smacznego wypili. Może pana ulubiona herbata, czy coś?
    Po tych słowach spojrzała na Arsika i uśmiechnęła się no niego wesoło. Wciąż trzymała jego rękę, nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Wysłuchała masy herbat, które sprzedawca miał do zaproponowania, po czym stwierdziła, ze sama nie wie czego chcę. Zastanawiała się jeszcze chwilę, po czym rzekła:
    - To ja chcę miętę strong z guaraną i jabłuszkiem i do tego jakieś ciacho... Ma pan może taką fajną szarlotkę na ciepło z lodami waniliowymi i bitą śmietanką? Tak? To jak ja mogę prosić to niech będzie taka od razu z dwiema gałkami lodów, dopłacę najwyżej.
    Jej radość nie miała końca. Jej ulubione ciacho tu jest! Dodatkowo wypije herbatkę, która podobno dobrze pobudza ludzi do życia! Tak, to na prawdę dobre miejsce. Ciekawe co Arsik zechce.
    - A ty co chcesz Arsik? Wybierz se coś do picia i jakieś ciastko. Ja dziś stawiam. Z tej radości mam ochotę zrobić maleńką ucztę. I ani mi się waż nie zgadzać. To jest... rozkaz.
    Powiedziała udając rozkazującą osobę i machając paluchem, po czym zachichotała cicho. Była do prawdy wesoła, już dawno tak nie było. Staruszek za ladą uśmiechnął się uroczo widząc jej radość. Takie staruszki zawsze były fajne. Można było je lubić i być pewnymi, że wcale nie są aż tak źli jak by się zdawało. Bo dużo staruszków udaje groźnych, a tak na prawdę mają serduszka jak owieczki, czy cuś w ten deseń.
    Rozejrzała się po sali, musi wybrać najlepsze dla nich miejsce. Gdy tylko Arsik wybierze co chce, to ona ruszy do stolika i pewnie gdy jej ręka zostanie z tyłu, dopiero wtedy zauważy, ze wciąż trzyma Dachowca... Normalnie jakby się przylepiła do niego na kropelkę.
    - Jak myślisz, gdzie powinniśmy usiąść?
    Spytała w końcu, bo sama nie mogła jakoś zdecydować. Zbyt wiele dobrych miejsc tu było...
    Arsene
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 2 Maj 2011, 11:42   

    Nie lubił pierwszy zaczynać rozmów (a właściwie namiastek takowych) z właścicielami lokali, tak więc spokojnie czekał, aż panienka wybierze sobie to, na co ma ochotę. W międzyczasie, kiedy pan Tadek wymieniał rodzaje dostępnych tu herbat, odwzajemnił uśmiech posłany mu przez Eurydykę. W jakiś niewytłumaczalny sposób zdążył nawet zapomnieć na amen o tym, iż przez cały ten czas dziewczyna trzyma go za rękę. W przypadku Dachowca była to bardzo, bardzo, bardzo dziwna sytuacja, bo czyż nie był zawsze nieśmiały, cichutki i stereotypowo nerwowy? Na to pytanie chyba nie trzeba szukać odpowiedzi, acz możliwe, iż stał się śmielszy dzięki całej obecnej sytuacji - uczuciu ciepła na skórze, obecności Eurydyki i życzliwości sprzedawcy. No, ale zawsze jest dziewięćdziesiąt dziewięć koma dziewięć procenta szansy, że jutro - a może nawet za godzinę, dwie - stanie się znów takim samym, bojaźliwym stworzonkiem, jakim był jeszcze niedawno na plaży. Bo mimo, że nie posiadał drugiego, mrocznego i w ogóle "be" oblicza, to czasami udało mu się pokazać otoczeniu ciut pewniejszego i śmielszego "siebie". Co nie zmienia faktu, iż były to przypadki sporadyczne, które można przyrównać do chwilowego, adrenalinowego kopa. Najpierw czujesz euforię, możesz zrobić wszystko, a zaraz - puff - wszystko wraca do poprzedniego stanu rzeczy. Idiotyczne, nie? Jeśli ktoś chce sobie zakpić z naszego poczucia własnej wartości, niech robi to w ciut bardziej wyszukany sposób!
    Pytanie Eurydyki wyrwało go z zamyślenia. Pospiesznie zerknął w listę dostępnych tutaj napojów i przekąsek, po czym przeniósł wzrok na pana Tadka. Uśmiechnął się delikatnie, majtając ogonem w lewo i prawo.
    - To ja poproszę sernik w czekoladzie i herbatkę malinową - powiedział radośnie, choć nadal zachowując się zadziwiająco spokojnie. Zamknął oczęta i nieco poszerzył uśmiech. Chyba muszą tu częściej wpadać, na prawdę fajne miejsce, zwłaszcza, jeżeli ma się do czynienia z takim maniakiem herbaty i słodyczy, jakim był nasz Arsene.
    I kolejne pytanie panienki kazało mu przerzucić uwagę na nią. No, ale chyba mu to nie przeszkadzało, nie? Omiótł wzrokiem herbaciarnię i pomyślał przez chwilę. Fakt, gdyby w herbaciarni było więcej osób, wybór byłby nieco bardziej ograniczony i nie trzeba byłoby się tak długo zastanawiać.
    - Um... Może pod oknem? - zaproponował nieśmiało, wskazując lewą dłonią wybrane miejsce.
    Eurydyka
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Maj 2011, 18:30   

    Nie ważne było to jak będą się zachowywać jutro, czy też za jakiś czas. Dla Eurydyki najważniejsze było to co jest teraz, a w tym momencie miała się na prawdę świetnie. Z resztą, jej by nie przeszkadzało to, że Arsik stałby się na nowo nieśmiały, nawet w tym momencie. Lubiła go, nie ważne, czy był zupełnie taki jak zawsze, czy też odrobinę śmielszy. Takiego go zawsze znała i gdyby jej to przeszkadzało to nie polubiłaby go pewnie... Zapewne byłby jej zupełnie obojętny, choć w tym momencie nie byłaby w stanie wyobrazić sobie tego, ze Arsene zupełnie jej nie obchodzi. Może złamało ją to, że o nią dba? A może po prostu ten jego kotkowaty urok? Kto to wie...
    - Sernik w czekoladzie? Smacznie brzmi.
    Stwierdziła z radością w głosie. Nigdy nie jadła takiego cudactwa jak sernik, choć można by powiedzieć, że jest to jedno z najbardziej znanych ciast. Zresztą, co ona się tam będzie nad tym głowić, zobaczy jak to wygląda, gdy w końcu dostaną swoje zamówienie.
    Po chwili usłyszała odpowiedź na swoje pytanie.
    - Pod oknem? Czemu nie. Tylko, ze pod oknami są trzy miejsca. O, tam jest super.
    Wskazała na miejsce, które było w samym kącie. Była tam narożna kanapa i miły widok z okna.
    - Jak myślisz?
    Miała nadzieję, że miejsce mu podpasuje. Pan Tadek spojrzał ja nich i uśmiechnął się przyjaźnie.
    - Usiądźcie sobie, ja wam przyniosę to co chcecie - powiedział do nich. Felicity w odpowiedzi uśmiechnęła się tylko i ruszyła w stronę wybranego wcześniej miejsca. Prawdę mówiąc, chyba nawet nie usłyszała odpowiedzi Arsika na jej propozycję co do siedzenia. Oczywiście, skoro trzymała go za rękę, to znów pociągnęła go za sobą. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że ani na chwilę go nie puściła. Dobrze, że nie widział jej twarzy, bo by zauważył, że pierwszy raz od dawna na jej policzkach pojawił się delikatny rumieniec, a ona nie lubiła się do takich rzeczy przyznawać. Zachowywała się dalej jak wcześniej, czyli szła przed siebie nie oglądając się do tyłu. Zobaczyła kątem oka, że kobieta, która kończyła jedzenie jak tu przyszli właśnie wstawała. Czyli niedługo będą tu sami ze sprzedawcą. I dobrze, nikt nie będzie mógł jej podsłuchiwać... Nie wiadomo dlaczego, ale ona nie lubi gdy ktoś słucha jak rozmawia... Znaczy, ktoś inny niż jej rozmówca, o. Stanęła przed stolikiem i dopiero teraz puściła rękę swego towarzysza... Bardzo powoli i spokojnie, bo czemu miałaby się stresować?
    Usiadła sobie wygodnie na kanapie i westchnęła cichutko.
    - Ach, ależ wygodnie.
    Powiedziała z dziwną ulgą. Była i tak już zmęczona, a przeszli taki duży kawał. Ulga dla jej nóg była niesamowita.
    Arsene
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Maj 2011, 21:06   

    Arsene uniósł lewą rękę i przeczesał nią włosy, częściowo odgarniając z twarzy grzywkę, która przez cały ten czas go łaskotała. Tak, jego czupryna była zdecydowanie zbyt przydługa, jeśli brać pod uwagę fakt, iż był bardziej chłopcem, niż dziewczynką. No, ale co będziemy rozprawiać w nieskończoność, czy jest tej, czy tej płci, ważne, że akurat w tym momencie uświadomił sobie, iż panienka już od dłuższego czasu trzyma jego rękę. Momentalnie na jego policzkach znowu pojawiły się rumieńce, co musiało wyglądać co najmniej dziwnie - do tej pory zachowywał się, jakby tego nie zauważał, a wystarczył jeden ruch, by znów się speszył i nagle zamilkł. Zresztą, on i tak niewiele mówił, niezależnie od tego, czy akurat miał nagły przeskok osobowości na "tę drugą" czy nie. Ale wtedy przynajmniej sprawiał wrażenie po prostu uprzejmego, dobrze wychowanego i małomównego chłopca z dobrego domu, a tak? Zagubionej, nieporadnej istotki, która boi się ciemniejszych miejsc. Dobrze, że przynajmniej była przy nim panienka Eurydyka, czy raczej on był przy niej. Nie wiadomo, czy przeżyłby psychicznie cios, jakim byłaby utrata jej. Już raz czegoś takiego doświadczył i zdecydowanie nie była to sytuacja, którą chciałby kiedykolwiek przeżyć ponownie. Był po prostu zbyt wrażliwy i nieprzyzwyczajony do samotności. Dla niego była to największa udręka. Tak, jak inni ludzie bali się bólu, tak on bał się tego, że zostanie sam, bez nikogo, w ciemnym i okrutnym świecie. Smutne, owszem, ale czyż takie nie jest nasze życie?
    Na stwierdzenie Eurydyki mówiące o cieście skinął jedynie głową, uśmiechając się nieporadnie. Dla niego sernik by jednym z ulubionych ciast, zwłaszcza ten oblany czekoladą i udekorowany rodzynkami. Mógłby taki pochłaniać codziennie nawet po dwa lub trzy kawałki. A biorąc pod uwagę fakt, że skłonności do tycia nie miał (mniej lub bardziej regularne biegi długodystansowe z powodu wspomnianego już wcześniej, albo cecha uwarunkowana genetycznie), gdyby tylko ów smakołyk był dostępny, zapewne zacząłby ten plan realizować od razu.
    Zaraz panienka wypatrzyła dobre miejsce do ulokowania się. Gorliwie pokiwał łepetyną, aż znów kilka czarnych kosmyków zsunęło mu się na oczy, jednakowoż nie miał jak ich poprawić, bo ponownie został pociągnięty przez Eurydykę. Wzmogło to tylko jego zawstydzenie, toteż uciekł wzrokiem gdzieś w bok i poruszył uszkami. Ta kocia połowa to jednak bardzo fajna rzecz...
    Tak, Arsiek też nie lubił innego towarzystwa, niż obecny rozmówca, którym aż nazbyt często była panienka. Ale co poradzić, że nie lubił też wyściubiania nosa poza sprawdzone towarzystwo? Zresztą, on bardzo wielu rzeczy nie lubił. Aż zbyt wielu, ale to się wytnie. Tak czy owak, kiedy jego ręka została już puszczona przez Eurydykę, po prostu pozwolił, by opadła swobodnie do jego boku. Usiadł na kanapie, przymknął oczy i delikatnie odchylił głowę do tyłu. Odetchnął głęboko i uśmiechnął się szczerze, acz prawie niezauważalnym ruchem warg.
    - Zgadzam się. - stwierdził, podnosząc głowę i przelotnie spoglądając na dziewczynę.
    Eurydyka
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Maj 2011, 15:56   

    Ona też nie była pewna czy wytrzymałaby gdyby Arsik nagle zniknął tak jak kiedyś było to z Celine. Na dziewczynie zależało jej niesamowicie mocno i możliwe jest, że na chłopaku niedługo też zacznie jej zależeć. Kto wie? Taka możliwość zawsze istnieje... Możliwe jest, że nawet teraz zależy jej zbyt mocno. Bała się, że po raz kolejny może cierpieć. Jednak polubiła Dachowca i raczej szybko się to nie zmieni. Przynajmniej ona niczego takiego nie planuje, bo tak jak jest teraz jest idealnie, o!
    Dziewczyna rozejrzała się teraz dokładnie po sali. R końcu siedząc mogła stwierdzić wiele więcej na temat tego miejsca, jak i atmosfery. W tle leciała przyjemna dla ucha muzyka klasyczna, co kojarzyło się jej że Światem Ludzi. Takie dźwięki były kojące, szczególnie gdy było się zmęczonym. W tym momencie leciał walc, którego Eurydyka znała z filmu "Trędowata". Widocznie pan Tadek miał znajomego z jej rodzinnych stron, bo skąd niby miałby wziąć takie piosenki. Felicity odprężyła się wsłuchując się w dźwięki muzyki. Przyglądała się przy tym obrazkom na ścianie i za oknem. Kobieta właśnie płaciła starszemu panu za swoje zamówienie. Uśmiechy tej dwójki sprawiły, że panienka poczuła się o wiele lepiej niż wcześniej. W tym momencie zerknęła na Arsika, który właśnie kierował swój wzrok w jej stronę. Jak to dobrze, że się uśmiechał. Puściła do niego oczko, po czym zabrała swój wzrok uśmiechając się przy tym wesoło. Chyba była dość rozbawiona. Przynajmniej na to wyglądało.
    - Jeszcze raz przepraszam, że musieliśmy tyle iść. Mam nadzieję, że chociaż się tu tobie podoba.
    Odezwała się w końcu po dość długim milczeniu. Po chwili podszedł do nich sprzedawca. Dobrze, że on przynosił zamówienie, bo możliwe jest, że Eurydyka by upuściła wszystko ze zmęczenia i zakręcenia.
    - Dziękujemy bardzo.
    Powiedziała cicho. Tadek Uśmiechnął się tylko i po chwili zniknął na zapleczu. Czyli teraz są sami. Nawet nie wiedziała, że za drzwiami widnieje napis "zamknięte".
    - Trochę to dziwne, że nikogo tu nie ma. Wszystko tu jest takie sympatyczne.
    Wyraziła swoje zdanie i spojrzała na zamówienie. Wyglądało smakowicie.
    - Z resztą...to raczej nieważne, nie? Smacznego Arsik.
    Uśmiechnęła się wesoło i zabrała się za ciastko i herbatkę. Było na prawdę smaczne. Aż wyrwało jej się ciche: "Mmm... Pychotka."
    Arsene
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Maj 2011, 19:37   

    Sama możliwość utraty bliskich naszemu sercu osób była według Dachowca rzeczą najzwyczajniej absurdalną, acz nie można powiedzieć, iż miał ją głęboko gdzieś. Bądź, co bądź, ale doświadczył tego na własnej skórze razy trzy i nie było to czymś co chciał powtórzyć. Ba, chciał o tym nawet zapomnieć, ale jakoś... nie potrafił. Zbyt mocno wyryło się to w jego pamięci. Szkoda - o pewnych rzeczach wszak lepiej jest nie pamiętać, zostawić je w tyle i nigdy już nie wspominać. Cóż za ironia, prawda? Ktoś dał nam prawie, że nieograniczoną władzę nad sobą, ale nie podarował możliwości zapominania o mniej czy bardziej nieprzyjemnych rzeczach. Może miał w tym własny interes? Może nie chciał, byśmy wciąż popełniali te same błędy? Kto wie, kto wie... Zapewne już na zawsze pozostanie to nieodkrytą, przez większość pewnie nawet pominiętą tajemnicą.
    Natomiast jemu muzyka płynąca w tle z niczym się nie kojarzyła. Ot, muzyka, bo w końcu skąd miał wiedzieć, skoro pochodziła z filmu wyprodukowanego w ludzkim świecie. Dla niego pojęcie "film" było abstrakcją. Nie rozumiał idei powstawania czegoś takiego. Zdecydowanie wolał książki i wyżej wspomnianą muzykę. To przyjemniej przekazuje jakieś wartości. Zresztą, co tu dużo mówić, dla istoty wychowanej po drugiej stronie zwierciadła nowoczesna technologia była czymś dziwnym, obcym, można rzec - nielubianym. Darzył za to serdeczną miłością klasykę, czystą, niewinną sztukę, umiar, prostotę i wszystko to, od czego współczesne pokolenie elektroniki i przesady dostaje mdłości na żołądku. Cóż, jego zdanie innych (innych poza Eurydyką) w kwestii jego gustów nie interesowało. Po co miałby się przejmować zdaniem większości, skoro to jednostki tworzą prawdziwą historię?
    - Bardzo podoba! - stwierdził z nieskrywaną radością. Zaraz pan Tadek postawił przed nimi zamówione przekąski. Posłał mu uroczy uśmiech. W sumie, on również nie zwrócił uwagi na "nieścisłość" w tabliczce wiszącej za drzwiami.
    - Nawzajem. - odpowiedział, poszerzając nieco uśmiech. Lewą dłonią uchwycił talerzyk z ciastem, prawą natomiast widelczyk i zaczął jeść. Musiał przyznać, iż można tu dostać naprawdę wyśmienite ciasta.

    Następny post będzie niestety dopiero w weekend. Wiesz, wycieczka na pięć dni. ^^'
    Eurydyka
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Maj 2011, 16:35   

    Felicity też wolałaby zapomnieć, ale nie mogła i chyba też po części nie powinna, bo przecież przeżyła z tamtą osobą wspaniałe chwile. Nawet na jej cześć nazwała swoją Świetlistą Sierpówkę jej imieniem. Nie można zapomnieć od tak o osobie, którą się kochało. W szczególności jeżeli straciło się ją do prawdy niedawno i to nie z własnej woli. Rana się niby zabliźnia i przestaje boleć, ale blizna rzadko kiedy znika, dlatego też gdy coś się stanie w końcu przestaniemy przez to płakać, ale wciąż będziemy pamiętać, przez tą jedną bliznę, na którą zerkamy. Tak samo jest z tym wbijającym się w głowę wspomnieniem, które jest coraz bardziej za mgłą, ale jednak istnieje. jednak zostawmy już temat osób, które nikną z naszego życia, bo to ble temat, ło!
    Prawdę mówiąc niektóre filmy również coś tam przekazują, może nie wszystkie, ale na pewno jakby się chciało to znalazłoby się jakieś wartościowe pozycje, które są pouczające i poruszają serce widza. Choć Eurydyka osobiście również wolała książki i muzykę, to czasem coś oglądała. Albo z nudów, albo też po prostu dlatego, ze jej kazano. Poza tym lubiła musicale i filmy związane z tańcem, takie jak "Chicago". Pewnie zapytacie, kto takiej małolacie pozwolił oglądać taki musical? Sama se pozwoliła, o! Tak, Eurydyka potrafiła być czasem osobą, która robi na przekór wszystkim zasadom i wszystkim ludziom na świecie. Ona też się nie przejmowała zdaniem innych. Kto by pomyślał, że osoby pozornie tak różne, na prawdę mają tak wiele wspólnego? Ja na pewno tak, bo tak jest bardzo, bardzo często.
    Wracając jednak do tego co się działo. Eurydyka, gdy usłyszała słowa Arsika bardzo się ucieszyła. I wcale tego nie ukrywała. Ba, nawet powiedziała to głośno.
    - Na prawdę mnie to cieszy!
    Dziewczyna przyglądała się chłopakowi, który wcinał ciasto uśmiechając się przy tym delikatnie. Miło jej się spędzało z nim czas, cieszyła się, ze kiedyś tam udało jej się na niego natrafić. Jadła sobie w najlepsze i nie odzywała się przez dłuższy czas. W końcu z jej ust wyrwały się słowa:
    -Smakuje ci?
    Zastanawiała się jak może smakować to apetycznie wyglądające ciasto. Wyglądało tak ciekawie jak brzmiało, ciekawe czy smakowało również wyjątkowo. Dziewczyna nabierała na widelczyk do ciasta trochę lodów, po czym dodatkowo kawałek ciepłego ciasta z bitą śmietaną i umieszczała całość w swojej buzi. Wszystko komponowało się idealnie. Dodatkowo popijała sobie herbatkę. Zabawna mieszanka- zimne lody, gorąca herbatka i dość ciepłe ciacho oraz letnia bita śmietana. Mru.~ Mimo swej śmieszności było pyszne.
    Arsene
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 19 Maj 2011, 20:03   

    W tym też leżał problem - w fakcie, że mimo usilnej chęci odrzucenia wspomnień, nie było to możliwe. Że mimo pragnienia zbudowania życia od nowa i zaprzestania zadręczania siebie samego tym, co się stało, wspomnienie błędów natarczywie powracało. Gdyby nie to, zapewne życie byłoby łatwiejsze, prostsze, przyjemniejsze i w ogóle - lepsze, acz z drugiej strony przepełnione niewymowną pustką i tęsknotą. Może więc całe to przypominanie i rozpamiętywanie niemiłych momentów z naszego życia nie było aż takie złe? Może dawało nam jakieś poczucie, że skoro w ogóle mogliśmy spędzić czas w towarzystwie danej osoby, która wprowadziła do naszej egzystencji takie małe światełko, to nie jesteśmy takimi zupełnymi pechowcami, bezwolnymi kukiełkami w rękach "siły wyższej"?
    No, ale zostawmy już ten temat, na prawdę. To, co miało zostać powiedziane, powiedziane zostało i nie ma potrzeby, by dalej to ciągnąć. Zajmijmy się Arsiem i Felicity. Tak, to zdecydowanie ciekawszy i mniej smętny temat. W końcu "U pana Tadka" panowała taka miła, przyjazna atmosfera! Ciepło, przytulnie, w znajomym towarzystwie... Cud, miód, malina, ale chyba już o tym wspominałam, czyż nie? No, ale mówienie o tym jest takie przyjemne... W końcu nie codziennie ma się możliwość obserwacji tak uroczej scenki, zwłaszcza w dzisiejszym, skrzywionym przez przemoc świecie, a fe. Czy ci ludzie muszą być tacy ciekawscy i wtryniać się w nie swoje sprawy? Przecież gdyby nie tamci turyści, którzy odkryli przejście do Krainy Luster, teraz nie byłoby tego całego bałaganu z MORIĄ, Stowarzyszeniem Czarnej Róży, Karcianą Szajką i bóg wie, czym jeszcze. Ale co się stało, to się nie odstanie, i Arsene'owi pozostawało tylko mieć nadzieję, że to wszystko w miarę dobrze się skończy.
    Uśmiechnął się miło do panienki, gdy ta głośno wyraziła swoją radość z tego, że jest szczęśliwy. Takie trochę masło maślane, no, ale tak w życiu bywa, nie? Tak czy owak, na następne jej pytanie zdecydował się już odpowiedzieć.
    - Jest pyszne! A tobie?
    Rose
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 20 Maj 2011, 16:22   

    Rose śmiało wkroczyła do herbaciarni "U Pana Tadka". Wnętrze wyglądało przyjemnie, kolory przytulnie więc oczywiście Rose nie odnalazła się tu. Drzwi zamknęły się za nią i za wdzięczną arlekinką, paradującą w stroju trefnisia. Dzwoneczki przy jej czapse dzwoniły, podczas gdy kwiatki w kapeluszu Rose usychały. Oznaczało to tylko jedno - zbliża się pora zakupu nowych. Jednak nie miało to być teraz. Teraz właśnie Rosier zamierzała napić się herbaty. Była to rzecz, przy której absolutnie wszyscy kapelusznicy, nawet Ci zwaśnieni czy przestraszeni zasiadali w zgodzie. Popołudniowa herbatka łączyłą ich wszystkich niczym wykwintnych Anglików. Wtedy można było zdjąć na chwilkę kapelusz, odspanąć, może zapalić, może zjeść ciasteczko. Herbata. Magiczne słowo oznaczające takie zabawne listki, a także taki napój, o tak dużej różnorodności smaków.
    Czerwonogłowa wybrałą wzrokiem zaciszny stolik na dwie osoby, z miękkimi fotelami. Nie za blisko lady, nie za daleko od okna, nie zbyt blisko kuchni. Po prostu - w jej mniemaniu - najlepszy. Zasiadła przy nim, zagłębiając się w fotel i zostawiając drugie miejsce Harley. Jej mięśnie natychmiast rozluźniły się, ale jej umysł pozostawał spłoszony. Czemu? Jakoś tu było za przytulnie. Wiedziała, że prędzej czy póżniej odda się urokowi tego miejsca. No cóż.. Chwyciłą kartę dań, a właściwie kartę napojów i rzuciła pobieżnie okiem na działy. Owocowe, czarne, żółte, czerwone, egzotyczne.. Wybierać a wybierać. Kojarzyła wszystkie. To coś, czego Kapelusznik nie zapomina - smak herbaty. Nie da się. To prawie że wpisane w genetykę gatunku!
    - Mają tu przyzwoitą ofertę... - Wyraziła aprobatę w stronę Quinn. Kiedy skończyłą wertować wspaniałe i smakowicie brzmiące herbatki, jej wzrok spoczął na cenach. Zmarszczyła brwi. - ...Tylko drogie nieco. Miejmy nadzieję że płaci się za jakość. - Zatrzasnęła kartę, już zdecydowana na zieloną herbatę z płatkami jaśminu. Płatki nadawały z natury dość słodkiej zielonej herbacie goryczki, ale również głębszego smaku i przyejrzystości. Najlepsza z łyżką miodu lipowego.
    Harleen Quinzel



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 20 Maj 2011, 18:25   

    Harley z początku czuła się niepewnie, przybywając drogę nieznaną jej samej. Zwykle to ona prowadziła i sprawowała kontrolę nad sytuacją, teraz jednak musiała podążać za Rose, co nie spotkało się z aprobatą Harley. Musiała dostosować swoje tempo do tempa Kapelusznika, nie miała czasu na bezmyślne gapienie się na rzeczy, które przeciętnych osób nie interesują. Co do jej kwiatów we włosach – fakt, majowe słońce niezbyt dobrze wpływało na ich świeżość, ale mimo to wokół czerwonowłosej unosił się ciężki, różany zapach, który mimo wszystko podobał się Harley.
    Kolorowy szyld herbaciarni już od długiego czasu zdawał się przykłuwać uwagę przechodniów, gdyż gdy weszły do lokalu, Harley zauważyła, że w żadnym wypadku nie świeci w nim pustkami. Zdała się na doświadczenie Rose i pozwoliła jej wybrać stolik. Wyglądała nieco bezradnie, stojąc ze splecionymi dłońmi i wyczekując na werdykt towarzyszki. W końcu to ona była koneserką herbaty.
    Kiedy już decyzja zapadła, Harley znalazła miejsce na kolejny akrobatyczny popis. Wyginając się w skokach pomiędzy stolikami dotarła do Kapeluszniczki i wybrała fotel, którego tylnia cześć przylegała do ściany. Nigdy nie rozumiała czemu, ale zawsze wybierała takie siedzenia. Być może dlatego, że w polu widzenia miała cały lokal, więc prawie nic nie mogło jej zaskoczyć. Ponieważ zdążyła już zwrócić uwagę niecodziennym strojem i zachowaniem wśród zakapeluszowanej większości, stwierdziła, że warto teraz pozostać w cieniu i pozwolić wykazać się Rose jej doświadczeniem z hebatą.
    Kiedy sięgnęła po niewielkie menu, z początku nic z niego nie rozumiała. To tak, jakby nagle ktoś podmienił jej kartę z alfabetu łacińskiego na grecki. Tępo wlepiła wzrok w nieznane jej nazwy.
    Uniosła brwi oraz uniosła palec wskazujący do ust. Przejechała opuszkiem palca po rozchylonych wargach. Owy gest mógłby zostać odczytany jako uwodzicielski, w rzeczywistości był jedynie dowodem zakłopotania i bezradności Quinzel.
    Cóż, ucieszyła się, że Rose wyraziła aprobatę w stosunku do owej herbaciarni, jednakże uwagę o cenie mogła sobie podarować. Harley i tak nie miała zamiaru płacić.
    Kiedy podeszła do ich stolika kelnerka, czy ktokolwiek w tym rodzaju, Harley odetchnęła z ulgą. Wreszcie mogła zrezygnować ze skupionego wyrazu twarzy i pytająco spojrzeć na Rose. Z początku miała zamiar zaraz po złożeniu zamówienia przez towarzyszkę wykrzyknąc „ Dla mnie to samo!”, jednakże określiła to jako zbyt infantylne. Zamiast tego znów udała, że przegląda kartę, po czym wskazała na pierwszą lepszą herbatę z brzegu, którą okazała się jedna z droższych gatunków czerwonej herbaty. Zadowolona ze swojego wyboru wyzywająco przeszyła wzrokiem kelnerkę, która bez pardonu gapiła się na nią ze zdziwieniem. Nie wiadomo, czy to jej strój robił takie wrażanie, czy po prostu brak typowego kapelusza.
    Kiedy skończyła zamówienie, spojrzała wyczekująco na Rose. Spodziewała się po niej jakiejś głupiej nazwy herbaty. Po co ludzie w ogóle nazywają herbaty? Musi coś w tym być! Przeszedł ją dreszcz podniecenia. Wreszcie pozna smak owego dziwnego i zwykle niesklasyfikowanego naparu.
    Rose
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 20 Maj 2011, 19:10   

    Kiedey przybyła kelnerka, Rose zamówiła zieloną herbatę jaśminową oraz miód, obojętnie jaki. Ciekawił ją wybór Harley, był on nietypowy bo herbata, którą wybrała należała do niepospolitych. Cóż, sa gusta i guściki, nie ma tu o czym dyskutować. Było to z pewnością jedno z najmniejszych dziwactw w Krainie Luster. Sama Rose też nie grzeszyła zwyczajnością. W końcu nie codziennie paradują poparzone dziwaki po sali.
    Zmarszyczyłą się i znów poklepałą po kieszeniach, w poszukiwaniu fajki. Jako że takowej ine znalazła, a miała na zapalenie niezwykłą ochotę postukałą siedzącego obok wesołego kapelusznika o dobrodusznym wyrazie twarzy w ramię. Wyjawiła swój problem i gdy uraczył ją fajką wyjmując ją ze swojego wygniecionego kapelusza bez dna, rozpromieniłą sie i podziękowała ładnie.
    Jej kapelusz był zaskakująco zwyczajny, w porównaniu z innymi. Nie potrafiłą wyjąć z niego niczego, czego przedtem tam nie wkładała, miał dno i to bardzo namacalne. Jedyną jego niezwykłą cechą były pojawiające się czasem wstążki. Zawsze miały coś w spólnego z ludźmi - czasem wrogowie, czasme przyjaciele, czasem bliscy. zabawne, że zawsze wiedziała która symbolizuje kogo.
    Chwyciła fajkę w dłonie i starając się nie mysleć o tym, co robi rozgrzałą za pomoca pirokinezy nabitą część. Kiedy zaczęła się dymić w sposób charakterystyczny dla fajek, skinęła głową z satysfakcją. W ten sposób nigdy nie było płomienia, tylko gorąco. I o to chodziło. Odrobina więcej mogłaby drewno zapalić, odrobina mniej nie poskutkowałaby. Wyczaiła tą technikę już dawno temu. Chwyciła narzędzie w usta i zaczęła swobodnie pykać. Zerknęła również w stronę Harley, czy nie przeszkadza jej dym, gotowa w razie czego zgasić.
    Nie czuła tym razem potrzeby ciągnięcia rozmowy. Aby nie poddać się zupełnie nastrojowi herbaciarni zapadła się głębiej w fotel i złapała "stuppora" - patrzyła się przez siebie i spędzałą czas, jak chyba tylko ona potrafi. Sprawiała wrazenie nieobecnej, jednak gotowa była w razie czego odpowiedzieć czy zareagować. Na razie jednak nie było potrzeby.
    Harleen Quinzel



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 20 Maj 2011, 19:52   

    Nie można było nie wyczytać z twarzy Rose zaciekawienia zamówieniem Harley. To spodobało się Cieniowi, bo lubiła wzbudzać zainteresowanie. Jeśli chodzi o oparzenia Kapeluszniczki – Harleen wydawała się ich nie zauważać. W rzeczywistości po prostu ignorowała je. Oczywiście, każda blizna ma swoją ciekawą historię, której zawsze miło posłuchać. To jednak zajęcie dla osób, które nic lepszego zazwyczaj do robienia nie mają. Kontynuując – kiedy tylko towarzyszka Quinzel odwróciła się, by zaczepić innego Kapelusznika, H. błyskawicznie zanotowała sobie w głowie, że palenie fajki musi być jedną z tych czynności, które Kapelusznicy wykonywać lubią najbardziej. Przynajmniej według Harleen, która uważała, że losowe wybranie mężczyzny, bez praktycznie żadnego wstępnego poświecenia mu uwagi i spytanie pożyczenie dosyć niecodziennej rzeczy musiało być tego oznaką. Chyba, że wcześniej już znała tego mężczyznę? Harley zmrużyła oczy, baczniej przyglądając się swojej towarzyszce. Z niemałym podziwem obserwowała, jak Rose sprawnie używa swojej mocy, by zapalić fajkę. Potem jednak ponownie zjawiła się kelnerka z tacką, czajniczkami oraz dwoma filiżankami.
    Na szczęście to kelnerka położyła odpowiedni czajniczek przy odpowiedniej osobie, bo Harley za grosz nie wiedziałaby, w czyim czajniczku znajduje się czyja herbata.
    Zerknęła do środka porcelanowego naczynia, w którym zaparzała się jej czerwona herbata. Co do samej nazwy owej herbaty – nie miała ona jakiegoś imponującego odzwierciedlenia w rzeczywistości. Być może było to spowodowane brakiem dostatecznego czasu na zaparzenie się owej herbaty, ale ciecz, którą posiadała w naczynia, była jedynie delikatnie zabarwiona na brunatno.
    Wtedy Harley zdecydowała się nieco namieszać w główce Rose. Najpierw zdecydowała się roztoczyć delikatną iluzję wokół siebie. Wyjęła wtedy przeźroczystą ampułkę z białym proszkiem w środku. Nachyliła się i wsypała niemalże połowę zawartości ampułki do herbaty nożycorękiej. Ta w tym czasie widziała po prostu rozglądającą się po sali Harley, nie było wręcz mowy, by jej wzrok mógł przewinąć się przez barierę jej iluzji. Potem Harley zamieszała jej herbatkę, tak, by proszek w całości się rozpuścił. Oczywista, tego również Rose nie mogła dojrzeć, z resztą, nie tylko Rose, ale wszyscy inni przypadkowo zainteresowani i obserwujący ową parę widzieli dokładnie to samo co czerwonowłosa.
    Harley Quinn następnie wywołała złudzenie u Kapeluszniczki, że jaśminowa herbata w jej czajniczku wygląda niesamowicie pociągająco oraz samo powstrzymanie się przez spróbowaniem owego boskiego naparu byłoby grzechem. Proszek na szczęście był zupełnie neutralny, jeśli chodzi o smak, więc samo stwierdzenie, że mogłaby wyczuć go w smaku nie wchodziło w grę.
    Sama wyczekująco wpatrywała się w ciecz, którą uporczywie musiała nazywać herbatą, a kiedy brunatny kolor wypełnił całą wodę, nalała go nieco do swojej filiżanki. W pewnym momencie naczynie lekko przesunęło jej się w rękach, co mogło być spowodowane poślizgiem gładkiej rękawiczki na wypolerowanej, lśniącej porcelanie, na szczęście owy incydent Harley również zatuszowała za pomocą iluzji, a kilka opuszczonych kropel dyskretnie wytarła.
    Spojrzała wyczekująco na Rose. Po wypiciu chociażby małej ilości herbaty z owym proszkiem powinna poczuć nie lada senność, jeśli nie wręcz omdleć ze zmęczenia.
    Rose
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 20 Maj 2011, 20:24   

    Rose twkiłą w tym swoim zapatrzeniu aż kelnerka ponownie przyszła, tym razem dając im zamówione herbaty. Czerwonowłosa podziękowała ładnie i z zainteresowaniem obejrzałą wzorek na imbryczkach. Były one porcelanowe i z wypisanym na złoto "Herpatka U Pana Tadka". Stały na podpórkach, aby gorące naczynie nie dotykało obrusa. Kelnerka chciała zapalić świeczki pod nimi, aby herbata pozostała gorąca, jednak Rose stanowczo odmówiła, mówiąc że z pewnością będzie wystarczająco ciepła.
    Wprost niemogła się doczekać wypicia, jednak wiedziała, że aby owy napar był naprawde smaczny powinna poczekać jeszcze kilka chwil, aż zaparzy się należycie. Od początku rozsiewał cudowną, słodką woń jak również herbata Harley, jednak tamta była, z tego co Rose się orientowała intensywna i niezbyt słodka, ale za to pobudzająca i esencjonalna. Oczywiście, o ile jest dobrze zrobiona.
    I rzeczywiście, po chwili aromat był tak intensywnie słodki, że Rose nawet bez zaglądania czy sprawdzania, czy herbata jest gotowa nalała jej do filiżanki do kompletu do imbryczka. Dodała łyżeczkę miodu, który wkroczył na stól wraz z herbatami i wymieszała niecierpliwie. Spojrzała jeszcze na Harley - wyglądała na zadowoloną. Postanowiła zagadać ją odrobinkę.
    - No, to smacznej herbatki życzę! - dalo się słyszeć zadowolenie w jej głosie. No bo który kapelusznik nie wypromieniałby na wieść, o herbatce?
    Spokojnie dmuchnęła na powierzchnię cieczy w filiżance, przysuwając ją do ust, aby przegonić parę i siorbnęła odrobinę, degustując. Poczuła charakterystyczny smak, dokładnie taki, jakiego się spodziewała. Oblizała usta i westchnęła z zadowoleniem. Wzięła jeszcze kilka łyków i odstawiła filiżankę po to, by zdjąć kapelusz. Pal sześć, że będzie widac łysego placka. Trudno. Bywa. Taka pyszna herbatka.. No czapki z głów! Postanowiła łyknąć jeszcze trochę, i z zamkniętymi oczami sięgnęła po filiżankę.
    Zbliżyłą ją do ust i oto poczułą gorąco na spodniach. Otworzyła zaskoczona oczy i zobaczyła, że w rzeczywistości nie podniosła filiżanki a jedynie przewróciłą ją na blat, mocząc tym samym nogawki. Zdziwiona spróbowałą to wytrzeć, jednak ręce odmówiły współpracy, tak jak i po chwili głowa wraz z plecami. Opadła bezwładnie na siedzenie, mrugałą leniwie i starała się skojarzyć fakty. Spojrzała na Harleen z jej cyjanowymi oczami i syknęła tylko. Po chwili opadła już zupełnie, nawet nie zamykając powiek. Mimo iż jej ciało było tak zmęczone, że prawie usypiała, jednak umysłem kojarzyła jeszcze mniej więcej. Co prawda nie widziała dużo, jednak słyszała i czuła. Puls jednak spadł i ogólnie musiała wyglądać na śpiącą lub zemdloną. Kątem oka, czy też ucha usłyszała jeszcze brzdęk rozbijanej porcelany - to jej filiżanka spadła ze stołu i pokruszyła się.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,39 sekundy. Zapytań do SQL: 10