Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Godność: Rosemary Wiek: w sumie prawie 90 Rasa: Senna Zjawa Lubi: Przemoc Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy Wzrost / waga: 176/65 Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN
Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek Zawód: Najemnik/tancerka pole dance Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17 Bestia: Dziwotwór- Pączuś Stan zdrowia: Zdrowa SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
Dołączyła: 31 Sie 2016 Posty: 235
Wysłany: 8 Luty 2017, 22:13 Kandyzowany plac
Duży przestronny plac pełen straganów. W każdym co innego. W jednym kupisz watę cukrowa w kazdym smaku i kształcie, w drugim czekolady o smakach o jakich nigdy nie myślałeś, w trzecim skarpetki które pachną owocami przez tydzień w innym za to ciasteczkowe zegarki a w jeszcze innym sukienki w motywy słodyczy. Wszystko w pstrokatych kolorach które wabia.
Do tego latarnie z cukrowych lasek, trawniki wykonane z kolorowego lukru, drzewa z waty cukrowej, czekoladowa kostka brukowa na ulicy i chodnikach, pierniczkowe ławki, landrynkowe ploty, fontanny pełne kislu i dropsow. Istny raj dla smakoszy!
Godność: Rosemary Wiek: w sumie prawie 90 Rasa: Senna Zjawa Lubi: Przemoc Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy Wzrost / waga: 176/65 Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN
Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek Zawód: Najemnik/tancerka pole dance Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17 Bestia: Dziwotwór- Pączuś Stan zdrowia: Zdrowa SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
Dołączyła: 31 Sie 2016 Posty: 235
Wysłany: 8 Luty 2017, 22:41
Gdy tak szli Rosie rozmyślała o tym jak to teraz będzie. Może to nie był zbyt odpowiedni moment. W końcu szli obladowani masą zakupów. Noo może ona niezbyt. W końcu wszystko dala kapelusznikowi. Ten nie skarżył się jednak to nic nie zrobiła. Choć widziala jego skwaszona i jednocześnie lekko zamyśloną twarz. Nie miała wyrzutów sumienia. Powinien był się domyślić że tak to się skończy. Zakupy z kobietami prawie zawsze się tak kończą.
Może i zaczęła go trochę lubić ale nie będzie w stanie mieszkać z nim nie wiadomo ile. Lubiła samotność. Lubiła niezmacony spokój u siebie w domu. Lubiła wracac do pustego pokoju hotelowego po hucznych imprezach czy występach w klubach.
- Wiesz nie jest jeszcze późno. Zanieśmy to do Ciebie i pójdziemy się rozejrzeć za czymś w okolicy. Kto wie, może coś się trafi? - rzucila przez ramię. Musiała zwolnić bo Gopnik został trochę w tyle. Bez niego tam nie trafi. Aż tak dobrej pamięci nie miała.
- Właściwie to ile siedzisz juz po tej stronie lustra? - Ciekawe czy ten świat istnieje równie długo co tamten... A jeśli tak? Też mieli tu dinozaury i jaskiniowcow? W jaki sposób powstał ten świat? Na jakich zasadach istnieje? Wszystko co tu jak dotąd zobaczyła tak bardzo przeczyło prawom fizyki że aż jej łeb pęka.
Gdy dotarli do niego nadal była zamyślona. Prawie nie zarejestrowała wejścia na piętro. Ożywila się dopiero gdy kapelusznik odstawił torby z ubraniami. Wzięła jedną i poszla do lazienki. Przebrała się w wygodne ciuszki. Czarny top wiazany na glebokim dekolcie. Czarna skórzana spodniczka do polowy uda, niebieskie kozaki na wysokim obcasie i niebieski plaszcz do kolan. Do tego maczety na plecy, kabura z glockiem na biodrach. Wiatrówke wolala zostawić. Wzięła tez torebkę. Przyszpilila na chwile Gopnika do ściany całując go namiętnie. Znowu była rozochocona.
Nie czekając dłużej wyszli i udali się na plac z różnymi targami i etc. Może tu się czegoś dowie?
Godność: Michaił Skadowski Wiek: 59 Rasa: Kapelusznik Lubi: Wódkę, kiełbasę, batony, imprezy, kobiety, ludzi. Nie lubi: Ciszy, samotności, wojny, ciepłej wódki.. Wzrost / waga: 182 cm/85 kg Aktualny ubiór: Czarny kapelusz, czarna marynarka, kremowa koszula rozpięta pod szyją, czarne spodnie dresowe, brązowe buty z czubkami. Znaki szczególne: 3 paski na dresie. Zawód: Domorosły gorzelnik Pod ręką: Kapelusz, a w nim kilka butelek wody. Stan zdrowia: Zaleczona rana od ugryzienia w ramię.
Dołączył: 09 Sty 2017 Posty: 215
Wysłany: 8 Luty 2017, 23:51
Wracająd do mieszkania, Rosie wyglądała na zamyśloną, co zresztą zauważył Gopnik. Nie miał wątpliwości, co zaprząta jej głowę. Sam miał podobnie. Jak to będzie mu mieszkać z kimś w pokoju obok. Czy on to w ogóle przeżyje. Kim tak na prawdę jest ta kobieta. Szli tak w ciszy, jednak objuczony Gopnik nie nadążał za Zjawą. Ta, chcąc nie chcąc, czekala na niego.
Gopnik nigdy nie mieszkał z kimś, no, oprócz matki. ale to się nie liczy. Tak to zawsze wracał do pustego domu, bądź nocował byle gdzie, jednak z tego powodu, że jego pokój był pusty, rzadko w nim przebywać
- Dobry pomysł, połazimy, może coś akurat. Tylko czy chciałabyś mieszkać wśród tych aromatów cukierniczych? Ha, chyba nienawidzisz słodkości! - odpowiedział, z trudem łapiąc oddech. W międzyczasie Rosie męczyła go kolejnym pytaniem. Oczywiście odpowiadał z radością, ale mowa nie pomagała mu w prawidłowym oddychaniu.
- Cóż... Po pierwsze urodziłem się tutaj, byłem synem pary mieszanej. Moja matka zaszła w ciążę z jakimś rosjaninem jeszcze w Świecie Ludzkim, ale wróciła tutaj będąc w ciąży. - zaczął nawijać swoją opowiastkę. - Potem wychowywałem się tutaj, właśnie na tych uliczkach. Dlatego kocham to miejsce. - powiedział, z coraz większym trudem łapiąc powietrze. - Przeżyłem tu lata młodości i nastoletności, by potem szwendać się po różnych miejscach w Krainie Luster i Szkarłatnej Odchłani by wreszcie wylądować w Świecie Ludzi. Los wyrzucił mnie w okolice Rosji, gdzie mieszkałem latami, ale tu wróciłem kilka lat temu. Nie mogłem znaleźć długo miejsca po tym, jak przyzwyczaiłem sie do ludzi, ale teraz z powrotem jestem zwykłym, nieco szalonym kapelusznikiem, jakich tu wiele. Zarazem jestem bardziej... Ludzki w porównaniu z nimi, jakkolwiek to brzmi, ha ha!
Gdy skończyl opowiadać akurat dotarli na miejsce. Kapelusznik wszedł powoli na piętro, by z nieukrywaną ulgą niemal zrzucić z siebie torby i usiąść na krześle, by odstapnąć. W tym czasie Rosie poszła do łazienki się przebrać. Na szczęście to miejsce w jego domu było najczystsze. Jedynie tam panował względny porządek, wszędzie indziej był bałagan, porozstawiane szpargały, butelki na środku korytarza, porozrzucane pudelka i skrzynki. Drugim, co do czystości, pomieszczeniem, była sypialnia. W niej również było dużo gratów, ale były one ułożone na półkach, choć nadal nieuporządkowane.
Gdy Rosie wyszła z łazienki, Kapelusznik aż wstał z wrażenia. Prezentowała się cudnie, bardzo seksownie, jednocześnie zaczęła też się tak zachowywać. Podeszła do niego i podarowała mu namiętny, bardzo przyjemny pocałunek. Piękna nagroda za godziny tortur z zakupami. Bardzo chętnie odwzajemnił całusa, a gdy już się od siebie oderwali, wyszli z mieszkania w poszukiwaniu domu na sprzedaż. Najpierw ruszyli w kierunku stoisk targowych, może ktoś coś tam będzie wiedział i podpowie. Michaił zapytał, idąc wolnym krokiem:
- W zasadzie, jakiego domu szukasz? Oczekiwał na odpowiedź dziewczyny. Chciał jej pomóc. A im wcześniej ona znajdzie własne cztery kąty, tym wcześniej on będzie się czuł bezpiecznie.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 9 Luty 2017, 00:15
Wędrówka minęła spokojnie. Starał się nawiązać jakąś luźną rozmowę z Cieniem. Już chyba dziś pokazał dość dosadnie jakim dupkiem potrafi być, że nawet nie kiwnie głową na powitanie. Ale czuł się lepiej, więc czemu jakoś nie poprawić relacji? Skoro Gawain ma u niego jeszcze trochę pomieszkać, to lepiej, żeby nie mijali się między pokojami nawet na siebie nie patrząc. Mimo swojego idiotycznego snu, który domyślał się, ze Gawain widział, starał się jakoś umilić mu ten czas. Nie chciał, żeby Cień czuł się u niego niechciany. Może gdzieś w głębi swojego spalonego serduszka demon chciał, żeby rudowłosy u niego został, ale to nie do niego należała ta decyzja i nawet jeśli postanowi wrócić do swojego mieszkania, to Yako zrobi wszystko, by pokazać mu, że jest u niego zawsze mile widziany.
Gdy w końcu dotarli na Kandyzowany Plac, zaczął się rozglądać na co też by miał ochotę. Na pewno na żelki. Może to mało męskie ale co go to? W końcu jest zmiennokształtnym demonem!
Nagle jednak zobaczył coś, czego nie spodziewał się zobaczyć. Zauważył dresiastego Kapelusznika z jakąś blond lasencją. Nie poznał jej jednak. Zaśmiał się wrednie i klepnął Cienia w ramię - Gaw pamiętasz jakiego psikusa ostatnio Ci wykręcił Cierń i jaką Gopnik miał z tego radochę? - uśmiech nie schodził mu z twarzy i nie odrywał wzroku od parki - co powiesz na to, żebyśmy tym razem to by wykręcili mu jakiś numer? - mrugnął do Gawaina i zamienił się w lisa. Podkradł się pod straganami do Kapelusznika i gdy upewnił się, że ten go nie zauważy, wyskoczył z ukrycia i odbijając się od pleców biednego Gopnika, porwał w zęby jego kapelusz i zniknął znów pod straganami.
O ile Gopnik go od razu nie namierzył, Lusian czmychnął w stronę pobliskiego drzewa z waty cukrowej i wrócił do swojej lisołaczej postaci. Oparł się o rożkowy pień i uśmiechał złośliwie w stronę Kapelusznika, mając jego kapelusz na głowie. Chichrał się cały czas pod nosem i zerknął na Cienia, puszczając mu oczko. Oczywiście nie miał najmniejszego zamiaru od razu oddawać Gopnikowi jego własności, najpierw się trochę z nim podroczy.
Jeśli jednak Gopnik go dość szybko zauważył, Lusian uciekał przed nim pod postacią lisa, śmiejąc się wesoło i sprawnie umykając zdesperowanym rękom Kapelusznika.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek Godność: Gawain Keer Wiek: Wygląda na około 30 lat. Rasa: Cień Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg// Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze Broń: Sztylet, kusza Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek Nagrody: Blaszka Zmartwienia Stan zdrowia: Zszargane nerwy SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
Dołączyła: 09 Paź 2016 Posty: 586
Wysłany: 9 Luty 2017, 01:34
Podróż minęła im na rozmowach o wszystkim i niczym. Miło spędzili czas przechadzki. Zresztą łatwiej rozmawiało się z kimś, kto faktycznie ma ochotę na konwersację. Yako jednak był czasem zwierzęciem. Niewybiegany i niewymęczony stawał się sfrustrowany i agresywny. A teraz praktycznie wyprowadził się na spacer.
Zanim jeszcze dotarli na miejsce, Gawain poczuł ciężką i słodką woń wanilii, cynamonu i rozmaitych słodkości. Aż zrobiło mu się mdło. Zapach jedzenia zwykle nie wpływał na niego w jakiś szczególny sposób, ale tutaj był tak mocny, że niemal zwalił go z nóg. Dobrze, że węch z czasem się przyzwyczaja i obojętnieje.
Plac był pełen stoisk i straganów wypełnionych towarami. Przeważały słodycze, ale znalazłoby się też trochę stylizowanych ubrań. Gawain pasował tutaj jak pięść do oka. Odziany w ciemne kolory i blady niczym śmierć kontrastował z żywym i barwnym krajobrazem. Chociaż Lusian zdawał się być w swoim żywiole. Demon z zainteresowaniem przyglądał się wszystkiemu i pewnie kupiłby połowę miejscowego asortymentu. Niech się bawi i objada do woli, skoro chciał. Dobrze mu to zrobi.
Z zamyślenia wyrwało go klepnięcie w ramię. Szybko zauważył znajomego dresiarza. Kapelusznikowi towarzyszyła ciekawa osóbka. Ona również tu nie pasowała. Ubrała się w dość wyzywające i ciemne ciuchy. Taka trochę gotka. Do tego uzbrojona po zęby. Oboje uważnie oglądali okolicę jakby czegoś szukali.
- Jakbym mógł zapomnieć? - rzucił retorycznie nieprzyjemnie się uśmiechając. Normalnie unikałby takich sytuacji, ale podczas ostatniego spotkania Gopnik był dość przerażony i raczej nie umiał walczyć, a nawet jeśli mieliby bić się z blondwłosą pięknością, to ich było dwóch, a ona jedna. - Nie mam nic przeciwko. Dajesz! - zachęcił Lusiana do wybryków, po czym wypchnął go do przodu. Obserwował jego przemianę i pokazową kradzież kapelusza. Rudzielec pokręcił głową i oparł się o ściankę jednego ze straganów. Pokręcił głową obserwując lisie harce, po czym prychnął z rozbawieniem zauważając jak demon puszcza do niego oczko. Ty szczwany! Nie mogłeś się powstrzymać, prawda?
Wiedział, że to nie jest jeszcze koniec zabawy. Mimo pozornego rozluźnienia cały czas był zwarty i gotowy. Nie spuszczał z oczu ani Gopnika, ani jego towarzyszki. Zwłaszcza jej. Miała kabury na broń palną na biodrach. Nie widział jednak na jaką, gdyż płaszcz nieco zasłaniał mu widok. Przez chwilę wahał się, czy nie powinien załadować kuszy, ale Gopnik był znajomym. Oby tylko ich poznał. W klubie był tak pijany, że nie byłoby niczym dziwnym gdyby urwał mu się film.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek Godność: Aeron Vaele Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30. Rasa: Upiorny Arystokrata Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą) Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem. Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy. Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis. Broń: Rapier
Dołączył: 07 Sty 2017 Posty: 340
Wysłany: 9 Luty 2017, 12:29
Thorn szedł w milczeniu ulicą. Towarzyszący mu młodszy Gwardzista uśmiechał się złośliwie.
- Dałeś popis, Cierniu. - skomentował tamten chichocząc. Thorn zatrzymał się, spojrzał w niebo i odetchnął, chcąc uspokoić narastającą agresję.
Czy ten dzień na prawdę nie mógłby skończyć się spokojnie?
- Powiedziałem już, byś zamknął mordę. - warknął nie patrząc na Gwardzistę. Żołnierz zachichotał, klepnął go w ramię i obszedł chcąc staną na przeciw Upiornego.
- Nie sądziłem, że twardziel Cierń ma tak miękkie serce. Pierwszy raz widzę dobry uczynek w twoim wykonaniu. - młodszy szczerzył się stojąc dosłownie kilka centymetrów od twarzy wściekłego Thorna.
Arystokrata nie wytrzymał. Nie znosił gdy ktoś z niego szydził. Zwłaszcza w dniu kiedy nie czuł się najlepiej bo kac męczył go niemiłosiernie. Zmrużył oczy i w mgnieniu oka chwycił dłonią za gardło mężczyzny.
Gwardzista charknął nie spodziewając się ataku. Dłonie powędrowały do szyi ale ręka Thorna zacisnęła się wtedy jeszcze mocniej. Rogaty zbliżył twarz do jego lica, które zaczynało robić się lekko blade.
- Jak nie zamilkniesz, mój dobry uczynek będzie ostatnim co w swoim życiu zobaczyłeś. - warknął cicho - Bez oczu ciężko pełni się służbę. - puścił szyję i odepchnął Gwardzistę. Mężczyzna zachwiał się na nogach ale nie upadł. Złośliwy grymas spełzł z jego twarzy, zamiast tego widniał na niej strach i pokora. Skulił się też, bo wiedział, że przesadził a przeprosiny i tak nic nie dadzą.
Thorn patrzył na niego z góry, miał wysoko uniesioną głowę. W jego oczach malowało się zniecierpliwienie i pogarda.
- Gadaj po coś przyszedł. Wątpię by nasze spotkanie było przypadkowe. - powiedział strzepując z ramienia niewidzialny pyłek.
- Tak... - zaczął Gwardzista rozmasowując szyję - Twoi podopieczni wrócili do Koszar nietrzeźwi. - znowu się uśmiechnął - Miałeś ich dopilnować i przyprowadzić w stanie w jakim wyszli. - wyprostował się - Chciałem cię tylko ostrzec. Przygotuj się na reprymendę w Koszarach, wymyśl jakąś dobrą historyjkę. Jesteś w końcu w tym dobry. - skinął głową i ruszył w swoją stronę, nie mówiąc już nic więcej.
Thorn został sam na placyku. No dobrze, nie licząc przechadzających się po nim mieszkańców. Wzniósł tęczowe oczy ku niebu i skrzywił się. Zawsze coś... Zawsze coś... ZAWSZE COŚ! Dlaczego młodzi żołnierze są tak nieodpowiedzialni? Thorn nienawidził pracy ze Świeżakami, zazwyczaj to on za nich obrywał.
Dobrze. Oprócz historyjki dla dowództwa, wymyśli też surową karę dla dwóch idiotów z którymi dziś spędził czas na patrolu. O tak. Będą następnym razem błagać o przydział do koszarowych toalet.
Rozejrzał się po placu. Mieszkańcy zajmowali się swoimi sprawami, ci którzy go mijali uśmiechali się uprzejmie ale umykali szybko, nie wchodząc w interakcję. Przetarł twarz i poprawił furażerkę. Oparł dłoń na wiszącym u boku rapierze i wyprostował się, prezentując godną postawę.
Wtem zauważył w tłumie kogoś znajomego. Najpierw dojrzał Gawaina - wszędzie pozna jego rude włosy i sposób bycia krzyczący naokoło: "Odwalcie się wszyscy!". Nie zdziwiło go to, że przy nim był Lusian.
Thorn uśmiechnął się pod nosem i ruszył w ich stronę, wolnym krokiem.
Nagle Lusian zmienił się w zwierzę, skoczył przed siebie i zabrał z głowy jednego z Kapeluszników jego nakrycie głowy. A kto był tym Kapelusznikiem? No oczywiście Gopnik. Z partnerką, kobietą którą Thorn już widział - w klubie nocnym, przy barze.
Thorn przystanął na chwilę. Coś czuł, że jeśli spotka tą trójkę po raz kolejny to będą z tego kłopoty. A dzisiaj już byli trzeźwi, a przynajmniej powinni, więc o konflikt było łatwo. Zwłaszcza Gawain wyglądał na takiego, co czasem lubi dać po mordzie.
Przyspieszył kroku, pod koniec zmieniając go w wolny trucht. Dłoń trzymał na rękojeści rapiera, gotów by go w każdej chwili wyjąć.
Zabranie kapelusza Kapelusznikowi nigdy nie kończyło się dobrze...
Godność: Rosemary Wiek: w sumie prawie 90 Rasa: Senna Zjawa Lubi: Przemoc Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy Wzrost / waga: 176/65 Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN
Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek Zawód: Najemnik/tancerka pole dance Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17 Bestia: Dziwotwór- Pączuś Stan zdrowia: Zdrowa SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
Dołączyła: 31 Sie 2016 Posty: 235
Wysłany: 9 Luty 2017, 15:34
Więc rasy mogą się mieszać. Kolejna ciekawostka a pro po fizyczności tego świata. Można by się raczej spodziewać że pary ludzko lustrzane będą rodziły dzieci wyglądem przypominające dzieci ze związków kazirodczych. Zaburzenia rozwojowe, myślowe i etc. Choć w sumie. Czy w tym świecie coś takiego będzie dziwne? Ciekawe jak działa tu prawo. I jakie jednostki je egzekwują.
- raczej mieszkanie. Nie tyle w centrum ale też nie na obrzeżach. Tak bym zbyt długo sobie pożywienia nie musiała szukać. - W myślach miała dwupiętrowe mieszkanie. Ściany z czerwonej cegły, białe proste meble, futra zamiast dywanów, spora garderoba i wielka łazienka w rzymskim stylu. No i w sumie chciałaby mieć swoją piwnicę. Bardzo by się jej przydała. Jeśli nie znajdzie dla siebie miejsca w jakimś laboratorium, będzie musiała urządzić własne.
Plac na którym się znaleźli był ohydnie słodki. Niczym sen jakiegoś małego bachora co się obżarł słodyczy na halloween. Dostała gęsiej skórki już od samego patrzenia. Gdy doszedł do tego zapach było jej niedobrze.
Nie mogła uwierzyć jak z własnej woli można mieszkać w takim miejscu.
Dookoła było pełno ludzi a słońce niezbyt przyjemnie grzało przez co to miejsce nabierało dla niej lekko schizowego nastroju.
Przez to wszystko nie zwróciła uwagi na pewną parkę która wyróżniała się w tłumie. Dopiero jak coś skoczyło na kapelusznika, złapało jego kapelusz i zwiało, jakby otrzeźwiała. Ta masa cukrowa dookoła otumaniała gorzej niż maryśka.
Wtedy spostrzegła ponuraka o ognistej czuprynie opierającego się nonszalancko o stragan. Cholerne słodycze.. Rozejrzała się uważnie dookoła i zobaczyła też rogatego facia zmierzającego w ich stronę. Wzięła głębszy oddech zamykając na chwilę oczy. Dlaczego każdy dzień nigdy nie kończy się spokojnie?
Nie miała zamiaru w to ingerować. W końcu to znajomi Gopnika z klubu. Stanęła pod rozłożystym parasolem jakiejś budki z żarciem i tylko się paczyła.
Godność: Michaił Skadowski Wiek: 59 Rasa: Kapelusznik Lubi: Wódkę, kiełbasę, batony, imprezy, kobiety, ludzi. Nie lubi: Ciszy, samotności, wojny, ciepłej wódki.. Wzrost / waga: 182 cm/85 kg Aktualny ubiór: Czarny kapelusz, czarna marynarka, kremowa koszula rozpięta pod szyją, czarne spodnie dresowe, brązowe buty z czubkami. Znaki szczególne: 3 paski na dresie. Zawód: Domorosły gorzelnik Pod ręką: Kapelusz, a w nim kilka butelek wody. Stan zdrowia: Zaleczona rana od ugryzienia w ramię.
Dołączył: 09 Sty 2017 Posty: 215
Wysłany: 9 Luty 2017, 16:31
Gopnik dalej spacerował z Rosie, ciągle rozmawiając z nią. Próbował doradzić, gdzie ta powinna szukać mieszkania. Jego nozdrza wypełniał przesłodki zapach słodkości, który zresztą bardzo uwielbiał. Teraz rzadziej jadał słodycze, ale z pewnością nadal je uwielbiał.
- Hmmm, no to może Odwrócone Osiedle. Albo Mroczne Zaułki. Nie ma tam przede wszystkim całej tej słodkości. Odwrócone Osiedle to prawie normalne osiedle mieszkaniowe z wyjątkiem tego, że domy są do góry nogami - ale spokojnie, nie czujesz tego mieszkając w tych lokalach. No i jest tam prawie normalnie, domy są z cegieł i kamieni, a nie z cukierków. Niestety, mieszka tam dużo Dachowców. A Mroczne Zaułki, je przecież widziałaś i wiesz czego się spo... Uch! - w tym momencie Kapelusznik poczuł uderzenie na plecach. Chwilę potem zauważył, że z jego głowy znikł kapelusz. Niech no tylko dorwie tego dowcipnisia! Żaden Kapelusznik nie lubi, żartobliwego, czy też nie, zabierania jego okrycia głowy.
- Blać! Ej, ty, Pizdet! - ryknął, rozgladając się za złodziejem. Za drzewkiem zauważył czarnowłosego mężczyznę. Kojarzył tę twarz, ale w pierwszej chwili nie skojarzył, że pił z tą osobą wczoraj.
- Suka blać, oddawaj mnie szlapu, ty debil! - ruszył szybkim krokiem w kierunku faceta, nie poznając, że to Lusian, a zarazem nie zauważając jego naginaty. -Nu, pogodi, pohui! - ponownie zagrzmiał. Gdy to powiedział, zauważył stojącego rudzielca. Jego akurat poznał. To był szanowny, chłodny pan Gawain Keer. W takim wypadku ten brunet musiał być... Lucjanem!
Michaił był bardzo zdenerwowany, a wtedy mówił jedynie po rosyjsku. Teraz ledwie utrzymywał nerwy na wodzy. W innym wypadku złapałby jakiegoś kija i rzucił na Lusiana... A to by było dla niego fatalne w skutkach.
- Lucjan! Dajcie mnie szlapu! - powiedział po rosyjsku, co oznaczało "Lucjan, oddaj mi kapelusz. Jeżeli ten oddał własność, Gopnik nałożył okrycie tam, gdzie jego miejsce i powiedział. Nu, cziki briki i w damke! Bolszoje spasiba. (No to szast-prast i już. Bardzo dziękuję.) Jeżeli ten nadal przedrzeźniał się z Gopnikiem, rusek skwitował. - Job twoju mać... Nu, pogodi Lisu! (Ja pierdolę... Czekaj no, lisie.) Tak czy owak, Michaił nie zauważył zbliżającego się Thorna, który szedł zaintrygowany sytuacją.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 9 Luty 2017, 17:20
Słysząc jak Kapelusznik automatycznie przestawił się na rosyjski i zaczął rzucać w niego przekleństwami, Lusian parsknął śmiechem. Nie ukrywał w ogóle swojego rozbawienia. Wyprostował się gdy Kapelusznik do niego podszedł i poruszył ramionami by poprawić broń na swoich barkach.
-Net! Ya ne dam - uśmiechnął się złośliwie. Naprawdę bawiły go poczynania Gopnika. Wyglądał jakby go miał zaraz rozszarpać gołymi ręcamiUroczy rusek Skwitował w myślach. Poruszał leniwie ogonem i patrzył zadziornie na niższego mężczyznę. Zauważył jak Kapelut spogląda w stronę Cienia i zamruczał groźnie na ten widok.
Gdy ten się zbliżył wystarczająco, w oczach demona pojawił się niebezpieczny błysk. Zmienił się ponownie w lisa tylko po to by znaleźć się za Gopnikiem i jeśli ten nie zareagował dość szybko, zakryć mu rękami oczy (czemu towrzyszył cichy odgłos srebrnych dzwoneczków znajdujących się przy ostrzu włóczni0 i zbliżyć usta do jego ucha - Och Gopniku - wymruczał cichutko do ucha. Jednak nie zrobił tego swoim głębokim męskim głosem, lecz słodkim i kuszącym głosem Luci Foxsoul - Wy chocicie szlapku? - lekko odsunął się od mężczyzny, ale nie odkrywał jego oczu, trzymając je na tyle mocno, ze Gopnik nie miał szans usunąć dłoni ręcznie. Jednocześnie jednak przysunął usta do jego ucha, tak, że Gopnik mógł poczuć na swojej skórze gorący oddech demona i prawie poczuć jego usta na swoim płatku ucha. Z zewnątrz jednak nie powinno to wyglądać zbyt dwuznacznie, od dwóch kumpli się sprzecza i tyle - Tak pojmiej mienia! - w tym momencie pchnął kolegę trochę do przodu i śmiejąc się już swoim normalnym głosem zamienił ponownie w lisa. Wraz z jego ubraniami i ludzką powłoką, zniknął również kapelusz ruska. Zaśmiał się jeszcze raz. Opadł na przednie łapy tak jak to robią psy, gdy chcą się bawić i zamerdał czarno-białą kitą. Po czym odskoczył, uciekając przed Kapelusznikiem, dając mu jednak pewne fory, bo co to za zabawa jeśli nie ma żadnego ryzyka?
W końcu jednak znudził się uciekaniem i nagle zawrócił, przebiegając Kapelusznikowi między nogami i o ile ten go nie złapał, ruszył w stronę jednego ze stabilniejszych straganów. Wskoczył na skrzynie na wozie obok i już stał dumnie na dachu. Po chwili usiadł na nim i zmienił postać. Siedział znów jako przystojny czarnowłosy mężczyzna z naginatą na plecach. Śmiał się rozbawiony całą sytuacją i kręcił kapeluszem na palcu.
Nadal jednak nie zauważył zbliżającego się Gwardzisty, zbyt pochłonięty zabawą w kotka i myszkę z Gopnikiem.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek Godność: Gawain Keer Wiek: Wygląda na około 30 lat. Rasa: Cień Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg// Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze Broń: Sztylet, kusza Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek Nagrody: Blaszka Zmartwienia Stan zdrowia: Zszargane nerwy SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
Dołączyła: 09 Paź 2016 Posty: 586
Wysłany: 9 Luty 2017, 17:49
Nie można mieć nawet jednego spokojnego dnia. Jego życie zostało przeklęte. Wystarczyło, że na moment wychylił swój rudy łeb, który okazał się być magnesem na kłopoty. Właśnie taki jeden szedł w jego stronę. Początkowo nie poznał Ciernia przez mundur Gwardzisty.
Spiął się cały i odlepił od straganu. Jego dłoń mimowolnie powędrowała w okolice przypasanego sztyletu, ale gdy w końcu zorientował się, kto idzie w jego kierunku, uspokoił się i znów oparł o ściankę. Splótł ramiona i czekał. Ten gnojek kontrolował metal, więc opór był bezsensowny. Do tego Cień zauważył, że Upiorny nie kuleje. Nic a nic! Prawie biegł w ich kierunku. Czemu zawsze otaczali go kłamcy i matacze?
Muszę zaopatrzyć się w drewnianą broń albo coś, na co jego moc nie działa - pomyślał z niezadowoleniem. Mógłby też zamówić kij wzmocniony metalowym prętem umieszczonym w środku. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
Uwagę od Ciernia odwrócił Kapelusznik. Klął ile wlezie na czym ten świat nie stoi i ruszył za lisią kitą. Wykrzykiwał jakieś ruskie, śmiesznie brzmiące oszczerstwa. Całe szczęście w porę rozpoznał ich obu. Uśmiech wrócił na twarz Gawaina, gdy zobaczył jak Kapelusznik wyciąga dłoń po skradzione nakrycie głowy. Niezła próba Gopniku - zaśmiał się w myślach. Lusian nie byłby sobą, gdyby oddał swoją zdobycz tak szybko. Demon nieustannie walczył o wszystko. Głównie o uwagę otoczenia. Chyba na tym polu różnili się najbardziej. Gawain wolał spokój i ciszę, w której zostałby niezauważony, z kolei lis gwiazdorzył i ściągał na siebie spojrzenia całego zebranego tłumu. Zawsze można na ciebie liczyć - skwitował to kwaśno w myślach. I tak było za późno. Cierń leciał do nich tak, że aż się za nim kurzyło, a Kapelut nadal odprawiał rytuał ruskich wiązanek.
Lusian zmieniał postacie i kusił Gopnika z wyraźną zazdrością o jego uwagę. Szeptał mu coś do ucha, zakrywając oczy. Biegał trzymając kapelusz w ręce, tylko po to by przemienić się w lisa, gdy palce ruska już dosięgały jego własności. Przynajmniej Gopnik nie ma kuszy!
Gdy Yako zasiadł na dachu jednego ze straganów, Gawain stracił cierpliwość. Nie chciał przebywać w pobliżu spurpurowiałego ze złości Kapelusznika. Nigdy nie wiadomo, co takiemu strzeli do łba.
Podszedł do lisa i pociągnął go lekko za nogawkę.
- Lusian! Mamy towarzystwo! - syknął do niego i kiwnął głową w kierunku nadchodzącego Ciernia. - Złaź, bardzo cię proszę - powiedział nieco protekcjonalnym tonem. Głupio by wyszło, gdyby w trakcie zabawy lis wpadł prosto w ręce Gwardzisty. Na reprymendę też nie miał ochoty. Ale z drugiej strony... nic złego przecież nikomu nie zrobili. Prawda?
- Albo... możesz rzucić mi kapelusz - puścił do niego oczko. W bursztynie czaiła się iskra rozbawiania, a głos drżał z ekscytacji. Nagle nabrał ochoty na pokazową ucieczkę albo dalsze przedrzeźnianie Gopnika. Demon obudził w nim dziecko i jeśli tylko przystał na jego propozycję, Gawain zaczął obiegać Gopnika.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek Godność: Aeron Vaele Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30. Rasa: Upiorny Arystokrata Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą) Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem. Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy. Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis. Broń: Rapier
Dołączył: 07 Sty 2017 Posty: 340
Wysłany: 9 Luty 2017, 18:20
Przyspieszył kroku gdy zauważył, że Lusian znalazł się niebezpiecznie blisko Gopnika. Nie używał co prawda broni, ale Kapelusznik nie był zadowolony z zachowania Dachowca, co mogło się skończyć konfrontacją.
No właśnie - Dachowca? Lusian zamienił się w lisa a z tego co Thorn wiedział, Dachowcy nie mogli przyjmować postaci niezwiązanych ze swoim gatunkiem. Ta przemiana wszystko więc wyjaśniła - Lusian jest kłamcą. Cudownie! Trafił swój na swego, Thorn też bez winy nie jest!
Przybiegł na miejsce akurat w tym momencie, gdy Gawain szarpnął Lusiana za nogawkę, ostrzegając przed "towarzystwem".
Arystokrata zatrzymał się z poślizgiem, wzniecając tuman ulicznego kurzu po czym wyciągnął dłoń w stronę czarnowłosego psotnika. Jego naginata wyszarpnęła się z jego pleców i poszybowała w stronę Thorna, przy okazji chwiejąc równowagą Lusiana. Drugą ręką wyjął swój rapier i stając między Gopnikiem a siedzącym na dachu lisem, wycelował rapier w Kapelusznika, a skradzioną naginatę (trzymając ją nie w dłoni, a mocą) w jej właściciela. Gawain wyglądał na spokojnego, chociaż na jego twarzy błąkał się uśmieszek, a partnerka Gopnika stała z boku, dlatego ich oboje Thorn nie rozbrajał.
Dyszał, wściekły nie tyle na mężczyzn i ich wybryki, co na to, że w dniu kiedy miał kaca i czuł się wybitnie źle, musiał nie dość, że biec to jeszcze interweniować.
Rzucał gniewne spojrzenia to na Lusiana, to na Gopnika. Mierzył w nich bronią i ani myślał puścić ich do siebie.
- Witam panowie. - uśmiechnął się złowieszczo - Czy wyście wszyscy powariowali? - dodał warcząc w stronę Lusiana - Zejdź stamtąd i oddaj mu ten kapelusz, póki nie ma na placu innego Gwardzisty! - nie opuszczał broni i ciskał w nich błyskawicami z oczu.
Tylko raz spojrzał na Gawaina, kontrolnie. Facet chyba nie miał zamiaru się na niego rzucić, wydawał się być ogólnie spokojny.
W razie czego Zablokował Umysł. Jeszcze teraz brakowało, by któryś z nich postanowił pogrzebać mu w głowie. Która i bez tego mocno go bolała.
Czekał na reakcję mężczyzn, sam stojąc między nimi na ugiętych nogach, gotów by w każdej chwili do któregoś doskoczyć. Furażerka w trakcie biegu osunęła mu się na czoło, co dodatkowo go irytowało, a kurz który wzniecił hamowaniem osiadł na mundurze tworząc jasną powłoczkę. Świetnie. Nie dość, że marynarka pachniała już morzem i rybami, to teraz jeszcze osiadł na niej pył. Idealnie...
Godność: Rosemary Wiek: w sumie prawie 90 Rasa: Senna Zjawa Lubi: Przemoc Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy Wzrost / waga: 176/65 Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN
Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek Zawód: Najemnik/tancerka pole dance Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17 Bestia: Dziwotwór- Pączuś Stan zdrowia: Zdrowa SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
Dołączyła: 31 Sie 2016 Posty: 235
Wysłany: 9 Luty 2017, 18:45
Mimo tego całego zamieszania ona miala spokój. I to jaki!
Rozsiadła sie na ławce z piernika. W sumie to się na niej położyła. Słońce grzalo więc ściągnęła płaszcz. Włosy opadły w tył wiec wszystko było widoczne. Zarówno siniak na policzku, jak i sina obręcz na szyi jak i pregi na ramionach. Ona się jednak tym nie przejmowała. Przymknela leniwie oczy, pokładając sobie pod głowę zwiniety płaszcz.
Słyszała wrzawe dookoła. Zarówno ludzi którzy po prostu robili zakupy na tym dziwnym placu jak i zbiorowiska skacowanych facetów.
Trochę śmieszna sytuacja. Wczoraj piją prawie do nieprzytomności a dziś? Jeden gania za drugim jak durny kot za laserem, inny grozi im swoimi szabelkami. No i nie można zapomnieć o panu ognistym. Zainterweniował w obawie przed kłopotami. Z tego co zauważyła, zanim się położyła, rogaty zabrał swoją mocą broń temu zmiennemu. Zastanawiało ją na czym polega jego moc. Na czymś ściśle związanym z bronią czy może po prostu z przemieszczaniem obiektów siłą umysłu albo może z tworzywem z jakiego są zrobione? Jeśli to ostatnie to jest dość niebezpieczny. Z racji że praktycznie każda broń ma w sobie coś żelaznego i etc. Więc gdyby miało dojść do jakiegoś starcia nie mogłaby polegać na swoim pieszczochu. Co trochę by jej utrudniło robotę.
Nie żeby bez glocka i maczet była bezbronna, jednak walka bronią była mniej męcząca. Przynajmniej w jej mniemaniu.
Najśmieszniejsza w tej sytuacji była reakcja kapelusznika. Klął po rusku, robiąc się coraz bardziej purpurowym na twarzy a zmiennokształtny miał jak i cala reszta z tego niezły ubaw. No ale jak nie mieć? Rosyjskie przekleństwa brzmią komicznie.
Uważała że reakcja rogacza na te sytuacje była trochę zbyt ostra. Dwoje facetów za sobą gania jak dzieci a on na nich od razu z szabelkami wyskakuje. W sumie może to przez kaca i to miejsce? Ona sama miała problemy z nerwami w tak słodkich miejscach. Powinni tu normalnie Disneyland postawić. Obroty by mieli takie że hoho.
Przyciągnęła się leniwie. Dość błogo.
Godność: Michaił Skadowski Wiek: 59 Rasa: Kapelusznik Lubi: Wódkę, kiełbasę, batony, imprezy, kobiety, ludzi. Nie lubi: Ciszy, samotności, wojny, ciepłej wódki.. Wzrost / waga: 182 cm/85 kg Aktualny ubiór: Czarny kapelusz, czarna marynarka, kremowa koszula rozpięta pod szyją, czarne spodnie dresowe, brązowe buty z czubkami. Znaki szczególne: 3 paski na dresie. Zawód: Domorosły gorzelnik Pod ręką: Kapelusz, a w nim kilka butelek wody. Stan zdrowia: Zaleczona rana od ugryzienia w ramię.
Dołączył: 09 Sty 2017 Posty: 215
Wysłany: 9 Luty 2017, 19:04
Gopnik dalej gonił za lisem, gdy ten znikł mu sprzed oczu. Po chwili cały świat mu zaginął, a zapanowała czerń. Ktoś trzymał dłonie na jego oczodołach. Po chwili usłyszał słodki głos zwracający się do niego. Był przesłodki, a Gopnik słyszał go już wiele razy. Mógłby przysiądz, że to głos Luci.
- Ja chociu. Pożałujsta, dajcie mnie szlapu. - odpowiedział, a gdy demon go odepchnął i znów zaczął uciekać, Gopnik znów ruszył za nim. Nadal zły, ale już nie w furii. Do czasu, gdy zauważył, ze Lusian zamienił się w lisa, a kapelusz znikł z resztą ubrań Yako. Straty akurat tego elementu ubioru Gopnik nie mógł wybaczyć. Żarty żartami, ale nikomu nie pozwoliłby zniszczyć kapelusza. Tym bardziej zapalczywie gonił zwierzę, niemal sprintując za nim oraz rzucając ruskim mięsem na lewo i prawo jednak nadal go nie doganiał. Lisołak był zwinniejszy i jako bestia lepiej radził sobie w ucieczce, niż humanoidalny Kapelusznik.
Na domiar drwin, lis przebiegł Gopnikowi między nogami i wskoczyl na stragan, jak gdyby nigdy nic. Bawił się z nim, szydził. Michaiła nie bawiło to ani trochę. Stracił swój kapelusz, najcenniejszą rzecz dla każdego Kapeluta. Wtem Lusian z powrotem stał się czarnowłosym mężczyzną. I miał kapelusz. Jego szczęście.
- Ej, ty! Bardzo śmieszne, oddawaj moju szlapu! - znów zagrzmiał niskim głosem, mieszając już angielski, z rosyjskim. Gawain też chciał go uspokoić, opanować sytuację... Przynajmniej na początku, potem jednak wydawało się, że też zapragnął się trochę pobawić. Najlepiej, będą grać w głupiego Jasia jego kapeluszem. Gopnik zagryzł tylko zęby. Nagle lisołak się zachwiał, szarpnięty dziwną siłą, a jego włócznia poleciała gdzieś w bok. Potem przed nosem Kapelusznika błysnęło ostrze rapiera, który był w rękach Thorna.
Gopnik początkowo się ucieszył, widząc kompana, ale chwilę potem, gdy spojrzał na Arystokratę, jego uśmiech zanikł. Cierń nie miał nastroju do żartów, był mocno wkurzony.
- Bratan! - krzyknął Michaił z ucieszechą, lecz zaraz potem wystraszył się wyrazu twarzy Upiornego i dodał: - Bratan, szto ty? Czemu celujesz we mnie tym żelastwem, nic przecież nie zrobię temu lisowi. Zresztą to on zabrał mi kapelusz. - powiedział ze słyszalnym w głosie tonem skargi. Thorn w odpowiedzi jednak jedynie ich obu skrzyczał, jednak potem wstawił się za Kapelusznikiem. No cóż, taka była jego praca, a po drugie, wyraźnie chciał uniknąć większej afery. Wyglądał jednak strasznie, gdy był zezłoszczony.
Gopnik cofnął się o krok. Zaczął też w głowie układać fakty. Przecież Thorn mówił, że nie jest w czynnej służbie, bo jest niepełnosprawny, a tu nagle pojawia się znikąd, i to najwyraźniej przybiegając na miejsce i wymachuje szablą mu przed nosem. No, do emerytowanego inwalidy to mu brakuje bardzo dużo. Zresztą, wczoraj w łaźni też nie było stukotu charakterystycznego dla protez. No, to mamy tutaj kłamczuszka. Trafił swój na swego, ha! Na tę myśl na twarzy Gopnika pojawił się uśmieszek, który mógł być odebrany w najróżniejszy sposób, także jako drwinę, jednak wyrażał sympatię. W końcu Arystokrata był pod względem tej cechy podobny do niego. Mając chwilę oddechu, Kapelusznik zerknął na Rosie. Ta leżała sobie spokojnie na piernikowej ławeczce, zdawała się przysypiać. Wydawała się być spokojna. Po chwili odwrócił wzrok. W końcu teraz należało wyjaśnić tę kuriozalną sytuację.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 9 Luty 2017, 19:56
Początkowo nie zwrócił uwagi na szarpnięcie w nogawkę. Zareagował dopiero gdy usłyszał srebrne dzwoneczki swojej naginaty i poczuł mocne szarpnięcie, jakby ktoś chciał mu odebrać broń. Warknął głośno i cały się najeżył. Warknięcie przypominało dźwięk wydawany przez sporego rozwścieczonego psa. Trochę się uspokoił gdy zobaczył gdzie powędrowała jego ukochana broń. Nie zdążył jej jednak złapać przez to, że stracił trochę równowagę.
Cierń...Ten niepozorny, kulejący Arystokrata okazał się pełnym sił Gwardzistą. Lusian już miał mu rzucić jakimś tekstem, gdy spojrzał w jego twarz. Był wściekły, a do tego widniał na niej grymas bólu. Demon westchnął głośno i kładąc sobie kapelusz na głowie podpadł się rękami za plecami - dobra zejdę, ale tylko jeśli trochę opuścisz broń - powiedział spokojnie. Nie było sensu się denerwować, w końcu nic się nie stało..jak na razie - może nie wygląda ale ta naginata jest cholernie ostra i wolałbym na niej nie wylądować, chyba, że chcesz mieć na sumieniu głupiego sierściucha - uśmiechnął się miło i jak tylko Thorn opuścił obroń, zsunął się ostrożnie z dachu i powoli odwrócił się tyłem do Ciernia, zwracając się do właścicielki straganu. Przeprosił ją z szelmowskim uśmiechem i ucałował dłoń. Poruszał się jednak powoli by Upiorny widział, że nic nie kombinuje. W końcu zapytał coś sprzedawczyni na ucho, a ta wyciągnęła butelkę wody i listek z tabletkami. Lusian zapłacił i odwrócił się do Gwardzisty.
- Panie Władzo, przepraszam za to zamieszanie - powiedział lekko się kłaniając - widząc kolegę Gopnika uznałem, że się przywitam, a mimo iż latka swoje mam to ciągle we mnie drzemie dziecko - powiedział spokojnie i zdjął kapelusz, po czym wyciągnął go w stronę Kapelusznika chcąc zwrócić mu własność.
Po tym zwrócił się do Gopnika - wybacz ten głupi żart po prostu potrzebowałem chyba się trochę zabawić po nieprzespanej nocy - uśmiechnął się przepraszająco i również lekko pokłonił - mam nadzieję, że nie będziesz do mnie chował urazy.
W końcu wyprostował się i przeniósł wzrok na rogacza, uśmiechnął się i wysunął w jego stronę tabletki oraz butelkę z wodą - myślę, że przyda Ci się coś na ten ból głowy - dodał po chwili, jeśli Arystokrata przyjął leki demon cofnął się lekko. Stał tak chwilę po czym wysunął rękę w proszącym geście - czy mógłbym odzyskać swoją naginatę? - zapytał spokojnie, patrząc Upiornemu w oczy - może nie wygląda ale jest jednak dość cenna i stara, może nawet starsza od Ciebie, a też wolałbym, żeby ktoś się przypadkiem nie skaleczył. - wyjaśnił i nie opuszczał ręki, póki nie odzyskał broni. Jednak nie poganiał, ani nie okazywał zniecierpliwienia. Czekał spokojnie, a jeśli Arystokrata uznał, że chce ją sobie obejrzeć to tylko wzruszył ramionami, delikatnie się przy tym krzywiąc. Ruch sprawił, że jego zmęczone mięśnie znów o sobie przypomniały ale cóż. Warto było.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek Godność: Gawain Keer Wiek: Wygląda na około 30 lat. Rasa: Cień Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg// Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze Broń: Sztylet, kusza Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek Nagrody: Blaszka Zmartwienia Stan zdrowia: Zszargane nerwy SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
Dołączyła: 09 Paź 2016 Posty: 586
Wysłany: 9 Luty 2017, 20:45
Wielka szkoda. Lusian nawet nie zdążył zamachnąć się, by rzucić mu kapelusz, gdy jego naginata już poszybowała prosto w dłoń Ciernia. A ponoć to Gawain psuł zabawę.
Arystokrata był dziś dosłownie upiorny. Wściekli jak wszyscy diabli, wyraźnie skacowany i po ciężkim poranku wywołał u Keera mieszankę współczucia i strachu. Nie bał się jednak o siebie, tylko o lisa, który po raz kolejny wpakował się w kłopoty.
Czysty i suchy mundur polowy przyciąga błoto i deszcz - przypomniał sobie wojskowe powiedzonko, patrząc na stan ubioru Ciernia. Trochę wymięta marynarka lśniła w słońcu, ale tylko w paru miejscach. Gwardzista musiał mieć kontakt z morską wodą, gdyż sól błyszczała się niczym starte na pył górskie kryształy.
Brunet rozdzielił Gopnika i Lusiana, w pierwszego celując rapierem, a w drugiego jego własną bronią. Cień westchnął przeciągle widząc u niego taką furię. Kapelut może i się trochę wkurzył, ale nic mu nie było. Nie spalili jego nakrycia głowy, nie podeptali go ani nic podobnego. Złość była nieuzasadniona, grożenie bronią tym bardziej. Jeśli Cierń chciał zrazić miejscowych do arcyksiążęcych wojsk, to szło mu doskonale.
Keer może i bywał wybuchowy, ale na pewno nie w czasie pracy. Emocje przeszkadzały w wykonywaniu obowiązków, potrafiły zafałszować osąd i prowadziły do błędnych decyzji.
Spojrzał na Lusiana i znów pociągnął go za nogawkę tym razem o wiele mocniej niż poprzednio, nakazując zejście niemym gestem. Jednak ten ani myślał złazić z tego przeklętego straganu. Gawain wymienił z jego właścicielką porozumiewawcze spojrzenie, po czym wzruszył ramionami i przewrócił oczami.
Gdy lisołak wymieniał przeprosiny i uprzejmości, zaczął szukać blondyny. Leżała na ławce nieopodal i grzała się w słońcu. Była dość posiniaczona. Ślady wskazywały na walkę, bycie zakładniczką... albo na coś, co wzbudziło w Gawainie niezdrowe zainteresowanie. Widział takie ślady już nieraz. I niejednokrotnie sam takie zostawiał.
Była nieskrępowana tym, że ktoś może zobaczyć te pręgi czy ślady po uścisku na szyi. Przeciągnęła się niczym leniwa kotka i obserwowała całą sytuację lekko przysypiając. Gdyby rudzielec miał ją ocenić, powiedziałby, że znalazł upadłą księżniczkę. Trochę pretensjonalna, zakręcona i ułożona według własnych zasad. Niebezpieczny typ, który sprawiał, że opuszki jego palców mrowiły. Zrobiło mu się nieco za ciepło, więc również zdjął płaszcz i przewiesił go sobie przez ramię. Przestał się na nią gapić.
Swoją drogą Gopnik chyba nie wyglądał tak wczoraj. Wargi i szyję miał poranione. Możliwe, że ta ostra kobietka nie pozostała mu dłużna. Keer jednak wątpił, by Kapelusznik był z tych, co walą kobiety po mordach. Szybciej on pasował do tego opisu.
W międzyczasie Lusian z gagatka znów stał się prawdziwym dżentelmenem. Gopnika przeprosił, Cierniowi zaoferował leki i butelkę wody. Całować po dłoniach uwielbiał i nie odpuścił sobie i tym razem.
Cień przeczesał włosy dłonią w lekkim zniecierpliwieniu i łypnął groźnie na całą trójkę. Tyle zamieszania o nic. Kończcie już nooo. Chciał iść i coś porobić, zobaczyć albo gadać, byleby o czymś innym. Miał wrażenie, że znał już na pamięć kwestie Lusiana. Jeszcze moment i zacznie je przewidywać, a może sam napisze mu scenariusz na takie wypadki.
Chwilę jeszcze tak stał i wyobraził sobie, co stanie się potem. Chłopaki się pogodzą i znów trzeba będzie grać. Gawain nie lubił aktorzyć, a towarzyszka Gopnika leżała na ławce i zwyczajnie się nudziła. Miał nadzieję, że Kapelut nie zdążył go jeszcze z nią obgadać.
Podszedł do ławki i oparł na niej dłonie.
- Wybacz, że wam przeszkodziliśmy - westchnął cicho. Lekko zakłopotany spojrzał na Lusiana i wskazał na niego kciukiem - Nie myślałem, że ta lisia kita porwie kapelusz Gopnika - przeniósł spojrzenie na blondynę i wyciągnął do niej dłoń. - Gawain Keer. Pewnie się domyślasz, że z całą tą trójką się już znam - uśmiechnął się półgębkiem. Tylko z tobą jeszcze nie. Starał się nie gapić w dekolt i na te wszystkie siniaki. Wymagało to ogromnego samozaparcia, ale jakoś dał radę.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!