Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Skakanie z jednego świata - świata ludzi - do krainy Luster nigdy nie sprawiało mu problemu, aaale zawsze problem sprawiało mu trafienie do odpowiednich wrót, opracowanie dobrego planu działanie, przejścia przez miasto bez trafienia w ślepy zaułek... Między innymi to spowodowało jego pojawienie się w centrum handlowym - obieranie centrów handlowych za punkty orientacyjne sprawdzało się o wiele lepiej, niźli zapamiętywanie każdej ulicy, której potrzebuje, by wrócić do domu... Co również samo w sobie nie będzie takie proste - Wykopek to oni urządzą mu, kiedy tam wróci. Wróci bez... Będzie trzeba przeczekać do nocy, włamać się, zabrać swoje rzeczy i ostatecznie już zerwać jakiekolwiek kontakty łączące go z rodziną.
Kradzież portfela z kieszeni jednego z przechodniów otworzyła mu kolejne drzwi - tym razem te, za którymi ścieżka wiodła do poprawienia swojego wyglądu, zresztą nie reprezentującego się dobrze po ostatniej szarpaninie z Pokuciami i Norą. Z tym jednak potrafił sobie poradzić - wystarczyło szybkie przejście po sklepach, by brudne ubrania wymienić na nowe i zakupić pierwsze lepsze buty, w których było mu wygodnie... Oczywiście czarne. Zresztą, nie zaszalał w kwestii wyglądu - do jego garderoby dołączyła kolejna biała koszulka i czarne, tym razem długie (opcja zimowa) spodnie. Pieniądze na ciepły płaszcz ukradnie kiedy indziej. Teraz...
Teraz czas na jedzenie.
Z kanapką zakupioną w jednym ze stoisk na górnym piętrze ulokował się na ławce naprzeciwko salonu gier - głównie ze względu na brak miejsca w skrzydle restauracyjnym, nie na chęć obserwacji graczy. Nigdy zresztą nie ciągnęło go do tych gier...
Dlatego właśnie zauważył, że ktoś tam nie pasował. Nie pasował tam, bo nie wgapiał się intensywnie w ekran i nie wyginał się, jak tylko tego machina, na której siedział, mu dyktowała. Ta osoba siedziała i... rozglądała się dookoła.
Ludzki peryskop. Siedzący na motorze?
Toteż pośród kolejnego z okrążeń swych oczu Joséphine mogła dostrzec zielone oczy Dumy wlepione prosto w nią. Ba - oczy mogły dostrzec je przy następnym okrążeniu... i następnym. Następnym. Następnym.
Pochłonął pierwszy, duży kęs kanapki.
Joséphine [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 29 Listopad 2014, 00:41
Zajęcia Joséphine były kompletnie bezproduktywne, prócz niezbyt regularnego pożywiania się i codziennej dawki przebywania z ludźmi nie robiła nic innego. Może powinna się rozejrzeć za jakąś niewymagającą kwalifikacji pracą? Albo zabawić się z jakąś niewinną osóbką? Pierwsza opcja była niemalże niewykonalna, druga gryzła się z zasadami dziewczyny. Musiałaby stoczyć ze sobą zaciętą walkę, by przemóc swą awersję do bezpodstawnego krzywdzenia ludzi. Istniała także inna opcja - wystarczyłoby "zgłodnieć", co jednak nie działa na zawołanie.
Pogrążona w myślach, nadal bacznie obserwowała otoczenie. Zdawałoby się, że nie dzieje się nic nadzwyczajnego, kiedy to jej oczy skrzyżowały się ze spojrzeniem mężczyzny, zajadającym się dziwnym zawiniątkiem, kanapką, jak mniemała Joséphine. Wgapiał się w nią? Zatrzymała wzrok na jego twarzy i powolnym ruchem spojrzała za siebie, sprawdzają, czy zielonooki na pewno patrzy na nią. Dwa razy omiotła spojrzeniem pomieszczenie i kiedy miała stuprocentową pewność, ponownie posłała tajemniczemu jegomościowi nieśmiałe spojrzenie.
Jej kontakty z innymi były dosyć osobliwe; czuła, że niektóre osoby są bardziej interesujące, czuła, że niektóre są "bezpieczniejsze", może nawet bardziej "przydatne". Nigdy jednak nie zaczynała rozmowy, to ludzie lgnęli do niej jak muchy do miodu, wszelkimi działaniami kierował jej topieliczny urok, największa broń, którą obezwładniała swoje ofiary. Uśmiechnęła się lekko i nieprawdziwe, prawie zapraszająco, brwi wykrzywiła w szyderczy sposób i nieznacznie poruszyła dłonią, co miało być czymś na kształt powitalnego machnięcia, jednak było zbyt niedbałe i ulotne. Czekała na reakcję, a w całym ciele czuła przyjemne uczucie ciepła. Złapiesz się? W jej oczach zaiskrzył płomyk dziecięcej nadziei, odezwał się jej topielczy instyntk i (jak na zawołanie, o losie, to jednak możliwe!) poczuła głód, łaskoczące ssanie w żołądku. Chwila niepewności podsycała jej pragnienie niewinnego delektowanie się kilkoma minutami spędzonymi z niewinną ludzką istotą.
Nie miała zielonego pojęcia z kim tak naprawdę ma do czynienia. Gdyby wiedziała, być może nie próbowała by swoich sztuczek, znając stosunek istot z Krainy Luster do Strachów, nie byłaby pewna, czy to w ogóle zadziałało by na jakiegokolwiek nie-człowieka.
Duma [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 29 Listopad 2014, 11:43
Naprawdę myślałeś, że znajdziesz ją w centrum handlowym? Ale przecież Lau... Jej tutaj też nie ma. I wątpię, żeby miała ochotę się tutaj pojawiać ze względu na to, kto zazwyczaj łaził tutaj za nią. Od razu odechciało mu się jeść. Zadziwiające jest to, jak odwrotnie zadziałały ich układy pokarmowe - jego i stracha - w jednej chwili. Ona (chociaż niekoniecznie była to wina układu pokarmowego, co tam Duma o tym wie - przecież nie wie nawet, że jest... martwa) właściwie zaraz zrobiła się głodna, a on już w kilka minut żałował kupna kanapki. Nie można obżerać się, patrząc się na inną osobę, czyli musiał darować sobie kilka kęsów, zanim ona upewniła się, że to na pewno on się w nią wgapia. To takie... skomplikowane.
Przynajmniej dotąd zdążył już zlustrować jej sylwetkę i dokonać szybkiej oceny wyglądu - wzrost Evy. Wagę trudno było mu ocenić, jak i jakiekolwiek inne podobieństwa między kimkolwiek, kogo spotkał. Chociaż... jedno rzucało się w oczy - była chuda. Zdecydowanie za chuda, jak zaraz się poprawił, zdejmując z niej spojrzenie, by zwrócić je na kanapkę. Chwilę skakał tak pomiędzy nimi zielenią patrzał, nim zdecydował się z powrotem ulokować je na Joséphine. I wtedy zobaczył kolejno wyraz twarzy i lekko drgającą dłoń. Ponownie uniósł spojrzenie na jej twarz, tak, jakby sam zastanawiał się, co właściwie ma zrobić... Ale to był Duma. Naprawdę - gdyby nie to, że był idiotą, na pewno Pokucie nie zjadłyby butów. Na pewno tamta dziewczyna nie usiłowałaby go zjeść (czy cokolwiek ona chciała zrobić pod tym drzewem), na pewno inna nie chciałaby go teraz, no, delikatnie mówiąc... dobić. Ale to nie czas na uświadamianie sobie opłakanej sytuacji, w jakiej teraz był - teraz był czas, aby wstać i podejść do dziewczyny - tyle z domniemanego wzięcia w łeb planu Joséphine.
Miała do czynienia z Dumą. Tylko-Dumą.
Stanął naprzeciwko niej, oderwał kawałek kanapki, który wpakował sobie do ust i wyciągnął w jej stronę resztę kanapki.
- Zjedz to. Wyglądasz jak trup - o ironio... Ale tak.
Stał przed nią wyciągając rękę z kanapką.
Tak. To zdecydowanie Tylko-Duma.
Joséphine [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 29 Listopad 2014, 21:51
Widziała reakcję mężczyzny na jej gesty. Przez chwilę na jego twarzy zdawała się błąkać niepewność, jednak zaraz potem ruszył w jej stronę. Kiedy już znalazł się w odpowiednio bliskiej odległości, Joséphine dokładniej przyjrzała się jego twarzy; z pewnością był od niej starszy (no, może nie do końca, przecież 18 urodziny obchodziła już od 70 lat), uwagę przyciągały jego oczy - były ślicznie zielone i jakby pełne życia, Jo zdawało się, że są zupełnym przeciwieństwem jej nudnych, szarych tęczówek. Jego ubrania - wydawało się, że wyszedł prosto ze sklepu odzieżowego. Miał też ciekawy kształt uszu, były lekko szpiczaste, Joséphine od razu wyobraziła sobie mężczyznę w przebraniu świątecznego elfa lub z łukiem w towarzystwie białego rumaka. Z jej gardła wydobył się lekki pomruk, coś co miało przypominać śmiech.
Widząc wyciągniętą w swoją stronę dłoń z kanapką i zapchane policzki Dumy, Joséphine zeskoczyła z motoru. Była zaskoczona. Spotykała naprawdę wielu dziwaków, ale nigdy dotąd nikt nie zaproponował jej na powitanie kanapki. Do tego nadgryzionej! Słysząc słowa mężczyzny lekko drgnęła. "Trup" to niemiły wyraz. Mózg Joséphine we wspomnieniach przywołał widok setek martwych ciał, ludzi poległych podczas walk czy ulicznych strzelanek. Nie myśl o tym. Złe wspomnienia źle działały na przyszłość. Dziewczyna nie chciała i nie miała zamiaru wpaść w ślepy gniew czy rozpacz. Zacisnęła pięści i całe skupienie skierowała na stojącego przed nią Dumę. Nie bardzo wiedziała jak się zachować, na pewno chciał dobrze, z grzeczności powinna przyjąć ten uroczy podarek. Chwyciła za kanapkę i kiwnęła głową. No, z pewnością to doceni.
- Dziękuję.
Gwałtownie przykucnęła i podniosła shake'a, którego odstawiła na bok na czas wgapiania się w fanów gier. Zbyt nachalnym ruchem przysunęła kubek w stronę Dumy i cicho powiedziała.
- Lepiej popij.
Ciepło, które czuła wcześniej, zmieniło się teraz w naprawdę gorącą falę energii. Uwielbiała to uczucie lekkiej euforii, coś podobnego do radości dzieci, które w czasie świąt znajdują pod choinką prezenty. Prezentem dla Joséphine było spotkanie Dumy. Czuła, że będzie on ciekawym towarzyszem, o ile nie smacznym kąskiem!
Jej głód powoli wzmagał na sile, miała teraz dwie możliwości: zapomnieć o nim i po prostu poznać nowego kolegę lub nakłonić go do wyrzucenia z siebie najgorszych emocji i rozdrapania starych ran, by wyssać je z niego i pozostawić w rozsypce. Zwykle z wielką trudnością podejmowała tego typu decyzje.
- Co tutaj robisz?
Zapytała po prostu, czekając na potok słów czy też krótkie wyjaśnienie. Jej dziwaczny umysł rajcował się coraz bardziej, leciutko wbiła paznokcie w kanapkę. Rosnące poczucie bezpieczeństwa relaksowało ją. Duma naprawdę się jej spodobał.
Duma [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 30 Listopad 2014, 00:16
Typowy Legolas i Orlando Bloom. Duh, kolejne cliché, którym mógł się popisać Duma, zaraz po "typowym synu gangstera". Ponadto... Kanapka nie była stricte nadgryziona - przecież chłopak zadbał o jej zdrowie, odrywając uprzednio nadgryzioną część. Bez przesady - zarazkami nie zamierzał się z nią dzielić. A zobaczywszy zaskoczenie na jej twarzy... Tak. To zdecydowanie wystarczyło. Można powiedzieć, że w sobie niejako miał coś ze stracha, bo ciągłe zaskakiwanie innych dawało mu niejaką pożywkę. Wyobrażenie, że jest w stanie zwykłymi słowami wywołać u kogoś aż taką emocję... Chyba po prostu lubił widzieć, że ludzie jakkolwiek na niego reagują. Lubił być w okolicy centrum uwagi... Możemy to zwalić na jakieś poważne, pełne uniesienia i patosu chwile z dzieciństwa - tudzież wybieranie drużyn na wf-ie i milczenie, które towarzyszyło mu podczas dołączania do drużyny, do której musiał podejść, żeby liczba zawodników była sobie równa (och, nie wspominajmy o tym, że Duma nie chodził do szkoły). A właściwie całe dzieciństwo, które przesiedział pod kloszem, ze względu na swoją "wyjątkowość". Obudź się. - do dzisiaj dudniło mu to w uszach.
Trudno.
Oczywiście, że przełknął kanapkę szybko, by nie wyglądać aż tak dziwacznie, jak przyszło mu się reprezentować w momencie, kiedy zmaterializował się przed nią. Zauważył drgnięcie - zdecydowanie był osobą, która zwracała uwagę na każdy ruch i działanie innej osoby. To, co później robił z tą informacją... To już była inna sprawa. A wspomniane przezeń słowo... trup... Zdecydowanie go nie ruszało. Może dlatego, że nie widział tego w takiej skali - albo może ze względu na to, że pod ziemią widział siebie już co najmniej kilka razy. Nigdy nazbyt głęboko, bo raczej nie spodziewał się, żeby oprawcy postarali się o jakiś godniejszy pogrzeb dla niego. A jego bliscy nie postaraliby się o odnalezienie jego ciała...
Kiedy wzięła kanapkę, najpierw uniósł łuk brwiowy, a potem uśmiechnął się szeroko. A w momencie, w którym zapragnęła napoić go shakiem, nie oponował, głównie ze względu na zaskoczenie, na którym również nakryła go Josephine. Kiwnął po prostu głową i pociągnął niezbyt dużego łyka, najwidoczniej decydując się na zostawienie czegokolwiek właścicielce.
Święta? Właśnie, zbliżały się święta, a... on jeszcze nie usłyszał żadnej piosenki podobnej do Last Christmas! Jest to bardziej niepokojące od dokarmiających i pojących siebie nawzajem nieznajomych. A Dumka był zawsze wielozadaniowy - nie tylko dawał jeść, ale można było go również zjeść. Inna sprawą było, czy jest smaczny, czy nie.
Co tutaj robię? To właściwie dobre pytanie, bo na pewno nie znajdę na dziale z kartkami okolicznościowymi kartki z napisem "Przepraszam, że zamiast ci pomóc sturlałem się ze wzgórza i ze względu na swoją orientację w terenie nie byłem w stanie trafić z powrotem na górę. Wybaczysz mi?".
- Wymieniam się z nieznajomymi strawą i trunkiem... Tak, kupiłem kanapkę. Jednak... to ja powinienem zadać to pytanie, aczkolwiek dodając kilka... szczegółów. Pytanie brzmi, czemu ty tutaj siedzisz, bo nie wyglądasz mi na kogoś bardzo zaznajomionego z tym... motorem. Motocyklem. Nieważne. Pojazdem. - uśmiech znowu zabłąkał się w okolice jego twarzy, kiedy mówiąc, odłożył na siodełko motor...-cykla shake'a dziewczyny. - I... Nie uważasz, że to dziwne pytanie? To, którego użyłaś... Co można robić w centrum handlowym? Niewiele rzeczy. Można... Wydawać pieniądze. I właściwie nic innego. A ty... nie wyglądasz, jakbyś miała wydawać pieniądze. Mam na myśli to, że... nie pasujesz tutaj. Nie, żeby mi się to nie podobało...
- Stąd wynika moje kolejne pytanie - dlaczego tutaj nie pasujesz? - zmniejszenie odległości do niej o kilka centymetrów.
Joséphine [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 1 Grudzień 2014, 20:55
Przyglądała się, kiedy Duma pociągnął łyk napoju. Przez chwilę w jej głowie zawirowała myśl, by zapytać go, czy shake smakował. Powstrzymała się. Nie wiedziała dlaczego, ale pytanie to wydało jej się ważne.
Wsłuchując się w jego... dziwaczny, lekko mówiąc, monolog, machinalnie odgryzła kawałek kanapki, który chwilę wcześniej otrzymała. Czy to nie dziwne, że mając w dłoniach coś, co można spożyć, od razu zaczynamy to wcinać? Albo kiedy jemy z nudów. Ludzie (i nie) jest tak ciekawe i tajemnicze. Niemalże niedostrzegalnie kiwała głową, by pokazać mężczyźnie, że z pewnością z uwagą go słucha, było to jej przyzwyczajenie, podobnie jak wielu innych. Dokładnie przegryzała, pamiętając o bezpieczeństwie i zasadach odżywiania. Była całkiem niezła, jak na zwykłą kanapkę.
Joséphine przez chwilę lustrowała Dumę, po czym w myślach stwierdziła: Dziwak. Choć całkiem przyjazny. Przez chwilę zawahała się, czy ktoś taki, jak ten wygadany gość stojący przed nią może skrywać w sobie jakiekolwiek negatywne emocje i niemalże się zawiodła, ale zdała sobie sprawę, że nadzieja jest ostatnią rzeczą, która ją opuszcza i że są ważniejsze rzeczy od "jedzenia". Nim odpowiedziała na pytania Dumy, wzięła głęboki wdech.
- Szukam towarzystwa. - odpowiedziała szczerze i po chwili, z wielkim trudem, dodała - A tutaj w centrum jest wielu ludzi.- Cóż za spostrzeżenie! Gratulujemy wygranej, panno Joséphine!
Hm, dziwne pytanie? Że niby ja? Jej twarz przybrała ironiczny wyraz, co mogło wyglądać kuriozalnie, chyba że Duma czytał jej w myślach.
Kiedy usłyszała "nie pasujesz tutaj", uśmiechnęła się. Z pewnością tutaj nie pasowała. W salonach gier była zawsze zwiedzającym, nigdy nie próbowała grać na tych dziwacznych maszynach, pewnie nie potrafiłaby żadnej z nich uruchomić. Jak się okazuje, nie każdemu pasują nowinki technologiczne.
Przestąpiła z nogi na nogę, zastanawiając się przy tym nad odpowiedzią.
- Wiesz, czuję się jakbym była z zupełnie innej epoki. - Kto by się spodziewał? Nie pamiętała, aby za życia widziała jakąkolwiek grę wideo.
Jo wzruszyła ramionami, nie potrafiła mówić o sobie, choć pytania te były trywialne, jakakolwiek wypowiedź była dla niej z lekka problematyczna. Miała zamiar zmienić temat rozmowy... na przykład na Dumę.
- Lepiej spójrz na siebie. - prowokacyjnie omiotła wzrokiem jego sylwetkę, a jej usta wykrzywiły się w pobłażliwym uśmieszku - Wyglądasz jakbyś był z innego świata - powiedziała to w żartach, jednak zdała sobie sprawę, że w sumie coś w tym jest, może nie dosłownie, ale... Absolutnie nie wiedziała, kim tak naprawdę jest Duma, zrobiła to całkowicie nieświadomie. Swoją drogą, czy nie powinna wyczuć od niego jakiejś aury czy mocy? W końcu obojgu do ludzi brakowało wiele, czy istotki ich pokrojów nie powinny się jakoś przyciągać?
Jej świdrujący żołądek ból zniknął. Nie czekając aż powróci ułożyła sobie w głowie dokładny plan. Lekko się rozpromieniła. Zdała sobie sprawę, że nadal nie poznała imienia rozmówcy.
- Jak się nazywasz?
Chciała powiedzieć coś więcej, jednak nie starczyło jej odwagi. Miała ochotę poprosić Dumę, by opowiedział jej coś o sobie. To chyba wyjdzie w praniu.
Duma [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 6 Grudzień 2014, 22:53
On także się jej przyglądał - najprawdopodobniej trochę bardziej intensywnie, niż ona. "Trochę bardziej", phi. Na pewno bardziej intensywnie, w końcu był Dumą... Ni to wynikało to z zainteresowania jej osobą, ni to z problemem zawieszenia wzroku gdzie indziej. Chyba wciąż zastanawiał się nad tym, kim była - ale właściwie chodziło mu o charakter czy profesję, niźli o gatunek. Chociaż... na profesję wyglądała zbyt młodo. Pewnie jeszcze się uczyła, jednak wyglądała obstawiałby wiek podobny do wieku Nory. A... odgryzienie kanapki było zapewne w pokrętnej kulturze dumnych plemion swego rodzaju potrząśnięciem dłoni Dumy podczas ich spotkania. Niektórzy ściskają ręce, inni jedzą sobie nawzajem kanapki...
- Smacznego - mruknął, decydując się zostawić lekki uśmiech na twarzy. Ale gdyby dowiedział się, że nazwała go dziwakiem... Dooobrze, słyszałeś już gorsze opinie i to od osób, które znasz. Morderca, chociażby. Pomimo tego że nigdy nikogo nie zabiłeś... Prawda? - Wziąłem taką... no, kanapkę, bo stwierdziłem, że nie chcę jakichś super dodatków, więc może być trochę... niedoprawiona. Mimo to mam nadzieję, że smakuje. Kilka takich i nie będziesz może ani czuła się tak, jak z innej epoki, ani nie będziesz wyglądała jak trup. Będziesz wyglądała... Normalnie. Chyba.
Zawodowiec, pijarowiec i Duma w jednym - nic, tylko brać. Udał, że się przez chwilę zastanawia, po czym uśmiech wezbrał na sile. Szczególnie, kiedy napomknęła o tym, żeby spojrzał na siebie... w końcu świeżo wyciągnięty ze sklepu naprawdę wyglądał nieźle, a i na pewno w czerni bieli bardziej kolorowo niż ona i jej zestaw. Inny świat... nie był mu zbyt bliski. Rodzice i te sprawy, ale wciąż nie był przyzwyczajony do tego, że utożsamiać się powinien z nimi - wszelakimi marionetkami, nie-marionetkami... i tak wciąż i nieustannie ciągnęło go do zwykłych ludzi. Takich, jak Joséphine zresztą.
- No dobrze - w takim razie wyglądasz jak ktoś, kto przyszedł zakopać ciało. Albo jak podczas pogrzebu. A może po prostu służy to jako kamuflaż? Wiesz, wtapiasz się w ścianę i udajesz, że ciebie nie ma...? - pokręcił głową lekko, jakby zaprzeczając samemu sobie. - Kwestia odmienności światów... Mam dopytywać się, czy to dobrze, czy źle?
Lepiej nie, bo jeszcze odpowiedź mogłaby ci się nie spodobać...
- Powracając... Mogę być twoim towarzystwem - rzucił cicho, nawet nie udając, że się zastanawia. Ale potem uśmiech się zmył, a on sam wsadził ręce do kieszeni spodni, jakoby garbiąc się lekko. - Pod warunkiem, że pomożesz znaleźć mi prezent.
Nie, wcale o tym nie zapomniał. Najgorsze było to, że pamiętał. I że pamiętał aż za dobrze. Zatem... imię.
- Nazywam się Duma. Jakkolwiek by to nie brzmiało. - Jakoś nie przepadał za samym przedstawianiem się - zazwyczaj musiał tłumaczyć się ze swojego imienia, objaśniać, że nie jest imieniem dla jakiegoś krnąbrnego dziewczęcia... Patrząc na Joséphine nie sądził, żeby miała robić mu jakiekolwiek wyrzuty, więc postanowił się odwdzięczyć: - A ty?
Joséphine [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 13 Grudzień 2014, 18:43
Hm, ugryzienie kanpaki miało spełniać funkcje powitania? Całkiem ciekawe. A na pożegnanie będziemy się karmić żelkami. Może to też rytuał zaciągnięty od kultury dumnych plemion. Choć może to nie najlepszy pomysł, w końcu Jo nie przepada za nimi nie przepada...
Słysząc jego wywód na temat kanapki, jej kąciki ust drżały. Tak, stuprocentowy dziwak. Dziwak, jednak na pewno nie w negatywnym znaczeniu tego słowa. Po prostu ekscentryczny gość, z którym spędzone nawet krótkie chwilę dają swojego rodzaju frajdę. Czy ktoś taki szybko nie znudzi się obecnością osoby spokojnej i cichej jak Josephine? To było najtrudniejsze, utrzymanie przy sobie najciekawszych ludzi. Wiedzą powszechną było, że osoby podobne do Dumy nie lubią się nudzić (no, chyba, że Duma był ewenementem), a Jo nie potrafiła zabawiać magicznymi sztuczkami i fajerwerkami na każdym kroku.
Jej ramiona uniosły się i parsknęła cichym śmiechem. Czas zacząć szukać pracy w profesji grabarza. Powinno jej to odpowiadać, będzie cicho i spokojnie, w otoczeniu dużej ilości ludzi...
- Kamuflaż? Nieee. Wręcz przeciwnie, zależy mi na tym, żeby ludzie mnie widzieli. W końcu szukam kogoś, kto spędzi ze mną czas. - mrugnęła. Tak, doskonale zdawała sobie sprawę ze swojego ponurego ubioru, jednak było to praktyczne i nie musiała długo zastanawiać się nad strojem. Może przydałby się jej stylista.
Kiwnęła głową na znak, że dziękuje Dumie za jego towarzystwo. Prezent? To ciekawe. Przez czas, w którym to marnował czas na konsumpcję kanapki i pogawędkę z Jo, mógł już dawno coś znaleźć. Ah, mężczyźni. Oczy Josephine zabłysły, co jak co, ale w kupowaniu prezentów była całkiem niezła.
- Bardzo chętnie. - powiedziała i drgnęła, na znak, że jest gotowa by ruszyć na poszukiwanie prezentu.
Jo nabrała w usta powietrza, kiedy Duma się jej przedstawił. Na początku trochę się zdziwiła. To przynajmniej niecodzienne imię. Chyba nie znam żadnego innego Dumy... Jeszcze raz zlustrowała go wzrokiem, po czym pokiwała głową, tak jak to z aprobatą robi koneser sztuki, kiedy znajduje odpowiednie dzieło. Chciała zapytać, skąd się wzięło i czy ma jakieś szczególne znaczenie, jednak zaraz zdała sobie sprawę, że ona nie miałaby ochoty odpowiadać na te pytania, więc darowała je sobie. Zamiast tego powiedziała:
- Pasuje ci. - posłała mu lekki uśmiech - Ja jestem Joséphine.
Zmarszczyła czoło. Zaraz, mieli szukać prezentu. Ale właściwie dla kogo? Ile lat miała osoba obdarowywana? Czego nie lubiła? Była wysoka czy niska? Bez tych informacji ani rusz! A może szukał czegoś dla ukochanej? Oh, jak romantycznie, w tym wypadku muszą się postarać poczwórnie. Czy był to prezent z okazji rocznicy? A może urodzin? Albo była w ciąży?! Tyle możliwości.
- Chodźmy szukać prezentu, ale najpierw opowiedz mi coś o osobie, dla której go kupujemy.
Zwróciła się w lewą stroną licząc, że Duma posłusznie ruszy za nią. Nie chciała tracić czasu. Powoli posuwała się naprzód, uruchamiając część mózgu odpowiedzialną za talent do kupowania upominków. Uśmiechnęła się przy tym dziwacznie. Temat prezentów ją wchłonął, zapomniała o głodzie i innych błahostkach. Chciała działać.
Duma [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 17 Grudzień 2014, 19:31
Opanują jakieś super, typowo męskie powitanie z żółwikami, przybijaniem piątek i zmienianiu rąk, starając się przy tym, by zajęło to jak najwięcej czasu - minimum pięć minut, żeby przypieczętować swoją przyjaźń i uwypuklić świetność i epickość tego spotkania. Żelki... na to, wiesz, jeszcze za wcześnie. Nie karmi się żelkami na pierwszej randce... I te sprawy.
Bynajmniej nie napiszę, że było inaczej - mimo tego że gdybym skłamała na korzyść Dumy... wiadomo, inny, więc ciekawszy. Ale kto w takim wieku nie oczekiwał na swojej dradze samych magicznych sztuczek czy fajerwerk? Chyba tylko ci zmęczeni życiem - chociaż w to znowu nie jestem zbytnio skłonna wierzyć. Kwestia dziwaków i dziwnienia... Nigdy nie uważał siebie za dziwnego. Po prostu wolał zaskakiwać ludzi - w wielu tego słów znaczenia. I zawsze robił to pierwszy, bo wiedział, że zaskoczenie Dumki przez kogoś innego nie może się dobrze skończyć. Szczególnie w świecie ludzi, w którym właściwie starał się myśleć o wszystkim, poza tym, o czym rzeczywiście powinien myśleć - i czego rzeczywiście powinien się bać.
- Jeżeli chciałabyś, żeby ludzie cię widzieli, poszedłbym w róż i brokaty, nie w czerń - zawodowiec, pijarowiec, Duma i stylista w jednym! Człowiek renesansu - Da Vinci już dawno powinien złożyć swój pędzel u stóp lunatyka, który z pewnością Mona Lisę stworzyłby lepiej - ażeby była widoczna i stała się dziełem sztuki, doprawiłby jej trochę brokatu, dorobił cekiny (ewentualnie brokat), a w tle narysował tęczę. Prawdziwa sztuka.
Mógłby coś znaleźć? Oj, oj, oj... może i Duma był człowiekiem renesansu, ale nie był dobry w kupowaniu czegokolwiek i w jakikolwiek sposób. Płatności internetowe przypominały mu tylko Laurę, stojącą nad nim i oddychającą głęboko, poważnie powstrzymując się przed zwaleniem go z komputera. "Lewy przycisk myszy. Lewy, nie prawy. Nie wciskaj tego przycisku! Nie! Nie! Ale ty wolno piszesz. Nie, nie wpisuj adresu Google, po prostu wpisz w to okienko. To szerokie. Tak. dobrze. Super. Teraz jeszcze tylko musimy to znaleźć... nie. Złaź. Ja to zrobię." Leonardo nie musiał bawić się komputerami. Phi.
Joséphine...
- Pochodzisz z Anglii? - zapytał ni z tego, ni z owego - imię mu po prostu nie pasowało. Nie to przeciętnego popijacza herbaty. Zaczynając rozmowę ruszył z nią, dotrzymując jej kroku. I to pytanie... Zdecydowanie znała się na tym lepiej niż Duma. Po prostu wolał mieć kogoś zaufanego (no, bardzo zaufanego, dopiero się poznaliście) niże sprzedawczynię, która po prostu będzie usiłowała mu wcisnąć najdroższy i najmniej jednocześnie użyteczny produkt. Ona... Ona może mu pomóc. Bo nie uśmiecha się szeroko i nie szczebiocze o wad... zaletach i tylko zaletach danego produktu. Przynajmniej miał taką nadzieję.
- Myślałem o tym, żeby kupić jej gaz pieprzowy. Taki... podręczny. Albo pistolet, ale to chyba zły pomysł... złe pomysły - za dużo myślisz o tym pistolecie. Albo znajdziesz Szklaną, albo będziesz musiał wrócić do domu... Ugh.
- Jest mniej-więcej w twoim wieku - zawsze miał problemy z dopasowywaniem wieku z wyglądem - Jest inteligentna, studiuje... chyba... dziennikarstwo? Mieszkała we Francji.
Bardzo poważnie myślał, czy nie wspomnieć o numerze buta, który właściwie zapamiętał najlepiej. Zresztą... i tak to całe szukanie prezentu było przegięciem. Ale widząc uśmiech swojej towarzyszki... Tak. Chyba tylko to motywowało go do jakichkolwiek poszukiwań.
Nagle odwrócił się gwałtownie, natrafiając spojrzeniem na dwójkę nieznajomych... może i nieznajomych dziewczynie, ale jemu jak najbardziej. Oni również go obserwowali, a w momencie, w którym nawiązali kontakt wzrokowy - jeden, niemalże dwukrotnie większy od Dumy, skinął krótko głową.
- Cholera, muszę iść - spuścił wzrok na swoje buty i spojrzał na nią. - Ale spotkamy się kiedyś, prawda?
Nie czekał na odpowiedź, bo kupa mięśni i jego chuderlawy przyjaciel zaczęli iść w ich stronę - szybko odwrócił się na pięcie i odszedł.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!