Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Dzień był pochmurny. Na niebie nie było ani jednego promienia słońca, wiał silny wiatr. W Dyniowym Miasteczku nie było ani jednej żywej duszy, ponieważ zbierało się na burzę. Drzewa kołysały się na wszystkie strony, niebezpiecznie się uginając. Ale, oczywiście to nie jest powód, by nie wybrać się na małe polowanko, prawda? Ale gdzie Verna ma szukać Schedela?
Odpowiedź przyszła sama.
Nagle pojawiło się zrozpaczone dziecko. Miało ono może z siedem lat. Całą twarzyczkę miało we łzach,a w oczkach chłopca, bo był to młody przedstawiciel niepięknej płci, malowało się przerażenie. Krzyczał na cały głos:
-Latunku! Potwól! Mama!
Chłopczyk zwrócił uwagę kobiety. Niecodziennie widzi się przerażonego bachora, który widział jakąś bestię. Może coś jej powie? Zdradzi Vernie gdzie widział owego potwora? Ale może też nic nie powiedzieć, ponieważ przeżył szok. Zapewne żerował sobie na jego mamusi... och jaka szkoda, prawda?
Godność: Verna Sari de Clare Wiek: 24 lata, rzekomo Rasa: Cyrkowiec Lubi: Siebie Nie lubi: Ciebie Wzrost / waga: 174 cm / 64 kg Aktualny ubiór: Sukienka w soczystym kolorze czerwieni, zwiewna, na ramiączkach, odsłaniające pokryte bliznami ciało. Czarny, koronkowy pasek, wojskowe, wysokie buty. Znak Trefl wyszyty na lewej piersi. Znaki szczególne: Ona cała jest szczególna! Karminowy tatuważ koło prawego oka, kolczyk w dolnej wardze Pan / Sługa: Od dzi? sama sobie Pani?|| Laleczka w ludzkim ciele - Wiku? *_* Pod ręką: Kolorowe, owocowe sukiereczki, przemycone papierosy miętowe - cieńkie, oprawiony w skórę notes z metalowymi klamrami, kluczyk zawieszony na szyi, fantazyjny, przypominający lecącego motyla Broń: Składany nóż, dłonie, krótka włócznia z wiśni Stan zdrowia: Zdrowiutka SPECJALNE: Upiorna Księżniczka (Halloween 2011)
Dołączył: 08 Maj 2011 Posty: 265
Wysłany: 10 Październik 2011, 18:57
Verna szła jednostajnym, spokojnym krokiem, patrząc prosto przed siebie. Wiatr targał czekoladowymi włosami kobiety, związanymi tym razem w prosty koński ogon. Przez półmrok, który panował dookoła ich barwa była bliższa satynowej czerni. Chłód wciskał się lodowymi igiełkami pod skórzany gorset, pomimo tego, że na ramionach spoczywał czarny prochowiec, łopoczący tajemniczo w takt uderzeń kroków. Zimne, bezwzględne oczy przypominające swą barwą bezduszną akwamarynę nie wyrażały niczego, co mogłoby dać poczucie bezpieczeństwa, czy też ciepła. Twarz Ludożerki była obojętna, blada, czerwone usta ściągnięte w wyrazie ulotnej pogardy. Zaciskała co jakiś czas szponiaste, chitynowe palce w pięści. Szare chmurzyska kotłowały się na niebie, sunąc w lawirującym, chaotycznym tańcu, niemal tuż nad ziemią, jakby chciały pochłonąć karykaturalne Dyniowe Miasteczko, by zagubić je w otchłani wilgoci, a także skrzącej się elektryczności. Ulice były opustoszałe, martwe i jedynie natura wykazywała jakiekolwiek przejawy życia i ponurej radości. Drzewa skłaniały się w uległych ukłonach, nie zdolne do tego, by przeciwstawić się kapryśnemu Zefirowi.
Celem Pani Paw było odnalezienie intrygującej istoty, aż nazbyt podobnej do niej, która od jakiegoś czasu zawładnęła umysłem kobiety. Niby duch utkwiony w ciele swej ofiary z koroną czaszek... Tak, byłby to ciekawy towarzysz. U boku Królowej sunął niemal leniwie wielki, dwu i pół metrowy, młody Argos, wąż o kremowej sierści, parze rogów, o oczach mających coś wspólnego z opalem, a także o ogonie zakończonym kolcami jadowymi. Argos syknął cicho, a z jego paszczy, wraz z rozwidlonym jęzorem, wychynęły kłęby pary. Kobieta wiedziała, że samiec denerwuje się, co sugerowały jego myśli, z którymi była połączona dzięki swej mocy. Zapach rozkładu i zbliżającej się burzy dekoncentrował zwierzę. Schyliła się i przesunęła dłonią po miękkim futrze.
"Spokojnie, kochanie, damy radę" Przesłała myśl ulubieńcowi, a wąż liznął jej rękę. Uspokoił się. Paw nie dziwiła mu się, wszakże przywykł do gęstego lasu, a nie do otwartych przestrzeni.
Wtem do wrażliwych uszu kobiety wdarł się krzyk zrozpaczonego... dziecka? Uniosła wolno głowę w kocim ruchu, chociaż w tej chwili przypominała bardziej przyczajoną Modliszkę. Ślepia Jaskółki zwężyły się, gdy dostrzegła drobną postać chłopca, biegnącego w jej stronę. Łzy skapywały z drobnej twarzyczki. W sercu Pawia zaiskrzyło dawne wspomnienie uczucia, gdy to jej dziecko płakało. Przełknęła ślinę. Kucnęła i wyciągnęła dłonie w stronę przerażonego dziecka.
-Spokojnie, kochanie, chodź do mnie, powiedz mi, co się stało, może uda mi się ci pomóc - przemówiła zaskakująco kojącym, ciepłym głosem, uśmiechając się delikatnie. Cóż, obawiała się, że chłopczyk przerazi się jej jeszcze bardziej, wszakże nie była zwyczajną, ludzką kobietą. Na głowie Modliszki znajdowały się imponujące, zawijające się do tyłu rogi, dłonie pokryte chitynowym pancerzem, zakończone szponami... To nie wyglądało najpiękniej.
jak słońce złotem w ciszę lasu pryska, kiedy płaszczyzna obłąkana biegiem ucieka pędem szalona i śliska. Już nie pamiętam gór ogromnych wiecznią i nocy gęstej, gwiazdami nabitej, i pól płaszczyzny bezmiernej konaniem, śniegiem zmierzchnącej i puchem skro-litej. Już nie pamiętam, jak słońce w śnieg prószy i w biele sypie ciszę pyłem złota. Dzwonki polami biegną i szeleszczą, cisza osiada śniegu mgłą na płotach. Już nie pamiętam ! miasto zaczajone zza murów mgłą mi dusi jaźń zamarłą i krwią już niebo mdłych, przegniłym dymów nocą wyszło w ulice i dławi mi gardło...
Lottie
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 15 Październik 2011, 15:03
Chłopczyk był przerażony. Nie tym, że jakaś dziwna pani z rogami na głowie się na niego patrzyła i pytała co się stało... tylko tym, że jego mamusia gdzieś zniknęła. Nigdzie jej nie było, a on chciał do swojej rodzicielki, którą tak bardzo kochał.
Szkrab pociągnął kilka razy nosem i zaczął płakać jeszcze bardziej. Oczka miał całe czerwone, nosek także. Na policzkach małego mężczyzny były ślady łez, które wciąż ciekły mu z oczu. Nagle chłopiec się przytulił do Verny i z paniką w głosie, zaczął opowiadać to, co się stało:
-No...em... bylem z mamą na spaceze, zawse na nie chodzimy... no i kiedy wracaliśmy do domku nagle zoacilem takieeego duzego potwola!-przez chwilę nic nie powiedział, lecz po minutce kontynuował swoją opowieść-Byl bzydki. Lysy i taki chudy... i co dziwne mial kilka casek na glowie! Dziwne, bo zazwycaj caske ma sie wewnatrz glowy, prawda prose pani?-pociągnął noskiem-No i zacieliśmy uciekac. Mama powiedziala, że mam biec i sie nie zatsymywać. Nagle nigdzie już jej nie było!-i to powiedziawszy zaczął płakać jeszcze bardziej.
To co ten bachor powiedział, bardzo Vernę zainteresowało. To może być ta bestia którą szuka...
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!