• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Obrzeża Miasta » Wzgórza
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 1 Wrzesień 2012, 12:02   Wzgórza

    Rozciągające się za miastem, w zasadzie całkiem niewysokie pagórki, otaczają półkoliście ostatnie zabudowania peryferii. W miarę wspinania się coraz dalej i dalej, podróżnik ma wrażenie, iż stoki są coraz bardziej strome, a wzniesienia piętrzą się wyżej niż uprzednio się przypuszczało - nikt jednak dotąd nie udowodnił, że jest to coś więcej niż tylko nienaturalne odczucie.
    Zbocza są porośnięte gęstą trawą, przecinają je kamieniste wstęgi ścieżek, lub trzeba przedzierać się przez nieustępliwy las - w zależności, od której strony się przyszło.


    -------------------------------------------------------------------------------------

    Taaaak, jako że Eva jest niezwykłą szczęściarą, ich droga oczywiście prowadziła przez gąszcz cudnych, wszechobecnych drzew. Las pod górkę - tak, to było wszystko o czym marzyła od dziecka.
    Swoją drogą cieszyła się jednak, że wyszli z obszarów bagien i nie musiała już uważać na każdy krok, który stawiała.

    Przedtem szła grzecznie za Noritoshim - w końcu sprawiał wrażenie, jakby wiedział dokąd idzie - kiedy jednak las zrobił się na powrót taki, jaki powinien być, czyli zaczął pachnieć butwiejącą ściółką, korą drzew i tym nieokreślonym aromatem sprawiającym że las pachnie jak las, a nie jak zastana woda na mokradłach - to ona wysunęła się do przodu i wybrała drogę na szczyt najbliższego pagórka.
    Nie pozostało mu nic innego jak iść za nią, czyż nie?

    By nie dopuścić do sytuacji, w której blondyn znów zacznie zadawać pytania, postanowiła sama mówić i dopytywać. Cóż, jeśli dobrze pójdzie, spędzą razem w jednym mieszkaniu trochę czasu, więc pasowałoby się przy okazji co nieco wywiedzieć, prawda?
    - Jak minęły ci wakacje? - zaczęła. Wtedy zorientowała się, że dotąd tylko ona odpowiadała, gdy pytał, zaś wypowiedzi zwrotnych nie było lub jakoś je omijał. - Studiujesz? Pracujesz?




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 2 Wrzesień 2012, 11:42   

    To jak brutalne jest życie dobrze wiedział i ciężko by mogło być inaczej - z autopsji doznał piekła na ziemi - bycia ojcobójcą, bycia o czym był przekonany, choć samego czynu nie pamiętał. A ostatnio nawet zbliżył się do swojej własnej morderczyni. Czy życie może być bardziej pochrzanione? Każdy kolejny dzień udowadnia, że tak, a Nori nadal wierzy w ludzi...
    - Wiem o tym i widać mam powody by ryzykować żywot tego baranka. - Odpowiedział na jej słowa nie biorąc ich zbytnio do siebie, choć do zastanowienia mu trochę dały - "Czyżbym był w jej oczach naiwnym głupkiem?"

    Objął i puścił, ale przecież cóż to za niezdecydowanie - nie chciał jej zbyt długo mieć zbyt blisko - jeszcze się w niej zadłuży, o ile już podświadomie to nie następuje. Trwał chwile z nią na tym samym kawałku ziemi i to mu wystarczyło, aż nadto.

    Dodane po 5 minutach:

    - Tak, taką wiedzę. Dość chętnie się tym interesujesz, ale skoro ja jestem pierwszym z takowych osobników... No to chyba się mylę w swych przypuszczeniach.
    Czytanie w myślach? Nie, nie posiada tego, a przy odrobinie szczęścia mógłby nieźle tym postraszyć - niekoniecznie rudowłosą - ale raczej nie jest do tego zdolny.
    - Nie musi pochodzić, tak tylko mi się umyślało czy może nie jesteś kimś w rodzaju, um.. Cóż, może podświadomie, z obawy o siebie, sobie umyślałem że mogłabyś być kimś od nich... Wybacz jeśli Cię to uraziło, nie powinienem tak raczej myśleć... - To się trochę zagalopował, tu ufny a tu nie do końca... Często bierze wszystkie, nawet niemożliwe opcje pod uwagę, nie zwracając na to większej uwagi, a potem wychodzi nieoczywista sprzeczność. No bywa, wszak nie każde równanie da się rozwiązać, a życie niejednokrotnie matematycznie da się potraktować.

    Dodane po 7 minutach:

    - Tak w ogóle to nie powinnaś tak za tymi Wrotami latać - może Cie dopaść tamtejszy wirus...stałabyś się nawet taka jak ja... Nie, nie powinienem ci na to pozwolić, to nie jest tego warte... - W delikatny sposób chciał jej powiedzieć "Nie pozwolę ci przejść!" - Niczym białowłosy starzeć podczas pobytu w Morii - tej Morii ze Śródziemia. Tyle że kontekst wymowy tych słów jest zgoła całkiem odmienny.
    Jego ton głosu z każdą kolejną wypowiedzią stawał się coraz poważniejszy i zdecydowany. Stało się tak dlatego, że jego okres życia jako opętaniec zakończył się rychłą śmiercią i martwił się o nią, by nie miała podobnie. Z troski mogą wyjść sprzeczki, czyż nie?

    Dodane po 3 minutach:

    Podczas tej męczącej ich raczej rozmowy wraz z piękniejszymi urodzajami matki natury, w które udał sie za Evą, bo innego wyjścia nie miał, pojawił się przyjemniejszy nieco wątek. Wakacje, szkoła, praca..- ot pospolite tematy, które nie powinny urazić, a nawet zapewnić miłą odskocznie od bagien i poznanego tam pół-prawdziwego oblicza Noritoshiego.
    - Jako kelner, kucharz... Minęło mi już kilka lat życia. No a na studia się jeszcze nie wybrałem, choć mam taki zamiar i chęci. Może w przyszłym roku... A wakacje to trochę tu, trochę tam - się trochę Angli pozwiedzało w samotnej podróży. - z chęcią i wyczerpująco odpowiedział na jej pytania, oczekując aż sama dalej podejmie ten wątek.
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx






    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 2 Wrzesień 2012, 19:23   

    Wiara w człowieka w żaden sposób nie wiąże się z naiwnością. To, że się nadal wierzy w ludzi, pomimo wszystkich okropności jakie oni czynią światu lub bezpośrednio nam, to zasługa nadziei, nie głupoty. Z kolei zaś bezwarunkowa wiara wszystkim - nie we wszystkich! - to w oczach Evy właśnie głupota.
    Nie to jednak miała na myśli dziewczyna, czyniąc w kierunku Noritoshiego tamtą dość kąśliwą uwagę. Na uwadze miała raczej jego dobro, bo tak dobrotliwą naturę (wniosek na podstawie wielokrotnych słów blondyna: wciąż wierzę w ludzi, jestem zbyt ufny) pierwsza lepsza osoba może po prostu wykorzystać.
    Nie mogła też wiedzieć o trudnej przeszłości towarzysza, gdyż on uparcie omijał tematy dotyczące jego samego.

    "Trwał chwile z nią na tym samym kawałku ziemi i to mu wystarczyło, aż nadto." Nie wiemy, czy pan Ishiya zdaje sobie z tego sprawę, ale taki tekst wypowiedziany na głos zrobiłby furorę w każdym sercu, nie tylko Iskry, która dotąd przyzwyczajona była do sympatycznych, acz kpiarskich komentarzy kolegów z wydziału.

    - Interesuję się, bo mam do napisania pracę - westchnęła z frustracją, nie skierowaną jednak przeciw blondynowi, a samej sobie.
    Brzydziła się kłamstwem - to trzeba powiedzieć jasno i na samym początku - dlatego też starała się mówić wszystkim tyle prawdy ile mogła. Szczególnie jemu, który przecież pierwszy odkrył przed nią swój sekret.
    A gdyby miała inny wybór? Gdyby nie musiała wchodzić w strukturę Krainy? Gdyby nie zaproponowała wtedy Hannie, że może pisać na ten właśnie temat i tym sposobem..?
    Pokręciła gwałtownie głową, próbując wyprzeć z myśli wszystkie "gdyby".
    Nie. Nie da się inaczej. Jest zobowiązana, skoro może pomóc. Wobec wszystkich, których kocha. Wobec...

    Zacisnęła usta w cienką kreskę, nie chcąc powiedzieć czegoś, czego będzie późnej żałować albo ona, albo on. Albo nie chcąc się po prostu rozpłakać.
    Z zawziętą nagle miną poczęła się wspinać jeszcze szybciej. Kij z wysokimi butami, z korzeniami wystającymi zewsząd (potykając się po raz trzeci nawet nic już nie warknęła), z Noritoshim z tyłu, z pewnością zastanawiającym się co ją ugryzło.
    Musiała zobaczyć niebo, inaczej zwariuje.

    Nie miała nawet ochoty, a już zupełnie siły, by rozpocząć monolog, który, ułożony wcześniej w głowie, miał odciągnąć od niej podejrzenia.
    Musiała się lepiej kontrolować, to pewne, jednak ten jeden, ostatni raz...
    - Nie musisz się mnie obawiać - rzekła jednak po dłuższej chwili, stwierdzając, że nie powinna zostawić tej kwestii samej sobie.
    I tak musiała grać, czy chciała czy nie chciała. Im szybciej zacznie więc nad sobą pracować, tym większe będzie prawdopodobieństwo, że nikt nie zostanie wystawiony na niebezpieczeństwo. Ani Joanne, ani Noritoshi.

    Zupełnie nagle wyszli na szczyt wzgórza. Wokół nich wciąż tłoczyły się buki, cierniste akacje i gdzieniegdzie dęby, a chwilę później stali już na zupełnie odkrytej, "łysej" polance.
    Eva zadarła głowę do góry i chłonęła wzrokiem bezkres odsłoniętego obecnie nieba. Czując się już zdecydowanie lepiej, z powracającym spokojem odwróciła się ku blondynowi i z uśmiechem zaprotestowała:
    - Ja? Taki mikrus nie sięgający ci nawet do ramienia miałabym być w stanie coś ci zrobić?

    Słuchając następnych jego słów, podeszła parę kroków, nie za blisko jednak, by mogła patrzeć mu swobodnie w twarz - wszak był wysoki jak topola!
    - Rozumiem cię, jednak jestem zmuszona, z wielu powodów - dodała niejasno; może po prostu zrozumie ją bez słów i zaufa? - dostać się do Krainy. Całkiem dużo myślałam o możliwości zachorowania na Anielski Wirus i nie widzę w tym aż tak wielkiej krzywdy. Para skrzydeł, dzięki której będę mogła tak jak ty latać, może jakaś moc, która byłby urozmaiceniem - uśmiechnęła się - a poza tym żadnych więcej konsekwencji. Żadnych chorób, skutków ubocznych. Może dziwne spojrzenia innych ludzi, ale większość skrzydeł można swobodnie składać..
    W sumie, argumentując tak sobie teraz, Iskra nie rozumiała tego całego rozgoryczenia wypływającego z blondyna. Przecież jest nawet w stanie swoje skrzydła chować wizualnie! Nie miała pojęcia, skąd ta niechęć, skoro wirus to nie koniec świata. Pamiętajmy, że chłopak nie był na tyle uprzejmy, by szerzej uchylić rąbka tajemnicy, a więc Eva miała pełne prawo myśleć w ten sposób.

    Sprzeczki ma szczęście nie było, bo dziewczynie ponownie zabrakło i sił i ochoty, by coś zbytnio roztrząsać. Przedstawiła więc swoje argumenty, nie komentowała jednak już opiekuńczości blondyna.
    Widząc z kolei pytający wzrok Noritoshiego, Eva odbiła piłeczkę:
    - Ja wakacje spędziłam głównie we Francji. Większość czasu na wsi u dziadków, trochę też...
    Przerwała jednak, bo rozglądając się równocześnie po tym niezwykle urokliwym zakątku, zauważyła u podnóża, po stronie przeciwnej niż przyszli, wieżyczki jakichś budowli.
    - ...ze znajomymi z liceum na domkach nad jeziorami - zakończyła, ale myślami była już gdzie indziej. - Widzisz tamte zabudowania? - Stanęła na palcach, jednak prawie wszystko ukryte było w cieniu drzew. - Zejdźmy tam, dobrze?




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 3 Wrzesień 2012, 15:36   

    Tak więc zasługuje na miano zbyt dobroczynnego i wierzącego w ludzi niż to sugeruje przeciętność. Wykorzystać chciał już nie jeden i nie raz znów ktoś spróbuje - łatwo go omamić, zdradzić, zostawić i odejść.
    O przeszłości nie rozprawiał, bo nie zamierzał się żalić, nie teraz i nie nim nie poczuje takowej potrzeby.

    Może innym razem zechce tak ładnie określić ich byt na jednym kawałku ziemi, ale teraz po prostu o tym nie myślał. Ostatniej nocy też tak trwał, tyle że na jednym kawałku podłogi. Obydwie chwile bliskości znaczyły dla niego wiele - tyle że chce tym osobom zaufać, zdobyć ich ufność i mieć za przyjaciół, a relacja cielesna to już się swoja drogą kształtuje i nie na wyrost - jak? O tym niemyśli; nie myśli co będzie dalej i jak dotrzec do serca którejś z nich, nie teraz.

    - Ach, no tak... - odparł na jej sfrustrowanie sformułowanym obowiązku do wypełnienia.

    Dodane po 11 minutach:

    - Może mógłbym ci w tym pomóc... Ale nie za wiele, bo nie mam wiedzy znacznie większej od Twojej.
    Zachowanie dziewczyny stawało się coraz bardziej zagadkowe, na tyle by i on to dostrzegł.
    - Um...stało się coś?
    Podążył za nią, doganiając ją tuż przed wzgórzem. Po drodze zaczęła się potykać, to też coraz bardziej ustawał na myśli, że czymś ją tknął zbyt boleśnie.

    "Nie musisz się mnie obawiać" - A mimo to obawy ma, mogłaby się nieodpowiednim osobom wygadać, zniszczyć maskę za którą tkwi skrzydlaty opętaniec. I nieważne jak bardzo to niemożliwe w wydaniu Evy - jak wspomniałem wcześniej, każdą możliwość bierze pod uwagę. Ale swym protestującym pytaniem nieco uspokoiła Noritoshiego. Uśmiechnął się i spojrzał za jej wzrokiem w bezkresny błękit.
    - Tsaa... Masz racje, to nielogiczne.

    Dodane po 1 minutach:

    Wysoki jak topola, oj wysoki. Pozwolił jej spoglądać na siebie i wsłuchał się w jej wyjaśnienia które z każdym kolejnym słowem zdawały się być głupią paplaniną, nietraktującą bezpiecznie zagrożeń z Luster płynących.
    - Nie masz racji. To nie tylko para skrzydeł. T o zmienia człowieka. - Już chciał dodać "Ze mnie zrobiło morderce" - ale w ostatniej chwili się powstrzymał. Głęboko nabrał powietrza do ust i głośno westchnął, po czym kontynuował.
    - Jeśli zamierzasz się tam dostać i nic Cię nie zawróci...to idę... Z T o b ą.- Dwa ostatnie słowa zdecydowanie podkreślił, a wyraz jego twarzy potwierdzał że oto zmiana podejścia do tamtego świata właśnie w nim nastąpiła - Z zawziętej niechęci mówienia w chęć pójścia tam.
    - Pewnego razu spotkałem osobę dla której to spotkanie było niemożliwym. Nic bardziej nieprawdopodobnego mnie już zastać nie może poza tym, co w swym życiu widziałem. - Tak uargumentował swoją

    Dodane po 2 minutach:

    Swoją decyzje.

    Zaczął się swobodniejszy temat, dość niespodziewanie. Niczym nadzwyczajnym się nie chwaliła, podobnie jak on. A chwile potem ubzdurała sobie kolejny kierunek zwiedzania.

    - Widzę. Pewno jakieś stare budynki, może opuszczone. Możemy tam iść... - Ruszył wraz z nią, gotowy w razie potrzeby uchronić ją przed upadkiem, do których wcześniej o mało co nie doszło.
    Milczał, bo znówsięgał myślami do wspomnień z dzieciństwa z pytaniem czy rzeczywiściejest się czego obawiać i jak tam w ogóle trafić. Trafić, właśnie, wie że musiał tam być i powinien znać drogę, ale nie moja droga - on został tam uprowadzony a potem uwolniony - bez wiedzy jak, kto i po co. Wie tyle co ludzie napiszą w gazetach czy internecie...

    Dodane po 10 minutach:

    Kilka minut minęło i znaleźli się w odległości dostatecznej do określenia z czym mają do czynienia.
    - To mi wygląda na... Cholerka, czyż to nie są wrota do t e g o świata?!
    Podbiegł bliżej i dokładnie się im przyjżał. Dwa sporej wielkości filary, znajdujące się na kamiennym podeście, zakrytym przez liście i igły pobliskich drzew. Między owymi filarami zapewne można doznać niemiłego uczucia i uniesienia, które niczym czarna dzióra pozwoli dostać się do świata równoległego.
    - W teorii możliwe jest dostać się do tej Krainy, ale w praktyce na Ziemi nie ma ku temu warunków... Chyba jednak mamy powód sądzić inaczej.
    Teraz Nori kipiał entuzjazmem i miał chęci zbadać to znalezisko, nawet jak okaże się zwykłą bujdą na kółkach.
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx






    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 4 Wrzesień 2012, 19:46   

    Widok nieba był zawsze dla Evy widokiem dającym wytchnienie, choć nie miała pojęcia dlaczego. Rozgwieżdżone niebo było obłędne, ale widnokrąg w ciągu dnia również nie sprawiał przygnębiającego wrażenia, dlatego dziewczyna całkiem szybko wracała do właściwej jej wewnętrznej równowagi.

    Nie skomentowała jego tak gładkiego przystania na tą, jak rzekł, nielogiczną myśl. W zasadzie nie przeszkadzało jej to: przez większość osób była niedoceniana z powodu nikłego wzrostu, co tylko potęgowało późniejszy efekt zaskoczenia, również jej swoisty.
    A teraz pozwoliło również znacząco uspokoić obawy blondyna co do jej osoby. Cóż mógłby mu zrobić półtorametrowy chochlik?
    Była zadowolona, ale jednak... coś w postawie chłopaka prowokowało, by zachować się wbrew rozsądkowi i udowodnić, że wcale jej nie rozszyfrował. Że wcale jej nie zna, jak twierdził w Ogrodach. Że, by zobaczyć tę prawdziwą Evę, a nie jej wersję teatralną, a nie tą, którą widać na pierwszy rzut oka, musi się wyzbyć tej arogancji, którą czasem w nim widziała i bardziej polegać na instynkcie.
    Bo, choć chciała, by podjął wysiłek i spróbował zajrzeć, co jest pod tym właśnie stereotypem - w które jak twierdzi, nie wierzy i które lubi obalać - nie zamierzała się obnażać z własnej woli.
    Uznał, że jest godna, by ujrzeć kawałek prawdziwego Noritoshiego. Teraz ona chce sprawdzić, czy jest wart, by zobaczyć fragment prawdziwej Iskry. Nie tej wyreżyserowanej na potrzeby rzeczywistości; nie tej ubranej w półprawdy, którymi czasem, przy niewygodnych pytaniach, z poczuciem winy go karmi.
    Fragment prawdziwej Iskry.

    Czy wirus miał moc zmienić człowieka? Psychicznie oczywiście, bo kwestię zmiany fizycznej już omówili.
    "Na zdrowy chłopski rozum" rzecz taka nie powinna mieć miejsca, ale ścisła część mózgu Evy podsuwała jej zgoła inne fakty. A priony, małe, złośliwe, a jedynie będące zwykłymi, pojedynczymi białkami "wirusy"? Potrafią uczynić w mózgu zwierzęcia niemałe spustoszenie, powodując tak popularną chorobę wściekłych krów. Jedynie białka.
    Eva, nadal wpatrzona w niebo, zadrżała. Czyżby Noritoshi miał rację?
    Tu następuje jednak to samo co zawsze pytanie, na które dziewczyna odpowiedź ma tylko jedną: czy jej zdrowie jest ważniejsze od zdrowia Joanne?
    Musiała wiedzieć więcej, choćby dla własnego dobra, bo swojej decyzji z pewnością już nie zmieni.
    - Nie rozumiem cię. W jaki sposób to zmienia człowieka?

    Ciągoty do bycia nadopiekuńczym to jedno, ale ta dzika decyzja, że niby blondyn idzie razem z nią i, w domyśle, będzie ją ochraniał, już na gniewny komentarz Evy zasługuje.
    - Coś nagle taki chętny, co? Przed chwilą obstawałeś przy tym, że ta Kraina cię nie obchodzi i nie masz ani zamiaru jej szukać.
    Ona, choleryk? Ona, reagująca zbyt gwałtownie na całkiem błahe rzeczy?
    No, może trochę. Troszeczkę.
    Ale to się bierze stąd, że jest uczulona na między innymi tę właśnie rzecz. Zawsze dawała sobie radę, zawsze potrafiła wyjść obronną ręką z niebezpiecznych sytuacji; to jej ojciec powierzał opiekę nad domem, gdy wyjeżdżał w delegacje.
    Próbę, chęć chronienia odebrała więc jako zamach na swoją niezależność. Nieważne, że był to Noritoshi; na każda osobę oprócz ojca zareagowałaby tak samo.
    Ochłonęła trochę, słuchając argumentacji blondyna.
    - Co? - zapytała tylko. Zrozumiała treść, ale nie miała pojęcia, co miał jej powiedzieć ten przekaz. I to jej tłumaczenie było zawiłą paplaniną?

    Po zejściu na sam dół (i nie potknięciu się ani razu, co Eva poczytywała sobie za sukces) zielonym oczom naszej złośnicy ukazał się jakby kamienny dach wsparty jedynie na dwóch filarach. Coś na kształt frontu Akropolu, ale bez prowadzących doń schodów.
    Gdy Noritoshi zaczął okazywać na widok budowli entuzjazm, który zdziwiłby nawet jego samego jeszcze paręnaście minut temu, nadal przypatrywała mu się z nieufnością, naprawdę nie mając pojęcia, co kryje się za tą nagłą ochotą na wycieczkę na Drugą Stronę Zwierciadła.

    Jednak... w tej chwili mniejsza o to. Będzie się martwiła, gdy będzie czym. Teraz, być może, trafiła na to, co pragnęła ujrzeć od bardzo, bardzo dawna.
    Zbliżyła się.
    - Spójrz, gdy podchodzę, zmienia kolor! - stłumiony, zaskoczony okrzyk potoczył się echem po polanie.
    A i owszem, w miarę zbliżania się dziewczyny kamień zaczynał się robić półprzeźroczysty, a przestrzeń pomiędzy filarami - mienić na czerwono i marszczyć się, w sposób w jaki lustro jeziora zachowuje się, gdy zanurzysz w nim rękę.
    Dziewczyna przygryzła dolną wargę i obróciła głowę w kierunku Noritoshiego, patrząc na niego. Trochę się już cieszyła, że jednak tu z nią był.




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 6 Wrzesień 2012, 22:40   

    Niebo skrywa wiele tajemnic, i to nie tylko w poetyckim jego ujęciu. Fizycy nadal widzą na nim wielki znak zapytania, bo okiełznali tylko jego niewielką część, a każdy kolejny dzień to kolejny odkryty bądź potwierdzony argument ku prawdziwości, bądź nie, teorii próbującej głębie wszechświata zrozumieć.
    Nori spoglądająć tam widzi przede wszystkim ludzką niedoskonałość, niepojętość, by móc wszystko odkryć, ale mimo to wyrafinowany instynkt i zawziétość pomaługku prowadzi do kolejnych odkryć i kolejnych pytań. Raz spoglądanie tam go fascynuje, pobudza i daje energię, innym razem przytłacza - niczym każdy kolejny dzień spędzony tu na ziemi.

    Dodane po 1 minutach:

    Czy jest godzien ujrzeć prawdziwą Iskrę? Pytanie bez jednoznacznej odpowiedzi, któregoistota tkwi w ukrywaniu prawdy przez obie strony tej wycieczki na obrzeżach miasta. Nori widzi w Evie najzwyklejszego człeka, którego pcha ciekawość, o zawziętej chęci dążenia do celu - niczym fizycy wpatrzeni w nowy obiekt na niebie, który może być wszystkim, choć zapewne to kolejny meteor, a w najlepszym wypadku supernowa. A mimo to część umysłu usiłuje dopatrzeć się w tym statku obcych - tak i Eva świadoma zagrożeń nadal chce ujrzeć za lustrem coś innego niż betonowe skały zagospodarowane przez człowieka, na co Noritoshi, niechętnie ale jednak, chce przystać. Jego również interesuje świat poziaziemski, bo ten normalny już mu się znudził.

    Dodane po 1 godzinach 20 minutach:

    Zmiana psychiki następuje, lecz raczej nie bezpośrednio - jest skutkiem zmiany fizycznej i odbioru przez społeczenstwo nowej formy obiektu, mówiąc językiem definicji. A w praktyce ma się to następująco:
    - Nie wiedziałem, co mnie czeka. Z czasem się dowiedziałem, na samym sobie. Zmienia, to ci wiedzieć wystarczy.
    Nie chciał o tym mówić, ale ta drążyła temat dalej. Chce wiedzieć? Proszę bardzo nich wie czemu jej chce bronić, przed czym, a jednocześnie niech wie...
    Spojrzał jej prosto w oczy i wystawił dłonie przed siebie.
    Niech wie:
    - Jestem mordercą. - Zabrzmiało to bardziej wiarygodnie niż zamierzał.
    Powiedział to, bo jeśliby zechciała poszukać w starych gazetach, znalazłaby wiele nagłówków mówiących o tej zbrodni, okropnej zbrodni. A nie umie smutku dusić w sobie, nie umie oszukiwać ludzi - nie nawidzi być w oczach ludzi kim innym niż jest, a uważa że prawda w tym pomoże, tyle że mówienie jej nie zawsze jest wskazane.

    Dodane po 4 minutach:

    Po tych słowach zapewne zmienił jej podejście do siebie. Morderca - to słowo przywołuje wiele pytań i tyle samo obaw. Te trzeba złagodzić, nim podejrzenia zajdą za daleko, nim ktoś przekształci niewłaściwie ten czyn w znacznie straszniejszy, nim rozmówca...ucieknie.
    - To było dawno, nie byłem świadomy tego, to było chwile po zarażeniu... - Wyjaśnił usprawiedliwiającym głosem, gdy tylko zachowanie Evy stawało się dla niego przytłaczające i szkodliwe.
    Gdy tylko atmosfera między nimi nieco ochłonęła (o ile wizja Noriego jako zbrodniaża ją w ogóle podgrzała), wrócił do okiełznywania nowego odkrycia.

    Dodane po 1 minutach:

    - Tunele czasoprzestrzenne, światy równoległe, podróże w czasie, inne wymiary.. - te rzeczy są możliwe, ale nikt tego nie poznał na własnych rękach. Kraina Luster to wyjątek od tej reguły, o ile działa na tych samych prawach fizyki co nasz. W innym wypadku mamy doczynienia ze światem czarów, może jak z krainy z Alicji, a może straszniejszy od izbetki szatana. Może coś pomiędzy, może jedno i drugie. To już musimy sami zbadać... I nie obawiaj się mnie, ale masz dla Tego prawo. - uśmiechnął się do niej przyjacielsko. Zbyt wiele jej wyjawiał, musi przystopować, oj musi...
    Podszedł do powłoki wrót, którą Eva zaczeła dogłębnie badać - nie widział na nich tylko fizyki poznanej z książek.
    - Idziemy. - bardziej stwierdził niż zapytał.

    Dodane po 6 minutach:

    Dotknął palcem powłoki, po czym wsadził tak całą dłoń. - Dziwne uczucie... - Chwycił ją za dłoń i ruszył na przód, licząc ze również zechce... A może wpadła tam nim zaczął odprowadzać ich podróż? Wtedy nie zwlekał, tylko ruszył zaraz za nią.

    Poznanie nieodkrytego i towarzyszenie dziewczynie w wyprawie - tylko to się teraz dla niego liczy, nim zapadnie ciemność - nim potwory wyjdą z szafy, niebo rozgwieździ się jako odsłaniające wszystkie karty wysypana z rąk kasowana ich talia.
    Nim przypomni sobie dokładnie co tam zastał, a samotne obcowanie ze wspomnieniami spotenguje ból.
    Nim wszystko się wydarzy, więciej niż wszystko chce zobaczyć.
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx






    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 9 Wrzesień 2012, 12:57   

    Dziewczyna nawet nie podejrzewałaby Noritoshiego o tak logiczne, ściśle naukowe myślenie. Może ponownie poddała się pierwszemu wrażeniu i stwierdziła, że ciągoty do eksperymentów kuchennych, specyficzny ubiór i jakiś taki ogólnie łagodny całokształt automatycznie zaliczają chłopaka w poczet osób o uzdolnieniu artystycznym albo chociaż jako typ humanistyczny. Natomiast monolog typowy dla fizyka zupełnie ją zaskoczył.
    A może blondyn jest po prostu omnibusem, jak ona? Chociaż Eva z całym przekonaniem zawsze mówi, że wszechstronność ma więcej wad niż zalet. Jeśli jesteś dobry we wszystkim, nie wyróżniasz się w niczym.

    Dobrze, że już zeszli na dół, bo nagłe wyznanie chłopaka mogłoby uczynić dużo więcej szkód podczas ruchu. Obecnie Eva jedynie zesztywniała, bezgranicznie ...zszokowana? przerażona? oniemiała?
    Każde z tych i wielu innych określeń było zarazem strzałem w dziesiątkę jak i niesamowitym chybieniem. Nie spodziewała się takiej rzeczy, nigdy. Nie od niego. Wiedziała, była świadoma, że ludzie noszą w sercach sekrety, które zmroziłyby ludzi, którzy znają ich na co dzień. Panie, dopomóż!, jakże była tego świadoma! Jednak... nie mieściło się jej to w głowie. Sprawiał wrażenie tak otwartego na ludzi, tak... tak łagodnego właśnie. Tak pogodnego. Czasem zasępiał się, jakby myślał o czym niezbyt przyjemnym, ale kto, żyjąc z takim ciężarem na barkach, jest w stanie zachowywać się normalnie: wynajmować mieszkanie, jeździć na wakacje jak gdyby nigdy nic, co wieczór gotować?
    Czy był szaleńcem, mówiąc dzisiaj poznanej osobie z taką swobodą: "jestem mordercą"? Nie sprawiał takiego wrażenia, nie zachowywał się jakby był..

    Pokręciła w milczeniu głową, wpatrując się w blondyna szeroko otwartymi oczyma. Czy wyglądała teraz jak następna ofiara? Jak sarna w świetle reflektorów auta, na moment przed uderzeniem?
    Zacisnęła mocno powieki. Nie miała prawa go osądzać, a szczególnie, nie znając szczegółów. Nie mogła się poddać tak prostoliniowemu myśleniu: odtąd Noritoshi = morderca.
    Już dawno temu boleśnie przekonała się, że świat nie jest tak biało-czarny, jak bardzo by chciała. Że pełny jest odcieni szarości. "Ileż ten kij ma końców!" można by powtórzyć za Wisławą Szymborską.

    Wystawił przed siebie dłonie gestem tak starym jak świat, oznaczającym, że jest bezbronny, czysty, niewinny. Nieuzbrojony, bezpieczny.
    Jakże mógł tak po prostu o tym mówić?!
    Jeśli bał się, iż Iskra ucieknie, obawiał się słusznie. Pomimo tłumaczenia się, fakt pozostawał faktem. To, że dziewczyna nadal pozostawała w tym samym miejscu było jedynie zasługą tego, że przed oczami miała dwóch Noritoshich: uśmiechniętego blondyna sprzed kilku minut i Noritoshiego-mordercę, a postaci te, choć będące jedna osobą, w żaden sposób nie chciały się zlać w jedno.

    "O ile wizja Noriego jako zbrodniarza ją w ogóle podgrzała"
    Co za stwierdzenie! W obecnej sytuacji nie ma mowy o ruszeniu się z tej polany. Eva się nie ruszy. Nie pójdzie ani o krok z nim, za nim, obok niego, dopóki sobie tego wszystkiego nie poukłada. Dopóki on nie wytłumaczy.

    Nie było żadnego badania Wrót. Żadnych zachwytów lub dziwów nad uczuciem przechodzenia przez nie.
    Dziewczyna po prostu oparła się o kamienny filar i osunęła po nim na ziemię. Wplotła we włosy dłonie i, odgarniając je sprzed twarzy, zwróciła się do towarzysza:
    - Opowiedz mi. Przepraszam, ale opowiedz mi. Nie.. nie jestem przyzwyczajona do takich niespodzianek. Nie wiem... jak się zachować. Jak ci ponownie... zaufać - zawahała się przed ostatnim słowem, jednak w ten sposób właśnie czuła. Przestała w tej chwili udawać twardą babę, przestała chować się za maską.
    W oczy blondyna patrzyła w tej chwili niespełna dwudziestojednoletnia samotna dziewczyna. Krucha, trochę roztrzęsiona, dręczona zmorami przeszłości i teraźniejszości, naprawdę samotna dziewczyna. I teraz jeszcze to.
    - Po prostu mi opowiedz - poprosiła. - Opowiedz albo odejdź. W inny sposób sobie z tym nie poradzę.
    Spojrzenie zielonych oczu wyrażało po trosze rozpacz, po trosze morze smutku.
    W zasadzie nie wiedziała, dlaczego tego chce. Czy poznanie całej historii będzie jej dawać prawo do stwierdzenia, czy chce się z nim dalej zadawać, czy nie? To byłoby zbyt okrutne.. Zbyt nieludzkie.
    Ale życie ludzkie było zbyt ważne dla Iskry. Może po trosze chodziło jej o własne bezpieczeństwo.. Może nie. Nie miała pojęcia.
    Nie miała pojęcia, dlaczego żąda od niego rozdrapywania ran. Zrobi, jak uważa. Dziewczyna ukryła twarz w dłoniach i wszystko złożyła na podciągniętych kolanach. Byle zniknąć. Byle stać się niewidzialnym.
    Już nie wiedziała, czego chciała.




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 9 Wrzesień 2012, 22:52   

    Noritoshi nie spodziewał się takiego ultimatum z jej strony - najzwyczajniej działał pod wpływem chwili, nic więcej, no może jakieś Zło podpowiadało mu by wyjawić kim się jest... Niemniej jednak uważał że ta nie zapragnie wiedzieć za wiele, wszak morderców jest więcej niż skrzydlatych o mocach kontrolowania ruchów powietrza.. Ale o tych drugich się nie słyszy, są bajeczni, nie tknięci stereotypem morderca = Z ł o. I pewnie dlatego lepiej przyjąć że ktoś zaprzecza prawom fizyki niż że dopuścił się zwykłego człowieczego czynu, trochę plugawego w swej wymowie...no może nawet bardzo.
    - W takim razie... - Odpowiedział z oburzeniem, słysząc jej "albo...albo" i zaczął odwracać się od niej i iść w znanym tylko sobie, a nawet i nie do końca, kierunku.
    Słowo - Zegnaj - stanęło mu w gardle - chciał je wypowiedzieć, ale się wahał co zrobić, w końcu zapomniał o nim, wypuszczając spora masę wstrzymanego w ustach powietrza.
    Idioto, zraniłeś ją...
    Nie, tak będzie lepiej...
    I tak się dowie
    I co-?..
    Gdzie Twój rozum?
    Może-
    Morze jednak!
    Długie...
    ...i szerokie
    S t o p!
    Zatrzymał się, chwytając się dłońmi za głowę, z powyższym mętlikiem myśli. Odkrył prawdę o sobie, pozwalając by stała się kłamstwem - to więcej niż pewne - w domyśle przyszły jej zapewne okropne nieprawdziwe wydarzenia związane z morderca = Noritoshi. Proste równanie, które drogą podstawiania pozwoli ocenić go jako: ćpun, margines, kryminalista, mafia, Zło, Szatan, (jeszcze większe) Z ł o - niepotrzebne skreślić - a to wszystko w już tylko słowie noritoshi, bez dużego "N", bo nie można go mieć za człowieka.
    To powyższe, a także słyszane już wcześniej słowa o tym jakoby dziewczyna sobie z tym nie poradzi (...), które dopiero teraz przeanalizował, zmusiły go do powrotu, ale za ten czas być może spotkał się z jej ucieczką (o ile zdołała się pozbierać spod filara, co jest dość wątpliwe), której już wcześniej się obawiał. Stąd też czym prędzej pobiegł za nią, krzycząc:
    - Evo! Evo!!! Przepraszam.... Porozmawiajmy!!! - Szaleniec wołający swa ofiarę? Skądże! Głos, przepełniony dobrocią, smutkiem i szczerą chęcią, wołający tą, której nie wiedzieć do końca czemu, truje o swoich kolejnych tajemnicach - tą, którą zamiast mieć za współlokatorkę, którą wywali jak nie zapłaci za czynsz, ma za słuchacza, któremu zaprząta umysł samym sobą. Czy można jeszcze niemilej panoszyć swe błędy życiowe?
    Można, pytanie tylko czy będą tego świadkami.

    Powinien ją dogonić, a przynajmniej zlokalizować i biec ile sił w nogach, byleby tylko móc ją zatrzymać. A jeśli to nie pomoże, to z lotu ptaka powinien ja zlokalizować. Skrzydła w końcu po coś ma...

    Jednakże jeśli ta nie uciekła, albo już ją dogonił - w obu przypadkach, próbował dojść dalej do ładu miedzy nimi:
    - Przepraszam... Evo, Wybacz me zachowanie, jestem Ci winny opowieści... - Zaczął, ze smutnym wyrazem twarzy i takim samym głosem, zbliżając się do niej na bliską odległość i szukając kontaktu wzrokowego. - Zabiłem go.. własnego rodzonego Ojca, w czasie gdy byłem otumaniony jak po jakimś syfie, ostro przedawkowanym, zamiast dobrego towaru. Nie wiedziałem co miało wtedy miejsce, w snach, kilka lat później, t o zobaczyłem, bardzo wyraźnie - Zadrapałem go, własnymi rękoma, całego! Chcąc rozszarpać Anielski Wirus. To by zwierzęcy instynkt - strach i przetrwanie, ale sędzia mnie zapuszkował w celi... To było o k r o p n e... Już nigdy więcej nie chcę nikogo skrzywdzić...
    Nie wiedział co mówić dalej. Liczył ze ta mu pomoże w rozdrapanych ranach, ale jest teraz gotów na nowo spodziewać się po niej wszystkiego, ale nie wszystko przyjąć na siebie bez ugięcia nóg w kolanach i upadku na ziemie, a nawet zalania się własnymi łzami. Jest taki...kruchy i osamotniony...
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx






    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 16 Wrzesień 2012, 14:30   

    W jaki sposób, z jakiego powodu mógł podejrzewać, że fakt iż kogoś zabił, wcale jej nie obejdzie?
    Czy byli ludzie, którzy nie zwróciliby na tę radosną wiadomość żadnej uwagi? Jeśli odpowiedź jest twierdząca, to Evie z pewnością nie mieściłoby się to w głowie. A z pewnością nie chciałaby mieć z taką osobą do czynienia.

    W chwili, gdy usłyszała zwrot w miejscu i powoli oddalające się kroki, dziewczyna zacisnęła powieki i pięści i oparła głowę o kamienny filar.

    Czy dobrze zrobiła? Czy chciała tego, by odszedł? Czy naprawdę chciała zerwać raz na zawsze - co do tego, że takie właśnie będą konsekwencje, nie miała żadnych wątpliwości - tę nić porozumienia, która się między nimi dziś zadzierzgnęła? Czy naprawdę się nim brzydziła? Bała się go? Napawał ją przerażeniem?
    ...To nie tak - przekonywała samą siebie. - To nie tak, że tu chodzi o niego.
    Ale... od pewnego czasu życie, szczególnie czyjeś, było dla Iskry świętością. To nie tak, że przedtem nie było sprawą priorytetową. Po prostu nie zwracała na nie uwagi większej niż na inne aspekty radosnego, licealnego bytowania.
    A później cała jej ostoja, całe jej bezpieczeństwo zostało jej tak po prostu odebrane. Ktoś pstryknął palcami i w jej życie wdarła się siła, z którą nikt się nie mierzył. Siła, która odebrała jej siostrę, odebrała jej spokój, odebrała jej poczucie bezpieczeństwa, poczucie sprawiedliwości, odebrała dziecięce wspomnienia, zmieniając wszystko w jakiś szaleńczy cyrk, który może przetrwać, jeśli będzie posłuszna...
    Pozbawiono ją czegoś, co dotąd uważała za rzecz jej właściwą, za rzecz, która się jej należy: możliwości decydowania o swoim losie. To dlatego z takim ..strachem? przerażeniem? Nie, to było jeszcze inne odczucie, od pewnego czasu zupełnie dla dziewczyny naturalne.

    Patrzyła na świat z innej niż dotąd perspektywy, a na pewno z zupełnie innej, niż większość ludzi. Czy zareagowała niemądrze, wiedziona jedynie własnymi doświadczeniami? Czy ktoś inny zachowałby się w inny sposób?
    Pokręciła wolno głowa, nadal oparta o filar.
    Dlaczego teraz zaczęła to roztrząsać? Czemu? Czy to z powodu tej niespodziewanej sympatii, którą poczuła do wysokiego blondyna? A może upewniała się tylko w wyborze, bo nie ma niczego, co mogłoby ją zmusić do narażenia Joanne na niebezpieczeństwo? Dlaczego właśnie przy nim odzywało się w jej głowie tyle głosów naraz?

    Miał pełne prawo być wzburzony. Jakie prawo miała ona, by chcieć od niego tej historii? Czy, gdyby blondyn zażądał opowieści o jej rodzinie, odpowiedziałaby? Non, n'est-ce pas?.
    Roztrzęsienie sprawiło, że już nawet w myślach zaczęła mówić do siebie po francusku.

    A potem nagle usłyszała u swoich stóp suchy szelest trawy i płynące z góry słowa przeprosin. Zacisnęła powieki jeszcze mocniej, nie rozumiejąc, za co chce ją przeprosić.
    Za jej upartość?
    Niezdrową ciekawość?
    Uprzedzenia, których nie potrafi się pozbyć?
    Chwilowy brak taktu, który to wszystko spowodował?
    Przypadek, że właśnie tak odczytał jej pierwsze słowa?
    Za to, że nie może poradzić sobie z własną psychiką?

    Chciała powiedzieć, że nie jest jej nic winny, jednak tych kilka krótkich wyrazów nie chciało przejść jej przez gardło. Tymczasem on znów mówił, mówił, a słowa płynęły nieprzerwanie jak rzeka, choć wraz z rozwojem historii wydawały jej się już tylko potężną, niszczącą nawałnicą.
    Otworzyła oczy i dopiero wtedy zobaczyła, że się w nią wpatruje. Czy wytrzymałaby kontakt wzrokowy podczas opowieści?
    Co miała mu powiedzieć? Stał tam, parę metrów dalej - równie kruchy, równie złamany jak ona sama.
    A jednak widziała w nim przecież radość, uśmiech, widziała, że potrafi się z nią przekomarzać, śmiać się. Że jest w nim radość i chęć życia, pomimo tego, co na nim ciążyło.
    Byli tak podobni, będąc tak różnymi równocześnie.

    Stał tam: wysoki, potężny niczym dąb i sprawiał wrażenie tak podatnego na pierwszy lepszy podmuch wiatru, tak w jakiś sposób delikatnego. Cierpienie powodowało, że dana osoba dorastała znacznie szybciej, jednak było to okupione wielkimi kosztami. Sama Eva żyła w takim stanie dopiero parę lat, nie potrafiła sobie więc wyobrazić całości udręczenia Noritoshiego, który miał taki ból w oczach, że jego historia z pewnością nie miała miejsca niedawno.

    Niewiele myśląc (przyznajmy szczerze, że Iskierka rzadko myśli przed jakimkolwiek czynem, ale w obecnej sytuacji jej reakcja to już był szczyt), odepchnęła się mocno od ziemi i, po chwiejnym powrocie do pionu, w dwóch susach znalazła się przy blondynie.
    Nie miała pojęcia, co będzie dalej. Przestała się zastanawiać nad przeszłością chłopaka w chwili, w której zobaczyła, że ten cierpi w ten sam sposób, co ona: musi na swoich barkach nosić brzemiona, które były i są zupełnie od niego niezależne.
    Stanęła przed nim na króciutką chwilę, a później wyciągnęła już tylko ramiona i objęła go za szyję, przyciągając do siebie. Teraz to nie ona była tą, która potrzebowała dotyku; to blondyn miał się zaraz, w jej oczach, rozsypać. Postąpiła więc tak, jak nakazywało jej serce - chciała ukoić choć część jego bólu.




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 16 Wrzesień 2012, 15:17   

    Nie musiał jej szukać ani błagać o to, by zechciała go wysłuchać. Właściwie to nie wiedział, co się za chwile stanie, bo milczała jak głaz rzucony w dół, w głąb najdalszej, pozaziemskiej otchłani, gdzie nawet anioły boją się latać, gdzie ów kamień nim dotarłby, nie wytrzymałby próby czasu i zakończył swój żywot - zwietrzał pod wpływem nabranej prędkości swobodnego spadku i pozostał po nim tylko sypki piasek, a do tego czasu Ziemia mogłaby już przestać istnieć, bo wybuch Słońca pochłonąłby ją.
    Właśnie tak bardzo dłużył mu się czas, przez chwile nawet widział przed sobą wskazówki zegara, które zastygły w bezruchu jakby były tknięte temperaturą zera w stopniach Kelwina i nie miały najmniejszej ochoty brnąc dalej, wraz z jego słowami - wraz z opowieścią o Noritoshim, jedną z na prawdę nielicznych, jakie zdołał temu światu przekazać.
    I akcja dobiegła końca, a Iskra, tknięta nieodgadniętym przez niego zamiarem, wstając, pozwoliła ruszyć wskazówkom dalej, lecz głaz nadal spadał, nie chcąc powiedzieć jak daleko jest mu jeszcze do dna. Czy można wytrzymać większą próbę czasu?
    Podeszła do niego i otuliła ramionami. I czemuż, na litość boską, jak na złość, zegary teraz zechciały brnąc dalej - śpiew okolicznych ptaków, dochodzący z daleka odgłos aut, chmury sunące na niebie - czemuż to wszystko zechciało na raz i akurat teraz ruszyć tak lawinowo? Teraz, gdy to poczuł zrozumienie od tej, jakże pięknej w jego oczach, dziewczyny?
    Zegary to uparte stworzenia, z którymi nie warto się zadawać.
    Ale przestrzeń jest od nich uzależniona, to symbioza bez której nie ma życia.
    "No nie stój jak kołek" - Krzyczały mu racjonalne myślące komórki mózgowe, których zdecydował się usłuchać przez objęcie jej na wysokości łopatek. Zrobił to na tyle zmysłowo, by wiedziała że nie rozmawia ze skałą, a za razem na tyle delikatne, by to on czuł się ściskany, a nie ona.
    "<<Doprawdy... blask rozrywał nocy granat>>"
    Tak, naszły go słowa o Dziewczynce Z Zapałkami, która, nie wiedzieć czemu, wydawała mu się bliska. Może dlatego że cierpiał jak ona - bez domu, bez zrozumienia, w osamotnieniu, sprzedając jak tanie zapałki, tanią bajkę że jest człowiekiem? Możliwe, a to coś więcej niż cokolwiek, więc warto nad tym skupić swoją uwagę.
    Nie wiedział co jej mówić, próbował przełamać wskazówki tykającego zegara, a skała spadała dalej. Uświadomił sobie, że być może zbyt bardzo wykorzystuje bliskość Iskry, ale jakoś nie odczuwał, że tak właśnie się dzieje. Co więcej, zdecydował się postąpić krok dalej. Zbliżył swą twarz do niej i delikatnie musnął ją ustami w policzek, jak to zrobił niedawno, a o czym, na tą chwilę, zapomniał.
    - Dziękuję Ci.. - I głaz opadł na dno - rozbrzmiały słowa miedzy nimi - a zegar tykał dalej. Kręgi ludzkich spraw jak mechanika w silnikach kręciły się dalej, napędzane samymi sobą - istne perpetuum mobile, którego nie tyczą się prawa fizyki, a prawa ludzkiego zrozumienia i czułości. Ta dynamika działa w sposób niepojęty a równocześnie oczywisty i zrozumiały, dokładnie jak wiara w Boga. To może oznaczać, że zarówno jedno jak i drugie jest ze sobą powiązane - i słusznym jest ten tok myślenia. - ...za to, że jesteś przy mnie... - Dokończył po chwili swą myśl. Co prawda tylko jej szeptał - na ucho, od którego powoli odsuwał swą twarz - ale przerwanie tej ciszy między nimi pozwoliło mu uwierzyć, że kamień musi spaść na jakieś dno i że anioły mogą zafrunąć dalej niż jest to oczywiste.
    "<<Zanim zgasła jak zapałka, chcąc się tylko ogrzać...>>"
    Nie, to smutny koniec, który teraz nie ma prawa bytu. Nie tu i teraz. Wstrętne myśli potrafią nawiedzać umysł, ale dzięki nim człowiek przynajmniej wie, że nie zwariował i myśli nie tylko poprzez jeden punkt patrzenia na świat, a dopatruje się mniej lub bardziej (nie)chcianych rozwiązań.
    On nie będzie tym, który zgaśnie, nie pozwoli sobie na to - przygarnął ją mocniej do siebie, spoglądając na budowle znajdującą się za nimi.
    - Cóż to tak właściwie jest?... - Zauważył, mówiąc to już normalnym głosem, jednocześnie zwalniając, po dłuższej chwili, uścisk. Wzrokiem powędrował w obiekt budzący jego zastanowienie, przy którym od dłuższego czasu się znajdowali.
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx






    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 20 Wrzesień 2012, 21:00   

    Tuliła go, sama bliska łez. Tuliła go, bo wiedziała, że czasem to jedyny sposób: trwać, nic nie mówiąc, przy drugim. Być bliżej niż na wyciągnięcie ramienia. Dodawać otuchy dotykiem, zapachem, ciepłem ciała - obecnością.
    Tuliła go tak, jak tuliła siostrę, gdy mała nie rozumiała, dlaczego słyszy całą elektronikę ich domu. Jak tuliła ojca, gdy matka trafiła do szpitala. Jak ojciec tulił matkę, gdy zabierano ośmioletnią Joanne.

    Przyciągnęła go ku sobie i kołysała delikatnie, pozwalając dwóm ciałom prawie że przylgnąć do siebie. Przeczesała lniane włosy, przesunęła palcami po karku i na koniec objęła ciaśniej.
    Trwali.
    Po chwili się poruszył. Jego dłonie spoczęły na plecach dziewczyny, objęły lekko.
    To dobrze, że zaczynał reagować. Trochę niemiła i zupełnie nie na miejscu myśl, że nie miałaby pojęcia, co zrobić z blondynem w stanie szoku przyszła jej nagle do głowy.

    Na słowa "dziękuję Ci" odetchnęła. Nie była jednak pewna czy wiązało się to z tym, że chłopak czuł się z pewnością lepiej, czy z faktem, że najprawdopodobniej ponownie zostało jej okazane wielkie zaufanie.
    Wielkie zaufanie i słodkie podziękowanie, chciałoby się dopowiedzieć.
    Gdy się odchylił, w jasnozielonych oczach mógł odnaleźć ciepło, które nie gościło tam już od dawna, a także uśmiech i otuchę. Zrozumienie, tak trudne dla obojga, i zaufanie i radość ze strony Iskry.

    Nigdzie nie zostało zaznaczone, że po ponownym zainteresowaniu się znalezioną budowlą Noritoshi Evę zupełnie puścił. Trzeba więc wyjaśnić, że choć już myślała całkiem trzeźwo, a nie głównie wspomnieniami, nadal czuła z blondynem więź. Co więcej, jego dotyk sprawiał jej po prostu przyjemność, a w jego ramionach z jakiegoś powodu poczuła bezpieczeństwo, które również nie było uczuciem, którego dziewczyna doznawała często.

    Następne jednak pytanie wyzwoliło w niej, mimowolnie w zasadzie, jej zwykły, nieco ironiczny humor.
    - Szybko się izolujesz, jak widzę - mruknęła, uśmiechając się półgębkiem. Nawet ona, pomimo długich ćwiczeń, nie potrafiła jeszcze z taką łatwością przejść od "dziękuję, że jesteś" do "jak myślisz, co robią tu te kamienne filary?".




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 21 Wrzesień 2012, 11:50   

    "Szybko się izolujesz" - Nie potrafił dojrzeć w tym głębszego sensu, może po prostu takowego nie było? Nie wiedział co odpowiedzieć, więc milczał. Tematy, o które wcześniej (a wydaje się że wieki temu) zahaczali w swej rozmowie był dla niego czymś, co po części go interesowało, a po części też było czymś na wzór zapomnianego.
    Pomuskał ją dłonią po plecach, delikatnie, paluszkami, zaznaczając bliżej nieokreślone kształty. Bynajmniej nie rysował na niej literek, a z nich, całych słów, które byłyby odpowiedzią na jej ironiczne stwierdzenie. Ale były to kształty w których Pollock mógłby odnaleźć głęboki sens.
    Stałem się jej bliski.. - myślał - chyba, bo ona mi na pewno... A chciałem tylko kogoś, kto zapełni mi pustkę - tą w mieszkaniu - a zapełnił-a w mym sercu....
    - Możliwe... A może to tylko złudne odczucie. Ale z pewnością trudno mi jest Cię puścić... - Powiedział to jej, ot tak, niech wie, że jest dla niego kimś więcej. Kim? On sam tego nie potrafi określić.
    Jeszcze do niedawna czuł kajdany parszywego losu, oplatające go łańcuchami nie do zdarcia. A teraz odczuwał radość w sobie, coś w stylu: "Patrz chłopie, masz w sobie wszystko co najlepsze", tylko że bardziej niezrozumiale, a jeszcze bardziej cieszące. Czyżby ściągał z Iskry te uśmiechy i przyodziewał się nimi? Czy to ta skaza na Strachach? Oby nie...
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx






    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 22 Wrzesień 2012, 15:17   

    Czy to, że Evie zdawało się, iż jej towarzysz tak szybko rozgraniczył swoją przeszłość i teraźniejszość było "tylko złudnym odczuciem"? Być może. Nie miała wszak bezpośredniego wstępu do jego głowy, pośredniego pewnie też nie - bo czuła, że opowiedziana tajemnica nie jest jego jedyną.
    Czy mogła mieć jednak pretensje? Sama przecież, nawet pomimo ochoty, nie uchyliła mu ani rąbka tajemnicy.

    Ale następne zdanie...
    - A w jaki to sposób jedno ma coś wspólnego z drugim, panie Ishiya? - zapytała z uśmiechem, unosząc brew.
    Niewinny flirt nie był dla niej rzeczą nową - to właśnie w ten lekki, żartobliwy, wręcz uroczy sposób prowadziła większość rozmów z kolegami, których szczerze mówiąc było więcej niż koleżanek - jednak rzadko dochodziła do momentu, w którym stawał się on czymś więcej niż tylko wesołymi, ale pustymi słowami. A tak właśnie zaczynało się dziać.
    Cała sytuacja ni stąd ni zowąd ruszyła, a najlepsze było to, że nie znalazło się w tym ani odrobiny jej inicjatywy. Tak jakby stała obok i tylko patrzyła, jak jej relacja z blondynem nagle rusza i nabierając coraz większej prędkości toczy się "z górki na pazurki". W niewiadomym kierunku.

    Dotyk palców Noritoshiego był co najmniej miły, jednak dziewczynę zastanawiało jedno: co sprawiło, że w ciągu jednego popołudnia zbliżyła się do tego chłopaka bardziej niż do połowy swojej grupy od początku studiów?
    Odrzuciła możliwość specjalnego zauroczenia jej, czy co tam - nie podejrzewała blondyna aż o taką perfidię. Zresztą, w jakim celu?
    Po chwili przyszło jej do głowy, że może czasem tak po prostu jest - przecież już raz, zaraz po przyjeździe do Anglii, coś takiego ją spotkało.
    Bezgłośnie westchnęła, przeklinając swoją dziwność. Cóż, trzeba będzie czekać na rozwój wypadków.
    Teraz jednak sięgnęła po dłoń Noritohiego ulokowaną na jej plecach i, chwytając za nadgarstek, pociągnęła go ku dziwnej kamiennej bramie. Przez chwilę rozważała splecenie swoich palców z jego, lecz ten gest wydał jej się nazbyt śmiały i jednoznaczny jak na wielką niewiadomą, która ich łączyła. Nie była pewna jego, a co więcej - nie była pewna siebie, więc takie rzeczy zostają z jak na razie z miejsca wykluczane.

    Zareagowała tak, jakby to zrobiła, gdyby nie padły pamiętne słowa Noritoshiego: jestem mordercą. A może dobrze się stało?
    Mianowicie jednak: podeszła do słupów, ze śmiechem ciągnąc za sobą chłopaka, i poczęła się zachwycać zmianą kolorów i falowaniem przejścia pomiędzy filarami.
    Niemal identycznym jak wtedy ruchem obejrzała się na Noritoshiego i spytała:
    - Wchodzimy?
    Gdyby znalazła portal wczoraj, pewnie galopem by w niego wbiegła, ciesząc się, że znalazła to, czego tak długo poszukiwała. Dziś jednak... Poznała Noritoshiego i jego historię. I już nie była tak pewna swojego, choć decyzji z pewnością nie zmieni - zbyt wiele od niej zależy.
    Między innymi dlaczego cieszyła się, że ma u boku blondyna - nie tylko będzie miała miłe towarzystwo podczas "zwiedzania", ale i kogoś, kto chociaż trochę lepiej pojmuje świat, w który przyjdzie jej wkroczyć.




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 22 Wrzesień 2012, 19:50   

    Nie chciał się od niej odkleić. Po prostu czuł się przy niej na pewien sposób bezpiecznie - spędzanie czasu z kimś, kogo wypełniała radość i kto nie odcinał się od niego - a wręcz przeciwnie, starał się być mu bliskim - było dla niego rzeczą równie potrzebną jak choćby oddychanie. Ta zdecydowała się przerwać tą miła chwilę i ruszyć w stronę zachwycającej ich budowli.
    - W choćby taki... że będąc teraz, tutaj, pomogłaś mi wydusić z siebie tą przeszłość, co mnie przygnębia... - Na moment się zasmucił, ale zaraz potem powrócił do uśmiechu, naturalnego uśmiechu.
    Chwycił ją za dłoń i podążył za nią. Nie, nie był w niej zauroczony - czuł że miedzy nimi ma szanse rozwikłać się duża relacja, przyjaźń lub coś, co w nią się z czasem przekształci. Więź umysłowa - zrozumienia siebie, pomocy i zaufania.
    - Ciekawe... Chodźmy. Trzymaj się blisko mnie. Nie wiemy, czego się spodziewać.
    I poszedł w stronę podestu a z niego wszedł w fakturę lustrzaną, mieniącą kolory i po części odbijająca ich postacie, a także pokazująca lasy po drugiej stronie.
    Wkrótce potem nie było ich po tej stronie lustra - zaczął się nowy rozdział ich życia, pierwszy na innym świecie. Coś jakby świat równoległy, do którego trafili przez tunel czasoprzestrzenny, zaklęty w tajemniczej, magicznej powłoce. Tak sobie to Noritoshi tłumaczył.

    2x z/t
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


    Benjamin
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Listopad 2014, 20:26   

    Ben powoli przechodził między gąszczami, trzymając czapkę gdyż krzaki musiały sobie ją upodobać, ciągle mu ją ściągały. Jednak nie przeszkadzało mu to, odczuwał to jako coś na styl... fan'u, że niby krzaki chcą być takie jak on. Wpatrywał się prosto przed siebie, szurał butami przy okazji kopiąc poszczególne kamienie. Oczy miał uniesione w stronę nieba. Wtedy poczuł że jest coś nie tak, że ziemia nie powinna obracać się pod stopami, stracił równowagę, szybko rozłożył ręce i kawałek "przejechał się" na zdradliwym kamieniu po czym ciężar ciała przerzucił na pięty i zatrzymał się równo szybko jak zaczął jechać na bezpłatnej taksówce. Podniósł lewą stopę, pod którą znajdował się kamień i obrzucił go gniewnym spojrzeniem. Wtedy zorientował się że jakoś dziwnie lekko mu na głowie. Zmacał się ręką i poczuł swoje włosy, zgubił czapkę. Szybko rozejrzał się po krzakach i zobaczył jak jeden z tych złodziei bezczelnie przymierza jego własność. Warknął coś pod nosem i zdenerwowanym krokiem podszedł do krzewu i równie poddenerwowanym szarpnięciem ręki odebrał swoją czapkę i szybko założył ją z powrotem na głowę. Przez resztę drogi na szczyt, cicho przeklinał na to jaki nie cierpi, nienawidzi przyrody, właśnie dlatego woli posiedzieć w przyjemnym Mac'u i zabawiać się kodem zero jedynkowym, to jest dopiero zabawa! Jeszcze lepsze jest to gdy jakiś gap usiądzie przed sprzętem, wtedy zaczyna się zabawa! Aż rozchmurzył się na myśl o jakimś przerażonym dzieciaku grającym w Minecraft'a a tu nagle, wyłącza mu się sprzęt, ale ekran działa i on sobie tam siedzi. Ben na myśl o tym, zaczął się ślinić, taki zamyślony nawet nie zorientował się że był na szczycie, wtedy zmierzył pagórek wzrokiem, nikogo nie było. Usiadł po turecku pośród trawy. Na wietrze bujała się tylko czapka, która falowała ponad linią trawy.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,13 sekundy. Zapytań do SQL: 10