• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Morze Łez
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Poskramiacz

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair.
    Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat.
    Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
    Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę.
    Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli.
    Wzrost / waga: 166 cm /44kg
    Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg
    Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
    Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
    Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię!
    Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem.
    Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
    Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks)
    Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło
    Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
    Dołączyła: 04 Sty 2015
    Posty: 305
    Wysłany: 21 Wrzesień 2016, 20:43   Zakazana plaża  

    Wokół Morza Łez da się natknąć na nie jedną plażę, jednak ta, którą okrzyknięto „zakazaną” ma do zaoferowania coś więcej niż pozostałe. Czemu zatem stała się zakazana? Przyczyna zmiany stanu rzeczy tkwi w kataklizmie, który nawiedził Krainę Luster i dosłownie wstrząsnął nią aż po fasady. Siła żywiołu sprawiła, że dwie ściany klifu osunęły się, tworząc tym samym barierę odgradzającą plażę od reszty stałego lądu. Dlatego na plażę nie sposób dostać się drogą lądową (jednak morska, powietrzna i magiczna pozostają do dyspozycji). Powstał tym sposobem niezwykle urokliwy i prywatny azyl.

    Skalne ścianki zaczęły gęsto porastać pnące rośliny, trawy oraz krzewy. Wiatr musiał przygnać tu również pojedyncze nasiona kwiatów, bo i one wkrótce zaczęły wzbogacać tutejszą scenerię. Na niezwykle drobnym i jasnym piasku odcinają się kolorowe kamienie oraz muszle wyrzucane na brzeg przez morze. Woda często przynosi również konary czy gałęzie drzew, niekiedy są to też fragmenty statków, a od pewnego czasu pośród piasku można się też natknąć na kości… Wysoki klif wznoszący się nad plażą to nie tylko miejsce, z którego można podziwiać piękno magicznego świata, zdarzają się i tacy, którzy wybierają je, aby pożegnać się z życiem.

    Idąc w głąb plaży, na ścianie klifu można dostrzec wejście, które częściowo przysłania kurtyna utworzona z pnączy, bluszczo podobnych roślin. Znajduje się tu całkiem rozległa jaskinia. Z początku wydaje się niepozorna, jednak zapuszczając się w jej głąb, można natknąć się na przejście do kolejnej komory będącej już zupełnie inną historią.

    Komora trzykroć większa od swej poprzedniczki nosi znamiona trwałych interwencji w swą naturę. W ścianach wyryte zostały kamienne półki, na których dostrzec można bliżej nieokreślone narzędzia oraz stosy starych ksiąg. Znaleźć można tu również podstawowe meble w postaci biurka, stołu oraz łóżka czy może raczej szerokiej pryczy. Wszystkie wcześniej wymienione akcesoria zostały wyryte ze skały, uczyniono to jednak z niezwykłą dbałością, bowiem zadbano nie tylko o aspekt praktyczny, ale i estetyczny. Zamiłowanie do piękna można dostrzec również dzięki wzorom i płaskorzeźbą zdobiącym fragmenty ścian. Jednak finalne piękno artystycznego kunsztu stanowi niewielka fontanna mieszcząca się w centrum pomieszczenia. Co ciekawe fontanna działa nadal, a płynąca z niej woda jest niezwykle czysta i słodka (całkiem możliwe, że jest to sprawa jakiegoś czaru). Mroku pomieszczenia nie muszą rozwiewać żadne pochodnie, robią to biało- turkusowe kryształy, które pokrywają niektóre fragmenty ścian oraz całe sklepienie jaskini.


    ~ Seamair odnalazła to miejsce czystym przypadkiem, kiedy to dostrzegła na brzegu plaży rannego Likyusa. Nagła zmiana pogody nakazywała szukać schronienia i dzięki temu właśnie jaskinia została odkryta. Miejsce to wydawało się opuszczone i to już od dłuższego czasu, miało też potencjał, który grzech byłoby zmarnować. Seamair postanowiła „przygarnąć” ten niezwykły tajemniczy azyl i uczynić z niego swój własny. Miejsce to po generalnych porządkach oraz wzbogaceniu o kilka mebli i akcesoriów świetnie odgrywało rolę pracowni. Na plaży pojawiły się również dwa paleniska, nas tym mniejszym zwykle zawieszony był metalowy kociołek niezbędny do warzenia eliksirów czy trucizn. Dostrzec można tu również kilka drewnianych słupów, między którymi rozwieszone są liny, na których to wiszą rozmaite rodzaje ziół, grzybów oraz leśnych owoców. ~
    _________________



    ~ x ~ ~ x ~~ x ~ ~ x ~




    Aktualny ubiór jako Różana Czarownica:
    Maska – Podwójna para oczu o czarnych białkach i czerwonych tęczówkach otwiera się kiedy maska zostaje nałożona i zamykają z chwilą jej zdjęcia. „Oczy” są ruchome i dostosowują się ruchu gałek ocznych nosiciela. nr1 nr 2
    Kostium – Tak jak na załączonym obrazku
    Uczesanie – Włosy związane w wysoki kucyk, kilka luźnych pasm po bokach twarzy


    + - dialogi zrozumiałe tylko dla Poskramiaczy
     



    Poskramiacz

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair.
    Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat.
    Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
    Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę.
    Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli.
    Wzrost / waga: 166 cm /44kg
    Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg
    Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
    Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
    Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię!
    Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem.
    Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
    Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks)
    Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło
    Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
    Dołączyła: 04 Sty 2015
    Posty: 305
    Wysłany: 22 Wrzesień 2016, 17:56     

    Moje polowanie nie przebiegło wcale tak pomyślnie jak tego oczekiwałam. Udało mi się podejść trójkę kłusowników, kiedy to wybrali się w zachodnią cześć Malinowego Lasu, aby zastawić więcej sideł. Walka z trojgiem na raz byłaby zbyt ryzykowna to też od razu zgładziłam osobnika, który wydawał mi się najbardziej kłopotliwy. Lunatyk jak się okazało, nie miał szans, aby obronić się przed ciosem z zaskoczenia. Nim jeszcze ciało ubroczone błękitną krwią zdarzyło osunąć się na ziemię, przeszłam do kolejnego ataku. Działać musiałam nie tylko szybko, ale i ostrożnie, któraś z tej dwójki musiała zostać przy życiu. Ale co ważniejsze to ja musiałam przeżyć o tym priorytecie przypomniał mi świst bełtu, który przeleciał właśnie tuż koło mojej głowy. Od tamtego momentu wszystko potoczyło się znacznie szybciej niż bym tego chciała. Kobieta z kuszą jakimś sposobem zdołała mnie unieruchomić , całe szczęście nie zdarzyła już zrobić tego z nożem który wbiłam jej w gardło. Niestety, gdy konała jej moc nadal trzymała mnie w szachu. Gdyby nie fakt, że mój avi już od jakiegoś czasu snuł nad głową mojego przeciwnika swą senną kołysankę, to mogłoby się to dla mnie źle skończyć. Kłusownik został schwytany, lecz ja zapłaciłam za swoją nieuwagę. Zanim jeszcze mężczyznę ogarnęła senność zdążył dosięgnąć mnie ostrzem noża. Długa jednak całe szczęście dość płytka szrama widniała teraz na zewnętrznej stronie mojego uda. Rana sama w sobie nie była szczególnie groźna jednak… zadało ją czarne ostrze, metal, który prawdopodobnie zawierał w sobie jakąś toksynę. I tu właśnie leżał problem… Ale trafiła kosa na kamień, ja też znałam się na truciznach i toksynach a teraz co ważniejsze również na eliksirach leczniczych. W swojej pracowni miałam zapas kilku fiolek, musiałam szybko zająć się swoją raną i unieruchomić swego jeńca. Ta część poszła mi całkiem sprawnie, skorzystałam z swoich mocy, aby przenieść nas bezpośrednio do swojej pracowni w jaskini. Powinnam się zająć ciałami pozostałej dwójki… ale nie miałam na to czasu. Gdy moja ofiara nadal była pogrążona w śnie, ja zajęłam się pozbawieniem jej wszystkich przedmiotów, które uznałam za potencjalnie groźne. W efekcie tego pozbawiony wszystkich swych „skarbów” kłusownik został przywiązany do kamiennego stołu, gdy zaczynał się wybudzać avi ponownie raczył go swą kołysanką.

    Miałam w końcu czas, aby zatroszczyć się o siebie. Oczyściłam i opatrzyłam ranę, która mimo to nie przestawała krwawić… Ból starałam się ignorować, odnosiłam już poważniejsze rany i nie miałam zamiaru rozczulać się nad tą. Zbliżał się czas mojego spotkania z Przedrzeźniaczem, dlatego udałam się na klif. Śpiący kłusownik został pod strażą aviego, ja natomiast usiadłam na samym zboczu klifu pozwalając nogą zawisnąć nad przepaścią. Lubiłam to miejsce i roztaczający się z niego widok, szczególnie piękny właśnie wieczorną porą. Teraz jednak bardziej niż podziwianiem widoków byłam zajęta wypatrywaniem Elyana. Nie miałam w końcu pewności czy spotkam go dziś pod tą samą postacią, co wczorajszego dnia, nikt inny nie miał by jednak powodu, aby do mnie podchodzić. Zimny wiatr szarpał moje włosy i smagał skórę, żałowałam teraz, że tak jak wczoraj nie miałam na sobie czerwonej peleryny. Miałam na sobie swój ulubiony czarny kostium, który nieco ucierpiał w ferworze walki, co zauważyłam właściwie dopiero teraz. Z dezaprobatą ujęłam między palce nitki wystające z swojej rozdartej zakolananówki. Delikatnie pociągnęłam nici a te zaczęły się pruć… Westchnęłam tylko z dezaprobatą po czym zajęłam się poprawieniem zakrwawionego bandaża.
    _________________



    ~ x ~ ~ x ~~ x ~ ~ x ~




    Aktualny ubiór jako Różana Czarownica:
    Maska – Podwójna para oczu o czarnych białkach i czerwonych tęczówkach otwiera się kiedy maska zostaje nałożona i zamykają z chwilą jej zdjęcia. „Oczy” są ruchome i dostosowują się ruchu gałek ocznych nosiciela. nr1 nr 2
    Kostium – Tak jak na załączonym obrazku
    Uczesanie – Włosy związane w wysoki kucyk, kilka luźnych pasm po bokach twarzy


    + - dialogi zrozumiałe tylko dla Poskramiaczy
     



    Przedrzeźniacz

    Organizacja MORIA: Agent
    Wiek: Wizualnie około 20 lat.
    Rasa: Cyrkowiec
    Lubi: Zależy od wcielenia.
    Nie lubi: Bycia niezauważanym.
    Wzrost / waga: 1,78 m / 64 kg
    Aktualny ubiór: http://goo.gl/McJaH2 Poprzez użycie mocy, tymczasowo usunął blizny z twarzy. | Retrospekcja: https://goo.gl/U5KMWY
    Znaki szczególne: Chelsea'ski uśmiech, mocno widoczne żyłki na powiekach, blada skóra, białe włosy, kilka piegów na nosie.
    Zawód: Sobowtór do wynajęcia | Tentacle monster ♥
    Pod ręką: Zapalniczka, portfel, kilka cukierków owocowych | Retrospekcja: zegarek kieszonkowy, papierosy, zapalniczka
    Broń: Nóż sprężynowy, kastety
    Nagrody: Krwawa Broszka, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga
    Dołączył: 15 Lip 2014
    Posty: 128
    Wysłany: 22 Październik 2016, 02:19     

     Tak jak przypuszczał, Elyan nie miał problemów ze znalezieniem zakazanej plaży. By jednak oszczędzić sobie męczącej wędrówki i dodatkowych poszukiwań Seamair drogą lądową, zdecydował się na podróż pod ptasią postacią – a konkretniej sporych gabarytów wrony. Pamiętał doskonale, że pożarł to zwierzę dokładnie 3 lata i 28 dni temu. Był ciekaw jak to jest wcielić się w ptaka, latać wysoko nad drzewami, a dodatkowo, wydawane przez nie dźwięki uważał za wyjątkowo miłe dla ucha. Wiele osób nie przepada za krakaniem wron, jednak Elyana ono poniekąd uspokajało.
     Z powietrza zauważył charakterystyczny klif i plażę. Gdyby nie spieszył się do pracy, z pewnością poświęciłby więcej czasu na podziwianie widoków. Teraz jednak skupiał się na odnalezieniu swojej zleceniodawczyni oraz walce z silnym, chłodnym wiatrem. Spodziewał się znów zobaczyć gdzieś czerwony kapturek, jednak tym razem nie było tak łatwo. W końcu udało mu się dostrzec w dole rudowłosą dziewczynę. Obniżył lot i wylądował niedaleko niej. Zakrakał kilka razy, po czym zaczął przybierać swoją ludzką postać. Postać Elyana na chwilę zmieniła się w bezkształtną, cielesną masę. Czarne i popielate pióra wyblakły, by stać się białymi włosami, zaś jasna skóra rozciągała się, a pod nią kości wyraźnie zmieniały swoje ułożenie. Przemiana mogła wydawać się bolesna, jednak dla chłopaka nie była w żaden sposób nieprzyjemna. Po chwili mógł stanąć przed Seamair takim, jakim by go zapamiętała, gdyby tylko zachowanie obrazu Elyana w pamięci było możliwe. Znów miał na sobie długi, czarny płaszcz z kapturem, a pod nim czarną koszulę oraz spodnie w tym samym kolorze, nieco przetarte na lewym kolanie. Nie bez powodu przyodział strój w typowo pogrzebowej kolorystyce. Wiedział, że na czerni krew nie będzie zbyt widoczna.
     – Witaj. Chyba nie czekałaś długo? – przywitał się, podchodząc nieco bliżej do dziewczyny.
     Teraz mógł przyjrzeć się Seamair nieco uważniej. Szczególną uwagę Elyana zwrócił zakrwawiony bandaż znajdujący się na jej udzie.
     – Mam nadzieję, że to nic poważnego – rzucił, wymownie spoglądając na opatrunek.
     Nie żeby przesadnie przejmował się losem niemal obcej mu dziewczyny. Spytał wręcz odruchowo, choć uśmiechnął się przy tym lekko, jak gdyby z troską. Po zachowaniu Cyrkowca łatwo można było ocenić go jako całkiem sympatycznego, co było jednak bardzo dalekie od prawdy. Im lepiej znało się Elyana, tym prędzej chciało się od niego uciec.
    _________________
     



    Poskramiacz

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair.
    Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat.
    Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
    Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę.
    Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli.
    Wzrost / waga: 166 cm /44kg
    Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg
    Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
    Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
    Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię!
    Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem.
    Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
    Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks)
    Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło
    Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
    Dołączyła: 04 Sty 2015
    Posty: 305
    Wysłany: 27 Październik 2016, 05:40     

    Zapatrzyłam się w morskie fale, odprowadzam je wzrokiem, do momentu aż rozbijały się o brzeg plaży. Niegdyś ten nieokiełznane wodne odmęty nie były mi tak bliskie. Zbyt dobrze wiedziałam, kiedy zrodziła się we mnie ta fascynacja i wiedza ta wprawiała mnie w zakłopotanie. Przypominałam sobie o czymś, co usilnie, lecz nieskutecznie starałam się jeszcze wyrwać ze swego umysłu. Uczucia… po co były mi tego typu więzi? Czy dawały coś więcej niż dziwnie przyjemny rodzaj otępienia… który powszechnie zwano zauroczeniem?
    Przytknęłam opuszki palca wskazującego i środkowego do swoich ust, po czym delikatnie zaczęłam przesuwać nimi po dolnej wardze. Uśmiechnęłam się mimowolnie, kiedy wracały do mnie wspomnienia… sile na tyle bym ponownie poczuła przyjemne mrowienie i ciepło rozchodzące się po moich ustach. Pocałunek… kto mógł się spodziewać, że coś pozornie tak nieznacznego będzie skrywać w sobie taką moc? Nie powinien… To ja nie powinnam dać się złapać w tego typu sidła… Przygryzłam dolną wargę, zaś palce obu rąk zacisnęłam mocno na swoich kolanach. Pocałunek, od tego wszystko się zaczęło… i to jeszcze tam w kraterze… Myśl o tym sprawiała, że wzbierała we mnie złość. Czułam, że to, co się stało nie było w pełni naturalne… a jednak nie wiedziałam, ile w tym wszystkim było kłamstwa i sztuczek a ile zwykłej chwili zapomnienia. Ale przecież mi wcześniej takie chwile się nie zdarzały… Co się wtedy zmieniło? Odpowiedź na to pytanie zwykle przychodziła sama, było to wspomnienie szkarłatnych drapieżnych oczu… Szkarłat budził moją złość, którą za to gasiła czerń. Spojrzenie lunatyka ciemne i głębokie jak bez gwizdną noc. Czułam jednak, że iskra, która rozpętała płomień posypała się właśnie w kraterze, cóż za dziwne zrządzenie losu. Czarnowłosy powiedział wtedy, że nasze drogi jeszcze się kiedyś skrzyżują… Nie wiedziałam, jak miałabym się wtedy zachować, dlatego niech ten moment odwleka się w nieskończoność. A może szkarłatnooki zamarz tam na śmierć? Może… choć wątpiłam w tę wersję.
    Starałam się wyciszyć, nie myśleć już o tym i skupić. W końcu Elyan mógł pojawić się lada moment, a może i już był gdzieś w pobliżu? Moje spojrzenie nagle skupiło się na czarnym kruku a może wronie, która pojawiła się na obrazie nieba. Zazdrościłam stworzeniu możliwości szybowania w powietrzu, tego, że było wolne i kiedy tylko zapragnęło, mogło wzbić się do lotu. Też z chęcią posmakowałabym tej sztuki. Wiedziałam, jaką przyjemność daje latanie, ponieważ mogłam skorzystać z pomocy skrzydlatych bestii, lecz możliwość posiadania własnych skrzydeł… była niezwykle kuszącą wizją. Zdziwiłam się, kiedy ptak nagle zaczął zbliżać się w moim kierunku, jego lot był coraz niższy, aż w końcu wylądował nieopodal mnie. W tej chwili zdałam sobie sprawę, czym w rzeczywistości jest istota, która powitała mnie donośnym krakaniem. Uśmiechnęłam się i z zaciekawieniem przyglądałam temu, jak niewielkie opierzone ciałko znacznie się powiększa, zmienia… aż w końcu przybrało znaną mi już formę białowłosego chłopaka o chłodnym spojrzeniu. Podniosłam się nieco zbyt gwałtownie, co wywołało ból w zranionej kończynie. Starałam się zignorować jego istnienie, jak i nie dać po sobie poznać, że rana może w jakikolwiek sposób być dokuczliwą.
    -Witaj Elyan. Nie, nie czekam długo. Zaledwie chwilę dobrą na po rozczulanie się nad widokami.
    Zmierzyłam swojego rozmówcę uważnym spojrzeniem, w pamięci nadal miałam obraz przemiany, którą chwilę temu mogłam podziwiać. Zamruczałam cicho, szukając w głowie myśli, którą chciałam się podzielić.
    -W kwestii twych talentów, przypominasz mi trochę Likyusy one też świetnie potrafią modyfikować swe cało, choć nie w tak zaawansowanym stopniu, jak Ty to czynisz. Noaliksy potrafią przybrać czyjś wygląda, ale to tylko iluzja.
    Zastanowiło mnie czy Elyan mógł mieć coś wspólnego z tymi bestiami… w sposób, jaki i ja byłam z nimi związana. Wilkowate bestie były mi bliskie, być może właśnie, dlatego że moje dodatkowe serce niegdyś należało właśnie do jednego z przedstawicieli ich gatunku? Niewykluczone.
    Gdy białowłosy zwrócił uwagę na moją ranę sama mimowolnie przeniosłam na nią spojrzenie, które zdradzało lekkie niezadowolenie.
    -Draśnięcie, nic, czym należałoby się przejmować.
    Wyjaśniłam, może nie zupełnie szczerze. Draśnięcie nie byłoby groźne, gdyby zadało je zwyczajne ostrze, tę ranę stworzyło czarne zahartowane i najpewniej zawierające w sobie jakaś nieprzyjazną życiu substancję. Oczyściłam ranę i zażyłam eliksir leczniczy, dla pewności miałam zamiar za jakiś czas wypić kolejny.
    Znów zerknęłam w stronę morza, a na moich ustach rozciągnął się diabelnie czarujący uśmieszek.
    -Piękny wieczór… odpowiedni, by dobrać się do czyichś wspomnień. Tak jak chciałeś, pojmałam jednego z nich żywego w nawet niezłym stanie… Teraz śpi, ale już chyba czas, aby pozbawić go tego luksusu, jaki jest spokojny sen… Jest w mojej… powiedźmy pracowni, na dole. Nie chce, być musiał przemęczać skrzydełka, dlatego skorzystamy z mojej drogi, dobrze?
    Kończąc swoją wypowiedź, uniosłam przed siebie jedną z dłoni, zaś w powietrzu gdzieś pomiędzy naszą dwójką rozbłysnął opalizujący owal portalu, którego wyjście prowadziło wprost do sekretnej komnaty we wnętrzu jaskini. W głębi pomieszczenia można było dostrzec nawet ciało rosłego mężczyzny, który został przytwierdzony do kamiennej ławy.
    -Niektórzy czują się nieco nieswojo... korzystając z tego rodzaju przejść, ale to uczucie szybko mija. Nie ma, czego się obawiać, zapraszam.
    Ostrzegłam jeszcze chłopaka, przed tym, jak sama bez najmniejszych wątpliwości przekroczyłam magiczne przejście. Zerkałam na Przedrzeźniacza, zastanawiając się, czy skorzysta z danej mu przeze mnie możliwości ekspresowej „podróży”.
    _________________



    ~ x ~ ~ x ~~ x ~ ~ x ~




    Aktualny ubiór jako Różana Czarownica:
    Maska – Podwójna para oczu o czarnych białkach i czerwonych tęczówkach otwiera się kiedy maska zostaje nałożona i zamykają z chwilą jej zdjęcia. „Oczy” są ruchome i dostosowują się ruchu gałek ocznych nosiciela. nr1 nr 2
    Kostium – Tak jak na załączonym obrazku
    Uczesanie – Włosy związane w wysoki kucyk, kilka luźnych pasm po bokach twarzy


    + - dialogi zrozumiałe tylko dla Poskramiaczy
     



    Przedrzeźniacz

    Organizacja MORIA: Agent
    Wiek: Wizualnie około 20 lat.
    Rasa: Cyrkowiec
    Lubi: Zależy od wcielenia.
    Nie lubi: Bycia niezauważanym.
    Wzrost / waga: 1,78 m / 64 kg
    Aktualny ubiór: http://goo.gl/McJaH2 Poprzez użycie mocy, tymczasowo usunął blizny z twarzy. | Retrospekcja: https://goo.gl/U5KMWY
    Znaki szczególne: Chelsea'ski uśmiech, mocno widoczne żyłki na powiekach, blada skóra, białe włosy, kilka piegów na nosie.
    Zawód: Sobowtór do wynajęcia | Tentacle monster ♥
    Pod ręką: Zapalniczka, portfel, kilka cukierków owocowych | Retrospekcja: zegarek kieszonkowy, papierosy, zapalniczka
    Broń: Nóż sprężynowy, kastety
    Nagrody: Krwawa Broszka, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga
    Dołączył: 15 Lip 2014
    Posty: 128
    Wysłany: 2 Listopad 2016, 02:31     

     Podobnie, jak Seamair, Elyan również przepadał za podziwianiem piękna natury. Nie był jednak skłonny do aż tak przesadnego rozczulania się i wspominek. Być może dlatego, że nie posiadał zbyt wielu naprawdę dobrych wspomnień. Zaledwie pojedyncze chwile spędzone z matką i niektórymi członkami cyrkowej rodziny. Nie zmieniało to jednak faktu, że lubił napawać się otaczającym go pięknem i harmonią przyrody. Harmonia i spokój były rzadkie do odnalezienia, niezależnie po której stronie lustra się szukało.
     Niewykluczone, że Elyan miał w sobie coś ze wspomnianych przez Seamair bestii. Był w końcu Cyrkowcem. Nie miał bladego pojęcia jakim to straszliwym eksperymentom zostali poddani jego rodzice i jak to wpłynęło na ich komórki rozrodcze. Na pewno w znacznym stopniu, gdyż chłopak nie przypominał żadnego ze znanych, humanoidalnych gatunków zamieszkujących drugą stronę lustra, a już na pewno nie te, do których dawno temu należeli jego rodziciele. Właściwie ciężko powiedzieć, by przypominał kogokolwiek bądź cokolwiek. Choć pozornie posiadał własną aparycję, zacierała się ona w pamięci tak szybko, jak tylko ktoś spuścił z niego wzrok. Sam czasem przyrównywał siebie do manekinów, które widywał w ludzkim świecie. Białe, puste lalki bez twarzy. Z obrzydzeniem myślał, jak bardzo jest do nich podobny. Może i moja moc zmiennokształtności jest lepiej rozwinięta, niż u większości istot, ale płacę za to swoją cenę – skomentował słowa dziewczyny w myślach. Mógł w mgnieniu oka stać się każdym, ale sam był nikim.
     – Wiesz dużo o bestiach, prawda? Znałem kiedyś jednego Likyusa, bardzo sympatyczny zwierzak. Miał na imię Lyca, a przynajmniej tak na niego wołaliśmy. Zabawnie było grać z nim w zmiennokształtnego berka. – Elyan uśmiechnął się wesoło na to wspomnienie.
     Wspomniany Likyus był jedną z bestii trzymanych w cyrku, w którym występował za młodu. Chłopak naprawdę za nim przepadał, choć zawsze irytował się, gdy pozostali członkowie trupy cyrkowej porównywali go z tym, bądź co bądź, zwierzakiem z uwagi na posiadanie podobnych zdolności.
     – Rozumiem. To dobrze, bo ten zakrwawiony bandaż wygląda trochę groźnie – odparł, jednak nie do końca dawał wiarę słowom dziewczyny.
     Zauważył drobną zmianę w jej chodzie i postawie, co wskazywało na oszczędzanie zranionej nogi. Elyan przypuszczał, iż dziewczyna nie chce dać po sobie poznać, że rana jest poważniejsza, niż o tym mówi. Nie miał jednak zamiaru w to wnikać. W końcu byli dla siebie niemal obcy, nie miał powodów, by dopytywać o stan zdrowia Seamair. Póki była żywa i mogła opłacić zlecenie, nic więcej nie powinno chłopaka interesować. Miała pojmać kłusownika, toteż Elyan mógł się domyślać, iż wdała się z nim walkę. Przez chwilę zamierzał nawet o to zapytać, jednak w ostatniej chwili zmienił zdanie. Znów powtórzył sobie, że to nie jego sprawa.
     – Świetnie, nie ma na co czekać – odpowiedział, słysząc, że pojmanie kłusownika się udało. – Niech będzie.
     Elyan doskonale pamiętał ten jasny kształt. W ten sam sposób Seamair zniknęła ostatnio. Uważał podobne moce za bardzo interesujące, jednak jednocześnie niebezpieczne. Skąd mógł mieć pewność, że trafi we właściwe miejsce? Czy aby na pewno nie była to żadna zasadzka? Czy po przekroczeniu portalu natychmiast wyjdzie w innym miejscu, czy też po drodze czeka na niego świetlisty korytarz? Nie chcąc w takiej chwili bombardować dziewczyny pytaniami, po prostu schwycił ją delikatnie za rękę. W ten sposób mógł mieć pewność, że jeżeli coś kombinuje, będzie mógł pociągnąć ją za sobą.
     – Tylko nie myśl, że się boję! – wytłumaczył się natychmiast. – Portale bywają zdradliwe, jeszcze Cię zgubię w jakimś innym wymiarze – zaśmiał się i przekroczył portal wraz z Seamair.
    _________________
     



    Poskramiacz

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair.
    Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat.
    Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
    Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę.
    Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli.
    Wzrost / waga: 166 cm /44kg
    Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg
    Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
    Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
    Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię!
    Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem.
    Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
    Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks)
    Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło
    Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
    Dołączyła: 04 Sty 2015
    Posty: 305
    Wysłany: 3 Listopad 2016, 02:48     

    Wspomnienie o zabawach z Likyus sprawiło, że Przedrzeźniacz zyskał w moich oczach. Potrafił bawić się z bestią, o której wielu potrafiło wyrazić się jedynie „potwór” albo „kundel”. Wiele tych niezwykłych stworzeń cierpiało, ponieważ ktoś nieznający ich natury połakomił się o zbyt wczesne wydanie osądu, lub widział w nich tylko okazję na zarobek. Jak wyglądał taki zmiennokształtny berek? Ciężko było mi to sobie wyobrazić jednak uznałam, że musiało być to całkiem ciekawe widowisko. Uśmiech, który właśnie pojawił się na twarzy mego rozmówcy, różnił się od pozostałych, a przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Był cieplejszy. Miałam chęć jeszcze poruszyć ten temat, jednak pewien łajdak czekał już na nasze przybycie. Tetius zapewne po raz kolejny raczył go swym słodkim głosikiem, który wprowadzał w równie słodki sen. Ktoś, kto zabijał i kaleczył bestie tylko po to, by wypchać kieszenie złotem, nie zasługiwał na taki luksus. O dziwo, gdy ta sama kwestia tyczyła się „ludzi”, gdy mowa była o morderstwach na zlecenie cała sytuacja była dla mnie mniej rażąca. Wielu zapewne uznałoby, że mam spaczony system wartości. Cóż… każdy ma własne priorytety, prawda?
    Zastanawiało mnie, w jaki sposób będą teraz wyglądać działania Elyana. Potrzebował kłusownika żywego…, ale, w jaki sposób mógł przejąć czyjeś wspomnienia, czy umiejętności? Jeśli chodziło o wygląd, to zapewne wystarczyło, aby widział swój cel, podobnie musiało też być z głosem. Mogłam się tego domyślić po wczorajszej prezentacji. Było to naprawdę ciekawe doświadczenie, które na długo zostanie w mojej głowie. Białowłosy potrzebował żywego egzemplarza, względnie w jednym kawałku jednak dał mi do zrozumienia, że owy osobnik za długo życiem się nie nacieszy. Byłam zaciekawiona, tym jak to wszystko miało się odbyć.
    Zatrzymałam się nagle, gdy tylko poczułam jak wokół mojej ręki, zaciska się dłoń białowłosego. Nie było to gwałtowne, a można by nawet stwierdzić, że delikatne. Nie mniej jednak gest zdziwił mnie, przez co od razu przeniosłam na Elyana pytające spojrzenie. Gdy otrzymałam wyjaśnienie, zaśmiałam się cicho, po czym dopowiedziałam tylko.
    -Fakt, to mógłby być nie lada problem.
    Przekroczyliśmy portal, a ten powoli wygasł za naszymi plecami. Znaleźliśmy się w niezwykłym pomieszczeniu, a przynajmniej za takie sama je odbierałam, gdy byłam tu pierwszy raz. Niezwykła jaskinia, której sklepienie zdobiły piękne i drapieżnie ostre kryształy fosforyzujące bladym turkusowym światłem. Pojedyncze minerały nie dawały zbyt dużej ilości światła, lecz nagromadzone w tak wielkiej ilości sprawiały, że pomieszczenie wypełniało subtelne światło skutecznie odganiające mrok, jednocześnie było ono bardziej zmysłowe, dzięki czemu nie męczyło oczu tak jak światło słoneczne lub to, które daje płomień. W powietrzu dało się wyczuć zapach morza i wilgoci, który mieszał się z przyjemnym, choć intensywnym aromatem suszonych ziół i owoców, które rozwieszone były na jednej ze ścian. Absolutna cisza nigdy nie gościła w tych ścianach, ponieważ zawsze mącił ją szmer wody płynącej w niewielkiej fontannie. Urok tego miejsca niszczył jedynie pewien zbędny element w postaci wysokiego mężczyzny pogrążonego w głębokim śnie i szczelnie przytwierdzonego do kamiennego stołu. Mimo iż gardziłam swym jeńcem, a jego widok wywoływał we mnie jedynie złość, to przez cały ten czas zdarzyłam nieźle mu się przyjrzeć. Wyglądał na mniej niż trzydzieści lat, barczysty o niezdrowo bladej wręcz szarawej cerze, która kontrastowała z niemal krwisto czerwonymi włosami. Twarz mężczyzny szpeciła blizna ciągnąca się przez kilka centymetrów, biegła tuż obok lewego oka. Kłusownik spowity był w czerń, wyjątek stanowił jedynie skórzany bordowy bezrękawnik, którego kołnierz zdobiło futro… niegdyś zapewne należące do furbo. A teraz ten zwyrodnialec spał sobie słodko jak dziecko…
    Zaczekałam aż Elyan zwolni uścisk z mojej ręki, po czym postąpiłam kilka kroków naprzód, rozglądając się za swym opierzonym towarzyszem.
    -Witam w mym azylu, a przynajmniej jednym z kilku. Proszę rozgość się.

    Rzuciłam żartobliwą uwagę ku białowłosemu, przedtem odwracając się do niego twarzą. Rozłożyłam ręce iście teatralnym gestem, zapraszającym w me skromne progi. Nagle po pomieszczeniu rozległ się cichy piskliwy głosik.
    -Kolejny? Czy ty chcesz, żebym sobie zdarł gardło?
    Avi w jednej chwili wylądował na moim ramieniu, strosząc czerwone piórka i srogim spojrzeniem mierzył postać Przedrzeźniacza. Uniosłam rękę, po czym palec wskazujący przytknęłam do drobnego ptasiego dzióbka.
    -Nie bądź taki wyrywny Tetius. Dla niego nie będziesz śpiewał. Elyan poznaj Tetiusa, mego drobnego jednak bądź co bądź niezastąpionego kompana. Który teraz grzecznie uda się popilnować wejścia…
    Posłałam ptaszynie spojrzenie niewznoszące sprzeciwu, jednak ta urocza bestyjka zawsze miała jeszcze swoje trzy grosze do wtrącenia.
    -Świetnieee o niczym innym nie marzę, najpierw pół dnia zdzieram sobie gardło a teraz mam jeszcze marznąć na wietrze. Ale dobrze, bo i tak mam już dość siedzenia tutaj, muszę rozprostować skrzydła…
    Odprowadziłam wzrokiem czerwoną kulkę, która szybko wyfrunęła w stronę wyjścia, pozostawiając po sobie jedynie świst powietrza. Zbyt dobrze znałam Tetiusa i jego mały niewyparzony dziób, wiedziałam, że teraz bardziej by wadził, niż pomagał. Uśmiechnęłam się delikatnie i wzruszyłam ramionami, po czym bez słowa ruszyłam w stronę kamiennego stołu, zatrzymując się u jego szczytu tuż nad głową swego jeńca.
    -A więc… co z nim teraz zrobisz?
    Spytałam z nieskrywaną ciekawością, którą dało się wyczytać zarówno z mego głosu, jak i spojrzenia. Kątem oka zerknęłam dyskretnie na kłusownika, chcąc sprawdzić, czy ten jeszcze się nie przebudził.
    _________________



    ~ x ~ ~ x ~~ x ~ ~ x ~




    Aktualny ubiór jako Różana Czarownica:
    Maska – Podwójna para oczu o czarnych białkach i czerwonych tęczówkach otwiera się kiedy maska zostaje nałożona i zamykają z chwilą jej zdjęcia. „Oczy” są ruchome i dostosowują się ruchu gałek ocznych nosiciela. nr1 nr 2
    Kostium – Tak jak na załączonym obrazku
    Uczesanie – Włosy związane w wysoki kucyk, kilka luźnych pasm po bokach twarzy


    + - dialogi zrozumiałe tylko dla Poskramiaczy
     



    Przedrzeźniacz

    Organizacja MORIA: Agent
    Wiek: Wizualnie około 20 lat.
    Rasa: Cyrkowiec
    Lubi: Zależy od wcielenia.
    Nie lubi: Bycia niezauważanym.
    Wzrost / waga: 1,78 m / 64 kg
    Aktualny ubiór: http://goo.gl/McJaH2 Poprzez użycie mocy, tymczasowo usunął blizny z twarzy. | Retrospekcja: https://goo.gl/U5KMWY
    Znaki szczególne: Chelsea'ski uśmiech, mocno widoczne żyłki na powiekach, blada skóra, białe włosy, kilka piegów na nosie.
    Zawód: Sobowtór do wynajęcia | Tentacle monster ♥
    Pod ręką: Zapalniczka, portfel, kilka cukierków owocowych | Retrospekcja: zegarek kieszonkowy, papierosy, zapalniczka
    Broń: Nóż sprężynowy, kastety
    Nagrody: Krwawa Broszka, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga
    Dołączył: 15 Lip 2014
    Posty: 128
    Wysłany: 16 Grudzień 2016, 22:32     

     Na szczęście, paranoiczne przypuszczenia Elyana, jakoby coś złego mogło mu się przytrafić podczas przechodzenia przez portal, nie potwierdziły się. Już po chwili znalazł się w, jak to nazwała Seamair, jej azylu. Gdy tylko zobaczył, gdzie się znajduje, puścił rękę dziewczyny. Rozejrzał się dookoła. Miejsce to całkiem mu się podobało. Z pewnością było bardzo klimatyczne.
     Elyan od razu rozpoznał Aviego, który podleciał do Seamair. Chłopak uznał, że jest całkiem zadziorny, jak na tak małą, pierzastą kulkę.
     – Miło mi – odpowiedział z uśmiechem, nachylając się lekko w stronę Tetiusa. – Jaki wygadany maluch – stwierdził z rozbawieniem Elyan, jednak zanim wygłosił tę uwagę, poczekał, aż Avi oddali się do wyjścia.
     Wolał nie zostać udziobany w złości za swój komentarz.
     – Pamiętasz, jak przy okazji ostatniego spotkania powiedziałem, że „nie jadam niesprawdzonego mięsa, a przynajmniej nie w ten sposób”? Cóż, jest pewien sposób, w jaki nie do końca sprawdzone mięso, poniekąd, zjadam. Zamierzam go pożreć i przejąć wszystkie właściwości, jakie posiada jego ciało, łącznie z tym, co jest zapisane w jego mózgu.
     Elyan zdjął płaszcz i położył na szafce. W końcu Seamair powiedziała, żeby się rozgościł, więc miał nadzieję, iż nie ma nic przeciwko temu. Następnie rozpiął guziki swojej czarnej koszuli. Zastanawiał się przez krótką chwilę, jednak ostatecznie postanowił ją także zdjąć. Tak będzie zdecydowanie wygodniej. Liczył, że dziewczyna nie uzna, iż bez wyraźnego celu zaczął się przed nią rozbierać.
     Zbliżył się do kłusownika i oparł się rękoma o blat stołu.
     – To nie będzie ładny widok. Może wolisz wyjść? Nie ręczę, że cię nie zemdli. Z góry też przepraszam za bałagan.
     Od gardła aż do miednicy Elyana dało się dostrzec ledwie widoczną, pionową linię, przypominającą cienką bliznę. W pierwszej chwili dziewczyna mogła pomyśleć, że tylko jej się przywidziało, jednak z każdą chwilą linia stawała się coraz wyraźniejsza, aż w końcu wyglądała niczym cięcie, rozpruwające brzuch chłopaka. W istocie, po chwili skóra rozchyliła się, ukazując sporą, mięsistą dziurę. Nie wyciekała z niej krew, ani nie było widać przez nią żadnych organów wewnętrznych; jedynie krwistoczerwoną, ziejącą pustkę oraz coś, co na pierwszy rzut oka wyglądało, jak popękane żebra, wystające z Elyanowego brzucha niczym szereg ostrych zębów.
     – Skoro to twój więzień, możesz wybrać jak umrze. Szybko czy boleśnie? Tylko uprzedzam, im boleśniej, tym więcej będzie do sprzątania!
     Z brzucha chłopaka zaczęły powoli wyłaniać się mięsiste, nieco oślizgłe macki. Elyan przystąpił do rozwiązywania kłusownika (liny bowiem nieco by mu przeszkadzały w konsumpcji), jednak gdy tylko rozluźniał więzy, wokół ciała mężczyzny zaczynały owijać się jego macki, nie mógł on zatem zbyt długo nacieszyć się swobodą.
    _________________
     



    Poskramiacz

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair.
    Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat.
    Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
    Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę.
    Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli.
    Wzrost / waga: 166 cm /44kg
    Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg
    Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
    Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
    Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię!
    Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem.
    Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
    Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks)
    Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło
    Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
    Dołączyła: 04 Sty 2015
    Posty: 305
    Wysłany: 26 Styczeń 2017, 01:34     

    Nie zapowiadało się, aby Przedrzeźniacz potrzebował mojej pomocy, dlatego też pozwoliłam sobie na chwilę odpoczynku, której potrzebowała moja zraniona kończyna. Usadowiłam się wygodnie na kamiennej pryczy, którą teraz jednak pokrywał cienki materac, solidny koc oraz kilkanaście poduszek. Od czasu do czasu nocowałam w swym azylu, choć sen nigdy nie przychodził tu łatwo i częściej były to noce, podczas których ogarniała mnie gonitwa myśli. Teraz przyciągnęłam nogi do siebie i ułożyłam je, tak by nie podrażniać rany, za plecami poczułam chłód kamiennej ściany, który przyprawił mnie o gęsią skórkę. Otoczona różnobarwnymi poduszkami przyglądałam się z zaciekawieniem Elyanowi. Słuchając wypowiedzi białowłosego jednocześnie, odprowadzając wzrokiem opuszczające go części garderoby. Po tym, jak wyjaśnił, co czeka kłusownika, nie dziwiło mnie, że chce uchronić swój ubiór przed zabrudzeniem, plamy z krwi ciężko sprać i sama wiedziałam o tym nader dobrze. Wizja tego, że mężczyzna, którego obezwładniłam, miał zostać pożarty, obudziła we mnie jedynie ciekawość w jaki sposób się to stanie. Obawa Przedrzeźniacza sprawiła, że na moich ustach wymalował się pewny siebie uśmieszek, można by powiedzieć, że nawet nieco arogancki.
    -Czyżbym wyglądała na wrażliwą? Ale dziękuję za troskę, nie musisz się jednak martwić, przywykłam do nieładnych widoków. Co więcej, nie mam zamiaru przegapić czegoś takiego.
    Nie skłamałam, bo naprawdę nie raz widywałam mało przyjemne widoczki. Bestie w swej naturze potrafią być również okrutne, a zwłaszcza, kiedy są głodne. Z początku tego rodzaju sceny rzeczywiście wzbudzały we mnie mieszane odczucia, szybko jednak przywykłam do tej strony natury. Ale jaka była natura Elyana? Już niedługo miałam poznać jej część.
    Atmosfera oraz zapowiedź „przedstawienia” nagle obudziły we mnie pragnienie. Nie tak dawno poznałam przyjemne działanie alkoholu. Moc i przyjemność kryjąca się w trunkach oraz przepis odnaleziony w jednej ze starych ksiąg skłoniły mnie nawet do pewnych eksperymentów, a mianowicie do osobistego stworzenia trunku. Nalewka ze szkarłatnych malin i owoców dzikiej róży, w starej księdze wszystko było dokładnie opisane. Uznałam, że to dobra okazja na skosztowanie swego wyrobu i być może zebranie jeszcze dodatkowych opinii. Na moje szczęście nie musiałam nawet szczególnie zmieniać swego miejsca, ponieważ mój wyrób wysoko procentowy krył się tuż obok, w drewnianej szafce. Zabrzęczało szkło i na blacie stolika pojawiła się fikuśna karafka oraz dwa pucharki.
    -Może coś na „zaostrzenie” apetytu? Albo na potem dla zabicia smaku? Nalewka malinowa z dodatkiem dzikiej róży i to własnej roboty.
    Zaproponowałam, otwierając karafkę. Nie wiedziałam tylko, czy jej zawartość napełni jeden, a może dwa puchary. Z wnętrza butelki rozległ się przyjemny aromat, który budził nadzieję, że również smak nie przyniesie rozczarowania.
    Moja uwaga szybko jednak skupiła się na czymś innym, widoku, który przyprawił mnie o dreszcz… Wpatrywałam się niczym zahipnotyzowana, w to, co właśni powstawało na torsie a zaraz i potem na dalszym obszarze ciała mego rozmówcy.
    -A więc to tak… ciekawie.
    Powiedziałam szeptem, kierując słowa do samej siebie i pilnując, aby nie uleciała ze mnie pewna siebie postawa. Rzuciłam tylko chłodne spojrzenie na kłusownika, po czym odrzekła.
    -Niech cierpi, zasłużył sobie na to. A co do bałaganu nie musisz się przejmować. Nie miewam tu gości... zbyt często, więc wyrobię się ze sprzątaniem.
    _________________



    ~ x ~ ~ x ~~ x ~ ~ x ~




    Aktualny ubiór jako Różana Czarownica:
    Maska – Podwójna para oczu o czarnych białkach i czerwonych tęczówkach otwiera się kiedy maska zostaje nałożona i zamykają z chwilą jej zdjęcia. „Oczy” są ruchome i dostosowują się ruchu gałek ocznych nosiciela. nr1 nr 2
    Kostium – Tak jak na załączonym obrazku
    Uczesanie – Włosy związane w wysoki kucyk, kilka luźnych pasm po bokach twarzy


    + - dialogi zrozumiałe tylko dla Poskramiaczy
     



    Przedrzeźniacz

    Organizacja MORIA: Agent
    Wiek: Wizualnie około 20 lat.
    Rasa: Cyrkowiec
    Lubi: Zależy od wcielenia.
    Nie lubi: Bycia niezauważanym.
    Wzrost / waga: 1,78 m / 64 kg
    Aktualny ubiór: http://goo.gl/McJaH2 Poprzez użycie mocy, tymczasowo usunął blizny z twarzy. | Retrospekcja: https://goo.gl/U5KMWY
    Znaki szczególne: Chelsea'ski uśmiech, mocno widoczne żyłki na powiekach, blada skóra, białe włosy, kilka piegów na nosie.
    Zawód: Sobowtór do wynajęcia | Tentacle monster ♥
    Pod ręką: Zapalniczka, portfel, kilka cukierków owocowych | Retrospekcja: zegarek kieszonkowy, papierosy, zapalniczka
    Broń: Nóż sprężynowy, kastety
    Nagrody: Krwawa Broszka, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga
    Dołączył: 15 Lip 2014
    Posty: 128
    Wysłany: 16 Marzec 2017, 01:58     

     Kątem oka obserwował, jak Seamair usadawia się na pryczy. Nie przeszkadzało mu, że chce obejrzeć go przy pracy, jednak musiał przyznać przed sobą, że nie przepadał za tym, gdy ludzie i nie-ludzie oglądali go w takiej postaci. Ta część jego mocy nie wyglądała ładnie. W porównaniu z płynną zmianą kształtu, pożeranie innych istot otworem w brzuchu było zdolnością wyjątkowo makabryczną i nieestetyczną. Czuł się trochę, jak za czasów, gdy występował cyrku, jednak w tej formie zamiast podziwu i okrzyków zachwytu, budził raczej zgorszenie i przerażenie.
     – Jeżeli miałbym być szczery, wyglądasz bardzo delikatnie i uroczo, ale nie powinno się zanadto zawierzać oczom. Wolę uprzedzać moich klientów, jeżeli chcą oglądać mnie przy pracy – wyjaśnił. – Może powinienem liczyć sobie dodatkowo za robienie show? – mruknął bardziej do siebie, niż do Seamair.
     Gdy dziewczyna zaproponowała mu alkohol, odwrócił się na chwilę w jej stronę i pokręcił głową.
     – Na potem, bardzo chętnie – odparł z uśmiechem. – Nie piję podczas pracy. Alkohol przytępia zmysły, a ja musze być skupiony.
     Jak zawsze, przygotowany na każdą ewentualność Elyan, nie dopuszczał do siebie myśli, że podczas pracy coś mogłoby pójść nie tak. Brał zatem pod uwagę możliwość, iż ofiara zacznie bronić się na tyle skutecznie, iż dojdzie do szarpaniny lub walki. W takim wypadku alkohol mógłby utrudnić Przedrzeźniaczowi jego zadanie.
     Macki owinęły się ciasno wokół kończyn, szyi i klatki piersiowej kłusownika. Tak obezwładniony mężczyzna został uniesiony z blatu kamiennego stołu.
     – Pora zaczynać – stwierdził Elyan i w tym samym momencie jedna z macek brutalnie wykręciła ramię mężczyzny.
     Ból spowodował, że zaklęcie Aviego osłabło i więzień zaczął się budzić. Echo jego krzyku rozbrzmiało w kamiennych ścianach. Elyan właściwie nie zwracał na niego uwagi. Ignorował strach i dezorientację, które dostrzegł w jego oczach. Ignorował z trudem wybełkotane słowa – prośby, błagania o litość, wyzwiska i groźby śmierci. Wolał poświęcić całą swoją uwagę na dobre wykonanie zadania. Gdy mężczyzna zaczynał się szamotać, próbując się uwolnić, mięsiste więzy zaciskały się jeszcze mocniej. Kończyny kłusownika były po kolei powoli wykręcane, aż dało się słyszeć trzask kości. Cyrkowiec zauważył, że ten próbuje użyć mocy. W jego prawej dłoni zajarzył się mały płomień. Elyan nie miał jednak zamiaru dopuścić do ataku na siebie i czym prędzej, silnym szarpnięciem macki, wyrwał mu rękę ze stawu. Macka ciągnęła coraz mocniej, aż ramię zostało całkiem oderwane od ciała. Na podłogę i ścianę trysnęła krew. Macka wraz z trzymaną zawartością cofnęła się do brzucha Przedrzeźniacza i zniknęła w mięsistym otworze.
     Elyan nie lubił hałasu, a już zwłaszcza krzyków. Drażniły go. Dlatego właśnie jedna z jego macek wpełzła do ust mężczyzny, skutecznie uniemożliwiając mu wydawanie irytujących dla ucha odgłosów. On zaś kontynuował swoje zadanie, tym razem pozbywając się lewego ramienia kłusownika, a następnie prawej nogi, na wysokości kolana.
     Cyrkowiec uznał, że pora zakończyć przedstawienie i męki mężczyzny, który i tak był już bardzo bliski śmierci z wykrwawienia. Macka spełzła w dół jego gardła. Seamair mogła zauważyć, jak coś wije się pod skórą na brzuchu kłusownika, by po chwili wydostać się na zewnątrz, rozrywając go od środka. Zaraz potem inne macki dołączyły, wyrywając trzewia mężczyzny, kawałek po kawałeczku i chowając się wraz z nimi do otworu w korpusie Przedrzeźniacza.
     Przez cały ten czas, na twarzy Elyana nie malowały się żadne emocje. Nie wydawał się ani zadowolony, ani zniesmaczony swoją pracą; po prostu wykonywał ją w pełnym skupieniu, jak gdyby rozrywanie ludzi (tudzież magicznych istot) na kawałki było najzwyklejszym zajęciem na świecie. Był całkowicie spokojny, a jego oczy bacznie obserwowały każdy ruch ofiary.
     Gdy ostatnia macka wraz z ostatnim fragmentem ciała kłusownika zniknęła we wnętrzu brzucha Elyana, otwór powoli zaczął się zamykać i zasklepiać. Gruba szrama na powrót stawała się cienką, ledwie widoczną kreską, aż zupełnie wtopiła się w skórę. Po chwili wygląd Elyana wrócił do normy i nic nie wskazywało na to, że całkiem niedawno w jego ciele ziała potworna, krwista dziura wypełniona mackami. O całym zajściu przypominała już tylko krew, której spore ilości błyszczały szkarłatem na stole, podłodze i okolicznej ścianie. Nieco śladów pozostało także na brzuchu chłopaka.
     – Podobało ci się przedstawienie? – zwrócił się do Seamair, odwracając się w jej kierunku. – Przy okazji, czy mógłbym się czymś wytrzeć zanim zaschnie? – zapytał, wskazując na kilka krwawych smug na swojej skórze.
     Elyan wprost nie znosił zmywania z siebie zaschniętej posoki. Nie przepadał również za charakterystycznym, metalicznym zapachem krwi, jednak przez te wszystkie lata, zdążył do niego przywyknąć.
    _________________
     



    Poskramiacz

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair.
    Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat.
    Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
    Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę.
    Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli.
    Wzrost / waga: 166 cm /44kg
    Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg
    Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
    Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
    Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię!
    Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem.
    Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
    Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks)
    Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło
    Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
    Dołączyła: 04 Sty 2015
    Posty: 305
    Wysłany: 28 Marzec 2017, 03:32     

    Uśmiechnęłam się figlarnie, gdy dobiegł mnie komentarz ze strony Przedrzeźniacza. Delikatnie i uroczo… cóż przez to nie każdy od razu traktuje mnie z należytą powagą, ale czy powinnam się na to skarżyć? Ile to już razy swą powierzchowność mogłam wykorzystać, jako element zaskoczenia? Tak, a On sam należy do osób, które właśnie wykorzystują tych, którzy sądzą książkę po okładce, czyż nie? Jak bardzo ten chłopak wzbogacił się już na cudzym braku czujności, nadmiernemu zaufaniu, którym zwykliśmy darzyć własne oczy? Właściwie czy zabawa w stawanie się sobowtórem jakiejś nieszczęsnej duszy była zbyt mało dochodowa, że Elyan zdecydował się poszerzyć zakres swych usług, również o bardziej śmiercionośną ofertę? Z jego możliwościami pozbycie się jakiegoś arystokraty i zagarnięcie jego majątku nie wydaje się szczególnie trudne…więc? Może po prostu nie lubił rutyny? Nie była to jednak kwestia, o którą mogłam otwarcie spytać, dlatego też skupiłam się na przedstawieniu, które właśnie doczekało się swego startu. W międzyczasie wypełniłam puchar przeznaczony dla Elyana, swój zaś przytknęłam do warg, pozbawiając go części swej zawartości. Mmm wyszła lepsza, niż się spodziewałam. Całkiem nieźle jak na pierwszy raz. Pomyślałam, przesuwając końcem języka wzdłuż swych ust, kradnąc z nich pozostałości trunku.
    Profesjonalne podejście do pracy, tego typu wartości coraz rzadziej występujące w życiu, zasługiwały na uznanie. Nieważne czy chodziło o skrojenie sukni, przygotowanie eliksiru czy też zamordowanie kogoś… nikt przecież nie lubi fuszerki, a ileż to osobników stara się na niej zarobić? Czasem jednak profesjonalizm potrafił przyprawić o dreszcze… To wcale nie nienawiść uważa się przecież, za najstraszniejsze co może ogarnąć „człowieka", znacznie gorsza jest obojętność. Podczas gdy w kakofonii jęków, mieszających się z odgłosem łamanych i miażdżonych kości na twarzy chłopaka nie dało się dostrzec krzty emocji, na moich ustach tańczył cień uśmiechu. Ta śmierć była mi potrzebna, a cierpienie było adekwatne do przewinień i gdybym mogła, to z chęcią skazałabym każde kłusownicze ścierwo na podobny los. Jednak takie rozwiązanie przyprawiłoby Przedrzeźniacza o sporą nadwagę… Myśl ta rozbawiła mnie, choć nie na tyle by udało mi się wydać z siebie choćby najcichszy chichot, choć ten i tak utonąłby pośród jęków bólu i nadchodzącej agonii. Im mniej życia pozostawało w kłusowniku, tym mniej ciekawym obiektem obserwacji się stawał, w przeciwieństwie do działań samego chłopaka, którego teraz można było śmiało okrzyknąć mianem monstrum, rzecz jasna, jeśli oceniało się książkę po okładce. Ale czy ktoś, kto zabija za pieniądze, niegodzien jest podobnego miana? Jak i ten, kto ów proceder opłaca. Tak… wszyscy mamy w sobie bestię, sztuką jest odpowiedni nią pokierować.
    Byłam przyzwyczajona do śmierci, zarówno jej widoku, jak i zadawani a mimo to „przedstawienie”, które zafundował mi, Elyan budziło we mnie niezdrową mieszankę emocji… Śmierć nie przerażała, jednak sposób jej zadania… fakt, że było to coś więcej niż pozbawienie przeciwnika życia. Do cholery on go przecież po prostu zażarł… ale przecież wiedziałam, że to się stanie, ostrzegał… a mimo to było w tym wszystkim coś, co zmuszało by nie odrywać wzroku od krwawego spektaklu. Pochłonięta widowiskiem nie spostrzegłam, że moje ciało przez dłuższą chwilę ogarnął spazmatyczny dreszcz, palce wolnej dłoni zaciskały się na materiale jednej z poduszek, którymi wysłana była prycza. O dziwo zawartość kielicha nie została rozlana i o dziwo… jej ¾ zniknęły gdzieś w tajemniczych okolicznościach. Po żołądku rozlewało mi się przyjemne ciepło, na twarz wypłynęły rumieńce. Nie musiałam też zerkać w lustro, aby wiedzieć, że moje źrenice wyraźnie się zwęziły, działo się tak zawsze, gdy czułam zapach krwi, odzywała się wtedy ta bardziej drapieżna część mnie, ta, w którą wzbogacono mnie w laboratorium ojca…
    Gdy spektakl zmierzał ku końcowi, we mnie zrodziła się myśl oraz zamiar sporządzenia nowej trucizny. Specyfiku niezwykle silnego, którego niewielką ilość będzie można zamknąć w fiolce, tą zaś dyskretnie zaszyje się w ubraniu… Niepowiedziane przecież, że ktoś kiedyś nie zechce wspomóc kogoś sakwą złota w zamian za moją rogatą głowę albo też zwyczajnie zechce uspokoić głód… Nie wiemy, co czeka nas w życiu… ale jeśli pisane mi podzielić los, jakiego właśnie dokonał kłusownik… to obiecuję sobie, że nie będę należeć do lekkostrawnych przekąsek. Z tą właśnie myślą odprowadzałam wzrokiem macki, które zniknęły zupełnie, tak jak i wielka wyrwa w brzuchu chłopaka…zniknęła tak, jakby nigdy jej tam nie było.
    Przez chwilę czułam się jakbym popadła w jakiś trans, nie wiedziałam, czy oszołomił mnie widok, intensywny zapach krwi, alkohol, strach… czy może wszystko to naraz? Przypatrywałam się białowłosemu przez cały ten czas, a dopiero po upływie paru sekund zrozumiałam, że z jego ust padły jakieś słowa. Skupiłam się na odtworzeniu dźwięków i ponownym złożeniu je w słowa… jednocześnie spostrzegłam, że moje ręce drżą, co przyprawiło mnie o ukłucie złości na samą siebie.
    -To było… oszałamiające przedstawienie.
    Położyłam nacisk na słowo „oszałamiające”, równocześnie wykrzywiając usta w uśmiechu. Nie byłam zadowolona z tego, że pozwoliłam ciału na zbyt naturalne reakcje… okazanie strachu to zawsze błąd, ale w tym gąszczu doznań strach był tylko jednym ze składników, zbędnym i niepożądanym. Na chwilę przymknęłam powieki, kolejny łyk alkoholu i rozluźnienie. Zaśmiałam się krótko, na powrót przenosząc wzrok na Przedrzeźniacza.
    -Podziwiam Twój profesjonalizm i możliwości, zachowanie linii po tak obfitym posiłku? Tylko pozazdrościć. Pozostaje mi też mieć nadzieję by ktoś… kiedyś… nie zapragnął, abyśmy spotkali się w podobny charakter.
    Zażartowałam, podnosząc się z miejsca i odstawiając swój puchar, w zamian pochwyciłam ten przeznaczony dla Elyana, po czym ruszyłam w jego stronę dość energicznym krokiem. Podając białowłosemu naczynie wypełnione alkoholem, posłałam mu również przeciągły uśmiech. Zaczekałam, aż odbierze trunek, po to bym mogła zająć się spełnieniem jego prośby.
    -Oczywiście, coś się znajdzie. Plamy z krwi są uciążliwe, zwłaszcza te na ubraniach dalej nie odkryłam na nie skutecznego patentu. Z czego zresztą rad jest mój krawiec.
    Powiedziałam, wzruszając ramionami. Wyminęłam chłopaka, kierując się ku wysokiej drewnianej szafie, poza ubraniami, kryła w sobie również kilka ręczników. W końcu grzechem byłoby nie korzystać z możliwości popływania wśród morskich fal, gdy miało się je dosłownie na wyciągnięcie ręki. Drewniane drzwiczki zamknęły się, równie szybko, jak i otworzyły, zaś w moich rękach tkwił już biały ręcznik. Nagle spostrzegłam, że posadzkę zdobią krwawe ślady pozostawione przez moje stopy, nawet nie zauważyłam, kiedy wkroczyłam w krwawą kałużę… Oj, czeka mnie niezłe sprzątanie, ale warto było.
    -Proszę. Jeśli potrzebujesz też czystej wody, to znajdziesz ją w tamtej fontannie.
    Oznajmiłam, podając swemu rozmówcy ręcznik, a następnie wskazując na rzeczoną fontannę. Potem miałam zamiar wrócić na swoje miejsce i ponownie napełnić puchar aromatycznym trunkiem o przyjemnie rozgrzewających właściwościach.
    _________________



    ~ x ~ ~ x ~~ x ~ ~ x ~




    Aktualny ubiór jako Różana Czarownica:
    Maska – Podwójna para oczu o czarnych białkach i czerwonych tęczówkach otwiera się kiedy maska zostaje nałożona i zamykają z chwilą jej zdjęcia. „Oczy” są ruchome i dostosowują się ruchu gałek ocznych nosiciela. nr1 nr 2
    Kostium – Tak jak na załączonym obrazku
    Uczesanie – Włosy związane w wysoki kucyk, kilka luźnych pasm po bokach twarzy


    + - dialogi zrozumiałe tylko dla Poskramiaczy
     



    Przedrzeźniacz

    Organizacja MORIA: Agent
    Wiek: Wizualnie około 20 lat.
    Rasa: Cyrkowiec
    Lubi: Zależy od wcielenia.
    Nie lubi: Bycia niezauważanym.
    Wzrost / waga: 1,78 m / 64 kg
    Aktualny ubiór: http://goo.gl/McJaH2 Poprzez użycie mocy, tymczasowo usunął blizny z twarzy. | Retrospekcja: https://goo.gl/U5KMWY
    Znaki szczególne: Chelsea'ski uśmiech, mocno widoczne żyłki na powiekach, blada skóra, białe włosy, kilka piegów na nosie.
    Zawód: Sobowtór do wynajęcia | Tentacle monster ♥
    Pod ręką: Zapalniczka, portfel, kilka cukierków owocowych | Retrospekcja: zegarek kieszonkowy, papierosy, zapalniczka
    Broń: Nóż sprężynowy, kastety
    Nagrody: Krwawa Broszka, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga
    Dołączył: 15 Lip 2014
    Posty: 128
    Wysłany: 13 Kwiecień 2017, 01:37     

     Gdyby Elyan miał powiedzieć dlaczego zdecydował się na realizowanie morderczych zleceń, zapewne ciężko byłoby mu udzielić jednoznacznej, prostej odpowiedzi. Głównym powodem były, oczywiście, pieniądze. Jeżeli ma się do wyboru posiadać ich więcej lub mniej, pierwsza opcja wydaje się dużo bardziej kusząca. Na jednorazowym morderstwie potrafił zarobić więcej, niż na kilkunastu aktach wcielania się w żyjące osoby. Być może miała w tym swój udział także sama jego moc. Przedziwny, podświadomy głód, z którego przez większość czasu nie zdawał sobie sprawy, głosik z tyłu głowy, namawiający go do pożarcia jakiegokolwiek stworzenia. Chłopak nigdy tak do końca nie pojmował istoty swoich zdolności. Nie wiedział nawet czym jest – nie miał pojęcia jak bardzo MORIA namieszała w materiale genetycznym jego rodziców i w jaki sposób eksperymenty ludzi przyczyniły się do powstania przedziwnej istoty, jaką był. Być może faktycznie posiadał w sobie coś z bestii. Coś pierwotnego i przerażającego, przez co właściwie nie okazywał uczuć wyższych. Może był nawet mniej empatyczny, niż niektóre zwierzęta. Nie przeszkadzało mu to jednak w budowaniu wizerunku całkiem sympatycznego młodzieńca. Oczywiście, wtedy, kiedy nie pokazywał nikomu swojej potwornej natury.
     Szczęśliwie dla Seamair, Elyan nieczęsto pożerał istoty magiczne. O ile nieuzbrojeni w broń palną ludzie stanowili dość łatwy cel, o tyle mieszkańcu drugiej strony lustra bywali kłopotliwi, nawet ci wyglądający młodo, uroczo i niewinnie. Przeważnie zabawa w pożeranie zwyczajnie nie była warta ryzyka. Dużo prościej było znienacka skręcić komuś kark i uciec, niż zjadać kawałek po kawałku, przy okazji broniąc się przed atakami ofiary i uważając, by nie przeoczyć żadnego fragmentu mięsa. Seamair wzięła na siebie najniebezpieczniejszą część zadania, toteż Cyrkowiec mógł podjąć się pożarcia kłusownika. Pochłonięcie obezwładnionego i odurzonego zaklęciem przeciwnika nie było wszak dla niego wielkim wyzwaniem.
     Nawet ucieszył go komplement wypowiedziany przez dziewczynę. Lubił, gdy jego praca była doceniana, a przy tym klient nie sprowadzał go do roli dzikiego zwierzęcia, na które można popatrzeć z bezpiecznej odległości, łaknąc brutalnego, krwawego widowiska.
     – Mam nadzieję, że nie. To byłaby szkoda… Twój Avi zostałby sierotą – odparł, słysząc kolejne słowa. – Zawsze możesz spróbować ze mną ponegocjować. Czasem jestem otwarty na dyskusję. Na przykład, jeśli zdążę kogoś wcześniej polubić – dodał po chwili, posyłając Seamair uśmiech.
     Choć uśmiech ten był całkiem uroczy, mógł też przyprawić o dreszcze. Chłopak uważał Seamair za miłą, jednak wszelkie próby okazywania sympatii w Elyanowym wydaniu często odnosiły dokładnie odwrotny skutek, niż by tego chciał. Uczuciowość Cyrkowca była zupełnie nieprzewidywalna. Dla niego nie było niczym dziwnym, by w jednym zdaniu łączyć komplement z potencjalną możliwością zamordowania rozmówczyni.
     Tak naprawdę, by nie paść ofiarą pożarcia przez Elyana, wystarczyło nie afiszować się ze swoją wiedzą lub wpływami. Po co miałby zjadać kogoś, czyje wcielenie nie ma jemu lub jego klientowi nic szczególnego do zaoferowania?
     – Dziękuję – odpowiedział, odbierając puchar wypełniony alkoholem.
     Dla Elyana pożeranie nie było może codziennością, jednak moc stanowiła nieodzowny element jego życia. Nie czuł zatem potrzeby napicia się, by odreagować rozrywanie żywej istoty na kawałki i słuchanie jej błagań o życie. Niemniej, z grzeczności przyjął poczęstunek od Seamair, a i alkohol mógł zadziałać całkiem kojąco po wysiłku fizycznym. Upił łyk. Musiał przyznać, że nalewka, którą przygotowała dziewczyna zasmakowała mu.
     – Bardzo dobra – stwierdził, po czym wypił kolejny łyk trunku.
     Wziął od Seamair ręcznik i za jej wskazaniem, podszedł do fontanny. Po drodze odstawił puchar z alkoholem na blacie jednej z szafek. Zanurzył rękę w wodzie i przetarł krwawe smugi, które powoli stawały się coraz bledsze, aż zniknęły z jego skóry. Przeglądając się w tafli wody, zauważył kilka kropli krwi na swoim policzku. Nawet ich nie poczuł. Je także czym prędzej zmył. Opłukał dłonie, po czym wytarł się ręcznikiem. Miał nadzieję, że nie pozostawił na nim zbyt wielu czerwonych śladów. Odłożył go obok fontanny. Przeszedł kilka kroków w stronę miejsca, w którym zostawił swoje ubrania. Założył na siebie koszulę i zaczął zapinać guziki.
     – Tak znacznie lepiej. Prawdę mówiąc, nie znoszę zapachu krwi – powiedział, spoglądając na miejsce kaźni, gdzie połyskiwały szkarłatne kałuże.
     Wrócił do szafki, na którą odstawił naczynie. Zostało w nim jeszcze sporo nalewki, a zamierzał wypić ją do końca.
    _________________
     



    Poskramiacz

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair.
    Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat.
    Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
    Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę.
    Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli.
    Wzrost / waga: 166 cm /44kg
    Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg
    Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
    Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
    Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię!
    Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem.
    Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
    Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks)
    Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło
    Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
    Dołączyła: 04 Sty 2015
    Posty: 305
    Wysłany: 8 Czerwiec 2017, 02:07     

    Po słowach Przedrzeźniacza miałam ochotę dodać coś w stylu „Ostrzegam, że mogę, okazać się bardziej ciężkostrawna niż na to wyglądam…”, ale porzuciłam ten pomysł, uznając go za kuszenie losu. Nie mniej jednak pomysł zaszycia w ubraniu niewielkiego flakoniku ze śmiertelną dawką trucizny pozostawał jak najbardziej aktualny. W końcu białowłosy swą ofiarę pochłoną w całości, w „opakowaniu”, że tak to nazwę. Jak powszechnie wiadomo, jedzenie w pośpiechu kiepsko wpływa na zdrowie.
    Negocjacje… różnie z nimi bywało, ale cóż trzeba wierzyć w swoje szczęście, a niekiedy również mu dopomóc. Dorzucenie kilku dodatkowych złotych monet do mieszków z wynagrodzeniem Elyana, można było uznać za taką właśnie pomoc. Mimo wszystko ta dość nietypowa dyskusja nie sprawiła, że zaczęłam postrzegać swego towarzysza w gorszym świetle. Cóż, gdyby chłopak stanął na mojej drodze, też musiałabym sobie jakoś poradzić, prawda? Na razie pozostawało mi mieć nadzieję, że pozostaniemy „po jednej stronie barykady”.
    Na uśmiech odpowiedziałam uśmiechem, jednocześnie zastanawiając się, czy traktować go, jako wyraz sympatii a może raczej ostrzeżenie? Czas pokarze…
    Co prawda dalej nie otrzymałam jeszcze interesujących mnie informacji, mimo to postanowiłam dalej pokładać wiarę w profesjonalizmie przedrzeźniacza. Czas, który chłopak poświęcił na pozbycie się z siebie śladów posoki, sama wykorzystałam na przygotowanie odpowiedniego wynagrodzenia. Co jakiś czas posyłałam jednak dyskretne spojrzenie ku postaci Elyana. Z lekką dozą niedowierzania zerkałam na nagi tors z subtelnym zarysem muskulatury, ciężko było uwierzyć, że niespełna kilka minut temu z tego miejsca rozdzierała się zębata paszcza wyposażona w zestaw śmiercionośnych macek. Oba mieszki pozostawiłam na blacie stoliku, jeden z nich ozdabiał rzemyk z medalikiem w kształcie czterolistnej koniczyny, ot mały kaprys z mojej strony.
    -Twoja zapłata, możesz przeliczyć, jeśli chcesz. Choć mamy jeszcze to i owo do omówienia prawda?
    Gestem dłoni wskazałam miejsce, w którym czekały sakiewki, nie podałam ich chłopakowi osobiście, chcąc pozostawić mu wybór, czy liczeniem zarobku woli zająć się od razu, czy też po dopełnieniu „formalności”.
    Uśmiechnęłam się z zadowoleniem, a nawet odrobiną dumy, słysząc pochwałę swego wyrobu. Choć nie należałam do narcyzów, to musiałam przyznać, że i mnie samą smak nalewki zdecydowanie zadowalał.
    -Miło mi to słyszeć, jesteś pierwszym, który miał szanse jej skosztować. Jeśli masz ochotę na więcej, mów śmiało.
    Sama w międzyczasie pozwoliłam sobie na uzupełnienie zawartości własnego kieliszka, co prawda nie powinnam pić zbyt wiele, nie zdążyłam jeszcze przywyknąć do mocy drzemiącej w alkoholu, wątpiłam jednak by, moja nalewka należała do szczególnie „mocnych”. Tak przynajmniej mi się zdawało…
    Przez krótką chwilę przyglądałam się własnemu odbiciu, Seamair skąpana w szkarłacie przyglądała mi się spokojnie wprost z kałuży posoki, zalegającej licznie na kamiennej posadzce. Będę musiała sprowadzić tu jakaś Draculę, jestem pewna, że z chęcią pomoże w tego rodzaju porządkach, przynajmniej póki posoka jest świeża. Oderwanie się od hipnotycznego szkarłatu zajęło mi kilka sekund, dopiero po ich upływie doszła do mnie treść słów wypowiedzianych przez Elyana.
    -Naprawdę?
    Spytałam lekko zaskoczona tym faktem, pociągnęłam łyk nalewki, po czym zgarnęłam ze stolika całą karafkę i postąpiłam kilka kroków ku Przedrzeźniaczowi.
    -Cóż w taki razie zmiana otoczenie dobrze nam zrobi. Chodźmy na, zewnątrz, ale nie martw się. Gwarantuję, że nie zmarzniemy. A może nawet załapiemy się na mały koncert…
    Posłałam chłopakowi tajemniczy uśmieszek, po czym, idąc tyłem, zaczęłam kierować się do wyjścia, prowadzącego wprost na plażę. Naprawdę nie zdawałam sobie sprawy z mocy alkoholu, a to najprawdopodobniej za jej właśnie sprawą zaczynałam zapominać o dokuczliwej ranie. Zerknęłam przez ramię, chcąc sprawdzić, czy Przedrzeźniacz poszedł w mój ślad.
    Słońce chowało się już za linią horyzontu, pozostawiając na niebie niezwykle barwny obraz utkany ze światła, cienia i chmur. Fale rozbijały się rytmicznie o piaszczysty brzeg, zaś morska bryza niosła ze sobą chłód. Na chłodne wieczory oczywiście istniało niezawodne remedium! Od razu skierowałam swoje kroki do jednego z przygotowanych zawczasu palenisk. Wsunęła dłoń do glinianego garnka zadurzonego w sypkim piasku. Z wnętrza naczynia wydobyłam pudełko zapałek oraz specjalną podpałkę. Po kilku sprawnych ruchach dłoni, między moimi palcami płonęły już zapałki, które natychmiast zostały ciśnięte między drwa ogniska. Wysuszone drzewo w błyskawicznym tempie oplatały coraz to większe języki płomieni. Z zadowoleniem przypatrywałam się tańcu płomieni. Gestem dłoni wskazałam na sporych rozmiarów konar, pięknie oczyszczony i wyrzucony przez morze, który aktualnie spełniał funkcję całkiem wygodnej ławki.
    -Zapraszam, nie masz nic przeciw dokończenia spraw w nieco cieplejszej atmosferze, hm?
    _________________



    ~ x ~ ~ x ~~ x ~ ~ x ~




    Aktualny ubiór jako Różana Czarownica:
    Maska – Podwójna para oczu o czarnych białkach i czerwonych tęczówkach otwiera się kiedy maska zostaje nałożona i zamykają z chwilą jej zdjęcia. „Oczy” są ruchome i dostosowują się ruchu gałek ocznych nosiciela. nr1 nr 2
    Kostium – Tak jak na załączonym obrazku
    Uczesanie – Włosy związane w wysoki kucyk, kilka luźnych pasm po bokach twarzy


    + - dialogi zrozumiałe tylko dla Poskramiaczy
     



    Poskramiacz

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair.
    Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat.
    Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
    Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę.
    Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli.
    Wzrost / waga: 166 cm /44kg
    Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg
    Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
    Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
    Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię!
    Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem.
    Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
    Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks)
    Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło
    Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
    Dołączyła: 04 Sty 2015
    Posty: 305
    Wysłany: 18 Luty 2018, 17:57     

    Szum fal, zachód, słońca, ciepło ognia… a to wszystko doprawione wysoko procentowym trunkiem. Okoliczności sprzyjające w zacieśnianiu więzi, czyż nie? Nasza dwójka tę czarowną atmosferę wykorzystywała na wymianę informacji, niezwykle cennych bowiem dotyczących życia, które już niedługo miało zgasnąć… Elyan bardzo mi się przysłużył i nie żałowałam żadnej z monet, którą wydałam na opłacenie jego usług. Tym bardziej, iż okazał się całkiem intrygującą postacią, przebywanie w jego Towarzystwie budziło jednocześnie niepokój, dreszcz ekscytacji, jak i niezdrową ciekawość. Po tym, co widziałam w jaskini… zdrowy rozsądek powinien nakazywać, aby trzymać się z dala od tego rodzaju typów. Zaś fakt, iż siedząc u boku tego chłopaka, czułam się dość swobodnie, a przynajmniej na tyle swobodnie, na ile można się czuć przy kimś poznanym niespełna kilka godzin temu… to wszystko wskazywało na to, że, mój zdrowy rozsądek ostro szwankował. Ale o tym wiedziałam nie od dziś, to też nie było, czym się martwić.
    Z czasem jak ubywało alkoholu, tak w mojej głowie przybywały coraz to śmielsze pomysły na rozprawianie się z Czarnymi Ostrzami… Z ich realizacją miałam zamiar zaczekać, do czasu aż Pożeracz zmęczy się moim towarzystwem, nawet w mojej bestialskiej naturze, od czasu do czasu można odnaleźć nieco taktu.
    Gdy droga moja i Elyana na powrót się rozeszły, od razu zabrałam się za przygotowanie sporej dawki trucizny… Wiedziałam już gdzie uderzyć i w jaki sposób zadać śmiertelny cios. Ci, którzy ośmielili się krzywdzić stworzenia będące pod mą opieką, mogli za swoje okrucieństwo zapłacić już tylko w jeden sposób…
    Tej nocy sen nie miał przyjść, nie znalazło się dla niego miejsce, kiedy w moich żyłach tańczyła adrenalina, napędzająca zgodną melodię serc, muzykę zemsty.

    Zt.
    _________________



    ~ x ~ ~ x ~~ x ~ ~ x ~




    Aktualny ubiór jako Różana Czarownica:
    Maska – Podwójna para oczu o czarnych białkach i czerwonych tęczówkach otwiera się kiedy maska zostaje nałożona i zamykają z chwilą jej zdjęcia. „Oczy” są ruchome i dostosowują się ruchu gałek ocznych nosiciela. nr1 nr 2
    Kostium – Tak jak na załączonym obrazku
    Uczesanie – Włosy związane w wysoki kucyk, kilka luźnych pasm po bokach twarzy


    + - dialogi zrozumiałe tylko dla Poskramiaczy
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  
    Szybka odpowiedź

    Użytkownik: 
               

    Wygaśnie za Dni
     
     



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,26 sekundy. Zapytań do SQL: 10