• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 29 Maj 2017, 21:35   Galaxy Sky

    Nowoczesny moloch, na który składają się cztery kondygnacje nie licząc parkingów oraz centrum fitnessu. Z zewnątrz wygląda dość przeciętnie, ot kremowe płyty oraz szkło, lecz nocą oświetlany jest przez zaprogramowane, barwne iluminacje. Znajdzie się też parę ławek pod skarlałymi klonami oraz futurystyczna fontanna, która po napełnieniu się do pewnego poziomu zamienia się w wodny wir.
    Wewnętrzne jest eleganckie i utrzymane w geometrycznych ryzach. Kafelki są czarne z uwięzionymi w nich migoczącymi płatkami dopełnianymi przez hebanowe balustrady. Ściany podobnie jak na zewnątrz utrzymane są w jasnych beżach.
    POZIOM - 1
    Odnajdą się tutaj głównie pasjonaci aktywności ruchowej oraz zwykli zjadacze chleba.
    Sklep sportowy ma do zaoferowania profesjonalny sprzęt znajdujący się na wyposażeniu każdej szanującej się siłowni i sali gimnastycznej, wygodne ubrania, obuwie. Nie brakuje również rozmaitych akcesoriów dla hobbystów, od jeździectwa do rybołówstwa.
    Supermarket, sklep winiarski, świat herbat i kaw, trafika, kiosk i kwiaciarnia powinny zapewnić spełnienie podstawowych potrzeb bywalców centrum handlowego.
    POZIOM 0
    Najbardziej pokazowa część centrum. Znajduje się tu wiele modnych butików, sklepów z odzieżą największych marek. Nie zabraknie też perfumerii i drogerii, galanterii skórzanej, sklepu obuwniczego, fryzjera i kosmetyczki oraz salonu sukien ślubnych z jubilerem oraz salonu meblowego.
    Na samym środku, wśród egzotycznych roślin, w otoczeniu kawiarenek, skonstruowano fontannę, a raczej programowalną deszczownicę ,za pomocą której obsługa wygeneruje zamówiony napis lub rysunek, jeśli kogoś na to stać.
    POZIOM 1
    To piętro nastawione jest na sprzęt elektroniczny, nowe technologie oraz drogie i wymyślne gadżety. Obojętne czy chcesz kupić zwykłą lodówkę czy najnowszy model smartfona, wszystko czego ci trzeba znajdziesz właśnie tutaj. Fotograf zrobi i wyretuszuje ci zdjęcia lub sprzeda nowy obiektyw. Drona i kamery dostaniesz zaledwie parę kroków dalej, tak samo jak najnowsze gry i konsole do nich.
    Ogromna księgarnia z po brzegi wypełnionymi regałami nie pozwoli ci wyjść z pustymi rękoma. Literatura fachowa, beletrystyka, słowniki, komiksy... słowem wszystko, czego zaczytana dusza może zapragnąć.
    POZIOM 2
    Głodny? Po takich zakupach na pewno!
    Kuchnia chińska, japońska, włoska, grecka oferują swoje specjały. Prócz tego bez problemu dostaniesz tu również zwykłego burgera lub rybę z frytkami. Większość lokali to fast foody, ale znajdzie się też parę wykwintniejszych restauracji dla mających wybredne podniebienia.
    POZIOM 3
    Rozrywkowe i wiecznie roześmiane piętro. Do zaoferowania ma kino z dziesięcioma salami, bar z karaoke, salon gier arcade oraz kręgielnię.

    Wyżej znajduje się centrum fitnessu oraz parkingi. Na każdym piętrze znajdują się toalety. Poruszać można się nie tylko ruchomymi schodami, ale również przeszklonymi windami.
    Lustrzacy mogą dostać parę potrzebnych im produktów spod lady, ale tylko jeśli wiedzą, gdzie szukać. Zalecana jest jednak szczególna ostrożność, gdyż budynek jest monitorowany oraz patrolowany przez ochronę obiektu.


    * * *

    Gawain i Gopnik dzięki uprzejmości doktora Pardon nie musieli sterczeć na przystanku lub bulić majątku na taksówkę. Cień oczywiście nie wyszedł z auta, dopóki nie włożył ciemnych okularów. Ruskowi natomiast polecił zdjąć nakrycie głowy. Mógł je trzymać w ręku, ale i tak zaoferował schowanie go do swojej torby. Gdy dorwą jakąś reklamówkę, odzyska swój cenny kapelut, ale niech zapomni, że będzie paradował z nim na wierzchu.
    - Albo zdejmujesz, albo zero markowych dresów - zagroził, jeśli Gopnik się opierał.
    Rudy podziękował Pardonowi za podwózkę i wylazł z auta. Był w tym centrum... może raz, na jakimś późnym seansie. Unikał takich miejsc jak ognia, ale przynajmniej światło było rozproszone, a ludzi całe multum. Jeśli ktoś go przyuważy to tylko za sprawą niebywałego szczęścia lub wprawnego, wyćwiczonego do tego celu oka.
    Miał trochę zakupów do zrobienia, Lusian również poprosił go o parę drobiazgów, ale najpierw musiał kupić inne ubrania. Takie z kapturem, bo brak cienia głowy był znaczący. Jeśli ktoś rozdzieli jego czerep i resztę ciała, to nie będzie mu już więcej potrzebny. A on lubił swoje członki i to nie w czyimś słoju.
    - Wystarczy, że zdejmiesz co trzeba i masz spokój... - westchnął zazdrośnie patrząc na Gopnika i dziękując Wyspom za ich typową barową pogodę. Ruszył w kierunku centrum i wirującej w fontannie wodzie - Jeśli gdzieś będzie za jasno, wskażę ci półkę, produkt oraz parę przybliżonych rozmiarów. Weźmiesz je dla mnie, a ja wezmę coś innego i pójdziemy do przebieralni. Muszę unikać światła - mówił ciszej, niż ludzie w ich otoczeniu, ale jego twarz nie wyrażała nerwowości. Po tylu latach potrafił opanować już mimikę i mowę ciała. - Bo najpierw musimy kupić coś dla mnie, z kapturem rzecz jasna - uśmiechnął się dziwnie. Unikał gapienia się na kogokolwiek i miał szczerą nadzieję, że nikt nie zacznie wyzywać go od brudnych, zapijaczonych Irlandczyków.
    Nad sercem nie mógł jednak zapanować. Tłukło się ciężko i mocno. Zrobiło mu się nieco słabo. Każdy w tym tłumie mógł być członkiem MORII. Może to zwykła sprzedawczyni, ochroniarz, biznesmen albo ta pani, która właśnie rzuca swojemu beagle'owi czerwoną piłkę. nawet nie weszli jeszcze do środka, a Gawain już miał ochotę się stąd ulotnić.
    _________________

     



    Zjawa Deserowa

    Godność: Michaił Skadowski
    Wiek: 59
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Wódkę, kiełbasę, batony, imprezy, kobiety, ludzi.
    Nie lubi: Ciszy, samotności, wojny, ciepłej wódki..
    Wzrost / waga: 182 cm/85 kg
    Aktualny ubiór: Czarny kapelusz, czarna marynarka, kremowa koszula rozpięta pod szyją, czarne spodnie dresowe, brązowe buty z czubkami.
    Znaki szczególne: 3 paski na dresie.
    Zawód: Domorosły gorzelnik
    Pod ręką: Kapelusz, a w nim kilka butelek wody.
    Stan zdrowia: Zaleczona rana od ugryzienia w ramię.
    Dołączył: 09 Sty 2017
    Posty: 215
    Wysłany: 30 Maj 2017, 19:47   

    Podwózka samochodem jest przyjemna. Ale tutaj się dużo pozmieniało. Kiedyś to były tylko Łada, Łada, kolejna Łada, Moskwicz, czasem Wołga, a ktoś bogatszy to dostąpił jakiegoś zachodniego autka. Najczęściej Golfa, albo Trabanta. A teraz? Te samochody takieś jakieś... Nowoczesne. Chociaż i tak wszystkie niemal takie same. Gopnik obserwował świat zza szyby.
    Gdy usłyszał że ma zdjąć i schować kapelusz, protestował:
    - Gawain, chłopie, ale po co, przecież kapelusz to normalne nakrycie. Co z tego że zdejmę... - jednak gdy usłyszał o zakazie na dresy, pokornie zdjął kapelusz i skulił się w sobie, spuszczając nos na kwintę. Rudzielec trafił w czuły punkt. Gopnik prawilne dresy widział prawie tylko na obrazkach w magazynach reklamowych. a nieliczne pary, które udało mu się jakoś wyrwać, były już mocno zfatygowane.
    Gdy dojechali na miejsce, a Gopnik posłusznie zdjął wreszcie nakrycie, opuścili auto i podzękowali za pomoc Pardonowi. Gdy Kapelut pozbawiony swego ukochanego nakrycia głowy zobaczył potężny budynek, wręcz oniemiał. To było ogromne. Widział co prawda już parę wieżowców, czy drapaczy chmur, ale nie mógł uwierzyć, że ten budynek to sklep. Był pełen podziwu, wręcz nie wierzył swoim oczom, toteż przecierał je ze zdumienia, jak mały chłopczyk w magicznym świecie.
    - Yyy...? Co? - odwrócił głowę w kierunku Cienia, kompletnie oderwany od rzeczywistości. Dopiero po chwili uświadomił sobie, o co chodziło Gawainowi. - No, cóż, albo założę coś, co noszą tutaj. Do kompletu z pasującym kapeluszem. Ale ty i tak przynajmniej możesz tu wrócić. Pomyśl o Opentańcach, którzy mieli chociażby w tym mieście dom, a nie mogą wrócić. - powiedział mądrze, tak mądrze, że aż zaskoczył sam siebie.
    Ruszył za kompanem i skinął głową na jego prośbę. - Jasna sprawa. Wezmę czego tylko twoja dusza zapragnie. - przy drugim zdaniu lekko zciszył głos, w razie co.
    Sam szedł pewnie i na luzie. Wyglądał, jak tubylcy, a jego akcent tylko dodawał ludzkiego charakteru. Rosyjskiego, rzecz jasna. Prędzej będą go unikać, bojąc się kosy pod żebra. Ale to dopiero wtedy, gdy już założy swój ukochany dresik. Raźnym krokiem zbliżali się do wejścia.
    _________________

     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 30 Maj 2017, 22:51   

    Uśmiechnął się do siebie na reakcję Gopnika. Takie widoki znał pewnie z ekranu jakieś rozlatującego się telewizora, pocztówek i gazet. Niech no tylko wejdzie do środka i zobaczy te dresy. Jego pełne radości ruskie przekleństwa będzie słychać w połowie centrum.
    Westchnął cicho, gdy Kapelusznik zdawał się nie załapać, ale nie zmuszał go do powtarzania wszystkiego od początku. Chyba nie był aż tak skacowany, by nie nadążał. - Masz rację. Ale my ich nie ścigamy ani nie przeganiamy, by wracali tam skąd przyszli - odparł. Nie miał zamiaru żałować ludzi. Opętańcy mogli żyć dłużej, mieli skrzydła. Jeśli rodzina utknęła po drugiej stronie zawsze był sposób, by do nich dotrzeć, choćby słowem. Każdy robił, co mógł. A MORIA? Zamiast leczyć takich, to zostawiają ich samych sobie i nic tylko szukają, co by tu jeszcze uszczknąć z Krainy Luster. Sprzedał ich własny gatunek.
    - Dzięki. Normalnie zamówiłbym przez internet, ale Lusian też potrzebuje paru rzeczy - spojrzał na Gopnika zza ciemnych szkieł i pociągnął go w kierunku obrotowych drzwi. Gdy znaleźli się we wnętrzu dał Ruskowi chwilę, by mógł się swobodnie rozejrzeć i wszystko ogarnąć, po czym podszedł do mapki. Nie znał na pamięć rozkładu sklepów, a interesował go tylko jeden. Z modą subkulturową. Pasowała do jego oczu, zresztą co tu kryć, do charakteru również.
    - Dobra, idziemy. To nie daleko. Parę sklepów i pójdziemy po twój dres. Słowo - powiedział odwracając wzrok od mapki i ruszył przed siebie. Przeszli dosłownie kawałek. Gawain dał znać Gopnikowi, że są na miejscu delikatnym szarpnięciem za rękaw. Krzyczeć do niego nie zamierzał, a brunet wyglądał dziś na dość rozproszonego.
    Z głośników sączył się jakiś rock, a światła nie było zbyt wiele. Najjaśniej było przy przymierzalniach, ale tam kamer nie ma. Spoko.
    Pewnym krokiem wszedł do środka i zaczął przeglądać wieszaki i sterty poukładanych ciuchów. Nie miał problemu z decyzją. Wiedział co mu pasuje, a co nie, jakie rozmiary przymierzyć. Dorwał czarną bluzę zapinaną na zamek błyskawiczny, który nie rzucał się zbytnio w oczy dzięki dwóm rzędom miedzianych guzików. Do tego dobrał dwie pary spodni. Jedne czarne z brązowymi wstawkami ze skóry, z kieszenią, a drugie o ciekawym kroju. - Zaraz wracam - mruknął i poleciał do przymierzalni. Szybko zrzucił z siebie łachy i ubrał nowe, po czym przejrzał się w lustrze. Najpierw w okularach, a potem bez. Odmłodniałeś Wain! Uśmiechnął się zawadiacko. Nie przebierał z powrotem. Wystarczy mu zwyczajowa ilość podejrzliwych spojrzeń, ale potrzebował tego kaptura. Pozbierał swoje rzeczy i zostawił nieodpowiednie rozmiary na wieszaku, po czym poszedł do kasy. Pozwolił odciąć metki lub oderwać metki. Poprosił o dodatkową reklamówkę, uiścił zapłatę i ruszył do kolejnego sklepu.
    Zwykła sieciówka, nic wielkiego. Tutaj nawet nie przymierzał, bo nie było czego. Wziął trochę skarpet, bokserek i naręcze czarnych golfów. Kasowanie trwało dłużej niż wybór.
    Ostatnim przystankiem okazał się elegancki butik. Jak w galerii sztuki, ale jeśli chodziło o rzeczy z wyższej półki cenił sobie jakość i tkaniny z naturalnych włókien. Niestety każdy wieszak był doskonale oświetlony. Keer nie czuł się dobrze w takich miejscach. Zawsze na świeczniku. Wiedział jednak, że udawana pewność siebie z czasem rodzi tę prawdziwą, dlatego wszedł do środka dość nonszalanckim krokiem. Elegancka i zgrabna blondynka chyba była zaniepokojona ich widokiem. On obity po mordzie, w wysokich butach i ciemnych okularach i ze znoszoną torbą. Gopnik zupełnie z innej bajki, ciuchy zupełnie nie pasujące do facjaty. Przynajmniej ładna z niej kobitka, jak na Brytyjkę. Od razu zapytała, czy nie pomóc. Przynajmniej Gopnik nie będzie robił za chłopca na posyłki Gawain z radością przystał na jej propozycję i zapytał, czy nie dobrałaby dla niego jakichś rozmiarów i wskazał interesujące go ubrania. Dziewczyna chwilę mu się przyglądała i wyglądała na zadowoloną z tego, co widzi. Poszedł za nią, ale trzymał się na dystans, trochę dalej od światła i ekspedientki. Ta była chyba mu za to wdzięczna. Szybko uzbierała trochę ubrań i poprosiła go do przebieralni jednocześnie oferując usługi krawieckie, gdyby Cień sobie tego życzył.
    Gawain spokojnie odłożył wszystko na skórzaną pufę i przebrał się. No, na to nawet Yako nie powinien narzekać! Podniósł głos prosząc jeszcze o parę butów. Gdy dopełniły strój pozwolił się obejrzeć ekspedientce. Ta coś tam zachichotała o niebezpiecznych chłopcach, po czym dała czas na przebranie się i zaprosiła do kasy. Wyglądała na zbitą z tropu, gdy Gawain zapłacił gotówką, a nie kartą z jakiegoś drogiego banku, ale nic nie mówiła. Rudzielec bąknął coś w podziękowaniu i wyszedł ze sklepu. Zaraz po tym jak przekroczył jego próg głośno westchnął. - Starczy! Minęła prawie godzina i choć czas mamy niezły, to zaczynam mieć dość. A ty się naczekałeś, więc teraz twoja kolej! - klepnął Gopnika w ramię patrząc na niego spod kaptura i znad okularów. Potem pociągnął Ruska na niższe piętro. Sam był podekscytowany. Chciał na własne oczy zobaczyć reakcję Kapelusznika.
    _________________

     



    Zjawa Deserowa

    Godność: Michaił Skadowski
    Wiek: 59
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Wódkę, kiełbasę, batony, imprezy, kobiety, ludzi.
    Nie lubi: Ciszy, samotności, wojny, ciepłej wódki..
    Wzrost / waga: 182 cm/85 kg
    Aktualny ubiór: Czarny kapelusz, czarna marynarka, kremowa koszula rozpięta pod szyją, czarne spodnie dresowe, brązowe buty z czubkami.
    Znaki szczególne: 3 paski na dresie.
    Zawód: Domorosły gorzelnik
    Pod ręką: Kapelusz, a w nim kilka butelek wody.
    Stan zdrowia: Zaleczona rana od ugryzienia w ramię.
    Dołączył: 09 Sty 2017
    Posty: 215
    Wysłany: 1 Czerwiec 2017, 22:31   

    - A ja ci powiem, że oni zrobiliby to samo. Przecież ci, o których mówiłem, często, gęsto znaleźli się u nas przypadkiem i nie są niczemu winni. Tylko, że trafi się paru skurwysynów, którzy dają pogląd na całokształt. Ja na przykład miałem szczęście, że natrafiłem na rusków, a tam chyba nasi "przyjaciele" jeszcze nie zapuścili swoich łapsk. A potwory są wszędzie, niektórzy tylko powierzchownie ich nie przypominają - stwierdził filozoficznie i mądrze, jak na Kapeluta. Może to ten dziwny kapelusz ograniczał jego myślenie? Kto wie. W każdym razie ilu było agentów MORII w populacji? 10%? To i tak wysoko zawyżona liczba. W tym duża część nawet nie wie, czym jest ta organizacja. Tak jak zwykli żołnierze idą z poboru, walcząc pod przymusem za ideały swoich władców. Albo oni zabiją, albo zostaną zgładzeni.
    Kiwnął głową na tłumaczenie Rudzielca. - Haraszo. Nie bój nic, rozumiem. - po czym ruszyli do galerii.
    Wnętrze też oniemiało Ruska. Było... Pięknie, przestronnie, wszędzie sklepy. Gopnik nigdy czegoś takiego nie widział, była to dla niego nowość. Gdzieś daleko zauważył znajome mu logo, źródło pożądania wielu rosjan. Trzy białe paski. Niestety, zakupy tam musiały poczekać.
    - Zatem, im szybciej się uporamy z twoimi zakupami, tym szybciej przymierzę wygodny, luźny dresik. Jupi! - wykrzyknął jak małe dziecko, przez co mogli się na niego patrzeć okoliczni ludzie. Jednak on po prostu taki był. Inni mogłi by go wziąć albo za nieco infantylnego, lekkodusznego, ekstremalnego ekstrawertyka albo chorego psychicznie pajaca. Niezależnie od oceny, Michaił miał ją gdzieś. Był po prostu sobą.
    - No, no, to żeś się odpicował, brachu! Dobrze na tobie leży, ja jednak wolę swój dres. Z pewnością jest wygodniejszy. - rzekł, chwaląc gust Gawaina, gdy ten wyszedł z przymierzalni. Ubranie rzeczywiście do niego pasowało, lecz Gopnik nawet nie myślał o takich eksperymentach na sobie. Wszystko to było jakieś zbyt obcisłe.
    W następnym sklepie Michaił, towarzysząc Gawainowi, także wziął kilka par skarpet, trochę bielizny i jakąś koszulkę t-shirt w szarym kolorze z małym, subtelnym szarym napisem. Kolejną pewnie kupi w sklepie z dresami. Póki co, przyda mu się jakaś na momenty, gdy będzie siedział sam w domu, by oszczędzać resztę ubioru. To zachowanie przejął od kumpli Rosjan, widział, jak się ubierają, gdy chodzą po domu. Nic wyjściowego. Oczywiście wyjściowy był dresik i bluza adidasa. Albo marynarka z trzema paskami. Słowiańsko.
    Poczekał, aż Cień upora się z kolejną porcją zakupów, samemu przeglądając te wszystkie dziwne fatałaszki. Co niektóre wyglądały na damskie, chociaż ewidentnie były, jak Skadowski mniemiał, po męskiej stronie sklepu. Nowa moda? W sumie te jego ubrania też ponoć były męskie. Dziwnie tu jest, pozmieniało się. Nie podobało się to mężczyźnie. Były na szczęście też normalne ubrania, które nawet Gopnikowi pasowały. Zastanawiał się, czy by tutaj sobie nie sprawić jakiejś nowej marynarki, ale ostatecznie sobie odpuścił.
    Trochę czasu minęło, zanim Keer zrobił sobie zakupy, ale nareszcie nadeszła chwila, na którą drugi z mężczyzn oczekiwał. Teraz jego kolej!
    To, co mu mignęło pod balustradą, było tym czym myślał. Na niższym piętrze był sklep ze znaną odzieżą sportową. Popatrzył, oczy mu się zaświeciły, a uśmiech rozszerzył. Niemal dygotał ze szczęścia. Nie wytrzymał długo w spokoju, niemal pobiegł do owego sklepu. Zaczął przymierzać, jedne spodnie dresowe, drugie, ortalion, bawełna, bluzy, koszulki, buty. Ostatecznie kupił sobie dwie koszulki granatową i czarną, 4 pary spodni - po jednej parze bawełnianych i ortalionowych, czarne i granatowe, oczywiście z białymi paskami po bokach. Dołożył do tego bluzę na chłodniejsze dni. Koniec końców skusił się też na buty. Na siebie założył czarny t-shirt do kompletu z czarnymi bawełnianymi szerokimi dresami i nowymi butami. Podszedł do kasy i poczekał, aż Gawain zapłaci. Potem poprosił, by ten zaprowadził go do jakiegoś wychodka, tudziesz WC. Jeżeli ten zgodził się pójść, ruszyli razem raźnym krokiem. Michaił był bardzo zadowolony z zakupów. Jeden sklep, a wszystko w sumie wziął.
    _________________

     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 2 Czerwiec 2017, 11:06   

    - Ech, wiem. To nie tak, że nie dostrzegam drugiej strony medalu. Ja niestety wylazłem tutaj. I szczerze? Gdybym był tacy jak oni to zwiałbym stąd. Tyle, że do innego kraju, bo biorą mnie za Irlandczyka, a tutejsi chłopcy wręcz ich kochają... - spojrzał na Gopnika, po czym uśmiechnął się drapieżnie - ...bić - wypowiedział ostatnie słowo i wzruszył ramionami.
    Podczas kupowania łachów czasem zerkał na Gopnika. Wyglądał na zachwyconego. Oczy mu się świeciły, podnosił głos, niemalże skakał w miejscu tak, że zaraz wybije dziurę w podłodze.
    Ciekawe jakby zareagowała ta kotka, którą Yako trzyma czy też się opiekuje. Jak na kogoś pozbawionego skrupułów demon nadal okazywał wiele serca. Dokładnie tak jak on, gdy postrzelił go w tym lesie i zabrał ze sobą nie jako zdobycz, ale pacjenta. Chyba tylko dlatego nie wygarnął mu tego wybryku. Ty masz mnie za głupią dzikuskę... zanucił pod nosem melodię, ale śpiewać się nie odważył. Nigdy nie był muzykalny.
    - Zaraz cię uwolnimy z tego pastelowego więzienia. Choć w swojej dzielnicy byś się tak w tym nie wyróżniał - parsknął pod nosem wkładając dłonie do kieszeni bluzy. Reklamówki miał na nadgarstku, więc teraz po prostu zwisały z boku. Nie wymawiał głośno nazwy "Cukierkowa", bo nie wiadomo, kto słuchał. - Siebie też odpicujesz! - kiwnął na niego głową - Mi tak wygodnie. Jak za dużo mi lata tu i ówdzie, to kończę zaplątany w jakieś krzaki - dodał. Luźne ubrania były przeznaczone na odpoczynek, ale nic więcej.
    Na dole musiał praktycznie biec za Gopnikiem już na ruchomych schodach. Leciał tam jak pojebany na czarno-piątkowe czyszczenie magazynów. Ubrania, które wybierał Kapelut były dość przeciętne. Zdecydowanie nie w jego guście. Rudzielec w dresie? Koń by się uśmiał. Patrzył jak brunet porywa ubrania i leci do przymierzalni. Gawain zaczął łazić po sklepie i rzucił okiem na metki. Westchnął cicho. No nic. Kasy mu starczy, o to się nie martwił. Zresztą za te doskonałe rumy, wódki i inne chyba mu się należało. Tak jak pięść w ryło za Luci, bo nadal był o to strasznie zazdrosny, ale Rusek nie wiedział, że Yako ma dwie postaci. Z dwojga złego wolał, żeby tak pozostało. No i pewnie dostałby tak mocno, że tylko dodałby sobie roboty, a tej miał wystarczająco dużo.
    W jednej z alejek natknął się na stroje do kąpieli. Coś dla niego! Zatarł ręce zastanawiając się nad kolorem i po chwili wybrał czarno-czerwone kąpielówki. Przynajmniej będzie miał w czym pływać w tym wielkim basenie! Chwilę jeszcze poczekał na Gopnika. Ten wyszedł przebrany i zadowolony. Roześmiany jak dziecko w Gwiazdkę. - Widzę, że przywróciłeś sobie honor i dawną chwałę! - uśmiechnął się lekko. Kapelusznik zarażał go dziś dobrym humorem i odwracał jego uwagę od ludzi, kamer i ochrony. Poszedł z nim do kasy i zapłacił za ich obu.
    - Jasne. Potem możemy iść coś zjeść. Znaczy ty zjesz, a ja walnąłbym sobie jakąś kawę. Lusian prosił mnie też o parę rzeczy. Chciał jakieś książki dla tego zwierza, co go tak urządził - gadał szukając drogi do klopów. Oby w Rosji też mieli takie same oznaczenia na drzwiach, bo inaczej Kapelut napatrzy się na urodę brytyjskich kobiet. Aczkolwiek raczej wątpliwą. Połowa była w miarę, a druga miała geny chyba po królowej Wiktorii.
    - Poczekam, a ty leć - mruknął i usiadł na ławeczce przed wąskim korytarzykiem prowadzącym do toalet. Wyciągnął z torby telefon, odblokował i zaczął coś w nim pykać i sprawdzać, co producent mu do niego nacisnął.
    _________________

     



    Zjawa Deserowa

    Godność: Michaił Skadowski
    Wiek: 59
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Wódkę, kiełbasę, batony, imprezy, kobiety, ludzi.
    Nie lubi: Ciszy, samotności, wojny, ciepłej wódki..
    Wzrost / waga: 182 cm/85 kg
    Aktualny ubiór: Czarny kapelusz, czarna marynarka, kremowa koszula rozpięta pod szyją, czarne spodnie dresowe, brązowe buty z czubkami.
    Znaki szczególne: 3 paski na dresie.
    Zawód: Domorosły gorzelnik
    Pod ręką: Kapelusz, a w nim kilka butelek wody.
    Stan zdrowia: Zaleczona rana od ugryzienia w ramię.
    Dołączył: 09 Sty 2017
    Posty: 215
    Wysłany: 2 Czerwiec 2017, 11:51   

    - A no to rasizm jest wszędzie. U nas zresztą tak samo, sam dobrze wiesz, jak co niektórzy się wywyższają nad innymi. W zasadzie to ja miałem farta z moimi bratanami. - skrzywił się na słowo "bić". Rozumiał doskonale, o co chodzi Rudzielcowi. Nie wiedział co prawda zbyt wiele o Irlandii ani Anglikach, ale przecież rasizm był też i w Rassiji. No i istniał też w Krainie Luster, choć na mniejszą skalę. Mimo wszystko, na temat każdej z ras panowały jakieś stereotypy, przez które istoty czasem błędnie oceniały inne. Ba, sam niesłusznie posłużył się stereotypami, wyjaśniając świat Rosemary. A potem źle wywnioskował jej strach i źle ocenił sytuację, przez co sam był wzięty za rasistę.
    Zauważył, jak Gawain unika słów kluczy. Sam zresztą robił tak samo. By było bezpieczniej. By nie zwracać na siebie uwagi agentów. Zaśmiał się jednak z przytyku razem z Gawainem. - No, co racja to racja. Ja jednak wolę swój dresik. W tym niewygodnie się kuca, opina moje uda i ściska mnie w kroczu. A wygoda jest najważniejsza. - stwierdził.
    Gdy ruszył w kierunku swojego wymarzonego sklepu, nie patrzył się za siebie. Po prostu zmierzał w kierunku swego celu, nie bacząc na nikogo. Gdy Gawain sięgnął po kąpielówki, Gopnik tylko spytał, po co mu one, a gdy ten odpowiedział, stwierdził, że też weźmie parę dla siebie. Różniły się tylko kolorem, jego były czarne z białymi paskami. Ulubiony kolor Gopnika.
    - A żebyś wiedział. Strasznie mi tego brakowało, tego luzu, tego wszystkiego. Nawet tych paseczków, przyzwyczaiłem się do nich. Teraz wreszcie jestem sobą. No, ale jeszcze czegoś mi brakuje, wódeczki i jeszcze czegoś, jeżeli wiesz o co mi chodzi. - zaśmiał się. Oczywiście chodziło mu o kapelusz.
    Ruszył do kibelka, gdzie zrobił swoje. Gdy wychodził umył ręce i przejrzał się w lustrze. Może i nie wyglądał tak dobrze w swoim wdzianku, jak Gawain, ale przynajmniej był sobą. A o to mu chodziło w sumie najbardziej. No i jednak te koszulki były świetne, takie jak lubił. Luźnawe, nie krępujące ruchów, jednak o dziwo, te były bardziej przylegające do ciała. Trochę się pozmieniało.
    Gdy wychodził z klopa, pomylił drogę i skręcił w złe wyjście. Rozejrzał się, szukając gdzieś płomiennego czerepu, ale nigdzie nie widział Rudzielca. Ruszył więc przed siebie, szukając go, choć tak naprawdę Keer po prostu stał przy drugim wejściu i się nie ruszał. Gopnikowi jednak nie przyszło to do głowy.
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 2 Czerwiec 2017, 12:59   

    Dojechał na miejsce bez większych problemów. Gdy tylko wjechał do warsztatu mieszczącego się w sąsiedztwie wielkiej galerii, od razu obsługa zajęła się Teslą. Wzięła ją do czyszczenia, sprawdzaniu stanu technicznego oraz oczywiście ładowania. Lusian oddał tylko kluczyk i podszedł do jednego z funkcjonariuszy. Przywitał się uściśnięciem dłoni i zdejmując okulary, przyjrzał się swojej Maździe. Westchnął niezadowolony i zajrzał do środka, nie dotykając jednak niczego. Od razu wyczuł zapach alkoholu oraz znajomy zapach Gopnika. Więc to on mu wywiózł auto dosłownie w pole...ale kto je okradł? Tego nie wiedział. Czuł też inne zapachy, które nie należały ani do policjantów ani do mechaników, więc najpewniej był to zapach osób, które postanowiły na nim zarobić.
    Rozerwany dach, skradzione koła i radio oraz wzmacniacz. Skradziono również apteczkę. Westchnął ciężko i cofnął się. Odwrócił do funkcjonariuszy - auto w krzakach strzelam, że zostawił mój znajomy po czym uciekł wystraszony, ale reszta...to już wasza robota - powiedział spokojnie, naciskając palcami na nasadę nosa. Wyjaśnił im, że nawiedzili go znajomi i czekając na niego zrobili sobie imprezkę, ale poza samochodem nic nie zniknęło więc pewnie się upił i wystraszył. Na szczęście policjanci byli na tyle ugodowi, ze postanowili nie drążyć tematu i nie karać Gopnika za to. Lusian już się nim sam zajmie, znajdzie jakiś sposób na to.
    Następnie zajęli się wypełnianiem sporej ilości papierów. Na szczęście właściciel warsztatu zgodził się na skorzystanie z jego biura, bo Lusian chyba by nie ustał, choć oczywiście nie pokazywał niczego po sobie. Cierpliwie odpowiadał na wszystkie pytania funkcjonariuszy.
    Gdy już skończyli odetchnął głęboko ale nie ruszał się jeszcze z warsztatu. Czekał na zakończenie przeglądu Tesli i innych czynności z nią związanych. W międzyczasie postanowił z nudów napisać do Gawaina, żeby sprawdzić czy nie wpadli w jakieś kłopoty, poza tymi, które na nich czekały.

    Cytat:
    No i jak wam się podobają zakupy? Gdzie to was ten kochany Pardon wywiózł? Mam nadzieję, że nie gdzieś w pole i nie leżycie teraz w rowie, albo w krzakach :P


    Specjalnie użył takich słów, ciekawy czy rudzielec zorientuje się o co chodzi. Nie czuł zapachu Cienia w samochodzie, więc pewnie ten nie miał z tym nic wspólnego, ale czuł go w garażu, gdy sprawdzał czy ktoś go nie robi w konia i czy faktycznie jeden z pojazdów zniknął. Musiał jednak poczekać aż skończą bawić się jego maleństwem, potem sam uda się na zakupy, może uda mu się znaleźć jakieś ubranka dla Lani.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 2 Czerwiec 2017, 22:26   

    Dopiero gdy Gopnik wspomniał o tym, czemu dokładnie niewygodnie mu w tym zestawie, Cień przyjrzał się mu uważniej. Chodził tak trochę kaczkowato unikając zupełnej anihilacji swoich klejnotów. Dziadek do orzechów - pomyślał z rozbawieniem, ale nie ciągnął już tego tematu. Czym innym był mały przytyk w męską dumę, czym innym kopanie leżącego. Rozerwany bark i uciskające kolorowe wdzianko musiało wystarczyć za karę. A została jeszcze kwestia auta, które było nie wiedzieć gdzie.
    - Do pływania oczywiście. W chacie Lusiana jest basen - wyjaśnił i ścisnął swoją reklamówkę z podekscytowaniem. Czyżby Yako pomylił się co do jego zwierzęcego alter ego? Wiedział, że jego imię mogło oznaczać jastrzębia, choć badacze nadal się sprzeczali. Gdy w grę wchodziły kąpieliska... to stawał się wodołazem. Dobrze, że przynajmniej nie wyglądał jak one. Fle.
    Początkowo Gawain pomyślał o czymś innym, niż kapelusz. Niby spędził z Ritą na tyle upojną noc, by czuć satysfakcję i spokój, ale demon jak zwykle testował jego cierpliwość na wszystkie sposoby. I kusił. Mniej lub bardziej świadomie działał na zmysły rudzielca. Uśmiechnął się głupio, zażenowany tym, co właśnie wyprawiała jego mózgownica i w sekundę później doszedł do niego sens słów Kapelusznika.
    - Jeszcze trochę i będziesz miał oba - rzucił, gdy razem z Ruskiem odeszli od lady. Może większość brała ich za obcokrajowców, ale Gawain wolał używać języka Krainy Luster jak najmniej w obecności osób postronnych.
    Siedział i właśnie testował wszystkie filtry w aparacie. Cyknął fotę palmie w doniczce. Jakość powalała. Tyle techniki zostało upchnięte w tak małe urządzenie. Jak wrócą, to podziękuje Lusianowi jeszcze raz. Co prawda tylko go pożyczał, ale przecież nie musiał tego robić, prawda?
    Podskoczył, gdy telefon zadrżał mu w dłoni. Yako napisał mu smsa. Przeczytał go marszcząc brwi. - W rowie? - cicho mruknął do siebie, po czym przeczytał wiadomość jeszcze raz. Wywiózł. W rowie. W krzakach Kurwa. Wiedział już o aucie! Szlag! Gawain przejechał dłonią po twarzy i pogładził się po policzku. Nie będzie uciekał, bo to nie on rozbił auto, ale po wczorajszym wybuchu złości obawiał się kolejnego. Lepiej będzie odpowiedzieć. Zanim zaczął pisać dwa razy sprawdził, czy to aby na pewno ten numer. Lisek <3 Czyli wszystko się zgadzało. Trochę mu to zajęło, bo nie miał klawiatury, bo mimo swych zgrabnych dłoni jego kciuki były za wielkie na te małe literki. Patrzył na ekran pod kątem, żeby widzieć, w które uderza. Za to ucieszył go rozbudowany słownik podpowiadający prawidłową pisownię. Nie był analfabetą, w końcu czytał wiele, ale z tym telefonem zajęłoby mu to wieki, bo cały czas wystukiwał coś innego niż zamierzał.

    Cytat:
    Jesteśmy w Galaxy Sky. Daleko od krzaków i rowów. Aczkolwiek te przyszły do G. w innej formie, prawda?


    Wolał upewnić się, że demon już nic nie zrobi Gopnikowi. Przynajmniej do czasu powrotu do Krainy Luster. Tyle dobrze, że ten debil nie skończył na jakimś drzewie lub w płonącej metalowej pułapce. Choć to drugie nie byłoby takie złe. Przynajmniej nikt by go nie zidentyfikował. Gorzej z autem. Po numerze silnika od razu doszliby do Yako. A wtedy jego rudy jak orangutania dupa skalp z pewnością zdobiłby okazałą posiadłość lisa.
    _________________

     



    Zjawa Deserowa

    Godność: Michaił Skadowski
    Wiek: 59
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Wódkę, kiełbasę, batony, imprezy, kobiety, ludzi.
    Nie lubi: Ciszy, samotności, wojny, ciepłej wódki..
    Wzrost / waga: 182 cm/85 kg
    Aktualny ubiór: Czarny kapelusz, czarna marynarka, kremowa koszula rozpięta pod szyją, czarne spodnie dresowe, brązowe buty z czubkami.
    Znaki szczególne: 3 paski na dresie.
    Zawód: Domorosły gorzelnik
    Pod ręką: Kapelusz, a w nim kilka butelek wody.
    Stan zdrowia: Zaleczona rana od ugryzienia w ramię.
    Dołączył: 09 Sty 2017
    Posty: 215
    Wysłany: 3 Czerwiec 2017, 17:20   

    Gdy Gopnik usłyszał o basenie, począł się zastanawiać, czy by czasem też nie kupić kąpielówek. Zdecydował po chwili, że mu się też przydadzą, po czym wybrał odpowiadającą mu parę.
    - Jeszcze trochę, jeszcze trochę. Nawet nie wiesz jak za tym tęsknię. Bo widzisz, Gawain, bez tego to jak bez ręki. - mówił, śmiejąc się. On kochał swój kapelusz nad życie, ale wiedział, że dla innych ras jest to dziwaczne. Ale oni po prostu nie rozumieją. W tworzenie tych kapeluszy wkłada się nie tylko czas i umiejętności. O nie nie. Trzeba dać też dużo serca, uczucia, poświęcenia, część siebie. Między innymi dlatego kapelusze są dla ich właścicieli tak ważne. Poza tym są studnią bez dna, wielu Kapeluszników ma tam cały swój dobytek. Zgubienie kapelusza to zgubienie wszystkiego, co ma. Majątkiem Gopnika była jednak wódka.

    Poszukiwania Gawaina były bezowocne. Michaił przeszukał chyba pół galerii (to znaczy w jego mniemaniu pół, bo nie wiedział, jak bardzo jest duża) i dotarł do wyjścia... Które okazało się innym wyjściem. Postanowił wrócić do środka i cofnąć pod łazienkę. Stanął na rozstaju. W którą stronę iść? W lewo czy w prawo? Kapelusznik oczywiście podjął błędną decyzję, przez co jeszcze oddalił się od Rudzielca. W końcu usiadł zrezygnowany, by odpocząć. Nie znał dobrze angielskiego, rosjanów tu nie było, a podchodzić do kogoś i pytać się o drogę używając języka Lustrzan to w ogóle samobójstwo. Stwierdził, że jednak co siedzieć w miejscu, o wiele lepiej będzie poszwendać się, a może natrafi na Rudego. W każdym razie serce już mu biło szybciej. Sam, w obcym mieście, bez znajomości języka, bez znajomości topografii, a na dodatek wszystko tutaj jest tak inne, w porównaniu z Krainą Luster, czy Rosją. Z tego stresu aż na skroni zaczęły się pojawiać kropelki potu. No, ale cóż, będzie szukał dalej, bo co innego zrobić. Mijał przeróżne sklepy, na które nawet nie zwracał uwagi.
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 3 Czerwiec 2017, 18:53   

    Lusian cierpliwie czekał aż naładują mu samochód, załatwią inne sprawy z nim związane i wycenią wszystko. Westchnął niezadowolony słysząc cenę. Ale zapłacił bez niczego. Może miał naprawdę sporo kasy, ale to nie znaczył, że lubi ją wydawać co chwila w sporych ilościach. To prawda, że miał drogie sprzęty, drogi samochód, drogie ubrania i tak dalej. Ale To dlatego, że liczyła się dla niego jakość i nie chciał kupować rzeczy co rok nowych dlatego, że ich nie używał albo były wadliwe. Podziękował mechanikom i wsiadł do samochodu, który akurat został mu podstawiony, czysty, błyszczący i pachnący. No i co najważniejsze "zatankowany". Przed wyjazdem odpisał jeszcze Gawainowi:
    Cytat:
    Daj znać jak będziecie się już zbierać do wyjścia.

    Podziękował uprzejmie i ruszył na parking w Galaxy Sky. Zostawił samochód na najniższym piętrze parkingu i ruszył w kierunki wind. Wysiadł na sportowym piętrze. Skoro i tak musiał czekać na Cienia i Kapelusznika, postanowił, że skoczy do sklepu kupić jakieś ubrania dla Lani. Może przy okazji znajdzie też coś dla siebie. W końcu nabrał mięśni więc będzie musiał zdobyć jakieś inne ubrania. Te co ma w Krainie Luster tak nie do końca teraz na niego pasowały. Rozglądał się spokojnie po witrynach sklepowych. Nigdzie mu się nie spieszyło. Nie szukał też mężczyzn nawet nie za bardzo się przejmował tym co teraz robią. To ich sprawa. On musiał i tak wymyślić karę dla Kapeluta. Wiedział, że raczej oddanie kasy nie wchodzi w grę. Do tego alkoholu miał w domach pełno, a nie przepadał za nim zbytnio no i słodyczy też nie jadł aż tyle, żeby Kapelut musiał mu załatwiać darmowe dostawy. Nie zdążył jednak wejść do żadnego sklepu, gdy został otoczony przez tłum fanów. Grał oczywiście uprzejmego, dawał sobie robić z nimi zdjęcia i robił selfie. Oczywiście rozdawał też autografy nie tylko na karkach ale i na ubraniach i częściach ciała. Nie był bubkiem, który ma fanów gdzieś. Swoich wyznawców mimo iż uważał za gorszych też nie miał gdzieś. Spotykał się z nimi i rozmawiał gdy tego chcieli.
    Poza tym co miał się kryć? Wyglądał jak milion dolarów. Dopasowana biała koszulka, pokazująca jego mięśnie, skórzana czarna kurta, dopasowane ciemne jeansy, drogie sportowe buty. Do tego czarne okulary. Nowa fryzura dodawała mu drapieżności, tak samo rana na policzku. Przez ramię miał też przewieszoną sportową czarną torbę na której powiesił kurtkę, bo było mu w sklepie trochę za ciepło. Czemu miałby więc nie chcieć żeby ludzie go podziwiali? W szczególności teraz, gdy przebudził trochę swojego wewnętrznego demona.
    Wcisnął ludziom jakąś wymyśloną historyjkę, że był u znajomego, który kupił sobie tygrysa i trochę za bardzo zwierzakowi zaufał i ten go podrapał. Tłum okupował go dość długo ale nie przeszkadzało mu to ani trochę, póki nie ściągną tutaj telewizji i paparazzi. Bo po co oni komu do szczęścia. Lusian Foxsoul był zwykłym obywatelem i miał prawo do spokojnych zakupów co już kilka razy dał do zrozumienia tym pijawkom szukającym sensacji. Całe szczęście policja wiedziała, że nie lubi takich okoliczności, więc nie poinformowali nikogo kogo nie trzeba w sprawie znalezienia jego samochodu.
    Nawet nie zdawał sobie sprawy, że znajdował się właśnie w części budynku, którą wesoło przemierzał sobie Gopnik.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 3 Czerwiec 2017, 19:35   

    Gopnika jak nie było, tak nie ma. Super. Albo ten pajac utknął, albo się zgubił. Gawain wstał i ruszył do łazienki. Wypowiedział ksywę Kapelusznika, ale nikt mu nie odpowiedział, więc poszedł do drugiego wyjścia z toalet. Patrzył na przelewającą się masę ludzi. Co przyciągało uwagę żywych istot? Zapachy, muzyka, światło oraz ruch. Skręcił w prawo, ale szedł bardzo powoli mając nadzieję, że zobaczy Gopnika gdzieś w tłumie.
    A co jeśli właśnie rozpoczęło się na polowanie na mnie? Może jego już zgarnęli? Zacisnął zęby, a dłonie wcisnął głębiej w kieszenie. Denerwował się. Nawet kilkuletnie dziecko wie, że jeżeli zgubi drogę i się zorientuje, to powinno natychmiast się zatrzymać i cierpliwie czekać. Ale kilkuletnie dziecko znało świat, w którym przyszło mu się znaleźć. Gopnik był zdezorientowany jeszcze zanim weszli do galerii. Szedł za tłumem, aż nie doszedł do drugiego wyjścia. Przystanął przy nim na chwilę, ale brunet w dresach nigdzie mu nie mignął. Ruszył drugą aleją, by wrócić tam, gdzie czekał. To nie miało sensu. Tylko będą się mijali, a Gopnik spanikuje, jeśli nie zastanie rudzielca na tej samej kanapie co wcześniej.
    Telefon w jego torbie ponownie zawibrował oznajmiając nową wiadomość. Keer szybko go wydobył i odczytał, co też Lusian mu odpowiedział. Cień nie był jeszcze przy toaletach, więc stanął w mniej zatłoczonym miejscu. Na środku alejki przy ławkach, koszach i kwiatach, w razie gdyby Gopnik jednak tamtędy szedł. Czuł się zagrożony tak się wystawiając, ale nie miał dużego wyboru. Wystukał odpowiedź jak najszybciej był w stanie.

    Cytat:
    Nie mam jeszcze książek, obiadu też nie było. I Gopnik gdzieś przepadł. Poszedł do toalet ponad kwadrans temu. Nie ma go tam.


    Nacisnął wyślij i wrócił na tę samą kanapę. Ten dzień ledwo się zaczął, a Gawain już miał go dość. Tyle dobrze, że miał co na siebie włożyć. Podrygując nogą czekał z telefonem w ręku na odpowiedź Yako. Sam nie znajdzie Gopnika. Nie ma szans! Tyle sklepów, pięter i przede wszystkim ludzi. To jak szukanie igły w stogu siana. Mógłby jeszcze iść do biura ochrony, ale nie był aż tak zdesperowany. Poza tym Gopnik i tak będzie miał problem z angielskim. Chyba, że wyjaśniłby ochronie, że jego kolega to Rosjanin i poprosiłby o tłumaczenie, choćby z internetu. Tylko co mu po tym, skoro Kapelut i tak pewnie nie wiedział nawet, w której części centrum się teraz znajduje. Tak zjebać.. Westchnął i tępo gapił się w ekran telefonu.
    _________________

     



    Zjawa Deserowa

    Godność: Michaił Skadowski
    Wiek: 59
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Wódkę, kiełbasę, batony, imprezy, kobiety, ludzi.
    Nie lubi: Ciszy, samotności, wojny, ciepłej wódki..
    Wzrost / waga: 182 cm/85 kg
    Aktualny ubiór: Czarny kapelusz, czarna marynarka, kremowa koszula rozpięta pod szyją, czarne spodnie dresowe, brązowe buty z czubkami.
    Znaki szczególne: 3 paski na dresie.
    Zawód: Domorosły gorzelnik
    Pod ręką: Kapelusz, a w nim kilka butelek wody.
    Stan zdrowia: Zaleczona rana od ugryzienia w ramię.
    Dołączył: 09 Sty 2017
    Posty: 215
    Wysłany: 4 Czerwiec 2017, 21:53   

    Gopnik błąkał się i błąkał. Chodził od alejki do alejki, ale trzymał się jednego piętra. W końcu przecież musiał natrafić na Rudego, czyż nie? Tak mu się przynajmniej zdawało. Przy okazji można powiedzieć, że zwiedzał sklepy. Po prostu oglądał wystawę i podziwiał loga. A jako, że była to sportowa część Galerii, wokół chodziły wysportowane, szczupłe dziewczyny, które, nawet jak na angielską urodę, miały świetne figury i były całkiem ładne. Gopnik korzystał z okazji i kiedy mógł, zawieszał sobie oko tu i ówdzie. W pewnym momencie dotarł do siłowni. Miała ona przeszklone ściany, za którymi była sala fitness i siłownia męska. Kapelusznik oczywiście stanął przed salą fitness, gdzie były prowadzone zajęcia grupowe. Kilkanaście szczupłych dziewczyn wymachiwało tyłkami zgodnie z zaleceniami trenera. Widoczek cud miód malina. Oczywiście, ze względów chociażby przyzwoitości (przecież mogli by go wziąć za zboczeńca i na przykład przegonić) nie patrzył się na ćwiczenia zbyt długo. Rzucił też natomiast okiem na siłownię. Tam raczej chciał ocenić sprzęty. A te - w porównaniu z maszynami z Rosji - były wyśmienite i nowoczesne. Może i ja powinienem tam zajrzeć i poćwiczyć - pomyślał, drapiąc się przy okazji po brodzie. W sumie, jeżeli chodzi o zarost, też przydałoby się go pozbyć. Jest już dość długi. No, ale teraz Michaił miał większe problemy. Pokręcił się jeszcze trochę, z czego nic nie wynikło (a akurat orientacji w terenie Gopnik nie miał zbyt dobrej), toteż jeszcze raz poszedł na górę. Tam zauważył jakieś dziwne skupisko ludzi.
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 4 Czerwiec 2017, 22:51   

    Pożegnał się z fanami, życząc im miłego dnia. Odeszli akurat na czas, żeby mógł spokojnie odczytać wiadomość od Gawaina. Westchnął ciężko i oparł się o ścianę galerii. Naprawdę nie miał na to wszystko sił. Ledwo trzymał się na nogach i czuł jak pot spływa mu po plecach. Naprawdę cieszył się, że udało mu się być aż tak dobrym aktorem by ukryć nawet takie cierpienie. Chciał być w domu, w łóżku, na wersalce, na podłodze. Ale w domu, odpoczywać i nie musieć udawać, nie musieć jeszcze sobie dokładać problemów. A ta dwójka generowała ich więcej niż sam demon ostatnimi czasy. Nie wiedział, że w to w ogóle będzie możliwe.
    Zerknął tęsknie na sklep, do którego miał zamiast wejść zanim przeszkodził mu w tym tłum. Rozejrzał się po okolicy, węsząc czy czasem nie znajdzie bruneta. Chyba szczęście choć trochę postanowiło mu dziś sprzyjać bo zobaczył go w oddali. Westchnął ciężko i ruszył powoli w jego stronę. Gdy był już na tyle blisko, aby ten go usłyszał, zawołał - hej Gopnik! - chciał zwrócić na siebie jego uwagę. Jeśli ten się zatrzymał, podszedł do niego całkiem i spojrzał na niego uważnie - możesz mi wyjaśnić co tu robisz i gdzie posiałeś Gawa? - zapytał po rosyjsku. Nie miał ochoty tłumaczyć się potem gapiom, jakiego dziwnego języka używa, a coś czuł, że po angielsku może się mieć problem z nim dogadać.
    Zaprowadził go na ławkę nieopodal, stojącą pod jedną z doniczkowych palm i wyciągnął telefon. Zrobił zdjęcie sklepów, które widział przed sobą i wysłał je do Gawaina.
    Cytat:
    Znalazłem Twoją zgubę. Czekamy na sportowym piętrze i nigdzie się nie ruszamy.

    Nie chciało mu się dokładnie tłumaczyć jak ma do nich dotrzeć. Uznał, że jest na tyle ogarnięty, że to zdjęcie my wystarczy za wskazówkę, jak co to zawsze może sprawdzić na mapie, gdzie dokładnie znajdzie ten sklep.
    Rozprostował nogę z lekkim sapnięciem a po jego skroni spływała kropla potu. Przeczesał krótkie włosy i oparł się o ławkę odchylając głowę w tył. Jeśli Gopnik miał zamiar wstać chociażby po ty, żeby podciągnąć sobie dresy na tyłku, Lusian stanowczo złapał go za ramię. Nie miał ochoty urządzać sobie polowania w galerii handlowej. Chciał jak najszybciej wrócić do domu. Wiedział jednak, że Gopnik musi coś najpierw zjeść, a następnie musi jeszcze dowiedzieć się co się dokładnie stało z samochodem. Czy jego przypuszczenia były prawidłowe czy też nie. Hmmm....a może wezmą Kapelutowi coś na wynos? Przynajmniej szybciej wrócą do willi, a demon do wygodnego łóżka.
    Siedział niecierpliwie czekając na rudzielca i starajac się myśleć o czymkolwiek tylko nie o bólu, który miał wrażenie, że rozrywał jego mięśnie w nodze.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 5 Czerwiec 2017, 11:47   

    Gawain zamieniał się właśnie w kłębek nerwów, gdy trzymany przez niego telefon znów zabrzęczał niczym trzmiel złapany w słoik. Odczytał wiadomość i obejrzał zdjęcie. Jak to? Yako był tutaj? W Galaxy Sky? Sławny aktor w centrum handlowym? No ładnie. Nie dość, że ten bezecnik miał leżeć w łóżku, to jeszcze paradował sobie z Gopnikiem... i za chwilę z również z Cieniem, bo ten właśnie wyszukiwał sklepy z mmsa na mapie. Fani pewnie cykną parę potajemnych fotek Lusiana w towarzystwie dziwnego dresiarza i jakiegoś podejrzanego gościa w ciemnych okularach. A potem poleje się lawina komentarzy i pytań "Kto towarzyszy Lusianowi Foxsoulowi?"
    Nie pozwolił mężczyznom czekać na siebie zbyt długo. Machnął im ręką w powietrzu widząc jak się za nim rozglądają. Demon... był u fryzjera. Ciemne kosmyki nie sięgały już ramion, ale nadal były długawe. Fajnie mu w nich było. Z blizną, która wychodziła spod ciemnych okularów, przypakowany w przylegającym t-shirtcie i skórzanej kurtce wyglądał teraz jak prawdziwy rozrabiaka. Taki, z którym można konie kraść nie oglądając się za siebie. - Cześć Lusian - rzucił do demona luźno, po czym napięcie odwrócił się do Gopnika - Pogrzało cię? Gdzieś ty polazł? - rozłożył ramiona w pytającym geście. Wyraźnie było słychać jego złość, ale nie podnosił głosu i oszczędził epitetów. - Na drugi raz po prostu stój, gdzie stoisz, gdy się zgubisz, a nie latasz po całym budynku - wycelował w niego palcem - To cholerstwo jest wielkie. Ma jeszcze parę pięter i mógłbym bezowocnie szukać cię całymi godzinami, gdyby nie Lusian - westchnął poprawiając pasek torby. Obejrzał się na sklepy. - Skoro i tak wszyscy tu jesteśmy, to co robimy? Nadal musimy kupić albumy... a Gopnik, ty chyba powinieneś coś zjeść, bo płynne ziemniaki się nie liczą - uśmiechnął się drwiąco. Napięcie, które dawało mu się we znaki jeszcze przed chwilą, momentalnie z niego zeszło. Kitsune nie okazywał bólu, ale był wyraźnie blady i zmęczony. - Wiecie co? Możecie iść się napychać, a ja skoczę po te książki. Poszperałbym sobie tam trochę, więc się nie spieszcie. A i jakbyście mogli wzięlibyście mi jakąś kawę na wynos? Zwykłą czarną, nie jakieś wymyślne popisy baristy - zakończył proszalnie. Ostatnimi czasy spał w zupełnie przypadkowych porach i choć nie miał problemów z zasypianiem, to czuł się przez to zdezorientowany i wyprany. Jeśli reszta przystała na jego propozycję ruszył z nimi na górę. - Tak w ogóle, do twarzy ci Lusian! - rzucił do demona unosząc kciuk w górę, gdy oddzielał się od nich na pierwszym piętrze.
    Wszedł do księgarni. Interesujące go pozycje musiały jeszcze chwilę poczekać. Najpierw coś dla kotka. Jedna była poświęcona głównie technologii i o jej rozwoju na przestrzeni wieków. Obrazków i schematów nie brakowało. Były silniki, pociągi, samochody, rakiety, telewizory i radia i jeszcze więcej. Ciężka, w twardej oprawie, prawdziwa cegła. Kolejna była bardziej zorientowana na architekturę i urbanizację. Dużo miast, autostrad oraz wieżowców. Postanowił wziąć jeszcze jedną, bo brakowało mu aspektu kulturalnego. O zwyczajach ludzi, stylach ubioru, sztuce i kuchni. Przekrój życia mieszkańców metropolii. Potem polazł do alejek przeznaczonych dla Gawainów Keerów. Zioła i grzyby z domieszką farmakologii. Wziął ze dwie książki, których nie miał jeszcze w swoim zbiorze.
    Zapłacił za wszystko dociążony przez parę dodatkowych kilogramów papieru z deseniem w literki. Już miał iść na górę do chłopaków, ale zauważył sklep z podarunkami. Szerzej znany również jako pierdółkolandia. Nieśmiało zajrzał do niego i włóczył się oglądając śmieszne prezenty na wieczór kawalerski, śluby i urodziny. Swoją drogą ciekawe kiedy demon obchodził swoje święto.
    Wśród całego tego kramu w oko wpadł mu kubek. Lis co prawda był rudy, ale skoro Lusian rozbił jeden ze swoich, to chyba nie zaszkodzi go kupić. Miał już coś dla łasucha, to powinien wziąć też coś dla śpiocha. Co z tego, że to jedna i ta sama osoba? Keer decydując się na zakup puchatego szarego koca, miał nadzieję, że zachęci on demona do odpoczynku. Nie mógł trzymać go w łóżku siłą, więc musiał sposobem. Oby ten pomysł okazał się być dobry, bo jak to nie zadziała, to się poddaję. Westchnął, czekając aż sprzedawca spakuje wszystko do reklamówki i wyda mu resztę. Chyba wziął to za odzew zniecierpliwienia swojego klienta, bo specjalnie zaczął robić wszystko dwa razy wolniej.
    Już nigdzie więcej nie wchodził, basta! Wjechał schodami na górę i puścił Lusianowi sygnałka. Knajp było tu pełno i nie miał pojęcia, gdzie udali się na obiad.
    _________________

     



    Zjawa Deserowa

    Godność: Michaił Skadowski
    Wiek: 59
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Wódkę, kiełbasę, batony, imprezy, kobiety, ludzi.
    Nie lubi: Ciszy, samotności, wojny, ciepłej wódki..
    Wzrost / waga: 182 cm/85 kg
    Aktualny ubiór: Czarny kapelusz, czarna marynarka, kremowa koszula rozpięta pod szyją, czarne spodnie dresowe, brązowe buty z czubkami.
    Znaki szczególne: 3 paski na dresie.
    Zawód: Domorosły gorzelnik
    Pod ręką: Kapelusz, a w nim kilka butelek wody.
    Stan zdrowia: Zaleczona rana od ugryzienia w ramię.
    Dołączył: 09 Sty 2017
    Posty: 215
    Wysłany: 5 Czerwiec 2017, 20:39   

    Uwagę Kapelusznika przyciągnął jakiś tłum. Czyżby rozdawali jakieś gratisy? W sumie było to możliwe. Ech, szkoda że nie znał dobrze angielskiego. Może by wyrwał sobie jakiś długopisić, albo naklejkę. A może nawet jakiś napój z trzech pomarańczy. A tak to nic...
    Szybko okazało się, że ta grupka nie chce nic brać, no może poza autografami. Tam był ktoś sławny. Ba, prowodyr całego zamieszania, ciągle otoczony wiernymi fanami, ciągle szedł w jego stronę. I kogoś mu przypominał
    - Priwiet. Szto u was, tawarisz? - odrzekł kompanowi, słysząc rodzimy język. Zanim ten dopowiedział resztę, Kapelusznik już analizował, kto mógł być tym facetem. W końcu postawił na Andrieja, wyższego oficera, który po wyjściu z woja lubił sobie pośpiewać, miał nawet jakąś tam swoją kapelę. Z tym, że kolor oczu nie pasował. Może soczewki dla obrazu artystycznego? Gdy jednak usłyszał słowo "Gawa", roześmiał się sam z siebie:
    - Blin, Lucjan, eto wy! A ja myślałem, że dawnego kumpla oficjera spotkałem, tylko coś mi nie pasowało. Ha ha ha. Widzę, że ty jesteś tak samo sławny, jak siostrzyczka! - gadał sobie wesoło - Panie, nie wiem, wyszłem z łazienki, popatrzyłem, jego nie było, to ruszyłem w poszukiwania. A ta galeria taaaka duża... - mówił z nutą strachu i dużą dozą podziwu w głosie. Cieszył się też, że rozmawiają po rosyjsku. Co prawda ostatnio dość często używał tego języka - choćby przy Anomanderze, czy jeszcze poprzedniego wieczoru w drobnych zaczepkach z Luci - ale lata minęły, od momentu gdy normalnie rozmawiał w "swoim" języku. Zbyt mocno się do niego przyzwyczaił, by mu go nie brakowało.
    Usiadł na ławce wskazanej mu przez Lisowatego. Chociaż w zasadzie usiadł to złe słowo. Stanął obok siedziska i przykucnął, oczywiście z piętami na ziemi. Tak czuł się najbardziej komfortowo. Zawsze mógł wstać, doskoczyć do kogoś, podrygiwać, a nie ograniczać się do leniwego rozwalenia na ławeczce. Tymbardziej, że ta nie miała oparcia. Po chwili zaczęło mu się lekko nudzić, toteż zaczął sobie nucić lekko "Świaszczenają Wojnę".
    W oddali jednak zauważył już rudą czuprynę. Która do niego warczała.
    - Gdzie ja poszedłem? Wyszedłem z kibla, patrzę, a cię nie ma, to ruszyłem prosto przed siebie. Chyba, że... Coś mi się pomieszało. Aaa, nieważne, teraz jesteśmy już we trójkę i jest haraszo! - machnął ręką. Zgodził się, że to miejsce jest gigantyczne, ale oponował co do szukania kilka godzin. Przecież ciągle był na jednym piętrze, na pewno potem by się minęli.
    - A w zasadzie to zjadłbym coś. Tylko co tutaj można zjeść? A, i gwoli ścisłości, to były mocno nasłonecznione łany żyta południowej Ukrainy! No i jakiś ryż. - zaśmiał się, komentując alkohole.
    - To ja dopilnuję, byś otrzymał swoją wymarzoną dużą czarną! Już w tym moja głowa! - powiedział z dużą dozą zapewnienia. Te słowa brzmiały jak "masz to jak w banku".
    Gawain poszedł do księgarni, natomiast Lucek i Gopnik ruszyli przed siebie, obierając sobie na cel restauracje. Przy okazji Ruskowi mignął znajomy napis... Kebab... Świetne jedzenie na alkoholowe gastro... - uśmiechnął się w duchu.
    - Panie Lucek, to gdzie idziemy? Co ogółem można w tym miejscu wrzucić na ząb, jakie specjały? Widziałem gdzieś tutaj kebaba, może dobry będzie, co sądzisz? - spytał lisowatego.
    _________________

    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,24 sekundy. Zapytań do SQL: 10