Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Na słowa blondynki kiwnęła delikatnie głową. Czemu? Może nie chciała się "przemęczać" jak to damulki bogate miały w zwyczaju, albo po prostu by nie zwracać w tym momencie na siebie za dużo uwagi. Tak więc nie myliła się, a więc miała złapać bestię. Co prawda Yves nigdy nie była w żadnej z krain, a bestii nie widziała, lecz uzyskana informacje jej wystarczały na chwilę obecną wiedziała całkiem sporo na temat Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani. Zaś owe potwory też nie były dla niej tajemnicą, oczywiście znała kilka podstawowszych ras, lecz w naukę o nich nie zagłębiała się tak bardzo. A i wiedziała co nieco o istotach tam mieszkających, w razie czego mogłaby takiego ktoś nawet łatwo zidentyfikować. Co za tym idzie określić prowizorycznie jego uosobienie czy skłonności.
Kiedy przerwała krótkie rozmyślenie, w oczy rzucił jej się schowek. Niby zwykły, ale coś pociągało ją do niego. Zwykle nie odczuwała czegoś w tym rodzaju, tak więc Undertaker starała się to zagłuszyć bądź stłamsić. Choć zapewne od nastroju to zagłuszyć... Nie miała ochotę zabijać, nawet jeżeli byłyby to tylko wewnętrzne uczucia. Po za tym chyba nie będzie komuś zaglądać w skrytkę... To by było prostackie, bezczelne i chamskie. Jednakże zamierzała też zapytać o to rozmówczynię... Wyglądał tak ciekawie. Ale nie! Nie będzie wtykać nosek w nie swoje sprawy, to akurat damie nie przystoi. Jak zwykle jej twarz nie wyrażała emocji, oczywiście jeśli nie liczyć delikatnego uśmieszku i wzroku skierowanego w owy schowek. Teraz też przyszło jej do głowy pytanie.
- Tak właściwie Allison, jakiej broni do walki używasz? O ile takową oczywiście dzierżysz - dodała, w końcu jako zwiadowca takiej dużej organizacji jak MORIA powinna móc się bronić bądź atakować.- Jakby co ja sama do walki używam miecza, a ściślej mówiąc katanę.
To mówiąc pokazała pochwę ostrza, nie było to dziwne, że zielonooka nie zauważyła wcześniej oręży. W końcu jej pokrowiec umocowiony był na tylniej stronie paska, a więc i z kierunku pleców, a tak owych w kierunku Alli Yves nie pokazywała. Po za tym pochwa mogła zamaskować się przez buty, przecie obydwa te przedmioty szczyciły się nieskazitelną bielą.
W każdym bądź razie położyła Bakugurę obok siebie i wzrokiem aprobaty spojrzała na pannę Darwenn.
Allison [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 15 Styczeń 2014, 21:58
Allson również nie miała wcześniej żadnej praktyki w łapaniu bestii, ale przed zgłoszeniem do MORII zrobiła stosowny research, miała więc wystarczającą wiedzę na temat istot z innych wymiarów. Brat też ją nauczył tego i owego, nie obawiała się więc teraz, że zawiedzie ją teoria. Doświadczenie nabyte podczas czterech lat pościgu za konkretnym człowiekiem też z pewnością nie zmniejszy ich szans powodzenia.
Allison, obserwując Yves, dostrzegła, że jej wzrok na chwilę spoczął na schowku, chociaż jej twarz żadnych emocji nie ukazała. Jak przystało na osobę dobrze wychowaną, nie otworzyła go jednak bez pytania, w końcu takie zachowanie byłoby w zdecydowanie złym guście.
Jej ciekawość mimo to została zaspokojona, bo Allison uśmiechnęła się szerzej, ukazując białe ząbki i wychyliła do przodu, ponad kolanami panny Undertaker, by sięgnąć do schowka. Podczas tego ruchu coś słyszalnie chrupnęło w jej plecach; cóż, tak już miała, bólu to nie sprawiało i w zasadze w niczym nie przeszkadzało. Dłonią w czarnej rękawiczce otworzyła schowek i wyjęła z niego swój pistolet, ciężki, przerobiony z karabinu. Wyprostowała się i pokazała go Yves.
- Walczę tym. To się nawet dobrze składa, będziemy się uzupełniać, ja na dystansie, ty z bliska. Ale nie obawiaj się, walczyć wręcz też potrafię, nie będziesz musiała mnie pilnować - powiedziała. Zanosiło się, że będzie z nich całkien dobrany duet.
Yves [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 16 Styczeń 2014, 17:17
Kiedy blondynka wyjęła pistolety, Yves lekko się uśmiechnęła. Naprawdę ładnie wyglądały, takie niespotykane... Może przeróbki? Kto wie. W każdym bądź razie obie panie prawdopodobnie pomyślały o tym samym, bo broń na dystans i z bliska idealnie się dopełniały. Czyżby był to zbieg okoliczności? Chyba nie, widocznie poczciwy los postawił kobiety na swej drodze, by pomagały sobie bądź zostały przyjaciółkami.
W każdym bądź razie na słowa zielonookiej ciemnowłosa pokiwała aprobatycznie głową, znów z lekka ciesząc swe usta. Ale chwila, nagle do jej pamięci dobiegł chrzęst pleców Allison, czyżby co jej się stało?! Chyba nie, a przynajmniej ona nic z tego sobie nie robiła, a więc musiało to być normalne. Może wada dziedziczna lub uszkodzenie po walce? Undertaker nie była w stanie tego odgadnąć, a co dopiero wiedzieć. W każdym bądź razie ich konwersacja dobiegała końca, a prawdę mówiąc należało już zabierać się za wykonanie zadania, a czasu też nie miały zbyt dużo. Tak więc niebieskooka zamierzała zadać pannie Darwenn dwa pytania.
- Tak więc wypadałoby niedługo ruszać - rzekła spokojnie. - Mam jeszcze tylko dwa pytania. Do której krainy się wybierzemy, a i jakie zadanie wykonamy w pierwszej kolejności?
Sama uważała, że dobrze byłoby udać się do Krainy Luster, a najpierw zapolować na bestię, lecz grzeczność miała pierwszeństwo, a jej "partnerka" z pracy większy wybór.
Allison [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 16 Styczeń 2014, 18:13
No nie było innej opcji; to szczęśliwy los postawił na jednej drodze dwie tak dobrze dogadujące się osoby. A teraz okazuje się jeszcze, że będą się świetnie uzupełniać w walce. Przypadek? Nie sądzę.
Dobrze, że Yves nie miała nic przeciwko Contenderowi. Allison była do niego bardzo przywiązana i nie miałaby ochoty na rozstawanie się z nim. Tyle osób już zastrzeliła z niego, że miał duszę przedmiotu jak nic innego.
Zastanowiła się chwilę nad odpowiedzią na zadane pytania, ale po chwili wzruszyła ramionami i powiedziała:
- Nie jestem w tej dziedzinie żadnym autorytetem... Ale plan trzeba jakiś opracować, mimo, że czasu jest niewiele, nie możemy przecież ot tak iść na bezczelnego. Może przejedziemy się do mnie i tam omówimy szczegóły? Ewentualnie oblejemy zawarcie znajomości...
Głodnemu chleb na myśli, Allison przecież jeszcze dzisiaj nie piła, jak to możliwe? Trzeba nadrobić zaległości.
Yves [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 16 Styczeń 2014, 18:33
W sumie ciemnowłosej było wszystko jedno, choć zwykle starała się każde decyzje dokładnie przemyśleć, a i rozważyć za i przeciw, dziś było inaczej... Najpierw zaprzyjaźnienie się z kimś, a potem takie coś?! Dzisiejsza doba zdecydowanie należała do tych dziwniejszych w życiu ułożonej niebieskookiej. Niby niedawno się ona zaczęła, ale już proszę bardzo jakie skutki... Cóż, nigdy nie wiadomo co przyniesie ci los bądź przeznaczenie. Po prostu sytuacje do wyboru do koloru. W każdym bądź razie z planem czy bez wybujałe ego Yves nie zniosłoby porażki, tak więc i panna Undertaker nawet o niej nie pomyślała. W końcu co złego mogła zrobić tak wspaniała egzystencja, jak zwykła o sobie myśleć w przypływach narcyzmu. A warto dodać, że było ich naprawdę nie wiele.
- Zgodzę się z tobą, Allison - kiwnęła głową, patrząc w te zielone paczadła. - Obie powyższe propozycję wydają się naprawdę zadowalające. Tak więc, daleko mieszkasz?
Zapytała, po czym jeszcze wygodniej rozsiadła się w siedzisku, by móc znów nałożyć nogę na nogę. Co prawda to prawda, niby najbardziej lubiła pić herbatę, ale dobrym winem też by nie pogardziła. Zdecydowanie czerwonym, ot co!
Allison [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 16 Styczeń 2014, 19:02
Poniewczasie pomyślała sobie, że jej propozycja może być trochę zbyt śmiała, ale i tak było już za późno. Okazało się zresztą, że Yves nie ma nic przeciwko, blondynka uśmiechnęła się więc i zapięła pas.
- Nie tak znowu daleko. To nie potrwa długo.
Och, jeśli chodzi o asortyment win, to Yves raczej się nie zawiedzie. Piwniczka Allison zadowoliłaby nawet najwybredniejszego konesera win. Na trunki panna Darwenn naprawdę nie żałowała pieniędzy. Może i była alkoholiczką, ale nie piła byle czego, co to, to nie. A i herbaty coś tam się znajdzie, jeśli panna Undertaker wyrazi życzenie, by się jej napić. Nie zabraknie też i ciastek, w końcu nie na darmo Allison pracuje w cukierni.
Blondynka przekręciła kluczyk do końca, wyjechała z parkingu i w szybkim tempie poprowadziła mercedesa w kierunku swojego domu.
/zt. Stworzę zaraz temat z moim domem, zaczniesz tam? :)
Yves [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 16 Styczeń 2014, 20:33
Ciemnowłosa również zapięła to co nazywają pasem, a dokładniej pasem bezpieczeństwa. Niby gwarantuje ci mniejsze ryzyko bolesnego wypadku, ale i tak z tego co wiedziała panna Undertaker nie była to do końca prawda. W końcu nie raz słyszała ona w wiadomościach o krakasach, w których to osoby z zapiętymi owymi bezpiecznikami nie mogły się wydostać z pojazdy, co najczęściej skutkowało śmiercią bądź długotrwałym uszkodzeniom. Bądź co bądź jednak niebieskooka zapięła go, a cofać się nie zamierzała. Phi, tylko świnie w ludzkiej skórze cofały się, a one godne miana człowieka zdecydowanie nie były. Zasługiwali oni na nie jak Yves na nazwę puchatej, miłej i różowej owieczki...
Na słowa blondynki kiwnęła głową. Jak to miała w zwyczaju, gdyż słowa zdawały jej się w tym momencie zbędnym elementem tej konwersacji. Zaś kiedy już auto wyjechało z parkingu panienka przyglądała się zimowemu krajobrazowi, który tak wdzięcznie prezentował się za szybą. Tak szyba... To ona zasłaniała piękne kolory świata, ale też można by ją uznać za pewien rodzaj ochrony. Nim się arystokratka obejrzała, kobiety znalazły się chyba obok właściwego budynku. Czas na spotkanie z mroźnym powietrzem, żegnaj klimatyzacjo. Ale w sumie w domu również powinna taka być... Jaka gafa!
z/t
// Okej C: Jak będę miała czas i chęci to napiszę tam dzisiaj~ Pewno tak się zaraz uczyni x3
Samantha [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 22 Listopad 2014, 00:52
Błąkając się po mieście, Samantha dotarła na same jego obrzeża. Swoim zwyczajem, wędrowała do momentu, gdy zaczęła opadać z sił, nie miała bowiem swego stałego domu. To wtedy też, zmęczenie dopadło Stracha na tyle mocno, że musiała ona przerwać swoją tułaczkę. Rozejrzała się uważnie po ulicy, na której się znalazła, szukając czegoś, co mogłoby być dla niej niebezpieczne. Większość lamp była wypalona, lecz pomimo tego, dzięki jasnemu księżycowi, Sam była w stanie dostrzec otoczenie. Na ziemi leżało mnóstwo starych śmieci, na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, iż było to mało uczęszczane miejsce.
Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie pod nosem, widocznie nic jej tam nie zagrażało. Weszła w najciemniejsze miejsce w uliczce, usiadła, i postawiła kołnierz płaszcza. Włożyła ręce do kieszeni, skuliła się w małą kulkę i wtuliła się w ścianę, dopasowując się do jej kształtu. Owinęła się swoim puchatym ogonkiem, tworząc sobie dodatkową ochronę przed zimnem.
Samantha miała świadomość tego, że zaczynało się robić coraz chłodniej, i niedługo będzie musiała znaleźć dla siebie ciepłe miejsce do pomieszkania na czas zimy. Na razie jednak, postanowiła się tym nie kłopotać. Przyjdzie na to odpowiedni czas. Przymknęła oczy ze zmęczeniem, i zapadła w niespokojny sen. Pomimo ogromnego wyczerpania, nawet najlżejszy odgłos dochodzący do jej czułych uszu mógł ją zbudzić.
Ingrid [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 22 Listopad 2014, 09:17
Ingrid odwiedzała Świat Ludzi tylko z jednego powodu. Jeść. Słyszała plotki o organizacjach, w tym jednej mającej pilnować takich jak ona przed ujawnieniem się przed marnymi ludźmi. Powstrzymała więc chęć wejścia w tłum przyziemnych istot i wyruszyła na żer pieszo. Ostatnia wizyta w starym obskurnym tetrze bardzo się jej spodobała. Najadła się do syta przez Zwierzątko, które notabene okazało się nudniejsze niż spektakl. Kilka kropel wody, trupy na powierzchni i od razu padł. Liczyła na coś więcej.
Miedziane włosy otulały wyprostowaną, dumną sylwetkę Ingrid. Zimno nie przeszkadzało jej ani trochę. Wciąż w swym wnętrzu czuła smak gorącego, obezwładniającego strachu Żywiciela. Na chodniku dało się słychać stukot obcasów, czym nawet się nie kryła. Ciemna uliczka była idealnym miejscem na dorwanie samotnika i wypranie go z wszelakich uczuć. Cóż z tego, że na ustach czuła posmak dezorientacji i pustki jej poprzedniej ofiary - Benjamina. Aktualnie nabrała ochoty na deser, a skoro Ingrid miała taki kaprys - zrobi to. Bo któż mógłby jej przeszkodzić?
Intuicja ponownie jej nie zawiodła. Jeszcze zanim ujrzała skulone dziecko zwinięte na chodniku, już wiedziała, że czas na deser. Nie miała najmniejszych skrupułów, aby zająć się najmłodszymi ludźmi, chociaż wybierała ich w ostateczności z prostego powodu: więcej zabawy dostarczały jej dorosłe osobniki, którymi mogła bawić się ile tylko zechce. Ślepia panny Linde-Lou zapłonęły żółtym ogniem mieniącym się wieloma odcieniami blasków. Nie były to dobre odcienie.
- No no, nie wyginęliśmy jeszcze. Jak miło. - odezwała się płynnym tonem, zatrzymując nad skuloną sylwetką. Widziała ogon, puszysty, który od razu się jej spodobał. Benjamin go nie miał, tylko szpiczaste uszy i futro. Ta tutaj miała ogon. Z lubością oderwałaby go z tyłka dziewczynki i dołączyła do swych kolekcji. Patrzyła nań z góry, nieprzyjaźnie aczkolwiek jeszcze neutralnie.
- Jak śmiesz leżeć w takiej pozycji, Strachu? Jak śmiesz ukrywać się w ten sposób w Świecie Ludzi? - zapytała nieprzyjemnym tonem. Wyraźnie Ingrid nie spodobało się zachowanie dziecka. W tym momencie niosła hańbę Strachom leżąc w tak poniżającej pozycji. In schyliła się ku niej i zacisnęła rękę wokół chuderlawego ramienia dziewczęcia. Siłą, a trochę jej miała, podniosła ją do pionu nie bawiąc się w delikatność. Rysy twarzy In wyostrzyły się groźnie. Odsunęła od niej rękę, mając minę przy tym taką, jakby się pobrudziła jej skórą. Ingrid żyła tak długo na tym świecie, że nie mogła zdzierżyć, gdy ktoś zachowywał się tak bezczelnie - szczególnie jej pobratymcy. Wszystkie istoty świata i spoza świata lękają się ich rasy, a więc nie mogą zniżać się do poziomu koczowania na ulicy. In przejęła dom Marionetkarza i to nazywało się godnym życiem.
Samantha [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 22 Listopad 2014, 15:26
Samantha właśnie była pogrążona we śnie, gdy raptem obudziły ją czyjeś kroki. Błyskawicznie otworzyła oczy, i poczuła niemiły ucisk w gardle, gdy spostrzegła, że tajemnicza postać zbliża się wprost ku niej. Biła się z myślami, nie wiedząc, czy wstać i zacząć uciekać, czy też może poczekać na dalszy rozwój sytuacji. Gdyby zwiała, jak tchórz, a idąca w jej stronę osoba okazałaby się szybka, kotka nie miałaby żadnych szans. Postanowiła więc się nie ruszać, by później wybadać zamiary postaci. Najwyżej, w ostateczności będzie musiała użyć swego Bolerka-niewidka. Jako niewidzialna, pewnie zdołałaby szybko opuścić tę ulicę.
Dziewczyna zauważyła po chwili, że ma do czynienia ze Strachem, o ogniście rudych włosach. Zmrużyła oczy, by nie zauważył on w ciemności błysku czerwieni jej tęczówek. Z każdym krokiem kobiety coraz bardziej się bała. Nie wiedziała, czy kogoś takiego jak ona sama można zabić po raz drugi, lecz podejrzewała, że ból będzie mogła odczuwać. A co jeśli przybyszka ma zamiar okrutnie ją poranić? Ciężko było wyczuć jej intencje, ale Sam postanowiła wziąć nogi za pas, gdy tylko kobieta będzie zdradzała chęć zagrożenia dziewczynie.
Strach podszedł już bardzo blisko, tak, że kotka mogła dostrzec wyraźną pogardę malującą się w jego niesamowicie żółtych oczach. Mimowolnie uniosła wargi, odsłaniając zaostrzone kły, oraz lekko najeżyła ogon. Skuliła uszy po sobie, i głębiej wtuliła się w ścianę, gotowa do obrony. Kobieta jeszcze nic nie powiedziała, ale już na pierwszy rzut oka Sam mogła stwierdzić, że nie jest ona przyjaźnie nastawiona.
Gdy się odezwała, przeraziła się jeszcze mocniej. Zdecydowanie nie podobał jej się wzrok skierowany na jej ogon. Warga Sam zaczęła się lekko trząść, głównie ze strachu. Postać górowała nad nią, sprawiając wrażenie groźnej i potężnej, więc przy niej kotka czuła się jak małe dziecko, nękane przez starszych. Kiedy kobieta zaczęła wytykać jej aktualną pozycję, Samantha przygryzła wargę. Strach ustąpił miejsca wstydowi, a dziewczyna nawet nie wiedziała, dlaczego. To nie była jej wina, że zginęła, a potem została wygnana do Świata Ludzi, gdzie nie miała co ze sobą zrobić. Gdyby tylko mogła, znalazłaby sobie stałe miejsce, gdzie byłaby szanowana i nie prześladowana.
- Przepraszam - wyjąkała, obserwując ją wielkimi oczami. Pozwoliła Strachowi brutalnie podnieść się z ziemi, po czym stanęła naprzeciwko niego. - Gdybym tylko mogła i potrafiła, nie leżałabym w tak upokarzający sposób na ziemi - wyjaśniła, nie patrząc kobiecie w oczy. Przed śmiercią mogłaby bez wstydu i strachu rozmawiać z innymi, jednakże jej morderstwo odcisnęło na niej znaczące piętno. Nie chciała okazywać swej słabości, ale jej niedawno nabyte cechy dawały o sobie znać w dużym stopniu.
Ingrid [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 22 Listopad 2014, 17:06
Zmarszczyła nos i zamlaskała. Strach wyczuwający przerażenie drugiego Stracha, cóż za hańba i zniewaga. Dziecko się boi, a może być niesamowicie potężne posiadając władzę nad ludźmi, mogłaby zniszczyć różnorakie istoty od wewnątrz. Ingrid nie chciała żadnych przeprosin. Żądała uniesionej gardy, wypiętej klatki piersiowej, wyprostowanego kręgosłupa i pewności siebie. Tak powinien wyglądać szanujący się Strach. Ta tutaj była zielona. Marna tak samo jak ludzie.
- Niech zgadnę, niedawno się odrodziłaś? Na wszystkich zmarłych, czemu do diabła zachowujesz się jak człowiek? - warknęła w jej stronę nieprzyjemnym tonem. Wbiła w nią żółte ślepia, od razu dostrzegając zabarwione czerwienią tęczówki. Z takimi oczami mogłaby posiąść wiele serc, zabić je, wyrwać z piersi i złożyć do kolekcji zwycięstw oraz potęgi nad marnością świata.
Ingrid splotła ręce z tyłu i powolnym krokiem zaczęła iść... wokół dziewczynki. Przyglądała się jej niczym okazowi w muzeum, okrążyła ją i przeszywała wzrokiem z góry na dół. Kły nie robiły wrażenia. Spięta sylwetka również nie wzbudzała ostrożności. Ohyda.
- Wyprostuj się. Do góry broda. - rozkazała tonem nie znoszącym sprzeciwu. Nie podobało się jej to dziecko, ten ogon odbierał jej grozy, którą mogłaby roztaczać wokół siebie, gdyby się odrobinę postarała.
- Przestań się płaszczyć. Wyprostuj barki i patrz mi w oczy. Nie udawaj człowieka. - ostatnie słowo wypluła z ust, brzydząc się nim. Ingrid zaczęła żyć dopiero po śmierci. Teraz królowała, była panią swego życia i życia potencjalnych żywicieli.
- Z przyjemnością zrobiłabym z ciebie mój dzisiejszy deser... ale jesteś Strachem. A więc zacznij się tak zachowywać. Nie możesz spać na ziemi jak zwierzę. - wyraźnie dziewczę jej podpadło. Nie było ani grama przerażające, a powinno budzić lęk. Przerażenie nie musi być brzydkie, nie musi mieć odrażającego opakowania. Wystarczy spojrzeć na Ingrid - piękną w każdym calu, o czym bardzo dobrze wiedziała. Mogłaby uchodzić za nieporadną dziewuszkę, gdyby chciała i gdyby nie posiadała żółtych bezdennych ślepi - źródła największych lęków jej ofiar. Lęk może być piękny, a to dziewczę... kuliło barki, jakby się jej bało.
- Nie masz prawa się niczego bać. Twoim pierwszym odruchem powinien być atak. - zatrzymała się obok niej i palcem wskazującym uniosła jej brodę do góry. Zmusiła ją do zajrzenia w oczy Ingrid, a gdy już to zrobiła... In uśmiechnęła się kącikiem ust, a uśmiech ten był piękny aczkolwiek zwiastował niebezpieczeństwo. Rzecz jasna panna Linde-Lou nie planowała zjadać swej pobratymczyni. Doskwierało jej, że to dziecko się boi zamiast przygotowywać do ataku. Nic dziwnego więc, że In bez problemu wyczytała z jej duszy lęki. I nim upłynęła minuta, wokół uliczki rozległo się głośne, donośne krakanie... liczne, odbijające się echem na kilka kilometrów. Ingrid patrzyła na dziewczynkę i czekała. Puściła jej brodę i splotła ręce za plecami. Zegar tykał.
Samantha [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 23 Listopad 2014, 16:28
Samantha kiwnęła głową, potwierdzając przypuszczenia rudowłosej. Faktycznie, została ożywiona niedawno. Poczuła lekkie ukłucie żalu w sercu, ponieważ bardzo tęskniła za ówczesnym życiem artystki. Teraz, mogła pozwolić sobie tylko na ciche granie w opuszczonych miejscach, przynoszące na myśl wspaniałe bale, towarzystwo wielu, przyjaźnie nastawionych istot i otaczającej ją zewsząd muzyki. Nie, nie może tak myśleć. To było kiedyś, teraz liczy się to, by nie zginąć przez swoją głupotę i brak doświadczenia.
Dziewczyna zaczęła skwapliwie wykonywać wszystkie dalsze polecenia kobiety, mimo tego, że ciągle bała się jak zwykły kociak. Wiedziała o tym, że nie tak powinien wyglądać Strach, ale niestety cechowała ją uległość, pogłębiona dodatkowo przez przykry incydent ze śmiercią. Po prostu nie widziała się w roli przerażającego tworu terroryzującego ludzi. Niemniej jednak, skoro trafił się już ktoś, kto miał chęci wytępić z niej niepewność, Sam czuła się zobowiązana wypełniać jego zalecenia. Wyprostowała się, uniosła głowę, oraz postarała się przybrać na twarz wyraz jak największej pogardy do otaczającego ją świata. Oczywiście miała świadomość tego, że wygląda to wyjątkowo żałośnie, między innymi dlatego, że wciąż nie była w stanie spojrzeć kobiecie w oczy. Może i stała teraz trochę bardziej dumnie, lecz jej wzrok wlepiony był w ziemię. W milczeniu słuchała co rudowłosa ma do powiedzenia na temat jej nieporadności.
- Ale ja jestem zwierzęciem - bąknęła zbita z tropu na słowa Stracha dotyczące jej spania na ziemi. Jak na potwierdzenie swoich słów, jej uszka ruszyły się lekko. - Znaczy się, byłam zwierzęciem - poprawiła się głośno po chwili.
Kotce zależało na uznaniu uczącej ją kobiety, dlatego kiedy nakazała ona jej spojrzeć w swoje żółte oczy, Sam zrobiła to. Poraziła ją ich głębia, zimno i okrucieństwo. Trudem powstrzymywała się przed spazmatycznym drżeniem, ale przytrzymała wzrok. Dopiero gdy Strach uśmiechnął się do niej pięknie, acz niepokojąco, dziewczyna nie utrzymała swoich nerwów na wodzy i zaczęła się trząść. Z napięciem obserwowała jak rudowłosa się cofa, zostawiając ją w spokoju. Domyślała się, że coś się kroi, tylko co? Nim zdążyła się zastanowić nad tym co robi, jej ogon zmienił się w wielką, nastroszoną szczotę. Zgarbiła się, zapominając o wcześniejszych lekcjach.
Nagle, nad jej głową rozległo się donośne krakanie wielu ptaków, a co gorsza, dziewczyna rozpoznała, że były to kruki. Nie panując nad sobą, zakryła uszy dłońmi i krzyknęła cicho. Skuliła się i przywarła plecami do ściany, nie ośmielając się nawet spojrzeć w niebo. Wrzaski ptaków były bardzo głośne, więc mocno raniły czuły słuch kotki, nawet pomimo zakrycia uszu rękoma. Serce waliło jej jak oszalałe. Strach trafił w samo sedno lęków dziewczyny.
Po chwili bezdennego przerażenia, jej umysł przywołał jedno zdanie kobiety. "Nie masz prawa się niczego bać". - powiedziała wtedy. Sam nie wiedziała, skąd wzięły się obiekty jej fobii, ale podejrzewała, że to właśnie jej sprawka. Walcząc z chęcią skulenia się w ciemnym kącie, kotka wstała, i wyprostowała się. Położyła uszy po sobie, jak to te zwierzątka mają w zwyczaju, gdy są złe. Źrenice jej krwisto-czerwonych oczy zwęziły się, a ogon począł kiwać się na boki. Oczywiście Strach ciągle się bał, udawał tylko, że jest w stanie całkowicie przezwyciężyć lęki i bez nerwów stawić czoła ptakom.
Ingrid [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 23 Listopad 2014, 19:28
Ingrid nie tęskniła w przeciwieństwie do dziecka stojącego naprzeciw. Ingrid cieszyła się ze swojej śmierci, bo wtedy przejrzała na oczy jaki świat jest beznadziejny. Mogła się mścić ile tylko pragnęła, zaś ludzie stanowili materiał użytkowy. Coś, co trzeba niszczyć i wykorzystywać kiedy tylko się da. Nie interesowało ją czy ktoś jest wobec niej przyjaźnie nastawiony. Jeśli nie nadawał się do użytku własnego zasługiwał tylko na śmierć. Proste, logiczne i łatwe do wprowadzenia w życie. Nie bez powodu Strachy zostały wygnane. Nie bez powodu wszelakie istoty świata i nie świata lękały się ich gatunku. Znowuż to kulące się kocie dziecko niosło hańbę jej rasie. Albo powinno nauczyć się nosić dumnie nazwę Stracha albo... nie powinno żyć.
- Nie obchodzi mnie kim byłaś. Jesteśmy teraz pobratymcami i masz się zachowywać godnie, bo nie mogę na ciebie patrzeć gdy się tak kulisz. - wycedziła przez zaciśnięte zęby, zwijając palce w pięść. Zwierzę, hybryda czy drzewo, nie interesowało to Ingrid. Najważniejsze jest tu i teraz. In już dawno zapomniała o swoim poprzednim życiu, wyżywając się w obecnym i nagradzając sobie prehistoryczne przebyte cierpienia zemstą. Zemstą słodką jak miód.
Perfekcyjnie wydepilowana lewa brew rudowłosej kobiety uniosła się ku górze na widok nastroszonego ogona. Doprawdy, to było jeszcze bardziej żałosne.
- Uważaj na niego, bo jeszcze możesz go niechcący zgubić. - wskazała brodą na to coś doczepione do jej tyłka. Nie przeczyła, że kryła się pod tym groźba. Nigdy nie wiadomo kto czai się za rogiem. Kobieta zamlaskała głośno, nie robiąc sobie nic z reakcji dziecka. Koniuszkiem języka zwilżyła dolną wargę i wzięła głęboki wdech, wtłaczając do organizmu uroczy, oryginalny smak paniki zmieszanej z przerażeniem. Kobieta poruszyła szyją na boki, rozluźniając tym czasem kark, który w efekcie zaskrzeczał rozciągnięty.
Westchnęła ponownie zawiedziona zachowaniem dziecka. To będzie trudne, bardzo trudne. Oczywiście, jeśli Ingrid postanowi w ogóle zainteresować się tą marną jednostką. Z natury powinna, gdyż nie zdzierżyłaby tej żywej istoty niosącej hańbę imieniu Strachów. Jeśli nie, musiałaby ją zabić. Pozbawić życia, wpoić jej najgorsze zachowania, wydobyć ową agresję zwierzęcą na wierzch, wymusić z niej brutalność i okrucieństwo, gdyż drzemało ono w każdym, nawet najbardziej niewinnym człowieku.
Uniesiona lewa brew ponownie drgnęła. No, no, dziecko próbowało walczyć.
- Żałosne. Dalej się boisz głupich ptaków. Widzę to i czuję. To słodkie, bardzo słodkie uczucie. - wyjaśniła litościwie, że nie ukryje swych lęków za maską bądź neutralnym wyrazem twarzy. Zdradzała się szczegółami. Banalnymi. Ingrid uniosła nagle rękę... ale nie na dziewczynkę. W powietrze, w bok. Znikąd pojawił się na jej przegubie dorodny kruk. Nie dało się zauważyć jego przybycia. Pogłaskała go po czarnym dziobie, przesunęła opuszkiem palców po piórach.
- Zabij go. - wyciągnęła w jej stronę nieruchome ptaszysko, nie spuszczając zeń toksycznie zjadliwych oczu. - Nie musisz mnie karmić swoim przerażeniem. To miłe, ale właśnie najadłam się w teatrze. Zabij go, natychmiast. - kruk poruszył skrzydłami i pazurami wczepionymi w miedziany obcisły sweter Ingrid. Nie pytała o żadną broń, żadną moc, o nic. Chciała, aby to skulone kocię wydobyło z siebie swoją prawdziwą naturę i zamordowało kruka. Swój lęk.
Samantha [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 24 Listopad 2014, 19:47
Kotce było żal, że stojąca obok kobieta jest z niej niezadowolona. Wyczuwała, że musi się dobrze spisać, bo w przeciwnym razie, może stać się coś złego. Bardzo złego. Przynajmniej dla niej samej. Z tego więc powodu, Sam starała się mężniej stawić czoła jej własnym fobiom. Pospiesznie rozejrzała się wokół siebie, szukając wzrokiem jakiegokolwiek pajączka, mogącego podnieść ją na duchu. Od czasu jej śmierci, to właśnie te stworzonka stały się jej przyjaciółmi. Dziewczyna szybko odkryła, że stając się Strachem, uzyskała dodatkowe moce. Pierwszą, i chyba najmniej przydatną, była kontrola pogody. Fajnie, gdyby była farmerem, może by się jej to przydało, ale obecnie nie miało to większych zalet. Kolejną, była ta, którą miała również za życia - przemiana w kota. Ta moc zdecydowanie była lepsza, pomagała się ukryć, oraz szybko uciec przed wrogami. Ostatnia, podobała się Sam najbardziej. Wszelkie pająki były na jej wezwania, gotowe ryzykować swoje mało znaczące życie w ramach służby swej pani.
Nic więc dziwnego, że gdy na ręce rudowłosej pojawił się znienawidzony ptak, Samantha od razu pomyślała o swojej nietypowej mocy. Szybko jednak zrezygnowała z jej użycia, przecież cóż mogłyby zrobić biedne, malutkie zwierzątka w starciu z wielkim krukiem. Jednakże, prawdopodobnie przypadkowo wysłała jeden, cieniutki impuls, gdyż po krótkiej chwili, z dziury w ścianie wyszedł dość duży, czarny pająk. Dziewczyna ujrzała go kątem oka, i zbliżyła ku niemu dłoń. Stworzonko bez wahania weszło na jej rękę, i przebierając długimi nóżkami dotarło do jej ramienia. Kotka nakazała mu w myślach pozostać na miejscu, sama zajęła się jednak ptakiem.
Krakanie, choć całkiem niedalekie, nie mogło równać się zobaczeniu kruka z tak bliska. Sam bała się panicznie, ale wiedziała, że jeśli nie wypełni polecenia kobiety, może wyciągnąć z tego niemiłe konsekwencje. Zmierzyła przestraszonym wzrokiem jej wroga, zastanawiając się jak jest w stanie go zabić, nie narażając się na zbytni kontakt z nim. Obserwowała ptaka uważnie, aż w końcu doszła do wniosku, że musi się do niego zbliżyć. Serce waliło jej jak oszalałe, podczas gdy ona wygrzebywała z głębi kieszeni płaszcza swój rozkładany nóż. Drżącym palcem nacisnęła guzik, i broń otworzyła się z cichym kliknięciem. Fakt, to głupie, że kot boi się ptaków, swoich odwiecznych ofiar, prawda? Samantha powoli podeszła do kobiety, trzymając swój oręż w górze. Szła ostrożnie, bojąc się, że w każdej chwili jej cel może się na nią rzucić. Wlepiła swój wzrok w bezdenne czarne ślepka ptaka przekrzywiającego swój łepek. Zastanawiała się czy on jest świadomy, co ona ma zamiar zrobić.
Tłumiąc swój lęk i obrzydzenie, podeszła do kruka, wyciągnęła w jego stronę ręce, by jedną złapać go za głowę, a drugą, by nakłuć jego gardło na ostrze. Poczuła, jak jej wnętrzności obracają się gwałtownie, jakby za chwile miała zwymiotować, i ruszyła do działania. Miała tylko nadzieję, że zwierzę nie postanowi nagle ją zaatakować, albo uciec przed jej nożem.
Ingrid [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 24 Listopad 2014, 20:32
Zło ma różne imiona, odcienie i definicje. Dla Ingrid złem jest, gdy musi wejść na cmentarz i brudzić swe ciało. Dobrym złem jest odcięcie ogona tej dziewczynce i wymuszenie z niej największego zła, większego niż mogłaby o siebie podejrzewać. Tylko tą metodą można wychować sobie Stracha. Ingrid nikt nigdy nie uczył. Ona sama wydobyła z siebie okrucieństwo i poczęła to okazywać światu w sposób boleśnie piękny.
Z zimnym spokojem przyglądała się dziecku, sprawdzając czy jest w stanie pokonać swój lęk i wykonać jej rozkaz. Samo to, że była posłuszna nie świadczyło to zbyt dobrze wbrew pozorom. In nie zamierzała jednak tego psuć. Póki się jej słucha, ma jeszcze nikłe szanse stać się prawdziwym potworem, prawdziwym Strachem z krwi i z kości.
Mimika na ciemnoskórej twarzy kobiety nie drgnęła nawet o milimetr, gdy pojawił się w okolicy maleńki pajączek. Z początku go nie zauważyła i nie obdarzyłaby go nawet spojrzeniem, gdyby to dziecko po nie nie sięgnęło i nie przygarnęło do siebie niczym pupila. In miała ochotę zamknąć oczy, westchnąć, załamać ręce i zrobić dobry uczynek dla świata - zabić tego kociaka, aby nie męczył się wśród ludzi. Ot, ukrócić cierpienie, które posmakuje, jeśli dalej będzie tak potulne, marne i beznadziejne.
Rozchyliła usta, aby zwrócić jej uwagę o użyciu własnych dłoni do zamordowania ptaka. Nie zrobiła tego jednak stwierdzając, że dziecko jest zbyt słabe, aby rozerwać pierś ptaszyska i ujrzenia jego wnętrza. Podchodziła powolutku, bała się i próbowała przełamać, walczyła ze sobą i toczyła wewnętrzną walkę, nieświadoma, że cokolwiek zrobi Ingrid i tak będzie z niej niezadowolona. Bardzo ciężko jest zadowolić Ingrid. Ima się to niemożliwego, jeśli osoba naprzeciw nie wie z której strony to ugryźć.
Kruk nie drgnął ani o jotę. Rozchylił jedynie dziób, gdy dziewczę objęło jego głowę, a potem przyłożyło do gardzieli czubek noża. Cierpienie zwierząt nie było tak smaczne jak cierpienie ludzi. In z zasady nie raniła nigdy zwierząt, czując z nimi swoistą więź aczkolwiek... aczkolwiek ten kruk był najczystszą iluzją, materializacją lęku, czego nie dała po sobie poznać. Dziewczę musiało wierzyć, że ma do czynienia ze swym strachem. Wokół całej ulicy rozległo się chóralne krakanie wraz z zagłębieniem sztyletu w pióra ptaszyska. Ciemnoczerwona krew trysnęła gwałtownie na delikatne rączki dziewczynki o dziwo nie brudząc ani trochę Ingrid. To trwało zbyt długo. In lubiła rozkoszować się zapachem śmierci, ale nie tej, nie udawanej. Objęła smukłymi palcami nadgarstek Samanthy i napierając na jej rękę wbiła sztylet wprost w serce ptaka, a potem wyjęła je wraz z wydaniem ostatniego tchnienia zwierzątka. Kruk spadł na chodnik, tonąć w kałuży krwi. Sztylet pozostał umorusany cieczą, delikatnie pachnącą śmiercią.
- Sprawnie i bez wahania. - skomentowała i zerknęła na chwilę w niebo. Jakaś chmura zaczęła formować się tuż nad nimi. Zwiększała się z każdą sekundą... nie, ona się przybliżała, spadała na te dwie jednostki... to dosyć płodne stado kruków, czarnych jak noc.
- Widzisz, zabicie jednego ptaka nie sprawi, że przestaniesz się bać. Musisz zamordować ich wiele, aż zaczniesz czerpać z tego rozkosz i zaczniesz tęsknić ku obumierającemu ciału ptaka. - stoicki spokój z jakim wymawiała te słowa był bardzo odmienny od uczuć kłębiących się w sylwetce dziewczynki. Ptaszyska zawisły pięć metrów nad ich głowami, zatrzymywane przez Ingrid.
- Zabij je, młody Strachu. Zacznij się cieszyć z ich śmierci i po prostu je zamorduj. Zabijaj aż zaczniesz tego chcieć. - poprzez skinięcie głową wskazała jej około dwudziestu kruków. Machały atramentowymi skrzydłami raz po raz, trzepotały cicho i krakały szeptem. Pierwsze dwa gwałtownie zleciały w dół tuż obok ramienia dziewczyny. Potem podleciały trzy następne i poczęły krążyć okręgiem wokół jej i Ingrid sylwetki. Spojrzenie kobiety mówiło jasno: morduj. Przecież to proste.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!