• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Archiwum X » Vega x Ymel na Cmentarzu
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 30 Marzec 2016, 18:18   Vega x Ymel na Cmentarzu

    Cmentarz w Glassville. Miejsce szczególnie dla Vegi urokliwe - mnogość kości tak jakby wołała ją, aby je wykopać, oczyścić z ziemi i nadać im nowe życie. Kocha tę robotę, choć cokolwiek o grabarzach powiedzieć złego by przecież mogła. Pochmurne niebo, powoli sączący się deszcz, słońce na granicy horyzontu, a skryte za warstwą obłoków. Zła pora na wykopaliska, ale deadline zmusza do roboty teraz, na wczoraj.
    Znajdowała się przy jednej z głównej uliczek, rozkopując grób rodzinny niejakich "Hydee". Jutro rodzina chce pochować zmarłego dziadka, a w ostatniej chwili przesunęli pogrzeb o dzień do tyłu - ktoś ważny nie mógł przybyć w pierwotnym terminie. Musi zatem opróżnić komorę ze szczątków i udostępnić ją dla nowego pochówku.
    Rozkopywała z pomocą łopaty dół przed pomnikiem, aby wyjąc z komory trumnę prapradziadka. Oprócz łopaty z metalową rączką, posiadała też foliowy worek, wózek na kółkach i wiaderko z wodą. Na dłoniach posiadała gumowe, żółte rękawice po łokcie, a tak przed brudem jak i deszczem chroniła ją peleryna. Z różowych włosów spadał kaptur, to też były już przemoczone. Na nogach miała gumofilce. Walczyła z czasem, żeby wyrobić się przed silniejszym opadem i całkowitym zmrokiem - latarka zawieszona na kijku wbitym w ziemię była jej oświetleniem. Niemal samą tylko głową wystawała ponad poziom ziemi, wykopując ostatnie porcje ziemi.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
    Ymel
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 31 Marzec 2016, 21:30   

    To nie był zły dzień w ścisłym tego słowa znaczeniu. Znaczy no jasne - Ym musiała zostać dłużej w szkole, bo czemu by ją nie wciągnąć w jakąś idiotyczną robotę, cały dzień chodziła nabuzowana i miała ochotę coś artystycznie rozpierdolić, plus średnio co minutę wbijała pazury w rękę byle się nie popłakać czy coś w ten deseń. Ale nikt nie zginął! Nikt chyba też nie zauważył! Utrzymała stalową maskę na twarzy i jej naturalna ponurość zwiodła ludzi. Nikt nic nie wiedział, nikomu nie powiedziała. Sama czuła się wystarczająco chujowo, nie potrzebowała by ktoś jej współczuł - jeszcze by się skończyło kolejną śmiercią.
    A, dodatek specjalny: zaczęło padać a ona nie miała nawet bluzy z kapturem.
    To dalej nie był aż tak zły dzień. Jasne, był popierdolony, był pełen gniewu i trzymania się normalności dzięki bólowi, ale jednak... Mogło być gorzej.
    No powiedzmy.

    Cholerny deszcz kapał i kapał i kapać przestać nie chciał. Duże krople wylewały się z nieba jakby kto tam w górze bawił się olbrzymim spryskiwaczem do trawy. Do tego towarzyszyło im przenikliwe zimno i powiewający co chwilę wiatr.
    No dobra, to jednak był zły dzień. Ughrrr...
    Zazwyczaj nie chodziła do domu przez cmentarz. Bo by pójść do domu przez cmentarz musiała zaliczyć kilka prawdopodobnych wypadków i niezbyt dużą przyjemność braku ścieżek. Ale z drugiej strony w ten sposób było o wiele szybciej. Dzisiaj zależało jej na szybkości. No, włosy to już miała w stanie bardzo mokrym, a gdyby komuś brakowało że deszcz się leje, to na dokładkę lało jej się z nosa. I troszkę z oczu. Szczególnie gdy zobaczyła na horyzoncie rozkopany grób. Obraz jej się zamazał, gula stanęła w gardle i miała ochotę przyśpieszyć... Ale, ej, czy tam ktoś jeszcze siedzi? Ktoś z różowymi włosami? Czeka, co?

    Przystanęła przy rozkopanym grobie nieco skołowana. No tego się nie spodziewała. Bo kto by się spodziewał? Czuła wręcz niepokojącą chęć wiedzy... I tą olbrzymią gulę w gardle. I dalej chęć mordu. I jeszcze trochę mieszanych rzeczy. Ale nie zrobiła nic. Tylko stała, z nieco otwartymi ustami, no bo przez nos to nie była w stanie oddychać. A że akurat dziś miała okulary to na dodatek cały świat był pokryty mokrymi bąbelkami, co nadawało mu nieprzyjemnego wyrazu.
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 2 Kwiecień 2016, 01:01   

    Nie było częstym przypadkiem, że ktoś przychodził podczas jej pracy na cmentarzu, zagadywał, dopytywał bądź odchodził z przerażeniem. Zapewne częściowy udział miał w sobie fakt, ze czyniła to o porannych porach. Kiedy jednak koś już się zjawiał, z reguły uznawała to za problematyczne, ale z reguły tez pojawiali się dorośli ludzie bądź stare pokolenie.
    Wyrzuciła ostatnią łopatę ziemi, a samo narzędzie wylądowało pod nogami dziewczyny, o której istnieniu Vega jeszcze nie zdała sobie sprawy. Być może rękojeść wylądowała nawet na jej bucie. Przymierzyła się do komory i wyciągnęła dość ciężki kamień zastawiający do niej wejście. Zrzuciła go na podłoże wykopanego dołu, w którym się znajdowała. Wydobył się smród stęchlizny, acz negowany przez padający deszcz. Teraz potrzebowała światła latarki i podnosząc wzrok, spotkała niedawno przybyłą, jak mniemała, dziewczynę.
    - O, Hejka - odpowiedziała tak, jakby witała się ze znajomą, choć ani nie znała tej dziewczyny, ani też przecież sytuacja nie wyglądała na taką oczywistą. Choć dla Vegi wszystko było proste, nie popełniała przecież przestępstwa. I w końcu jakaś nastolatka się interesuje jej pracą. - Podasz mi światło? - poprosiła, bo samej nie dałaby rady sięgnąć tu z dołu po lampę. - Jestem grabarzem, jakkolwiek to ci się może wydawać hokus-pokus-nie-do-wiary. - zaczęła mówić o sobie.
    Mordercy lubią swoje ofiary o wszystkim informować, prawda? Ale w tym wypadku za taką nie myślała nawet uchodzić! Nie zdziwiłoby ją jednak, gdyby przestraszyła tę dziewczynę.
    Ymel
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Kwiecień 2016, 13:34   

    A może to czas by zainwestować w szkła kontaktowe? Teraz już zaraz i natychmiast. A najlepiej to wczoraj. Że też tak się nie dało, no cholera jasna. Może i świat nie do końca wyglądał tak jak to pokazywali na reklamach, ani nie tak jak sobie pewnie bezokularowicze wyobrażają, ale to dalej było irytujące. Dodając do tego fakt, że już i tak miała humor wybitny to w sumie... Czuła się pusta. Już jej się odechciewało być złą. Obojętność zaczynała ją obejmować jak chłodne macki mitycznego potwora. Cthulhu jakieś, czy kie pierony... Bezsens.
    Cofnęła się niespokojnie gdy pod jej stopami wylądowało coś. Odruch czysto naturalistyczny, wykonany zanim oczy przekazały mózgowi obraz, zanim mózg zrozumiał co widzi.
    Za to cała reszta była jak najbardziej całkiem rozsądna. Tak, różowowłosa dziewczyna będąca grabarzem brzmi absolutnie rozsądnie. Tak. Nikt nie będzie tego negować. Nikt. Nigdy.
    Pociągnęła nosem, przetarła oko, że niby paproch w nim był i poszukała wzrokiem owego światła. Lampa jak lampa, prośba jak prośba. Co takiego się może stać? No... Tortury? Mentalne, fizyczne, jakieś zawirowania, cokolwiek. Bo w sumie jeśli umrze... To to już będzie czyj inny problem. Ha, ci zmarli to jednak mają szczęście.
    - Masz - powiedziała podając kobiecie latarkę.
    Przez chwilę zapanowała dziwna cisza. Ymel odstąpiła o krok, przekrzywiła głowę, patrzyła. Moknąc na deszczu pozwalała by myśli swobodnie dryfowały, by odpłynęły, by przybyły takie, które nie były pełne angstu i chęci mordu. Szum wody, zimno jakie wywoływała, to wszystko pozwoliło jej na oczyszczenie głowy, na znalezienie punkt zaczepienia w którym mogłaby się wywiązać rozmowa. Albo choć w którym mogła dowiedzieć się czegoś nowego.
    - Jakie to uczucie? Znaczy, no, być grabarzem - powiedziała i tylko cudem powstrzymała się przed dorzuceniem "obcować ze zmarłymi". Zabawnie by to brzmiało. Absurdalnie. Nieodpowiednie. Nie dziś, nie teraz.
    Przekrzywiła głowę w drugą stronę świadoma, że zdecydowanie za często przekrzywia głowę na prawą stronę. Jeszcze jakieś skrzywienie jej się zrobi, a tego by nie chciała...
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 30 Kwiecień 2016, 09:38   

    Złapała rzuconą jej latarkę. Ta pogoda była mega utrapieniem i dobrze tyle, że nie lało obficie, bo za ten czas miałaby pod sobą kałużę. Błota jednak jej nie braknie.
    - Dzięki.
    Skierowała strumień światła do wewnątrz, próbując tak się położyć, by dobrze móc widzieć zawartość grobowej krypty. Zadane jej pytanie było kolejnym jego wcieleniem - setnym? Tysięcznym? Ale ta dziewczyna pała ciekawością i nie zamierzała jej zawieść.
    - Uczucie? Nic nad wyraz zaskakującego. Z trupami obcuję też w innym zawodzie, tylko że tam groby zwykle odkopuje się przypadkiem i ze starannością chirurga. Wiesz, archeologia.
    Oglądała dokładnie, centymetr po centymetrze, rozpoznając ułożenie szkieletu ubranego w kawałki tkanin, w rysującym się w cieniach kształcie. Brak trumny nie był niczym dziwnym, drewno jest przecież smaczne, ale spodziewała się metalowego wkładu po tej klasie przedwojennego jeszcze pomnika.
    - Super, nasz dziadzio miał bogate towarzystwo pamiątek na tamten świat i dużo jeszcze po nim zostało.
    Zapowiadał się długi dzień.
    - a każdy element muszę wyselekcjonować i zakopać głębiej, by do komory mogli jutro włożyć nowa trumnę. Monotonna i trudna w tę pogodę praca. Choć przyjemna, lubię to. To niemal tak jak opiekun ptactwa lubi swoich skrzydlatych. Tyle że on może je chociaż pogłaskać i przytulić. - dodała na koniec z niejakim utęsknieniem.
    Nie, żeby nigdy tego Vega nie robiła, ale tylko w wypadku tych, co stuprocentowo nie miały prawa ucierpieć, były dobrze zachowane i oczyszczone z zanieczyszczeń.
    - Może chcesz pooglądać z bliska kości i różne kosztowności? - zapytała ze szczęśliwym uśmiechem. Samej zaś sięgnęła po mały foliowy worek z jednej z kieszeń i zmieniła rękawice na czyste, cienkie i lateksowe. Wcale nie po to, by lepiej i czyściej dziewczynę złapać, jeśli zechciałaby do niej zejść. A pomogłaby jej zejść do dołu, łapiąc ją za ręce i później w talii. Wtedy też by się i przedstawiła:
    - Jestem Vega. Vega Jardine.
    A deszcz przestawał kropić, racząc tę ziemię swoją coraz bardziej znikomą obecnością. Jak gdyby teraz skrzypce przejąć miał duch uwolnionego z grobowca jaśniepana.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
    Ymel
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 4 Maj 2016, 21:09   

    Standard. Ludzie zawsze mówią coś takiego. Ot, idzie się przyzwyczaić, nic nadzwyczajnego, takie tam... Nic. Absolutne nic. Bo czemu by to się miało jakkolwiek różnić od czegokolwiek innego? Kłopot w tym, że tam gdzieś w głębi na pewno kochali lub nienawidzili swoją robotę. Ewentualnie oba na raz. Praktycznie nigdy to nie było coś faktycznie nijakiego. Można być... Znużonym. Ale to nie to. Rzeczy mają to do siebie, że wzbudzają emocje, odczucia. Więc skąd się u ludzi brała ta cała potrzeba by to unormalniać? A co jeśli niektórzy nie chcą być normalni? Co jeśli czasami ma się światu ochotę powiedzieć, że uwielbia się to co się robi i to jest zajebiste? Albo że ma się ochotę to kurestwo rzucić w cholerę i zapomnieć, że w ogóle się do tego zbliżyło na pięć metrów? Dlaczego? Przecież to bezsens. Taki skurwysyńsko wielki bezsens?
    No chyba, że trafiła na socjopatkę. Skończoną, bezuczuciową socjopatkę, która nauczyła się grać twarzą, ale wszystko traktuje identycznie. Jeśli tak, to pogratulowania wyczucia ludzi Ymel, lepiej trafić to ty nie mogłaś, brawo.

    Miała ochotę zacząć krzyczeć i biegać w kółko dla samego faktu krzyczenia i biegania w kółko.

    Słowa odbijały jej się po głowie, kodując gdzieś z tyłu umysłu. Na skraju świadomości wciąż czyhał szloch i uczucie, że musi iść. Ale nie chciała iść. Chciała się skupić na czymkolwiek innym. Czymkolwiek. Co ciekawe grób był zaskakująco dobrym wyborem.
    Jej minimalizm wypowiedziowy wcale nie był nadrabiany poprzez gesty czy mimikę. Zwyczajnie nie miała na to siły czy ochoty. Ale tym minimalnym skinieniem głowy, tym ruchem ciała, tym... Samym pochyleniem się wyraziła, że tak, że chce to zobaczyć, że bliskość kości ją nie przeraża, że jest ciekawa i skłonna zaufać kobiecie. Że jest pozbawiona strachu przed bytą zamordowaną w grobie. To by co najmniej było zabawne. A nie, kurwa, umrzeć od jakichś dziwnych powikłań chorobowych.

    Wskoczyła na ugięte nogi, poczuła jak się nieco zapada w tym beznadziejnym gruncie. Jakby samo piekło chciało ja pochłonąć. Ha, zabawne, że dopiero teraz! Ale w sumie jeszcze nie narobiła tyle złego ile by mogła. Jeszcze.
    - Iza. Iza Hyde. Ymel - powiedziała, po czym ciszej, wręcz sama do siebie dodała: - Jakkolwiek...
    To było na prawdę niewielkie. Malusieńka przestrzeń, i tylko z góry co nieco widać. Ale tylko troszkę. Tylko skrawek nieba, tylko chmury, tylko mrok...
    - Miewasz czasem klaustrofobię? - spytała patrząc ku górze.
    Zdjęła szybko okulary i strzepnęła z nich trochę wody. Niewiele to dało, ale lepsze to niż nic. Założyła je z powrotem, co poskutkowała minimalną poprawą widoczności.
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 6 Maj 2016, 23:35   

    Czy miewa klaustrofobię? Który archeolog jej nie miewa, a raczej inaczej: który z nich nie miał jakiejś przygody związanej z tym lękiem? Tutaj jednak, na cmentarzu, gdzie grunt jest stabilny i ciężko o bycie przysypanym, nie groziło nic, nawet przy ulewnym deszczu. Ale przy oberwaniu chmury mogłoby już być różnie, a najczęściej tragicznie.
    - Nie, przyzwyczaiłam się.
    Kiedy, jak, może opowiesz?
    - Miewam realne zagrożenia, a wtedy się staramy ewakuować i zabezpieczać teren. Żeby teraz ten dół nas żywcem pogrzebał, to musielibyśmy mieć we dwie mega szczęście. I nie robić nic.
    Nie oszalała jeszcze na tyle by próbować grzebania żywcem i późniejszego wydostawania się, ryzyko jednak jest tu znaczące, a odwaga granicząca z głupotą. Słyszała jednak o idiotach będących w stanie tak rywalizować. A błądząc w okolicy tego tematu myślami, dotarła do bliźniaczego:
    - Ymel, wiele nasłuchałaś się legend o cmentarzach? Albo opowieści na faktach opartych? Przerażają cię tak w ogóle te sprawy?
    Miała trochę o tym pojęcia, już jako nastolatka przekopywała Internety w ich poszukiwaniu. Wtedy jeszcze w wiele z nich zawierzała, ale na studiach musiała skonfrontować je z brutalną (dla nich) prawdą.
    - Powiem ci tak, wiele to wyssane z palca farmazony, niewiele w internecie tych prawdziwych, a nawet realnych opowieści. Generalnie sprawa nieprzyjemna, temat tabu dla wielu i wyobraźnia ludziom działa. Przywykłam już, ciała czegokolwiek traktuje niewiele inaczej jakby to był uschnięty chwast czy duży robaczek.
    Oczywiście zmarłym szacunek nakazać trzeba, ale kiedy są kościami, zwłaszcza zakopanymi, to ciężko mówić o okazywaniu szacunku, bo to niemal jak modlić się do Boga przez skałę.
    Sięgnęła po elementy leżące w krypcie, wyjmując co większe kawałki do worków foliowych, ostrożnie, delikatnie, aby nie rozsypały się. I raz coś się poruszyło. Cofnęła rękę, ujrzała ruszający się kształt, który kierował się ku nim...
    - Och, cóż to takiego...
    Z przerażenia Vegę aż cofnęło.
    O kawałkach szmaty przepasanej przez ciało, z jedną nienaturalnie wygiętą ręką, dziurawym, ujedzonym pluszem, przybrudzona, z zapadniętymi oczami.
    Mała Ann była uwieziona dziesiątki lat, a teraz wydostała się do świata ludzi z pomocą Vegi. Obserwowała, agresywne ruchy wykonywała, miała problem z ogarnięciem tego wszystkiego wokoło. Obserwacją nadrabiała tę monotonie, która ją tu trzymała. Vega pomyślała, że to musiała być ulubiona szmacianka Dziadka, którą ktoś najwidoczniej ożywił... Albo nie wiedział, że jest żywa, kiedy razem z nim składał ją w grobie.
    - O, Hen, żywi na jasnym tle po latach - odparła jakby sto lat nie pila wody: szorstko, twardo, z kulawa intonacją sylab.
    Vega nie wierzyła w to, co widzi. Choć to nie jej pierwsza przygoda z magią, to w takiej formie - małej, żywej laleczki - się pierwszy raz spotyka.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
    Ymel
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 20 Maj 2016, 15:34   

    Z bliżej nieznanych jej przyczyn, gdy spuściła się w dół, gdy wylądowała obok kobiety, naszło ją na myślenie, jak musiały się czuć te konie pracujące w kopalniach. W końcu to nie one decydowały, nie wiedziały na co się piszą, a jednak były wysyłane w ciemne, ciasne, duszne miejsca i musiały pracować, i pracować, i pracować... Ale z drugiej strony to te tunele musiały być dla ludzi olbrzymie, biorąc pod uwagę jakie konie pociągowe są wielkie. Tylko skąd jej się wzięła myśl o tym? Chyba była jakaś książka opowiadająca o takim koniu, nie? Jakiś stary klasyk? Coś z pozytywizmu? Chyba? No, to brzmiało jak coś o czym mogli napisać pozytywni pozytywiści. Khe. No mniejsza. Jak dobrze, że ona sama nie ma klaustrofobii.

    Przez myśli przemknęło jej, że powinny podwójnie uważać - w końcu ona zazwyczaj była tym baaardzo szczęśliwym człowiekiem. Szczęśliwym pokroju potknięcia się na prostej drodze i zepsucia wszystkiego co weźmie do ręki. Dziwne, że ona sama zepsuta nie była... Znaczy, w sensie fizycznym. Bo z psychicznym gorzej. Choć właściwie jej fizyczność najlepsza też nie była. Hah, było jej bardzo blisko do tego zepsutego narzędzia, rzuconego w kąt, które nic nie robi poza egzystencją. Z tym, że ona coś jeszcze robić się starała. Jak na przykład odkrywanie co było nie tak z tą cholerną Krainą Luster i dlaczego nikt nie wiedział o jej istnieniu, choć przecież była tuż za rogiem.
    Także w porównaniu do tajemnic i dziwów Lustrzanych cmentarze były niczym. Dużo ziemi, trochę trupów ale zdecydowana ich większość w postaci samych kości. Bueh, biologia. Choć... Jeśli trochę magi by się tutaj przelewało z tej całej krainy...
    Meh, mniejsza. To i tak ona była tutaj zombie, pożarcie mózgu jej nie groźne.
    - Bo to tylko biologia jest. No, i trochę chemii. W tych rzeczach to mnie tylko obliczenia przerażają... - mruknęła w odpowiedzi.
    Często ją bawiło jak ludzie podchodzili do sprawy śmierci. To całe tabu było absurdalne i zbędne. Wszystkich to czeka, więc czym się tak ekscytować? Czego tak bardzo unikać? Gdyby podchodzili do tego sensowniej, to nie byłoby sytuacji jak dzisiaj. Nie czułaby się tak podle, czując, że za mało czuje... Ughr.

    Wszelkie myśli uleciały z głowy gdy zobaczyła małe cholerstwo. Widziała już magię. Widziała już jak dziwnie może być przez czary. No hej! Przecież skończyła pokryta zielonymi kropkami przez jakąś klątwę! Ale to? Zamurowało ją. Czy wspominała kiedyś, że lalki bywają przerażające? Takie poszarpane, brudne, ruchome?
    - Co? - spytała już po tym jak lalkowata się odezwała. Nie, przerażające lalki to był bardziej klimat Dee Dee, ale najwyraźniej jej się nieco udzieliło. - Aha. Okej. No, nie ma to jak mówiąca lalka. Miło poznać, pani lalko, miło... - dodała nieco skołowana.
    Ale jednak cofnęła się o krok, gdy lalka postanowiła ruszyć w ich stronę. Małe, drobne kroczki, ale gdy weszła w większy strumień światła widać było, że z jej rękami było coś nie tak. Tak w ostrym stylu nie tak. No, i ten uśmiech. To brzmiało totalnie tak, jakby już dziś, już zaraz Ymel miała się pozbyć własnych porcelanowych lalek. Tylko niech najpierw stąd wyjdą.
    - E, co robimy? - szepnęła do Vegi pozbawionym barwy głosem. Przełknęła ślinę, ale niewiele to pomogło jej nagle osuszonemu gardłu.
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 2 Czerwiec 2016, 18:27   

    Vega była zaskoczona obrotem całej sytuacji... Dotąd miła styczność z magicznymi, ale raczej normalnych rozmiarów bywali. I nie wyglądali jak lalki.
    - Aaahaaa... - coraz lepiej wychodziło jej ogarnięcie tej sytuacji, nazywanie jej. - To ci dopiero...
    I wspomniała sobie, że być może ta dziewczyna dotąd mogła o magii nie wiedzieć. Ale już za późno, co się zobaczyło... Nie takie rzeczy ludzie sobie wzajemnie mówią, gorsze paskudztwa potrafią wypaplać tak po prostu.
    - Y-mel, chyba musisz wiedzieć, jeśli dotąd w to nie wierzyłaś, że magia sobie istnieje. Ot tak, pięknie, prawda? Zajebiście...
    Tak, w cudowny sposób informujesz ją o czymś, co mało kto widział i niewiele więcej osób wierzy. Ale jak można magii nie kochać?! Vego, przyznaj się, dążysz tę siłę pewnym uczuciem, nawet jeśli nazywasz to tylko pragnieniem wiedzy, albo nadmierną ciekawością.
    - No hej, wysocy! Co tak patrzycie, co, trupa zobaczyliście? Ech, dziadunio, pamięci świętej, dobry bimber pędził, powinna tam jeszcze buteleczka w kieszonce marynarki być...
    Laleczka brzmiała jakby była wyrwana z kontekstu, ale nic dziwnego, skoro kilkadziesiąt lat tkwiła tu zamknięta. Całkiem sama... prócz zwłok i insektów.
    - Aha... Oczywiście. - Vega pokiwała głową na zrozumienie, w świetle latarki dostrzegając kształt podobny do piersiówki. Wyciągnęła flaszkę i podała ją laleczce, a ta sięgnęła po zawartość, której wiele już nie zostało, sądząc po tym jak mocno przechylała piersiówkę.
    - Mnie ostrzegali, żeby uważać na rabusi! Ale nie wyglądacie jak rumuny, mongoły czy inne stereotypowe żule. To jak będzie, zajmiecie się mną, może Ty? - zwróciła się do Ymel.
    - Nie, my nie z tych - obronną ręką odeszła od tych pomówień. A co do zajęcia się nią... nie, Vega nie pisała się na to.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,08 sekundy. Zapytań do SQL: 10