• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Morze Łez
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Zmarły

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Aaron (Aron) Wels alias Amon
    Wiek: 27
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: nadmorskie zamki, latarnie, przyglądać się torturom, nazywać siebie Władcą Czasu
    Nie lubi: lekceważenia czasu
    Wzrost / waga: 190cm / 86kg
    Aktualny ubiór: Czarny frak z gustowną, grafitową koszulą w jasne prążki i zgrabny, acz wyrazisty w swojej formie, ciemny cylinder.
    Znaki szczególne: białe włosy, czarne oczy, obcowanie z kapeluszami i zegarami
    Zawód: Latarnik
    Pan / Sługa: - / Doll
    Pod ręką: 1/2 blaszki zmartwienia
    Dołączył: 21 Lip 2014
    Posty: 480
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 19 Lipiec 2015, 20:39   Latarnia Aarona

    Lokacja ta sąsiaduje z lokacją "Klif".



    (kliknij aby powiększyć)


    O okolicy

    Niewielka zatoka, którą skalne ni to wyspy, ni to posągi oddzielają od morskiej jedności. Tu woda płynie powoli; tak bardzo, że jest cieplejsza i zawsze unosi się nad nią mleczna mgła jakoby obłok bitej śmietany, trzymanej w ramach kruchego ciasta. Strome zbocza szepcą: chodź z nami, nie spadniesz, te baranki cię złapią! Rozsądek chce odpowiedzieć: Tam nieznane, niebezpieczne! A skały mu wciąż wtórują i wtórują, tak bardzo, że zaznanie kąpieli pod mleczną chmurką staje się pragnieniem każdej duszy.
    Kamienny most łączy dwie wyspy: jedną, mierzącą wysoko ponad granicę morskiej głębi; a drugą, przyziemną. Druga pozwala do morza wejść bądź po wysokości ziemi się prowadzić - odpowiednio jest to pomost dla cumowania łodzi i biała kaplica z kulistą kopułą. Pierwsza wyspa to pokaz siły, to dziewięćdziesięciometrowa latarnia morska z dwunastoma pietrami, a każde z nich to jedna godzina.
    Most posiada miniaturowe latarnie, które są przejściem od wielkości do drobności, od światła to ciemności, od wysokości do niskości. Wykonany ze skał, przepuszcza pod sobą połacie wody, stwarza im warunki błogiej ciszy, zaprasza w odmęty zagubienia, spokoju i rozkoszy.
    Roślinność pod postacią drzew i traw porasta te tereny. Drzewa pojedynczo rozmieszczone, jak pułapki na złowrogie zamiary morskiego powietrza albo jak kosze łapiące orzeźwienie tego błękitu. I te żółte krzewy na drodze od pomostu do kaplicy, do których lubią lgnąc nocą świetliki, nie pozwalają magicznym istotom zajść zbyt daleko - zboczyć ze ścieżki i spaść po stromych skałach.
    W kaplicy przez długi czas Lunatyk zapalał świeczki wokoło zdjęcia pierwowzoru Revi. Jest to swoisty ołtarz chwil utraconych. Obecnie, wosk nie spotyka się z płomieniem go spalającym. Aaron uwielbia wspominać chwile w których uczynił coś wielkiego, niespodziewanego, acz przez siebie planowanego, jednakże, obecnie, nie posiada takiego zdarzenia, które chciałby tutaj upamiętniać.


    O latarni

    Pionowa kreska, oddzielająca morze od skał: zmianę od stałości, niepewność od stabilności; lekkość od ciężkości.
    Oto latarnia morska.
    Posiada dwanaście pięter, a niemal każde z nich tożsame jest z jednym, konkretnym pomieszczeniem. Kręte schody, usytuowane w osi budowli, prowadzą od maszynowni do głównego pomieszczenia – laterny; zwieńczonej krzywym, jednospadowym dachem rubinowej barwy. Przez środek budowli, pomiędzy schodami, biegnie pionowy korytarz. Na górze tunel ten spotyka się z wolnością pod osłoną wspomnianego dachu. Korytarz ten niemal w całości zabudowany jest cegłą (wyjątek stanowią pracownia i gwiazdernia). Każde z pięter wieży jest jednym, wielkim płatem skalnym, różnokolorowym i przypominającymi kształtem pierścień, odgrodzonym murem od klatki schodowej (z wyjątkiem gwiazderni). Aaron pomalował te skały-podłogi farbami na kształt tarcz zegarowych, a każda z nich, wskazówkami, określa numer piętra – do dwunastu włącznie.
    Co o schodach warto jeszcze dodać, to każdy stopień lewituje na określonej dla niego wysokości. Demonstrują w ten sposób niepewność, trwałość, niestabilność i niezmienność. Łączą to, pomiędzy czym latarnia niczym granica stoi.
    Światło zazwyczaj jest zgaszone, ale pewnymi dniami Zegarmistrz je uruchamia, po czym można poznać, że aktualnie przebywa w tym miejscu.


    O hierarchii, godzinach i poziomach - architektura latarni

    1. Piwnica - leży tu sterta kości, a podłoga to czarne, onyksowe kamienie. Wejście tutaj odbywa się albo grotą z zewnątrz, albo przez pionowy korytarz - schody tu nie prowadzą.
    2. Maszynownia - mechanika potrzebna do samoczynnego działania latarni. Choć sprawna, aktywowana tylko pod obecność latarnika, tj Aarona. Znajduje się tu wyjście (widoczne na rysunku) w kierunku mostu prowadzącego do pomostu i kaplicy.
    3. Magazyny - przede wszystkim żywność.
    4. Ciemnia - brak okien i szczelnie zamykające się drzwi. To tutaj Aaron oddaje się medytacji.
    5. Pracownia - przebywa tutaj, kiedy musi coś naprawić - zarówno dużego jak i małego formatu. Zestaw narzędzi jest dość obiecujący.
    6. Jadalnia z salonem - duży stół wraz z zastępem krzeseł oraz kanapa przy szklanym, niskim stole. Tutaj, tzn. na kręte schody, prowadzi główne wejście do latarni (na stronie niewidocznej na rysunku). Wokoło zaś wieży znajduje się taras.
    7. Hydromilt - podzielone na dwie części piętro, zawierające kuchnie oraz łazienkę.
    8. Własność służby - piętro w całości przeznaczone dla służby, gdzie to ona sprawuje władzę, a Aaron musi zapukać, by wejść, bądź zdobyć od niej klucz, kiedy tu nie przebywa.
      Składa się obecnie z dwóch zagospodarowanych pomieszczeń i istnieje jeszcze trochę niewykorzystanego miejsca na trzecie.
      Tym, do którego można właściwie wejść bez pukania i pytania jest mini-biblioteka, wypełniona jedynie dwoma drewnianymi regałami na książki, skrupulatnie uzupełnianymi o nowe tomiszcze, oraz porządnym, wygodnym i purpurowym fotelem o skórzanym poszyciu.
      Drugie pomieszczenie natomiast jest rzadko odwiedzane przez gości - to pokój wstydliwej i cichej służki Doll. Znajduję się w nim stary drewniany kufer, wypełniony ubraniami króliczej służącej; sztaluga z położoną obok, na niewielkiej komodzie, paletą z farbami i niewielkie legowisko Doll. Jest nim materac leżący na podłodze, zaścielony prześcieradłem i miłym, mięciutkim kocem w turkusowej barwie, będące jej osobliwą fanaberią.
    9. Komnata Piękności - puste pomieszczenie dla wybranki Aarona.
    10. Sypialnia Zegarmistrza - to tutaj służba musi z kolei otrzymać pozwolenie, aby wejść podczas gdy Aaron tu przebywa. Znajduje się tu szerokie, drewniane łóżko zaścielone jedwabną pościelą, stolik z fotelami, zdobiony, drewniany barek i bogata garderoba, mieszcząca się w dwóch szafach, acz wypełnionymi w połowie.
    11. Gwiazdernia - biblioteka wraz z tarasem widokowym, umieszczonym dookoła. Można tu znaleźć po części popularne książki, ale także wiele atlasów, również tych pochodzących ze świata ludzi. Znajduje się tu też miniaturowy układ słoneczny, jeszcze w wersji kiedy to Pluton uznawany był za planetę.
    12. Laternia - to tutaj włada światło.
    _________________


    x x x x
     



    Kolekcjoner Obiektów

    Godność: Eliot Wels
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: kawę, palić papierosy, opium, wpatrywać się w przestrzeń zadumanym wzrokiem, horrory, mieć święty spokój, ulotność piękna; warzywa
    Nie lubi: swojego nałogu, zamieszania, horrorów w prawdziwym życiu, pływania na statkach
    Wzrost / waga: 178 cm | 77 kg
    Aktualny ubiór: pomarańczowe dresy, szara bluza kangurka, adidasy, kilkudniowy zarost, mała sakwa zawieszona na szyji pod bluzą
    Znaki szczególne: tymczasowo nie ma dolnego kawałka lewej żuchwy, skóra w tym miejscu nieco mu obwisa, ale hej, piękny jak zawsze
    Zawód: ummmm
    Pod ręką: wymięta paczka papierosów, scyzoryk, artefakty + Bezdenna Sakwa: skolekcjonowana Kolekcja Rzeczy, ubrania, niezidentyfikowane tabletki, pieniądze, pierdoły
    Broń: wielofunkcyjny scyzoryk szwajcarski
    Bestia: gigantyczny królik Reille
    Nagrody: Kosmata Brosza, Bezdenna Sakwa, Generis Collare, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.), Animicus
    Stan zdrowia: brak lewej dolnej części żuchwy
    Dołączyła: 19 Paź 2014
    Posty: 251
    Wysłany: 11 Maj 2016, 15:25   

    Gdy dotarł do celu, pod frontowe drzwi, był cały zlany potem i krwią lecącą z otwartej rany na lewym boku. Niebieska farba obficie zjadała jasny materiał białej zwiewnej koszuli kobiecego kroju i brudziła zieloną, długą do ziemi spódnicę.
    Pociągnął za klamkę, ale napotkał opór zamka. No tak. Uderzył więc zaciśniętą pięścią w drewno, zapominając czym to takim są manery, wedle których powinien zapukać i w milczeniu poczekać na odpowiedź.
    - Aaron! - krzyknął cofając się o parę kroków i zadzierając głowę w stronę szczytu latarni, oglądając budynek i szukając w nim śladów obecności gospodarza. Znów zadudnił w drzwi.
    - Dla odmiany nie przyszedłem pożyczyć pieniędzy, otwórz do cholery jasnej... - ostatnie słowa wymamrotane pod nosem, znów zabrakło mu tchu. Królikowaty usłużnie pozwolił oprzeć się się na sobie Eliotowi, który zaczynał podejrzewać, że będzie musiał pocałować klamkę i próbować się lunatykować do swojego domu. Problem taki, że nie bardzo miał ochotę to robić w swoim obecnym stanie. Teleportacja przez krainy nawet bez tej kolorowej plamy w ranie nie służyła mu dobrze.
    Doll
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 11 Maj 2016, 18:16   

    Akurat kończyła przecierać kurze wna korytarzu kiedy usłyszała raban dochodzący z dołu. Ktoś zapewne dobijał się do drzwi. Po niedługim okresie czasu usłyszała także niewyraźne wołanie. Zdziwiła się lekko i zerknęła na tył notesu. Nie był zapisane na dziś niczyje przybycie. Czyżby mistrz zdecydował się wpaść? Zeszła powoli po schodach odkładając powoli środki czystości. Zachowywała się spokojnie i ostrożnie. W końcu kto wie kto jest po drugiej stronie drzwi. Mistrz w końcu narobił sobie już całą rzeszę wrogów, a lepiej było nie dopuszczać ich do jego świątyni odpoczynku. Jeszcze by co zepsuli a ona by miała reprymende. A niezbyt za tym przepadała. Kiedy już dotarła na sam dół podeszła powoli do drzwi i zerknęła przez wizjer. Po drugiej stronie drzwi dostrzegła rannego lunatyka opierającego się o dość sporą króliczą bestie. Poznała tego mężczyzne, był bratem jej mistrza o którym on tyle opowiadał. Natychmiast otworzyła drzwi i odsunęła się tak aby ranny mógł spokojnie wejść. Wyjęła też swój notesik i długopis aby napisać powitanie. Poszło jej troszkę dłużej niż zwykle bo była delikatnie skołowana wyglądem przybysza. W końcu podała mu karteczkę z tekstem.
    "Dzień dobry, witaj w latarni mistrza Aarona. Nie ma go obecnie w środku, jednak zapraszam do wejścia. Zajmę się opatrzeniem twojej rany i służę każdą inną pomocą." - niestety nie była w stanie pomóc w poruszaniu się. Zbytnio przerażał ją niestety dotyk innych istot.
     



    Kolekcjoner Obiektów

    Godność: Eliot Wels
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: kawę, palić papierosy, opium, wpatrywać się w przestrzeń zadumanym wzrokiem, horrory, mieć święty spokój, ulotność piękna; warzywa
    Nie lubi: swojego nałogu, zamieszania, horrorów w prawdziwym życiu, pływania na statkach
    Wzrost / waga: 178 cm | 77 kg
    Aktualny ubiór: pomarańczowe dresy, szara bluza kangurka, adidasy, kilkudniowy zarost, mała sakwa zawieszona na szyji pod bluzą
    Znaki szczególne: tymczasowo nie ma dolnego kawałka lewej żuchwy, skóra w tym miejscu nieco mu obwisa, ale hej, piękny jak zawsze
    Zawód: ummmm
    Pod ręką: wymięta paczka papierosów, scyzoryk, artefakty + Bezdenna Sakwa: skolekcjonowana Kolekcja Rzeczy, ubrania, niezidentyfikowane tabletki, pieniądze, pierdoły
    Broń: wielofunkcyjny scyzoryk szwajcarski
    Bestia: gigantyczny królik Reille
    Nagrody: Kosmata Brosza, Bezdenna Sakwa, Generis Collare, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.), Animicus
    Stan zdrowia: brak lewej dolnej części żuchwy
    Dołączyła: 19 Paź 2014
    Posty: 251
    Wysłany: 11 Maj 2016, 19:31   

    Po krótkim szuraniu wewnątrz latarni, drzwi otworzył mu królik. Nie, zaraz. Króliczyca. Gapił się na nią przez moment, ciężko mu za to było stwierdzić czy i zwierzę patrzyło na niego, bo pysk miało zastygłe w nieruchomej pozie. Wymienił krótkie spojrzenie z własną króliczastą bestią. Znów ma halucynacje, to pewne. Najpierw Melanie która powinna być martwa, ale teraz już nie był pewien czy była, potem mówiący ludzkim głosem jego Królik, który broń to bogowie mówić pod żadnym pozorem nigdy nie powinien, nawet jeśli były to podnoszące na duchu rzeczy, teraz znów widział puszyste zwierzaki, tym razem na dwóch nogach i przynajmniej tyle, że małomówne.

    Popatrzył raz jeszcze, tym razem ścierając pot z powiek i mrużąc je w mocnym zastanowieniu.
    To nie był królik, prawda? Nie. To była dziewczyna. Z maską, ale wciąż humaidonalna osoba. Czyżby Aaron znalazł sobie nową lubą? Koleżanka przyszła kwiatki podlać, służąca, może to któreś z ich tak licznego rodzeństwa, że nawet nie był w stanie sobie przypomnieć kto to jest a maska była dodatkowym utrudnieniem w rozpoznaniu twarzy, nie ukrywajmy. Kto to u licha był i co robił w latarni? Nie ważne, naprawdę nie ważne, bo odsunęła się w przejściu robiąc mu miejsce, więc wtoczył się do środka już na ostatkach sił. Królik podążył za nim, ale przy wejściu zawahał się. Stanął słupka na tylnych łapach, w tej pozycji był wyższy od dziewczyny, i przez moment w bezruchu, poruszając jedynie nozdrzami, przyglądał się Doll, aż wreszcie uznał że może oddać Eliota w dobre ręce i zawrócił w miejscu żeby rozłożyć się na trawie niedaleko wejścia. Jego rany były powierzchownymi zadrapaniami i powinny same szybko się zagoić.

    W środku dowłóczył się do kanapy i legł na niej bezceremonialnie z westchnieniem ulgi i bólu jednocześnie, nogi odciążone, ale zgięcie się znów wywołało bulgot od strony lewego boku. Starał się nie uciapać niebieską posoką obicia siedzenia, ale tak naprawdę, utrzymanie się w na tyle przytomnej postawie żeby mieć na uwadze tak błahe dla niego teraz rzeczy stawało się coraz trudniejsze. Przymknął oczy uspokajając oddech, choć nie na długo błogi szum w skroniach cichł, bo ktoś coś wcisnął mu w dłoń. Zmarszczył czoło przyglądając się zestawieniu liter alfabetu przed twarzą. Znaczki skakały niepokornie pomiędzy sobą, minęła niespokojna cisza w czasie której Lunatyk rozszyfrowywał zmęczonym wzrokiem enigmę słów, a cyrkowa dziewczyna miała chwilę żeby zastanowić się czy przez przypadek Eliot nie jest analfabetą.
    - "Mistrz Aaron", doprawdy - mruknął, odrobinę może rozbawiony słysząc jak ktoś zupełnie na poważnie nazywa jego braciszka, który zwykł czasem zabierać małego Eliota do Upiornego Miasteczka i nos podcierać, tak szczodrym tytułem, ale boleśnie świadomy jak bardzo dalekie prowadzili teraz życia i jak nikły kontakt ze swoim bratem utrzymuje. Ta cała Króliczya dziewczyna chociażby. Pierwszy raz ją na oczy widział. W latarni nie był już wieki. A może Aaron coś o niej wspomniał, ale Eliot zapomniał o tym? Pod koniec ich rzadkich rodzinnych spotkań zazwyczaj obydwoje wychodzili porządnie spici, czasem trudno było nadążyć za aktualnościami czy nad samym procesem spamiętania ich.
    - Dzięki za eee... list, tylko pisz większe litery... ledwo... ledwo na oczy widzę. Nie chcę się rządzić, ale błagam, znajdź te przeklęte bandaże i zatkaj mi tę dziurę, zanim znów zaczną się dziać dziwne rzeczy albo wykrwawię się na śmierć, dziękuję. - Znów oddychał ciężej, odchylił głowę i wsparł ją o zagłówek kanapy. Zerknął raz jeszcze na liścik. - "Każdą inną pomocą"? Do odkażenia przydałby się alkohol, tak tylko mówię - zaznaczył, choć wszyscy wiemy co z tym alkoholem najprawdopodobnie zrobi.

    Patrzył jak Doll rusza się z miejsca, dziwnie nie zainteresowany dlaczego pisze zamiast mówi, czemu ma maskę zamiast twarzy, wszystko to było nad wyraz poza jego chęcią poznania, przyjmował rzeczywistość taką jaką była. Poza tym, nie miał siły na więcej myślenia. Ostatnie opary myśli skończył się już w czasie próby dowleczenia się tu przez porządnie długi kawał plaży.
    - Eliot Wels, to pewnie wiesz. Ty jesteś...?
    Doll
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 12 Maj 2016, 22:21   

    Królicza służąca spoglądała z dość sporym zaciekawieniem na Elliota. Interesowało ją w sumie czy ten lunatyk, ma jakieś wspólne cechy z jej mistrzem. W końcu byli rodziną. Zapewne długo by tak stała i się zastanawiała gdyby do niej nie dotarło, że lepiej się w końcu ruszyć. Zerknęła jeszcze przelotem na olbrzymim królikiem, może jej dalekim krewnym, po czym ruszyła szybko w poszukiwaniu apteczki pierwszej pomocy oraz alkoholu. Wypadało się zająć porządnie rannym gościem. Przy okazji pogodziła się z faktem, że będzie musiała niestety przymknąć oko chwilowo na kwestie swojej nietykalności osobistej. Bardzo jej się to nie podobało. Znów będzie musiała doświadczyć palącego i przerażającego dotyku innej istoty. Mało to wesoła była dla niej perspektywa. Westchnęła w duchu skupiając się na odszukaniu potrzebnych przedmiotów. Nie chciała przecież by brat jej mistrza zmarł. Napewno by się to bardzo nie spodobało jej mistrzowi. A przecież ona tak bardzo nie chciała go zawieść. Nie wybaczyła by sobie gdyby swoją nieudolnością sprawiłza mu olbrzymią przykrość i kłopot. Westchnęła w duchu i zebrała potrzebne jej materiały ratunkowe. Wróciła z powrotem do Elliota i skrzywiła się delikatnie. Czas nadszedł na opatrzenie rannego. Położyła koło niego alkohol i wzięła głęboki oddech. W końcu drżącymi z lekka dłońmi zaczęła udzielać lunatykowi pierwszej pomocy. Z całej siły zmuszała się aby nie spanikować i ostrożnie oraz dokładnie to załatwić. Minęła dłuższa chwila zanim udało się jej dokonać tego medycznego cudu. W końcu jednak, Elliot był cały zabandażowany i wygodnie ułożony na kanapie, mając położony w pobliżu siebie alkohol. Natomiast służka stała ledwo żywa obok. Drżała delikatnie i sprawiała wrażenie wyczerpanej. Dopiero po krótkim momencie była w stanie odpowiedzieć. Zaczęła pisać na karteczce, pamiętając o dużych literach o które prosił lunatyk.
    Nazywają mnie wszyscy Doll. Jestem służącą mistrza Aaron. Miło mi pana poznać panie Elliocie." - Podała mu kartkę i skłoniła się przed nim.
     



    Kolekcjoner Obiektów

    Godność: Eliot Wels
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: kawę, palić papierosy, opium, wpatrywać się w przestrzeń zadumanym wzrokiem, horrory, mieć święty spokój, ulotność piękna; warzywa
    Nie lubi: swojego nałogu, zamieszania, horrorów w prawdziwym życiu, pływania na statkach
    Wzrost / waga: 178 cm | 77 kg
    Aktualny ubiór: pomarańczowe dresy, szara bluza kangurka, adidasy, kilkudniowy zarost, mała sakwa zawieszona na szyji pod bluzą
    Znaki szczególne: tymczasowo nie ma dolnego kawałka lewej żuchwy, skóra w tym miejscu nieco mu obwisa, ale hej, piękny jak zawsze
    Zawód: ummmm
    Pod ręką: wymięta paczka papierosów, scyzoryk, artefakty + Bezdenna Sakwa: skolekcjonowana Kolekcja Rzeczy, ubrania, niezidentyfikowane tabletki, pieniądze, pierdoły
    Broń: wielofunkcyjny scyzoryk szwajcarski
    Bestia: gigantyczny królik Reille
    Nagrody: Kosmata Brosza, Bezdenna Sakwa, Generis Collare, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.), Animicus
    Stan zdrowia: brak lewej dolnej części żuchwy
    Dołączyła: 19 Paź 2014
    Posty: 251
    Wysłany: 14 Maj 2016, 18:14   

    Dłoń łapczywie i niemal automatycznie zacisnęła się na szyjce butelki i to tyle w temacie alkoholu jako środka dezynfekującego. No, chyba że od środka. Nie miało znaczenia co przystawiał do ust, zresztą i tak nie chciało mu się skupić na etykietce, od razu przeszedł do sedna - grunt, że przez gardło przeszło znajome ciepło, które spływało coraz niżej. Odetchnął. Czy błagalna prośba o nikotynę, fajkę, cokolwiek czym mógłby się zaciągnąć była w złym tonie?
    Piękne po sobie zostawiał Doll pierwsze wrażenie - wtocz się do latarni brata, malując przy tym własną krwią wnętrze na niebiesko, wyproś pomoc wypijając alkohol myśląc o papierosach.

    Leżał i głównie stękał kiedy dziewczyna udzielała mu pomocy, bez słowa podnosił ręce czy przekręcał się tam gdzie go kierowała chcąc jak najdokładniej przemyć i zabandażować ranę. Zamiast syczeć na ból przepijał go. Po tym wszystkim obydwoje wyglądali na półżywych, co Eliot z trudem, ale jednak, zauważył. Że on był zmęczony, to chyba było jasne, ale nie rozumiał czemu zamaskowana drżała jak liść osikowy. Może nie lubiła krwi ani otwartych ran, może nie lubiła jego albo jego twarzy, ale chyba aż tak szkaradny nie był, może coś innego - nie mógł przecież być świadom jej awersji do nad zbytniej bliskości.

    Gdy obydwoje odsapnęli, Eliot miał czas żeby ułożyć się wygodniej poprawiając spódnicę kiedy Doll pisała kolejną wiadomość. Wziął ją w brudne dłonie, skupiając się na literach. Bandaż przyjemnie owijał się wokół talii pilnując żeby gazy, czy cokolwiek to innego było, swe miejsce znały i zapobiegały skutecznemu wykrwawianiu się. Miał nadzieję, że tym razem, w przeciwieństwie do paru poprzednich razów na plaży z Melanie, rany zagoją się raz a porządnie bez nieustannego otwierania się.
    - Miło poznać, Doll - powtórzył imię za literami żeby upewnić się że dobrze przeczytał.
    - Służąca. - Przez chwilę dumał nad tą informacją. Normalnie na tym by się skończyło, nigdy nie miał gadanego, wręcz posiadał ujemne umiejętności charyzmy do prowadzenia konwersacji, ale ponieważ była to nietypowa rozmowa jeśli idzie o formę, mówiono-pisana, pozwolił sobie na parę słów więcej niż zazwyczaj. To co zazwyczaj zostawało mu w głowie dziś szło w usta:
    - Kto by pomyślał. Latarnia jest rzeczywiście spora, żeby samemu o nią dbać, mój najdroższy brat Aaruś z mopem w ręce cały dzień? Raczej nie - westchnął i smutno popatrzył na butelkę. Nie była jeszcze pusta, ale nad tym jeszcze popracuje. Tymczasem kiwnął zachęcająco dłonią, żeby Doll podała mu narzędzie którym pisała na kartce, a kiedy je otrzymał bardzo starannie położył kartkę przed sobą, na stoliku, i w skupieniu szukał przez chwilę specyficznego zlepka liter które mu nieco zgrzytały. Znalazł je. Przekreślił literę z jednego słowa przez króliczycę napisanego.
    - Eliot. Jedno "l". - I dla pełnej demonstracji napisał je poprawnie niżej. - To nie to samo co Elliot. Eliot. Jest drobna różnica w wymowie. Może tylko dla mnie. Nie pytaj czemu właśnie tak. Może ojciec nie lubił podwójnych liter w imionach. Hmmm... Ale to nie tłumaczy nam wtedy "Aarona", prawda?... - zastanowił się krótko i odchylił się na kanapie. Ostrożnie Złożył się na zdrowym boku i sześć sekund później zasnął. A może zemdlał od ciężaru ostatnich przygód, od polowania na Króliczastego przez Przeklęty Bestialski, jak to go osobiście nazywał, po dziwaczną plażę skończywszy. W każdym razie - nie był świadomie obecny w tym pomieszczeniu i zamierzał taki pozostać najdłużej jak będzie mógł.
    Doll
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 18 Maj 2016, 21:36   

    Doll zaczęła przypatrywać się Eliotowi kiedy już powoli doszła do siebie. Powoli zaczęło do niej docierać, że powinna znaleźć lunatkowi jakieś godniejsze go ubrania. Zanim jednak to zrobiła posłuchała co ranny ma do powiedzenia. Na pierwsze trzy stwierdzenia pokiwała jedynie potakująco głową. Potem jednak zatrzymała się skamieniała. Pomyliła się. I to tak głupio się pomyliła. Powoli szok zaczął jednak być zastępowany przez rosnące zawstydzenie. Gdyby nie maska Eliot mógłby zobaczyć pojawiające się szybko na jej twarzy rumieńce. No nie no. Nie dość, że popełniła błąd to jeszcze rumieni się przez tego palanta. Tego było już za wiele. Już miała okazać swoje niezadowolenie z sytuacji, kiedy skapnęła się, że nie może. Jest w końcu służką, a on jest gościem. Napisała do niego po chwili karteczkę.
    "Bardzo przepraszam za mój błąd to się więcej nie powtórzy"
    Głupku.. - Dodała w myślach.
    Wkrótce osobnik, który sprawił interesującym przebywanie w latarnii. Doll się w sumie nie dziwiła. Musiał wiele przejść i zapewne. Dziewczyna zastanowiła się przez chwilę spoglądając na drzemiącego lunatyka po czym wzięła się do roboty. Na stoliku w pobliżu rannego zostawiła posiłek wraz z napojem i troszkę bandaży, w razie czego. Wzięła metr i zmierzyła lunatyka. Chwile potem wyszła z latarni a raczej z niej wyfrunęła. Szybkim sprintem dotarła do pierwszego lepszego sklepu. Poraz kolejny z olbrzymim bólem pozbyła się swojego zarobku i zakupiła porzadną koszulę, czarną filcową kamizelke, pare spodni oraz niczego sobie skórzane buty. Nie minęła dłuższa chwila a już sprintowała z powrotem do latarni. Wkrótce umierając z wysiłku położyła zakupy przy Eliocie i poszła zdychać do kąta.
     



    Kolekcjoner Obiektów

    Godność: Eliot Wels
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: kawę, palić papierosy, opium, wpatrywać się w przestrzeń zadumanym wzrokiem, horrory, mieć święty spokój, ulotność piękna; warzywa
    Nie lubi: swojego nałogu, zamieszania, horrorów w prawdziwym życiu, pływania na statkach
    Wzrost / waga: 178 cm | 77 kg
    Aktualny ubiór: pomarańczowe dresy, szara bluza kangurka, adidasy, kilkudniowy zarost, mała sakwa zawieszona na szyji pod bluzą
    Znaki szczególne: tymczasowo nie ma dolnego kawałka lewej żuchwy, skóra w tym miejscu nieco mu obwisa, ale hej, piękny jak zawsze
    Zawód: ummmm
    Pod ręką: wymięta paczka papierosów, scyzoryk, artefakty + Bezdenna Sakwa: skolekcjonowana Kolekcja Rzeczy, ubrania, niezidentyfikowane tabletki, pieniądze, pierdoły
    Broń: wielofunkcyjny scyzoryk szwajcarski
    Bestia: gigantyczny królik Reille
    Nagrody: Kosmata Brosza, Bezdenna Sakwa, Generis Collare, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.), Animicus
    Stan zdrowia: brak lewej dolnej części żuchwy
    Dołączyła: 19 Paź 2014
    Posty: 251
    Wysłany: 21 Maj 2016, 18:36   

    Nie chrapał ani nawet głośno nie oddychał, trwał w głębokim leczniczym śnie nieruchomo jak zwłoki. Kiedy się obudził, było jasno. Ile czasu minęło? Pewnie coś więcej jak osiem godzin, miał facet co odsypiać.

    Dalej wszystko go bolało, ale psychicznie czuł się o niebo lepiej. A przynajmniej tak mu się zdawało. Na razie był zbyt zaspany żeby myśleć o czymkolwiek konkretnym, a zaspanie to próbował rozetrzeć dłońmi po twarzy; usiadł i przeciągnął się ostrożnie, rozglądając się za swoją maszyną do kawy. Zamiast tego urządzania tworzącego płynne szczęście, odnalazł gorzkie oprzytomnienie rozpoznając wnętrze salonu latarni. Przez chwilę tępo wpatrywał się w ścianę przed sobą, kontemplując kolejne małe nieszczęście w swoim życiu, jakim było nie bycie w swoim domu. Sięgnął do szyjki butelki po resztki alkoholu, które specjalnie zostawił na ten poranek. Przy okazji zorientował się, że na szklanym stoliku ktoś sprawił mu jedzenie i wodę. Na fotelu obok leżały ubrania. Zakładał, że były dla niego - te które miał na sobie były brudne i umorusane krwią.
    Nie pogardził więc jednym i drugim darem, zaczynając od tego smaczniejszego. Prawą ręką dziabał jedzenie, lewą przeglądał poczucie estetyki Doll, które kazało jej wybrać te a nie inne ciuchy.
    Doll
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 22 Maj 2016, 09:11   

    Doll zbudził z pół snu szmer jaki wydawał z siebie lunatyk. Podniosła się chwiejnie z kąta, będąc ciut zaspana. Siedziała w nim pilnując przy okazji wzrokiem Eliota. Widocznie w końcu musiała ciut odpłynąć. Westchnęła w duchu i podeszła powoli do mężczyzny. Zbadała go wzrokiem, upewniając się, że wszystkim z nim w porządku. Jak tylko jej analiza wykazała, że sobie poradzi a ona powinna dać mu spokojnie zjeść, na spokojnie go zostawiła. Poszukała miotły i nie zwracając zbytniej uwagi na rannego, zaczęła sprzątać. Nie mogła przecież pozwoolić by ostał się jakiś brud i kurz. Mogło by to źle wpłynąć na zdrowie lunatyka. A jej już tylko tego prakowało do szczęścia. Oj musiałaby się wtedy nieźle tłumaczyć. A zdecydowanie nie cierpiała takiej czynności. Z drugiej strony, ciut przejęła się losem poszkodowanego Eliota.
    "Co też mogło się takiego wydarzyć by tak skończył? Wygląda naprawdę intrygująca. Ciekawe czy umie uwalczyć, czy jest ranny bo to słabiak. Nie no, nawet w połowie nie wygląda na tak silnego jak ja. Taki baaaka na pewno sam sobie biedy napytał." - Rozweselona tymi myślami królicza służąca zaczęła emanować aurą dumy oraz radości. Podskakiwała sobie nawet odrobinke,a jej królicze uszka podnosiły się chwilowo, to opadały. Od strony obserwującego mogło to ciut komicznie wyglądać.
    "Zaraz, jest ranny. Powinnam mu pomóc się przebrać prawda..?"
    Miotła huknęła o ziemię. Doll stała przez chwilę niczym skamieniała, w zupełnym bezruchu. Dopiero po krótkiej chwili jej głowa zaczęła stopniowo się przekrzywiać, niczym łepetyna samej lalki. Przerażający wzrok pełen czystego zła wbił się w Eliota. Dosłownie można było odczuć spadek temperatury o kilka dobrych stopni. Z króliczej służki zaczęła emanować czarna demoniczna aura. Zaczęła powoli, chwiejnie zbliżać do lunatyka. Tak, zdecydowanie mogłaby dostać role potwora w jakimś porządnym horrorze. Kiedy zbliżyła się do niego wystarczająco blisko, napisała kolejną karteczke i podała ją obecnej ofierze. Litery były wżłobione w kartke, napisane z wyraźną mocą. Eliot mógł też to zauważyć po długopisie, który Doll nadal trzymała, a który stopniowo pękał.
    "CZYŻBY POMÓC CI SIĘ PRZEBRAĆ?" - Brzmiał napis.
     



    Kolekcjoner Obiektów

    Godność: Eliot Wels
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: kawę, palić papierosy, opium, wpatrywać się w przestrzeń zadumanym wzrokiem, horrory, mieć święty spokój, ulotność piękna; warzywa
    Nie lubi: swojego nałogu, zamieszania, horrorów w prawdziwym życiu, pływania na statkach
    Wzrost / waga: 178 cm | 77 kg
    Aktualny ubiór: pomarańczowe dresy, szara bluza kangurka, adidasy, kilkudniowy zarost, mała sakwa zawieszona na szyji pod bluzą
    Znaki szczególne: tymczasowo nie ma dolnego kawałka lewej żuchwy, skóra w tym miejscu nieco mu obwisa, ale hej, piękny jak zawsze
    Zawód: ummmm
    Pod ręką: wymięta paczka papierosów, scyzoryk, artefakty + Bezdenna Sakwa: skolekcjonowana Kolekcja Rzeczy, ubrania, niezidentyfikowane tabletki, pieniądze, pierdoły
    Broń: wielofunkcyjny scyzoryk szwajcarski
    Bestia: gigantyczny królik Reille
    Nagrody: Kosmata Brosza, Bezdenna Sakwa, Generis Collare, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.), Animicus
    Stan zdrowia: brak lewej dolnej części żuchwy
    Dołączyła: 19 Paź 2014
    Posty: 251
    Wysłany: 23 Maj 2016, 01:08   

    O, kamizelka. Całkiem lubił kamizelki. Rozłożył ją oglądając z bliska, po chwili odłożył na oparcie kanapy, odwracając się jednocześnie w stronę Doll, którą dopiero teraz zauważył, a raczej usłyszał, bo podskakiwała najwidoczniej czymś rozbawiona w rytm własnych myśli.
    Wrócił do swojego śniadania. Ale zaraz zwabiona dźwiękiem upadającej miotły głowa, powoli i bez zainteresowania, za to automatycznie, więc niepowstrzymanie i bez zastanowienia, znów skierowała się w jej stronę.
    - Wszystko w porząd-
    Urwał w pół słowa pytanie, bo ruszyła się osobliwie, wręcz niepokojąco zastraszająco, sztuczka z wykręcaniem głowy godna niejednego dziecięcego koszmaru.
    - Umm - rozejrzał się dookoła szukając przyczyny jej nagłej zmiany, na tyle groteskowej i nienaturalnej, że uznał ją za wynik wewnętrznych myśli, bo pokój był pusty i pozbawiony potencjalnych bodźców prowadzących do takich... rzeczy... jakie robiła teraz. Może to on coś zrobił, ale co? Nic nie powiedział, nie sądził, żeby nawet zauważyła, że popatrzył na nią przelotem.
    Cokolwiek to nie było, dalej szła ku niemu niestabilnym krokiem jakby zaraz miała się przewrócić, ale cel jej wyprawy był zbyt ważny by sobie na to pozwolić.
    Odchylił się ostrożnie zważając na swój bok, kiedy stanęła wreszcie przed nim. Zmrużył oczy czekając co dalej.

    List był zapisany wielkimi literami. Wyglądało to agresywnie, jak groźba albo kpina, wręcz wyzywająco. Jej zachowanie potęgowało to wrażenie; nieruchoma, zwrócona w jego stronę pozbawiona ekspresji maska również nie pomagała, wręcz wzmacniała tę dziwną wrogość zmieszaną z drętwą niechęcią, która wydobywała się zza króliczego oblicza.
    Nie zrozumiał przekazu liter. Chciała z niego zedrzeć te ubrania, nie lubiła spódnic, nie chciała żeby brudził dalej kanapy na niebiesko, naprawdę ciężko było mu stwierdzić co się właśnie działo, przez myśl mu nie przeszło, że może chce mu pomóc, skoro nic w jej postawie tego nie sugerowało.
    Wiadomość przeczytał tylko raz. Zmarszczył ostro brwi i wstał, mierząc o wiele niższą dziewczynę przejrzystym, niewzruszonym, nagle oprzytomniałym z porannego zaspania spojrzeniem. Twarz obojętnie chłodna. Tylko zmarszczenie pomiędzy brwiami głośno mówiło, że miał dość.

    Miał serdecznie dość. Miał za sobą parszywie ciężki miesiąc. Od spotkania z Dakotą i podejrzaną historią z bratem i Dominicką w wyśnionym szpitalu, przez sprawę z Amelią i nya-włamywaczką, aż po ostatnie akcje na Pościgu i plaży, fizycznie i psychicznie wymęczające jego i tak już przeorane koszmarnymi doznaniami tortur MORII i nałogami ciało. Obca mu królicza służąca w latarni brata była jego ostatnim zmartwieniem, z pewnością nie zagrażającym życiu, choć nie mniej niepokojącym.
    Nie potrzebował wiele, żeby coś w nim teraz przez przypadek pękło. Coraz większa rysa na jego umyśle ociupinkę właśnie urosła. Ciekawe, kiedy tafla pęknie. Właściwie, to proces ten trwał już od lat, ale dopiero teraz zaczynał odczuwać jak głęboka i rozległa szczelina się stawała.

    Doll przyjęła go uprzejmie, zapewne nawet lepiej niż na to zasługiwał, i zajęła się nim - nie ważne czy z powodu obowiązku, czy ze względu na Zegarmistrza Aarona, z którym dzielił krew, rodowe nazwisko, może nawet jakieś głębsze przywiązanie, do którego obydwaj nigdy głośno by się nie przyznali, czy z dobroci swojego serca - zrobiła to i był jej wdzięczny, więc nie rozumiał co się teraz działo. Czuł się... dziwnie. W innej sytuacji, w innym czasie, pewnie przyjąłby kartkę i pokornie na nią odpowiedział zgodnie ze swoją flegmatycznie-melancholijną naturą. Ale nie stało się tak. Nie widząc czym sobie zasłużył na takie poranne przywitanie, może nie jest tu dłużej mile witany pomimo zaserwowanego dania i podarunku, który może był prezentem pożegnalnym, wręcz sugerującym wraz z listem, że już na niego czas, nie zrobił tego.
    - Dziękuję. Jeśli więc nie będziesz nalegała, to myślę, że dam sobie radę - cierpko podziękował. Wziął rzeczy w ręce i minął ją, kierując się ku schodom w górę. Zawahał się na sekundę, chyba chcąc pytać na którym piętrze jest łazienka, ale wszystko jedno - po prostu będzie się wspinał w górę aż na nią nie trafi. Szczęściem dla niego, była tylko jedną kondygnację wyżej.

    Umył się szybko pod chłodną wodą, ostrożnie badając palcami nowo nabyte strupy, kolorowe siniaki, zadrapania i ranę na boku, po której na pewno zostanie blizna. Kolejna do zestawu.

    Kiedy zszedł na dół, przebrany był w nowe ciuchy. Prawie. Nie miał na sobie koszuli i kamizelki, które wraz ze starymi ubraniami trzymał pod pachą, bo uświadomił sobie, że bandaże po nocy trzeba zmienić, a świeże opatrunki zostawił na dole, na szklanym stoliku. Nie było się więc co opatulać w warstwy, skoro i tak zaraz będzie musiał przewiązać się bandażem pod żebrami, żeby trzymały opatrunek. Z wilgotnymi jeszcze włosami, rozmierzwionymi po głowie jak szara, zmokła kępka trawy, i nagim torsem całkiem zwyczajnego, ani chudego ani umięśnionego ciała, za to przymalowanego paroma bliznami i nie najzdrowszym trybem życia, pokonał wszystkie schodki na piętro salonu. Woda nie zmyła z jego twarzy zmęczenia ani zarostu, który prosił się o jednorazową żyletkę, która oswobodziła by jego facjatę z tej wyleniałej szczeciny. Skierował się na kanapę, ku bandażom.
    Doll
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 23 Maj 2016, 19:45   

    Czekała grzecznie na odpowiedź. Stała sobie i wbijała spojrzenie w lunatyka. Ten jakby zaniemówił. Nagle jego twarz zrobiła się chłodnie obojętna. Brwi zeszły się groźnie. Czyżby obraził się na nią? Może nie powinna była tego proponować. Czyżby Eliot odebrał jej oferte jako kpine lub obrazę? Nie rozumiała zbytnio relacji panujących w społeczeństwie, więc nie łatwo było jej rozszyfrować takie sytucje. Przybysz nagle wstał przytłaczając ją swoją wielkością. Czyżby zamierzał wymierzyć jej karę? Teoretycznie miałby nawet do tego prawo. Oj biedna duszyczka nieświadoma była swojego wielkiego przewinienia. Ton jego głosu, jak już się wypowiedział by cierpki i zimny. Służka wrosła w ziemię odprowadzając go pustym wzrokiem gałek króliczej maski. Chciała go zatrzymać, cokolwiek powiedzieć. W końcu była winna zaistniałej sytuacji. Nie potrafiła się jednak zmusić do rzadnego ruchu. Nie potrafiła go zawołać. W sumie nie miała jak go zatrzymać w jakikolwiek sensowny sposób. Tak więc odprowadziła go jedynie wzrokiem.
    "Poszedł sobie obrażony.. mój gość.. a co jeśli sobie pójdzie? Zostawi mnie samą? Znów będą tylko ściany. Tykanie zegara. Szum fal. Samotność i zupełna pustka.. no, ale przecież.. on jest RANNY. On jest RANNY! Potrzebuje mojej opieki. Biedny, jest taki nieświadomy. Powinien tyle wypoczywać. RANNY, tu zawitał, wyjdzie dopiero zdrowy. Przecież nie puszczę go takiego samiusienkiego poszkodowanego w ten przerażający świat. - Klucz nieubłaganie przekręcił się w drzwiach latarnii. Okna zaczęły się zamykać na amen przez moc telekinezy Doll. Lunatyk został odcięty od zewnętrznego świata. Cyrkówka zapisała kartkę dla Eliota na później i schowała ją do kieszenii. Następnie wzięła się za czyszczenie kanapy z krwi lunatyka. Pobrudziła się przy tym co prawda przez swoją niezdarność. Wyrzuciła szmatke i odłożyła środki czyszczące na swoje miejsce. Zastanowiła się przez chwilę co jeszcze wypadało zrobić.
    " Na pewno jest coś jeszcze co mogłabym zrobić. Kwiatki podlane, podłoga zamieciona, szyby pozmywane. Co jeszcze mogłabym zrobić? Hmm.. może przygotuje panu Eliotowi sałatkę na przeprosiny? No bo co innego bym mogła? Będzie miał na później." Zawędrowała w podskokach do kuchni. Wyjęła długi nóż, który nie był jeszcze umyty po małym wypadku. Próbowała nim kiedyś otworzyć wieczko czerwonej farby, złośliwiec potwornie się zaciął. Kiedy tylko użyła noża zrobiło się cichutkie buch i cała farba się wylała. Doll zapamiętała na zawsze, że to zły sposób otwierania opakowań z płynną zawartością. Już zamierzała go umyć gdy nagle usłyszała kroki na schodach. Tup, tup, tup. Bezgłośnie wyleciała po nowe bandarze. Przecież zapomniała je wymienić lunatykowi. Akurat kiedy do nich dotarła, na horyzoncie zamajaczyła sylwetka mężczyzny. Spoglądała ciut zarumieniona jak paraduje w jej stronę pół nagi. Wpatrzyła się w jego blizny. Nie wiedzieć czemu przykuły jej uwagę. Pomachała głową niemal spalona z wstydu. Postanowiła, że musi się teraz skupić jednak na przeproszeniu lunatyka. Ruszyła więc z delikatnymi podskokami w jego stronę. Niewinnie, cichutko stąpając delikatnymi stopkami po podłodze. Niemal tanecznym krokiem. Machała nożem nieświadoma, że ma go nadal w dłoni. Za nią podniosły się świerze opatrunki i bandarze. Powolni sunęły w ich stronę. Dziewczyna zatrzymała się przy mężczyźnie patrząc na niego z dołu. Pogmerała zaraz w kieszeni i wyjęła wcześniej zapisaną karteczkę. Podała ją wesoło Eliotowi.
    "Bardzo przepraszam panie Eliocie. Ja naprawdę nie chciałam pana obrazić. Mam tylko taką delikatną fobie, proszę mi wierzyć. No i proszę pozwolić mi na zmianę pańskich bandarzy. " - na karteczce ponadto była narsowana uśmiechnięta buzia, w nieudolnym ciut, dziecięcym stylu.
     



    Kolekcjoner Obiektów

    Godność: Eliot Wels
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: kawę, palić papierosy, opium, wpatrywać się w przestrzeń zadumanym wzrokiem, horrory, mieć święty spokój, ulotność piękna; warzywa
    Nie lubi: swojego nałogu, zamieszania, horrorów w prawdziwym życiu, pływania na statkach
    Wzrost / waga: 178 cm | 77 kg
    Aktualny ubiór: pomarańczowe dresy, szara bluza kangurka, adidasy, kilkudniowy zarost, mała sakwa zawieszona na szyji pod bluzą
    Znaki szczególne: tymczasowo nie ma dolnego kawałka lewej żuchwy, skóra w tym miejscu nieco mu obwisa, ale hej, piękny jak zawsze
    Zawód: ummmm
    Pod ręką: wymięta paczka papierosów, scyzoryk, artefakty + Bezdenna Sakwa: skolekcjonowana Kolekcja Rzeczy, ubrania, niezidentyfikowane tabletki, pieniądze, pierdoły
    Broń: wielofunkcyjny scyzoryk szwajcarski
    Bestia: gigantyczny królik Reille
    Nagrody: Kosmata Brosza, Bezdenna Sakwa, Generis Collare, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.), Animicus
    Stan zdrowia: brak lewej dolnej części żuchwy
    Dołączyła: 19 Paź 2014
    Posty: 251
    Wysłany: 23 Maj 2016, 22:23   

    Dlaczego. Jego. Brat. Zatrudnił. pSYCHOPATYCZNEGO KRÓLIKA, KTÓRY BIEGŁ W RADOSNYCH PODSKOKACH Z ZAKRWAWIONYM NOŻEM W JEGO STRONĘ?!
    Jakie umiejętności zaprezentowała Aaronowi, że postanowił ją przyjąć bez sprawdzania jej historii chorób psychicznych? A może najpierw przejrzał jej kartę medyczną i stwierdził, że wszystko jedno, najwidoczniej umiejętność nieumyślnego budzenia grozy nie stała na przeszkodzie sprzątania pokoi i opiekowania się latarnią.

    Nie zniknął stąd tylko dlatego, że był na tyle trzeźwy aby pomyśleć, że miała całą noc okazji żeby go ewentualnie zabić, a jeszcze tego nie zrobiła, więc bardzo dziwnym byłby atak frontowy kiedy ma się już lepiej. Zresztą - nie wyglądało to na atak. Bardziej jak... sam nie wiedział, jakby zapomniała że trzyma nóż w ręku. Nie zastanawiał się jak można coś takiego zapomnieć, ale musiał wreszcie przestać zakładać, że stan równowagi i kontaktu ze światem fizycznym Doll jest na poziomie choćby zdatnym. Może zwyczajnie była roztrzepana, ot zdarza się, coś trzymała w ręku, co z tego, że był to uciapany nóż, może kury właśnie oprawiała, może coś innego, wolał nie wnikać, i zapomniała narzędzie odłożyć, bo zwabił ją swoją ponowną obecnością w salonie.
    W połowie drogi dostrzegł, że to nie posoka. Pokręcił głową. Farba. Nie jego wina, że pierwsze co myśli widząc nóż i coś czerwonego to krew, prawda? Kto lata z nożem po chałupie. Ostrożnie przyłożył dłoń do twarzy i powoli zaczął masować nasadę nosa, próbując się skupić, w tym czasie dziewczyna dokicała i wcisnęła mu coś w dłoń.

    Przeleciał wzrokiem po wiadomości. Spojrzał na narysowany uśmieszek. Spojrzał na Doll. Zrobił głęboki wdech i trzymał się go przez chwilę, coraz dłuższą, aż wreszcie głośny wydech nosem. Może był przewrażliwiony. To na pewno, zbyt dużo osób i wydarzeń próbowało go dobić, tyle dziwnych rzeczy się działo, i co gorsza działy się one dalej. Nie implikował, że coś z Doll było nie tak. Chodziło mu o całą sytuację, o ten paskudny ciąg jego durnego życia, gdzie trzy minuty spokoju, które jednocześnie nie są stanem nieprzytomności albo snu, były całkowicie nieosiągalne.
    - No dobrze. - List upewnił go, że służka dalej jest pełna dobrych chęci, nawet pomimo swoich... "delikatnych" fobii. Cóż on poradzi, no nic nie poradzi, kiwnął głową przyjmując wszystko do wiadomości. Szczerze - przeprosiny trochę go zaskoczyły, nie spodziewał się ich, więc mile go udobruchały. Jeśli to co robiła nie było intencjonalne, bez problemu pozwolił odejść temu w przeszłość. Zresztą - trzymanie uraz nie było jego mocną stroną.
    - Po pierwsze. Odłóż nóż. Po drugie. Dziękuję, poradzę sobie z opatrunkiem. Zrobiłaś już wystarczająco wiele - Na przykład prawdopodobnie uratowałaś mi życie, ale tego już na głos nie dodał. - Jestem pewien że masz ciekawsze rzeczy do roboty. Po trzecie... - Palcem wskazał na jedno słowo wiadomości. - "Bandarz" pisze się przez "zet" z kropką.

    Wyminął Doll zostawiając ją z nową wiedzą ortograficzną. Złapał unoszące się w powietrzu rzeczy i przyciągnął do siebie. Na kanapie zaskakująco sprawnie poradził sobie z samoopatrzeniem, szybciej niż Doll miałaby czas aby ponowić propozycję. Gdy skończył podniósł głowę i coś go tknęło.
    Było ciemno. I okna były pozamykane. Wzniósł pytająco brew do Doll i pochylił w jej stronę głowę czekając na odpowiedź niemego pytania malującego się na jego twarzy. Co. Tu. Się. Znów. Wyprawia. Miał nieprzyjemne wrażenie, że drzwi, jeśli spróbuje je otworzyć, też będą zamknięte.
    Otworzył usta, po czym zamknął je. Jakby jej tu powiedzieć...
    - Ale wiesz, że jestem Lunatykiem, prawda?... Mogę stąd zniknąć w każdej chwili. Więc lepiej wytłumacz się i otwórz drzwi, bo chcę porozmawiać z moją bestią. - To wszystko robiło się coraz bardziej... przytłaczające. Ona nie lubiła dotyku, tak? Z tego co zrozumiał. On nie lubił natarczywości i ograniczania wolności. Kiedyś może był cierpliwym człowiekiem, ale nawet ta miarka zaczynała się w nim przebierać.
    Doll
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 24 Maj 2016, 15:59   

    Spoglądała uważnie na lunatyka. Nie wyglądał już na tak złego jak wcześniej. Wyglądało na to, że chyba jej wybaczył winę. Aż jej serduszko radośnie podskoczyło. Oznaczało, że pan Eliot jeszcze kiedyś tu może wróci. A przecież byłoby wtedy tak dobrze. Jakby jeszcze jej drogi mistrz tu wpadł byłaby wniebowzięta. No, ale niestety nie było na to zbyt dużych szans. Cóż, mogła się przynajmniej nacieszyć obecnością lunatyka. W końcu zaraz pewnie sobie pójdzie. I jej świat znowu będzie taki sam. Zacznie ponownie być w domku dla lalek. Będzie zmiatać, myć, polerować, naprawiać i pastować. Znów książki i własnej produkcji obrazy. Ponownie skupi się jedynie na pracy. Sama w sobie jej się ta perspektywa podobała. Brakowało jej jednak obecności innych istot żywych. Nawet jeśli byli dorosłymi mężczyznami w kiecce, którzy ranni kładli się na kanapie i jeszcze poprawiali jej ortografię.
    " Odłóż nóż? Jaki nóż? O co mu chodzi? " - Spojrzała na swoją dłoń.
    "O, nóż. - Podrzuciła przyrząd parę razy zupełnie wyłączając się na słowa Eliota. Zaśmiała się bezgłośnie potrząsając przy tym ramionami. Faktycznie miała tą broń w ręce. Dlaczego jednak lunatyk chciał aby go odłożyła? Przyda się przecież jeszcze. No nic, skoro jednak o to "poprosił", tak też zrobiła. A raczej ruszyła w stronę kuchni, kiedy usłyszała ostatnie zdanie Eliota.
    "Bandaż piszę się przez zet z kropką. Bandaż piszę się przez zet z kropką. Bandaż piszę się przez zet z kropką. Bandaż piszę się przez zet z kropką. Bandaż piszę się przez zet z kropką. Bandaż piszę się przez zet z kropką. Bandaż piszę się przez zet z kropką. BANDAŻ PISZĘ SIĘ PRZEZ WALONE ZET Z KROPKĄ. Skamieniała po raz drugi dzisiaj, nie przeszkadzając Eliotowi w samodzielnej zmianie opatrunków. Spojrzała na trzymany w ręce nóż. Tak gładko by kroił Eliota na kawałeczki. Jak ciasto malinowe. Ciekawe czy jakby zrobiła mu potrawkę z jego wnętrzności, to udałoby się jej go zmusić do zjedzenia tych pyszności.
    " A może mistrz się nie pogniewa? Tak rzadko ten mężczyzna się tu pojawia. Może znalazłabym mistrzostwi nowego brata? - Mimo jednak tych strasznych myśli służka odłożyła nóż do zlewu. Nie było sensu jeszcze zabijać tego lunatyka według niej. W miarę go polubiła, a jak będzie tu wpadać to może całkowicie mu wybaczy. Może mogłaby być dla nich obu choć troszkę jak mały kawałek ich rodziny.
    "Ten pacan, ma straszne szczęście.. - Wróciła wesolutka, akurat jak Eliot kończył. Znów przemierzając przestrzeń jaka ich dzieliła delikatnym tanecznym krokiem. Była bardzo rozradowana i widać to było w jej całej postawie. Królicze uszka to ciut się podnosiły, to nieznacznie opadały. Sama nie krępowała się i machała dłońmi niczym balerina. Zatrzymała się przed nim i wpatrzyła w jego twarz, bo dostrzegła wypisane na nich pytanie. Kiedy tylko usłyszała jego słowa, w jej reakcji nie było już żadnej buty. Zawstydziła się i widać to było dokładnie po jej postawie. Ręce z tyłu, wzrok wbity w ziemię i nóżka zakreślająca kręgi po podłodze. Gdyby nie maska, widać by było jak się cała czerwieni. Minęło tak kilka sekund zanim zabrała się za pisanie odpowiedzi. Troszkę jej to zajęło, ale ostatecznie kartka wylądowała w dłoniach Eliota. Sama nawet nie patrząc na jego reakcję ruszyła zawstydzona do drzwi. Odblokowała je szybkim ruchem, i otworzyła patrząc w bok. Na kartce zapisane było:
    "Bardzo przepraszam panie Eliocie. Nie chciałam by zrobił pan coś pochopnie, w końcu jest pan nadal ranny. No, ale nie będę się narzucać, nie mam do tego prawa. Działałam mając za cel ochronę pańskiego zdrowia." - Poniżej znajdował się jeszcze mały dopisek:
    "W latarnii bywa strasznie pusto i samotnie.."
     



    Kolekcjoner Obiektów

    Godność: Eliot Wels
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: kawę, palić papierosy, opium, wpatrywać się w przestrzeń zadumanym wzrokiem, horrory, mieć święty spokój, ulotność piękna; warzywa
    Nie lubi: swojego nałogu, zamieszania, horrorów w prawdziwym życiu, pływania na statkach
    Wzrost / waga: 178 cm | 77 kg
    Aktualny ubiór: pomarańczowe dresy, szara bluza kangurka, adidasy, kilkudniowy zarost, mała sakwa zawieszona na szyji pod bluzą
    Znaki szczególne: tymczasowo nie ma dolnego kawałka lewej żuchwy, skóra w tym miejscu nieco mu obwisa, ale hej, piękny jak zawsze
    Zawód: ummmm
    Pod ręką: wymięta paczka papierosów, scyzoryk, artefakty + Bezdenna Sakwa: skolekcjonowana Kolekcja Rzeczy, ubrania, niezidentyfikowane tabletki, pieniądze, pierdoły
    Broń: wielofunkcyjny scyzoryk szwajcarski
    Bestia: gigantyczny królik Reille
    Nagrody: Kosmata Brosza, Bezdenna Sakwa, Generis Collare, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.), Animicus
    Stan zdrowia: brak lewej dolnej części żuchwy
    Dołączyła: 19 Paź 2014
    Posty: 251
    Wysłany: 1 Czerwiec 2016, 20:44   

    O bogowie, co jest z nią nie tak? Zastanawiał się nad tym na poważnie, odkąd zwrócił uwagę jak ogląda nóż, jakby nie wiedziała skąd się wziął w jej ręce, ale skoro już w niej był, to brała się do obmyślania scenariuszy jak mogłaby go użyć. Zachowywała się nienaturalnie, oderwana od rzeczywistości, łącząc się z nią, kiedy ją nachodziła akurat na to ochota, zbyt radosna z przemieszaniem braku empatii, nie zważając jakie wywołuje wrażenie, i niech go cholera, ale nie podobał mu się to.
    Generalnie nikogo nie obchodziło co myślał, więc i teraz zapewne nie miało to większego znaczenia.
    Z drugiej jednak strony dała mu kartkę na której nie trudno było znaleźć ewidentne ślady martwienia się o jego zdrowie. To było dziwne. Również jej zawstydzenie nadmiernymi opiekuńczymi gestami jakimi było zamknięcie latarni na cztery spusty sugerowało, że nie miała złych intencji.
    Chciał powiedzieć, żeby sobie darowała. Nie znała go, ani on jej i nie wiedział co się naprawdę dzieje w jej głowie, a jej intencje były dla niego jasne - najprawdopodobniej robi to ze względu na Aarona, którego był wszakże bratem i być może myślała, że zwłoki Eliota na kanapie nie będą dobrze świadczyły o jakości jej usług w zegarmistrzowskiej latarni.

    Odłożył kartkę na bok i przetarł dłońmi twarz zastanawiając się co dalej. Na dobry początek może niech założy koszulę. Więc założył koszulę. Przez chwilę jeszcze siedział nie robiąc nic konkretnego ani sensownego, najwidoczniej zbierał się w sobie do jakiegoś działania. Gdyby nie nagląca potrzeba zapalenia papierosa może posiedział by dłużej.
    Samotnie. Pomyślał za jej słowami z kartki, nie mogąc pochwycić idei niechęci i koncepcji smutku wynikającego z samotności, która dla niego była przeciwieństwem problemów. Ale ją zdawało się to... martwić.
    - Muszę iść. Dziękuję za pomoc. Pozdrów brata jak mu się zachce kiedyś do własnej latarni wrócić - wypowiedział krótkie pożegnanie idąc w stronę drzwi. Zatrzymał się jednak z odrobiną wahania na progu. Odwrócił się i nad czymś zastanawiając się przeczesał dłonią po wciąż wilgotnych włosach.
    - Nie będzie ci przeszkadzało, jeśli zostawię tu Królika na jakiś? - pytajnik był tu stricte grzecznościowy, więc praktycznie brzmiało to jak przypuszczenie na które znał już odpowiedź, ale czekał na na potwierdzenie; wystarczy mu kiwnięcie głową dziewczyny.
    - Nie będzie przeszkadzał, nie trzeba go karmić ani nic innego, zajmie się sobą. Będzie się kręcił w okolicy Latarni. Może dotrzymać ci towarzystwa na jakiś czas - zaproponował. Króliczasty nie był szczególnie rozmowny, ale Doll też nie. - Nie podchodź do niego z ostrymi przedmiotami. Obydwoje tego nie lubimy.
    Prawdopodobnie ręki nie odgryzie, ale lepiej nie ryzykować. Królicze siekacze tej wielkości mogą zrobić pokaźną dziurę w miękkim ciele.

    Wyszedł i rozglądnął się za swoim futrzanym przyjacielem.
    Z okna Doll mogła zobaczyć jak Eliot idzie przez dróżkę i staje nagle, bo z krzaków wynurzyła się głowa Królika, który przekicał i stanął dokładnie naprzeciw Lunatyka z uszami otwartymi w jego stronę, słuchając jego słów. Eliot przez chwilę mówił i pomachał nawet palcem jakby w przestrodze z przekazując mu jakąś życiową prawdę, raz wskazał latarnię i okolicę, potem na siebie. Pogłaskał bestię na do widzenia, zatapiając z wyraźnym zadowoleniem dłonie w jego miękkie futro. Przez chwilę jeszcze stali koło siebie. Wreszcie mężczyzna wstał i westchnął. Postąpił krok w przód wznosząc oczy, gotowy do lunatycznego transportu. W ten sposób w jednej chwili był, a w drugiej już go nie było.

    [zt]
    Doll
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 2 Czerwiec 2016, 20:43   

    Kiwnęła głową jak się zapytał odnośnie zostawienia króliczka w latarnii. Rozpromieniła się wyraźnie na samą myśl o takim uroczym mięciutkim towarzyszu. Zamachała też Eliotowi na dowidzenia kiedy zdecydował się opuścić latarnie. Zadowolona z siebie i swojego dosyć dnia, zabrała się ponownie za sprzątanie i swoje obowiązki, szybko zapominając o wizycie swojego miłego gościa. Czuła nie mal, jakby od pożegnania go minęły lata. Skupiła się teraz jedynie na przygotowywaniu latarnii, w razie odwiedzin jej wspaniałego mistrza. Na tamtą chwilę wszystko miało być perfekcyjnie przygotowane
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,46 sekundy. Zapytań do SQL: 11