Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Godność: Abdio Wiek: Duuuużo, to znaczy nie dużo właściwie... Rasa: Dachowiec Wzrost / waga: 165 i waga odpowiednia do wzrostu Aktualny ubiór: * Bestia: Reille Nagrody: Bezdenna Sakwa, Czarodziejska Wstęga
Dołączył: 05 Sty 2011 Posty: 73
Wysłany: 19 Kwiecień 2016, 18:26 Posąg anioła
Pamiętacie te historyjki, w których opiekunka usłyszała od rodziców dziecka, że nie mają w ogrodzie żadnego posągu anioła i że powinna uciekać? Właściciel posiadłości przy Dollize 67 chyba zbytnio wziął sobie do serca, gdyż uciekł stąd tak, że jego przyjaciele nie zdążyli mu wytłumaczyć, że ten pomnik jest prezentem zrobionym na wzór jego dawnej, szkolnej miłości której nawet nie pamiętał, ale która była znakomitą rzeźbiarką żądającą za swe usługi stosunkowo niewiele. Szukano go potem po całym świecie, lecz nie znaleziono. Dom zyskał złą sławę i dziś nie można już patrzeć z zabitych deskami okien na ogród. Nie byłoby zresztą na co patrzeć, natura zajęła co tylko chciała, ławki dawno już złamały się, czy zostały zniszczone, a z fontanny bez wody została tylko połowa. I tylko dziwnym trafem felerny pomnik anioła stał wciąż dumnie w samym centrum przed domem zwrócony z uniesionymi dłońmi w stronę głównej bramy, witający każdego wchodzącego.
I tylko pytanie co robił na nim Dachowiec w czarnym sweterku i szarych spodniach. W istocie może wyglądał nieco na złodzieja, choć białe włosy i poruszające się nerwowo uszka raczej nie wskazywały na profesjonalizm, a lazurowe oczka śledzące dokładnie, czujnie każdy szelest i szukające jakiegoś ratunku wykluczały całkowicie złe intencje! (Taa) Gdy tu trafił z początku jeszcze machał rękoma i próbował jakoś się sam wydostać, lecz wisząc na lewej ręce anioła nie był w stanie nic zrobić, szczególnie że sweter na którym wsiał skutecznie ograniczał jego ruchy.
- Panie posągu - Przerwał nagle, gdy kątem oka zobaczył kobiecą twarz anioła i zmieszał się chwilę, choć mówił do rzeźby. - Znaczy! Pani posągu, przepraszam, przepraszam! Bardzo by kotek prosił żeby kotka puścić bo kotek zostawił włączoną wodę na herbatę i mru... no i kotek musi tam wrócić i ją wypić! Ale pani posąg może też iść! Herbatka będzie pyszna, a poza tym kotek ma jeszcze świetny tort czekoladowy! Też poczęstuje! Tylko proszę mnie puścić! - Mówił ze szczerą nadzieją, w połowie nawet mając już łzy w oczach, rozgniewany milczącą obojętnością marmuru. Zakończył swój monolog zrezygnowanym i długim - Miaaaaaaau.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Marionette Wiek: 22 Rasa: Kotek z Czarnobyla Lubi: Dobrą herbatkę *-* Wzrost / waga: 167/45 Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg Znaki szczególne: dwa lwie ogony Pod ręką: Drewniany flet, sztylet Broń: Sztylet Bestia: Innocenza (Luna) Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.) SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
Dołączyła: 30 Maj 2015 Posty: 805
Wysłany: 12 Maj 2016, 12:31
Tym razem Marionette postanowiła udać się do Miasta Lalek. Dawno tam nie była. Może dlatego, ze za bardzo kojarzyło jej się z czasami, gdy mieszkała na ulicy? Kto to wie.
Spacerowała powoli, starając się omijać tłumy. Chciała się po prostu uspokoić po jej spotkaniu z Cyrkówką. Ale cóż....widocznie Szanowna Pani Hrabina już tak ma, że jako arystokratka powinna zachowywać się tak jakby wszyscy inni nie mieli żadnego znaczenia i tylko ona jedna robiła wszystko bez żadnego błędu. Ale cóż...nie myśl o tym Mari! Teraz masz spacerować z Luną!
Szła jednak nadal zamyślona i jedyne co odwracało jej uwagę od lochów w Różanej Wieży to jej małą towarzyszka. Szczeniak bardzo ochoczo biegał wokół dwuogoniastej kotki, a ta uśmiechała się na ten widok.
W pewnym momencie zorientowała się, że jest w dzielnicy miasta, której nie miała okazji nigdy zwiedzić. Słyszała jednak dużo ciekawych historii na ten temat. Na przykład na temat pewnego domu, obok którego stoi posąg przedstawiający anioła. Tam też miała zamiar się udać. Zawsze chciała zobaczyć ten posąg. Jakoś fascynują ją ludzie ze skrzydłami nawet skrycie marzyła o tym aby móc latać. Ale to było bardzo dawno. W czasach gdy była jeszcze niewolnicą. Gdy marzyła o wolności, a patrząc na latające ptaki w ogrodzie, zawsze wierzyła, że to właśnie możliwość latania dałaby jej takową.
Bez namysłu więc postanowiła odnaleźć posąg mając nadzieję, że plotki nie są prawdziwe i nie ma tam żadnych duchów, bo tych jak na razie miała dość.
Godność: Abdio Wiek: Duuuużo, to znaczy nie dużo właściwie... Rasa: Dachowiec Wzrost / waga: 165 i waga odpowiednia do wzrostu Aktualny ubiór: * Bestia: Reille Nagrody: Bezdenna Sakwa, Czarodziejska Wstęga
Dołączył: 05 Sty 2011 Posty: 73
Wysłany: 15 Maj 2016, 20:50
- Mru, mru, mru.
Śpiewał sobie Abdio raz za razem, licząc że ktoś w końcu go usłyszy. Nawet czasem widział jakieś cienie mijane to z jednej, to z drugiej strony. Właściwie to nikt go nie słyszał, a on biedny sobie wisiał. Już nawet przestał zagorzale machać rękoma, nogami i ogonem. Nawet jego kocie uszka opadły i tylko wisiał. Dorobić mu tylko pętle na szyi i wyglądałby całkiem jak powieszony. Może powiesili go za piractwo? Ponoć ten temat jest bardzo popularny w jakichś odległych rejonach Krainy Luster. Słyszał nawet opowieści od gości w jego Kawiarence. Nie wiedział jednak do końca kim są Ci piraci i dlaczego są tacy niemili. Sądził jednak, że problemem tego jest zapewne brak czekolady. Może po prostu tam w Otchłani cała czekolada wyparowała? Zostały tylko żelki, a każdy wie, że żelki nie tworzą tak wielkiej ilości szczęścia i zjeść ich trzeba więcej by się uśmiechnąć szeroko. Skąd to wiadomo? To jasne jak słoneczko, że aż oślepia ignorantów swym blaskiem! Czekoladę jeść można na różne sposoby! Pogryźć, czkać aż się rozpuści, wypić jako gorącą czekoladę, potrzeć na jakieś ciasto, polać nią owoce. Żelki zaś tylko na jeden! Przez to z samej swej zasady były mniej uniwersalne i miały gorsze działanie niż wspomniana czekolada.
-Mru, mru, mru. - Mrukał tylko cicho, już nawet się nie ruszając i tracąc nadzieję, że ktoś lub sam pomnik go uwolni. Przecież on jeszcze dziś się nie kąpał trzeci raz! Czuł się brudny...
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Marionette Wiek: 22 Rasa: Kotek z Czarnobyla Lubi: Dobrą herbatkę *-* Wzrost / waga: 167/45 Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg Znaki szczególne: dwa lwie ogony Pod ręką: Drewniany flet, sztylet Broń: Sztylet Bestia: Innocenza (Luna) Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.) SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
Dołączyła: 30 Maj 2015 Posty: 805
Wysłany: 1 Sierpień 2016, 15:45
Mari szła sobie spokojnie, co jakiś czas rzucając Lunie patyk, który psina przyniosła jej kilka chwil wcześniej.
Takiego spaceru potrzebowała, żadnych problemów, żadnych dziwnych ludzi, żadnych przyg....ale zaraz...co to?
Na poszukiwanym posągu coś wisiało. A może to znowu jakaś zjawa? Mari nastawiła szybko uszu. Usłyszała tylko ciche mruczenie.
- Hej - zawołała podbiegając do posągu - Nic Ci nie jest?
Zaczęła się rozglądać za jakimś sposobem aby zdjąć kociaka z posągu. Szybko wdrapała się na niego i siadając na ręce posągu zdjęła delikatnie chłopca, który wyglądał jakby stracił już nadzieję na to, że ktoś go tam znajdzie.
Gdy postawiła go bezpieczne na ziemi i poprawiła mu sweterek zapytała z lekkim uśmieszkiem, jednocześnie sprawdzając czy kociakowi nic się nie stało.
- Jak się tam dostałeś? - przyglądała się mu uważnie, poruszając swoimi ogonkami. - zgubiłeś się, czy ktoś Ci zrobił nieładny żart. Jeśli ktoś Ci to zrobił to chodź poszukamy ich i powiemy, że to nie było śmieszne.
Upewniwszy się, że nic mu nie jest, wyprostowała się.
- Jestem Mari - podała mu swoją puchatą łapkę - a to Luna - dodała pokazując na małą Innocenzę.
- A jak Ty się nazywasz kotku?
Godność: Abdio Wiek: Duuuużo, to znaczy nie dużo właściwie... Rasa: Dachowiec Wzrost / waga: 165 i waga odpowiednia do wzrostu Aktualny ubiór: * Bestia: Reille Nagrody: Bezdenna Sakwa, Czarodziejska Wstęga
Dołączył: 05 Sty 2011 Posty: 73
Wysłany: 7 Sierpień 2016, 14:34
- Mruu. Kotkowi nic nie jest, tylko pani posąg nie chce kotka puścić!
Powiedział nawet nie podnosząc wzroku tylko gapiąc się w ziemię. W sytuacji, w której się znalazł - gdy jego sweterek się rozciągał, a on nie mógł zejść, do tego czuł się niemal skrępowany przez własne ubrania, kamyki i kilka listków oraz przedzierające się przez chodnik źdźbła trawy wydawały się być niezwykle ekscytujące. Dostrzegł nawet małego robaczka, słodkiego żuczka, który szybko przemykał od jednej dziury do drugiej.
Dopiero po chwili, gdy był ściągany uniósł głowę i podniósł uszka, szeroko otwierając oczy ze zdziwienia.
- Mru?
Gdy znalazł się na ziemi nie odpowiedział jednak od razu. Najpierw poprawił sweterek i spostrzegł z przerażeniem, że wydaje się on być o pół rozmiaru większy niż jeszcze pół godziny temu. Widać było na jego twarzy - szczególnie w oczach - smutek z tego powodu. Stąd nie mówił z typowym dla siebie entuzjazmem.
- Mru... Kotek szedł sobie ścieżką i patrzy, a tu pani posąg! I pani posąg była brudna! To kotek postanowił, że pomoże i umyje! Ale jak Kotek wszedł, to chyba pani posąg się nie spodobało i spadł i ... i został złapany! - Tu zaczął machać rękami i pokazywać na anioła i na trzymającą go jeszcze przed chwilą rękę. - I kotek spadł i prosił panią posąg, żeby puściła! Ale się nie udało i kotek wisiał. Mru.
I po chwili zobaczył puchatą łapkę. To było dziwne. Jego dłoń miała palce i była po prostu ludzka. A tutaj był kotek, który był bardziej kotkiem od niego. Przez chwilę Abdio zaczął nawet wątpić w swoją kotkowatość! Przecież widział kiedyś panią, która nie była kotkiem jak on, a miała uszka i ogonek! Może on też jest taką podróbką? Zrobiło mu się jeszcze smutniej. Pomachał jednak głową i podał swoją rączkę. Jednak gdy tylko dotknął futerka na jego twarzy pojawił się uśmiech, a w oczach gwiazdki.
- Ale fajne! Wydał z siebie dźwięk, który z daleka mógłby być wzięty za miauczenie. Potem szybko schylił się i zobaczył na puchatą Innocenzę.
- Piesek! Kotek lubi pieski, chyba że na niego szczekają i chcą zjeść. Mru. Kotek nie lubi piesków, które chcą go zjeść! A. Kotek się nie przedstawił. - Ostatnie zdanie wypowiedział wstając i przestając wpatrywać się w Lunę. Nie miał w końcu na tyle odwagi, by jej dotknąć, choć jej puchatość bardzo do tego zachęcała.
- Kotek ma na imię Abdio! Tak, to jest kotka imię. ładne, prawda? Mru. Kotek je bardzo lubi!
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Marionette Wiek: 22 Rasa: Kotek z Czarnobyla Lubi: Dobrą herbatkę *-* Wzrost / waga: 167/45 Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg Znaki szczególne: dwa lwie ogony Pod ręką: Drewniany flet, sztylet Broń: Sztylet Bestia: Innocenza (Luna) Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.) SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
Dołączyła: 30 Maj 2015 Posty: 805
Wysłany: 15 Sierpień 2016, 15:10
Spojrzała mu w oczka - czemu się smucisz? - po chwili jednak zorientowała się, że kociak musiał naciągnąć sobie sweterek, w gdy tak sobie dyndał.
- Jeśli chcesz to mogę Ci kupić nowy dobrze? - zapytała niepewnie i pogłaskała kotka po głowie.
Upomniała go też aby następnym razem uważał jak będzie chciał czyścić jakieś rzeźby, w końcu może sobie zrobić coś poważniejszego niż naciągnięcie sweterka. Cieszyła się jednak, że tym razem nic takiego się nie stało. I że skończyło się tylko na zniszczeniu odzienia.
Uśmiechnęła się jednak gdy Dachowiec zafascynował się jej futerkiem. Dawno nie spotkała nikogo, komu by się ono podobało. A gdy zobaczyła reakcję na Lunę, kucnęła i podała mu ją.
- Nie bój się, ona Cię nie ugryzie - powiedziała z uśmiechem.
Innocenza tylko powąchała go i rzekła
- Ale on jest śmieszny i ładnie pachnie!
Gdy kociak w końcu się przestawił Mari wstała i rozejrzała się.
- Może zajdziemy kupić Ci sweterek i odprowadzę Cie do domu, żeby żaden niewdzięczny posąg już Cię nie złapał?
Wyciągnęła łapkę i chciała udać się do najbliższego sklepu ze sweterkami.
Godność: Abdio Wiek: Duuuużo, to znaczy nie dużo właściwie... Rasa: Dachowiec Wzrost / waga: 165 i waga odpowiednia do wzrostu Aktualny ubiór: * Bestia: Reille Nagrody: Bezdenna Sakwa, Czarodziejska Wstęga
Dołączył: 05 Sty 2011 Posty: 73
Wysłany: 31 Sierpień 2016, 00:32
Gdy Abdio usłyszał, że może dostać nowy sweterek to, nie zważając na rękę na swojej głowie, od razu podskoczył machając rękoma po bokach.
- Kotek chce! Kotek chce! Mru. Kotek uwielbia sweterki, bo są mięciutkie i miłe w dotyku i takie cieeeeeepluuuuutkie.
Mówił niezwykle radośnie, jakby całkowicie zapominając o całym świecie. W zasadzie Mari mogła nawet przez chwilę zacząć się zastanawiać, czy nie zapomniał o jej obecności. Jego oczy w końcu powędrowały gdzieś w bok. Gdy zamilkł pozostał w tej pozycji, jakby się nad czymś zastanawiając. Myśląc tak intensywnie, ze nie zwrócił nawet uwagi na kolejne słowa.
Z transu wyrwało go dopiero przypomnienie posągu anioła, który wciąż był za jego plecami. Wtedy nagle obrócił się i spojrzał, czy czasem nic nie próbuje go chwycić. Można było to zauważyć choćby po tym, że jego ręce powędrowały na plecy, jakby próbując się zasłonić.
- Tak, kotek nie lubi być łapany przez posągi. Kotek był miły i powiedział, ze da pani posąg herbatkę... Albo czekoladę! Kotek nie pamięta już. Kotek robi naprawdę dobrą czekoladę! Ostatnio zjadł całą! I potem trzeba było zrobić znowu! Widzisz! Kotka czekolada jest dobra!
Przestał już co prawda machać rękoma. Teraz stał tyłem do dziewczyny i mówił do niej, zerkając niepewnie na rzeźbę.
- Kotek może dać czekoladkę, ale kotek chcę uciec stąd bo kotek nie chce stracić kolejnego sweterka! - Co prawda spytany o to dlaczego miałby stracić kolejny, skoro jeszcze się nie przebierał zastanowiły się. Jednak była to tylko prosta wymówka, żeby wyjaśnić jakoś swój strach przed ponownym utknięciem. Każdy bowiem wie, że koty nie lubią znaleźć się w sytuacji bez wyjścia, nawet jeżeli uwielbiają pudełka.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Marionette Wiek: 22 Rasa: Kotek z Czarnobyla Lubi: Dobrą herbatkę *-* Wzrost / waga: 167/45 Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg Znaki szczególne: dwa lwie ogony Pod ręką: Drewniany flet, sztylet Broń: Sztylet Bestia: Innocenza (Luna) Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.) SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
Dołączyła: 30 Maj 2015 Posty: 805
Wysłany: 31 Sierpień 2016, 11:38
Kotka uśmiechnęła się szeroko widząc jak bardzo kociak kocha sweterki. Już miała go prowadzić do najbliższego sklepu gdy ten rozgadał się na temat czekolady. Naprawdę musiał ją uwielbiać, gdyż pysio mu się nie zamykał. Uśmiechała się więc tylko i słuchała go grzecznie, co jakiś czas przytakując.
Ruszyła powoli w stronę wyjścia z tego labiryntu.
- Może kiedyś mnie poczęstujesz tą swoją pyszną czekoladką? - zapytała gdy kociak zrobił chwilę przerwy na złapanie oddechu.
- I spokojnie, nie stracisz kolejnego sweterka - zaśmiała się lekko - tylko pamiętaj, żebyś w sweterkach nie chodził już po posągach dobrze?
Zawołała Lunę, która zajęła się przeszukiwaniem pobliskich krzaków i podała swojemu nowemu towarzyszowi łapkę aby poprowadzić go do najbliższego sklepu ze sweterkami. Ona nie rzucała słów na wiatr. Skoro obiecała mu, że kupi mu nowy sweterek to tak też zamierzała robić. Po prostu nie mogła patrzeć na to, że Abdio płaczę przez to, że jego ubranko się naciągnęło. Wydawało jej się to trochę śmieszne, jednak nie miała zamiaru tego mówić na głos. W końcu też nie wypada prawda?
Gdy tylko kotek chwycił ją za łapkę ta ruszyła w stronę sklepu z ubrankami, który słynął z dobrej jakości towarów. Mając nadzieję, ze Abdio znajdzie tam coś dla siebie.
Godność: Abdio Wiek: Duuuużo, to znaczy nie dużo właściwie... Rasa: Dachowiec Wzrost / waga: 165 i waga odpowiednia do wzrostu Aktualny ubiór: * Bestia: Reille Nagrody: Bezdenna Sakwa, Czarodziejska Wstęga
Dołączył: 05 Sty 2011 Posty: 73
Wysłany: 14 Wrzesień 2016, 19:04
Kotek stał jeszcze przez chwile w jednym miejscu. Jego oczy było szerokie otwarte, jakby właśnie doznał szoku. Tak też zresztą wyglądał. Nawet nie zdał sobie sprawy, że kotka, którą spotkał gdzieś już poszła.
Szeptał za to pod nosem jakieś słowa, które z daleka mogły brzmieć niczym inkantacja jakiegoś zaklęcia bądź też mówienie językami. Dopiero gdy ktoś się zbliżył mógł zrozumieć, że wypowiadane słowa to żadne potworne zaklęcia, a coś zupełnie innego...
- To w czym kotek ma chodzić po posągach?
Powtarzane przez tak wiele razy, że tylko najuważniejsi i najwytrwalsi zdołaliby zliczyć. Dopiero po dłuższej chwili zdał sobie sprawę, że osoba, która przed nim stała, już przed nim nie stoi. Rozejrzał się nagle - ponownie wprawiony w osłupienie tą nagłą teleportacją i wtedy dopiero dostrzegł Mari.
Pobiegł za nią szybko i dopiero teraz przypomniał sobie o tym co mówiła wcześniej.
- Kotek poczęstuje! Ale kotek najpierw musi posprzątać, bo to wstyd jak tak nieposprzątane jest w Czarnym Mleczku. - Tu na chwilę przerwał, idąc już normalnym tempem. - Czarne mleczko to urocza nazwa, prawda? Kotek wybierał ale kotkowi ktoś powiedział, ze to głupia nazwa bo mleczko nie jest czarne, tylko białe. Ale kotkowi się podoba!
Godność: Palmira Rosarium; udając mężczyznę przedstawia się, jako Mir. Wiek: 24 Rasa: Upiorna Arystokracja Lubi: Muzykę, tańczyć przy ognisku, ozdoby do włosów, teatr, wspinać się po drzewach, samotne spacery Nie lubi: zasad, nudy Wzrost / waga: 168cm/55kg Aktualny ubiór: Biało-czerwona suknia, trzewiki. Pod ręką: shamisen, mieszek z pieniędzmi, manierka z wodą (przytroczone do biodra), flet
Dołączyła: 28 Kwi 2015 Posty: 36
Wysłany: 14 Luty 2017, 05:37
Maszerowała po ulicach miasta, nie bardzo myśląc nad tym dokąd zmierza. Zastanawiała się tylko czy nie pora wracać do domu, ale gdy robiła w głowie listę argumentów 'za', dochodziła do wniosków, że jest punkt jest tylko jeden i do tego mało przekonujący: bo rodzice nie chcą, żeby się włóczyła. A więc nie wróci! Przynajmniej nie w tej chwili. Będzie się włóczyć, a co! Kto jej zabroni? Zobaczą ją, jak już się zmęczy. Albo zgłodnieje. Tak, tak, wtedy będzie dobry moment.
Chociaż gdy tak maszerowała bez większego celu, zaczęła odczuwać zmęczenie. Nogi ją bolały. Gdy się zatrzymała na chwilę przerwy, zorientowała się, iż zawędrowała do jakiegoś opuszczonego domu. Wątpiła bowiem, żeby ktoś mieszkał w tak zapuszczonym budynku. Gdyby posiadłość należała do niej, to najchętniej by go zburzyła i zbudowała coś nowego i pięknego. Albo w ogóle by się nie przejęła i zapomniała o, i tak już opuszczonym, miejscu. Było to bardzo naiwne myślenie, ale Palmira nigdy nie uświadczyła biedoty w jakimkolwiek sensie. Nigdy jej u nikogo nie widziała, a jeśli już, to kazano jej odwrócić wzrok, albo wmawiano, że to tylko szaleńcy tak żyją. Według niej pieniądze nie były niczym trudnym do zdobycia, mimo że sama nigdy niczego nie zarobiła.
Mimo wszystko, uznała, że wymarła posesja jest odpowiednia, by mogła chwilę odpocząć. Nie wydawała się strzeżona, a ogród, choć wymarły, był otwarty. Był okropny w porównaniu do zadbanego ogrodu w jej rodzinnej posiadłości. Ten w domu Palmiry, jest niemal w całości osnuty w bieli, i dziewczyna go wprost uwielbiała. A to wciąż było nic w porównaniu do ogrodów Arcyksięcia! Nie znosiła arystokratycznych przyjęć, ale z chęcią chodziła na te organizowane przez samego Tyka.
No ale nic, nawet jeśli miejsce było obskurne, mogła coś na to zaradzić odrobiną wyobraźni i sztuki. Usiadła więc pod posągiem anioła, wzdychając z ulgi, kiedy mogła wreszcie ulżyć nogom. Wyciągnęła swój instrument i z jego trzech strun zaczęła wydobywać melodyjne dźwięki. Piosenka była delikatna, w żadnym razie namolna. Wydawało się wręcz na miejscu, by ktoś począł teraz recytować podniosły i archaiczny poemat.
Ale nie było tu nikogo poza nią i posągiem.
Kobietą, która czuła się nieswojo w swojej własnej skórze, do tego stopnia, że przebrała się za mężczyznę i tak paradowała po mieście, udając wędrownego grajka, oraz anioł, nigdy nieożywiony i zaklęty w czasie.
_________________ Who is that girl I see, staring straight back at me? Why is my reflection someone I don't know?
Godność: Abigail Wiek: 7 lat Rasa: Upiorna Arystokratka Lubi: Puchate zwierzaczki i słodycze Nie lubi: Gorzkiego, jak ktoś komuś robi krzywde Wzrost / waga: 110cm/23kg Aktualny ubiór: http://i.imgur.com/tE7OczY.jpg Znaki szczególne: Malutkie, czerwone spiralne rogi Pod ręką: Pluszowy królik Broń: Uśmiech! Bestia: Magiczny Kapeluterek Nagrody: Zegarmistrzowski przysmak (1szt.), Prezentełko, Kula Pomocna, Kosmata Brosza Stan zdrowia: Zdarte kolanka i mały guz z tyłu głowy SPECJALNE: Pomoc Administracji
Dołączyła: 05 Lut 2017 Posty: 95
Wysłany: 14 Luty 2017, 09:49
Gdy tylko wyszła z parku, usiadła na jakimś pieńku, zdjęła swoje pantofelki. Czym prędzej zsunęła zakolanówki i zdjęła to coś co przylepił jej do zdartych kolan pan Ben, krzywiąc się przy tym. Dziewczynka wiedziała że mężczyzna chciał dobrze Dlatego też nic nie powiedziała gdy przyklejał jej to coś. Teraz wyciągnęła z zawiniątka które ze sobą niosła, butelkę z wodą. Odkręciła ją i najpierw się napiła. Następnie polała nią zdarte kolana. Nie miała przy sobie nic czym mogłaby zacerować zakolanówki więc zwinęła je i wsadziła na miejsce butelki.
Podciągnęła kolana pod brodę i siedziała tak dłuższą chwilę.
– Co powinnam teraz zrobić Nana? Smutno mi bez Ciebie..- powiedziała smutno. Z jej oczu leciały łzy. Po spotkaniu z panem Benem dotarło do niej w końcu że już nigdy Nana jej nie przytuli. Już nigdy się nie zobaczą, a Abi nigdy nie wróci do domu. Siedmioletnie dziecko zdane tylko i wyłącznie na siebie.
Abigail wiedziała że i mama i Nana są teraz w niebie i na nią patrzą. Wytarła więc swoją zapłakaną buźkę i uśmiechnęła się w niebo. Nie może ich przecież smucić! Pewnie się martwią gdy widzą jak płaczę
Schowała swoje rzeczy, wstała i ruszyła dalej. Żałowała że nie ma z nią pana Lisa. Pewnie byłoby im lepiej razem. Czy i jego już więcej nie zobaczy?
Zsunęła kaptur gdyż dookoła nie było już ludzi. Prawdę mówiąc nie lubiła go nosić. Nie rozumiała dlaczego musi zakrywać to co ma na głowie. Czy to coś złego że ma malutkie różki? Dachowcom przecież nie zabrania się pokazywania ich mięciutkich uszów.
- Głupia Nana! Dlaczego mnie zostawiłaś?- smutek przerodził się w złość na swoją opiekunkę. Przez to że się zamyśliła nie zwróciła uwagi na to że teren się zmienił. Nie była już w lesie a w jakiejś starej posiadłości. Czym prędzej założyła kaptur. Miejsce wyglądało smutno. Takie opuszczone i zaniedbane. Ogród był dziki. Wyglądał trochę jak polany na których Abi przechadzała się z panem lisem zbierając różne różności. Do jej uszu dotarła delikatna muzyka. Grana pewnie na gitarze. Przynajmniej tak to brzmiało. Dziewczynka zaciekawiona, ostrożnie ruszyła w stronę z której melodia dobiegała. Trochę się bała. Miejsce nie wyglądało przyjaźnie, jednak tak ładnie ktoś gra..W końcu zobaczyła anioła. Jej dziecięca wyobraźnia spowodowała że malutka najpierw ucieszyła się z radości. Nana mówiła że ludzie którzy idą do nieba czasami wracają tutaj jako ludzie ze skrzydłami. Anioły. Jednak gdy podeszła bliżej zrozumiała że to tylko posąg. Posąg pod którym ktoś siedział i tak ładnie grał. Nie wahała się ni chwili. Podeszła bliżej. Dużo bliżej. Był to bardzo ładny pan. Gdyby nie ubrania pomyślałaby że to kobieta.
- Dobry wieczór. To pana dom? Bardzo ładny, i ten anioł też taki ładny. Ale dlaczego jest tu tak smutno?- Kucnęła przed grajkiem, słuchając z przyjemnością jego grania.
Godność: Palmira Rosarium; udając mężczyznę przedstawia się, jako Mir. Wiek: 24 Rasa: Upiorna Arystokracja Lubi: Muzykę, tańczyć przy ognisku, ozdoby do włosów, teatr, wspinać się po drzewach, samotne spacery Nie lubi: zasad, nudy Wzrost / waga: 168cm/55kg Aktualny ubiór: Biało-czerwona suknia, trzewiki. Pod ręką: shamisen, mieszek z pieniędzmi, manierka z wodą (przytroczone do biodra), flet
Dołączyła: 28 Kwi 2015 Posty: 36
Wysłany: 14 Luty 2017, 22:12
Kiedy grała na instrumencie, w jej wyobraźni ogród ożywał. Martwe winorośle nagle budziły się do życia, oplatając swoimi pnączami ruinę fontanny, ściany opuszczonego domu oraz ziemię naokoło posągu. W swoich myślach nie próbowała przywrócić ogrodu do jego dawnej świetności, wręcz przeciwnie. Odczuwała coś w rodzaju gloryfikacji śmierci, szukała piękna w tym opuszczonym gaju i z jego zgliszcz zapragnęła uczynić groteskową otoczkę. Pomnik dla tego, co minęło, ale pomnik ten miał być iście seraficzny. Tak jak anioł, który dumnie stał nad Palmirą, obejmując swym wzrokiem rumowisko. Również i skrzydlata postać w wyobraźni Upiornej otrzymała swój dech życia. Oczy zatrzepotały rzęsami, a skrzydła poruszyły się niespokojnie, jakby figura zastanawiała się czy może odlecieć, czy też powinna zostać w swym opuszczonym świecie.
Melancholia i niejakie uniesienie bardzo dobrze wpływały na Palmirę i jej zdolne palce. Dzięki temu wszystkiemu była w stanie przekazać swoje emocje w muzyce, co tylko potęgowało wrażenia, które nią w tej chwili rządziły.
Dlatego dopiero po chwili zorientowała się, że to co rusza się tuż koło niej, to wcale nie jest jej własny wymysł, ale rzeczywistość. I nie było to 'coś', a prawdziwa istota. Bardzo malutka, oceniła Palmira, gdy wreszcie udało jej się odrobinę skupić na jawie. Wciąż grała, przypatrując się dziewczynce zamglonym spojrzeniem. Przerwała dopiero wtedy, gdy szczerze uznała, iż pieśń shamisen się zakończyła.
Próbowała zorientować się na powrót w sytuacji, uzmysławiając sobie, że powoli wraca do ruiny posiadłości. Bardzo martwej i bardzo opuszczonej ruiny. Aż zdumiało ją jak bardzo potrafiła myślami i muzyką uciec od rzeczywistości.
Gdy wreszcie doszło do niej, że usłyszała wcześniej pytania, na które w dalszym ciągu nie odpowiedziała, zaśmiała się serdecznie. Och, dzieci są takie urocze!
- Skądże! Ten dom nie należy do nikogo, a przynajmniej nie wygląda na to, by ktoś o nim pamiętał.
Zastanowiło ją czy dziecku przypadkiem nie udzieliła się jej wcześniejsza melancholia. A jeśli tak, to znaczyło, że musiała być całkiem wyczulona i wrażliwa. To zaciekawiło Palmirę, bo jak do tej pory myślała o dzieciach, jak o raczej ślepych na świat. W każdym razie, nie wypadało zostawiać małej w takim stanie, prawda?
- Będzie tu smutno tylko, jeśli na to pozwolimy. A wiesz co ja myślę? Że w takich miejscach kryją się skarby. - Nachyliła się w stronę Abi, z łobuzerskim błyskiem w oku. - Myślisz, że masz w sobie poszukiwacza, mała? - Zakończyła, rzucając jej wyzwanie, zachęcając tym samym do zabawy.
Nawet przez myśl jeszcze jej nie przeszło, by się zastanowić skąd w ogóle wzięło się tu dziecko. Do tego bez żadnego nadzoru, bo nikogo więcej przecież tu nie widziała. Odpowiedzialność zdecydowanie nie była mocną stroną arystokratki.
_________________ Who is that girl I see, staring straight back at me? Why is my reflection someone I don't know?
Godność: Abigail Wiek: 7 lat Rasa: Upiorna Arystokratka Lubi: Puchate zwierzaczki i słodycze Nie lubi: Gorzkiego, jak ktoś komuś robi krzywde Wzrost / waga: 110cm/23kg Aktualny ubiór: http://i.imgur.com/tE7OczY.jpg Znaki szczególne: Malutkie, czerwone spiralne rogi Pod ręką: Pluszowy królik Broń: Uśmiech! Bestia: Magiczny Kapeluterek Nagrody: Zegarmistrzowski przysmak (1szt.), Prezentełko, Kula Pomocna, Kosmata Brosza Stan zdrowia: Zdarte kolanka i mały guz z tyłu głowy SPECJALNE: Pomoc Administracji
Dołączyła: 05 Lut 2017 Posty: 95
Wysłany: 15 Luty 2017, 18:43
Pan pod posągiem nie zareagował od razu. Widziała na jego twarzy że jest bardzo zamyślony. Zastanawiała się co on widzi grając taką smutną melodie.
Oparla brodę na kolanach. Ten pan naprawdę ma ładną buzie. Taką delikatną i kobiecą. Taką jasna skórę i ogniste włosy. Takie żywe. Prawie jak ognisko. Już wyciagala dłoń by ich dotknąć gdy mężczyzna otworzył oczy. No nie dosłownie oczywiście. Miał wcześniej otwarte oczy ale jakby zamglone. A teraz te oczy się ożywiły.
Nadal jednak grał melodie. Pasowała do tego miejsca. Trochę o nim opowiadała. A przynajmniej takie wrażenie odniosła dziewczynka.
Cofnęła wiec rękę i czekała aż melodia się skończy. Nie z racji że była brzydka. Raczej dlatego że robiło jej się smutno na serduchu. Jej małe serce było pełne żalu wywołanym stratą bliskiej osoby.
A nie chciała być smutna. Wiedziała ze mama i Nana by tego nie chciały.
Odpowiedź nieznajomego tez była smutna mimo ze się zaśmiał. Taki duży i piekny dom, duży ogród i taki ładny posąg a nikt się tym nie zajmuje? Abi była zdania że dom powinien być zawsze pełen słońca i ludzi. Którzy by się w nim bawili, gdzie wszyscy by się kochali i o siebie dbali. Gdzie byłoby dużo dzieci i ciasteczek i puchatych zwierząt.
Gdzie byliby mama i tata i by każda taka rodzina miała Nane która by wszystkich ganiała do obowiązków.
Nie mogła się nie uśmiechnąć rozmyślając o takim życiu. Zrobiło jej się ciepło w środku.
Skarby. Poszukiwanie. Brzmiało jak świetna zabawa!
Na jej poliki wstąpiły rumieńce i aż klasnela w dłonie.
Uwielbia się bawić! Nie raz z panem lisem w lesie bawili się w chowanego. Lis jest mistrzem! Tak się zawsze wtapiał w okolice i potrafił się zakopać pod liścmi! Abi rzadko kiedy potrafiła go znaleźć ale na tym właśnie polegała ta gra. Na szukaniu przyjaciela.
- mam! Jasne że mam! - odpowiedziała z zapałem. Już się nie może doczekać co to będzie! Skarby! Może znajdzie jakiś wyjątkowo ładny kamień? Albo na przykład jakąś stara rzecz która trzeba się zaopiekować?
Widząc uśmiech i błysk w oczach pana o ognistych włosach, odczuwala zniecierpliwienie.
- Jestem Abigail i chętnie się z panem pobawie! - uśmiechnęła się tak że wyszczerzyla zęby. Może ten dzień będzie jednak lepsiejszy?
Godność: Palmira Rosarium; udając mężczyznę przedstawia się, jako Mir. Wiek: 24 Rasa: Upiorna Arystokracja Lubi: Muzykę, tańczyć przy ognisku, ozdoby do włosów, teatr, wspinać się po drzewach, samotne spacery Nie lubi: zasad, nudy Wzrost / waga: 168cm/55kg Aktualny ubiór: Biało-czerwona suknia, trzewiki. Pod ręką: shamisen, mieszek z pieniędzmi, manierka z wodą (przytroczone do biodra), flet
Dołączyła: 28 Kwi 2015 Posty: 36
Wysłany: 16 Luty 2017, 02:25
Palmirę aż rozpierała dumę, że udało jej się rozweselić dziewczynkę. Tym bardziej, że mała miała takie urocze reakcje! Upiorna najczęściej miała do czynienia z innymi w trakcie różnych przyjęć arystokratycznych. Nawet, kiedy wybierała się na spacery w swoim męskim przebraniu, nie spotykała zbyt wielu ludzi. W każdym razie, na tych salonowych spotkaniach, zawsze kazano jej przebywać wśród rówieśników, w związku z tym, nie bawiła się z dziećmi. Te zawsze były zajmowane swoim własnym gronem i niańkami. A teraz wydało jej się to całkiem przyjemne, taka mała towarzyszka, z którą można się beztrosko pobawić.
- A ja jestem Mir i miło cię poznać, Abigail - przedstawiła się w odpowiedzi, po czym podniosła się na nogi i zarzuciła shamisen z powrotem na plecy.
- No dobrze, to gdzie by tu zacząć... - powiedziała w zamyśleniu, bardziej do siebie niż do dziewczynki. Rozglądała się po okolicy, szukając odpowiedniego miejsca. W głowie już miała plan działania, potrzebowała tylko... O, tam! Po bokach schodków, prowadzących do wejścia opuszczonego domu, kiedyś musiał rosnąć niewysoki żywopłot. Teraz były to wysuszone krzaki, wysokie mniej więcej tyle, co sama Abi.
- Chodź, sprawdzimy tam! - zachęciła dziewczynkę i skierowała ją ku rzeczonym krzakom. - Ty poszukaj z lewej strony, a ja z prawej.
Gdy upewniła się, że Abi nie patrzy, Palmira pogrzebała w kieszeniach swojego ubrania. Niedawno co spotkała Dachowca, który wszystko pod swoimi palcami zamieniał w słodycze. Przedziwne to było spotkanie. Ale dzięki temu, zagarnęła kilka cukierków i innych rarytasów, które teraz mogły jej posłużyć za skarb w poszukiwaniach! Całą garść kolorowych różności pozawieszała dyskretnie na gałązkach, zupełnie jakby ubierała choinkę. Starała się nie chować jednak ich zbyt głęboko, coby chaszcze nie pokaleczyły drobnych rączek Abigail, gdy weń sięgnie. Jeśli mała poszła na drugą stronę schodków, tak jak Palmira ją pokierowała, to nie powinna widzieć całego tego zabiegu.
Ale Palmira nie byłaby sobą, gdyby przekornie nie wyrządziła malutkiego psikusa. Tak więc zaczęła nagle krzyczeć, wkładając jedną rękę do krzaków aż do ramienia.
- Abigail! Pomocy! Coś mnie złapało! - I zaczęła udawać, jakby próbowała się wydostać, ale nie mogła. Tylko mały, dzielny poszukiwacz może uwolnić muzyka z tego niebezpieczeństwa!
_________________ Who is that girl I see, staring straight back at me? Why is my reflection someone I don't know?
Godność: Abigail Wiek: 7 lat Rasa: Upiorna Arystokratka Lubi: Puchate zwierzaczki i słodycze Nie lubi: Gorzkiego, jak ktoś komuś robi krzywde Wzrost / waga: 110cm/23kg Aktualny ubiór: http://i.imgur.com/tE7OczY.jpg Znaki szczególne: Malutkie, czerwone spiralne rogi Pod ręką: Pluszowy królik Broń: Uśmiech! Bestia: Magiczny Kapeluterek Nagrody: Zegarmistrzowski przysmak (1szt.), Prezentełko, Kula Pomocna, Kosmata Brosza Stan zdrowia: Zdarte kolanka i mały guz z tyłu głowy SPECJALNE: Pomoc Administracji
Dołączyła: 05 Lut 2017 Posty: 95
Wysłany: 16 Luty 2017, 14:17
Prawdę mówiąc dziewczynka nigdy nie bawiła się z nikim starszym od siebie. Dorośli zazwyczaj byli zapatrzeni w swoje obowiązki nie mieli czasu na charce z dziećmi. Więc się same sobą zajmowały. Abigail wraz z dziećmi z okolicy w każde sobotnie popołudnie spotykali się na placu. Tam ustalali podczas smiechow i krzyków w co będą grali, dzielili się na drużyny i razem korzystali ze swojej obecności.
Dziewczynka zawsze z niecierpliwością wyczekiwala tego dnia. Na początku to że zawsze nosiła kaptur było powodem szeptow za jej plecami ale później dzieci przestały zwracać na to uwagę. Te soboty były takie miłe i radosne!
Jej małe serduszko znowu zabolało. W te sobote nie spotka się z nimi. Westchnęła cichutko by przypadkiem mężczyzna tego nie usłyszał.
Gdy ten wstał i się przedstawił na powrót się uśmiechnęła. To teraz nie ważne. W końcu będzie teraz szukać skarbów z panem Mirem! Zaczynała być głodna więc jak skończą podzieli się z nim swoją drożdżowką. Ciekawe czy mu zasmakuje. Albowiem Abi sama ją upiekla! Nie była idealna z wyglądu ale dziewczynka miała nadzieję że smakuje jak te z piekarni pani Natalii.
Z uwagą obserwowała jak Mir rozmyśla. Nieobecny wzrok mężczyzny był ładny. Trochę jak tych panów naukowców z książek które Abi czytała.
Gdy Mir nagle się ożywił i wskazał miejsce do którego pójdą Abi podskoczyla lekko. Zapatrzyla się w ladnego pana przez co się wystraszyła trochę. Jednak już po chwili na jej buzie wstapily rumience i czym prędzej poszła na "swoją" stronę krzaków. Były równie duże co ona sama! Czuła się teraz taka mala! A jeszcze nie tak dawno cieszyła się ze przybyły jej 3 cm od ostatniego mierzenia! Nie była pewna czego powinna szukać więc szła przygarbiona z uwagą patrząc dookoła. Musi tu coś być skoro pan Mir wskazał akurat to miejsce!
I akurat gdy coś kolorowego jej mignelo w krzakach usłyszała krzyk mężczyzny!
Przewróciła się zaskoczona ale nie zważając na to ze przy upadku pokaleczyla sobie policzek, wstała i biegiem ruszyła do niego.
Gdy dobiegła Mir się szarpal z krzakiem.
O nie! Coś go wciąga do środka! A co jeśli w środku jest wielka dziura która go zje?!
Dziewczynka mimo że przestraszona stanęła dzielnie przy Mirze. Podciągnęła rękawy kimona i unosząc ręce w górę przywołała z ziemi pięć wielkich pnączy. Oplotla nimi mężczyznę w pasie i wyrwała potworowi z krzaków. Następnie postawiła go kawałek dalej a z pnączy uformowala coś jakby ścianę by zabezpieczyć ich oboje orzed następnym atakiem. Dziewczynka ciężko oddychala i trzesly się jej trochę ręce.
- Nie wolno nikogo krzywdzić! Złe krzaki! - krzyknęła w stronę żywopłotu. Utrzymywała pnącza póki było trzeba.
Nie zauważyła że spadł jej przy tym kaptur. A wraz z jego zniknięciem na głowie dziewczynki można było dostrzec dwa małe, czerwonawe i lekko zakrzywione różki. Sekret który miał zostać w ukryciu.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!