Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Organizacja MORIA: Naukowiec Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss Wiek: 32 lata Rasa: Człowiek Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane. Wzrost / waga: 162cm / 56kg Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg
Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka. Znaki szczególne: różowe włosy! Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej. Pan / Sługa: - / (niby)Duma Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz Bestia: Estris (Cienista) Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.) Kryształ: 3,2g SPECJALNE: Mistrz Gry
Dołączyła: 31 Mar 2014 Posty: 319
Wysłany: 6 Kwiecień 2014, 17:54
//pogubiłeś trochę końcówek wyrazów ;c
Do pani sierżant brakowało jej więcej niż do kucharki, więc ich obawy w rzeczy samej musiały zostać prędko stłumione.. wybuchem śmiechu. Nie było jej tak wesoło, choć trochę z niej powietrza zeszło - zawsze to jakiś pozytywny akcent, nawet jeśli strony przeciwnej, to jednak dla wszystkich pozytywny. Chyba, że ktoś popada w skrajności, w depresje - wtedy jest tylko gorzej, coby się nie działo. Ale z Vegą jeszcze wcale tak źle nie było.
Fagas? Kto? Oni?
Spostrzegła jeszcze jednego, leżącego pod ścianą. Wzięła większy wdech i wycedziła przez zęby, właściwie dość zrozumiale.
- To nie to... Przez was nie mam już z czego zjeść zamówionego Lasa-sagne!
I niewiele się to różniło od okrzyku zbuntowanej nastolatki... Może tym, że było mniej chaotycznie?
Ruszył ku niej ten wielgachny postrach, a Vega należała do niskich kobiet, to też właściwie nie miała szans. A i nie był gruby jak jego kolega, to też na sprytne, szybkie ataki nie miała - znów - jakichkolwiek szans..
- Ani myślę! - Kontynuowała słowne stawianie się nim.
Rzuciła w niego chochlą, bez przymierzenia, gdzieś w okolice ramion, odwracając się na pięcie i biegnąć w stronę stolików restauracji. Po drodze rzuciła za siebie, chyba nieco niespodziewanie, a jeszcze przy odrobinie szczęści pewnie także i celnie, korkociągiem do wina. Może trafi go w kolano, albo w brzuch...
- Zadzwoniłam po policję! - Zdecydowała się ich nastraszyć, zatrzymując się przed wejściem do kuchni i w razie czego zamierzając zamknąć im drzwi przed nosem.
Uciekająca, wkurzająca, drobna kobita? Dodajmy jeszcze jej zdolność do uników od latających noży i film akcji gotowy... Na jej szczęście noże tutaj nie latały, ufff...
Walczyła z myślami, wmawiając sobie, że działa dobrze - działa tak, jak powinna. Myślenie o swoich błędach najpewniej mogłoby ją zgubić... a to ostatnie, czego chce w starciu z głupimi karkami!
Tłuścioch już tylko przyglądał się co się dzieje, niewzruszony aż do momentu, w którym dziewczyna nie krzyknęła o rychłym pojawieniu się policji. Momentalnie wypuścił papierosa z ust, jeszcze nie odpalonego i z chęcią zwinąłby swoje manatki, gdyby nie kolega, który chwilę wcześniej ruszył na Vegę.
Bo to właśnie dryblas rozmawiający z dziewczyną oberwał chochlą, aczkolwiek niezbyt wzruszony rzucił się w jej stronę, akurat w momencie kiedy próbowała zatrzasnąć za nim drzwi. Albo przed nim, trudno określić. Siła drobnej dziewczyny była nikła w porównaniu do tej, którą posiadał dobrze zbudowany koksu z siłowni, dlatego drzwi zostały otwarte z hukiem. Właściwie nikt nie przejął się tymi rzucanymi przedmiotami. Mocna dłoń zacisnęła się boleśnie na przedramieniu Vegi, dosłownie chwilkę później jak krzyknęła informację o policji.
- Ty mała suko. - Wysyczał przez zęby, podnosząc drugą rękę, aby uderzyć ją płaską dłonią prosto w twarz. Najwyraźniej przymilny głos nie miał nic wspólnego z ciężką dłonią, która czyniła z niego damskiego boksera.
W międzyczasie Agapit odzyskał resztki przytomności i korzystając z nieuwagi, rozplątał nie do końca związane ręce. Kręciło mu się w głowie oraz nadeszły nudności, ale jak na razie nie przejmował się tym, ażeby zwrócić na to większą uwagę. Podczas zawodów walczył ze złamanym palcem, czy też zabierało mu dech w piersiach jak podczas walki w parterze ktoś zdzielił go prosto w splot słoneczny. Można było pokusić się nawet o śmiałe stwierdzenie, że ma w sobie coś z masochisty.
Podczas gdy Vega uciekała przed napastnikiem, Agapit chwycił kostkę tłuściocha, który szedł właśnie w kierunku drzwi do kuchni.
- CHoooooo! - W połowie słowa okrzyk zmienił swój charakter, ponieważ tłuścioch szarpnięty za kostkę w tył, zupełnie zaskoczony potknął się i wyrżnął prosto przed siebie. Rumor był dość znaczący, ale chyba jeszcze nikt nie zwrócił uwagi na to co działo się w tym zaułku, dopóki naczynia się nie zaczęły tłuc. Agapit na połowę zręcznym, na połowę koślawym ruchem przysiadł na plecach mężczyzny, instynktownie zaplatając nogi wokół jego bioder, a rękoma założył prosty chwyt podduszający. Licząc sekundy czekał, aż tłuścioch przestanie drapać mu skórę ramion i straci przytomność.
Napastnik przy kobiecie słysząc ten dziwny dźwięk puścił ją i odwrócił się, stwierdzając chyba że słowo "policja" jest groźniejsze i ważniejsze niż chwilowa zabawa z dziewczyną. Nie patrząc czy biegnie za nim ruszył w kierunku wyjścia. Zamarł na moment, krzyżując spojrzenia z Agapitem siedzącym na tłuściochu i zamiast pomóc koledze... zaczął biec w kierunku wyjścia z zaułka. Chłopak patrzył za nim przez moment, puszczając nieruszającego się tłuścioszka i w końcu wstał z niego.
Zainteresować się kobietą czy Marcem?
Odpowiedź dla niego była dość banalna, ponieważ ten drugi był w dużo gorszym stanie. Nieco nierównym krokiem podszedł do nieprzytomnego kolegi i pierwsze co zrobił, to sprawdził mu puls oraz oddech, potwierdzając tym samym podejrzenia, że żyje.
Organizacja MORIA: Naukowiec Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss Wiek: 32 lata Rasa: Człowiek Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane. Wzrost / waga: 162cm / 56kg Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg
Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka. Znaki szczególne: różowe włosy! Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej. Pan / Sługa: - / (niby)Duma Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz Bestia: Estris (Cienista) Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.) Kryształ: 3,2g SPECJALNE: Mistrz Gry
Dołączyła: 31 Mar 2014 Posty: 319
Wysłany: 6 Kwiecień 2014, 22:48
Akcja nabrała tempa, co jej się wcale nie spodobało... W dodatku użył całkowicie błędnego określania w stosunku do niej... A to ją wkurzyło - miała swoją wrażliwość na punkcie bycia przezywaną, trwającą od czasów małej dziewczynki z warkoczami, gdy przez słoik wegetariańskiej potrawy była tak nieładnie utożsamiana..
- NIE JESTEM suką! - Wykrzyczała, a krzyk był tym potężniejszy, że ramie od uścisku ją zabolało.
Puścił ją, nie wiedziała jednak, dlaczego to uczynił. Była w szoku - jeszcze w życiu nie miała takiej sytuacji jak ta... I już nie o same użycie siły wobec niej tutaj chodzi, a właściwie o wszystko.
Jej oprawca rzucił się do biegu, ale ona nie zamierzała mu tego popuścić... Porwała się za nim, wybiegając na zewnątrz, na średnio ruchliwa uliczkę. Biegł chodnikiem, na którym było miejsce na wszystko. Gliny już się zjechały, właściwie tylko dwa radiowozy. Ktoś pobiegł za dziewczyną, dwóch weszło do środka, a jeden został na zewnątrz, mając mikrofalówkę przy sobie.
Uciekający nieszczęśliwie wpadł na postać wychodzącą zza winkla. Przewrócił ją, samemu stracił równowagę i poleciał na sąsiedni samochód. Vega dogoniła go. Za nią biegł policjant, krzycząc by się odsunęła, ale ona solidnego kopa sprzedała delikwentowi w miejsce, gdzie słońce nie dociera. I dopiero wtedy nerwy z niej zeszły. Odsunięta przez policjanta, skierowała się w stronę restauracji. Mundurowy mówił jej, aby poczekała przy radiowozie, ale jakoś nie chciało jej się w ogóle zeznawać. Najchętniej uciekłaby stąd, ale by nie budzić podejrzeń, najpewniej będzie musiała trochę pogadać...
Dwójka policjantów zajęła się przytrzymywanym przez Agapita tłuszczakiem, a Vega podeszła do kelnerki, objęła ją w geście troski i powtarzała, że już po wszystkim.
Szef najpewniej jest w drodze, a policja zadowolona ze swoich działań.
Szkoda tylko, że to wszystko dla Vegi nie było wygodne. Pobiegła biegiem do toalety - zmuliło ją to wszystko i musiała przytulic na chwile klozet. Siedziała dobre kilkanaście minut, nim wyszła, blada jak trup. Sięgnęła za ladę po wodę niegazowaną i poprosiła kelnerkę o coś miętowego, na niefajny oddech. Dostała jakieś gumy do żucia.
Ostatnich klientów zwabił sygnał radiowozów i widać było, że jedni tylko chcą popatrzeć, a drudzy odzyskać pieniądze... Niektórych już tutaj nie było - olali tą sprawę.
Vega usiadła przy jednym ze stolików, chwytając się za brzuch. Wciąż czuła, jakby napastnik chwytał z całej siły jej ramię i próbował zmiażdżyć..
Naprawdę bała się. Bardziej niż powinna.
Agapit przyglądał się jak mężczyzna wyskakuje z zaplecza i rusza w kierunku uliczki, ale nie spodziewał się, że kobieta postanowi zgrywac bohatera i będzie goniła takiego dryblasa jak ten oto. Zamrugał zaskoczony powiekami, obserwujac jak napastnik potyka się o kogoś i .. aż się skrzywił na myśl o tym, jak musiało zabolec kopnięcie, jakie zaserwowała nieznajoma dziewczyna.
W porę przybyli policjanci, dwójka z nich właśnie biegła w kierunku Agapita, który nie podejrzewał ani przez chwilę, że dzisiejszy dzień okaże siętak nieznośny. Ból w potylicy dawał mu o sobie znac w każdej niemalże sekundzie. Podejrzewał, że to przez to iż za bardzo się rusza i pochyla nad Marciem, ale kiedy przysiadł na brudnej podłodze – nic się nie zmieniło. Tępe pulsowanie z tył głowy zmusiło chłopaka do sprawdzenia potylicy, a palce bardzo szybko znalazły się w szkarłatnej mazi zwanej krwią. Agapit z pewnością syknąłby po dotknięciu źródła bólu, ale jedynie skrzywił się i zajął poszkodowanym kolegą.
Ustawił kolegę w bezpiecznej pozycji bocznej, ale niewiele musiał robic, bo kucharz i tak znajdował się na boku. Ruszanie rannego z podejrzeniem złamań było dla Agapita oczywistością, dlatego.. nie przesuwał go, ani nie poruszał. Jeden z policjantów zaczął wypytywac przytomnego chłopaka o przebieg zdarzenia, ale kiedy ten zaczął poruszac rękoma w języku migowym – od razu pojął, iż nie wyciągnie z niego w ten sposób niczego logicznego. Poprosił go o zostanie w restauracji w środku, w celu złożenia zeznań. W międzyczasie, drugi z policjantów wezwał karetkę pogotowia, która miała zając się najbardziej poszkodowanym w tym zajściu.
Agapit pozbierał się jakoś z podłogi i wszedł do kuchni, gdzie wszędzie walały się skorupy i kilka innych przedmiotów – niekoniecznie pozbijanych. Najwyraźniej, kelnerka obawiała się wejśc na zaplecze, bo gaz wciąż był włączony. Pozamykał wszystko i poprzestawiał co trzeba, aby lokal nie spalił się – sprzątac jednak nie zamierzał. Sięgnął jakąś z gumek do włosów nad kuchenką gazową i związał swoje włosy stosunkowo wysoko, aby mieć bezpośredni dostęp do miejsca gdzie oberwał jakimś prętem. I podczas gdy Vega zwracała zawartośc swojego żołądka, on przemywał ranę i ogarniał się w podobny sposób.
Przez cały ten czas zastanawiał się, dlatego kolega z pracy postanowił zaciągnąc dług u tak niebezpiecznych ludzi i czy da radę wyjśc bez większego szwanku z tego spotkania. Agapitowi zarzucic można było wiele rzeczy, ale interesował się stanem zdrowia osób, które powszechnie uważał za grono znajomych. Wychodząc z zaplecza, minął kolejnych policjantów i zgodnie z ich poleceniami, udał się do głównego pomieszczenia, gdzie siedziała kelnerka rozmawiajaca już z kimś. I druga dziewczyna, różowowłosa.
Agapit przystanął niedaleko, odkładając ścierkę, w którą wycierał dłonie i sięgnął po notes, na którym zapisał kilka koślawych zdań. Z takim akompaniamentem, podszedł do stolika gdzie siedziała różowowłosa i poinformował ją o swoim przybyciu tym, że położył dłoń na jej ramieniu. Jeśli podniosła głowę w jego stronę, obdarzył ją nieco zbolałym, ale uprzejmym uśmiechem i podsunął jej karteczkę. Nie mówiąc nic odwrócił się i odszedł, podchodząc do policjanta i zagadujac go w identyczny sposób, podsunął kartkę z dręczącymi go pytaniami.
Jeśli Vega spojrzy na kartkę, przeczyta:
Cytat:
Jest pani bardzo odważną osobą, gratuluję i podziwiam. Dziękuję.
Akurat kiedy Agapit od niej odszedł, podszedł policjant i poprosił Vegę o podanie danych osobowych w celu spisania zeznań. Pozwolił jej opuścic to miejsce, po krótkim streszczeniu co się stało. Jeśli zamierzała zatrzymac chłopaka, który dał jej dziwną karteczkę, mogła dostrzec że wychodzi właśnie z lokalu w towarzystwie pielęgniarki z karetki.
Organizacja MORIA: Naukowiec Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss Wiek: 32 lata Rasa: Człowiek Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane. Wzrost / waga: 162cm / 56kg Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg
Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka. Znaki szczególne: różowe włosy! Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej. Pan / Sługa: - / (niby)Duma Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz Bestia: Estris (Cienista) Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.) Kryształ: 3,2g SPECJALNE: Mistrz Gry
Dołączyła: 31 Mar 2014 Posty: 319
Wysłany: 7 Kwiecień 2014, 18:17
Vega czuła się okropnie - kumulacja głodu, stresu i spotkania pierwszego stopnia z nieznajomym, mającym damsko-bokserskie zapędy zrobiła swoje. Doszła jednak do siebie i czuła się prawie tak dobrze jak uprzednio, nim tu weszła pierwszy raz dzisiejszego dnia. Prawie.
Zaczepił ją ten facet od kartek. Obróciła się dość szybko i spojrzała w jego stronę, ale zdecydował się odejść, zostawiając po sobie kolejną... kartkę.
Przeczytała, ale dociec o co chodzi zabronił jej policjant - miał do niej trochę pytań. Cóż... powiedziała o tym i o tamtym, pomijając małe szczegóły które jej z głowy wyleciały i za bardzo nie skupiając się na tej rozmowie. Chciała mieć jak najmniej do czynienia z mundurowymi.
Słowa napisane na kartce podnosiły ją na duchu, ale nie rozumiała czemu zwykły klient miałby jej dziękować.
To była dla niej najważniejsza wiadomość dnia - obcy, który pisał, kręcił się... dziękuje jej. Czy ona była bohaterką? Wątpiła w to... ale w pewnym względzie pewnie nią była.
Po rozmowie z niebieskimi miała już wreszcie chwilę dla siebie. I spostrzegła jak ten Pan od notatek wychodzi z lokalu. Wzięła butelkę swojej wody i płaszcz i wyszła za nim. Musi z nim o tym wszystkim porozmawiać.
Wyolbrzymia niepotrzebnie sprawę, wszak to tylko pracownik, ale ona tego nie wie. Podejrzewała, że ją śledzi, później pomagała mu jednak... I tak jak na każdego kozaka znajdzie się większy kozak, tak i tutaj wcale nie musiał być z tej samej strony.
Dla Vegi była to sprawa, którą sobie chętnie rozwiąże. Pani detektyw wszak...
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!