• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Herbaciane Łąki
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Loire
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Wrzesień 2012, 19:15   Polowanie na Anceu (Iskra)

    Rzeka wykwintnej herbaty płynęła przez łąki spokojnym, jednostajnym rytmem, nie wadząc nikomu, nie narzucając się - będąc ostoją dla spragnionych abstrakcji malarzy, Kapeluszników, którym jakimś cudem skończył się ów cudowny napój (o ile to w ogóle możliwe, że komuś, kto non stop wyprawia herbaciane przyjęcia kończy się ich niezbędny element) lub też znużonych podróżą, spragnionych wędrowców. Podsumowując, okolice herbaciane rzeki na pewno można było zaliczyć do miejsc cokolwiek specyficznych, idealnie wpasowujących się w lustrzane realia - wszak po tej stronie zaczarowanego lustereczka wszystko było inne, dziwne, czasami niebezpieczne - ale i urokliwe, tak jak tu.
    Ale... Kto wie, co czai się w tamtych zaroślach, przez które ułamek sekundy wcześniej przetoczył się ruch, szelest, który można przyrównać do drgnięcia ludzkiej kończyny? Teraz zarośla milczą. Krzyczą za to ptaki. Krzyczą wyjątkowo głośno, jakby ostrzegawczo.
    Krzyczą, by zagłuszyć ciszę.
    Kilka samotnych, ubarwionych na tęczowo i intensywnie pachnących karmelową herbatą listków upadło na podłoże. I leży, niezdolne do jakiegokolwiek ruchu. Wszak rośliny nie żyją. Nie mówią. Nie poruszają się same z siebie. Tak jest, prawda? Prawda?...
    Może odważysz się temu zaprzeczyć i jednak odsłonić rażącą jaskrawymi kolorami kurtynę aromatycznych listków?




    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 6 Wrzesień 2012, 13:59   

    Eva wyjęła z uszu słuchawki i rozglądnęła się dookoła. W zasadzie powinna się oduczyć słuchania muzyki w tym miejscu, bo w Krainie Luster podstawą bezpieczeństwa jest obserwacja otoczenia (czyżby udzielała się jej paranoja Noritoshiego?), ale ryk rocka pozwał się jej skutecznie skupić. Mniejsza z tym, że w tej chwili słuchała soundtracków Disneya - na punkcie którego miała konkretnego kota - i nie pracowała nad żadnym tekstem.
    Odkąd trafiła (wreszcie!) na Drugą Stronę Zwierciadła, Herbaciane Łąki stały się jej ulubionym miejscem pobytu. Nie chodziło o samą bliskość herbaty, za którą dziewczyna ogólnie nie przepadała i którą jeszcze skuteczniej obrzydziła jej matka, ale o sam zapach unoszący się w powietrzu. Zawsze kiedy potrzebowała chwili wytchnienia, przychodziła tutaj i wybierała jakieś miejsce.

    Dziś był to zagajnik zaraz obok rzeki. Rzeki pełnej herbaty. Takich rzeczy jeszcze nie grali. Ale... w zasadzie Iskra powinna się już zacząć przyzwyczajać. Wiedziała dobrze, że tutaj nic nie jest takie, jak się wydaje.
    Chowając kable i mały odtwarzacz do torby na długim pasku, Eva ponownie zlustrowała krzewy dookoła. Chwilę wcześniej wydawało się jej, że kątem oka uchwyciła jakiś ruch, jednak teraz panował spokój.

    Wybrała na odpoczynek to akurat miejsce, bo już z daleka rzucały się w oczy piękne, wielobarwne listki rosnących tu krzewów. Teraz przyszło jej jednak do głowy, że skoro to miejsce podobało się jej, to z pewnością i innym.
    Choć... dotąd, jeśli ktoś był zdziwiony widokiem Człowieka w Krainie, po prostu do niej podchodził i zaczynał rozmowę. Żadnych oporów.
    Natomiast skradanie się za jej plecami zdecydowanie się Evie nie podobało.

    Wstała powoli i, po otrzepaniu kolan, zaczęła iść wzdłuż zagajnika, jakby zamierzała zupełnie oddalić się z tego miejsca. Plan był jednak inny: po przejściu sporego kawałka dziewczyna skręciła nagle w lewo, w krzewy. Zamierzała zajść tajemniczego gościa - jeśli istniał i jeśli nadal uprzejmie czekał w tym samym miejscu - od flanki.
    Z założenia Iskra nie pchała się tam, gdzie jej nie zapraszano, kompleksu bohatera też nie posiadała, teraz jednak przeczucie mówiło jej, że należałoby to, dla świętego spokoju, sprawdzić. A że Przeczucie już kilka razy uratowało jej skórę, posłuchała.
    Między roślinami kroczyła ostrożnie, a jako całkiem sprawna gimnastyczka - prawie że bezgłośnie. Cały czas miała jednak nadzieję, że to tylko jakiś ciekawski mieszkaniec.
    Loire
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Wrzesień 2012, 20:27   

    Przeczucie, mniej lub bardziej zdrowa ciekawość czy coś jeszcze innego. Pal licho rozwodzenie się nad tym, co popchnęło Eve w kierunku zarośli, aby za nimi sprawdzić co wywołało ów tajemniczy ruch. Czy to dobrze, czy źle, tego jednoznacznie określić się nie da. Zawsze ktoś będzie twierdził inaczej. Poglądy bywają, cóż, mówiąc krótko - różne. Skrajne, umiarkowane, jeszcze bardziej skrajne, fanatyczne. Do wyboru, do koloru. Wbrew pozorom było coś, co czyniło szarą, ludzką masę bardziej wyrazistą. Niektórym tylko nie bardzo chciało się w to wierzyć.
    Taki ruch ze strony dziewczyny był w zasadzie do przewidzenia. W każdym razie dostrzegła źródło ruchu szybciej, niżeli mogłaby się tego w ogóle spodziewać. Istotnie chyba tylko człowiek o oczach niezdolnych do widzenia czegokolwiek nie zorientowałby się (może tylko do momentu bezpośredniego zetknięcia się zeń) w tak wyraźnej obecności majestatycznej, wielkiej kuli futra koloru bieli. Dysonansem przy tak rażącej barwie były oblekające ją w nierównych odstępach pasma kilka tonów ciemniejsze. Tygrysie pręgi.
    Wielki kot odwrócił łeb w stronę Iskry. Prawe, lodowo błękitne ślepie zdobił spory, misternie wykonany monokl. Anceu patrzył na Iskrę niemalże ze znudzeniem statecznego ojca, którego nie słuchają dzieci.
    - Wszyscy są tak ciekawscy... - jęknął przeciągle, z czymś w rodzaju rezygnacji w aksamitnym głosie. Ów fakt nieszczególnie pasował do obrazu potężnej, ekscentrycznej i pełnej werwy bestii. Ten tu był wręcz... ospały. Jakby pozbawiony chęci do czegokolwiek. A powodu takiego stanu rzeczy ani widu, ani słychu.




    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 13 Wrzesień 2012, 20:50   

    Zauważyła swojego tajemniczego "gościa", a jakże! Nie dało się inaczej, skoro ostatecznie prawie na niego wpadła.
    Swoją drogą, że nie było z pewnością żadnego powodu, aby się ukrywał - raczej nie ma wielu stworzeń, które mogłyby zagrozić temu ogromnemu dzikiemu kotu. Skoro tak, spotkanie to było z pewnością przypadkiem - być może tygrys tak jak i ona po prostu odpoczywał.
    A fakt, że smaczny, bezbronny człowieczek (ona, nie da się wnioskować inaczej) wpadł sobie radośnie w krzaki w połowie drzemki potężnego drapieżnika obdarzonego przez naturę kłami, pazurami i zabójczą precyzją (kto zgadnie, o kogo z tej dwójki chodzi, dostanie lizaka!), niesamowicie wręcz ją ucieszył. Taaak.
    Jako że Eva w Krainie Luster przebywała od niedawna, nie wiedziała, czy spotkane przez nią zwierzę jest zwykłym tygrysem, czy jakimś magicznym - o ile te istniały. Nie wiedziała; ba, gdyby stanęły przed nią obydwa, nie potrafiłaby rozróżnić!

    Tak czy tak, z dzikim zwierzęciem nie ma żartów. Dziewczyna zaczęła się powoli wycofywać, w nadziei, że ogromny kot jeszcze jej nie zauważył. Płonnej nadziei, chciałoby się rzec, bo tygrys odwrócił łeb i spojrzał na nią. Dokładnie tak: spojrzał; w ten właśnie sposób w jaki na jedną inteligentną istotę patrzy druga. Teraz była już pewna, że legendarne Bestie z Krainy Luster istnieją.
    Stanęła nagle, nie mając pojęcia czy bardziej jest przerażona czy zaciekawiona. Choć, po radosnym oświadczeniu Noritoshiego: "jestem mordercą" chyba już nic bardziej wstrząsającego spotkać jej nie może..
    W końcu zdecydowała, że więcej szkód uczyniłaby w tym momencie ucieczka, pozostała więc w miejscu. W wyborze upewnił ją głos (głos!) tygrysa.

    Spróbowała się odezwać, jednak zaskoczenie i zdenerwowanie spowodowało, że włączył się jej Tryb Francuski: podczas mówienia po angielsku wplatała w wypowiedź słowa z rodzimego języka.
    Ostatecznie skierowała wzrok ku Bestii i, stwierdzając, że chyba powinna się wytłumaczyć, rzekła z lekkim wahaniem w głosie:
    - Bonjour. W zasadzie nie jestem ciekawska, a ostrożna... No, może teraz zrobiłam się ciekawa - uśmiechnęła się do tygrysa.
    Ta sytuacja powinna być co najmniej absurdem, ale stojąc w obliczu tego pięknego, potężnego kota wcale się taką nie wydawała, choć samo mówienie do niego wywoływało w dziewczynie dziwne - choć nie nieprzyjemne - odczucie. Coś w rodzaju wrażenia oderwania od rzeczywistości. A może w Krainie właśnie tak właśnie powinna się czuć?

    Wcześniej, przy "dzień dobry", niemalże dygnęła, za co natychmiast prawie się znienawidziła, teraz jednak... Dworskie, skrywane głęboko w sobie wychowanie dawało Iskrze oparcie, bo było czymś, co znała równie dobrze jak krok i oddech.
    - Nie chciałam panu przeszkadzać, monsieur - ciągnęła. - Po prostu trochę mnie pan przestraszył. Również odpoczywałam, o tam - wskazała, trochę nieelegancko, palcem na polankę wsuniętą nieco w zagajnik, widoczną po drugiej stronie krzewów - i nagle usłyszałam szelest za plecami. Proszę mi wybaczyć, nie chciałam przerwać panu spoczynku.
    Loire
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Wrzesień 2012, 08:56   

    Tygrys chwilę dłuższą taksował dziewczynę spojrzeniem. W końcu z pozycji leżącej podniósł się do siadu, aby móc lepiej ją widzieć, a przy okazji dodać sobie trochę poczucia wyższości, lub też kolokwialnie mówiąc "imidżu". Rozmiarami wprawdzie nie przekraczał wielkości przeciętnego tygrysa, ale jak wiadomo, tamte też nie były kanapowymi koteczkami. Podniósł łapę do pyska w takim geście, że niektórzy mogliby pomyśleć, iż chce wydrapać sobie oko. Ten jednak najzwyczajniej w świecie poprawił lekko obsunięty, mocny wysłużony acz nadal elegancki monokl i nieco szerzej otworzył oczy w jednoznacznym wyrazie zdumienia.
    - Rozumieć mam, wobec tego, panienko - rozpoczął odrobinę flegmatycznie, acz już bez owej zaskakującej pretensji w głosie. - że jesteś tu całkiem przypadkowym gościem? - Iskra mogła dobitnie odczuć, że Anceu raczej nie jest wybitnie wylewnym/przyjacielskim/czułym/niepotrzebne skreślić stworzeniem. W jego głosie drżała niespokojna ironia. Jedynym, czego potrzebował, a co niekiedy odbierano mu nagminnie i tłumaczono chęcią przygarnięcia go, zniżenia do rangi zwykłego pupila do głaskania, był spokój. Czyny tego pokroju uważał za najzwyklejszą w życiu zniewagę. Miał być autorytetem, kimś niemal nieosiągalny. A tu nieoczekiwanie tracił swój autorytet i nie było to uczuciem należącym do wybitnie miłych.




    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 19 Wrzesień 2012, 12:23   

    Kiedy Bestia zaczęła się podnosić, Eva cofnęła się o krok. Można by powiedzieć, że odruchowo, w obawie o bezpieczeństwo, chociaż decyzja została podjęta w pełni świadomie. Nie miała pojęcia, co może ją spotkać ze strony drapieżnika, także unikała wykonywania gwałtownych ruchów lub niespodziewanych zachowań. No, może nie zwróciłaby się do kota per milordzie, jak zrobiła to bohaterka jednej z jej ulubionych książek (choć Turquoise miała większy problem - jej jaguar był zwykłym zwierzęciem), ale każde wypowiedziane słowo było grzeczne i odpowiednio wyważone.

    Gdy tygrys zlustrował ją spojrzeniem, pozwoliła sobie na to samo, choć jej wzrok przesuwał się po pięknym ciele dalece bardziej niepostrzeżenie - a przynajmniej się starała.
    Gdy się unosił, przez chwilę mogła podziwiać grę mięśni pod lśniącym futrem oraz swobodę i grację ruchów właściwe tylko kotom. Z zachwytem spoglądała na mocne, gibkie ciało obleczone w błyszczącą przy każdym ruchu powłokę.
    Powinna zdecydowanie częściej bywać w domu. Że tęskniła za siostrą to oczywiste, ale żeby fiksować, bo od pewnego czasu nie widziało się swoich kotów...
    Dziewczyna chyba tylko z poczucia grzeczności przeniosła dość nieobecny wzrok na błyszczące inteligencją ślepia tygrysa.
    - To zależy, co monsieur rozumie poprzez "tutaj" - stwierdziła, ostrożnie dobierając słowa. Nie mogła sobie pozwolić na ponowny luksus zupełnej otwartości; zresztą wszystko co dotąd wychlapała przy swoim sympatycznym, aczkolwiek nieco neurotycznym gospodarzu było wypadkiem przy pracy. Musiała się bardziej pilnować.
    Nie miała też pojęcia, czy ma jakoś zareagować na kpinę dźwięczącą w głosie kota. A to, czy była powodem ironii czy jej celem to zasadnicza różnica.
    - Ogólnie po tej stronie Lustra znalazłam się, bo piszę o Krainie pracę na studia. Ale dzisiaj siedziałam w tym zagajniku, bo potrzebowałam odrobiny świętego spokoju od wszystkiego i wszystkich - wyjaśniła, dość ciężko wypuszczając powietrze i ruchem dłoni pokazała jeszcze raz gąszcz wokół nich. Jednak to nie z powodu szaleństwa barw dookoła nastąpiło to przeciągłe westchnienie.
    - Niemniej, jest mi niezwykle miło pana spotkać - dopowiedziała po chwili, obawiając się, by jej zmęczenia nie odebrał jako grubiaństwa.

    Ten oto drapieżnik jako kiciuś do głaskania?
    Owszem, Iskierka odczuwała wielką chęć przesunięcia dłonią po błyszczącym boku, zanurzenia palców w aksamicie futra, jednak wynikało to bardziej z zachwytu i równocześnie z przytłaczającego uczucia tęsknoty, niż z braku szacunku dla potężnego kota.
    Choć w zasadzie o szacunku nie ma co tu na razie mówić: dotąd Bestia i Eva zamienili ze sobą ze trzy zdania. Owszem, czuła wobec niego respekt: był przepiękny, niezwykle intrygujący, pełen niezaprzeczalnej godności, a zarazem śmiertelnie niebezpieczny, lecz poważania nie należy mylić z innymi pojęciami. Być może jest wart, by darzyć go szacunkiem - i pomimo tego, że fizyczność często zwodzi, wygląda na takiego - ale w tej chwili nie przemawiały za tym żadne konkretne fakty, jedynie przeczucia.
    Spojrzała z zaskoczeniem na tygrysa, gdy ten eleganckim, ale jakże absurdalnym ruchem łapy poprawił obsuwający się monokl.
    Loire
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Wrzesień 2012, 21:12   

    Ciałem kociska wstrząsnęła fala delikatnego śmiechu, gdy przyuważył stricte obronny gest dziewczyny.
    - Boisz się mnie? - uśmiechnął się zgoła zgryźliwie, odsłoniwszy rząd lśniących, ostrych kłów. Najprawdopodobniej zrobił to celowo. Lubił czuć, że jeśli nawet się go nie boją, to czują pewien specyficzny respekt do jego bądź co bądź, ale jednak potężnej osoby. Napawał się tą krótką chwilą, jakby trwała co najmniej wieczność. Doskonale wiedział, że dziewczyna wcale się go tak mocno nie obawia. W przeciwnym razie raczej odeszłaby stąd, a nie pozostawała w tak bliskim sąsiedztwie potencjalnego napastnika, ba! nie prowadziłaby z nim tej nieco śmiesznej pogawędki.
    A czy w "fiksowaniu" z tęsknoty za ukochanymi zwierzakami jest cokolwiek dziwacznego? Zwierzęta i ludzie zdolni są do wytworzenia pomiędzy sobą naprawdę silnej więzi, równoznacznej niekiedy z zaakceptowaniem tej drugiej istotki jako prawie równej sobie, wraz z jej wadami i odróżniającymi od nas cechami, właściwymi tylko jej, jedynej.
    - Miałem na myśli jedynie tę polankę, jedno, konkretne miejsce. Kraina Luster jest ogromna. Nie można być wszędzie. Będąc Wszędzie, jest się Nigdzie. - słowa te obnażyły niejako ekscentryczną, można rzec - zgoła kapeluszniczą naturę kota.
    - Ach, Wszyscy i Wszystko potrafi być niekiedy tak straszliwie irytujące, nieprawdaż? - powiedział monotonnie, ze znużeniem. - Cóż, mnie również. - Anceu zastanowił się przez chwilę, czy powiedział to jedynie ze zwykłej kurtuazji, czy też dlatego, że naprawdę tak myślał. Pokręcił głową. Och, relaksu. Poczłapał w stronę płynącej nieopodal rzeczki, nachylił się i bezceremonialnie zaczął chłeptać płynącą weń ciecz.
    - Lubi panienka herbatę?




    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 23 Październik 2012, 22:16   

    Czy się go bała? Bez względu, co sobie mógł myśleć, odpowiedzieć była jedna: oczywiście, że tak. Był drapieżnikiem, a ona była nieuzbrojona, można by powiedzieć, że niemalże bezbronna. Tylko idiota nie czułby się w takiej sytuacji ani trochę zagrożony.
    Dlaczego w takim razie nie odeszła? Przecież każde dziecko wie, że największa zabawa przy polowaniu jest, gdy ofiara dodatkowo nas podnieca, próbując uciekać. Oj nie, Eva w żadnym aspekcie nie lubiła być ofiarą. A i zdroworozsądkowe myślenie: zębaty kot kontra dziewuszka w butach na koturnach też miało tu coś do powiedzenia.
    Teraz jednak, słysząc w głosie kota dźwięczącą raz po raz ironię, dziewczyna stwierdziła, że choć nie ma najbledszego pojęcia co, coś musi się za nią kryć; pozwoliła więc sobie odpowiedzieć w dokładnie tym samym tonie:
    - A powinnam, monsieur?

    Nad następnymi słowami tygrysa Eva na chwilę się zatrzymała. Miała skłonności do niepotrzebnego - lub potrzebnego, zależy kto się wypowiada - filozofowania, jednak nie parała się tym tak bardzo, by z marszu odpowiedzieć coś konstruktywnego.
    - Że wiedząc Wszystko, wie się ostatecznie zupełnie Nic, rozumiem. Że gdy jest się Każdym, jest się Nikim - również. Jednak pana stwierdzenie, monsieur, jest już nieco metafizyczne - uśmiechnęła się. - Nie chciałby pan w takim razie czasem być "Wszędzie"? Bo ja owszem - powiedziała nieco melancholijnie, kierując się za nim, choć w bezpiecznej odległości, w stronę rzeki. - Czyż nie wszystko byłoby z tego powodu czasem łatwiejsze?

    Dopiero po chwili, przysiadając na brzegu, zorientowała się, że owo mruknięte "mnie również" mogło być reakcją na jej "miło mi pana poznać". Cóż, jeśli polubił ją choć troszeczkę, może zastanowi się nad zrobieniem z niej przegryzki do właśnie pitej herbaty?

    - Czy lubię herbatę? - powtórzyła.
    Nie było potrzeby tłumaczenia mu, że przymusowe podwieczorki, spotkania towarzyskie organizowane przez matkę i lekcje etykiety, na których parzenie i podawanie herbaty było punktem stałym, skutecznie zabiły w Evie jakiekolwiek cieplejsze uczucia do tego napoju. Równocześnie jednak, jakby na osłodę, było parę aspektów, które były udziałem jedynie Iskry i ojca, późno wracającego z pracy. Jednym z nich było siadywanie nie właśnie w eleganckiej jadalni, lecz w kuchni, gdzie zazwyczaj panowała tylko gosposia. Sama więc woń przypraw, jak i suchych herbaty i kawy była dla dziewczyny niezwykle miła.
    - Nie bardzo, choć uwielbiam jej zapach - odpowiedziała, przebiegając palcami po trawie, wśród której siedziała, i która, choć herbatą nie była, miała oczywiście jej zapach.
    - A pan? - zapytała po chwili, przekrzywiając głowę w tak powszechnie znanym geście zaciekawienia. - Lubi pan herbatę, monsieur?
    Była zaintrygowana, a i owszem. Nie na co dzień przecież spotyka się magicznego tygrysa, czyż nie?

    {Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam! Na więcej razy serdecznie obiecuję się sprężać, choć pewnie i tak odpisy będą weekendami.}
    Loire
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 27 Październik 2012, 19:16   

    - Nie wiem, czy powinnaś. Zasadniczo powinni się mnie bać ci, za którymi cóż - nie przepadam. A ciebie nie znam wystarczająco długo, aby określić, jakie mam o tobie zdanie...- skończywszy mówić, Anceu jakby lekko przewrócił oczami i spojrzał na Iskrę z ukosa. Ni to jakoś wyzywająco, ni kompletnie bez wyrazu. Ostatni raz, jak z kimś konstruktywnie rozmawiał? Aa, ostatnio gdzieś tak... dawno. Więc raczej nie dziwota, że zaczął gadać troszeczkę od rzeczy.
    - Widzi panienka, uważam, że wszystkie te trzy sentencje zbudowane są na jednakowych zasadach... Szczerze mówiąc, bycie Wszędzie mogłoby być ekscytujące, ale i strasznie przytłaczające. Cóż, nie zmienimy tego. - uśmiechnął się półgębkiem. - W pewnym momencie można byłoby się pogubić, nie uważa panienka?
    On natomiast bez herbaty nie mógł żyć. Był to jego najdroższy skarb, sens życia wręcz, napój bogów, a rzucajmy sobie epitetami i do dnia Sądu Ostatecznego, mnie to nie znudzi. Jedna, jedyna i prawdziwa miłość idealna. Herbata nie zrzędzi, nie ucieka, po prostu jest. Inna sprawa, że trzeba skądś ją brać. A on miał malutki, tyci problemik. I stwierdził, że się nim z dziewczęciem podzieli. A co, może by mu pomogła, hm?
    - Och, tak, uwielbiam. - zaczął, strzygąc uchem. - Jednak kilka dni temu jakiś ordynarny Kapelusznik ukradł mi jedno z cenniejszych pudełek... Sam nie mógłbym go odzyskać, to nieco... ponad moje możliwości. - w tym momencie posłał Iskrze spojrzenie co najmniej wymowne, pewnym będąc, że domyśli się, co chciał powiedzieć. Bo prosić wprost o przysługę wręcz nienawidził. A że w stawach mu już zaczynało powoli strzykać, nie będzie się pchał sam i to dobrowolnie w łapska szaleńca z rewolwerem w łapie (sam widział!), toż to samobójstwo jest! Co nie zmienia faktu że może tam pójść dzieweczka i bez rewolweru. Coś tak czuł, że ten perfidny złodziej prędzej jej zaufa. O ile oczywiście się zgodzi, rzecz jasna. Jak nie, to trudno, trzeba będzie jeszcze poczekać, aż zjawi się ktoś szlachetny...




    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 9 Listopad 2012, 01:53   

    - Ach - rzekła tylko w odpowiedzi na komentarz tygrysa. Był specyficzną postacią, nie ma co. Raz kpina, raz powaga - po raz pierwszy od bardzo dawna Eva nie potrafiła "wyczuć" swojego rozmówcy. Intrygował ją, jednak...
    Może z powodu braku zainteresowania jej osobą, do którego tak się przyzwyczaiła, a może po prostu dlatego, że nie potrafiła biernie wypoczywać, Iskierka zaczęła się najzwyczajniej w świecie nudzić. O, tutaj byli z tym wielkim kotem podobni: w niestabilności charakteru i nastroju.
    Nudziło ją bezczynne siedzenie na brzegu rzeki, zaczęła ją nudzić ta krótka rozmowa, nudziło ją to bezustannie, radośnie świecące słońce... Chciała dzisiaj odpocząć, jednak chyba dłuższe bezproduktywne przebywanie w jednym miejscu nie jest w jej typie.
    Słuchała filozoficznych wyjaśnień kota, które przed chwilą tak bardzo ją interesowały i łapała się nad tym, że nie tyle nie wie co odpowiedzieć, co zwyczajnie staje się zbyt rozleniwiona, by wysilić mózg i wymyślić coś konstruktywnego.

    Słońce...
    Zmęczenie.
    Ciepła ziemia...
    Ciężkie powieki..
    Bycie Wszędzie? Faktycznie, to byłoby dosyć ciężką pracą.
    Wszędzie jest tylko Bóg - odkodowała z ociężałych, spowitych senną mgłą myśli.
    No, ale On jest doskonały, więc sobie z tym wszystkim radzi.
    Ja natomiast.. Jestem za mało ogarnięta, żeby zorganizować własny czas, o czasie innych już nie mówiąc... Może zostawmy przebywanie Wszędzie komuś innemu?
    - skonstatowała w głowie.

    "Och, tak, uwielbiam."
    Co?
    Ach, herbatę.
    Myśli dziewczyny płynęły coraz wolniej i wolniej... A potem następna fraza została wypowiedziana tak wymownym tonem, że Iskra uchyliła zmrużone od słońca powieki i uważniej spojrzała na towarzysza.
    - Pudełko z herbatą? - upewniła się. Jej głos z pewnością płynął wolno, w ton wkradła się leniwość, jednak Anceu nie zdołałby odnaleźć w nim zbywania rozmówcy bądź jego lekceważenia.
    Oczywiście, że nie. Przecież w końcu coś zaczynało się dziać.
    A sama aluzja? Eva zbyt często mówiła metaforami, by nie wychwycić jednej, i to tak niemalże oczywistej.
    Chociaż... Kot miał swoje powody, by prosić o przysługę. Mianowicie: nie pchanie się w kłopoty, zupełnie tak jak Eva. Ona w tej chwili była jednak tak znudzona, że zgodziłaby się i na pływanie na wyścigi w Czekoladowym Jeziorze, którego serdecznie nie cierpi. (Kąpiel w czekoladzie raz na jakiś czas - OK. Ale niektórzy równocześnie pluskają się i czekoladę piją! Pewna część dziewczyny wzdrygała się wraz z każdym mimowolnym wspomnieniem.)
    Tygrys był jednak świadom, iż ów Kapelusznik posiada broń, czego nie wiedziała sama dziewczyna, a i nie została (i z pewnością nie zostanie...) poinformowana o tym, jakże mało istotnym, fakcie. Jak więc Anceu może sobie wybierać kto jest szlachetny, a kto nie? Już samą manipulację pomijając.

    No, ale mniejsza z tym. Zobaczymy, jak to będzie.
    Dziewczyna spojrzała na towarzysza z zainteresowaniem, przeciągnęła się i, wstając, powiedziała:
    - Mogę spróbować panu pomóc, monsieur. W którą stronę idziemy?
    Loire
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 24 Listopad 2012, 20:17   

    Uogólniając, Anceu szlachetność pojmował w kryterium prostym niczym budowa kolokwialnego cepa - albo ten ktoś mu pomoże, albo nie. Może i nie przekreślał od razu person, które mu grzecznie, podkreślmy grzecznie, odmówiły. Bo wiadomo, że odwagą można nie grzeszyć albo po prostu nie być zainteresowanym pomocą nieznajomemu wszakże tygrysowi. Niemniej persony, które zaraz po jego bądź co bądź uprzejmych (pal licho fakt, że będących jawną niemal manipulacją) napomknięciach o kłopocie zaczynały fukać i syczeć, jaki on to jest leniwy, jego zdaniem nie nadawały się już nawet na obiad, kolację, no jakakolwiek już była pora dnia. Bo można wbrew pozorom zachować resztki kultury nawet, jeśli coś nam się nie podoba. I od razu atmosfera jakaś lżejsza jest.
    Tygrys uśmiechnął się szeroko do dziewczyny.
    - Ach, brzmi to cokolwiek dziwacznie, wiem. Bo cóż w końcu jedno pudełko herbaty, skoro tyle ich tu wokół? Widzi panienka, problem mój rysuje się dwojako - po pierwsze, nie zamierzam takiego zuchwalstwa, jakim jest kradzież w biały dzień, puścić płazem. Po drugie, to nie zwykłe pudełko. - jakkolwiek ostatnie wypowiedziane przezeń zdanie mogło rysować się jako wstęp do nieco dłuższej i bardziej zawiłej opowiastki, tak Anceu wypowiedział je tonem definitywnie kończącym dyskusję, chcąc jej dać do zrozumienia, że więcej nie powie. Może jak będzie grzeczna i w sposób satysfakcjonujący mu pomoże, to posiądzie wiedzę, cóż to za niezwykłość ów kartonik kryje? Aczkolwiek radziłabym się jeszcze na takowe wydarzenie zbytnio nie nastawiać. A nuż wyjdzie na jaw, że żadnego pudełka nie ma. Albo tygrys okaże się wrednym chamem i nie da jej nawet nic w zamian, ba! Nie podziękuje i ulotni się, nawet łapką nie pomachawszy, a potem będzie opowiadał na mieście, jak to wyrolował biedną dziewczynę... Toż to wstyd i hańba!
    - Tędy, tędy, panienko. - wskazał łapą odpowiedni kierunek, po czym podniósł cielsko z podłoża i skierował się we wskazanym kierunku. Dom domniemanego złodziejaszka znajdował się stosunkowo niedaleko, toteż "spacerek" minął zadziwiająco szybko, aczkolwiek w absolutnym niemal milczeniu.
    Dotarłszy przed drzwi, Anceu zrobił coś, co mogło wydać się dosyć dziwne. Po prostu pchnął je łapą, a te otwarły się bez jakiegokolwiek właściwie oporu, z lekkim tylko skrzypnięciem. Przekroczył próg, a gdy dziewczyna zrobiła to samo, drzwi zamknęły się. Nie zatrzasnęły, tylko zamknęły z delikatnym szczękiem. Wewnątrz panowała martwa cisza. Czyżby trafili szczęśliwie na nieobecność gospodarza?
    A teraz do wyboru - schody na górę, schody w dół, w lewo do salonu albo prawo, gdzie nie wiadomo co jest, bo drzwi są zamknięte... Gdzie idziemy?




    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 10 Grudzień 2012, 22:53   

    Oczywiście, wszak grzeczność, ułożenie i zawsze zimna krew cechują prawdziwą damę.
    Fuck, gdyby to słyszała, znowu włączyłby się jej tryb "dworski". A nienawidziła tego, nienawidziła całym sercem. Czy przez matkę? Być może. Czy przez miliony dobrych rad jej licznych przyjaciółek? Całkiem prawdopodobne. Poprzez widok, jak matka czyni z Joanne salonową laleczkę...?

    Spojrzała na tygrysa.
    - "Nie puści pan tego płazem"? Rozumiem, sama zrobiłabym identycznie, ale czy w Krainie Luster nie ma czegoś w rodzaju policji? Macie jakiegoś władcę, który stoi "ponad" czy każdy robi, co tylko zechce?
    Być może w tym momencie zwierzę popatrzyło na Evę z politowaniem. Miało prawo, choć..
    - Musi pan, monsieur, wybaczyć, jeśli zadaję naiwne pytania, bo po Tej Stronie Zwierciadła jestem dopiero trzeci raz i nie znam jeszcze wszystkich - jeśli nie żadnych - reguł.

    Faktycznie, druga część wypowiedzi dawała szanse, by opowieść została kontynuowana i gdy to nie nastąpiło dziewczyna była zawiedziona, jednak nie naciskała - bo każdy ma prawo do sekretów, czyż nie?
    Większych, mniejszych.. Nie, nie teraz!
    Ponadto, jeśli ma pomóc w odzyskaniu wyżej rzeczonego, musi coś wiedzieć na jego temat, więc prędzej czy później, tygrys będzie musiał jej o nim choć trochę opowiedzieć.

    "Żadnego pudełka nie ma"? Więc będzie ciekawie przy końcu tej opowieści.
    A groźba, że tygrys będzie rozpowiadał po mieście, iż wykorzystał biedną dziewczynę? Niech opowiada. Iskra zyskała swój przydomek nie tylko z powodu radosnego usposobienia.
    Ona z kolei będzie szła zaraz za nim i prostowała, jak to chciała pomóc biednemu tygrysowi, a on, brutal... Jak to niewdzięcznik zszargał honor wszystkich potężnych, dumnych stworzeń, tak niegodnie się zachowując. Że ona z sercem na widelcu, chciej komuś pomóc, a on..
    Plus kontrolowany strumień chwytających za serce łez. Tak, żeby tusz się nie rozmazał.

    O, właśnie!
    Faktycznie, podróż upłynęła jedynie przy dźwiękach trzaskania gałązek pod stopami (łamane przez łapami) i szeleście liści, gdy któryś prześwit w krzewach okazywał się węższy, jednak z chwilą (niezwykle dziwnego, swoją drogą) wejścia do domu złodzieja, dziewczyna obróciła się odrobinę w stronę kota, bo - widząc kilka dróg do wyboru - musiała spytać:
    - Jakiej wielkości było to pudełko, monsieur? Waga? Materiał? Wymiary? Wygląd?
    Zadane oczywiście szeptem, jako że nie wiadomo, czy gospodarz nie wychynie nam nagle z któregoś pomieszczenia.
    Loire
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 27 Grudzień 2012, 14:34   

    - Policja, panienko... Takowej niestety nie posiadamy, tak samo władcy. - uśmiechnął się do Iskry delikatnie. - Kraina Luster jest wielka, wielka. Nieokiełznana. Każde porachunki należy załatwiać na własną rękę, nikt nie chce zaciągać długów u Czernej Róży czy gdziekolwiek indziej. Nie mówię, żeby taki stan rzeczy mi nie odpowiadał, w końcu nie wszyscy tak zwani strażnicy sprawiedliwości naprawdę godni są tego miana. A tak przynajmniej wiem, kto mi pomaga i nie muszę się denerwować, że wywinie mi jakiś cokolwiek niepożądany numer... Nie sądzi panienka? - po tych słowach spojrzał na dziewczynę w sposób znaczący.
    Cóż, to jedynie hipotetyczne twierdzenia. Wymysły, mające na celu jedynie zasianie wątpliwości... Choć któż to wie, któż wie? W obecnej chwili najlepiej byłoby, aby dziewczyna przygotowała się na każdą możliwą ewentualność, ale z dwojga złego możemy nadal tygrysowi wierzyć. Nie każdy na tym świecie jest wszakże jedynie kłamliwym oszustem, a to, że kocisko było ponad normy unijne wręcz ekscentryczne, to... to już jest kwestia sporna.
    Rozejrzał się kilkakrotnie po wnętrzu domu, po czym ogonem zaczął strzepywać kurz osiadły wszędzie, gdzie się da.
    - A niechby cię, zapchlony kapeluszniku od siedmiu boleści. - mruknął zdegustowany. - Jakby sprzątanie tak wiele cię kosztowało!
    Słowa Iskry wyrwały go z zamyślenia.
    - Zwykłe, sześcienne pudełeczko z cienkiego kartoniku, sprowadzone ze świata ludzi. O ile się nie mylę, opatrzone napisem Ahmad Tea i rysunkiem londyńskiej panoramy... Stosunkowo lekkie, tak.
    Dom wyglądał, jakby nikt nie mieszkał w nim od dobrych kilku miesięcy.




    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 6 Październik 2013, 19:59   

    Szła żwawym krokiem, by na swoich ogromnie długich nogach (aż do samej ziemi!) nadążyć za potężnym towarzyszem, kroczącym równocześnie płynnie i sprężyście, jak to na kota przystało.
    - Na własną rękę? Ach, wasze moce! Ale jak to z nimi jest, monsieur? Są wrodzone? I czy dopasowane do charakterów czy zupełnie przypadkowe, jak los na loterii? Możecie korzystać z nich cały czas, czy istnieją jakiekolwiek ograniczenia? - pytała.
    Eva była naprawdę ciekawska, to trzeba przyznać. A zdobycie choć odrobiny informacji o świecie, do którego się trafiło, też nie zaszkodzi. Zamilkła na chwilę, by po chwili zagadnąć już cichszym głosem, jakby sam ton, którym tygrys wspomniał oną Czarną Różę ostrzegał, że należy mieć się na baczności.
    - Czarna... Róża? To osoba czy organizacja? Słyszeliśmy - my, Ludzie - że w Krainie tworzą się różnorakie ugrupowania, zazwyczaj walczące ze sobą. Polityka, wpływy... Wszędzie chodzi o to samo, bez względu gdzie i kim jesteśmy... - Głos jej przycichł, jakby dopiero teraz uświadomiła sobie tę prostą prawdę. W duchu zaś miała nadzieję, że jej ton wskazuje na zamyślenie, a nie na gorycz, która niespodziewanie pojawiła się w jej słowach, przemykając w jakiś sposób zza muru, który stworzyła wokół emocji. A przecież wiedziała, że zżymanie się, złorzeczenie nic nie dadzą. Rzeczywistość jest jaka jest i jedynym sposobem na jej zmianę jest działanie. Biadolenie i bezsilne rozkładanie rąk nic nie pomogą, więc Eva czyniła co w jej mocy, by nie stać w miejscu. By iść choćby mniej więcej w kierunku Joanne.

    Wejście do domu Kapelusznika było zdecydowanie dziwne. Najbardziej jednak dziewczynie po głowie kołatała się myśl, iż tygrys w jakiś sposób wiedział, że drzwi domku będą otwarte. Bo w innym wypadku najpierw spróbowałby przecież nacisnąć (kij, że ma łapy i że to kot - Iskra powoli przestawała zwracać uwagę na takie trywialne sprawy) klamkę, prawda? Albo już od początku szukaliby przedmiotów pomocnych przy dokonaniu, ni mniej, ni więcej, a włamu, prawda? O co tu chodzi?

    Małe tekturkowe pudełeczko, jakby stricte po herbacie. Kwestia: czy miało służyć za trofeum czy Kapelusznik chciał po prostu ten specyfik wypić i wobec tego należałoby szukać od razu w kuchennej szafce?
    Oba pytania natychmiast - gorączkowym szeptem - zadała towarzyszowi. Może miał pojęcie, czego i gdzie wypatrywać. Jeśli tak, to trzeba wiedzieć, że postawa: >>przecież nie pytałaś<< wybitnie Evie działa na nerwy.
    Myśl, która oderwała dziewczynę od wypatrywania potencjalnego zagrożenia była jeszcze bardziej szalona od poprzednich dwóch. Słowa tygrysa, skierowane w przestrzeń, ale pod adresem "ich" Kapelusznika. Jakby zwracał się do osoby, której nawyki zna.

    Zmrużyła oczy, w milczeniu na nowo oceniając białego kota i jego motywy. Spojrzenie zbyt zielonych oczy stało się intensywne, ostre; zaś gdyby ktoś zajrzał do iskierkowej głowy, zobaczyłby, iż metaforyczne trybiki obracają się szybciej i szybciej. Czy okradziony może być w rzeczywistości "kradziejem" - tym, który chce ukraść? Lub czy może została wciągnięta w spontaniczny żart?
    Prawie już nie bała się ogromnego zwierzęcia, od tego momentu jednak w duchu podchodziła do niego znacznie ostrożniej - nie w zachowaniu, a w kwestii wierzenia każdemu jego słowu, co dotąd, naprawdę głupio, robiła.
    Teraz jednak odwróciła się tylko lekko w stronę tygrysa, czekając co odpowie.
    _________________



    Iskra ma aktualnie włosy ścięte na boba, ich przód prawie sięga ramion.
    Na nosie okulary-nerdy od Furli.


    Auri
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 22 Marzec 2014, 18:15   


    Kocur stanął leniwie na środku, omiótł pokój wzrokiem i pokiwał łbem. Trochę tak jakby mówił: 'jest tak jak pamiętam' lub 'teraz trzeba się tym zająć'. W rzeczywistości to kiwnięcie głową, kryło za sobą o wiele dziwniejsze stwierdzenia. O wiele trudniejsze do odgadnięcia. Zwrócił się do Iskry.
    - To moce kształtują nasz charakter. Ale to my mamy nad nimi kontrole.
    Zdanie, które w jakimś stopniu jest odpowiedzią, ale niczego nie wyjaśnia. Czyli takie jakie tygrys lubi najbardziej. Po co dawać odpowiedz gotową na talerzu skoro można na nią samemu wpaść? Drugi temat nie należał do jego ulubionych. Potwory w politykę się nie mieszają. Zbył to krótkim:
    - To organizacja.
    Zmarszczył przy tym brwi, dając znać żeby nie drążyć. O polityce da się z nim tylko rozmawiać przy chińskiej herbacie. Dziwny nawyk. Zwierze podeszło do zasłoniętego okna. Złapał kraniec czerwonej zasłonki w zęby i energicznie pociągnął. Pokój zalał blask morskiego słońca. Za oknem było morze. Woda i piasek, na który tylko patrząc czuć było ciepło między palcami. Z piasku wystawała sucha gałąź, na której siedziały dwie mewy. Wyglądało to jednocześnie realnie i nierealnie. Kot patrzył chwilę w zamyśleniu na morskie fale. Po chwili milczenia odwrócił się i idąc w stronę wyjścia szybko powiedział:
    - Po normalnym kapeluszniku można by się spodziewać, że chciał wypić tą herbatę. Ale mieszkaniec tego domu nie był normalny. Jednak sprawdziłbym kuchnię. Oraz sypialnie, która znajduję się na piętrze. - Tu kiwnął w stronę ciemnych schodów, których, można by dać głowę, chwilę temu nie było. Kiwnął też w druga stronę na jasno zielone drzwi, ukryte tuż za kredensem. - Ostatecznością będzie piwnica. Ale na twoim miejscu nie chciał bym tam schodzić. Może być bardziej zaniedbana niż salon.
    Ostatnie słowa wypowiedział już patrząc się na Iskrę. Stał w progu drzwi i sprawiał wrażenie 'nie mającego ochoty się stąd ruszać' tygrysa. Mogło to być komiczne wrażenie. Gdy już nabrałaś przeświadczenia, że się zgrywa, lub przyswoiłaś informacje, tygrys odezwał się ponownie.
    - Gdy znajdziesz tabakę, którą też chciałbym abyś mi przyniosła, będziesz na dobrym tropie. Bonne chance, chère madame.
    Teraz masz trzy wyjścia. Możesz udać się w głąb salonu skąd trafisz do kuchni. Możesz iść na piętro, przejść przez korytarz zamkniętych drzwi i na jego końcu przejść przez łuk i trafić do sypialni. Lub od razu spróbować otworzyć zielone drzwi i skierować się do piwnicy. Tylko jeden wybór będzie dobry. A tygrys będzie sobie spokojnie siedział w przejściu domu, co chwilę zerkając na morze za oknem.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,1 sekundy. Zapytań do SQL: 6