• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Osiedle Domków » Rezydencja Mr. Wolf'a
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Ludożerca

    Godność: W świecie ludzi: Caspian Grizzled. | Dla wtajemniczonych: Wilk aka Mr. Wolf
    Wiek: Wizualnie jakieś 28 lat.
    Rasa: Cyrkowiec.
    Lubi: Ludzi, a najbardziej tych pozbawionych kośćca.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa.
    Wzrost / waga: 180 | 71 kg
    Aktualny ubiór: Biała koszula, niezapięta na dwa ostatnie guziki przy szyi, wąskie, materiałowe spodnie.
    Znaki szczególne: Dolne i górne kły wydłużone.
    Zawód: Pożeranie ludzi zawodowo; właściciel firmy kredytowej; sponsor.
    Pan / Sługa: - / -
    Pod ręką: Drewniana laska, paczka papierosów, zapalniczka.
    Broń: Laska.
    Stan zdrowia: Kuleję na jedną nogę.
    Dołączył: 11 Gru 2014
    Posty: 100
    Wysłany: 1 Luty 2015, 22:37   

    Wilk nie zapomniał o zabawie, chociaż chyba tylko on się nieźle bawił, długo stał w milczeniu starając się przypomnieć sobie jakie pytania zadawała kotołaczka. Również nie był zwolennikiem powtarzania czegokolwiek, a co za tym szło, nie oczekiwał tego od drugiej osoby. Z reguły ignorował mało ważne pytania, nawet jeśli dotyczyły jego osoby, ale w tym przypadku chciał jakoś nagrodzić Hebi, choć wiedział, że już i tak dużo dla niej zrobił. Nie rozumiał, że z tak nieczułego drania, zrobił się potulny jak baranek. Tak czy siak, gdyby ktokolwiek to zauważył i raczył mu wypominać, mimo iż nigdy się z niczego nie tłumaczy, pewnie w takiej sytuacji za przykrywkę wziąłby brak snu, który na jego mózg działał, jak widać - ogłupiająco. Bo raczej mówienie, że ma się niebywale ogromną słabość do kotów było nietaktowne.
    Przymknął oczy i kiedy tylko udało mu się przypomnieć sobie wszystkie pytania, począł na nie odpowiadać. O dziwo w tej samej kolejności:
    - Prowadzę interesy z ludźmi, których nigdy nie chciałabyś poznać. A mieszkam przecież z Tunridą i Tobą. - musiał urwać, bo na język sunęło mu się tyle nieprzyjemnych określeń, jakimi chciał nazwać nie łączenie faktów Hebi, że chyba sam zadziwiłby samego siebie, że tak szybko udałoby mu się ją obrazić, mimo iż wcześniej zdawał się nie móc oderwać od niej. Niemniej jednak, mam wrażenie, że ten dzień jest po prostu dniem dobroci dla zwierząt, niebawem znów będzie tym samym, zgorzkniałym Mr. Wolfem.
    - Zechciałem Ciebie? To Tunrida się wszystkim zajmowała, to ona była łącznikiem, który powiedział Ci, gdzie się udać, więc to jej powinnaś zadać to pytanie. A zostałaś tutaj dlatego, że masz wystarczająco zadbane uszy i ogon. - z każdym kolejnym pytaniem jego zdumienie zdawało się rosnąć w górę, myślał, że zada bardziej podchwytliwe pytania, a wyjaśnienia okażą się być dla niego wyzwaniem, zamiast tego, ograniczyła się do tych podstawowych, które zadawali wszyscy, chcący dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Chyba nie trzeba mówić, jakich odpowiedzi się doczekali, z pewnością żadnych innych już się nie doczekają. Starał się jednak nie porównywać ich do swoich ofiar, przecież to nie na miejscu. - Jestem Wilkiem, mam duże oczy, duże zęby i poluję na Czerwone Kapturki. - rzucił sarkastycznie, podnosząc górną wargę do góry i oblizując jeden z dłuższych kłów. Chociaż miał do połowy przymknięte ślepia, nie spuszczał z niej wzroku. Może i tym razem ją nastraszy, sam przecież wspomniał, że może w swoim jadłospisie zrobić wyjątek, takie... wyróżnienie, jest się z czego cieszyć, prawda?
    - A noga nie jest w pełni sprawna. - odpowiedział szybko, jak gdyby na odczepnego. Czyli między nimi kwita. Tak jak obiecał, odpowiedział na jej pytania, w myślach nie ukrywał jednak, że widok uciekającej Hebi na widok Wilka w swojej dosłownej postaci, mógł być wyjątkowo uroczy, aczkolwiek to tylko wtedy, jeżeli ta zapomni o tym, co mu obiecała. Bo choć nie było charakterystycznego obiecuję, to słowa dziewczyny można było w ten sposób odebrać. Zdeklarowała się, niech teraz trzyma się tego, a włos jej z głowy nie spadnie.
    Głodna, czy też nie, nie wiedziała co traci. Mu chyba nikt nie wbiję do łba, że jest coś lepszego niż ludzkie mięso. Jadał je oczywiście z samej przyjemności, dlatego też był Ludożercą, to nie był niezbędnik, bez którego by nie przetrwał - nie był wampirem i jako normalnie funkcjonujący człowiek, tudzież istota magiczna mógłby to równie dobrze zastąpić jedzeniem zwierzęcym. Natomiast cienia uzależnienia na pewno można było się doszukiwać w zabijaniu swoich ofiar, żadna inna używka nie imała się do tego uczucia. To coś lepszego niż nikotyna, której łaknęły jego płuca.
    - Twoja sprawa. - jego gburowaty ton głosu mógł się robić nudny, ale nic nie mógł na to poradzić, nawet gdyby mógł, nie chciałoby mu się starać. Chyba ograniczanie się do ilości wypowiadanych przez niego słów i zbywanie słów Hebi stanie się jego nowym nawykiem. Jakoś nie czuł się na siłach, by prowadzić z nią normalną konwersację, czy też (o dziwo) wyśmiać jej. Jego zachowanie w tym momencie bardziej mogło ją informować o tym, że jest nią zniesmaczony, może nawet zmęczony, w rzeczywistości jednak sprawa miała się o wiele inaczej. Mimo iż był istotą magiczną (choć warto wiedzieć, że nie urodził się jako Cyrkowiec), sen był mu potrzebny czasami bardziej niż zwykłej, ludzkiej jednostce. Trudno tutaj stwierdzić, czy to za sprawą nogi, polowań, czy też samej transformacji, którą przechodził wyjątkowo boleśnie. Oczywiście, nigdy nie mógł się cieszyć w pełni sprawną nogą, bo odkąd pamięta, rana powstała bardzo wcześnie, już podczas pierwszych eksperymentów na nim. A jakby uszkodzenie nogi to za mało (nie licząc już tego, co jeszcze z nim robili), również transformacja przebiegała w bolesny sposób. Czasami nawet zdarzało mu się zastanawiać nad tym, co by było, gdyby został w laboratorium dłużej, nie planował ucieczki tak szybko. Może naukowcy opanowali by jego przemiany, dopracowali każdy ominięty wcześniej szczegół. Jednakże, było to możliwe tak samo, jak to, że jego ciało mogłoby dłużej nie wytrzymać pomysłów jego oprawców. Dlatego dochodząc do tego wniosku, zazwyczaj zbywał ten temat i starał się skupić na tym, co ma aktualnie do zrobienia. Całe szczęście również Hebi powstrzymała się (czy może faktycznie jej się podobało) od tego, by dołożyć mu obowiązków, chociaż i tak pewnie wielu ludzi zazdrościło mu tego, w jaki sposób żył i funkcjonował na co dzień. Pracował kiedy chciał, miał głowę do interesów, więc nie musiał się martwić o brak gotówki. Im więcej miał czasu dla samego siebie tym lepiej, dlatego dobrze, że kotka przyjęła pokój, nie planując żadnych poprawek.

    - Rozkazy? - jego ton głosu mógł się wydawać teraz wyjątkowo rozbawiony, choć mimika jego twarzy zbytnio się nie zmieniła. Doprawdy, gdzieżby miał serce, gdyby swojemu pupilkowi dawał zadania. Nie od tego była i Wilczasty miał nadzieję, że dziewczyna z czasem zrozumie, iż zadań, rozkazów, czegokolwiek nie powinna szukać u niego. Była mu potrzebna do pieszczenia i zaspokojenia własnej potrzeby, chociaż nie wiem pod jaką kategorie winno się to podpisać. Starał się jednak zrozumieć ją z całych sił(a był człowiekiem leniwym i do wszystkiego podchodził apatycznie), wszakże prawie zawsze jak mówił, jego ton wydawał się władczy, rozkazujący. Nie ma więc co się dziwić, że kotka chciała wypaść jak najlepiej, a zamiast tego przyprawiła go o kolejne bóle głowy, z powodu nadmiernego myślenia o przyziemnych sprawach. Nie lubił myśleć o innych, nie lubił rozwidlać się za bardzo na ich temat, nawet jeśli potrzebował jakiś informacji, ograniczał się jak tylko mógł, by nie mieć za dużo w pamięci i nie musieć przejmować się problematyczną sklerozą, którą miewał dość często jeżeli sprawy nie dotyczyły bezpośrednio jego osoby. Machnął więc ręką, co wydawać się mogło wyjątkowo żywiołowe jak na tak leniwą istotę, po czym spuścił wzrok, nie przestając masować skroni i zbywając pytanie dziewczyny, odwrócił się na pięcie.

    - A któż to przyszedł. - rzucił ironicznie, pozwalając sobie na przemknięcie przez jego twarz nikłego, mało przyjemnego uśmieszku. Nie miał zdolności telepatycznych, nie czytał w myślach, nie miał kamer, ani też żadnej innej mocy, która pozwoliłaby mu zidentyfikować (nie?)proszonego gościa. Był jednak stu procentowo pewny, że nie był to kto inny, a Panna Duran. Skąd? To nie trudne, tylko jej i kotce dał klucze i piloty, on nie popełnia błędów, więc to niemożliwe, wręcz niewykonalne! By ktokolwiek inny znalazł się na jego posiadłości. Zaczesał do tyłu przydługie kosmyki włosów i chociaż wyglądał jakby chciał opuścić pokój Hebi, a raczej jego próg, nie ruszył się z miejsca, zamiast tego zaczął poważnie zastanawiać się nad tym, jak długo jeszcze wytrzyma bez ludzkiego mięsa i odpoczynku. Co prawda miał możliwości, by przygotować sobie jakieś danie, ale na razie z tej dwójki uroczych dam, tylko kocia panna wiedziała, w czym dokładnie gustuje Wilk. To nie tak, że nie chciał nic powiedzieć Tunridze, po prostu z nią wolał wszystko zrobić na spokojnie i równie wolno, co on sam był. Również zależało mu na tym, by ich znajomość przechodziła prawidłowo, nie muszą się nigdzie śpieszyć. Nie mógł sobie przecież pozwolić na to, by w jej obecności, udać się do kuchni, wyjąć ludzkie narządy, czy też cokolwiek on tam akurat miał i zacząć przyrządzać jedzenie. Jeszcze cholera, wlazłaby mu tam w trakcie (choć szczerze wątpię, by Tunrida miała akurat teraz ochotę na jakiekolwiek spacerki po rezydencji) i dowiedziała się w tak niefortunny sposób o upodobaniach Ludożercy. To trochę zabawne, ale gdyby trzecia osoba, gdzieś z góry, spoglądałby na nich, zwłaszcza na Wilka, mogłaby pomyśleć, że to niezły zawodnik, skacząc tak z jednego kwiatuszka na drugi. Wszakże ten, miał teraz ochotę zostawić Hebi gdzieś w tyle, by udać się do Tunridy, niekoniecznie po to, by umilić jej czas. Oczywiście osoba ta musiałaby być źle doinformowana by tak pomyśleć. A niebawem ów istotka sama przekona się o tym, że Wilk nie skacze, to kwiatuszki mając skakać wokół niego, hah.

    - Wypadałoby się przywitać, prawda? - prawda. Spojrzał przez ramię na kotkę i zrobił krok do przodu, robiąc miejsce w progu, by dziewczyna mogła bez większego problemu wyjść z pokoju i jeżeli tylko naszła ją na to ochota, pójść za nim. Bo on, choć nadal zaaferowany (o proszę!) swoją nową zdobyczą, ruszył przed siebie i jeżeli Hebi postanowiła jednak za nim nie podążać, zostawiając ją w tyle. Szybko znalazł się w tym samym pomieszczeniu co Szklana Panna i podpierając się tylko o laskę zerknął na nią od góry do dołu, w połowie drogi zatrzymując się na szklance z trunkiem.
    - Nie ładnie tak pić samej. - chyba nie musiał jej mówić, że również się z nią napije, bo niemalże samym swoim spojrzeniem dawał jej do zrozumienia, iż chcę, by to ona mu czegoś nalała. - Może być to samo. - dodał od niechcenia, chcąc rozwiać wszelkie jej wątpliwości. Sam natomiast udał się w stronę swojego swojego ulubionego miejsca, jakim było nic innego, a fotel obok kanapy. Usiadł powoli i położył sobie laskę na kolanach, chwytając ten koniec, na którym zawsze mocno zaciskał palce. Opuszkami paliczków dokładnie sprawdzał powierzchnię badanego miejsca, wbijając puste spojrzenie w każdy ich ruch.
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 2 Luty 2015, 19:56   

    Uśmiechnęła się pod nosem słysząc, że Wilk jednak zdecydował się odpowiedzieć na pytania. Nie dotyczyły one w większej mierze jego życia, ani też bardziej osobistych rzeczy, na takie nie był to odpowiedni czas. O ile w ogóle kiedykolwiek taki miałby nadejść. Zdążyła już dostrzec, że nie jest on radosną, skorą do długich rozmów osobą, tak jak sama kotka, więc na pewne rzeczy należało uważać bardziej niż na inne. Szkoda by było stracić życie już pierwszego dnia znajomości, prawa? I oczywiście ani trochę nie zrozumiałaby powodów, jakimi ten by się kierował mieszając ją z błotem za pytanie odnośnie współlokatorów. Czy jest jasnowidzem, żeby wiedzieć czy przypadkiem kogoś jeszcze ten wśród swoich sług nie ma? Nóż mieszka ich tu więcej lub inne osoby, o których może nie powinna nic wiedzieć. Po prostu niektóre jego reakcje musiała przyjmować takimi jakie są, bez zbędnego wnikania w to, powoli się wszystkiego ucząc. Może i Wilk też czegoś przydatnego nauczy się o niej samej?
    Wszystkie odpowiedzi były tak bardzo ogólnikowe, że w zasadzie niczego więcej, poza tym co wiedziała już do tej pory, przed nią nie odkrył. Ale nie wnikała, nie komentowała, zrobił co obiecał i w zupełności jej to wystarczyło. Będzie chciał powiedzieć o sobie coś więcej, zrobi to kiedy sam uzna za stosowne. Choć wcale się tego nie spodziewała.
    Z całą pewnością oboje spędzając ze sobą więcej czasu wypracują wspólny język lub może bardziej to ona dopasuje się do tego już z góry narzuconego przez Wilka. Tak, zdecydowanie jej będzie to łatwiej zrobić, byleby uszczęśliwić swojego pana. Póki co odnosiła wrażenie, że jedynie irytuje go sobą na każdym kroku, dlatego przy najbliższej okazji uda się gdzieś, by samotnie wszystko to przemyśleć i znaleźć jakieś rozwiązanie.
    Także nie rozumiała co mogło rozbawić mężczyznę w jej pytaniu. Wydawało się bym całkiem normalnym i przede wszystkim na miejscu, czymś zajmować się musiała, a nawet jeśli nie musiała to przecież mogła. Bycie kotem domowym nie oznacza, że jest wyłącznie od tego by uroczo wyglądać oraz się zachowywać. Dlatego też polecenie typu zrób mi herbaty było dla niej czymś normalnym, w żaden sposób nie ujmowało żadnej z kocich cech. Ba, sądziła, że nawet dodawało. Miała dwie ręce i nogi, czemu więc nie robić z nich użytku w jakiś sposób pomagając? Choć jeśli obecnie nie miał na wydawanie rozkazów ochoty, to również przyjęła do wiadomości. Trzeba będzie znaleźć inne zajęcie.
    Jednak jakieś zajęcie się pojawiło, jej uwagę przykuło pojawienie się kolejnej osoby w domu, co nie umknęło jej uszom. A skoro Wilk wcześniej wspominał o trzech mieszkających tu osobach, bez wątpienia musiała być to Tunrida, na spotkanie z którą szczerze powiedziawszy nie wiedziała jak zareagować. Wciąż była to osoba dla niej nieodgadniona i tak naprawdę nie wiedziała, czy poznawanie jej bliżej jest dobrym pomysłem. Koniec końców, nie wypadało także pozostawać kompletnie obcym z osobami pod tym samym dachem.
    - Oczywiście. – Cóż za dziwny traf, że tym razem to ona ledwo co się odzywała, przez bardzo długi czas pozostając jednak w milczeniu i potakując tylko kiedy było trzeba lub kwitując wypowiedzi swojego pana uśmiechem. Tak, tego nigdy nie było jej za wiele. I tym razem z uniesionymi kącikami ust, ruszyła przed siebie, by zaraz potem wraz z Wilkiem schodzić na dół do salonu, gdzie rzeczywiście siedziała Tunrida.
    - Witaj ponownie, nya. – Kotka również zajęła miejsce na kanapie, w pewnej odległości od kobiety, podciągając pod siebie nogi oraz zaplatając dookoła siebie ogon. Uśmiech opuścił jej twarz. Czuła, że w tym momencie pasować tu nie będzie lub raczej nie odnajdzie się wśród tej dwójki. Uczucie obcości tylko się potęgowało. Możliwe, że mają swoje sprawy do omówienia, lecz jeśli by miała w tym nie uczestniczyć, Cyrkowiec nie proponowałby jej przyjścia wraz z nim. Przykładnie więc zamilkła, wyłącznie przyglądając się dalszym wydarzeniom, nie mogła wszystkiego tak od razu spisywać na straty. Gdyby nie zeszła, mogłaby żałować, że tak łatwo pozwoliła wrócić płochej sobie na miejsce. Teraz za to, jeśli coś będzie nie tak, to i na przyszłość będzie o tę wiedzę wzbogacona.
    _________________
    Tunrida
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 3 Luty 2015, 20:19   

    O dziwo, Wilczasty nie kazał na siebie zbyt długo czekać. Właśnie moczyła usta w kolejnym łyku alkoholu, gdy do salonu dokuśtykał Mr. Wolf, lustrując ją, jak zawsze, badawczym spojrzeniem. I Tunrida nie pozostawała mu pod tym względem dłużna, dlatego skontrowała jego spojrzenie, taksując go naturalnie już zimnym spojrzeniem akwamarynowych tęczówek. Uniosła nieznacznie szklankę na słowa mężczyzny, a przez jej usta przebiegł ledwo widoczny ironiczny uśmieszek.
    - Wiedziałam, że za niedługo do mnie dołączysz. - odparła niemal filuternie, co tak bardzo nie było do niej podobne. Teraz jednak, gdy na chwilę mogła zaznać spokoju od Madnessa, któż zabroni jej się trochę powygłupiać? Wiedziała również, że Wilk od razu zorientuje się, że grała, całkiem nieźle się przy tym bawiąc, choć szczerze powiedziawszy... Miała nadzieję, że mężczyzna sam uraczy się alkoholem, a nie wysłuży Szklaną Panną. Rzucany przez nią cień wyczuwalnie zgęstniał i wychłódł, lecz zamiast jakkolwiek się odezwać, zmrużyła ze znaną sobie manierą oczy z wyczuwalnego niezadowolenia. Gdy jednak posłyszała odgłos kolejnych, zbliżających się kroków, pohamowała natychmiast swoją irytację, zatrzymując uważny wzrok na wchodzącej niepewnie dziewczynie. Skinęła jej ledwie widocznie głową.
    - Witaj, Hebi. - odparła spokojnie, cicho, dopiero teraz pozwalając sobie na dokładną, choć krótką, analizę postaci, którą całkiem niedawno znalazła. Nie dziwiła się jej wcale dlaczego usiadła tak daleko od obecnej dwójki, milcząc jak zaklęta. Jakby nie patrzeć, została niemal zmuszona do przyjścia do zupełnie nieznanej sobie osoby przez równie nieznaną sobie, i dość nieprzyjemnie wyglądającą, kobietę. Nadal stała na niezbyt trwałym gruncie, niepewna co może ją czekać, a mogła łatwo się domyślić, że przy takiej osobistości jak Wilczasty nie będzie się... nudzić. Z drugiej jednak strony nie wyglądało na to, aby doznała jakiegokolwiek uszczerbku na zdrowiu po spotkaniu z Mr. Wolfem (lub nie było tego widać na pierwszy rzut oka), więc można było to uznać za niejaki fart, iż mimo wszystko nie spotkało ją nic złego, a i był to również sukces na korzyść samej Tunridy. Sam fakt, że Hebi siedziała pomiędzy nimi był wystarczającym dowodem na to, że wykonała swoje zadanie należycie. Och, co za szczęście, radość i euforia... Westchnęła cicho, odstawiając swoją szklankę na stolik i wstając z kanapy. Podeszła do barku, przy którym nalała do nowej szklanki whisky dla Wilczastego, odwracając nieznacznie głowę w kierunku siedzącej dziewczyny.
    - Hebi, napijesz się też czegoś? - spytała, bo w końcu dlaczego nie? Od szklaneczki czy dwóch nic się jeszcze człowiekowi nie stało, a przynajmniej tak słyszała... Podała trunek Wilkowi i gdy Hebi również wyraziła chęć napicia się, wręczyła szklankę wybranego alkoholu i jej. Tunrida zaś usiadła z powrotem na swoje miejsce, na powrót zakładając nogę na nogę i na powrót biorąc swoją szklankę do rąk, z której upiła mały łyk. Zakręciła kostką u nogi dwa niewielkie kółka i przejeżdżając wzrokiem najpierw od dziewczyny, kończąc na Wilku, zapytała niemal od niechcenia:
    - Zgaduję, że dobrze się wam rozmawiało? - utkwiła na pozór obojętne spojrzenie w mężczyźnie, choć wydawało jej się, iż zrozumie do czego tak naprawdę piła. Przecież nie wypadało zapytać przy Hebi tak wprost czy ta mu się "podoba" - byłoby to wysoce niekulturalne, a ona nie mogła pozwolić sobie na tego typu wybryki. Nie godziło się to nie tylko z jej obecną pozycją, ale również samym wychowaniem lub raczej, nachalnymi nawykami.
     



    Ludożerca

    Godność: W świecie ludzi: Caspian Grizzled. | Dla wtajemniczonych: Wilk aka Mr. Wolf
    Wiek: Wizualnie jakieś 28 lat.
    Rasa: Cyrkowiec.
    Lubi: Ludzi, a najbardziej tych pozbawionych kośćca.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa.
    Wzrost / waga: 180 | 71 kg
    Aktualny ubiór: Biała koszula, niezapięta na dwa ostatnie guziki przy szyi, wąskie, materiałowe spodnie.
    Znaki szczególne: Dolne i górne kły wydłużone.
    Zawód: Pożeranie ludzi zawodowo; właściciel firmy kredytowej; sponsor.
    Pan / Sługa: - / -
    Pod ręką: Drewniana laska, paczka papierosów, zapalniczka.
    Broń: Laska.
    Stan zdrowia: Kuleję na jedną nogę.
    Dołączył: 11 Gru 2014
    Posty: 100
    Wysłany: 6 Luty 2015, 20:18   

    Długo trwał w jednej pozycji, wpatrując się w drewniany przedmiot i pozwalając myślą na wędrówkę gdzieś w głąb swojego umysłu. O dziwo, bo akurat teraz, zaczął poważnie zastanawiać się nad swoją normalnością, czy też jej braku. Może nie wyglądał na takiego, ale zdarzało mu się gdybać nad zmianą własnego postępowania, co prawda nie były to na tyle mocne myśli, by skutecznie przekonać go do naprawy, aczkolwiek nadal nie należało to do normalnych zachowań Wilka. Starał się wyzbyć wszelkich wątpliwości, a dzięki Tunridzie przyszło mu to wyjątkowo łatwo. Może to dlatego, że jej głos z początku różnił się od tego spokojnego i cichego wydźwięku, jak przy ich pierwszym spotkaniu? Zamiast jednak zwrócić na to większą uwagę, postanowił dalej tkwić w milczeniu, marszcząc skórę na czole i podnosząc wyżej powieki, uważnie przyglądając się siadającej Hebi. Gdzie podziała się ta szeroko uśmiechająca, rozgadana kotka? Czy to może on za szybko przypisał ją do jednego schematu? Doprawdy, kobiety pozostaną dla niego zagadką, której może nie tyle co z lenistwa, ale dla własnego bezpieczeństwa, nie będzie chciał poznawać i rozwiązywać. Porzucił te myśli równie szybko, co zaczął się nad nimi rozwidlać, czekając (nie)cierpliwie na swój trunek. Kiedy tylko ten znalazł się w jego dłoni, oderwał wzrok od stukających o laskę palców, by upić większego łyka ze szklanego naczynia. Płyn przyjemnie podziałał na jego kubki smakowe, które widocznie domagały się więcej, ale wiedział, że słabość do alkoholu nigdy nie kończyła się dobrze. Z reguły lądował w jednym łóżku z obcą kobietą, mimo iż nie odczuwał żadnego pociągu do żadnej z płci, alkohol zdawał się wzbudzać w nim pewne potrzeby, w tym również te fizyczne. A w tym przypadku chyba nie chciałby się obudzić na drugi dzień z którąś ze swoich służek, czy co gorsza, z dwoma pannami, bo choć mógł się pochwalić ich wyglądem, nie wyobrażał sobie żadnej z nich w takich sytuacjach. W natłoku myśli nie zauważył nawet, jak przysuwa do swoich ust szklankę i pozwala niewielkiej ilości trunku ponownie zagościć w jego wnętrzu. Podniósł spojrzenie na Szklaną Pannę, gdy ta przemówiła.
    - Tak, Tunrido, dobrze się spisałaś. - w głowie co prawda nasuwała mu się inna odpowiedź, ale i on postanowił trochę pograć, nawet pozwalając aby na jego ustach pojawił się przelotny, blady uśmiech. Z tym chyba zawsze będzie miał problemy, uśmiechnięty nigdy nie był przekonywujący. Czasami nawet wystarczyło by się uśmiechnął, niż rzucić jakimiś ciętymi uwagami, by wytrącić innych z równowagi. Z reguły były to wyjątkowo słabe pionki, więc trudno stwierdzić, czy jest się czym chwalić. Zdawał się ignorować kotkę, skupiając swoje badawcze spojrzenie na Tunridzie. Wyobrażał ją sobie z kocimi uszami i ogonem, siedząca na jego kolanach, który łasząc się głową o jego klatkę piersiową prosiła się o więcej pieszczot. Wyjątkowo niepoważne fantazje, które wywołały w nim chwilowe rozbawienie, w postaci szerszego uśmiechu, ukazując swoje przydługie kły.
    - Oh, kochana, nawet nie wiesz, jak uroczo wyglądasz w moich myślach z kocimi uszami i ogonem. - jego głos był wyjątkowo irytujący, niemalże naciskał na to, by każde słowo wydawało się nienaturalnie miłe, co oczywiście imało się z jego prawdziwą naturą. Gra aktorka, choć amatorska w jego wykonaniu, była niezłym urozmaiceniem, ciekawe tylko jak szybko mu się to znudzi. Nadal uśmiechnięty, odchylił głowę do tyłu, by móc oprzeć ją o oparcie fotela i zmrużył oczy.
    - Hebi. - mimo głupkowatej miny, kompletnie do niego nie pasującej, głos miał ten sam wypowiadając imię kotki. Oparł z boku drewnianą laskę, by zrobić miejsce na swoich kolanach i poklepał je, by uświadomić kotołaczkę o tym, że oczekuję jej właśnie tutaj. Skoro już udało mu się posiadać na własność Dachowca, to wypadałoby korzystać z tego jak tylko się da, a obecność Tunridy w żadnym wypadku go nie ograniczała, dla niej również znajdzie się miejsce, chociaż szczerze wątpię by Wilczasty to wytrzymał. Hebi jest pupilkiem i również w taki sposób na nią patrzył, natomiast Panna Durand jest kobietą, a on dotyku ludzkich jednostek brzydził się tak mocno, że czasami zdarzało mu się reagować agresywnie, mimo iż nie było potrzeby, by używać siły.
    Przybycie nowego gościa tak nim zakręciło, że zapomniał o głodzie, o tym, iż miał przygotować sobie posiłek oraz o planowanym już od dłuższego czasu odpoczynku, w postaci snu.

    [wybaczcie kobitki, że tak wolno i ubogo odpisuję, ale ostatnio brak mi weny.]
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 9 Luty 2015, 17:17   

    Z uwagą obserwowała Tunridę, jednak na tyle naturalnie, że nie wyglądała na jednego z gapiów nie mogących oderwać oczu od obiektu zainteresowania. Podejrzewała, że ta musi czuć się tu wyjątkowo swobodnie, bo tak też się zachowywała. Cóż się dziwić, przecież to już był także ich dom, dlaczego by więc się krępować? Kotka z całą pewnością nie miała w sobie podobnego przekonania, mimo wszystko musiała się tu zaaklimatyzować i rzeczywiście poczuć jak u siebie. Na dzień dzisiejszy było to dość obce miejsce, którego z każdą chwilą się uczyła, poznawała i powoli zamieniało się to w ciekawe zajęcie. Jeszcze parę dni i wszystko przyjdzie jej z równie dużą łatwością. Tak przynajmniej sądziła.
    Zastanawiała się także jaką w ogóle Tunrida jest osobą. Choć miała okazję spotkać się z nią już wcześniej, nie skupiła na tym większej uwagi ze względu na myśli krążące wokół niecodziennego powodu ich spotkania, a o ono zbyt długo nie trwało. Teraz być może będzie miała okazję widywać ją częściej, co da jaśniejszy obraz osobowości.
    - Nie, nie dziękuję. – Z zamyślenia wyrwało ją pytanie. Nie przepadała za alkoholem, choć pewnie skusiłaby się na coś, gdzie jedynym wyczuwalnym smakiem byłby wyłącznie ten słodki. Jednak z reguły ciężko jej było na takowy trafić. Być może ludzki świat oferował coś zupełnie odmiennego, niż to co udawało jej się znaleźć w Krainie, ale na obecną chwilę testować nie chciała. Przed nią jeszcze jedna ważna sprawa, o której zapominać nie mogła i wolała mieć na to jeszcze siłę, niż czuć się znużoną po wypiciu whisky, bo głowę miała słabą.
    Jej uszy uniosły się badawczo, a wzrok tym razem utkwił w Wilku. Patrzyła tak dość zdziwiona, a zarazem zaciekawiona, z jedną brwią nieco bardziej w górze i palcami lekko zaciśniętymi na futrze ogona. O ile była gotowa na wszystko dla swojego pana, nawet myśl o byciu zjedzoną nie napawała ją strachem, tak obecność tu innych kotowatych byłaby nie do zniesienia. Tak, zazdrość w czystej formie. I nigdy nie pogodziłaby się ze świadomością, że Wilk ma ich tu więcej. Bez względu na to czy była tylko zwykłym pupilkiem i nie miała w takich kwestiach prawa głosu, o swoje na pewno zawalczy. Tą formę uwagi chciała mieć skupioną wyłącznie na sobie, nie dzieloną na inne. Dlatego, kiedy i ona wyobraziła sobie Tunridę w takim wydaniu, pojawiła się ta, a nie inna reakcja. Nie zwracała nawet uwagi na to, w jaki sposób Cyrkowiec słowa te wypowiadał i czy miały mieć one jakikolwiek inny sens, wybrała to co jej (nie) pasowało zajmując czymś głowę. Chwilę później jednak się opamiętała, na swojej twarzy znów goszcząc uśmiech, którego do tej pory brakowało. Przecież było to wyłącznie czymś wyimaginowanym, jedynym Dachowcem tutaj była sama Hebi. Ba! I żeby było mało, to jeszcze chciał mieć ją przy sobie, a tu już całkowicie ucieszyło Przytulankę tak bardzo, że zapomniała nad czym wcześniej myślała.
    Natychmiast wstała ze swojego miejsca podchodząc do Wilka. Niby taka drobna rzecz, a już była idealnym lekiem na jej lekko zaniepokojone serducho. Z każdym krokiem w jej złotych oczach gościło coraz więcej radości, znów wracała do poprzedniej kondycji. Usiadła na jego kolanach bokiem, tak by również swobodnie widzieć znajdującą się na kanapie kobietę, choć to nie na niej teraz zamierzała skupić swoją uwagę. I o dziwo wciąż pozostawała w milczeniu, właściwie nie wiedząc jakie z jej słów mogłyby tę dwójkę zainteresować. Zamiast tego zamruczała cichutko, chwilę później i tego zaprzestając, jakby chcąc przekazać, że przy odpowiednim pogłaskaniu można uzyskać od niej więcej takich dźwięków. A doskonale wiedziała, że Wilk za uchem świetnie podrapać potrafi!

    /huh, że tak powiem - łączę się z Tobą w bólu.
    _________________
    Tunrida
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Luty 2015, 19:05   

    Nic dziwnego było w tym, iż Hebi nadal nie wyrobiła sobie bardziej jasnego obrazu osobowości Tunridy. Podczas ich pierwszego, niemal decydującego spotkania, Szklana Panna zachowywała się nad wyraz... beznamiętnie, powstrzymując się jednak przed bardziej chłodnymi uwagami, które były w jej przypadku niemal normalnością. Była uprzejma na swój własny, sztywny i może nawet widoczny sposób, unikając zbędnego przeciągania konwersacji. Nie mogła przecież odstraszyć dziewczyny już na samym początku, skoro w końcu znalazła jakiegokolwiek Dachowca. Jak się okazało, trafiła w dziesiątkę, a Wilczasty był wyraźnie zadowolony z wyboru nowej przytulanki. Nie uważała tego za nazbyt wymagające zadanie... Swoją drogą zastanawiała się również, po co mężczyźnie ktoś taki? Równie dobrze mógł przygarnąć normalnego kota, chociaż taki zdecydowanie nie odpowiedziałby mu, gdyby potrzebował pocieszenia. Pociągnęła niewielki łyk trunku ze szklanki. Cóż, nie jej interes, a przynajmniej jeszcze nie teraz.
    Wzruszyła delikatnie ramionami na słowa odmowy i podała whisky jedynie Wilkowi. Gdy jednak usłyszała jego komentarz, spojrzała nań z lekkim politowaniem, uśmiechając przy tym ironicznie.
    - Cieszę się więc, że nie posiadam daru czytania w myślach. - odparła spokojnie, dostrzegając kątem oka zmianę w zachowaniu Hebi. Zaśmiała się w duchu, popijając bez pośpiechu alkohol. Och, ta czysto kocia zmienność nastrojów była doprawdy zabawna. Dla wiecznie statecznej Tunridy była ona naprawdę niewyobrażalna, a samo uczucie zazdrości niemal zupełnie obce. Może dlatego nie lubiła kotowatych? Były zbyt żywiołowe, zbyt spontaniczne, a posiadające geny tych zwierzaków Dachowce niemal równały się z nimi samymi. Nie rozumiała wielu rzeczy w ich zachowaniu, które dla dość ograniczonej emocjonalnie Szklanej Panny były po prostu irytujące i wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazywały, że nie prędko miało się to zmienić. Czemu? Najpewniej dlatego, że Tunrida będzie unikała spotkań z Hebi uznając, że skoro ma ona mieszkać z nią pod jednym dachem, lepiej ograniczyć ich kontakty do minimum, tak dla bezpieczeństwa, choć w zasadzie - czyjego? Jeżeli więc sama "kotołaczka" nie będzie wykazywać chęci lepszego poznania (a potrzeba do tego wiele cierpliwości i wyrozumiałości) Tunridy, pozostaną w obecnych, dość chłodnych stosunkach. A sama Szklana Panna? Nie oczekiwała od dziewczyny takich poświęceń, nawet nie biorąc ich pod uwagę. Przyzwyczajona do wiecznej samotności, pogłębiała swoją nieufność wobec ludzi, i całkiem nieźle się z tym czuła. Pozornie.
    Spoglądała więc na dziewczynę badawczo, gdy ta usadawiała się na kolanach zadowolonego widocznie - Oh, God, trzymajcie mnie... - Wilka. Swój kolejny, tym razem kpiący uśmieszek, ukryła sprytnie w następnym umoczeniu ust w whisky, przyglądając po tym pozostałym w szklance alkoholu. Kiedy ona tyle tego wypiła? W naczynku zostało jej zaledwie na jeden łyk, a nadal pozostawała nienasycona. Cmoknęła cicho, odstawiając szklankę na stolik, splatając ręce na będącym na wierzchu udzie. Zapadła cisza. Osobiście nie przeszkadzała jej ona w żadnym stopniu, a i Tunrida nie miała nawyku paplania podczas takowych jak katarynka, byleby utrzymać jako-tako konwersację, jednak teraz czuła wiszącą nad ich trójką... gęstą atmosferę. Gdy już wykonała swoje zadanie należycie, chciała w końcu porozmawiać z Wilczastym w cztery oczy o sprawach, które miały pozostać tylko między nimi. Chciała więcej się o nim dowiedzieć, dając również niejaką możliwość rozwiania wszelkich wątpliwości co do niej mężczyźnie. Chciała zadawać pytania, czasem nawet kłopotliwe, aby na dobre rozpocząć ich wspólną współpracę. Wszystkiemu przeszkadzał tylko jeden fakt - obecność Hebi. Oczywiście nie miała zamiaru jej wyganiać czy też traktować przez to gorzej, lecz uważała, że pewne sprawy powinny pozostać niedosłyszane przez nikogo, oprócz Tunridy i Wilka tym bardziej, że ni w ząb nie znała kotołaczki. Myśl, Tun, myśl... Musiała rozegrać to inaczej... Lub po prostu przyjść później. Och tak, ta opcja również była nad wyraz kusząca. Mogłaby w końcu należycie odpocząć, napawać się ciszą, może coś poczytać...
    - Widzę, że jesteś znużony. Chciałam spytać o kolejne zlecenie, ale skoro nie masz do tego głowy... - przerwała sugestywnie, mając nadzieję, że Wilk odpowie jej coś w stylu "oczywiście, możesz iść". Coś z tyłu głowy (i bynajmniej nie był to Madness) podpowiadało jej jednak, że nie będzie to takie proste, jak jej się wydawało. Choć może zaskoczy ją jeszcze czymś innym? Zmrużyła nieznacznie oczy, utkwione w zrelaksowanym Mr. Wolfie. Spróbuj...
     



    Ludożerca

    Godność: W świecie ludzi: Caspian Grizzled. | Dla wtajemniczonych: Wilk aka Mr. Wolf
    Wiek: Wizualnie jakieś 28 lat.
    Rasa: Cyrkowiec.
    Lubi: Ludzi, a najbardziej tych pozbawionych kośćca.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa.
    Wzrost / waga: 180 | 71 kg
    Aktualny ubiór: Biała koszula, niezapięta na dwa ostatnie guziki przy szyi, wąskie, materiałowe spodnie.
    Znaki szczególne: Dolne i górne kły wydłużone.
    Zawód: Pożeranie ludzi zawodowo; właściciel firmy kredytowej; sponsor.
    Pan / Sługa: - / -
    Pod ręką: Drewniana laska, paczka papierosów, zapalniczka.
    Broń: Laska.
    Stan zdrowia: Kuleję na jedną nogę.
    Dołączył: 11 Gru 2014
    Posty: 100
    Wysłany: 14 Luty 2015, 11:59   

    Na odpowiedź Tunridy jedynie uśmiechnął się szyderczo, zadowolony z samego siebie i wyczekiwał momenty, w którym poczuje ciężar ciała Hebi na sobie. Dlatego też podążał za nią niemalże nachalnym wzrokiem, kiedy szła w jego stronę i usadawiała się na jego kolanach. Warknął cicho, choć w ten sposób okazywał zadowolenie, niż złość. Również był po części zwierzęciem i w niektórym momentach reagował równie dziko, co nakazywała mu jego druga natura. Oderwał wzrok od pupilka, by ponownie zatrzymać go na twarzy Szklanej Panny. Odczuwał dziwne wrażenie, że te dwie nie zostaną najlepszymi przyjaciółkami, ich stosunku, w głównej mierze przez Tunridę, były ograniczone do beznamiętnej uprzejmości, jaką reprezentowała Panna Durand. Nie robiło to na nim większego wrażenia, szczerze powiedziawszy miał to głęboko gdzieś, czy się polubią, czy będą drzeć koty. Oj, tylko nie to drugie, nie chciałby podartego kotka. Hebi natomiast wydawała się na lekko przytłoczoną całą tą sytuacją, stwarzała wrażenie, że nie pasuję tutaj i sam Wilk również to zauważył. Nie ma co ukrywać, ona była delikatnym, wesolutkim dachowcem, a oni? Panna i Panicz, którzy cenią sobie tylko własną wygodę. Nieźle się dobrali, co? Wyrwał się z letargu myśli, kiedy usta Tunridy delikatnie się rozwarły, bo warto zauważyć, że cały czas się w nią wpatrywał, toteż nic nie mogło mu umknął. Mruknął kilka razy i przesunął wzrok wyżej, na jej jasne tęczówki.
    Skoro nie mam do tego głowy to co? – urywanie zdań kierowanych do Wilka nie było dobrym zagraniem, lubił mieć wszystko jasno przedstawione, toteż nie zamierzał ukrywać, kiedy na jego spokojniej (choć nadal skrzywionej) twarzy, pojawił się grymas poirytowania. Mimo wszystko machnął ręką, jak gdyby nie zagłębiając się w ten temat i dając jej jasno do zrozumienia, żeby robiła co tylko chciała. Akurat panował w jego życiu okres bezczynności, oprócz Wilczastych spraw, takich jak zaspokojenie głodu i wieczna obserwacja zmian podczas transformacji, nie zajmował się niczym konkretnym. Nudne, czy też nie, mężczyzna nie należał do osób, które usilnie starały sobie znaleźć zajęcie. Odpowiadała mu taka bezczynność, choć nie ukrywał, że jego wspólnicy zaczynali grać mu na nerwach, interesy to druga w kolejności rzecz zaraz po polowaniach, którą uwielbiał robić. Nic więc dziwnego, że bezczynność w pracy kosztowała go wiele nerwów, nie pracował z łatwymi ludźmi, również nie były to normalne, legalne interesy, firma to jedynie przykrywką tego, co zamierzał zrobić niebawem. O ile wszystko pójdzie zgodnie z planem. Niemniej jednak od tygodnia nikt się do niego nie odezwał i odczuwał dziwne wrażenie, że coś poszło nie tak, a te imbecyle po prostu bały się reakcji Wilka, gdyby coś zeszło z drogi, jaką wyznaczył im mężczyzna. Jak tylko zregeneruję siły, będzie musiał się tym zająć osobiście, może nawet Tunrida mu się do tego przyda, w tym jednak momencie sprawiał wrażenie, że jej obecność jest mu obojętna i nie będzie płakał jeżeli teraz odejdzie, tudzież nie robiło mu różnicy, czy planowała jeszcze trochę zostać w mieszkaniu. Cała ta sytuacja stawała się dla niego powoli obojętna, rozmowa wydawała się jakaś sztywna, odpowiedzi naciągane, jedynie Hebi, która usiadła na jego kolanach, wydała się normalniejsza niż wcześniej, kiedy począł drapać ją za uchem, co pewien czas muskając koniuszek kociego ucha. Starał się ukrywać miotające nim uczucia zmęczenia, czy też bezpodstawnej irytacji, udało mu się, aczkolwiek trudno jest to stwierdzić osobie trzeciej, widać niezmienny grymas na jego twarzy.

    Potrzebuję doktora, albo jakiegoś naukowca. – wypalił nagle, nie przejmując się, że może to zabrzmieć dość dziwnie w jego ustach, zważywszy na fakt, że przez dłuższą chwilę panowała cisza. Spojrzał na Tunridę uważniej, jak gdyby nie chcąc niczego przegapić. – Ta cała organizacja ludzi, MORIA... - urwał na chwilę, zerkając mimochodem na Hebi, nie był do końca pewien, czy chce o tym rozmawiać z Tunridą właśnie w jej obecności, a nie widziało mu się używanie jakiś tajemniczych wyrazów, które okazałyby się skrótami myślowymi. – Będę musiał z Tobą o tym pomówić, Panno Durand. – i na tym byłby koniec, Hebi była tylko pupilkiem, chociaż wiedział, że będzie wierną służką, nie poczuwał się odpowiedzialny, by wyjawiać jej swoje plany, tudzież sekrety, o których jeszcze nikt nie wiedział, a miało się to niebawem zmienić. Musiała znać wszystkie szczegóły, chociaż obawiał się, że Tunrida nie będzie zadowolona, kiedy dowie się, co właściwie szykuję Ludożerca.
    Przesunął drapiącą kotkę dłoń nieco niżej, prowadząc ją na kark, by musnąć go opuszkami palców, a potem na jej plecy. Dokładnie badał budowę jej pleców, co jakiś czas wbijając mocniej palce miedzy kręgi Hebi. Trudno stwierdzić czy było to przyjemne uczucia, ale Wilk najwidoczniej robił to bardziej dla siebie, niż dla niej. Rozluźniona dłoń wędrowała niżej, by z niesamowitą prędkością znaleźć się pod warstwami ubrań kotołaczki, na jej nagich plecach. Dotykał ją z niepodobną do niego delikatnością, chwilami tylko napierając bardziej opuszkami palców na jej skórę, jak gdyby sprawdzając jej miękkość. Czuł się teraz wyjątkowo zrelaksowany, odchylił nawet głowę do tyłu i przymknął oczy, by móc nacieszyć się nową zabawą. Postanowił jednak nie ograniczać się tylko do jej tyłu, odczuwał dziwną potrzebę sprawdzenia jeszcze wielu innych miejsc, a obecność Tunridy nie powstrzymywała go przed tym, choć pewnie sam czułby się wyjątkowo zniesmaczony takim widokiem. Niemniej jednak dłoń Wilka zgrabnie wysunęła się spod grubego swetra, by spocząć całą dłonią na pośladkach dachowca. Wzdrygnął się, a palce zaczęły poruszać się w niezrozumiały sposób, jak gdyby łaknąc więcej dotyku, pozwolił więc sobie opleść je wokół ogona i przesunął ręką po całej jego długości, by w ostateczności, kiedy już natrafił na końcówkę powtórzyć tę czynność jeszcze parę racy.
    _________________
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 16 Luty 2015, 19:03   

    Z każdą chwilą siedząc między tą dwójką coraz bardziej i dalej odpływała myślami. Ich hmm świat był jej zupełnie obcy, ale przecież nie powinna czuć się nieswojo lub też uważać, że ani trochę tu nie pasuje. Przecież pasuje. W przeciwnym wypadku sam Wilk by jej nie przygarniał, a mało tego nie wyglądało jakby miał ochotę się jej pozbyć z tego pomieszczenia, aby tym sposobem mógł pozostać sam na sam z Tunridą. Nie interesowało ją co mieli do obgadywania czy też jakie interesy ich łączyły, póki nie była w to w żaden sposób włączana. A chyba na obecną chwilę jej zadania kończyły się na przebywaniu tutaj w roli domowego kota. Zero zmartwień nieudanymi zadaniami czy też wysilania się i obmyślania planów ich wykonywania, choć oczywiście, gdyby cokolwiek, nawet najprostszego dostała, dla Wilka z pewnością starałaby się je wykonać jak najlepiej tylko potrafiła. Kto wie, czy w ten sposób sama o sobie nie dowiedziałaby się więcej i nie poznała przy okazji dalszych granic swoich możliwości. Do tej pory rzadko kiedy musiała przerywać swoje niemalże sielankowe życie w magicznym świecie, nie pojawiały się ku temu żadne powody. Możliwe, że dlatego tego też postanowiła dokonać pewnych zmian, które o dziwo dość szybko, a może raczej nieoczekiwanie ją same dopadły. Nie narzekała, przecież nie miała na co. Jeszcze nie wydarzyło się nic, co spowodowałoby zastanowienie się nad słusznością podjętej przez nią decyzji i miała nadzieję, że nic takiego się nie stanie. Zbyt dużo zmian w zbyt krótkim czasie negatywnie by się na niej odcisnęły, a tego nie chciała.
    Zresztą... I upragnionego drapania za uchem się doczekała, więc czegóż by miała chcieć więcej? Po co uciekać przed tak dobrymi rzeczami, nya? Przechyliła lekko głowę na bok, a na jej twarzy malował się coraz to szerszy uśmiech, którego nie miała zamiaru przed nikim kryć. Wszystkie jej negatywne myśli w moment odpłynęły, przepełniając ją na powrót szczęściem, czego nie zapomniała również oznajmić poprzez wznowienie mruczenia, a końcówka jej ogona radośnie kiwała się na boki. Na pewno nie zgodziłaby się na dotyk każdej jednej osoby, mimo bycia Dachowcem, to czynność dozwolona tylko dla grupki wybranych osób. I nawet jeśli w pierwszych chwilach obawiała się Wilka tak bardzo, że powinna mieć pod tym względem wiele wątpliwości, to jednak każda z nich w odpowiednim momencie uciekła, nie stając temu na przeszkodzie. Teraz strach może nie zmalał, lecz schodził na dalszy plan. Nawet jeśli by miała umrzeć podczas głaskania, byłby to uroczy koniec.
    Wsłuchiwała się w rozmowę, a raczej coś na jej podobieństwo, między pozostałą dwójką, sama w niej nie uczestnicząc. MORIA, nya? W myślach nazwę powtórzyła jeszcze parę razy, dopóki nie przypomniała sobie dość ubogiej listy rzeczy, jakie o organizacji słyszała. Ile w tym było prawdy, ile luk jeszcze miała – sama nie była w stanie określić, ale wiedziała, że lepiej trzymać się od tych ludzi z daleka, szczególnie kiedy było się magicznym stworzeniem w niemagicznym świecie. Hah, jakie to dziwne, że w gruncie rzeczy wiele z istot tutaj żyjących było właśnie podobnym jej. I te myśli także spowodowały chwilowe rozważania nad rasą Tunridy, o której potwierdzonej wiadomości nie miała, jedynie mogąc snuć jakieś domysły.
    Jednak dalsze skupianie się nad tą kwestią przerwała jej zmiana odczuwanego miejsca dotyku Wilka. Nie drapał jej jak wcześniej za uchem, a jego palce zsuwały się niemalże po linii kręgosłupa, na którym co jakiś czas się nasilał, a ona w reakcji nieco bardziej się wygięła wypinając pierś do przodu. Nie było to dla niej nieprzyjemne, raczej zastanawiała się czy jest w tym jakiś głębszy sens, ale i jego nie chciała się doszukiwać. Jeśli tylko taki kaprys miał jej pan, czemu by miała protestować? I choć z każdą chwilą czuła się coraz niezręczniej, w dalszym ciągu nie odezwała się słowem, ani też nie miała zamiaru przeszkodzić Wilkowi w działaniach, będąc chyba bardziej ciekawą kolejnych kroków. Wstrzymała na chwilę oddech, mruczenie także ustało, a odwróciwszy wzrok od mężczyzny utkwiła go w swoich udach, dopiero po dłużących się sekundach wypuszczając z siebie zalegające powietrze, starając się jak tylko mogła, aby wyglądało to dość naturalnie.
    - Może powinnam was zostawić samych, panie? Z całą pewnością w pewnych rozmowach uczestniczyć nie powinnam, nya. – Zapytała, kiedy już unormowała oddech. Zrozumiała, a przynajmniej tak jej się wydawało, aluzje obojga, dlatego bez zbędnego owijania w bawełnę chciała umożliwić rozmowę. Sama także była zdania, iż czasem lepiej wiedzieć mniej, zwłaszcza, kiedy jej to nie dotyczyło, więc wystarczyło tylko słowo Wilka, a zniknęłaby z pomieszczenia i już im nie przeszkadzała.
    _________________
    Tunrida
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Luty 2015, 21:52   

    Zmierzyła Wilka lodowatym spojrzeniem, kiedy nie odpowiedział zgodnie z jej oczekiwaniami. Z każdą kolejną chwilą przebywania w obecności mężczyzny, Tunrida coraz lepiej wychwytywała nie tylko podobieństwa ich charakterów, ale przede wszystkim różnice, zastanawiając się przy tym, jak dojdą do konsensusu w patowych sytuacjach? Analizowała jego postawę, gesty i inne dziwne upodobania, które udało jej się wychwycić, powoli porządkując dość chaotyczny obraz swego pracodawcy oraz myśląc nad taktyką, którą powinna obrać w rozmowach z nim - przynajmniej na razie. Nie lubiła grać, choć świetnie jej to wychodziło, jednak nie mogła sobie również pozwolić na zbytnią szczerość na początku chociażby takiej relacji, jaka obecnie łączyła i będzie jeszcze łączyć ją z Mr. Wolfem na czas bliżej nieokreślony. Mimo to, nie oznaczało to od razu, że zamierzała zgadzać się na wszystko i udawać, że wszystko jej się podoba. Chwyciła więc na powrót swoją szklankę, wypijając trunek dosłownie "na raz", odstawiając go po chwili zamaszyście na miejsce. Uspokój się, Tun, uspokój, nie możesz się ponieść emocjom, nie możesz pozwolić, by... Westchnęła cicho, pocierając palcami skronie i przymykając na moment oczy. Tak, musiała odzyskać spokój, w przeciwnym wypadku znów odezwie się Madness, który perfekcyjnie wykorzysta wzburzenie Tunridy do Bóg wie jakich celów, na co nie mogła pozwolić nie tylko przez wzgląd na bezpieczeństwo innych (choć o tych martwiła się zdecydowanie najmniej, egoistka)... ale swoje własne. Bądź co bądź, chciała jeszcze pożyć, nie spieszno jej było do oddania kontroli jej ciała tak szybko - nie po to tyle walczyła w laboratorium MORII, aby dać się tak szybko złapać w ich podstępną pułapkę.
    Odetchnęła więc nieco głośniej i wracając opanowanym, choć nadal zimnym, spojrzeniem do Wilka, sprostowała dobitnie:
    - Skoro nie masz do tego głowy, mogłabym odejść i przyjść, kiedy będziesz w lepszej kondycji. - kolejna rzecz do zapamiętania: mów wszystko od początku do końca. Co za nuda... Wstała więc z kanapy i pochwyciła pustą szklankę ze stolika, zmierzając nie w stronę wyjścia, a barku, przy którym dolała sobie whisky. Zerknęła kątem oka na plecy Wilczastego, kiedy wypalił nagle o konieczności posiadania naukowca, odstawiając karafkę na miejsce. Niedawno Dachowiec, teraz naukowiec (nawet się rymowało), czego jeszcze? Gruszek na wierzbie? Nie zapytała o to jednak w tak ostentacyjny sposób uznając, że niechybnie będzie miała do tego okazję później, kiedy zostaną sami. Oczywiście, była jego prawą ręką, ale sam fakt odnalezienia doktora był znacznie trudniejszy, wręcz nierealny zwłaszcza, że nikt nie afiszował się z posiadaniem podobnej funkcji. Zazwyczaj wychodziło to w praniu... w dość mało humanitarny sposób, o czym przekonała się i ona dawno, dawno temu.
    Niespiesznie wróciła na swoje poprzednie miejsce, zakładając z czystego nawyku nogę na nogę. Utkwiła uważne spojrzenie prosto w oczach Wilka, popijając alkohol, lecz gdy usłyszała słowo "MORIA", cień, który rzucała, automatycznie zlodowaciał. Jej twarz nie wyraziła absolutnie niczego, ba, nie drgnęła jej nawet powieka, lecz jeszcze bardziej wyczuwalny chłód, jaki zawsze otaczał Tunridę, mógł dać do zrozumienia, że nie ma dobrego zdania o tej organizacji... lub dobrych wspomnień. Prychnęła po chwili, jak gdyby nie zrobiło to na niej większego wrażenia, uśmiechając przy tym ironicznie.
    - Wedle życzenia. Chętnie posłucham. - odparła, znów rozpoczynając w myślach uspokajanie samej siebie. Z minuty na minutę, chłód otaczający Szklaną Pannę powrócił do "normalności", a ona nadal siedziała w miejscu, tym bardziej po pytaniu zadanym przez Hebi. Stukając cicho szklanymi paznokciami w naczynko, czekała na jakąkolwiek odpowiedź Wilka. W ostateczności, mogli przecież posiedzieć sobie w ciszy... lub któreś z tej dwójki rozpocznie jakiś wielce interesujący temat, na który będzie mogła odpowiedzieć o dwa słowa więcej niż zwykłe "aha". Niestety, konwersacje nie były mocną stroną Tunridy, rzeklibyście, że była w nich po prostu do d*py, i nie będzie w tym najmniejszej przesady.
     



    Ludożerca

    Godność: W świecie ludzi: Caspian Grizzled. | Dla wtajemniczonych: Wilk aka Mr. Wolf
    Wiek: Wizualnie jakieś 28 lat.
    Rasa: Cyrkowiec.
    Lubi: Ludzi, a najbardziej tych pozbawionych kośćca.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa.
    Wzrost / waga: 180 | 71 kg
    Aktualny ubiór: Biała koszula, niezapięta na dwa ostatnie guziki przy szyi, wąskie, materiałowe spodnie.
    Znaki szczególne: Dolne i górne kły wydłużone.
    Zawód: Pożeranie ludzi zawodowo; właściciel firmy kredytowej; sponsor.
    Pan / Sługa: - / -
    Pod ręką: Drewniana laska, paczka papierosów, zapalniczka.
    Broń: Laska.
    Stan zdrowia: Kuleję na jedną nogę.
    Dołączył: 11 Gru 2014
    Posty: 100
    Wysłany: 17 Luty 2015, 06:47   

    O dziwo podobał mu się chłód Szklanej Panny, to oczywiste i w miarę logiczne, że jego prawa ręka winna być jakimś stopniu podobna do niego, winna myśleć podobnie i był z każdą chwilą coraz bardziej przekonany o tym, że Tunrida okazała się dobrym wyborem. Nie było jednak powodu by chwalić ją przedwcześnie, bo nawet małe przewinienie mogło wszystko ponownie sprowadzić do zera, każdy nagle zaczyna popełniać błędy, kiedy poczuje się zbyt pewny siebie, choć w małych ilościach nie jest to groźne. Chyba, że chodzi o Wilka, on pewności siebie ma nie miara, a jak widać nadal żyję i zdaję się, że noga nigdy mu się nie powinęła.
    Oczywiście ponowna odpowiedź czarnowłosej okazała się zbędna, bo ten zdążył się już domyślić, do czego dążyła, nic więc dziwnego, że postanowił milczeć, aczkolwiek nie oderwał od niej wzroku, podążając za nią aż do momentu, w którym ponownie zaczęła nalewać sobie trunek. Przez chwilę nawet przemknęło mu przez myśl, by napełnić swoją szklankę, ale już, mimo tak małej ilości alkoholu, odczuwał, że robi się przez niego bardziej senny. Nie miał nawet siły zwrócić jej uwagi apropos ilości spożywanego przez nią alkoholu, może to nie jego sprawa, ba! To na pewno nie jego sprawa, latało mu to koło nie powiem czego, aczkolwiek nie zdarzało mu się odbierać sobie przyjemności z jakiś drobnych, irytujących uwag.
    Odezwę się do Ciebie, kiedy będę czegoś potrzebował. – rzucił chłodno w stronę Tunridy, po czym odwrócił od niej wzrok, zbywając już kompletnie jej obecność. Jego codzienne zachowanie powoli wracało do normalności, choć warto zauważyć, że jeszcze nie zregenerował sił i nie poradził sobie z sennością.

    Reakcja kotki na jego niespodziewany dotyk okazała się wyjątkowo zabawna i ciekawa, miał nawet ochotę przeboleć się i przebić przez ścianę z wyrytym napisem "spać", byleby tylko ponownie wprowadzić ją w zakłopotanie. Coraz bardziej podobało mu się posiadanie własnego Dachowca i czy tego Hebi chciała, czy nie, pewnie jeszcze nie raz jego ręce znajdą się w miejscu, w którym nie powinny. On jednak uważał całe jej ciało za jego własność i jak najdzie go ochota na sprawdzenie wielkości jej biustonosza – jak pewnie już większość może się domyślić – sprawdzi bez żadnych wątpliwości. Bo choć sam dotyk nie działał na niego w jakiś magiczny, podniecający sposób, tak jej zakłopotanie, niespokojny oddech, przyprawiał go o falę rozbawienia, który w tym momencie objawił się w postaci delikatnego, mało Wilaczastego uśmiechu. Trwał tak jeszcze chwilę, dopóty nie postanowiła odpowiedzieć na propozycję Hebi:
    Spokojnie. – obecność kotki w porównaniu do Tunridy nie była mu aż tak obojętna. Aż tak. Szklana Panna, nie miała kocich atrybutów, nie merdała ogonkiem drapana za uszkiem i nie cieszyła tak wzroku, jak radosna, mrucząca, czy nawet zakłopotana Hebi. Niemniej jednak wszystko ma swoje granice i wszystko z czasem się kończy. Czuł jak powieki robią się gwałtownie ciężkie, a odchylona głowa zdaje się potęgować uczucie zmęczenie. W takiej pozycji na pewno długo nie wytrzyma, musiał więc przejść do konkretów:
    Jesteście wolne. – rzucił ponuro w ich stronę, odrywając dłonie od Hebi i kładąc je na oparciu fotela. Pozwolił ciężkim powiekom przykryć swoje granatowe tęczówki i nie minęła nawet chwila, a on słodko spał. No, może nie tak słodko jak bobaski, ale na pewno wyraz jego twarzy wyglądał o wiele łagodniej i lepiej właśnie w tym stanie.

    [możecie zrobić zt, iść w ślady Wilka, czy też wykorzystać go. B)]
    _________________
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 20 Luty 2015, 18:00   

    Mimo wszelkich mieszanych uczuć, jakie w tym momencie się w niej kotłowały, na zmianę próbując się przebić, wygrała radość. Tak, jakkolwiek by to nie wyglądało, bez względu na to jak sama mogłaby się w przeróżnych sytuacjach poczuć, uśmiech Wilka dawał jej wiele wrażenia swoistego spełnienia w roli Przytulanki. To z takich, niby drobnych i nie dla każdego – jak to było w przypadku mężczyzny – częstych gestów, czerpała najwięcej przyjemności i pewności do dalszych działań. Tym razem jednak o czymkolwiek więcej chyba nie było mowy, a przynajmniej tak się z początku mogło wydawać, kiedy to pan uznał, że są wolne, co chyba wiązało się z możliwością odejścia. Jak sądziła dał jej też to do zrozumienia poprzez wyswobodzenie jej ze swojego dotyku, który swoją drogą z każdą chwilą trwania stawał się coraz mniej krępujący, a bardziej naturalny. Kto wie, być może przy kolejnym razie podobnie już nie zareaguje. Zresztą cóż się dziwić, skoro była tu w roli pupilka, to i czymś oczywistym było jego głaskanie. Gdyby posiadała kota, głaskałaby go tam, gdzie żywnie by się jej podobało, zwierz i tak by nic nie powiedział. Może zaprotestował udrapnięciem, lecz to na pewno by jej nie zniechęciło!
    Zerknęła na Tunridę czy i ona rzeczywiście zamierza odejść, ale tej kobiecie chyba już wcześniej zachciało się stąd wyrwać, więc podejrzewała, że z okazji skorzysta. Zastanawiała się też, co też może mieć w dalszych planach, a przede wszystkim czym się zajmuje, jednak po chwili doszła do wniosku, że to nawet w najmniejszym stopniu nie jest jej sprawa, dlatego też delikatnie wzruszyła ramionami do swoich myśli mając nadzieję, że było to zauważalne tylko dla niej samej.
    Kiedy ponownie przeniosła spojrzenie na Wilka zbierając się już do wstania z jego kolan, ten spał w najlepsze. Lub udawał. Wszystko przecież możliwe przy takim typie człowieka. Oczy miał zamknięte, oddech spokojny... Tak bardzo go dzisiaj wymęczyły? Spojrzała za okno. No tak, było już dość późno, nic więc dziwnego, że nadeszła i pora na sen. Teraz także sama poczuła jak dopada ją zmęczenie, wszystkie emocje tego dnia opadły, więc sama najchętniej zanurzyłaby się w mięciutkim łóżku i przespała kilka dobrych dób.
    Ostrożnie wstała, by przypadkiem nie zbudzić mężczyzny i jeśli gdzieś udało jej się znaleźć choć najmniejszy z koców, nakryła go nim. Przecież chłód kiedyś musiałby go dopaść, więc postanowiła mu w tym przeszkodzić. Uśmiechnęła się szeroko, mając nadzieję, że spanie na siedząco nie okaże się zbyt niewygodnym, a później chwilę się wahając, delikatnie końcówką ogona przejechała po poliku Wilka.
    - Śpij dobrze, mój panie. – Zabrała ogon wciąż modląc się, by jednak niczego nie wyczuł i odwróciła kierując do wyjścia z salonu. - Dobranoc Tunrido, nya. – Z kobietą również się pożegnała posyłając w jej kierunku lekki uśmiech, o ile ta wcześniej nie wyszła z pomieszczenia.
    Teraz skierowała się do swojego pokoju, gdzie pod łóżkiem czekał na nią stęskniony Brzask, którego nie zapomniała poczochrać między uszami przed ciężkim opadnięciem na łóżko, a kiedy ponownie otworzyła oczy jeszcze nie zaczynało świtać. Nie, nie da rady dłużej spać.
    Zabrała ze sobą klucze, narzuciła na siebie płaszcz z kapturem i po zawołaniu bestii, opuściła dom.

    zt
    _________________
    Tunrida
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 27 Luty 2015, 23:02   

    Nieświadomie zacisnęła dłoń w pięść na zbywający ton i postawę Wilka, wciskając z całej siły szklane, ostre paznokcie w swoją delikatną skórę. Może i była w jakiś sposób mało ważna, może i nie była zbyt dobrą osobą do rozmów czy jakichkolwiek zażyłości, jednakże nienawidziła, gdy ktoś nie traktował jej poważnie. Nienawidziła również, kiedy jej pracodawcy często i gęsto ignorowali ją z premedytacją, niemal zapominając o jej istnieniu. Doświadczała tego często, można się było do tego nawet przyzwyczaić... Ale nie od tego jestem, kmioty! U Alvaro nie tylko zasłużyła sobie na lepsze traktowanie (jakkolwiek służalczo by to nie brzmiało), ale również wywalczyła je, dając Rogaczowi jasno do zrozumienia, aby nie lekceważył swojej prawej ręki, która potrafiła nie tylko wspomóc, ale również... zaszkodzić. Znalazłszy się w obecnej sytuacji, coraz częściej dochodziła do wniosku, aby wyrazić Wilkowi jasno parę spraw, jak również w tempie znacznie przyspieszonym od zamierzonego otworzyć się, na ile tylko zdołała. Jeszcze nigdy nie zdarzyło jej się pozwolić sobie na całkowitą swobodę w czyjejkolwiek obecności. Nie chodziło tu tylko o kwestie bezpieczeństwa, ale przede wszystkim o to... że sama nie wiedziała jaka dokładnie jest. I choć niechybnie wydawać by się to mogło niemal użalaniem się lub czymś niewyobrażalnym (w końcu, jak można nie wiedzieć czegoś o sobie, zwłaszcza o swoim charakterze czy zachowaniu?), niestety w przypadku Tunridy było po prostu faktem. I na tym zakończmy ten mało interesujący wywód.
    Westchnęła cicho, kręcąc głową. Mr. Wolf zasnął, tak po prostu, nagle, na fotelu. Spojrzawszy więc nieco (o ironio ~) wilkiem na Hebi, kiedy ta wstała, obserwowała każdy jej ruch w zupełnym milczeniu. Gdy zauważyła, że ta przyszła z kocem, którym okryła mężczyznę, zdziwiona uniosła brew w górę. Tak właściwie, po co to zrobiła? Przecież chłód był całkiem przyjemny, a gdyby Wilkowi faktycznie zaczęło być zimno, poszedłby do łóżka lub sam znalazłby coś do okrycia. Tunrida nie rozumiała większości aktów dobroci, nawet jeśli były one bezwarunkowe, wynikające po prostu z natury drugiej osoby. Niemniej, na pożegnanie Dachowca, kiwnęła jej delikatnie głową, dodając ciche "dobranoc". Zapatrzona na wejście, trwała w bezruchu przez około minutę, wychylając nagle całą szklankę z trunkiem, którą odstawiła na stolik. Spojrzała krótko na śpiącego Wilka... i w ciszy wyszła z salonu, zabierając kapelusz i kierując się na piętro, do swojej sypialni.
    Po jakimś czasie zeszła z powrotem na dół (po odpoczęciu, odświeżeniu się i zmianie ubrań), uznając, że i Mr. Wolf mógł się już obudzić, a nawet jeśli nie, poczeka na ten moment - w końcu co miała robić? Hebi opuściła rezydencję, a słuch Tunridy nie zarejestrował żadnego innego dźwięku, który mógłby należeć chociażby do służby. Usiadła więc w miejscu ogarniętym przez cień, w który wtopiła się z czystą lubością, przymykając oczy i czekając na łaskawą pobudkę Wilczastego. Mam czas... Ale pospiesz się.
    ***
    Jednak nie była cierpliwa na tyle, na ile się jej zdawało. Podniosła się więc z miejsca i opuściła salon, porywając przy tym również kurtkę z własnego pokoju i wyszła.
      [z/t]
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 9 Wrzesień 2015, 11:56   

    Do domu Wilka kierowała się jak najbardziej okrężną drogą, wciąż pozostając skrytą w mroku odchodzącej nocy. Zakradła się do niego od tyłu, by ominąć ulicę, a przejść trasą raczej wyludnioną, bo i zmuszającą do bliższego obcowania z naturą. Na całe szczęście kluczy nie zgubiła w tym całym zamieszaniu, więc bez najmniejszego problemu udało jej się dostać do środka. Obecności Cyrkowca nie wyczuła, podobnie jak Tunridy, co znaczyło, że poranek spędzi sama. To nawet było jej na rękę. Im mniej Wilczasty wiedział o tym, że stała się Strachem, tym lepiej dla jej nędznego żywota.
    Udała się na piętro, gdzie był jej pokój, na wszelki wypadek zamknęła drzwi na klucz i rzuciła z ulgą ubrania kierując się do przyległej łazienki. Dawno już nie miała okazji skorzystać z tak cywilizowanych warunków, nie przejmując się swoim wyglądem. W końcu w Krainie Luster co drugi na ulicy tak wygląda. W Świecie Ludzi jednak nie mogła sobie na to pozwolić. Przez cały ten czas dobrze poznała wiele zasad, jakie tu panowały. Nie wyróżniaj się i nie pokazuj swojej magiczności albo wpadniesz w kłopoty – to chyba wciąż próbował wpoić jej Pan. Bardziej wtedy myśląc o własnej skórze, niż kotki.
    W każdym razie, zadowolona, że nie musi grać tej uroczej Hebi, wyszła z łazienki ocierając puchatym ręcznikiem mokre ciało i podeszła do szafy.
    - Tak, o to widzę też zadbałeś, nyah. – Powiedziała cicho na widok jej wyposażenia. Nie przebierała, nie wybierała, zamknęła tylko drzwi kiedy udało jej się dopaść pierwszą lepszą rzecz nadającą się jako piżama. Później zasnęła, bo tej czynności ostatnio zapominała.

    Obudziła się czując jak coś mokrego sunie po jej poliku. Natychmiast zerwała się z miejsca w popłochu szukając swojego sztyletu.
    - Brzask. Nie strasz mnie tak, bo sam stracisz przy tym życie. A nie wiem czy bestie mają możliwość drugiego życia, nya. – Doprawdy nie miała pojęcia, jakim cudem zwierz się tu znalazł, ale ponownie za wszystko obwiniała magię. Całe szczęście udało im się do siebie wrócić i Anastazja nie musiała się więcej martwić.
    Otwarte okno napuszczało do środka świeże powietrze. Pewnie nim tutaj wtargnął. To też zwróciło uwagę kotki na kończący się dzień. Słońce zaczęło zachodzić, więc nie było czasu do tracenia. Nocą spotka na ulicach samych wandali i kretynów kompletnie nie nadających się do roli pożywienia czy informatorów.
    Usiadła przy małym stoliku posiadając w nim masę kosmetyków czy innych upiększających cudeniek. Znalazła odpowiednią szufladkę i zabrała się za rozczesywanie czarnych, poplątanych włosów, tworząc z nich jak najidealniejszego koka oplecionego dookoła niewielkimi warkoczykami, tak by całość spokojnie kryła jej uszy.
    Ponownie powróciła do szafy wyrzucając z niej kilka wieszaków z ubraniami. Zbyt eleganckie, zbyt niewygodne, zbyt nie takie…
    A po ostatecznym przygotowaniu, zabraniu rzeczy, które wydały jej się niezbędne, wyszła instruując pupila, co ma dalej robić.

    zt
    _________________
     



    Ludożerca

    Godność: W świecie ludzi: Caspian Grizzled. | Dla wtajemniczonych: Wilk aka Mr. Wolf
    Wiek: Wizualnie jakieś 28 lat.
    Rasa: Cyrkowiec.
    Lubi: Ludzi, a najbardziej tych pozbawionych kośćca.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa.
    Wzrost / waga: 180 | 71 kg
    Aktualny ubiór: Biała koszula, niezapięta na dwa ostatnie guziki przy szyi, wąskie, materiałowe spodnie.
    Znaki szczególne: Dolne i górne kły wydłużone.
    Zawód: Pożeranie ludzi zawodowo; właściciel firmy kredytowej; sponsor.
    Pan / Sługa: - / -
    Pod ręką: Drewniana laska, paczka papierosów, zapalniczka.
    Broń: Laska.
    Stan zdrowia: Kuleję na jedną nogę.
    Dołączył: 11 Gru 2014
    Posty: 100
    Wysłany: 28 Luty 2016, 21:07   

      [Z racji długiej nieobecności, na potrzeby fabuły, uznam, że Wilk miał wyjazd służbowy i dopiero teraz zagościł ponownie w swojej posiadłości. Bo nie ukrywam, że nawet mnie by zdziwiło, gdyby ktoś tak długo spał.]


    Rezydencja Mr.Wolf'a z pewnością wyglądała na zaniedbaną po tak długiej nieobecności właściciela, ten jednak zdawał się być niewzruszony tym faktem (chociaż należał do wyjątkowo pedantycznych.. Ludożerców). Otworzył drzwi frontowe i chwilę tak stał w progu, nasłuchując czy ktoś poza nim jest w środku. To nie tak, że się za kimś stęsknił, ot, pamiętał o dwóch wyjątkowo odmiennych od siebie kobietach, które w ostateczności miały być jego służkami. A co z tego wszystkiego zostało? Nic. I takie samo nic było w środku. Nie zdziwiłby się, gdyby okazało się, że jego służki - a właściwie osobisty pupilek i ktoś w rodzaju doradcy - porozchodziły się po świecie ludzi, szukając sobie jakiegoś innego osobnika na pana. Z Tunridą już od dłuższego czasu nie utrzymywał kontaktu, a z Hebi... Właśnie - Hebi. Jej zapach jakby dopiero teraz uderzył do nozdrzy Cyrkowca, na tyle mocno, że zmarszczył brwi i zmrużył swoje granatowe ślepia jeszcze bardziej. Nie słyszał by ktoś poruszał się po pomieszczeniu. Może spała? Coś zmusiło go do sprawdzenia tego i ruszył do przodu, w stronę schodów na górę, by zaraz znaleźć się w pokoju kotki. Bez pukania nacisnął na klamkę i pchnął drzwi do przodu. Niczego, ani nikogo jednak nie dostrzegł, chociaż stan pokoju wskazywał na to, że był nadal używany. Pstryknął palcami i opuścił jej pokój, nie zamykając za sobą drzwi.

    Odświeżył się i zjadł coś, choć nie było tego wystarczająco dużo, by zaspokoić jego głód. Już nawet nie pamiętał kiedy ostatnio jadł ludzkie mięso. Ah tak.. Wczoraj, zaraz po tym jak przestała mu się podobać zabawa jednego z jego klientów. Jedyna myśl jaka mu teraz przyszła do głowy to - Trzeba kogoś zjeść, po czym założył czyste ubrania i wybył z rezydencji, uprzednio zamykając ją na 2 zamki.

    [zt.]
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 27 Marzec 2016, 20:59   

    Była w domu. Tak, spokojnie to miejsce mogła w ten sposób nazywać, chociaż ostatnio gościła tu coraz rzadziej, a świat po drugiej stronie lustra absorbował ją w większym stopniu. Ale nie był to jedyny powód. Głównie nieobecność Wilka zaczynała ją martwić. Obstawiała wiele różnych opcji, a niektóre z nich, choć niemiłe dla jej wyobraźni, zdawały się być całkiem prawdopodobne. Nigdy nie wtykała nosa do interesów mężczyzny, nie tylko nie było jej wolno, ale i mało ją one obchodziły. Póki Wilk był z nich zadowolony i chodził w jednym kawałku. Bo przecież nie tylko on mógł się nią opiekować, prawda? Cóż za pupilek by z niej był, gdyby i te sprawy były jej obojętne?
    Sama przed sobą chyba jeszcze się nie przyznała do tego, do jak wysokiej rangi urósł w kocich oczach ten osobnik. Po śmierci trudniej było do szczerości, czy zaakceptowania prawdziwych uczuć. To jednak kiedyś musiało pęknąć.
    Na przykład teraz, gdy znów poczuła jego zapach. I nie był on obecny wyłącznie w rzeczach często przez Wilka używanych – był wszędzie. Radośnie unosił się w całym domu, napierając na nozdrza Anastasi. Czy to znaczyło…?
    - W… Wilku? – Zapytała niepewnie, sama będąc zdziwioną, jak drżący może być jej głos.
    Ale odpowiedziała jej głucha cisza, dom był pusty. Znowu.
    Weszła na górę, do swojego pokoju po drodze opanowując irytujące bicie serca. Nawet jeśli nie wrócił, a tylko głowa płatała jej figle, musiała odpocząć. Roztrzęsione po ostatnim spotkaniu z pewnym Strachem, ręce nie dawały jej spokoju. Myśli szalały rozsadzając kości czaszki, nie dawały jej chwili wytchnienia. I na domiar tego… Była w Świecie Ludzi. W miejscu, w którym całe szaleństwo docierało do niej ze zdwojoną siłą. Atakowało, nie dawało spokoju, męczyło, więc i ona musiała męczyć je. Ktoś mógł ucierpieć, absolutnie niewinny, przypadkowy przechodzień.
    Lub ona, nie dająca sobie z tym rady.
    Chłodne krople wody spływały strumieniami po jej ciele, kiedy to siedząc w kabinie prysznica zatraciła poczucie czasu. Zamknęła się w niewielkich czterech ścianach, blokując dostęp całego zła i jednocześnie zabraniając złu wydostać się na zewnątrz. Czy potrafiła długo utrzymać się na własnej smyczy? Było jej zimno, ale to nie miało teraz znaczenia. Nie miało go nawet wtedy, gdy bosymi stopami podążała do pokoju. Wypadało się ubrać, odpocząć i stłamsić rozdzierający niepokój. Narzuciła tylko, poza bielizną, zdecydowanie za duży, niepasujący do jej postury i figury szary podkoszulek, skuliła się na swoim łóżku i ze spojrzeniem wbitym w jedną ze ścian po prostu trwała, pozbawiona wszystkiego. A w szczególności spokoju i sensu.
    _________________
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 9