• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto » Centrum handlowe "Wykopek"
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Carrie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 14 Sierpień 2012, 13:11   

    Obserwowała Dereka marszcząc czoło, w kocu złapała go pięć centymetrów wyżej od łokcia i szepnęła

    -Spokojnie .. Derek. –
    Westchnęła zaraz posyłając mu przyjemny uśmiech.
    Ruszyła przed siebie i gdy już było po wypowiedzianych słowach marionetki w stronę Lisanny , jej towarzysz wyraźnie się zamyślił, zastał chwilowo w miejscu, więc Carrie chwyciła go za nadgarstek swoimi szczupłymi ,ciepłymi palcami. Wbiła spojrzenie w jego oczy i wyraźnie skupiona na jego twarzy zaczęła podpytywać cicho.

    -Co się dzieje? Coś nie tak? Znasz ją? –
    Dyskretnie zerknęła na odważną dziewczynę przyglądając jej się nieznacznie. Nie chciała też by to głupio wyglądało, na wszelki wypadek uśmiechnęła się w jej stronę by tylko tamta źle nie odebrała jej przyglądania się o ile to w ogóle dostrzeże w końcu wcale nie musiała ponieważ marionetka robiła to naprawdę niezauważalnie.
    Kiedy jednak z ust mężczyzny z zarostem wyszły słowa o tym, że jej życzenie jest rozkazem uśmiechnęła się szeroko i klepnęła go lekko w ramie.

    -Skoro tak mówisz..To ruszamy za chemią jest najbliżej, później to drugie.–Oznajmiła patrząc na niego swoimi barwnymi ślepkami.
    W zasadzie to przecież nie wiedziała jakiej rasy jest jej „ochroniarz”. W tej chwili gdy sobie to uzmysłowiła zagryzła dolną wargę i próbowała sobie przypomnieć fragment jakiejś ich rozmowy by móc wywnioskować kim on może być.. Nie mogąc sobie niestety nic przypomnieć stanęła po dwóch krokach i ułożyła dłonie na swoich biodrach wpatrując się w ten ulubiony zarost towarzysza.

    -A kim Ty jesteś…? Tzn domyślam się.. ale nie będę strzelać. –
    Zdenerwowana bo może nie powinna go o to pytać tu i teraz przegryzła policzek od środka i podrapała się speszona palcami po swej skroni.
    W końcu nie było u niego kolorowych włosów, ani dwubarwnych tęczówek czy też skrzydeł, ani dodatkowych palców u dłoni. Więc miała tylko wybór między człowiekiem, a lunatykiem. Pytanie teraz którym był?Powracając do silnej kobiety Marionetka nie miała na tyle szczęścia co Derek by dostrzec skrzydła..Może to i lepiej bo zaraz by się zaczęła paplanina jakby to ona chciałaby być ich posiadaczką.
    Lisek
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 14 Sierpień 2012, 18:24   

    Sama już nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Z minuty na minutę jej stan humoru się pogarszał, a nie chciałaby kompletnie się go pozbyć. Nie chciała też sobie mówić, że był to błąd przechodząc na drugą stronę. Wmawiała sobie, że jest to czysty przypadek, że tacy ludzie, jak tamten ubrany w garnitur, chodzą chodnikiem codziennie. Próbowała się uspokoić, ale na jej drogę weszli oni - nieznana jej kobieta i mężczyzna, który wydawał jej się znajomy. Ona była przyjaźnie nastawiona do niej z przylepionym uśmiechem na twarzy, za to on nie miał chyba zamiaru w ogóle się odzywać, ale bacznie ją obserwował - czy miał te same wątpliwości?
    Opuściła głowę wlepiając oczy w podłogę i w swoje buty, zacisnęła ręce w pięści. Dosyć. Znajdzie to co chce i znika z tego pokręconego świata. Chociaż mówienie, że był pokręcony, nie mieściło się w głowie, można było tak powiedzieć o Krainie Luster. Ona jednak było przyzwyczajona do nowego domu, starego już nie dopuszczała do swych myśli.
    Już miała odejść od nich, gdy kobieta cicho przemawiała do niego - zapewne nie miała tego usłyszeć. Podniosła swoją łepetynę z powrotem do góry i dostrzegła, że nieznajoma dyskretnie rzuca na nią okiem. Co za żenująca sytuacja, nawet ona zauważyła napięcie między nią a tym mężczyzną. Znowu opuściła swoją głowę odwracając ją lekko w przeciwnym kierunku.
    - Przepraszam... Muszę coś załatwić.
    Wyminęła ich szybko bez słowa pożegnania. Kiedy ostatnio język jej się plątał przy mówieniu? Straciła całkowicie panowanie nad sobą. Jej chód był szybki, a zarazem cichy, dzięki butom bez obcasów. Zatrzymała się szybko i wzięła głęboki haust powietrza i je wypuściła. Czy zrobiła błąd? Być może nigdy już ich nie spotka, co bardzo prawdopodobne przy jej rzadkich wizytach tutaj. Zmusiła się do poszukiwania dziwnych wydarzeń zakodowanych w postaci wspomnień w jej głowie. Modliła się w duchu, że jej stan zdrowia pogarsza się i tylko jej się to wszystko wydaje. Jej życie od przemiany przebiegało całkiem normalnie, więc musiała go spotkać o wiele wcześniej. Przecież oprócz nagłego rozwodu nic się takiego nie wydarzyło... nagle coś jej zaświtało. Czy mógłby to być on? Jednak jeśli teraz tam wróci wezmą ją za kompletne dziwadło. Ale co jej szkodzi? Te sprzeczne myśli walczyły ze sobą by przekonać ją ostatecznie co powinna zrobić.
    - Cholera.
    Cofnęła się w celu znalezienia poprzedniej parki. Gorzej już być nie mogło, a najwyżej powie, że z kimś go pomyliła. Zapomną o niej, zajmując się własnymi sprawami. Po jakimś czasie znalazła ich odwróconych do niej plecami. Nie wiedziała gdzie jest, nie zwracała specjalnej uwagi na witryny sklepowe. Szybko, a zarazem cicho podeszła do nich. Naszła ją chwila zwątpienia, ale bez zastanowienia złapała go za materiał jego ubrania w pobliżu łokcia. Koło nich przechodziły właśnie panienki, które widziała wcześniej ubrane w mundurki, w którym sama kiedyś chodziła. Spojrzała na nie i z powrotem skupiła się na nim.
    - Może to zabrzmi głupio, ale czy kiedyś nie uratowałeś dziewczyny ubranej w podobnym mundurze?
    Mówiąc to kiwnęła tylko nieznacznie głową w stronę tamtej parki. Po pół sekundzie szybko cofnęła dłoń jak sparaliżowana i odwróciła wzrok. To było strasznie głupie - dlaczego ona to zrobiła?
    - Ja... Przepraszam, musiałam się pomylić.


    /Idziemy taką kolejką?/
    Derek
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Sierpień 2012, 06:23   

    [wychodzi, że tak...]

    Mogła wyczuć, że miał napięte mięśnie. Taki stan utrzymał się dobrą chwilę, wreszcie Derek zapanował nad trochę szalejącymi nerwami i cokolwiek zakłopotany faktem, że aż tak zwrócił na siebie uwagę, mruknął:
    - Przepraszam.
    Ku jego najgłębszej uldze wychodzili bo miał szczerą ochotę czymś o coś rzucić.
    Carrie wyraźnie lubiła kontakt fizyczny, co potraktował jako pewne braki w poczuciu bezpieczeństwa, przynajmniej na samym początku. Wreszcie zerknął na nią, na nieznajomą i musiał przyznać, że nie miał pojęcia co odpowiedzieć. Kwestia była chwilowo chyba zbyt niejasna.
    - Nie jestem pewny - powiedział z uwagą, ale bez niepokoju. Nie kojarzył, żeby to tego typu postać jego atakowała czy sama zachowywała się niebezpiecznie... To oznaczało, że sytuacja była innej natury albo po prostu miała ona nieco inną rolę. Nietypowe - jeżeli spotykał tego typu starych znajomych, nie obywało się najczęściej bez uśmiechania się do osiemnastki kaliber 9mm. No, nieważne, trzeba iść dalej, zresztą - ona też najwyraźniej się speszyła. No to sytuacja wyszła dziwna. Opętaniec płci żeńskiej wywiał, Derek poczuł lekkie klepnięcie w ramię (przebiło się przez jego wytrenowane, stalowe mięśnie) i ruszyli w kierunku sklepu typu kosmetyki. Ciekawe jakie pułapki czyhały na niego w tym, egzotycznym cokolwiek miejscu które nie było zwykłym hipermarketem.
    - Oczywiście... nie mówiłem? Mówiłem. W domu - powiedział po chwili przeczesywania pamięci. - Lunatyk.
    Ale spokojnie, jego krew była czerwona jak każda inna. Carrie znów patrzyła na jego zarost. Pewnie hobby.
    Kiedy poczuł uchwyt w okolicy łokcia, obrócił się dość gwałtownie i nie za wiele brakowało a nieznajoma by miała wykręconą rękę. W porę jednak ramię opuścił i mruknął jakieś niewyraźne przeprosiny. Wtedy spojrzał na mundurki, przystanął, zerknął na Carrie, potem gdzieś w okolice sufitu. Pstryknął lekko w palce.
    - Rzeczywiście - powiedział wreszcie. - Ale to było dobrych parę lat temu... To... ty?
    Zmierzył ją od stóp do głów zdziwiony i nie powstrzymywał nawet pytania:
    - Od kiedy jesteś opętańcem?
    Carrie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Sierpień 2012, 10:27   

    -Nie ma za co , przecież nic złego nie robisz.. Choć nie rozumiem skąd nagle masz tyle nerwów.. –
    Szepnęła w stronę jego ucha spokojnie, a chwilkę później wyprostowała się wysłuchując jego wypowiedzi. Czyli jednak skądś ją kojarzył, ciekawe co to za historia ich ze sobą zetknęła.
    Swoją drogą owszem lubiła kontakt fizyczny ale to jeszcze zależało po pierwsze z kim ,a po drugie i najważniejsze faktycznie czuła się bezpieczniej. Dziwne miała nawyki, ale to miała je jak każdy.

    -Naprawdę mówiłeś? Cholera.. to naprawdę mam słabą pamięć, muszę nad nią popracować –
    Oświadczyła twardo karcąc siebie zaraz w duchu. Jak mogła zapomnieć? Jak jej to mogło wylecieć z głowy? W ogóle jak to możliwe? Chyba naprawdę będzie musiała nad sobą popracować.

    -Ale porozmawiamy o Twojej rasie kiedy indziej, bo chciałabym wiedzieć o niej nieco więcej, chyba nie widzisz nic złego w poszerzaniu wiedzy?-
    Zapytała kierując wciąż swe drobne kroki w stronę sklepu z chemią. Nie no chyba nie będzie się musiał długo naczekać w tym sklepie, powinna się szybko uwinąć, ale najwyżej poprosi go o pomoc ,no chyba, że..
    W tej chwili zauważyła, że mężczyzna odwraca się zrobiła za nim dokładnie to samo i spojrzała tym razem prosto w twarz owej kobiecie.
    Zerkała to na nią to na towarzysza.

    -A to jednak się znacie. –
    Oznajmiła uśmiechając się delikatnie.

    -To może Derek zostawię was na chwilę siądziecie przy kawie w kawiarence obok, a ja pójdę zrobić resztę zakupów sama? –
    Głupia, no głupia. Dopiero po wypowiedzianych słowa zastanowiła się głębiej, bo po pierwsze to ,że opuszczał ją nie było zbyt bezpieczne, a po drugie sama sobie zapłaci? Czy? Włosami? Żenada. Niestety często mówiła za dużo nim przemyślała, jej wada, nad która też należy popracować.

    -Opętaniec? Rety, to masz skrzydła. Prawda? Jeśli tak to potwornie Ci zazdroszczę. –
    Nie pohamowała się zaraz podsłuchując fragment ich rozmowy, nieładnie zrobiła wtrącając się i z tego też powodu znów sobą pogardziła i postanowiła już resztę przemilczeć by znów czasem czegoś nie powiedzieć.
    Lisek
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 22 Sierpień 2012, 01:14   

    Co skłoniło ją do odszukania tej parki? Może to, że gdy już ich wymijała, usłyszała jego głos, co skłoniło ją do większych przemyśleń. Przecież w tamtym dniu praktycznie tylko go słyszała, jego sylwetka i twarz była niewidoczna dla niej, z powodu pory dnia. Możliwe, że zadziałało to jak kluczyk otwierający kłódkę.
    Głupotą jednak było złapanie go za ramię. Jego reakcję odebrała neutralnie, miał prawo tak to odebrać. Ona sama zapewne postąpiłaby podobnie - oczywiście w miarę możliwości, nie była przecież ona tak silna jak mogłoby się wydawać. Jednak odruchowo cofnęła się o jeden krok, robiąc krótki dystans między nimi.
    Trudno było sprecyzować co poczuła w momencie gdy potwierdził jej domysły. Radość? Nie była typem człowieka... a raczej Opętańca, który skacze z radości z takich i podobnych powodów. Oczywiście w duchu się ucieszyła, nawet bardzo - przecież jedna zagadka z jej życia została rozwiązana, ale po prostu nie lubiła okazywać swych uczuć innym. Jednak by jej wybawca z przeszłości nie pomyślał sobie, że to spotkanie wcale jej się nie uśmiecha, podniosła lekko kąciki swoich ust - coś na kształt uśmiechu, dość widoczny dla osób stojących blisko niej. Kiwnęła też potwierdzająco głową na jego pierwsze zadane pytanie.
    - Raczej tak...
    Jej wzrok był skierowany w dół, utkwiony gdzieś w przestrzeń, dopiero podniosła go, gdy usłyszała głos towarzyszącej mu kobiety. Obserwowała ją przez cały czas, podczas gdy ona wymawiała kolejne słowa. I znowu odwróciła swoje spojrzenie, tym razem w prawą stronę skupiając się na jednym punkcie. Naprawdę, dzisiaj bardzo często nie może skupić na jednym obiekcie lub twarzy. Była już wykończona psychicznie - wspomnienia przewijały się w jej umyśle jak na przyspieszonym filmie. Starała się zachować normalny jak dla niej wyraz twarzy, by przypadkiem nie zadawali jej pytań, na które nie ma ochoty odpowiadać.
    - Nie ma takiej potrzeby. To ja się wtrąciłam...
    Właściwie co zamierzała teraz zrobić? Znalazła go - to fakt, cieszyła się z tego powodu, ale co dalej? Ma teraz za nimi łazić jak cień, czy pożegnać się i odejść licząc na kolejne spotkanie w niedalekiej przyszłości?
    Zamarła w totalnym bezruchu gdy zadał jej kolejne pytanie. Nawet przez moment przestała oddychać, dopiero po kilku sekundach wypuściła całe nagromadzone powietrze w płucach.
    - To stało się krótko po tym wydarzeniu.
    Szybko i bez zastanowienia rzuciła też krótką odpowiedź w stronę kobiety.
    - Cóż, ja bym ich się chętnie pozbyła.
    Powiedziała to spokojnym tonem - tym co zwykle się posługiwała. Chciała skłonić ją do myślenia, że nie każdy chciałby mieć taką narośl na plecach i właśnie ona należy do tego grona.

    [Wybaczcie za jakość posta i czas w jakim go pisałam...]
    Derek
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 22 Sierpień 2012, 08:24   

    - Nie mam pojęcia.
    Chociaż jego głos brzmiał szorstko, ot, cecha charakterystyczna dla tej postaci, faktycznie - nie miał pojęcia. To po prostu od czasu do czasu wyłaziło i kazało coś rozpierdolić. Tyle. Nie poddawał tego żadnej refleksji, jak to on, ba, wystarczyła chwila uspokojenia aby nieomal o tym incydencie zapomniał. Pewnie został jakiś zaskórniak, nic poza tym.
    Derek się wytresował na gościa zdystansowanego. Zasadniczo branża mu na to pozwalała - był gliną, gliny miłe nie były, mógł zachować młodzieńczą sztywność kłody w miejsce ewentualnej przesadzonej nonszalancji zbliżającego się kryzysu wieku średniego. W końcu może nie wyglądał, ale koniec końców - jak jego papiery mówiły - był po prostu gościem przed czterdziestką. Ale to kurewsko brzemiennie brzmiało.
    Jej kwestię pamiętania przyjął ze wzruszeniem ramion.
    - Carrie, to nie jest ważne - odparł dość dobitnie aby podkreślić jaki był priorytet kwestii tak, powiedzmy, błahej. W Ludzkim Świecie, nawet jeżeli on akurat się o własne bezpieczeństwo nie martwił, czasem mógł sobie przypomnieć jak wkurwiało bycie przedstawicielem innej rasy. Nie udawał, że nie jest wprawdzie kimś z innego świata, ale z doświadczenia wiedział, że takie jednostki jak kapelusznicy czy baśniopisarze, w większości tutaj byli po prostu nieżyciowi. Stając się życiowym, zrobił się ludzkim.
    I dostał w nagrodę pukawkę.
    - Lunatycy to rasa której domeną są informacje. W razie czego po prostu pytaj.
    Przechodząc do następnych kwestii.
    Dane osobowe. Nie znał ich - skoro skojarzył młodą, raczej mu się przypomniała sytuacja w której się znalazła, a to ze względu na jej nietypowość gdyż, jak go pamięć nie myliła, nie miał wtedy przy sobie broni. Korzystał jeszcze ze starej Beretty, którą jakimś cudem udało mu się rozwalić toteż jedyną jego bronią było coś tak kretyńskiego jak miecz. A i to przypadkiem bo policjantów z mieczem się na patrolach nie spotyka.
    Był po pracy, to kojarzył. Zmarszczył lekko brwi w zamyśleniu.
    Słowa Carrie ani chybi dotarły do niego przez mgłę. Kiedy jednak pojął ich sens, momentalnie rzucił dość bezpośrednie:
    - W tym momencie mnie potrzebujesz -[i] Analiza danych... Kurwa, jebnął.
    -[i] Portfela.

    Nosz kurwa mać!
    - W sensie... to znaczy... Kurwa mać.
    To pewnie podzielność uwagi. Potarł dłonią czoło, obrócił się frontem do Carrie i powiedział:
    - Przykro mi ale w tej sytuacji nie masz innego wyboru jak tu zostać, chyba, że preferujesz się samodzielnie rozejrzeć. To jednak również odradzam jako twój ochroniarz.
    Z gliny do goryla. Pewnie tym by był gdyby go w końcu wywalili z jednostki - może nawet miałby jakiś prestiż?
    - To tłumaczy dlaczego ciągle wyglądasz jak licealistka. No i inne zmiany. Pytanie brzmi więc, co cię tu sprowadza, szczególnie po tylu latach.
    Z tym się zgadzał. Skrzydła miały swoje zalety ale gdyby miał prowadzić tu zwyczajne życie, mało rzec, że stanowiłyby problem techniczny. Z drugiej strony... w tym drugim świecie im więcej opętaniec miał atutów, tym lepiej. Raczej. Nie odezwał się jednak bo gdyby miał to zrobić, zapytałby wprost: skoro nie chciała skrzydeł to po jaką cholerę się tam pchała. Z drugiej strony... Ktoś ją mógł porwać. Lepiej nie wywlekać, niech to pozostanie jej sprawą.
    Carrie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Sierpień 2012, 18:01   

    Stała grzecznie z boku przyglądając się dwójce, która właśnie wymieniała spojrzenia. Usłyszawszy jednak iż jej towarzysza zaczyna mówić w jej kierunku o tym iż ona w tej chwili go potrzebuje i zaraz usłyszawszy jakby sprzeczności w słowach Dereka zmarszczyła czoło wbijając w niego swoje niepewne spojrzenie.

    Uśmiechnęła się delikatnie i przytaknęła twardo głową przyznając mu rację.
    -Tak, wiem jasne i trzymam się Ciebie mój drogi ,ale zatem może we trójkę gdzieś siądziemy? –
    Propozycja dziewczyny była według niej bardzo prosta, ale z drugiej strony czy to taki dobry pomysł by być tu na tyle długo i narażać się na schwytanie przez Morię?
    Marionetka myślała wyraźnie długo, przegryzła policzek od środka raz , drugi, trzeci, aż w końcu zdała sobie sprawę ,że ewentualnie mogą potem wyskoczyć gdzieś razem tyle, że poza ludzkim światem.
    Bądź.. no tak to była pierwsza możliwość, a druga była taka iż oni we dwoje mogli chcieć umówić się gdzieś sam na sam i omówić to i owo odnośnie wydarzeń, które miały swoje miejsce w czasie odległym wstecz.
    Chwyciła za końcówkę rękawka mężczyzny i pociągnęła go lekko w swoją stronę chcąc się podzielić swoim pomysłem.

    -Jeśli nie teraz we trójkę, to w późniejszym czasie. –
    Kiedy zaczęła mówić w końcu zrezygnowała i machnęła ręką. W końcu na pewno wpadli na ten sam pomysł, a ona wtrącać się między nimi nie zamierzała. Mają swoje sprawy, w które ona raczej mieszać się nie powinna.
    Szczupłe dłonie marionetki zaraz splotły się ze sobą w dłoniach trzymając reklamówki z zakupami.
    Zostały jeszcze kosmetyki i bielizna ,no i wypadałoby też zakupić ręcznik.. ale o tym wpsomni już później , póki co nie będzie ni stąd ni z ową mówić na inny temat.
    A co do skrzydeł. Nie mogła zrozumieć jak kobieta mogła nie być z nich zadowolona. Carrie prawdopodobnie nie rozumiała tego ze względu na to, że sama ich nie posiadała ,a zawsze o nich marzyła. Nie patrzyła nigdy na to z tej perspektywy, iż mogą przeszkadzać jej samej pod płaszczem jako narośl.. Może ważyły dość sporo i bardzo obciążały właścicielkę? Nie miała zielonego pojęcia co było w nich nie tak.
    Zerknęła kątem oka na Lisannę.

    -Wiesz, możesz mi je oddać o ile to kiedykolwiek będzie możliwe.-
    Oznajmiła posyłając jej szczery i ciepły uśmiech.
    Lisek
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 28 Sierpień 2012, 19:27   

    Widać było, że Lisek skomplikowała całą ich wyprawę po centrum handlowym. Zapewne chcieli jak najszybciej skończyć całą przechadzkę po sklepach i wrócić do domu. Tak przynajmniej odebrała to z miny mężczyzny, który wydawał jej się znudzony i trochę spięty.
    Mogła jednak źle to odebrać - sama umie zachować kamienną twarz, a z odgadywaniem uczuć innych nie idzie już jej tak dobrze. Może podchodzi do tego trochę stereotypowo? Przyglądała się ciągle tej dwójce, to na nią to na niego i coraz bardziej była zdezorientowana całą tą sytuacją. Czy nie byli czasem parą? Z początku tak pomyślała, gdy po raz pierwszy zobaczyła ich w sklepie z perukami. Tamta sytuacja wyglądała strasznie szablonowo... Ale przecież mogła się pomylić! Dlatego zdanie o nich zachowa dla siebie, głęboko w sobie, nie wyjawiając go nikomu - nie lubiła mówić czegoś, czego nie była pewna, a ten moment nie należał do najodpowiedniejszych dla zadawania pytań.
    Jednak czy był taki przed pojawieniem się Lisanny? Czy to może ona była powodem jego nerwów? Te wszystkie pytania stworzyły lekkie zdenerwowanie u białowłosej dziewczyny, która próbowała tego nie okazywać - jednak chyba jej coś nie udawało, bo ciągle skubała palcami brzegi swojego, czarnego, długiego i staroświeckiego płaszcza. Chociaż lepsze to niż marszczenie czoła - chyba nie będą się patrzeć na jej ręce? Byli wystarczająco zajęci rozmową między sobą, której się przysłuchiwała, stojąc cichutko krok od nich.
    Czuła się trochę głupio, tak nagle się wtrąciła w ich sprawy... Nie chciała żeby zmuszali się do jej towarzystwa. Mogli przecież spotkać się kiedy indziej, a teraz dałaby im święty spokój - mogliby pozałatwiać własne sprawy, nie musząc szeptać między sobą, co ją powoli irytowało. To jeszcze bardziej pogłębiało odczucie, że przeszkadza.
    Jest jej ochroniarzem? Więc jednak dobrze zrobiła trzymając buzię na kłódkę. Zrobiłaby z siebie idiotkę - niepotrzebnie.
    No i nie wytrzymała.
    - Naprawdę, nie chce przeszkadzać... Możemy się spotkać w innym terminie.
    Moment. Stop. Skoro wie, że jest Opętańcem, musi coś wiedzieć na temat istot magicznych. Niestety nie słyszała wcześniejszej rozmowy jakiej rasy jest, prawdopodobne jest więc, że będzie musiał powtórzyć swój wywód.
    - Ty też jesteś TAKI...prawda?
    Przeniosła wzrok na kobietę. Oczywiście miała na myśli, czy są istotami magicznymi.
    - Ty także.
    Dlaczego nie zwróciła na to wcześniej uwagi? Pewnie dlatego, że nie była zdolna do myślenia, nawet do takich oczywistych rzeczy.. Na jego pytanie nie wiedziała dokładnie co odpowiedzieć. Co jakiś czas przecież wpadała, ale rzadko, ale to BARDZO rzadko pojawiała się publicznie - robiło to tylko wtedy gdy potrzebne. Nie wiedziała też, czy nie natknie się na swojego ojca... Przecież chyba była w spisie zaginionych? Tak nagle zniknęła...
    - Chciałam coś tylko na sobie sprawdzić. Nic więcej...
    Po krótkiej chwili dodała.
    - I czasami tu przychodzę... ale ukryta.
    Ta odpowiedź powinna być dla niego oczywista, że pojawia się bardziej na dachach budynków, lub chodząc po zaułkach, niż chodnikiem wśród ludzi. Powód? Skrzydła. Jeśli o nich teraz mowa, to raczy odpowiedzieć kobiecie.
    - Nie zrobię Tobie takiej okropnej rzeczy.
    Teraz troszkę się zamyśliła. Czy powinna już odejść? Wbiła wzrok w podłogę, nie wiedząc co ze sobą zrobić.
    - Jeśli chcesz porozmawiać, to...
    Nosz cholera! Dlaczego dzisiaj była tak zdenerwowana? Czy to przez pierwsze stadium choroby, czy po prostu jej odbija? A może powraca jej stary charakter, który miała za człowieka? Starała się jak mogła, by go odepchnąć w kąt. Zawsze nie mogła się wysłowić gdy była nastolatką. Rozgadała się też strasznie.
    - Możecie załatwić swoje sprawy, a ja mogę zaczekać przy wyjściu jeśli chcecie porozmawiać.
    Miała nadzieję, że zapomną o jej żenującym zachowaniu.
    Derek
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Sierpień 2012, 08:47   

    Stanął przed dramatyczną decyzją. Postawiony w roli głównego decydenta przed którym stawia się propozycje, o ile do tej roli się pozuwał, o tyle trudno było, wbrew pozorom, ot tak dokonać wyboru. Dlaczego? Bo raz, bezpieczeństwo, dwa, tak zwane faux pas. A jakkolwiek Derek nie należałby do gości z natury nieszczególnie uprzejmych w obyciu, o tyle nie pozwalał sobie na miotanie rażącymi zaniedbaniami w zachowaniu, szczególnie względem kobiet. Dlatego stanął przed dylematem który, wbrew pozorom, łatwy nie był. Jego dokładne mierzenie wzrokiem okolicznych wystaw, obiektów i ludzi, można interpretować więc jako ucieczkę na moment od ciężaru albo po prostu standardowy rekonesans który wykonywał aby przypadkiem niczego nie pominąć.
    A nuż by się pojawił jeszcze ktoś komu odratował tyłek...
    Kompletnie się tego nie spodziewał. A zasadniczo to nie obraziłby się na opcję rozmowy z opętańcem - kobieta mogła dysponować przydatnymi dla niego informacjami, a miała dług.
    Carrie złożyła propozycję siadania gdzieś w trójkę.
    - Nie najlepszy pomysł - powiedział w miarę szybko. - Trójka postaci, w tym jedna o fioletowych włosach a druga białych, na dodatek bez oka i w staroświeckim płaszczu, mocno ściąga uwagę.
    Spojrzał na Lisannę dość poważnie.
    - Jeżeli chodzi o cudze spojrzenia, jest tak, jakbyśmy właśnie zapalili nad sobą lampki choinkowe. Inny termin też odpada, coś takiego jak telefon w Krainie Luster raczej nie działa. Po czym stwierdzasz?
    To ostatnie było odpowiedzią na "taki" drukowanymi literami powiedziany. Derek wyglądał zupełnie normalnie, miał wory pod oczami, głos trochę zachrypnięty od przepalenia, słowem, zbliżał się zdecydowanie do ludzkiego poziomu. Nie zaobserwował do tej pory jakichś symptomów, że wyglądał nienaturalnie. Za długo tu już żył.
    - Mamy niewiele jeszcze do zrobienia - rzekł, dość stanowczo ruszając do przodu, w kierunku kolejnego dyskontu. - Coś na sobie sprawdzić - nie brzmi to konkretnie.
    Jakby potrzebowała jakichś danych z rejestrów na swój temat, mógłby załatwić, tylko musiałby mieć wiarygodny zestaw danych. Tylko tyle. Dyskusję o skrzydłach zbył milczeniem, podobnie jak propozycję rozdzielenia się. Wciąż mu się wydawało, że podstawowego problemu jednak... nie rozwiązał.
    Carrie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Sierpień 2012, 13:29   

    Obserwowała mężczyznę marszcząc przy tym czoło on unikał wzrokiem jakby wszelkiego kontaktu z nimi w końcu natknął się na dylemat, który wypadałoby rozwiązać.
    Dziewczyna zwróciwszy uwagę na to co powiedział chwilę później uśmiechnęła się delikatnie zupełnie odruchowo.

    -Okei, to załatwiamy czym prędzej moje sprawy i zaraz po tych ostatnich zakupach dołączamy do Twojej znajomej tak? Czy Ty wrócisz do niej zaraz po tym jak to wszystko załatwimy? A ze mną coś się wymyśli? –

    To pytanie starała się jakoś wypowiedzieć cicho , zaczęła bawić się palcami swej dłoni splatając je co chwilę ze sobą.
    Skrzyżowała nogi i ułożyła swoje ręce na biodrach. Skrzywiła nieco usta układając je zaraz w „zamyślony” dziubek.
    Tym razem to i ona miała porządny mętlik w głowie.
    To nie było łatwe. Zresztą nic nie było w ludzkim świecie aż tak proste jakby się czasem chciało..
    Fioletowowłosa westchnęła cicho i zmierzyła wzrokiem to Opętańca to Lunatyka i jakby równocześnie zmieniając myśl ,a zarazem pozycję - skrzyżowała swoje dłonie opierając je na okrągłych piersiach.
    Po chwili zastanowienia postanowiła im jakoś ułatwić porozumienie się bez jej udziału i odwróciła się do nich bokiem na śliskich butach starannie na pięcie udając, że wielce zafascynowana jest sukienką w sąsiednim sklepie, który w zasadzie był najbliżej w zasięgu jej wzroku.
    Zresztą wcale nie była taka zła, mogła odgadywać z jakiego jest materiału, a oni może międzyczasie wymienią między sobą jakieś istotne informację. Nie chciała też by czuli się niezręcznie. Przyłożyła więc palec do swoich ust znów układając je w ten charakterystyczny dziub by wyglądać bardziej prawdopodobnie i udała wielce zadumaną.
    Chorobka.. najwyżej wyjdzie na idiotkę, a co tam. Jest to dopiero pierwszy dzień więc, jeszcze znajdzie czas by odkręcić swoją głupotę.

    Derek
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Wrzesień 2012, 18:01   

    O ile z jego strony milczenie było tak naturalne jak zapach niedopalonej benzyny ciągnący się za starym gaźnikiem, o tyle w przypadku jednostek obcych takowe już zdawało się co najmniej podejrzane. Derek wtedy wiedział już, że dziewczynie musiałby zadać kilka pytań, ot - na dobry początek, aby doszli do ładu i aby można było uznać, że z operacją można ruszyć dalej. Tymczasem pojawił się błąd w obliczeniach - nie było odpowiedzi, na którą liczył dość mocno. Na tyle mocno, że się zapomniał i potraktował, powiedzmy - główną gwiazdę programu tego dnia (rano by sobie ze śmiechu prysnął kawą w twarz, szczerze), cokolwiek świńsko. Odpowiedzialność za to swoją drogą. Pomyślało mu się, że powinien czasem ludzi ustawić w rządku i niech zbierają numerki.
    Bo się, kurwa mać, zgubił w takiej prostej czynności.
    - Tą czy inną drogą wyjść może źle albo gorzej... - zaczął dość głośno i zrobił krok w kierunku wystawy, którą Carrie sobie radośnie oglądała. No tak, to zawsze jakaś rozrywka. Po obejrzeniu sukienki mógł stwierdzić tylko tyle, że była z materiału. Nic więcej.
    - Ty, e. - Wskazał Lisannę. - Jak chcesz, poczekaj tu, jak nie to nie. Nie wiem czego tu szukasz, nie będę dawał porad ani ostrzeżeń. Carrie. Jeżeli wiesz co jest ci niezbędne na "tu i teraz", wtedy trzeba pozaliczać następne sklepy. Nic do dodania nie mam.
    Ugryzł się szczęśliwie w język zanim wspomniał jak bardzo taka sytuacja sprawiała, że marzył o papierosie. To było takie kurewnie proste jak się paliło fajkę, człowiek popełniał spokojne samobójstwo.
    Co robił Lunatyk? Chyba nic, nigdy nie słyszał o raku wśród błękitnokrwistych.
    - Ale jakbyś miała potem ochotę na kawę czy herbatę... - dodał jeszcze, albo zapomniawszy o generalnie wspólnym wypiciu kawy już w domu, względnie sobie przypomniał, że powinien zapewniać poszkodowanej relatywny komfort psychiczny (nawet jeżeli regenerację miała błyskawiczną - pewnie zasada wyparcia). Albo coś jeszcze czego by nie przyznał może dlatego, że miał głowę zbyt zaprzątniętą dymem tytoniowym. Wreszcie sam ruszył w kierunku sklepu - to było ewidentne poświadczenie o podjętej decyzji. Upewnił się wtedy też, że poszli koniec końców we dwójkę, wtedy wreszcie zadał zasadnicze pytanie (chyba powinien był to zrobić wcześniej):
    - Znasz kogoś jeszcze w świecie ludzi?
    Przydałby się jej ktoś dyspozycyjny. Definitywnie.

    [niesamowicie przepraszam. Naprawdę]
    Lisek
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Wrzesień 2012, 19:28   

    Obserwowała cały czas jego ruchy, a więc po jakimś czasie odniosła wrażenie, że nie wie dokładnie co z tym fantem zrobić. Trochę popsuła ich plany, ba, nawet bardzo, więc nie dziwiła się jemu, że zaczął błądzić wzrokiem po wystawach sklepowych, którym sama się przyglądała idąc jego śladem. Sama też pomysłów nie miała co z tym wszystkim zrobić. Chodzenie za nimi krok w krok byłoby dla niej głupie, więc może niech wszyscy załatwią swoje sprawy i spotkają się w ustalonym miejscu? Ta opcja wydawała jej się najbardziej trafną, także postanowiła się z nią podzielić gdy przyjdzie na to okazja.
    W duchu z solidaryzowała się z nim w sprawie wyróżniania się, a widać to było po jej lekkim kiwnięciu głowy. Wcześniej uznała, że kupno zwykłego płaszcza byłoby zbędne - i tak przecież by go nie używała, prawda? No bo jakby nie patrzeć, ilość jej odwiedzin tego miejsca można śmiało porównać do liczby faceta, który odwiedza swoją stereotypową, złą teściową. Może powinna zastanowić się nad uszyciem zwykłego płaszcza? Po tym co następnie powiedział, to była już pewna, że po powrocie powinna uszyć coś normalnego, a to, co ma na sobie teraz, ubierać w Krainie Luster. Przynajmniej tam nikt nie przejmuje się dziwnym ubiorem.
    Dlaczego doszła do takiego wniosku?
    - Rozpoznałeś moją rasę. W dodatku nie uciekłeś jak tamten natrętny robak.
    Wskazała palcem na kobietę stojącą obok.
    - Ona też się tym nie przejęła... Pomijając oczywiście temat skrzydeł.
    Miała nadzieję, że wyraziła się dość jasno.
    Poczuła lekką ulgę gdy usłyszała, że jeszcze mało spraw im zostało. Nie robiła więc aż tak dużego problemu swoją obecnością. Właśnie o to jej chodziło. Mimo że ją uratował w dalekiej przeszłości, nie oznaczało, że może mu całkowicie ufać. Wolała więc, żeby nie wiedzieli na początku o niej zbyt dużo. Nie wiedziała jak mogliby to wykorzystać. Tak... zawsze w ten sposób myślała.
    Teraz skupiła wzrok na kobiecie. Po jej zachowaniu nie wiedziała już co o niej myśleć. Wydawała się być strasznie pozytywną i energiczną osobą, ale... chyba nieświadomą. W każdym razie nie rozumiała jej zachowań, skutkiem czego miała co do niej jak na razie mieszane uczucia. Nie miała jednak prawa osądzać jej tak szybko.
    Uznała, że rzecz, po którą tu przyszła, nie jest aż tak ważna "na teraz". Mogło to poczekać. Na pewno ułatwi im to, nie chciała by byli zmuszeni na czekanie za nią, bo jak przypuszczała - nie puszczą jej tak wolno.
    - Swoje sprawy pozałatwiam później. Nie jest to tak ważne. Poczekam.
    Obserwowała jak znikają w głębi sklepu, a sama usiadła na jakieś ławeczce, stojącej metr od sztucznego drzewka. Czekała cierpliwie aż skończą swoje sprawy i będą mogli parę spraw sobie powyjaśniać. Poczuła też, że stopniowo się uspokajała. Cóż, dobry początek do powrotu tajemniczej, zimnej postawy.

    [Naprawdę... przepraszam za tę przerwę... czasu braknie :c... I za jakość posta też X_X]
    Belkam
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 24 Grudzień 2012, 01:05   

    Kolejna z nieliczonych podróży w poszukiwaniu nowej ofiary, godnej skonsumowania. Belkam znudzony przechadzał się po centrum handlowym. W tym oto miejscu zawsze panował okropny ruch, stłoczeni ludzie nabywali tutaj rożnego rodzaju dobra która były im niezbędne lub całkowicie zbędne do dalszej egzystencji. Cień z rozbawieniem patrzył na stłoczone ofiary, mimo iż żył już tak długo nadal nie był w stanie zrozumieć sensu istnienia miejsc takich jak to. Świat ludzi zawsze był dla niego niezrozumiały i wyglądało na to że ten stan rzeczy nie zmieni się już nigdy.
    Po lewej stronie jakiś mężczyzna, na oko metr osiemdziesiąt pięć, nie był sam pałętała się przy nim dwójka małych istot radośnie podskakujących i używających mowy artykułowanej w niezwykle donośny sposób. Nie trudno było się domyślić że cala trójka jest spokrewniona w innym wypadku owy mężczyzna nie wytrzymywałby ich obecności tak długo. Skąd cienisty książę to wiedział? Wystarczyło na niego spojrzeć. Wyraźnie poddenerwowany, starający się ignorować śmiechy i zabawy swoich krewnych. Na jego głowie skrzętnie ukrywał się siwy włos, kiedy mówił przypominało to bardziej warkot samochodowego silnika. Pożółkłe zęby i roztrzęsione ręce wyraźnie wskazywały na korzystanie z tytoniowych używek. Człowiek ten był kłębkiem nerwów, zepsuty i całkowicie nieodpowiedni. Co innego te małe istoty, świeże soczyste, pełne życia. Wystarczyłoby kilka minut bez ich opiekuna i Belkam ukazałby im swoje prawdziwe oblicze dostarczając sobie dwie gotowe porcje koszmarów czekające na odebranie późną nocą. Najwyraźniej w jego głowie zarysowało się coś na kształt planu, wyrwał się więc z zamyślenia i wtopił się w tłum nie spuszczając wzroku ze swoich nowych żywicieli.
    Sklep z zabawkami następnie dyskont odzieżowy w końcu jeden z najtańszych dostępnych w centrum fast foodów. Dzisiejsza trasa Belkama wyglądała na nie lada utrapienie. Nagroda jaka na niego czekała była jednak na tyle atrakcyjna że postanowił wykazać się cierpliwością i z godnością znieść upokorzenie jakim było pokazywanie się jego osoby w takich miejscach. Jego pożywienie samo oddawało się teraz uciesze jaką była konsumpcja pochłaniając coś co przypominało burgery. Oczywiście ten fakt niezmiernie cienia irytował dlatego odwrócił wzrok w inna stronę. Wtedy właśnie ją dostrzegł...ofiarę inną niż wszystkie znajdujące się dookoła niej. W pewien sposób wyjątkową, zdecydowanie nie należała do rasy ludzkiej, Belkam potrafił to poznać i przyszłoby mu to bez najmniejszego problemu nawet gdyby z jej pleców nie wyrastały skrzydła. Jej oczy a raczej oko ponieważ drugie zostało zasłonięte czymś co przypominało piracką przepaskę, było czerwonej barwy, cera zaś praktycznie tak blada jak ta którą szczycił się cienisty książę. Czyżby napotkana osoba tak jak on była Cieniem? Nigdy nie słyszał o cieniu posiadającym skrzydła. Dziewczyna go zaintrygowała a to nie zdarzało się dość często. Belkam w jednej chwili zdecydował się porzucić swoje dotychczasowe ofiary i to pomimo tego że były kaskami niezwykle smakowitymi. Teraz jego głównym celem stała się ta wyjątkowa przedstawicielka płci przeciwnej. Jej koszmary muszą być naprawdę słodkie. Myśli cienia zakrapiane były teraz nutką podniecenia. Bez namysłu skierował się w stroną ławki która znajdowała się najbliżej tej zajmowanej przez nieznajomą. Udając kompletnie niezainteresowanego usiadł i rozpoczął swoją dyskretną obserwację...
    Lisek
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Grudzień 2012, 19:43   

    Czas wlókł się niemiłosiernie długo oraz na nieszczęście białowłosej istotki – nudno. Nie miała na czym zawiesić oka, prócz przechadzających się w tą i z powrotem przechodniów, którzy jak się wydali Lisannie, doskwierał brak pojęcia względnego. Jedna kobieta z niecierpliwieniem ponaglało swoje dziecko ubrane w biało-czerwoną sukienkę, które z zachwytem obserwowało pływające rybki, w pobliskim i niewielkim stawiku, które stało może co najmniej trzy metry od ławki, na której siedziała. Jakiś biznesmen krzyczący coś strasznie głośno do telefonu, który na tani nie wyglądał – jak zresztą cały ubiór człowieka. Cóż... zapewne reklama jakiegoś produktu się nie powiodła. Przez natrętnego mężczyznę, który był ubrany niemal identycznie, będzie unikała takie osoby szerokim łukiem. Siedziała tak wyprostowana ze złożonymi rękami na nogach, śledząc ruchy i zachowania losowych osób. Smucił ją fakt, że przejmowali się takimi błahostkami. Może ich do końca nie rozumiała. Straciła człowieczeństwo już bardzo dawno temu, więc nie przejmowała się przemijającemu biegu wydarzeń. Nadal wyglądała jak osoba chodząca do liceum, a liczyła sobie o wiele więcej lat. Zastanawiała się, czy takie nie starzenie się odbiegające od rzeczywistości nie zacznie jej przeszkadzać.
    Jeśli jednak dalej będzie tak siedzieć w bezruchu i pustym wzrokiem, to niedługo zapuści korzenie. Nawet dla tak bardzo cierpliwej osoby jaką jest Lisanna męczył zbyt długi okres czasowy, który Derek i Carrie spędzali w sklepie, do którego weszli. Jej stan ducha zdążył się w miarę uspokoić, chociaż nadal nie dowierzała w fakt, że spotkała kogoś, kto miał większy wpływ na jej historię. Pozycja, w której aktualnie siedziała, zaczęła być dla niej niewygodna, więc założyła pod ławką jedną stopę za drugą i zakładając za ucho długi kosmyk jasnych, srebrnych włosów za ucho. Przy tym kątem oka zauważyła, że ktoś usiadł na sąsiedniej ławce – zapewne mężczyzna. Nie przejęła się tym zanadto – ciągle ktoś wstawał i siadał blisko niej, więc powoli nudziło jej się śledzenie każdej ładnych, lub mniej pięknych twarzyczek, które zmęczone spacerkiem po centrum, chciały sobie odpocząć na pięć minutek, by następnie pójść w dalszą drogę – uznała, że tamten jegomość, postąpi tak samo jak cała reszta.
    Nie minęły dziesięć minut, a w rozwidleniu, w którym znajdował się sklep, do którego weszli jej nowo poznani towarzysze, pojawiła się para policjantów i... natrętny typ, który nie wyglądał jak ostoja spokoju. Jeden ochroniarz miał kruczoczarne i kręcone włosy i był trochę nieco otyły, jednak drugi wyglądał na dobrze umięśnionego z włosami o kolorze ciemnego blondu. Szli niemiłosiernie szybko do przodu i zanim pochyliła głowę dostatecznie nisko zakładając kaptur, on już swoim wskazującym palcem wskazywał miejsce spoczynku Lisanny przedstawicielom władz.
    Nadzieje na to, że mężczyzna ucieknął w popłochu na widok jej skrzydeł zostały rozwiane jak popiół trzymany na dłoni w wietrzny dzień. Wyraz ich twarzy wskazywał na to, że nie do końca wierzyli tamtemu panu, gdy jednak zobaczyli jej rzucający się w oczy ubiór, srebrzyste i długie włosy, monokl na oku... nabrali pewności, że coś jest nie tak. Była już prawie pewna, że wytłumaczenie, że jest to strój na „bal przebierańców”, nie zadziała.
    Będąc może 4 metry od niej, ten bardziej przy sobie wyciągnął mikrofalówkę, a w tym samym momencie dziewczyna zerwała się ze swojego miejsca w stronę, gdzie niedawno usiadł pan, o którym wcześniej była mowa. Jej wzrok prześlizgnął się po nim i minęła go w mniej niż sekundę biegnąc w nieznane dla niej rozwidlenie zbliżające się przed nią. Za sobą słyszała krzyki policjantów i poczuła ukłucie bólu, że została zmuszona do zostawienia swoich towarzyszy... może kiedy indziej ich spotka. Następnie po tym przypłynęło uczucie strachu – nie znała kompletnie tego miejsca – weszła i szła ciągle jedną drogą.
    Liczyła na łut szczęścia, że znajdzie prędzej wyjście, niż miejsce spoczynku pozostałych ochroniarzy. Zastanawiała się także, czy faktycznie wygląda tak podejrzanie, że jeden z nich musiał przysłać posiłki...


    Po jakimś czasie...:
    [z/t]
    Chyba źle się zrozumieliśmy.
    Joséphine
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 28 Listopad 2014, 22:54   

    Joséphine uwielbiała przebywać w miejscach, w których to mogła utrzymywać kontakt z ludźmi. Godzinami spacerowała, obserwując przechodniów, często wdawała się z nimi w jednostronną rozmowę. Miała mnóstwo wolnego czasu i co rusz szukała nowego zajęcia. Ostatnimi czasy zaczęła odwiedzać nieduże centrum handlowe - miejsce, w których roiło się od osobliwości.
    Niespiesznie sunęła po białej, kafelkowej podłodze. W uszach dudniła jej sklepowa melodyjka, jedna z tych, które to zawsze wszystkich irytują. Słyszała szepty i głośne krzyki, płacz i śmiech dziecka, czuła, że centrum żyje. Ruchomymi schodami dostała się na ostatnie piętro i skierowała do jednego z salonu gier, po drodze wstępując do niedużej budki i zakupując shake'a, którego i tak nie miała zamiaru wypić. Zajęła miejsce przy jednym z symulatorów jazdy, kubek z napojem odstawiła na bok i usiadła na sztucznym motocyklu. Nie miała ochoty jeździć, więc obserwowała ludzi odwiedzających salon. Światło było tutaj słabsze, sufit miał przypominać gwieździste niebo, tysiące słabych lampeczek oświetlało duże pomieszczenie. Joséphine miała świadomość, że to wgapianie się w innych wyglądało co najmniej niepokojąco. Teraz nawet niewinną dziewczynę mogliby posądzić o pedofilię czy inne zwyrodniałe czyny. Zatrzymała wzrok na dwójce osób rozgrywających mecz cymbergaja i zapragnęła towarzystwa. Westchnęła głośno (być może zbyt głośno) i założyła nogę na nogę.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,1 sekundy. Zapytań do SQL: 9