• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto » Bary i Restauracje » Dom Czekolady.
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Oinone



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 14 Lipiec 2012, 22:20   

    Obraz zmienił kolor na fioletowy - przerażenie. Trochę pojaśniał, gdy Iku zaznaczyła, że nie w każdym, ale wrócił do wcześniejszego nasycenia, po ostatnim zdaniu. Cóż, mieszkałam w takim miejscu... Co prawda nie śmierdziało tam trupem a tm bardziej nie było ciała, ale kto wie? Ta biblioteka jest naprawdę stara, może ktoś tam rzeczywiście umarł? Wzdrygnęłam się. Nie, nie, na pewno nie. Na pewno nie. Wnętrze budynek ubyło w takim stanie, że nie mógł tam nikt umrzeć. Było też tak oddalone od cywilizacji... Nie, właściciel musiał wyjść i dopiero umrzeć. Albo w ogóle opuścić to miejsce. Argumenty były raczej kiepskie, ale wmawianie sobie tego pomagało.
    Spojrzałam na Iku. Domyślałam się, o kim mówiła. Nie drążyłam jednak tematu i pozostałam przy domysłach. Za krótko się znamy. Zresztą to bez różnicy, takich tematów się nie rozgrzebuje.
    Tak technicznie to pracę właśnie straciłam, ale... istniała szansa na nową. Zastanawiałam się, gdzie by mnie mógł wysłać. Szpital odpada z powodu Ate. Lepiej bym pasowała do szpitala polowego, na polu walki, tylko nigdzie nie było wojen. Przynajmniej nigdzie w okolicy, a jechać na drugi koniec świata mi się nie widziało. Poza tym rany wojenne, wojna... Zdecydowanie za dużo bólu i cierpienia jak dla mnie.
    -Trudno bibliotekę nazwać mieszkaniem... nie mam bieżącej wody, prądu... Ale tak, radzę sobie. -uśmiechnęłam się lekko. -Poza faktem bycia istotą poniekąd z tamtego świata, to chyba rzeczywiście nic. -ton Iku się zmienił. Ją chyba coś trzymało przy Lustrze. Nie miałam jednak odwagi spytać. Upiłam trochę czekolady. Robiło się coraz chłodniej. Przez chwilę pomyślałam, czy by nie wejść do cukierni, ale uznałam, że to trochę głupio by było... Po tych wszystkich pożegnaniach... No, może nie tyle co głupio by wyglądało, raczej ja bym się głupio czuła.
    Iku



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Lipiec 2012, 10:40   

    Oinone zamilkła. Jednooką szczerze bawiło przerażenie kelnerki, ale nie dawała tego po sobie poznać. Ale szczerze, miała ochotę wybuchnąć złośliwym chichotem i zrobić to spojrzenie, zaczerpnięte z jakiegoś filmu o psychopatach. Nie, to byłoby strasznie chamskie i ogólnie, no nienormalne. Ludzie tak obawiają się martwych istot, które mogą już tylko obserwować, nic więcej, kiedy narażają się na dużo więcej niebezpieczeństw obcując z ludźmi. To ludzie stworzyli zło i to oni sieją niebezpieczeństwo. Jeśli mowa o Świecie Ludzi, to tylko oni sami mogą być straszni.
    -Pardon, chodziło mi o to, że miałaś pracę i będziesz napewno miała, więc wiesz...- mamrotała, aż ucichła.
    Omori miała zaledwie piętnaście lat, więc mieszkała trochę po kryjomu, a tyle ile sobie dorobiła, przed opętaniem na dużo jej nie starczy. Zabawne, że nawet nie pamięta gdzie ówcześnie pracowała.
    -Moje mieszkanie nie jest więc dużo lepsze- zachichotała. Kiedy w kamienicy mieszkała ciocia, budynek był jeszcze całkiem całkiem, ale po kilkunastu latach, rozpadająca się klitka, coraz mniej nadaje się do mieszkania.
    Iku westchnęła i przejechała ręką po czarnych włosach. Spojrzała na skrzydlatą, siedzącą obok. Ciekawe jak długo musi sobie tak radzić. Od jak dawna jest zdana tylko na siebie? Upiła ostatni łyk czekolady, ale nie odstawiła kubka. Kręciła nim w rękach. W końcu zebrała się na odwagę i spojrzała na Oinone.
    -A właściwie to ile miałaś lat, kiedy zapadłaś na Anielską Klątwę? Ja miałam trzynaście i pół, właściwie to prawie czternaście.
    Oinone



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Lipiec 2012, 11:26   

    -W porządku, nic się nie stało. -wgapiłam się w zawartość kubka i zauważyłam, ze utopił się w niej komar. -Fuj. -wylałam resztę czekolady. Trochę szkoda, no ale co poradzić. Heh, przynajmniej jednego krwiopijcę mniej.
    -A gdzie mieszkasz? -zdobyłam się, żeby spytać. Jednocześnie zaczęłam się zastanawiać, ja kto było z tym wszystkim zanim zostałam opętana. Jak wyglądał mój pokój, o ile w ogóle go miałam... Zdawało mi się, że to pamiętam, chociaż prawdopodobnie była to tylko moja bujna wyobraźnia...
    Dość późno... czternaście lat.
    -Siedem. -wyplułam szybko. Czasem wciąż się zastanawiałam, jak to się stało, że dałam sobie radę sama, że mnie ktoś nie napadł i nie zgwałcił. A tak - skrzydła. Na pewno trochę pomogły. Tylko ciekawe... Nie pamiętałam nazwy, ale zdaje się była jakaś organizacja, która łapała takich jak ja i Iku. W sensie istoty magiczne. Dziwne, że nie rzuciłam się im w oczy... Chyba, że na razie obserwują.
    Iku



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Lipiec 2012, 22:28   

    Omori rzuciła okiem na kubek. Biedny, utopiony komar. Od dłuższego czasu, Iku polubiła wszystkie skrzydlate stworzenia. Najbardziej nietoperze, owiane tajemnicą, ciemne, nocne, a ich skrzydła, nie dość, że piękne, to takie same, miała właśnie jednooka. No i Oinone, ale jej skrzydła były białe. Inne owady też były w porządku. Wszysktkie mają skrzydła, jakby mogły się oderwać od ziemi i latać po bezpiecznym niebie. Ale i je rzeczywistość ściąga na ziemię i każde umierać jak każde stworzenie. To tak pasowało do wyorbionego przez Iku schematu życia opętańców.
    Spojrzała trochę podejrzliwie na Oinone, jakby zapomniała, że przez dłuższy czas rozmawiają otwarcie. Po prostu dla wszystkich Iku była zwykłą dziewczyną, która gdzieś tam mieszka, gdzieś tam się uczy i gdzieś tam dorabia. Nikt nie wiedział jak sobie radzi. Ale Oinone jej powiedziała, ona więc też musi. Tak to właśnie działa.
    -Nie daleko. Wynajmuję mieszkanko w zapyziałej kamienicy w jakimś załułku od jakiegoś podejrzanego typa. Jest tanio i nie zadaje żadnych pytań, więc nie jest źle.
    Co prawda według niej, Dorian nie był zły. Sprzedawał lewe towary, lubił malować graffiti i wyłudzał od sądiadów pieniądze, ale można było na niego liczyć. Większość rzeczy jakie ma, kupiła właśnie od Doriana. On miał wszystko, od zegarków, biletów na różne imprezy, oraz części samochodowych, po torebki, perfumy i deski do krojenia.
    Siedem lat? Biedna malutka Oinone. Iku wyobraziła sobie malutką, siedmioletną dziewczynkę, zagubioną w tym nowym życiu, przestraszoną. Zrobiło jej się żal Oinone. Co prawda Iku nie pamięta kiedy dokładnie się to stało, ale nawet jeśli miała dwanaście, trzynaście lat, była już starsza i samodzielniejsza niż siedmiolatka. I tak miała szczęście, że spotkała Doriana. Chociaż nie, nie mogła mieć dwunastu lat. Aiko zmarła jak miała około dwunastu lat, a to się stało sporo czasu po tym. Chyba... Luki w pamięci dały o sobie znać po raz kolejny.
    -To faktycznie mała byłaś...- stwierdziła Iku z podziwem w głosie.
    -Nie wiem jak ja bym sobie poradziła jakby to stało się tak wcześnie.
    Chociaż nie... Siedmioletnia Iku poprosiłaby siedmioletną Aiko, żeby ta uciekła z nią do Krainy Luster, gdzie żyłyby długo i szczęśliwie. Gorzej, gdyby nie pamiętała swojej bliźniaczki. Wtedy byłoby tak jak teraz...
    Iku też przyszła do głowy ta organizacja o której słyszała od Lunatyka. Ta, która chce zawładnąć wszystkimi magicznymi stoworzeniami. Ona była bezpieczniejsza pod tym kątem, chyba nie najgorzej maskowała swoje skrzydła. Gorzej z innymi, takimi jak Oinone.
    Oinone



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Lipiec 2012, 11:49   

    Zapyziała kamienica. Brzmiało t ogorzej niż stara biblioteka w lesie, ale kto wie. W kamienicach zazwyczaj są najładniejsze mieszkania. Osobiście i tak bym nie zamieniła swojej przytulnej, zapełnionej książkami przestrzeni i tego małego pokoiku za nic innego.
    Nie zadawał pytań... Ja bym się trochę bała wynajmować mieszkanie u kogoś podejrzanego, ale dla Iku pewnie było to wygodne. I dla mnie też by było. I dla kogokolwiek nie z tego świata. Ciekawe, ilu Lustrzańców mieszka w sąsiedztwie jednookiej.
    -Pewnie pomogła mi utrata pamięci. -przyznałam. -Wiesz, brak załamania gdzie są rodzice, że jestem sama i tak dalej... Po prostu ominęłam etap rozpaczy i przeszłam do działania. Możliwe, ze mnie to uratowało. No i nie ukrywajmy - Ate też mi pomogła. Nie ma skłonności samobójczych, więc musiała mi pomóc. -jej tak zwana 'pomoc' przysporzyła mi dość sporo problemów, opierała się ona bowiem na kradzieży jedzenia i spaniu gdzie popadnie. Potem odkryłam tą bibliotekę w lesie, a jak już było mieszkanie, to wzięłam się do pracy, żeby zarobić na przedmioty pierwszej potrzeby.
    Robiło się coraz zimniej. Dobrze by było się zbierać. Zerknęłam na kubek Iku. Dobra, poczekam aż skończy i wtedy się pożegnam. Tylko najpierw poproszę ją o jakiś kontakt albo dokładny adres. Musimy się jeszcze kiedyś spotkać.
    Iku



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Lipiec 2012, 19:37   

    Powiał porywczy suchy wiatr, który wprawił w ruch czarne włosy brunetki, oraz jej krótką spódniczkę, która zatoczyłaby się, gdyby nie to, że Iku szybko złapała ją i zaciągnęła prawie do kolan.
    -Niesamowite jak udało ci się przetrwać. Co prawda nie pamiętałaś nic, ale... myślałam, że tęsknota za swoim miejscem domem jest instynktowna- powiedziała i po chwili zdała sobie sprawę, że trochę bez sensu. Ona sama powinna wiedzieć równie dobrze jak to jest. Przypomniała sobie owe uczucie pustki, które czuła gdy urządziła się w nowym, ciasnym mieszkanku, a nie miała komu się zwierzyć, nie miała kogo poinformować o tym co się z nią dzieje. Nikt się nią nie troszczył i to było przykre. Ale jeszcze gorzej musiała mieć siedmioletnie Oinone. -Tak chyba było ze mną...
    Ciekawe czy byłoby jej łatwiej gdyby miała taką Ate. Nie byłaby chyba aż tak samotna, miałaby wrażenie, że ktoś ciągle z nią jest.
    Pokręciła jeszcze trochę kubkiem w rękach, kiedy spostrzegła, że białowłosa też już wypiła. Odstawiła kubek na kamiennym schodku, ale zaraz go podniosła, kubek Oinone też.
    -Odniosę- powiedziala wstając i zaraz zniknęła w korytarzu. Przechodząc przywróciła iluzję i nietoperze skrzydła rozpłynęły się w powietrzu, a w każdym razie tak to wyglądało. Kiedy wróciła nie siadała już na schodku, tylko stanęła przed schodami.
    -Wiesz, ja będę się zbierać. Obiecałam dla Doriana, mojemu najemcy, że oddam mu dzisiaj kasę za mieszkanie, już trochę z tym zwlekam, więc muszę go jeszcze dziś złapać.
    Już miała ostatecznie się pożegnać i ruszyć w stronę swojej ulicy, gdy pomyślała, że już nie spotka Oinone. Przecież to jedyna osoba, z jaką szczerze rozmawiała od dawna! Tylko jakby tu zacząć?
    -Wiesz, możesz mnie kiedyś odwiedzić jakbyś chciała- powiedziała i zaczęła dość pokrętnie tłumaczyć, rzucając różne nazwy ulic i bloków. Wychodziło na to, że jej dom jest niedaleko takich starszych bloków, w granicy miasta i rzuciła też kilka nazw, które jednoznacznie kojarzą się z najniebezpieczniejszymi zakątkami miasteczka. -A wiesz, co się będę...- machnęła ręką i zaczęła grzebać w kieszeni. Znalazła kawałek połamanego ołówka i karteczkę, zapisaną po jednej stronie (gdzie znajdował się numer gościa, którego polecił Dorian, człowiek, który miał zapewnić Iku jakiś telefon po niskiej cenie do transakcji nie doszło, bo Omori uznała to za niepotrzebny wydatek). Na czystej powierzchni zapisała adres kamienicy i dokładny numer mieszkania i podała Oinone.
    -Tu masz adres, mogłabym ci zapisać numer telefonu Doriana, albo mojego sąsiada Kurta, pewnie użyczyliby mi swój telefon, ale chyba nie będzie takiej potrzeby...- mruknęła i zamilkła. Zastanowiła się czy zapytać Oinone o jej dokładny adres, albo coś, ale się powstrzymała. Jak będzie chciała sama mi go poda- stwierdziła.
    Kiedy wiatr po raz kolejny spróbował zawiać włosy Iku prosto do jej oczu i buzi, oraz podwinąć jej spódniczkę, ta pożegnała się z byłą kelnerką wiązanką słów, wpadnięciem w ramiona i mocnym uściskiem i odeszła machając.

    Opuszcza temat
    Oinone



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Lipiec 2012, 21:31   

    Tęsknota za domem... Cóż, wtedy chyba jednak zaważył instynkt przetrwańczy, czy jak to tam nazwać. W końcu trudno tęsknić za czymś, czego się nie pamięta. Ale od kiedy już znalazłam nowy dom często zatapiałam się w marzeniach, jak mógł wyglądać mój stary. Mieszkałam raczej w ruderze, czy w pałacu. A może w zwyczajnym bloku gdzieś w centrum? A może w domku na przedmieściach? Fajnie byłoby mieć ogród. I psa. Ciekawe, czy miałam psa.
    Odprowadziłam Iku spojrzeniem, gdy zniknęła w drzwiach restauracji. Wyobraziłam sobie Jasona, zmywacza, dziękującego jej za ten gest. Jason... był dość dziwnym chłopakiem. Trochę starszym ode mnie. Nie był nieśmiały jak ja, był po prostu cichy, nie lubił gadać. Ale był w porządku, miły i w ogóle. Tylko taki odcięty od świata.
    -W porządku, ja też miałam już zamiar się żegnać. Robi się zimno, a muszę jeszcze dolecieć do domu. -spaceru taki kawał sobie nie wyobrażałam, a na zmarzniętych skrzydłach źle się lata.
    -Bardzo chętnie. -uśmiechnęłam się szeroko. Dobrze, że mnie wyręczyła z pytania o adres. Zaraz zaczęła tłumaczyć, ale zmieniła zdanie i zapisała mi go na kartce.
    -Na pewno jakoś wpadnę. -odpowiedziałam, czytając adres kilka razy, żeby zapamiętać. Tak na wypadek, gdybym zgubiła kartkę.
    Pożegnania zazwyczaj nie są fajne, ale to było wyjątkiem. uścisk był bardzo przyjemny. No wizja spotkania się ponownie.
    Chwilę jeszcze stałam, patrząc za Iku. W dłoni mocno ściskałam karteczkę z adresem. W końcu rozłożyłam skrzydła i wystartowałam.

    zt
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 17 Maj 2015, 20:51   

    Ile to już lat minęło, gdy ostatni raz tutaj była? Pięć, może sześć? Jako uczennica bywała tutaj częściej, wtedy jeszcze ceny były niższe, lokal był mniej ekskluzywny, a za towarzystwo miała kilka przyjaciółek. A raczej one miały ją za tło, bo tak wybitnie jak one ze sobą, ona z nimi się nie przyjaźniła.
    Upłynęły blisko trzy tygodnie od strzelaniny z Morim. Okres ten spędziła praktycznie tylko w domu, kurując się i regenerując, a także obmyślając wiele dzikich planów zemsty. W tym plan zemsty wobec swojego młodego ciała.
    Słońce zachodziło, a najbardziej tłoczną porę dnia "Dom Czekolady" miał już za sobą. Pomimo lubowania w dziecinności wiedziała, że musi trochę spoważnieć. Ledwo parę godzin temu zechciała dokładniej policzyć o ile dokładniej się odmłodziła. Znalazła stare zdjęcie z pierwszej klasy szkoły średniej. Uważała, że wygląda obecnie tak samo, a to było...
    - Ojej! Aż dwanaście lat temu! - krzyknęła piskliwie w czterech ścianach swojego pokoju - Albo też wszystko inne jest dwanaście lat później, a ja jestem teraźniejszością, hihihi..
    Zastanawiała się, czy może jednak korzystniejszym będzie ubranie się jak za czasów second school, ale przecież to całkiem bezsensowne. Jednakże pierw musiała założyć starą sukienkę z tamtych czasów (tak, dokopała się do takiego zabytku w szafie!), by stwierdzić, że to już niemodne. Pozostała więc przy nowszej, czarnej sukience, której zbyt wiele razy nie założyła. Teraz jednak była drobniejszych rozmiarów i dobrze się w niej czuła. Do tego dobrała elegancki kapelusz, którym chciała zakryć trochę jasności swoich włosów. By wygodnie spacerować po alejkach, zdecydowała się o założenie lekkich japonek. Suma summarum, tak wyglądała.
    Usiadła na ławce, których było może z dziesięć, na kilku pokręconych ze sobą chodnikach, przesianych dużymi drzewami. Po drugiej stronie ulicy była wspominana pijalnia czekolady, a z pozostałych stron otaczały ten plac budynki mieszkalne. Rozglądała się za Nathanielem, szukając znajomych rysów twarzy. Wciąż pamiętała jego młodą buźkę, ale tak wyglądał dziewięć lat temu.
    Powstała i przeszła się po tym niewielkim skwerze. Najpewniej jako jedyna ma różowe włosy w tej dzielnicy, w obecnym czasie.
    _________________

    y y x x x x x x x x y




    Arystokrata

    Godność: Nathan Raccoon Chavc
    Wiek: 31 lat
    Rasa: Człowiek
    Lubi: Lisę, muzykę
    Nie lubi: wspomnień, kłamstw, MORII
    Wzrost / waga: 192cm/79kg
    Aktualny ubiór: biała koszula z kołnierzem oraz podwiniętymi do łokcia rękawami, którą wpuścił w czarne jeansowe spodnie spięte paskiem z ładnie zdobioną klamrą i na którą narzucił kamizelkę koloru spodni. do tego ciemne buty a la kowbojki, kilka rzemyków w roli bransoletek na prawym nadgarstku, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie połowy serca ukryty pod koszulą oraz szara torba, w której miał najpotrzebniejsze rzeczy
    Znaki szczególne: złote oczy, kolczyk w lewym uchu
    Zawód: projektant, krawiec, rzadko kelner w klubie Na Gorąco
    Pod ręką: portfel, klucze, telefon, paczka fajek, zapalniczka, Lilio-Róża przypięta do kołnierza, Blaszka zmartwienia (pół) na srebrnym łańcuszku, Lisa ukryta w odmętach torby
    Broń: Ruger New Model Super Blackhawk (Lisa)
    Nagrody: Tęczowa Różdżka, Lilio-Róża (za wydarzenie teatralne), Blaszka Zmartwienia, Zegarmistrzowski Przysmak (2szt.)
    Stan zdrowia: dobre pytanie
    Dołączył: 24 Cze 2014
    Posty: 141
    Wysłany: 18 Maj 2015, 11:13   

    To był pierwszy raz w życiu, kiedy nie miał pojęcia co na siebie założyć. Choć ubrań posiadał co nie miara, czego pozazdrościłaby mu nie jedna kobieta, to zachowywał się gorzej niż one wszystkie razem wzięte. Czy elegancki, dość oficjalny strój nadawał się na takie spotkanie? Przecież zawsze się w ten sposób nosił, czemu teraz miałoby to ulec zmianie?
    - Wszystko przez tą Różową Pannę... A może już Panią. - Mruknął sam do siebie pod nosem wyrzucając z szafy kolejną marynarkę na stertę budującą się już za nim. Teraz zdał sobie sprawę, że nie miał pojęcia jak wygląda jej życie - co się zmieniło, co pozostało takie samo. Naszło go jednak dziwne przeczucie, że dziewczyna nie jednym go dziś zaskoczy.
    Westchnął zamykając drzwi szafy. Ostatecznie zdecydował się na długie, czarne jeansy, a do tego białą koszulę z rękawami do łokcia i zawiniętymi mankietami. Lisę dziś postanowił pozostawić osamotnioną w domu i miał olbrzymią nadzieję, że tego nie pożałuje.
    - Czego ja się w ogóle po tym wszystkim spodziewam? Idiotyczny pomysł spotkania zrealizowany pod wpływem impulsu.
    Nałożył na głowę niemalże żyjący z nim w symbiozie kapelusz, wyciągając klucz z drzwi i ruszając w stronę umówionego miejsca. Dom Czekolady odwiedził nieliczną ilość razy w swoim życiu, ale w głębi duszy cieszył się, że spotkanie omija szerokim łukiem godziny szczytu, a i sama pijalnia nie powinna być teraz szczególnie oblegana.
    Szedł powoli, a przede wszystkim stawiając coraz mniej pewnie kroki zbliżając się do celu. Co ja mam jej powiedzieć? "Cześć Vega, dawno się nie widzieliśmy, bardzo się zmieniłaś, jednak włosy nieustannie różowe." Nie, to bez sensu. Nie idę tam by się upokorzyć.
    Akurat tak się zdarzyło, że musiał przejść drogą prowadząca przez alejki i już od tamtej pory bacznie zaczął się rozglądać. Może nie najlepsze powitanie mogło go ośmieszyć w jej oczach, ale przejście obok i nie zauważenie dziewczyny było zdecydowanie gorszym przewinieniem. Jak bardzo się zmieniłaś Vego, by z premedytacją utrudnić mi odszukanie cię?Kierował się do budynku. Z całą pewnością za kilka chwil by się tam znalazł, gdyby nie kolor, którego przeoczyć nie sposób. Choć sprytnie ukryty pod obszernym kapeluszem to jednak w dalszym ciągu zwracający uwagę. Podszedł więc bliżej... i bliżej... i bliżej... A z każdym krokiem miał wrażenie, że wzrok płata sobie z niego figle. Za dużo świeżego powietrza ostatnimi czasy i oto efekty – halucynacje. Lecz stojąc niemalże przed nią nic się nie zmieniło, a jedynie utwierdziło go w przekonaniu, że tak dawno widziana znajoma jakby odmłodniała. Tak, był pewien, że taką ujrzał ją po raz pierwszy. W przeciągu kolejnych lat by zdecydowanie wydoroślała, nabrała więcej kobiecych rys, tracąc te dziewczęce. Ale te włosy... Chyba nie mógł się aż tak pomylić.
    - V-Vega? - Zapytał niepewnie czując jak cały plan powitania jej w moment runął, a on zapomniał jak się mówi. - Przepraszam, chyba musiałem panią z kimś pomylić. Choć może jesteś młodszą siostrą lub kuzynką Vegi? - Zadał kolejne pytanie z nadzieją, lecz odniósł tylko wrażenie, że coraz bardziej się pogrąża. Nigdy nie wspominała, że takowe posiada, jednak też fakt, iż nie często ze sobą rozmawiali. Boże, czemu ja się w to wpakowałem?
    _________________
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 18 Maj 2015, 11:23   

    Może lepiej byłoby gdyby nie zostawiał Lisy samotnej, a raczej nie pozwalał się umyślnie pozbawić jej towarzystwa. Kto wie, co może się wydarzyć, zwłaszcza, gdy Vega dostatecznie, a przynajmniej wedle siebie, dała mu do zrozumienia, że wygląda trochę inaczej i zachowuje się także inaczej.
    Dobrze, że nie czytuje w myślach, bo czułaby się podle, gdyby przystawiał się do niej, a w myślach miał inne imię. Czyż nie jest lepszym żyć bez mocy?!
    Zapewne z może raz spojrzała nieumyślnie w jego kierunku, nim jeszcze zdecydował się podejść, ale wcale, a wcale nie sądziła, że to będzie on. Nie to, że szukała kogoś innego, po prostu nie starała się odnaleźć tej drugiej osoby jako pierwsza. I gdy drugi raz przeciął jej linię wzroku, tym razem na bliższej odległości, a kolejno dbał o stopniowe jej zmniejszanie się, czuła, że to ktoś jej znajomy, ale czy to Szopek? Tego nie była pewna.
    Co tak leziesz, milcząc... Byś dał znak, że to Ty albo nie Ty!
    Wypowiedział jej imię ze sporym zawahaniem, a kolejne słowa utwierdziły ją w przekonaniu, że w rzeczy samej dziwne rzeczy się z nią stały.
    Wybuchła śmiechem, słysząc, że jest swoją własną siostrą. Ale z drugiej strony... Czy to nie jest idealny moment na przystanie jego słowom?
    - Wiedziałam, że tak powiesz, Raccoon. Tak, siostrą. Się trochę spóźni, wiecznie zabiegana...
    Nigdy nie była dobrą aktorką, ale ten rozbrykany, dziewczęcy charakterek póki co pozwalał maskować ten jeden wielki numer. Trudno oczekiwać by w pierwszej chwili przyznała odmłodzeniu się. Już łatwiej byłoby jej uwierzyć, że jest zombie.
    - Przepraszam za ten śmiech, ale... Zazwyczaj mylą nas ze sobą jej dawni znajomi, a że zbyt wielu kontaktów nie utrzymuje... hahaha... To rzadko mam okazję... no wiesz!!
    Jednej sprawy jednak nie udawała: barwy głosu. Wątpiła też, że uwierzy w te słowa i tylko wyczekiwała tego spojrzenia mówiącego: "Are you f... kidding me ?!"
    Ale zdaje się był zbyt... roztrzepany, by jej uwierzyć.
    Podała mu rękę na przywitanie. Priorytetem było pokazanie się z jak najlepszej strony, a potem się będzie martwić, jak przyznać się do niewinnego kłamstewka. Vega raczej nigdy nie mówiła, że ma siostrę...
    _________________

    y y x x x x x x x x y




    Arystokrata

    Godność: Nathan Raccoon Chavc
    Wiek: 31 lat
    Rasa: Człowiek
    Lubi: Lisę, muzykę
    Nie lubi: wspomnień, kłamstw, MORII
    Wzrost / waga: 192cm/79kg
    Aktualny ubiór: biała koszula z kołnierzem oraz podwiniętymi do łokcia rękawami, którą wpuścił w czarne jeansowe spodnie spięte paskiem z ładnie zdobioną klamrą i na którą narzucił kamizelkę koloru spodni. do tego ciemne buty a la kowbojki, kilka rzemyków w roli bransoletek na prawym nadgarstku, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie połowy serca ukryty pod koszulą oraz szara torba, w której miał najpotrzebniejsze rzeczy
    Znaki szczególne: złote oczy, kolczyk w lewym uchu
    Zawód: projektant, krawiec, rzadko kelner w klubie Na Gorąco
    Pod ręką: portfel, klucze, telefon, paczka fajek, zapalniczka, Lilio-Róża przypięta do kołnierza, Blaszka zmartwienia (pół) na srebrnym łańcuszku, Lisa ukryta w odmętach torby
    Broń: Ruger New Model Super Blackhawk (Lisa)
    Nagrody: Tęczowa Różdżka, Lilio-Róża (za wydarzenie teatralne), Blaszka Zmartwienia, Zegarmistrzowski Przysmak (2szt.)
    Stan zdrowia: dobre pytanie
    Dołączył: 24 Cze 2014
    Posty: 141
    Wysłany: 18 Maj 2015, 11:28   

    Nie wiedział co myśleć o tej sytuacji. Stał w lekkim osłupieniu, kiedy wybuchnęła śmiechem. Zawsze podejrzewał, że Vega była dziwna, więc to samo musiało tyczyć się jej rodziny. Lecz naprawdę nie mógł sobie przypomnieć czy wspominała o tej siostrze czy też nie. Jeśli nią była, to podobieństwo było uderzające, a nie sądził by nawet rodzeństwo było jota w jotę takie samo. A może to pamięć go już zwodziła? W każdym razie coś tu śmierdziało i sądził, że wkrótce wszystko się wyjaśni.
    Raccoon? Raczej niewiele osób wiedziało, że tak miał w zwyczaju się nazywać. Czyżby na tyle sobie o mnie plotkowały? Kobiety...
    Oczywiście ani trochę nie miał pojęcia o tym, że Vega może być zabiegana. Koniec końców o niewielu rzeczach wiedział. Teraz nawet stało pod znakiem zapytania czy uda mu się ją rozpoznać. Ach, gdyby tylko wiedział, że od razu tego dokonał! W każdym razie z tłumu zapewne wciąż wyróżniały ją włosy, dlatego choć tym faktem się pocieszał.
    Wymusił pojawienie się na twarzy delikatnego grymasu, który miał być czymś na kształt uśmiechu, zsunął jedną dłonią kapelusz z głowy, a drugą ujął jej wyciągniętą i nieznacznie się pochylając ucałował ją, jak to zwykło być w jego manierach dzięki tym wszystkim latom spędzonym wśród arystokratycznej rodziny.
    - W takim razie, cóż, miło mi cię poznać. Posiadasz jakieś imię, siostro Vegi? - Kapelusz wrócił na swoje pierwotne miejsce, a dłonie schował w kieszeniach spodni. Specjalnie nałożył nacisk na dwa ostatnie słowa, wciąż będąc podejrzliwym w całej tej sytuacji. Tak, i co teraz? Postoimy i popatrzymy się na siebie jak na eksponaty w muzeum? Choć może tylko przeszkodziłem jej w innym zajęciu. - Nie będę cię zatrzymywał, z całą pewnością nie to spotkanie miałaś w planach. A na Vegę chcąc nie chcąc poczekam. Do zobaczenia - być może. - Zapewne jeśli podała mu jakieś imię to używając go bezpośrednio się z dziewczyną pożegnał, skinął głową i ruszył ponownie w stronę Domu Czekolady, jednak nie wstąpił do środka, a usiadł na jednej z ławek tam umieszczonych. Nie miał nic ciekawszego do roboty, sam w środku czekać na pewno nie będzie, a "siostra" nie dawała mu w myślach spokoju. Na szczęście, jeśli sama się nie oddaliła, wciąż miał ją na oku.
    Wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i odpalił jednego. Tak, nałóg zdecydowanie go pewnego dnia wykończy, ale zwykł twierdzić, że na coś trzeba umrzeć, a wiele osób płakać po bratobójcy płakać nie będzie. Miałby okazję pozbyć się tego ciężaru, który od lat nosi na barkach, przestać po nocach śnić koszmary i budzić się z krzykiem, zacząć normalnie patrzeć na swoje odbicie w lustrze... Zaraz, gdzieś tam, w nicości, luster chyba nie ma.
    Wypuścił ze świstem dym z ust.
    Znów zaczynam się w tym pogrążać, a przecież powinienem być skupiony na czymś innym. TO już nigdy nie wróci, pogódź się z tym Nath. I podczas tych rozmyślań w jego głowie ułożył się plan, który mógł być różny w skutkach dla tej Różowowłosej Żartownisi. Ale teraz jeszcze wszystko było w jej rękach, od niej zależał jego następny krok.
    _________________
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 18 Maj 2015, 16:14   

    Wysmerfić Szopka Challenge!

    Biedny Szopek, tak bardzo wystawiony na próbę, zagubiony przez niespodziewaną sytuację, która w swoim pierwotnym wyglądzie i tak była wystarczająco szalona, by miał prawo do obaw. Zwróciła się zamiast po imieniu, po pseudonimie, a ponadto unikała wymyślania imienia, o co się w końcu upomniał. Wcześniej jednak przywitał się w arystokratycznym stylu, co wcale nie było jej obce, bo sama doskonale pamiętała te wysokich lotów gesty, umierające w szarym społeczeństwie z dnia na dzień. Było dobrze, dopóki nie zaczął się dopominać o imię. No i czy ona musi być zmuszona do kłamania?! Nie!
    - Estrella jestem. Tak, to takie bardzo hiszpańskie...
    A znaczy dokładniej tyle, co "gwiazda". "Vega" znaczy jednak co innego, bo "spadający", ale nie zna tego imienia wydanego w innym języku, więc to musi mu wystarczyć. A skoro Vega to i tak nazwa jednej z gwiazd, to nadal można powiedzieć, że pozostajemy w granicach synonimicznych pojęć.
    Wybrnęła z tej pułapki dość prędko, ale jemu to nie wystarczyło - chciał tę prawdziwą Vegę i tyle w temacie. Co za nierozumny człowiek! A dał mi chociaż do końca przedstawić sytuację?!
    - Cóż, moglibyśmy zaczekać, aż się zjawi - co wydawało jej się oczywiste i nie sądziła, że będzie wolał samemu zaczekać. - Ale rozumiem, wolisz samemu się z dawną koleżanką spotkać. Więc do zobaczenia!
    Minęła go i odeszła, chowając swoją sylwetkę za jednym z drzew. Się już trochę zdążyło ściemnić. Miała problem, bo nie wiedziała w jaki sposób ma wybrnąć z sytuacji i powiedzieć mu, że jest odmłodzoną Vegą, bo tak... Myśl, myśl, myśl!

    Zrobiła kółko na bezpiecznym dystansie, zachodząc jego ławkę od strony drzew wyrastających z trawy. Jej szczęście, że jeszcze nie jest jesiennie i nie musi deptać po opadłych liściach, które prędko by ją zdradziły. Spokojnym, wolnym krokiem zbliżała się. Gdyby ją od razu zauważył, cały jej, kolejny plan uległby zagładzie, więc musiała pobawić się w szpiega o zmierzchu.
    Poczuła dym tytoniowy i już wiedziała, jaki będzie jeden z tematów do rozmowy. Przykucnęła za jego ławką, kładąc jedną dłoń na jej oparciu.
    Pssst... Jestem. Wybacz za spóźnienie... - starała się używać bardziej poważnej barwy głosu. - Ale nie odwracaj się, Nathanie! - Ostrzegła go. Gdyby choć kątem oka dostrzegł tak samo spleciony warkocz, albo ten sam kolor sukienki, najpewniej nie dałby jej dojść do słowa i jeszcze coś nawymyślał...
    - Co tam u Ciebie słychać? Długie lata od zakończenia szkoły minęły...
    Zmieniła temat, by miał się nad czym zastanowić, zaś ona próbowała się przekonać do powiedzenia mu prawdy. Ale nie było to dla niej łatwe, bo wiedziała jak nierealne jest dla ludzi to, co jej się przytrafiło. I ona sama w to nie wierzyła, ale musiała, lustra przecież nie kłamią...
    - Nie spóźniłam się bez powodu, ale o tym ci później powiem. - Położyła drugą dłoń na jego prawym ramieniu. Miał to być argument na dalsze pozostawanie w ukryciu. Jeśli był na prawdę ciekawski, pogłaska go nawet po szyi, byleby uznał, że nie ma potrzeby się odwracać i kręcić szyją. Z przekąsem stwierdziła, że pierwszy raz widzi pożytek z dwustronnych ławek w parku umieszczanych, ale takie widziała tylko na dworcach.
    - Tak właściwie, to co cię tchnęło by odnowić starą znajomość? - Tak, musiała spytać! Musi w końcu wiedzieć, co z nim się działo i co on sobie myśli. Nie powie przecież pierwszej lepszej osobie o młodzieńczym wyglądzie. Grała trochę na czas, ale czuje się jak Niemcy w półfinale! Choć taka rozmowa, bez widzenia twarzy drugiej osoby to jak gra w "Państwa Miasta" z Putinem.
    _________________

    y y x x x x x x x x y




    Arystokrata

    Godność: Nathan Raccoon Chavc
    Wiek: 31 lat
    Rasa: Człowiek
    Lubi: Lisę, muzykę
    Nie lubi: wspomnień, kłamstw, MORII
    Wzrost / waga: 192cm/79kg
    Aktualny ubiór: biała koszula z kołnierzem oraz podwiniętymi do łokcia rękawami, którą wpuścił w czarne jeansowe spodnie spięte paskiem z ładnie zdobioną klamrą i na którą narzucił kamizelkę koloru spodni. do tego ciemne buty a la kowbojki, kilka rzemyków w roli bransoletek na prawym nadgarstku, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie połowy serca ukryty pod koszulą oraz szara torba, w której miał najpotrzebniejsze rzeczy
    Znaki szczególne: złote oczy, kolczyk w lewym uchu
    Zawód: projektant, krawiec, rzadko kelner w klubie Na Gorąco
    Pod ręką: portfel, klucze, telefon, paczka fajek, zapalniczka, Lilio-Róża przypięta do kołnierza, Blaszka zmartwienia (pół) na srebrnym łańcuszku, Lisa ukryta w odmętach torby
    Broń: Ruger New Model Super Blackhawk (Lisa)
    Nagrody: Tęczowa Różdżka, Lilio-Róża (za wydarzenie teatralne), Blaszka Zmartwienia, Zegarmistrzowski Przysmak (2szt.)
    Stan zdrowia: dobre pytanie
    Dołączył: 24 Cze 2014
    Posty: 141
    Wysłany: 18 Maj 2015, 16:20   

    Ani chwili nie poświęcił na to, by zastanowić się nad znaczeniem jej imienia. Po prostu przyjął je do wiadomości, tak jak i resztę informacji. Mimo, że zaproponowała mu wspólnie zaczekać, nie widział w tym większego sensu. Bo po co i o czym miałby stać i rozmawiać z siostrą Vegi? Tę chwilę mógł spędzić sam, choć szczerze zainteresowało go dlaczego wysłała kogoś, skoro niedługo sama miała się pojawić. Równie dobrze wystarczyłoby wysłać sms.
    W każdym razie dziewczyna teraz zniknęła mu z oczu, a on w osamotnieniu siedział na ławce kończąc palić papierosa. I rzeczywiście, całe szczęście, że Lisa została w domu, bo gdy Vega zaszła go niespodziewanie od tyłu, w odruchu przejechał dłonią po swoim udzie. Uświadomiwszy sobie, że jest to spóźnialska znajoma, odetchnął z ulgą. Już chciał wstać z miejsca, spojrzeć na nią, by w niekrytym i tym razem szczerym uśmiechu ją przywitać, ale ta szybko zatrzymała go słowami. Nie mogła tego ujrzeć, ale jedna z jego brwi uniosła się wysoko dopełniając malującego się na twarzy zdziwienia. Do tego przywitała się jakby nigdy nic, zadając najzwyczajniejsze pytania. Wiedział, że była dziwna, co po raz kolejny dziś powtarzał, lecz z każdą chwilą dawała mu ku temu nowe powody i wręcz czuł, że na tym się nie zakończy.
    - Vega... - Zaczął powoli po głośnym westchnięciu. - Zlituj się i bądź choć odrobinę mniej ekscentryczna.
    Cały ten czas próbował wymyślić powód, dla którego mogłaby się tak zachowywać. Czemu niby miałbym jej nie oglądać? Nie dała rady ułożyć fryzury? Źle się umalowała? A może Roześmiał się w myślach. Zasiedziała się na solarium i wygląda teraz jak Murzynka?
    Wzdrygnął się lekko czując na swoim ciele jej dotyk. Nie żeby mu się nie podobało, ale nie był raczej przyzwyczajony do takich gestów od kogoś spoza rodziny, a już na pewno nie od NIEJ.
    - Wiesz, skusiła mnie wizja, że znormalniałaś, ale teraz wiem, że nic z tego. To nieuleczalne. - Musiał jej dogryźć, inaczej byłoby za miło, za szybko wyobraziłaby sobie coś więcej - jak to kobieta. Jednak ona była... nietypowa, więc któż tam wie. - Vega, dajże spokój. Chciałem się spotkać, a nie porozmawiać będąc do ciebie odwróconym. Wtedy mógłbym zwyczajnie zadzwonić. Więc nie każ się prosić i siadaj grzecznie tu obok mnie, zanim się rozmyślę i sam do ciebie przesiądę. Bez żadnego ale zgodziłaś się na przyjście, nasłałaś na mnie swoją siostrę, o której nic mi nie było wiadomo, teraz się czaisz... Już nic nie będzie w stanie mnie zaskoczyć.
    Czekał cierpliwie, aż się do niego ruszy. Zaczął w myślach odliczać do dziesięciu i po tym czasie miał zamiar sam do niej wstać, aby zakończyć tę zabawę w szopa... to znaczy kotka i myszkę. Dlatego lepiej niech doceni, że dał jej jeszcze wybór i szansę, aby wszystko ładnie wyjaśnić. Naprawdę cieszył się, że Vega jest znów obok niego, tym razem na zupełnie innym gruncie. Oboje byli już zdecydowanie starsi, z większym doświadczeniem, może więc istniała jakaś szansa...
    _________________
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 18 Maj 2015, 16:30   

    Weź ją, pedoszopku! pt. 1


    Wystarczy zapodziać gdzieś telefon, aby posłużyć się pośrednikiem i wystarczy mieć ową osobistość przy sobie, by wyjść z możliwością informowania przez siostrę o spóźnieniu, ale jaki to ma sens? Zwłaszcza wtedy, gdy siostrzyczki nie są w jednym miejscu, bo jedna drugą musi jakoś poinformować… Tak, z pewnością to było głupie i tylko przez obszerną przypadkowość sensowne w realizacji.
    Tutaj inaczej sprawy się miały. Jej także wcale nie lśniło to zajście mądrością, ale na nic więcej nie mogła się zdobyć. Teraz także owijała w bawełnę, co rusz omijając właściwy wątek. Pierwszą uwagę puściła bez echa, ale druga była więcej niż właściwa.
    - Znormalniałam? Cóż to za określenie… Do południa bawiąc się sercem, by działało dalej, po południu z kości ustalając wiek i pochodzenie nieboszczyka… Nie, to ni trochę, a wcale, nie sprzyja temu. Wykluczone!
    Przerwała mu chwilkę później:
    - Ech, upierasz się jak upiór schowany w szafie, że nie jest żakietem… - stwierdziła całkiem od rzeczy, potęgując nieistotność rozgoszczenia się po drugiej stronie ławki.
    Ale ten dalej, jak trajkotka, wypominał jej to i owo.
    Zachichotała, mocniej naciskając na jego kość przy podstawie czaszki. Niech się cieszy, że tylko jedną dłonią przywłaszcza sobie prawo do pielęgnacji jego kości. Uśmiała się w duchu słysząc wspomnienie o siostrze, a słowa o tym, że nic go nie zaskoczy rzuciły jej wyzwanie, które krótko ucięła: Nie doceniasz mnie, biedny Raccoonie.
    Kącik ust wykrzywiła w złośliwym grymasie, który niedługo potem pobladł.
    Dziewczyno, zlituj się nad nim, bo będzie miał zawał w młodym wieku od Twojej wylewnej ekscentryczności, pomieszanej ze zboczeniem zawodowym i polaną śmietanką twojej młodzieńczej, jeszcze nawet dziecinnej, natury. – Odezwała się sama do siebie, zdobywając się tym samym na odwagę. Owszem, zdawała sobie sprawę z odmłodzenia tak samo jak młodzieniec zdaje sobie sprawę z pierwszych, wydanych lekkim rzutem, grubszych pieniędzy: stało się i już, trzeba uzbierać następne.
    Powstała i zaczęła mijać ławkę po lewej stronie. Policzył do tego czasu może do ośmiu w swojej głowie.
    - Zanim cokolwiek powiesz, pomyśl dłużej niż dwa razy - dłużej niż ostatnim razem. – burknęła mu uwagą, celowo podkreślając przedostatnie słowo, by dał sobie w świadomości, pod skalpel do sekcji zwłok, sytuację z siostrą; by na nowo mógł pojąć tamto spotkanie.
    Minęła oparcie, nie odwracając się w ogóle w jego kierunku i siadając zaraz na skraju ławki. Nie spojrzała i tym razem. Założyła nogę na kolano, ułożyła na drugim złożone ręce i czekała na jego werdykt.
    - …a zresztą mów co chcesz… – stwierdziła z przekąsem, po chwili dodając niemal szeptem: – …ale ja nie mam siostry.
    _________________

    y y x x x x x x x x y




    Arystokrata

    Godność: Nathan Raccoon Chavc
    Wiek: 31 lat
    Rasa: Człowiek
    Lubi: Lisę, muzykę
    Nie lubi: wspomnień, kłamstw, MORII
    Wzrost / waga: 192cm/79kg
    Aktualny ubiór: biała koszula z kołnierzem oraz podwiniętymi do łokcia rękawami, którą wpuścił w czarne jeansowe spodnie spięte paskiem z ładnie zdobioną klamrą i na którą narzucił kamizelkę koloru spodni. do tego ciemne buty a la kowbojki, kilka rzemyków w roli bransoletek na prawym nadgarstku, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie połowy serca ukryty pod koszulą oraz szara torba, w której miał najpotrzebniejsze rzeczy
    Znaki szczególne: złote oczy, kolczyk w lewym uchu
    Zawód: projektant, krawiec, rzadko kelner w klubie Na Gorąco
    Pod ręką: portfel, klucze, telefon, paczka fajek, zapalniczka, Lilio-Róża przypięta do kołnierza, Blaszka zmartwienia (pół) na srebrnym łańcuszku, Lisa ukryta w odmętach torby
    Broń: Ruger New Model Super Blackhawk (Lisa)
    Nagrody: Tęczowa Różdżka, Lilio-Róża (za wydarzenie teatralne), Blaszka Zmartwienia, Zegarmistrzowski Przysmak (2szt.)
    Stan zdrowia: dobre pytanie
    Dołączył: 24 Cze 2014
    Posty: 141
    Wysłany: 18 Maj 2015, 16:35   

    Do głowy dalej nie chciało mu przyjść, że Vega i jej wcześniej spotkana siostra to jedna i ta sama osoba. Przecież wygląd, a może raczej wiek, który on sugerował na to nie wskazywał.
    Na całe szczęście długo nie musiał jej namawiać, ani też zaczynać stosować drastyczniejszych środków. Usłyszał jak wstała z miejsca i zaczęła się poruszać. Nie miał z początku pewności, czy aby na pewno w jego stronę, jednak chwilę później już nie najmłodsza ławka nieznacznie drgnęła, co mogło tylko oznaczać sukces i to zanim zdążył doliczyć do dziesięciu. Musiał szczerze przyznać, że nieco wątpił w skuteczność swoich działań i przedłużał myśli o kolejnych cyferkach.
    Ostatnim razem? Przecież to, zdaje się, było podczas zakończenia szkoły. Za dużo czasu minęło, bym miał to wszystko pamiętać.
    - Vega, nie strasz mnie jakby nagle wyrosła ci druga głowa albo dodatkowa ręka na plecach. Nic dziwniejszego nie mogło cię spotkać. - Po tych słowach odwrócił głowę w jej stronę, lecz w pierwszej chwili nie zareagował w żaden sposób na jej wygląd, a to dlatego, że nie na twarz skierował wzrok. Zaczął obserwację od zupełnie przeciwnej strony, ale niestety się zawiódł. Cały urok, jaki nogi dodawały kobiecemu ciału, został ukryty pod ciemnym materiałem długiej sukni. Kolor zdecydowanie zbyt smutny w połączeniu z jej dziecinnie różowymi włosami, które za chwilę miał nadzieję ujrzeć. Jednakże im wyżej kierował wzrok, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że kreacji tej nie widzi dziś po raz pierwszy. A widok jej twarzy nieszczelnie ukrytej pod tym samym kapeluszem... Nie masz siostry? Ale...
    - A jednak. - Nagle zupełnie odebrało mu mowę, nie potrafił nic z siebie wykrztusić. Jedyne, co mu się udało to otworzyć szerzej usta oraz oczy w malującym się zdziwieniu, a może i także przerażeniu. Więc kilka minut temu to również była ona! Albo ktoś dalej robi sobie z niego żarty i dobrze przy tym bawi. Nie... Od początku wiedział - coś mu tu nie grało. Tylko dlaczego Vega, która teraz powinna mieć prawie trzydzieści lat na karku, wyglądała jak ta z wczesnych czasów szkolnych? Nie umiał tego sam pojąć, więc chyba najlepszym rozwiązaniem byłoby zapytać o to ją samą, jednak w taki sposób by jeszcze bardziej się nie ośmieszyć. Pewnie świetną miała zabawę podczas całego tego żartu.
    Potrząsnął głową nieco przytomniejąc, a przy okazji pozbywając się uciążliwego kosmyka grzywki z oka.
    - Dobrze się trzymasz, jak na swój wiek. To pewnie zasługa tej całej masy kremów i cudotwórczych zabiegów. - Zażartował bardziej nerwowo, dźgając ją palcem w polik, jakby upewniając się czy jest prawdziwa. - No, Vega, i nie śmiałaś się podzielić ze światem swoim eliksirem młodości?
    Zdecydowanie za dużo potrafiła przysporzyć emocji jak na jeden wieczór. I na jego nieszczęście, on się dopiero rozpoczynał... Spoważniał i uspokoił się.
    - Nie powinnaś przypadkiem wyglądać nieco inaczej? Przecież nie masz już kilkunastu lat. Vega? - Spojrzał na nią z nadzieją, że jednak uda mu się uzyskać prawdziwy powód zaistniałeś sytuacji. Z tą dziewczyną nie było łatwo.
    _________________
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,16 sekundy. Zapytań do SQL: 9