• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Blokowisko » Wieżowiec nr któryśtam, mieszkanie jakiekolwiek
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 27 Lipiec 2012, 09:00   Wieżowiec nr któryśtam, mieszkanie jakiekolwiek

    Bez wątpienia każdy potrzebuje jakieś mieszkanko, nawet jak jest się duchem. A zwłaszcza, kiedy prawnie się istnieje, a o naszej nienormalności wiedzą nieliczni. Dlatego też Noritoshi posiada swoje mieszkanko, a jakże, na własność całe dwa pokoje, w dość spokojnej dzielnicy, w której ściany niekaleczone są przez niezdarne graffiti, a schody to nie przedłużenie slamsowej ulicy.
    Mieszkanie umieszczone jest dość wysoko, bo na ostatnim, dwunastym piętrze. Drzwi wejściowe prowadzą na skromny kwadratowy przedpokój. Delikatne kolory ścian i chłodne płytki na podłodze prowadzą do wszystkich pomieszczeń w tym mieszkaniu - dwa pokoje, kuchnia i łazienka.
    Jeden z pokoi to swoiste biuro Ishiya'i - solidne rozległe biurko z komputerem, zawsze zaścielone łóżko, szafa i regał wypełniają jego pokoik. To tutaj spędza najwięcej czasu, jednakże i tak bardzo rzadko bywa w swych skromnych progach - klaustrofobia zmusza go do przesiadywania w bardziej dostępnych miejscach, jak na przykład dachy wysokich budynków, mosty zwodzone i ich wierzchołki, czy też po prostu rozległe polany.
    Wracając do mieszkania, to w kuchni prawie zawsze panuje porządek - lodówka skrywa niewiele jedzenia, a wszelkie sprzęty kuchenne stoją prawie jak od nowości. Po prostu przyzwyczaił się tego, że nie musi nic spożywać, a jego ciało się nie zmienia od kilku dobrych lat. W kuchni znajduje się namiastka jadalni - skromny stolik jadalny z czterema krzesłami.
    Łazienka, jak to łazienka - prysznic, kibelek, umywalka, szafki no i pralka. Nic specjalnie ciekawego.
    Pokoje mają wspólny balkonik, któremu brak zadaszenia, a wysokość nad jaką góruje i duża przestrzeń dookoła pozwalają podziwiać widok na miasto, czy też na niebo, które w nocy przypomina rozsypaną biżuterię - jakby odbijało wszelkie skarby tego świata.
    Ostatnie pomieszczenie, pokój, przeznaczone zostało na wynajem, a jego opis znajduje się w następnym poście. Znajduje się tam telewizor na ścianie, łóżko, kilka mebli... I stoi tak jakby dopiero ktoś go urządził - i nic bardziej mylnego - choć nie zamknięty hermetycznie na klucz to pokój ten widuje Noritoshiego na tyle rzadko, ze ściany te mogą z łatwością zapomnieć o tym, że maja właściciela.

    Plan mieszkania:
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx






    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 31 Lipiec 2012, 21:19   

    Walnęłam pięścią w złośliwe drzwi, oczywiście zapominając, że zamki zazwyczaj otwiera się przekręcając klucz w stronę skrzydła, a nie futryny.. A później zostałam jeszcze uraczona faktem, że drzwi mieszkania są po prostu otwarte i żadne złorzeczenie na niedopasowane klucze mi nie pomoże.

    Gdy przepchnęłam się do środka wreszcie ja, walizka na kółkach, podręczna torba na długim pasku i druga, zawierająca laptop oraz całkiem ciężka doniczka, a w niej Meleficent, stwierdziłam, ze wszystko, co złe, już za mną.
    Faktycznie, powinnam jeszcze poćwiczyć myślenie życzeniowe.
    Mieszkanie - jasno i elegancko urządzone, choć wyglądające prawie na niezamieszkane - było puste. Nie to, że brak w nim było sprzętów. Tu rozchodziło się o brak właściciela.

    Zostawiłam wszystkie rzeczy na środku przedpokoju i zaczęłam się rozglądać. Na lewo jadalnia z kuchnią. Następny pokój, do którego wpadłam wyglądał na zamieszkały. Zaglądnęłam do drugiego.
    Bingo! Jeszcze sterylnie czysty, więc pewnie mój.

    Na ścianie naprzeciwko zobaczyłam kolejne drzwi, jak się okazało, balkonowe. Przemknęłam na zewnątrz, nawet nie patrząc na mój, domniemany, pokój.. i wszystko przestało istnieć. Królestwa mogłyby się walić, a ja bym nie zauważyła.
    Bo widok zapierał dech w piersiach.
    Mieszkanie zajmowało najwyższe piętro i, na szczęście, nie był to zwykły szary blok, a dość nowy budynek z rodzaju tych, które są pomalowane na pastelowe kolory i - co najważniejsze - nie stoją wszystkie razem ciasno stłoczone, u stóp mając asfaltowy kobierzec, ale wokół nich jest przeeeestrzeń.

    Oparłam się o metalową, trochę brzydką barierkę (trzeba będzie coś zrobić z nią, jak i z resztą mieszkania!) i uśmiechnęłam się do błękitnego nieba szeroko, szczęśliwie.




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 31 Lipiec 2012, 22:25   

    //Ciekawe skąd masz klucze i czemu sobie ubzdurałaś, że właściciela nie ma a mieszkanie otwarte :P Ale mniejsza z tym - powiedzmy ze klucze dostałaś przez znajomego, a Nori jest, ale trochę gdzie indziej.


    Noritoshi siedział sobie na balkonie, na krótszej poręczy, tej która jako pierwsza mijała wchodząc na balkon. Siedział i machał nogami nad dość spora wysokością. Był do swojej nowej współlokatorki obrócony tyłem, ale swoje skrzydła mnie niezmaterializowane - zaś cała reszta jego ciała wydawała się być jak najbardziej rzeczywista i poniekąd taka własnie była.
    - Nie zapominasz się czasem? - Zapytał ją dość spokojnym głosem, po czym obrócił się w jej stronę I wstał.
    - Noritoshi jestem. A Ty zapewne Eva, tak?
    Cóż, już sobie pomyślał, że będzie miał kłopoty, że albo któreś ustąpi albo to mieszkanie ucierpi i takie tam inne...
    - Pomóc CI z bagażem Czy już wszystko wtargnęłaś do domu? - W końcu zaoferował jej swoja pomoc. No nie bezie jej od razu skreślał i wystawiał za drzwi, taki nie jest, raczej...
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx






    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 2 Sierpień 2012, 12:37   

    Ach!
    Obróciłam się w stronę, od której dobiegł męski głos. Wysoki (a z punktu widzenia mojego metra sześćdziesiąt pięć naprawdę wysoooooooki) blondyn właśnie zsuwał z barierki balkonu.
    Niemożliwe, że go nie zauważyłam! Raz, że to albo latający złodziej, albo właściciel mieszkania, a ja mu się wtarabaniłam do środka bez pukania (swoją drogą, kto na blokach zostawia drzwi niezamknięte?) a dwa, zdziwiło mnie, że brak przestrzeni spowodował u mnie taką tęsknotę.

    - Tak, Eva - potwierdziłam. - Nie, dziękuję, jak na razie to już wszystko. Później jeszcze znajomy ma mi autem podrzucić resztę rzeczy. Ale to pewnie wieczorem. Teraz muszę tylko przenieść torby do mojego pokoju. To ten, którym tu weszłam, tak?
    Lepiej było się upewnić.

    Po chwili zastanowienia wróciłam do pierwszego pytania postawionego przez chłopaka. Albo młodego mężczyznę.
    Nie mogłam orzec tego jednoznacznie, bo chorobne słonko świeciło mi prosto w oczy.
    - A z czymże to miałabym się zapomnieć? - zapytałam z szerokim uśmiechem. - Jeśli z powodu tego widoku, to warto i stracić pół dnia, bo jest oszałamiający. Nie przypuszczałam, że natknę się na coś takiego w mieście. Nigdy dotąd się to nie zdarzyło, nie w prawie środku miasta.
    Oooooooo, rozmarzyłam się i dostałam słowotoku. Na ziemię, Iskierko, wracaj na ziemię!




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 2 Sierpień 2012, 13:31   

    - Tak to ten. Stoi umeblowany i czeka na nowego właściciela, którym jesteś teraz Ty...
    Uważnie nasłuchiwał jej zafascynowania się zwykłym widokiem na miasto i trochę dalej, na jakieś tam lasy w dali i coś tam pewno jeszcze.
    - Cóż, wypadałoby się zachowywać jakoś tak... Bardziej należycie czy coś takiego, nie sądzisz? - Zapytał, wchodząc do pokoju, a gdy Iskierkę mijał, dodał jeszcze - chcesz coś do picia? Bądź jedzenia?
    I przeszedł do przedpokoju, gdzie zastał multum bagażów, które wniósł do pokoju i przesunął pod ścianę, by któryś z ich dwójki się o nie nie wypieprzył, co było w przedpokoju wielce prawdopodobne. No a potem zaszedł do kuchni, wstawił wodę i takie tam..
    - Teraz pasowałoby omówić formalności... A w ogóle jak się mieszkanie podoba, może od tego zacznijmy?
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx






    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 2 Sierpień 2012, 18:40   

    Ruszyłam za Noritoshim do wnętrza domu, a kiedy zaczął przenosić moje rzeczy do pokoju, patrzyłam ciepło na chłopaka. Mam nadzieję, że spojrzenie było ciepłe. Chciałam, żeby było.

    Później zgarnęłam z szafki nocnej Meleficent i udałam się do kuchni. Postawiłam moją muchołówkę na stole i dokonałam, pro forma, prezentacji.
    - Noritoshi, to jest Meleficent - machnęłam w powietrzu od blondyna do rośliny. - Mel, to Noritoshi - przesunęłam dłonią w odwrotnym kierunku.

    Potem, widząc gotującą się w czajniku wodę, podeszłam do szafek i, chcąc pomóc, zaczęłam szukać puszek/opakowań/pudełek z herbatą, bądź - jak dla mnie - kawą. Równocześnie odpowiadałam na postawiony mi wcześniej, bądź co bądź, zarzut:
    - Należycie? To, co jest należyte, zależy od tego, kto o tym mówi. To jak z prawdą - ciągnęłam. - Jest tylko jedna, ale jej brzmienie zależy od osoby, która o tej prawdzie mówi.
    Odwróciłam się i oparłam o blat lady kuchennej, która biegła pod wszystkimi górnymi szafkami, a skrywała te dolne.
    - Gdzie jest kawa? - zapytałam mimochodem, a później wróciłam do poprzedniej kwestii. - Więc jakie zachowanie jest według ciebie należyte?

    Przekrzywiłam drobinę głowę i patrzyłam na krzątającego się chłopaka. Teraz miałam czas, by mu się w spokoju przyjrzeć.
    Był jeszcze wyższy niż wydawało mi się na balkonie. Sylwetka była barczysta, ale nie aż tak, żeby wydawało się to karykaturalne, oraz szczupła i w żaden sposób się to w tej osobie nie kłóciło. Generalnie, był całkiem atrakcyjną personą.
    Więcej nie mogłam dojrzeć z powodu białego, luźnego płaszcza, który miał na sobie. Wyglądał w nim.. dziwnie, ale i w jakiś specyficzny sposób interesująco.
    Może mu to powiem. Za chwilę, gdy się przekonam, jak zareaguje na tą moją i jego "należytość". Proszę, proszę, proszę, obym nie trafiła na sztywniaka!




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 2 Sierpień 2012, 19:29   

    Wzięła kwiatka do kuchni. Ech, no niech bierze. Muchołówka, też coś. Myśli sobie, że tutaj robactwo wszelakie się panoszy, że to jakaś zapyziała dziura pod dachem wieżowca? Nori wyczuł tu kolejny problem..
    Zdziwił się na tą prezentacje - to nadawanie imienia...
    - Hah, może jeszcze gada, co? - Zażartował i przystawił palec do liścia i zaczął go smyrać po kolcach. W razie co zachowywał czujność, by uciec palcem nim go to coś ściśnie. No gniewem wtedy raczej nie wybuchnie i nie zrzuci ze stołu, choć kto wie, kto wie, na ile to coś go wkurzy...
    - Chodzi mi o to dobijanie się do drzwi, goszczenie się jak u siebie... Fakt, masz się tu czuć jak u siebie, to mniejsza z tym, no ale... Drzwi nie zamierzasz wymieniać, prawda?
    Troszkę się zagapił na jej sylwetkę, gdy poszukiwała kawy.. No i masz Ci! Użarło go to coś.
    - Aa... - Lekkie coś co miało być krzykiem, wydobyło mu się z ust. Wydostał jakoś palec z rośliny i patrzył na nią posępnym wzrokiem. - Ma ten, Male..Maleficent refleks...
    Pochuchał trochę na swój palec i lekko pogłaskał. Skóra się nieco zaczerwieniła od uścisku, a to jeszcze tym malutkim paluszkiem się z rośliną drażnił...
    - Kawa jest tam, na lewo, dalej, wyżej, o tu, za tą, no, herbatą, no tutaj. - Tłumaczył jej, zgodnie z ruchami jakie wykonywała, a raczej trafiła celnie wedle jego wskazówek, wędrówki po górnych szafkach kuchni. Tyle że pojemnik chyba jest albo pusty, albo..prawie pusty. Ech, no cóż, on kawy raczej nie pije, za to po ilości herbat widać na czym trwoni kasę. No ale z jedną kawę to może sobie zrobi...
    - Cóż, jak o zachowaniu mowa... To nie toleruje chamstwa i kłamstwa. No a tak to przecież nie będę ci mówił co masz w pokoju robić a czego nie.
    No bo przecież nie jest jej opiekunem, by zabraniał wszystkiego, a ogólne zasady każdy zna: rób tak by nie szkodzić innym bez potrzeby.
    - Jak już taka chętna jesteś, to możesz mi zrobić tą herbatę, co przed kawą stała. Smaczna, zielona, prosto z Indii. - Wstał zza stolika i podszedł do lady, w pobliżu lodówki.
    - Chcesz coś do jedzenia? - Otwarł drzwiczki i patrzył co tam jest... Może co się znajdzie, bo on, jako duch, zwyczaju jeść nie ma, ale kucharz z niego jeden z lepszych w mieście i często nie umie wytrzymać tygodnia bez przyrządzenia kilku potraw, które czasem wywali do kosza, bo nie będzie miął ochoty jeść...
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx






    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 3 Sierpień 2012, 20:49   

    "Hah, może jeszcze gada, co?"
    Kawał cokolwiek chybiony, bo Zasada Numer Jeden brzmi: Mel bierze się na poważnie. Blondyn nie mógł jednak w żaden sposób zobaczyć mojego chmurnego spojrzenia, bo wciąż szukałam kawy do zaparzenia.
    Kiedy jednak zza placów dobiegł mnie zduszony okrzyk, humor poprawił mi się momentalnie.

    - A tak, czasem gada, ale tylko wtedy, gdy ma coś ciekawego do powiedzenia. W tej chwili pewnie chciała ci przekazać, że już za dużo tego obmacywanka.
    Stwierdziłam, że mogę odpowiedzieć delikatną kpiną na kpinę; sam "się zaczął". Nie widziałam wprawdzie, czy faktycznie nastąpiło to, o czym mówiłam, ale każde spotkanie z Meleficent skutkowało tym samym. Noritoshi i tak zarobił u mnie plus, bo ludzie zazwyczaj pchali pomiędzy liście całą rękę, a gdyby tak zrobił, krzyk byłby dużo donośniejszy.

    Odwróciłam głowę i zapytałam, w oparciu o poprzednią kwestię:
    - Faktycznie, weszłam do mieszkania jak do siebie, ale to tak.. z przyzwyczajenia raczej. - Chwila zastanowienia. - Nie, nie zamierzam wymieniać drzwi. Dlaczego bym miała? Chcę cię raczej zapytać, czy to ty nie zamierzasz wymienić zamków, by się mnie pozbyć?
    Ostanie pytanie, zadane z szerokim uśmiechem, był pełnowymiarowym żartem, jednak zdałam sobie sprawę, że gdzieś na samym dnie czaiła się obawa, czy naprawdę nie przeszedł mu przez głowę taki pomysł.
    A jeśli to jakiś służbista? I wpadając do mieszkania bez pukania złamałam jedną z jego wielu świętych zasad i teraz wywali mnie z mieszkania na zbity pysk???

    Według jego wskazówek znalazłam jakąś puszkę z kawą, a następnie wyjęłam i herbatę, którą wskazał. Przecież tak ślicznie poprosił o zaparzenie!

    Podeszłam do lady w pobliżu czajnika i zaczęłam rozglądać się za kubkami. To, że chłopak spoglądał na swój czerwonawy palec, to pikuś, nic by mu nie było. Gorszym okazało się, że przypomniałam sobie, że ja niedawno Mel karmiłam.
    Szybkim krokiem podeszłam do blondyna, łapiąc go za dłoń, by bliżej przyjrzeć się obrażeniu.

    Po błyskawicznej lustracji skierowałam się do swojego pokoju, do podręcznej torby. Wychodząc, rzuciłam jeszcze do niego:
    - Czekaj. Nie jestem pewna, czy... - zamilkłam na czas grzebania w kieszonkach, i tak by mnie nie usłyszał; odezwałam się dopiero wchodząc do kuchni - ...na liściach Mel nie zostało jeszcze trochę soków trawiennych; niedawno "jadła".
    Niczym błyskawica znalazłam się ponownie przy chłopaku.
    - Jeśli jest tak, jak mówię, to może ci się zrobić paskudna rana. Mogę? - spytałam, wyciągając rękę po jego dłoń.
    Tym razem zapytałam o pozwolenie. Bo jeszcze by mi się tu obraził. Po prostu, jak na razie, nie ogarniam tego chłopaka.




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 5 Sierpień 2012, 00:00   

    - Yhy.. z pewnością.
    Tylko że jakoś wcale jej jakoś nie obmacywał!, pewno to jakieś nieporozumienie! Ech, n o dobra, sprowokował ją do tej bolesnej rozmowy, ale nie byłby sobą gdyby nie spróbował wszystkiego co możliwe, i nie tylko.
    Drzwi i zamki, no właśnie, skoro tak ładnie umie się wpanoszyć do domu, to kto wie czy sama wymiana zamków będzie skuteczna, może od razu lepiej zmienić adres?
    - Wymieniać zamki jeszcze nie muszę, raczej. Choć nie zdziw się jak pewnego dnia klucz Ci nie będzie do zamka pasował, ha!
    Odpowiedział znów żartobliwie, aczkolwiek część prawdy w tym była - oczywistym przecież jest, że nie jeden współlokator sobie na bezużyteczny klucz do wynajmowanego mieszkania nagrabił, a Ev może zasilić grono tychże "wybrańców" i posiąść jeden z tychże jakże bezcennych "artefaktów".

    Jej szybkie dotarcie do Noriego i chwycenie go za dłoń było czymś niespodziewanym. Dopiero po chwili raczyła mu powiedzieć o co chodzi.
    - Chcesz powiedzieć że ta Mel to jadowity skubaniec? Heh, no cóż, jak tak ładnie prosisz... to nie wypada się nie zgodzić.
    I podał jej rękę z palcem który choć nie kipiał krwią, to jednak trochę bolał. Zaraz, ból? Przecież to duch! Tylko że nie jest się w stanie za kilka lat oduczyć wszystkich ludzkich odruchów a i jak zechce to może się pociąć i zabryzgać wszystko krwią, nażreć się jak świnia i zachlać na zgon, tylko że przyzwyczaja się coraz lepiej do braku potrzeby okazywania przemian biologicznych w swoim ciele. Kto wie czy za kilka lat nadal będzie potrafił być nas tyle ludzki by nie musieć się ukrywać...
    - Często tak się zdarza? Że ciekawscy chcą pogadać z Mel, ale im to jakby, ee.. nie wychodzi?
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx






    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 5 Sierpień 2012, 11:17   

    Stałam tam i oglądałam podaną mi dłoń, jednocześnie usilnie zastanawiając się.. ano właśnie, zapytam.
    - Czemu chcesz mieć współlokatora, skoro nie przepadasz za ludźmi? Wszystko wskazuje właśnie na to: umiłowanie ciszy i spokoju, niechęć do zbytniego ruchu w pomieszczeniu..

    Otworzyłam malutką plastikową saszetkę, zawierającą Tribiotic, i wyjaśniłam:
    - Pomoże zagoić oparzenie, jeśli by miało powstać, i nie dopuści, by te drobne zadrapania się rozjątrzyły.
    Oczywiście, maść, którą zaczęłam smarować fragment jego palca, była w zasadzie jedynie przykrywką. Równocześnie zamierzałam sama goić jego ranę.
    Nadal nie wiem dokładnie, w jaki sposób działa moja umiejętność. To jakby... przekazywanie mojej energii komuś. Po prostu myślę, co chcę zrobić i tak się dzięki niej staje.
    A dzięki Tribiotikowi faktycznie nie dojdzie do zakażenia. Nie mogę przecież całkiem go uleczyć, równocześnie mówiąc: "Cześć, jednak jestem jeszcze mniej normalna niż myślałeś."
    Gorzką ironią było to, że pomimo furory, którą zrobiła Kraina Luster, "dziwolągi" były nawet jeszcze bardziej osądzane niż wcześniej. Od jakiegoś czasu nie przyznawałam się, co potrafię, ani we Francji, ani tym bardziej tutaj. A od wypadku z.. Dość tego! Wystarczy! Nic więcej na razie nie możesz dla niej zrobić!

    O proszę, przyzwyczajmy się do imienia dla rośliny, pomyślałam, a na moich ustach bezwiednie, pomimo wcześniejszych niewesołych myśli, zaigrał uśmiech.
    - Mel nie jest w żadnym stopniu jadowita. Soki trawienne. Przecież każdy ma jakiś podstawowe wiadomości o roślinach owadożernych! Uzupełnia niedobór azotu, zjadając schwytane muchy itympodobne. Trawi je. A że niedawno... - przerwałam na chwilkę, kiedy rozpoczynałam myślą leczenie; najlepiej jest mi się skupiać w ciszy - ...ją karmiłam, coś jeszcze mogło zostać na liściach. A nie chcemy, żeby zrobiła ci się rana, jak po włożeniu palca do kwasu solnego, prawda?

    Odłożyłam opakowanie z Tribiotikiem na blat lady i zaczęłam odrobinę przekręcać rękę Noritoshiego, by pod światło zobaczyć, czy maść jest nałożona na całość zranienia.
    W odpowiedzi na ostatnie pytanie przechyliłam się w kierunku kuchennego stoły, nie puszczając ręki blondyna, i wolną dłonią podrapałam Mel "pod brodą".
    Jako że roślina jest w doniczce tylko jedna, wyrosła naprawdę duża, a jej liście faktycznie wyglądają tak, jak na tych wszystkich kreskówkach.

    Rozbawionym tonem powiedziałam to, co właśnie mi się przypomniało:
    - Odkąd w wielu ośmiu lat zobaczyłam Pokemony, zapragnęłam mieć muchołówkę. Nie można jednak zapominać, że roślina to nie zwierzątko. Nie ma układu nerwowego. Nie czuje. Nie rozróżnia "przyjaciela" od "wroga", jeśli można tak powiedzieć. Równie szybko i sprawnie zaatakuje tego, kto go podlewa, jak muchę, którą zwabi słodkim zapachem. U muchołówki to sprawa jej życia lub śmierci, jej przetrawiania. Wszystko, co będzie w stanie upolować, upoluje. To tylko i aż roślina.

    Podniosłam wzrok na blondyna, chcąc zagaić o coś i przegnać ten dziwny patos, spowodowany moją dziką refleksją, ale tylko tylko zastygłam w bezruchu. Wszystkie pytania, które miałam zamiar zadać gdzieś pierzchły, a ja wpatrywałam się tylko w czerwone oczy mojego nowego współlokatora.
    Czerwone. Szybkie zmuszenie pamięci do wykonania rekonesansu: nie, włosy ma blond, nie lniane lub białe. A oczy są centralnie czerwone, a nie różowawe, lub bladobłękitne, jak bywa u albinosów.
    - Nosisz barwne kontakty? - zdołałam z siebie jedynie wydusić, porażona dziwną urodą i niezwyczajnością szkarłatnych tęczówek.




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 5 Sierpień 2012, 12:10   

    - Dlaczego sadzisz że nie przepadam? I nie jestem jakoś specjalnie umiłowany do spokoju, choć cisza zawsze jest piękna... A chcę mieć współlokatora by się nie nudzić tutaj samemu... Zawsze to coś, a Ty wyglądasz na osobę która zapewne wprowadzi trochę świeżości w te cztery ściany.
    Dziwiło go to jak błędnie go odbiera, czyżby aż tak zgoła inaczej się prezentował? Zaczęła wymyślać z tym opatrunkiem, jakby na siłę chciała pokazać że potrafi to robić.
    - Ech, nie sądzę by to było potrzebne, wystarczy zmyć soki pod wodą, no nie? No i wiem że to nie jad, spokojnie, tak tylko powiedziałem. - Już chciał wstawać i iść pod kran,, ale ta mu zaczęła dłoń wykręcać i oglądać ranę, ech uparciuch z niej.. Usiadł z powrotem ledwo ruszonym z miejsca tyłkiem.
    - Cóż, nie musisz mi prawić o biologi tyle, bo co nieco ze szkoły wyniosłem.. Ale widzę że lubisz te tematy.. więc miło będzie posłuchać co nieco.
    Na jego szczęście po chwili zmieniła temat na japońskie klasyki. Cóż, pochodzi stamtąd, choć nigdy tam nie był, ale kulturę rodzimą zna dość dobrze, to też skojarzył ten tytuł odpowiednio.
    - Eee... Pokemony? Hm, może co kiedyś było... Mówisz że nie czuje? Ciekawe... Tylko i aż roślina, masz chyba całkowitą rację. A i tak w ogóle, co pewnie po mym nazwisku zauważyłaś, nie jestem stąd - moja rodzina jest w Japonii, a ja nigdy tam jeszcze nie byłem... Ty tez chyba nie jesteś w pełni rodowita Angielką?
    Widział u niej pasje w tym kręgu zainteresowań, szkoda tylko że on na roślinach się nie zna, bo by sobie pogadali, ale może w kwestiach kuchennych tez jest tak biegła? Się zobaczy...
    - Kontakty? Nie, skądże.. Mam takie oczy prawie od urodzenia, no a albinosem jestem. Tylko że takich z lekka nietypowym... Ach, genetyka sobie różne rzeczy potrafi ubzdurać. Głęboka czerwień, prawda? Cóż, ja już się do nich dawno przyzwyczaiłem.
    Wpatrzył się i w jej oczy, skoro o tym podjęła temat. Z zapatrzenia wyrwał go znajomy dźwięk.
    - Eto.. chyba woda się zagotowała.. - Zwrócił jej uwagę na czajnik, który pstryknął w charakterystyczny sposób.
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx






    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 6 Sierpień 2012, 14:15   

    Wzruszyłam ramionami. Już wyłożyłam powody, z których wnioskowałam.
    - Tak jakoś. Bo się strasznie krzywo popatrzyłeś, jak wpadłam na balkon. Bo prawie od razu na mnie napadłeś z tego powodu. A klucze dostałam od tego twojego kolegi, przez którego wynajęłam pokój. Skwitował, że ciebie prawie nigdy nie ma w domu, a stwierdził, że jakoś do mieszkania dostać się muszę. Tak powiedział, wiec mu uwierzyłam i przyszłam, i mi się dostało.

    Humor mi się powoli psuł, a ten teraz jeszcze popatruje, jakby mu źle było, że chciałam mu rękę opatrzyć. Chciałam pomóc, bo by zaczął wymyślać, że to moja wina, a on się tu krzywi i pewnie jeszcze wymyśla bezgłośnie.
    - Nie, nie wystarczy - burknęłam. - Wsadziłby rękę pod wodę i zadowolony! Jeśli twierdzisz, że ze szkolnej biologii coś wyniosłeś, to z chemii ani podstaw - psioczyłam na niego pod nosem. - Kwas ma to do siebie, skarbie, że wżera się w skórę. Więc nawet gdybyś ratował się tą swoją wodą, oparzenie i tak by zostało - powiedziałam tym razem głośno, wprost do niego.
    Przejmować się człowiekiem - źle! Nie przejmować - też źle! Ja po prostu czasem odnoszę wrażenie, że jestem kosmitką.

    Gdy zaczął pytać o moje pochodzenie, zerknęłam na niego, drobinę udobruchana, ale jego dłoń puściłam.
    Lubiłam mówić o moich korzeniach; co więcej - byłam z nich dumna.
    - Przedstawiłeś mi się tylko imieniem - stwierdziłam z cieniem uśmiechu - i ja też podałam jedynie swoje imię. A jeśli po twoim można się domyślić, skąd pochodzisz, w jaki sposób zorientowałeś się, że ja nie jestem stąd?
    To było prawdziwie interesujące, bo nie znalazł się dotąd jeszcze nikt, kto by na pierwszy rzut oka nie powiedział, że nie jestem miejscowa. Miraż kończył się dopiero wtedy, gdy zaczynałam pytać o drogę do najbliższej głównej ulicy.
    - Eva Marika Markovski - zreflektowałam się po chwili, z żartobliwie prześmiewczym dygnięciem potwierdzając, iż miał rację co do moich nieangielskich korzeni. - Mam francuską matkę, a tata jest Polakiem, który do Francji wyemigrował. A ty? Mieszkasz w Londynie od urodzenia, czy przeprowadziliście się z Japonii? - zapytałam po chwili, ze szczerym zainteresowaniem.
    Złość przeszła mi jak ręką odjął. Nie byłam zbyt pamiętliwa, nie gniewałam się też godzinami. Taka już jedyna zaleta choleryków.

    On się do swoich oczu przyzwyczaił. Cóż, miał na to ponad 20 lat.
    Mnie pewnie jeszcze to trochę zajmie, więc na razie odsunęłam się na bezpieczną, w moim mniemaniu, odległość, przyskakując do czajnika, który okazał się moim aktualnym wybawcą. Jeszcze chwila i zaczęłabym z powodu tych oczu mówić rzeczy, których z pewnością nie chciałam słyszeć z własnych ust.

    Odwróciłam się do Noritoshiego i zapytałam:
    - Gdzie trzymasz to całe osprzętowanie do parzenia herbaty?
    Umiałam parzyć nie tylko granulowaną, albo w torebkach, a jakże! To, że nie lubiłam tego całego towarzyskiego cyrku, wcale nie zniechęciło mojej wyrafinowanej matki do wpajania mi mnogich zasad dotyczących celebracji podwieczorków. A tam parzenie liściastej, "prawdziwej" herbaty pozycję zajmowało istnie świętą.
    Swój kubek na kawę już wybrałam - z przeszklonej szafki na rogu, dzięki czemu nie musiałam ponownie przetrząsać połowy kuchni. Był taki jak lubię: pojemny, pewnie prawie półlitrowy, i z grubej ceramiki, która gdy się nagrzeje, będzie cudownie rozgrzewała ręce.

    Spojrzałam przez okno. Dzień zdecydowanie nosił już znamiona późnego popołudnia. Jak ten czas szybko płynie!
    Ten właśnie moment wybrał sobie mój żołądek na przypomnienie - odgłosem cichym, ale i tak nieco zawstydzającym - że moim ostatnim posiłkiem był sernik w kawiarni.
    - W zasadzie.. Skoro proponujesz, to, tak, mam ochotę coś przegryźć - uśmiechnęłam się. - Pomóc ci z czymś?




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 6 Sierpień 2012, 14:41   

    - A już tam napadłem... Po prostu może mi się nudziło.. - Wolał już skończyć ten temat, bo wchodzenie sobie na charaktery w tym momencie nie będzie zbyt dobre..
    - Dobra, dobra, może mnie uspały te nudy na lekcji, ot co. - No faktycznie, wiele lekcji przesiedział słuchając jednym uchem i jednym okiem patrząc i to z rzadka na tablice, no a resztą siebie był w śnie... No ale jak się szło do szkoły w czasie kiedy się powinno z niej wychodzić, mowa o liceum, to co się dziwić?
    - Ach, Noritoshi Ishiya jestem. A znam Twoje nazwisko, bo wiem kto miał do mnie przyjść, stąd też moje podejrzenia. Polska i Francja.. Co te kraje Do Anglii sprowadziło? Ja tu mieszkam od urodzenia, Japonię widywałem tylko na zdjęciach...
    Odeszła zając się gotująca się wodę, tylko że całkowicie pominęła temat jego oczu, zastanawiał się dlaczemu...
    - Tam gdzieś go dałem, hm... Aa, w zlewie jest! - Podszedł do lady i zaczął go obmywać gąbką z płynem, a potem płukać, by następnie go jej wręczyć. Robił sobie ostatnio i do tej pory nie chciało mu się jeszcze pozmywać, ale czy to coś złego? Ponoć z mycia garów nie ma przyjemności dopóki się gąbki na dnie zlewu nie szuka, a tu do dna droga niedaleka, bo praktycznie żadna.. A zresztą i tak ma zmywarkę pod nogami...
    - Hm.. Możesz. Może zaproponuj jakaś potrawę na początek, jaka tylko chcesz? - Tak, zachciało mu się pokazywać że umie gotować i to wieeeele rzeczy.
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx






    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 6 Sierpień 2012, 20:54   

    Uśmiechnęłam się, przyjmując kubek, sitko i przykrywkę.
    Noritoshi niewątpliwie spodobałby się mojej matce - usłyszałam własne myśli. Z powodu parzenia liściastej herbaty. Byłaby dla niej ważniejsza od tego, że nie był Francuzem i od tego, że mieszka w bloku. Cóż, często okazywała się ważniejsza nawet od starszej córki.
    A tata? Tata zapytałby, jak mocną ma głowę. Parsknęłam śmiechem, takim naprawdę radosnym, i o mało co nie upuściłam zestawu do parzenia tej nieszczęsnej herbaty.

    Wciąż chichocząc, postawiłam go obok drugiego kubka. Do ciężkiego, karminowego, nasypałam kawy, a później odmierzyłam odpowiednią ilość liści i wrzuciłam do sitka. Złożyłam zestaw, zalałam oba kubki wodą i zwieńczyłam mniejszy, biały, koroną pokrywki.
    Odkładając czajnik na odpowiednią mu podstawę, odpowiedziałam:
    - Studia. Studiuję dziennikarstwo. Stwierdziłam, że tutaj mam większe szanse, aby się wybić. Szczególnie, że pojawiła się ta sprawa z MORIĄ. ..Znaczy, z Krainą Luster. Dowiedziałam się o jej istnieniu znacznie wcześniej, niż te wszystkie dzieciaczki zaczęły przekraczać bezpiecznie Karminowe Wrota. - Ze zdumieniem odnotowałam, że w moim głosie pobrzmiewa gorycz, którą solennie przysięgałam sobie maskować. Zamknęłam na chwilkę oczy, by odzyskać nad sobą panowanie. - Więc przeprowadziłam się do Londynu, z zamiarem skończenia jednej z najlepszych europejskich uczelni i znalezienia ciekawej pracy.

    Apetyt momentalnie mnie opuścił, jednak wiedziałam, że muszę coś zjeść. Wskoczyłam na blat lady i stwierdziłam:
    - Musisz ugotować coś, co będzie smakować nam obojgu.
    Zamachałam lekko nogami, zastanawiając się czemu, u diaska, te wszystkie wspomnienia nachodzą mnie akurat dzisiaj. Uniosłam wzrok znad swoich butów, decydując, że na razie nie jestem w stanie nic z niczym zrobić: z moim brakiem dostępu do Krainy Luster, z Joanne, z matką.. Że wszystko w swoim czasie.
    Przeniosłam spojrzenie na blondyna i wiedziałam, że w moich za zielonych oczach nie było już zmartwień.
    - Więc, co lubisz? - spytałam całkiem pogodnym tonem.




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 6 Sierpień 2012, 21:49   

    No a jego rodzice to temat nie do tykania. Matka nie żyje - zawisła na pętli. Ojca własnoręcznie zabił, czego w ogóle nie pamiętał, jedynie tyle że już leżał nad jego umierającym ciałem. No a reszta rodziny mieszkała w Japonii i kontakt się z nią dawno urwał. Gdyby żyli, to..trudno gdybać, ech..

    - Eee... Co Cię tak śmieszy? To że zmywam?... - popatrzył na zlew i na swoje ręce. Cóż, miał wprawę w myciu naczyń i wszelkich innych działalnościach kuchennych.
    - Studia, hm... - No właśnie, studia, chciał się z anie zabrać, ale stwierdził że ma na to czaaas... No więc odkłada to na jutro, by się dzisiaj nie przemęczyć zbytnio, a ze nie sypia to jutro nie nadchodzi, czyż to nielogiczne?

    - Moria... Cóż, wiele o tym czytałem, ale jakoś wybitnie mnie tam nic nie zaciąga - Ujął najdelikatniej jak mógł fakt że nienawidzi tego miejsca. Koszmar senny często do niego powraca, ten gdy szklane ściany go więżące chcą go zmiażdżyć. - I jak Ci idzie studiowanie?
    Po chwili wlazła na blat, no tu się raczej ręce trzyma a nie tyłek! Ale przemilczał ten fakt, a nawet...usiadł o kant dalej i uchylił drzwi od lodówki, która zaraz obok niego się znajdowała. wyjął pierwsze lepsze co na ślepo dostał.
    - Hm, pomyślmy... Ser... - Odłożył na bok i szukał dalej - Papryka konserwowa - Teraz sięgnął nieco wyżej - Eee, kiełbasa? A potem zajrzał do szafki którą miał pod nogami - I hm... Makaron świderki?
    Popatrzył na to wszystko co wyciągnął i zastanawiał się jak to połączyć.
    - Hm.. Coś jak leczo, tylko że z makaronem? Chyba że widzisz tu coś lepszego? Jakby makaronu się pozbył a dodał ryż... O, albo można zapiekankę warstwową zrobić. No to co wybierasz?
    Po dobrym zastanowieniu się miął kilka pomysłów na minutę, które mogły obejmować też coś niezbyt jadalnego, ale co tam, najwyżej by stworzył jakieś nowe danie...
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 9