• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Dyniowe Miasteczko » Dyniowy Las
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Hamnet
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Maj 2011, 14:34   Dyniowy Las

      Czym było by lekko upiorne miasteczko bez lekko upiornego lasu?
      Dyniowy las składał się głównie z dyni, a raczej dyniowatych. Było tu około 1000 gatunków pochodzących z tej własnie rodziny, nic więc dziwnego, że las był urozmaicony. Na dodatek lekki powiew magyji sprawił, że kilka okazów było kilkakrotnie większych niż przeciętny człowiek. Wszędzie przebijały sie kolory pomarańczu, czerwieni, zieleni, żółci i bieli.


    Panienka wyprowadziła go za rączkę z Pestki. Była zła.
    - Złość piękności szkodzi... - mruknął po drodze, dość cicho, by nie mogła tego dosłyszeć.
    Trafili do dyniowego lasku, który jeszcze bardziej przeraził Poetę.
    Czy tu przyjdzie mi zginąć? Oddać swe marne życie w jej ręce? Tak! To idealne miejsce dla takiego poświęcenia! Lecz ona chyba nie wie do końca co czyni. Powinienem zatem jej dopomóc mym głosem, mym natchnieniem.
    Złapał ją za ręce i spojrzał w te różowe oczy.
    - Chcesz mnie zabić prawda? Chcesz! Musisz chcieć! Zabij mnie! Zabij! Masz siłę, więc to uczyń! Rań mnie poważnie! A potem żałuj kobieto! Żałuj swego czynu! Bo jesteś nędzną istotą! Przebij mnie więc swoją złośliwością i nienawiścią!
    W jego oczach wybuchł prawdziwy ogień. Wnet nasyciły się kolorem czeluści piekielnych.
    Miał tylko nadzieję, że panna podda się tej hipnozie.
    Victoria



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Maj 2011, 15:19   

    Nie wiedziała gdzie prowadzi mężczyznę, chciała by tylko ich rozmowa nie dotarła do uszu dziwnych mieszkańców miasteczka. Z każdym krokiem zaczynała zdawać sobie sprawę, że słowa nieznajomego mogły być prawdą. Może naprawdę chcieli ją powstrzymać od opuszczenia baru? Może chcieli żeby tu zamieszkała już na zawsze? W sumie brzmiało to jak jakaś nędzna bajka, lecz w Krainie Luster wszystko było możliwe.
    - Matko, po co mi to? - Mruknęła cichutko do siebie poprawiając swojego pluszowego kota, którego umieściła pod swoją pachą, by nie spadł. Tak naprawdę to było jej teraz wszystko jedno czy by jej wypadł, czy by go zgubiła, była zbyt przejęta tym dziwnym Dyniowym Miasteczkiem.
    Chciała iść jeszcze dalej bojąc się, że ktoś może ich śledzić, lecz mężczyzna szybciej wpadł na pomysł zatrzymania się.
    Już miała zaprzeczyć, tupnąć nogą jak to miała w zwyczaju, ale stało się coś dziwnego.
    Gdy jej oczy napotkały wzrok nieznajomego... Nabrała dziwnej ochoty. Chciała zrobić wszystko o co poprosi ją chłopaka, nawet gdyby miała obciąć sobie swoje ukochane włosy, nawet gdyby miała się zabić. Chciała zrobić dla niego wszystko.
    Odruchowo zacisnęła mocniej swoje chłodne palce na jego dłoniach i przybliżyła się do niego.
    - Mam Cię zabić panie? Ale dlaczego? Cóż takiego się stało, że życie ci zbrzydło? - Spytała, choć tak naprawdę jej usta same się ruszały. Cząstka jej duszy mówiła jej by przestała, by nie ulegała tej chytrej sztuczce, ale to było od niej silniejsze. Nawet mówiła tak jak nie ona, uff.
    Hamnet
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Maj 2011, 15:37   

    - Nie gadaj głupia babo tylko rób, co mówię!
    Odpiął od swojego pasa ukochaną szablę i wepchnął w jej dłonie.
    - Czyń swoja powinność puchu marny! A potem uciekaj, ile sił masz w nogach! Będziesz tego żałować po wsze czasy, twój umysł zmącą myśli nieczyste, będziesz się topić w winie! Nigdy tego nie zapomnisz! Nie pozwolę ci zapomnieć! Twoje dłonie zbruka krew, której nic nie domyje. Krew niewinnej osoby, która chciała ci pomóc!
    Victoria



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Maj 2011, 15:50   

    Nigdy nie przypuszczałaby, że ten mężczyzna będzie chciał czegoś takiego. Nigdy nie myślała o tym, że będzie zmuszona do takich rzeczy. Nigdy nikogo nie zabiła i nigdy nawet takiej zbrodni nie planowała, lecz teraz była do tego zmuszona. Czuła, że musi wepchnąć mu tą szablę w serce. Chciała by padł i wykrwawił się na śmierć. Nie wiedziała co nią kierowało, jej cząstka umysłu jeszcze bardziej się zbuntowała, jednak ciało nie słuchało.
    - Skończę twe męki. Ułóż się wygodnie pośród dyń pomarańczowych, które wyśmiewać będą Twoje życie marne. - Mruknęła wpatrując się cały czas w jego czerwone oczy. Sięgnęła jednak po szablę o cofnęła się o kilka kroków nie spuszczając z oczu jego twarzy. Nie musiała patrzeć gdzie jest serce, mimo, że nigdy nie musiała nikogo dźgnąć, wiedziała gdzie ma celować, wiedziała z jakąś siłą by zadać śmiertelny cios.
    Nic nie powiedziała. Nawet nie mrugnęła, gdy wbijała ostrze szabli w ciało mężczyzny. Nie puszczała przez dłuższą chwilę rękojeści wpatrując się cały czas w tą przeszytą złością twarz.
    Nagle coś jednak się stało. Jej oczy nabrały normalnej barwy, nie były już tak zamglone jak wcześniej, lecz wciąż było widać w nich złość i nienawiść.
    Dziewczyna szybko sięgnęła po swojego pluszowego kotka, który upadł wcześniej na trawę i zaczęła kierować się szybkim krokiem w nieznaną sobie stronę.

    [z/t]
    Grapevine



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 9 Czerwiec 2011, 16:06   

    Dziewczyna przechadzała się powolnym krokiem, po tym strasznym zdarzeniu, które przeżyła. Och... jaka ona była ciapowata. Dużo wcześniej upadła i obiła kość ogonową, ale jakim cudem? Widać nie bez powodu mówi na siebie "gapa". Wszystko wywodzi się tego, że ona zamiast myśleć o tym co robi, to jeszcze nie koncentruje się w ogóle. No, ale koniec o tym! Grapevine zdecydowała się pochodzić naokoło dyń. Tak też zrobiła. Zaczęła pałętać się wśród dyń i nucić jakąś piosenkę. Nie miała co robić, więc po chwili usiadła obok dyni, tak wielkiej, że pewnie nie dałaby rady wejść na nią. Była bardzo zmęczona i chciała chwilkę się odprężyć. Myślami przebywała nad Herbacianą Rzeką. To właśnie tam poznała tego uroczego chłopczyka, o imieniu hm... Niestety nie wiedziała jak miał na imię owy młodzieniec. Nie chciała zgadywać, więc przestała myśleć o tamtej lokacji, czy jak to tam nazwać. Nagle wstała i zaczęła patrzeć w niebo. Było bardzo piękne, a jeszcze ten lekki powiew wiatru. Ach... było bardzo przyjemnie. Niestety długo nie napawała się pięknem chmur i błękitnego nieba. Zaczęła skupiać się na wielgachnej dyni obok, której usiadła. Była taka zamyślona, że nawet jej nie zauważyła. Teraz mamy dowód, na to że słusznie nazywana jest gapą i ciapą. Ale zaraz, przecież nikt na nią tak nie mówił. To może dlatego, że Wisienka sama siebie uważała za fajtłapę. Znowu skupiła się na dyni. Patrzyła na nią i aż jej się chciało na nią wejść. Miała wyrzeźbioną, tak straszną twarz, że dziewczyna zaczęła lekko drgać. Nagle próbowała się na nią wdrapać. Nie dawała rady! Wyjęła swój czarodziejski szkicownik i zaczęła na nim malować schody. Trochę jej to zajęło, ale opłaciło się. Od razu stanęły przed nią rysownicze schody. Dziewczyna nie czekała, tylko od razu wskoczyła na nie. Szła ostrożnie, bo nie chciała się wywalić lub inaczej skrzywdzić. Już po chwili stała na wielkiej dyni. Popatrzyła dookoła i usiadła na niej wpatrując się w ścieżkę, którą przeszła. Może los się nad nią zlituje i pozna jakąś nową ciekawą osobę? Tego jednak nie mogła wiedzieć. Grapevine była bardzo dziwna. Uśmiechnęła się do siebie i zaczęła coś gadać. Na szczęście bardzo cicho, tak aby nikt nie usłyszał. Prawda, że dziwna? Była bardzo, dziwna, bo nie wiedziała na co się zdecydować. Nie miała już zamiaru dłużej siedzieć w miejscu, w którym nikogo nie ma! Zeskoczyła z wielkiej dyni i zaczęła się kierować do wyjścia. Jednak coś ją powstrzymywało. Ta atmosfera panująca w tym miejscu, była taka dziwna? Tak, właśnie taka była. Dziewczyna była już trochę od swojej dużej dyni zobaczyła chłopaka, który leżał na ziemi. Bardzo się przestraszyła i z pędem uciekła z dyniowego miasteczka. Miała zamiar przejść do Świata ludzi i tam znaleźć nowych przyjaciół. Oby ich znalazła, bo inaczej zamknie się w sobie. Powoli znikała, a dyni już nie widziała.

    z/t
      
    Hamnet
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 12 Czerwiec 2011, 16:33   

    Oto Twe serce przebiła strzała śmiertelna, które wnet zabierze Cię do świata innego.
    Lecz tak się nie stało. Był tu nadal, nie w pełni świadomy ran odniesionych w tym przedstawieniu. Dziewczyna uciekła, spełniwszy powinność swą, a on został. Brak sił doskwierał niezmiernie, toteż na kolana upadł. W tej oto pozycji sięgnął dłońmi swymi po zbrodni narzędzie. Starał się całym swym ciałem wyzbyć zatrutej nienawiścią szpady, lecz oto jego starania marnymi się okazały. Nie pozostało już nic prócz skonania w tym lesie dyniowym. I choć rana śmiertelną nie była, jego wyobraźnia chora podpowiadała, że czas już pożegnać się z Lustrem.
    Krok wtem usłyszałem i głowę podniosłem. I ujrzałem anioła. Stał nade mną, w swej poświacie skąpany. Lecz żadne słowo z ust jego się nie wydobyło. Czyżby mną gardził?
    Ostatkami sił podniósł się z ziemi usłanej dyniowym listowiem. Doszedł do największego okazu. Uniosłszy lekko głowę w górę, przyjrzał się ostatni raz panience stojącej na tym dziwnym tworze.
    Więc nie jesteś aniołem...?
    I padł na plecy, na listowie zielone, pomarańczowe i żółte. Uśmiech błogi wykwitł na jego twarzy. Na piersi pozostał krwawy ślad, który powoli rozchodził się po szarej tkaninie.
    Żył. Fizycznie. Jego zdrowie psychiczne natomiast do końca odeszło.
    Adele



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 19 Czerwiec 2011, 19:21   

    Ciemność nocy przenikała wszelkie zmysły młodej kobiety. Jej porcelanowa cera doskonale kontrastowała z obrazem otaczającej ją rzeczywistości. Było to wręcz niepomocne - przeszkoda w wykonywaniu powinności. Oh, ile by dała, by móc swobodnie podróżować po tym magicznym, wymarzonym, beztroskim świecie.
    Błądziła między drzewami, zaciskając zęby i oddychając ciężko. Gdy tylko spojrzała w granatowe niebo, ujrzała ciemne, kłębiące się w najróżniejsze kształty, chmury. Przemykając po cichu w gęstwinie, tu i ówdzie dało się usłyszeć rechot żab i zadziwiająco donośny szum masywnych gałęzi sponiewieranych przez wiatr.
    Kroczyła przed siebie, i nim spostrzegła, znalazła się na zupełnie innym terenie. Wilgotna ziemia, porośnięta soczystym odcieniem pomarańczy, zdawała się być swoistą granicą pomiędzy snem, a ostatnią nadzieją normalności. Dech jej zaparło w piersiach, gdy do nozdrzy dotarła przyjemna, nieznajoma woń, która łechtała i i podsycała wyobraźnię.
    Nagle usłyszała czyjś oddech. Spokojny i błogi, jak u niemowlęcia. Jakaś część podświadomości rozkazała stanąć w miejscu, zatrzymać kroku, wyjrzeć za konary. Inna strona jaźni, całkiem nieugięta, zakazała okazywać jakąkolwiek słabość. Przecież, będąc zwiadowcą, nie może pozwolić sobie na taki błąd!
    Ludzka... kobieca mentalność...
    Odgarnęła subtelnym ruchem ciężkie liście sprzed swych oczu, w których odbijał się niepokój i lęk, a także blask jaśniejącego księżyca.
    I ujrzała przed sobą... młodzieńca, o twarzy skalanej grymasem cierpienia. Żył? Nie żył? Jej serce zatrzymało swój bieg na moment, lecz zdrowy rozsądek rozkazał ruszyć przed siebie.
    Czyżby był to człowiek...?
    Zbliżyła się powoli, klękając przy jego chłodnym ciele. Rana szpeciła sylwetkę owego młodzieńca, który bardziej jawił się Adele jako anioł.
    Dłoń kobiety niepewnie spoczęła na jego czole, potem powędrowała nieśmiało ku szyi.
    PULS
    Następnie z jej różanych ust wydobył się cichy, niespokojny głos:
    - Zbudź się, młodzieńcze... Zbudź się...

    Gdy przez dłuższy czas nie odpowiadał, Adele z wielkim grymasem na ustach, oddaliła się od zlodowaciałego ciała...

    z/t
    Adelle



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 19 Lipiec 2011, 19:58   

    Z każdym dniem co rzaz bardziej zależało jej na tym, by inni mieszkańcy Krainy Luster przekonali się do przedstawicieli jej rasy. Mimo, że jeszcze nigdy nie spotkała tu żadnego Stracha, dobrze wiedziała jaką reputacją się tu... Cieszą. Nikt ich tu nie chciał, tylko dlatego, że żywili się ludzkimi emocjami. A może to po prostu zazdrość? Zazdrość, że oni dostali po śmierci szansę, a ich zmarli przyjaciele nie? Tak, to na pewno zazdrość, a przynajmniej tak sobie to wszystko tłumaczyła Flavii, która potrafiła wybaczyć wszystko. Głupota nie zna granic, zazdrość i chęć zrobienia krzywdy innym też. Każdy to w sobie miał, ona rozumiała, dlatego z każdą obelgą, która została rzucona w jej stronę, jej chęć odnalezienia nowego Stracha i połączenia z nim siły była co raz większa.
    Najważniejsze jednak było to, że dziś ani razu nie stała się półprzeźroczysta ani nie straciły pamięci. Był to wieli sukces. Ostatnio sporo ćwiczyła nad swoją główką i emocjami, pewnie to dlatego.
    Przechadzała się po lesie, a dokładniej to przemierzała go w iście spektakularny sposób. Przy każdym drzewie obracała się dookoła własnej osi robiąc coś na kształt piruetu, chociaż szczerze powiedziawszy byłą to tylko nędzna podróba. Wymachiwała rękami na wszystkie strony udają, że lata. Tak naprawdę mogła to zrobić i co jakiś czas unosiła się kilka centymetrów nad ziemię śmiejąc się przy tym wniebogłosy.
    Pech jednak chciał, że w najmniej odpowiednim momencie, przed dziewczyną, jak szalona wyrosła wielka dynia. Tak naprawdę to nie wyrosła, po prostu Flav jej nie zauważyła, ale ona tak kocha przesadzać!
    I właśnie przez to wielkie pomarańczowe coś dziewczyna upadła na miękką trawę, która opatuliła jej drobne ciałko muskając delikatnie jej ręce i policzki.
    - Impregnować. - Mruknęła do siebie wpatrując się w rozgwieżdżone niebo, które przedzierało się przez gałęzie drzew. To co mówiła nie miało najmniejszego sensu, jak zawsze.
    Walentynek
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 20 Lipiec 2011, 14:42   

    - Walentynek! Cholera jasna! Cholera ciemna! Cóż żeś narobił?! No co?! Och! Zgubiłeś się! Taktaktak! Nienienie! Jesteś kotem! Kurde! Pół kotem, no! Odnajdziesz się w terenie, odnajdziesz… – Takowe wrzaski z dodatkiem odgłosu trzaskania gałęzi były słyszalne już z bardzo daleka. Prawda jak prawda moi mili - Walentynek ruszył z miejsca swój kotowaty tyłek i udał się po prostu na małe zbadanie tutejszych miejsc. Niestety pech chciał, że nieco zbłądził z trasy i znalazł się w miejscu o, którym nawet mała pogłoska nie przeszła mu przez uszy. Przystanął na moment zacząwszy ruszać łebkiem na wszystkie strony świata, badając dokładnie każdy szczegół swoimi złotymi ślepiami, które teraz jako jedyne było można zobaczyć. Zresztą... Zmrok dawno pokrył nawet najdalsze zakątki, a on ubrany był w szarości i czerń, dlatego doskonale zamaskował się w tejże ciemności.
    - Miauczy kotek - miau! - Wypowiadając to bezsensowne zdanie ruszył dalej, lecz i tutaj szczęście sobie odeszło, bo tym razem zatrzymał się z powodu tego, że w coś uderzył. Otrząsnął się i spojrzał przed siebie, a właściwie to centralnie na to, o tą przeszkodę i... zdziwił się.
    - Co tu dynia robi?! No, co?! Ja się kurde pytam! Te, dynia! Idź sobie! - Znów zaczął wrzeszczeć przerywając ciszę i magiczny klimat tego miejsca. Zaczął nawet kopać w tą dynię, szturchać ją i drapać czy gryźć, ale to tylko dynia... Sama się z drogi nie osunie, musiałby przesunąć ją sam, czego po prostu nie ogarnął i wściekał się coraz bardziej, gdy tylko widział, że ta ani nie odpowiada ani się nie porusza.
    - A, dobra! Kicham na ciebie! - Stanął dumnie po czym odchrząkując przeszedł z pozy stojącej na cztery łapy i pobiegł przed siebie. Tym razem wiedział gdzie się udać i czego szukać. Musiał znaleźć miejsce gdzie nie będzie żadnych dyń, gdzie spokojnie sobie usiądzie, bądź się położy i odetchnie.
    Po pięciu minutach nawet znalazł idealny kąt, lecz jakoś tak... nie podchodził w jego stronę, stał jak uderzony cegłą w głowę. Nastawił tylko bacznie uszka w przód... Ktoś tu był! Jego zmysły szalały... Wyraźnie odczuwał czyjąś obecność.
    Wydał tylko jeszcze cichy pomruk i zaczął kierować się swoim odczuciem coraz bliżej i bliżej... Usiadł całkiem niedaleko i obserwował.
    - Przepraszam! Czy tu ktoś jest? Bo mam nadzieję, że nie łowca zwierząt! - Czuł się naprawdę dziwnie. Ta aura była taka jakaś inna i to znacznie!
    Cyk-cyk. Bum! Uciekł nagle.

    z/t.
      
    Adelle



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 20 Lipiec 2011, 15:00   

    Nie zastanawiała się tak naprawdę co tu robi. Po prostu tu przyszła. Nie miała planów, nigdy. Nie pytała o czas, bo po prostu był dla niej mało ważny. Cieszyła się każdą chwilą, to się się liczyło dla tej pokręconej dziewczyny. Leżąc tak na miękkiej trawie, wśród wielkich drzew i soczyście pomarańczowych dyń, rozmyślała nad najbardziej banalnymi rzeczami. Dlaczego motyle są kolorowe, czemu niebo jest niebieskie, skoro... I tak dalej.
    - Tik-tok. Chyba czas na herbatę. - Stwierdziła jakby właśnie przed chwilą z kimś namiętnie dyskutowała. Zaśmiała się jak jakieś małe dziecko uradowane z lizaka, po czym zaczęła machać nogami i rękoma jakby robiła aniołki w trawie. Tak, to na pewno sprawa tego pomarańczowego. Przez ten kolor oczopląsu można było dostać, co na pewno nie pomagało w myśleniu.
    - Pląsać. - Szepnęła przykładając dłonie do swoich rozgrzanych policzków, po czym wstała pomagając sobie swoją mocą. Nie musiała nawet kiwnąć palcem, ugiąć nogi. Coś jakby ją uniosło trzymając za ramiona.
    - Wygrałam, motherfucker. - Mruknęła chcąc podskoczyć w miejscu, jednak tego nie zrobiła. Usłyszała coś. A może to po prostu szelest liści? Ale zaraz znowu coś, teraz wyraźniej. Jakiś mężczyzna.
    - Łowca zwierząt? A masz cukier? - Odkrzyknęła obracając się dookoła własnej osi. Co raz szybciej i szybciej, aż jej nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa i dziewczyna wpadła na drzewo z cichym jękiem. - Potrzebujesz kremu. - Poradziła drzewu, do którego przylgnęła jakby chciała je przewrócić. Palcami jeździła po chropowatej korze, jakby właśnie oceniała stan skóry jakiejś osoby. Uśmiechnęła się do siebie zadowolona chwaląc się w duchu za swoją chęć pomagania innym.
    Shadow
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Lipiec 2012, 20:09   

    Las pełen obiektów młodzieńczej nienawiści. Czy może być coś "lepszego"? Shadow nie miał pojęcia, czy da radę przebyć ten dystans bez problemów żołądkowych. Gdy tylko poczuł ten odór charakterystyczny dla dyń, jego zjedzony na szybko deser podskoczył mu z powrotem do gardła. Czemu akurat dynie? Chłopak zniesie każdy zapach - choćby najgorszy, ale ten był związany z traumą z dzieciństwa... Codzienne jedzenie stu placków z tego pomarańczowego warzywa może każdego wykończyć, a zwłaszcza małego chłopca który nigdy nie pałał entuzjazmem do jedzenia czegokolwiek z wyjątkiem snów. Teraz nie miał zbyt dużego wyboru : iść przez las lub zostać w wariatkowie? Wybór bardzo oczywisty, jednak zadanie nie łatwe do wykonania. W piekielnych trudach Shadow wlókł się za dziewczyną zasłaniając rękawem nos. Mimo wszystko starał się nie zwalniać, jeżeli by się zatrzymał to dłużej musiałby pozostać w tym koszmarnym miejscu. Maszerował, próbując nie myśleć o otaczających go znienawidzonych dyniach. Przymknął nieco oczy i kompletnie odleciał. Któż wie co działo się w tej złowieszczej główce? Młodzieniec postanowił ułożyć sobie plan, który zrealizuje po opuszczeniu lasu. Po dłuższym namyśle postanowił dalej podążać z Lisanną by odnaleźć miejsce z którego będzie znał drogę do Świata Ludzi. Dumny z siebie podniósł głowę wyżej i całkowicie zamknął oczy. To był błąd. W krótkiej chwili, szybko idący osiemnastolatek zderzył się czołowo z wielką, nisko rosnącą dynią. Pod wpływem siły uderzenia upadł na ziemię, po czym zaczął pocierać bolące miejsce.
    To nie jest najlepszy dzień dla mojej głowy. Najpierw ławka teraz to... Hm? Ta dynia... Się ze mnie śmieje... - na początku można by pomyśleć, iż chłopak jest nienormalny, ale wielkie pomarańczowe warzywo naprawdę zaczęło chichotać. Zwróciło się "twarzą" do młodzieńca. Dynia miała taką minę jak te lampiony robione przez ludzi w Halloween. Z wyciętym uśmiechem, roślina pochyliła się nad Shadow'em.
    - Jak chodzisz baranie! To bolało! - dziwne uczucie słyszeć takie zażalenia ze strony gadającej pomarańczowej baryły. Tak oto dziwadło narzekało, a do chłopaka ciągle owe zdarzenia nie dochodziły. Można by powiedzieć, że się zawiesił. Jego głowę wypełniały teraz jedynie smutne wspomnienia powiązane z budową potwora.
    Lisek
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Lipiec 2012, 21:07   

    Lisanna była zafascynowana Dyniowym Lasem. Raz za razem mijała dziwaczne gatunki dyń: niektóra przerastała dziewczynę wzrostem, a jeszcze inna była różowa. Jedną chciała dotknąć, ale gdy już zamierzała zrobić to co chciała, to pomarańczowe warzywo strzeliła oparem o tej samej barwie. Lisanna odskoczyła i nie zamierzała dotykać żadnej z nich. Jednak ktoś nie podzielał jej fascynacji tym niezwykłym lasem. Był to jej towarzysz w podróży, który nie czuł się zbyt swobodnie w nowym miejscu, a było to widać gołym okiem.
    - Wszystko w porządku? - spytała, bowiem nie chciała, żeby padł jej jak kłoda i przedłużył wędrówkę, która i tak już jest dość długa. Lisanna uznala, że jej słowa nie docierają do niego i póki nie usłyszy osuwającego się ciała na ziemię, to będzie dobrze.
    Szla dalej, a chłopak za nią, ominęła wielką dynię, która miała wycięty uśmiech , taki jaki robi się na święto Halloween. Nie przejęła się nią zbytnio i ruszyła dalej. Zatrzymała się, bo usłyszała jakiś głos i coś jeszcze - obróciła się w stronę źródła, a była tam tylko przerośnięta dynia i... leżący przed nią jej towarzysz. Jak widać gadający okaz był zły na chłopaka, Lisanna tylko westchnęła i podeszła do obojga.
    - Co tu się dzieje? - spytała się mężczyzny kucając przy nim na tyle by go złapać za ramię. Spojrzała na mówiące warzywo i dopiero teraz zdała sobie sprawę, jaka ona jest ogromna. Spojrzała towarzyszowi w oczy i uznała, że nie kontaktuje się ze światem zewnętrznym.
    Nie chce mi się wierzyć, że boi się dyń, może to coś innego.
    - Hej, dziewczyno, powiedz coś swojemu chłopakowi żeby uważał gdzie lezie.
    Na te zdanie obróciła się w stronę pomarańczowego zarozumialca i wstała.
    - Po pierwsze nie jest moich chłopakiem - powiedziała spokojnie - A po drugie, daj spokój, albo Cię rozkroję - to ostrzeżenie.
    Następnie pochyliła się nad chłopakiem i pstryknęło mu przed twarzą - miała nadzieję, że da w końcu jakiś znak życia.
    Shadow
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Lipiec 2012, 21:49   

    Pierwsze pytanie Lisanny odbiło się jednie echem w głowie młodzieńca. Był wtedy zbyt zajęty swoimi chorymi myślami by zwrócić uwagę na świat zewnętrzny, co wyjaśnia jego zderzenie z wielkim gadającym warzywem. Drugie zapytanie natomiast spotkał tak samo okrutny los. Przez szok po zderzeniu z dynią, głowa chłopaka zamknęła jakiekolwiek dojścia i Shadow był głuchy na to co się dzieje. Czas w normalnym świecie toczył się dalej, a w młodej chłopięcej główce działy się dziwne rzeczy. Wspominał bowiem niemiłe chwilę związane z dyniami.
    "- Paniczu! Paniczu mam dla panicza kolejne ciasto! - krzyknęła gospodyni, a jej głos odbijał się echem po całej posiadłości. Cóż właśnie robił Shadow? Przeżywał w łazience konsekwencję przejedzenia plackami z dyni przez długie kilka godzin. " Brr! Złe wspomnienia, bardzo złe. Strach przed dyniami? Bez przesady, to bardziej odraza. Wszystkie zdania, które padały w Lesie, jedynie wlatywały jednym uchem, a wylatywały drugim. Wypowiedź dyni zatrzymała ten proces, ale chłopak nadal nie dawał znaku życia.
    Jaki chłopak? A ona co? Twierdzi, że nie jestem chłopakiem? - już tłumaczę tok myślenia Shadow'a. Otóż on nie ma pojęcia o miłości - nigdy nie słyszał o tych bardzo powszechnych określeniach "mój chłopak" czy "moja dziewczyna", chociaż zapewne ktoś mu mówił, ale to go nie interesuje. Dlatego u owego oryginalnego osiemnastolatka tego typu określenia to nic więcej jak podporządkowanie płci. Jego kolejne rozmyślania przerwało pstryknięcie przed jego twarzą. Powoli wracał do żywych, jednak do jego nozdrzy dostał się bardzo silny zapach dyni. Halloween'owy gnojek postanowił zasmrodzić powietrze. Chłopak złapał się za usta i nieco skulił.
    Niedobrze mi. - postanowił nie mówić tego na głos. Co uczynić w takiej sytuacji? Mógł strzelić do warzywa, ale aromat stałby się tylko intensywniejszy. Czując, iż kolor jego twarzy zaczyna przybierać nieco zielonkawy kolor, chłopak zerwał się gwałtownie z ziemi, po czym powoli i z przerwami powiedział:
    - Ch... Chodźmy... - Shadow nie stał całkiem prosto. Był nieco zgarbiony, a głowę miał spuszczoną ku dołowi, jego prawa ręka zasłaniała usta, a lewa wisiała bezradnie. Jakby tego było mało - twarz młodzieńca miała zielonkawy odcień. Tak, chłopak potrzebował świeżego powietrza, a im dłużej tu zostaną tym stan młodego pewno będzie się pogarszał. Osiemnastolatek powoli ruszył, ale usłyszał za sobą głos pomarańczowego warzywa.
    - Haha! Poznałem cię! Twoje ofiary często tu uciekały. Bezimienny dzieciaku gdzie się wybierasz? A może powinienem powiedzieć Shadow? - rzekła dynia kiwając się chaotycznie na boki. Chłopak na chwilę powstrzymał swój żołądek i powiedział z lekkim uśmiechem:
    - Staczam się, dynia mnie zna...
    Lisek
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 14 Lipiec 2012, 16:34   

    Więc nawet on, ma jakieś słabości...
    Lisanna dobrze o tym wiedziała, ale nigdy by nie pomyślała, że dynie są jego piętą. Była przy tym także zła, bo nie powiedział jej na wstępie, że pomarańczowe warzywo działa na niego negatywie. Faceci - próbują zgrywać bohaterów i nie przyznają się do własnych słabości. Odłożyła swoje przemyślenia na bok i zajęła się wymyślaniem planu powrotu chłopaka na ziemię, i zajęciem się przerośniętą dynią.
    Sięgała już po ramię swojego towarzysza, ale przeszkodziła jej w tym halloween'nowa ozdoba, wypuszczając do atmosfery smród. Każde warzywo ma swój specyficzny zapach. Aromat tego lasu Lisannie zbytnio nie przeszkadzał, ale ten okaz miał wyjątkową woń. Nagle chłopak wstał i zdołał wymamrotać słowa naglące odwrotu skierowane w jej stronę.Nie wyglądał zbyt dobrze, było to widać gołym okiem. Nie posłuchała od razu, ruszyła dopiero gdy był kilka metrów od niej i pomarańczowego zarozumialca. Znieruchomiała gdy postanowił podzielić się informacją, którą dysponował.
    Ofiary? Jednak rozmawiała z nim na ten temat, nawet odważył się jej przy tym dotknąć. Nie przejęła się tym zbytnio, ona też wielokrotnie pozbawiła kogoś życia. Bardziej interesowało ją to, jak on nazwał chłopaka.
    Dlaczego nie chciał mi powiedzieć takiego prostego słowa?
    - Więc tak się nazywasz... - powiedziała bardziej sama do siebie niż do niego. Ciszę między nimi przerwał grzmot, a następnie spadł bez ostrzeżenia deszcz, wypełniając wodą dziury w ziemi. Ruszyła w stronę Shadow'a i gdy była metr od niego usłyszała jak coś mamrocze pod nosem. Już chciała powiedzieć, żeby powtórzył, bo dokładnie nie usłyszała i poczuła mocny ucisk w prawej ręce. Obejrzała się i zobaczyła jak jego zielona narośl owinęła się boleśnie wokół jej prawej ręki.
    - Haha! Myślicie, że dam wam tak po prostu odejść?! Najpierw zajmę się tobą! - mówiąc to szarpnął nią tak, że omal się nie wywróciła.
    - Doigrałeś się... - warknęła. Przywołała swoją Rosettę i przecięła zielone pnącze, żeby uwolnić swoje ramię. Kawałek z jej ręki spadł na ziemię, a Lisanna wiedziała już, że w miejscu, w którym ja trzymał pojawi się siniak.
    Podbiegła do gadającej dyni, która nie spodziewała się takiego obrotu sprawy, wzniosła się nad nią i przecięła ją na pół. Wylądowała na ziemi, zmusiła kosę do wycofania się i poczuła smród wydobywający się ze szczątek. Pobiegła w stronę chłopaka i złapała jego ramię, zmuszając go do biegu. Wiedziała, że jest na skraju wytrzymałości, więc wolała nie wiedzieć co się stanie jak się nawdycha tego. Gdy byli dostatecznie daleko od wielkiego warzywa, zatrzymała się i puściła rękę Shadow'a. Byli cali przemoknięci, nie było na nich suchej nitki. Lisanna zauważyła niską, skalną ścianę i lekkie wgniecenie - pomyślała, że jest to idealne miejsce w okolicy by przeczekać deszcz.
    - Dasz radę tam dojść? - spytała wskazując ręką miejsce, gdzie proponowała się udać.
    Shadow
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 14 Lipiec 2012, 19:05   

    Zazwyczaj mężczyźni nie lubią okazywać słabości, ale w tym przypadku chodziło o coś więcej. Do czego miałaby się przydać informacja, iż Shadow nie toleruje dyni? Pozostali by w tamtym wariatkowie, a nikomu by to nie wyszło na dobre. Lepiej już przejść morderczą wędrówkę i nigdy nie wracać do tego miejsca, niż po prostu odwlekać nieuniknione.
    Kiedy Shadow postanowił zerwać się z ziemi od razu odczuł tego skutki. W głowię zaczęło mu się kręcić, a ziemia pod nogami stała się dziwnie niekształtna. Nie będzie przecież stał w miejscu. Ruszył powoli, ale gdy był już kilka metrów od nienaturalnej wielkości dyniowego osobnika, spojrzał przez ramię by zobaczyć czy jego towarzyszka idzie za nim. Z początku nie ruszała, ale gdy zaczęła kierować się w jego stronę dynia postanowił się wtrącić. Co do tych ofiar to było chyba normalne - walka o przetrwanie toczy się tutaj cały czas. Młodzieniec miał za złe warzywu wyjawienie jego pseudonimu, aczkolwiek i tak Lisanna by go kiedyś poznała. Ksywa jest niczym więcej jak nadanym przez mało znaczące istoty mianem, jednak w tym przypadku jest to traktowane jak imię, a prawdziwego chłopak nie posiada. Wypowiedz, którą dziewczyna kierowała bardziej do siebie skomentował krótko:
    - Nie nazywam się tak. - w sumie nie skłamał. Miał imię, ale nie pamiętał jak ono brzmiało. Często zadawał ofiarą chwilę przed śmiercią zagadkę dotyczącą jego godności, jednakże nikomu nie udało się odgadnąć. Po co się trudził z tym pytaniem? Shadow miał nadzieję, że jak ktoś wreszcie odpowie prawidłowo to powrócą mu zamazane wspomnienia. Skoro nie pamięta rozwiązania to skąd zna właściwą odpowiedz spytacie? Otóż rzeczą naturalną jest to, iż kiedy ktoś nam powie to owa zapomniana drobnostka wydaje nam się niezwykle oczywista. To działa na tej zasadzie. Młodzieńca powoli odlatującego z powrotem w swój dziwaczny świat obudził głośny grzmot i chłodny deszcz. Shadow poczuł ulgę. Ta ulewa pozwoliła odetchnąć świeżym powietrzem, ale miała też swoje wady. Nie zapominajmy, że Shadow ma dość ostry makijaż, który wraz z opadem zaczął się rozmazywać. By nie wyglądać jak straszydło, chłopak szybkim ruchem cały make up wytarł o bluzę. Wyglądał teraz jak zwykły ludzki nastolatek wyróżniający się z tłumu jedynie niecodziennym ubiorem. Nieco dziwne jest malowanie się przez faceta, ale normalnie nie podoba mu się jego wygląd - jego zdaniem jest po prostu nijaki. Nie przejmując się utratą tapety odgarnął do tyłu włosy pozwalając na zmoczenie przez krople deszczu całej twarzy. Obrócił się gwałtownie słysząc głos dyni. Wyciągnął rewolwer, ale ponownie zrobiło mu się nie dobrze. Zasłaniając ręką usta, wycelował w środek warzywa, ale dziewczyna była szybsza i przecięła ją na pół. Lisanna szybko złapała chłopaka by odbiegli od rozciętej dyni. Nie opierał się. Kiedy byli już daleko, zatrzymali się szukając schronienia przed deszczem. Kilka metrów dalej była skalna ściana, którą dziewczyna zaproponowała jako miejsce do przeczekania ulewy. Młodzieniec nie odpowiedział jej na pytanie tylko ruszył w stronę murku. Usiadł, właściwie to opadł, pod ścianką i poczekał aż jego towarzyszka usiądzie. Kiedy już oboje zajęli miejsce na ziemi, chłopak patrzył gdzieś w dal uspokajając żołądek. Gdy już był w stanie się odezwać postanowił nieco podsumować poprzednią sytuację.
    - Kilka spraw. Po pierwsze : Nie nazywam się Shadow. To pseudonim, nie posiadam imienia. Po drugie: Mam bardzo złe wspomnienia związane z dyniami, więc nie czuje się najlepiej czując ich zapach czy też smak oraz po trzecie i ostatnie... - spojrzał na dziewczynę z lekkim uśmiechem. - Czuj się zaszczycona, bo jako jedyna widzisz mnie bez makijażu. - po tej dość długiej wypowiedzi, chłopak oparł głowę o ścianę i przymknął oczy. Nie myślał o niczym szczególnym, po prostu chciał odsapnąć.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,07 sekundy. Zapytań do SQL: 9