• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Różana Wieża » Sala obrad.
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość



    Żelkowy Szpieg

    Godność: Panienka Lux!
    Wiek: Chciałoby się :D
    Rasa: Tęczowa x3
    Lubi: Rażące kolory, żelki, lizaki
    Nie lubi: Czarnego koloru!
    Wzrost / waga: Kolosalne...159 cm! / 53 kg
    Aktualny ubiór: Rażące po oczach filetowe rurki, biała, obcisła koszulka z słodkim obrazkiem(tęcza i pełno różoffych króliczków).Adidasy(jeden jest żółty i ma zielone sznurówki, drugi zielony i ma żółte sznurówki.Bluza w kolorowe paski i czapka z daszkiem z króliczkiem.
    Znaki szczególne: Dziwaczny ubiór <3
    Pod ręką: Bidon z wodą, królik pluszowy
    Dołączył: 24 Mar 2011
    Posty: 35
    Wysłany: 17 Kwiecień 2011, 19:45   

    Oczywiście panienka Lux znowu się spóźniła. Ale u niej to całkowita norma, ale jednak nie powinna się spóźniać na zebrania Czarnej Róży. Ale tak wypadło, nie jej wina, że nie może się teleportować sama między światami! Zanim znalazła ten przeklęty portal minęło trochę czasu. A jeszcze więcej minęło zanim znalazła salę, w której zebranie się odbyło.
    Z chęcią zjadłaby teraz żelka, ale jednak-jakimś cudem-się powstrzymała. Weszła do sali, jakby nie maska, którą miała na twarzy, można byłoby powiedzieć, że ma pokerową twarz, wypraną z wszelkich uczuć. To u niej rzadko spotykany widok, ale jednak w tym miejscu jednak musi zachować powagę.
    Weszła do sali przepraszając za spóźnienie.
    Spojrzała na Różę i ściągnęła maskę. Przed stowarzyszeniem nie musi kryć swojej twarzy. I tak pewnie wiedzą, jak wygląda. Skinęła tylko głową na powitanie i usiadła na swoim miejscu.
    -Przepraszam bardzo za spóźnienie. Problemy techniczne.-powiedziała uśmiechając się delikatnie.
    W kwestii ubioru się bardzo wyróżniała. Była cała kolorowa, aż raziło po oczach. Może to dziwne, bo ma funkcje szpiega, ale na taką dziewczynkę, tak słodką i niewinną nikt nie zwraca uwagi. A to, że oczy bolą od patrzenia na nią to już inna historia, ale jednak się nieco łączy z jej szpiegostwem.
    Słuchała wypowiedzi Dark bardzo uważnie. Brzmiało to jak wypowiedź żałobna, aż korciło ją by dodać "Łączmy się w bólu", ale jakimś cudem się powstrzymała. Taka postawa nie będzie chyba na miejscu. Powaga Lux, powaga, powiedziała do siebie w duchu.
    _________________

      A kto Ciebie śliczna tęczo,
      siedmiobarwny pasie,
      namalował na tej chmurce
      jakby na atlasie?
    Tsukichi
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Kwiecień 2011, 20:25   

    Tsukichi czekał cierpliwie aż nowa Róża "zakończy przygotowania" do przemowy. Gdyby był na jej miejscu, to pewnie odpędził, albo lepiej, olał każdego kto by mu stanął na drodze i przeszedł do rzeczy. Pewnie dlatego z takim podejściem nigdy by nie otrzymał wyższej rangi. No chyba że cała reszta by nagle zniknęła w powierzchni ziemi. A szansa na to jest mniejsza niż pół procenta. Nie słyszał jeszcze o zaklęciach, które by mogły wyprawiać takie rzeczy. Technologia ludzka to jednak coś innego. Oni potrafią. Własne doświadczenia przekonały go do tego. Takie bronie nie są jednak fajniejsze niż magia. Posiadanie mocy daje więcej możliwości i zabawy. Nie, żeby swoje umiejętności wykorzystywał w nieodpowiedni sposób czy coś. Chociaż tęskni za prawdziwym znaczeniem słowa zabawa, i tym co się z nią wiąże, uśmiechem.
    Tak sobie plącząc różne teorie, obserwował nieprzyjemnym wzrokiem wszystkich wokół, w tym rzucającą się w oczy, naprzykrzającą się nieco dziewczynę. Ostrzegano go kiedyś, na kogo należy zwracać więcej uwagi, a na kogo mniej, ale w tym momencie nie wiedział zupełnie co robić. Jeżeli ktoś jest zabójczo miły to jest... miły, ale jak równocześnie przeszkadza tak ważnej osobie, to zbyt mile się nie robi. Tak więc, kolejny temat do rozważania. Peszek.
    Pierwsze słowa Dark pozwoliły mu oderwać się od wspomnień i zagadek. Druga ręka odruchowo zgodziła się potrzymać książkę, gdyż ta pierwotnie trzymająca trochę się zmęczyła.
    Kolejna osoba pojawiła się podczas przemówienia, tym razem jednak Tsu darował sobie oglądanie się, gdyż wiadomo, zbyt dużo ruchów prowadzi do zbyt dużego zwracania na siebie uwagi.
    Jakimś cudem udało mu się wychwycić wszystkie słowa Wind, mimo że atmosfera robiła z jego umysłu niezłe pole walki. Jakby ktoś go zmuszał do myślenia a różnych, teraz niepotrzebnych rzeczach.
    Kiedy nastała przerwa, westchnął. Nie było to westchniecie ulgi, chociaż tak mogło zabrzmieć. W jej przemowie brakowało trochę pewności siebie, skoro została teraz Różą, to nie powinna zadawać sobie za dużo pytań, tylko iść na przód.
    - Hm, zrobię wszystko co powinno być zrobione. A sądzę, że powinienem wysłuchać twych rozkazów... Różo. - rzekł w atmosferę, ni to za cicho ni to za głośno, bardziej do siebie. Jakby Darkiś nie usłyszała to trudno, w końcu co znaczą takie słowa. Czyny bardziej się liczą. Przy okazji trochę dziwnie mu było mówić do niej per Różo, biorąc pod uwagę że niedawno prowadził z panną Madeline całkiem luźną (jak na jego standardy) rozmowę.
    To co inni mogli zauważyć, to niezmienny wyraz jego twarzy. Nie starał się ukazywać na niej sztucznych emocji. Jak to ostatnio wspominał, udawanie nie prowadzi do niczego dobrego. Widocznie jednak każdy tutaj starał się zachować odpowiednią powagę, więc na razie nie musiał się martwić, że ktoś zechce jego zachowaniu przyjrzeć się nieco uważniej. A przecież biedny Strażnik sam do końca nie wiedział jaką powinien zachować postawę. Tak to już jest, kiedy ma się pecha i podpadnie się złośliwemu czarnoksiężnikowi, jak to było w jego przypadku.




    Mieszkaniec Szkarłatnej Otchłani

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Czarna Róża
    Godność: Madeline Dark Wind.
    Wiek: 18-20.
    Rasa: Cień - rzecz jasna.~ x3
    Wzrost / waga: 163 /
    Aktualny ubiór: Sukienka balowa- czarna, maska, wysokie buty.
    Znaki szczególne: Ona jet cała szczagólna.~ x3
    Pan / Sługa: Sob? w?ada? nie da. x3 | Ci?gutek do spraw specjalnych. x3 Maskotka Noah.
    Pod ręką: Tencio, kosa, bandaże, czarna torebka z potrzebnymi rzeczami i... nutka tajemnicy, czyli maska.~ x3
    Stan zdrowia: Głęboka rana w nodze zrobiona paznokciami.
    SPECJALNE: Główny spiker w SpectroFM | Miss Spectrofobii 2011
    Dołączył: 01 Gru 2010
    Posty: 545
    Wysłany: 22 Kwiecień 2011, 13:00   

    Gdy Lux weszła do środka, ona kontynuowała. Kiwnęła tylko głową w jej stronę i to tyle.
    Cóż, większość ludzi okazała się wystarczająco zdeterminowana, by robić co trzeba chociaż nie znają zbyt dobrze Dark. Niby ktoś tam ją denerwował zachowaniem swoim, kto inny niezbyt chyba wiedział co się dzieje i go bawiło to co ona mówiła, a kto inny po prostu był tak nastawiony negatywnie, że mogłaby widząc te trzy osoby się poddać. Ale nie zamierzała.
    Ciekawe co by Riotta zrobiła, gdyby się dowiedziała, że Darkiś jednak potrafi czytać w myślach. Czyżby przestała myśleć, żeby jej nie drażnić? To by było dość zabawne. Na szczęście ona swej mocy w tym momencie nie wykorzystywała, bo wolała nie znać ich myśli. Jeszcze by połową wywaliła z sali... a tego przecież nikt nie chce. Lepiej to załatwić szybko i bezboleśnie. Tak, żeby było to bezpieczne zarówno dla niej jak i dla nich.
    Pierwsza po jej słowach odezwała się Riotta. Dark już przestała się złościć o każde jej słowo, nie powinna marnować swych sił i nerwów na takie głupoty.
    - Nie musisz przyrzekać, robiłaś to wstępując do Stowarzyszenia.
    Teraz nie powiedziała tego wściekłym głosem, tylko obojętnym. Po tym do jej uszu trafiły słowa Arthura. Nie no, nie możliwe, arystokrata zgadza się z nią. Z resztą, co w tym dziwnego? Przecież miała rację i choć nie lubiła "Upiorszczaków", to mimo wszystko wiedziała, że choć część z nich jest do prawdy inteligentna. I Arthur wydawał się jednym z tych mądrzejszych i bardziej doświadczonych w życiu. Upewniła się w tym słysząc jego pytanie.
    - Również zastanawiałam się nad tym jak będziemy kontynuować naszą pracę i doszłam do wniosku, że zaczęte już projekty będziemy kontynuować, a te planowane tylko po części przy okazji wprowadzając nasze własne pomysły.
    Miała kontynuować swe słowa, ale do jej uszu trafiły słowa Tsukichiego i przez to trochę wypadła z rytmu mówienia. Cieszyła się na takie słowa, to właśnie to wystarczyło jej do wzięcia się w garść. To, że po prostu zaakceptują nią jako nową Różę. Trochę było dla niej kłopotliwe to, że akurat on nazwał ją w ten sposób, ale cóż na to poradzić? Są teraz w Różanej Wieży, tu wszystko jest choć trochę inne niż za murami. Dlatego już po chwili kontynuowała.
    - Kolejnym tematem, który chciałabym poruszyć jest kwestia Briar. Teraz, gdy ja zostałam mianowana Różą przydałby się mój zastępca i to nie z powodu takiego, że potrzebuję koniecznie pomocy, jednak dobrze by było konsultować się w najważniejszych sprawach z osobą, która patrzy na to z trochę innej perspektywy. Dodatkowo, jeśli będę musiała wyjechać ktoś powinien przejąć najważniejsze obowiązki nadzorując sprawy, które wymagają konsultacji z kimś dobrze poinformowanym przez Różę o planowanym przebiegu.
    Zatrzymała się na chwilę, by przełknąć ślinę i się namyślić. Po chwili odezwała się znowu.
    - Oczywiście mogłabym wybrać taką osobę za waszymi plecami. Dodatkowo, jak wiecie, ostatnie zdanie należy do mnie. Jednak chciałabym was zapytać co wy o tym uważacie i czy macie jakieś swoje propozycje na rozwiązanie tego, czy też kandydatury na chwilowego zastępcę, który będzie sprawował ten urząd do czasu mianowania przeze mnie kogoś na stanowisko Briar.
    Teraz znowu czekała na ich słowa i zdania. W końcu spotkanie toczy się swoim tempem i może za jakiś czas się skończy... Miejmy nadzieję, że nie będzie trwać "bez endu".
    _________________


        Piękna róża zła
        Każdego kwitnie dnia
        w okrutne kolory przyodziana
        Każdy chwast co w drogę zechce pięknej róży wejść
        Aa, wkrótce zwiędnie i zamieni szybko się w jej część.

          Piękna róża zła
          Każdego kwitnie dnia
          W mordercze kolory przyodziana
          Chociaż kwiatem cudnym nasza piękna róża jest
          Aa kolce jej poranią nawet najłaskawszy gest.


      Galeryjka:


      x
    Riotta



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 23 Kwiecień 2011, 11:52   

    Dziewczyna patrzyła na Róże, tak jakby chciała ją zjeść. No, cóż może i miała ochotę na kogoś takiego, no ale nie przy innych. Z resztą może by nie dała rady. Do sali weszło kilka nowych osób. Co było dziwne, że to nie byli sami mężczyźni, lecz też kobiety, a raczej dziewczyny. Riotta wzięła się za swoje różowe włosy, chciała je poprawić. Była trochę zestresowana, tak poważnymi sprawami. Nie chciała się wtrącać o byle co, ale i tak musiała się wypowiedzieć, na dany temat. Panna Dark zaczęła mówić o tym, że będzie kontynuowała projekty starej Róży. Ludożerca ogólnie też był za tym, lecz to pewnie ją wcale nie obchodziło. Widać było, że Riott nie dogadała by się z przywódczynią stowarzyszenia. Trudno, trzeba z tym jakoś żyć, nie można się poddawać na pierwszej przeszkodzie. Po chwili kobieta zaczęła mówić o nowym Briarze, którego musi wybrać. Różowo włosa zaczęła zastanawiać się, kogo może wytypować. Nagle powiedziała :
    - Jeżeli może to ja pierwsza się wypowiem. Ja na nowego zastępcę proponowałabym Arthura, bo widać po nim, że jest już obeznany w tej dziedzinie i chyba panią zna. Tylko proszę mnie nie poprawiać, bo ja sama wiem, że mogłam się pomylić. Drugą osobą, która mogła by być zastępcą jest Tsukichi. Myślę, że jest osobą godną takiego stanowiska i pani zaufania.
    Strasznie zestresowana usiadła na pupie i słuchała innych. Ciekawa była reakcji kobiety. Była taka śmieszna.
    Arthur
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 25 Kwiecień 2011, 18:00   

    Arthur uśmiechnął się szeroko słysząc odpowiedź. Chociaż tutaj będą się zgadzać. Panienka musiała być na prawdę blisko Róży, skoro tak bardzo pragnęła kontynuować jej dzieła. Bardzo dobrze, miał kilka spraw do załatwienia, które były nie tylko obowiązkiem, ale które także pragnął... Zakończyć powodzeniem. Wiec skłonił się lekko panience i pozwolił je kontynuować... Aż do momentu kiedy przeszło do dyskusji o dosyć poważnym stanowisku Birara.
    Ach, Arthur pragnął być tym który decyduje, być podziwianym i ważnym. Miał wielu sługów, którzy po otrzymaniu swego stanowiska właściwie mieli spokój. Jednak ze stowarzyszeniem Czarnej Róży było inaczej... Ha, tutaj Arthur jako postać polityczna, nie był nadzwyczaj aktywny... Wraz ze starą Różą się znał i wiedzieli, że nie chce awansować. Czemu? cóż, to pokładało się w jego wychowaniu i drzewie genealogicznym. Jako dziecko buntownicze, pół upiorny, pół ludzki arystokrata, wychowany na typowego Egzekutora, z narzuconymi wartościami... Nie chciał zmieniać swojego położenia i nawet rzucanie nazwisk uznawał za zbędne.
    Miał w planach kompletnie przemilczeć tą sprawę, gdy Riotta palnęła... Głupotę! ON BIRAREM?! PRĘDZEJ ZIEMIA SIĘ ZGNIECIE W DYSK, NIŻ ON STANIE NA TAKIM STANOWISKU! Po pierwsze nie pragnął zagłady ludzkiej, lecz utrzymanie ich z dala od dwóch światów... A po drugie... po drugie... NIE WAŻNE JEST DRUGIE, PSIAMAĆ! BIRAREM NIE ZOSTANIE ON!
    Jednak decyzja należała do Róży, więc utrzymał swój spokój i szybko ułożył w głowie plan jak jej wybić ten pomysł z głowy, używając swej brytyjskiej skromności... No i uciszyć różową gadułę.
    - Jestem przeciw, nie nadaję się na tak poważne stanowisko, milady - trudno powiedzieć czy zwracał się do ich głównej aktorki, czy raczej do młodego, różowego jelonka. - Znałem dobrze Różę, z powodu statusu, nie umiejętności, ani dobrych z nią stosunków. - Jego wykręty były... Żałosne, nawet on to słyszał, ale to było jedyne co mógł oferować... Jednak podejrzewał, że Dark będzie miała więcej kandydatów na taką posadę, więc miał jednak spore szanse.
    Drakar



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 25 Kwiecień 2011, 20:37   

    //Różowa gaduła xDDD//

    Posiedzenie wydawało się z pozoru nudne, wszyscy siedzieli i obserwowali zachowanie innych, myśleli jeszcze coś innego, o czym Drakar wolał nie wiedzieć. On też potrafił czytać w myślach, ale nie był specjalnie zainteresowany tym, co myślą obecni na sali, poza tym nie chciał używać mocy. Dlaczego? Z kilku powodów – po pierwsze, było to męczące, po drugie znajomość myśli towarzyszy obrad nie była mu potrzebna.
    Ta dziewczyna z różowymi włosami strasznie dużo gadała. Zastanawiał się czy chciała być uznana za aktywną, podlizać się, wygadać czy rzeczywiście wyrazić swoją opinię, bo póki co wychodziło jej kiepsko. Jednak nie denerwowała go – był niezwykle cierpliwy, poza tym wyglądała na zagubioną, więc darował jej niepowodzenia. Chyba gorzej było z szefową. Co chwila ją opieprzała, ale miała powody...
    Nowa Róża postanowiła kontynuować poprzednie projekty? To dobrze, bo szkoda by było stracić niektóre trafne pomysły i propozycje, a także to, co już zaczęli robić albo wszczęli jakieś kroki. Słuchał z uwagą całego przemówienia. Nie chciał się odzywać ale padł tak jakby rozkaz, nie wiedział jak to nazwać, może bardziej wypadało się odezwać. Tak więc odezwał się.
    – Moim zdaniem najlepszą decyzję podejmie nowa szefo... Róża. Ja jestem stosunkowo nowym członkiem stowarzyszenia, więc nie będę wskazywał konkretnego kandydata bądź kandydatki, bo po prostu nikogo nie znam.
    Powiedział, co wiedział, w dodatku się przejęzyczył. No, najlepiej nie wypadł, ale przynajmniej się odezwał i nie wyszedł na osobę nie posiadającą języka.
    Usiadł nieco wygodniej, nadal bolała go pupa.



    Żelkowy Szpieg

    Godność: Panienka Lux!
    Wiek: Chciałoby się :D
    Rasa: Tęczowa x3
    Lubi: Rażące kolory, żelki, lizaki
    Nie lubi: Czarnego koloru!
    Wzrost / waga: Kolosalne...159 cm! / 53 kg
    Aktualny ubiór: Rażące po oczach filetowe rurki, biała, obcisła koszulka z słodkim obrazkiem(tęcza i pełno różoffych króliczków).Adidasy(jeden jest żółty i ma zielone sznurówki, drugi zielony i ma żółte sznurówki.Bluza w kolorowe paski i czapka z daszkiem z króliczkiem.
    Znaki szczególne: Dziwaczny ubiór <3
    Pod ręką: Bidon z wodą, królik pluszowy
    Dołączył: 24 Mar 2011
    Posty: 35
    Wysłany: 27 Kwiecień 2011, 19:32   

    Lux odetchnęła z ulgą. Więc nie jest jedyną gadułom w tym gronie. Więc nie będzie się ograniczać co do mówienia, ale nie będzie także gadać aż za dużo. Co jak co, ale chce wyjść w oczach innych w miarę dobrze. Oczywiście nie ma zamiar się podlizywać, broń Boże! To jest chyba najgorsze co może być! Już wolałaby ubrać się cała na czarno niż zacząć się do kogoś podlizywać.
    Wysłuchała wszystkich opinii. I teraz był czas na nią. No i co ma tu powiedzieć? Co jak co, ale jej słowo nie ma tu chyba znaczenia. Jest po pierwsze nowa, a po drugie... nie wie nawet co planowała poprzednia Róża. Więc to, co będą kontynuować będzie dla Lux całkowitym początkiem. Po obradzie może podejdzie do Dark i zapyta się jej co poprzednia władczyni Stowarzyszenia planowała. Jakoś przy wszystkich nie miała odwagi zapytać. Wyszłaby na kompletną idiotkę.
    -No cóż, wątpię żeby moje zdanie miało jakikolwiek wpływ na Twoją decyzję, Różo. Jestem tu nowa, nie znam nawet imion zebranych tutaj, oprócz Twojego miana oczywiście. Nie będę także wskazywać palcem, kto według mnie byłby najlepszy. Jakbym tak zrobiła byłaby to czysta ruletka. I od razu odradzam wybranie mnie na miejsce Birar. Nie nadaję się na takie stanowisko, jestem zbyt roztrzepana. Więc powtarzam to co mój poprzednik. Decyzja należy do Ciebie.
    No i to było na tyle. Wyraziła opinię na ten temat i więcej nic nie ma zamiaru dodać. Uśmiechnęła się uroczo po czym przybrała mniej poważny wyraz twarzy. Nie mogła już dłużej tak siedzieć, taka smutna i tak dalej. To wbrew jej osobowości więc postanowiła skończyć z zabawą w aktorkę i pokazać siebie z tej prawdziwej strony, ot co! Niech poznają słodką Luxanne, której ubiory tak rażą po oczach, że trzeba nosić okulary słoneczne!
    -A i tak w ogóle, mam na imię Lux.-dodała tak dla ścisłości.
    _________________

      A kto Ciebie śliczna tęczo,
      siedmiobarwny pasie,
      namalował na tej chmurce
      jakby na atlasie?
    Tsukichi
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 28 Kwiecień 2011, 07:51   

    Gdyby mógł, stwierdziłby od razu że czekanie jest męczące. Kiedyś nie przepadał za zebraniami, gdyż nie dość, że wszyscy muszą się wypowiedzieć, to przemówienia są długie i męczące. A teraz? Nie był w stanie nic stwierdzić. Po prostu stał, czekał, odpowiadał. Albo i milczał, zależy co mu ten instynkt podpowie.
    Dark dobrze robiła nie czytając w myślach. Mogłoby to się źle skończyć, jeszcze ktoś by pomyślał coś nie tak, albo co gorsza, oskarżył ją o wtargnięcie na tereny prywatne. W końcu to nieładnie bawić się w kogoś głowie. Chyba że pozwoli... to co innego. Hmm, gdyby nie było wiadomo że chodzi o czytanie w myślach to brzmiałoby to dość dziwnie, nieprawdaż?
    Róża zmieniła ton co do Riotty i atmosfera wokół wydała się być nieco luźniejsza. Nie wiedział jak to opisać, ale w zależności od sposobu mówienia Dark coś się zmieniało, po prostu było jakoś inaczej. Czyżby za dużo spędził z nią czasu i coś mu odbiło? Możliwości jest masa.
    Tsu będzie się musiał później dowiedzieć nieco więcej o projektach zapoczątkowanych przez dawną Czarną Różę, nie wiedział o nich zbyt wiele. Tak naprawdę niemalże nic nie wiedział. Taki los. Ale zamierza się dowiedzieć. Nu ba, musi.
    Przeczekał chwilę ciszy, podczas której Madeline zapewne rozważała klika ważnych rzeczy. Dobrze, że ta przerwa nie trwała zbyt długo. Tsukichi miał nieprzyjemną tendencję do utraty skupienia podczas ciszy. W ten sposób mógłby pogrążyć się znowu w swoich myślach i zapomnieć o otaczającym go świecie. A przecież tego nie chciał ani on, ani Róża.
    Briar, hm? To stanowisko brzmiało ciekawie, ale on sam nie wiedział czy by sobie poradził, rzecz jasna zakładając że zostanie wybrany. W końcu posiadał pewne wady, który tak jakby... przeszkadzały mu w podejmowaniu odpowiednich decyzji. Kierowanie się samym doświadczeniem nie zawsze jest dobre.
    No i klops, właśnie padło jego imię. W dodatku wypowiedziane przez osobę o której nic nie wie, a ona wydaje się jakimś cudem znać go. Albo po prostu szybko ocenia przez wygląd. Jest też możliwość, że to Tsuki jest bardzo słabo doinformowany.
    Teraz tylko czekał i słuchał innych. Nie miał zamiaru póki co się odezwać, a powód był prosty. Nie miał pojęcia kto by się nadawał na Briara. Dlatego też wstrzymał się od głosu, co - miejmy nadzieję, nasza Róża zinterpretuje poprawnie.




    Mieszkaniec Szkarłatnej Otchłani

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Czarna Róża
    Godność: Madeline Dark Wind.
    Wiek: 18-20.
    Rasa: Cień - rzecz jasna.~ x3
    Wzrost / waga: 163 /
    Aktualny ubiór: Sukienka balowa- czarna, maska, wysokie buty.
    Znaki szczególne: Ona jet cała szczagólna.~ x3
    Pan / Sługa: Sob? w?ada? nie da. x3 | Ci?gutek do spraw specjalnych. x3 Maskotka Noah.
    Pod ręką: Tencio, kosa, bandaże, czarna torebka z potrzebnymi rzeczami i... nutka tajemnicy, czyli maska.~ x3
    Stan zdrowia: Głęboka rana w nodze zrobiona paznokciami.
    SPECJALNE: Główny spiker w SpectroFM | Miss Spectrofobii 2011
    Dołączył: 01 Gru 2010
    Posty: 545
    Wysłany: 29 Kwiecień 2011, 11:36   

    Dark spokojnie wysłuchiwała zdania wszystkich zgromadzonych po kolei. Pierwsza odezwała się Riotta, znowu. Kobieta spojrzała na nią marszcząc przy tym delikatnie brwi, przez co było by widać, że z trudem stara się aby nie umknęło jej żadne ważne słowo, gdyby nie to, ze miała maskę. Była już na prawdę umęczona wszystkim. Zebrani pewnie nawet nie zdawali sobie sprawy z tego ile roboty teraz miała. Może to dobrze. Gdyby jeszcze raz usłyszała, że może się zwierzyć co się z nią dzieje to szlag by ją trafił. Bo choć miewała więcej cierpliwości, to teraz jej tej cechy brakowało. Co jej się dziwić? Nadmierne przemęczenie czasem sprawiało, że człowiek na przykład nie ma ochoty z nikim rozmawiać, albo łatwo jest go rozdrażnić. Choćby nie wiadomo z jakiej stali Darkiś miała nerwy, w takich wypadkach to normalne, że miała dość. Nie spała od na prawdę długiego czasu, nie jadła, miała wiele stresów. Była u kresu wytrzymałości. Dlatego tylko, gdy skończyła mówić o Briarze usiadła i napiła się trochę wody ze szklanki, która stała na stole przy jej fotelu. Każdy takową posiadał, a w niektórych miejscach stały dzbanki wypełnione po brzegi przezroczystą cieczą, bez smaku i zapachu. Zapewne wszyscy wiedzieli, że mogą korzystać do woli. Miała chęć ściągnąć maskę, lecz na razie tego nie zrobiła. Zauważyli by wtedy jej zbytnie zmęczenie.
    Na ostatnie słowa Riotty zamyśliła się trochę. Kiwnęła tylko głową by usiadła z powrotem i zastanowiła się nad słowami. Czy Tsukichi na prawdę był godzien jej zaufania? I skąd w ogóle tak wniosek u Riotty, która zbytnio go nie zna? Może ma jakiś dar wyczuwania prawdomówności i predyspozycji do danej pracy u innych? Kto ją tam wie. Ważne jest to, że ona na prawdę rozważała dwóch wskazanych przez nią kandydatów. Tylko, że nie była pewna co do tego czy z Upiornym Arystokratą się dogada, dlatego było to bardziej ukierunkowane na Lunatyka. W końcu nie przepada z Upiorszczakami.
    Z jej zamyślenia wyrwały ją słowa Arthura. Pokiwała głową i westchnęła. Dłużej nie wytrzyma z tą cholerną maską. Ale nie... jeszcze chwilę, chwileczkę. Znów wzięła łyka napoju.
    - Posłuchaj, Arthurze, jeżeli nie chcesz zostać Briarem to ja cię nie zmuszę, dlatego nie musisz się tłumaczyć. Nie jestem zołzą, która powie "Masz objąć to stanowisko i tyle", bo wiem osobiście, ze osoba zmuszona do czegoś jest zdecydowanie mniej wydajna niż taka co się zgodzi na to. Nie musisz się martwić. Nie chciałabym was zmuszać, dlatego miałam nadzieję, że znajdzie się ktoś chętny, albo chociaż ktoś komu nie będzie przeszkadzać bycie moim zastępcą. Więc proszę, mówcie dalej.
    Teraz mówił Drakar. Ona upijała kolejne łyki wody. Już prawie opróżniła szklankę. Napój jej pomagał choć odrobinę, dlatego prościej było jej się skupić.
    - Rozumiem.
    Tylko tyle powiedziała, gdy chłopak skończył swą wypowiedź. Po tym odezwała się Lux, a ona traciła coraz więcej kandydatów. Wątpiła w to, ze wybrałaby Lux, czy Riottę, jakoś nie potrafiłaby chyba z nimi tak zupełnie funkcjonować na co dzień i powierzać im ważnych spraw. Choć Tęczowa Pannica mówiła dość dojrzale, to jednak mimo wszystko, wyglądała właśnie na takiego roztrzepańca, a takiej osoby do większej współpracy mieć nie chciała.
    - Twoje słowa są jak najbardziej uzasadnione, Lux.
    Teraz jej wzrok powędrował ku Tsukichiemu. Może powie coś, co jej pomoże podjąć ostateczną decyzję? Jednak on milczał. Może nie wiedział co powiedzieć? Zapewne stwierdził, że jego wypowiedź nie wprowadzi do dyskusji nic nowego. Nie zanegował propozycji Riotty, w której wystawiła jego kandydaturę. Czy to możliwe, że pierwsza myśl Darkiś była najlepsza i to jego powinna wybrać. Twierdziła, że z jego klątwą mu będzie łatwiej oceniać rozumem a nie odczuciami. Dodatkowo jego najlepiej znała i chyba na prawdę powoli zaczynała mu ufać. Chwilę myślała, po czym odezwała się w stronę Lunatyka.
    - Tsukichi, a jakie jest twoje zdanie? Gdybym mianowała ciebie Briarem miałbyś coś przeciwko?
    Dziwne, ale gdy już to powiedziała zerknęła na balkon, na którym siedział Blaise. Może nawet nie chciała, by słyszał dokładnie wszystko. Dziwiło ją to, ze tam siedzi nadal. Może nie chciał przeszkadzać. Teraz rozłożył się wygodnie na ławkę i patrzył gdzieś w dal, jakby nieobecny. Szybko przestała myśleć o Króliku i zerknęła na nowo na osobę, do której się przed chwilą zwracała. Czekała na odpowiedź.
    _________________


        Piękna róża zła
        Każdego kwitnie dnia
        w okrutne kolory przyodziana
        Każdy chwast co w drogę zechce pięknej róży wejść
        Aa, wkrótce zwiędnie i zamieni szybko się w jej część.

          Piękna róża zła
          Każdego kwitnie dnia
          W mordercze kolory przyodziana
          Chociaż kwiatem cudnym nasza piękna róża jest
          Aa kolce jej poranią nawet najłaskawszy gest.


      Galeryjka:


      x
    Riotta



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Kwiecień 2011, 12:03   

    Patrzyła na wszystkich w sali z lekkim zdziwieniem. No, po prostu musiała się wypowiedzieć na ten temat. Zapytacie dlaczego Lunatyk? Bo, był fajny na pierwszy rzut oka, no i tak jakby wydawało się, że znał Różyczkę. Może Dark na prawdę była fajna? Może to Riotta źle się do niej odnosi? Było widać bardzo dobrze, że kobieta zaczęła się zastanawiać. Kogo wybierze? Arthura czy Tsukichi'ego? Tego nie wiedział nikt, chyba? Dobrze, że już nie musi się odzywać, bo jeszcze gdzie znów obrazi Różę. Na prawdę nie chciała mieć wrogów w stowarzyszeniu, lecz chyba przez jej zachowanie będzie ich wielu. Ciekawe było to jak inni o niej myślą. Wariatka? Nienormalna? Dziecko? Tego mogła się tylko domyślać. Hm... nie wiedziała, że tak trudno utrzymywać z innymi dobry kontakt. Kłótnie z Riottą to normalna rzecz, bo ona kłóciła się o wszystko. Wysłuchała Dark do końca, po czym spojrzała na Lunatyka. Ostatnie pytanie było skierowane, właśnie do niego. Czy to już wystarczy? Chyba tak!

    (sorry, że tak krótko, bo ostatnio mało czasu mam i trzy fora do ogarnięcia!)
    Arthur
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Kwiecień 2011, 19:32   

    Słuchał bardzo uważnie, również raczej wykręcających się stworów. Cóż, nic dziwnego, że się wycofywali nawet od zabrania głosu... Wielu z nich było nowych więc byli bardzo mili nie udając fajnych i wybierając kogokolwiek tylko znając jego/jej pierwsze wrażenie.
    Arystokrata odczekał, aż Róża skończy rozmawiać z innymi i zaraz się skłonił (!) znów zabierając głosu...
    - Milady - odparł zaraz Arthur. - Nie powiedziałem, że nie pragnę tego stanowiska... Wręcz ślinka mi cieknie na samą myśl o nim! - Był szczery... I tak brytyjski, że (słodki) strach! Szeroki uśmiech widniał pod jego maską, którą przez moment chciał nawet zdjąć,co za pewne złamało by nawyki jego rodziny, które kształtowane były od kilkuset lat... Jednak kto jak kto, ale on był fanem tradycji.
    Arthur może i nie był zbyt ugodowy ani nadzwyczaj przyjemny, ale często miał dosyć obiektywne myślenie, które wypływało z jego głowy i było zwykle akceptowane przez innych, kiedy otrzymał czas i możliwość wyjaśnienia im wszystkiego... Na przykład nie raz już wspomniana sprawa czytania w myślach, którą Dark właściwie powinna zastosować w tak krytycznym momencie... Ale właściwie jaka była różnica między tym co ludzi mówią, a tym co ludzie myślą? Czemu tak wielu robiło to różnicę, czy ktoś o kimś mówił źle czy tylko myślał? Dlatego też, Arthie raczej trzymał się z daleka od głów innych... Innym powodem było, że go to nie interesowało co inni myślą o innych albo o nim, a krótko mówiąc miał to gdzieś, mimo że teraz mówił wiele.
    - Odradziłem ci tego, gdyż bardzo zastanawia mnie czy właśnie to byłoby najlepsze dla stowarzyszenia. Jeśli robota polegałaby na papierach to nie miałbym oczywiście nic przeciwko, chociaż nie jestem tak dobrym mówcą jak ty, milady... ale wiesz zapewne, że jeśli stan będzie krytyczny to, psiamać, zrobię wszystko by ci pomóc i stawię czoła przyjęciu tak wysokiego i poważnego stanowiska jak twój sługa. - No teraz brzmiało to jakoś porządniej, a nie jakby ze strachem się wycofywał... Chociaż bardzo mu się spodobało, że panienka Dark miała tak podobny sposób myślenia do jego własnego, sam się do niej powoli przekonywał. - Ujmijmy to, że zgłaszam się na ławkę rezerwowych, o ile w którymś kosmosie zniosłabyś moje towarzystwo przez więcej niż pięć minut. - Tymi słowami, wcale nie zamierzonymi by być skromne czy polizujące się, lecz płynącymi prosto z jego platynowo-chromowego serca, zakończył swoją wypowiedź. I owszem, mimo jego buntowniczego charakteru i chęci odbicia się od wszystkich oraz niesocjalnej natury, był w stanie oddać życie za Stowarzyszenie.
    Elenor
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 30 Kwiecień 2011, 16:14   

    Elenor kroczyła dumnie z maska na twarzy a przez dziurki na oczy można było dostrzec czerwoną barwę jej oczu. W okuł siebie rozsyłała negatywne uczucia, strach, ból, cierpienie oraz można by rzec ,że mrok. Straże nie robili sobie problemów, gdy wyczuli kto się zbliża sami pozwalali bez słowa wejść. Już wiedzieli kto idzie, słyszeli o niej aczkolwiek nigdy z nią nie rozmawiali. Elenor jest można by rzec ,że rozsławiona przez tortury jakie wyrządzała innym....Aczkolwiek tylko znają ich część. Na korytarzu było można słyszeć dźwięk odbijających się echem stukań jej butów. Ubrana zaś ta tajemnicza osoba była w czarny płaszcz narzucony na czarną suknie...Tak Elenor miała to do siebie ,że bardzo uwielbiała sukienki...Ale jedynie czarne. Otworzyła drzwi do komnaty gdzie już wszyscy siedzieli, nie miała zamiaru im przeszkadzać. Usiadła na wolnym fotelu i przysłuchiwała się temu co tam się działo. Ściągnęła kaptur i ukazała swoje czarne włosy spięte w lekki francuski kok , po bokach były spuszczone dwa skręcone pejcze. Wzrokiem szukała nowej Róży, łatwo ja odnalazła, była jej ciekawa , jaka ona jest? Czy ona nie jest za młoda? i tak na prawdę to czy ja już kiedyś gdzieś spotkała? Hmm no tak rozmyślała nad tym co w tej chwili jest nie istotne...Ale to po prostu Elenor.



    Żelkowy Szpieg

    Godność: Panienka Lux!
    Wiek: Chciałoby się :D
    Rasa: Tęczowa x3
    Lubi: Rażące kolory, żelki, lizaki
    Nie lubi: Czarnego koloru!
    Wzrost / waga: Kolosalne...159 cm! / 53 kg
    Aktualny ubiór: Rażące po oczach filetowe rurki, biała, obcisła koszulka z słodkim obrazkiem(tęcza i pełno różoffych króliczków).Adidasy(jeden jest żółty i ma zielone sznurówki, drugi zielony i ma żółte sznurówki.Bluza w kolorowe paski i czapka z daszkiem z króliczkiem.
    Znaki szczególne: Dziwaczny ubiór <3
    Pod ręką: Bidon z wodą, królik pluszowy
    Dołączył: 24 Mar 2011
    Posty: 35
    Wysłany: 30 Kwiecień 2011, 18:32   

    Prawdę mówiąc Lux także miała chrapkę na te stanowisko, ale jednak odradziła by wybrać akurat ją. Wiedziała dobrze, że się nie spisze w tej roli, że nie będzie najlepsza. Jej roztrzepanie bardziej by zaszkodziło niż pomogło stowarzyszeniu, dlatego wolała powiedzieć, że w żadnym wypadku nie wolno mianować ją Briarem, jakby Róża jednak podjęła taką decyzję, popełniłaby w swoim życiu błąd, ale nie najgorszy. Zawsze można byłoby cofnąć jej to stanowisko. No, ale po co dłużej gadać? Przecież wiadome jest, że nie będzie zastępcą przywódczyni Stowarzyszenia. I całe szczęście.
    Wzięła do ręki szklankę z wodą i upiła łyk. Czuła się o wiele lepiej. Gardło od tego całego gadania jej zaschło. Wzięła do ręki dzbanek i wlała sobie jeszcze trochę przezroczystej cieczy. Wypiła ją jednym duszkiem. Teraz mogłaby spokojnie zacząć mówić, ale nie ma o czym. Dialog, który właśnie się toczy, nie dotyczy bezpośrednio Luxanne. No więc postanowiła nie dorzucać do tego swoich trzech groszy.
    Przysłuchiwała się grzecznie. Lecz ta rozmowa ją nużyła i zrobiło się jej okropnie gorąco. Nie wiedziała czy może wstać więc powiedziała tak dla pewności:
    -Duszno mi, pójdę na balkon ochłonąć.-uśmiechnęła się do wszystkich po kolei.
    Na zewnątrz było przyjemnie chłodno, więc czuła się nieco lepiej. Oparła się o barierkę i zobaczyła jakiegoś chłopaka, który spał. Ciekawe czemu nie uczestniczy w obradzie? Może miałby jakieś szanse by zostać Brairem? Ale jakby tak było pewnie Dark by go zawołała.
    Lux postanowiła go zignorować. Albo inaczej. Nie przeszkadzać mu w drzemce. Uśmiechnęła się i spojrzała w niebo, a potem na całe zgromadzenie. Była ciekawa co inni o niej myślą, lecz się nie tego obawiała. Bała się, że nie nadaje się by być Różaną Czarownicą. No cóż, oby jednak się myliła. Uśmiechnęła się i wróciła na swoje miejsce.
    _________________

      A kto Ciebie śliczna tęczo,
      siedmiobarwny pasie,
      namalował na tej chmurce
      jakby na atlasie?
    Tsukichi
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Maj 2011, 16:41   

    Różany Strażnik błądził palcami gdzieś między swoją grzywką, uważnie słuchając i rozważając całą sytuację. Miał jakąś tam cichą nadzieję, że ktoś inny będzie bezprecedensowym kandydatem na zastępcę Róży, ale najwidoczniej każdy miał jakieś małe "ale". Koniec końców, nikt na tym świecie nie jest doskonały. Mogłoby się wydawać, że Tsukichi nadaje się idealnie, ze względu na jego ciekawą sytuację, na jego niezależność od niepotrzebnych uczuć, jak to niektórzy je nazywają.
    Kiedy Róża zaczęła wręcz z narastającą niecierpliwością zmniejszać ilość wody w szklance, Lunatyk wiedział już w jaki sposób jest niedoskonały. Jego klątwa może się stać zagładą dla organizacji, a nie pomocą. Powinien zawsze zdawać sobie z tego sprawę, od momentu, w którym wszystko się zaczęło. I nie tylko on, ale wszyscy bywalcy Różanej Wieży. Miłość i przyjaźń budzą zaufanie. Mu nie można ufać. On będzie dążył do celu, nieważne kto stanie mu na drodze. Czy to ktoś z jego organizacji, czy nawet... najlepszy przyjaciel...
    Prędzej czy później pytanie paść musiało. Decyzja, razem z częścią przyszłości stowarzyszenia należała do niego. On jednak nie wiedział. Ale nie mógł po prostu palnąć prosto z mostu: "Nie wiem...". Kiedy ostatnie słowa układały mu się w odpowiedź, na sali była już nowa osoba. A inna, promieniująca kolorami jak rad radioaktywnością widocznie powiedziała swoje, opuszczając towarzystwo dla zaczerpnięcia powietrza. Pragnienie, nawet błahostek... za tym także tęsknił. A właściwie to nawet nie tęsknił, bo nie potrafił.
    Ile głowił się nad decyzją, trudno powiedzieć. Dla Tsu sekundy zamieniły się w minuty, być może dla innych też. Szczególnie dla Róży, która wydawała się zmęczona tym wszystkim. Co zresztą dało się łatwo wywnioskować z jej samego zachowania.
    - Ja... - ręka złapała odruchowo za spodnie, jakby biedna chciała pomóc jego zagubionemu umysłowi. - Ja... nie mogę do końca odpowiedzieć na twe pytanie. Jeżeli jednak zdecydujesz się wyznaczyć tę funkcję mnie, wiedz że podążę za tobą wszędzie i wypełnię wszystkie moje obowiązki z jak największą starannością. Niech ostatnie słowo będzie twoje.
    Strażnik nie mógł także powiedzieć nie. Słowa, który właśnie poleciały w przestrzeń, wydawały się najlepszą odpowiedzią jaką mógł z siebie wydobyć. Podążał drogą, którą wybrał, czyli pomaganiu Róży. Nic innego nie było już dla niego. To była jedyna droga, którego końca nie dało się zauważyć na horyzoncie. Skoro postanowił podążać za Dark, zrobi to jak najlepiej. Niech Róża zdaje sobie z tego sprawę i ze wszystkich konsekwencji, i podejmie ostateczną decyzję.
    Manau



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Maj 2011, 16:42   

    Mężczyzna nie był zbyt do końca przekonany o tym czy spóźnił się na spotkanie czy nie – w końcu nigdy nie było ustalane kiedy dokładniej się ono rozpocznie. Dostał odpowiednie powiadomienie i przybył w momencie, w którym mógł. Nie spodziewał się specjalnie srogiego spojrzenia ze strony współtowarzyszy Czarnej Róży, jednak zdawał sobie doskonale sprawę z tego iż będzie pod czujnym okiem – aby upewnić się o jego lojalności i oddaniu.
    W końcu wszedł do dużego pomieszczenia, a pierwsze co poczuł to chłód odbijający się od kamiennych ścian. Nigdy za tym nie przepadał, jednak zmartwiło go zupełnie co innego: ilość osób. Nie oczekiwał zbyt licznego stowarzyszenia, jednak zauważył raptem 5.. 6 osób? Cóż, jeśli on ma być 7 nie ma nic przeciwko – tak czy inaczej wierzył, że osiągną swoje cele przy pomocy większej gromady czy bez.
    Kiedy przekroczył próg pomieszczenia, przesunął jedynym odkrytym okiem po zebranych, zatrzymując spojrzenie na siedzącej kobiecie, zajmującej wyróżnione od wszystkich krzeseł. Nie chcąc przeszkadzać w przemowie jednego z członków stowarzyszenia przystanął przed wolnym krzesłem i odwracając się w stronę Czarnej Róży zgiął plecy i skłonił się jej bez wydobywania z siebie jakiegokolwiek dźwięku.
    Jego ubranie wcale nie odbiegało od tych, w które odziani byli inni. Mimo, że miał narzucony na swoich ramionach materiał przypominający płachtę płaszcza, nie udało mu się ukryć faktu trzymanej przy pasie broni jaką był miecz. Na głowę nasunięty miał kaptur, zaś resztę twarzy zakrywała biała maska posiadająca tylko jeden otwór na oko. Manau nie przepadał za takimi, które odsłaniają również miejsce na nos czy usta – ta idealnie dostosowywała się do jego predyspozycji. Bo tak właściwie po cóż mu normalna maska z dwoma otworami na oczy, skoro widzi jedynie na jedno?
    Zastanawiał się nad słowami, które dosłyszał przekraczając próg Sali wypowiedzianych przez mężczyznę z czarną laską w dłoni. Gdzieś kątem oka dojrzał na balkonie szczupłą sylwetkę, jednak postanowił nie zwracać na to głównej uwagi.
    Wkraczając do Wieży postanowił, że nie będzie się wychylał a jego obecność ograniczy się do słuchania tego, co ma do powiedzenia Czarna Róża. Przynajmniej do momentu, aż odrobi wszelkie zaległości i będzie w stanie wypowiedzieć się kreatywnie oraz logicznie w danej kwestii.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,07 sekundy. Zapytań do SQL: 9