• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Herbaciane Łąki » Pierwszy Jednorazowy Bal Kolejowy
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Vivienn
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Sierpień 2012, 21:55   

    Elegancka suknia Vivienn w tej chwili nie była widoczna w postaci pięknej długiej szaty,a w postaci czerwonej wstęgi. Kocica zauważywszy nowego gościa, który stanął w wejściu miauknęła siedząc na parapecie przy jednej z par i zaraz zeskoczyła na podłogę, przebiegła starannie pod krzesłami jak zrobiła to dużo wcześniej i ponownie skryła się gdzieś w jednym z kątów gdzie tym razem stała się kobietą we własnej osobie. Poprawiła swoją sukienkę ,chwyciła za wachlarz, który wcześniej zostawiła na tarasie, ale też zdążyła go stamtąd zabrać jeszcze kiedy była czarnym kotem.
    Wyszła zza firanki niby za nią i pod nią poszukując pierścionka, musiała coś udawać by nikt poza Tykiem nie dowiedział się póki co o jej rasie. Zamierzała o tym mówić tylko tym... którzy przyciągną jej uwagę i... Tu nie dokończę co panience chodzi po głowie.
    Odgarnęła kosmyk swych lśniąco białych włosów za ucho i podeszła do nowego towarzysza.

    -Witam na balu. CécileReusen, miło mi widzieć Kogoś nowego wśród obecnych -

    Kiedy przedstawiała się jednocześnie delikatnie skinęła głową i w tym samym czasie też uchwyciła dłonią skrawek swej suki i ugięła lekko prawą nogę w kolanie i sunęła nią nieco za lewą w małym ukłonie.
    Może i przesadzała będąc aż taka.."panusiasta" ale bal balem.. potrafiła się dostosować do obecnej chwili, która trwała.
    Zresztą. Ona taka też po postu była...ale jak wszystko ma swoje granice ona też je posiadała i kończyła coś kiedy tylko chciała.
    Swoją drogą miała nadzieję, że pozostali , którzy byli obecni na tej sali bawili się dobrze i będzie mogła swemu pracodawcy zdać pozytywne sprawozdanie.
    Zerknęła ponownie swymi tajemniczymi oczyma na przybyłego i uśmiechnęła się do niego po swojemu, czyli.. po ekhm. Uroczemu.
    W jednej dłoni trzymała wachlarz jakby w gotowości by zaraz go rozłożyć, jednakże zrobiła co innego, wskazała ową dłonią z owym przedmiotem w stronę kelnera i spytała zwracając się do mężczyzny

    -Szampana? A może zechce Pan spróbować czerwonego wina, bardzo dobre. Ma Pan moje słowo –

    Oznajmiła swym pewnym, naturalnie charakterystycznym jak na nią głosem , który brzmiał dość przyjemnie i nie dało się go raczej nie zapamiętać, był specyficzny, zresztą jak cała Vivienn.
    Fabien
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Sierpień 2012, 22:26   

    Nie odszukał Jej wzrokiem. Oczywiście, że nie. Byłoby to zbyt piękne. Jednak mimo wszystko uśmiechnął się do siebie, a owy gest zawierał w sobie nutkę rozbawienia oraz pobłażliwości. Przecież miał do czynienia z dzieckiem, które rozpoczęło zabawę w chowanego i ponownie wygrało. Kręcąc głową z niedowierzaniem (na własną głupotę), ponownie skupił się na gościach. Obserwując ich w części rozmarzone, w części rozbawione twarze nie mógł powstrzymać się od tej nutki pozytywnej energii, która zakwitła w jego wnętrzu. Już bardziej przychylnie podchodził do każdego z osobna. Spojrzenia innych łapał chętnie, a i nawet udało mu się kiwnąć głową w kierunku paru istot. Bardziej z wyuczonej grzeczności, niż zagłębionych z nimi relacji. Na takowe nawet nie nalegał. Wolał pozostawać w odległości, gdzie z zaciekawieniem obserwował zachowanie każdego z osobna.
    Delikatna, niemal filigranowa sylwetka blondynki nie od razu rzuciła mu się w oczy. Może też dlatego, że nieświadomie schowała się za grupką rozmawiających ze sobą osób. Gdy te pogodnie rozeszły się w swoje strony mógł bardziej przyjrzeć się zwinnym, a jednocześnie delikatnym ruchom tej postaci. Przypominała mu kogoś, albo też coś. Może kojarzona powinna być z jakimś kwiatem, choć nie w jego duszy leżało nadawanie romantycznych porównań drugim osobom. Łapiąc z nią spojrzenie nawet się nie wzdrygnął. W sumie oczekiwał na ten moment dłuższą chwilę. Z niemal niezauważalnym uśmiechem skinął głową w jej stronę, nie będąc nawet do końca pewnym, czy to zauważyła.
    Poruszył się niespodziewanie. Zbudzony z transu nawet nie zauważył, jak przed jego nosem wyrosła kolejna, ciekawa osóbka. Z podobnie delikatną urodą, chociaż już na pierwszy rzut oka mógł stwierdzić, że Ona zawiera w sobie te nikłe gramy gwałtowności. Przyjął to naturalnie, jakby sprawy toczyły się całkowicie stereotypowym torem. Ujął więc dłoń panienki, jak przystało na księcia z bajki (na dodatek w garniturze), po czym musnął ustami wierzch jej dłoni.
    - Laurent – brzmiało bardziej elegancko, wytwornie.
    Sam nie wiedział, dlaczego akurat to imię przyszło mu do głowy. Przyjął je jednak z entuzjazmem i momentalnie zaakceptował. Dzisiaj więc jest poważnym jegomościem o kolejnym, sfałszowanym rodowodzie. Uwalniając jej dłoń zerkał na nią pogodnie, z nieustającą, pozytywną energią.
    - Wpierw przeproszę za moje spóźnienie, choć widzę, że i tak załapałem się na przyjemne powitanie – rozpoczął miło, prostując sylwetkę i rozglądając się dookoła. - Zanim wezmę do ręki kieliszek, czy może mi panienka powiedzieć, na jakim etapie balu jesteśmy?
    Chciał chociaż trochę zorientować się w sytuacji. Sama obserwacja ludzi schodzących z parkietu jakoś mu nic nie podpowiadała.
      
    Vivienn
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Sierpień 2012, 22:48   

    Tak..Cécile była energiczna, jako kot cholernie ruchliwa.. no i psotliwa.
    Jako kobieta zaś starała się być czasem spokojniejsza i na pewno „wolniejsza” jednakże nie zawsze jej to wychodziło zwłaszcza kiedy przyszło jej się spieszyć, w tej sytuacji prawdopodobnie reagowała jak każdy.
    Zważywszy na to iż mężczyzna zachował się jako prawdziwy gentelman z zachwytem spojrzała znów na jego twarz, to było tak miłe i niezwykłe. Szczególnie ,że mimo iż bal był tak dostojny i elegancki nie każdy obecny był aż tak kulturalny jak Ten gość.
    Nie przestała zatem unosić kącików swych pełnych warg w uśmiechu, wolną dłonią starannie zgarnęła swe włosy na jedno z ramion.

    -Ależ oczywiście. Już mówię. Ominął Pana z pewnością taniec, bo właśnie przed chwilą kapela przestała grać ,natomiast zaraz prawdopodobnie lada chwila wręcz odbędzie się przedstawienie, na które trzeba poczekać i z pewnością nie potrwa to zbyt długo.
    Ach no i miło mi Pana poznać Panie Laurent. Sądzę też, a bynajmniej sama mam taką nadzieję, iż po przedstawieniu ponownie artyści zaczną grać i będzie szansa by jeszcze zatańczyć. –

    Po tych słowach zawołała kelnera subtelnym ruchem dłoni, który zaraz zjawił się obok nich wraz ze srebrną tacą, na której mieścił się zarówno malinowy szampan (bo taki teraz rozdawano) i czerwone wino, które było niesamowicie pyszne. I kto wie może Vivienn pod koniec balu skrycie wypije nieco więcej by jeszcze zdołać nacieszyć się tak niepowtarzalnym smakiem no i przy okazji spędzi ten miły czas przy kominku. Bynajmniej tak chwilami sobie planowała. Ale jak wiadomo są chwile , które potrafią nagle zmienić bieg wydarzeń i tak mogło też stać się w jej przypadku. W końcu nie zawsze wszystko toczy się tak jakbyśmy tego chcieli. Niestety..Prawda?
    Zielone oczy Vivienn postanowiły zatopić się w szarym pełnym jakby grymasu spojrzeniu nowo poznanego rozmówcy.
    W końcu był na tyle intrygujący i charakterystyczny, że nie sposób było aby nie zwrócić nań uwagi jak tu się pojawił. Jego postura sama prosiła by się mu przyjrzeć. Wydawało jej się jak na jej dobre kocie oko iż wyrzeźbione ma ciało, ale to tylko intuicja, domysły i wzrok ,a jak było naprawdę wiedzieć teraz nie mogła. Panienka zwróciła także uwagę na rudy kolor jego włosów, które swą barwą niezwykle współgrały z kolorem jego oczu.
    Fabien
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Sierpień 2012, 23:21   

    Może i Fabien nie był do końca teraz sobą, ale zawsze wychodził z założenia, że aby przybierać jakąkolwiek maskę, to wpierw trzeba choć trochę znać pobrane cechy. Jego teraźniejsza subtelność i pewna flegmatyczność wywodziła się pewnie z lat, gdy miał okazję szczęśliwie mieszkać wraz ze swoją rodziną. W pewien sposób rozdrapywał teraz rany, przywołując tym samym mylny wyraz o swojej osobie, aczkolwiek nie zamierzał zmieniać swojego postępowania. Na dobrą sprawę i tak się pogubił w odnajdywaniu i przywracaniu swojej tożsamości. Zdecydowanie miał ich zbyt wiele. Mimowolnie więc westchnął, przymykając przy tym powiekę prawego oka. Nie chciał, by gest ten był zbyt widoczny dla jego towarzyszki, toteż teatralnie się na moment zamyślił.
    Z rozbawieniem, które wymalowało się w postaci delikatnego uśmiechu, słuchał jej cichego tonu głosu. Jego specyfika pociągała za sobą spojrzenie Fabiena per Laurenta, toteż początkowo nie mógł oderwać wzroku od twarzy nowo poznanej dziewczyny. Ale tak to już z nim było – skrępowania praktycznie nie doświadczał, toteż często wprawiał w nie innych. Na wzmiankę o tańcu roześmiał się chwilowo, chowając na moment lewą dłoń do kieszeni. Odszukał w niej szybko zabrane ze sobą przedmiot, a w ich skład wpisywał się także liścik.
    - Czy to Panienka zaprasza mnie do tańca? – podłapał od razu temat rozmowy. - Bardzo feministyczne podejście.
    Ostatnie zdanie dodał znacznie ciszej, jakby wypowiadał na głos swoje własne myśli. Odebrał przy tym posłusznie kieliszek czerwonego wina od kelnera, pozdrawiając go tym samym miłym spojrzeniem. Wiedział, że świat, w którym się znalazł nie należy do niego. Powinien posłusznie kulić ogon i kiwać z uznaniem na każde wypowiedziane przez mieszkańca tych ziem zdanie. Czy stało się to jednym z faktów, które nakazywały mu wgłębianie się w rozmowę z nowo poznaną czy to też jego indywidualna zachcianka?
    - Chyba powinniśmy usunąć się z przejścia – mruknął, orientując się, że jeszcze nie opuścił miejsca, w którym stanął dobre kilka minut temu. - Proponowałbym zajęcie jakiś krzeseł, które pozwolą na lepszą obserwację przedstawienia. Cokolwiek Panienka rozumie przez to powiedzenie. Uogólniając, przyszedłem tutaj całkowicie nieprzygotowany i nie do końca poinformowany o jakimkolwiek harmonogramie czy chociażby wyglądzie miejsca.
    Dlatego nie miał pojęcia dokąd prowadzą dane drzwi, kim są zaproszeni goście i czy w ogóle opłacało mu się pojawić na balu. Zobaczy, prędzej czy później.
      
    Vivienn
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Sierpień 2012, 09:44   

    Obserwowała rozmówcę co jakiś czas odbiegając nie chcąc wzrokiem po innych tutejszych obecnych, upewniała się czy oby na pewno toczy się teraz wszystko w porządku. Jak na razie dookoła było spokojnie i nie było żadnych nieprzyjemnych sytuacji z czego z pewnością jej pracodawca był zadowolony.
    Panna słysząc słowa mężczyzny zaśmiała się cicho i popatrzyła na niego rozpromieniona, zacisnęła dyskretnie palce na wachlarzu, który zaraz pochwyciła w obydwie dłonie.

    -Niech będzie, że kobieta Pana zaprasza choć jej nie wypada,bo na odwrót być powinno . –

    Rzekła nie przestając unosić kącików swych różanych ust i to chyba nawet nieświadomie.

    - Powiem Panu taką ciekawostkę. Przedstawienie , które ma się odbyć będzie bardzo oryginalnym wydarzeniem, ponieważ aktorzy w nim grający prawdopodobnie nie spodziewają się swoich ról, ale to tak mówię choć sama nie jestem do końca pewna czy aby na pewno nie pokręciłam czegoś –

    Oświadczyła cichutko chichocząc. Zaraz zaraz…feministyczne podejście? Kiedy usłyszała te nietypowe słowa zmarszczyła nieznacznie czoło patrząc na rozmówcę pytająco, a kiedy wspomniał o przemieszczeniu się posłuchała kierując się zaraz za nim, a dokładniej za moment znalazła się obok niego. Zgrabnie stawiała kroki towarzysząc rudzielcowi, który wzbudził w Cécile wewnętrzny pożar ciekawości co do jego osoby.

    - Niech się Pan niczym nie zamartwia, spóźnienie to nic, nie jest Pan jeden spóźnialski. –

    Oświadczyła puszczając mu przyjemnie oczko.

    - Ten bal jest przez to niezwykły, że nie do końca wiadomo co będzie dalej, Gospodarz stara się wszystkich pozytywnie zaskoczyć i póki co to mu się udaje. Muzykanci byli idealnie dobrani ich muzyka wręcz sama w sobie sprawiała, że przyciągała ludzi na parkiet i niektórzy słysząc ją odruchowo się uśmiechali, jest tak wyjątkowa. Grajkowie mają olbrzymi talent i naprawdę trzeba im gratulować , są niesamowici. Zresztą zapewniam Pana, iż sam się Laurent przekona. –

    Po dłuższej wypowiedzi posłała pracodawcy pytające spojrzenie jakby chcąc telepatycznie podpytać kiedy będzie przedstawienie w końcu on potrafił czytać w jej myślach niestety i `stety`. Ma to jak widać zarówno swoje wady jak i zalety.
    Kobieta widząc iż chłopak sięgnął po czerwone wino uśmiechnęła się lewym kącikiem warg i rzekła w półuśmiechu

    -Dobry Wybór, jest wykwintne można zatem cieszyć się i zachwycać smakiem w nieskończoność. Ja planuję zamówić na swój późny wieczór całą buteleczkę. –

    Rzuciła ostatnie zdanie wypowiadając szeptem. Reusen po prostu lubiła wino czerwone i różowe najbardziej.. Często popijała sobie w samotności oczywiście w odpowiednich ilościach i robiła sobie spacer po ulubionych zakątkach tej Krainy. W Tym najlepsze było to ,że czas wydawał się nie kończyć i wszystkie myśli można było zebrać do kupy i na każdą z nich znaleźć odpowiedź.



    Fabien
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Sierpień 2012, 10:48   

    Jak przystało na odwiecznego obserwatora, Fabien w chwilę wychwycił odbiegające od jego osoby spojrzenie dziewczyny. Nad jej postacią musiał się chwilę zastanowić, by uszeregować ją w odpowiedniej rubryce. Z dość prostych przyczyn uznał ją za jednego z organizatorów balu – ba, nikt normalny od tak nie podszedłby do niego i nie próbował sprawić, by poczuł się w pewien sposób zauważony. W sumie nie zależało mu na tym fakcie. Nigdy do elity się nie zaliczał, a i też nie miał zamiaru tego zmieniać. Swoje kroki zawsze kierował na ubocze, gdzie pole obserwacji było przede wszystkim większe i bardziej owocujące.
    Z niewymuszonym, delikatnym uśmiechem obserwował postać małej kokietki, która swoją autentycznością zadziwiała nawet jego. Wydawać by się mogło, że urodzona została wśród sukni, pereł i ogólnego dobrobytu. I tak, jak Fabienowi zazwyczaj to nie odpowiadało, to teraz pominął ten aspekt w bardzo szybkim tempie.
    - Zapewniam Panienkę, że już teraz mamy okazję obserwować całkiem zabawne przedstawienie. Jestem ciekawe, czy chociaż połowa zebranych tutaj ludzi jest tak prawdziwa, na jakich się kreuje – z ukłonem na cześć gości wzniósł nieco kieliszek z winem do góry, by móc chwilę później skosztować tego trunku. - Ich zdrowie.
    Egoistyczne podejście do sprawy było w jego przypadku już chyba normą. Hipokryzja w poprzednich zdaniach wylewała się litrami, aczkolwiek on doskonale zdawał sobie z niej sprawę. Sam wdziewając garnitur oraz wydobywając skądś te garstki dobrych manier, przeobrażał się w kogoś, kim zapewne byłby, gdyby nie niektóre fakty z przeszłości.
    Na wzmiankę o jego przybyciu na czas zaśmiał się niespodziewanie, kręcąc z niedowierzaniem głową. Nie chciał wyprowadzać swojej towarzyszki z błędu, ale przybycie dobry czas po rozpoczęciu balu raczej nie należało do zalet. Chyba, jakby można było wstawić Fabiena na plakat, nadać mu pseudonim artystyczny i wstawić na scenę, by mógł zaświergotać swym złym, bardzo złym głosem.
    - Oh, trochę się wkopałem – mruknął, a jego usta ułożyły się w niewielki grymas. - Chociaż wyczucie rytmu jako takie posiadam, to taniec? Ale jak teraz odmówić zaproszenia od Panienki? Nieczęsto zdarza mi się, że takie urocze stworzonka pierwsze wyciągają do mnie dłonie.
    Zastopował się.
    - Wybaczy Panienka moją lekkomyślność. Może zamiast stworzonko powinienem powiedzieć istotka – upił łyk wina, nieświadomie. - Naprawdę dobre, ale nie jestem przekonany, czy dane mi będzie do końca zostać na balu. Nie należę jednak do dusz towarzystwa.
    Powędrował wzrokiem za jej spojrzeniem, by w końcu natrafić na sylwetkę gospodarza. Ten najwidoczniej go nie zauważył, toteż jak na ten moment podarował sobie odpowiedniego pozdrowienia.
    Vivienn
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Sierpień 2012, 11:15   

    Usłyszawszy jego słowa skinęła głową

    -Ależ naturalnie, ma Pan rację, mów mi Cécile bądź Vivienn jak wolisz, możesz mówić mi po imieniu nawet będzie mi lepiej.. –

    Po raz kolejny ostatnie słowa wyszeptała, a chwilę później wzniosła toast razem z nim sięgając nagle po lampkę wina z tacy kelnera, który jeszcze był w zasięgu jej wzroku.
    Oczywiście prawda była zupełnie inna, Vivi rzadko kiedyś ubierała się w suknie, teraz lubiła wkładać je często, czuła się w nich komfortowo i kobieco. A ponoć jak Cię widzą tak cię piszą.
    Teraz starała się zachowywać jak prawdziwa dama, w końcu była na balu i wolała wtopić się w to otoczenie. Zresztą kultura poniekąd tego wymagała, nieprawdaż?
    Co do spóźnialskich ona też nią była, w końcu zjawiła się tu na chwilę przed przerwą muzyków.
    Najważniejsze jednak ,że tu się znajdowała i poznała już nie jedną osobę. Lubiła nawiązywać nowe znajomości.
    Kiedy mężczyzna kontynuował przemowę Vivienn przyglądała się rysom jego twarzy, jakby chciała je zapamiętać zdecydowanie na dłużej.
    Zaśmiała się usłyszawszy jego wypowiedź.

    -Nie chce Pan? To nie nalegam, przepraszam zatem. Zresztą trochę do tańca czasu zostało , ponieważ przedstawienie wciąż nie ruszyło, także bez pospiechu. Swoją drogą wyczucie rytmu to podstawa i sądzę, iż to do tańca wystarczy.-

    Chwilę potem zanim zdążyła odpowiedzieć ten zdołał ją przeprosić panna Reusen zachichotała znów tym razem przysłoniła swój piękny uśmiech wachlarzem. Jednak nim zaczęła mówić powolnym ruchem odsunęła go od swej buźki.

    -Nic się nie dzieje, nie szkodzi. Mogę sprawiać wrażenie zgorzkniałej kobiety ale taka nie jestem, naprawdę dużo we mnie poczucia humoru, a bal balem, więc Pan sam wie.. –

    Oznajmiła i wciąż uśmiechając się przechyliła główkę nieznacznie i tym razem wzrok poleciał niżej zatrzymując się na jego dłoniach. W końcu nie tylko oczy mówią dużo o człowieku, według Cécile i dłonie przekazywały dużą ilość informacji, a szczerze mówiąc domysłów, które często bywały trafne.

    -Szkoda. Wielka szkoda. Myślałam, że poznam Pana lepiej ale w takim razie będę musiała poczekać na inną okazję o ile będzie mi to dane. Może później wykradnę się i spotkam nie gdzieś Pana zupełnie przypadkiem.. –

    Już w głowie snuła sobie `czarodziejka` swój genialny plan.
    W końcu kotom w świecie ludzi się nie obrywało i nawet wedle panienki były jednymi z istot w świecie ludzi, które nie musiały odczuwać zagrożenia, bo w końcu w ludzkim życiu kot to domowe zwierzę, bądź dzikie które przecież można oswoić, a zatem nikogo prócz ciotki w tamtym świecie nie musiała się obawiać.
    Agnes
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Sierpień 2012, 13:00   

    Zjedzenie czegoś nie było złym pomysłem. Dopiero, gdy Friedrich wypowiedział te słowa, Agnes ziorientowała się, że rzeczywiście zaczynała być trochę głodna. Chyba nie dziwne, w końcu ostatni posiełek jadła kilka godzin temu, a ona należała do tej grupy osób, która potrzebowała pożywienia w miarę regularnych odstępach czasu. Bywały wyjątki, ale to rzadko. A w takiej sytuacji, gdzie było dla niej pełno nerwów, tym bardziej potrzebowała wrzucić coś na ząb. Ucieszyła się więc trochę, gdy ktoś to zaproponował.
    Również spojrzała przez okno i oczy rozszerzyły jej się ze zdumienia. Tam było jezioro. A ciecz, która je wypełniała wyglądała jak czekolada! Czyżby to o nim mówił jej kiedyś Oirivin? Jeśli rzeczywiście tak było, powinna zapamiętać miejsce, w którym się znajdowało. Ale przecież nie miała na to szans, w końcu jechali pociągiem i do tego nie wiadomo jaką trasą. Trochę się tym zawiodła, ale zaraz się rozchmurzyła, kiedy usłyszała propozycję Pixie.
    -Chętnie, tylko trzeba będzie umówić się gdzieś indziej, bo ja na przykład tu nie trafię sama.-Na samą myśl o tym, jak skończył się jej ostatni samotny wypad, przebiegły ją dreszcze. Nie, nie chciała znowu wylądowac w tak nieprzyjemnej sytuacji.
    Widocznie reszta zdecydowała, że najpierw będą tańczyć, więc podeszła do Bikko i zaczęła udawać, że tańczy. Niezbyt jej to szło, ale dzielnie próbowała. W pewnym momencie do głowy wpadł jej śmieszny pomysł, który mimo wszystko postanowiła zrealizować. Już miała prosić Bikko do tanca, kiedy muzyka przestała grać. Spojrzała zdziwiona w stronę orkiestry i wzruszyła ramionami.
    -Ciekawe, co teraz..-Powiedziała sama do siebie, po czym spojrzała pytająco na resztę. Może oni wiedzieli?
    Fabien
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Sierpień 2012, 16:38   

    Z ulgą przyjął słowa dziewczyny, powtarzając sobie kilkakrotnie jej imię. To, że nie miał do nich pamięci dobrze wiedział. Jednak w tej sytuacji nie mógł sobie pozwolić na większe zawahanie. Nie dodawał, choć chciał, wzmianki o tym, iż imię Laurent również jest dla niej dostępne. Ów przejście na ty było na tyle szybkie, że chwilę później uznał to za całkiem normalną sprawę. Jakby z per Panienką znał się od dawien dawna, a ta rozmowa była zwyczajną paplaniną zaprzyjaźnionych znajomych z wyższych sfer. Na samą tę myśl uśmiechnął się pogodnie, zatapiając spojrzenie w punkcie przed sobą.
    Pomimo chwilowego zamyślenia udawało mu się wychwycić wszelkie niuanse z otoczenia. Odrywając się na moment od własnej osoby, poświęcił uwagę wszelkim zebranym. Hierarchia, w której poruszała się i funkcjonowała dane zbiorowisko, uwydatniła się już po chwili. Osoby szanowane i poważane zazwyczaj stawały w centrum, tudzież wokół nich ustawiała się reszta. Zaraz koło ich nóg, prawego boku sterczały postacie im podwładne czy w jakiś sposób przywiązane do swojego właściciela. Całość wydawała się nieprawdopodobna, jednak jak najbardziej realna. Fabien ze spokojem sączył wino z kieliszka, czując się poniekąd jak paparazzi wśród gwiazd.
    Dziwna atmosfera.
    Na jego szczęście znalazł się jednak w towarzystwie jednej osoby, która mu specjalnie nie wadziła. A nawet z uśmiechem odbierał jej słowa, które samie w sobie były konkretne. Zawierały jakiś sens, cel, nie przemieniały się w beznamiętną paplaninę. W innym przypadku już dawno zrezygnowałby z prowadzonej dyskusji. Dopiero teraz tak naprawdę zainteresowała go postać Cécile. Przyglądając się jej kątem oka po jego głowie chodziły najróżniejsze pytania, które i tak w najbliższym czasie nie zostaną wypowiedziane. Kim była? - nie, to chyba zbyt ogólne.
    - Zgorzkniałej kobiety? – zacytował jej słowa z małym zdziwieniem, które doprowadziło do energicznego pokręcenia głową. - Może zacznę od tego, że od dobrych kilku minut już panem nie jestem, a i nie wymagam od Ciebie – Vivienn – takiej postawy. Nawet na balu. Cenię autentyczność, chociaż samemu z trudnością ją zachowuję.
    Obserwował jej reakcję z zaciekawieniem, doszukując się i w owej kobietce cech podobnych do jego. Owa istotka także zwracała uwagę na te nieznaczne ślady, które dość dużo mówiły o drugiej osobie. Nie słowa, a czyny. Uśmiechnął się do siebie, na nowo spoglądając przed siebie.
    - Gdzieś zupełnie przypadkiem brzmi groźnie. Nawet w Twoich ustach – rzekł z nutą rozbawienia, zerkając na nią kątem oka i odstawiając przechodzącemu kelnerowi pusty kieliszek. - Nie wiem, czego mogę spodziewać się po mieszkance z Krainy Luster, ale mam cichą nadzieję, że będzie to miła niespodzianka.
    Posłał jej kokieteryjny uśmiech (tak, jego też było na takowy stać), po czym zerknął na zegarek umiejscowiony na swojej prawej dłoni. Zatrzymał się, cudownie.
    - Mam do Ciebie pytanie, Vivienn. Proszę, nie odbierz tego opacznie, ale chciałbym się dowiedzieć, kim jest ta kobieta, która stoi przy oknie? – mruknął zaraz po tym, jak oderwał wzrok od wskazówek. - Jak pewnie zdążyłaś zauważyć jestem zapalonym obserwatorem, ale tamtej postaci nadal nie mogę rozgryźć.
    Bez skrępowania wpatrywał się w blondynkę w niebieskiej sukni. No tak, rzeczywiście była błękitna. Dopiero teraz ten fakt jakoś się uwydatnił.
    Vivienn
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Sierpień 2012, 17:04   

    Kiedy on patrzył przed siebie Vivienn podążyła za jego wzrokiem. Ach tak. Przyglądał się tej ślicznej dziewczynie, która stała przy oknie w swej jakże niezwykłej sukni.
    Uśmiechnęła się szeroko obserwując jego spojrzenie skierowane właśnie ku tamtej istotce.
    Nic dziwnego, była naprawdę śliczna ,w dodatku jej figura także była ładna zatem nie było w tym nic bardzo zaskakującego iż zwrócił na nią uwagę.
    Chwilę potem głowa panny Reusen wylądowała jakby w zupełnie innych obłokach niż te biało niebieskie.
    Zaczęła się zastanawiać nad sobą. Ukradkiem zerknęła na swoje dłonie, westchnęła cicho i przegryzła dolną wargę oczami lustrując swe szczupłe palce.
    Nie zawsze lubiła grać taką ,a nie inną. Jednak bal wymagał kultury i pełnej grzeczności zatem taka starała się być, choć początkowe jej wejście wcale tego nie wykazywało.

    -Cóż autentyczności nie warto każdemu przedstawiać, że tak się wyrażę. Także jestem pewna, że każdy tu z nas jak wcześniej zasugerowałeś jest poniekąd kimś innym na kogo tu wygląda. Każdy z nas tak naprawdę już odgrywa tu swoją rolę. –

    Po tych słowach jej wzrok ze szczupłych palców powędrował na jego usta. Zauważyła jak kąciki jego warg drgnęły. Odwzajemniła ten uśmiech zupełnie nieświadomie.

    - Z pewnością będzie to miła niespodzianka, zapewniam. Choć…jeśli pojawią się komplikacje to nie wiem czy będę za siebie ręczyć. –

    Rzekła śmiejąc się cicho.
    Kiedy jednak mężczyzna wreszcie podpytał ją o tę panienkę stojącą przy oknie Cécile skierowała kocie oczy ku blondynce.

    -O ile słuchy mnie nie pomyliły to jest to Pani Alice. Niestety tylko tyle mi wiadomo. –

    Wzruszyła delikatnie bezradnie ramionami i upiła łyk wina. Tym razem jej głowa obróciła się w kierunku Agnes, na której twarzy malowało się małe jakby zakłopotanie.
    Białowłosa znów umoczyła swe delikatne wargi w czerwonym winie. W środku gryzła się z pewnymi myślami tak więc postanowiła je ogłuszyć za pomocą tak smacznego alkoholu. Wiedziała jednak, iż po tej lampce wina będzie musiała przerwać na jakiś czas.
    Swoją drogą bycie dachowcem ma naprawdę wiele zalet, np. to, że łatwo coś podsłuchać wśród gości, bo przecież stąd miała Kocica informację kim jest owa blondyneczka.

    - Nie trać zatem czasu może i pójdź zagaić do niej? –

    Spytała czarując swoim niemalże uśmiechem jednak nie robiła tego celowo taki miała uśmiech.
    Odstawiła wino na parapet i podparła się o niego swoją drobną dłonią. Jedną częścią sobą była tu obecna, drugą częścią siebie bujała akurat gdzieś pośród marzeń, które już przed jej oczami otwierały sceny utworzone poprzez wyobraźnię.
    Fabien
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Sierpień 2012, 17:48   

    - Nie wydajesz się zbyt konfliktową osobą, więc nad wszystkim damy radę zapanować – zaręczył ją z kiwnięciem głowy, przy czym roześmiał się gardłowo. - Ale mam jedno zastrzeżenie, jeżeli już postanowisz pojawić się na mojej drodze, to tylko i wyłącznie jako Ty, a nie Panienka, która została wciśnięta w suknie i dobre maniery.
    Ostatnie zdania dodał całkowicie poważnie, nie spuszczając wzroku ze swojej rozmówczyni. Ach, faux pas. Czasami naprawdę zastanawiał się nad własną głupotą, która nie pozwalała mu wypowiedzieć żadnych, konkretnych zdań, a jedynie skupiał się na tym, co nie było wskazane. Automatycznie więc wzrok przemieścił się z sylwetki samotnej Alice na Vivienn. Postanowił nawet obrócić się w jej kierunku o tę parę milimetrów i uśmiechnąć się na wpół przepraszająco.
    - A ostrzegałem, żebyś nie zrozumiała mnie opacznie. Nie mam zamiaru Cię opuszczać, dopóki nie znajdzie się Twój prawdziwy właściciel – oznajmił pogodnym tonem głosu, biorąc między palce kosmyk włosów dziewczyny i przez moment bawiąc się jego końcówką. - Pomimo tego musimy jeszcze omówić parę spraw. Między innymi to, jak wynagrodzę Ci taniec. Jednak dzisiejszego wieczoru wolałbym go uniknąć.
    I już naprawdę mógłby się wymigiwać na różne sposoby, ale przecież miał fakt, który zwalniał go z tego prawomocnie. Ostatnie eksperymenty nad konstrukcjami broni białych nie wyszły mu na dobre, bowiem uszkodził sobie dość poważnie jakiś tam mięsień w nodze. Na anatomii się nie znał, ale przekonywał go o tym jego znajomy – chirurg z zawodu. Z drugiej strony nie miał zamiaru się tłumaczyć ze swojej dolegliwości, toteż nie raczył o niej wspomnieć. Chociaż może i odbyłoby się to bez zbędnych pytań od strony jego rozmówczyni.
    Ponownie zapadło między nimi milczenie, ale Fabien nie uznawał go za wielce męczące. Czuł się swobodnie, o dziwo. Tak jak jemu rozpoczęcie i prowadzenie rozmowy przychodziło z trudem, tak teraz nie narzekał na natknięcie się na panienkę Vivienn. Louis, myślę, że to jest początek pięknej przyjaźni, zaświergotał w jego głowie cytat z amerykańskiego melodramatu. Że też akurat w tym momencie kłębiły się w jego głowie myśli dotyczące kina. Powinien odpowiednio urozmaicać czas obok stojącej Blondyneczce, niż śmiać się do własnych wyobrażeń. Oderwał się więc łatwo od próby przypomnienia sobie nazwiska reżysera filmu „Casablanca” i oparł się wygodnie o pobliski parapet.
    Już jego usta otwierały się, by móc wypowiedzieć się na pierwszy lepszy temat, jednak w chwilę zrezygnował ze swoich planów. Ujrzawszy rozmarzone oczy Cécile oraz jej postać znajdującą oparcie na krawędzi tego samego parapetu, nie mógł powstrzymać się od przekrzywienia głowy na prawą stronę i wlepienia zaciekawionego spojrzenia w jej sylwetkę. Czasami naprawdę żałował, że nie potrafi czytać w myślach. W tym wypadku niezwykle ów zdolność niezwykle by mu się przydała. Widocznie nie tylko on tonął często we własnych wyobrażeniach i chorych fantazjach. Dobrali się, nie ma co.
    - Źle się czujesz?
    Z ciężkim sercem pozbawił się możliwości dalszej obserwacji, aczkolwiek nagłe odstawienie kieliszka i momentalnie zamilknięcie dziewczyny było dość niespodziewane. Schylił się nad nią, marszcząc brwi.
    - Może chcesz zaczerpnąć świeżego powietrza? - zamyślił się. - Jest tu w ogóle jakiś balkon?
    Vivienn
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Sierpień 2012, 18:28   

    Patrzyła przez chwilę jeszcze oczyma wyobraźni gdzie właśnie ktoś znajomy prezentował się w jej głowie i specjalnie nie zdradzę któż to choć to obrzydliwie banalne.
    Zarzucił jej ,że jest bezkonfliktowa? Ah tylko dla tych co chce, jeśli ktoś zalezie jej za skórę to najpierw struje mu życie jako kot, a później albo się zlituje albo dobije. Brzmi okrutnie aczkolwiek prawda taka, że nie do końca by tak było.
    Wsłuchiwała się z widocznym zainteresowaniem w kolejne jego słowa , ba. Nawet zmrużyła oczy jakby i nimi wertowała jego każde wypowiedziane słowo.
    Zaśmiała się słysząc te pewność , iż we dwójkę dadzą radę nad wszystkim zapanować.
    Uśmiechnęła się niemożliwie pięknie słysząc wzmiankę o późniejszym jej pojawieniu się niby przypadkowym w obecności jego osoby. Ukazała swe białe ząbki, które przy tak różanych ustach wyglądały olśniewająco. Ale w porządku, koniec tego ekhm – „narcyzowania”.

    - Masz to jak w banku. Nawet celowo Cię zaskoczę i pojawię się w jeansach i męskiej koszuli. –

    Rzekła cicho się śmiejąc, z rozbawienia aż pokręciła głową. Dla niej ta rozmowa była cholernie przyjemna i nie udawana, w końcu czuła się jakby to ująć? Swobodnie. Tak , to zdecydowanie trafne słowo.
    Widząc jak znów zerknął w stronę Alice Cecile popatrzyła na niego groźnie ale oczywiście w sensie dowcipnym, nie poważnym.

    - Przecież się nie pogniewam, każdy ma prawo poznać tu kogo chce, od tego jest bal nieprawdaż? –

    Spytała wprost ,a na jej twarz wpełzł pogodny uśmiech.

    -Poza tym ja przyszłam sama i właściciela nie posiadam, jedynie ja jestem swoją królową i opiekunką w jednym . –

    Dodała znów cicho chichocząc.
    Jeśli faktycznie chciał poznać kogoś jeszcze ona nic ,a nic nie będzie miała przeciwko, w końcu sama była jedną z wielu tu obecnych, a towarzysz może tak jak i ona uwielbiał nawiązywać nowe znajomości.
    Nagle w niej jakby odbił się blask duszy ,ale to wszystko z rozkoszy, której czynnikiem pobudzającym był śmiech nowo poznanego mężczyzny. Czuła, że rozmowa jest szczera i bezpośrednia, a to akurat cechy ulubione według panny Reusen.
    Wzrokiem uciekła jakby w bok i nieco w dół patrząc na jego palce bawiące się końcówką kosmka jej włosów i a niech to. Nie powstrzymała się, na jej buźce wymalował się kokieteryjny uśmiech, który wcale takowym miał nie być, a wyjść miał na dziecięcy szczęśliwy uśmieszek. Chyba będzie musiała zacząć ćwiczyć przed lustrem swoją mimikę by inni źle jej nie odbierali, ale niestety czasem osob swoje, a ciało swoje jak się uprze.

    -Taniec, mówisz? Oczywiście nie nalegam jak wspomniałam, liczę zatem , że kiedyś mi go wynagrodzisz tym samym bądź czymś o niebo lepszym . –

    Oświadczyła grzecznym ,wręcz anielskim głosem i nawet sama przytaknęła delikatnie głową na swą bezbłędną wypowiedź.
    Dobrze , że jej się nie tłumaczy i tak nawet nie są na takiej wysokiej stopie znajomości by zaraz tłumaczyć się z każdego braku chęci czy czegokolwiek innego. On sobie, ona sobie.
    Brak ograniczeń jest dobry.
    To prawda, sama zwróciła uwagę, że i on gdzieś wodził myślami poza sala balową, a to oznaczało ,że może z nich wyjść dobra przyjaźń, jeszcze jak się okaże ,że nadają na tej samej fali w zupełności to już w ogóle. Będzie miała z kim rozmawiać po nocach i kogo nawiedzać w nocy by żartobliwie `podstraszyć`.
    Gdy jednak uciekła myślami gdzieś i miał pecha ,że nie wiedział o czym w tej chwili duma i co w tej chwili tak naprawdę kręci się przed jej oczami pełnymi wyobraźni. Kiedy poczuła jego wzrok na sobie gdy się pochylił otrząsnęła się i znów tak piekielnie ładnie się uśmiechnęła.

    -Nie,nie,nie. Wszystko w porządku. - Zaoponowała -

    -Po prostu odpłynęłam chwilowo, wybacz, zaleta i wada alkoholu ,a szczerze mówiąc mojej osoby, która lubi dużo myśleć i bujać gdzieś w obłokach. Powinnam chyba pisać scenariusze. –

    Oznajmiła ,a swoim kocim , przenikliwym spojrzeniem wdarła się w szare oczy rozmówcy.
    -Fakt, że troszkę duszno i tak jest balkon, a nawet taras. – Podsumowała niechętnie opuszczając oczyma wzrok mężczyzny. Powędrowała nimi w stronę omawianego miejsca, o które pytał. Przegryzła tym razem wewnętrzną stronę dolnej wargi ,a palcami jakby mocniej wpiła się w parapet chcąc się pewniej podtrzymać.
    Fabien
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 9 Sierpień 2012, 11:40   

    - Nie będę miał nic przeciwko, zapewniam – zawtórował jej uśmiechowi w momencie, gdy mówiła o męskiej koszuli, choć powstrzymał się od wypowiedzenia kilku dalszych, niepotrzebnych słów.
    Te z pewnością nie pasowałyby do dzisiaj przyjętego wizerunku, a raczej stawiałyby Fabiena w niekorzystnym świetle. Jako niedojrzałego, perwersyjnego dziewiętnastolatka, którym w sumie był? Tak, coś w ten deseń. I choć ciężko było mu przeboleć zestawienie ze sobą zdania z podtekstem oraz swego niepowtarzalnego uśmiechu, ale cóż – jakoś trzeba było. Pozostawił więc po tym pomyśle cichy śmiech, który zatopił we, wcześniej wziętym od kelnera, kieliszku z winem.
    - Vienn, pozwolę sobie skrócić Twoje imię, nie mam zamiaru się powtarzać – tu uniósł na moment palec wskazujący lewej ręki do góry (wprawdzie prawą miał zajętą). - Jak na teraz Cię nie opuszczę. Chyba, że naprawdę będę musiał wracać. Poza tym, tak się składa, że również nie posiadam właściciela i jestem swoim królem – przemilczał kilka sekund, przykładając palce do swego podbródka. - Ale to durnie zabrzmiało.
    I tym razem nie udało mu się utrzymać tej dozy tajemniczości oraz wykreowanego autorytetu. Uśmiechnął się więc pospiesznie, by ten nietakt choć w połowie odpowiednio wynagrodzić. Naprawdę nie widziało mu się poznawanie tłumu nowych osób. Wystarczyła jedna, dwie – w zupełności byłby zadowolony. Bo co za przyjemność kogoś spotkać, ocenić i rozstać się po paru minutach, by polec bez cienia szansy na poprawę swojego wykreowanego (w te kilka sekund) wizerunku.
    - Wynagrodzić mówisz? – powtórzył, przeciągając poszczególne sylaby. - Już ja się o to postaram, żebyś nie narzekała. Hm, robię dobrą kawę.
    Uniósł w niesłownym pytaniu jedną brew, spoglądając na nią kątem oka. Dopiero teraz przyszło mu do głowy, że tak naprawdę, to nie ma pojęcia, z kim się zadaje. Może i tak dobrze nie orientował się w Krainie Luster, ale chociaż wiadomy był mu fakt, iż nie zamieszkują jej wyłącznie ludzie.
    Ponownie więc wbił wzrok w swoją towarzyszkę, poświęcając więcej uwagi szczegółom, które w ogólnym zarysie gubiły się pośród mimiki, szybkich gestów i delikatnego tonu głosu dziewczyny. Przez ten moment nie udało mu się wychwycić nic, co pomogłoby rozwikłać ów zagadkę. Z grzecznością odwrócił więc nękające spojrzenie od Vivienn i zgubił je gdzieś przed sobą.
    - W takim razie nie można Ci pozwolić na większe dawki alkoholu – zaśmiał się pogodnie, zgarniając z parapetu jej kieliszek z winem.
    Pozwolił sobie przywołać szybkim gestem krążącego po sali kelnera i odstawić zarazem swój, jak i jej własność na tacę. Wzruszył przy tym nieco ramionami, bowiem ten gest raczej do dżentelmeńskich nie należał. Może i porwał się na głęboką wodę, ale utrzymywanie przez cały czas tej samej mimiki i typowego, balowego zachowania nie leżały w jego naturze.
    - Znam idealną piosenkę, która takie dziewczęta bujające w obłokach, opisuje jako wariatki – rzekł poważnie, przywołując w głowie wcześniej wspomniany tekst. - Chłopcy na taką oto istotki mają zarzucać kagańce, chociaż sam uważam, że to chyba zbyt brutalne.
    Kontynuował tym samym tonem głosu, chociaż gdzieś tam tliły się te iskierki rozbawienia. Nie pozwolił im jednak ujrzeć światła dziennego. Może po raz kolejny nie chciał sobie psuć wizerunku.
    - W takim razie chodźmy, wariatko – stwierdził bez zastanowienia, pochopnie, całkowicie nie zastanawiając się nad wypowiadanym zdaniem.
    Aczkolwiek jakoś szczególnie na nie uwagi nie zwrócił. Zaoferował jednak swoje ramię, jakoś tak nieświadomie, dopiero po dłuższej chwili zerkając z pytającym spojrzeniem na swą towarzyszkę.
    Alice
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 9 Sierpień 2012, 15:45   

    Odwrócona ku sali, stojąc plecami do okna, patrzyła po gościach. Starała się sprawiać wrażenie całkowicie sobą zajętej, jednak nie było to łatwe, zwłaszcza że dopiero co pozbyła się kieliszka, który mógł choć na parę chwil całkowicie skupić jej uwagę. Wziąć kolejny? Nie, bez sensu. Szukać Bikko? Nie miała na to specjalnej ochoty. Jednak nie miała też nawet torebki, która zajęłaby jej dłonie - duży błąd. To wszystko sprawiało, że dziewczyna czuła się trochę niezręcznie. Bała się, że przesadnie rzuca się w oczy, nie tylko z powodu braku jakiegokolwiek towarzystwa, ale i z powodu swojej normalności, wśród tylu dziwnych istot z Krainy Luster.
    Nie mając co robić, po prostu rozglądała się po gościach. Większość była zajęta rozmową bądź delektowaniem się trunkami, ogólny gwar brzmiał jakoś nienaturalnie, będąc wcześniej trochę zagłuszanym przez muzykę, która teraz ucichła i nic nie wskazywało na to, by miała popłynąć ponownie. A jeśli już, to nieprędko.
    Alice skierowała spojrzenie w stronę krzeseł, ciekawa, czy ujrzy tam kogoś znajomego. Niestety, nic z tego, chociaż nie oszukujmy się, nie miała większych nadziei na to, że będzie inaczej. Coś innego jednak przykuło jej wzrok, a raczej ktoś - wysoki długowłosy rudzielec z opaską na oku, który... patrzył w tę stronę. Blondynka pochwyciła jego spojrzenie, zaraz jednak zerwała kontakt wzrokowy, gdy spostrzegła, że ten już z kimś rozmawia. Z jakąś piękną, białowłosą kobietą, w której chyba było coś niepokojącego, coś, czego dziewczyna nie potrafiła nazwać. Widząc, że rozmawiają i jednocześnie zerkają w jej kierunku, cóż mogła pomyśleć? Nietrudno zgadnąć. Alice obróciła się z powrotem do okna, jednak nie zupełnie. Stała teraz plecami do tamtej pary, wpatrzona w przestrzeń, lewą rękę zginając w łokciu i dłonią dotykając, wspierając jakoby, prawą rękę. Palce prawej dłoni muskały usta, na których nie było uśmiechu. Gdyby ktoś na nią spojrzał, pomyślałby, że jest zadumana - i słusznie, bowiem dziewczyna wyłączyła się na dłuższy moment. Nie miała ochoty rozmyślać nad tym, czy jej przypuszczenia są słuszne, poza tym - jeżeli istotnie tamten rudzielec coś do niej miał, z pewnością podejdzie i zagai, a wtedy wszystko się wyjaśni. Jeśli tego nie zrobi, oznaczać to będzie, że blondynka niepotrzebnie się przejmuje. Jak zwykle zresztą.
     



    Sztukmistrz

    Anarchs: Przywódczyni Rebelii
    Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay
    Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę.
    Lubi: suszone owoce i nowe moce
    Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu
    Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg
    Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy. Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze.
    Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka
    Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia
    Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty
    Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii
    Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas
    Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 28 Cze 2012
    Posty: 558
    Wysłany: 11 Sierpień 2012, 21:06   

    Po pewnym czasie ukrywanie się między tańczącymi parami stało się i uciążliwe, i mało wiarygodne. Zejście z parkietu i zajęcie jednego z nielicznych już wolnych stolików ostatecznie przesądziła przerwa orkiestry.
    Wybrane przez Sophie miejsce było cofnięte prawie że pod ścianę, ale obserwowanego przez nią balkonu nie przesłaniało nic. Umiejscowienie stolika miało również tę zaletę, że scena , na której notabene chyba coś właśnie zaczynało się dziać, była widoczna jak na dłoni.

    Dziewczyna przysunęła się z krzesłem bliżej, by dosięgnąć uprzednio postawionego na blacie pucharka. Wzięła do ręki długą, elegancką łyżeczkę, pochyliła się nad pysznością i... poczuła czekoladę.
    Cóż, mogła się zorientować wcześniej, co będzie proponował jej kelner, skoro sunęli właśnie ponad Czekoladowym Jeziorem.
    Tak czy owak, włożyła łyżeczkę z powrotem do pucharka i odsunęła od siebie na odległość wystarczającą, by nie czuć zapachu deseru.
    Prawdopodobnie było z nią coś nie tak, skoro nie lubiła czekolady, ale cóż..

    Muzyka się skończyła, jednak dla równowagi na podwyższenie na końcu sali wkroczył sam Arcyksiążę, prowadząc ze sobą małą dziewczynkę.
    Sophie przesunęła spojrzeniem po zgromadzonych. Większość zajęła już miejsca, w których chcieli oczekiwać na dalszy rozwój wydarzeń. Wzrok dziewczyny przykuła jednak blondynka stojąca przy oknach przeciwległej ściany. Wyglądała na rozkojarzoną, prawie że delikatnie przestraszoną. A może Sophie jedynie się tak zdawało?
    Była już jedną z niewielu osób, które stały jeszcze w pobliżu parkietu. Może szukała wolnego miejsca? A może po prostu nie wiedziała, co ze sobą zrobić?

    W każdym razie, Sophie z pogodnym wyrazem twarzy machnęła ręką, pokazując wolne krzesła przy stoliku. Gest był subtelny, by nie zwracać niepotrzebnej uwagi, jednak wystarczająco szeroki, by blondynka, patrząca akurat w jej kierunku, go zauważyła. Jeśli nie ma gdzie usiąść, może skorzystać; jeśli czeka na kogoś, a Sophie źle odczytała mowę ciała, po prostu zignoruje jej zaproszenie.
    _________________



    Inspiracje ubraniowe: 🌾 + 🌹 + 🌿

    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 10