Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Anarchs: Przywódczyni Rebelii Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę. Lubi: suszone owoce i nowe moce Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy.
Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze. Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
Dołączyła: 28 Cze 2012 Posty: 558
Wysłany: 14 Czerwiec 2013, 22:05 Przybrzeżny las
Niby las jak las - dość gęsty, pachnący, głównie sosnowy.
Przybrzeżny, a więc od strony morza nękany wiatrami, poskręcany, pełen konarów i gałęzi prawie równoległych do miałkiego piasku, na którym rośnie. Raz na jakiś czas można spotkać drzewo, które wyłamało się z szeregu i postąpiło o krok lub dwa w kierunku plaży. W miarę wchodzenia wgłąb jest z kolei coraz bardziej równomierny, najpierw niskie krzewy, zarośla,
Znaczy, był. I być może po upływie odpowiedniej ilości czasu ponownie taki będzie, teraz jednak z powodu niedawno spowodowanego kataklizmu lasek z tej strony brzegu pełen jest powalonych, bezładnie porozrzucanych konarów, gałęzi i gałązek uprzykrzających drogę i wszechobecnego błota, nie będącego niczym dziwnym po niedużym tsunami jakie miało tu miejsce.
Z niedających się przeoczyć elementów krajobrazu występuje płytki - choć ciągnący się od samego skraju lasu - lej w ziemi oraz pozbawiony roślinności skrawek ziemi, znajdujący się u jego zakończenia.
Reszta otoczenia, oprócz oczywistego chaosu, jest dokładnie taka, jaką spodziewamy się znaleźć wchodząc do przybrzeżnego lasu.
Przeniesienie z Zatoczki, z powodu delikatnej zmiany miejsca i nowych osób w temacie.
Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers Wiek: 20-22 Rasa: Strach lub Straszka Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym! Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie
/ Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera. Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka Pan / Sługa: ? / - Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko Bestia: Avi, Cauchemare Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
Dołączył: 16 Lip 2012 Posty: 776
Wysłany: 14 Czerwiec 2013, 22:15
Wszystko jest magią.
Nawet jak mówią ze to tylko gra świateł,
Obraz spomiędzy zwierciadeł
bądź subtelny taniec.
Nie wszystko jest magią.
Nawet spacer między posągami,
Wijącymi się ścieżkami,
których jad i skała potrafią zranić.
Wszystko jest magią.
Czasem to tylko teatr księżyca,
Który skradł barwom wyraz,
zapadając w słońca i nowiu licach.
Nie wszystko jest magią.
Czasem słowa to tylko narzędzia,
Których wydźwięk spędza
z powiek sen na rzecz przemowy mędrca.
Zmierzał w dzień po burzliwych zachmurzeniach,
kalecząc myśli w zwątpieniach.
Mijał ludzi, choć ich nie widział,
miał wszystko za nic, szedł tak, by kałuże nie chwytały jego odbicia.
Czekał aż kontur chmur przysłoni mu jasność skrzydeł,
aż zza wzgórz wyłoni się wilczurów wycie.
Mijał czas - ten stukał pod rękawem
w rytmie dobrze znanych pieśni o przegranej.
Nie był losu panem, ani jego sługą,
lecz w to pierwsze nie wierzył, a drugie było klauzurą.
Piaszczyste brzegi wyłaniały się zza niewinnych drzew
gdyby był chętny, usłyszałby ptaków śpiew,
ten kołyszący dźwięk
przelatujących nisko mew.
I nogi uginały się pod ciężarem, zaiste,
choć śmiało zwalał to na gleby piaszczyste
- To był ciężar tych myśli, co spaczyły ciało,
pojmały w kajdan szereg ramion;
Miał za nic wszystko, już dawno zmokło w nim boże igrzysko,
rozpalone w nim przez kobiet za i nie -wistne uczuć ognisko.
I po tym wszystkim świat miał mu czelność
sztormem przywlec pod nogi jak kłody to piękne kobiece "cielsko"!
„Kim jesteś.. stało się coś?"
Neutralnym głosem z jego słowotokiem
rozbrzmiało, mimochodem
przyśpieszył, stąpając stabilniejszym krokiem.
"Nie wyglądasz najlepiej..."
Tsaa... choć do niedawana taki widok mógłby rozpalić w nim pożar,
Pomóc go poznać od tej strony, czego pożąda,
ale nie - teraz tylko "nie wyglądasz"...
Kto wczoraj nie wyglądał najlepiej,
no powiedź, kto, jeszcze do niedawna, sam był w potrzebie.
Wszystko jest magią,
choć czasem kryje się za niespodzianką.
To co wczoraj nie posiadało, dziś ukazuje wartość,
a co było wczoraj pieśnią, dziś ocieka marnością.
Wszystko jest magią.
Nawet jak mówią ze to tylko gra świateł,
Obraz spomiędzy zwierciadeł
bądź subtelny taniec.
Nie wszystko jest magią.
Nawet spacer między posągami,
Wijącymi się ścieżkami,
których jad i skała potrafią zranić.
Wszystko jest magią.
Czasem to tylko teatr księżyca,
Który skradł barwom wyraz,
zapadając w słońca i nowiu licach.
Nie wszystko jest magią.
Czasem słowa to tylko narzędzia,
Które pochłania w letarg
ta… magia istnienia.
Anarchs: Przywódczyni Rebelii Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę. Lubi: suszone owoce i nowe moce Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy.
Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze. Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
Dołączyła: 28 Cze 2012 Posty: 558
Wysłany: 14 Czerwiec 2013, 22:21
Jestem Sophie.
Tego była pewna. Chyba. Tak głosi tatuaż na jej nadgarstku. Przecina czarną kreską niebieskie i sinoczerwone linie naczyń krwionośnych, na koniec zawijając się delikatnie przy kości grochowatej. Przy obecnym stanie wiedzy jest pełna podziwu dla tego, kto dziergając po wewnętrznej stronie nadgarstka zdołał nie naruszyć ani jednego naczynia.
Jestem Sophie i jestem Stróżem panienki Irvette.
To również było oczywiste, a jednak w wyimaginowany ton głosu dziewczyny wkradła się niepewność.
Jedyne co było dla niej w tej chwili rzeczywiste, to złoto dookoła, a czasem także oślepiające błyski światła.
Ile tu siedziała, odkąd Pixie odeszła, machając jej ślicznie na do widzenia, jednak nie zauważając stanu dziewczyny?
Minutę, pięć, piętnaście, godzinę, dwie? Nie miała pojęcia, a czas mierzony powracającymi systematycznie mdłościami i zawrotami głowy nijak się ma do tego prawdziwego.
Kroki. Wyćwiczone ucho wychwyciło trzask łamanych patyczków, jednak dopiero postać wyłaniająca się ze złota upewniła dziewczynę.
Czy nic Ci nie jest? Czy nic mi nie jest?
Dlaczego by miało? Przecież czuje się świetnie, przecież wcale nie targają nią torsje. Przełknęła ślinę i, mrużąc lazurowe oczy, spróbowała skupić wzrok na nadawcy pytania. Bądź co bądź, bezcelowo, bo jedyne co zdołała dojrzeć to wysoki złoty cień na tle złocistości. Jasne błyski co rusz pojawiające się przed oczami dziewczyny sprawiały, że migotał i mienił się niczym tafla wody w blasku słońca. Chiaroscuro. A niech to wszystko.
Z siadu powoli, delikatnie przeniosła się do klęku.
By nie prowokować kolejnych mdłości, tak. I by nie spłoszyć przedwcześnie nieznajomej, nadal jedynie złotej postaci. Bo widziany, o tyle o ile, przeciwnik jest przeciwnikiem łatwiejszym do pokonania.
Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers Wiek: 20-22 Rasa: Strach lub Straszka Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym! Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie
/ Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera. Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka Pan / Sługa: ? / - Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko Bestia: Avi, Cauchemare Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
Dołączył: 16 Lip 2012 Posty: 776
Wysłany: 14 Czerwiec 2013, 23:30
Noritoshi nienazbyt wiedział co winien uczynić w tej sytuacji. Sam był nieco przygnębiony tym wszystkim, co go otacza. Mimo to nie zamierzał sprawy pozostawić samej sobie – nie uzyskując odpowiedzi, pośpieszył w jej kierunku i przysiadł koło niej, kładąc dłoń na ramieniu a drugą na czole, szukając oznak gorączki. Nie wyglądała na łapiącą kontakt ze światem – zdawała się być wyrzuconym na brzegiem, w lasy, o niedoszłego topielca objawach, człowieczkiem. Wróć – to coś mniej niż przypuszczenie – mówię tu o ostatnim domyśle. Półnagość nie robiła na nim wielkiego wrażenia, ale mimo to wkradała się do jego świadomości jako ten szczegół wart zapamiętania.
- Słyszysz mnie?
Spyta z wyczuwaną, choć nie nadgorliwą troską, zgarniając jej włosy z czoła i polików, wędrując z nimi dłonią za uszko.
- Powinienem cię chyba odstawić w cieplejsze, bezpieczniejsze miejsce.
Powstał, oczekując tego samego. - Chodź… umiesz? – Próbował pomóc jej wstać.
Rozglądał się dookoła, ale nie widział jej ubrań. Miał na sobie płaszcz i skorzystał z niego, do zakrycia ciała Sophie. Przede wszystkim dlatego, że patrząc na nią odczuwał niepotrzebne w tej chwili uczucie, którego raczej nie chciał i nie tracił czasu na jego sklasyfikowanie. Wszystko dookoła mówiło mu jasno, że morze dziś było agresywne – drapieżnik polujący na dziewczynę, która… która z pewnością na ofiarę być nie powinna wybrana. Obawiał się czy tym samym nie zaszkodzi sobie – mało to już było sytuacji gdy niewinność i udręka były udawane dla ataku z zaskoczenia, podłego ataku? Taaak, można wymieniać takich sytuacji setki - „Oprzytomniej bo przez to …
umiera wiarygodność, rodzi się popyt na nieznane
W środku czujesz jak rozrywa!
Ci serce….” - Potrzebna jest nam równowaga. – Stwierdził, przygarniając ją do siebie, chcąc ją ponieść gdzieś, gdzie jest coś ulokowane lepiej niż gdziekolwiek.
Anarchs: Przywódczyni Rebelii Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę. Lubi: suszone owoce i nowe moce Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy.
Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze. Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
Dołączyła: 28 Cze 2012 Posty: 558
Wysłany: 16 Czerwiec 2013, 15:35
Postać powoli, ale nieubłaganie, krok po kroku, zbliżała się. A Sophie czuła się źle, a nawet bardzo źle. Nie miała pojęcia kim jest ten mężczyzna - prawdopodobnie, bo choć szeroki zarys barków i taki, a nie inny sposób chodzenia wskazywały dość jednoznacznie - zawsze mogła się mylić.
Mniejsza o większą: był nieznajomym. A dziewczyna nie dość, że niemalże jak niewidoma - wszak widzenie na złoto nie bardzo jej w czymkolwiek pomagało - to dodatkowo większość zmysłów z powodu wcześniejszych zdarzeń również była upośledzona: w uszach jej dzwoniło, usta z powodu słonej wody wyschły na wiór, a myśl o podniesieniu się z ziemi nadal przyprawiała o mdłości.
Kiedy jednak nieznajomy - przyjmijmy dla uproszczenia, że to on - przybliżył się tak, że jego długi cień, kładziony prze promienie zachodzącego już powoli słońca, niemalże dotykał Sophie, dziewczyna zorientowała się, że że jest za późno.
Za późno na bezpieczne oddalenie się, ale i za późno na czynienie sobie wyrzutów. Teraz należało już tylko działać.
Całe szczęście, ze mózg ma wiele zabezpieczeń i zaburzenie jednego ośrodka wcale nie oznacza wyłączenia innego. Dzięki temu, Sophie już na widok samego zarysu nieznajomej osoby, pomimo wszystkich dolegliwości, dźwignęła się w kucki, a teraz ta sama, głęboko w niej ukryta część odpowiedzialna za przetrwanie, nakazała jej się rzucić w tył. W chwili więc, gdy mężczyzna zdecydował się podejść do Sophie, jej już w tamtym miejscu nie było.
Nadal mało w niej było sił, o zaburzonym postrzeganiu otoczenia nawet nie wspominając, jednak swoista jej koordynacja nawet i teraz działała bez zarzutu.
Z takich więc, a nie innych powodów pofrunęła w tył jedynie coś ponad metr, na finał drobinę boleśnie uderzając nagimi plecami w pień drzewa, jednak nawet i ta odległość sprawiała, że dziewczyna czuła się zdecydowanie bezpieczniej. Pomijając dotyk chropowatej kory, bezlitośnie oznajmiający, że droga w tył jest zamknięta. Dobra z kolei wiadomość (dla Sophie, oczywiście), to ta, że nagły wstrząs i jasny, piekący ból z otartych pleców ocucił trochę dziewczynę i przyćmił nudzące uczucie z trzewi.
Koniec końców mamy więc naszą protagonistkę nadal nieco oszołomioną, o zaburzonej percepcji, ale w razie potrzeby umiejącą zmusić się do zareagowania na niebezpieczeństwo - a tymże mianem został ochrzczony nasz nieznajomy. Przede wszystkim jednak: wreszcie przestaje widzieć na złoto. Ustępuje ono wprawdzie pod wpływem błysków bólu w głowie dziewczyny, ale co tam. Najwyżej: strzeżcie się powtórki z rozrywki.
Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers Wiek: 20-22 Rasa: Strach lub Straszka Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym! Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie
/ Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera. Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka Pan / Sługa: ? / - Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko Bestia: Avi, Cauchemare Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
Dołączył: 16 Lip 2012 Posty: 776
Wysłany: 17 Czerwiec 2013, 12:29
Chciał dobrze a wyszło jak zwykle. Jak zwykle zresztą nie ma co się cudów spodziewać. Trzeba umieć zadbać o własne korzyści, nie patrzeć na ewenementy i iść w swoją stronę, bo wszystkie oznaki na ziemi i czasem także na niebie wskazują i wskazywać będą, że pomoc nieznajomym w esencji niewytłumaczalnego stanu otoczenia nie jest tym, co może przyczynić się do polepszenia własnej sytuacji.
Ale weź powiedź to aniołowi - wyśmieje cię i wyśle gdzie w pieprze.
Weź powiedź to Noritoshiemu - pójdzie w zaparte.
Weź postaw się w tej sytuacji i lepiej nie mów publicznie co byś zrobił...
Odsunęła się od niego, wiec poczynił kolejne kroki w jej stronę, drobne, powolne. Weszła na drzewo.. gdzie! poleciała z zamiarem awaryjnego lądowania oczywiście nieudanego, bo jakby inaczej. W moment podbiegł do niej i znalazł się tuż obok
-Przestań! Zgłupiałaś?! Chcę ci pomóc!!!
Tak, chciał pomóc, jak najbardziej było to prawdziwą prawdą.. ale co z tego, jak to coś... o czterech stawach w palcach zdaje się nie kontaktować w sposób normalny?
- Chodź, podejdź tu, proszę... N I E skrzywdzę cię.
Wyraźnie padł akcent na to wyróżnione słówko, zaś z krzyku sprowadził brzmienie swych wypowiedzi w konwencję czysto spokojną i zachęcającą do siebie, tylko ciekawe jak to mu się udało...
Cóż, wokoło świat zdawał się nad czymś rozpaczać, ale chyba nie nad nimi... Jakoś musi jej pomóc. I sobie także...
Anarchs: Przywódczyni Rebelii Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę. Lubi: suszone owoce i nowe moce Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy.
Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze. Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
Dołączyła: 28 Cze 2012 Posty: 558
Wysłany: 20 Czerwiec 2013, 20:40
Krzyczenie na mało kontaktującą, przestraszoną osobę, której pragnie się pomóc zawsze było i będzie wskazane jako część terapeutyczna, tak.
Chociaż - niech sobie pokrzykuje. Jedyne na co dziewczyna w tym momencie reaguje to ruch i dźwięk, więc jego dotychczasowe zabiegi dadzą efekt taki jak teraz - czyli kolejny szybki skok aby dalej od niego.
Tym razem był on jednak pewniejszy i minimalnie dłuższy niż jego poprzednik. Gdy Sophie uświadomiła sobie ten drobny fakt, prawie, prawie uśmiechnęła się do siebie - może powoli wszystko będzie wracać do normy.
W głębi była jednak nadal przerażona. Bała się tego, że ktoś znów ją zaskoczył, gdy była najbardziej bezbronna. Bała się, bo nie miała pojęcia, jakie zamiary ma ten mężczyzna, a on jeszcze uparcie wciąż zbliżał się do niej - czy tak trudno zrozumieć, że półnaga, drżącą z zimna i pewnie dodatkowo z szoku dziewczyna nie rzuci mu się w ramiona? Wydawało się jej, jakby coś mówił, jednak w takim stanie w jakim jest, czy chce czy nie, na razie zwraca uwagę jedynie na rzeczy które dotyczą jej bezpośrednio. Mowa, mimika, kolory - to wszytko jest ignorowane przez mózg znajdujący się w zagrożeniu. Zaczynała się też bać niespokojnych myśli, że migreny nadchodzą coraz częściej i są coraz silniejsze. I jeszcze tego, że znów będzie stanowiła zagrożenie dla panienki.
Czy on musi się tak wciąż przysuwać? Czy pomyślał choć przez chwilę, co sam by czuł, gdyby znalazł się na jej miejscu?!
Lęk począł być zastępowany przez gniew - to zjawisko było dla dziewczyny rzadkie, ale teraz powitała je z radością. Fala złości zmyła zaczątki paniki i niewygodnych myśli, na które na razie nie było czasu. Teraz Sophie postanowiła się skupić na upartym jak osioł i pozbawionym jakiejkolwiek empatii mężczyźnie.
O, wiemy już dwie rzeczy: ból i gniew pomagają się naszej bohaterce pozbierać.
Oba: odfajkowane, jako że lądując po ostatnim skoku dziewczyna stanęła na jakiejś nierówności i przed skręceniem kostki musiała się ratować chwiejnym przykucnięciem.
Ponownie zatrzymała lazurowe spojrzenie na osobie nieznajomego.
Był wysoki i postawny - nic więcej nie była w obecnym stanie zauważyć. Gdyby musiała pokonać go w zwarciu, z pewnością miałaby problemy. Oczywiście, myśl o tego typu walce nawet nie przyszła jej teraz do głowy na serio - przegrałaby z kretesem.
Stał przy drzewie, o które przed chwilą się opierała i sprawiał wrażenie, jakby szykował się, by znów do niej podejść. Po co, skoro w zasadzie ochrzcił ją mianem "tego czegoś o czterech stawach"? Po co się chciał fatygować?
Gniew, niepokój i ogólny dyskomfort kotłowały się wewnątrz dziewczyny, czyniąc mieszankę doprawdy wybuchową. Jeśli miałaby siłę i ochotę, by odezwać się do nieznajomego mężczyzny, poradziłaby mu, by się nie zbliżał, bo może go spotkać coś złego.
Pogroziłaby. Och, wielka mi różnica.
Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers Wiek: 20-22 Rasa: Strach lub Straszka Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym! Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie
/ Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera. Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka Pan / Sługa: ? / - Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko Bestia: Avi, Cauchemare Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
Dołączył: 16 Lip 2012 Posty: 776
Wysłany: 30 Czerwiec 2013, 22:16
Próbował swoich sił w tych mizernych podchodach, ale gdzieś z samotni deszczem spłynęła z niego magiczna święta aura, której krystaliczność zachęcała do poczucia bezpieczeństwa, optymistycznego nastawienia, pozwolenia wypłynąć radości i ukorzenienia się szczęściu. Widać zapomniał, że nieśmiertelność i stan półducha nie są synonimem anioła. Albo po prostu przeceniał swoje ludzkie umiejętności i możliwości.
Uciekać w tył... nie, to powrót do miejsca z którego już się uciekło. Uciekło na tyle, że stan psychiczny nie pozwala poznawać przyjaciół, a jedynie wrogów. Ponoć samą głupota jest patrzeć w wstecz... ale jak ktoś tam zmierza i nawet nie wie dokąd... zostaje mu tylko życzyć wszystkiego dobrego, albo... zrozumieć dlaczego to czyni.
Zdał sobie sprawę, że nie jest widziany tak jak on siebie czuje, a wręcz przeciwnie - w ogóle mile widziany nie jest, a do niedawna i z widzeniem go były problemy. Mętne oczy widziały tylko zarys jego osoby, a on ani z tego sobie nie zdawał sprawy. Zatrzymał się, jednak nadal nie rezygnował z dialogu. Uważał, że ten sposób kontaktu zawsze będzie na miejscu, w każdej sytuacji. Dyplomacja.
- Przestań uciekać... tam jest niebezpiecznie! - Ostrzegawczo i niezbyt głośno zapowiadał nieprzychylność miejsca ku któremu zmierzała. Ale pewnie i tak zdoła to zakwalifikować jako zmuszanie jej do pójścia w niebezpieczne rejony i wcale nie będzie mieć znaczenia to, że jest tylko biernym obserwatorem jej ucieczki...
Postanowił podejść z większym dystansem, i dosłownie i w przenośni, do jej osoby. Skoro tak chętnie ucieka, to może pora i samemu się odsunąć? Nie... to nie pomoże raczej. Przysiadł gdzie stał, na trawie zmieszanej z wodą i obserwował ją. Nie wyglądała na łapiącą pełny kontakt z otoczeniem, pewnie połowy jego słów nie rozumiała. Marny to scenariusz, który nijak nie nadaje się na budulec dla niesienia jej pomocy.
- Kim jesteś?
Zaczął od innej strony, starając się by brzmiało to możliwie najprzyjemniej i neutralnie. Jak nie tak to tak - kombinować, kombinować... Wszystkie drogi prowadzą do celu, tylko czasem nie tego się szuka... Ale zawsze można ulokować sobie następny cel, wszak czasu jest sporo, choć zawsze mniej niż nam się wydaje.
Anarchs: Przywódczyni Rebelii Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę. Lubi: suszone owoce i nowe moce Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy.
Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze. Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
Dołączyła: 28 Cze 2012 Posty: 558
Wysłany: 6 Lipiec 2013, 20:27
Zabawne jest, jak bardzo chcielibyśmy, by inni postrzegali nas tak, jak my sami siebie widzimy, jakimi chcemy się wydawać. Interesujące zaś, gdy skonfrontujemy jedno z drugim i okaże się, że wynik nie jest jednaki. Ciekawe, kto jest wtedy bardziej zszokowany: obserwator czy obserwowany?
Uciekanie w tył. To zależy, w jakim aspekcie.
Ucieczka w walce może być elementem taktycznym, sposobem na uniknięcie ciosu, lub mądrością, gdy wiemy, że przeciwnik jest zbyt silny. Do Sophie bym tego nie stosowała, gdyż cechuje ją rozważna, ale szalona odwaga - gdy uzna, że ma choć odrobinę szansy na zwycięstwo, z pewnością zaryzykuje.
Z kolei ucieczka w przeszłość to bardzo, bardzo zły sposób, szczególnie, gdy przywołujemy wspomnienia, które nie są zbyt radosne. Ten sposób powoduje tylko rozdrapywanie starych ran i zżymanie się na coś, czego nie jesteśmy już w stanie zmienić. Cóż, taki stan dziewczyna zna aż za dobrze.
Dialog występuje wtedy, gdy komunikują się obie osoby. W danej sytuacji - skoro wie, że nieznajoma nie kontaktuje, a nadal próbuje jej tłumaczyć swoją nieszkodliwość i dobre chęci - gadaj zdrów.
Zauważyła jednak, pomimo zawężonego pola postrzegania, iż mężczyzna się zatrzymał. Sama jednak cofała się nadal, aż do zadowalającej ją, przynajmniej siedmiometrowej odległości.
Gdybyż mogła go usłyszeć! Niebezpiecznie? Sama spowodowała te szkody, zagroziła sobie i towarzyszce, w nicość obróciła okoliczny biotop, zmiotła to, co nie było wystarczająco silne, by się ostać i wszystko z powodu jednego tylko bólu głowy, a on chce ją ostrzec, że może być niebezpiecznie?
Gdy usiadł, zatrzymała się i ona.
Pełna świadomość powracała powoli, nieśpiesznie, jakby się z nią bawiąc, ale wracała. Była już w stanie wyłapać cmokanie błota pod swoimi bosymi stopami - bosymi? na żywe skały! - a także poczuć rozbawienie na widok mężczyzny - i teraz widziała go wreszcie wyraźnie! - siadającego w sam środek kałuży - specjalnie?
Po chwili obserwacji usłyszała pierwsze jego - dla niej - słowa.
Kim jesteś?
To było jak jakiś zły sen albo marna powtórka marnego filmu. Już drugi raz zadano jej dziś to pytanie. Drugi, może trzeci?
Jedyną więc jej reakcją stał się śmiech. A czy nieznajomy odbierze to jako wyraz wesołości, szyderstwa, strachu, niepewności, nadciągającego obłąkania czy jeszcze czegoś; to już należy do jego interpretacji.
Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers Wiek: 20-22 Rasa: Strach lub Straszka Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym! Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie
/ Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera. Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka Pan / Sługa: ? / - Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko Bestia: Avi, Cauchemare Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
Dołączył: 16 Lip 2012 Posty: 776
Wysłany: 7 Lipiec 2013, 12:42
Obserwowany i obserwator. Między tą dwójką pojawia się jeszcze Stwórca, tudzież czasem marionetkarz - ci również bywają zaskoczeni tym, co uformowali ze swoich dłoni. Tyle się słyszy o pokonaniu nauczyciela przez ucznia i tyle się słyszy o niezaplanowanych skutkach swego stworzenia. Dla jednych obserwacja, dla innych coś niepojętego. Niejednaki wynik widzenia i bycia widzianym wcale nie musi szokować - czasem jest rzeczą pożądaną. Zabawne? Czasem tak. Czasem to tylko standard. Tutaj mamy do czynienia, w rzeczy samej, z typowym modelem nieporozumienia.
Dialog... tak, to był monolog, nie dialog. Chyba że zakwalifikuje się czytanie w myślach, które nie istnieje. Ale to tam... "mniejsza o większą..." Monolog. Marny.
Powrócili do stanu pierwotnego ich spotkania - siad, pytanie o tożsamość. Niestety, nie było w tym porozumienia, tak jak nie było też słów po obu stronach. Kolejno pojawił się śmiech... Jak poobijana, półnaga ofiara morskich wód może się śmiać?! To nie jest jakkolwiek zrozumiałe! Na pewno nie brał to za wesołość. Szyderstwo? Tak, odczuwał w niewielkim stopniu. Stach to ma przed innymi rzeczami. Niepewność siedzi w nim od dłuższego czasu - niepewność w czynach, ich skutkach... z czasem pewność siebie zmieniła się w zawiłe niezrozumienie. Obłąkanie? Zdecydowanie zdaje się być obłąkana, czy tam ewentualnie otumaniona. Jeszcze coś innego? Tak, myśl by zapomnieć o niej... i wrócić do swoich codzienności. Nie, nie potrafi tego - usiłował się zebrać w sobie na odchodne i na nic to. Nie odejdzie stąd pod byle pretekstem. Nie odejdzie i już, póki nie będzie miał tej pewności, że słusznie i że zdziałał coś pożytecznego. Pytanie tylko czy ucieczka po jego stronie nie byłaby właśnie czymś takim... chyba tak.
- Nie pogadamy... - Powiedział do siebie, patrząc na nią w zastanowieniu. Wyśmiała go, czuła się lepsza, ważniejsza. Była też czymś zajęta, tudzież to coś ja zajmowało. Tego był pewien.
Cóż więc mógł uczynić innego poza próbą rozmowy? Innego poza obserwacją? Chyba zostaje mu czekać... Nasłuchiwać, patrzeć - słyszeć i widzieć.
Anarchs: Przywódczyni Rebelii Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę. Lubi: suszone owoce i nowe moce Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy.
Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze. Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
Dołączyła: 28 Cze 2012 Posty: 558
Wysłany: 18 Lipiec 2013, 19:27
Każdy inaczej reaguje na stres: płaczem, irytacją, gniewnym słowem, milczeniem lub, jak w tym wypadku, śmiechem. Trochę histerycznym i z pewnością nie na miejscu, ale nie na co dzień ktoś prawie ociera się o śmierć, czy nie? Nawet Sophie. Także - nie możesz winić dziewczyny.
Inna rzeczą jest, że protagonistka zazwyczaj jest osobą rzeczową i spokojną, wręcz zblazowaną. a aktualne jej zachowanie przeczy wszystkiemu, co Sophie dotąd reprezentowała sobą przez wszystkie lata służby u rodziny La Corix. I nawet ona to wiedziała.
Spojrzała, zupełnie nieostrożnie, zupełnie jak nie ona, w górę, ku strzelistym szczytom sosen, miast obserwować potencjalnie niebezpiecznego mężczyznę. Zaczynała sobie uświadamiać powagę sytuacji, której nie zdołał zabić w niej nawet ten opętańczy śmiech. Rozpoczęło się coś gorszego, znacznie gorszego niż tylko bólik głowy, który spowodował ten chaos wokół.
Pojedynczy promień słońca, niezrażony najwyraźniej pobojowiskiem dookoła, przedarł się przez gałęzie i padł na dziewczynę, rozświetlając jej odchyloną ku niebu, niezwykle bladą twarz i szczupłe ramiona, kładąc się blaskiem na brązie długich po pas włosów, wydłużając cienie i tak niekrótkich rzęs, okalających zamknięte teraz oczy.
Bała się. Tak po prostu.
Zamknęła się na cały świat: na nieznajomego parę metrów dalej, na kapanie z drzew resztek wody, na krzyk przybrzeżnych ptaków. Zamknęła się i skupiła na wewnętrznym bólu, na strachu przed następnymi kilkunastoma minutami. Skupiła się, by pozostać świadomą.
Nie, tu nie rozchodziło się o fakt, że dziewczyna nie będzie pamiętać swoich czynów. Och, będzie. Właśnie tu rozpoczynała się parada lęków Sophie.
Skupiła się, bo musiała pozostać sobą, choć teraz już nią nie była. Bo Folly pozostawała Sophie, tak jak część Sophie to zawsze jest i będzie, choć ukryta, Folly. Tutaj nie ma miejsca na bajkę Dr Jekyll & Mr Hyde.
Jej oddzielne imię to wygoda Sophie.
Rozgraniczenie, czym dziewczyna jest, a co stanowi tylko wymysł jej znękanego przez MORIĘ umysłu.
Choć może.. jej oddzielne imię to oszustwo Sophie?
Tak czy inaczej, osobą, którą na swojej drodze spotkał mężczyzna, gdy przybył do sosnowego lasu, od początku była Folly. Przywitaj się, Noritoshi.
Dziewczyna oparła dłonie na biodrach. Napięcie widoczne w jej barkach zniknęło, a na twarz wypłynął kpiący półuśmiech. Była uosobieniem swojego imienia i o tym nie można zapominać. Była wszystkim, czym nie była Sophie.
- Dlaczego by nie? - zareagowała nagle na ostatnie słowa mężczyzny, które powinny już dawno rozpłynąć się w powietrzu późnego popołudnia.
Pochyliła się lekko do przodu, a nadal jeszcze wilgotne od morskiej wody kędziory opadły falą na ramiona.
Nie czuła fizycznego bólu Sophie, nie czuła jej zobowiązań, nie czuła jej obaw i żalów. Była czystą kartą, która zniknie po góra godzinie, ponownie wtapiając się w dziewczynę.
Ale teraz - czas na show.
Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers Wiek: 20-22 Rasa: Strach lub Straszka Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym! Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie
/ Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera. Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka Pan / Sługa: ? / - Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko Bestia: Avi, Cauchemare Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
Dołączył: 16 Lip 2012 Posty: 776
Wysłany: 21 Lipiec 2013, 10:45
Zarys zdarzeń bywa tym różniejszy, im na więcej pozwala się wszech i ogólnie pojętemu losowi. Każdy ustala sobie granice według własnego widzi-mi-się, sentymentów, doświadczeń, wiary i wielu innych, nierzadko i skrajnych sobie czynników. Przekraczanie ich pozwala na dotarcie do miejsc, które widzi się po raz pierwszy. Owa nowość bywa jednak różnie przyjmowana i pojmowana - od histerycznych śmiechów, przez zamarcie po płacze. Od komizmu do tragedii. Od człowieka do człowieka, mknie na sinusoidzie serpentyna wrażeń. Jedni widzą pięknie ulokowane, pionowe skały, drudzy nie mogą na to patrzeć. Jedni wspinają się centymetry od przepaści, inni kuszą przepaść by sama ich zabrała. Jedni uciekają na widok niedźwiedzia, inni zastanawiają się czy uda im się być w roli kochanego niedźwiadka, misia - Misiu Ty mój!. Coraz śmielsze przekraczanie barier pozwala na doglądanie coraz to różniejszych sytuacji. W ten oto sposób wykracza się poza obrane ramy. Wykracza Anioł ze sztywnych ram świętości na zakątki ziemskiego padołu.
Upadłym staje się Noritoshi, by za jakiś czas wznieść się - wzbić się na swych skrzydłach - w powietrze. By od czasu do czasu pozwolić zniknąć zasadom jak pewnym członkom własnego, półprzezroczystego ciała. Nie jest to jednak sposób na wymazanie przeszłości i nigdy nim nie był. To jego sposób na kosztowanie wszystkiego, nierzadko w sposób lekkomyślny czy nawet nieumyślny. Gdyby udawało mu się z współlokatorką rzeczywiście co dzień współdzielić cztery ściany - zapewne wtedy wyglądałoby to nieco inaczej. Zapewne wtedy miałby motywacje zważać na swoje zasady, troszczyć się o innych... A tak, to mu byle inna osóbka (choć nie byle z drzewa urwana, bo wartości swoje jako tako prezentują), w byle innym świecie, byle co we łbie przestawi. Tak też znikają od zaraz blokady przy Lucky i myśli jak tu się zabawić, choćby i cudzym kosztem. A przecież go zabiła... I chyba czyni to znowu... Podobnie bywa i sprawa z Ingrid, jednakże tutaj bardziej go interesują jej walory, niż wpływ ich akcji na osoby i przedmioty trzecie. Ona też go chyba chce zabić swoimi szatańskimi pomysłami na straszenie go.
Tak pewnie i teraz doświadcza zanik blokad przy Sophie. Ciekawe czy i ona zechce go jakoś zabić? Ten tajemniczy królik Bugs gości go w swojej króliczej norze na tyle, że zmusza go do całkowitego braku jednego, konkretnego i zakończonego powodzeniem pomysłu na jego osobę:
Przynieść marchewkę...
czy może jednak trawkę.
Może zamknąć w klatce,
a może sobie odejść...
Nie brzmi to w pełni urokliwie, ale na szczęście bladotwarzowej, Noritoshi stara się nie wyrządzić jej krzywdy. Stara! Stara jako staranie, nie starzenie, rzecz jasna. Nie ma to jednak, póki co przynajmniej, krzty sensu... Może gdyby miał coś z anielskich atrybutów... Ale jego przydatne zdolności w tej chwili kończą się na pogodzie, wyczuwaniu aury i lataniu... Zaraz, zaraz... Aura! Wszak na pewno coś da się odczytać z zabawiającej się w klauna Panienki... Próba koncentracji została przerwana jej wypowiedzią, lecz chwile później już to wyczytał, niemal ze stu procentową pewnością, że to coś nie halo. Ona się b o i . . . Boi! Na boleści, ona się boi! Ale jak to...
- Em... no bo... próbuje i... tylko cię tym straszę.
Błądził wzrokiem po prostych i momentami kruchych sosnowych pniakach, po gdzieniegdzie pojawiających się skałkach, piaskowych połaciach, czy też w znacznie wyższych rejonach - w stożkowatych, zielonych, iglastych zwieńczeniach drzew oraz błękicie przychmuranego nieba. Przychmuranego, bo jeszcze nie było "po", ale minęło "przed" pokazem show - on się właśnie miał zacząć... Omijał dłuższe wpatrywanie się w twarz dziewczyny, jak i nakazywał sobie nie patrzeć tam, gdzie nie wypada. Efekt był taki, że dopiero teraz udało mu się dostrzec jej drugą, a może i trzecią cechę charakterystyczną - imię na nadgarstku. To zależy czy sobie uświadomi jej bladoskórność, czy też uzna za rzecz nieistotną.
- Jesteś Sophie?
Choć twierdził, że nie pogadają, ponawiał ku temu próbę. Próbował nawiązania relacji, by relacje z miejsca ich spotkania nie były oschłe jak te piaski przed zalaniem, a czymś się odznaczały, czymś szczególnym. Mając na uwadze ostatnie zdarzenia (ciekawe jakie, chyba jakieś agresywne wypady z Lucky czy Ingrid na ulice miast, czy też stosowne zacisza), zdawał sobie sprawę, że to nie jest w pełni dobra droga i wypada zrobić coś bardziej pożytecznego - nieść pomoc, nawiązać owocny dialog.
- Ja jestem Noritoshi. I... przechadzałem się tutaj ot tak, napotykając Ciebie w kiepskim chyba stanie?...
Tłumaczenia - co, gdzie, kto, jak, po co, z kim, dlaczego i wiele innych pytań, a tylko parę odpowiedzi. To pierwsze się samo przez się nasuwa się (taaak, celowo tutaj tego tyle nagromadzone) na widok nieznajomego, a to drugie się od niego dostaje i to po pewnym czasie. Rzeczywiście można się nastraszyć... A trzeba pamiętać że ona i jego zdołała postraszyć śmiechem, a skutki tego nadal nim poniekąd władają...
Piaski miałyby stać się czymś szczególnym, nim staną się zaschłe przez prażące je słońce. Tylko czym >>do choroby<<? Zawirowały w okolicy, chyba nie z winy naturalnego wiatru jak i nie w kształt czegokolwiek zwiastującego choćby początek burzy piaskowej. Tak nienagannie, nieszkodliwie, pod wpływem mocy Pana Ishiya N. Czy tam odwrotnie, mniejsza o trzecie... Imię rzecz jasna. Choć chyba nawet drugiego nie miał...
Anarchs: Przywódczyni Rebelii Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę. Lubi: suszone owoce i nowe moce Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy.
Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze. Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
Dołączyła: 28 Cze 2012 Posty: 558
Wysłany: 15 Sierpień 2013, 22:03
Wszyscy chcą biednego aniołka zabić. Jakie to smutne.
Niech się nic nie boi, Folly nie będzie się fatygować. Ona chce go tylko wykorzystać, zabawić się nim, a później ewentualną pozostałą skorupkę oddać Sophie, żeby miała kolejną rzecz, o którą musi się martwić.
Czy Folly jest permanentnie zła? Z punktu widzenia moralności szaleniec nie jest stricte zły, on po prostu nie rządzi się żadnymi prawami.
Gdyby napuścić Folly na jej twórców, siałaby takie samo spustoszenie, a jednak ten moralnie >>zły<< postępek określałoby się jako usprawiedliwiony. Gdyby zaś leżało to w jej interesie, Folly mogłaby czynić rzeczy obiektywnie uznawane za >>dobre.<<
Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę.
Obłęd ma to do siebie, że wiesz i równocześnie nie masz pojęcia, czego się spodziewać.
Kobieta postąpiła o krok i otwarcie zlustrowała nieznajomego, od blond strzechy po czubki butów.
- Straszysz? - dopytała z półuśmiechem. - Jeśli uważasz, że to ty mnie przestraszyłeś, jest to niezaprzeczalny znak, że jeszcze nie spotkałeś w swoim życiu niczego godnego przerażenia.
Jeśliby teraz zobaczył dziewczynę ktoś, kto zna ja trochę lepiej niż tylko na zwykłe "dzień dobry", z pewnością zauważyłby zmianę. Młoda, półnaga kobieta stała pośród skutków apokalipsy i zdawała się panować nad całą sytuacją z nonszalancją, której nie zaobserwowałbyś u Sophie.
Z pewnością siebie większą niżby wypadało - wszak nie mogła być pewna, czy w którymś momencie jej-nie-jej poobijane ciało nie zawiedzie - oparła się o pień najbliższego drzewa i popatrywała na blondyna.
Folly była megalomanką - melomanką zaś Sophie - to można rzec otwarcie, jakiż bowiem szaleniec nie ma o sobie zbyt dużego mniemania?
W czasie trwającym jedno mrugnięcie oka kobieta zadziwiła się, jak dobry wzrok musiała mieć ta osoba, skoro z odległości ponad 6 metrów zobaczyła, bądź co bądź, niewielki tatuaż.
- Nie, Strachu, nazywam się Folly - rozległo się, twardo, w zależności od osobistej interpretacji przypominając warczenie lub mruczenie, jakby o kilka tonów niżej od zwykłego głosu dziewczyny i brzmiąc ogólnie nieco dziwacznie podczas wypowiadanie imienia pasującego bardziej rozchichotanej licealistce.
Gdyby przed mężczyzną stała Sophie, z pewnością zastanawiałaby się, czy warto, czy jest sens, jak to rozplanować, czy starczy jej sił i jakie ułożyć plany awaryjne. Folly zaś nie myślała - jedynie czuła. A w tym momencie czuła, że jest jej nudno.
A i owszem, dął - z powodu późnego już popołudnia, zwiastującego rychło wczesny wieczór - lekko zimnawy wiatr, nie na tyle silny jednak, by móc unosić schnące wokół nich piaski. To nie ten kierunek i moc, co prosto oznacza, że musi to być ingerencja z zewnątrz. W tym przypadku, ingerencja Stracha.
Oczy kobiety rozjaśniły się czystą, prawdziwą radością. Jeśli i on jest magiem wiatru...
Och, jaka będzie zabawa!
Folly roześmiała się nisko, a prawdziwie i nieskrępowanie, niczym do bliskiego przyjaciela.
Trzeba też mieć na uwadze, że ta osoba kochała być zauważana. Skutkiem była więc przesadna teatralność.
Teraz uśmiechnęła się po raz wtóry, radośnie, diabolicznie, olśniewająco, jak tylko >>złe<< charaktery potrafią i równocześnie szerokim gestem wskazała lewą ręką od siebie, ku morzu. Przestrzeń zafalowała, jakby odpowiadała na wezwanie. Po chwili pomiędzy drzewami pojawiły się kule wody, wielkości piłek do koszykówki, opakowane w drżące powietrze. Podążając za gestem kobiety napłynęły nad postać mężczyzny i otworzyły się, zapewne na bezgłośny rozkaz Folly, zalewając morską wodą i blondyna i piaski, które - teraz wilgotne, prawie że mokre - nie mogły się już więcej stać sposobem na wietrzny pokaz siły.
Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers Wiek: 20-22 Rasa: Strach lub Straszka Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym! Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie
/ Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera. Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka Pan / Sługa: ? / - Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko Bestia: Avi, Cauchemare Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
Dołączył: 16 Lip 2012 Posty: 776
Wysłany: 20 Sierpień 2013, 11:31
Kolejną rzecz o którą musi się martwić.... Jakże to optymistycznie brzmi! Albo nawet gorzej - dobitnie realistycznie. Zaraz, o czym to miało tutaj być?
- To wątpliwe, ale możesz spróbować to sprawdzić. Spróbować...
Póki co musiała się więcej natrudzić nad przekonaniem go do ucieczki niż tylko mową, czy mającymi się chwile później wydarzyć anomaliami za jej sprawą. Zaraz, chyba ona nie chce go spłoszyć, a nastraszyć... On zazwyczaj nie ucieka wtedy, gdy jeszcze nie jest za późno. Gdyby tak nie było, to jeszcze by żył. Jeszcze. A jak wiemy, on jeszcze... nie umarł.
Dostrzegał tę zmianę w jej osobie, zmianę godną odwrócenia ogona kotem, lecz nie utożsamiał jej z wielopoziomowością świadomości. Uznał to za pułapkę w którą zdarzyło mu się wpaść. Taka pułapka jak jego spokoju i radości ulegano wtedy, gdy nie ukrywał się z małymi i większymi występkami. Kiedyś on wpadł w tą pułapkę zaciskającego się szkła w ciasnym pomieszczeniu tak samo jak krew na dłoniach owego ojcobójcy. Imadło zbudowane z zalanego przybrzeżnego lasu szturmującą wodą pod przywództwem Pani... Folly.
- Myślę jednak, że Sophie bardziej jest prawdziwe...
Coraz otwarcie się wyrażał, bez skrępowania. Coraz szybciej sklejał kolejne sylaby, depcząc tym troskę jaką wcześniej sobie wybudował na tym piaszczystym podłożu. Adrenalina rosła sobie, podobnie jak koloryt wizji na wyjście z tego cało, czy też mówiąc bardziej jednoznacznie, bohatersko.
Oboje znali się na walce. Ona musiała się tego domyślać, on to już przeczuwał. Nie widział jednak w tym przebłysków dla bezwzględnej chęci uśmiercenia Stracha. Czuł to. Jako zabawa, zmieszana z radością. Była pewna siebie, pewna swoich dokonań pod postacią wody w kształcie piłeczek, zmierzających prosto na Stracha. I nadszedł czas na pierwsze ich starcie...
Między drzewami ciężko jest się zdać na wzrok w pełni - wiele nie widać, roślinność przesłania jak chce i czasem złośliwie akurat w tym miejscu widok, że widzi się doprawdy nic interesującego. Słuch także jest zdradziecki - morze pieni się falami na piaszczyste brzegi, zagłuszając ciche szmery. Piaski z kolei chętne są poprowadzić niespokojne i gwałtowne koki w zapadliny, niejednokrotnie prosto na przyschnięte gałązki, ukryte kamienie. Niknie stabilność, rozwija się wpływ przyrody na walkę.
Okrążający wir powietrza ciało Pana Ishiyi zanikł w chwili gdy jego wzrok spostrzegł kule wody zmierzające prosto nad niego i spływające na niego mokrą wodą, mokrą i wielką! Od zaraz przysłonił rękami twarz od atakującej go wody i uciekł nieco w bok. Miał tą przyjemność wziąć szybki i zimny prysznic. To było gorsze od przyjętego otwarcie wyprowadzonego ciosu - dał się tylko zbłaźnić. Wkurzyła go, a jakże. Gęsia skórka była jego towarzyszem. Strumyki wody spływające z włosów po ubraniu nie były niczym przyjemnym. Byłyby, gdyby sytuacja była nieco inna...
Anarchs: Przywódczyni Rebelii Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę. Lubi: suszone owoce i nowe moce Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy.
Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze. Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
Dołączyła: 28 Cze 2012 Posty: 558
Wysłany: 22 Sierpień 2013, 12:42
Wcisnęła plecy mocniej w pień, patrząc na mężczyznę i zastanawiając się, jakim typem człowieka jest.
Czy opierał się na doświadczeniach? A może na intuicji? W tym momencie strzelał ślepo i chociaż mu się w jakiś sposób poszczęściło, w gruncie rzeczy nie miał pojęcia, co jest prawdą, a co oszustwem.
- Czy gdybym miała wytatuowane na ramieniu "Czarna Róża", też byś uwierzył? - zadała pytanie, zaprawiając je odpowiednią dozą zarówno uśmiechu, jak i kpiny.
Czuł jej radość w powietrzu? Setnie! Miała nadzieję, że będą się razem wspaniale bawić.
Przekrzywiła lekko, z zaciekawieniem, z oczekiwaniem, głowę, gdy nie aż tak zimna - choć niemalże już wieczór; słońce stało nisko na niebie, jeszcze paręnaście minut i będzie można podziwiać widowiskowy w tej części Krainy Luster zachód słońca - morska woda poczęła ściekać z długiego, teraz już z pewnością niewygodnego płaszcza blondyna. Ciemne kędziory zsunęły się z ramion kobiety, tworząc kurtynę ciemniejszą nawet od kory drzewa, o które się opierała.
Zadrżała. Robiło się coraz chłodniej; tak czy inaczej powinna później poszukać zakopanej gdzieś w piasku sukienki. I torby. Zawartość torby jest nawet ważniejsza, bo... Przerwała myśl w połowie, gdy zauważyła, że kabura i browning w środku nadal tkwią zaciśnięte na jej udzie. Wprawdzie pas był poluzowany i sztywny przez morską wodę, a gnat mokry, jednak widok pistoletu działał uspokajająco zarówno na Sophie jak i Folly. Dobrze, przynajmniej jedna rzecz z głowy.
Reakcja mężczyzny w zasadzie ją rozczarowała. To, że nie bronił się przed wodą sprzyjało jej planom, ale fakt że zachował się tak, a nie inaczej.. Choć przecież kule sunęły powyżej, nieszkodliwie, nie miał powodów by się zbytnio niepokoić. Tym lepiej.
Uśmiechnęła się.
- Zawsze zachowujesz się jak kocię, Strachu?
...Co teraz, co teraz? - zanuciła w myślach z kolejnym diabolicznym uśmiechem.
Który plan, który ruch? Co będzie najbardziej widowiskowe?
Gdzieś głęboko wewnątrz poruszyła się Sophie, zaniepokojona tokiem myślenia kobiety, ta zaś podeszła o krok i płynnym ruchem usiadła po turecku na piasku.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!