• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Malinowy Las » W Malinowym Chruśniaku
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 1 Marzec 2014, 22:15   W Malinowym Chruśniaku

    W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem
    Zapodziani po głowy, przez długie godziny
    Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny.
    Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem.

    Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty,
    Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory,
    Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory,
    I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty. (...)

    Jest to miejsce, gdzie kończy się Malinowa Polanka, ale nie zaczyna jeszcze regularny Las. Ot, rzędy i kępy krzaków pełne słodkich owoców charakterystycznych dla tego miejsca. Gdzieniegdzie tkwią sobie również pojedyncze drzewa, rosnące coraz gęściej w miarę oddalania się od centrum polany.

    -------------------------------------------------------------------------------------------------

    Rozchyliła powieki, dłonią przesłaniając oczy, całą piegowatą twarz osłaniając przed promieniami słońca w zenicie. Ostre, jasne światło przedzierało się przez gałęzie drzew kończąc niespodziewaną drzemkę Evy.
    Odetchnęła głęboko, upajając się ciężkim aromatem malin. Słońce górowało, a całe otoczenie zdawało się niemal pulsować od tego gorąca. Nie była pewna ile spała, ale do Malinowego Lasu przybyła późnym rankiem.

    Wciągnęła w płuca kolejną porcję słodkiego, choć dusznego powietrza. Przypominało jej dom dziadków. Babka, odkąd dziewczyna pamiętała, uprawiała nieprawdopodobne ilości owoców i jagód - najwyraźniej ogrodnictwo nie stało się tylko kolejną przelotną zachcianką.
    Ponownie wróciła do Krainy Luster, choć przecież nie miała tu na razie nic do roboty. Powinna wprawdzie zbierać informacje, ale ani nie miała ochoty pisać pracy, ani nie miała pewnych kontaktów. Powinna pewnie wrócić do mieszkania i wypytać choć trochę Noritoshiego, ale na to też nie miała zbyt wielkich chęci.

    Właśnie skończyły się kolejne - coraz już częstsze, jak pomyślała niespokojnie - gorsze dni. Dni pełne niewiadomych, pełne złych wieści; czas obfitujący w krzyczane z bezsilności wiązanki przekleństw i bezsenne noce; godziny, które spędzała, po prostu bojąc się następnych. Nadal nie potrafiła nic zrobić dla siostry. Nadal miotała się między swoimi uczuciami, choć sama siebie przekonywała, że już dawno postanowiła, że zrobi wszystko, wszystko, by Joanne mogła kiedyś się uśmiechnąć.
    Niedawno wszystko przycichło, więc i Eva mogła odetchnąć. Do następnego.
    Zadrżała.

    I skończyła tu - w miejscu, któremu blisko było do imitacji bezpieczeństwa. Było ciepło, spokojnie i nikt nie wiedział, gdzie jest. Jedyne co ze sobą zabrała, to pełna różności listanoszka na długim pasku, do której z perfidią nie włożyła telefonu komórkowego.
    Przez chwilę - chwilę - czuła się nawet prawie szczęśliwa. Ptaki śpiewały, słońce przygrzewało, widziała jaskrawe, bezchmurne niebo. Tylko to się liczyło.
    Było jej tak błogo, że kołatająca się gdzieś w głowie myśl, że o czymś zapomniała zdawała się tylko echem. W chwili gdy przez nagły, głośny dźwięk gdzieś z głębi lasu drgnęła gwałtownie, a później zaczęła spadać z gałęzi, postanowiła, że odtąd jej życiowym mottem będzie: "Nigdy nie zapominaj gdzie jesteś."
    Motta mają to do siebie, że przypominają się dopiero po fakcie.

    Mało elegancko wrzasnęła - taki odruch, z powodu którego, gdyby była mniej wstrząśnięta, chyba by sobie przyłożyła. Konar nie był tak wysoko, by spadając zrobiła sobie poważną krzywdę, jednak nisko też nie tkwił. Co ją naszło, żeby tam wleźć - w tym momencie nie miała pojęcia.
    Wrzasnęła drugi raz, głośniej i mniej mimowolnie, gdy po przekręceniu się w powietrzu - kolejna zaleta uprawiania gimnastyki - zobaczyła, że nie poleci na łeb, na szyję jak się na początku zdawało, ale i nie upadnie też na którąś z kończyn jak sobie planowała, tylko spadnie niczym grom z jasnego nieba na nic nie podejrzewającego, niczemu winnego wędrowca, właśnie odpoczywającego pod drzewem.
    _________________



    Iskra ma aktualnie włosy ścięte na boba, ich przód prawie sięga ramion.
    Na nosie okulary-nerdy od Furli.


    Kruk Nevret
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 2 Marzec 2014, 20:40   

    Musiałem nieźle się poirytować po wcześniejszych wydarzeniach, ponieważ tak wszystkiego miałem dosyć, że nie zwracałem na nic uwagi bardziej, niż mam w zwyczaju. Zdarzało się, że ktoś chciał mnie zaczepić, ale nie interesowało mnie to, nie miałem zbytnio ochoty kimkolwiek się przejmować przez dłuższy czas. Może nawet sama Kejko mnie goniła? Nie, zbyt bardzo wdziera mi się w pamięć by moje "zlewcze" podejście zaliczało się i do jej persony. Kwestie o tematyce przemyśleń, zbyt bardzo nachodzą do mojego twardego łba, pytanie tylko po cóż i czy tak właśnie być powinno? Zaprzestać tegoż byłoby dobrym początkiem samo-ogłady i innych pozytywnych podejść których próżno szukać, oraz pytanie czy równie owocnie jak wiele innych przymiotów, chce mi się? Od tego wszystkiego pojawiłem się w kilku miejscach omijając ich bez chwili przemyśleń, westchnień, oznajmień, sprawdzenia czy coś nie przyczepiło się do buta. Wszak nawet Cień taki jak Ja dba o estetykę swojego ubioru, wizerunku, czy nawet stanie cielesnym. To ostatnie brzmi dziwnie? Tak jakbym się w ogóle przejmował, tak jakby w ogóle miał mnie ktoś słuchać... Czytać...

    Po przejściu wielu miejsc, wielu bruków, ulic, dachów, koron drzew, mostów, gleby... Doszedłem do pustawej polany, zatrzymałem się z myślą o dokarmieniu się, choć ogólnie rzecz biorąc nie głoduje i nie ma takiego powodu. Ale chyba tak jak każdy, czasem ma się ochotę coś zjeść najzwyczajniej, spróbować i zostawić coś na podniebieniu, prawda? Oddaliłem się dość sporo od istot do których mógłbym się wkraść i pożywić w wiadomy, oraz oczywisty sposób, więc ruszyłem dalej. Nie tak wcale dalej, ponieważ gdy przedarłem się przez nieprzyjemne krzewy które dziwacznie pachniały, dotarłem do drzewa które idealnie spełniały moje kryterium "lenistwa". Oparłem się wygodnie, początkowo przyglądając się swobodnie otoczeniu, w trakcie tego rozpiąłem płaszcz, nałożyłem kaptur. Bandaże i tak zakrywały ciało które odsłonił rozpięty płaszcz, wszak mam ich tak sporo na sobie, że przypominam prawie mumie mającą aż do samego nosa. Przymknąłem ślepia i nagle coś wyczułem. Wszak gdy jestem w stanie wejść komuś w sen wyczuwam ktoś kto jest bliski temu, by wejść jak na łowce przystało i wpłynąć. Ale nie zrobiłem tego.

    Za nim zorientowałem się o wszelkich możliwościach, ta potańczyła nade mną jakiś szamański taniec, albo przynajmniej miałem tak bardzo wybujałą wyobraźnie. Wykrzykiwała też jakieś szamańskie zaklęcia, ale to z lenistwa również mogło mi się przesłyszeć. A może to wszystko zbieg okoliczności? Nie sądzę... A z sądzeniem chyba już mi się nie powinno wydawać. Z tych całych rozterek myślowych nie miałem okazji podnieść się i uciec, by uniknąć kolizji, zwale to na swoje wrodzone lenistwo, zakładając że tam gdzie nie sięga pamięć, byłem niezmienny jak teraz. Podniosłem ręce które mogą spokojnie zamortyzować osobę spadającą, oczywiście ostatecznie i tak spadnie na moje wyprostowane nogi, ale nie uszkodzi mi ich a wygodnie na nich wyląduje. Potem planowałbym bym ją zdjąć z siebie, ale nie chce mi się a sama zaraz i tak od nich ucieknie. No chyba, że lubi być w objęciach kogoś mojego kalibru... Nie, nie lubi i nie polubi. Tak, chwytam ją cały czas siedząc, bo co mi szkodzi? Oczywiście powitam ją swoim miłym przyjaznym wzrokiem które sugeruje kogoś o wrażliwym podejściu do zagrożenia osób drugich i trzecich, że jestem masowym mordercą. A jeśli nie jest tak przewrażliwiona, to że jestem najzwyczajniejszym dziwakiem który ma ewentualny fetysz do bandaży lub rany kalibru nieznanego. A jeśli żyje w otoczeniu dziwa... Nie no, tak to można w nieskończoność. Podniosłem brwi pytająco, gdziekolwiek się pojawi po spadnięciu.
    Powinienem przygotować się do ewentualnej obrony przed szamańskimi klątwami? Biorąc pod uwagę, że w ogóle potrafię...




    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 5 Marzec 2014, 00:21   

    Krzyczałaby pewnie dalej - nie wiedziała czy z własnego strachu czy z chęci ostrzeżenia, które i tak już by się na nic nie zdało - gdyby nie fakt, że osoba w dole spokojnie rozłożyła ramiona i tak po prostu ją złapała, przyjmując na siebie cały impet uderzenia. W pierwotnym planie Eva usiłowała spaść na prawą, niewiodącą rękę, więc wylądowała na kolanach wybawcy bokiem, jednak jeszcze szybciej niż spadła - usiadła. Szczególnie gdy dojrzała, że mężczyzna już jest cały owinięty w bandaże.
    - Boże, nic ci nie jest? - wykrzyknęła cicho, zduszenie, równocześnie bezwiednie wyciągając dłonie ku jego zabandażowanej twarzy. Po chwili zamarła w pół drogi, przypominając sobie jak dziwnie może zostać odebrana jej naturalna wylewność. Przenikliwe spojrzenie mimowolnie ominęła; nie znajdowała w nim bowiem niczego niezwykłego - przez niemal połowę czasu Joanne wpatrywała się w siostrę z taką nadmierną uwagą.

    Opuściła ręce, przepraszając ze skruchą, choć nie za gest:
    - Mogłam ci zrobić krzywdę.
    Zamilkła speszona, bo co można w takiej sytuacji powiedzieć?
    - Aj, nadal siedzę na tobie, pardon. Już się zbieram - stwierdziła niezręcznie, rozglądając się w poszukiwaniu torby. Szybkie zerknięcie w górę i: została na drzewie. Ergo: będzie musiała wejść na górę jeszcze raz. Urocza kontynuacja fenomenalnie rozpoczętego dnia. Jeszcze apogeum apokalipsy i ogólnie będzie pełnia szczęścia.
    Niecałkowity powrót do tej delikatnej, kruchej równowagi psychicznej, a także ekstremalne zakończenie drzemek dwóch osób uwieńczone tą oto dziwnawą sytuacją dało w efekcie włączenie niezwykle rzadkiego u Evy, cichego, niemal taktownego trybu pracy.
    - A te bandaże? Czy coś ci dolega? Mogę ci jakoś pomóc? - No oczywiście, że koniec końców nie zlazła z jego kolan, pochłonięta bez reszty - jak to ona - nową kwestią. Zazwyczaj nie pchała się w nie swoje sprawy, ale złapał ją gdy mógł się odsunąć, prawda? Motywów nie roztrząsała.

    Gdy wreszcie spojrzała mu w oczy, zatchnęła się. Kolejne rubinowe tęczówki. Nosz, ze wszystkich nienormalnych kolorów...! Mrugnęła raz, dwa i już mogła wpatrywać się w niego bez obawy, że kolor ponownie ją zahipnotyzuje. Wiedziała, że jej ślepka nie są lepsze i wielu ludzi unika wpatrywania się jej prosto w oczy, jednak być z drugiej strony było doświadczeniem... co najmniej niemiłym. Dobrze, że mimowolnie ćwiczyła na Noritoshim.
    _________________



    Iskra ma aktualnie włosy ścięte na boba, ich przód prawie sięga ramion.
    Na nosie okulary-nerdy od Furli.


    Kruk Nevret
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Marzec 2014, 19:20   

    Miałem teraz piękną okazje dość długo oglądać się w osobę, która w żaden sposób nie odchodziła bardzo od normy. Oczywiście gdybym brał fakt, że jestem w świecie bardzo typowo ludzkim, bo tutaj wszystko może rozkręcić się do różnych kwestii. Przyjrzałem się jej bezczelnie całej, wszędzie tak by dobrze spamiętać jak wygląda i to co ewentualnie może przy sobie posiadać, bo co mi niby szkodzi? Muszę jeszcze tylko uważać by ją przypadkiem ciekawsko nie ugryźć, wszak nie wykluczyłem jeszcze opcji jej bycia szamanką i możliwości rzucania wcześniej klątwy! Pomijając fakt, że Kejko mi już pokazała że mieszkańcy krzywią się na takie zachowania, a miałem okazje chwycić zębami gdy wyniosła ręce w moim kierunku, ale powstrzymałem się, tak jak ona powstrzymała się z dłońmi.

    No ale pomyślmy raz jeszcze nad tą całą sytuacji, ale bardziej po kolei. Spadła na moje kolana i początkowo planowałem nie odpowiadać na te pytania, wszak widać że sama się rozpędzała, więc po co przerywać? Wydawało się, że początkowo planowała zejść z mojej osoby, jednak ostatecznie tego nie zrobiła, dlaczego? A skąd ja to mam wiedzieć? Może po prostu było wygodnie i ciepło? W sumie nie szkodzą mi jeszcze jej prawdopodobne szamańskie klątwy, więc z chęcią będę ją dalej gościł na swoich kolanach. Oczywiście, wciąż tak jakby ją trzymam, pomimo że już siedzi i w żaden sposób podtrzymywać nie muszę, może z lenistwa nie chce mi się zabierać rąk z pod niej? Znając siebie, bardzo możliwe. Moje owe widoczne oczy z pod kaptura, bez problemowo przyglądały się jej ślepkom. Nie miałem pojęcia czy to wśród ludzkiego gatunku normalny, lub niespotykany odcień źrenic. Oczywiście odwzajemniałem wpatrywanie się w nie, tak jak ona po tym jak sobie już ją dokładnie bezczelnie obejrzałem. Jasna zieleń? Skupmy się lepiej na co jej odpowiedzieć, bo jeszcze spłoszę niczym zwierzynę.

    Na pierwszą wypowiedź nie zareagowałem specjalnie, a drugą ująłem tylko podniesieniem brwi. Gdy usłyszałem kolejną, nie widząc w niej postępowania względem słów, miałem ochotę się uśmiać, ale to nie było w mojej naturze więc się to nie dokonało. Zbyt długo jej nie odpowiadałem a zaraz jeszcze podała pytanie, więc w istocie mojej kultury(Tak, jakieś jej szczątki posiadam), skierowałem pierwsze słowa.
    - Dolega wiele, ale nic co podejrzewa panienka. Prosiłbym by też nie sądzono, że moją osobę może uszkodzić coś tak błahego, a radować wygodnym lądowaniem. Mogę też twierdzić, że taki upadek nie odniósłby się na uszczerbku, szanownej panienki?
    Trzeba też zwrócić uwagę na jej wycofanie, może podejrzewała że mam skłonności do gryzienia i lepiej ją upewnić, że tego nie zrobię?
    - Wycofywać się nie trzeba, w istocie pogryźć lubię ciekawsko, ale okaże powstrzymanie.




    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 8 Marzec 2014, 16:27   

    Pierwsze wrażenie, gdy spod kaptura dobył się głos? Co za dziwny sposób mówienia! Nawet skrajnie zestresowana Eva, rzucająca w rozmowie co drugie słowo po francusku, nigdy nie wplotła w trzy krótkie zdania tyle uprzejmości co ten tu nieznajomy.
    Ano, nieznajomy, zamaskowany, zupełnie jej obcy, potężny mężczyzna, któremu nadal siedziała na kolanach. I który nadal trzymał dłonie na jej biodrach, a z marszu tytułował ją po szlachecku, nie mając żadnych przesłanek, że faktycznie powinien.
    Mroczna aura, naciągnięty na twarz kaptur, specyficzny sposób mówienia i wysokie mniemanie o sobie, a dodatkowo złapał ją tak łatwo, jakby nic nie ważyła. Czyżby trafiła na marzenie dziewczęcych serc, Wanted Dead or Alive, Brutala o Złotym Sercu?

    - Błahym? Przesłyszałam się, czy twierdzisz, że moja osoba jest czymś błahym? - Nie ma to jak zignorować troskę o swoje zdrowie i wygodę, pytanie o samopoczucie i skupić na drażliwości na punkcie własnego ego.
    Jako że Eva jest osobą typowo przekorną, zupełnie inaczej niż w rozmowie z Dumą tutaj od razu przestawiła się na bezpośredniość i per ty. Również za tę "panienkę", która, gdyby nie brzmiała tak dziwnie, bardzo by się jej spodobała.
    - Mówisz, że nic ci nie jest. W takim razie skąd te bandaże? - zapytała cicho i jak na nią - niemal łagodnie, delikatnie dotykając palców nieznajomego spoczywających na jej talii.

    Za moment dotarło do niej jego ostatnie zdanie. Zmrużyła podejrzliwie oczy, zaś palce przestały błądzić wzdłuż obwojów bandaża.
    - Czekaj, czekaj, czekaj. Jakie gryzienie?
    Rozumiała, że bliskie sobie osoby mają takie odchyły - ileż siniaków miała po Kalinie, gdy jeszcze mieszkały w Paryżu! - ale w tym momencie zaczęła się z lekka obawiać o Brutala o Złotym Sercu. Albo o siebie.
    _________________



    Iskra ma aktualnie włosy ścięte na boba, ich przód prawie sięga ramion.
    Na nosie okulary-nerdy od Furli.


    Kruk Nevret
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Marzec 2014, 17:43   

    Cóż, w doszukiwaniu się irytacji wśród całej wypowiedzi to może ona starać się na mistrzostwach, albo jak to mawiała Kejko, taki jest już urok owej płci, choć jak dla mnie bzdura jak wszystko inne. Może powinienem rzeczywiście zrzucić ją z siebie, zachować odpowiedni dystans albo nawet odejść? Takie miałem chwilowe wrażenie i przyznam, że początkowo planowałem się wycofać. Wszak mam dziwne wrażenie, że pałętają się jej dziwne myśli, a ja nie zamierzam w żaden sposób kosztować z tego powodu, wszelkie niedogodności które mogłyby się ubzdurać. A może jak zwykle przesadzam i rozpatruje nie tą alternatywę jaką trzeba? Tak jak wszystko inne mógłbym spokojnie to zignorować i się nie przejmować, ale chyba nie będzie to dla mnie aż tak łatwe, najwyżej zostawię pierwszą koncepcje do wykorzystania jako następną. Gdy wspomniała o błahości, warto było zaprzeczyć poruszeniem na boki głową i głębszym westchnieniem, może odebrać że ta kwestia mnie zmęczyła, po czym urażenie okazywać dalej, ale niech stracę.
    - Złe podejście w odbieraniu spraw błahych i ich niepotrzebnych odniesień do osoby.

    Oby ta kwestia pozostała dalej nie poruszana, oby w tej sprawie, przynajmniej w tej było tak prosto. Gdy tak dokładnie sprecyzowała zainteresowanie bandażami, uniosłem jedną dłoń zabierając od niej i dotykając na krańcu materiału przy własnym nosie. Zsunąłem aż do szyi owe bandaże, ukazując bladą cerę, nie mam pojęcia po co mam to robić, ale może tak będzie stanowczo lepiej. Mój wzrok w tym momencie ukazał się jej nieco pusty, smętniejszy, ale był to tylko moment na który też poświęciłem słowa.
    - Nie sięga ma pamięć, od kiedy uzyskałem w sobie potrzebę mieć ich zawsze przy sobie, oraz od kiedy stały się częścią mojego wizerunku. Musi panienka wybaczyć, nie uraczę konkretną usatysfakcjonowaną odpowiedzią.
    Uspokoiłem się już z tonacją, oraz kwestią łagodnego przyglądaniu się jej ślepią. Czy ona właśnie okazała pewne obawy? Głębszy niepokój? A może tylko mi się wydaje? Gdy tylko zastanowiłem się nad tym, nie wiedząc kiedy, ukazał się u mnie chwilowy szyderczy uśmiech. Wyglądało to niemal jak zapowiedź czegoś niegodziwego, lub z pewnością zadziornego. Ale czy rzeczywiście coś mi takiego chodziło po głowie? Wszak nie udzielę tak łatwo czytelnych odpowiedzi, to byłoby za proste.
    - Obawiamy się? Czy jednak panience coś w zanadrzu chce się wykazać?




    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 9 Marzec 2014, 02:42   

    Nosz do licha, rozmawiając z nim będzie musiała bazować na słowach-kluczach, bo całej takiej wypowiedzi przecież nie zrozumie! Może po prostu strategią będzie niekomentowanie pewnych rzeczy i radosne brnięcie do przodu?
    Wydęła dziecinnie wargi, widząc jego reakcję, jednak nic nie powiedziała.

    Kwestię bandaży wziął... bardzo na poważnie. Po prawdzie, nie spodziewała się, że zrobi właśnie coś takiego - bardziej że uraczy ją bajką o bliznach, ukrywaniu tożsamości czy szczypcie tajemnicy albo po prostu ominie ten temat. Nie, że po prostu je zsunie, pokazując się. Wbrew pozorom skóra była jasna, gładka i nienaruszona. Można by pomyśleć, że pomysł z bandażami był w takim razie niewygodnym idiotyzmem, ale za gestem pojawiły się i słowa. Równocześnie z tamtymi na twarzy nieznajomego pojawiły się bardziej molowe emocje.
    - Jeśli nie opatrują ran to w porządku. Tyle mi wystarczy - stwierdziła prosto, lekko, nie wdrażając się w szczegóły.
    Są rzeczy, o których człowiek nie chce rozmawiać. Oderwała wzrok od jego oczu, patrząc do góry, jakby w próbie ponownego zlokalizowania torby, i odetchnęła głęboko, wciągając ciężki, malinowy aromat.

    Na zarzucenie jej strachu uśmiechnęła się krzywo w stronę jego szyderczego uśmieszku i bezczelnie poprawiła na siedzisku, czyli oparła prawą rękę o jego udo i umościła wygodniej na nogach towarzysza. Po tym pochyliła się lekko ku niemu i nasączając kpiną każde słowo, zapytała:
    - Ja mam wykazać czy ty chcesz się wykazać?
    Nie zrozumiała ani słowa poza insynuacją, że się boi, ale przecież tego nie pokaże. Kto jest bardziej szalony: ona czy on?
    _________________



    Iskra ma aktualnie włosy ścięte na boba, ich przód prawie sięga ramion.
    Na nosie okulary-nerdy od Furli.


    Kruk Nevret
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 9 Marzec 2014, 09:18   

    Po części wydaje się w tym wszystkim zagubiona, tylko zastanawia mnie czy to ją denerwuje, bawi, albo ma wszystko zwykle tam, gdzie ja lubię to umieszczać? W dodatku woli wypowiadać się prosto, oraz posiadać równie oczywiste informacje, jej niedoczekanie. Co ja jestem, kółkiem informacyjnym o zapętlonych we mnie wydarzeniach? Choć trzeba przyznać, że wygląda zabawnie ze swoimi zachowaniami, gorzej że może to oznaczać jej delikatną irytację, przynajmniej póki co, "delikatną". Choć jakie emocje by nie obrała, wciąż jej wygodnie na mnie. Pytanie czy to lenistwo, czy może inne nieznane mi kwestie?

    Choć pozostawiła w końcu temat, to musiała dodać ostatnie słowa. Planowałem zakończyć je głębokim westchnięciem, ale tego nie zrobiłem. Tak jak nie skomentowałem żadnymi słowami, choć pytania może zadała dość dobre? Chwile poklepałem się wolną ręką po klatce pytająco, gdzie bandaże opatulały wszystko. Nie pamiętam bym miał jakieś zdrowotne problemy, a od kiedy ocknąłem się pamiętając niewiele, nie sprawdzałem czy cokolwiek mi dolega. Wszak nic nie czuje bym posiadał jakieś dolegliwości, a moje specjalne bandaże nie mają potrzeby wymiany. Więc w czym problem? Puściłem rękę przyglądając się na powrót ciekawym ślepią rozmówczyni, wszak takie obserwacje nie powodują u mnie żadnej problematyki, porównaniu u niektórych ludzi i nawet sporej części nieludzi, czego nie pojmuje.

    Gdy sprawiła krzywy uśmieszek, nie zareagowałem w żaden specjalny sposób. Pytanie brzmi, co chciała tym gestem okazać? "Nie podoba mi się to"? Ta opcja najbardziej mi pasuje, jest jeszcze ewentualność, że szamańskie czary które rzucała wcześniej nie powiodły się jej i jest teraz rozdrażniona ich brakiem efektu. To by miało nawet sens! Ale czy wtedy nie będzie chciała zarzucić poprawienia klątwy? Skoro siedzi bez możliwości potańczenia to chyba niemożliwe? Jak czytałem w ciekawej obrazkowej książce, każdy szanujący się szaman musi przed rzuceniem klątwy odtańczyć coś zabawnego, wypowiadając się równie zabawnie. Odrzucając póki co szamanizm, uniosłem brwi na jej zachowanie. Miała okazje bezczelnie się usadowić i trochę pokpić. Do jej wygody w sumie nic nie mam, póki mi również wygodnie. Jednak wyraz w mojej twarzy jak najbardziej się uspokoił, bez zabawy w szydercze mimiki. Wykazałem twarz nader poważnie, poważniej niż zwykła powaga. Wszak odpowiedziała mi nieświadomie na moje pytanie, więc mogę sobie pozwolić.
    - Skoro nie jesteś pewna wykazania u nieznajomego, to nie sądzisz że jest to dla Ciebie zbyt niebezpieczna zabawa?
    Po tych słowach sam się pochyliłem, tylko że wyraźnie w jej kierunku, a wyraz twarzy wrócił niespodziewanie na szyderczy. Zacząłem powoli wyszczerzać białe zębiska, tak jakbym zaraz miał ukazać wampirze kły które z chęcią wdarłby się w jej szyjkę. Gdyby jednak się pochyliła do tyłu myśląc, że to wystarczy by uniknąć kontaktu, to przez cały czas mam jedną rękę przy niej która uniemożliwi jej wycofanie od tak tułowia. Nie, nie mam nic wspólnego z wampirami, ale ona tego nie wie, prawda? Równie dobrze coś innego sobie pomyśli i może będzie zabawnie. Pytanie co zrobić, jeśli dokona czegoś pod pretekstem samoobrony? Chyba wtedy dopiero zacznę myśleć, bo to oznacza brak wygodnego wylegiwania się, a ja nie chce...




    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 11 Marzec 2014, 23:06   

    Zagubienie wynikało przede wszystkim z lekko niezręcznej, a na pewno niecodziennej sytuacji - przynajmniej dla Evy, bo nie wiadomo koniec końców, czy jej towarzysz nie ma gdzieś w CV upchniętego etatu Ratowania Dziewoi w Potrzebie. A czemu nadal siedzi mu na kolanach? Niech się pozastanawia.
    Bardziej nieswojo czuła się raczej przez to jego nieustanne wpatrywanie się. Przywykła przyciągać czyjś wzrok kiedy ona tego chciała, nie w sytuacjach których nie rozumiała, czuła się niepewnie i nie wiedziała czego się spodziewać.
    Jak to okazywała? No pewnie, że kompletnym ignorowaniem instynktu samozachowawczego oraz grą w udawanie, która leżała jak wysłużony, dobrze skrojony płaszcz. Jak to Eva.

    Czy przestraszyła się tak nagłej zmiany? Oczywiście, że tak, jednak lata fizycznych treningów i lata życia we wszechogarniającym strachu pozwoliły jej zachować zimną krew i nie dać porwać panice, szczególnie, że zbliżał się rozmyślnie powoli, tak by prawdopodobnie jeszcze bardziej spotęgować jej lęk.
    Ot, i kolejny, który dał się nabrać na stereotyp. Obecnie, parę dni po kryzysie, fakt, że tak dobrze idzie jej udawanie wzbudzał w Evie tylko drobinę niezdrową wesołość. Jak dotkliwie brakowało jej Kaliny, która znała wszystkie jej paskudne strony i jakiś czas temu przestała się nawet irytować na gwałtowne huśtawki humorów...! Jak dotkliwie brakowało jej kogokolwiek, z kim mogłaby pomówić bez tych wszystkich przebieranek!
    W tej chwili myśli wywołały na jej twarzy melancholijny, na swój sposób piękny uśmiech, a w następnej, ciągle mając go na ustach, błyskawicznym ruchem sięgnęła po gałąź maliny rosnącej obok drzewa i przygięła do siebie tak, że obecnie, żeby dotrzeć zębami do szyi, nieznajomy musiał najpierw poczęstować się kolczystym krzewem.
    - Na zdrówko - dopowiedziała.
    Usiłowała również jednocześnie się odsunąć, jednak czując na plecach stalowe ramię mężczyzny zaprzestała prób. Była drobinkę niższa i trochę lżejsza od niego, więc w aktualnej pozycji taki opór nie miał sensu.
    _________________



    Iskra ma aktualnie włosy ścięte na boba, ich przód prawie sięga ramion.
    Na nosie okulary-nerdy od Furli.


    Kruk Nevret
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 14 Marzec 2014, 08:42   

    Jak dla mnie, wszystkie osoby miały sobie krzty oszustwa. Mało jaki człowiek nie okłamywał osobników wokół siebie, a nawet jakby mu się wydawało, że jest szczery, zawsze mu się coś nawinie. Ba, potrafią nawet oszukiwać wielokrotnie samego siebie. To tak jakby takie istoty miały w naturze "oszukiwawczą" naturę. Czy zakładam jej oszukiwanie? Wszystko na każdym kroku, czy wszak nie obierałem początkowej koncepcji o szamańskich czarach? Mogłoby się wydawać, że to tylko moje dowcipkowanie, lecz jednak to mój grubszy sens stwierdzania kwestii innych prawdopodobieństw. Ale kto by zrozumiał i nadążał za moim tokiem myślenia? Może kilku by się znalazło, ale będę w stwierdzeniu, że to niewielka liczba. Teraz pytanie, na ile ja oszukuje? Tu właśnie problem, bo nie mam żadnego pojęcia. Nie wiem jaki byłem, nie wiem co było mi naturalne, działam bardziej instynktowo niż inni. Więc zakładam, że robię to w swój oczywisty dawny sposób, a wszak lubię wywoływać różne emocje, więc chyba wcześniej też mnie to pasjonowało?

    Zaprzestałem usilnego dobrnięcia do jej szyi, zwłaszcza że i tak nie chciałem jej gryźć. Po co miałbym to robić skoro uświadomiłem jej w pełni tą chęć? To byłoby nudne, bez żadnego zaskoczenia. Za to uzyskałem to co chciałem, jej emocje. Nie byłem z nich zadowolony, nie urzekła w żaden sposób. Opanowanie? Dziwaczne uśmiechanie? Czy ona tym sposobem chce mi coś przekazać? Przymknąłem oczy, a ręce zabrałem z jej osoby, jednak nie do końca. Skoro moja głowa się wycofała, a ręka już jej nie krępuje, ma teraz swobodę, prawda? Nie wiem skąd wzięła gałęzie, sądziłem że dość daleko usiadłem od tego irytującego zapachu, a tu jednak miała pod nosem. Skoro jednak chciała mnie zranić, niech jej będzie, nie protestuje do póki nie będzie to dla mnie dotkliwe.

    Zdjąłem bandaże w jednej dłoni, nie. One wręcz same schowały się do nadgarstka, a ledwie co ową ręką poruszyłem. A przynajmniej tak powinno się jej wydawać, pod warunkiem że to obserwowała. Okazała się ręka w bliznach, ewentualnych dawnych poparzeniach. Ktoś kto się tym brzydzi, może się skrzywić, a może nawet ruszyć w dal z obrzydzenia? Pięknych rąk to Ja niestety nie miałem, przyznaje. Ogołoconą ręką chwyciłem krzew, delikatnie. Bym w jednym momencie wykonał ścisk, konkretny, nagły. Wyrwałem jej z dłoni i posłałem daleko, bez emocjonalnie, bez konkretnej reakcji z mojej strony. Wewnętrzną dłonią ku górze skierowałem do jej osoby, miałem teraz pokaleczoną, wiele drobnych ran z których leciało nieco krwi. Chciała tego, prawda? Może do zaklęć? Może dla satysfakcji? A może po prostu mi odbija? W każdym bądź razie, pomimo mojego spokoju, kontynuowałem przeszywanie ją swoim wzrokiem, miałem wrażenie że to lubi. Wrażenia bywają mylne.




    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 17 Marzec 2014, 22:54   

    Najzabawniejsze gdy tak naprawdę, naprawdę udajesz jest to, że nikt - łącznie z tobą samym - nie ma pojęcia gdzie kończy i zaczyna się udawanie. Czy obecna reakcja była wymyślona czy raczej swoista osobie? Da się powtórzyć czy, jak przy większości zabaw w chowanego, nie pamięta się już tego co zrobiło przed chwilką?
    Iskra myślała, że okres smutku, buntu i wypalenia ma już na chwilę za sobą, że nadeszła remisja, a tu nagle... a kuku.
    Pamiętała czasy, gdy dopiero zaczynała grać w przebieranki. Każda chwila, gdy przypominała sobie, że powinna się uśmiechać; każdy raz, gdy napominała się, że nie może wodzić szklanym wzrokiem po ścianach, a wręcz powinna nawiązywać kontakt wzrokowy z ludźmi, lekko - jak zwykle - się przy tym uśmiechając. Złapana na gorącym uczynku winna rumienić się uroczo i mówić, że "odpłynęła." I że powinna czymś zapchać tę dziurę w sercu i zagłuszyć niepożądane myśli.

    W tym momencie poczuła, że musi się wyrwać ze środka tego marazmu i porządnie napić.
    Bo powinna się bać, prawda? Powinna chociaż jakoś zareagować - siedziała obcemu mężczyźnie na kolanach, a ten ni stąd, ni zowąd próbuje ją ugryźć. Powinna chyba poczuć coś poza chłodnym zdziwieniem? Winna zrobić coś więcej niż bawić się w obronę niemal od niechcenia, jakby patrzyła na czyjeś, nie swoje ciało, i to z dystansu.

    Większe emocje wywołało w Evie samookaleczenie mężczyzny. Też nie nowość dla dziewczyny. Gdy spadła, przesunięcie bransoletek na właściwe im - przykrywające prawie pół przedramienia - miejsce stanowiło odruch, którego nawet już nie rejestrowała.
    Na mężczyznę spojrzała ze zdumieniem niemal zakrawającym na przerażenie.
    - Dlaczego to zrobiłeś?
    Zaczęła wstawać z jego kolan, mrucząc pod nosem, pytająco, w różnej intonacji, choć niemal jak katarynka: Zdurniał?
    Ruch uświadomił jej, że pomimo bezpiecznego lądowania, miejsca, na które spadła - prawe biodro i żebra - są przynajmniej dobrze obite. Zanotować: nigdy więcej żadnych drzew. Never ever forever. Mogła to sobie wprawdzie wyleczyć w trymiga, ale samo pobolewanie było wystarczająca nauczką.
    Stojąc już na własnych nogach, zaczęła rozglądać się po otoczeniu, choć nie w próbie ucieczki jak by się mogło zdawać.
    _________________



    Iskra ma aktualnie włosy ścięte na boba, ich przód prawie sięga ramion.
    Na nosie okulary-nerdy od Furli.


    Kruk Nevret
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 19 Marzec 2014, 09:04   

    Ogarnianie jej to jednak wyższy stopień wtajemniczenia, najlepiej jak po prostu będę to robił tak jak zwykle. Czyli dam sobie ogólny spokój bez większego przejmowania się. Jednak pytanie czy to tak łatwo pójdzie i można to tak pozostawić? No bo w sumie czemu nie? Każdy ma swoje własne rozstroje i wcale nie jest wyjątkiem. A dlaczego ja powinienem w ogóle zwracać na to większą uwagę? Bo jest rozmówczynią? Dobre sobie, ale niestety po części prawda. Ale nagle dostałem wrażenie, że jednak zaczęła mniej się przejmować, a może było to tak od początku, a po prostu trochę męczyło ją lenistwo? Sporo by to wyjaśniało i nie ma co poruszać głębszych intencji.

    Jednak niestety okazałem zbytnie przejęcie, skoro okazałem jej okaleczenie na które miałem wrażenie, liczyła. Bo jednak emocjonalnie coś było między "chyba się przejmuje?" a "A co mnie to...". W odpowiedzi więc zakrwawioną łapie zacząłem spowijać bandażami, a skoro wstała i tak, podniosłem się również. Opierałem się jednak nadal o drzewo i nic więcej nie dodałem, bo jak mogłem na to niby odpowiedzieć? Wydawało się, że tego chciała, a słowa skierowała na opak mojemu początkowemu pojęciu. Obserwowałem ją więc tylko i w trakcie obandażowania z dokładnością, przyglądałem się co teraz pocznie. Odejdzie? A może kogoś wypatruje? A może jednak rozpocznie nowy Szamański Taniec? Cholera, zabarwiam szkarłatem bandaże...




    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 23 Marzec 2014, 00:13   

    Zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu rośliny, która rosła dosłownie wszędzie. Uznawana za chwast, nawet biedna mogła sobie nie zdawać sprawy jak jest pomocna.
    Trzeba było tylko jeszcze to załatwić - po trosze to ona spowodowała rany na rękach mężczyzny, a przynajmniej stało się to w jej obecności - i mogła spadać. Prawdopodobnie do jakiegoś baru. Chciała upić się do nieprzytomności, ale przeczuwała, że to znów ten dzień, gdy wlewanie w siebie alkoholu to zwykłe marnowanie pieniędzy.

    Nie mogąc znaleźć tego czego szukała, rzuciła ku opartemu o drzewo - i z pewnością popatrującemu jak na idiotkę - mężczyźnie "daj mi chwilę" i z drugiej strony pnia złapała po sprężystym wyskoku za najniższą gałąź. Kilka podciągnięć i ponownie była na "swoim" nieszczęsnym konarze.
    Zdjęła torbę i zaczęła wypatrywać charakterystycznej darni. Roślinka była ciemniejsza od zwykłej trawy i rosła po wiele sadzonek, więc z tej wysokości nietrudno już ją było wypatrzeć.

    Hmmmm. Zejście?
    Oby nie śmiertelne. I oby nie musiał jej ratować drugi raz. Mało było rzeczy, które Evę tak wkurzały jak - pomimo całej tej romantycznej otoczki - bycie Białogłową w Opałach.
    Zeszła ostrożnie parę metrów w dół, po czym - perfidnie, przewrotnie, bardziej żeby sobie samej udowodnić, że nadal potrafi - zeskoczyła z wysokości półtora piętra, przed lądowaniem wykonując jeszcze ozdobne salto.
    Potem jak gdyby nigdy nic przerzuciła torebkę przez ramię i poszła kilkanaście kroków ku wybranemu miejscu.
    Voila.

    - Trzymaj - upuściła po powrocie na jego dłoń sporą kopkę zielska. - To krwawnik. Jak nazwa wskazuje, zatamuje krwawienie. I odkazi. Najlepiej włóż liście pod bandaże - powiedziała, patrząc z niepokojem na rubinowe plamy na zwojach.
    Może była szamanką, za którą ją brał?
    Czy żałowała, że po prostu nie chce go magicznie, cudownie, natychmiast wyleczyć? Samą siebie rzadko uzdrawiała, a miałaby ryzykować osobą Joanne dla obcego mężczyzny?
    - Było mi miło - powiedziała znów jakoś tak niezręcznie. - Naprawdę, zrób coś z tymi ranami - poprosiła. - Jestem Eva. Było mi miło i dziękuję za ratunek, a teraz... muszę już iść. À bientôt - powiedziała zupełnie nie w iskierkowym stylu i tym razem ewidentnie uciekła.

    [zt]
    _________________



    Iskra ma aktualnie włosy ścięte na boba, ich przód prawie sięga ramion.
    Na nosie okulary-nerdy od Furli.


    Kruk Nevret
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 25 Marzec 2014, 20:27   

    Oglądałem na spokojnie jak czuła się w swoim środowisku. Miałem przez ten czas opadniętą dłoń, w której to właśnie na spokojnie barwiły się bandaże na rubinowy. Śledziłem wzrokiem bez żadnych kierowanych słów, to była tam, to potem się wspięła. Potem pokazała jaka to uzdolniona, jak to potrafi i się wysokości nie boi. To było wszystko na pokaz czy po prostu jest takim wolnym duchem? Nie mam najmniejszego pojęcia i nie wiem czy mam ochotę rozwijać dalsze kwestie myślowe w tej sprawie.

    Złapałem co miała mi dać, a nazwa tego co mi podała, bardziej kojarzyła mi się z pewnym kamieniem, niż z rośliną, ale to już pewnie kwestia mojej ubogiej wiedzy w tej dziedzinie flory. Przechyliłem głowę na bok pytająco i bez większych zastanowień odrzuciłem owy prezent, wszak kto wie czym to może być naprawdę a zachowuje się coraz to bardziej nietypowo. Kiedy powiedziała jakie miała żądania, po prostu machnąłem ręką przecząco. Potem pomachałem co prawda pożegnalnie, bo zaraz w planach miała oddalenie się ode mnie. A kto by tam Ją gonił, prawda? Cóż, w takim wypadku sam oddaliłem się z dala od tego miejsca które nic już więcej mi nie wniesie. Może przynajmniej będę miał już spokój z tymi dziwnymi drażniącymi zapachami?

    [z/t]
    Aki
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 30 Maj 2014, 20:19   

    Aki spokojnym i nie śpiesznym krokiem szedł, choć sam nie wiedział gdzie. Nogi niosły go tam gdzie tylko chciały i nie potrafił tego zmienić. Zanim się spostrzegł znalazł się na malinowej polanie, jak widać miał szczęście, ponieważ maliny były dojrzałe i zdatne do jedzenia. Pół-kot zerwał tyle malin ile był tylko w stanie, poszedł w stronę niewielkiego drzewa. Rozłożył średniej wielkości koc. Usiadł na nim, odłożył maliny, wyciągnął gitarę z pokrowca i zaczął grać swoją ulubioną piosenkę, zajadając przy tym zerwane maliny. Po chwili niewielkie ptaki zaczęły śpiewać swoją ptasią piosenkę, do rytmu narzuconego przez Akiego. Chłopak zjadł ostatnią malinę i zaczął śpiewać. Ptaki przerwały swoje pieśni i wsłuchały się jego głos.

    Skrzyżowanie dróg, gdzie przetaczają się tysiące żyć,
    Jest miejscem, w którym się spotkaliśmy.
    Ze szczerym spojrzeniem patrzeliśmy
    W przyszłość przepełnioną tęsknotą.

    Tak długo jak możemy
    iść wspólną ścieżką
    Mamy dość odwagi, by zmierzyć się z utrudnieniami
    Pokonać je
    I chronić siebie

    Przyrzeczenia wypowiedziane
    podczas zachodu słońca
    Są wciągnięte przez wyblakły żółty księżyc
    Nasza więź łączy nas z daleka, a jednak czujemy ciepło
    Miejmy nadzieję, że to będzie trwało wiecznie.

    https://www.youtube.com/watch?v=o-sNONaYrUA
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,3 sekundy. Zapytań do SQL: 9