Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Wysłany: 2 Sierpień 2012, 22:11 Ruiny bloku numer 256
Noc już dawno zdążyła pochłonąć swą siostrę, dzień. Jedyny zwiastun królowej jasności znajdował się na samym środku nieba, otoczony ze wszystkich stron chmurnymi poplecznikami ciemności. W tym akurat miejscu nie miało to znaczenia. Czy panował dzień czy też noc, cień i tak zagarnął dla siebie ten przeuroczy (jak dla niektórych) zakątek. Herr Engel także upodobał sobie to miejsce. Prawie kocimi ruchami, nie niszcząc otaczającej go ciszy wkradł się na tereny wyglądające na dawno opuszczone. Uwielbiał takie miejsca, ale nie po to wyruszył ze swego domu, aby trochę odpocząć od reszty plugawego społeczeństwa. Miał konkretny cel. Szukał swojej kolejnej ofiary. Jedni zabijali żeby przeżyć, inni po prostu potrzebowali kolejnej duszy albo energii, a Seth robił to dla zabawy. Czuł potrzebę mordu, która towarzyszyła mu od dzieciństwa. Nerwowość, szybsze bicie serca i narastająca agresja zmuszały go aby wyszedł z domu i mordował. Nie ukrywajmy, dawało mu to również sporo satysfakcji. Jednak nic w okolicy nie wydawało się choć trochę ciekawe. Wszystko wydawało się tak pospolite i nudne, że postanowił nie marnować na to czasu. Ziewnął przeciągle, zasłaniając usta zewnętrzną stroną dłoni. Kolejne fale agresji przelewały się przez jego organizm. Niespodziewanie jego głowa przesunęła się delikatnie w lewo, a szyja wydłużyła tak, aby mógł dostrzec budynek znajdujący się na jego drodze. Jego oczy wyrażały zaciekawienie, a usta wykrzywiły się w szerokim uśmiechu. Budynek ten nie wyglądał jak inne. Nosił na sobie ślady wojny, co jeszcze bardziej go zainteresowało. Wypłowiała czerwień wskazywała przeznaczenie budynku. A na dodatek ten potargany bilbord... Równie wypłowiała, skąpo ubrana panienka z kocim ogonkiem zachęcała do odwiedzenia wnętrza. Pozostałości po oknach zakrywały różowe firanki. Ku jego zdziwieniu w niektórych pokojach świeciło się jeszcze światło. Nie mógł odpuścić sobie takiego miejsca. Czuł się jak w samym centrum Czarnobyla, który tak bardzo chciał odwiedzić w przyszłości. Przyśpieszył kroku, nie odrywając swoich oczu od firanek. Coś mu podpowiadało, że nie jest w tym miejscu sam. Jego oczy jeszcze bardziej się rozszerzyły, kiedy zobaczył jakąś postać przemykającą z pomieszczenia do pomieszczenia. Nie zastanawiał się długo. Co tam niebezpieczeństwo, co tam śmierć, ofiara jest na horyzoncie! Tym razem nie miał zamiaru okazywać jakiejkolwiek litości. Śmierć nieszczęśnika musiała być długa i bolesna. Kiedy dotarł na miejsce rozejrzał się dookoła. Wolał być pewien, że nikt go nie obserwuje. Drzwi frontowe już dawno zostały wyrwane z zawiasów. Teraz spoczywały sobie spokojnie na boku. Dobrze wiedział jak to jest gdy idzie się z batalią przez miasto. Nic nie mogło się ostać wobec takiej siły. I to był właśnie dowód. Zastanawiał się jedynie jak zburzyli ten blok równo w połowie. Wszedł do środka, rozglądając się dokładnie. Nieco ostygła jego radość. Wszystko wyglądało jak typowy burdel. Po takiej krainie spodziewał się czegoś nadzwyczajnego. Nie miał czasu na zastanawianie się. Wszedł na schody. Te wydały charakterystyczne skrzypnięcie, zapowiadając przybycie gościa. Skrzywił się. Jego ofiara musiała już wiedzieć, że wszedł na jej teren. Szybko przeszedł schody. Znów zobaczył przebiegająca istotę. Był to młody mężczyzna. Od razu poznał w nim marionetkę. Wyglądał jakby postradał zmysły. Seth włożył dłoń do kieszeni i wyciągnął z niej zabytkowy sztylet. Ukrył go za sobą i ruszył za nieznajomym. Kiedy przekroczył próg jednego ze skąpo udekorowanych pokoi zastał swą ofiarę wyglądającą przez okno. Podszedł cicho do niej i położył dłoń na ramieniu lalki.
- Przepraszam, która godzina.
Nieznajomy odruchowo odwrócił się do swojego oprawcy. Otworzył usta, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, Seth wbił mu sztylet w brzuch. Dało się słyszeć cichy jęk. Ofiara oparła się o ramię Herr Engela jakby była nieświadoma tego co przed chwilą się stało. Zamknął oczy i pociągnął nosem. Kolejny zawód. Zamiast pięknego zapachu krwi, która występowała tylko w unikatach, poczuł tylko watę. To go naprawdę rozwścieczyło. Lewa brew delikatnie drgnęła. Po chwili rzucił marionetką o podłogę i zaczął dźgać ją nożem bez opamiętania. Tamta wyła z bólu, co dawało nieznaczne ukojenie. Wszędzie leżały jej szczątki. to jednak mu nie wystarczyło. Nagle usłyszał szmer. Podniósł głowę i rozejrzał się. "Czyżby kolejna marionetka?" pomyślał.
Cesar [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 2 Sierpień 2012, 22:43
Cesar szedł przed siebie raczej nie zwracając większej uwagi na kierunek. Jedynie Rawnar na jego ramieniu mocniej wbił pazurki. Machinalnie wręcz podniósł dłoń, by podrapać zwierzaka między uszami. I zastygł w pół gestu. Budynek, a raczej to, co z niego zostało wydawał się jakby nie z tej bajki. Lecz z drugiej strony w Kraina Luster jest zbyt nieprzewidywalna. Oparł się o jakiś mur rozmyślając, kto może mieszkać w takim miejscu. No dobra, jego domek też cały nie jest, ale tam brakuje tylko jednego pokoju, a tu tak jakby połowy kamienicy.
Mieszkaniec tego czegoś pojawił się w oknie, a zaraz za nim, ktoś inny. Nie trwało to długo, a łatwo domyślić się, co zaszło. Ktoś zaczął wrzeszczeć, a gryzoń czmychnął pod koszulę Kotowatego. Ten zaś, zamiast brać nogi za pas odbił się barkiem od muru i ruszył w stronę budynku. Nie miał pojęcia kim może być osobnik na górze i jak długo jeszcze tam zabawi, pewien był jednego, nudził się. Tak w razie czego, nim przeszedł przez uliczkę wyciągnął w bok rękę, a w dłoni prawie natychmiast pojawił się miecz o szerokim obosiecznym ostrzu z cytrynowo-żółtego kryształu. Oparł płaz broni na ramieniu.
Za drzwiami stare schody i coś w rodzaju baru. Jednak zamiast krzeseł fotele i sofy pod ścianami, a może raczej ich szczątki.
Cez wszedł za bar, znalazł jakąś czystą szklankę, widać mieszkańcy czasem z baru korzystali i wody sobie nalał. Tak, no przecież obiecał, że alkoholu już nie tknie. Pewnie znalazło by się kilka nienaruszonych butelek, ale on pił nie będzie. Na trzeźwo zamierzał poczekać, aż morderca zejdzie na dół, może zechce się przywitać czy coś. Ciekaw był osoby która z taką zawziętością katuje "panny lekkiego chleba".
Szczurek telepatycznie protestował i przytaczał wszelkie możliwe argumenty przemawiające za natychmiastową ucieczką, ale kot starał się nie zwracać na to uwagi. Oparł miecz o bar i sączył grzecznie swoją wodę czekając.
Seth [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 3 Sierpień 2012, 08:12
Jego ciało drżało delikatnie. Wciąż rosnąca chęć mordu nie dawała o sobie zapomnieć. Usiadł i skrzyżował nogi. Jego wzrok utkwił w ostrzu sztyletu. Wydawało mu się, że to jedyna droga do pozbycia się tej niecodziennej przypadłości. ściągnął z siebie płaszcz i położył obok. Nożyk przytknął do ramienia. Zrobił głębszy wdech i uśmiechnął się do siebie. Ostrze przejechało przez jego skórę roznosząc po organizmie rozkoszne uczucie bólu. Z cięcia na cięcie rany były głębsze i wykonane z większą werwą. Ból, coraz więcej bólu... Tego jedynie pragnął. I ten zniewalający zapach krwi, która płynęła strumyczkiem wzdłuż jego ciała aby upaść na ziemię i stworzyć szkarłatną plamę... Kiedy skończył, jego ręce od barków po nadgarstki były już tak pocięte, że nie znalazłoby się na nich miejsce na kolejne rany. W końcu wstał zadowolony ze swojego miejsca. Odprężenie zawładnęło jego ciałem. Zarzucił sobie płaszcz na ramie i powędrował w dół, przypominając sobie o gościu. Nie zważając już na skrzypienie ledwo trzymających się schodów, zszedł pewnie na dół. Wciąż pozostawiał za sobą krople krwi. Miał czas żeby przyjrzeć się nieznajomemu. Dachowiec... Nie przepadał za nimi. Jego ruchy nie były zbyt szybkie. Przeszedł centymetr obok młodzieńca. Niemalże dotknęli się ramionami. Seth udawał, że go nie widzi, albo co najmniej ignoruje i jego egzystencja jest dla niego zbyteczna w tym świecie. Podszedł do barku. Rzucił na blat swój płaszcz. Orzeł z hakenkreuzem dźwięcznie uderzył o kamień. Odwrócił się, aby przyjrzeć się, co też mu oferuje barek w dość antycznym stylu. Wysoki wyglądający bardziej jak szafka bez drzwiczek połączona z szklanymi półkami na ścianie. "Ktoś naprawdę nie miał gustu" pomyślał. Podszedł bliżej i niemalże wchodząc na jedną z półek szafy, zaczął kopać za jakimś ciekawym trunkiem. Kilka butelek nawet upadło na podłogę roznosząc zapach nieco zwietrzałego alkoholu. Odkorkował wino, które wyglądało najbardziej smakowicie i upił łyk. To, co jeszcze pozostało mu w ustach wypluł, krzywiąc się strasznie. Wypchnął butelkę poza półkę. Roztrzaskała się, brudząc Sethowi i Cezowi spodnie. Po dłuższym czasie półka była już pusta. Wyszedł z niej i spojrzał w górę. Ku pokrzepieniu serca, ujrzał tam litrowego Smirnoffa. Od razu radośnie się wyszczerzył. Wdrapał się po poziomach szafki do swojego celu. Złapał się ręką za rzeźbione zakończenie i sięgnął po wódkę. Za bardzo się wychylił, co spowodowało chwianie się połączonych ze sobą mebli. Zareagował natychmiastowo. Kiedy całe szkło zaczęło spadać, odbił się od boku i wylądował bezpieczny na ziemi. Huk i unoszący się kurz. Przez krótką chwilę niczego nie można było dostrzec. Seth zaczął się śmiać. radośnie. Naprawdę bawiły go takie przedstawienia. Spojrzał na swoją nieco podrapaną i w połowie pustą zdobycz. Jemu nikt wad nie wyliczał, tak więc on nie zamierzał pozostawiać jej na pastwę losu. Zapach alkoholu już dawno zakrył piękną woń krwi. Odkręcił korek i wziął kilka łyków ognistej wody. Czyżby kolejny zawód? Skrzywił się jeszcze bardziej niż przy winie i rzucił nią o ścianę.
- Fuj - mruknął pod nosem.
Cesar [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 3 Sierpień 2012, 12:04
Cesar czekał, aż ten ktoś na piętrze skończy swoją zabawę popijając wodę ze swojej szklanki rozglądając się uważnie po pomieszczeniu. Kanapy pod ścianami w trudnym do określenia kolorze, wypłowiałe ze sterczącymi z rozdarć sprężynami, jakieś poprzewracane fotele, z których większość już się rozpadła i cała reszta dobrana, a nic do siebie raczej nie pasowało. Przynajmniej wedle jego gustu. Nawet dwa maleńkie okrągłe stoliki, co kiedyś udawały, ze są z drogiego drewna wręcz wyrzeźbione.
Gdy blondyn zszedł, nawet nie odwrócił głowy od jakiegoś dawno wyblakłego malowidła na ścianie. Choć tamten przeszedł obok strasznie blisko, Cez zdawał sie nie zwrócić na to uwagi. Zareagował dopiero, gdy wino zniszczyło mu spodnie. Jak? zdusił cisnące się na usta przekleństwo, wziął swoją szklankę oraz miecz i skierował do w miarę solidnie wyglądającego fotela.
Jednak brak zainteresowania, był pozorny. Nie umknęły mu w miarę regularne cięcia na obu rękach tego kogoś. Widać zabicie dziwki mu nie wystarczyło. Trzeba było minąć to miejsce szerokim łukiem, ale jak zwykle, kocia ciekawość była silniejsza od rozsądku.
Usiadł w fotelu prawie w tym samym momencie, co tamten przewrócił regał, również wzniecając chmurę kurzu z dawno nie używanego siedziska. Kichnął donośnie, odstawił prawie pusta szklankę na podłogę, a miecz na kolanach złożył.
Tamten zaś aż uśmiechnął sie do wódki, jednak go zawiodła.
Najogólniej mówiąc trafił na świra, a z takimi uważać trzeba. Przynajmniej takie odniósł wrażenie. Ale, że tamtego właśnie wódka zainteresowała, podsunęło Cesarowi pewną myśl.
-Почему я не удивлен? - zapytał półgłosem, jakby sam siebie widząc reakcję tamtego w języku, którego już od dawna nie używał. Owszem, nie każdy kto lubi wódkę musi być ruskiem, ale spróbować nie zawadzi. Zwłaszcza, że lubił brzmienie tego języka.
- это должен стоять здесь на века - dodał po chwili z lekko szyderczym uśmieszkiem.
Seth [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 3 Sierpień 2012, 12:24
Odwrócił się w stronę cudzoziemca i uśmiechnął się.
- Onkel Stalin sagte, dass er schließlich alle Länder gemeistert. Gut aussehen, das ist richtig... - mruknął pod nosem.
Bardzo lubił ten kraj, jednak w tym momencie zaciekawiony był bardziej tym co znajdywał w dolnych szufladach. Postanowił zapanować trochę nad sobą. Każdy Rosjanin i Niemiec w otoczeniu mógł oznaczać donos do KN, który jest w tych krajach dobrze znany.
Cesar [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 3 Sierpień 2012, 13:32
Koleś odpowiedział, czyli rosyjski zna, choć nie wygląda jak ktoś stamtąd. Po niemiecku, jednak Cesar znał tylko charakterystyczne brzmienie tego języka. Coś o Stalinie. I ten uśmiech. Jeszcze nie wiedział co może oznaczać, lecz był pewien, ze pojawił sie z jakiegoś konkretnego powodu.
Wątpię, ze znajdziesz tu jakiś zdatny do spożycia trunek. - odparł w miejscowym dialekcie. Z półuśmiechem obserwował poszukiwania, machinalnie bawiąc się szklanką w dłoni.
Rawnar pod jego koszulą przestał się trząść, dłuższą chwilę siedział nieruchomo, po czym wystawił łepek miedzy guzikami koszuli. Kręcił wąsami, jak zawsze gdy z kimś rozmawiał, ale Cez nie słyszał w swojej głowie tego osobliwego głosiku. To mogło oznaczać jedynie, że w pobliżu są inne Rawnary, nic zresztą dziwnego, owe gryzonie ponoć lubią takie rudery, z pozoru opuszczone okolice. Jeśli owa osoba n piętrze je dokarmiała, mogą być bardzo nie zadowolone z jej śmierci. Ivan z pewnością wyjaśni pobratymcom swoją i Cesara rolę, pytanie co szczurki, będące żywym dowodem twierdzenia "w kupie siła", zrobią z blondynem.
Widowisko może być ciekawe, a ten zdaje się nie brać pod uwagę innych istot poza poruszającymi się na dwóch nogach.
Jednego był pewien, jeden miecz przeciw dwóm nie jest zbyt dobrą opcją, ale na ewentualna zmianę będzie czas, wolałby nie pokazywać obcemu zbyt wiele. Przynajmniej w tej chwili.
Seth [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 3 Sierpień 2012, 13:51
Spodziewał się tego, że mężczyzna nie zrozumie jego słów. Rosyjskiego wolał nie używać tylko ze względu na swój Niemiecki akcent, z którego Rosjanie tak bardzo się śmiali. Sam musiał przyznać, że brzmiało to komicznie.
- Wiem, że masz rację, ale zawsze mogę natknąć się na coś ciekawego. Cóż innego mam tu do roboty?
Postanowił używać dobrze znanego wszystkim języka. Otwierał kolejne szuflady w poszukiwaniu czegoś co mogłoby mu się przydać. Kurz, kurz i jeszcze raz kurz. Jedyna, ciekawsza rzecz na jaką się natknął to sok jabłkowy. Odkręcił korek i wylał część na ziemię. Z pewnością nie był on pierwszej świeżości. Zamiast soku wypłynęła z kartonu zielona breja. Uśmiechnął się do niej radośnie i jak to miał w zwyczaju rzucił pozostałością za siebie. W końcu usiadł na podłodze. Strata krwi dała o sobie znać. Delikatnie zakręciło mu się w głowie. Nie spodziewał się żadnego ataku ze strony kogokolwiek, jedno pstryknięcie palcami wystarczyłoby na osłonę. Ziewnął przeciągle.
- Nic. Kto to widział żeby w burdelu nie było nic ciekawego. Cały alkohol legalny, żadnych narkotyków, ani małego składu broni...
Oparł się plecami o ścianę i rozejrzał się za czymś, co mogłoby posłużyć mu za zabawkę. I zabawki nie znalazł. Wyciągnął zatem dyplomatyczny nóż SS i zaczął dziergać w gumolicie tylko sobie znane wzorki.
Cesar [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 3 Sierpień 2012, 14:21
Zgaduję, ze pozbyłeś się ostatniej pracownicy, a zarazem właścicielki tego przybytku - Cesar wstał opierając miecz o podłokietnik fotela i tam go zostawiając, Ivan zaś wyskoczył ze swojej kryjówki i czmychnął w jakąś dziurę ile sił w pazurkach.
- Na jej miejscu wolałbym wszelką "kontrabandę" mieć pod ręką - rzucił przez ramię idąc w stronę schodów. Takie poszukiwania mogą uprzyjemnić wieczór.
Celowo zostawił broń. W razie potrzeby miał dość sił by stworzyć kolejną, a kto wie, ten tutaj może kiedyś potrzebować nowego ostrza. To przypomniało mu o pewnym zamówieniu. Jednak nie martwił się nim zbytnio, Veis znajdzie go w razie potrzeby. Wiedział od szczura w jaki sposób Cień się przemieszcza. Dla niego wparować tu z hukiem to nic.
Widok w pokoju na pietrze nie był zbyt przyjemny. Zmasakrowana marionetka, gdyby miała prawdziwe ciało, pewnie wyglądało by to jeszcze gorzej. Czerwona plama na kiedyś puchatym dywanie wskazywała, gdzie morderca ze sobą samym sie bawił. Nie jeden musiałby na ten widok zapewne z toalety skorzystać w trybie nagląco pilnym, ale kot tylko westchnął i wszedł do środka. Rozejrzał się po pomieszczeniu z niesmakiem, ale i tak przysiadł na krawędzi krzywego łóżka, by zbadać zawartość nocnej szafki. Jakiś stary banknot, kilka świecidełek i pamiętnik.
Usiadł wygodniej i zaczął kartkować notatnik szukając jakiejś wskazówki, czy dziwka miała coś, co było na tyle nie legalne, bądź cenne dla niej, by to ukryć i gdzie to schowała.
Seth [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 3 Sierpień 2012, 21:27
Nie odpowiedział już na jego słowa. Oczywiście mężczyzna się mylił. To zwyczajny obłąkaniec inaczej miałby z nim więcej problemów. Zamknął oczy. Tym razem przesadził. Podcinanie żył nie było zbyt dobrym pomysłem, ale jak ma się to do panującej w nim psychozy... Tak już musiało być. Przeżywał to setki razy. A jakby tak... Pozwolić sobie na odejście z tego świata? Umrzeć poprzez wykrwawienie... Wizja wydawała się piękna. Zbyt piękna żeby mogła być prawdziwa. Nie mógł umrzeć. Jeszcze nie teraz. Jego śmierć zwiastowałaby zwycięstwo wrogiego klanu. Tylko ta jedna rzecz trzymała go przy życiu, zemsta. Musiał jej dopełnić inaczej jego dusza wraz z całym rodem zostałaby potępiona na zawsze. Jego rany momentalnie zniknęły, a na jego nieco bladą twarz wkradł się szaleńczy uśmieszek. O nie, nie da się tak łatwo pokonać. Jednak upływ krwi robił swoje. Zakręciło mu się w głowie, kiedy otwierał powieki. W momencie pod sufitem pojawiła się metalowa puszka. Spojrzał na nią zdezorientowany i zaczął szukać w umyśle ostatnich swoich myśli. "Gaz halucynogenny!" przeszło mu przez myśl. Puszka zaczęła spadać na ziemię. Zerwał się z miejsca i rzucił w jej stronę. Upadła wprost w jego dłonie. Odetchnął cicho, zadowolony ze swojego refleksu. Niespodziewanie puszka zrobiła charakterystyczne, a zarazem ostrzegawcze "Tcsss". W obudowie zrobiła się sporej wielkości dziura tuż przy jego twarzy. Zanim zdążył się odsunąć cała zawartość zadymiła pomieszczenie, zaczadzając przy tym Setha. Zaczął kaszleć, zachłystując się każdym kolejnym oddechem. Pomyślał nawet, że powinien dodać takie coś do listy swoich tortur, co nieco polepszyło mu humor. Zapowiadało się ciekawie. Wszystkie przedmioty w pokoju pokrył biały pył. Rozejrzał się dookoła.
- Drei, zwei, Eins... - wyliczał zadowolony.
Nie zdążył powiedzieć null. Cały jego obraz zaczął się rozjeżdżać, a zamiast znanego mu burdelu pojawiła się arena dla gladiatorów.
- Do lepszego miejsca nie mogłem trafić, co? Zasrana wyobraźnia... - warknął sam do siebie.
Był naprawdę ciekaw co pojawi się jako drugie. Smok? Lew? A może inni człekopodobni? Co za różnica.
Cesar [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 4 Sierpień 2012, 06:29
Cesar wrócił na dół czytając dość osobliwy dziennik. Miał tylko poszukać w nim jakichś wskazówek, ale owa lektura zaciekawiła go. Wszystko wskazywało na to, ze jedynym "skarbem" w tym przybytku był kluczyk marionetki, teraz raczej bezużyteczny.
Wybrał najmniej odpowiedni moment. Jakiś dym przesłonił litery. Zakręciło mu w nosie, toteż kichnął porządnie i przerwał lekturę by sprawdzić, co jest granie. Ledwie jego wzrok zarejestrował blondyna leżącego z jakąś puszką w dłoniach, a burdel zniknął.
Był w sieni innego zniszczonego budynku. Smród spalenizny, poczerniał od dymu ściany, schody nie sięgające nawet połowy piętra. Było zimno, ale przecież on ma na sobie tylko koszulę, a zimy w Moskwie zawsze są zimne.
Moskwa. Chociaż opuścił to miejsce wiele lat temu, pamiętał je doskonale. Dom jego przybranych rodziców. Ruszył wolno przed siebie mijając wejścia do zniszczonych pożarem mieszkań, wyraźniej poczuł zapach spalonych ciał. Ale w jego pamięci ten korytarz nie był taki długi jak teraz, zdawał się ciągnąć w nieskończoność. I tak tu cicho, okropnie cicho.
Nagły dźwięk zatrzymał go w pół kroku. Ktoś szedł z naprzeciwka. Zatrzymał się i czekał. (W rzeczywistości ledwie wyszedł przed burdel na ulicę.) Blada cera, długie zielone włosy upięte zgodnie z modą sprzed stu lat i ta szkarłatna sukienka. Chciał uciec, ale jakaś siła zatrzymała go w miejscu. Nie był w stanie oderwać oczu od dziewczyny. Co było nie tak? Uśmiechała się pokazując nieco dłuższe niż u innych ludzi kły, Oczy miała w kolorze krwi z pionową źrenicą i paskudną szramę na białej szyi, jakby ktoś odciął jej głowę, ale ta wróciła na właściwe miejsce. Zjawa zatrzymała się o trzy kroki przed nim.
- Noir... - wyszeptał
Seth [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 4 Sierpień 2012, 14:32
Wstał z ziemi i otrzepał spodnie z kurzu. Miejsca na widowni systematycznie się zapełniały. Można było poczuć panujące wokół podniecenie. Co chwilę ktoś spoglądał na Setha, albo wskazywał go swoim towarzyszom. Kiedy już wszystkie kondygnacje rzymskiego koloseum się zapełniły, poczuł wzrastającą adrenalinę. "To tylko halucynacje" powtarzał sobie, jednak takie myślenie niczego nie zmieniało. Nagle wszystko ucichło. Seth zwrócił swój wzrok w stronę miejsc przeznaczonych cesarza i jego rodziny. Starszy, dość spasły mężczyzna wyszedł zza kotary zawieszonej nad przejściem i podszedł do samego murku. Jego ubrania wskazywały na fakt, iż ma większą rangę. Biała tunika okrywała go od stóp do głów, toga pururea ożywiała jego zmizerniałe ciało, a corona civica delikatnie tuszowała braki we włosach na głowie. Na twarzach widzów nie rozpoczętego jeszcze przedstawienia malował się strach przed władcą. Ten zaś rozłożył dłonie i uniósł je nieznacznie do góry. Zaczął mówić w nieznanym przez Herr Engela języku. Zresztą, nie musiał rozumieć słów żeby wiedzieć co za chwilę nastąpi. W końcu siwowłosy władca usiadł na swoim miejscu, a z za kotary wyłoniło się jeszcze dwóch mężczyzn w charakterystycznych togach i młoda, czarnowłosa kobieta. Każdy z nich wydawał się niezdrowo ożywiony całym tym zbiegowiskiem, jednak niewiasta wydawała się niezbyt zainteresowana. Z jej twarzy wyczytał nawet zmieszanie i niechęć do cesarza. Nie miało to jednak większego znaczenia. Usiedli na swoich miejscach, a cesarz wydał dość dziwnie brzmiącą komendę. Wrzawa znowu dobiegała z podium. Herr Engel ukłonił się nisko i powiedział kilka słów w ojczystym języku widzów. Nawet nie wiedział co skłoniło go do tego czynu. Jeszcze większy mętlik pojawił się w jego głowie gdy znalazł w swej pamięci znaczenie wypowiedzianych przez siebie słów. "Ja, żołnierz numer dwieście dwanaście pozdrawia cię, idąc na śmierć". Seth odruchowo położył dłonie na rękojeściach mieczy i stanął w odpowiedniej pozycji do obrony. Dźwięk ocierającego się o siebie kawałków metalu rozkazał mu się odwrócić. Tak też zrobił. Trzy razy wyższa od niego brama powoli wędrowała ku górze. Myślał, że jest przygotowany na wszystko, jednak to co pojawiło się na arenie przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Od razu ściągnął dłonie z mieczy i odsunął się o kilka kroków do tyłu. Znajoma postać zniknęła w mgnieniu oka i przeniosła się znacznie bliżej. Był to młodszy od niego mężczyzna z krótkimi włosami koloru nieokreślonego. Można określić owy kolor słowami "coś pomiędzy siwym, a blondem". Jego oczy świeciły czerwienią, a reszta ciała bardzo przypominała wygląd Setha. Uśmiechnął się szeroko do Herr Engela.
- Jak miło zobaczyć kogoś takiego na własne oczy. Żywego. Stojącego tuż przede mną.
Mężczyzna ukłonił się kpiąco, co nieco rozzłościło blondyna.
- Ja akurat nie jestem zadowolony z tego spotkania, Dmitrij.
Czerwonooki uśmiechnął się jedynie i włożył dłonie do kieszeni.
- I jak masz zamiar to załatwić, wielki strategu. - każde jego słowo brzmiało nad wyraz prześmiewczo. - Krew z krwi, dusza na podstawie duszy. Rozpoczniemy walkę? Słyszysz? - Zamilkł na chwilę dając rozmówcy usłyszeć wykrzykiwane imię "Dmitrij". Uniósł dłonie ku górze, a tłum zaczął klaskać mimo, że nie rozumiał języka niemieckiego, używanego przez obydwóch. - Pragną walki. Czy nie miałbym dostarczyć jej moim zwolennikom?
- Przecież wiesz, że jestem od ciebie lepszy.
- Może i tak, ale to przecież nie taka zwyczajna walka. To zwyczajne samobójstwo. Krew z krwi, dusza na podstawie duszy. Rozumiesz?
Dmitrij zaczął okrążać swojego rozmówcę. Wredny uśmieszek nie schodził mu z twarzy. Seth zrozumiał, że to nie ma sensu. Jeśli zabije swojego przeciwnika on również zginie. Zawahał się jednak. Czy aby tymczasowy przeciwnik go nie nabiera? Dmitrij wyciągnął w jego stronę rękę, jak gdyby czytał mu w myślach.
- No spróbuj, niedowiarku.
Seth złapał zębami za środkowy palec rękawiczki i ściągnął ją z dłoni, po czym włożył do kieszeni. Paznokciami przejechał po jego skórze. Rany pojawiające się na ręce Dmitrija odwzorowały się na Sethcie. Był już pewny wniosków jakie wysnuł. Walka nie miała sensu. Musiał szybko coś wykombinować. Niezadowolony tłum wył na nich oburzony.
Cesar [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 4 Sierpień 2012, 17:11
Jego Pani uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Nie miała normalnych ust, kąciki prawie sięgały uszu i dopiero teraz zobaczył, ze wszystkie jej zęby są szpiczaste jak u jakiegoś drapieżnika. Skoczyła z miejsca w jego kierunku wyciągając ręce, a te śliczne dłonie, teraz zaopatrzone były w szpony. Odskoczył w bok ledwo unikając ataku Odsunął się o jeszcze kilka kroków, a wtedy ktoś próbował złapać go od tyłu zakładając podwójnego nelsona. Nim go unieruchomiono uderzył tyłem głowy w twarz napastnika. Poczuł ból, usłyszał ten charakterystyczny dźwięk, a z jego własnego nosa polała się krew. Jednak zamierzony efekt uzyskał. Cofnął się od obojga napastników stając w połowie ściany między mieszkaniami. Tym drugim był jego ojciec, lecz w chwili obecnej miał równie zdeformowaną gębę co Noir. Jack gapił się na chłopaka, nie zważając na krew.
Krew z krwi - powiedział stwór ocierając sobie gębę rękawem, a głos jego był dziwny, jakby dochodził z głębokiej studni. Widząc przerażenie na twarzy kota zaśmiał się w głos, a od tego śmiechu Ceza ciarki przeszły od karku po koniec ogona.
Stwory chciały go zabić, tego był pewien, ale jeśli zrobi coś któremuś z nich, sam będzie miał identyczne obrażenia. Wbiegł przez najbliższe drzwi jednego ze spalonych mieszkań, lecz zamiast zniszczonego wnętrza zobaczył coś zupełnie innego.
Stał na wzgórzu tuż obok drogi biegnącej do niewielkiej wioski. Od razu rozpoznał dom na uboczu i w dość sporej odległości od miasteczka. Drewniana chatka jego ojca. Miejsce gdzie spędził kilka lepszych lat swego życia. Właśnie zachodziło słońce nad miasteczkiem. Jego ulubiona pora i widok dech zapierający. Ale potwory też tu były. Krążyły wokół niego w odległości kilku kroków niczym wygłodniałe wilki. Z Noir mógł sobie poradzić, przynajmniej tą, którą kiedyś znał, ale Spencer był jego nauczycielem. Ona rzuciła się na kotowatego, a gdy instynktownie zrobił unik w półobrocie, zaatakował ten drugi. "Jack" podciął go i tym razem unieruchomił leżącego na ziemi. Trzymał mocno i w taki jakiś dziwny sposób, że jego szyja była narażona na atak. Noir zbliżała się powoli szczerząc ząbki. Bardzo powoli przyklękła obok, złapała go za włosy i szarpnęła energicznie, tak by mieć lepszy dostęp do tętnicy. Zbliżyła twarz, przejechała nosem po skórze wywołując zimy dreszcz i zaśmiała się krótko. Samym końcem wężowatego języka prześledziła trasę żyły i zbliżyła swe okropne w tej chwili zębiska.
Uderzenie elektryczne. To było następne, co poczuł. Niewielki piorun, jakim swego czasu wystraszyć go próbował pewien Rawnar. Łąka zniknęła.
Cesar leżał na ulicy przed na wpół zniszczonym burdelem w dość cudacznej pozycji. Zanim dotarło do niego co jest grane minęło jakieś pięć minut. Ivan siedział na chodniku na wprost jego oczu i wyglądał na zmartwionego.
Dzięki przyjacielu szepnął do szczura przekręcając się na plecy.
Jeden z miejscowych podsunął mi ten pomysł - odpowiedział gryzoń telepatycznie i dodał zerkając na budynek - Powinniśmy trzymać się z dala od tego szaleńca Co z nim? - prawie natychmiast padło pytanie
Też ma jakąś "wizję" i może zrobić sobie większą krzywdę niż kilka nacięć. - Ivan domyślał się co za chwilę nastąpi i niezbyt mu się to podobało.
Możesz mu pomóc? Ale jak tylko wróci do rzeczywistości idziemy stąd. Ten gość mnie przeraża Zgoda - odparł kotowaty podnosząc się na nogi - Pójdę przodem, na pewno mnie dogonisz... Tylko go nie zabijcie. Może i szalony, ale nawet sympatyczny
Kocur jak powiedział tak zrobił. Jego towarzysz zaś wrócił do burdelu i przez chwilę przyglądał się blondynowi. Podszedł ostrożnie na tyle blisko by z pomocą jedynego Rawnara mieszkającego w okolicy uderzyć swym piorunem w tego "człowieka". Skoro Cesara wyrwało to z halucynacji, to na niego też powinno zadziałać. Tyle, że tym razem uderzyli mocniej. Nie na tyle by porażony stracił przytomność, ale wystarczająco, by po powrocie do realnego świata zamroczyło go na dość długo, by gryzonie zdołały uciec.
Ivan nie czekał na efekt a w pełnym pędzie podążył śladem swego pana. Szczur miał nadzieję, że więcej tego kolesia nie spotkają, a Cesar wręcz przeciwnie, ciekaw był kolejnego spotkania.
W tym całym zamieszaniu totalnie zapomnieli o kryształowym mieczu obok fotela.
[z/t]
Seth [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 4 Sierpień 2012, 17:31
Dmitrij zaczął biec w jego stronę z dwiema szablami w dłoniach. Nie wiedzieć jakim cudem jego ruchy stały się znacznie szybsze. Seth nie miał wyboru, był zmuszony do złapania za broń. Wyciągnął dwa miecze i skrzyżował je tak, aby tamten nic mu nie zrobił swoją szarżą. Napięcie rosło między nimi. Postanowił wciąż opierać się na defensywie. Nic nie miało tu sensu. Dmitrij dobrze wiedział co zrobi jego przeciwnik i vice versa. Zanim Herr Engel otrzymał pierwszy cios poczuł dziwny ból. Coś czego jeszcze w swym żywocie nie doświadczył, a przynajmniej nie w takim stopniu. Upadł zdezorientowany na ziemię. Mogłoby się nawet wydawać, że z jego ciała wydobywały się iskierki. Swąd spalonego ciała szybko rozniósł się po pomieszczeniu. Znał go bardzo dobrze. Nie wiedzieć czemu mężczyzna zaczął się śmiać. Halucynacje zakończone. Zastanawiał się czemu tak bardzo się nimi przejął. Gdzie były te jego mocne nerwy? Niektóre widoki bez względu na okoliczności wyprowadzają z równowagi. Zagłębił się w ciemności. Nie miał pojęcia ile czasu zajęło mu pozbieranie się z podłogi. Kiedy odzyskał jasność umysłu, spojrzał za okno. Dzień już dawno się rozpoczął. Postanowił opuścić to miejsce. Nie miał już nic do roboty w owym budynku. Zanim wyszedł, rzucił mu się w oczy miecz pozostawiony przez mężczyznę. Odebrał to jako zapowiedź rychłego spotkania.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!