• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto » Szpital » Sala nr. 23
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Maj 2014, 17:56     

    Wiadomość od Agapita dotarła dopiero 30 minut po wiadomości Maggie:

    Cytat:
    Maggs, mówiłem ci - WIDZIAŁEM torturowaną Belle. Trzymałem ją w nocy w ramionach, słyszałem jej wrzask przerażenia. Musiałem dowiedzieć się czy to była prawda, czy ze mną jest coś się ze mną dzieje i świruję.
    Zdrowiej.
    Odezwę się jeszcze dzisiaj.
    Przepraszam.
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 5 Maj 2014, 20:16     

    Znikanie Agapita było pewną zagadką, ale skoro działo się to sporadycznie, to nie miała mu tego za złe.
    - To ma sens. Cóż, zakręcony trochę, ale ma przecież prawo taki być...
    Do sali weszła jej kochana córeczka. Tak, traktowała ją tak już od dobrych lat. Nie była w pełni zadowolona, że tutaj przyszła i nie pokazywała po sobie tego, choć Ryana mogła wyczuć, że super szczęśliwa mamusia z tego nie jest. Ale między szkołą, szpitalem i mieszkaniem nie ma wielkich odległości, to nie ruchliwe centrum Londynu - i może chodzić po tych ścieżkach, ma już swój wiek. Zresztą dość przeszła w życiu by nauczyć się samodzielności.
    - Och, kochanie moje! - Uradowana jej przybyciem, objęła ją dłonią i spojrzała w jej buźkę,w jej duże oczka. Spojrzała kolejno na Maggs i pewnie ta była zaszokowana, że tak młoda, a taką już dużą córeczkę ma.
    Gdy miała się już odezwać coś, Rya oznajmiła, ze musi na chwile wyjść.
    - Nie oddalaj się za daleko! - Ostrzegła ją.
    Wyszła z sali dość prędko. Niebieskowłosa zaproponowała, aby za nią poszła, ale nie było raczej takiej potrzeby:
    - Zna drogę powrotną na oddział, skoro tutaj trafiła, to bystra dziewczynka, poradzi sobie.
    Patrząc na Vegę, można było doprawdy zawierzyć jej słowom - była pewna, że małej nic się nie stanie. Pewnie toaleta, albo chęć zjedzenia czegoś z automatu czy coś... Bo raczej szpitala nie opuści całkiem!

    - Tak w ogóle to jest... cóż, moja córka. Długo by opowiadać... Adoptuję ją od blisko miesiąca, ale znam od kilku lat. Jej matka...
    Usiadła na krawędzi łóżka z ociężałości wspomnień. To była świeża dość sprawa. Głos jej się podłamał.
    - Nie powinnam o tym ci wspominać, dość cierpienia masz w sobie, by nie musieć nieszczęścia innych wysłuchiwać... Ale już dokończę może...
    Przetarła oczy, w których jej na moment łzy stanęły. Zawsze, gdy widzi po kilkugodzinnej przerwie swoją kochaną, w moment w jej oczach staje wizerunek jej biologicznej mamusi.
    - Miała wypadek samochodowy i zginęła. Mała została sama. Wywalczyłam do niej prawa, bo kocham ją...Kocham ją od lat. Jak swoją córkę!
    Tak bardzo chciała być matką w ostatnich latach i jej się to spełniło. Tylko że jakoś ojca teraz by chciała znaleźć odpowiedniego.
    Milczała chwilę. A wyraz jej twarzy poprawiał się z sekundy na sekundę. Gdy komuś o tym mówiła, zawsze trafiały ją sentymenty i łzy w oczach stawały. Ale potem napełniała ją nieznana siła - optymizm w niej rozkwitał!
    - Jak wyzdrowiejesz, zaproszę cię do siebie na kawę bądź herbatę i się bliżej z nią może zapoznasz!
    Rozpromieniła się i tego samego oczekiwała od niej.

    Po pewnym czasie do sali weszła powtórnie Rya. Jak sądziła, zatrzymała się w toalecie. Przecież jej by nie okłamała!
    Dobra, kłamała... ale jak coś za bardzo, to z pewnością Vega to wychwytywała, a poza tym, jak się na niej jeszcze lepiej pozna, to i na jej kłamstewkach chyba też... Z drugiej strony i ona może się w nich poprawić! Ale każdy wie, że kłamstwo ma krótkie nogi i już!
    Przyciągnęła ją do siebie i zaproponowała gestem, by usiadła jej na kolanie.
    - Skarbie, ta Pani, to ciocia Maggie. Maggie, to moja córeczka, Ryana. - Powiedziała mile, z uśmieszkiem na twarzy, sądząc, że nie będzie jej przeszkadzać użycie zwrotu "ciocia".

    //Ech, wypadłem z rytmu. Pewnie następny post będzie już lepszy.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
    Maggie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Maj 2014, 20:29     

    Maggie spoglądała na Vegę i zastanawiała się jak sobie z tym wszystkim poradzić. Prawdą było to, że Agapit kochał Belle i Maggs to rozumiała. Jednakże szybko wybiegł z tego szpitala, nie mówiąc nawet „cześć”. A ona chciała z nim na ten temat porozmawiać, wyjaśnić mu wszystko. Dlaczego? Laugh była jedną z nielicznych pewnie osób w Krainie Ludzi, którzy zdawali sobie sprawę z istnienia innych krain oraz istot. Chciała wtajemniczyć go w to, jednakże zbyt szybko jej zwiał. Nie była na niego bardzo zła… po prostu chciała spędzić z nim trochę więcej czasu… odrobinę dłużej mieć go przy sobie. Chociaż troszkę… no ale cóż.
    Minuty upływały, jedna, druga, trzecia… a telefon milczał. Maggie spojrzała po raz ostatni na wyświetlacz i uśmiechnęła się smutno. Wyciszyła komórkę i położyła ją na półce. Chciała teraz porozmawiać z Vegą. Przecież nie może się tak o wszystko zamartwiać. Nie może być taką egoistką. No i sama chciała, żeby ją traktowano na równi z innymi. I po części Agapit to zrobił, nie mogła mu mieć nic za złe.
    - Kiedyś zdążysz z nim więcej pogadać – powiedziała i uśmiechnęła się. Belinda to po prostu jego oczko w głowie.
    Nagle do sali wpadła jakaś dziewczynka… córka od Vegi? Maggie poczuła ukłucie w klatce piersiowej. Ona NIGDY nie będzie mogła mieć dziecka. W jej przypadku nawet adopcja nie wchodzi w grę. A chciała mieć takie małe maleństwo, które mogłaby przytulić do serca, powiedzieć jak bardzo je kocha. Jednakże… nie było jej to dane i nie ma co dłużej na ten temat myśleć. Zanim zdążyła się z małą przywitać ta tak samo szybko wyszła.
    - Urocza dziewczynka – powiedziała Maggie i uśmiechnęła się delikatnie. – Jesteś wspaniałą kobietą, Vegą. Kochasz czyjeś dziecko jak swoje własne. Wzięłaś Ryanę pod opiekę, gdy jej biologiczna matka umarła. To naprawdę piękne i szlachetne. – Na chwilę zamilkła. Zaczęła się zastanawiać na to, co ma odpowiedzieć na „jak wyzdrowiejesz”. Ona nigdy nie będzie zdrowa. Przymknęła jednak oczy i po raz kolejny się uśmiechnęła, tym razem nieco smutniej. – Z wielką chęcią.
    Można powiedzieć, że Maggie zapomniała o milczącej komórce… do czasu, aż nie dała o sobie znaku. Usłyszała wibracje i niemal jak głupia się na nią „rzuciła” i od razu odczytała wiadomość od Agapita z drżącymi rękoma. Po chwili jednak… opuściła ręce i westchnęła ciężko. Nie wiedziała co mu odpisać. Nie miała zielonego pojęcia jak to wszystko ubrać w słowa… dlatego postanowiła nie odpisywać. Jest z Belle będzie tylko niepotrzebnie im przeszkadzać. Niech się nią nacieszy.
    Nagle do sali wróciła mała Ryana. Uśmiechnęła się do dziewczynki.
    - Dzień dobry – powiedziała do niej.
    Maggs bardzo się zdziwiła, kiedy Vega przedstawiła ją swojej córce jako „ciocię”, jednakże o wiele lepiej będzie się czuła, jak mała będzie się do niej tak zwracać niżeli per „pani”. Nie miała nic przeciwko. Uśmiechnęła się.
    Całkowicie zapomniała o telefonie, który teraz leżał na brzegu łóżka.
    Ryana
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Maj 2014, 20:46     

    Byłam nawet bardzo szczęśliwą dziewczynką. Niedawno spotkałam małego, białego psiaka. O ile tak można nazwać. Był zagubiony i smutny, wiec go wzięłam do torby. Była taka śliczna, nawet nie wiedziałam jak do małej mówić. Nazwałam ją w końcu Vasiri. Rozumiała nawet to, co się do niej mówi. Więc nie widziałam jak największego problemu, by się nią nie zająć. Uśmiechałam się lekko. Zielony oczka posmutniały, gdy „ciocia” była nieco chora. Może źle się czuła? Wierzyła w to, że będzie lepiej. Musi być lepiej. Nie było to z mojej strony grzeczne, że tak wybiegłam, ale musiałam. Trzymałam ręki mamy, ale jak się przywitała, przytuliłam, jak mogłam nową ciocię. Owszem, nie było to na początku zręczne, że tak od razu mówić. Nie lepiej poczekać z tym? Mama była szczęśliwa, ale jak powiedzieć, że spotkałam tą słodką Vasiri?
    - Dzień dobry, pani Maggie.
    Uśmiechałam się. Oczkami pokazywałam, że wierzyłam w to, że wyjdzie z tej okrutnej choroby. Przecież też nie mogły ją zostawić. Zdjęłam plecak i usiadłam grzecznie na krzesełku. Na początku męczyłam się, ale w końcu dałam radę. Ach jestem taka z siebie dumna. O nie, bylebym nie była wyrozumiała, czy też narcystyczna.
    Otworzyłam plecak, by zobaczyć jak się czuje Vasari. Nawet dobrze, myszkowała sobie po plecaku i tego nie dało się ukryć. Plecak dziwnie sam z siebie się ruszał. Nagle bum! Wystaje łepek od tornistra. Tego już się nie dało ukryć. Spaliłam się burakiem. To był mały psiak który był bardzo puchaty i bialutki. Brązowe oczka i nosek, wydawały się takie urocze. Vasari jak i ja, spojrzałyśmy się na mamę słodko i uroczo.
    - To jest Vasari, pozwolisz, żebym o nią dbała? Jest bardzo inteligentna i się mnie słucha!
    Powiedziała słodko. W tym nie chciała kłamać, znalazła, no cóż. Niech mama się zgodzi, albo ja tez będę mieszkać pod mostem, z tym psiakiem! O i wtedy mama będzie smutna!
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 8 Maj 2014, 19:43     

    Kiedyś z nim jeszcze pogada, tak, a spróbuje przynajmniej. Teraz jednak nie było to takie istotne. Nie było go, miał swój świat, swoje kredki i swoje potrzeby. Nie będzie mu przecież przeszkadzać, bo i tak ma swoją miłość.
    Magg nie mogła mieć i Vegę to smuciło, że takie jej nędzne życie... Ale mimo to i tak znajdowała czas na kolory, i tak długo się już tutaj zasiedziała, a czas mijał. Dostała znaczne słowa pochwały od Maggs, słowa, który podniosły ją na duchu. I nie czuła, że wyzwaniem było pokochać jak własną obcą dziewczynkę. Czuła, że wyzwaniem było zaakceptować ten stan rzeczy,b o miłość bywa ślepa, a rozum i logika mają jasne prawa i doszukują się nieodpowiednich decyzji nawet po fakcie ich dokonania. I nie, nie miała wątpliwości w tym wypadku - prawdziwie była poświadczeniem pięknego i szlachetnego czynu, jak to ciocia Magg powiedziała.
    Faktycznie, sformułowanie "jak wyzdrowiejesz" było bezsensowne. Miała tutaj na myśli wyjście ze szpitala, ale... czy czasem dla Vegi właśnie taki stan rzeczy nie był wyzdrowieniem? Przecież chory jest ten co w łóżku siedzi, a zdrowy ten, co z życia korzysta! Halo, Maggie, rozchmurz się, dziecko przyszło!
    Roszady z telefonem nie skomentowała. Domyślała się, że czeka na esemes, widziała, że najpewniej jakiś dostała, ale może to tylko wygrany mercedes był, skoro nie odpisywała. W każdym razie, nie przeszkadzała jej w obsługiwaniu telefonu, bo to jej teraz jedyne okno na świat.
    Zechciała wpaść do niej, super! Na pewno będzie spoko, ciasteczka, krakersy, paluszki... Nie no... może jakie fajowe monopoly ogarną!
    Wróciła Ryana. Magg nie przeraziła się nazwaniem ją ciocią, co uspokoiło Vegę. Nie kojarzyła teraz, by kiedyś już kogoś tak Ryanie nakazywała nazywać, więc ma tą pierwszą, przybraną ale jednak, ciocię!
    Ryanie coś się w plecaku ruszało i Vega nie miała za bardzo pojęcia, co. Siedziała na krzesełku i wszystkie trzy siedziały chyba tak, że miały siebie wzajemnie w dobrym zasięgu wzroku. Gdy już miała pytać, co tam ma, z kieszonki wynurzył się słodki, biały, puszysty pyszczek... Pies!
    - Och, skarbie... Skąd go masz?
    Z oczu nie patrzyło jej najlepiej. Mieszanka śmiechu z zaskoczeniem, a także matczynego "nie, bo wiesz że nie mamy warunków na psa", czyli standard gdy mamę się pyta o zwierzaka-czworonoga w bloku.
    - Wiesz, ze się nie zgodzę... przecież nie mamy sposobności zadbać o pieska. Ty masz szkołę, ja kilka prac, studia... A sam w domu nie może przebywać dzień w dzień..
    I co patrzyła na ten słodki pyszczek futrzaka, wiedziała, że go chce.. Aż podeszła do plecaka, przykucnęła i zaczęła gładzić pieska. Ale jakoś nie bardzo wiedziała, co z tym zrobić. Najlepiej było go zostawić, gdzie był, ale taki słodki był...
    - Gdzie go w ogóle znalazłaś?
    Nagle ją olśniło, że nie wiadomo skąd to i że... może to być przecież czyjaś zguba! I coś podejrzewała, ze w toalecie to była, bo psina zaczynała nie najlepiej w plecaku się szamotać i nie wiedziała co zrobić, czy się przyznać, czy nie!
    _________________

    y y x x x x x x x x y
    Maggie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 12 Maj 2014, 20:36     

    //Wybaczcie, dziś raczej krótko...


    Maggie nie miała nic przeciwko nazywania ją ciocią, ani temu, żeby przyszła do Vegi w odwiedziny, kiedy wyjdzie ze szpitala. W sumie to był całkiem niezły pomysł. Dlaczego? Ponieważ oderwie się od codzienności, rutyny i zamartwiania się życiem, które nie mogło się kręcić tylko wobec Agapita, prawda? W sumie może ze znajomości z Vegą wyjdzie coś więcej... mam na myśli oczywiście jakąś przyjaźń czy coś! Maggs byłaby zadowolona, gdyby tak było. Czemu? Ponieważ miałaby kogoś bliskiego jeszcze. Spędzanie samotnie czasu nie jest fajne. No i obiecała A., że będzie mniej czasu poświęcać pracy. A jak będzie miała więcej wolnego, to będzie musiała jakoś go zapełnić, prawda?
    - Nie mów do mnie per pani - powiedziała Maggs i się uśmiechnęła do dziewczynki. - Albo ciociu albo po prostu po imieniu.
    Maggie przyglądała się całej akcji z tym psiakiem. W sumie, gdyby nie choroba, to by z chęcią go wzięła. Ale jej nie pozwalała na to słaba odporność, a szkoda. Uroczy piesek. Uśmiechnęła się delikatnie, ale nic nie powiedziała. Czekała na rozwój wydarzeń. Mała Ryana pewnie nie będzie zadowolona z faktu, że Vega się na tego zwierzaka nie zgodziła. Dziewczynka już pewnie się do niego przywiązała, małe dzieci miały to do siebie, że nie potrzebowały zbyt wiele czasu, by coś polubić.
    Ryana
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Maj 2014, 18:26     

    Ciocia jak i mama chyba były na czymś bardzo skupione. Nawet nie wiedziałam o czym rozmowa trwa. Może o chorobie, a może o jakimś chłopcu? Nie wiem, nie potrafię się domyślić, ponieważ, aż taka duża to nie jestem! Natomiast, byłam bardzo duża na pieska. Przecież była taka słodka i niewinna. Wyskoczyła mi z plecaka, po czym usiadła mi pod nogami, bo jednak krzesełko było wysokie, a trudno się wdrapywałam. Zeskoczyłam, podchodzę do Vasiri. Głaszczę i wzięłam ją na rączki, a ona mnie polizała. Zaśmiałam się, po czym przytuliłam do swojego serduszka. Ta się tylko wtuliła, i zasnęła.
    - No mamo! Zobacz jaka jest słodka. Jestem duża, zaopiekuje się nią!!
    Obiecywałam wiele rzeczy, często się z nich wywiązywałam. Nie każde było możliwe, ale mogłabym się zaopiekować tym psem. Poza tym, nie zostawię go na ulicy, nie oddam go.
    - Nie oddam, nie zostawię na ulicy. Jak ty nie chcesz Vasiri to i nie chcesz mnie!
    Sprytne, prawda? Teraz trzeba wymyślić kłamstwo. Nie zawsze się widuje psa w szpitalu, ale może to być jakaś przybłęda. Natomiast, jak to wymyślić, by inni uwierzyli mi na słowo. Spojrzałam się na ciocię jak i mamę.
    - No więc jak poszłam do wc, to toaleta jest naprzeciwko wejścia. Zauważyłam ją, patrzyła się na mnie, więc wpuściłam szybko i schowałam do plecaka, a potem poszłam do toalety.
    Aniołek mówiący prawdę, a jednak kłamie. Przecież byłam w tym najlepsza. Wszyscy mi uwierzą, przytuliłam psa, dając mamie znak, że nie żartuję. Nie zostawię ani nie oddam, już sama sobie pójdę z domciu, byleby się zaopiekować psem!
    Nie każda matka mówi od razu „nie”. Każda mamusia by nie potrafiła się oprzeć takiemu słodkiemu zwierzaczkowi. Postawiła ją na ziemi, a Vasiri się obudziła. Cokolwiek do niej mówiła, wszystko zrozumiała i robiła. Nie był to jakiś pies, dla niej był ten wyjątkowy, poza tym, może być z innego świata. Przecież Auri jej tak mówiła, że nie są jedynymi ludźmi na świecie.
    - Proszę, zobacz jak się słucha i rozumie, sama wypróbuj i ty też, Ciociu.
    Dała innym do zrozumienia, że akceptuje. Skoro Maggie tak chciała, to tak miała. Dziwnie się dla niej mówiła, do cioci po imieniu, więc zdecydowała się jak mogła. Poza tym, pies był strasznie malutki, jakby niedawno porzucono od matki. Potrzebowała mnie, mamy, nikt nie zastąpi.
    - Ona chyba też została osamotniona. Jakoś się mną mogłaś zaopiekować, a ona jest taka tyci-tyci, prawie jak świnka morska!
    Tupnęłam nóżką. Tak być nie może. Musi się nami zaopiekować, nie ma innego wyjścia. Poza tym, nie miałaby miejsca, dla tak małego psa. Rozumiałam, że mama, ma bardzo dużo zajęć, pracy, ale ja bym się nie czuła osamotniona, gdyż ciężko mi znaleźć w moim wieku przyjaciółki. Więc powinna się zgodzić, wiedząc, że jak mama nie ma czasu, to czasami się nudzę. Nie mam z kim porozmawiać, pobawić się, to trudne. Zrobiło mi się smutno, na samą myśl, że ma oddać, porzucić psa. Byłam jednocześnie zdenerwowana, że Vasiri się nie może zaopiekować, skoro jest o wiele mniejsza i pewnie duża nie będzie. mną natomiast może, zacięłam piąstki. To był po prostu bunt, który nie miała zamiar go odpuścić. Zamierzała ją zaszantażować w emocjonalny sposób.
    - Mną, możesz, a jej nie? Bo jest psem? Bo ona nie zasługuje na szczęście? Czy ty mamo wiesz, jak trudno być sama jak tata nie chce mnie znać, a mama zmarła na moich oczach? Ty nie masz dużo czasu dla mnie, Czuję się samotna w domu, bo nie mam przyjaciółek, a ty o tym dobrze wiesz, a teraz mi każesz być sama?
    Rozpłakałam się. Nie przytuliłam się do mamy, nie do cioci. Co pewnie byłoby to dla nich oczywiste. Przytuliłam się do psa. Który wszystko rozumiał, wydawał się być bardzo smutny, pozwolił się tulić. Cicho jęczała, nie z bólu fizycznego, tylko ze słow, które usłyszała ode mnie.
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 15 Maj 2014, 15:24     

    Jakże słodkie chwil panowały tutaj! Dziecko zdobywało ciocię, znajoma stawała się przyjaciółką, przyjaciółka była matką, a córka znalazła przyjaznego czworonoga... No właśnie - znikła na kilkanaście minut i pojawia się z psem. Jak to się mówi - nie przekonasz rodziców (będąc ich dzieckiem) do czegoś dopóty, dopóki tego samemu nie uczynisz. A potem szlaban albo uległość. A i tak się zakończy na matczynym wsparciu, matczynym, wielkim sercu.
    Nie potrzebny był ten dramat - wystarczyła upartość w obliczu argumentów Vegi, by zmiękła. A dostała solidną porcje "radosno-dramato"... Z początku rozbawiał ją czworonóg, ale czym poważniej się działo, tm prędzej uśmiech znikał na rzecz, ostatecznie, smutku.

    - Nie wątpię, że jesteś na tyle duża, by się nią zaopiekować.
    bezpiecznie odwróciła kota ogonem
    - Ale zaraz, jak to cię nie chcę, kochanie!
    prędka odpowiedź w obliczu zaszokowania się słowami dziewczynki
    ...i przerywnik w postaci opowieści, jak znalazła pieska.
    - Jestem niemal pewna, że to nie zguba, a po prostu ktoś go zostawił przed wejściem, ale się zerwał ze smyczy! Popatrz, na pewno ma jakiś wisiorek, obrożę, ślady po szczepieniach, sugerujące, że nie jest bezpański... Wszak taki zadbany i spokojny...
    Wymyślała powody, dla których należałoby szukać jego właściciela. Wyglądał na rasowego i to taka dość ładna rasa. Owszem, zwierzę samo w sobie spodobało się jej, a jakże!
    I mówiła od razu nie, bo czuła, że z czasem może ulec, a potem czekać ich mogą problemy z obowiązkami wobec psa...
    Vega zsunęła tyłek z łóżka i przykucnęła pryz piesku. Zaczęła mu się przyglądać, ale nie miał żadnych smyczy ani nic - jak pies-przybłęda-porzucony. I co miała zrobić?!
    Nie umiała się oprzeć chęci pogłaskania go...
    - Dziecko moje kochane, masz rację, że ta biała czworonożna jest warta opieki, ale... Zobacz, pomyśl... Nie będzie miał się kto nią do południa zajmować!
    Próbowała jej to przetłumaczyć, ale ta tylko wybuchła dramatem. Posmutniałą i spojrzała na Maggs, wzrokiem przepraszającym za te lamenty...
    Uderzyła w czuły punkt, nie ma co... Położyła dłonie na jej ramionach - chciała by ją poczuła, jej bliskość, by nie zapomniała, że ma... kochającą mamusię...
    - Jeśli zajmiemy się ogłoszeniem o zgubie, a jestem niemal pewna, że ktoś teraz jest smutny, że mu się taka psina straciła... To możemy ją na te kilka dni zatrzymać. Ale potem musimy ją oddać właścicielowi! A jak ten się nie znajdzie... Będziemy musieli oddać go komuś. To oczywiste,że nie będziemy sobie dawać rady z jego opieką!
    Cóż, gdyby to był zwykły pies, najpewniej mieliby problem. Ale to magiczna istotka i gdy się ją samą w domu zostawi - pewnie będzie cichutka jak mysz pod miotłą i nic nie napsoci, hihi!
    A Vega liczyła, że właściciel się prędko odnajdzie. Nie była w stanie przyjąć do wiadomości, że ktoś mógłby celowo tego psa porzucić..
    _________________

    y y x x x x x x x x y
    Maggie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 19 Maj 2014, 17:20     

    Cała ta sytuacja była dla samej Maggie dość krępująca i nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Bądź co bądź, ale to nie jej dotyczyła ta sprawa. To był mały konflikt Ryany i Vegi, o zwykłą psiunię, która leżała sobie na podłodze, niczego najprawdopodobniej nieświadoma. Spoglądała raz na kobietę, raz na dziewczynkę, a raz na swoje ręce, milcząc niemal cały czas. Co mogła niby teraz powiedzieć czy zrobić? Ona uważała, że pies to super sprawa dla dziecka, uczy się w ten sposób odpowiedzialności oraz pewnego rodzaju samodzielności. Bo to ona sama musi wyjść z psem, mama za nią tego nie zrobi. Jednakże Vega uważała, że nie mają do tego warunków, bo nie miałaby kto się pieskiem opiekować, gdy lekarka byłaby w pracy, a Ryana w szkole. Na początku, kiedy psa trzeba nauczyć załatwiania się na dworze, to owszem, mógłby być to problem, ale potem? Przecież duży pies jest w stanie wytrzymać sam w domu nawet kilka godzin i nie nasika ani nic. A jak ma się szczeniaka to istnieją takie magiczne rzeczy zwane gazetami na całej podłodze. Ale sama Maggs nie miała zamiaru wtrącać się do niczego. Kwestionowałaby w ten sposób zdanie Vegi i straciłaby respekt w oczach małej, a to nie było dobre, jako dla rodzica.
    - Em... ja uważam, to tylko moje zdanie, że najpierw powinnyście poszukać właściciela - powiedziała, uśmiechając się delikatnie. - Ja nie podważam twojego zdania, Vego, ale myślę, że powinnaś dać małej szansę, jak nie znajdzie się właściciel pieska. Zwierzak uczy dziecka odpowiedzialności. A z popołudniowymi spacerami nie byłoby problemu. Mogłabym przychodzić i się nim zająć. Obiecałam Agapitowi, że będę mniej pracowała. Za ladą w aptece stanie moja pracownica, a ja przejdę się na spacer, który dobrze mi zrobi. Ale to, jak postąpisz, zależy tylko od ciebie - powiedziała Maggs, spoglądają na kobietę. Po chwili zawiesiła wzrok na Ryanie, której bardzo zależało, na zatrzymaniu pieska przy sobie. Uśmiechnęła się do niej, by pocieszyć dziewczynę.
    Ryana
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 1 Czerwiec 2014, 08:57     

    Często dramatyzowałam, przecież mogłam. Nikt by mi nie zakazywał, no że chyba mama by mnie oduczyła. Piesek był śliczny, kroiło się mi serce jak tylko myślę o oddaniu go. Może sam mnie wybrał? Przecież nikt nie interesował się tym psem, jakby go w ogóle nie było. Przecież sam do mnie przyleciał. Jak mamie to wytłumaczyć? Przecie ona mnie w ogóle nie rozumie! To jest bardzo smutne i zarazem przykre. Auri, moja nowa przyjaciółka by mnie pewnie zrozumiała. Rodzice nigdy nie potrafią zrozumieć potrzeb dziecka.
    - Nie chce jej oddawać! Sama do mnie przybiegła.
    Uspokoiłam się nieco, to nie oznacza, że jednak jest bardzo dobrze. Było mi i będzie bardzo przykro, jak mama tylko szukała rozwiązanie po przez oddanie. Nie rozumiała, że jak komuś oddadzą nie w swoje ręce to zniszczymy tego słodkiego psiaka.
    - No właśnie, ja jestem smutna. Nie ktoś, nikt go nie wziął ani nic! TO JEST NIE FAIR!
    Zaznaczyła. Tupnęła nóżką. Przecież psy też mogą sobie radzić, a może będą jej pozwalać zabranie go do szkoły na jakiś czas. A może wezmą nianię, przecież mama ma dużo pieniędzy. Popołudnie? Nie przesadzajmy, mnie od rana nie będzie, do której popołudniu, wiec nie jest źle.
    - Oczywiście, że będziemy! Nie wierzysz w nas? Przecież to ty mnie uczysz wiarę w siebie! Nie oddam nikomu! Nie, nie, nie!
    Powtarzałam słowo „nie”. To klasyczne, że musi zostać u nas na stale. Albo znajdę jakąś kryjówkę dla psiaka w domu, gdzie mama nie zobaczy. Gdy tylko ciocia powiedziała kilka słów to się uśmiechnęłam. Ktoś jest po mej stronie jednak. Uśmiechnęłam się i pokazałam mamie język. Na znak, że wygrałam.
    - No właśnie, Ciocia może się nią zająć, kiedy my jesteśmy zajęte. Poza tym, nie miała obroży. Poza tym, by już dawno ją znaleźli, bo by ją szukali, nikt jej nie szuka, a ja jej nie zostawię!
    Moja biedna vasirii, musi to wszystko słuchać. Przytulę ją na pocieszenie. Wzięłam psa, przytuliłam mocno, na znak, że nie oddam go nikogo.
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 1 Czerwiec 2014, 18:31     

    Vega bywa uległa, czasami. A czasami taka jest uparta, że nie da sobie wmówić, że nie ma racji. Choć dorosły z niej człowiek, to mimo wszystko błędy zdarza jej się popełniać. Obecnie trwała mała sprzeczka o psa, do którą ciocię Maggs zaciągnęły obie strony. Cóż, wszystko zmierzało do tego, że Vedze kończą się argumenty.
    Ryana była nie do zniesienia dla Vegi w takich chwilach. Nie to, że zaczynała jej nie lubić, a wręcz przeciwnie! Ale po prostu nie darzyła sympatią momentu, w którym zaczynała dramatyzować, poza tym... Jak to wyglądało, że ktoś chory na AIDS, a oni o psa się kłócą?!
    - Cóż, najwidoczniej istnieje możliwość posiadania psa... Ale, córko, pamiętaj! Właścicielowi oddamy, a jak uznam, że obecność psa przeszkadza nam, poszukam dobrej duszyczki, która się nim zaopiekuję, której go oddamy. A ja postaram się, by oddać tylko w dobre ręce, przecież wiesz, że twoja mamusia zawsze sobie poradzi!
    Zgodziła się. I pewnie zaważającym był argument taki, by nie męczyć Maggie tą rozmową.
    Pogłaskała psinę, zastanawiając się, jak to jest mieć psa w mieszkaniu, bo... jej nie dane było pomieszkiwać z żadnym czworonogiem.
    - Maggs, czy czasem nie mieli cię jakoś o tych godzinach wypisywać?
    Zapytała, mając świadomość, że dość czasu uciekło już na rozmowach, a i trochę straciła jego poczucie.

    (...)

    Vega w końcu zdecydowała się opuścić to miejsce za sprawą zbliżającej się już późnej pory. Jej dziecko? Cóż, to kwestia na ten moment nieistotna - wszakże to zbyt krótka fabuła by jakoś się do niej teraz móc lepiej odnieść. Wyszła ze szpitala ku swojemu mieszkaniu.

    z/t
    _________________

    y y x x x x x x x x y
    Maggie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 31 Lipiec 2014, 15:07     

    Maggie posiedziała w szpitalu jeszcze jakiś czas, jakieś parę tygodni. W tym czasie Vega jeszcze kilka razy ją odwiedziła, jednak sama Maggs nie odzywała się do Agapita. Potrzebowała trochę czasu, by wszystko przemyśleć. Było kilka spraw, które nie dawały jej spokoju, dlatego też musiała no spokojnie podjąć decyzję. Najprawdopodobniej odetnie się od ludzkiego świata na jakiś czas i przejdzie na drugą stronę lustra. To było zdecydowanie najlepszy ze wszystkich możliwych wariantów. Gdy została wypisana czuła się nieco lepiej, ale ciężko przybrane kilogramy zrzuciła z nadwiązką. Była jeszcze bardziej szkieletowata niż zawsze, ale cóż poradzić. Magg westchnęła ciężko i skierowała kroki ku parkingu dla taksówek. Zdecydowanie nie chciała iść w tą pogodę na piechotę do domu.

    zt
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  
    Szybka odpowiedź

    Użytkownik: 
               

    Wygaśnie za Dni
     
     



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,14 sekundy. Zapytań do SQL: 9