• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto » Bary i Restauracje » Pup'o-knajpa " Zgubić lewie oko. "
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Belinda
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 3 Listopad 2012, 12:47   

    Budynek, który jakby składał się z dwóch, a dokładniej coś takiego jak bliźniak.
    Tyle, że z jednego budynku były drzwi do drugiego. Wielkie, szklane, podwójne.

    Po stronie lewej była knajpa, obiady za niską cenę, a szło się porządnie najeść. Po prawej był PUP , gdzie schodziły najlepsze najtańsze i te najdroższe piwa. Miodowe, pszenne , czekoladowe, imbirowe, znane mocne dębowe itd.
    Mało tego alkoholi było do wyboru od cholery. Zaczynając od piw kończąc na winach i szampanach.

    Do środka obydwóch miejsc prowadziły strome, wąskie schodki. W trakcie deszczu czy zimy warto było schodzić zdecydowanie wolno.
    Właściciel jeszcze jak widać nie pomyślał o poręczy, która w tym wypadku jak najbardziej by się przydała.
    Może z czasem na to wpadnie, że warto zabezpieczyć wejście dla klientów.

    Dodane po 16 minutach:

    Belinda postanowiła dziś wyjść z mieszkania, zresztą jak niemalże co dzień.
    Łyknęła o dziwo małą ilość prochów więc była na dość lekkim haju.
    Idąc krętymi ścieżkami w końcu dotarła do upragnionego miejsca.
    Od środka w żołądku czuła ogromny głód i to nie był głód potrzeby narkotyków, tylko ciepłego jedzenia.
    Marzyła o gorącej zupie najlepiej jakby to był rosół no i drugie jej ulubione danie jakim były pierogi ruskie czy też naleśniki z jabłkami.
    Weszła do środka ściągając z głowy kaptur. Mżyło na dworze, nie było zbyt przyjemnie, wilgotno. Mimo to nie przekonało jej to do pozostania w mieszkaniu by zrobić sobie zupkę chińską czy też zamówić chińszczyznę telefonem, bo jej nie trawiła, ale pizza... znów? Trzeci dzień z rzędu? No nie. To też jej się nie widziało.
    A zatem zaraz ustawiła się w kolejne po zamówienie.
    W końcu jej się udało i stało tuż przed sprzedawczynią. Przechyliła lekko głowę i przyjrzała się dłużej jej twarzy... w oczach szukała jakby jakiegoś pytania i odpowiedzi na nie. Niestety jednak nie uzyskała odpowiedzi,ani tego co chciała.. Usłyszała tylko pytanie, które ze dwa jak nie trzy razy kobieta powtarzała. " Co chce pani zamówić?"
    Bell ocknęła się i zaczęła mówić w miarę starannie i wyraźnie aczkolwiek wolno..

    - Poproszę Rosół, a do tego na drugie.. może dziś polędwiczki w sosie grzybowym? Tak, polędwiczki w sosie grzybowym i jeszcze kompocik. - Po zamówieniu zapłaciła i odeszła do stolika na końcu sali jakby chciała byc z dala od pozostałych. W końcu jak zawsze znaleźli się jacyś gapie..
    Nawet nie przejmowała się jakoś konkretnie. Miała dzień wolny od pracy i na pewno nie zamierzała się denerwować jakimiś półgłówkami.
    Wzięła głęboki wdech, ściągnęła kurtkę wstając z krzesła i powiesiła ja na jego oparciu. Chwilę potem siadła do stołu opierając łokcie na jego blacie. Dłońmi zakryła swoje oczy, które były zmęczone już światłem dziennym.
    Kiedy podeszła Kobieta z gorącą zupą panna Deamon odchyliła się i sięgnęła po łyżkę kiwając lekko głową chcąc powiedzieć tym gestem "dziękuję" i zabrała się do jedzenia. I jakie to było piękne uczucie odczuć jak gorący rosół wpływa do jej żołądka. Oooo tak. Teraz zimna pogoda jej nie straszna.
    Zdążyła zjeść zupę rozkoszując się nią jeszcze dosłownie przed sześcioma sekundami gdy dziewczyna przyniosła drugie danie.
    Zebrała się do tego by je zjeść. Jadła je wolno.. obserwowała co jakiś czas ludzi i grzebała widelcem w ziemniakach jakby szukała w nich jakiejś kartki z hasłem. Po dłuższej chwili w końcu zebrała się leniwie i poszła do drugiego budynku na piwo.
    Siadła przy barze i zastukała palcami w blat uśmiechając się nieznacznie do znanej jej barmanki.
    Ta podeszła i odsłuchując zamówienie Bell zrealizowała je w dużym kuflu podając jej imbirowe piwo.
    Dziś "na delikatnie".
    Takie miała tymczasowe postanowienie. Zaczęła konwersację ze znajomą o mieście i o ich wspólnym znajomym Thomasie, który niedawno wylądował w szpitalu pobity przez dresów, którzy po prostu zlali go za rudy kolor włosów. Bezsens. Popierdoleńcy. I dopadła wtedy ją myśl...
    "Gdybym tylko tam była.. z trzeźwym umysłem z pewnością bym coś wskórała".
    Sama? Nie.. Ale po prostu Bell potrafi krzyczeć i piszczeć, robić dobrą zagrywkę by nagle przyciągnąć uwagę wszystkich, akurat na TEN "tłum".
    Tamci by z pewnością nawiali gdyby zbiegli się inni...
    A jeśli ma dzień za spokojny po prostu dzwoni od razu na policję.
    Zresztą... różne ma pomysły każdego dnia.
    Raz postąpi tak,a następnym razem już zrobi inaczej.
    Anastasie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 3 Listopad 2012, 13:19   

    Gdzieś w kącie, w pustym zagłębieniu w ścianie, otworzyły się wrota. Z nich wypadła mała laleczka o imieniu Anastasie. Kiedy była w całości na podłodze, przejście zamknęło się. Marionetka popatrzyła na miejsce - było tu czuć coś innego niż cukierki. Ale ona znowu wróciła do świata ludzi.. Z jej oczu popłynęły łzy, pobiegła do kąta - byle najdalej od ludzi. "A jeśli ktoś mnie zobaczy? Nie, tylko nie to..." - myślała. Skuliła się z nadzieją, że nikt nie zwróci na nią uwagi. Nie chciała tutaj być, chciała wrócić do Krainy Luster! Po kilku minutach, kiedy już się wypłakała, a serce (lub coś na jego miejscu) przestało tak bić, otworzyła oczy i rozejrzała się. Była tam zasłona, ale blisko stolików. Do tego trwał dzień, więc ktoś mógłby ją zauważyć. Nie, musiała tam iść. Parapet stał na wysokości dwóch i pół metra. Podniosła się i zaczęła lewitować, ale krótko nad dwoma metrami, wszystko zaczęło wirować jej w głowie i upadła, na szczęście udało jej się złapać czegoś, więc nie było to głośne. Była teraz jeszcze okropnie zmęczona, więc kucnęła, głowę włożyła w kolana i zaczęła cicho pochlipywać, mocząc sukienkę. Z kieszeni wyjęła papierek po cukierku. Przytuliła się do niego i lekko uspokoiła się. Chciała trzeźwo myśleć, ale nie dała rady. Pozostało jej zostać tu na wieki, jeśli nie spotka kogoś przyjaznego. A z jej oczu wydobywała się łza po łzie...
    Belinda
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 3 Listopad 2012, 16:16   

    Bell widząc, że znajoma obsługuje kogoś innego, no bo w końcu tu zawze był tłok, odwróciła głowę plątając się oczmai po ścianach owego lokalu.
    Nagle dostrzegła jakby coś pofrunęło, była pewna, że to kolejne jej zwidy po prochach jak to miewała.
    Jednakże postanowiła śledzić to swym spojrzeniem i dostrzegła kolejny ruch tego czegoś. Przypatrywała się i widziała każdy ruch tej małej istotki? Nie no przecież to była lalka, rozejrzała się dookoła. W pobliżu nie było małego dziecka. Podniosła czoło w zdziwieniu i zsunęła się z barowego krzesła.
    Stanęła sztywno na swoje nogi i dalej obserwowała obiekt jakby to powiedzieć.. hm płci żeńskiej.
    Podeszła do laleczki bliżej i wyciągnęła ku nie rękę chcąc ją chwycić.
    W końcu nic nie wiedziała jeszcze o Krainie Luster. Matko ruszająca się lalka pewnie na baterie. albo halucynacje po dobrej dawce. Skrzywiła się pochylając i chwyciła palcami przedmiot. Podniosła go i sama stanęła przyglądając się lalce.
    Widziała, że ma łzy, że płacze i już miała ją puścić kiedy się powstrzymała i zaczęła szeptać do niej.

    -Tylko ja Cię widzę? Czy ktoś jeszcze? Ja nie śnie? Uszczypnij mnie jeśli naprawdę widzę , że płaczesz i w ogóle , że się poruszasz. To haluny na pewno. - Mruknęła i nie spuszczała wzroku z owej postaci.
    Anastasie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 3 Listopad 2012, 16:30   

    Laleczka prawie by zasnęła, ale co chwilę musiała wziąć wdech, więc nic z tego. Nagle ktoś ją podniósł. Szybko podniosła głowę i zobaczyła człowieka. Zaczęła trząść się. Ktoś ją zauważył! To nie było dobre. W jej oczach widniał strach. Nie, tylko nie to... Mogło stać się wiele, ale nie odkrycie jej. Najpierw chciała zachowywać się jak lalka, ale nie - bo przecież podniosła już głowę i płakała. Dopiero zrozumiała, że wielkolud coś do niej mówi. Popatrzyła na nią i usłyszała tekst. Nie chciała odpowiadać, nie ufała nikomu ze świata ludzi. Jednak jakaś magiczna siła, a właściwie to psychika Anastasie pociągnęła ją do kiwania głową.
    - N..nie. Nie t..tylko ty. Ja jestem prawdziwa.. Chcę wrócić.. T..tam.. - mówiła zdenerwowana, pochlipując i pociągając nosem. Lekko wystawiła dłoń i wskazała na ścianę - T..ten portal.. n..nie, ja nie mogę, nikt nie może.. wiedzieć..
    Z jej oczu płynęły łzy, a ona jąkała się okropnie. Ciągle zatrzymywała się przy mówieniu i kuliła się mocniej. Czemu w ogóle to powiedziała? Mogła powiedzieć, że są to halucynacje... Zacisnęła oczy i przytuliła się jeszcze bardziej do swoich kolan. Było jej niekomfortowo siedzieć na czyjejś dłoni. Twarz marionetki była już całkowicie mokra od łez. Gdyby tylko dała radę uciec... Ciągle o tym myślała. Nagle uniosła się delikatnie, ale nie zwróciła na to uwagi, była zbyt zajęta płaczem. Nie lewitowała wysoko, tylko na centymetr, dwa. Po chwili jednak to poczuła i szybko opadła, choć mogła polecieć na parapet i schować się od wszystkich, ale nie, musiała przecież zostać. A może ona pomoże dla Anastasie? Miała taką nadzieję, bo nie zwróciłaby się do innych. Tylko ona jej pozostała.. No i sama Ana.
    Belinda
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 3 Listopad 2012, 17:00   

    Słowo portal, tak to słowo właśnie ugrzęzło w jej głowie i to dało jej do myślenia. Nagle wszystko było nie tak..nagle odkryła, że lalka mówi.
    Czy to normalne? Nie, to nie jest normalne.

    -Gdzie Ty chcesz wrócić? Jak Ty się tu znalazłaś? Gdzie mam Cię zanieść? - Spytała mrużąc oczy , po to by przyjrzeć się tej drobnej istotce.

    -Dlaczego płaczesz? Uspokój się, bo w takim razie inni Cię usłyszą. - Pokazała jej zaraz swoim wskazującym palcem kładąc go na swe usta aby była cicho.
    W końcu jak sama wywnioskowała Bell dla niej byłoby to lepsze.
    Ona jest miła? Bell? Chyba za mała dawka prochów...
    Albo za duża. Tak czy siak włączył jej się dobry nastrój i zamierzała pomóc tej laleczce. Chociażby dlatego, że zawsze w swoim dzieciństwie marzyła o lalce, która by do niej mówiła i słuchała jej, taka mała "laleczna" przyjaciółka.
    Dziewczyna schowała ją do kieszeni tak aby była bezpieczna.
    Nie chciała , aby ktoś inny ją zauważył, w końcu mała tego nie chciała.
    Choć dobra z niej była płaczka, tyle łez wylała, że nie tyle twarz całą mokrą miała jak i małą część włosów swoich.

    - Dlaczego aż tak bardzo boisz się ludzkiego świata? Ja wiem, że on nie jest doskonały wręcz przeklęty...ale ktoś zrobił Ci krzywdę? Czy krążą o nas, ludziach jakieś legendy? - Ciekawość Bell rosła z minuty na minutę.
    W końcu chciała wiedzieć dokładniej co i jak, może umieści spotkanie z marionetką gdzieś, w którejś ze swoich ksiąg? Czytelnicy pomyślą, że to element fantastyczny książki, a tylko ona będzie wiedziała, że to dzieje się naprawdę o ile nie będą to jednak halucynacje...
    Anastasie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 3 Listopad 2012, 17:20   

    No tak, miała być cicho. Połknęła gulę w gardle, wzięła oddech i uspokoiła się.
    - D...do Krainy Luster. Miesz..kają tam osoby takie jak ja.. Magiczne. Ja jestem żywą lalką, marionetką. Najczęściej mają one marionetkarzy i im służą, ja nie mam... I nie możesz mnie zanieść, bo..bo nie ma takiej głównej siedziby, wrota otwierają się nagle. I.. i ja chcę tam wrócić, tu.. tu nikt nie zrozumie mnie, bę..będę obiektem badań. N...nikt mi nie zrobił krz..krzywdy, ale może. - odpowiedziała jej, jąkając się, ale już mniej niż wcześniej. Została schowana do kieszeni, w której poczuła się bezpieczniej. Zaczęła trzymać się materiału, uważając, by nie uszczypnąć swojej wybawicielki. Wtuliła się w kieszeń i położyła. Było jej tak cieplutko. Chciałaby zasnąć i obudzić się w Krainie Luster, ale nie mogła. Wiedziała, że to prawdziwe zdarzenie i musi dać sobie radę. Wytarła oczy, wytarła twarz wzięła oddech. Teraz już mogła mówić normalnie. Wyjęła kluczyk i zdjęła z siebie naszyjnik. Przytuliła się do niego. "Wrócę..." - myślała - "Za kilka lat, ale wrócę...". W jej głowie skakał sobie "piaskowy dziadek" i powoli kazał zapadać jej w sen. Anastasie nie chciała się mu poddać, ale w końcu udało mu się zapanować nad jej głową. Zamknęła oczy i zaczęła równomiernie oddychać, ponieważ zapadła w sen.
    Belinda
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 3 Listopad 2012, 17:34   

    Bell podążyła gdzieś przed siebie jakieś trzy kroki, po chwili jednak zorientowała się, że mała laleczka nie powiedziała jej dokładniej gdzie ma stanąć, wspomniała chyba coś o ścianie, pod którą zaraz udała się dziewczyna.
    Stanęła przy niej i zaczęła szeptać.

    -Już tu jesteśmy, wyskakuj . - Jednakże nie uzyskała żadnej odpowiedzi. Powtórzyła zdanie jeszcze raz ale dalej było cicho. Przejęta postanowiła pójść do ubikacji, tam było na pewno lepsze oświetlenie. W dodatku nikt nie zauważy , że rozmawia z marionetką.
    Weszła z nią do toalety dla matek z niemowlakami. Dobra myśl. Tu nikt do nich nie zajrzy.
    Wyjęła ostrożnie laleczkę i położyła ją na stoliczku dla dzieci. Dostrzegła jednak , że ta zasnęła. Zmarszczyła czoło dumając mocno co robić, do licha, co robić.. W końcu wsadziła ją ostrożnie z powrotem do kieszeni jednak tej wewnętrznej kurtki, która była od strony jej serducha. Będzie miała na pewno cieplej. Wyszła z pomieszczenia , wróciła do baru i zapłaciła za wcześniejsze zamówienie.
    Chwyciła drzwi za klamkę i otwierając je prześlizgnęła się po wilgotnej nawierzchni mocno stopami i zeszła po schodkach.
    Odbiła w lewą alejkę , która prowadziła w stronę osiedla, na którym mieszkała Bell.
    Co jakiś czas zaglądała do kieszeni upewniając się czy mała marionetka nie wypadła jej z kieszeni.
    Pociągnęła mocno nosem wciągając ostre powietrze i stawiała wolno kroki.
    Z jednej strony chciała by laleczka u niej przenocowała choć jedną noc, obudziłaby się na drugi dzień, specjalnie by nawet prochów nie łykała by upewnić się, że to wcale nie były halucynacje..
    Przegryzła dolną wargę wyraźnie dumając nad tym co przed chwilą miało miejsce.
    Anastasie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Listopad 2012, 10:45   

    A ona chrapała i chrapała, mając nieprzyjemny sen... Po chwili wybudziła się, wydając zduszony krzyk. Jednak rozejrzała się. Najpierw Belinda mogła poczuć jej wzdrygnięcie, a potem usłyszeć odetchnięcie z ulgą - Anastasie przypomniała sobie, że ta dziewczyna jest całkiem przyjazna. Przeciągnęła się i jeszcze raz popatrzyła na otoczenie. Wystawiła główkę z kieszonki - zobaczyła białą koszulę. A, czyli jest od strony wewnętrznej. Bardzo delikatnie szarpnęła kurtkę, całkiem cieplutką. Chciała tym oznajmić, że jest, bo nie mogła jakoś wydobyć z siebie głosu po obudzeniu. Był to skutek uboczny jej snu. Po kilku minutach jednak struny głosowe zaczęły działać, co sprawdziła laleczka.
    - Gdzie jesteśmy? - zapytała wystraszonym głosem, bo bała się wystawić głowę. Miała nadzieję, że nikt nie zobaczy jej i w końcu wróci do Krainy Luster. Tutaj, w świecie ludzi, czuła się nieswojo. Oczywiście na pewno trafiłoby się więcej niż jedna osoba, ta, która teraz ją niosła. Wierzyła w to, ale jednocześnie czuła, że to miejsce jest nie dla niej.
    Belinda
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Listopad 2012, 13:51   

    W drodze skrzywiła się, było już nieco chłodniej..Naszła ją jednak mimo wszystko ochota do zapalenia papierosa. Wyjęła z lewej kieszeni kurtki paczkę swoich małych morderców czasu i nudy. Tych jedynie pięciu minut, ale zawsze coś. Postanowiła jednak zatrzymać się, a wtem poczuła jak w kieszonce wewnętrznej poruszyła się mała istotka. Zajrzała zatem do niej nim zdążyła odpalić swojego papierosa. W pewnej chwili zmarszczyła czoło obserwując ją uważnie.

    -Jesteśmy na dworze, właśnie szłam do mnie do domu, ale pomyślałam sobie, że zapewne nie chcesz tam się pojawić, a wrócić już do siebie. Powiedz mi tylko gdzie mam Cię zanieść byś mogła spokojnie przenieść się do siebie. Z powrotem tam do tej knajpy ? I mam postawić Cię przy jednej ze ścian, czy to jest obojętne skąd wyruszysz do siebie tylko trzeba Ci sprawić odpowiednie warunki? - Spytała niemalże mrucząc. Po prostu straciła jakąkolwiek ochotę do gadania. Wiedziała, że jeśli tylko odstawi swoją towarzyszkę będzie musiała czym prędzej podążyć do siebie i jedyny plus tego że by jej się pozbyła był taki iż będzie mogła łykać znów prochy bez żadnego ale, a tak będzie ją kusiło by jednak dziś nic nie brać, nie ćpać, bo a nóż ta istota naprawdę istnieje i wie coś czego ja nie wiem?
    Ciężkie myślenie, oj ciężkie..
    Dłonie pani Deamon sięgnęły do kieszeni spodni w poszukiwaniu zapalniczki . Między czasie czekała na odpowiedź marionetki. W końcu to ona odgrywała teraz główną rolę, to od niej zależało jak potoczy się kolejny dzień Bell.
    Anastasie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Listopad 2012, 09:04   

    W końcu jej ratowniczka się do niej odezwała. Anastasie jeszcze raz uniosła ręce do góry, by rozciągnąć swoje małe ciałko. Kiedy usłyszała pytanie, zmartwiła się - zapomniała o tym, że wrota otwierają się losowo.
    - Ja nie wiem. Ten portal pojawia się gdzie chce i... I ja będę musiała szukać sama, ale ten świat jest wielki... - mówiła roztrzęsiona kolejny raz laleczka. Teraz trzęsła się ze strachu przed niepowodzeniem, choć było oczywiste, że na pewno znajdzie przejście szybko. Już raz miała przygodę w świecie ludzi, chodziła po dziurach w ziemi i ryzykowała. Bardzo podziałało jej to na psychikę, przez to teraz jest za bardzo przejmująca się, a do tego wrażliwa na cierpienie innych. Marionetka usiadła w kieszeni ponownie i poczuła gulę w gardełku. "Nie, nie pora na płacz!" - myślała, ale nie podziałało. Po chwili cicho pochlipywała, ale to znikło tak szybko jak przyszło - zaczęła wmawiać sobie, że na pewno dziewczyna jej pomoże. Wierzyła zawsze, że tak zrobi, ale teraz mówiła sobie w myślach o udanej pomocy, a nie tylko próbie. Taka zmienna była podróżniczka, raz myślała, że nigdy nie wróci, raz myślała, że uda jej się bardzo szybko.
    Belinda
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Listopad 2012, 19:32   

    Bell pochłonięta już głodem narkotyku.. poczuła uścisk w żołądku i te chęć olbrzymią co ją miażdżyła już od środka. Teraz...już, zaraz.
    Tylko to w tej chili słyszała, znów zapaliła papierosa ,a co dopiero skończyła pierwszego. Stanęła pod murem i sama ujrzawszy portal zakrztusiła się dymem. Rzuciła papierosa na ziemię i wyciągnęła laleczkę z kieszonki.
    -To chyba to.. Tak, na pewno to co mówiłaś. - Zauważywszy uśmiech na mokrej od płaczu twarzy dziewczynki zrozumiała , że miała rację. Pchnęła ją ostrożnie do portalu i pomachała jeszcze za nią jakby odruchowo dłonią.
    Teraz tylko będzie pytanie za pytaniem " Czy oby to działo się naprawdę i czy czasem nie były to haluny". Z niesmakiem popatrzyła na papierosa, który leżał przydeptany na ziemi. Widać świeżo przed chwilą odpalony ,a teraz porzucony. W myślach przeklęła samą siebie, że wyrzuciła nadającego się papierosa.
    - Niech to szlag.. - Mruknęła twardym i oschłym swoim głosem. Nie rozumiała jakim cudem odruchem jej mogło być wywalenie dopiero co rozpoczętego papierosa. Podirytowana własnym zachowaniem ruszyła szybkim krokiem do siebie. Musiała się uspokoić i łyknąć to co chciała najbardziej.. Koka czekała już na swoją panią z niepokojem. W końcu cały dzień i prawie nic? Jak to możliwe? No właśnie... Nogi Bell zaczęły iść bardzo szybko, jakby wręcz gnały do swojego "raju", którym były cztery ściany panny Deamon. A w nich, w jej małym świecie woreczki przeróżnych substancji, które zaspokajały jej głód, wszelkie potrzeby. To dzięki nimi potrafiła nie raz coś napisać, bardziej sensownego. To dzięki nim potrafiła częściej wychodzić do ludzi nie czując na sobie ich spojrzenia.
    Wreszcie gdy zbliżała się do swego szarego bloku wyciągnęła papierosa , zapaliła. Pierwsze buchy, które zapoczątkowały kolejne były cholernie przyjemne. A dym tytoniowy leniwie wychodził przez jej usta. Smakowała go i smakowała.. aż pora było ugasić peta. Wtedy jej stopy już powędrowały po schodach od klatki schodowej.

    [obydwie zt. Każda do siebie]
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 8 Kwiecień 2014, 21:59   

    Po ciekawych, aczkolwiek przewlekle ciągnących się zajęciach, zdecydowała się udać do knajpy. Z jeden, może dwa dobre drinki to było coś, na co mogła się pozwolić i jednocześnie to, czego potrzebowała po tych dwóch, ciężkich dniach. I oczekiwała także jakiegoś SMSa od Agapita, choć zastanawiała się, czy nie lepiej o nim zapomnieć, tak jak i o całej tej restauracji.
    Postawiony przed nią drink, o smakach limonki i kokosu, dodawał jej chłodu swoimi kostkami lodu i wymiatał żarem procentów zawiłe myśli, zgromadzone przez minione wydarzenia. Sączyła drink w kącie baru, rozglądając się powierzchownie po pomieszczeniu. Miała ze sobą plik notatek i przeglądała je sobie na spokojnie, wybiórczo czytając o mniej znaczących faktach. Napoju jej ubywało, a strony przesuwały się jedna za drugą. Pewnie gdy powstanie, poczuje buzujący jej alkohol w głowie, ale póki co czuje się dość znośnie, a nawet swobodniej niż gdy tutaj przyszła. W końcu miała upragnioną chwilę relaksu, miała to, czego jej od kilku tygodni brakowało. Łagodna muzyka w głośnikach, brak tłumów i dobry alkohol...

    Posiedziała, wypiła dwa drinki i poszła do domu, położyć się spać...

    z/t
    _________________

    y y x x x x x x x x y
    Velt
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 2 Marzec 2016, 13:44   

    Wieczory w Anglii na pewno nie były czymś, co przypadało przyjezdnym do gustu. Wietrzne, często też deszczowe, godziny nieubłaganie zmierzające ku północy wprawiały jednak Velta w bardzo dobry nastrój. To właśnie czas, w którym słońce chowało się za horyzontem był dla niego zawsze najlepszy, bo to wtedy mógł wreszcie zająć się tym, co kochał - muzyką. Oczywiście robił to też za dnia, ale granie wieczorami po klubach sprawiało mu o wiele większą przyjemność. Nawet jeśli nie wszyscy go słuchali, to i tak pewniej czuł się właśnie w takich kameralnych grupkach, gdzie przynajmniej część ludzi przychodziła tylko po to, aby posłuchać jego wykonań popularniejszych utworów i odświeżyć sobie trochę pamięć. Tak, tak. Velt bowiem zazwyczaj nie lubował się w muzyce, którą na co dzień puszczają w radio. O wiele bardziej interesowały go hity lat osiemdziesiątych, a nawet i dziewięćdziesiątych i to właśnie na nich się skupiał. Dość jednak paplania, bowiem Wolfgang właśnie rozstawiał się na "scenie", za którą robił zwykły wywyższony podest o trochę większych, niż normalnie, rozmiarach. Starczyło na nim akurat tyle miejsca, żeby rozstawić niewielki taborecik, mikrofon i sprzęt potrzebny do tego, aby głos czerwonowłosego nie został zagłuszony przez rozmowy i śmiechy w pubie. Publiczność może nie była najwdzięczniejsza, ale dla chłopaka liczyło się głownie to, że może jakoś swoimi wykonaniami umilić czas ludziom, którzy przyszli się tutaj napić, odpocząć, a być może i umówili się na randkę.
    - Zaczniemy od naszego ojczystego zespołu, który szturmem zdobył świat na przestrzeni lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Większości z nas jeszcze wtedy nie było, ale być może znajdzie się tutaj ktoś, komu odświeżę trochę pamięć z lat młodości. The Beatles - Blackbird, proszę państwa. - zapowiedział kolejny kawałek tak, jak to zawsze miał w zwyczaju. Uważał bowiem, że przy muzyce nie jest ważne tylko jej słuchanie, ale również poznanie osób, które ją tworzyły. W końcu to właśnie dzięki im doświadczeniom i charakterowi każdy utwór ma taki, a nie inny wydźwięk. Velt nie był pod tym względem inny, bowiem niektóre jego covery niemalże wcale nie przypominały oryginałów. Uważał jednak, że to całkiem normalne, bo każdy odczuwa poszczególne utwory w kompletnie inny sposób. A skoro o tym mowa... Czasem zdarzało się również, że do Wolfganga podchodziły osoby z osobistymi zamówieniami. Oczywiście ilość próśb, jakie mógł spełnić była zawsze ograniczona, ale tego wieczora akurat wziął jedną pod uwagę z dwóch powodów. Po pierwsze, znał idealną piosenkę. Po drugie, podszedł do niego jakiś nieśmiały chłopak, który był tutaj na randce z dziewczyną, która wreszcie wypuściła go z friendzone i chciał jej zrobić niespodziankę. Czemu nie! Efekt może być różny, ale sam tego chciał.
    - A teraz kawałek z dedykacja. Od Joela dla Lilly. Co takiego? Niespodzianka. Wsłuchajcie się w słowa i życzcie im powodzenia. - zagadnął z delikatnym uśmiechem i zaczął uderzać palcami o kolejne struny, wydobywając przy tym ze swojej gitary dokładnie takie dźwięki jakie chciał. Być może ten kawałek nie był do końca w jego stylu, ale swego rodzaju melancholijność utworu jakoś urzekła Velta i voila! Ma swój cover czegoś bardziej znanego. To jednak nic! W końcu Wolfgang dopiero powoli zbliżał się do końca swojego małego występu, a to podobno koniec świadczy o człowieku. Co wybrał na na zakończenie? Później się przekonacie!
     



    Arystokratka

    Wzrost / waga: -
    Aktualny ubiór: -
    Pod ręką: -
    Dołączyła: 24 Lut 2016
    Posty: 25
    Wysłany: 2 Marzec 2016, 14:53   

    W posiadłości znowu zostało zorganizowane spotkanie, tym razem gośćmi była ich rzekoma dalsza rodzina od strony matki. Lucrezia nie była tego do końca pewna, nie ze względu, że widziała ich pierwszy raz, ale ich zachowanie nie przypominało ani trochę zachowania arystokratów. Dziewczyna pozostawiła swoje przypuszczenia samej sobie, pozwalając sobie wcisnąć kuzynkę, której miała pokazać okolicę, najprawdopodobniej był to tylko pretekst, żeby dorośli mogli zostać sami. Droga kuzyneczka okazała się jednak o wiele bardziej zorientowana w tym, gdzie i co chce zobaczyć, niż sama Panna Peacecraft. Odnosiła wrażenie, że to ona ją oprowadza, a nie na odwrót. Z wrodzoną grzecznością podchodziła jednak do każdej propozycji krewnej. Pozostawała obojętna na jej zachcianki, nie chciała wyjść na nieuprzejmą. Unikała konfliktów, które wynikały z drobiazgów, albo zwykłej głupoty.
    Podążając za roztrzepaną kuzynką, starała się rozglądać na boki i zapamiętać dokładnie nazwy ulic, które mijały z każdą kolejną chwilą. Wcale nie podobał jej się pomysł, żeby oddalać się tak daleko od rezydencji. Całe szczęście, że miała przy sobie telefon, w razie potrzeby powiadomić szofera o swojej lokalizacji. Obawiała się, że to całe zapamiętywanie nazw może nie być tak kolorowe jak przypuszczała z początku. Owszem, miała dobrą pamięć fotograficzną, ale na pewno nie przyda się szoferowi informacja, jaki kolor ma budynek przed nią, czy chodnik jest popękany, dopiero co odnawiany.
    Nagle dziewczyna przed nią zatrzymała się i zupełnie niepotrzebnie wskazała palcem w stronę schodów do baru. Nie. Lucrezia na pewno nie będzie zapuszczała się w tego typu miejsca, a tym bardziej obcowała z pijanymi ludźmi. Bo jak przypuszczała raczej nie spotka tam nikogo jej pokroju. Nie oceniała nikogo z góry, ani nie starała się szufladkować, ale znała swoją sytuację i swoje położenie społeczne (a te nie było przeciętne). Zdawała sobie sprawę z tego, jakie poniesie konsekwencje jeżeli ktoś ja rozpozna, nieważne, czy to będzie znajomy rodziny, czy jakiś zwykły przechodzeń, który słyszał o rodzie Peacecraft. Nikt już nie był przychylnie nastawiony do nich i wiedziała, że będą chcieli wykorzystać każde, nawet najmniejsze potknięcie Panny Peacecraft. Jedyne co nasuwało jej się teraz na myśl, to wybicie dziewczynie z głowy pomysłu o zatrzymaniu się w barze. Jej krytyczne spojrzenie skierowane prosto na kuzynkę wystarczyło, by Melanie domyśliła się iż nie spotkała się z aprobatą arystokratki. Jej reakcja przeszła najśmielsze przypuszczenia jasnowłosej. Z głupiutkiej i sympatycznej krewnej(oraz trochę głupiutkiej), stała się zupełnym przeciwieństwem tego, co zdążyła zaobserwować Luc. Dziewczyna położyła dłoń na ramieniu Lucrezii, zaciskając mocno palce - gdyby nie gruby płaszcz, z pewnością poczułaby jej paznokcie, które dogłębnie wbiłby się w jej skórę. Spojrzała na nią spode łba i rzekła:
    - Lucrezio, chyba nie chcesz źle wypaść przy moich rodzicach, prawda? Prawda.. - to mówiąc uśmiechnęła się szyderczo, jak gdyby w jej rękach był los blondynki. W tym momencie w głowie dziewczyny zapaliła się czerwona lampka. Musisz na nią uważać, na nią i na całą jej rodzinę. Podejrzani i dziwni ludzie. Kto normalny przychodzi do dalekiej rodziny w odwiedziny i do tego zastrasza własną kuzynkę! Aż zagotowało jej się w żyłach na samą myśl o tym, jakich bzdur mogłaby na jej temat nagadać ta dziewucha. Nim jednak zdążyła ją skarcić i zaproponować jakieś inne, lepiej prezentujące się miejsce, ta puściła jej ramię, odwróciła się w stronę drzwi do baru, pchając je i znikając w jego głębi.
    Westchnęła ciężko, czasami żałowała, że nie miała równie ciętego języka co jej kuzynka, czy inni przedstawiciele arystokratycznych rodów. To nie tak, że przystawała na każde słowo, wszakże to ona zawsze broniła swoich racji. W tym wypadku wychodziła jednak z założenia, że głupoty nie przebijesz żadnym, nawet najbardziej wiarygodnym argumentem. Niemniej jednak, nie mogła jej tam samej zostawić i być nadziei, że zmieni zdanie - już nie raz zawiodła się na rzekomej nadziei, nie warto jej mieć. Postanowiła jak najszybciej pójść w ślady swojej rówieśniczki. Zerknęła jeszcze przez ramię zanim znikła za ciężkimi, drewnianymi drzwiami. Może to nie będzie wcale taki zły pomysł, aby zatrzymać się gdzieś na chwilę, skoro pogoda na zewnątrz w żaden sposób jej nie pocieszała.
    Rozejrzała się po wnętrzu pomieszczenia, od razu stwierdzając, że różni się ubiorem od wszystkich zgromadzonych ludzi w barze. Wzrokiem szybko namierzyła położenie swojej kuzynki i zwróciła swoje następne kroki w jej stronę. Siedziała obok baru, popijając jakiś dziwny, miedziany kolorem trunek. Stawiała, że było to piwo. Jak ta dziewucha w tak krótkim czasie zdążyła się zaaklimatyzować i kompletnie zapomnieć o Pannie Peacecraft! Ludzka głupota na prawdę nie zna granic.

    - Moja droga, widzę, że zdążyłaś już sobie zamówić coś do picia. Dziękuję, że pytasz, napiję się wody. - powiedziała wyjątkowo spokojnym głosem(pomijając fakt, że ta nic jej nie zamówiła), z może trochę wymuszonym uśmiechem. Usiadła obok i poprosiła o szklankę wody. Nie znalazła w menu niczego innego niż procenty, procenty, jeszcze więcej procentów i zwykłą mineralną wodę. Kuzynka przez jakiś czas zdawała się nie zwracać na nią uwagi, aczkolwiek zaraz zwróciła spojrzenie ku niej i szepnęła na ucho:
    - Widzisz jaki przystojniak tam siedzi i śpiewa? - kiwnęła głową w stronę Velt'a.- Chce jego numer telefonu... - przerwała nagle, zaczynając szukać czegoś w kieszeniach dżinsów. Dziewczyny nie tylko różniły się aparycją ciała, ale i ich ubiór wskazywał potencjalnemu obserwatorowi, że mogą mieć ze sobą niewiele wspólnego.
    Z kieszeni, Melanie wyciągnęła czystą, trochę pogniecioną karteczkę. Wcisnęła ją do drobnej dłoni arystokratki i wstała z wcześniej zajętego miejsca. - I ty, kochana kuzyneczko, mi go załatwisz. W zamian powiem kilka miłych słów na Twój temat jak wrócimy i będziemy kwita. A teraz - idę coś zjeść, straaaasznie burczy mi w brzuchu! - po tych słowach zostawiła Peacecraft w barze, a sama udała się do stołówki w pomieszczeniu obok.
    Lucrezia poczuła nagle silne uderzenie w klatce piersiowej, jak gdyby czyjaś pięść wymierzała jej wyjątkowo mocne ciosy. Zdawać by się mogło, że dopiero teraz dotarło do niej to, o co poprosiła, ba! Czego zażądała od niej ta wariatka! Niby jak Luc miała zdobyć numer telefonu barowego muzyka?! Podejść do niego i zagadać jak gdyby nigdy nic? To kompletnie nie w jej stylu! Ona nie miała nawet pojęcia o żadnej z możliwych metod podrywu. Kontakty damsko-męskie pozostawały dla niej wielką zagadką, może dlatego, że nigdy nie zagłębiała się w ten temat. Nigdy nie rozglądała się za potencjalnym partnerem. Nigdy nawet nie była na randce, w takim razie co teraz? Miała liczyć na łut szczęścia? Z góry skazywała ten pomysł na porażkę. Nie była jednak typem człowieka, który odpuszcza sobie, nie podejmując się żadnych działań. Nie pozostawało jej więc nic innego jak poczekać, aż muzyk skończy grać. Tylko ile to może potrwać...
    _________________

    Mary, Mary, quite contrary
    How does your garden grow?
    With silver bells and cockleshells
    And pretty maids all in a row.

    x x x
    Velt
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 3 Marzec 2016, 21:04   

    Czas leciał nieubłaganie i choć Velt nie widział zegarka, to doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że zaraz będzie musiał kończyć. Płacono mu dokładnie za piętnaście piosenek, więc takiej ilości próbował się też trzymać. W końcu po nim na scenę wejdzie jakiś inny artysta, który to tym razem jemu umili wieczór w barze. Zbliżało się więc zakończenie, które powinno być odpowiednio silnie zaakcentowane po to, żeby widownia wiedziała, że Wolfgang naprawdę docenia jej dzisiejszy udział w tym kameralnym koncercie. A co może być lepszego niż dobra piosenka na rozstanie?
    - Niestety musimy się już powoli rozstawać, ale mam nadzieję, że ten wieczór spędziliście tak miło, jak ja. Swoich słuchaczy traktuję jak kochanki - przychodzą, odchodzą, ale zawsze dobrze jest mieć jakąś u swego boku. Panowie wiedzą o czym mówię. Ostatnio utwór tego wieczoru napisany przez Cat Stevens i być może jeden z najbardziej rozpoznawalnych - Wild World. - rzucił w przestrzeń przed sobą, po czym powrócił do swojej gry. Słychać było od razu, że do tego wykonania podszedł o wiele bardziej emocjonalnie, niż wcześniej. Być może kryje się za nim jakaś ukryta historia? Ha! Chcielibyście wiedzieć, ale nie ma tak dobrze. Takie tajemnice będa ujawniane dopiero później.
    - Dziękuję za uwagę. Gdyby ktoś zapomniał, to nazywam się Wolfgang Myers. Gram tutaj w każdy czwartek i sobotę, więc liczę na to, że następnym razem zobaczę znajome twarze. - śmieszek z niego, nie ma co. Na pewno ich zobaczy. W każdym razie do Velta podeszła teraz całkiem zgrabna blondynka, której głowa sięgała mu do ramienia i już po chwili chwyciła go pod rękę tak naturalnie, jakby chodzili tak ze sobą parę lat. Wyglądali razem naprawdę słodko! Wszystko byłoby idealnie, gdyby ta kobieta nie była jego siostrą, ale cichutko. Na razie nikt nie musi o tym wiedzieć. Zresztą, żeby nie dać nic po sobie poznać Velt założył przyciemniane okulary. Może dzięki temu wyglądał na większego badboya, niż jest, ale chyba tylko debil chodził w nich w pubie z przyciemnionymi światłami. Dokładnie tak, to cały Velt!
    - Chris! Wyglądasz zjawiskowo jak zawsze. Nowa fryzura, kochana? - zagadnął żartobliwie do barmanki, która doskonale wiedziała, że Wolfgang i tak nigdy nie będzie w stanie tego stwierdzić, więc jedynie zaśmiała się i pokręciła bezradnie głową. Czerwonowłosy nic sobie jednak z tego nie zrobił i ręką wymacał siedzenie zaraz przy ladzie, po czym posadził na nim swój tyłek, a do garści dostał duży kufel piwa, jak zawsze.
    - Poradzę sobie Ellie. Możesz wracać do znajomych. - rzucił do siostry, a w zamian dostał czochrańca po czubku głowy i już po chwili blondynki nie było. Sam Wolfgang gapił się za to w przestrzeń przed sobą, oczekując przy tym na kolejny występ. Słyszał, że tym razem ma to być jakiś czteroosobowy zespół, więc powinno być nieźle.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,1 sekundy. Zapytań do SQL: 9