• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Herbaciane Łąki » Stary, zaniedbany, opuszczony dom
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 18 Czerwiec 2015, 17:00   Stary, zaniedbany, opuszczony dom



    Wiekowy budynek, który niegdyś był pięknym, zadbanym, a przede wszystkim tętniącym życiem i miłością domem, teraz stał po części zrujnowany oraz bez wątpienia opuszczony. No chyba, że jakiś nieproszony gość postanowił się w nim osiedlić. Posiadłość znajdowała się w miejscu, gdzie kończyły się Herbaciane Łąki, a zaczynał Malinowy Las, toteż w czasach swojej świetności liczne leśne zwierzęta wędrowały do jego niewielkiego ogrodu, a noce umilały wydobywanymi z siebie dźwiękami, co tuliło posiadaczy do snu. Choć jego wielkość nie powalała, to w zupełności wystarczyła dwójce mieszkających w nim kobiet. Kilka pokoi, w tym sypialnie, salon, kuchnia, łazienka... Typowy układ zaspokajający wszelkie potrzeby. Dodatkowo poddasze służące za składzik wszelkiego rodzaju przedmiotów. Przed domem rozciągały się grządki drobnych, kolorowych kwiatów, o które babunia z niesamowitym zaangażowaniem dbała.
    Teraz jednak całość popadła w ruinę. Nikt o posiadłość nie dbał. Staruszka nie żyła zamordowana w swoim małym miejscu na ziemi, kotka zapomniała o jej istnieniu pozbawiona całej swojej przeszłości. Tylko te ściany wiedziały, co tak naprawdę się tu wydarzyło, skrywały w sobie tajemnice, których nie chciały za nic nikomu wydać. Odgrodziły się od reszty świata rosnącymi dookoła chwastami wysokością zasłaniającymi połowę okna, mech uparcie oplatał swoim dywanem coraz większe powierzchnie budynku. Słońce z niechęcią odwiedzało to miejsce.
    A mimo to duchy przesiąknięte wspomnieniami tego miejsca, wciąż błąkały się w jego obrębie.
    _________________
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 23 Czerwiec 2015, 18:49   

    Ciemność za drzwiami wcale nie została wyparta przez jasne promienie słońca górujące nad Herbacianymi Łąkami, by uprzykrzać życie istotom tu przebywającym. Pogoda, która panowała po tamtej stronie diametralnie różniła się od tej w Krainie Luster. Deszcz padał, lał nie szczędząc swojej dobroci do tego stopnia, że kałuże łączyły się w coraz bardziej rwące potoczki, a znalezienie skutecznego schronienia graniczyło z cudem. Całość dopełniał smagający wiatr, zacinający prosto w twarz i jeszcze mocniej wychładzający już i tak przemarznięte ciała. Zapowiadało się idealnie. Brakowało tylko burzy.
    Niestety polana, na jakiej się znalazły nie była domem, do którego trafiła w śnie. Dookoła poza krzakami wszelkiego rodzaju herbaty nie było nic, a przynajmniej niewiele dało się dostrzec w tych warunkach. Pochmurne niebo skutecznie to uniemożliwiało pozwalając zauważyć wyłącznie bliżej nieokreślone majaki na horyzoncie. Mógł być to las, mógł dom, mogły również jakieś potwory. Cokolwiek jednak by się w tych czeluściach czaiło, nie było w stanie pokrzyżować planów kotki. Drogę do własnego domu pokonałaby z zamkniętymi oczami, toteż te drobne komplikacje jej nie odstraszały. Ironio, to ona była Strachem. Dlatego nie zamierzała tkwić w jednym miejscu jak kołek, czekając aż woda dostanie się do każdego zakamarka jej ciała, jeszcze tego by brakowało.
    Błoto pokrywało niemalże całe buty, nie chciało ich wypuszczać ze swoich objęć zatrzymując na każdym kroku, ostatecznie irytując kotkę do tego stopnia, że zdjęła je ze stóp i rzuciła w siną dal, podróżując na boso. Między kroplami wreszcie wyłonił się zarys docelowego budynku. Im bliżej niego się znajdywały, tym bardziej widoczny był jego opłakany stan. Tak wiele lat stał opuszczony, pozbawiony jakiejkolwiek opieki, nic dziwnego, że zamienił się w taką odrzucającą ruderę. Nikt z przypadkowych gości chyba nie miał ochoty się posiadłością zaopiekować, być może znając jej przeszłość i w obawie również o własne życie omijali to miejsce z daleka. Śmierć starszej pani i zniknięcie Dachowca przesądziło o ostatecznym wyroku.
    Drewniane drzwi skrzypnęły, gdy je odsunęła. Nie były nawet zamknięte, a jedynie przymknięte na skobel. Pierwsze co dopadło Stracha po przekroczeniu progu to, dosłownie, smród zgnilizny, wilgoci i starości. Kurz pokrywał wszystko, o ile jeszcze woda nie spłukała jego grubej warstwy. Nawet szczury czy inne gryzonie nie miały ochoty się tu zadomowić. Odgarnęła dłonią pajęczyny pokrywające wielkie lustro w przedsionku, a popękana tafla odbiła jej twarz w wielu egzemplarzach. Zdawało się, że każda rzecz, mniej lub bardziej zniszczona, wciąż znajdowała się na swoim miejscu, tak jak to sobie zapamiętała tamtego dnia.
    - Myślę, że przeczysz sama sobie. - Kotka natychmiast zatrzymała się w pół kroku kamieniejąc, nawet nie zwracała uwagi kapiące na nią przez nieszczelne poddasze krople deszczu, których tak bardzo wolała uniknąć. Co to miało znaczyć?
    - O czym ty mówisz, nya? – W jej głosie dało się wyczuć wyraźne rozdrażnienie. I choć ciężko było określić czy przyczyną było trafienie w sedno, czy może próba wmówienia czegoś Anastazji, nastrój wyraźnie się pogorszył, a nastawienie obróciło z przyjaznego w ostrzegające przed dalszymi posunięciami. Cały napuszony ogon ze świstem przeciął powietrze wzbudzając w ruch drobiny kurzu, chwilę później przybierając na liczebności.
    - Po co te nerwy? Jestem Zjawą zrodzoną z twojej głowy, wiem co w niej siedzi. Wiem też, że wszystko to się nieustannie ze sobą gryzie, walczy o pierwszeństwo w przeradzaniu się w czyny. Nie pogodziłaś się ze swoją śmiercią... – Gdyby nie to, że Elizabeth lewitowała lekko nad ziemią nie posiadając nóg, z całą pewnością miałaby je teraz podcięte od zamachu jednego z ogonów. - Więc to kim byłaś gdzieś się zagubiło. Ale nie znaczy, że odeszło na zawsze. Sama doskonale zdajesz sobie z tego sprawę, czujesz to, nie zaprzeczaj. Masz dwie twarze Anastazjo. Myślę, że każdy je ma. Nawet ja musiałam, choć teraz nie zdaję sobie z tego sprawy. Z jednej strony potrafisz jeszcze być urocza, z drugiej górę nad tobą bierze nienawiść, ale… Ale kiedy obie te twarze dochodzą do głosu jednocześnie, od tego szaleństwa lepiej trzymać się z daleka.
    - Więc odejdź. Uciekaj, nya! Wynoś się stąd, zanim przestanę się powstrzymywać. Za dużo gadasz. Za dużo niepotrzebnych rzeczy. Nie taką powinnaś być, nigdy bym takiej pani Elizabeth nie chciała wyśnić. I żadnej już ze snu uciec nie pozwolę. Co tu jeszcze robisz? Powiedziałam, żebyś zniknęła mi z oczu, nya.
    Nie uzyskała już żadnej odpowiedzi, za to widok szczerze uśmiechającej się babuni. Nie miała niczego złego na myśli, pragnąc jedynie co nieco podopiecznej uzmysłowić. Najwidoczniej nie było to dobry sposób, ani też odpowiednie miejsce. Mimo wszystko wiedziała, że Anastazja potrzebowała tego spotkania, jeszcze jednego spojrzenia na swoją panią. Tą, która od samego początku się nią zajmowała aż do ostatnich swoich dni. Która skrywała tyle tajemnic, knując w domowym zaciszu przez nikogo niepowstrzymaną. Do czasu.
    - Nie martw się, kochanie, odejdę. Tutaj moja droga się kończy. Przyprowadziłaś mnie tam, skąd się zrodziłam. Nie miej mi niczego za złe, lecz pamiętaj, że nie wszystko musi być takim jakie widzisz. – Z wyciągniętymi przed siebie rękami ruszyła w stronę kotki, lecz nim zdążyła dotknąć ją choćby opuszkami, jasna poświata otoczyła jej ciało oślepiając, a kiedy Strach mógł znów spojrzeć przed siebie, Zjawy już nie było. Naprawdę odeszła.
    - Uroczo, nyah. – To wydarzenie nie zatrzymało jej w miejscu, nie zaczęła żałować, tego co powiedziała, doskonale zdając sobie sprawę, że to nie prawdziwą staruszkę miała przez ten dzień przy sobie.
    Drzwi od jej pokoju stały otworem, zapraszały do środka właścicielkę, stęsknione jej obecnością, z czego ta nie wahała się skorzystać. Podobnie jak wcześniej, nic się tu nie zmieniło, poza wybitą w oknie szybą, której kawałki leżały na łóżku. To Anastazji ani trochę nie przeszkadzało, ciężko na nie opadła znów tutaj będąc. W domu.
    _________________
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 5 Lipiec 2015, 22:17   

    Otworzyła oczy krztusząc się drobinami kurzy jakie zdążyły wtargnąć do jej nozdrzy podczas tej krótkiej drzemki. To był zdecydowanie jeden z gorszych pomysłów mogących przyjść kotce do głowy. Choć udało jej się odespać koszmarnie spędzoną noc, to jednak pozostawiła ona po sobie piętno w postaci zawrotów. A kiedyś dałaby wszystko za chwilkę snu.
    Szybko zerwała się do siadu, próbując w myślach poukładać wszystko, co wydarzyło się dzisiejszego dnia. Pani Elizabeth naprawdę tu była, towarzyszyła jej podczas całej drogi, a później nagle zniknęła? Tak, nagle, sama ją wygoniłaś, idiotko, nya. Teraz, kiedy czuła się tak nieswojo i obco w tym ciele, bała się, że wszystko było jedynie figlem jej wyobraźni, że dziś nic takiego nie miało miejsca, a sny i niedotlenienie w domu zrobiło swoje. Tylko dlaczego miałaby do niego w ogóle przychodzić? Rozpuściła włosy do tej pory związane w gruby warkocz, przeczesała je dłonią i zbliżyła do w połowie obecnej szyby w oknie. Deszcz ustąpił powodując lekką duchotę wyczuwalną nawet w tych murach. Cóż się dziwić, skoro cała posiadłość popadła w ruinę, a dziury czy braki w budulcu były wszechobecne?
    - Trzeba będzie tu posprzątać. – Westchnęła sama do siebie. Mimo wszystko, to wciąż był jej dom. Zawsze lepiej mieć zapewnione schronienie w Krainie Luster, niż błąkać się po pustych mieszkaniach nie wiedząc czy wracający właściciele nie staną się jej śniadaniem.
    A propo jedzenia… Przeciągnęła się z typowym kocim mruknięciem. Zdecydowanie przydałoby się coś przekąsić, od porwania Amelii nieco czasu minęło i ubytki uczuć dawały o sobie znać. Wyszczerzyła kły, zbliżała się noc, odpowiednia pora aby wyruszyć na malutkie polowanie. Emocjonalne stwory, strzeżcie się!
    Nim jednak wyszła z domu udała się na poddasze, gdzie już od wejścia na pierwsze drobne schodki do jej uszu dotarł dźwięk gruchania gołębi. Dobrze, że jeszcze one postanowiły tutaj zostać. Wyciągnęła małą karteczkę z szufladki niedaleko gniazda ptaków i niestarannie, bo pospiesznie napisała na niej krótkie zdanie. Niech zna moją dobroduszność. Wzdrygnęła się na samą myśl, że będzie musiała przyczepić ją do nogi jednego z tych potworów, jednak skoro powiedziała A i takie tam…
    Już miała zejść na dół, kiedy wzrok powędrował do oświetlonego przez dziurę w dachu miejsca – kolejna szafka, ta niegdyś stojąca w jej pokoju, zawierająca coś, co nigdy nie powinno dostać się w ręce nieupoważnionych osób, pamiętnik. Zastygła na moment w miejscu nie będąc pewną dalszych swoich działań. Miała już nie wracać do przeszłości, odciąć się i żyć dalej. Naiwna. Ciekawość wzięła górę, pierwsze strony przewertowała jak najszybciej doskonale zdając sobie sprawę, że były tam tylko wzmianki o marzeniach, planach, przyjaźniach i niej samej, tak ogólnie. Wróć. Cofnęła kartki wpatrując się w tęczowy napis „Warto mieć marzenia”. Lista dość długa, jak to chyba u każdej nastolatki bywa, pragnienia czasem tak absurdalne, że nie dopuszczała do siebie informacji, że rzeczywiście wyszło to spod jej łapy.
    - Nocna przejażdżka tą dziwną machiną po Świecie Ludzi. – Odczytała w końcu. - To chyba da się zrealizować, nya.
    Zeszła już pewniej na dół, znów kierując się do swojego pokoju. Tam z szafy wyciągnęła jedną ze swoich sukienek – asymetryczną, krótszą z przodu, dłuższą z tylu w kolorze miętowym na ramiączka. Włosy upięła w kok dookoła otoczony małym warkoczem starając się jak najskuteczniej ukryć w nim swoje kocie uszy, w końcu ludzie żyją w ciemnogrodzie. Na nogi założyła wygodne, płaskie botki w kolorze jasnobrązowej skóry. Sztylet, tak na wszelki wypadek, zostawiła w bucie.
    - Wrócę późno, nie czekaj z kolacją! Nyahahah. – Krzyknęła na odchodne i wybiegła z domu.

    zt
    _________________
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 7 Sierpień 2015, 12:40   

    Nie myliła się. Skłócona ze sobą para stała się idealnym celem. On zdenerwowany, że ona robi mu wyrzuty. Ona pełna zazdrości i irytacji, że on nie widzi swojego zachowania. Komedia. Ale jaka smaczna.

    Zatarła ręce zanim uchyliła drzwi niedawno opuszczonego domu. Dlaczego właściwie znów tutaj się znalazła? Czy nie dosyć już było jej wrażeń po ostatnich tutaj wydarzeniach? Ha, oczywiście, że nie. Miała tak ogromny niedosyt, że zazdrość, która wzięła górę potęgowała chęć doszukania się prawdy. Tej, która została ukryta, niewyjaśniona. Żartownisie, czemu ona miała jej nie znać? Była gorsza? Niedoczekanie, nyah!
    Skoro pani Elizabeth tutaj właśnie została zamordowana, tutaj także może wciąż pozostawać ślad. Dość nieżywy i niematerialny. Spodoba ci się ponowne spotkanie?
    Wiatr się zerwał, okolica znów ucichła. Spojrzała od niechcenia w niebo - chociaż tyle dobrego, że nie zapowiadało się na deszcz. Wizja przeciekających desek dachu… Nie, wody nie chcemy! To jedno z większych przekleństw tego świata. Mimo wszystko motywacja do naprawy tego była zerowa. Wolała pozostawić dom takim, jakim sam się stworzył na przestrzeni tych lat.
    Zamknęła drzwi nim dobrze je otworzyła. Najpierw chwila spokoju.
    Usiadła na werandzie, tak zagraconej i zarośniętej, że cudem znalazła miejsce na jednej z szafek. Co ona tu robiła?
    - Nieważne, nya. – Mruknęła sama do siebie. Przymknęła powieki i unormowała oddech. Rozprostowała palce, a ogon swobodnie zwisał po krawędzi. Nawet Brzask położył się tuż przy jej nogach ciężko wzdychając i zdaję się, że chwilę później zasypiając. Sen… Może i jej by się to przydało. Hm. Tak.
    Nawet nie wiedziała, która była godzina. Czas jakoś nie miał już dla niej większego znaczenia. Nie miała życia. A przynajmniej nie tego, które kochała. Martwa kotka, martwe pory dnia, martwy świat. Marność nad marnościami i wszystko marność. Ot co.
    Zasnęła tulona chłodniejszymi powiewami wiatru.
    _________________
    Sette
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Sierpień 2015, 13:33   

    Ostatnio nie wiedziała, co dokładnie powinna zrobić, jeżeli chciała dorwać tego Dachowca. Trop już praktycznie zanikł, nikt niczego nie wiedział, podróż do Świata Ludzi była nieco niebezpieczna. Federica jednak była uparta jak wół i wiedziała, że prędzej lub później znajdzie tę dziewczynę. Jak jej było...? To chyba zaczynało się na literkę "a". Zadziwiał ją fakt, że praktycznie nikt nie potrafił jej odpowiedzieć na pytania związanymi właśnie z tym Dachowcem i tylko utwierdzało ją to w przekonaniu, że coś tu było nie tak. Ona sama specjalnie unikała ludzi? A może jednak doszło do jakiegoś wypadku, a ona... Zginęła?
    to by było przykre, bo z tego, co pamiętała, była całkiem przyjazną panienką, całkiem dobrze się z nią rozmawiało. Teraz jednak nie było czasu na zastanawianie się, co się stało, dlaczego, czemu zupa była za słona i w jaki sposób dotarła do tego... Czegoś.
    Mowa była o opuszczonym domku, który obserwowała już przez jakiś czas. To był straszny wypadek, szkoda było staruszki. Nie znała jej może, ale wiedziała, że mieszkał tutaj ktoś starszy, dbający o dom. Teraz jednak ten był opuszczony. Zapomniany. I nikt nie wiedział, co tam naprawdę się tutaj wydarzyło. To była tajemnica do odkrycia właśnie przez Upiora! Jeżeli jest się upartym, to można nawet zabawić się w wywoływaniu duchów. Fakt, zabawa niebezpieczna, ale jeżeli masz szczęście, to możesz wreszcie przełamać tę ciszę i niewiedzę. Dlatego właśnie Set była gotowa zaryzykować. Kto wie, może ta staruszka wiedziałaby o Dachowcu, którego poszukiwała?
    Starając się nie hałasować, dziewczyna szła powolnym krokiem, przecinając w razie czego chwasty, które jej przeszkadzały. Zawsze warto uważać, bo można się nieźle zdziwić. Opuszczone domy potrafią być doskonałym celem dla tych, którzy również chcą usunąć się w cień. Kiedy już dobiła się do drzwi, uchyliła je najciszej jak tylko mogła, po czym... Zamarła. Jeżeli nie miała zwidów, to ktoś już tutaj był. I spał. Wraz z jakimś stworzeniem. Sette szybko zdecydowała się oddalić i schować w kolejnym pomieszczeniu. Nie miała pojęcia, czy już ją obudziła, ale była w razie czego gotowa do ewentualnej obrony.
    Jednak kogoś przypominała. A może tylko jej się zdawało? Być może będzie musiała obudzić to stworzenie. Cholera ich wie.
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 7 Sierpień 2015, 17:32   

    Sen kotka miała głęboki, jednak jeśli nie ona, to Furbo pozostawał wciąż czujny. Przemknięcie niezauważonym nie było możliwe, a już na pewno nie tuż przy nich samych. Bestia nie zareagowała, nie zerwała się za przybyłą osóbką, a spokojnie przeczekała, co ta zrobi, tym samym sprawdzając jej intencje. Zapewne roześmiałby się w głos, gdyby potrafił, widząc jak ta znika przyczajona za progiem.
    Przeciągnął się wydając przy tym ciche piśnięcie, lecz sam badać sytuacji nie poszedł. Obtarł się o zwisający ogon właścicielki, a kiedy ta nie reagowała, wspiął się przednimi łapami na szafkę i pyskiem stuknął twarz Hebi. To już ją zbudziło.
    Ledwo przytomna, bo i jeszcze lekko zaspana, odgarnęła włosy, które w międzyczasie wiatr zdążył nanieść jej na oczy i już przeniosła karcące spojrzenie na chowańca, otwierając usta by coś powiedzieć.
    Kto?
    Nabrała powietrza, wszystkie słowa natychmiast uleciały w niepamięć, a uwagę skupiła na gościu, który najwyraźniej zaszczycił ich przybyciem. Cóż za niewychowanie! Gospodarz przespał tak ważną czynność, jak odpowiednie przywitanie. Pora to nadrobić!
    Nie było możliwości pomyłki, bo zapach osoby był na tyle wyraźny, że musiała znajdować się niedaleko, co skierowany na wnętrze domu Brzask zdawał się potwierdzać. Zsunęła się ze swojego łóżka stając na własne nogi, ale równie szybko jak to zrobiła, ponownie zdecydowała się usiąść. Nya… ha… Nyaha… Nyahahahahah! Obnażyła wszystkie swoje kły, a pazury uporczywie wbijały się w przegniłe drewno. Warknięcia, które z siebie wydobywała bez problemu mogły zostać usłyszane przez gościa, bo i o to kotce chodziło.
    Spokojnym krokiem, już nie każąc na siebie czekać, ruszyła do osóbki. Przekroczyła próg, pozostawiając bestię na dworze – przecież będzie jej całkowicie zbędna, niech chociaż się podotlenia. Zaplotła ręce na piersi, a złote tęczówki wymierzone były w Kapeluszniczkę, o ile oczywiście była na widoku, jeśli nie, to w miejsce, w którym starała się ukryć.
    - Federica, nya. – Celowo nie użyła pseudonimu, którym ta lubiła się posługiwać, na dodatek twardo akcentując każdą literę, by dodać nieco sarkazmu. - Przed moim nosem się nie ukryjesz, zbyt dobrze znam twój zapach. Nyahahah. Dawno się nie widziałyśmy.
    Właściwie to nie wiedziała jak ma zareagować. Nie tego się spodziewała. Zdecydowanie zbyt dużo przypadkowych, niekoniecznie chcianych spotkać ostatnimi czasy. A naprawdę myślała, że od bycia Hebi, ba, lepiej!, od bycia dawną Anastasią się odetnie. I masz tu niespodziankę – ot pojawia się Sette, z którą nie raz, nie z obowiązku ani zrządzenia losu, a z przyjemności przychodziło jej się spotykać.
    Jak zwykle urocza, wesolutka i absolutnie wprawiająca ją w zachwyt. Miała teraz wszystko, czego kotka już nie posiadała. Te wszystkie uczucia, które i Przytulanka wraz z nią dzieliła, uśmiech, radość i przednią zabawę na każdym kroku. Ale przede wszystkim, wciąż wyglądała na żywą. Ha! Żyła już tyle lat na tym świecie i trzymała się zdecydowanie lepiej niż Hebi! Dlaczego? Cóż za niesprawiedliwość. Zazdrość naprawdę brała górę.
    _________________
    Sette
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Sierpień 2015, 19:20   

    Zabawne. Gdyby ktoś jej powiedział, że jej cel znajdzie się w tym samym miejscu, do którego ona dzisiaj przywędrowała, to pewnie wyśmiałaby takiego jegomościa od razu. To było dla niej zbyt nieprawdopodobne - nie po to łaziła przez tyle czasu po krzakach, światach, podejrzanych budowlach i innych cholerach, żeby teraz nagle znaleźć ją tutaj - w opuszczonym domu, do którego przyszła w zupełnie innych celach! Nierealne, jak Boga kocham. Los jednak uwielbia robić na złość, przez co musisz się czasem zastanowić, czy jest sens męczenia się, kiedy Twój cel może wyskoczyć przed Tobą tylko dlatego, bo miało taki kaprys.
    Cóż, Sette jeszcze żyła w jakże pięknym i niewinnym świecie niewiedzy, choć ta bajka zaraz się skończy.
    Wkurzał ją fakt, że nie mogła za bardzo wczytać się w myśli śpiącej. Wolała jednak szperać w umysłach tych, co stoją niedaleko jej, aby móc wkurzać, przewidując to, co chcieli powiedzieć, a ta cholera nie dość, że leżała, to jeszcze sobie spała. Jak tak można, ja was pytam, jak? Zero empatii, zero chęci bycia miłym, zero, kurczę pieczone, wszystkiego! Z tego powodu Upiór zdecydował się w końcu ruszyć swoje cztery literki i pójść dalej, aby zabawić się w to wywoływaniu duchów.
    No, tak był plan. Jednak zatrzymała się, kiedy usłyszała za sobą czyjś głos. Znajomy głos. Sette zamrugała zdziwiona oczami i odwróciła się powoli w stronę osoby, która to wypowiedziała. Kogoś, kogo znała. I, żeby było weselej - kogoś, kogo szukała! Więc jednak los zechciał być złośliwy. Szukajcie, a znajdziecie, mówili! A tu taki wuj.
    - No patrzcie państwo, kogo my tu mamy! - na twarzy Kapelusznika zagościł uśmiech - Anaa... Ana, Ana. Od kiedy to używamy takiego tonu przy wypowiadaniu mojego i-mie-nia?
    Dziewczyna starała się jakoś ukryć swoje zdumienie. Kij, że nie użyła jej pseudonimu, a imienia - ten ton w ogóle nie pasował do Dachowca. Coś tu chyba było nie tak. Tak to czuła w kościach, że bardziej się nie dało. Nie mogła jednak w żaden sposób to wytłumaczyć. Coś się naprawdę musiało wydarzyć.
    - To jak tam Ci życie leci, Ana? Czyżby nagle ktoś się zainteresował opuszczonymi chatkami? Wiesz, że to nie jest bezpieczne miejsce dla takich uroczych panienek. Jeszcze zaczną za wami latać duchy, huhu... - nie pragnęła jej w żaden sposób straszyć, bo jak na razie to Set była bardziej zaniepokojona, ale kij. Nadal jednak była pełna wiary w swoje możliwości i dobre serduszko kociaka. Przecież nic złego jej nie zrobi, prawda? Prawda? W razie czego dostanie filiżanką po głowie i tyle.
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 7 Sierpień 2015, 20:14   

    Na całe szczęście Sette nic się nie zmieniła. Nie byłoby ciekawie, gdyby dwie złośliwe panny stanęły sobie na drodze, oj nie. Już na pewno nie te, które charakterkami mogły się spokojnie pochwalić. Słysząc jej głos znów wróciły wszystkie wspomnienia, atakowały drzwiami i oknami jej niedospany umysł, a ona nie miała jak się temu sprzeciwić. Dodatkowo to kłucie w sercu, narastająca gula w gardle. Niby tak odważnie do Kapeluszniczki podeszła, odezwała się, chciała pokazać, że już jest inaczej, a jednak… Każdy uśmiech i ton, w jakim się dziewczyna zwracała, wszystko to bolało, choć ona pewnie nie zdawała sobie z tego sprawy. Stanie się Strachem niestety uniemożliwiło zaprezentowanie tego, co w niej siedziało z należytym efektem. Mogła myśleć o szczęściu, które właśnie napotkała, choć odnosić się będzie opryskliwie i nienawistnie. Całkowite pomieszanie. Tak ciężko jest okazywać emocje, kiedy się ich nie ma. Tak ciężko jest się cieszyć, podczas gdy zostało się stworzonym, by uprzykrzać życie innym.
    Może… Może była nadzieja? Coś mogła zmienić?
    - Ja… Ja... – Kompletnie zapomniała języka w gębie. Ukryła twarz w dłoniach, a ogon nerwowo zadrgał. Później już tylko osunęła się po najbliższej ścianie lądując na podłodze. Tak, na pewno nie była tą samą kotką, to dało się zauważyć bez dwóch zdań. - I co ja mam ci powiedzieć, nya? Nie zdajesz sobie sprawy jak wiele się przez te lata zmieniło. Jak bardzo ja się zmieniłam. Nie powinnaś nie obawiać tu niczego poza mną samą. Nyah, przeklęty Strach. Niech zdycha w męczarniach! – Warknęła ostro, przesączona jadem, który nawet na odległość mógłby zabić, gdyby tylko Noritoshi się tu znajdował. - To mój dom. Był mój dom. Zanim moja pani, Elizabeth została z jakichś, na pewno, kretyńskich powodów zabita. Zanim ja sama zostałam zabita. Wyobrażasz sobie? Jestem Strachem, nyahahaha. Ja nie żyję. – Skierowała szybko twarz w stronę Sette. Choć rozpacz wymalowana była na niej grubym pędzlem, to nic więcej na to nie wskazywało. Słowa wciąż dość ostro brzmiały, a łzy w oczach nie gościły, bo i takie emocje nie zostały przez Anastazję pochłonięte. - Po prostu tamtej mnie już nie ma, nie chcę cię rozczarować. Ani przypadkiem, nya, skrzywdzić. – Zakończyła już ciszej.
    Ładne przedstawienie dała. Całe niezrównoważenie dało sobie upust, dlatego nie zdziwi się, jeżeli Upiór ucieknie czym prędzej i jak najdalej stąd. Sama chyba by nie chciała znaleźć się we własnym towarzystwie. Potrafiła być naprawdę okrutna i nie zawsze to kontrolowała. Bez emocji, cóż, kierowała się bardziej instynktami. Niczym zwierzę.
    Biła się z myślami, co ma dalej powiedzieć, jak reagować. Zostanie źle odebrana? Nawet nie zdajesz sobie sprawy, że zostałaś jedyną, żywą, bliską mi osobą. A ja mimo wszystko staram się od ciebie odgrodzić, nawet po odzyskaniu pamięci. Nyah. Sądzę, że tak będzie dla ciebie lepiej. Sama się siebie boję. Wypowiedzenie tego w złości na pewno nie dałoby zamierzonego efektu. W myślach… Może jej się poszczęści?
    - A skoro nic gorszego cię spotkać nie może i wspominasz o duchach… Chciałabym JĄ znów zobaczyć, przywołać tu, bez względu na skutki. – Być może Federica nie skojarzyła o kogo chodzi, wcale by to nie było dziwne. Lecz teraz oczy kotki rozbłysły dziwnym blaskiem. Coś niedobrego, a jak cieszy. Plan zaspokojenia własnej ciekawości należy wdrożyć w życie.
    Wstała z miejsca i skierowała się do kuchni, wcześniej zapraszając tam gestem dłoni Kapeluszniczkę. Nie było mowy o żadnym porządku przygotowanym specjalnie na przybycie gościa. Kurz jak leżał, tak leżał. Zapach stęchlizny był wyczuwalny, szczególnie dla dobrego nosa Stracha. O lepsze warunki nie miała czasu zadbać.
    Z jednej z szuflad kuchennych wyciągnęła czarną, szczelnie zamkniętą torbę. Jej zawartość nie jednego mogła przyprawić o dreszcze – gruby pukiel włosów, dosłownie wyszarpnięty z czyjejś głowy, fiolka krwi magicznie zakonserwowanej, tak by mimo upływu czasu nie straciła na swojej wartości i… czy to był kawałek jakiejś części ciała?
    _________________
    Sette
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Sierpień 2015, 14:29   

    Tak, spotkanie dwóch złośliwych panienek mogłoby się źle skończyć. Spotkanie byłoby nudne jak flaki z olejem, rozmowa w ogóle by się nie trzymała... Nie, czekaj, wróć. Tam nie byłoby żadnej rozmowy, tylko próby docinania drugiej osoby. Nawet herbatka by nikomu nie pomogła. Znając Set, to i teraz mogła się nieźle zanudzić, jeżeli Anastasia planowała jej docinać, wymawiać jej imię z tym irytującym tonem lub, nie daj Boże, zrobić coś jeszcze groźniejszego. Rzecz jasna, z własnej, nieprzymuszonej woli. Jakby się miało co dziać, to bolerko jak zwykle spełni swoje zadanie, a ona zwieje w trybie natychmiastowym, aby uniknąć problemów... Choć wierzyła, że Dachowiec nie będzie próbował niczego złego. To był uroczy, miły, kochany kociak, tak?
    Tak, Sette, sama to powiedziałaś. Był. Teraz kociak wyglądał jak wyprany z emocji w Perwollu. Chyba nie tylko mieszkająca tutaj staruszka kopnęła w kalendarz... Ale jeżeli tak, to dlaczego? Być może Kapelusznik zdoła to wydobyć z dziewczyny. Albo jej powie, albo zmusi ją do myślenia o tym, żeby sama mogła sobie wszystko wyłapać.
    Uśmiech Fede zniknął, kiedy Ana zasłoniła swoją twarz i osunęła się na podłogę, mówiąc o tym, że wiele się zmieniło. Wspomniała też o Elizabeth, Strachu... Oraz tym, że nie żyje. Czyli jednak musiała pożegnać się ze swoim życiem. Ale dlaczego? Gorsze mendy nadal chodzą po tym świecie z szerokim uśmiechem na twarzach, a uroczy, przyjazny kociak musiał kopnąć w kalendarz? Jak to tak, tak być nie może!
    Chwilowo widać było, że fala emocji próbowała wyjść Set, jakby to miało nagle ożywić atmosferę. Udało jej się jednak uspokoić. W końcu podeszła ona do Stracha i przykucnęła obok niej, aby następnie zacząć ją delikatnie głaskać po głowie.
    - To nie Twoja wina, Kocie, że jesteś Strachem. - głos miała zadziwiająco spokojny, nie pasował wręcz do niej - Wiele się musiało zmienić, zdołałam to już zauważyć, ale czy oznacza, że nie mam prawa dowiedzieć się jak najwięcej, aby się do tego przyzwyczaić? Tak to już jest z mijającym czasem, hoho. O? Ach tak... Ta pani się Tobą zajmowała. Musiała być wspaniała... Ale wiesz, że zazwyczaj bez motywu się nie morduje.
    O dziwo, sama w to wierzyła. Było niewiele istot, które tak naprawdę uwielbiały zabierać innym życie tylko dlatego, bo miały taki humorek. Ale bywały. Set nie znała staruszki i nie wiedziała, czy kręciła się w niebezpiecznych miejscach, więc nie miała za bardzo prawa oceniać.
    - Rozczarować? Nie, to złe słowo. - ponownie na twarzy Sette pojawił się uśmiech - Fakt, mocno się zdziwiłam, ale... Chyba ta rozłąka sprawiła, że byłam gotowa przyjąć wszystko na klatę. Gdyby to było bardzo "nagłe", toby siara była. I szok stulecia. Dlatego teraz możesz wstać i... Nie wiem, no. Ożywić się jakoś. W Krainie Luster Strachów się nie lubi, ale dla Ciebie zrobimy mały wyjątek, panienko! No, wsta-
    Już nawet była gotowa jakoś ją szarpnąć, ale nagle usłyszała głos. Przyjrzała się jej z ciekawością wypisaną na twarzy. Tak, to były jej myśli. Brzmiały zupełnie inaczej. Nieco delikatniej niż słowa, które wypowiedziała chwilę temu.
    - Nie ogradzaj się ode mnie, skarbie, nie warto. I tak nadal bym Cię szukała, gdyby nie to, że wpadłam na Ciebie dzisiaj, więc nie uciekniesz mi. I nie próbuj. Widocznie niedawno musiałaś zostać Strachem... A wiesz, że to, co nieznane, jest najstraszniejsze? Dlatego trzeba to poznać, poznać! A ciocia Set ma do tego smykałkę.
    I prawie wszyscy o tym dobrze wiedzieli.
    Chwilowo nie wiedziała, o kim mówiła Anastasia, jednak coś jej zaczęło mówić, że TĄ osobą mogła być Elizabeth. Staruszka. Albo na odwrót, cholera wie. Były to jednak przypuszczenia, więc jedyne, co mogła teraz zrobić, to pójść za nią do kuchni. Potem sięgnęła po jakąś torebkę, po czym ukazała, co za cholery się w niej kryły. Set na chwilę wstrzymała oddech, po czym przyjrzała się im. Pukiel włosów, fiolka z krwią i coś, co strasznie przypominało kawałek ciała.
    - Hmm... Widzę, że się nieźle przygotowaliśmy do wywoływania, co? - sama nie chciała przyznawać, że była gotowa na dzikie tańce i kuszenie herbatką - Uważaj jednak przy wywoływaniu duchów. W razie czego też tutaj jestem, więc jak coś trzeba zrobić w dwójkę - krzycz. Jakby coś zaczęło się psuć, to będziemy siedzieć w tym małym bagnie razem/
    Nie pocieszasz, Kapeluszniku... Ale w tym momencie liczyła się szczerość, a nie nadmierna ilość cukru. Sporo ryzykowały, ale możliwość dowiedzenia się o tylu rzeczach kusiła. Wiecie, ciekawość prawie zawsze prowadzi do Piekła, a dziewczyny mogły się o tym zaraz przekonać na własnej skórze. Przynajmniej będą razem.
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 9 Sierpień 2015, 14:15   

    Naprawdę? Naprawdę ani trochę nie przeszkadzało Sette to, kim teraz się stała? Nie chodziło już nawet o samą rasę, bo idiotyczną sprawą było, że ta była tutaj gorsza od innej, a po Drugiej Stronie znowuż stawało się na odwrót. To spokojnie można było podciągnąć pod ten cały ludzki rasizm. Liczyło się chyba jaką była osobą, na to miała większy wpływ.
    Znaczy… Czy Strach naprawdę miał co do tego wybór? Nie zawsze odpowiednia emocja była pod ręką, a i nie każda była tak smaczna…
    - Musisz być naprawdę szurnięta albo poważnie chora, żeby z taką radością to wszystko przyjmować i na dodatek cieszyć się, że mnie odnalazłaś po tym, czego się właśnie dowiedziałaś. Nyah, Sette, Sette… Twoja kapelusznikowatość nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Ale nie martw się, skoro tak stawiasz sprawę, nya, a wiem, że nie odpuścisz choćby nie wiem co, to uciekać od ciebie zamiaru nie mam. – Spojrzała na nią, kucającą obok. Całkowicie odetchnęła, uspokoiła się, ale przede wszystkim – było jej lżej. Tego chyba potrzebowała, drugiej osoby, z którą mogła porozmawiać, powiedzieć jak bardzo wszystko to ją boli, jak mocno się boi i w razie czego, mieć gdzie znaleźć pocieszenie i oparcie. Odnaleźć się w tym całym burdelu, nie wypłakiwać wciąż w niewysłanych, dobrze schowanych listach. - Dziękuję, nya. – Tutaj też można było pomyśleć, że kotka raczej lekceważy rozmówczynię, niż rzeczywiście jest jej wdzięczna. Jednak do tego Federica musiała się przyzwyczaić, jeśli miały ponownie zawiązać relację. Nie zawsze ton, którym się zwracała szedł w parze z tym co chciała wyrazić. - Obyś moim towarzystwem nie narobiła sobie żadnych wrogów. Nie każdy ma ze mną… Nya… Przyjemne stosunki. W razie czego, będę musiała złożyć im rewizytę.

    Zgromadzone pamiątki po pani Elizabeth właściwie zupełnym zbiegiem okoliczności. Kto normalny myślałby o pobraniu tego będąc w szoku na widok leżącego pod stopami, martwego ciała. Na pewno nie uroczy Dachowiec, którym jeszcze wtedy była. Ale chyba przestała myśleć, odebrało jej wszystkie rozumy i jakoś instynktownie, odruchowo to zrobiła. Później chyba gdzieś wyszła z domu, szwendała się bez celu po okolicy, a później zemdlała tracąc wszelkie wspomnienia. Jak przez mgłę, ale tyle z tego wieczora zapamiętała.
    - Motywy mam nadzieję ponać. – Nawiązała do wcześniejszych słów Kapeluszniczki. - Coś mi tu śmierdzi, nyah. Czuję, że nie wiem całej prawdy, a wiele zostało przede mną zatajone. To wszystko spotęgowało się kiedy, nie tak dawno temu, wyśniłam jej Senną Zjawę. Ona spowodowała wykiełkowanie tego ziarenka niepewności. Nic już nie mam do stracenia, nya. Mogę usłyszeć wszystko, bo ona i tak nie będzie żyła.
    Zamachnęła dość silnie ogonem, aby pozbyć się zalegającego kurzu z środka kuchni i starając się by wszystko poleciało w przeciwną stronę niż obie się znajdowały. Teraz pomyślała, że może rzeczywiście warto by było przywrócić w tym domu jakiś porządek, chociaż minimalny, by samej się w nim dobrze czuć, zamiast krzywić nos co chwilę, bo smród odstraszał. Spojrzała na gościa, znów zazdrościła, więc by odciągnąć od tego myśli, szybko rzuciła: - Tobie jak się wiedzie? Chyba równie dobrze co zawsze, humorek nie opuszcza?
    Z czegoś na wzór salonu przytaszczyła niski stolik, który ustawiła na względnie oczyszczonym miejscu i na nim położyła wyciągnięte z szuflady rzeczy. Czy miała już wszystko, co było potrzebne? Ha, gdyby jeszcze wiedziała, czego miała użyć.
    - Taaak. W razie czego wydam niezadowolonym duchom ciebie na pożarcie, na pewno się przydasz, nyahahah. – Zaśmiała się złowieszczo. - Ale poważniej. Nie posiadam jakiejś wiedzy w tych tematach, nigdy nie zajmowałam się wywoływaniem duchów, więc do medium mi daleko. Nyah. Może ty, Set? Ty wiele podróżujesz, orientujesz się na pewno w przeróżnych „wierzeniach”. Będziesz w stanie przekonać mnie nawet do wysmarowania się krwią i biegania nago wokół domu wołając imię ducha, oby zadziałało. Chociaż, nya, mam nadzieję, że bez takich się obejdzie.
    Dlatego, jeśli Sette podzieliła się jakimiś pomysłami i wymagało to jakichś czynności od kotki, to bez wahania wszystkie je zrobiła. Może dziwnie to brzmiało, ale ufała jej. Na swój pokręcony, Strachowy sposób.
    _________________
    Sette
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Sierpień 2015, 15:44   

    Szurnięta to ona już od dawna była, tylko nie chciała się nigdy do tego przyznać. Potrafiła wejść do miejsc, do których normalnie nikogo nawet nie ciągnęło z czystej ciekawości, rozmawiała z tymi, których lepiej było jednak zostawić, nawet żeby zeszli z tego świata sami jak palec... To, że spotkała Dachowca, który zmienił się z jakiegoś bliżej nieznanego powodu w Stracha i cieszyła się jak dzieciak to nic. Naprawdę. Nie dość, że się z tego raduje, to jeszcze nawet oznajmia, że jej już nie wypuści tak szybko, a tajemnice szybko zostaną przez nią odkryte. Może nawet przy niej samej.
    - Zakładam, że to i to. - Sette zdjęła na chwilę kapelusz i podrapała się po głowie - Nic nowego, Kocie, przecie zawsze miałam nierówno pod sufitem. No nie mów, że to Cię nagle przeraż- No niech nie zadziwia. Cholera, ja jestem sobą, macie z tym jakiś problem? Że szybciej czasem działam jak myślę i nie lubię słodzić?
    Czasem niektórzy potrafili kręcić z tego powodu głowami, serio. Bo co? Bo Upiory są swego rodzaju arystokracją? Powinna więc zachowywać się jak skończony idiota, mówić ładnie, tonem pseudo-arystokracji, udawać najmądrzejszą na świecie? Co jeszcze, może jeszcze niech zacznie topić innych w herbacie? To by było ciekawe, ale nie, tego cudownego płynu się nie marnuje. Cała fala myśli zalała ją i powoli zaczęła się gotować niczym woda na gazie, ale znowu usłyszała An i wyłączyła na chwilę mózg. Podziękowała. Uroczo. Brzmiała przy tym tak, jakby ja zaraz miała wyśmiać i dorzucić coś w stylu "Nie no, chyba się nie spodziewałaś, że ja tak na serio Cię przepraszam?", ale jednak mina i brak takiego tekstu wmówiły jej, że mimo wszystko działania Any były jak najbardziej w porządku, po prostu nie powinna spodziewać się wylewów emocji z tego powodu.Taki urok bycia Stracha, jeżeli dobrze pamiętała.
    - A żeby mnie to interesowało, Ana. - dziewczyna machnęła ręką i nałożyła kapelusz na głowę - W razie czego niektórym można spuścić, jak to mówią te całe ludzie-dresy, porządny wpierdol.

    Choć z każdą minutą coraz mniej jej się podobała ta cała zabawa w wywoływanie duchów, Set i tak dzielnie stała w tej kuchni i wyglądała na w miarę pewną siebie. Co jej się nie podobało? To, że nawet nie wiedziała, z kim się kontaktują. Trochę problemowe, możesz pomylić imiona. Druga sprawa - zaraz wyjdzie, że nie pamięta, jak się wywoływało te całe duszki. Były różne wersje, a Kapelusznik nawet nie pomyślał o tym, że dobrym pomysłem byłoby spisać jakieś ciekawe zabawy. Tutaj przedmiotów do wywoływania było nieco mało, a pomyłka będzie wiązała się z niezadowolonym Strachem i brakiem drugiej szansy. Raczej.
    - Podejrzenia, co? - Kapelusznik nieco przekrzywił głowę - Więc jednak ammy zagadkę do rozwiązania. Już to lubię, hoho! Będzie zabawnie, mówię Ci. W takich przypadkach prawie zawsze coś śmierdzi, a w tym przypadku nie mówię o tym domu, które lata świetności ma już dawno za sobą. Sławne są w takich zabawach plot twisty w których wychodzi na jaw, że niby cudowne istotki okazują się potworami!
    Czy były sławne naprawdę - cholera wie. Ale Set spotkała się z nimi już tyle razy, że dla niej coś takiego rzeczywiście mogło być modne. Takie życie. Nawet ponownie wpadła do jakiejś dziury pełnej przemyśleń na temat książek czy innych choler, podczas gdy Anastasia ogarniała stół i "rekwizyty" do bardzo niewinnej zabawy w wywoływanie duchów. Początkowo nawet nie zauważyła, że ta się o coś spytała, ale po chwili dotarło to do niej, więc mrugnęła tylko ze dwa razy i zerknęła na Stracha zdziwiona tylko po to, aby po chwili znowu się uśmiechnąć.
    - Leci jak leci, tylko nie jak co miesiąc, tak. Nudno się ostatnio w tych Lustrach zrobiło, albo to moje poszukiwania były już tak na tak wysokim poziomie, że wszystko nagle wydawało się takie... No. Nic nie chciało u mnie wzniecić pożaru, o.
    Chwilę potem pokój był gotowy, a ją spytano się o jakieś pomysły.
    Cholera.
    Sette poprawiła kapelusz, po czym przymknęła oczy, splotła ręce i zrobiła minę na jakiegoś głęboko myslącego człowieka. Myśl, Kapeluszniku, jak można było wywoływać duszki?
    - W Świecie Ludzi popularna jest bodaj jakaś śmieszna tabliczka, którą wykorzystują duchy do kontaktu z nimi. Jest tez lustro, że niby w nim ma pojawić się dana osoba. Macie tu jakies lustro i świecie? Jak nie, zostaje wersja, jaką zasłyszałam już nawet nie wiem gdzie - typowe mazanie po stole krwią, stworzenie w kręgu odbicia tego pomieszczenia byle czym i głupie teksty. Była chyba też jakaś wersja z odtworzeniem samego umarlaka...? Jezu, czemu ja tego nie spisałam wcześniej? Tak czy siak - jak nie ma lustra, to lecimy na żywioł z tym mazaniem.
    Tak więc kiedy Kot rozglądał się za lustrem, Set nadal próbowała sobie przypomnieć jakieś inne wersje z wywoływaniem duchów. Taki z niej podróżnik, jak większości rzeczy nie pamięta...

    //Tak, wreszcie D: Wybacz za trzymanie.
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 16 Sierpień 2015, 18:23   

    Słowa Sette ani trochę nie dziwiły kotki. Kraina Luster na przestrzeni kilku lat rzeczywiście stała się bardziej szara, jakaś bezwyrazowa, sama to zauważyła. Nie miała pojęcia, co było tego przyczyną, ani tym bardziej szukać jej nie planowała. Czy byli tego powodem mieszkańcy, którym zabrakło charakterku albo zbyt duże przemieszanie ostatnimi czasy z ludźmi – każda z opcji prawdopodobna. W każdym razie Straszce coraz mniej się to podobało, bo i ona miała mniej intrygujących ofiar. Szkoda.
    - Tak wiele już podczas swoich podróży doświadczyłaś, że pewnie niewiele już sprosta wysokiej poprzeczce. Was, szalonych jest coraz mniej, nya. Uważaj, żebyście nie stali się zagrożonym gatunkiem. – Bo przecież wyginąć było tak łatwo. Wystarczyła chwila nieuwagi, odnalezienie słabego punktu i trach! Po wszystkim. Życie ucieka przez palce, co gorsza, na twoich oczach i zupełnie nic na to poradzić już nie możesz. Błagać tylko o szybkość.
    Federica miała jeszcze wiele przed sobą, dlatego powinna uważać, zadbać o własne bezpieczeństwo, żeby i ona niczego nie żałowała. A znając Kapelusznika – była w stanie w mgnieniu oka wpakować się w niemałe kłopoty. Może… Kotka za punkt honoru obierze sobie ratowanie jej tyłka, kiedy zajdzie taka potrzeba? Chociaż jedna cieszyć będzie się mogła brakiem strachowej przezroczystości.
    - Lustro powiadasz, nya? – Zapytała upewniając się w usłyszanej teorii wywoływania, kiedy już ustawiła stolik na właściwym miejscu. - O to nie ma co się martwić. W Krainie Luster chyba nie może ich zabraknąć. – Stwierdziła dość oczywiście, ale w gruncie rzeczy chwilę musiała się zastanowić gdzie w tym przeklętym burdelu znajdzie jakiekolwiek nadające się do tego przedsięwzięcia.
    Minęła przedpokój, a w nim znów zatrzymała się utkwiwszy spojrzenie w dziesiątkach niewielkich swoich odbić. Tak, to było lustro z wielkim naciskiem na BYŁO. Na pewno się nie nadawało, więc ruszyła na poszukiwania kolejnego, trafiając ostatecznie do dawnego pokoju pani Elizabeth. Ha, nuż znajdzie coś, co jeszcze im się przysłuży?
    Toaletka babuni była całkiem dobrze wyposażona, niejedna młoda dziewczyna mogłaby jej pozazdrościć, choć nie często Anastazja widziała by ta się malowała, jednak dbanie o długie włosy to inna sprawa. Przejrzała szuflady, jedna po drugiej znajdując w końcu potrzebny przedmiot. Lustro z poręcznym srebrnym uchwytem, nawet niezakurzone idealnie się nadawało. Na dodatek należało do upragnionego ducha.
    - Już znalazłam, zaraz będę, nya! – Krzyknęła dla wiadomości Sette, jeśli ta nie poszła za nią na poszukiwania, na które jednak chwila zeszła.
    A mimo to… Nie poszła. Przyjrzała się dokładniej zawartości szuflady, bo pod lustrem leżała nieznana kotce bransoletka. Złota, ozdobiona rysunkami, których nie rozumiała, poza jednym – głową wilka zawierającej oczy wysadzane fioletowymi kamieniami. - Co ona tu robi? – Zapytała cicho samej siebie. Biżuteria była zbyt intrygującym znaleziskiem, aby zostawić ją tu na pastwę losu i choć za noszeniem złota nie przepadała, to ją natychmiast założyła na lewy nadgarstek i szybko wróciła do Kapelusznika (lub po prostu do kuchni, jeśli ta jej towarzyszyła).
    - No, to chyba wszystko. Nie czekajmy, wóz albo przewóz. Nyahah.
    Ułożyła lusterko na środku stolika, przy nim w trzech drewnianych miseczkach umieściła wcześniej naszykowane przedmioty; włosy, tkankę i krew – jeśli zajdzie potrzeba to mogą nią coś namazać. Sama usiadła na podłodze, starając się skupić swoje myśli, bo chyba coś wypadało powiedzieć. Jakieś formułki czy inne tego typu duperele…
    - Nie będę się prosić, nya. Wolałabym zażądać. Dlatego… Elizabeth, nie uważasz, że zbyt wiele mamy sobie do wyjaśnienia? Tu cię zabili, tu musisz gdzieś krążyć, nyah. Wiem, że usłyszysz, nie jesteś byle kim. Jak mało o tobie wiedziałam. No proszę, pochwal się, kim jesteś, kim byłaś! Mów! – Nie przejmowała się jak wyglądało to przed Sette. Czy wydawała się śmieszna czy bardziej opętana. Oczy błyszczały jej ze wściekłości, nie mogła przetrawić skrywanych przed nią tajemnic, dlatego krzyczała, niektóre słowa dopełniając parsknięciami i syknięciami. Wściekły, ostrzegający przed sobą kot – tym terminem można było ją spokojnie określić. Nawet ogon napuszony był jak mało kiedy.

    - Naiwna, nieświadoma kocica i jej publiczność w kapeluszu. – Ochrypły, dudniący głos zmroził jej krew – o ile ją miała – w żyłach. Nie, to z całą pewnością nie była pani Elizabeth. TO był powód, dla którego JEJ tu nie było.
    _________________
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 23 Sierpień 2015, 11:55   

    To ewidentnie nie była Pani Elizabeth. Głos bym męski i ochrypły.
    Duch, czy raczej upiór obserwował kobiety odkąd Straszka weszła do EGO domu. Pamiętał ją z dawnych czasów. Obserwował wtedy ją i tę jej Panią. Widział co się stało potem i został tu nadal po jej śmierci. Odkąd dom został opuszczony Upiór zaczął nim sam rozporządzać. To on był tym co nawiedza to miejsce.
    Przecież biedna, zamordowana kobie ta nie byłaby na tyle straszna, aby zniechęcić kogokolwiek do odwiedzania tego miejsca. Sam bardzo się staram by ten dom został tylko jego. Na zawsze.
    Bardzo się zdziwił, że ktoś odważył się tutaj wejść. Kotka może mniej niż jej towarzyszka w kapeluszu.
    Jednak postanowił się nie pokazywać. Przynajmniej nie od razu. Chciał zobaczyć co się stanie.
    i bardzo ucieszyła go wiadomość, że chcą wywołać starą kobietę zza grobu.
    Gdy tylko zaczęły się "bawić" postanowił trochę je postraszyć.
    -
    Naiwna, nieświadoma kocica i jej widownia w kapeluszu - zagrzmiał. Jednak nie było wiadomo skąd jego głos dochodzi. Dudnił w głowach dziewczyn. Jakby w środku. Ale jednocześnie odbijał się echem od starych ścian. Jeśli kobiety uważnie obserwowały mogły zauważyć, że po ścianach przesuwa się mroczny cień. Jednak, nie miał on jakiegoś konkretnego kształtu. Pojawiał się w jednym miejscu, przemierzał kawałek ścian i znikał. Po czym pojawiał się w innym miejscu już w innej postaci. Można było odnieść wrażenie, że czasem cień poruszał się po pokoju. Swobodnie, jakby nie musiał mieć powierzchni na którą pada.
    -
    Takie naiwne, takie głupie, takie... nieostrożne - zagrzmiał znów głos, tuż za przyjaciółkami - myślałyście, że dacie rade przywołać kogoś zza grobu? I to w taki marny sposób. Bez przygotowania? - Zaśmiał się głośno, tak aż cały domek się zatrząsł.
    Temperatura w domku obniżyła się na tyle, że można było zobaczyć ich oddechy i nawet Furbo zaczął się trząść z zimna. Pomimo jego rozczochranego futerka.
    -
    Chcecie wywołać kogoś kogo tu od dawna nie ma! - huknął Upiór, a wszystkie drzwi zawtórowały mu głośnym trzaśnięciem i odgłosem zamykanych zamków. - A może jednak jest? - dodał przerażającym szeptem od którego nawet najodważniejszym przeszły by ciarki po plecach.
    _________________

     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 23 Sierpień 2015, 14:29   

    Przez dłuższy moment zapomniała jak się oddycha, że w ogóle ta czynność potrzebna jest jej do życia. Coś zdecydowanie musiało pójść nie tak, jak planowała, choć… No jednak coś przywołać się udało, to już połowa sukcesu. Pozostało tylko zatrzymać tu głos na dłużej oraz wybadać, do kogo należy. Ciarki na jej ciele pojawiły się nie bez przyczyny, bo dlaczego ducha miałaby się bać? Wróciły znów wspomnienia tamtego dnia. Czy przypadkiem nie ten głos dudnił jej wtedy w uszach? To było tak dawno, a dźwięki nie pozostawały jej tak chętnie w pamięci, jak zapachy. Ich jednak nie czuła, nic się na tym polu nie zmieniło, wokół wciąż unosił się drażniący swąd.
    Przypominając sobie o konieczności nabrania oddechu, zrobiła to na tyle głośno, że zaraz odchrząknęła, czując się dość niezręcznie w roli tak mocno zaskoczonej, a zaalarmowany chowaniec natychmiast wbiegł do domu z werandy, na której do tej pory siedział.
    Choć myśli po głowie krążyły jej różne, to emocji innych niż nienawiść czy zazdrość przybrać nie umiała. Tutaj jednak nie wiedziała co by duch posiadał, godnego tego uczucia. Za to prychnęła słysząc w jaki sposób się do nich zwraca. Naiwna? Tak, taka była. Ale kiedyś. Teraz zdecydowanie to się zmieniło, więc ktoś miał niestety dość nieświeże informacje. Nieświadoma? Bardzo. Dlatego szuka odpowiedzi. Jednak zanim zaczęła zasypywać zjawę pytaniami pod wieloma nieestetycznymi groźbami, postanowiła odszukać miejsca, w którym się znajduje.
    Głos rozchodził się echem po pomieszczeniu, wdzierał się do jej głowy i tam znalazł milutkie schronienie, nie pozwalając w żaden sposób odnaleźć swojego źródła. Jeśli to coś było bardziej materialne, kotka mogła spróbować go wywąchać, gdyż słuch w tym momencie zawodził, a ona była zbyt poirytowana, aby postarać się skupić.
    - Nie we wszystkim się z tobą zgodzę. Niestety, zbyt mało wiesz, drogi głosie. Nyahahaha. – Zaśmiała się ironicznie, wzrokiem podążając za wędrującym przez pomieszczenie cieniem. Ha. Jednak zdecydował się w jakiś sposób ujawnić. Lub miało to na celu zmylenie. W każdym wypadku, nie ruszała się z miejsca, a jedynie obserwowała. Ogon nerwowo unosił się i opadał, nieopatrznie strącając ze stolika jedną z misek. - Och. I kto to mówi? Ktoś, kto pojawił się tej nieudolnej próby przyzwania? Nie za dobrze to o tobie świadczy, nya. – Grała na czas przy okazji się z nim drażniąc. Jakby nie patrzeć, mogła się w ten sposób dowiedzieć, kim głos jest. Jeśli duchem, to rzeczywiście im się udało. Nie do końca po ich myśli, ale zawsze. Jeśli nie… dlaczego więc się tu pojawił?
    Objęła ramiona dłońmi, zagryzła mocniej zęby, a futro wyglądało na bardziej napuszone. Ten pojawiający się chłód nie zmusił jej ciała do drgania. Kotka póki co skutecznie to hamowała, nie chcąc dać po sobie poznać słabości.
    Złote tęczówki prześledziły każde z drzwi, które się poruszyły po kolejnych słowach, może raczej krzykach ducha. Liczyła na to, że gdzieś się pojawi, ale zdawały się być to wyłącznie mrzonki. Wyprostowała się, zrobiła kilka kroków w przód, by pokazać, że nie ma zamiaru się bać, szczególnie tego, czego zobaczyć nie może, a wydłużony wydech malowniczo odznaczył się w stworzonej tu lodówce.
    - Nie jesteś Elizabeth, nie jesteś nikim kogo powinnam była znać. Nie interesujesz mnie pod żadnym względem. Nyah. Nie mam najmniejszej ochoty bawić się z tobą w nawiedzony dom, szukam odpowiedzi, których nie jesteś w stanie mi zapewnić. Prawda, nya? – Zawadiacki uśmiech zagościł na jej twarzy. Nie starała się nawet odrobinę być miła. Czyste, najpiękniejsze emocje przez nią przemawiały, choć raz miały prawdziwe odniesienie do tego, co czuć pragnęła. Nie miała zamiaru licytować się na złowieszcze śmiechy, ale przyjemne mróweczki strachu przeszły na linii kręgosłupa. Niech zacznie gadać, bo w przeciwnym razie ta zabawa jeszcze jej się spodoba. Nyahaha.
    _________________
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 23 Sierpień 2015, 18:13   

    Upiór zaśmiał się.
    -
    Och moja droga - cień znów zaczął się przechadzać po pomieszczeniu - obserwowałem was odkąd weszłyście do tego domku...a może nawet dłużej? - powiedział tajemniczo po czym znów wrócił do do spacerowania.
    Gdy Straszka zwróciła mu uwagę, że nie jest dla niej interesujący zamyślił się na chwilę.
    -
    Nie jestem nikim kto by Cię interesował ponieważ nie jestem tą starą jędzą tak? - zadrwił z niej - wiem o wiele więcej niż Ci się wydaje. I na pewno o wiele więcej niż Ty sama.
    Cień stanął obok kotki, a w jej głowie zaczęły się pojawiać pojedyncze obrazy z jej życia w tym domku...jednak jakby z perspektywy osoby trzeciej. Pokazywał jak Elizabeth zajmowała się kotką, jak razem spędzały czas.
    -
    Ja wiem wszystko co się w tym domu stało. Odkąd ten dom stoi ja w nim mieszkam - zachichotał złowieszczo - można powiedzieć, że jestem z nim związany.
    Nagle przypomniał sobie, ze nie jest tu sam na sam z kotem i jej strzapatym kompanem. Podszedł do Kapeluszniczki i zanim ta zdążyła zareagować przeszedł przez nią. Po chwili już leżała nieprzytomna na zakurzonej podłodze.
    -
    No teraz nie będzie już nikogo kto nam przeszkodzi - powiedział bez emocji.
    Upiór przybrał postać wielkiego, widmowego kruka o białych oczach. Patrzał mądrze na kotkę siedząc spokojnie na jednej z kuchennych półek. Co chwila przechadzał się po niej nie przejmując się przedmiotami na niej. Po prostu przez nie przenikał.
    -
    Ale jeśli uważasz, że nie jestem ciekawy to proszę idź sobie - powiedział nagle i jedne z drzwi się otworzyły - Skoro nie jestem tym kogo szukasz. Jestem tylko nieznanym obserwatorem, który nikomu nie wadził. - Rzekł niewinnym głosikiem po czym głośno kracząc wyleciał z domku (oczywiście dla popisania się swoimi umiejętnościami przeleciał przez ścianę) i usiadł na gałęzi przy werandzie i zajął się czyszczeniem swoich widmowych piórek. Które jakby się przyjrzeć, wyglądały jak poplamione świeżą krwią.
    _________________

    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,11 sekundy. Zapytań do SQL: 10