• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Podmiejski Labirynt » Kolejka na trasie B1
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Ymel
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Lipiec 2015, 23:34   Kolejka na trasie B1

    Praktycznie niczym nie wyróżniająca się kolejka na jednej z wielu tras kursujących pod Glassville, choć ta trasa jest jedną z najdłuższych. Praktycznie łączy z sobą dwa odległe krańce miasta, przecinając je przez środek.
    Same wagony nie są najnowsze i czuć to, ale z drugiej strony nie są też zdewastowane. Po prostu mogliby już je wymienić, ale jako, że się nie rozlatują to postanowione zaoszczędzić pare groszy.
    Największym wyróżnikiem tej trasy jest krążąca o niej legenda. Dawno temu, właśnie na tej trasie był dość duży wypadek, w którym zginęło ponoć dwadzieścia osób. Jakiś czas później ludzie, którzy jechali sami, lub z maksymalnie trzema współpasażerami w przedziale zaczęli opowiadać, że na oknach widzieli twarze martwych ludzi, którzy coś do nich szeptali. Wszyscy to od razu połączyli z tym wypadkiem i stwierdzili, że to pewnie duchy zmarłych nie mogą się uwolnić od tego miejsca. Kilku kapłanów, z różnych religii, próbowało je egzorcyzmować, ale nic to nie dało, a ludzie skarżą się coraz bardziej, przez co władze metra zastanawiają się, czy tej trasy nie zamknąć, jednak jak do tej pory jest na to zbyt dochodowa.



    Ymel wiedziała, że ta trasa ponoć jest przeklęta, ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma - akuratnie ta była najbliżej jej domu, a potrzebowała przejechać na drugą stronę miasta... No cóż, jakoś nie specjalnie się bała zmarłych, za to nie mogła już powiedzieć, że w to nie wierzy, bo najnormalniej w świecie wiedziała już, że magia istnieje.
    Dlatego z pewnym zaciekawieniem obserwowała, czy ktoś jeszcze wsiada. Akuratnie tak się złożyło, że było bardzo mało osób. Miała przeczucie, że wsiądzie do przedziału sama... Znaczy z Memento, ale cii, nikt się jej jeszcze nie czepiał, że jeździ z psem więc niech tak pozostanie... Ale przeczucie się nie sprawdziło. Nie wsiadła sama, ale liczba osób nie przekroczyła magicznego progu czterech.
    Czyli co, będzie ciekawie?
    Uśmiechnęła się do siebie siadając koło okna. Memento usiadł koło jej nogi, a ona popatrzyła na jego ogon i stwierdziła, że potrzeba mu go będzie znów zafarbować, bo pojedyncze tęczowe nitki zaczynają się już pokazywać... Ale na razie to bardziej wygląda jakby jakiś dzieciak z flamastrem mu się do ogona dorwał niż cokolwiek, więc jakby co to ma wytłumaczenie.
    Położyła plecak na kolanach i trzymając w jednej ręce smycz, a drugą przesuwając po głowie swojego psa patrzyła na czerń za oknem.
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 6 Lipiec 2015, 11:15   

    Złotymi ślepiami powędrowała po wszystkich znajdujących się na peronie ludziach. Biedni, nieświadomi, co ich może za chwilę czekać. Przygotujcie się! Ktoś z was dostąpi dziś zaszczytu nakarmienia kotowatej, stanie się wybrańcem. Wieczór rozpoczynał się niezwykle interesująco, a przed nią jeszcze caluteńka noc na tego typu zabawy. Być może nawet posiłek potapla się w jej blasku znacznie dłużej, niż się początkowo spodziewała. Zawsze warto smakołyki trzymać blisko siebie, nie oddawać nikomu i móc z nich korzystać, kiedy tylko ma się na to ochotę.
    Do końca jeszcze nie wiedziała co, jednak coś wyraźnie nie dawało jej spokoju. Raz po razie pocierała dłonią nos zamierzając pozbyć się tego odczucia. Bezskutecznie. Wtedy też i Brzask dał o sobie znać. Choć podróżował po Świecie Ludzi niewidoczny, dźwięków jakie wydawał nie dało się ukryć, nawet mimo wielu ostrzeżeń i prób uciszenia. On również zdawał się być czymś żywo zaciekawiony.
    Kiedy tylko podjechało metro, pewnym krokiem ruszyła do jednego z przedziałów podążając w ślad za niewiele wyższym od niej mężczyzną o długich brązowych włosach niedbale związanych w kitkę. Nie zwrócił na nią nawet najmniejszej uwagi, gdy usiadła naprzeciwko, zaaferowany jazgotem jakiejś panny słyszanym przez telefon. Założyła nogę na nogę, po czym splotła również ramiona na wysokości klatki piersiowej. Ha, nawet bledziutkie odsłonięte kończyny nie były w stanie go pozyskać. Pewnie dopiero, gdyby rozpuściła włosy ukazując kocie uszy lub ogon przestałby chować się za dłuższym tyłem sukienki, mogłaby coś osiągnąć. No, był jeszcze jeden sposób.
    Wstała gwałtownie z miejsca. Wtedy jego wzrok powędrował ku niej, rozejrzawszy się chwilę wcześniej czy ktoś poza nim samym w przedziale się znajduje. Pech, byli we dwoje. Oparła but o siedzenie obok chłopaka i nachyliła nad nim z dłoni wyrywając telefon.
    - Kochaś odezwie się później. – Przerwała połączenie, odrzuciła smartfona na podłogę i przejechała zakończonym ostrym pazurem kciukiem po poliku kolacji.
    Później zemdlał, czy to z wrażenia, czy za bardzo osłabiony i pusty w środku. A Anastasia krzywiąc się i przeklinając te słodkie emocje, jakimi ją nakarmił skierowała się do przejścia między przedziałami. Tym panem zajmie się ktoś inny. Otarła jeszcze kciuk umazany w czerwonej cieczy i szła dalej próbując namierzyć to, co jej i Brzaskowi nie dawało spokoju.
    Pierwszy mijany przedział pusty, w drugim grupka wyraźnie nie w stanie nastolatków – z nich mogła zrobić większy użytek – dalej… Dalej siedziała ONA i jej ZWIERZ. I kotka już wiedziała, dlaczego ten zapach był tak znajomy.
    - Y-Ymel, nya. – Bez większego zastanowienia, raczej pod wpływem impulsu wypaliła stojąc przed dziewczyną. Czy ktoś zaczął się im przyglądać, czy też wszyscy woleli skupić myśli na szybszym powrocie do utęsknionego domu, było bez znaczenia. Spokojnie, Ymel krzywdy nie robimy. Schowała za siebie niedoczyszczony palec, a uśmiech, szeroki, taki jak podczas tamtego spotkania, zagościł na jej twarzy. W końcu radość i miłostki kotłowały się w jej wnętrzu.
    _________________
    Ymel
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Lipiec 2015, 23:55   

    "Nya". Takie samo "nya" jak to które wymykało się z ust białowłosej, przy której dostała latarką w łeb. A później świeciły jej się oczy. Znaczy Ymel, nie białowłosej. W każdym razie, wiecie, MAGIA i te sprawy. I to właśnie przy tamtej dziewczynie zaczęła się przekonywać.
    Tak, to zdecydowanie było to samo "nya".
    Tylko czy ta sama twarz?
    Włosy czarne, uszy zasłonięte, na oczy zbyt ciemno, rysów twarzy nie może sobie przypomnieć... Ale sylwetka... Tak, to ta sylwetka. I ten sam głos. Czyli mamy już dwa punkty odnośne. A do tego fakt, że dziewczyna odezwała się do niej po imieniu. Tak, to najpewniej ta kotowata od latarki. Chyba. Prawdopodobnie. Po szybkim przewertowaniu w głowie wszystkich możliwości tylko ta wydawała jej się możliwą.

    Podniosła się dość gwałtownie nie wierząc w to co widzi. Memento przechylił głowę i popatrzył pytająco na kobietę. Wyraźnie niezbyt wiedział jak zareagować na kotłujące się w jej wnętrzu uczucia... Ale nikt jeszcze Ymel nie uświadomił, jakiego ma fajnego towarzysza, więc nie zwróciła uwagi na jego zachowanie.
    Wielkimi oczami patrzyła na dziewczynę nie mając najmniejszego pojęcia co zrobić. Przez głowę przemykały jej różne scenariusze, jak na przykład "łap by tym razem nie uciekła!" albo "bieraj ogon i uszy i się zwijaj, może się nie skapnie, że coś jej ukradłaś" tudzież "a gdybym też się zafarbowała na czarno...?" jednak ostatecznie żadna z tych myśli nie wypaliła.
    Szybki rzut oka na przedział - oho, zostałooo.... aaa... została aż jedna osoba! Jakiś facet czytający w kącie gazetę a.k.a. śpiący nad gazetą. No spoko, nie tak źle. Co najmniej się nie skompromituje... Czy coś... W tym stylu... A w ogóle to po co to sprawdzała? Chyba szok spowodowany pojawieniem się Panny Nya (Czy ta kotowata jej się wtedy przedstawiła?) sprawił, że logika jej się wyłączyła kompletnie.
    - ...no hej - powiedziała, całkiem świadoma, że brzmi nie dość, że głupio to jeszcze ironicznie. Nie miała pojęcia jakim sposobem, ale tak było. Absolutna pustka w głowie nie pomogła jej w tym, by dodać coś innego. Okej. No w każdym razie jeszcze trochę do kolejnej stacji. Może do tego czasu kotowata faktycznie nie ucieknie i będzie mogła ją coś, ekhu, ekhu, podpytać.
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 8 Lipiec 2015, 11:46   

    Spojrzenie z Ymel przeniosła na towarzyszącego jej Reyuina, a ze zdziwienia zamrugała kilka razy. Zaraz… Sądziła, że dziewczyna nie należy do żadnej z magicznych ras, tu jednak okazuje się, że ma przy sobie jedną z takich właśnie bestii. Czyżby zbyt pochopnie przy wcześniejszym spotkaniu wprowadziła w życie pomysł ucieczki? Ale… No przecież była zaskoczona świecącymi oczami, nic nie wskazywało na to, by wiedziała o istnieniu magii. Ha! Może ona również się starała z tym kryć nie wiedząc kim Anastazja była. Bardzo możliwe.
    Teraz jednak sprawy przedstawiały się nieco inaczej, nie było co uciekać. Zresztą to nie mógł być przypadek spotkać w tak dużym mieście po raz kolejny tą samą osobę. Losie, wiem, że uwielbiasz sobie ze mnie kpić. Co przygotowałeś tym razem? Morderstwa? Demony przeszłości? A może uda ci się mnie zaskoczyć! Nyahahaha.
    Skinęła głową, chyba już zdając sobie sprawę z dziwnego sposobu bycia nastolatki, po czym usiadła na miejscu obok tego, które chwilę temu tamte zajmowała. Znów zarzuciła nogę na nogę czując jednocześnie jak o jedną z nich ociera się wciąż niewidoczny Furbo, lecz poruszyła się niespokojnie, kiedy ogon zaczął ją uwierać. Tym razem nie uśmiechała się tak radośnie jak na placu zabaw, nie chichotała równie często, chociaż nie miała wrogiego nastawienia – przynajmniej póki kolacja jeszcze gościła w jej brzuchu. Może nawet dało się zauważyć chwilową przezroczystość ciała?
    - Nie sądzisz, że to zły pomysł wystawiać Reyuina na widok rasy ludzkiej, nya? Nie daj dotrze to do niewłaściwych osób. – Ani trochę nie miała zamiaru krępować się w rozmowie o zupełnie innym świecie niż ten, do którego Ymel należała. Teraz wszystko bardziej wskazywało na to, że była jego częścią. A gdyby trzeci towarzysz podróży próbował wyłapać o czym rozmawiają, najpewniej i za niego by się kotka zabrała. Pomijając fakt, że i tak dobrze by było się go stąd pozbyć, by nie musieć w tak idiotyczny sposób siedzieć na własnym ogonie. - Nyah, wybacz za tak niefortunne poprzednie spotkanie. Dokąd się wybierasz?
    Szybkie mrugnięcie, poruszenie gałką, która zdawała się zarejestrować coś, co zupełnie tutaj nie pasowało. Natychmiast obróciła głowę w stronę szyby za jej plecami. Nie było tam nic poza rozmazanym widokiem tunelu metra oraz delikatnym odbiciem jej twarzy - chociaż siniak na poliku zdawał się blednąć. Powinna uznać to za przywidzenie, gdyby nie to, że zawsze na swoim wzroku mogła polegać. Tym kocim, zdecydowanie lepszym niż przeciętnego człowieka. Więc co to było?
    _________________
    Ymel
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Lipiec 2015, 00:19   

    ...usiadła. Tak, nie miała zamiaru stać, więc, no, usiadła, bo to naturalne, by siedzieć gdy się jest w czymś/na czymś co cię wiezie i możesz się wywrócić stojąc. Oczywiście, że tak. To wcale nie jest wymówka, wcale. Serio, wcale!
    No dobra, to jest wymówka. Bo nie zaprzeczajmy - usiadła za szybko, zbyt podenerwowana, wciąż patrząc na czarnowłosą szeroko otwartymi oczami i szukając w głowie imienia tej dziewczyny. Srsly, czy ona jej się przedstawiała? Z całego wydarzenia pamiętała tylko latarkę, świecenie, uszy i ucieczkę. A na koniec uczucie skołowania i zdenerwowania.
    A teraz tutaj tak cudnie trafiła prosto na nią w przypadkowej komunikacji miejskiej! Super. Ekstra. Po prostu ekstaza uczuć wniebowzięcia i piekielne przepełnienie irytacją i ironią. Oraz wiele, wiele innych, które można było zauważyć w drobnych ruchach twarzy, pokroju odruchowego zmarszczenia czoła, lub w fakcie, że zdecydowanie zbyt mocno ściskała smycz Memento.
    - Oh, czyli to tak nazywa się ta rasa? Fajnie wiedzieć - powiedziała dość pokątnie informując, że w sumie to jednak nie ma pojęcia, co...
    ....COOOO TU SIĘ STAŁO.
    Czy ona ma omamy, jest zmęczona, czy też halucynacje, cokolwiek, czy też właśnie w szybie naprzeciwko ujrzała cholernie blade twarze, wykrzywione na wszystkie strony i jakby bardzo cierpiące? Bogowie, to trwało tylko sekundę, czy dwie, ale widziała to tak wyraźnie, że aż na chwilę zapomniała o oddychaniu. Gdy już sobie przypomniała wróciła do patrzenia na towarzyszkę.
    - A na przykład do kogo mogłoby to dotrzeć? - dodała znów gdzieś pomiędzy wierszami zawierając informacje pokroju "JA NIC NIE WIEM, OLŚNIJ MNIE" choć ton zakrawający na lekką ironię jakby starał się zaprzeczyć niedoinformowaniu swojej właścicielki.
    - I tak, spotkanie było bardzo niefortunne. A ja się wybieram na zwiedzanie miejsca, z którego zdaje się pochodzisz - dodała, choć w sumie to ostatecznie czuła, że się nie odważy udać dzisiaj tutaj do Krainy Luster. Tylko się przejdzie, znajdzie samo Lustro i...
    ...ZNOWU COŚ WIDZIAŁA.
    Zaraz, czy to nie był ten pociąg, o którym krążyły legendy? To ta trasa? Ah, tak, fajnie. Zajebiście. Cudownie. Perfekcyjnie. DUCHY IDŹCIE STĄD. WYJDŹCIE. Z KOSMOSU. Serio, nie potrzeba was tu teraz.
    Zaraz, a może serio ma omamy? Bo gdyby nie tak, to jej towarzyszka by chyba jakoś zareagowała... Ona sama była dość sztywna, więc jeszcze większe zesztywnienie na widok czegoś w oknach było raczej mało dostrzegalne, ale dlaczego kotowata nic? Była przyzwyczajona? A może... Może tylko Ymel widziała to w swoim oknie (czyli tym za plecami czarnej, no bo na nią patrzyła) i w oknie za plecami Ymel nic się nie pojawiało?
    ...pojawiało. Znaczy nie pojawiało. Ale mogło pojawić.
    Gwałtownie odwróciła się w stronę okna, koło którego siedziała, czując nagły napływ paranoi. I to nie byłoby nic złego, po prostu usunęłaby swoje obawy... Gdyby nie to, że teraz tam faktycznie były twarze. Kilka, strasznie bladych twarzy, jednakowo zmęczonych, jednakowo poruszających ustami z beznadziejnie szarymi włosami i takimi bez większego wyrazu.
    Ymel nie wydała najmniejszego dźwięku, ale oczu szerzej otworzyć nie mogła. Odsunęła się gwałtownie od okna wpadając na Anastasię i nawet się nie przejmując tym, że przylepiła się do niej jak mucha do lepu. Z szoku nie wiedziała co powiedzieć, ale miała nadzieję (choć nikłą) że jednak dziewczyna coś zrobi. Cokolwiek.
    Memento stanął, najeżył się i warknął na postacie w szybie, przysuwając się bliżej dziewczyn. Jak widać jemu też się to nie podobało, czyli tam faktycznie coś było! To jest ten moment, w którym można się zastanowić, czy to, że twarze były faktycznie to plus, czy też minus.
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 10 Lipiec 2015, 19:38   

    Chwilami miała wątpliwości czy dziewczyna rzeczywiście ją poznaje, czy może zupełnie odruchowo odpowiedziała i teraz jakoś ciągnie sytuację starając się dociec kim ta Anastazja właściwie jest. No nie mogło być mowy o pomyłce kotki! Co jak co, ale pamięć do zapachów innych to ona miała i naprawdę ciężko byłoby jakimś sposobem go podmienić. Zapomniała już o niej? Ha, cóż się dziwić, skoro nie dość że na placu zabaw było ciemno, to jeszcze miała na sobie płaszcz, który miał na celu skuteczne zasłonięcie jej zwierzęcych cech.
    - Ale pamiętasz mnie jeszcze, prawda? Hebi albo może Anastasia, nie wiem, jak komu wygodniej, nya. Włosy inne, tak jak i różne drobiażdżki... – Tak dla pewności, bo po wyrazie twarzy Ymel nabierała ich coraz więcej. Późniejsza rozmowa jednak je rozwiała, ale teraz to teraz. W nastolatce wroga mieć nie chciała, dość już sobie ich narobiła, równie dużo jeszcze przed nią. Może mogła znaleźć człowieczą psiapsółkę?
    Ileż to błędów przyszło kotce dziś uczynić! Lub po prostu towarzyszka tak świetnie była w stanie wprowadzać mętlik i gubić w dopasowywaniu odpowiedniej teorii. Idiotko, najprościej będzie zwyczajnie o wszystko zapytać, zamiast głowić się i rozmyślać. Już wie kim jesteś, siedzi na miejscu, a jak będzie uciekać z krzykiem to chociaż się najesz.
    - Nie wiedziałaś, nya? Znaczy… Jesteś człowiekiem? Aż dziwne, że nie uciekasz, być może za mało o nas wiesz, być może sama należysz do tych, których wolałabym, nya, rozszarpać, jeśli spotkam. – Przyjrzała się swoim pazurom. Wiedziała, że teraz była zdolna do nawet najbrutalniejszych posunięć, jeśli tego właśnie wymagała sytuacja. Ulubione stwierdzenie przetrwaj albo zostaniesz przetrwany miało w sobie wiele racji, chociaż nie liczyło się to, czy będzie posiadać masę różnorodnych mocy, które bez wysiłku będą w stanie powalić kolumnę przeciwników, ale czy te obecnie posiadane będzie potrafiła wykorzystać z całym ich potencjałem i połączyć wraz z innymi posiadanymi przez siebie lepiej rozwiniętymi cechami. - MORIA, nie dość, że jesteśmy dla nich dość cennym łupem, to jeszcze chcą położyć brudne łapska na naszej krainie. Nyah. Może i nieszczególnie by mnie to ruszyło, gdybym miała pewność, że w żaden sposób mnie osobiście to nie dotknie. Trudno tu wierzyć komukolwiek, nie wiesz co kryje za twarzą, którą aktualnie będzie ci pokazywać. Raz...
    Nie, raz to może uznałaby za przypadek lub jakieś omamy, pozostałości po Sennej Zjawie Elizabeth, ale kolejny to już przesada. Na dodatek również Ymel musiała zwrócić na to uwagę, gdyż niespokojne poruszenie chwilę po tym, jak wpatrywała się w okno o czymś świadczyło. Bez wątpienia COŚ tam było.
    Idealnie się składa, moi mili, nya, mamy chyba coś wspólnego. Wyszczerzyła ząbki po przeanalizowaniu sytuacji. Nie było czego się obawiać, między duchem zmarłego w szybie, a tym pozostawionym w ciele istniała przepaść. Czuła się ponad to, lepsza, w końcu.
    Zbyt szybki ruch Ymel spowodował, że i ona zaczęła patrzeć w to samo miejsce. Ciekawe czy wciąż cierpieli? Twarze wyrażające największe z możliwych katuszy już nie uciekały przed ich wzrokiem, hardo prezentowały się pasażerom – ach tak, bo był jeszcze ten śpiący pan. Co miały na celu? Nie odpowiedziała sobie na to pytanie, bo Ymel, zupełnie do siebie nie podobnie, się kotki uczepiła.
    - Nyahahahah. I ty się wybierasz do Krainy Luster? Tam gorsze dziwy na ciebie będą czyhać. Te tutaj to tylko... – niegroźne duszki? Czy niegroźne duszki nagle stają się bardziej wypukłe, niżby płaska szyba na to pozwalała? Co do cholery?
    Zanim te się do nich zbliżyły, Anastasia wstała z miejsca ciągnąc za sobą blondynkę i stając tak, by w razie czego dziewczyna była bezpieczna. No, dobre serce jeszcze posiadała, co tylko potęgowały emocje, jakimi się żywiła kilka przedziałów wcześniej. Brzask zawył, dając tym samym znać o swojej obecności tuż przy właścicielce. - Och, chyba poczuły się urażone. Nie mam pojęcia czym są, ale pogłoski o przejmowaniu przez dusze umarłych stworów ciał żywych nie pocieszają mnie. Znaczy, nyah, o ile można mnie zaliczyć do żywych.
    Nic do stracenia nie miała, a i o metodach pogromców duchów nie dane było jej słyszeć, więc nie zwlekając wymierzyła celny kop w szybę, z której delikatnie rysy twarzy się wyłaniały z zamiarem rozbicia jej na drobne kawałki. Te akty ulicznego wandalizmu.
    _________________
    Ymel
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Lipiec 2015, 01:14   

    Zaraz, dobra, czy pamięta? To ta kocica, no nie? No więc jasne, że pamięta! Ale w sumie to dobrze, że się upewnia, bo aż do tego momentu Ymel nie miała pewności, czy przypadkiem się ktoś w tym gronie nie pomylił. Cóż, ona sama była ku temu zdolna, no bo jej pamięć do twarzy pozostawiała wiele do życzenia, no ale bez przesadyzmów. Pewne osoby są szczególne już na poziomie podświadomości, więc czasami, ale tylko czasami, szło wyczuć daną osobę zanim się ją spostrzegło.
    Nie żeby Ymel tak tutaj miała, ale pewne mistyczne ścieżki jej pamięci przywiodły do niej wspomnienie o białowłosej kotowatej gdy tylko spojrzała na tą dziewczynę.
    - Tak, tak, pamiętam - mruknęła kiwając przy tym głową. - I tak, jestem człowiekiem, i tak, mało wiem. I nie, nie uciekam, bo chcę wiedzy. A jako, że ostatnio to TY uciekłaś, to czuję się tak, jakbym nie miała się czego bać - dodała podkreślając końcówkę wypowiedzi. No bo to biała (choć teraz już czarna) ostatnio uciekła, tak? Osoba która przed tobą ucieka raczej nigdy nie wydaje się być tą, której powinno się bać. Choć biorąc pod uwagę jakie zmiany nastąpiły w wyglądzie Hebi to różne rzeczy mogły się w międzyczasie podziać. Dlatego brała pod uwagę, że może jednak coś na rzeczy jest. Ale tylko może. W końcu możliwości jest nieskończenie wiele, dlatego taka ma jak najbardziej prawo się pojawić.
    I też w końcu doczekała się upragnionych odpowiedzi. I to nie byle jakich! Czyli okazuje się, że istnieje tajna organizacja, która bada magiczny światek, koegzystujący z naszym, tak? No fajnie, fajnie, szach-mat ludziom którzy twierdzą, że teorie spiskowe to tylko mrzonki osobników którym się nudzi. I to jeszcze organizacja, która najwyraźniej nie miała dobrych zamiarów, skoro kocica tak się o niej wypowiadała. No ciekawie, ciekawie.
    Chciała spytać o dokładniejsze wyjaśnienie, no ale...
    Równie gwałtownie jak się do kotki przysunęła tak gwałtownie się odsunęła. Nie spodobał jej się ten śmiech, czy raczej fakt, że została wyśmiana. Traktowała to jako osobistą obrazę, a na obrazę reagowała gniewem. No i co z tego, że kocica odciągnęła ją od okna? Memento wciąż warczał, wręcz poszczekiwał od czasu do czasu na WYPUKLAJĄCE SIĘ OKNA. No fajnie. Ekstra. Super. Czy to mogłoby umrzeć raz a porządnie?
    I co to niby znaczy, że "o ile ją można zaliczyć do żywych", no co? Zombie? Zajebiście, rzec by można. I puścić wiązankę przekleństw, ale z tym się wstrzymajmy. Wystarczy, że już w jej myślach średnio co drugie słowo właśnie było przekleństwem.
    Gniew rósł, skutecznie zagłuszając strach. Została obrażona, że się boi, wyśmiana, że się boi, podczas gdy kocica była niewiele lepsza! Ha, ha, ha. Dowcip roku. Jaką nagrodę za to przyznają? Musi wygooglać, bo zdecydowanie powinna nominować do niej Anastasię.
    - Miło, że obrażasz wszystkich dookoła nie myśląc o tym, że mogą ci oddać na przykład fizycznie - rzuciła do kocicy wściekle gdy ta już kopnęła w ową szybę.
    Sama nie za bardzo wiedziała co ze sobą zrobić. Niby umiała... Coś... W teorii... Z tego co wyczytała w książkach, zobaczyła w filmach, wyciągnęła wnioski. Ale to nie są realne umiejętności.
    Odwróciła się gwałtownie, ale nie zdążyła się uchylić przed tym, co się wychyliło z innego okna. Fuknęła niczym kot, próbując się szybko cofnąć, ale szklanopodobne coś już ją dotknęło. Przeszyło ją wrażenie doskwierającego bólu, jakby coś wzięło jej flaki, wyrwało z trzewi, położyło na ziemi obok, wciąż połączanymi i odczuwalnymi, i zaczęło po nich skakać. To było tak gwałtowne i dosadne, że cofając się potknęła się o własne nogi i wpadła na plecy Hebi, posyłając ją tym samym na szybę z którą usiłowała walczyć.
    Gdy zamroczony wzrok znów wrócił do normy, ujrzała, że twarz która ją przed chwilą dotknęła była cała wykrzywiona w uczuciu dokładnie odwrotnym do bólu - większego szczęścia chyba nigdy nie widziała. Twarz zaczęła się cofać, pomału, ostrożnie, podczas gdy Memento ujadał żałośnie. Ymel jakimś cudem wciąż stała, na szeroko rozstawionych nogach i gapiła się przed siebie nie trybiąc co się właśnie stało. A na dodatek właśnie dojechali na stację, przy czym drzwi tylko się otwarły i zamknęły i ruszyli dalej. Nikt nigdzie nie wsiadł, nikt nie widział. I w sumie dobrze, bo tym razem, nauczona zdarzeniami z latarką, szybko popatrzyła po sobie czy coś się nie stało. A stało się i to dużo - całą rękę pokrytą miała zielonymi kropkami. I drugą też. I pewnie cała była w zielone kropki. Nie zielone piegi, tylko kropki. Równomiernie rozsiane, duże, okrągłe zielone kropki, tak jakby nagle stała się materiałem z którego uszyto niepoprawny egzemplarz człowieka.
    Zamrugała kilkukrotnie. Patrzyła skonsternowana na ręce, podczas gdy wstrząśnięty Memento uspokoił się i usiadł tuż koło jej nóg, również nie wiedząc co uczynić.
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 16 Lipiec 2015, 20:32   

    Ano, racja, jakby nie patrzeć, to Anastasia ostatnio była tą, która uciekła. Cóż. Doskonale powiedziane – była. Bo już przecież do tamtej kotki było jej daleko. Zupełnie inaczej myślała, patrzyła na świat, a przede wszystkim zachowywała. To z całą pewnością od razu rzucało się w oczy, jeśli tylko ktoś znał ją wystarczająco dobrze jeszcze za życia. (Nie)Stety takich osób na tym, ani żadnym innym świecie nie było, toteż poznawane strzępki jej charakteru nigdy nie mogły dać całkowitego obrazu. Ymel przecież nie mogła wiedzieć o tym, że w obecnej sytuacji tamto spotkanie rozegrałoby się zupełnie inaczej.
    Wyszczerzyła tylko kły, słysząc jak dziewczyna wspomina o tym, że nie ma czego się bać. Czy tak rzeczywiście było? Czas pokaże. Na obecną chwilę może i miała rację, nie było powodów do obaw. A później? Któż to mógł wiedzieć? Głód przychodzi niespodziewanie.
    Nie spodziewała się, że posłuży komuś za mentorkę, toteż jeszcze bardziej połechtało to jej ego. A cały wywód o obrażaniu puściła mimochodem, kwitując to tylko zauważalnym i dość teatralnym wywróceniem oczu. Przecież nie będą się tu biły mając na głowie zdecydowanie bardziej nietypowe problemy, których raczej żadna fizyczna siła nie rozwiąże. Nawet kopnięcie w szybę nie było najmądrzejszym posunięciem, aczkolwiek dość skutecznym by pozbyć się twarzy z tamtej konkretnej szyby, wszak jej już nie było. Przez to jednak poruszenie zwiększyło się w reszcie okien tego przedziału, szczególnie tych, obok których obie się znajdowały. Postacie wyłaziły, wyłaniały się ukazując coraz to okropniejsze twarze. Czy sama po śmierci również taką zyskała? Właśnie tym się stała, Strachem czerpiącym z żywych, zabierającym im uczucia, dręczącym i czasem nawet boleśnie uprzykrzającym życie. Była jakaś droga odwrotu? Istniały inne ścieżki przynależności do tej rasy? Nyah… Jakby mogła się z tym pogodzić? Przecież nie chciała umierać, nie widziała więc sensu dowiadywania się o takich rzeczach. Co tu jest do cieszenia?
    Nim się zorientowała, już leciała popchnięta przez Ymel. Duchy wyraźnie się rozochociły i nabrały odwagi, by z nimi zaczynać. Dość niemądrze, bo tym irytowały co niemiara, do tego stopnia, że kotka z chęcią rozniosłaby całe to metro w drobny popiół.
    - Brzask! – Zwierz przestał już być niewidocznym, teraz z głośnymi warknięciami leciał na bliżej nieokreślonego kształtu macki trzymające blondynkę, próbując w jakiś sposób przerwać to niechciane połączenie.
    Anastasia w tym czasie gładko wylądowała z niemalże przylepionym polikiem do roztrzaskanej szyby. Moment więcej nieuwagi, a prócz siniaka, dodatkowo zdobiłyby ją piękne rozcięcia. Chłód przemknął przez jej plecy, ciarki rozeszły się po reszcie ciała, a zimna materia oplatała się wokół jej szyi. Nie, na to zdecydowanie nie mogła sobie pozwolić. Ogon świsnął, nerwowo wirując w powietrzu, po czym uderzył w coś co próbowało ją złapać. I choć radość wciąż maleć nie chciała, to kotce ani trochę nie było do śmiechu.
    Nie zwróciła uwagi na to, co stało się z twarzami, uwagę przykuły otwierające się drzwi na kolejnej stacji. Pusto. Nikt nie zaszczycił ich swoim towarzystwem. A szkoda, byłoby naprawdę wiele zabawy. Kiedy spojrzała z powrotem na okna, znów gościł w nich wyłącznie widok jej złotych tęczówek. Zero innych majaków. Westchnęła mając nadzieję, że to nie cisza przed burzą i korzystając z okazji podeszła do Ymel.
    - Jesteś cała, nic ci nie zrobiły? Nyah, okropne! – Przyjrzała się uważniej dziewczynie widząc zdobiące jej ciało zielone plamy. Chociaż… Nie tylko u niej jednej te objawy wystąpiły. Anastazja również je posiadała, wszędzie te obrzydliwe zielone plamy! Usiadła na podłodze, jakby krzesła nagle przestały istnieć i dość intensywnie rozmyślała badając na wszelkie sposoby kropki. W końcu ponownie uniosła twarz na Ymel. - Sądzę, że obie będziemy musiały się wybrać do Krainy Luster, po roślinę na naszą przypadłość. Nie powinno być trudno ją uzyskać, choć nie mogę niczego zagwarantować. Jednak lepiej zrobić to szybko, nya, zanim opadniemy z sił, które te cholerstwa chciałyby sobie przywłaszczyć.
    Nie ruszyła się z miejsca, przygarnęła do siebie pupila, którego ostatnio tak okropnie potraktowała. Zasłużył sobie na wiele czułości, czego też mu nie żałowała, głaszcząc to za uchem, to po długości grzbietu. Nie wyglądała, ani też nie była mocno poruszona tym, co się stało. Magiczna norma dnia została wyrobiona. A i przyspieszyć czasu nim dojadą do odpowiedniej stacji nie mogła.
    - To jak, nya, wchodzisz w to?
    _________________
    Ymel
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Lipiec 2015, 22:27   

    Właściwie to co miała zrobić? Nie umiała nawet skomentować tego, co się właśnie stało, choć myśli miała co niemiara. Na przykład o tym, że dziwnym trafem wszystko co zdawało się być opowieściami właśnie nabiera kształtów realnych. To nie brzmiało dobrze. To brzmiało jakby trafiła do własnego, schizofrenicznego świata, gdzie wyobrażenia stawały się prawdą. Ale z drugiej strony nic nie wskazywało na to, by tak faktycznie było. Ale jaki schizofrenik by wiedział, że jest chory? Prawdopodobnie żaden, więc mogła zostać tylko w obszarze przypuszczań i dalej żyć w tym świecie. I nie dać się wpakować do psychiatryka, tak całkiem przy okazji. No chyba że już tkwi w psychiatryku, to już mniejszy kłopot. Ah, te problemy chorego świata.
    Pokiwała niemrawo głową na słowa Hebi. Czy była cała? Tsaa... Była bardziej, niż cała - jak do tej pory do asortymentu je wyglądu nie wliczały się zielone kropki a tu właśnie się objawiły! Czy to można uznać za 110% wyglądu w wyglądzie? Normalnie jakby ktoś pobawił się jej wyglądem w gimpie i nałożył głupawą patternę. Mogli jej choć dać jakieś ładne, kwieciste wzory czy cokolwiek, ale nie, dostała wielkie, zielone grochy.
    Z konsternacją zauważyła, że czarnowłosa przytula stworzenie, którego wcześniej NIE BYŁO. Nie możliwe, by go nie zauważyła. Więc albo właśnie się tu zmaterializował (pewnie w momencie, gdy kotowata coś krzyknęła) albo był niewidzialny. Ciekawe co bardziej prawdopodobne. Obrzuciła stworzenie badawczym wzrokiem, po czym ruszyła by zabrać swój plecak, który wciąż spoczywał na ziemi koło siedzenia. Jakoś tak wyszło, że upuściła go gdy to wszystko się porobiło.
    Wciąż słuchając dziewczyny założyła go na plecy. Oho, minęły kolejną stację. Dość szybko. A może po prostu to wszystko z twarzami działo się tak szybko, że dla nich wydawało się niesamowicie rozciągnięte w czasie? Całkiem możliwe, w końcu nie takie sztuczki potrafi płatać ludzki mózg.
    Wstrzymała się jeszcze chwilę udając, że myśli nad odpowiedzią. A tak w rzeczywistości to już doskonale wiedziała, że pewnie bez pomocy Hebi nie uda jej się nigdy, a to przenigdy samej pozbyć tej cholernej patterny. Bycie zdaną na łaskę i niełaske tej kobiety trochę ją irytowało... Znaczy irytowało ją bardzo mocno, ale postarała się zminimalizować to uczucie do "trochę" bo inaczej w życiu nie powiedziałaby tego, co powiedzieć musiała:
    - Yop. A teraz prowadź, skoro znasz drogę - dodała, gdy drzwi otworzyły się na kolejnej stacji.
    Co prawda to nie była jeszcze dokładnie ta stacja na którą się chciała udać, ale była wystarczająca. Nie w środku miasta, dość blisko tych całych lasów... I zdecydowanie Ymel nie chciała mieć dłużej do czynienia z tym przedziałem. Co najmniej na dłuższą chwilę. Podążyła do wyjścia, a za nią poszedł i Memento, który do tej pory zawzięcie obwąchiwał tego całego lisowatego i jego właścicielkę.
    A gdy tylko Hebi się podniosła i ruszyła wraz z nią to wyszła z przedziału dając się prowadzić owej kobiecie.

    //zt po poście Hebi
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 17 Lipiec 2015, 18:21   

    Chociaż tyle dobrego, że cała zabawa ze zmarłymi zakończyła się dla nich równomiernymi kropkami, niż czymś poważniejszym, co od samego początku już dawałoby objawy. Kotka cudotwórcą od uszkodzeń przestała już być, nie potrafiła więc mocą uleczyć ran czy innych podobnych obrażeń. Jednak mimo to, wiele przez te dwadzieścia trzy lata w głowie sobie utrwaliła, nie raz zmuszona była magię wspomóc czymś zupełnie przyziemnym, jak na przykład zioła. Bardzo żałowała, że na swojej drodze nie spotkała kogoś, kto stałby się bez wątpienia przewodnikiem po tej dziecinie leczenia. Być może za słabo szukała, albo też nikt nie wziął Dachowca na poważnie… Koniec końców, do wszelkich potrzebnych źródeł dotarła sama, a to dało jej jeszcze większą satysfakcję. Bez ingerencji osób trzecich potrafiła osiągnąć coś sama, coś co teraz mogła wykorzystać.
    Spokojnie poczekała na odpowiedź Ymel, choć i tak spodziewała się, że lepszego wyjścia niż iść wraz z nią mieć nie będzie. Znaczy… Pewności nie miała, czy inne magiczne istoty nie pałętają się w jej życiu, a patrząc na to, jak często tutaj na nie wpada, wcale by się nie zdziwiła, gdyby nawet i jedna taka była. Zaraz jeszcze się okaże, że to Kraina przejmie władzę nad Światem Ludzi swoją zdecydowaną większością. Nie byłoby to takie głupie... Tyle organizacji, tak mało działań podejmują. Nawet Karciana Szajka, dość zmieniona ostatnimi czasy, mogłaby sięgnąć dalej, niż teraz jej władza się ogranicza.
    Wstała z miejsca, otrzepując z brudu sukienkę i ponownie ukrywając pod nią swój ogon. W końcu miały wysiadać. Burknęła tylko coś na znak, że już wskazuje odpowiedni kierunek i ruszyła swój koci zad do wyjścia. Ha, o ile rzeczywiście, droga do przejścia między światami nie była dla niej problemem w odnalezieniu, śmiało mogła tutaj już wędrować z zawiązanymi oczami, a i tak bezbłędnie by trafiła, o tyle dostanie się do celu, czyli Okrętu Widmo w Butelce… No, mogło być małym wyzwaniem. W każdym razie miejsce to znała z opowieści, a wydawało się być na tyle irracjonalnym, nawet jak na Drugą Stronę Lustra, że kiedyś trafić tam musiała, pod byle pretekstem. Teraz taki się właśnie trafił.
    Ruszyły z bestiami u boków szybko zbaczając z głównej drogi, gdzie napotkani ludzie patrzyli się na nie jak na nienormalne, którym dało się do ręki odrobinę farby, na bardziej odludne ścieżki lasu. W nim także, dobrze skryte wśród wysokich krzewów i gęstych zarośli zaczęły rozbłyskiwać szkarłatne promienie.

    zt x2
    _________________
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 28 Kwiecień 2016, 11:22   

    Nieco ponad godzinę zajęło jej dotarcie z Firmy do stacji kolei. Usiadła na jednej z ławek schowanych za winklem, aby unikać nazbyt dużego tłoku. Choć o tej godzinie - w południe - ilość przemieszczających się osób na tej końcowej stacji, ubogiej w rozkłady jazdy, była przytłaczająco bliska zeru.
    Ubrana w dresowe spodnie, buty do biegania, podkoszulek i koszulkę z napisem "Wszystko jest tylko tłem", siedziała grzecznie z plecakiem położonym obok niej. Słuchała ciężkiego metalu na słuchawkach, poniewierających się kablem po jej rękach, a kończącym się na telefonie ściśniętym w dłoniach. Na tym etapie wyglądała jak licealistka, która chce pobiegać po torowisku. Przy pasku w kaburze schowany miała pistolet, a z plecaka wystawał kolorowy metal, stanowiący broń do walki wręcz.
    Z pobliskiego tunelu docierały niewielkie podmuchy zimnego powietrza, lecz żaden pociąg nie nadjeżdżał. Cyfrowy zegar, umiejscowiony na wprost schodów wejściowych, wskazywał godzinę 11:30, choć kilka "kresek" budujących cyfry nie pokazywało się. Od schodów do Vegi wiodła droga po starych już kafelkach przez dwa zakręty. Stacja nie była drugiej ani trzeciej nowości - od kilkunastu lat to miejsce nie zastało renowacji. In plus zostawał fakt, że nie śmierdziało stęchlizną, szczury nie błąkały się tu, a młodzi gniewni bywali tutaj dopiero w godzinach wieczornych. Graffiti umiejscowione na ścianach dodawało kolorów i poprawiało poczucia humoru swoimi abstrakcyjnymi wizjami.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
     



    Snajper

    Organizacja MORIA: Zwiadowca
    Wiek: 26 lat
    Rasa: Człowiek
    Lubi: Papierosy, pewny strzał, walc
    Nie lubi: Fuszerka, zmienny wiatr, małe pieski
    Wzrost / waga: 184 cm/72 kg
    Aktualny ubiór: Czarny płaszcz, kamizelka, koszula, czarne spodnie
    Zawód: Wolny strzelec, dosłownie
    Pod ręką: Fabuła: Zegarek, krzyżyk MORII, paczka papierosów, zapalniczka Zippo, dwa glowsticki, zapasowa amunicja, celownik optyczny Schmidt-Bender 2,5-10 x 56
    Broń: Thompson Contender, Walther WA 2000, NRS-2
    Stan zdrowia: Optymalny
    Dołączył: 01 Lis 2015
    Posty: 269
    Wysłany: 28 Kwiecień 2016, 18:29   

    Po umówieniu spotkania przez sieć wewnętrzną MORII Simon, który akurat był w mieszkaniu i nie zajmował się niczym wiążącym, raźno zebrał się do wyjścia. Nie popełnił banalnego, acz potencjalnie fatalnego błędu i nie przyszedł w swoim typowym ubraniu; jak się już bawić w tajniaka, to i odziać się trzeba stosownie. Faceta w czarnym płaszczu, z marynarką i krawatem zdecydowanie zbyt łatwo zapamiętać. Faceta w zwyczajnym stroju, w bluzie i z słuchawkami z kolei łatwo przeoczyć, pominąć, kiedy potem ktoś zadaje pytanie "kto tędy przechodził?" Ba, Quinn nie wziął nawet swojego Contendera, który jest wszystko, tylko nie poręczny i łatwy do zamaskowania. Zamienił go chwilowo na dużo dyskretniejszy USP.
    W takim miejskim kamuflażu zjawił się więc Simon na stacji kilka minut po wpół do dwunastej. Rozejrzał się krótko i podszedł niespiesznym krokiem do jedynej osoby, którą dostrzegł; musiało chodzić o nią, innego wyjścia nie było. Zresztą różowe włosy dość łatwo wyróżnić jako punkt orientacyjny.
    - Panna Moss, tak? - spytał, kiedy był już całkiem blisko. - Simon Quinn, do usług. Byliśmy umówieni... w interesach.
    _________________
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 28 Kwiecień 2016, 20:56   

    Siedziała i nie liczyła, ile się spóźnia czy też ile jeszcze zostało czasu do wyznaczonej godziny. Słowa Simona przedarły się pomiędzy dźwiękami muzyki. Zaskoczona, podniosła wzrok do góry i ujrzała wysokiego mężczyznę. Pociągnęła ręką za kabel i słuchawki wypadły z jej uszu, pozwalając dosłyszeć jego godność.
    - Hej tak Apryline Moss - wyartykułowała z pominięciem jakkolwiek należytych przecinków. - Możesz mówić mi Apryl. Myślałam o tym, żeby omówić sprawę podczas ponad półgodzinnego przejazdu tej B1, ale do najbliższego kursu jeszcze trochę czasu. Więc tego... siadaj!
    Wyłączyła muzykę w telefonie i schowała do jednej z kieszeni plecaka, wyjmując w zamian z niego plik papierów i robiąc mu koło siebie miejsce, by usiadł. Nie robiła tego energicznie z uwagi na usztywnione ramiona przez stabilizator, którego kontur rysował się pod luźna koszulką.
    - Mniemam, że z dużą większością tego, co tu mam, się już zapoznałeś? Generalnie pusta sprawa, nie ma żadnych ciał. Myślę że powinniśmy sporządzić jakiś profil psychologiczny, by móc ustalić, czym się zajmuje, jak na co dzień funkcjonuje. Choć sam fakt, że mieszka w tym mieście nie jest pewniakiem, bo to jedynie przypuszczenie, ale dość prawdopodobne.
    Właściwie towarzystwa w tej sprawie potrzebowała z jednego powodu: musiała mieć się do kogo odezwać, by od samotności nie zwariować. Drugi powód to zabicie czasu, a trzeci, że nie chce nagle przestać pracować w Morii, żeby nie zwracać na siebie uwagi.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
     



    Snajper

    Organizacja MORIA: Zwiadowca
    Wiek: 26 lat
    Rasa: Człowiek
    Lubi: Papierosy, pewny strzał, walc
    Nie lubi: Fuszerka, zmienny wiatr, małe pieski
    Wzrost / waga: 184 cm/72 kg
    Aktualny ubiór: Czarny płaszcz, kamizelka, koszula, czarne spodnie
    Zawód: Wolny strzelec, dosłownie
    Pod ręką: Fabuła: Zegarek, krzyżyk MORII, paczka papierosów, zapalniczka Zippo, dwa glowsticki, zapasowa amunicja, celownik optyczny Schmidt-Bender 2,5-10 x 56
    Broń: Thompson Contender, Walther WA 2000, NRS-2
    Stan zdrowia: Optymalny
    Dołączył: 01 Lis 2015
    Posty: 269
    Wysłany: 28 Kwiecień 2016, 23:15   

    - Apryl, niech będzie. Kolejka brzmi nieźle, chętnie chwilę poczekam.
    Usiadł obok kobiety, przyglądając się z ukosa jej nie do końca naturalnym ruchom i zarysowi pod koszulką, sugerującemu obecność jakiejś stabilizującej aparatury. Właściwie rzecz zupełnie normalna, w MORII nietrudno było o mniej lub bardziej poważne kontuzje... Sam Simon miał jeszcze na plecach parę otarć od bliskich spotkań z chropowatymi skałami. Ryzyko zawodowe, nic innego.
    - Przykra sprawa - rzucił, mając na myśli bark, który też wskazał ruchem głowy. - Domyślam się, że to nie od, hm... Nieostrożnej jazdy na rowerze?
    Z kartoteką ich nieuchwytnego celu zdążył się pobieżnie zapoznać, miał więc świadomość, że nie mają wiele danych, które pomogłyby uczynić śledztwo szybkim i bezproblemowym. Zanosiło się raczej na długie, starannie planowane, niepozbawione ryzyka łowy. Innymi słowy, w sam raz na wolne popołudnia.
    - Żadnych ciał ani oczywistych śladów, to już samo w sobie sporo mówi, czyż nie? Nasz poszukiwany jest rozsądną osobą, nie morduje niechlujnie, potrafi planować i zacierać po sobie ślady. Nie działa na gorąco, wie, co robi. Zastanawiam się, czy dobiera ofiary starannie i z rozmysłem, według jakichś kryteriów, czy może po prostu wychodzi na spacer i bierze na cel pierwszego pechowca, którego spotka...
    Zamilkł na chwilę, wpatrując się w barwne graffiti. Nawet mu się podobało, chociaż nie chciałby takiego na ścianie swojego bloku.
    _________________
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 29 Kwiecień 2016, 17:58   

    Spojrzała niezrozumiale na Simona, nie wiedząc o czym mówi. Jedyne, co przychodziło jej na myśl, to jej miłosne problemy, ale przecież Simon nic nie może o tym wiedzieć. Na wspomnienie o rowerze, wywróciła oczami. No tak, przecież to coś jej widać.
    - To to nic... Uwierz, gorzej się działo. Później ci może powiem.
    Co znaczy byle złamanie, kiedy mogła być już od tygodnia trupem? Nieznaczne uszkodzenie ciała, które się goi. Tyle, reszta jest historią. A z historią tak trudno więź zerwać i miedzy innymi dlatego tak często lubi się powtarzać.
    - Nie wierzę w brak śladów - odparła stanowczo - są zawsze takie, których nie potrafi człowiek znaleźć, bo nie chce, bo je ignoruje, nie widzi, albo samemu je przysłania. Czasem też zniszczy... w każdym razie zdania jestem, że puzzle są przed nami, tylko trzeba je odwrócić na właściwą stronę.
    Miała smykałkę do znajdowania kluczowych dowodów, i tropów, tj. takich, które tworzą przełom w śledztwie. Brak miejsca zbrodni sprawiał, że nie miała zbytnio od czego zacząć, gdzie swoim kunsztem się wykazać. Ale nie mogło to jej przeszkodzić w rozwiązaniu sprawy - znajdzie takie miejsce.
    - Ofiar wiele niby nie łączy, a często były łapane w okolicznościach zwykłego spacerowania po lesie i okolicach - znaczy tak mówią bliscy zaginionych, tych, których uznano za ofiary naszego Ludojada. Ale warto będzie je sprawdzić, być może jest tutaj wspólny element, którego nikt jeszcze nie widzi.
    Patrzyła w ściany tekstu i kartkowała. Miała wrażenie, że coś jej przyszło na myśl, lecz zablokowało się gdzieś i znikło.
    Powróciło wraz z dźwiękiem nadjeżdżającego pociągu.
    - Myślę, że może mieszkać w mieście i posiada jakiś sposób stałego dochodu. Ktoś tak destruktywnie działający w społeczeństwie nie może pozwolić sobie na brak stabilności w sytuacji życiowej. Ale możliwe, że zwyczajnie ktoś mu pomaga. Sądzę, że wiele dałyby nam do powiedzenia oczyszczalnie ścieków. Może któraś znajduje czasem różne odpady i nie sądzą, że mogą być w tym ludzkie? Wtedy mielibyśmy pewność, że ucztuje w mieście.
    Pociąg nadjechał. Zabrała swoje rzeczy i wsiadła, zajmując jedno z dwóch bliźniaczych siedzeń na końcu składu, a drugie zostawiając Simonowi.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,13 sekundy. Zapytań do SQL: 9