• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Osiedle Domków
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Listopad 2012, 11:45   Mieszkanie w kamienicy

      Mieszkanie Agapita znajduje się w jednej z licznych kamienic ustawionych dwie przecznice od głównej drogi prowadzącej do centrum. Dzielnica nie wygląda na szczególnie zaniedbaną czy zadbaną, należy do tych przeciętych. Wysoki szeregowiec łączący ze sobą kilka mieszkań, będących pod zwierzchnictwem wspólnoty osiedla. Wejście frontowe prowadzące do domu Agapita jest trzecie z kolei licząc od lewej strony i znajduje się na podwyższeniu, na którym można się znaleźć po pokonaniu kilku stopni. Do przedsionka można dostać się jedynie za pomocą specjalnego klucza bądź dzwonka do drzwi dozorcy.
      Oszklone, dębowe drzwi otwierają się do środka, prezentując dwie pary drzwi po obu stronach. Na środku zaś znajdują się schody prowadzące na górę, do kolejnych partii mieszkań, a bezpośrednio za nimi tylne wejście na prowizorycznie zrobione podwórko - zagospodarowane na parking.
      Mieszkanie Agapita znajduje się na drugim piętrze, schody dają wiele do życzenia ponieważ stare deski trzeszczą niemiłosiernie mimo dobrego stanu i solidności wykonania. Zielone drzwi to te, które otwierają małe królestwo niebieskookiego. Brak dywaniku zapraszającego sąsiadów.
      Niewielki korytarz zawiera w sobie jedynie niewielką szafę na buty i wieszaki na odzienie wierzchnię wraz z parasolami. Od razu niemalże można zobaczyć sporą przestrzeń będącą połączeniem salonu i kuchni. Po lewej stronie znajduje się w kącie całkiem dobry telewizor ze sprzętem DVD, komoda i szafa na ubrania, stolik na prostym dywanie oraz czerwona kanapa i dwa fotele. Salon jest w jednolitym kolorze ciemniejszego beżu, zaś podłowa wyłożona jest drewnianymi panelami.
      Po prawej stronie znajduje się kuchnia, będąca już od pierwszego spojrzenia rajem Agapita - kuchenka mikrofalowa, spora lodówka, szeroki zlew, mnóstwo jasnych szafek i szeroki stół pełniący rolę zarówno jadalni, jak i miejsca do przyrządzania potraw. Szeroki zestaw narzędzi posustawiany jest wzdłuż aneksu, kończącego się kuchenką gazową na - uwaga - 6 palników. Pod spodem oczywiście stosownie pojemny piekarnik. W kuchni podłoga wyłożona jest niebieskimi płytkami, zaś ściany brązowymi - z różnymi wzorami.
      Na przeciwko wejścia, po przejściu kilku metrów znajduje się niewielki korytarz - po prawej stronie sypialnia Agapita, po lewej łazienka. Pierwsze z pomieszczeń mieści w sobie przede wszystkim szerokie, dwuosobowe łóżko przykryte granatową kołdrą, szeroka szafa na ubrania z lustrem pośrodku, worek bokserski przywieszony tuż przy drzwiach, stolik nocny, jakieś krzesło i kilka półek, na których powystawiane są różne zdjęcia z zawodów, medale i puchary czy dyplomy. Kolorystyka czerwona.
      Łazienka nie jest zbyt pojemna: w rogu znajduje się kwadratowy prysznic, ubikacja zaraz obok, skromna umywalka z lustrem i szafką, kilka wieszaków, linki na pranie, pralka i kosz na brudne ubrania.
      Mieszkanie ma już swoje lata i gdzie niegdzie można dostrzec plamy po oleju czy rozlanym piwie (np. na dywanie), ale utrzymane jest w ogólnym porządku i czystości. Chociaż jak wiadomo - facet ma wszędzie porozrzucane ubrania.


    * * *

    Agapit nie był człowiekiem skromnym,często nawet słyszał że jest egoistą. Bo nim był. Nie zaprzeczał. Miał swoje wady, które kreowały go w taki a nie inny sposób, był tym kim był i nie zamierzał się zmieniać. Po prostu.
    Kiedy więc otworzył drzwi do swojego mieszkania i wszedł jako pierwszy do środka, nie przejmował się za bardzo bałaganem jaki po sobie pozostawił. W przedsionku panował względny porządek, ale w salonie i kuchni można było dostrzec wyraźne ślady bytowania mężczyzny - porozrzucane ubrania (niekoniecznie czyste) zarówno na fotelach jak i podłodze, brudne naczynia w zlewie.
    Doskonale wiedział, że jego potrawa będzie o wiele lepsza od tej, której zasmakowali w barze szybkiej obsługi. Nie, nie pzrechwalał sie. On to po prostu wiedział.
    Zrzucił torbę z ramienia, aby nie zawadzała i zdjął buty, równocześnie rozpinając kurtkę i bluzę. Przewiesił je obie na wieszaku, wskazując ręką miejsce, gdzie ma się rozodziać Belinda. Przyglądał się jej przez moment z uśmiechem, wchodząc do salonu, z którego zaczął zbierać skarpetki, bokserki czy koszulki.
    Belinda
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Listopad 2012, 12:43   

    (żeby Ci było lepiej napiszę tym razem w trzeciej osobie : > )

    Weszła do środka rozglądając się powoli. Mieszkanie było ładne. Nie to co jej. Nawet te budynki wyglądały o niebo lepiej niż jej szary blok. Cóż. Wszędzie dało się zauważyć podział społeczeństwa. Przeniosła wzrok na Agapita, który zaczął sprzątać. Zaśmiałam się cicho kręcąc z rozbawieniem głową.

    -A idź Ty. Myślisz, że nie widziałam bałaganu? Ja mam go codziennie w sąsiednim pokoju mojej współlokatorki. -
    Oznajmiła swoim głosem nie za głośno nie za cicho.

    -Może nawet pomogę Ci sprzątać, pierwszy raz zrobię coś pożytecznego od dłuższego czasu - posprzątam. -
    Właśnie, u siebie sprzątała o dziwo często jak na ćpunkę. Chyba po matce zostało jej to , że lubiła w jakiś sposób porządek. Cholera, nie zapaliła papierosa odkąd wyszli z knajpy. Coś jest nie tak. Później będzie trzeba to zmienić, bo już ma głód nikotynowy..
    Przegryzła nieco dolną wargę zerkając w stronę mężczyzny.

    -Wolę być zdana na Ciebie niż ponownie na tamtych nieudaczników. -
    Skwitowała powracając do rozmowy,która ciągnęła się w trakcie ich spaceru.
    Pomaszerowała w kierunku kanapy gdzie leżała jego bluza, podniosła ją zaraz zebrała też skarpetki będące na podłodze tuż przy jednym z foteli. Stanęła prosto zaraz jednak krzyżując nogi i podeszła do Pita podając mu część jego odzieży.

    - Sam mieszkasz? -
    Chcąc upewnić się zadała mu to pytanie,a zaraz przypomniała sobie coś znacznie ważniejszego.

    -Aaa zaraz zaraz Kuchareczku.-
    Zaczęła mową cicho jednak jeszcze przy tym chichocząc.

    - Co zamierzasz nam przyrządzić? -
    Spytała obdarzając go jednocześnie podejrzliwym wzrokiem. Ciekawe jak się sprawdzi mężczyzna w swoim fachu. Choć już Bell była pewna , że jego jedzenie będzie siódmym niebem w jej ustach. Cóż nie mogła się już doczekać, aż będzie się rozkoszować smakiem przyrządzonego przez blondyna dania. Ale przecież na wszystko przyjdzie odpowiednia pora.
    Jej wzrok dokładnie świdrował po jego mieszkaniu. Miała ochotę pozwiedzać resztę pokoi ale z drugiej strony też nie chciała się jakoś narzucać. Chociaż może znalazłaby w tych pokojach coś co mocno by ją zainteresowało. Cierpliwie czekała aż upewni się, że będzie mogła wybadać resztę pomieszczeń.

    - Wiesz..nie chcę Cię pospieszać, ale mój brzuszek woła o jeść, zresztą chyba przede mną nie ukryjesz tego , że usłyszałeś jego wołanie.. - Mruknęłam nieco ciszej jakby zażenowana. Choć z drugiej strony przecież to normalne, każdy człowiek tak miał kiedy był głodny. Nie była wyjątkiem.
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Listopad 2012, 13:11   

    (oo.. dziękować : D Ja mam problem z pisaniem pw, bo w Czytelni zamulają komputery - za dużo ludzi i przeciążenie jest. krótkie zw : D )

    Słysząc zbycie tematu Belindy, wyprostował się trzymając już całkiem pokaźną gromadę ciuchów na swoim przedramieniu. Wzruszył ramionami i przez chwilę zastanawiał się wyraźnie, w jaki sposób ma przekazać swoją wiadomość dziewczynie. Kilka razy otwierał nawet usta, próbując wyartykułować co trzeba, ale zdania stawały się zbyt długie i nieskładne. Jeśli nie uczyła się czytać z ruchu warg, miałaby chyba problem ze zrozumieniem jego przekazu. W końcu machnął ręką i zagarnął z fotela wyprasowaną koszulę, zarzucając ją sobie na ramię.
    Odebrał od niej pozostałą część, rzucając ostatecznie wszystko właśnie na jeden z foteli, aby nie tracić czasu. Uwolniony wykonał kilka pośpiesznych gestów rękoma, równocześnie też poruszając ustami niezrozumiale. "Dziękuję, ostatnio nie miałem jakoś czasu, aby posprzątać. Ani okazji." - czy to zrozumiała? Chyba miał taką nadzieję.
    Uśmiechnął się do niej gdy wspomniała o nieudolnym kucharzu w całodobowym barze i pokręcił z rezygnacją głową. Kolejny ruch rąk, dopełniający wymowę warg. "Zamierzali nas otruć!"
    Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że dziewczyna nie ma już na sobie sporego płaszcza i bluzy, stojąc przed nim w męskiej i stanowczo zbyt dużej koszuli. Siłą rzeczy zsunął wzrok na jej chude ramiona i mile kontrastujące z chudym ciałem piersi, dające jasno do zrozumienia, że Bell jest kobietą. "Ładnie wyglądasz." - poruszył trochę zbyt nerwowo rękoma, przenosząc spojrzenie w stronę kuchni. Skinął głową na proste pytanie jakie mu zadała i wzruszył ramionami, jakby się tym w ogóle nie przejmował. Czy rzeczywiście tak było? Cóż.. Agapitowi brakowało rozmów innych za ścianą, albo po prostu kogoś, kto mógłby się do niego odezwać czy wypić wspólnie piwo. Oczywiście, że miał bliższych i dalszych znajomych, jednak trzymał ich na dystans i pomimo zaproszeń na spotkania z jakichś okazji... nie utrzymywał z nimi zbyt zażyłych relacji.
    Korzystając z chwili rozkojarzenia Belindy położył dłoń na jej przedramieniu i wskazał na lodówkę, chcąc dać znać tym samym, aby poszła za nim w tym właśnie kierunku. Wszedł do części kuchennej i otworzył wieko, w którym znajdowało się dość sporo przeróżnych produktów. Nie były one w żaden sposób posegregowane, jednak dostrzec można te długoterminowe składniki, jak i krótko. Znaczącym elementem były lekarstwa zamknięte w specjalnym pudełku. Agapit sięgnął naczynie żaroodporne przykryte folią i ujawnił dzisiejszy posiłek - spaghetti. "Wczoraj robiłem." - Kolejny ruch warg, okolony uśmiechem.
    Belinda
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Listopad 2012, 14:35   

    -Pit , w zasadzie to chyba powiem to wprost, żebyś już nie musiał za każdym razem sięgać po tablet ,ani mówić do mnie językiem migowym,którego niestety nie umiem. Ale moja wada to niedosłuch i czasem nie wszystko słyszę, ale miałam problemy z tym od małego więc potrafię rozszyfrowywać wyrazy z ust. Wystarczy, że będziesz mówił wolno na tyle abym mogła zrozumieć każde słowo wymawiane przez Twe usta. -
    Oznajmiając to zaraz zmarszczyła czoło słysząc jego słowa.
    Stanęła jak posąg i zaczęła przyglądać się sobie.

    -Dziękuję, choć wiesz,że nie jestem do końca przekonana ile w tym prawdy..

    -Uśmiechnęła się nikle kącikiem warg i podreptała za nim w stronę kuchni do lodówki.
    Zwróciła uwagę na pudełko i zmarszczyła czoło.

    -Czy oprócz problemu z krtanią, jesteś jeszcze na coś chory? -
    Nie mogła powstrzymać się od pytania,ale jednocześnie kiedy je zadawała przekrzywiła głowę w prawą stronę opierając ją leniwie na jego ręce, która trzymała za uchwyt od lodówki.
    Ułożyła usta w dziubek zaglądając ponownie do środka i ujrzała Spaghetti

    -Szczerze mówiąc dawno tego nie jadłam jeśli starczy dla Ciebie i dla mnie to chętnie spóbuję, bo choć jest zimne wygląda smakowicie. -
    Wzrok dziewczyny przeniósł się na twarz chłopaka. Miała ochotę się teraz do niego przytulić i podziękować, że przyprowadził ją tutaj.
    Tu chociaż tętniło życiem,a u niej zamieszkała szarość , monotonia.
    Tu było inaczej, cieplej.
    Odwróciła głowę w stronę salonu, był spory na pewno większy od jej pokoju. Miał więcej przestrzeni niż ona, Bell miała ją jedynie wtedy gdy smakowała swoich rarytasów.
    - Codziennie sobie gotujesz? Pewnie tak i tym lepiej dla Ciebie, nie musisz się narażać właśnie jak dziś na to , że ktoś zechcę otruć Ciebie, no chyba, że to będę ja, ale ja mogę zatruć Cię jedynie sobą. -
    Specjalnie mówiła to poważnie podejrzanym spojrzeniem wędrując po jego twarzy. Zaraz jednak uśmiechnęła się uszczypliwie. Lubiła czasem być złośliwa ale do rozsądnych w miarę granic. Takie zaczepki były w jej stylu.
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Listopad 2012, 23:23   

    Na krótki moment przerwał wszystkie czynności, aby wysłuchać z uwagą Belindę. Oczywiscie nie miał żadnych przeszkód z tym, jednak wolał skupić się w pełni na rozmowie z nią. Był zainteresowany, swoimi pierwszymi słowami krążyła wokół tematu w taki sposób, że pobudzała najgłębsze zakamarki jego ciekawości, poruszając przy tym wrażliwe struny.
    Ulga? Tak chyba można było nazwać to uczucie, jakie rozlało się po jego wnętrzu i spowodowało spontaniczny uśmiech wyrozumiałości rozjaśniający jego twarz. Nie potrafił nawet określić jak bardzo był zadowolony z takiego biegu sprawy, chociaż Bell niekoniecznie musiałą się z tego cieszyć. Zamiast tego podszedł do niej i ujął jej policzek ponownie w swoją całkiem sporą dłoń, pochylając się ku niej, aby w przypływie tejże radości złożyć całkiem silny pocałunek na środku jej czoła. Druga ręka zaś powędrowała na jej przed ramię, aby przysunąć ją do siebie i ułatwić taką formę zbliżenia.
    "Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę z tego powodu" - poruszyły się jego wargi szybko, ale zręcznie i wystarczająco wyraźnie, aby go dokładnie zrozumiała. Wpatrywał się zoriskorzyonymi oczyma w jej twarz, nie wiedząc w jaki sposób powinien wyjaśnić jej całą swoją nienaturalną wręcz euforię. Zsunął rękę z jej policzka, aby wykonać kilka dodatkowych dla mowy gestów: "Moja komunikacja z innymi jest na dość niskim poziomie, stąd moja radość, że potrafisz czytać z ruchu moich warg. Moje gesty to... forma rozmowy, w ten sposób czuję, że przekazuję w pełni moje myśli i nie muszę się irytować z powodu braku dźwięków. Ułatwia mi to wszystko."
    Wyjaśniając to miałnadzieję, że Belinda dokładnie zrozumie co miał jej do przekazania i nie za bardzo zwróci uwagę na jego wybuch radości. Oczywiście poczuł ciepłotę pod wpływem tego czułego gestu, ale podświadomość rozkazywała mu skupić się na słowach. Przede wszystkim na słowach.
    Gdy przyglądała się sobie krytycznie wzruszył ze zrezygnowaniem ramionami, po czym pokręcił przecząco głową i zsunął dłonie na jej ramiona. Pochylił się więc na wysokosć jej oczu i przyglądał się jej z powagą wymalowaną na twarzy, podczas gdy spojrzenie wciążpozostawało roziskrzone.
    "W jaki sposób mam ci pokazać, że pozostało tobie więcej kobiecości niż ci się wydaje? Abyś mi uwierzyła, co?" - zagadnął, pozostając w tym niemalże śmiertelnie poważny. Tak, chciał usłyszeć to, co krążyło jej w myślach. Jakie są jej wyobrażenia o ideale mężczyzny nie tylko po to, aby spróbować to zrealizować: przede wszystkim uświadomić jej, że oznacza to że życie wcale nie musi być beznadziejne i kończyć się na fatalnej pomyłce jaka ją spotkała w postaci jej wcześniejszego chłopca.
    Potem jakoś tak znaleźli się w kuchni i zerknął przez ramię, wypatrując pudełka z lekarstwami. Odwrócił się ponownie ku dziewczynie, niemalże od razu nadchodząc z wyjaśnieniami: "Niedawno miałem operację na wstawienie czegoś w rodzaju protezy i muszę połowę z nich zażywać, aby utrzymać organizm w równowadze." - Zrobił chwilę przerwy, wskazując machnięciem ręki drugą połowę. "Część z lekarstw jest dla mojej znajomej, zarażonej HIV. W razie gdyby zasłabła." - Myślami odbiegł w stronę Maggie, pozwalajac sobie na chwilowe rozważania gdzie sięmoże teraz znajdować dziewczyna i przede wszystkim - jak się czuła. Nie zamierzał rozwijać tego tematu za bardzo, ale gdyby Belinda zadała stosowne pytanie wahałby się chwilę przed oddaniem odpowiedzi.
    Po chwili skinął głową i zabrał się za rozpakowywanie pudełka, w którym znajdowało się spagetti. Posłał jej uśmiech, odwracając się przez ramię: "Łazienka jest na wprost, po lewej stronie." - poinformował ją, przypominajac sobie że być może musi skorzystać z łazienki. Do głowy mu nie przyszło, że Bell mogłaby zabrać w tym momencie kolejną dawkę narkotyku.
    Pokręcił przecząco głową i wzruszył ramionami. "To w sumie zależy od mojego humoru i weny. Czasami gotuję i robię sobie w ten sposób pewnego rodzaju zapasy. Po prostu mam taką potrzebę, a że nie ma kto tego zjeść." - wzruszył ramionami, wskazując w stronę lodówki z całym mnóstwem składników.
    Belinda
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 14 Listopad 2012, 15:49   

    On się uśmiechnął i ona odwzajemniła to jak głupia. Co się działo? Chyba dług narkotykowy całkowicie ją zmienia? Sama nie była jeszcze pewna co to .
    No nie do końca się z tego cieszyła ponieważ jej wada dawała czasem popalić. Często udawała, że słyszy co ktoś mówi ,a tak naprawdę paliła jana.
    Albo nadzywczajnie w świecie często mówiła co? W tym wypadku nie musiała się o to martwić, bo potrafiła czytać z jego ust.
    Kiedy zaś znowu poczuła jego dłoń na swoim policzku,a później to dziwne uczucie, którym było cmoknięcie w środek jej czoła sprawiło , że jej ciało zalało cholernie miłe ciepło.
    Zaśmiała się cicho i podniosła wzrok na Pita.

    -Jesteś niemożliwy, wiedziałam już o tym odkąd przykucnąłeś do mnie w moim chwilowym odlocie, bo kto normalny przeszkadza ćpunowi marzyć? A Ty mi się wdarłeś wtedy w moją wyobraźnię choć absolutnie nie mam Ci tego za złe ! -

    Wytłumaczyła mu od razu i dała mu delikatnego pstryka z palca w nos tak na zaczepkę.

    -Dlaczego się cieszysz? Bo nie musimy sięgać po tablet, a mogę czytać z ruchu Twoich warg co w gruncie rzeczy jest bardzo sexy? -
    Uśmiechnęłam się głupkowato ale szczerze. Tak bardzo dobrze jej było w jego towarzystwie ale z pewnością nie potrwa to długo gdyż w końcu wszystko co dobre kiedyś się kończy...i to popołudnie ,a także wieczór też kiedyś minie..

    -Rozumiem, wszystko rozumiem. Wystarczy , że mnie mocniej szturchniesz, albo czymś we mnie rzucisz byle to nie był kamień to odwrócę się by czytać mowę Twoich ust. -
    Oznajmiła puszczając mu oczko i zaraz splotła palce swoich dłoni łącząc je jakoś ze sobą przed swoim brzuchem , w powietrzu.

    -Chyba najpierw musiałabym wyglądać jak kobieta, a wtedy musiałabym zadbać o siebie,a nie mam dla kogo. Wystarczy, że do pracy jakoś muszę wyglądać.. -
    Powiedziała to półszeptem świdrując oczami po posturze Agapita.

    -A wiesz chyba jak to jest żyć w samotności, za wiele się człowiekowi nie chce, a już na pewno nie ćpuńce. -
    Wyczytawszy kolejne zdania ściągnęła brwi i ulokowała spojrzenie na jego ustach ponownie.

    -Zaraz, jak to? Ale to mieszkacie ze sobą? Czy jak? To Twoja bliska koleżanka? Mogę ją poznać? Czy mam wam dziś nie przeszkadzać? -
    Będąc niemalże pewna, że to jego konkretna dziewczyna, ktoś bliski i prawdopodobnie będą chcieli spędzić razem wieczór postanowiła się nie wtrącać , w końcu nie lubiła komuś czegoś psuć mimo , że inni uwielbiali robić to jej.
    Zaczęła więc powoli wycofywać się z kuchni do przedpokoju stawiając małe kroczki, udawała przy tym też , że rozgląda się po mieszkaniu.

    -Nono, to gotuj gotuj, pewnie niebawem zostaniesz mistrzem kuchni. Postaram się kiedyś trafić do Twojej knajpy z pewnością. -
    Dodała stojąc już przy futrynie do przedpokoju. Tylko kurczę..

    -Ale wiesz, może nie szykuj mi tej spaghetti, tylko tej koleżance swojej w końcu też może przyjdzie głodna. -
    Wyjrzała jeszcze głową zza futryny posyłając Pitowi o dziwo ciepły jak na nią uśmiech.
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 14 Listopad 2012, 17:04   

    Wszystkie dotychczasowe reakcja Agapita były w mniejszym czy większym stopniu racjonalne, a co ważniejsze – przemyślane. Przy Belindzie zapominał o czymś takim jak rozsądne używanie umysłu, tak jak za każdym razem przy kobiecie, która wpadła mu w oko. Działo się to wystarczająco niespodziewanie, aby mężczyzna nie za bardzo zwracał uwagę na uchybienia – które przecież były wyraźne w osobie tejże krótkowłosej dziewczyny. Oczywiście Agapit wciąż zdawał sobie sprawę z tego, że nie prezentuje swoją postawą ideału większości mężczyzn, którzy zapatrzeni byli w anorektyczny symbol popkultury, podkreślający erotyczne walory kobiecego ciała w dość wulgarny sposób. Niebieskooki miał swój własny pogląd na ten temat i spoglądając na Belindę, dostrzegał w niej zagubienie i prośbę o pomoc, którego nie mógł nie wykorzystać. Nie, Agapit nie był w żadnym stopniu altruistą, a tym bardziej filantropem. Wiedział, że wysiłek jaki postanowił włożyć w tą relację z Belindą być może nie przyniesie mu równomiernych korzyści (patrząc oczywiście czysto kalkulacyjnie), ale gdzieś podświadomie dążył do zapełnienia pustki obok swojego miejsca, gdzie powinna znajdować się partnerka.
    Czarnowłosa stanowiła właściwie zaprzeczenie kobiecego piękna i chyba to najbardziej pociągało Agapita. Pozornie twarda, ale szukająca pocieszenia w narkotykach, zadziorna, ale wrażliwa, racjonalna, ale potrafiąca marzyć, piękna w sposób niekonwencjonalny, wyróżniający się z tłumu. Nie, chłopak nie potrafił tego sprecyzować, ponieważ zapominał przy takiego typu kobietach przysłowiowego języka w gębie.
    Komplement jaki wypadł z jej ust (tak, uśmiech jaki mu prezentowała dawał mu jasno do zrozumienia o pozytywnym ładunku słów) sprawił, że końcówki warg nie zamierzały w ogóle opadać przez najbliższych kilka minut, a oczy zbyt mocno błyszczały.
    „Bezczelny jestem, co?” – aby podkreślić żartobliwy ton swojej wypowiedzi, poruszył brwiami i zaśmiał się bezgłośnie, kiedy dostał pstryczka w nos. Wyprostował się i pokręcił z niedowierzaniem głową. Znali się zaledwie … ile? Godzinę? Dwie? Trzy? Czas płynął wystarczająco miło, aby nie zwracał na to uwagi. Teraz, kiedy zdał sobie z tego sprawę odczuł pewien niepokój związany ze zmazaniem pierwszego wrażenia, jakie zrobiła na nim Bell. Przynajmniej tak było podczas zawierania bardziej standartowych znajomości i zauroczenia, które bardzo szybko mijało, ustępując miejsca rozczarowaniu i goryczy. Czarnowłosa pokazała mu się jednak od tej gorszej storny już na samym początku, niezbyt zadbana i … cała sytuacja była inna. Tak jak ich relacja, która powstała podczas pierwszego skrzyżowania się ich spojrzeń.
    Zależało mu na zdaniu Belindy, tak samo jak na ocenie, postrzeganiu go w pozytywny sposób. Na świecie było niewiele osób, o których się martwił w ten sposób, pozostając przy tym w pełni naturalnym i swobodnym.
    Zanim dokończyła kolejną wypowiedź, skinął głową i już miał machnąć ręką w stronę kurtki, w którym znajdował się tablet, kiedy go niejako zszokowało. Nie dał po sobie oczywiście poznać, że go poruszyła, ale fala gorąca raz jeszcze wpłynęła na jego oczy i spowodowała bliżej nieokreślony błysk. „Na dłuższą metę, stukanie w klawiaturę bywa męczące. A skoro są podwójne korzyści takiej sytuacji.. mam się nie cieszyć?” – wziął ją pod włos, pośrednio uczepiając się tej części „sexownego odczytywania wyrazów”.
    Podniósł dłonie i wykonał obronny gest, chcąc zapewnić ją, że kamieniem w nią rzucać nie będzie. „Do głowy mi nie przyszło i obiecać mogę, że będę w tym delikatny.” – opuścił ręce wzdłuż swojego ciała, chwilę później wrzucając makaron z sosem na jedną z czystych patelni. Odpalił gaz, ale zerknął w jej stronę kiedy odezwała się ponownie.
    „Nie uwierzę, jeśli mi powiesz, że nie chciałabyś mieć kogoś takiego. Aby dla niego ładnie wyglądać.” – celny strzał, którym zamierzał ugodzić bezpośrednio w światopogląd Belindy, niewiele myśląc w jaki sposób może w tym momencie zareagować. Nie, nie zapomniał o jej wcześniejszym doświadczeniu z mężczyzną, który okazał się poligamistą.
    Na zapytanie dotyczące Maggie, Agapit pokręcił z rozbawieniem głową i spojrzał w jej stronę. Zaczął mówić chwilę przed tym jak na niego spojrzała, dlatego dwa razy musiał powtórzyć pierwsze zdanie: „Nie mieszkamy razem, ale to moja bliska znajoma. Często do mnie wpada i .. tak jakoś, bezpieczniej się czuję mając te lekarstwa u siebie.” – wzruszył przy tym ramionami, pomijając niemalże całkowicie kwestię taktycznego odwrotu Bell. Wydawało mu się, że zamierza udać się do łazienki – ale wcześniej sięgnie pewnie coś z płaszcza, dlatego nie pytał i nie zatrzymywał jej.
    Zajął się w pełni przyrządzając spaghetti, dolewając nieznaczną ilość wody do sosu. Zmniejszył gaz, aby posiłek rozgrzał się, a dopiero potem doprawi odpowiednimi przyprawami. Wysłuchał Bell, ale odwrócił się zaskoczony na wspomnienie, że dziewczyna już nie chce posiłku. Zmarszczył brwi w zastanowieniu i być może gniewie, pokonując w kilku sekundach odległość dzielącą go od przedsionka i niewielkiego korytarza. Chwycił ją za przed ramię i pociągnął ku sobie, wkładając to być może trochę zbyt dużo siły i właściwie Bell wpadła na niego. Nie czekając aż dojdzie do siebie po tym małym zderzeniu podniósł ręką jej podbródek, wpatrując się poważnie w jej szare oczy. „Przestań.”- gdyby miał głos, z pewnością jego ton byłby bardzo ostry. Same rysy twarzy Agapita zdradzały, że jest poirytowany postawą czarnowłosej. „Nie powinienem wspominać tobie o niej, bo lada moment i być mi zwiała bez pożegnania. Nie zaprosiłbym do siebie, gdym spodziewał się gościa. Mam być twoim aniołem stróżem, dlatego mam nadzieję, że mi to kiedyś wybaczysz.” – odczekał chwilkę, aby dziewczyna wyczytała odpowiedni ruch jego warg i zwinnie zginął się w pół, chwytając Bell na wysokości jej lędźwi, zaś drugą rękę wsuwając pod kolana. Uniósł ją bez żadnych właściwie problemów i wycofał się ponownie do kuchni, jak na razie ani myśląc wypuścić ją z objęć.
    Belinda
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 14 Listopad 2012, 20:49   

    Znali się zdecydowanie za krótko, prawie nic... a już tak dobrze im się rozmawiało. Czy to w ogóle możliwe? Jakim cudem Bell ma nie myśleć, że to halucynacje po dragach albo sen?
    Przecież takie rzeczy mogą jedynie dziać się na filmach , ekhm romansidłach. Bleh..
    Kiedy zaśmiał się bezgłośnie dla Stephanie było to miłe, lubiła mimo wszystko gdzieś wewnętrznie komuś sprawiać radość. Wcześniej nie cieszyła się z takich rzeczy, bynajmniej bardzo to kryła, nie dawała po sobie tego poznać.
    Tym razem było inaczej. Jedno popołudnie takie popieprzone jak nic na tym świecie, ale co najlepsze cholernie jej to odpowiadało.

    -Wiesz, sama nie wiem. Po co mam się angażować i wierzyć skoro standard jest jeden. Każdy mnie zostawia. -
    Oznajmiła twardo biorąc głęboki wdech.

    -Musimy o tym mówić...? Wiadomo jak jest.. -
    Mruknęła jakby od niechcenia odwracając głowę w przeciwną stronę by w tym momencie nie patrzeć na chłopaka.
    Dobrze jej szło skradanie się niby do łazienki dopóki Pit nie zauważył co chodzi Bell po głowie.
    Przegryzła policzek od środka ,a zaraz uśmiechnęła się głupio pokazując swoje zęby w naprawdę idiotycznym uśmieszku.

    -Oj tam, oj tam. Mówisz przestań jednak sam wspomniałeś, że to bliska znajoma. To wiesz, chętnie ją kiedyś poznam ,w dalekiej przeszłości, ale to jak już znormalnieje... bo jak na razie wystraszy się mnie. -
    Stwierdziła pewnie, uderzając rękami bok tułowia mężczyzny.

    -E! Puszczaj bo skopię Ci tyłek! - Zaczęła śmiesznie wierzgać nogami ale nie za mocno. Po chwili robiąc mu na złość chwyciła palcami jego ucho ciągnąc go za nie.

    -Niegrzecznym robimy źle, wiesz o tym? -
    Pociągnęła go żartobliwie nieco mocniej za ucho, ale bez przesady.

    -Wiesz, może zaprosiłbyś ją, poznał ze mną , a potem dyskretnie dał mi do zrozumienia, że na mnie pora. Już były takie sytuacje, ta mogłaby być kolejną... -
    Wydukała cicho i uspokoiła się chwilowo zdecydowanie poważniejąc.
    Zamyśliła się.
    Jak dobrze, że nie było teraz śmierci. Choć widziała już w oczach co będzie nocą. Chyba urwie jej łeb przy samej dupie... Dosłownie.
    Co tak dokładnie tej dwójce chodziło po głowie...?
    Czy On na pewno wiedział co robi?
    A ona zdawała sobie sprawę co wyprawia?
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 14 Listopad 2012, 21:14   

    Upór? Nie. To była rezygnacja przyobleczona w pozorna akceptację samotności, która dobrze już była znana chłopakowi. Przypatrywal się jej z uwaga i w milczeniu, próbując dojść do jakiego konkretnego wniosku jak ja do siebie przekonać. Czas. Czas. Czas. Jego umysł podpowiadał mu te właśnie opcję, której Agapit nie mógł jednak zaakceptować. Odczuwał egoistyczna chęć udowodnienia Belindzie, że nie mam jej głęboko w powazaniu i nie zamierza na dzień dzisiejszy jej zostawiać. Właściwie to niezbyt dużo myślał biorąc ja na ręce, które i tak były zmęczone po dzisiejszym treningu. Ciało czarnowlosej było wystarczająco lekkie, aby mógł sobie na to pozwolić. Może miał cicha nadzieję, że zwróci uwagę na jego umiesnione ramiona? Tak, chyba jakoś podświadomie na to właśnie liczył, skoro osobowością nie potrafił na nią zbyt mocno zadziałać.
    Nie zdawał sobie w ogóle sprawy z tego, jak bardzo ja właśnie teraz zmieniał i nadawał cech, o których chciała zapomnieć już dawno. Nie dostrzegał tego, ponieważ nie znał jej wcześniej. Były jedynie domysły, których nikt nie śmiał obalac.
    Uśmiech był jak na razie jedyną reakcja na jej próby uwolnienia się od jego ramion, zaś ciagniecie za ucho napotkalo się z drzeniem całej sylwetki, pod wpływem gromadzacego się wewnątrz ciała śmiechu. Kolejne słowa spowodowały, że miał dość słuchania jej głosu i zapragnął milczenia.
    Kiedy więc w głowie pojawił się pomysł z podwójną korzyścią, posłuchał tej cząstki mózgu odpowiadającej za irracjonalne, nierealne i w pełni spontaniczne decyzję. Wystarczyło jedno uderzenie serca, aby zbliżył szybko jej twarz do swojej, zaś ciepłe usta przywarly do spekanych warg Belidny.
    Belinda
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 14 Listopad 2012, 21:42   

    Hm.. Może to tylko kwestia przyzwyczajenia się do samotności? Do jej bytu w jej życiu?
    Nie potrafiła jej przepędzić, były już ze sobą silne związane, obydwie.
    Kiedy tak ją unosił zgadza się. Zwróciła uwagę na jego umięśnione ramiona. Przyjrzała mu się podejrzanie

    -Mordujesz codziennie wcześniej bijąc się z ofiarami czy.. właśnie trenujesz coś tak? -
    Ściągnęła brwi zastanawiając się czy mówił jej o tym, czy sama na to wpadła.
    Miała jakieś chwilami przebłyski. Dziwne.
    Jak ją do siebie przekona? Czas, czas, czas. Dokładnie. Najlepsze wyjście..
    Zmieniał ją, oj zmieniał. Ona to zauważyła, zaczęła zachowywać się inaczej. Zupełnie tak jakby była kimś nowym. Nigdy wcześniej nie śmiała się tak, tzn od czasu tego nieprzyjemnego incydentu w j e g o mieszkaniu. Mniejsza..
    Teraz czuła się dobrze. Za dobrze i nie mogła tego pojąć. To było takie...niedzisiejsze.
    Na jej zaczepkę zaczął się śmiać i czuła to na swoim ciele. Byli blisko siebie i tego nie dało się odczuć. Wiedziała, że uwielbiała w nim jedno. To cholerne ciepło, które było tak urzekające.
    Miała ochotę się w niego wtulić jak w pluszowego miśka, był tak ciepły cały czas.
    Mogła mu tego zazdrościć.
    Nagle zorientowała się, że po jej słowach zamilkł. Przełknęła cicho ślinę wiedząc dlaczego. Zaczęło się. Brak tolerancji na jej gadki. Zresztą, tego podejrzewam nikt nie mógł właśnie wytrzymać. I nagle w chwili tego myślenia poczuła jego usta na swoich i pierwsze co zrobiła szybko otworzyła oczy patrząc na niego z niedowierzeniem, i pierwszym odruchem było cofnięcie się jakby przed strachem, jednakże zaraz popatrzyła na niego i uśmiechnęła się delikatnie bez słowa. Co ona najlepszego zrobiła? Czego właściwie chciała?
    Szczerze mówiąc tego samego. I możliwe było to, że zaraz sama ponowi.
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Listopad 2012, 09:34   

    /ten awatar co miałaś na chwilę był obiecujący, możesz go raz jeszcze wstawić i zostawić? : P/

    Pytanie, które zadała jako pierwsze podczas tego niecodziennego gestu jaki wykonał spowodowało, że miał ochotę kontynuować swój uśmiech. Teraz był pewien w 70%, że dziewczyna nie była w stanie zapamiętać wszystkiego o czym mówił. Kto wie, które informacje zachowywała dla siebie? Agapit wolał chyba o tym nie wiedzieć. Możliwość napadania na ludzi i wykorzystywanie własnej siły w celu zaspokojenia najbardziej podstawowych i właściwie też prostackich potrzeb jak dominacja nad słabszymi spowodowała pojawienie się grymasu zaskoczenia na jego twarzy. Wolał powstrzymać niechęć, która krążyła po jego umyśle i nie dać po sobie poznać, jakie właściwie uczucia wywołała w nim ta wizja Bell.
    „Trenuję.” – odpowiedział dość skąpo, stwierdzając że ten temat nie jest wystarczająco ciekawy dla niej, aby go rozwijać. Chociaż oczywiście, mile połechtało to jego ego, kiedy niejako napomknęła o jego wyćwiczonym ciele. Świadczyło to przecież o tym, że Bell trwała jednak w rzeczywistości i potrafiła podchodzić do niej racjonalistycznie – pomimo głodu, jaki z pewnością trawił ją od środka.
    Najlepsze rozwiązania nie zawsze są wybierane przez ludzi, którzy są wystarczająco skomplikowanymi ludźmi, aby po prostu wybierać najtrudniejszą do pokonania drogę. Czas stanowił dla Agapita wroga, którego nie wiedział w jaki sposób pokonać. Najlepszym rozwiązaniem w tej chwili było odczekanie i spokojne przygotowanie kolacji. Oczywiście, że tak. Rozmowa na niezobowiązujące tematy, aby Belinda przekonała się do niego i zobaczyła w nim sojusznika.
    Teraz jednak wszystko zaprzepaścił, kierując się wewnętrznym wybuchem ciepła i nagłą potrzebą podzielenia się z czarnowłosą swoją śliną. Kiedyś usłyszał, że osoby obdarowane silnymi uczuciami przywiązania i poświęcenia, potrzebują kogoś, kto jest w stanie odwzajemnić im to samo. Agapit szczerze w to wątpił, ponieważ doświadczenie nauczyło go dość brutalnie, że takie rozwiązania kończą się zazwyczaj bolesnymi kłótniami o niedociągnięcia i niedopowiedzenia. O wiele łatwiej było się zająć osobą z problemami, poniekąd skazując się na masochizm związany z wewnętrznym bólem nieodwzajemnienia poświęcenia. W tym momencie mężczyzna starał się o tym nie myśleć, ale skupić na spękanych wargach Belindy, które przywoływały go i błagały o zwilżenie.
    Odsunęła się wyraźnie zaskoczona jego postępowaniem, dlatego podniósł wzrok właśnie na jej szeroko otwarte oczy. Doskonale widział cienie dookoła powiek, zapadnięte policzki i wystające kości, zniszczenia jakie zrobiły nie tylko narkotyki, ale również papierosy – które najprawdopodobniej Belinda również lubiła.
    „Nie każdy mężczyzna jest takim skurwielem jak twój poprzedni facet. Kobieta jest boginią i powinna nią być dla wszystkich. Pewnie powiesz za chwilę, że ciebie nie dotyczy ten stereotyp. Wręcz przeciwnie. Męską rolą jest otaczanie was ochronnym płaszczem w chwilach niebezpieczeństwa, pełnienie roli opiekuna i przyjaciela, partnera dla jednej, jedynej kobiety.” – Poruszał ustami jakby w zwolnionym tempie, samemu nie rozumiejąc do końca dlaczego to w ogóle mówi. Przecież jej tym nie przekona, ona ma swoje racje i jemu nic do tego. Ale serce nie pozwalało pozostać bierne i wylewało wszystkie te słowa z dużym nasyceniem emocjonalnym, którego niestety nie można było usłyszeć i ujrzeć w żaden sposób.
    Niewinny uśmiech jaki zakwitł na jej twarzy sprawił, że nie żałował tego „pocałunku”. Właściwie próby pocałunku, ponieważ wychodził z prostego założenia – spróbował. I nie może zarzucić sobie obojętności.
    Belinda
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Listopad 2012, 13:58   

    [który?? Opisz mi go trochę.]

    -Co trenujesz? -
    Pytając o to otarła się dłonią o jego dłoń , celowo, wolno.
    W końcu palcami delikatnie zaczepiła jego palce ale mimo wszystko twarzą była skupiona na jego twarzy. Zupełnie tak jakby nie miała pojęcia o tym co płata jej ręka.
    Czy w ogóle ktoś z nas może walczyć z czasem? Może, ale nic mu to nie da.
    To czas jest szatanem i to on pędzi i nie pozwala nam cofnąć się.
    My z nim zawsze jesteśmy przegrani, zawsze.
    Mógł tak zrobić, owszem. Ale tak robiła większość by ją do siebie przekonać i później wykorzystać raz dwa. Tak więc jak widać na lepsze wyszedł mu ten krok, odważył się to już wiele dla niej znaczyło. Wewnętrznie gdzieś podjęła już decyzję, że będzie o siebie dbać kiedy będzie możliwość aby go spotkała.
    Miał już w pewien sposób przekichane. Ona zapisała dziś w nim jakąś miliardową część siebie, mało - ale zawsze jest to coś, a jeśli chodzi o osobowość Bell to naprawdę bardzo wiele.
    Stanęła na swoich palcach i cmoknęła jego wargi.

    -To było miłe, możesz to później powtórzyć? -Spytała z zadziornym uśmiechem, ale zaraz odwróciła głowę w stronę jedzenia, które już było podgrzewane. Jakimś cudem nawet nie zwracała teraz uwagi na pojękiwania swojego brzucha, który tak naprawdę odkąd przekroczyła próg tego domu ucichł.
    Wczytywała się mocno oczami w jego usta, które w tejże chwili mówiły naprawdę dużo. Skupiła się wyłapując słowa. Milczała dłuższą chwilę, po prostu zaniemówiła. Pierwszy raz miała do czynienia z tak inteligentnym mężczyzną. Był oczytany? Czy tak jak ona miał wiele mieszanych doświadczeń, które odbiły się na jego życiu, czy też....inna opcja, której Belinda już nie chciała we własnej głowie wymieniać. Lenistwo.

    - Nawet jeżeli mi pomożesz i uzyskasz to co chciałeś czyli odwrócę się do dragów. Zostawisz mnie,a to będzie błędne koło. Wiem o tym. -
    Rzuciła mu swoje pewne spojrzenie. Tak dokładnie to przewidywała..

    -A to, że pociągasz mnie nie tylko fizycznie o niczym jeszcze nie świadczy. Choć wystarczy, że straciłam dziś popołudniu głowę w Twoim towarzystwie, choć to najlepsza odskocznia jaką mam od ostatniego okresu. W ogóle mam jakąś odskocznię. Dzieje się coś nowego i to nie z byle kim. Jesteś za dobry. Nie wiem kto Cię wychował, ale Ci ludzie zasługują na puchar najdoskonalszych ludzi świata. -
    Po tych słowach oparła się swoim kościstym tyłkiem o blat i skrzyżowała ręce na swoich piersiach. Nie spuszczała wzroku z Pita. Pomieszane z poplątaniem, ale o to właśnie jej chodziło.. może chciała się przed czymś teraz schować? Może nie chciała czegoś dać po sobie poznać? Po niej można się było spodziewać wszystkiego.
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Listopad 2012, 14:26   

    Jego wargi po raz drugi wypowiedziały już słowo krążące po jego myślach: „judo”. Krótkie, treściwie i wiele wyjaśniające. Bardziej jednak był skupiony na jej dłoni, która zabłąkała się i postanowiła spłatać figla jego własnej. Może chciała już zejść na dół? Idąc tym torem myślenia chwilę jeszcze potrzymał ją w tej pozie, po czym pochylił się i odstawił na dół.
    To było miłe? Końcówka jego warg mimo wszystko pomknęła do góry kiedy dziewczyna wspięła się na palce i odwzajemniła tę nikłą próbę. Zupełnie tak, jakby była to pewna forma gry – ja ciebie pocałuję, ty się odsuniesz, a potem na odwrót. Kto pierwszy przegra? Kto zostanie zwycięzcą? Co jest w ogóle nagrodą?
    Wpatrywał się z tym półuśmiechem w jej twarz, nie próbując nawet zrozumieć dlaczego uciekła, a teraz sama naparła na jego usta. Odpowiedział jej jedynie skinięciem głowy i odprowadził spojrzeniem w stronę podgrzewającego się jedzenia. Zapomniał o nim? No już, nie ważne. Nie spiekło się, a to już o czymś świadczyło, już wrócił do rzeczywistości. Chyba.
    Kiedy zajmował się doprawianiem sosu, Belinda znów ujawniła swój upór, brutalnie dźgając dobrą wolę Agapita. Naprawdę nie powinien się gniewać, że ma takie a nie inne podejście i mimo wszystko boi się odrzucenia. Nie potrafił jej zaprzeczyć i to właśnie doprowadzało go do szewskiej pasji. Odwrócił twarz w stronę czarnowłosej kiedy już uśmiech spełzł z niej.
    „Nie mogę tobie obiecać, że ciebie nie zostawię. Nie wiem co przyniesie mi życie i mogę umrzeć, zanim wyjdziesz z tego.” Bolesne? Mocne? Prawdziwe? Agapit był czasami szczery tak głęboko, że trudno było pomyśleć o pokładach delikatności jakie w sobie nosi. „Nie lubię zostawiać obietnic bez pokrycia.” Dodał po krótkiej chwili, w ogóle nie łagodząc ostrości ruchów swoich szerokich i ciepłych warg. Podniósł drewnianą łopatkę i spróbował sosu, a kiedy już stwierdził, że jest dobrze doprawiony, pomieszał jeszcze chwilę spaghetti. „Poznaliśmy się dopiero chwilę temu, zbyt wcześnie na takie obietnice. Nawet gdybym je złożył, nie uwierzyłabyś w nie. Dlatego postaram ci się pokazać swoim zachowaniem, że nawet teraz mi na tobie w pewien sposób zależy.”
    Umysł buntował się i rozkazywał przerwać tą groteskową farsę, podsyłając różne krzywdzące komentarze. Agapit jednak stał twardo na nogach i wpatrywał się w skupioną twarz Bell, która wyrażała przede wszystkim pewność siebie. „Gdybym chciał inaczej, pozwoliłbym tobie wyjść z mojego mieszkania bez zjedzenia ciepłego posiłku.” – dodał na zakończenie, sięgając do szafki, z której wyjął dwa płytkie talerze. Skręcił w międzyczasie gaz i przeniósł się na blat, który pełnił również funkcję stołu jadalnego. Nałożył im obojgu takich samych porcji, pozostawiając jeszcze trochę na patelni – zabezpieczając się, gdyby Bell zasmakował posiłek i zapragnęłaby dokładki.
    Kolejne słowa naruszyły temat ogólnie postrzegany jako tabu – jeszcze nigdy wcześniej nie udało mu się o tym rozmawiać tak otwarcie z nowo poznaną osobą. Zadziwiające. Wysłuchał jej, na moment przerywając przygotowanie posiłku, wpatrując się w jej twarz. Pociągał ją i fizycznie i ze względu na osobowość? Te słowa mile połechtały jego męską dumę, chociaż starał się tego nie pokazać za bardzo. „Nie jestem zbyt dobrym człowiekiem, Bell. Cieszę się, że za takiego mnie postrzegasz i mam nadzieję, że ciebie nie zawiodę.” Odłożył sztućce obok ich talerzy i zbliżył się do Belindy, podnosząc dłoń aby ułożyć ją na jej policzku. „To istne szaleństwo.” – Jego wargi wypowiedziały to w akompaniamencie dziwnego uśmiechu, chwilę wcześniej jak ponownie zetknęły się z ustami dziewczyny. Bardziej stanowczo i pewnie, czekając na odpowiedź z jej strony. Czy ją otrzyma?
    Belinda
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Listopad 2012, 14:46   

    -Judo? Wow.. Muszę chyba wpaść na taki trening i zobaczyć dokładniej na czym to polega.. Coś kojarzę, ale pewna nie jestem. Nikt u mnie z byłych i obecnych znajomych nie miał z tym nic wspólnego. No Ty się teraz trafiłeś i wzbudziłeś moją ciekawość na ten temat. -
    Oznajmiła wciąż spokojnie stojąc oparta o blat.
    Jakiego doznała zdziwienia kiedy usłyszała jego pewne słowa.

    - Masz rację. -
    Skomentowała tylko tak jego długą wypowiedź. Milczała. Już nic się nie odezwała tylko wzrokiem ogarniała swoje jedzenie, które jej przyrządzał. Starała się w tej chwili skupić na swoim organizmie. Czego on potrzebuje i nawet wiedziała, że prawdopodobnie talerz pozostanie pusty.
    Kiedy już talerze ich były na stole siadła przy nim wyraźnie wpatrzona w makaron

    -Dziękuję. -
    Dodała półszeptem faktycznie będąc mu wielce wdzięczna, że może zjeść coś dobrego i prawdopodobnie bardzo smakowitego.
    Czekała tylko na sztućce,a kiedy je położył chwyciła je, a dokładniej widelec. Zaraz jednak znów skupiła swój wzrok na jego ustach odczytując te słowa.

    -Nikt nie jest idealny. I nikt nie jest jedynie dobry. -
    Powiedziała jakby bardziej do siebie niż do niego jednak chwilkę później już poczuła jego dłoń na jej policzku. Mimo to uciekła gdzieś wzrokiem. Poczuła zaś jego wargi na swoich i pozwoliła mu się pocałować. Sama tego chciała. Odwzajemniła, wargami wpijając się jakoś niepewnie w jego, zaraz jednak mocniej nimi przywarła,ale.. nie wykonała jeszcze jednego kroku choć miała ogromna ochotę. Przymrużyła natomiast nieco powieki przyglądając mu się czy on może czasem na nich zerknie w trakcie pocałunku, jednakże zaraz zamknęła oczy skupiając się wyraźnie na tej chwili. Ośmieliła się nawet dłonią ścisnąć niejako jego nadgarstek..
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Listopad 2012, 15:06   

    Agapit nie zdawał sobie sprawy z tego, czy ten sport jest popularny wśród młodszych od niego roczników czy nie. Cieszył się wystarczającym pogłosem, aby co jakiś czas przychodzili nowi kandydaci na miejsce starych judoków. „Jeżeli chciałabyś czegoś spróbować, musiałbym ciebie najpierw nauczyć podstaw. Zapraszam w piątek na 19.” – Podłapał jej pomysł, chwytając się w sposób gwałtowny i całkiem możliwe, że zupełnie nieprzemyślany. Mężczyzna zdawał sobie sprawę, że kondycja Belindy będzie mocno nadszarpnięta i będzie musiała robić przerwy, dlatego też w międzyczasie postanowił skupić się na jej osobie. Pokaże jej podstawy, podczas gdy inni będą trenować według wcześniej podanych przez niego wskazówek. Poradzą sobie.
    Po dość sporym monologu z jego strony wziął wdech i pozwolił sobie na tymczasowe skupienie się na nakładaniu posiłku. Domyślał się, że żołądek Belindy jest wystarczająco mocno wystawiony na próbę, jednak nie mógł powstrzymać się przed podejściem do niej. Było w tym tak wiele nieracjonalności i szaleństwa, że organizm nie wiedział w jaki sposób ma zanegować podjętą przez Agapita decyzję. Zgłupiał najwyraźniej.
    Bała się.
    Nie był do końca pewien czy jest w stanie to zrozumieć, ale odsunął tę myśl jak najdalej od siebie. Nie chodziło mu o nic więcej jak spotęgować pocałunek i upewnić Bell co do swojego zainteresowania. Oczywiście, że chciałby iść dalej i głębiej, ale tym razem rozsądek miał do powiedzenia o wiele więcej. Przestraszyłby ją. Nie chciał tego. Dlatego też czerpał z tego pocałunku jak najwięcej, uwalniając swój język w stronę jej spękanych warg. Początkowo jedynie je musnął, nawilżając jedną z nich, po czym próbował przedrzeć się przez nie, aby rozpocząć łagodny i pobudzający taniec z jej.
    Był cierpliwy, dlatego czekał na każdy mniejszy czy większy ruch jej ciała. Obserwował ją aż do momentu, gdy zamknęła powieki. Poszedł za jej przykładem, przesuwając równocześnie dłoń z jej policzka na ucho i wplatając palce w krótkie włosy, sycić się nią.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,22 sekundy. Zapytań do SQL: 10