• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Mroczne Zaułki » Rdzawa Kamienica » Lokum Gawaina
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 3 Listopad 2017, 15:10   

    Kurna, ale Yako był napalony. Gorzej, że on też zaczynał na to reagować. Zaschło mu w ustach, a w głowie się zakręciło. W miły, odurzający sposób. Trochę zastanawiało go, czy to nie przez więź. Może przełamała coś w Demonie. Podobnie działała jego aura. Gawain nigdy nie spojrzałby na faceta z własnej nieprzymuszonej woli, a przynajmniej tak to sobie racjonalizował.
    Nieświadomie idealizował swoich żywicieli. Mieli wady jak każdy, ale nie liczyły się one tak długo, jak Gawain nie był przez nich odtrącany. Najistotniejszy był fakt, że jest w czyimś życiu jedyną najważniejszą osobą i był gotów oddać i zrobić za to wszystko. Kawałek po kawałeczku byleby utrzymać swoją pozycję.
    - Robisz ze mną dokładnie to samo - odpowiedział, gdy już znalazł sposób na otwarcie ust, bo mózg odmawiał posłuszeństwa i pomocy w formułowaniu wypowiedzi. Głos Lusiana mącił jego spokój, uparcie przełamywał opór. - N-nie - sapnął i poruszył się niespokojnie - Nigdy nie mówiłeś - dodał cicho, przymykając oczy. - Zapewne coś przerażającego i okrutnego jak na Demona przystało - wymruczał, zastanawiając się, jaką karę wymyślił dla ludzi Lis. Zapewne dowiedziałby się czegoś, gdyby poszperał w książkach traktujących o miejscach kultu związanych z kultem Inari lub poczytał trochę japońskich mitów. Nigdy nie przykładał dużej wagi do wierzeń. Znacznie bardziej absorbowała go technika i geografia. Czasem mylił się co do tego, w którym kraju lub na jakim kontynencie wylądował. Dopóki nie była to Ameryka Południowa, Bliski Wchód lub Afryka, mógł uważać swoje położenie za względnie bezpieczne.
    Dobrze, że mu uciekł. Choć na moment mógł zebrać myśli nienapastowany przez bruneta. Spojrzał na niego zaskoczony, słysząc pytanie - Mieszkamy razem, dzielimy się praktycznie wszystkim... oddałbym za Ciebie życie, a ty się jeszcze pytasz - uśmiechnął się lekko. Jasne, że byli dziwaczną rodziną, ale nie wyobrażał sobie wyrzucić Yako z domu. Mógł mieszkać gdziekolwiek, byle z nim. "Tam dom twój, gdzie serce twoje." A tym od dłuższego czasu był stale przy Lisie.
    Usadowił się wygodnie i dał sobie umyć plecy. Jeśli chodziło o rzeczy konieczne, nie było czegoś takiego jak wstyd czy duma. Nauczył się ją chować do kieszeni. Obrócił się napięcie i spojrzał szeroko otwartymi oczyma na Yako, trzymając się za ucho. W jednym momencie pojął swój błąd. Miałem go nie kusić. Mówił mi to. Ostrzegał. Cholera. Czemu teraz, gdy jestem taki słaby? - C-co? - zmarszczył brwi i patrzył na niego sparaliżowany. On żartuje, prawda?
    A jednak nie. - Ej! Co ty-! Postaw mnie! Natychmiast! - wywarczał, gdy Lis bezceremonialnie wyciągnął go z wanny. Do jasnej cholery, umiał chodzić sam! Nie miał pięciu lat, połamanych nóg, uszkodzonego błędnika, przerwanego rdzenia kręgowego ani ostrego zapalenia wyrostka! - Puuuść! - złapał go za ramię i machał nogami. I puścił, bo z łazienki daleko nie mieli. Zaledwie kilka kroków.
    Porwał koc, gdy tylko jego tyłek dotknął materaca. Okrył się i wbił spojrzenie w mężczyznę przed nim. Nie było mowy o ucieczce. Nie chciał jej. Zraniłby go tym. Miał na karku sześćdziesiąt lat. Właśnie wstąpił do Stowarzyszenia, w który zdolność do walki może nie wystarczyć. Przydadzą mu się nowe doświadczenia, co nie? I nie mógł odmówić sobie ciekawości. Kierowała nim od lat, a Lusian był chyba jedynym mężczyzną na globie, z którym odważyłby się na taki krok. Nie był obleśny ani zniewieściały. Miał w sobie pierwotny urok drapieżnika. - Miałem Cię opatrzyć - wychrypiał jeszcze, choć jego wzrok wędrował w tej chwili po nim całym. Umięśniony, lecz nadal smukły i zwinny. Perfekcyjny w każdym calu. Tym bardziej nie lubił widzieć na nim żadnych ran. To obraza i grzech dla takiego przystojniaka. - Po prostu... nie traktuj mnie jak baby - powiedział cicho, ale wiedział, że Yako słyszy go doskonale.
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 3 Listopad 2017, 17:27   

    Uśmiechnął się drapieżnie - to może kiedyś Ci opowiem jeśli chcesz, a może nawet uda Ci się to zobaczyć - wymruczał. Czuł, że jego ukochany też miał na niego coraz większą ochotę, a demon już nie mógł czekać.
    Otworzył szerzej oczy i spojrzał na rudzielca przed sobą. Uśmiechnął się smutno - dziękuję - wyszeptał ale nie kontynuował już tematu. Poczuł się lepiej. Mówi się, że rodziny się nie wybiera. A oni wybrali siebie nawzajem. Może i była to zasługa aury czy więzi, ale miał to głęboko pod ogonem. Ważne, że byli razem, tylko to się dla niego teraz liczyło.
    - To co słyszałeś - powiedział z dziwnym uśmieszkiem na ustach, biorąc go na ręce - ej nie wierć się tak bo Cię przypadkiem upuszczę, a już nie masz czym rzucać w Furora - powiedział lekko rozbawiony. Widział jak ten się buntuje. Nie był przyzwyczajony do takiego traktowania, to było widać. Yako tym bardziej nie wiedział jak to jest, bo nigdy nikt go tak nie traktował, ale tak bardzo chciał go porozpieszczać. Był jego i koniec musi to jakoś przeboleć.
    - Rany poczekają, ja już nie mogę - wyszeptał, a w jego głosie było słychać jak bardzo jest wygłodniały. Jego oddech lekko przyspieszył. Uśmiechnął się do niego - a czemu bym miał? - zapytał i odsłonił nagiego ukochanego. Przyjrzał mu się uważnie i nachylił, zmuszając go by się położył. Był stanowczy ale jednocześnie delikatny. Widział świeże blizny. Pocałował tę na ramieniu i zaczął schodzić w dół. Dłonie wędrowały po smukłym ciele Cienia. Całował go i podgryzał, wzdychając przy tym z zadowoleniem. Robił tak póki nie dotarł do uda na którym zatrzymał się dłużej i znów wycałował jego świeże blizny.
    Po chwili wrócił wyżej i spojrzał na ukochanego. Oblizał się po czym zajął się nim. Chciał mu sprawić jak największą przyjemność, pokazać, ze może mu być przyjemnie z obiema formami. Co jakiś czas zerkał na niego, gładząc go jedną ręką po brzuchu, drugą zaś pieszcząc go i schodząc niżej. Obserwował dokładnie reakcje Cienia. Nie był jednak przesadnie delikatny. Owszem, uważał, żeby nie zadawać mu niepotrzebnego bólu, ale nie traktował go jak jakiejś cnotki. Gaw był facetem i tak miał go zamiar traktować.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 3 Listopad 2017, 18:20   

    - Bardzo zabawne - mruknął zirytowany żartami, które stroił sobie z niego Lis. Wystarczyło, że się nim zajął przed kąpielą. Spokojnie dałby radę opuścić wannę o własnych siłach. Jego mały bunt, co prawda wywołał reakcję, ale zupełnie inną niż tego oczekiwał. Tak samo zmiana tematu. Koniec uników i wywijania się! Nawet koc mu nie pomoże. Bo co? Przykryłby się nim i trzymał go z całej siły? Materiał nie zatrzyma Demona i jego lepkich rąk. Jeszcze by go spalił i tyle by było, choć w to akurat wątpił.
    Powstrzymał się przed zakrywaniem się, gdy Yako pociągnął za koc. Przeszedł przez niego dreszcz. Stresował się całą tą sytuacją. Nie miał pojęcia, co robić, co począć z rękoma, ustami i resztą siebie. Jak powinien się zachowywać, co mówić. Zastanawiał się, na ile może sobie pozwolić w swoim stanie i jak daleko da radę się posunąć. Przy Luci, jak to kobiecie, wszystko przychodziło z naturalną łatwością. Krągła i wklęsła tam, gdzie trzeba. Jej ciało same prowadziło jego dłonie. A Lusian? Choć przystojny, był... no taki klocowaty, prostokątny. Niby sam był facetem i wiedział jak to jest, ale nie wiedział, czy potrafi. Do tego bał się, że coś spieprzy przez brak doświadczenia i klimat szlag trafi.
    Yako przysłonił mu cały świat i odciął drogę ucieczki. Były tylko trzy ściany i on. Oczywiście spodziewał się dotyku, ale nie pocałunków. Nie tam. Przecież zawalił, a on muskał ustami nowe blizny niemalże z czcią. Zakrył twarz ramieniem, a palce drugiej dłoni wplótł w hebanowe włosy kochanka. Był cichy, lecz zdradzał go oddech i reakcje ciała. Cholerny Lusian, ciekawe, czy jako Luci, robiłby to samo!
    Gdy Lis znów się z nim zrównał, obrzucił go gniewnym, acz zamglonym spojrzeniem. Wkurzała go ta delikatność, obchodzenie się z nim jak jakimś kwiatkiem. Pieszczoty wyrywały z niego niechciane westchnienia i stęknięcia, dlatego zatkał usta w jedyny pożądany w tej chwili sposób. Przyciągnął Yako do siebie i wpił się w jego usta, masując mu kark i sięgając niżej, by oddać pieszczotę. Trwał tak przy nim i nie wypuszczał.
    Nie będzie bierny! Nie ma mowy! Oderwał się od Lusiana i zacisnął zęby szykując się na ból, po czym pchnął go na bok, by Lis wylądował na plecach. Znalazł się nad nim. Trochę pobladł, lecz emocje dodały mu animuszu i rozochociły go całkowicie. Nie miał jeszcze okazji wyszaleć się po misji i ataku Lani, a tego właśnie potrzebował. - Pamiętasz, co mówiłem, prawda? - jego niski i lekko chrapliwy głos rozniósł się po pomieszczeniu. Przeciągnął palcami po bokach Yako, by objąć go oburącz w dole i masował go lekko. Może męskie ciało niespecjalnie go nęciło, ale to co mógł z nim zrobić już tak. Zaraz cofnął dłonie, by ułożyć je na udach bruneta, po czym wpił w nie palce. Odrobinę boleśnie, ale może to pozwoli mu sobie przypomnieć, o co chodzi jego Cieniowi.
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 3 Listopad 2017, 19:31   

    Widział, że Gaw na niego reaguje. Zamruczał czując jego smukłe palce we włosach. Pieścił go ale doskonale wiedział, że nie o to Dręczycielowi chodziło. Widział, że chce więcej, ale uparcie trwał przy swoim. Podgryzał go i całował, lizał. Prowokował go, ale czy Cień zdawał sobie w ogóle z tego sprawę?
    Westchnął z zadowoleniem, czując dłoń ukochanego. Tym razem go nie odpychał. Znów przyciągnął go do siebie i pocałował z wielkim żarem. Lekko wypchnął biodra, zachęcając do dalszej zabawy i ocierając się o niego przy tym.
    Sapnął gdy znalazł się na plecach. Spojrzał na Gawa zaskoczony. Warknął cicho, gdy Cień zaczął go pieścić, jednak nie było w tym ani odrobiny agresji. Miał zwężone źrenice, błyszczało w nich wyzwanie. Odchylił głowę w bok, odsłaniając bardziej swoją bladą szyję. Oddychał szybciej i nie odrywał wzroku od ukochanego. Warknął ponownie, gdy rudzielec wpił mu palce w uda - widać wyszedłem z wprawy, chyba musisz mi przypomnieć jak to się robi - przyznał ale w jego głosie brzmiał niepokojący ton. Oddychał głęboko, ale nagle spojrzał ukochanemu prosto w oczy i lekko się podniósł, oparł na łokciu. Drugą ręką przejechał ostry pazurem od jego mostka w kierunku brody i tam go zatrzymał - będziesz mnie jednak chyba musiał unieruchomić bo nie mam zamiaru się oddać bez walki - wyszczerzył się drapieżnie, po czym opadł i przejechał pazurami po bokach ukochanego, drażniąc je i delikatnie zadrapując. Nie chciał go ranić, ale to wystarczyło. Poza tym Gaw doskonale wiedział jak ostre są pazury demona. Nagle złapał go mocno za pośladki, wpijając mocno pazury i przyciągając jego biodra do swoich - to jak? Chcesz ujarzmić tego demona, czy nadal będziesz przede mną trząsł portkami? - powiedział warczącym głosem i znów odchylił głowę w bok, uśmiechając się prowokująco.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 3 Listopad 2017, 20:09   

    Na jego twarzy wykwitł szeroki uśmiech, a źrenice rozszerzyły się w gniewie, zakrywając migoczący bursztyn. Miał ochotę wgryźć się w odsłoniętą szyję, szarpać ciało pod nim. Ale nie ma tak dobrze. Cholerny Demon, Pan na dachu świata jak zwykle musiał pokazać pazurki. I to na jego ciele. Ostre niczym skalpele drażniły go, rozjuszały, tak samo jak jego słowa. A więc wybrał opór i prowokację. Niechaj tak będzie! Patrzył mu prosto w oczy, dopóki pazur nie dotarł do jego żuchwy. Odchylił się do tyłu, obracając głowę, po czym westchnął przeciągle i cały zadrżał pod naporem, który czuł na swoich bokach. Zapiekło, ale było mu tak błogo. Zaśmiał się gardłowo - No ja myślę! - patrzał na bruneta zza rudych kosmyków, które pchały mu się na oczy.
    Przyciągnięty syknął i zmarszczył brwi - Dość! - warknął i padł na Yako, by wgryźć się w jego szyję, którą znów prowokująco odsłonił i zamknąć jego nadgarstki w mocnym uścisku. Raz po raz gryzł go prawie do krwi, posapując i ocierając się o niego. Jego, był tylko jego. Teraz, tutaj, już na zawsze! Jeśli Yako się wyrywał nie oszczędził mu plaskacza w twarz lub pięści w żebra.
    Oderwał się od niego, lecz nadal go trzymał, by przenieść kolano na tors i mocno je docisnąć. Zanim go puści, musi go najpierw trochę wymęczyć. Adrenalina dodawała mu sił, zbijała jego własny ból, choć ten tylko podsycał jego gniew do reszty zmieszany z pożądaniem. - A chciałem Ci je opatrzyć... - powiedział ze sztuczną troską. Skoro nie chciałeś, to masz! Wiercił nim, by zadać więcej cierpień mężczyźnie pod sobą i dociskał je mocniej przy każdym, nawet najdrobniejszym wydechu. - Jeśli masz nosić siniaki i rany, niech będą moje! Całego Cię naznaczę... - powiedział niskim, władczym tonem, cały czas wpatrując się w ukochanego. Tak długo, jak w jego krzyku będzie pobrzmiewał nie tylko ból, ale i rozkosz, będzie to kontynuował. - Lepiej szybko wybierz swoje magiczne słowo - uśmiechnął się złowieszczo. Jeśli Demon myślał, że porywa się na niego nieuzbrojony w nic prócz pięści i zębów, to się mylił. Nawet jeśli oberwie, Yako będzie mógł poszczycić się bliźniaczymi śladami ich zabawy. Nigdy nie poddałby się bez walki.

    Klątwa
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 3 Listopad 2017, 21:12   

    Warknął głośno, gdy Gaw go zaczął gryźć. Tego się nie spodziewał. Myślał o jakiejś trochę ostrzejszej zabawie ale widać Cień miał ochotę na co innego. W porządku. Skoro tak się chce bawić. Ale demon nie miał zamiaru mu ulegać. Na pewno nie podda się bez walki.
    Uśmiechnął się drapieżnie i przesunął swoim jeszcze mokrym ogonem między pośladkami kochanka. Pamiętał co Gaw mówił, gdy przyszedł tu wściekły po tym jak odkrył, że Luci jest takie Lusianem. Widać Dręczyciel musiał się wyżyć, a Kitsune chciał mu to umożliwić.
    Kilka razy próbował się wyrwać i zawsze oberwał. Testował jednak swojego ukochanego. Każdy cios wyrywał stęknięcie z gardła Lisa. W dziwny sposób sprawiało mu to przyjemność, choć nigdy nie uważał się za masochistę. Ale może to dlatego, że właśnie Gaw mu to robił? Bardzo możliwe.
    Otworzył szerzej oczy, gdy Keer wbił mu kolano w mostek. Sapnął, ale starał się nie wypuszczać za wiele powietrza na raz. Wiedział, że to tylko sprawi, że kolano wbije się w niego bardziej. Zaśmiał się nisko, słysząc jego słowa - kowai - wyszeptał, jednak uśmiechał się przy tym. Wiedział, że rudzielec pewnie nie zrozumie tego słowa, ale nie przejmował się tym.
    Słysząc o magicznym słowie położył po sobie uszy i wyszczerzył wrednie - maki...gai - powiedział z lekkim trudem. W jego oczach jednak było dziwne rozbawienie. Któż bowiem wybiera na takie słowo, akurat ślimaka? No cóż...Kitsune i tak już nie używał japońskiego aż tak często, więc to słowo było mu obojętne.
    Po wypowiedzeniu tego słowa, szarpnął się mocno zmuszając Cienia by puścił jedną z jego rąk, by mu przyłożyć. Jeśli tak tylko zrobił, Yako szybko uderzył pięścią tuż nad kolanem kochanka, chcąc strącić nogę ze swojego torsu. Wiedział, że go to zaboli, ale trudno. Nie spodziewał się jednak poczuć ciosu na nodze, którą właśnie podkulał, żeby jakoś wepchnąć ją między siebie a rudzielca. Spojrzał na ukochanego zaskoczony, nie wiedząc co się właściwie stało.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 3 Listopad 2017, 21:38   

    Chłodny i mokry ogon plasnął go tam, gdzie nie powinien. Zjeżyło mu to każdy włos na ciele. Bleh. Będzie cały w futrze. Cudownie po prostu. Gawain zacisnął dłoń w pięść i parę razy uderzył Lisa w żebra, za każdym razem dokładnie w to samo miejsce, wydobywając z nich pusty odgłos. Musiał jednak nad sobą panować i choć wyglądał na wściekłego i rozjuszonego po tym wybryku, to nie uderzał z całej siły. A miał na to ochotę. Najchętniej skopałby go i bił, aż nie miałby już siły na nic. Lis albo on.
    O dziwo jego wybrankowi takie zabawy chyba przypadły do gustu. Przynajmniej sądząc po jego reakcji, bo stale był gotowy do igraszek. Myślał, że spotka się z całkowitą odmową, nawet jeśli Yako zapewniał go, że tak może. Mówił to jednak pod postacią Luci, a Cień zdążył zauważyć, że wraz z ciałem zmianie poddawała się też jaźń Demona.
    Szeroko otwarte oczy i sapnięcia były tym, co chciał zobaczyć i usłyszeć. Czyżby się bał? Choć nie było takiej potrzeby, to Gawainowi to schlebiało i go nakręcało. - Kawai? - odparł zaraz po brunecie, nie wiedząc o co mu chodzi, bo znów gadał po japońsku. Obojętne. Należało zetrzeć mu ten uśmieszek z twarzy. Mocno uderzył go otwartą dłonią po twarzy, zostawiając na niej lekkiego rumieńca. Aż palce go zapiekły. Szkoda, że skórzane rękawiczki zostały w kieszeni płaszcza.
    - Makigai - powtórzył za lisołakiem w ramach potwierdzenia. Nie miał zamiaru dociekać, co to znaczy. Nie był na lekcji japońskiego, tylko w sypialni. Potem se to w słowniku znajdzie.
    Nie spodziewał się szarpnięcia, a tym bardziej nadchodzącego po nim ciosu. Rodeo rozpoczęte! Teraz tylko musiał utrzymać się na górze. Poczuł mrowienie w całej nodze, ale nie bolało jakoś strasznie. Zacharczał przez zaciśnięte zęby niczym rozbawiona hiena. Element zaskoczenia był kluczowy. Puścił Yako, lecz tylko po to by złapać go za uszy i odciągnąć je do tyłu, a drugą dłoń stanowczo zacisnął na jego szyi. Całą siłę wkładał w palce, a nie bezmyślne naciskanie na krtań. Celował w naczynia krwionośne, niosące drogocenny tlen do mózgu. Albo skończy się to chwilowym bólem głowy, albo Lusian straci za parę sekund kontakt ze światem i będzie witał niebyt niewidzącymi oczyma i z pijanym uśmiechem lub tikami, jakby ktoś podłączył mu do łba toster.

    Klątwa
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 3 Listopad 2017, 22:16   

    Uderzenia w żebra wyrwały z jego gardła stęknięcia ale także jęk. Spojrzał na ukochanego, spod przymkniętych powiek. Czuł jednak, że to nie jest wszystko. Widział w oczach rudzielca, że się powstrzymuje. Demon aż zawarczał widząc to. Cackał się z nim, jakby był jakąś małą panienką, która boi się pstryczka w nos. Sam nie pozwolił na delikatność więc czemu sam robi teraz dokładnie to samo?
    Demon nie bał się rudzielca. Wręcz przeciwnie chciał go jeszcze bardziej sprowokować. Spoglądał na niego tymi swoimi błękitnymi oczami, oczekując od niego więcej i więcej. Słysząc jak błędnie powtarza wypowiedziane wcześniej słowo, wyszczerzył się wrednie - nie wiedziałem, że będąc na dole, będę dla Ciebie słodki - powiedział lekko kpiarskim tonem. Droczył się i wykorzystywał niewiedzę Dręczyciela przeciwko niemu. Skąd miał bowiem wiedzieć, że lekko zmienione słowo może znaczyć już zupełnie coś innego? Nie mógł, a demon uwielbiał droczyć się z innymi, nawet jeśli w tym przypadku miałby za to oberwać bardziej niż wcześniej. Spojrzał lekko rozgniewany na Keera, gdy ten uderzył go w twarz, jednak nic na to nie powiedział.
    Przytaknął głową, potwierdzając, że dobrze usłyszał.
    Zaśmiał się przez zaciśnięte zęby, widząc jak Cień traci równowagę. Nie spodziewał się jednak zupełnie następnego ruchu. Przymknął oczy i warknął groźnie, choć w tym dźwięku można było również wysłyszeć jęk. Nie lubił gdy ktoś go ciągnął za uszy. Spojrzał na rudzielca, gdy ten złapał go za szyję. A więc znał się na rzeczy, a nie tak jak pewna blond dziwencja dziesięć lat temu. Ona nie wiedziała ja się bawić, Cień jednak wiedział i to bardzo dobrze, bo Kitsune już po chwili zaczął odczuwać nacisk w głowie. Miał jednak ręce wolne, zamachnął się więc i uderzył mocno Gawa pod pachą, w rękę, którą zaciskał na jego szyi. Musiał się uwolnić, bo zaraz odleci, a to nie był dobry moment na to. Poczuł ból dokładnie w miejscu, gdzie oberwał dziwnooki, ale zignorował to.
    Jeśli tylko udało mu się zmusić rudzielca do poluźnienia uścisku zaśmiał się krótko - mówiłem, że nie poddam się bez walki - znów się wyszczerzył i spojrzał na niego z wyższością - tylko na tyle Cię stać, Wiewióreczko? - zapytał kpiarskim tonem, chcąc zobaczyć jak daleko rudzielec będzie w stanie się posunąć.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 3 Listopad 2017, 23:00   

    Stęknięcia powoli zostawały wypierane przez jęki. Znak, że opanowanie Yako powoli bierze w łeb. Gawain nie wiedział dokładnie, czemu brunet warczy. Czy to na niego? Z irytacji? Złości? Bólu? A może wszystkiego naraz?
    Ze słowem chyba trafił źle, ale miał to gdzieś i tylko go to rozbawiło. - Jesteś - odbił piłeczkę. Lis nie powinien zadawać pytań, na które odpowiedź może mu się nie spodobać. Chyba, że jest się mistrzem retoryki, ale o to by go nie posądzał. Za to droczyć się umiał, oj tak. Keer jednak nie przepuścił okazji, by nie poczęstować z liścia również drugiego policzka. Plask! O! Proszę! Teraz pasował kolorystycznie do pierwszego! - Jeszcze sobie język odgryziesz - dodał półżartem półserio. Wypadki się zdarzały, a podrażnione nerwy czasem płatały figle. Do tego brunet ząbki miał ostre, więc o rany nie trudno.
    Wiedział, że jego partner nienawidzi chwytu za uszy, które były jedną z najdelikatniejszych części ciała, a takie długie złapać je łatwo. Uważnie patrzył Yako w oczy, gdy go dusił. Nawet nie mrugał, tylko oddychał głęboko i szybko. Jeśli Lis straciłby kontakt z rzeczywistością, musi go natychmiast puścić. Każda sekunda zwłoki to większa szansa na nieodwracalne mikro-urazy, utratę pamięci, niedowłady lub nawet śmierć, jeśli trzymałby wystarczająco długo. Najgorsze było to, że tego typu obrażenia potrafiły się nawarstwiać. Utajone i skumulowane zrobiłyby z niego warzywo już na zawsze, zanim by się zorientował.
    Stęknął głucho pod wpływem mocnego i celnego uderzenia. Yako wiedział, gdzie bić, by się uwolnić. Poluźnił uścisk, bo coś mogło być nie tak, ale nie puszczał go. Usłyszał tylko więcej wyzwisk pod swoim adresem i dalsze prowokacje. Normalnie by je zbył lub w ogóle się nie przejął, lecz w jego obecnym stanie zadziałało to na niego jak płachta na byka.
    Hamulce puściły. Chciał, żeby Yako nie miał nawet siły, mówić takich rzeczy! Żeby się w końcu, kurwa, zamknął!
    Przywalił mu z pięści w twarz, a potem doprawił czerwone zadrapanie drugim ciosem. Zamruczał głośno, czując lekko obolałe knykcie i swoje napięte mięśnie. Zaczął go całego okładać i drapać, powarkując jak zwierzę, szczerząc kły, by zaraz wbić je głęboko w skórę i mięśnie. Jeśli nie pięści, to używał kolan i łokci. Żwawo wbijał je w mostek, kolce biodrowe i wewnętrzne strony ud bruneta. Szarpał nim na wszystkie strony ciągnąc za uszy, za włosy, za co tylko dał radę złapać. W oczach miał czysty, szaleńczy gniew, który zaślepił wszystko inne. Nic się już nie liczyło. Chciał słyszeć te jęki! Krzyki bólu! Błagania o koniec! Miał gdzieś, czy oberwie! Odda z nawiązką! Wbijał palce pod kolana, zgięcia łokci i obojczyki. Ściskał tkliwe węzły chłonne pod żuchwą. Lecz nawet w amoku omijał brzuch, głowę i genitalia Lisa, by nie doprowadzić kochanka do zupełnej ruiny.
    - Złaź! - krzyknął, starając się zmusić Yako do zejścia z łóżka na podłogę, pomagając sobie mocnymi szarpnięciami za uszy i włosy. Gawain pragnął go coraz bardziej i nie wyglądało na to, by miał zamiar dłużej powstrzymywać się przez zbliżeniem lub dalszym katowaniem swojego żywiciela.

    Klątwa
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 3 Listopad 2017, 23:33   

    Uśmiechnął się tylko czując drugie uderzenie.
    Sam stęknął, gdy uderzył rudzielca. Bolało, ale najważniejsze, że zadziałało i ten go puścił. Nie spodziewał się jednak dalszego ataku. Nie wiedział, że aż tak go to rozjuszy. Starał się jednak trzymać jak najdłużej. Powstrzymywał jęki i krzyki. Z jego ust wyrywały się stęknięcia i westchnienia. Marszczył jednak brwi, co wskazywało, że naprawdę odczuwa ból.
    W pewnym momencie jednak znów wziął górę instynkt i gdy Keer znów go zdzielił w twarz, demon złapał zębami jego rękę. Jęknął jednak i puścił ją, zaskoczony tym, że sam poczuł ugryzienie oraz pieczenie. Już wcześniej ból, który zadawał rudzielcowi, przechodził na niego, jednak, to już całkiem go w tym utwierdziło. Gaw musiał używać jakiejś mocy. Demon jednak tylko znów się na to uśmiechnął drapieżnie. Z jego oczu nie znikało wyzwanie i sam próbował raz za razem bronić się atakiem. Nie był unieruchomiony, więc takie zachowanie było raczej normalne. W szczególności dla kogoś, kto praktycznie był zwierzęciem. Reagował instynktownie mimo iż właśnie tego chciał.
    Coraz trudniej było mu się skoncentrować. Bolało go coraz więcej mięśni, a Cień nie wyglądał jakby miał zaraz przestać. Demon tylko starał się go bardziej sprowokować, by uderzał całym sobą. Zasłużył na to i miał zamiar przyjąć tę karę, nawet jeśli rudzielec nie wiedział, co dokładnie robi.
    Coraz częściej wyrywały mu się jęki i krzyki, gdy Keer trafiał po raz kolejny w to samo miejsce, już wystarczająco obolałe. Sam był też okaleczony zębami i pazurami choć nie były to jakieś głębokie rany. Yako też czasem musiał się bronić.
    Pociągnięty znów za włosy, stęknął i zszedł z łóżka. Był wyższy od rudzielca, a dodatkowo jeszcze był cały obolały i mimo iż tego aż tak nie pokazywał, jakby jego kochanek tego chciał, to jego mięśnie częściowo odmawiały posłuszeństwa. Opadł na czworaka zaraz obok łóżka, powarkując i pojękując, gdy jego mięśnie były zmuszone do trochę innego wysiłku niż do tej pory.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 4 Listopad 2017, 00:14   

    Dobrze, że się udało, bo moc i związane z nią delikatne mrowienie na całej powierzchni ciała ustało. Yako runął na podłogę i został na niej na czworaka. Jak zwierzę, którym był. Gawain spojrzał najpierw na swoją pogryzioną dłoń, by przenieść wzrok na Lisa pod sobą. - Gryziesz rękę, która cię karmi - powiedział oschle. Sam był zasapany i zgrzany z wysiłku i tempa w jakim posyłał kolejne ciosy. Kopnął go lekko w żebra, ale nie wywracał go. Zamiast tego pogładził go po głowie, by wpleść palce w czarne, długawe kosmyki.
    Ręce trochę mu drżały, a ich wewnętrzna strona była cała czerwona, podobnie jak knykcie. Uderzał naprawdę mocno, bo nie musiał się bać, że Yako nie wytrzyma. Był wysportowany, a wypracowane mięśnie dobrze chroniły najważniejsze organy i co delikatniejsze kości. Nie to co u chuderlawej Rity, która ćpała i piła, zamiast wydać pieniądze na porządny stek z frytkami, by zyskać trochę ciałka.
    Przyciągnął go bliżej siebie i ustawił tak, by przed nim usiadł. Przejechał kciukiem po dolnej wardze Yako - No i jak ty wyglądasz? Jak zbity pies... dosłownie - zaśmiał się krótko. Zadowolony z żałosnego widoku uśmiechnął się drwiąco. Demon na kolanach, cały obtłuczony i nadal rozpalony niczym samiec, który właśnie znalazł sukę w rui. - Jak ci nie wstyd... - beształ go dalej i przeniósł stopę między jego nogi, by go drażnić i poniżać. - Nie sądziłem, że będzie ci się podobało... Tobie? Silnemu, niepokonanemu Yako? Niedoczekanie - powiedział jeszcze, po czym mocno złapał go za żuchwę. - Tutaj chyba gryzł nie będziesz, co? Nawet ty byś tego nie wytrzymał - blefował, bo skąd Demon miał wiedzieć, jak długo Cień potrafi używać swojej mocy? A może mógł ją kontrolować? To niech już sobie Lis poukłada w głowie. Ważne, że wierzył w jej działanie. Keer nakierował się na jego usta. Miał zamiar wykorzystać swojego ukochanego również w ten sposób i kto wie, może jeśli będzie grzeczny, to dostanie nagrodę?
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 4 Listopad 2017, 00:51   

    Oddychał ciężko i z lekkim trudem. Żebra go bolały, tak jak większość jego ciała. Słysząc głos ukochanego, podniósł na niego wzrok. Nie było w nim jednak pokory czy strachu. Nadal był to ten sam wzrok, który na początku, choć gościł mu w oczach teraz ból. Cały drżał i był zlany potem ale nie miał zamiaru narzekać. Stęknął jednak czując cios w żebra. Zamknął na moment oczy by się opanować.
    Warknął, gdy ten go ustawił inaczej. Usiadł na piętach. Spoglądał na niego hardo. Jakby nie patrzeć był wojownikiem i mógł wiele w życiu przejść i nie będzie ulegał tak łatwo. Zmarszczył brwi i stęknął, gdy rudzielec zaczął go pieścić. To było poniżające. Niektórzy może to lubili ale nie Yako, wiedział jednak, że nie może nic powiedzieć. Jego oddech przyspieszył - pozory mogą mylić - wysapał, patrząc mu prosto w oczy. Swoje własne miał jednak przymknięte. Nie miał zamiaru jednak odwracać wzroku.
    Słysząc o gryzieniu, uśmiechnął się drapieżnie - nawet najlepiej ułożony pies, gdy jest bity, ugryzie swojego pana, gdy poczuje mięso - wyszeptał tajemniczo. Nie opierał się jednak. Miał zamiar jednak dać pewne ostrzeżenie. Spojrzał na niego z dołu i lekko zacisnął zęby. Nie robił mu jednak krzywdy, po prostu znów się droczył.
    Zaczął jednak go pieścić, najlepiej jak umiał. Nawet Gaw jeszcze nie mógł tego doświadczyć i nie chodziło tutaj o to, że teraz przed nim klęczał Lusian. Był równie dobry w obu postaciach, w końcu był jedną osobą. Przymknął oczy i skupił się na swoim zadaniu, przysłuchując się temu jakie odgłosy będzie wydawał jego ukochany. Jednocześnie zastanawiał się, czy Cień zrozumiał jego słowa. Czy wyczytał to co demon chciał mu przekazać.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 4 Listopad 2017, 01:57   

    Jego kochanek walczył dzielnie i z męstwem znosił każdą uwagę. Patrzył mu prosto w oczy, dumnie trzymał głowę w górze. Nieważne jakby się starał i tak ciało reagowało na swój sposób. Jego przyspieszony oddech pokazywał, że pieszczota mimo wszystko jest przyjemna.
    Czy to kolejna prowokacja? Chęć sprawdzenia się nawzajem? Bo jeśli tak, to Gawain miał lekko dość. Jego też wszystko bolało. Noga, ramię, plecy, głowa, a do tego doszły ugryzienia i zadrapania. Lusian też nie wyglądał, jakby miał wytrzymać dużo dłużej. Wzmógł pieszczotę, ale cofnął stopę, gdy Yako wspomniał o gryzieniu. Zasadniczo Demon właśnie obwołał go swoim panem. Serce zabiło mu mocniej, a on sam wyprostował się lekko przez miły dreszcz, który wywołały te słowa. Chyba pomyśli o jakiejś eleganckiej obroży, która pasowałaby do obu postaci i nie wywoływała jednoznacznych skojarzeń.
    Spiął się i szerzej otworzył oczy, czując na sobie zęby. Nie wykonywał jednak żadnych gwałtownych ruchów, póki Yako się nie uspokoił. Każdy inaczej reagował na takie bodźce i wolał nie prowokować bruneta. Przymknął oczy, odchylając głowę do tyłu i mocniej zacisnął palce na onyksowych włosach. Pieszczota była idealna, perfekcyjna. Rozkoszował się nią w spokoju, lecz z pewnością cichy teraz nie był, bo Lusian skutecznie wyrywał z niego głośne westchnienia i gardłowe jęki, które niosły się po mieszkaniu. Niech Cię szlag! Znów złapał go za uszy, lecz nie ciągnął za nie. Chciał, by kochanek zastygł w miejscu. Teraz to on się poruszał, narzucał tempo i intensywność. Dodatkowo nie musiał się o nic martwić przy tak doświadczonym partnerze. Nawet jeśli będzie musiał popijać herbatę na bolące gardło, to krzywda mu się nie stanie. To było jak spełnienie marzeń. On sam już był bliski końca. Wystarczyło jeszcze parę minut, by osiągnąć upragniony szczyt. Wbił się w Yako z jego imieniem na ustach i zamarł na moment, trzymając kochanka przy sobie i odsunął się od niego powoli.
    Zarumieniony, oddychający przez rozchylone usta wyglądał, jakby był w siódmym niebie. Rozczochrane, ogniste włosy okalały bladą twarz, na której malował się wyraz błogości i pełni szczęścia. Patrzył na swojego Demona spod przymkniętych powiek. Pogładził go po policzku, uśmiechając się czule. - Nie martw się, nie zostawię Cię tak... aczkolwiek będziesz musiał mnie poprowadzić - wychrypiał, bo od tego wszystkiego zaschło mu gardle. Pociągnął go na łóżko. Dalej był nad nim, lecz w innym celu niż poprzednio. Dyskretnie oblizał wargi i odgarnął włosy do tyłu, a bardziej kłopotliwe kosmyki za ucho. Znów zaczął stresować się, że nie spełni oczekiwań Yako. Lis miał już wielu kochanków, a dla niego to był pierwszy raz. Chciał wypaść jak najlepiej, ofiarować swojemu wybrankowi rozkosz. Potrzebował tylko trochę pomocy. Wskazówek lub korekcyjnych gestów, które pozwoliłby mu się w tym połapać i dowiedzieć się, co Lis lubi najbardziej.
    Nachylił się ku gładkiej skórze. Obcałowywał ślady, które po sobie zostawił. Gładził wyrzeźbiony brzuch, potłuczone boki. - Dziękuję - wyszeptał, posyłając mu miły uśmiech. Naprawdę był wdzięczny Lisowi za to, że pozwolił mu na wyżycie się na nim. Wiedział, jaki jest dumny. Jakie to musi być trudne. - I wcale nie myślę o Tobie tak, jak mówiłem wcześniej - dodał spokojnie. Yako często brał wszystko do siebie. Mógł tego nie pokazywać, ale czasem chodził struty pół dnia przez jedno słowo wypowiedziane nieodpowiednim tonem. Gawain wolał temu zapobiec. Nie mówił już nic więcej, bo nadeszła jego kolej, by oddać pieszczotę.
    Nie patrzył na Demona, jeśli ten wyraźnie sobie tego nie życzył. Jego uwaga była skupiona głównie na aspekcie technicznym. Starał się nie udusić, nie zakrztusić, jednocześnie chcąc dać kochankowi jak najwięcej przyjemności. Momentalnie nabrał pokory oraz szacunku dla bruneta. To było trudniejsze niż myślał! Nie oczekiwał, że dorówna Lusianowi, ale miał nadzieję, że chociaż na podstawowym poziomie da sobie radę. Oby chociaż odrobinkę mu to wychodziło, bo dawał z siebie wszystko.
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 4 Listopad 2017, 02:33   

    A więc załapałeś? Spojrzał na niego i uśmiechnął się w myślach. Był demonem, czuł, że musi służyć, ale nie miał nikogo takiego odkąd opuścił wyspę. Mimo iż był złym demonem to i tak służył ludziom. Wykorzystując ich jednocześnie, ale nic nie poradził na to, że dawał im to czego chcieli. Plony, a przez to też życie. Ludzie jednak byli ślepi, a lis musiał jeść i nic na to nie poradził. Zawsze uważał ich za robactwo i nadal tak jest, ale nauczył się z nimi współżyć, by móc na tym jak najlepiej korzystać. Teraz znalazł w końcu kogoś kto go zaakceptował. I cieszył się z tego powodu.
    Słuchanie jęków i westchnień kochanka sprawiało mu taką przyjemność jak chyba jeszcze nigdy. Westchnął cicho, nie przerywając swojej pracy. Przerwał dopiero, gdy poczuł jak Gaw znów go łapie za uszy. Spiął się cały i zacisnął usta. Zrozumiał jednak szybko, że ma się po prostu nie ruszać. Dał więc swojemu ukochanemu wolną rękę, niech sam to skończy, skoro tak bardzo chce.
    Gdy Gawain wbił się po raz ostatni, Kitsune zamknął oczy. Na koniec oblizał się i spojrzał na rudzielca. Przeniósł się na łóżku z lekkim trudem, choć starał się nie pokazywać jak bardzo jest obolały. Wiedział, że Cień też jest już na granicy zmęczenia, jednak nie chciał mu teraz matkować.
    Westchnął cicho, czując jego pocałunki. Odwzajemnił uśmiech i pokręcił głową. Nie musiał za nic dziękować, Demon wiedział, że jest mu to potrzebne. Westchnął smutno - nie przejmuj się - wyszeptał i sam pogładził go po policzku. Słowa Cienia bolały, ale widać musiał je wypowiedzieć. Demon nie chciał do tego wracać.
    Widząc jak niepewnie się do tego zabiera, pogładził go po zmierzwionych włosach - rozluźnij się - wyszeptał. Gdy tylko poczuł jego usta westchnął z zadowoleniem. Opadł znów na łóżko oddając się pieszczocie. Na zmianę z jego ust wyrywały się jęki oraz imię jego kochanka. Było mu naprawdę przyjemnie mimo iż Gaw robił to po raz pierwszy. Demon delikatnymi gestami pokazywał czego oczekuje, jak ma to robic. Nie był zbyt wymagający, wystarczyło mu ze robi to Jego Dręczyciel. Z czasem sie nauczy.
    Po kilku minutach położył dłoń na jego głowie - Gaw...ja... z..zaraz... - wysapał i po chwili spiął się cały. Odsunął od siebie Dręczyciela i spojrzał mu w oczy - dziękuję...nie musiałeś tego robić - wyszeptał i ucałował go w czoło - już dawno nie było mi tak przyjemnie - dodał, nachylając mu się do ucha. Jakby chciał się upewnić, że nikt poza nim nie usłyszy, mimo że byli tu praktycznie sami.
    Opadł znów na łóżko, wyczerpany i cały obolały. Zakaszlał i spojrzał na swoją dłoń - chyba faktycznie ugryzłem się w język - zaśmiał się widząc krew. Nie było jej wiele i wiedział, że to nic poważnego. Zamknął oczy, uśmiechając się błogo.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 4 Listopad 2017, 15:09   

    Okazało się, że to wcale nie było takie straszne, nieprzyjemne czy poniżające. Wręcz przeciwnie. Radował się, że może dać coś swojemu kochankowi. Może to niewiele i nie robił tego zbyt umiejętnie, ale Lusianowi wystarczyło. Przymknął oczy, czując jak gładzi go po włosach. Każdy gest z jego strony był na wagę złota. Starał się je wszystkie zapamiętać, by za drugim podejściem Demon nie musiał go ciągle poprawiać. Jakoś poradził sobie z oddechem, choć nie miał pojęcia, czy miałby wystarczająco dużo powietrza, gdyby Yako znacząco zwiększył tempo.
    Uśmiechnąłby się na to nieśmiałe ostrzeżenie, ale był zajęty. Nie miał zamiaru się odsuwać. Niektórzy narzekali na smak spełnienia swoich kochanków, ale w jego przypadku to byłoby wręcz śmieszne. Wiele ziół było gorzkich jak skurczybyk, a on często próbował ich, by określić jakość zbioru lub gotowość rośliny do takowego. Poza tym skoro Yako mógł, to on też, dlatego trwał blisko niego do samego końca. Ten smak nie był nawet blisko piołunu.
    Zakrył usta i obtarł je dłonią, patrząc na swojego ukochanego Demona. - Czemu miałbym tego nie robić? - zaśmiał się krótko i położył się obok bruneta. Przeciągnął się, wydając z siebie pomruk zadowolenia, po czym ziewnął jak lwisko na sawannie. Zadowolony, rozleniwiony do granic możliwości samiec. Podrapał Lisa za uchem, gdy ten wyszeptał swe wyznanie. - Mi także - odparł. Prawda była taka, że jeszcze nigdy nie czuł się tak jak dziś. To, że miał z kimś iść do łóżka, nie oznaczało, że miał kogo kochać. W końcu udało mu się przerwać zaklęty krąg zauroczeń, podchodów i odrzucenia. - Przyda Ci się kolejna kąpiel... ale to zaraz. Muszę Cię potem zabandażować - uśmiechnął się i poprawił na łóżku. Podłożył ręce pod brodę i zerkał na bruneta. Zmarszczył brwi, gdy ten zakaszlał. - A nie mówiłem, gaduliksie? Czekaj, przyniosę ci coś do picia - mruknął i sięgnął po ręcznik, w którym przytargał go do sypialni Lusian. Obwinął się nim w biodrach i poszedł do pracowni, by wrócić zaraz ze szklanką ostudzonej, przegotowanej wody z dodatkiem owocowego syropu. Sam ugasił swoje pragnienie na miejscu oraz dał Furorowi jeść. Dość się biedaczysko naczekało. Podał szklankę Yako. - Sok malinowy - powiedział tylko i spojrzał na ukochanego. Cień znów wyglądał na spiętego i czujnego. Poczochrał czarne włosy, po czym znów zniknął Lusianowi z oczu.
    Nieważne jak obolały i zmęczony, klęczał i zbierał rozrzucone po całym pomieszczeniu czarne włosy i wkładał je do medalionu. Gdy nie mógł znaleźć ich więcej, sięgnął po miotłę. Kurzu i pyłu nie uświadczył, lecz musiał rozdzielić rude futro Furora od reszty włosów. Siedział na podłodze i zajmował się tym dziubdziactwem jak Kopciuszek przed balem. Ale czy dla Lisiego Księcia nie było warto?
    _________________

    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,28 sekundy. Zapytań do SQL: 10