• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Dyniowe Miasteczko » Pestka
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Veis
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 30 Lipiec 2011, 15:49   

    Jego rozmyślania przerwał głośny łoskot. Zabójca instynktownie spojrzał w tamtym kierunku. Jego czerwone oczy spoczęły na panience, która właśnie spadła z krzesła. Niezdara... Wyglądała normalniej od reszty tych wszystkich, dziwacznie ubranych cudaków. Przywodziła mu na myśl grzeczną dziewczynkę, która wciąż słucha tatusia. Tak więc, co robiła tutaj sama? No cóż, to nie była jego sprawa. Nie zamierzał jej zawadzać, przeszkadzać, ani tym bardziej zaczepiać. Po pierwsze: nie chciało mu się, a po drugie: niby po co miałby to robić? Dziewczynka najpewniej za chwilkę ucieknie z karczmy. To było przecie bardziej niż pewne.
    Odwrócił od niej wzrok. Nie interesowała go. Chociaż, najpewniej jeśliby go o coś zapytała, odpowiedziałby jej.
    Znów spojrzał na Sheerę, oraz podetknął jej menu pod nos.
    - Chcesz coś? - spytał obojętnie.
    Kot pokręcił jedynie głową. Cień wiedział, co leżało w jadłospisie jego przyjaciółki...
    Nie wiedział, gdzie teraz się udać. Może, po prostu ruszy w kierunku Różanej Wieży? Był tam tylko raz, trzeba by było przecie poszukać jakiejś roboty... Nie miał zamiaru bowiem siedzieć cały czas na tyłku, oraz czekać na przebieg wypadków. To nie było w jego stylu. Najchętniej wziąłby paru ludzi za fraki, i skopał im tyłki. Tak dla zabawy...
    Jaki był jego cel? Na tym właśnie polegał problem. Nie posiadał celu, ani pragnień. Nie posiadał niczego, dla czego chciałby żyć. Nie miał też niczego, dla czego warto by umrzeć. Po co więc jeszcze żył? Coś go trzymało, nie pozwalając odejść. Czuł, jakby zapomniał o czymś bardzo ważnym. Skleroza, w wieku zaledwie ponad stu lat? Nie, niemożliwe..
    Day



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 30 Lipiec 2011, 16:30   

    Faktycznie Day wyglądała nad wyraz młodo. Biorąc pod uwagę fakt, iż większość egzystencji odbywała się w atmosferze Krainy Snów parę ładnych dziesięcioleci miała na karku, aczkolwiek w dalszym ciągu wyglądała, jakby miała maksymalnie osiemnaście lat. Sama zresztą przyznawała zapytana, że ma dwadzieścia jeden lat i uparcie się tego trzymała, co rok odliczając swoją domniemaną datę urodzenia, w razie gdyby jakiś cwaniaczek o nią zapytał. Rozpuszczone, rozsypane gdzieś po podłodze brązowe pasma okalały łagodnie jej twarz sprawiając, że wyglądała jeszcze młodziej niż przed upadkiem z krzesła. Tej fałszywej aparycji dodawała także króciutka sukienka, której w żadnym wypadku nie nałożyłaby dorosła kobieta. Przez to wszystko Day miała masę problemów z udowodnieniem swojego doświadczenia w gestii wynalazków a i poprzedni, blond kolor włosów wcale temu nie pomagał. I tak też nic dziwnego, że nieznajomy zignorował ją. Niemniej jednak sama Day w chwili, kiedy zobaczyła mężczyznę nie miała najmniejszego zamiaru go ignorować. Tak, kobieta była zdecydowanie jednym z tych typów ludzi, który pakuje się w kłopoty średnio raz dziennie, a biorąc pod uwagę fakt, że dopiero kilka godzin temu skończyła rozmowę z niebezpiecznym zabójcą (zupełnie nieświadoma, oczywiście) utrzymuje nadzwyczaj dobrze tę normę.
    Zdecydowanie wyróżniał się z tłumu pajaców, którzy właśnie ją otoczyli, z teatralnym uśmieszkiem pytając, czy nic jej nie jest. Nie zwracała uwagi na osoby usiłujące odegrać dobrych pielęgniarzy i przez dłuższą chwilę przypatrywała się mężczyźnie i jego przerażającemu zwierzakowi, który w gruncie rzeczy wywierał na dziewczynie nie mniejsze wrażenie niż właściciel. Czy się bała? Skąd, od dziecka uczono ją, aby eliminować strach a w razie problemów sięgać po miecz i bez zastanowienia ciąć. to była jedyna dobra strona jej wyglądu. Nikt nawet nie przypuszczał, że takie niewinne stworzenie w rzeczywistości jest świadomą swojej wartości i siły kobietą o idealnie sprecyzowanych poglądach i stanowczości niejednego dobrego sędziego. Tak też nie miała większych problemów z podejściem do mężczyzny.
    -Witaj. Nie jesteś stąd, prawda? nie nosisz cyrkowych bufek, nie nakładasz teatralnego makijażu i nie masz na sobie nic, co choćby miało przywodzić na myśl dynię - zaczęła z delikatnym uśmiechem, ale nie tracąc przy tym podobnej sobie czujności i mimo pogodnego wyrazu twarzy, jej oczy były uważne i bystre, jakby chciała nimi samymi się obronić przed ewentualnym atakiem. Na zwierzę tylko rzuciła okiem, ale czując, że traktowanie go jak zwykłego domowego kociaka nie będzie taktowne jedynie mrugnęła oczami sugerując, że naprawdę się jej podoba. Uwielbiała ludzi. mieli zawsze tyle ciekawych rzeczy do powiedzenia.
    Chwilę po zadaniu pytania dosiadła się do mężczyzny i spojrzała nań lustrując go wzrokiem. był dość barczysty, przez co już teraz wiedziała, że gdyby w jakimś wypadku nie okazał się przyjacielem ma marne szanse w starciu z nim. Dodatkowo niezmiernie ją interesowało, co też takiego może robić dorosły, normalny człowiek w tak psychicznej knajpce. Ona zabłądziła, on jednak nie wyglądał na ani zagubionego, ani tym bardziej przytłoczonego wystrojem. może dla innych wydawał się być przerażający, Day jednak bardziej nazwałaby go interesującym, a tylko takich ludzi zwykła zaczepiać.
    Veis
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 31 Lipiec 2011, 20:45   

    Veis zamknął oczy, próbujac się przebić przez barierę wspomnień. Nie potrafił jednak cofnąć się przed TAMTĄ chwilę. Mimo iż wyczuwał, że przed nią również egzystował. Tylko w jaki sposób?
    Minęły dziesiątki lat. A on wciąż pamiętał to, jakby zdarzyło się wczoraj. Wciąż pamiętał swoje zimne, zapomniane więzienie. Lecz kto i czemu go tam zamknął? Nie pamiętał. Wiedział jednak, iż ta osoba musi umrzeć. To jeszcze się nie stało. Był tego pewien. I wiedział, że gdy nadejdzie właściwy moment, rozpozna ją.
    Czy owa osoba wiedziała o jego ucieczce? Czy polowała na niego? Oby. Nie mógł się doczekać ponownego spotkania. Nie z powodu zemsty. Przynajmniej nie głównie z powodu zemsty. Miał nadzieję, iż przypomni sobie wszystko, gdy znów spotka ową osobę.
    Usłyszał kroki, oraz otworzył oczy. W jego kierunku szła owa panienka, która przed chwilą spadła z krzesła. Czego chciała? Nie wiedział. Na chwilę obecną mało go to interesowało. Był, oczywiście skłonny wymienić z nią parę słów.
    Uniósł brew, słysząc słowa wypływające z ust panienki. Był z nikąd. Nie posiadał ojczyzny, ani niczego w tym rodzaju. Nie odczuwał również przywiązania do żadnego miejsca w którym kiedykolwiek był.
    Co to do cholery są te cyrkowe bufki? No dobra, tego że to element jakiś stroju jest, to się oczywiście domyślił. Ale co to było dokładnie? Chyba te dziwne buty, zakładane przez clownów... W sumie, co go to obchodziło?
    - Salve - przywitał się jedynie. Zadane przez dziewczynę pytanie uznał za retoryczne. Była przecież wystarczająco bystra, by sobie na nie odpowiedzieć.
    Nie. Nie miał w żadnym razie zamiaru ułatwiać jej czegokolwiek. Należał do grona samotników, a osoby trzecie powinny to uszanować...
    Day



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 31 Lipiec 2011, 22:18   

    Ona jednak przez dłuższą chwilę nie miała bladego pojęcia, co się wokół niej dzieje. Poczuła nagły przypływ gorąca, pulsujące tętno gdzieś w rozgrzanych skroniach, a mroczki przed oczami zasłoniły jej rzeczywistość. już kolejny raz w ciągu paru godzin miała wrażenie, że lada chwila zemdleje i nijak nie wiedziała, skąd bierze się to uczucie. oparła ręce o blat i biorąc kilka głębokich wdechów zaczęła zastanawiać się nad przyczyną tego nagłego osłabienia. Wiedziała też, że akurat ten towarzysz nie będzie zadawał głupich, męczących pytań w stylu "co się stało", których przecież szczerze nienawidziła, zatem bezpiecznie zamknęła oczy skupiona na przypominaniu sobie ostatnich wydarzeń.
    Kilak poprzednich dni tułała się to po świecie ludzi, to po Krainie Snów w poszukiwaniu nowego mieszkania i tak zaabsorbowana zajęciem zapomniała zupełnie o jakimkolwiek wypoczynku i jedzeniu, a nowego domu jak nie było, tak nie ma. Od tych przymusowych wędrówek osłabła nie na żarty, w dodatku nadal nie miała gdzie mieszkać i szybko musiała znaleźć kogoś, kto zgodziłby się ją przygarnąć do czasu aż nie kupi czegoś swojego. Oczywiście zapominała o majątku, jaki spokojnie wystarczyłby na zakupienie nie jednego, ale kilku domków, a właściwie willi z basenem. Day nie pierwszy i nie ostatni pewnie raz nie skorzystała z kupy pieniędzy, w których posiadaniu była i uznała, że najpoprawniejszym będzie odszukanie czegoś przytulnego na własną rękę. W końcu mogła się zatrudnić, choćby w tej...nie, tutaj zdecydowanie nie mogłaby się zatrudnić. Całe zamieszanie z jej próbą usamodzielnienia się okrutnie ja zmartwiły, a jeśli doliczyć do tego fizyczne zmęczenie dziewczynie doprawdy nie działo się najlepiej. Otwierając oczy podparła dłonią czoło i patrząc w stół pomalutku zaczęła skupiać się na towarzyszu. Sama go zaczepiła, a nie wyglądał na takiego, który będzie za nią prowadził rozmowę. Na jej pierwsze pytanie nie odpowiedział. Cóż, nie musiał, w końcu sama sobie na nie odpowiedziała, jednak nie miała siły na miłe pytania o pogodzie. ponury nastrój sprzyjał ponurym pytaniom i tak też wyczerpanym wzrokiem podążyła z wolna w kierunku oczu mężczyzny. były lodowate, jak te, które ojciec prezentował ucząc ja walczyć. A może i zimniejsze?
    -Samotność się nie opłaca. Klatki, które sami sobie budujemy nie mają zamków, z tych, które budują nam inni możemy się wydostać, ale to, co tworzysz samemu jest więzieniem bez drzwi - powiedziała nie wiedzieć czy do siebie, czy do niego. Akurat w sprawie samotności była profesorem. Dwadzieścia lat siedziała zamknięta w piwnicy znając tylko to, co łaskawie pokazywali jej inni, bez możliwości odkrywania tego, do czego zwykli ludzie nawet nie przywiązują wagi. Nie miała siły nawet westchnąć, więc patrzyła się tylko obojętnie na mężczyznę, bardziej pochlebnie skłaniając się jednak w stronę jego towarzysza. Kochała koty, wszelkiego rodzaju, nawet te ogromne, więc temu zwyczajnie nie mogła sie napatrzeć. Czuła jednakże, że mógłby ją zaatakować, przy zbytnim spoufalaniu się, więc jedynie patrzyła i uśmiechała się z szacunkiem. Przepiękne zwierzę.
    Veis
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 3 Sierpień 2011, 17:10   

    Wściekłość. Ukrywał ją głęboko, mimo wszystko była wciąż wyczuwalna. Ta smarkula pouczała go? Była na to przynajmniej o sto lat za młoda. Z naciskiem na "przynajmniej", rzecz jasna...
    Owszem, znał konsekwencje swych czynów aż za dobrze. Nie zamierzał jednak wyrzekać się żadnej, choćby najmniejszej części swego charakteru. Nigdy.
    Opuszki jego długich, bladych palców powoli zacisnęły się na końcu rękojeści katany. Nie podobało mu się zachowanie panienki. Zapewne najlepiej byłoby dla nich obu, gdyby wróciła do swych pałacy.
    Cień spojrzał spokojnie na Sheerę. Jego oczy sprawiały wrażenie płonących rubinów, osadzonych w twarzy marmurowego posągu. Był zły. Nie pokazywał tego po sobie, lecz był zdolny w każdej chwili wskazać na panienkę, oraz życzyć kotu smacznego.
    Nie. Nie widział w owej panience niczego, poza rozpieszczoną szlachcianką. Delikatne to, i w sumie do niczego nie przydatne. Tylko by w sumie zawadzało...
    Był w stanie zaatakować w dosłownie każdej chwili. Nie obchodziło go, iż wokół było pełno ludzi. Nie sprawiali oni przecie problemu. Wiedział, iż w ten sposób mógłby wejść w konflikt z tutejszym prawem. Mogło być zabawnie.
    Cień wyrwał się z zamyślenia. Nie... Póki nie wiedział na czym stoi, zwracanie na swoją postać zbyt wielu oczu, było bynajmniej niekorzystne. Szczególnie, iż w tak dziwnym miejscu plotki zdawały się rozprzestrzeniać wyjątkowo szybko.
    Nie. Nie było już Jacka the Rippera. Przestał nim być w momencie, gdy dostał się do tego świata. Musiał więc trzymać nerwy na wodzy. Przynajmniej do czasu, gdy był otoczony przez ludzi.
    Jego spojrzenie wyostrzyło się. Już nie patrzył w przestrzeń, tylko na konkretną osobę.
    - Dręczą mnie jakieś dziwne refleksję, iż nie zaczepiłaś mnie bez powodu. Poznam go?
    Słowa same wypłynęły przez jego usta. Tak, był cholernie bezpośredni. Odtrącało to ludzi lubiących gierki, oraz co najważniejsze - plotkarzy.
    - W ogóle, wybacz... To co tu robię, to nie twoja broszką... Żegnam.
    Był rozdrażniony, lecz starał się to maskować. Zły nastrój, rzecz jasna zwalił na pogodę.
    Szybkim krokiem ruszył do drzwi. Sheera z gracją poruszała się u jego boku.
    Wyszedł na zewnątrz. Lecz nie tylko po to by uzupełnić zapas świeżego powietrza. [zt]
      
    Day



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 4 Sierpień 2011, 10:09   

    Kim była? Co skłoniło dziewczynkę z wyższych sfer nie mającą bladego pojęcia o świecie do zamanifestowania swojej niezależności wyprowadzką? Wyrzekła się wszystkiego, bo tak naprawdę arystokratką nigdy nie była, więc o wiele prościej było jej rozstać się ze wszystkim, z czym miała do czynienia przez długie lata życia. Nie chciała się identyfikować z próżną grupą, która ma za nic resztę świata a zasięg jej wyraźnego widzenia ogranicza się jedynie do czubka własnego nosa, zresztą...była przecież odkrywcą. Kiedyś, kiedy jeszcze miała mleko pod nosem składała kupę śrubek w robota kuchennego, dziś, gdy dojrzała i jest pewna swojej wartości odkrywa ludzi i tylko z powodu pewności, że może się przed niektórymi obronić nie bała się ryzykować. Sam fakt, że zazwyczaj nieświadomie wybierała sobie morderców i świrów powodował myślenie, że jest naprawdę wielkim pechowcem i ma szczęście do pakowania isę w kłopoty, ale w gruncie rzeczy lubiła to. Mężczyzna przed nią wyglądał nadzwyczaj groźnie, mimo wszystko Day czuła, że nie bałaby się bronić, jeśli doszłoby do konfrontacji, choć tymczasowo nie była w siłach pokonać dorosłego faceta. Zbyt dawno przestała ćwiczyć, aby teraz jednym ciosem zadać śmiertelne obrażenia, ot, zwyczajnie nosiła przy sobie broń do nagłych przypadków a kiedy sytuacja wydawała się być krytyczna, zastawiała się mocą. A w tej chwili? Odnosiła wrażenie, że jeśli natychmiast czegoś nie zrobi albo kotek, albo jego pan ją rozszarpie na kawałki. po raz enty w swojej karierze wpakowała się w nie lada tarapaty.
    -Czułam, że jeśli natychmiast nie zamienię słowa z kimś normalnym, przeistoczę sie w dynię - skłamała, bo naturalnie nie zaczynałaby pozornie banalnej rozmowy, jaką z założenia miała być tak skomplikowanym poglądem na temat samotności. musiała jednak coś powiedzieć, aby zyskać czas, choć momencik, który pozwoli zebrać jej myśli i stworzyć coś, co złagodzi irytację mężczyzny, któremu nie wiadomo dlaczego okrutnie wadziła obecność kogokolwiek wokół siebie. A może to przez jej infantylny wygląd? W końcu jej aparycja nie pozostawiała wiele do życzenia - była drobną szatynką w króciusieńkiej sukience i doprawdy nie prezentowała się jak wojownik, zatem powodem zaczepienia mężczyzny przez Day, który od razu nasuwał się na myśl była rzecz jasna arystokratyczna kapryśność. Kobieta raz uważała swój wygląd za atut, raz, jak teraz, za przekleństwo. Trudno jej było kontaktować sie z kimś, kto z góry zakłada, że w jej głowie nie siedzi nic prócz parę tekstów piosenek popularnej gwiazdy pop i drogie szpilki.
    -Nie wierzę, że przyszedłeś się zrelaksować, to miejsce lasuje mózg i zaciągają się tu wyłącznie szaleńcy, którym i tak już wszystko jedno. Nie zrozum mnie źle, ale zobaczyć w tej psychodelicznej knajpie kogoś nie w przebraniu clowna jest rzadkim widokiem, dlatego się tobą zainteresowałam. Nie jestem ani ankieterem, ani sfrustrowaną fanką, ot, kierowała mną zwykła ciekawość. I uprzedzę twoje zdanie - jeśli ciekawość to pierwszy stopień do piekła to ja już dawno w nim jestem - uśmiechnęła się delikatnie, nadal uważnie przypatrując się mężczyźnie. tym razem powiedziała szczerą prawdę, więc jeśli ją za to skarci, Day uzna, że nie ma potrzeby dalej z nim dyskutować. Naprawdę czasami ciężko było jej powstrzymać zaciekawienie, ale z reguły wychodziła z takich konfrontacji bez szwanku. Choć ostatnio już ktoś przykładał jej pistolet do skroni za takie wybryki.
    Mijały minuty niezręcznego milczenia, gdy nagle dziewczyna jak uderzona gromem napięła się jak struna, z wymalowanym chaotycznym zaskoczeniem na twarzy. Przecież miała wrócić do domu! Rzecz jasna, nikt jej tego domu nie zamknie, ale biorąc pod uwagę fakt, że służba rozchodzi się po północy, zostawiając posesję zamkniętą na cztery spusty Day czekałaby kolejna noc bez jakichkolwiek perspektyw na dach nad głową. Musiała jak najszybciej wrócić, zabrać swoje rzeczy i udać się do najbliższego hotelu, nie ważne, czy będzie miał siedem gwiazdek czy jedną. Często zapominała o swoich pieniądzach, a i wygodniej jej było spędzać czas anonimowo, nie wyróżniając się za bardzo z tłumu. Nawet rogi, ukryte gdzieś pod gęstymi pasmami włosów nie nastręczały tylu problemów co ostatnio. Miała plan, który wykonany natychmiastowo mógł przynieść naprawdę poprawne skutki. Raz na zawsze opuści apartament bez perspektyw i zacznie życie na fali. Nie ważne gdzie, ważne, że koniecznie musiała zacząć już od dzisiaj. A klucz? Oczywiście nawet go nie dostała od służby, bo w końcu tak było bezpieczniej, ale...kto by się tym przejmował.
    -Najmocniej przepraszam, ale jeśli zaraz nie wrócę do domu, przez kolejne tysiąc lat nie będę miała gdzie mieszkać - powiedziała na odchodne, właściwie będąc już przy drzwiach. Siliła się nawet na metaforę, której po prawdzie sama do końca nie rozumiała, jednak teraz nie liczyło się nic, poza odnalezieniem czegoś, gdzie mogłaby zamieszkać. Łatwo mówić, ale ciężej jest spać po kątach tygodniami.
    <zt>

    Wybacz, jak pisałam, kończę
    Lolitte
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 3 Grudzień 2011, 16:41   

    Było dosyć zimno, dlatego dziewczęta szły dobrym tempem. W czasie drogi nie odzywały się do siebie zbyt dużo. Czasami jedna albo druga otworzyła usta, z których wyleciał obłok białej pary i kilka słów. W końcu dotarły do słynnego Dyniowego Miasteczka. Dlaczego słynnego? Wystarczyło rozejrzeć się w około, bo wszystko ostro dawało po oczach pomarańczowym kolorem w setkach odcieni. Weszły na główną ulice miasta, po której kręciło się całkiem sporo ludzko wyglądających istotek. Litte zwolniła kroku i szukała wzrokiem jakiegoś miejsca w którym można by było coś zjeść, ogrzać się, porozmawiać... W końcu dostrzegła jakąś przyjemnie wyglądającą restauracje;
    -Chodźmy tam.- zarządziła i dłonią wskazała na budynek. Pokierowały się więc w stronę lokalu, a kiedy weszły ich oczom ukazał się przyjemny lokal zapełniony ludźmi w raczej mało oryginalnym pomarańczowym kolorze. Podeszła do nich uroczo wyglądająca niska kelnerka o brązowych oczkach i krótkich włosach tego samego koloru, dziewczyna ubrana była w pasujący do otoczenia fartuszek.
    -Dobry wieczór. -przywitała się uprzejmie.-Życzą sobie panie stolik dla palących czy nie palących?-spytała. Blondynka spojrzała pytająco na towarzyszkę, nie chciała decydować sama, bo byłoby to raczej nie uprzejme z jej strony.
    -Palisz?
    Lorna
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 4 Grudzień 2011, 19:46   

    Podczas spaceru odzywała się bardzo rzadko, może jedynie aby oznajmić rzecz niezwykle oczywistą: że jest jej zimno jak diabli.
    Szła ze spuszczoną głową, obejmując się ramionami i błagając po cichu siły natury, żeby ta udręka w końcu się skończyła i mogła usiąść w ciepłym miejscu przy filiżance...nie. Kubku. Wielkim kubku gorącego napoju.
    Po pewnym czasie dziewczyny wreszcie dotarły do jakiegoś pomarańczowego miasteczka, znanego Lornie chociażby z obrazów czy snów. Jaskrawy kolor niezwykle drażnił ślepia młodej kobiety, jednak nie dawała tego po sobie poznać. Zasłoniwszy swoje oczy grzywką szła ramię w ramię z Lolitte, w poszukiwaniu jakiegoś lokalu, aż w końcu weszły do niewielkiego budynku. Do restauracji.
    - Oczywiście, że nie. - Powiedziała z niewielkim oburzeniem, gdy padło pytanie.
    - Nie wyobrażam sobie tego. - Dodała nieco milej, odsłaniając tęczówki.
    Lolitte
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Grudzień 2011, 14:01   

    Oczy Litte zdążyły się już przyzwyczaić do ostrych kolorów, zresztą dla niej nie było to wielkim problem, były one w końcu ze szkła, więc ich wrażliwość była znacznie mniejsza od ludzkich. Dziewczyna zwróciła się więc do kelnerki;
    -W takim razie poprosimy stolik dla niepalących.-odpowiedziała uprzejmie
    -Więc proszę za mną.- kobieta z uśmiechem na ustach poprowadziła je do jednego z bardziej ustronnych miejsc w kącie lokalu. Stał tam niewielki, okrągły stolik na którym leżały dwie pomarańczowe karty dań, zaś obok znajdowały się oczywiście dwa krzesełka, dla odmiany w kolorze jasnego drewna.
    -Proszę usiąść i zastanowić się, czego panie sobie życzą. Wrócę za minutkę.- po chwili szatynka odeszła od stolika prawdopodobnie przyjąć zamówienie od innych klientów. Dziewczęta zaś miały teraz chwilkę aby zastanowić się co też chcą zjeść. Blondynka przeglądała przez krótki moment kartę po czym westchnęła cicho;
    -Co za różnorodność...-powiedziała z ironicznym uśmieszkiem na twarzy. Większość dań było oczywiście z dynią. Mieli nawet coca cole dyniową! Marionetka spojrzała kątem oka na towarzyszkę;
    -A ty, co masz zamiar wziąć?
    Lorna
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 9 Grudzień 2011, 22:15   

    Lorna wchodząc do pomieszczenia nadal mrużyła lekko oczy, nie mogąc przyzwyczaić się do jaskrawych barw jakich w środku nie brakowało. Były to głównie wszystkie odcienie koloru dyniowego. Gdy dzięwczęta usiadły już przy stoliku odpowiednim do ich potrzeb, młoda kobieta zaczęła ze znużeniem przeglądać dania, oczywiście w większości złożone z znanego w tym mieście owoca. Warzywa? Rośliny w każdym razie.
    - Tak...Hm. Zastanawiam się nad kawą z sosem dyniowym i kruchymi ciastkami z pestkami dyni, na deser. Co do głównego dania...Kurczak z dynią na słodko-ostro byłby w sam raz. - Odpowiedziała z lekkim uśmiechem, odkładając kartę z potrawami. Nastepnie splotła palce, położyła je na stoliku i wbiła wzrok w rozmówczynię.
    - A ty? - Podtrzymała temat.
    Lolitte
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 12 Grudzień 2011, 15:23   

    Litta nie była jakoś szczególnie zakochana w dyniach... Dlatego też była troszkę zawiedziona, że wszystkie dania były z tym, jak myślała-owocem. Właściwie po co wydawała pieniądze na potrawy w tym niezbyt tanim lokalu? Nie musiała w końcu jeść, ale o dziwo-lubiła. Z natłoku myśli uwolniła ją Lorna.
    -Cóż, myślę, że zdecyduję się na herbatkę dyniową i łososia w pestkach dyni a na deser sernik w polewie dyniowej...-powiedziała jednym tchem. Akurat kiedy wypowiedziała ostatnie słowo, jak na skinienie magicznej różdżki przy ich stoliku pojawiła się wcześniej wspomniana kelnerka.
    -Zdecydowały się już panie? W taki razie co sobie życzycie?- spytała uprzejmie, nie czekając nawet na odpowiedź na pierwsze pytanie. Kiedy obydwie już złożyły zamówienie kobieta z uśmiechem podziękowała, zabrała karty i udała się w stronę kuchni. Zostały więc same. Blondynka spojrzała na dziewczynę i uśmiechnęła się lekko;
    -Jakiej tak właściwie jesteś rasy?- spytała bez owijania w bawełnę. Chyba lepiej spytać od razu, prostu z mostu, niż robić jakieś podchody.

    Dziewczyny porozmawiały jeszcze jakiś czas, zjadły ze smakiem zamówione przez siebie jedzenie. Po wepchnięciu w siebie ostatniego kęsa dyniowego dania, Litte była pewna, że długo nie tknie niczego z tym pomarańczowym owocem. Następnie zjawiła się kelnerka, każda z nich zapłaciła ze siebie. Marionetka wstała od stołu;
    -Dziękuję za mile spędzony czas.- powiedziała uprzejmie-muszę jednak już iść. Do zobaczenia, Lorna.-po tych słowa blondynka wstała od stołu i pokierowała się szybkim krokiem w stronę wyjścia.
    z/t
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 10 Kwiecień 2014, 18:48   

    Wszystko, przed czym miała tak wielkie obawy nagle zniknęło. No, może nie nagle, ale on dawał jej takie właśnie poczucie. Jak gdyby to, co ich spotkało było jedynie odległym, mglistym wspomnieniem, które równie dobrze mogło być koszmarem, nie mającym nigdy racji bytu. Doskonale zdawała sobie sprawę, że kiedy już ich spotkanie dobiegnie końca, myśli te ponownie napłyną do jej głowy nie pozwalając zmrużyć oka, lecz w tym momencie nie tym chciała się zajmować.
    Z całą pewnością, gdyby nie była taka niska, położyłaby głowę na jego ramieniu, a zamiast tego musiała się zadowolić jedynie większym przylgnięciem swoim ciałem do jego. Obskurne otoczenie dworca było już za nimi, teraz dookoła roztaczała się masa budynków, między którymi od czasu do czasu ktoś się przewinął. Nie miała pojęcia, która jest teraz godzina, czy to już ranek... Oby tylko nie wszystko było zamknięte.
    - Ach, myślałam, że w świecie ludzi zdecydowanie łatwiej jest się odnaleźć. Ale prawdę mówiąc, nic o nim nie wiem, nya. Jak tam jest? I czemu cię przywiało, Strachu, aż tutaj? - Uniosła głowę w górę by móc na niego spojrzeć. W dalszym ciągu nie mogła uwierzyć, że za tak spokojną twarzą kryje się, niekiedy, tak odmienny charakter. Uśmiechnęła się szeroko potrząsając uszkami. - Masz strasznie intrygującą osobowość. Skrajną. Nie wiadomo czy z tobą przebywać, czy lepiej już uciekać , nya.
    Tak samo szybko jak się roześmiała, ucichła. Bowiem jej oczom ukazał się sporych rozmiarów pomarańczowy budynek. Na pierwszy rzut nie wyglądał zachęcająco, ale czuła, że dziś wszystko jest innym niż się wydaje. I ponad to był otwarty, co dodatkowo przesądziło na jego korzyść. Pestka stała się ich kolejnym przystankiem.
    _________________




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 14 Kwiecień 2014, 12:24   

    Wszystko, co się zdarzyło. było przeplatanką po zakręconej sinusoidzie, po chaotycznej amplitudzie, i jej niepowtarzalnym okresie. Od depresji do euforii, od gniewu po słodycz, od chłodu po ciepło, od śniegu po deszcze - z krawędzi nad krawędź, z klifu w przepaść. I lot ku górze po drodze.
    Mieszanka, która obecnie zdawała się już uspokajać swoją wybuchową naturę; mieszanka, która na szczęście nie wybuchła.
    Szedł z nią uliczkami miasta, pozwalając sobie na pielęgnowanie ciszy, coraz przerywając ją fragmentami ich już od długo dłuższego czasu trwającej rozmowy.
    - Może i łatwiej, ale to zależy. Nieznajomi drugi raz na siebie prędko nie wpadną, ale chcący się po raz kolejny spotkać mają ku temu pomoc techniki ludzkiej.
    Zaczął się temat świata ludzi, który był mu dobrze znany, lepiej niż ten. I chętnie by tam teraz siedział, a niżeli tutaj. Ale musiałby odnaleźć jakieś bramy, albo jakiegoś klucznika. Cokolwiek, co pozwoliłoby mu wrócić, a, niestety, czasem tkwi tu dłużej, bo sposób na bezproblemową podróż niknie w nieznanych mu lokacjach, do których wpada nierzadko całkiem nieznanym sobie sposobem.
    Avi przyleciał do niego po kilkudziesięciu minutach samotności i polowania na robaki. Może i dobrze, że wiele nie widział?
    Widzę, że, znów, razem, dalej, jesteteście. Jeszcze się, Panie, leczysz?!
    Tak, ptaszyna nadal nie wiedziała, że ona to ktoś więcej niż pomoc medyczna... Zaraz, jak ją to określił na samym początku? Eee, nie chce mi się szukać, pfff... W każdym razie usiadł w jej bujnych włosach.
    - Świat ludzi to byłby prawdziwy ewenement, gdyby znajdował się w Krainie Luster. Ale na dłuższa metę mógłby być nudny i szkodliwy dla tutejszych mieszkańców, choć to zależy, bo czasem mam wrażenie, że ludzki świat jest znacznie mniej podły... Ludzie znają wiele, każde miasto jest bardzo podobne do innego, wszystko podlega niezmiennym prawom, a tutaj? Tutaj co krok, coś się zmienia. A to nagle inna pora roku, inna temperatura... inna grawitacja badź ciśnienie. Każde miasto wygląda zupełnie inaczej, łatwo tutaj o różnorodność. Nie ma dwóch takich samych miejsc. Po prostu magia.
    Rozgadał się Pan Skrzydlaty, a przy tym zdawał się być pochłonięty próbą opisania jej tego nieznanego świata. Jego ręka zdawała się wspomagać jego opisy, a głos sam w sobie płynął po wyobrażanych sobie przez niego miejscach - rzekach, górach i budynkach, zarówno tego świata jak i świata w którym spędził całe swoje życie.
    Czemu tutaj się znalazł? A czemu nadal tu zaglądał? Swoją drogą, dawno ze swoją współlokatorką nie pomówił sobie więcej... powinien w końcu Iskrę zastać w ich mieszkaniu i przedyskutować parę spraw. Martwił się o nią za każdym razem, gdy przebywał za lustrem i działy mu się różne, niestworzone rzeczy. Ona pewnie także się o niego martwiła...
    - Może kiedyś uda mi się pokazać Tobie ten drugi świat. Jest tam fajnie gdy się jest Strachem. Ten świat aż krzyczy emocjami, choć wiele z nich jest pustych. Aż mi się trochę stęskniło za pozjadaniem paru, hihi...
    Okazał zainteresowanie posiłkiem i zaraz został z biegu zapytany o swoją osobowość. Intrygująca? On tego tak nie widział, bo zmiany w sobie zauważał wolniej niż one postępowały. Poza tym nie przeszkadzało mu to za bardzo...
    - Hebi... Sam właściwie nie wiem, jaki jestem. Ostatnimi miesiącami działam pod wpływem chwili, a to wszystko pewnie przez ten świat, który wciąż poznaje i czynię to właśnie od niedawna... Chociaż zaraz, właściwie to ponad rok. Ależ to szybko mija!.. Ale nie uciekaj ode mnie! Przecież cie nie zjem... chociaż powinnaś dobrze smakować, muahahaha!
    W rzeczy samej, raz bywał straszny jak Strach, raz potulny jak pluszak. Ale kotka mogła poczuć, że jej skrzywdzić nie zamierza, a nawet chciałby dłużej z nią zostać.
    Zatrzymali się. Przed ich oczyma ukazało się wejście do Pestki - do dość ciekawego, jak mu się zdawało, miejsca z jedzeniem.
    - Wejdźmy tutaj. Może zastaniemy tutaj ciepłe mleczko dla Ciebie... Chociaż...
    Gdy wszedł, podobnie jak na zewnątrz, wszystko było z dyni. Wszystko dyniowe, co do joty!
    - Wiesz co, chyba jedyne mleko jakie tutaj podają, to dyniowe. Może być? Może smakuje prawie tak jak to kokosowe, a owe chyba dość podobne do krowiego, więc i smaki takie podobne, czyż nie? Oj no, na pewno nie samym mlekiem żyjesz!
    Próbował znaleźć dla niej zastępcze rozwiązanie obiecanego mleka, ale chyba łatwo nie będzie...
    - Ewentualnie można jeszcze poszukać gdzie indziej... - Zaproponował, ale wyraźnie niechętnie.
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 15 Kwiecień 2014, 11:51   

    Całą drogę z zaciekawieniem wsłuchiwała się w jego odpowiedzi; niedługie historie o świecie, którego nie miała okazji nigdy poznać, a może raczej poprzez utratę pamięci nie była w stanie sobie tego przypomnieć. Nie mniej, interesowały ją te miejsca po drugiej stronie, co zostało spotęgowane jego słowami. Czy to możliwe, że światy te tak bardzo się różniły? Że ludzie swoimi zachowaniami i sposobem bycia odbiegali od mieszkańców Krainy? Nie była w stanie sobie tego wyobrazić, jednak wiedziała, że bez względu na wszystko nie zamieniłaby miejsca, w którym mieszka. Tu było jej dobrze. A on, cóż, nie trudno było wywnioskować, że miał na ten temat odmienne zdanie. Chyba dobrze żyło mu się wśród ludzi, a w Krainie nie chciał przebywać na stałe. Wszystko to zapewne składało się na przeszkodę, barierę, która ich dzieliła.
    - Nie uważasz, że ta różnorodność jest o wiele ciekawsza? Nigdy nie możesz być pewnym, co cię spotka, kto stanie na twojej drodze. Schematyczność ludzi jest monotonna, nya. Ten świat potrafi w wielu sytuacjach przyjemnie zaskoczyć. Jak... Jak mnie dzisiaj.
    W międzyczasie znów pojawił się ten maleńki ptaszek, który zdaje się nazwał ją poprzednio punktem medycznym, ponownie niebezpiecznie blisko niej się zatrzymując. Konkretniej, we włosach. Nóż, chciał zbudować gniazdo? Tym razem bez większych oporów przystała na taką odległość, wiedziała, że nie jest groźny i nie zawsze miał pojęcie o tym, co się dzieje.
    - Niestety do Stracha jeszcze trochę mi daleko, a uszy i ogon raczej nie pozwolą tak łatwo wtopić się w tłum, nya. Ale jeśli tylko mi się uda, chętnie odwiedzę twój świat. Chcę się sama przekonać jak on wygląda. Może w rzeczywistości nie będzie, w moim mniemaniu, aż tak gorszy od tego?
    Jednak kiedy usłyszała, że niekiedy tak gwałtowne zmiany w jego zachowaniu wywołuje to obce miejsce, czuła po części się winna, że jeszcze go tu zatrzymuje. Lecz czy zmieniłoby to coś, gdyby błąkał się tu sam? Chyba nie... Tak mogła w razie czego zareagować, starać się odwieść go od niektórych czynów, choć na dworcu ani trochę jej się to nie udało. Mogła wprowadzić w pogodniejszy nastrój, jeśli nie swoją osobą, to mocą. Tylko, że samo takie myślenie nie wystarczało, wciąż mało go znała, nie był przewidywalny, to i jej metody mogłyby okazać się mało skuteczne.
    - Jeszcze ci mało emocji, Strachu? Dotrzymywanie ci towarzystwa jest prawdziwym wyzwaniem dla mojej psychiki. Aż boję się myśleć, co może stać się dalej! Hmmm - Zamilkła na moment zastanawiając się nad dalszymi jego słowami. - Powinnam? Tego chyba zdążyłeś się już dowiedzieć.
    Choć przez moment, to jednak miał okazję to zrobić, a ona... Cóż, ówczesne jej zachowanie pozostawiało wiele do życzenia. Nie to chciała teraz rozpamiętywać.
    Wnętrze Pestki niewiele różniło się od tego, co widziała na zewnątrz. Dominujący był tu kolor pomarańczowy, nie, trafniejszym określeniem będzie dyniowy, przeplatany z nutą kilku innych, idealnie się razem prezentujących. To miasteczko było wręcz przesiąknięte Halloweenowym klimatem, co w zbyt dużych ilościach potrafiło przyprawić o zawroty głowy.
    - Haha, przecież nie żywię się jedynie mlekiem, nie spodziewałam się, że zastanę tu coś innego niż dynie. A miejsce bardzo mi się podoba i nie mam ochoty się stąd póki co ruszać. – Trzymając go za dłoń ruszyła w kierunku jednego ze stolików, znajdującego się bardziej na uboczu, by rzeczywiście teraz mogło być spokojniej. Dyniowy lampion, który się na nim znajdował był dla nich jedynym większym źródłem oświetlenia. Niewielki, tańczący płomyczek, po tym jak usiadła, stał się dla niej punktem obserwacji. I dopiero wtedy ją olśniło, uniosła głowę patrząc na Noritoshiego wielkimi oczyma.
    - Nya! Zapomniałam! Przecież ty nie jesz takich rzeczy! Och, powinnam była zaproponować coś bardziej przemyślanego, co nie dotyczyłoby tylko jednej osoby, ale przez to wszystko... – Uśmiechnęła się przepraszająco, jednak proponując tego typu miejsce chodziło jej w tym wszystkim bardziej o fakt możliwości dłuższego spędzenia ze sobą czasu i rozmowy, bez nieprzewidzianych komplikacji, więc wiedza o jego jadłospisie kompletnie wyleciała jej z głowy.
    _________________




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 16 Kwiecień 2014, 11:11   

    Różnorodność tych światów to pojęcie względnie. Każdy z nich różni się na swój sposób, a w świecie ludzi różnice dają się opisać prawami, wzorami.Tutaj wszystko dyktuje magia i nic nie jest pewne. Mimo to, dostrzegał wiele podobieństw, a najważniejsze jest takie, że w obu można żyć.
    - Tam też można się zaskoczyć, pomimo tej monotonności. Ale na pewno mniej takich niespodzianek jest, ale znów ludność reaguje podobnie, bo nie spodziewa się zmian. A pewnych zmian są złaknieni. Ludzie muszą sobie siąść codziennie i dowiedzieć się, co w świecie się dzieje, najlepiej dowiedzieć o jakichś wojnach, wypadkach... a to nieczęsto się tam zdarza. Ale masz racje, tutaj więcej ciekawość ma pożytku, a na pewno moja.
    Avi siedział w jej włosach i być może nawet pomyślał o ich podobieństwie do gniazda, ale śpieszno zakładać mu go nie było. Wszak pierw musiałby znaleźć jakaś ptaszynę.
    - Nie potrzebujesz się wtapiać tak w tłum. Ta Lucky... żyje tam normalnie. Jakoś pochowa swoje kocie dodatki i buszuje po nocach... Sądzę,,że noc będzie wystarczającym okryciem, by móc przejść się po ludzkim mieście. Wszak ja mam skrzydła do ukrycia, prawda? To coś większego, od twoich pulchnych uszu.
    Sięgnął dłonią i podrapał ją po główce, między uszami i w ich okolicach. Nie obwiniał jej za jego humorki, ani tym bardziej nie chciał, by sama to czyniła. Jej psychikę może i poprzestawiał, ale nie dostrzegał tego zbyt dobrze. Przede wszystkim dlatego, że nie chciał się nią karmić.
    - Bu! Nie bój się, kotku... Najwyżej poczujesz pustkę, zjawiającą się znikąd, niach...
    Smakowała mu, a owszem, ale za krótko delektował się jej ustami, by poczuć pełen bukiet.
    - Obawiam się, że nie dość zasmakowałem. Czasem ciężko jednym łykiem poznać każdy kwiat bukietu smakowego dobrego trunku... Podobnie jest z Tobą.
    Tak, zdecydowanie dużo już dyni się Nori dzisiejszego wieczoru i dzisiejszej nocy naoglądał. Ale ich obecność nie drażniła go - był na ten wystrój po prostu obojętny.
    - Różnie to bywa z dachowcami... A myszy, kocie, zajadasz?
    Zaśmiał się, patrząc na jej twarz. Próbował sobie wyobrazić, jak takową je... i ogon jej zwisa z kącika ust. Obleśnie-urocze. Ze śmiechu nie mógł się powstrzymać, aż nie weszli do środka. Dopiero wtedy zdołał się przyzwoicie zachować.

    Zajęli miejsce za stolikiem i zastanawiał się nad bogactwem menu, które po chwili jakiś kelner im podał.
    Hebi nagle oprzytomniała, że Strachy mają swój jadłospis, ale Noritoshi nie ograniczał się tylko do emocji. Czasem lubił zjeść coś ludzkiego. Dyniowego chyba także...
    - Bez obaw, kotku... Jadam czasem takie rzeczy. Co my tu mamy, hmmm...
    Zajrzał w listę podawanych dań i czytał co ciekawsze, akcentując każdą potrawę w inny sposób, co musiało dość komicznie wyglądać:
    - Tuńczyk w zaprawie dyniowej, Chomiki smażone w zalewie dyniowej, dynia nadziewana bukietem roślinnym, dynia w towarzystwie mięs krainy... Sok dyniowy, miąższ tarty... Wywar z pestek...
    Wszystko brzmiało obco, ale część potraw wydawała mu się w miarę możliwa.
    - Zainteresowało cię coś z tego, Hebi?
    Spytał, ciekaw czy jednak niewoli po prostu mleka...
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,1 sekundy. Zapytań do SQL: 9