• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Różana Wieża » Sala obrad.
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Blaise
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 12 Lipiec 2011, 19:09     

    Ho, jego pani była zmęczona? Najwidoczniej nie był to dobry okres ani dla niej, ani dla niego. Wątpił jednak, że jej chorobliwa bladość była właśnie tym wywołana. W końcu była cieniem, więc to normalne. To, że się zataczała? No wiecie, jest naprawdę dużo powodów. Mogła się spić, naćpać lub udawać, ale może jednak nie tym razem. W końcu jako dobry sługa musiał rozumieć swoją panią, no chyba, że flirtuje z wstrętnym członkiem Czarnej Róży - żeby nie było Tsukichi, że Ci ujmuje, Blaise jest po prostu czysto zazdrosny. Nawet jeśli jego droga panienka powiedziałaby mu, że kocha ich po równo gotowałby się z niezadowolenia. W sumie wolałby, żeby go nienawidziła w takim wyjściu. Bo? Bo po pierwsze Blaise był dziwny, po drugie nienawiść była całym, pełnym uczuciem, którego Blaise nie doznał nigdy. Chociaż nie. Podobno go ktoś kiedyś kochał, ale on czuł do tej osoby jedynie przyjaźń i ochotę pomolestowania, po za tym - nawet jeśli - ich związek mógł być dla biednej Japonki niebezpieczny. Dlatego szybko wybył z jej pamięci, co niestety skończyło się takim osłabieniem, że nie był wstanie się bronić. Instynktownie dotknął śladu po nieudanym ataku czy obronie, już nie pamiętał. A to wszystko przez tą niesamowicie durną Krainę Luster. Blaise gdyby mógł zniszczyłby ją jednym machnięciem ręki. Kraina Luster przynosi tylko nieszczęścia. Uśmiechnął się pod nosem, gdy wyswobodzona zachwiała się chwilkę. Właśnie teraz zaczyna się całkowite i bezwłoczne olanie Tsukiego, żeby łatwo było usprawiedliwić mój wpych.
    Ha, ta to ma chwyt. Blaise teatralnie skrzywił twarz na jej uchwyt.
    - Wydaje mi się, że jako Twojego sługi ta reakcja była prawidłowa. - powiedział powoli schylając się i przybliżając swoją twarz do jej ślicznej buzieńki. Nawet nie wiesz jaki był szczęśliwy, że jego pani nazwała go swoim sługą! Pierwszy raz coś takiego zrobiła, a to znaczy, że pełnoprawnie został uznany. Swoja drogą chyba nie o to chodziło Darki, czyż nie?
    - Nie wiem kim jest Szanowny... - tu podniósł głowę na Tsukichiego, ale całkowicie zbył go i nie czekał na odpowiedź. Jakby go to interesowało. Jego cudowną narcyzową osóbkę. Przybliżył się jeszcze bardziej, cały czas trzymany za nadgarstek.
    - Więc moja reakcja jest prawidłowa, pani. - powiedział kładąc akcent na ostatnie słowo, gdy jego twarz była tuż przy jej uchu. Ciekawe czy zrobi się jej przykro. Według Blaise'a, dla Madeline, ich relacje były prawie... przyjacielskie. A teraz takim tonem. Huhuh, jego pani coraz bardziej go zaskakuje. I powtarzam, choćby zrobiłby sobie wielki harem i tak JaśnieoświeconapaniDarki, tak to jedno słowo, będzie najważniejsza. Swoją drogą bardzo niepokojące dla niego było również, że w polach profilu nie tkwi przy imieniu Oleandra, ale cóż - złośliwy los. Wydawałoby się, że chce ją ugryźć w ucho, ale zaraz potem odsunął się od niej i wolną ręką, o ile go nie puściła, przysunął jej jedno z krzeseł a potem przysunął własne, by po chwili posadzić na miękkiej poduszce swój seksowny tyłek. Skrzyrzował ręcę i uśmiechnął się ponuro.
    - Wszystko dla mojej pani. - znów akcent padł na ostanie słowo, ale Blaise już spał. Na pewno nie był znudzony, więc na pewno strasznie zmęczony. Szczerze mówiąc bał się. Po ciekawym dniu zawsze miał nieciekawe sny.




    Mieszkaniec Szkarłatnej Otchłani

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Czarna Róża
    Godność: Madeline Dark Wind.
    Wiek: 18-20.
    Rasa: Cień - rzecz jasna.~ x3
    Wzrost / waga: 163 /
    Aktualny ubiór: Sukienka balowa- czarna, maska, wysokie buty.
    Znaki szczególne: Ona jet cała szczagólna.~ x3
    Pan / Sługa: Sob? w?ada? nie da. x3 | Ci?gutek do spraw specjalnych. x3 Maskotka Noah.
    Pod ręką: Tencio, kosa, bandaże, czarna torebka z potrzebnymi rzeczami i... nutka tajemnicy, czyli maska.~ x3
    Stan zdrowia: Głęboka rana w nodze zrobiona paznokciami.
    SPECJALNE: Główny spiker w SpectroFM | Miss Spectrofobii 2011
    Dołączył: 01 Gru 2010
    Posty: 545
    Wysłany: 19 Lipiec 2011, 00:03     

    Blaise nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak wiele wydarzyło się w Darkisiowym życiu zanim wysłała list, w którym wręcz błagała go o ponowne spotkanie. Pewnie każdy normalny człowiek by się załamał na jej miejscu. Ona zaś była po prostu wykończona i z całego serca pragnęła snu, snu który daje jej spokojnie żyć nawet gdy ma zbyt wiele obowiązków. Tyle się wydarzyło, więc nic dziwnego, że ciężej było jej ukryć wszelkie emocje. O, nieczułości najwspanialsza, wróć tu i pomóż mi działać prawidłowo - zapewne to by powiedziała Dark. Cholera, dlaczego stała się tym Sennym Maniakiem? W końcu się nim nie urodziła, a teraz gdy uzależniła się od snów ciężej było nad sobą zapanować.
    Madeline nie patrzyła na to czy Blaise się krzywi, czy uśmiecha. Myślała tylko o tym, że jeśli zaraz nie dostanie jakiegoś snu to rozszarpie wszystkich w kolo na kawałki, albo znów zrobi krzywdę sama sobie. Chłopak robił błąd dyskutując z nią zbyt blisko. Jej oczy wskazywały na to, że była coraz bardziej rządna mordu. A teraz jeszcze ten ją drażni swoim gadaniem i zbliżaniem się do niej. Z trudem znosiła każde kolejne "pani", jednak teraz nie było czasu na kłócenie się o te słowo.
    Na stwierdzenie "Nie wiem kim jest Szanowny..." mruknęła tylko - "I szybko się nie dowiesz, bo ci to nie potrzebne do życia", ale nie Biały Królik tego chyba nie usłyszał. Była zła, ale nagle ujrzała jak chłopak przysuwa krzesła. Usiadła równo na przeciwko niego i teraz już była w stanie nawet wybaczyć mu to "paniowanie". Bał się? Prawidłowo, powinien się bać. Jednak nie snu, a swojej pani, która wydawała mu się taka nieskazitelna. Pomyślmy... Ciekawe czy dalej będzie mu się taka wydawać, gdy tylko się obudzi ze swojego snu.
    Odczekała chwilę, jednak nie trwało to zbyt długo, bo po chwili w głowie Blaise'a zaczął się tworzyć jakiś sen. W tym momencie panienka Wind poczuła charakterystyczny, według niej zapach osoby śniącej... Tak, była do takiego stopnia uzależniona, że nawet odróżniała coś co nazywała "wonią snu".
    Nie jadła już tyle czasu... Była cholernie głodna. Jej oczy stały się teraz na prawdę dziwne. Takie mętne, jak u jakiegoś zombie. Wciągnęła głęboko powietrze rozkoszując się sennym zapachem, jej serducho aż zabiło szybciej z radości i pragnienia. W jej oczętach zaczęły się pojawiać czerwone i jaskrawożółte refleksy, dodatkowo błyszczały one jak wyroby ze szkła.
    Przybliżyła się do swego sługi. Drżała cała... tak, bała się. Wiedziała, że może się nie skontrolować i go zabić bez skrupułów. Przypomniała sobie, że tuż za nią stoi Tsukichi. Chyba wolałaby, żeby nie widział co ona robi zjadając koszmar Gregory'ego. Jednak nie było czasu na przeganianie go... Z resztą, będzie chociaż wiedział co go czeka jeżeli zgodzi się na posilenie się jego własnym snem. Mruknęła tylko pod nosem...
    - Nie przeszkadzaj Tsukichi... Chociaż, jeśli zajdzie to za daleko możesz spróbować mnie powstrzymać, jednak nie gwarantuję, że to bezpieczne dla twego życia.
    Po tym dziewczyna przybliżyła usta do twarzy śniącego. Ich usta prawie się połączyły. Znieruchomiała w takiej pozycji, nic nie robiła. Dlaczego? Ponieważ na chwilę się zawahała... A co jeśli chłopak zrezygnuje ze służby? Albo przestanie ją bezgranicznie kochać? Co jeśli... Koniec tego! Skarciła się w myślach, co ona w ogóle rozważa? Poczeka jeszcze chwilę, to już nad sobą nie zapanuje. Z resztą chłopak powinien być wdzięczny, ze ona w ogóle spróbuje darować mu życie, choć będzie to dla niej ciężkie... Szybko zbliżyła się o te kilka milimetrów, które ich dzieliły. I co teraz? Wariaci pomyśleliby, że niczym dementor właśnie wysysa jego duszę. Ludzie średnio normalni, że wykonuje sztuczne oddychanie. Zaś normalni, ze to zwykły pocałunek. Jednak najwięcej prawdy mieliby... wariaci. Tak, to pokrętne. Może nie wysysała jego duszy, jednak robiła to ze snem. Po chwili śnienia koszmaru Ciągutek znalazł się w pustce, spał, ale nic konkretnego nie śnił.
    Każdemu normalnemu Cieniowi to by starczyło, jednak dla Madeline to było mało. Jej zęby ułożyły się na dolnej wardze sługi i przecięły ją dość głęboko... polała się szkarłatna maź powszechnie zwana krwią. Możliwe, że chłopak się obudził, a może jeszcze nie... jednak to nie powstrzymało jej kolejnego ruchu. Odsunęła twarz od jego twarzy, zaś jej ręka ułożyła się na przedramieniu. Po chwili paznokcie Dark wcisnęły się boleśnie w owe miejsce na ciele Białego Królika i przejechały kawałek zostawiając paskudną ranę. Jeśli wcześniejszy atak go nie obudzi, ten już musiał, nikt nie spałby spokojnie przy takim bólu. Spojrzała na swoje dzieło i wtedy się ocknęła. Odskoczyła przerażona od niego. W jej myślach mignął znaczek MORII na kostce Wąsiastego w barze, zranione udo, uśmiechnięta twarz Blaise'a, bandaż i dłonie obwijające opatrujące jej ranę. Cofnęła się od chłopaka. Zraniła go, choć on wcześniej jej pomógł... Dlaczego się tym tak przejęła, przecież wcześniej zaśmiałaby się z tego jak na psychopatkę przystało i wykonała na nim więcej tortur.
    Miast tego podbiegła do Tsukiego. Wygryzdała coś szybko na kartce i wcisnęła to Tsukiemu wraz z kluczami do gabinetu Róży.
    - Pójdziesz do gabinetu i tam na mnie poczekasz, kartkę dasz mojemu Kotu. To rozkaz.
    Była bardzo zdenerwowana, mówiła jakby się obawiała czegoś i zamierzała przed tym jak najszybciej uciec. Po tym zwróciła się do służby.
    - Jak wrócę tego tam ma tu nie być.
    Rzekła wskazując na poharatanego przez nią lunatyka. Z jego ran sączyła się krew, taka sama jawiła się na jej ustach kontrastując dość silnie z jej bladą cerą. Chciała, żeby go stąd wygoniono, bała się patrzeć mu w twarz. Wyciągnęła z torby bandaż i podała go jednej z osób sugerując to jak powinni postąpić z Lunatykiem. Nie powiedziała tego jednak głośno. Ruszyła szybko do wyjścia z sali, gdy tylko się przy nim znalazła powiedziała ciche:
    - Przepraszam, Blaise...
    Zniknęła, wybiegła stąd i uciekała, aby nikt jej nie dał rady znaleźć. Pierwszy raz przeraziło ją to co zrobiła zjadając sen... wcześniej odczuwała z tego satysfakcję, jednak teraz... Sama nie wiedziała co to takiego.
    [z/t]

      Służba zgodnie z rozkazem podeszła do Ciągutki.
      - Przepraszamy, ale musi pan opuścić to miejsce, jednak nim pan to zrobi, pozwoli pan, że opatrzymy pańskie rany?
    _________________


        Piękna róża zła
        Każdego kwitnie dnia
        w okrutne kolory przyodziana
        Każdy chwast co w drogę zechce pięknej róży wejść
        Aa, wkrótce zwiędnie i zamieni szybko się w jej część.

          Piękna róża zła
          Każdego kwitnie dnia
          W mordercze kolory przyodziana
          Chociaż kwiatem cudnym nasza piękna róża jest
          Aa kolce jej poranią nawet najłaskawszy gest.


      Galeryjka:


      x
    Blaise
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 25 Lipiec 2011, 15:44     

    Pozwól, że tym razem ja pokieruję Twoimi sługami, ale nie zrobię nic czego byś nie przewidziała. Przy czym można naprawdę płakać? Przy czym płakał każdy, jednocześnie. Najlepszym przykładem jest moment w którym Mufasa odszedł z tego świata zdradzony przez swego brata Skazę. Nawet Blaise, znudzony blondyn, którego rozśmieszyło zachowanie Julii i Romea, ten który rozważał całkowicie bez uczuć zachowanie Hamleta, ten który czytają teorię Freud'a stwierdził, że jest całkowicie bezsensu, bo go nie dotyczy, poczuł się nieco dźgnięty w to kamienne serducho, które wyszlifowała matka. Dobrze wiedział jak pożera się sny, parę razy już je posprzedawał na rzecz ubrań, dodatków i butów oraz drogocennych ksiąg. Sny był ważne, drogie, nie. One były bezcenne, ale Blaise nie chciał snów. W czasie tych ulotnych wrażeń wracał do przeszłości, której nie chciał. Gdy śnił mimowolnie wracały wspomnienia, zarówno dobre i zarówno złe. Ten sen, a raczej koszmar, zaczął się spokojnie. Blond kosmyki opadały na jasne plecy pewnej damy i kończyły się dopiero u kostek. Ubrana była prosto, w białą nocną suknię, a w dłoni trzymała srebrny zegarek. Stała tak chwilę w niebycie, a za nią? Za nią stał mały blond włosy chłopczyk, na oko dziesięcioletni. Fioletowe oczy zalane były łzami, a buzia zrobiła się różowa. Krzyczał coś, bardzo szeroko otwierał usta, ale wokół panowała cisza. Obojętność jest najgorszą karą, przynajmniej dla mężczyzny. Chwilę potem kobieta odwróciła się i jej twarz przyozdobił delikatny uśmiech, teraz można zobaczyć, że miała podbite oko. Dziecko pewnie myślało, że zaraz rozłoży ręce do uścisku, ale nie... Kobieta odeszła. Zaczęła odchodzić w niebyt. Co było dalej? Blaise nie wie, dlaczego? Bo zły dementor, o jakże pięknej twarzy i perfekcyjnym charakterze, pożarł sen. Nawet sobie nie wyobrażacie jaki Blaisio był szczęśliwy, że to akurat taki sposób jest najłatwiejszym na pożarcie snów, ale jego radość nie trwała długo. Jak mówiłam obudził się już za pierwszym ugryzieniem. Coś było nie tak. Zwykle cienie nie były aż tak agresywne. Czyżby jego pani była sennym maniakiem? Słyszał o takich i pewnego razu nawet wpadł w sidła podobnego jej. Cholera! Jego piękne usta, huh. Dobrze, że nie nos. Nie miał zamiaru zareagować, bo musiałby w jakiś sposób odepchnąć swoją panią, a nie widziało mu się używać teraz siły fizycznej, w przydatku mężczyzny i tak wątłej. Dopiero jak skóra na ramieniu rozeszła się, jęknął dość głośno i już miał zaprotestować, kiedy czarnowłosa odskoczyła jak oparzona. Czyżby nie był smaczny? Nie to raczej nie jest pora na takie żarty.
    W tej chwili Blaise znowu poczuł się jak Kowu z Króla Lwa, jak już przy nim jesteśmy. Nieużyteczny, syn marnotrawny. Nie odzywał się, tylko próbował powstrzymać krwawienie, tylko nie wiedział z czego, za dużo na raz. Nie wiedział czy się martwić, że czarnowłosy jeszcze raz się z nią spotka czy kurde sobą! Za dużo na raz, za dużo. Jego pani Madeline zwiała. Niezbyt pięknie, powinna ponieść odpowiedzialność i wyjść stąd z uniesioną głową.
    - Nie mów rzeczy oczywistych, to może przestaniesz być służącym. - warknął na słowa nowoprzybyłych. Huh, przyganiał kocioł garnkowi, sam przecież jest tylko nic nie znaczącym króliczkiem na posyłki. Czyżby trochę pojechała mu po ambicjach? Może trochę.
    - Bądźcie tak mili i dajcie mi kartkę i pióro. - rzucił wyciągając krwawiące ramię w ich stronę.
    - Nie żebym nie wierzył w Wasze kompetencje, ale jak się nie pośpieszycie i tego nie zszyjcie to zostanie blizna, a tego bym nie chciał. - rzucił, a raczej warknął. Humor mu się pogarszał wraz z upływem krwi, a bladł w dość szybkim tempie. Jeden ze służących zaczął powoli zszywać mu ramię, kiedy ten złym wzrokiem odmówił znieczulenia. Jak na nieszczęście miał zbyt słabe serce na jakiegokolwiek pomoce w zwalczaniu bólu, a dowiedział się tego pierwszy raz u dentysty, kiedy dostał dość poważnego wstrząsu. Fałszywe dokumenty powinny zawierać prawdziwe badania do takich spraw. Zacisnął zęby i odebrał od drugiego kartę papieru z piórem, by położyć je sobie na kolanie.
      Moja droga Pani Dark
      Piszę ten list, bo mam więcej niż przeczucie, że przez długi czas raczej nie będzie miała ochoty mnie widzieć i też dlatego, że nie byłbym wstanie powiedzieć Ci tego wprost.

    Wtedy na kartkę papieru spłynęła krew z rozgryzionej wargi zamazują słowo droga. Coraz bardziej zniecierpliwiony Blaise wyrwał jakiś bandaż i włożył go przed przednie zęby. To powinno na chwilę zatamować krwotok. Już miał pisać dalej, gdy wstrząsnął nim wstrząs.
    - Może ostrożniej, co? - zapytał chłodno, bo powodem drgawek było wylanie na jego ramię spirytusu. W oczach miał coś takiego, co biedakom kazało się na chwilę cofnąć. Blaise wrócił do pisania, a reszta do opatrywania. To musiało być coś skoro im to tak schodzi. Właściwie znając ich kompetencje, inne od Ciągutkowych, lepiej by było jakby sam to sobie zszył, ale zanim dotarłby do domu rana zdążyłby się zaognić.
      Wiedz, że nie mam Ci tego za złe. Wręcz w pewnym sensie poczułem się zaintrygowany i poczucie, że tylu rzeczy jeszcze o Tobie nie wiem sprawia, że coraz bardziej pragnę Ci służyć. Jednak wolałbym, żebyś więcej nie kradła moich snów, bo rozumiem że to była sytuacja specjalna? Ciężko mi stwierdzić, nie czuję takiego głodu jak Ty, moja droga pani. Wiedz tylko, że ową sytuacje możemy nazwać długiem, a dług zawsze trzeba spłacić. Czy to z odsetkami, czy po prostu całą sumę. Nie chodzi mi o pieniądze, a o... W takiej sytuacji ciężko zebrać mi myśli i powstrzymać drganie dłoni, więc wybacz za nieskładność zdań.
      Z resztą czy nie będzie ciekawiej aż sama się dowiesz?
      Ps. Na przyszłość nie oddawaj mi swojej własności, bo może bez tego nie będę mógł się następnym razem pojawić?

    Kiedy skończył pisać ostatnie zdanie wyjął z kieszenie dzwoneczek, który oddała mu na samym początku spotkania. On był jak pieczęć ich umowy o pracę... Zabawnie to brzmi. Służący podał mu kopertę i list i dzwoneczek wylądowali w środku.
    - Gdy tylko znajdziecie Czarną Różę oddajcie jej to. - powiedział ochryple. Kurcze, musi szybko się stąd teleportować, bo naprawdę nie wyrobi. Z upływu krwi był biały jak trup i coraz bardziej zniecierpliwiony, a kiedy zobaczył, że służący jest dopiero w połowie wyrwał mu nić i niezdarnie, choć dużo szybciej, zszył ramię i zawiązał na końcu supeł, by po chwili wstać i wziąć apteczkę, którą przynieśli ze sobą. Pożegnał się skinieniem głowy i teleportował się. Gdzie? Gdzie dusza i serce poniesie - najlepiej gdzieś gdzie jest jakieś łózko. W ostatnie chwili było widać, że się uśmiecha. Przecież nomen omen jego pani go pocałowała.
    [zt]
    Tsukichi
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Sierpień 2011, 12:15     

    Takim oto sposobem wciąż uważający się za Różanego strażnika Tsukichi został zupełnie sam. Nawet służba, która teraz znikła gdzieś w zakamarkach wieży nie zwróciła na niego żadnej uwagi. Pewnie domyślali się że otrzymał on odpowiednie rozkazy. Ale czym był brak towarzystwa dla kogoś takiego jak Tsuki. Nie raz był tylko sam ze sobą i swoimi rozmyśleniami. Tym razem jednak miał ochotę myśleć na głos. To wszystko zdarzyło się zbyt szybko.
    W jednej chwili Róża zastygła w jego lekkim objęciu. Spodziewał się odrzucenia przez nią chęci pomocy, ale żeby coś ją powstrzymało od odepchnięcia się od swojego podwładnego? Może było to coś czego świeżo wybrany Briar jeszcze nie rozumiał.
    W drugiej chwili jakiś blond-włosy arogant ukradł mu obiekt do ratowania numer jeden. I kto wie z jakim zamiarem. Tsu nie chciał tylko pozwolić na to żeby Róża zaliczyła powąchanie podłogi... ale widocznie nikt go nie zrozumiał.
    Pewnie nie zawahałby się ratować pannę Wind, gdyby nie właśnie jej reakcja na spotkanie z Asem. Mówi się, że kogoś poznaje się także obserwując jego poczynania z osobami trzecimi, ale teraz zupełnie mu się pomieszało. Kolejne chwile tylko pomogły mu zrozumieć jak wiele musi się jeszcze nauczyć o Róży. Z tej strony jeszcze się jej nie przyglądał. Nie przyglądał się Cieniom. Nie wiedział że od zjadania snów można się uzależnić. Aż opisałby aktualną sytuację gdyby miał pod ręką pióro i kartkę papieru. Jednak zdawał sobie sprawę, że gdyby nie jego brak uczuć to bałby się. Było w tym coś, co kazało mu przypomnieć sobie najgorsze koszmary senne jego życia.
    Kolejna chwila przeminęła równie szybko i bezlitośnie, nie pozwalając biednemu umysłowi wyciągnąć odpowiednie wnioski. Było już po wszystkim. Znowu był sam. Po raz drugi wszystkie informacje przeleciały mu przed oczami. Otrzymał rozkaz, ale śpieszyło się mu do wykonania powierzonego zadania, co zresztą do Tsu jest niepodobne.
    Briar pozwolił kolejnym chwilom przejść obojętnie obok niego. Natomiast samotność wzięła go ze sobą i pomogła mu poukładać wszystko w mniej lub bardziej chaotyczny sposób. Jedynym sposobem będzie odbycie kolejnej rozmowy z Darkiś, kiedy już oczywiście będzie ona w pełni zdolna do takiej rozmowy. Tymczasem on sam dużo zrobić nie może. Ma czekać, to będzie czekał.
    Kartka i klucze wylądowały w osobnych kieszeniach.
    Sala Obrad została pusta. No prawie, oznaki życia potwierdzało jeszcze echo leniwych kroków Tsukichiego i błyskawicznie sprzątający członek służby Różanej Wieży, który zniknął szybciej niż się pojawił, więc został umieszczony w kategorii "prawie".
    Drzwi do gabinetu były już blisko, a mimo to każdy krok wydawał się coraz krótszy. Wkrótce ostatnimi dźwiękami na sali były dźwięk przekręcanego klucza i skrzypiących drzwi.

    [z/t]
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  
    Szybka odpowiedź

    Użytkownik: 
               

    Wygaśnie za Dni
     
     



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,25 sekundy. Zapytań do SQL: 10