• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Dyniowe Miasteczko » Dyniowy Las
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Cedrik
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Listopad 2014, 01:51   

    [ uwzględniając nasze PW, dodam bardziej "realistyczną" zmiankę. ]

    -Skoro gwarantujesz to nie będę przeczyć, w końcu znasz siebie najlepiej.- mruknął tylko. To był dziwny i swoisty komplement.. Może troszeczkę niezrozumiały, skoro musiał się później tłumaczyć? Dziewczyna nagle zaczęła mówić o marionetkach. Takich prawdziwych. Cedrik myślał chwilę na tym, wciąż patrząc w stronę Carlen. Bardzo ciekawa propozycje... Ale cóż, chyba nie dla niego.
    -Nikt już nie używa szmat do lalek... Zresztą takie mi kompletnie nie odpowiadają. Gnijący odór mięsa, piękny zapach próchniejących kości... To jest to!- powiedział zafascynowany . Taka była prawda, że marionetka z ludzkiego ciała wydawała się dla Cedrika najlepsza. W końcu człowiek jest idealny - lalki z niego tymbardziej. Mogło to przerażać rozmówcę, ale on wolał pokazywać się zawsze od tej czarniejszej, szczerej strony. Oh, czerwonowłosa marionetka, której chce głowy pozna się z jego jeszcze czarniejszą stroną.
    -Prowokacja? Ja nikogo nie prowokuję. Czysty przypadek że mój palec znalazł się na twojej wardze, naprawdę! Nie pomyślałem, masz takie delikatne usta... Oj chyba nie masz mi za złe!?- spróbował uśmiechnąć się zadziornie... Chyba już wiadomo jak to się skończyło. Nagle poczuł kłucie w ręce, delikatne szarpanie. Pam. Jeden z krzyży wypadł mu z rąk, ale już po chwili trzymał go przy użyciu swojej siły umysłu. Myślał że opuścił wystarczająco dużo posoki...
    -Więc to takie buty... Jesteś jak mała anakonda... To takie fajne zwierzątka. - anakonda... Dla niektórych mogło to być egzotyczne zwierze, ale on jako tako poznał już je. Zwiedzanie ludzkiego świata było dla niego pokusą nieotpartą. W szczególności że tam też są marionetkarze! Troche inni, ale to wciąż marionetkarze. Trzymał rękę swobodnie wzdół ciała, chociaż mrowienie nie dochodziło nawet do łokcia.
    -Skąd wiesz że bezinteresownie?- mruknął, a marionetka pogłaskała czuprynę dziewczyny, od tak, pociesznie. Jak to robią laleczki - chociaż nieczęsto "martwe"
    -Powiedzmy... Że chcę rozmowę za krew! O! Idealny pomysł?- marionetki powoli usunęły się pod sutanne, zapinając na haczyki po wewnętrznej stronie. Mężczyzna nie bał się śmierci, więc zapewnienia Carlen w zasadzie nie były mu potrzebne. W końcu znalazł kogoś z kim mógł porozmawiać. Pomimo czarnej dziury zamiast serca czuł coś do złudzenia podobnego do radości. Sprawną ręką odpiął guzik koszuli i odsunął kawałek habitu, okazując dziewczynie swoją smukłą szyję w pełnej okazałości.
    -Dam Ci się napić, pod warunkiem że ty wymyślisz dokąd pójdziemy. - cóż za bezsensowny warunek. Ale to nie wina Cedrika! Nigdy wcześniej nie przypuszczał że z kimś gdzieś pójdzie, dlatego też pozostawił wybór miejsca Carlen.
    -To jak? Pasuje układ?- powiedział obserwując ją dokładnie. W zasadzie czekał aż tylko zanuży w nim swoje kły. To chore? Cóż, chciał wiedzieć jakie to uczucie! Napewno inne niż delikatne dziabnięcie w paluszek.
    Carlen
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Listopad 2014, 12:04   

    Oczywiście, że jedynie przytaknęłam głową , bo cóż mogłam w tej chwili więcej zrobić? Dodać coś od siebie, ale wolałam póki co , przemilczeć to.
    -No właśnie, nikt już ich nie używa. Mógłbyś to zmienić.- Rzekłam skupiając się wzrokiem na jego twarzy, a wtedy usłyszałam tę kontynuację o gnijącym odobrze mięsa i próchniejących kościach. Momentalnie poczułam jak coś ściska mnie w środku, a mało do tego okrutnie mnie mdli. Zatkałam dłonią usta. Fuuu... Nie wierzyłam w to co słyszę. Mimo to jedno wciąż nie dawało mi spokoju.
    -Wracając do tej marionetki..przecież to nie jest człowiek, to dlaczego tak bardzo na nią polujesz? Ona nie ma kości, ani.. ludzkiego mięsa. NIe rozumiem tego.dlaczego akurat ona skoro to nie jest człowiek. - Sama byłam podenerwowana tym, że może na tym ucierpieć lalka, którą Cedrik miał za ludzką postać. A ja mimo wszystko wolałam jakoś chronić wszystkich z Krainy Luster. Każdy miał prawo do życia.
    -A ten palec to niby było co? Zupełnie jak dziecko.. powie mu się, że nie wolno, ale ono i tak to zrobi. -
    Fuknęłam nieco podirytowana i nawet pominęłam słowa o moich wargach. Skoro tak mu się spodobały , to lepiej niech zadba o to by je móc oglądać kiedy jest w pełni świadom, a nie kiedy wypiję z niego krew i chwilowo straci kontakt ze światem.
    -Masz szczęście, że to tylko chwilowe.. mnie po jakimś czasie.. - Mruknęłam nieco ozięble , lustrując międzyczasie jego zdrętwiałą rękę.
    Czując czyjąś dłoń na mych włosahc zadarłam odruchowo główkę do góry. Spostrzegając czyja ta ręka rzuciłam Cedrikowi spojrzenie typu "bądź teraz poważny".
    -Jak to rozmowę za krew? Możesz to rozwinąć?-
    Przystanęłam kładąc jedną ze swych dłoni na jednym z bioder. Błądziłam zagadkowymi oczami po facjacie pana BlacRose. Zamieniłam się w słuch, gdy kontynuował wypowiedź.
    -Może lepiej zaprowadź mnie do siebie. - Zawsze lepiej wiedzieć gdzie mieszka ktoś kto wydaję się być niebezpieczny.. Swoją drogą może i nie zrobiłam najlepiej.. W końcu i siebie będzie się czul pewniej i może chcieć mi zaszkodzić. Ale jakoś wierzyłam w swoje moce i umiejętności. Postawiłam na ryzyko, które może przynieść wiele korzyści. Dziwiło mnie to, że tak zwyczajnie chce oddać mi swoją krew. Dlaczego szło to tak łatwo? Coś mi tutaj nie pasowało. Z pewnością miał jakiś plan..zapewne chciał dać się ugryźć, ale w zamian później czegoś zażąda. Najwyżej będzie musiał podpisać ze mną pewien papierek..
    Cedrik
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Listopad 2014, 16:51   

    -Nie będę tego zmieniać.- burknął niczym sfochane dziecko. Taki stan rzeczy jak najbardziej mu odpowiadał. Nie dość że lalki wychodziły śliczne, to było jeszcze mnóstwo zabawy obdzierając ludzi z kości, wypuszczając płyny i tym podobne. Nie zamierzał niczego zmieniać. Oj nie! Nigdy w życiu. W końcu wszyscy znali go właśnie z tych jego upiornych, koszmarnych lalek.
    -Baach. Kości... Ciało... To rzecz nabyta, przynajmniej dla mnie. Mogę iść rozkopać świeżą mogiłę i od razu mam nowe części. Tutaj chodzi o duszę, w której brak pokory, ot!- bo w końcu marionetka nie była pokorna. Po prostu zabrała kluczyk i wyszła. Złamała kontrakt. Nie działo się to zbyt często w krainie luster i może dlatego też tak to poruszyło mężczyznę. A przecież Haley miał być tak dobrze traktowany! Miała to być jedyna jego laleczka, która prezentowała się dość uroczo i normalnie. Trudno - zdarza się.
    -Gdybym chciał cię sprowokować, po prostu przestrzelił bym sobie nogę... Albo rzucił na Ciebie i celowo przegrał, o! - przejechał delikatnie językiem w miejscu rany na wardze. Mimo takiego ukrwienia ust, krwotok powoli ustępował, płyn gęstniał i już niedługo miało nic niepozostać po zdarzeniu, oprócz malutkiego strupa, wielkości kolorowej główki od szpilki.
    - Chwilowe... Niechwilowe... Nie była by to zbyt duża strata, kosztem takiej znajomości i zaznania takiego przeżycia!- zakrzyknął radośnie. To dość specyficzne, że własnie takie coś sprawiało mu radość. W zasadzie nie mógł teraz zrozumieć strachu ludzi. Uciekają, walczą... Nie prościej oddać się takiej chwili? A może to po prostu Cedrik miał popsuty system jakichkolwiek wartości. Właściwie na pewno miał.
    Ręka była wciąż sztywna. To coś nowego. Z całego serca chciał nią poruszyć, a jednak wciąż mu to niewychodziło. Pokazywało mu to jaki tak naprawdę jest bezsilny. W zasadzie każdy jest bezsilny w obliczu śmierci, a on zaczepiając dziewczynę w zasadzie wdawał się w tango z kostuchą.
    -Sam nie wiem jak mam rozwinąć tak prostą i oczywistą sentencję. Sama widzisz jaki jestem.- powiedział zimno wpatrując w nią swoje niebieskie oczy. W nocnym świetle nie przedstawiały żadnych wartości. Nie było pięknego uroku odbijanego światła i przechodzenia tęczówek w niebieski kolor. - Odpowiedz mi tylko na pytanie, ile razy podczas naszej rozmowy wolała byś się odwrócić i pójść gdzieś hen daleko. Myślisz że inne istoty, nie reagują inaczej? - powiedział z delikatnym żalem w głosie. W końcu nawet taka istota jak on, potrzebuje czasami z kimś porozmawiać. Tak po prostu... Nawet by po prostu nie zapomnieć jak się to robi. To przykre doświadczenie, dla człowieka... Cedrika może nie ruszało to tak bardzo, ale jednak chociaż w jakimś kawałku. Cóż, w końcu sam wybrał taki los - jego wina.
    Nie wspomniał też o swojej chęci bycia gryzionym. Nie dość że uczucie ulatującego życia musiało być wspaniała, to w pewnym stopniu zaciśniło by ich więzi.
    -Fajnie by było mieć przyjaciela...- mruknął cicho pod nosem, jednak dało się to nijako usłyszeć. Wlepiał swoje ślepia bez blasko gdzieśw koronę dziwnego dyniowego drzewa, tak po prostu. Bez zainteresowania, bez żadnych emocji. Przyjaciel? Ludzie mająich dużo, istoty z krainy luster też umieją się przyjaźnić... A on? Nie potrafi dokładnie zinterpretować tego wyrazu.
    -Ohh! Jesteś taka rozważna...- westchnął cicho przerywając swoje zamyślenie. Zapiął znów guzik koszuli, wyprostował kołnierzyk. -W sumie to normalne. Ja tutaj jestem dziwny. Mimo że to nie ja piję krew.- uśmiechnął się zaczepnie. Punkt dla Cedrika! Ale niestety tylko za próbowanie, bo znów nie wyszło. O komentarz od prowadzeniu do siebie zaczął się zastanawiać.
    -Hmm... Mogła byś to przyjąć nieodpowiednio.... i pomimo swojej napewno wielkiej odwagi, uciec z krzykiem. - odpowiedział zgodnie z prawdą. W myślach przywołał obraz swojej mrocznej rezydencji. Albo w zasadzie czegoś, co z niej zostało. Teraz to rozpadający się dwór, nic więcej.
    Carlen
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Listopad 2014, 17:33   

    Pierwszy raz dzisiejszego dnia było mi dane zauważyć jego "foszenie się". Zdumiona nie przestawałam go aż obserwować. Czyżby zaczął brać przykład z mojej osoby? W końcu powiedzenie " z kim się zadajesz takim się stajesz.." nie wymawiano z byle powodu.
    Machnęłam prawą ręką po tejże samej stronie włosów przeczesując je dość spokojnie.
    -Jak tak o tym mówisz to aż mam ciary na ciele. Nie wyobrażam sobie wyciągać czyjeś ciało. Wszakże ponoć.. dusza idzie do nieba, a ciało jest ciałem... Może gdyby spojrzeć na to, że przynajmniej zrobi się z niego coś pożytecznego, a nie zjedzą go robaki.... A fuj! Koniec tematu. - Pierw ton miałam spokojny, ale już ostatnie zdanie zaakcentowałam uniesieniem swego głosu. Okropieństwo, o czym ja to myśleć zaczęłam..
    -Ależ sprowokowałeś, bo przegryzłeś swoją wargę uwalniając krew, następnie zamoczyłeś w niej palec i przyłożyłeś do moich ust. Już tu nie rób ze mnie głupa. -
    Popatrzyłam na niego z politowaniem kręcąc znów swoją główką. Nie wiedziałam czy już mnie to bawi, czy martwi.
    Warte kosztem znajomości i przeżycia? Aż miałam ochote kazać mu siąść i obstukać jego głowę czy z nią wszystko w porządku. Ściągnęłam swe brwi wciąż go słuchając.
    Chciał się zwyczajnie dać gryźć byle się ze mną się w jakiś spoób zakolegować? Zaczynałam wariować, nie byłam pewna czy go dobrze zrozumiem zatem przerwałam mu w końcu wchodząc swoim pytaniem w jego zdania.
    -Zaraz... masz mi dawać swoją krew tylko dlatego, że Ci się to podoba, albo...?-
    Nawet nie dokończyłam drugiej części pytania, bo nie wiedziałam jak. Wolałam aby uzupełnił ją za mnie tłumacząc co dokładnie krąży mu pod jego kruczą kopułą.
    -Liczysz, że znajdziesz przyjaciela.. skoro chcesz mordować marionetki? I robić z nimi co chcesz? Zamierzasz je oszpecać bez ich zgody.. uważasz, że to w porządku?-
    Obrzuciłam go pretensjonalnym spojrzeniem krocząc przed siebie, minęłam go.
    Doskonale pojmowałam jego sytuację..ale czy ktoś zechce się przyjaźnić z kimś takim jak on?
    -Ale ludzi nie zabijasz? Tylko jak już umrą to zabierasz ich ciała?-
    Zresztą.. i tak tu nic dla mnie nie trzymało się kupy. Wiedziałam, że nawet ze mną nikt nie zechce się przyjaźnić w końcu nim nauczyłam się nieco panować nad głodem minęło sporo czasu , a przy tym zginęło kilkadziesiąt, a może nawet kilkaset ludzi. Nikt nie musiał o tym wiedzieć, prawda? Nikomu się nie musiałam do tego przyznawać. Wystarczyło, że ja się musiałam zmagać z tym cholerstwem tyle lat... i wciąż mnie to gnębi.
    Ucieczkę do wspomnień przerwały mi słowa Cedrika, w zasadzie.. na całe szczęście.
    Podniosłam smutne oczy z ziemi wlepiając je teraz w twarz mężczyzny.
    -Fakt.. nie raz miałam ochotę nieco się oddalić. Ale chyba się domyślasz w jakich momentach? -
    Zaśmiałam się krótko , melodyjnie ale i nie za głośno kiedy zasugerował, że przecież to ode mnie powinno się uciekać, a nie od niego. W końcu to ja łaknę krwi z żywych istot..
    Co racja, to racja. Przytaknęłam szybciutko głową jeszcze się radośnie uśmiechając. To mu się udało, trzeba było przyznać.
    Na wzmiankę o domu zerknęłam na niego spod byka i swoim palcem puknęłam się we własne czółko dodając.
    -Radzę zrobić Ci to samo jak masz dalej tak bredzić. Masz gdzie siedzieć, gdzie spać? To nie wycofuj się tylko prowadź. -
    Wskazałam dłonią przed siebie na znak by już nie plótł bzdur tylko prowadził i pokazał swoją rezydencję.. Kto wie, może wpadnę na pomysł jak ją odświeżyć?
    Cedrik
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Listopad 2014, 21:15   

    Słuchał jej wywodzenia o duszach. Jak wiele osób nie wie co dokłądnie dzieje się z człowiekiem. Cóż, może niektóre dusze rzeczywiśce idą do nieba, czy gdzieś... Ha, śmieszne! Jego niepójdzie nigdzie.
    -Koniec? Śmierć jest początkiem. Przynajmniej dla mnie.- skomentował. W końcu od śmierci jego siostry wszystko się zaczęło. Gdyby nie to dalej był by rozwydrzonym paniczem, posiadającym kupionych przyjaciół i kilkanaście swoich marionetek. Kiedy widział wykrzywiającą się dziewczynę, stwierdził że rzeczywiście to pora na zakończenie tematu. Niech zostanie jego ckliwy komentarz - nie ma co potęgować jej obrzydzenia.
    -Możesz to uznać za groźbę, ale to raczej mylne określenie... Pokażę Ci jeszcze jak prowokuję. - zaśmiał się i poklepał ją sprawną ręką po ramieniu. Nie da jej spokoju z tą prowokacją. Mimo że wiedział, że ma rację, to nie przyzna tego. Na pewno to bawi Carlen! To świetna zabawa. Już nie ma co nad tym myśleć!
    -Mogę to zrobić, bo to moja krew, nie?- powiedział zimno. Lodowate słowa wręcz szyły powietrze, a gdyby coś stanęło na ich drodze po prostu zamieniło by się w kostkę lodu. Można powiedzieć że ta dyskusja go już znużyła. Po prostu chciał być dziabnięty. Chore fantazje w chorej głowie.
    -To nie moja wina. Hmm... Znajdźmy przykład. - przyłożył palec do ust, na miejscu tego właśnie pół strupka. Miało to przykuć uwagę dziewczyny, a nóż rozdrapie!
    -Ohh! Mam! - krzyknął rozentuzjowany. - Załóżmy że ktoś, dla przykładu : Ja! Obiecuje Ci że będzie twoim pokarmem na długi okres czasu, bez żadnego ale... a potem pakt łamie! Czegoś takiego nie odpuszczę. Co to to nie!- wspomnienie o Haley wywoływało nieprzyjemne dreszcze na jego ciele. Po prostu denerwował się niemiłosiernie.
    -Inne marionetki i ludzie...- zastanowił się chwilę.-Myślę że mogą żyć, dopóki mi nie przeszkadzają. Oj już nie przesadzaj! Każdy z nas napewno zabił kilku ludzi. Warto rozpamiętywać to? Albo pamiętać ich imiona? To przesada. Życie się zaczyna i kończy, bam. Tak samo by było, gdybyś wypiła ze mnie całą krew, przez moje dziecinne igraszki. - powiedział normalnym tonem. Pewny swoich przekonań, bo jakże by mogło być inaczej.
    -Jak mi przykro... Muszę zadbać byś już nie miała ochoty się oddalać... Nie wiem... Połamać Ci nogę, czy coś?!- idealny pomysł jak na jego tok myślenia. W końcu jak inaczej mógł by zatrzymać dziewczynę przy sobie. Może i był przystojny, ale co wampirowi po przystojnym lalkarzu. Hah. Mógł liczyć na łamanie kończyn, bądź ewentualnie na swój ciekawy charakter!
    -Ależ ty nalegasz...- mruknął i odwrócił się, powoli prowadząc. Zostawiał trochę dziewczynę w tyle, bo w końcu miał prowadzić.

    [z/t - Jak chcesz, to możesz od razu też. Chociaż z wielką chęcią zobaczył bym odpowiedzi Carlen. <:]
    Carlen
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 9 Listopad 2014, 21:38   

    Wyszłam z nim dokładnie mu sie przyglądając. Niepokoiło mnie tyle rzeczy...
    [czt x2]
     



    Przedrzeźniacz

    Organizacja MORIA: Agent
    Wiek: Wizualnie około 20 lat.
    Rasa: Cyrkowiec
    Lubi: Zależy od wcielenia.
    Nie lubi: Bycia niezauważanym.
    Wzrost / waga: 1,78 m / 64 kg
    Aktualny ubiór: http://goo.gl/McJaH2 Poprzez użycie mocy, tymczasowo usunął blizny z twarzy. | Retrospekcja: https://goo.gl/U5KMWY
    Znaki szczególne: Chelsea'ski uśmiech, mocno widoczne żyłki na powiekach, blada skóra, białe włosy, kilka piegów na nosie.
    Zawód: Sobowtór do wynajęcia | Tentacle monster ♥
    Pod ręką: Zapalniczka, portfel, kilka cukierków owocowych | Retrospekcja: zegarek kieszonkowy, papierosy, zapalniczka
    Broń: Nóż sprężynowy, kastety
    Nagrody: Krwawa Broszka, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga
    Dołączył: 15 Lip 2014
    Posty: 128
    Wysłany: 4 Sierpień 2015, 01:25   

    Elyan z chęcią przekazał worek w ręce Dumy. Gnijące ciało Felice Mason nie było na tyle cenne (a przynajmniej nie sądził, żeby mogło mieć jakąkolwiek wartość dla osoby postronnej), by bał się, że zostanie skradzione. Poprawił torbę, która zsunęła mu się z ramienia i przejął w swoje ręce latarkę. Czuł, jak okropnie zdrętwiały mu mięśnie ramion. Były wręcz jak z waty. Niestety, naturalna postać Cyrkowca nie należała do siłaczy.
    Nie. Po co? Nie było aż tak ciemno. Latarnie trochę świeciły od strony drogi – stwierdził.
    Po wyjściu z portalu, znalazł się w lesie. Na szczęście, Dyniowe Miasteczko nie leżało zbyt daleko. Elyan doskonale znał drogę. Niekwestionowaną zaletą zmiany otoczenia było także to, że tutaj nie padało. Chłopak wreszcie mógł ściągnąć z głowy przemoczony kaptur. Pokręcił szybko głową, żeby odkleić mokre włosy od czoła i policzków.
    Po niespełna półgodzinnej wędrówce przez ciemny, oświetlany jedynie surowym światłem latarki las, zaczęły pojawiać się pierwsze dynie. Wkrótce wyparły wszelką inną florę – rosły gęsto, we wszystkich możliwych rozmiarach, a nawet różnych wariantach kolorystycznych. Za nimi, nie tak daleko widać było pierwsze budynki. Elyan zatrzymał się na polanie przyległej do Dyniowego Miasteczka.
    To chyba już tutaj.
    Odebrał od Dumy worek ze zwłokami. Naciągnął bluzę na nos, choć wiedział, że niewiele to pomoże. Otworzył worek i wyjął z niego ciało, starając się trzymać je jak najdalej od siebie. Odór był okropny, aż gryzł go w oczy. Elyan był niemal pewien, że biała skóra na jego twarzy zmieniła odcień na zielony. Próbując za wszelką cenę utrzymać zawartość żołądka w środku, usadził zwłoki na jednej z większych dyń. Dopiero po chwili zorientował się, że po drodze zgubił rękę Felice. Wrócił się po nią, ostrożnie podniósł, nie chcąc pogubić z osobna palców i przyłożył na miejsce. Niestety, kończyna perfidnie nie chciała się trzymać i ponownie spadła chłopakowi pod nogi. Ten tylko westchnął, schylił się po nią i położył trupowi na kolanach. Patrzył na swoje „dzieło” z coraz większym trudem powstrzymując odruchy wymiotne. Miał nadzieję, że dziewczynka ożyje możliwie szybko. I że w ogóle ożyje. Słyszał jedynie, że wystarczy zanieść zwłoki do Dyniowego Miasteczka i te wrócą do życia. Oby przypadkiem nie pominął żadnego arcyważnego zaklęcia.
    _________________
    Duma
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Sierpień 2015, 06:53   

    Spokojnie szedł za Cyrkowcem, dochodząc do wniosku, że właściwie mógłby być takim... nosicielem zwłok. Ani toto nie narzeka, ani nie krzyczy. Robota stateczna, przyjemna i prędko ci jej nie odbiorą, bo chyba trudno zafałszować jakiekolwiek dane na temat przedsiębiorstwa zakopującego zwłoki (och, pewnie, że można - ale perspektywa podmieniania, podrzucania lżejszych czy sprzedawania martwych naprawdę mnie przekonywała go do łamania prawa tak bardzo, jak chęć chociażby posiadania broni, na którą nikt pozwolenia mu nie udzielał)... Tylko ten smród i obawa przed tym, że zaraz toto rozsypie się po całej okolicy i trzeba będzie to jakoś pozbierać.
    Nawet nie skomentował doskonałego obeznania w krainie Luster chłopaka, chociaż zdawał sobie sprawę z tego, że ta myśl nie powinna go za bardzo radować - w końcu ludz... kreatury stąd to same niespotykane indywidua, z których każde łamie sobie głowę, co zrobić, żeby było najoryginalniejsze. Skoro zna okolicę, ma też pewnie moc - nie trudno było mu nawet zgadywać, że moc potężniejszą od Dumy. Nie to, żeby napawało go to strachem, naprawdę mógł wskazać wiele osób o ciekawszych czarach niż "umiejętności" Lunatyka. Pozazdrościć można zawsze.
    Przez chwilę nawet chciał poinformować towarzysza o tym, że nie byli na cmentarzu sami, ale nie zrobił tego ze względu na te swoje zalążki zdrowego rozsądku - taaak, na pewno osoba, którą spotkałeś w jakikolwiek sposób będzie próbowała przeszkodzić wam w transportowaniu zwłok ze świata ludzi do krainy luster. Tak długo jak osoba z latarką nie była zagrożeniem, tak długo Duma wolał przemilczeć jej wątek.
    Jedną ręką poprawił mokre, pociemniałe od wody włosy i kichnął, zatrzymując się w miejscu, naprawdę przestraszony tym, że jeżeli podczas parsknięcia się zachwieje, to będzie musiał zbierać potencjalnego świadka (a może sprawcę?) powołanego przez Elyana z ziemi. A kiedy zatrzymał się i rozejrzał, zdecydowanie się uspokoił - jak sama nazwa wskazywała, w Dyniowym miasteczku rzeczywiście były dynie. Wyobraził sobie tylko amerykańskie dzieci, pełne entuzjazmu przebierające we wszelakich rozmiarach i kolorach dyń rosnących w okolicy. Ruszył dalej, ale nie zaszedł daleko, gdy zarządzono postój.
    Na odebranie mu wora nie protestował. Ba, nawet wyciągnął rączki, żeby pomóc białowłosemu, ale nie wytrzymał i parsknął śmiechem, kiedy chłopak walczył z odpadającymi kończynami mniejszego człowieka (naprawdę, trudno było rozpoznać, co to właściwie było) w jego ramionach. Sam czekał, jednak sięgnął do kieszeni i położył rękę na Cezetce. Tak w razie czego.
    Rebeka
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Sierpień 2015, 20:11   

    Wychodząca z portalu postać nie wyglądała już jak podstarzały reprezentant klasy bezrobotnej. O dziwo, tym razem przypominała samą siebie. Nadal wyraźnie przemoczoną, brudną od błota i nieco zdyszaną pseudo-nastolatką o niecodziennym uczesaniu. Na dokładkę dźwigającą na plecach mało okazały wór, wypełniony niesprecyzowanych kudłach, która najwyraźniej wydzielała całkiem specyficzną, drażniącą woń gnijącego ciała.
    Zmiana otoczenia i warunków pogodowych nie zaskoczyła jej. Za to poprawiła, dotąd sparszywiały humor. Kilka pytań jednak nadal budziło wątpliwości cyrkowca, na przykład to, które jako pierwsze cisnęło się na jej usta: Gdzie do cholery jasnej podziały się dziwolągi?! To zdanie pobrzmiewało w jej głowie kiedy przechodziła przez Wrota. Krótka chwila przejścia, wydawała się dłużyć w nieskończoność. Musiała ich znaleźć i poznać odpowiedź na dręczące ją pytania. Po prostu musiała.
    Moment przeskoczenia z jednego miejsca do drugiego w końcu dobiegł końca, a gdy tylko kobieca sylwetka wskoczyła do lasu, od razu przyspieszyła kroku, pędząc za zwierzyną.
    No właśnie, las. Jej orientacja w tych terenach nie należała do tych najgorszych i choć znacznie bardziej wolała Świat Ludzi, zdarzały jej się eskapady do Krainy i Otchłani. Mimo, że nie mogła tu liczyć na żadną fuchę, ani orzeźwiający zastrzyk gotówki. Bywało, że wracała do cyrku i do swych "braci", jakkolwiek by nie nazwać grupy dziwolągów po przejściach. To bywało jednak na tyle depresyjne, żeby takie wypady praktykować jak najrzadziej i równie niechętnie. Całe szczęście z myśli wyrwał ją trzask. Uderzającej o policzek gałęzi. Szlag! A mogło się wydawać, że to spacer w ciemnościach przez obrzeża miasta był niebezpieczny. Guzik prawda!
    Szła powoli, ostrożnie stawiając każdy krok, wiedziona światłem latarki. Przynajmniej dopóty, dopóki krzaki i drzewa nie ustąpiły zupełnie roślinom dyniowatym, znacznie niższym, w który trudniej było się skryć. Zgięła się w pół, jednocześnie wzmagając ciążący na plecach ciężar i powoli podążała za parą, która dopiero po wyjściu z gęstwiny ukazała się jej oczom. Dopiero teraz mogła odetchnąć. Szkoda, że tylko przez chwilę.
    Chciała odłożyć zwłoki na ziemię, ale tutaj podłoże niemal w całości zajmowały pnącza i kolorowe dynie, więc cisnęła karła na jedną z nich, po czym zamarła. Znowu. Wbijając ślepia w stojących na polanie mężczyzn? Chłopców? Niezidentyfikowanych płciowo osobników? Trudno jej było stwierdzić z równie sporej odległości, zwłaszcza mając na uwadze ostatnie napięcia w kwestii gender, a także tego, że jeden z nich miał na głowie... reklamówkę??? Seriously?! To by wyjaśniało dziwne szeleszczenie wtedy, na cmentarzu. Sic!
    A to był dopiero początek dziwactw. Kiedy stygła po niedoszłych rewelacjach spostrzegła, że ta wykręcona para otwiera swój worek i wywala z niego (no kto by się spodziewał...) zwłoki. W ten sam dzień, o tej samej godzinie wybrali się na ten sam cmentarz po to, żeby zapełnić swoje worki tą samą zawartością?! Nie mogły być już dziwniej, prawda? No nie mogło! To było zdecydowanie zbyt wiele, żeby można było mówić o przypadku. Zresztą, coś takiego jak przypadek nie istniało. Nie wierzyła w bajki. Czekała co się wydarzy i na to, aż odkryje po co targali zwłoki aż tutaj. Czekali na coś? Przyczaiła się wśród pnączy, ale wprawiony obserwator śmiało mógłby dostrzec głowę uzbrojoną w dredopodobne strąki, wychylającą się znad dyniowych łbów.
    Sofia
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Sierpień 2015, 20:52   

    Nic się nie działo. Absolutnie nic. Gdzieś w okolicy brzęczały stworzenia, mogące być ziemskimi świerszczami, ale też niekoniecznie. Wiał delikatny wiatr i cała atmosfera sprawiała, że można było podświadomie oczekiwać, że za chwilę pomiędzy dyniami przeleci thumbleweed.

    Jedna chwila czekania, druga chwila czekania, trzecia... I nic, żaden trup się nie budził, nic się nie chciało wydarzyć, tak jakby świat się uparł, że to najlepsza pora na zastygnięcie w bezruchy. Jakby wszelkie stworzenie poszło spać.

    Dlatego gdy pomiędzy dyniami, nie tak daleko od Elyana i Dumy, ale trochę dalej od Rebeki, coś kichnęło było to doskonale słychać. Kolejnym doskonale słyszalnym dźwiękiem było uderzenie, a po nim syknięcie. Następnie nastała chwila drastycznej ciszy, do granic wytrzymałości napiętej oczekiwaniem na to, co się zdarzy następne.

    Dokładniejsze położenie dźwięku można było wskazać mniej więcej jako wydobywające się zza tej, jednej z większych pobliskich dyń, o wiele większych niż człowiek, za którymi spokojnie mógł się schować nie jeden osobnik. Na oko to było tak z może pięć metrów.

    Prócz tego dalej nic się nie działo.
     



    Przedrzeźniacz

    Organizacja MORIA: Agent
    Wiek: Wizualnie około 20 lat.
    Rasa: Cyrkowiec
    Lubi: Zależy od wcielenia.
    Nie lubi: Bycia niezauważanym.
    Wzrost / waga: 1,78 m / 64 kg
    Aktualny ubiór: http://goo.gl/McJaH2 Poprzez użycie mocy, tymczasowo usunął blizny z twarzy. | Retrospekcja: https://goo.gl/U5KMWY
    Znaki szczególne: Chelsea'ski uśmiech, mocno widoczne żyłki na powiekach, blada skóra, białe włosy, kilka piegów na nosie.
    Zawód: Sobowtór do wynajęcia | Tentacle monster ♥
    Pod ręką: Zapalniczka, portfel, kilka cukierków owocowych | Retrospekcja: zegarek kieszonkowy, papierosy, zapalniczka
    Broń: Nóż sprężynowy, kastety
    Nagrody: Krwawa Broszka, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga
    Dołączył: 15 Lip 2014
    Posty: 128
    Wysłany: 8 Sierpień 2015, 00:48   

    Dopiero tutaj mógł dokładniej przyjrzeć się zwłokom Felice i po chwili wpatrywania się w przeżartą rozkładem skórę i kilka żerujących na niej egzemplarzy cmentarnego robactwa uznał, że wyglądała znacznie lepiej, gdy wokół było ciemno. Albo zapakowana w foliowy worek. Balsamista zajął się nią całkiem dobrze, ale śmierć zawsze robi swoje. Na dyniową polanę spływało nieco światła z pobliskiego miasteczka – które nigdy nie miało w zwyczaju spać, a już szczególnie w nocy – więc wszystko było widać wyraźniej. Elyan cieszył się w duchu z aktualnej nocnej pory, gdyż zdecydowanie nie chciałby oglądać tych zwłok, poruszających się lub próbujących mówić, za dnia.
    Minuty mijały, ale nic się nie działo. Chłopak wpatrywał się w Felice z nieukrywanym obrzydzeniem, nie chcąc przeoczyć najmniejszego ruchu lub jakiejkolwiek innej oznaki życia po życiu. Niestety, nic takiego nie dostrzegał. Zamiast zmarłej, odwiedziły go jedynie owady, które zlatywały się zwabione zapachem gnijącego mięsa. Gdy minęło kolejne kilka minut, Elyan zaczął nerwowo potupywać nogą.
    A ta nadal nie może być ani trochę użyteczna. Ludzie nie zmieniają się nawet po śmierci! – stwierdził z wyczuwalnym poirytowaniem w głosie.
    Czuł się nieco skompromitowany przed swoim towarzyszem. Obiecał mu wszak zombie, a zwłoki jak siedziały na dyni z urwaną ręką, tak siedziały i ani myślały wstać czy porozmawiać. Może rzeczywiście nie było szans na to, że nawet dzięki magii tego miejsca Felice odpowie na jego pytania. Wszak podczas sekcji została skutecznie wypatroszona – mogło jej brakować tego i owego. A może obraziła się za to, że odpadła jej ręka? Na tyle, na ile Elyan poznał tę dziewuchę za życia, zdążył się przekonać, że była wyjątkowo uparta, uciążliwa i złośliwa. Nie zdziwiłby się, gdyby celowo nie chciała wrócić z zaświatów i z nim porozmawiać. Z drugiej strony – może jednak? Istniała szansa, że jej dusza przełamie się i wróci do ciała, chociażby dlatego, że tym razem stał przed nią nie w postaci Vince’a, a swojej własnej. Mogła mieć jakieś pytania do mordercy brata i, cóż, również swojego oprawcy.
    Gdy usłyszał hałas dochodzący zza dużej dyni, odwrócił się w jej kierunku. Patrzył przez chwilę, po czym wzruszył ramionami. W końcu znajdował się w Dyniowym Miasteczku. Potwory, zombie, wampiry i inne przerażające kreatury nie były tu niczym dziwnym, a wprost przeciwnie – to względnie normalnie wyglądające osobniki budziły zdziwienie mieszkańców, a czasem wręcz zgrozę. Uznał, że to pewnie jakiś ghul zabłąkał się lub przyszedł popatrzeć, dlatego też szybko stracił zainteresowanie i znów skupił się na zwłokach. Może jeszcze coś z tego będzie. Wciąż miał na to szczerą nadzieję.
    _________________
    Duma
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Sierpień 2015, 22:31   

    Kiedy przypatrywał się Elyanowi, pastwiącemu się nad zwłokami, które tak bardzo chciał przesłuchać, poczuł... smutek. Przez chwilę poważnie zastanawiał się, dlaczego akurat widok chłopaka z wytarmoszonym trupem odblokował w nim to uczucie, ale porzucił myśl na rzecz próby pocieszenia w jakiś sposób towarzysza – polubił go. Nieczęsto spotyka się osoby tak zaangażowane w różne zajęcia, ponadto miał śmieszne białe włosy i razem nosili na plecach gnijącą dziewczynkę, a wiadomo, tylko takie rzeczy są w stanie zbliżyć do siebie dwójkę ludzi...
    Teraz, gdy już cały alkohol wyparował z organizmu Lunatyka, powinien był zauważyć, że jednak nie wpasował się w obrazek, na którym ktoś przez przypadek go przedstawił – przymknąwszy oko na fakt, że nigdy nie są w stanie uwiecznić go dostatecznie majestatycznie na płótnie, to w przemoczonym, prostym stroju i czuprynie, wyglądał jak pajac, znudzoną miną psując cały tajemniczy nastrój. Ugh.
    Nachylił się nad Felice i trącił palcem pozostałości jej twarzy.
    Zawsze możemy ją wskrzesić w jakiś inny sposób... Na pewno jakiś inny sposób istnieje. Nie zmarnujemy naszej ciężkiej pracy, tak? - „tak” było bardzo istotnym elementem wypowiedzi Dumy, bo nasycił je lekką nutką poirytowania. Niemniej nie wyglądał na niezadowolonego, raczej na rozczarowanego. Biedaczek... - Rozejrzę się. Może gdzieś jest specjalne, dobrze oznaczone miejsce, w którym powinno się budzić zmarłych.
    Wzruszył ramionami, uniósł latarkę i zaczął przeczesywać pole dyń w poszukiwaniu czegoś, co dynią nie było, w głowie układając listę rzeczy, które musi zrobić w następnych dniach... plany porzucił, kiedy uświadomił sobie, że w podpunktach odmienił już chyba przez wszystkie przypadki imię rudej. Pozostaje tylko wrócić do krainy ludzi. Hurra.
    Światło latarki musnęło włosy Rebeki.
    Czy w tym świecie występują jakieś szopopodobne stworzenia? – rzucił, zbliżając się do dziewczyny...
    Odwrócił się szybko w kierunku Cyrkowca. Kichnięcie jak kichnięcie, ale... to był jednak Duma. Duma w pełni sił. Mały, rozdygotany Lunatyk przypominający sobie o strachach i niebezpieczeństwach, które czekają go tutaj i tam.
    Na zdrowie – powiedział wesoło, porzucając refleksje na temat zróżnicowania fauny krainy ludzi i luster. Wesoło – z początku. Dopiero później wyłapał, że to nie ciało Elyana domagało się przeczyszczenia nosa, a było to kichnięcie... zbladł, ale zamiast wycofać się i wziąć nogi za pas, znowu powrócił do obserwacji młodzieńca, tak, jakby jego postać miała zbawić go od złego, być barierą na wszelkie smutki i chronić go przed najgorszymi myślami... Ok, nic się nie działo. Ale lepiej to sprawdzić. Czy ginąc w Dyniowym miasteczku, stajesz się od razu zombie? To... byłoby bardzo ironiczne, dlatego spodobało się Dumie.
    Powlókł się w kierunku, z którego dochodziły dźwięki w celu zidentyfikowania ich źródła. Przynajmniej się na coś przyda...
    Rebeka
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 11 Sierpień 2015, 10:16   

    Rewelacjom nie było końca. Rebeka była niemal pewna, że niewiele jest już spraw w tym czy innym świecie, które mogły ją zaskoczyć, ale najwyraźniej los po raz kolejny zamierzał spłatać jej figla i wywrócić wszystko do góry nogami. Patrzyła w niemym zszokowaniu na dwóch osobników zabawiających się z trupem. Cała ta sytuacja była prawdziwie komiczna i abstrakcyjna równocześnie. Bo kto przy zdrowych zmysłach kiedykolwiek pomyślałby, że tej samej nocy, na tym samym cmentarzu spotka się kilkoro osób, żeby wykraść zwłoki, a następnie wpaść na pomysł żeby je jeszcze transportować, cholera wie jak daleko, po to - to jest najlepsze - żeby ożywić umarlaka. A przynajmniej próbować. Każdy zdroworozsądkowy osobnik roześmiałby się żwawo na samą myśl o tak chorym procederze. Całe szczęście Rebeka nigdy do takowych nie należała.
    Zerknęła odruchowo w tył. Jej oczom ukazał się tylko widok na wpół przykrytego folią karła, który najwyraźniej pod wpływem ciśnięcia na nierówne podłoże prawie wyskoczył ze swojego worka. Patrzył teraz pustymi oczami w górę, rozdziawioną szczęką adekwatnie komentując obecne wydarzenia.
    Jej wzrok szybko powrócił na karykaturalną parę, analizując jej dalsze poczynania. Z tej odległości niewiele widziała. Dlatego też postanowiła zaryzykować, jak zwykle ślepo ufając własnej intuicji, która podpowiadała że może przecież zostawić karła na chwilę i podejść bliżej, żeby wszystko lepiej widzieć. Opadła na kolana i podpełzła bliżej, nadal nie wychylając się ponad horyzont dyń. Dopiero po kilku powolnych krokach przystanęła i przyczaiła się wśród zbiorowiska pnączy, unosząc lekko potargany czerep. Teraz mogła się im przyglądać z bliższej odległości, mogła też dostrzec szamotaninę z ich trupem, który był w zadziwiająco kiepskiej kondycji mając na uwadze jej zdobycz. Niemal parsknęła śmiechem, przyglądając się ich nieporadnemu obchodzeniu się z odpadniętą kończyną podgniłego truposza. Całe szczęście się powstrzymała, nie zdradzając przy tym swojej lokalizacji.
    Obserwowała ich dalej. To, że współpracowali już dawno ustaliła. Wiedzieli gdzie szukać portalu i na dodatek całkiem sprawnie poruszali się po światach. To za to pozwalało wątpić w ich człowieczeństwo. Lub z drugiej strony przypuszczać, że co najmniej jeden z nich mógł należeć do Sami-Wiecie-Jakiej organizacji.
    Drgnęła, szybko i skutecznie wyrwana z zamyślenia, kiedy światło latarki śmignęło gdzieś nad jej głową. Później usłyszała zbliżające się kroki. Cofnęła się, nadal pozostając na klęczkach i wtedy ponownie zamarła, kiedy gdzieś w niedalekiej gęstwinie można było usłyszeć serię hałasów. Natychmiast popędziła wzrokiem w miejsce, z którego dochodziły. Żadne z trójki go nie wydało, obserwowała ich przez ten cały czas i była tego pewna. Podobnie jak tego, że nie byli tu sami. Czekała na to co się wydarzy, a gdy oddalające kroki upewniły ją o zażegnaniu zagrożenia, ruszyła w kierunku niedoszłych kichnięć. Pełzła wśród dyń i pnączy, jednocześnie tworząc w głowie plan odcinka dyniowego pola, który przeczesała, a przede wszystkim mając na uwadze dokładne miejsce, w którym pozostał wykradziony przez nią trup.
    Sofia
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 11 Sierpień 2015, 22:41   

    - Dziękuję! - doleciało zza dyni.
    Później kolejna gorączkowa, szeptana wymiana poglądów, odgłos, jakby ktoś w coś uderzył, chichot, i znów odgłos uderzenia.

    Minęła kolejna chwila ciszy. Akurat odpowiednia, by Duma znalazł się dość blisko olbrzymiej dyni i taka, by coś innego zaczęło się ruszać w zupełnie innych obszarach Dyniowego Lasu. I jeszcze kolejny krok Dumy i kolejny ruch Rebeki i...

    I nagle zza dyni wyskoczyły tuż przed Dumę trzy postaci, ubrane w długie, czerwone szaty, z dziwnymi uśmiechami, rękawiczkami na dłoniach które zawzięcie zacierały.

    - Ha! Nikt nie spodziewał się hisz...! - zaczął mężczyzna stojący na środku po czym zamarł. Popatrzył na Dumę, później na Elyana. Zmarszczył brwi, zachmurzył się cały i popatrzył na mężczyznę stojącego po jego prawej. - Mówiłem, że to nie oni, ośle! Zawracamy! - ryknął na niego i odwrócił się na pięcie. Poczłapał ponuro przed siebie a ofukany podwładny tuż za nim.
    Nie-okrzyczany mężczyzna popatrzył na dwójkę nieznajomych, rozłożył ręce i posłał im przepraszający uśmiech. Po tym ruszył za kompanami.

    Za to Rebekę czekało inne zaskoczenie. Nagle poczuła, że ktoś ją tyka w plecy i zanim jeszcze zdążyła popatrzeć co się dzieje usłyszała całkiem rozbawiony i zdecydowanie męski głos pytający szeptem:

    - Te, a kogo tu śledzimy?
    Chwilę później dotarł do niej zapach powolnego rozkładu którego źródło było dość blisko, a dokładniej wisiało tuż nad nią na ładnych, puchatych, różowych skrzydełkach.

    Khiehiehiehie.
     



    Przedrzeźniacz

    Organizacja MORIA: Agent
    Wiek: Wizualnie około 20 lat.
    Rasa: Cyrkowiec
    Lubi: Zależy od wcielenia.
    Nie lubi: Bycia niezauważanym.
    Wzrost / waga: 1,78 m / 64 kg
    Aktualny ubiór: http://goo.gl/McJaH2 Poprzez użycie mocy, tymczasowo usunął blizny z twarzy. | Retrospekcja: https://goo.gl/U5KMWY
    Znaki szczególne: Chelsea'ski uśmiech, mocno widoczne żyłki na powiekach, blada skóra, białe włosy, kilka piegów na nosie.
    Zawód: Sobowtór do wynajęcia | Tentacle monster ♥
    Pod ręką: Zapalniczka, portfel, kilka cukierków owocowych | Retrospekcja: zegarek kieszonkowy, papierosy, zapalniczka
    Broń: Nóż sprężynowy, kastety
    Nagrody: Krwawa Broszka, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga
    Dołączył: 15 Lip 2014
    Posty: 128
    Wysłany: 14 Sierpień 2015, 00:28   

    Nadal stał i groźnym wzrokiem mierzył siedzące przed nim zwłoki. Wpatrywały się w niego martwym, tępym spojrzeniem. Chłopak był niemal pewien, że to spojrzenie również szydercze i dusza Felice gdzieś tam, w zaświatach się z niego śmieje. Z takiego zmęczonego, brudnego Elyana, który jeszcze niedawno rozkopywał grób, żeby się do niej dostać.
    Niestety, akurat nie mieli w bibliotece podręcznika do nekromancji dla początkujących – odwarknął, wyładowując frustrację na bogu (tudzież innej Sile Wyższej) ducha winnemu Dumie, ale cóż Elyan miał począć, skoro kompan był stojącą najbliżej, mówiącą istotą. – W porządku. Może też się rozejrzę – dodał po chwili.
    W końcu co lepszego miał do roboty.
    Elyan wciąż miał w pamięci starą, kuśtykającą o lasce czarownicę, która sprzedając mu flakon wywaru z urwifiołka, chwaliła się niedawno odkrytym sposobem na ożywianie zmarłych, rzekomo niezwykle prostym, tak, że nawet laik w dziedzinie magii dałby sobie radę. Jej mąż podobno powrócił zza grobu i nawet był bardziej skory do wykonywania prac domowych. Tylko czasem gubił kończyny i trzeba było ich szukać po całej chatce. Wiedźma twierdziła, że wystarczy pozostawić nocą zwłoki niepochowane gdzieś na terenie Dyniowego Miasteczka i denat powróci. Czyżby magiczna aura tego miejsca nie działała na Felice Mason, bo ta została już raz pogrzebana? A może to sekcja zwłok i balsamowanie zrobiły swoje, uniemożliwiając jej życie po życiu? Chłopak miał jednak nadzieję, że jego oraz Dumy trud nie poszedł na marne i już niedługo ciało zacznie przejawiać jakieś, jakiekolwiek oznaki życia.
    Zaczął powoli przechadzać się po dyniowej polanie, z rękoma skrzyżowanymi na piersi. Zaglądał za rośliny, oglądał je z góry i z boku, choć nie miał zielonego, ani w żadnym innym kolorze, pojęcia czego właściwie mógł szukać. Magicznego kręgu? Dyni z ludzką twarzą? Wielkiej, neonowej, mrugającej strzałki i napisu „zwłoki na zombie umieścić tutaj”? Byłoby miło.
    Pewnie jakieś są – odparł, nieco zdziwiony pytaniem Dumy.
    Szopopodobne stworzenia? Cóż, Elyan był tak zaaferowany nakłanianiem w myślach Felice, żeby jednak ożyła oraz oglądaniem dyni, że niemal zupełnie stracił kontakt z rzeczywistością i w zasadzie nie zwracał uwagi na dobiegające z otoczenia dźwięki. Poczuł się jednak mniej pewnie, kiedy okazało się, że w pobliżu chowa się więcej, niż jedna tajemnicza istota.
    Gdy odziani w czerwone szaty, dziwni mężczyźni wyskoczyli zza dyni, Elyan się wzdrygnął. Patrzył na nich szeroko otwartymi, zdziwionymi oczami, czekając na rozwój wydarzeń. Ci jednak odeszli niemal tak szybko, jak się pojawili, pozostawiając chłopaka z kołatającym się po głowie pytaniem „kto to i co to w ogóle miało być?!”. Na szczęście, nie okazali się być nikim groźnym, toteż Cyrkowiec nieco się uspokoił. Została tylko frustracja, bolące mięśnie i piach, który czuł pod palcami, kiedy dotykał swojej kurtki.
    Spojrzał na Dumę i rozłożył ręce. Dyniowe Miasteczko słynęło z przeróżnych dziwów, jednak tego Elyan zupełnie nie przewidział. Oby następną niespodzianką było czyjeś zmartwychwstanie – pomyślał.
    _________________
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 9