• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Namalowana Pustynia » Las Czterech Pór Roku
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Lwie Serce

    Godność: Dagaslani
    Wiek: 106 wiosen
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: Mięso, słońce
    Nie lubi: Słodkiego, niespodzianek, nocy
    Wzrost / waga: 172/58
    Aktualny ubiór: Jakieś wisiorki z kłami zwierząt i nic więcej
    Znaki szczególne: Tatuaż (tribal na prawym ramieniu), złote oczy
    Zawód: Dzikuska na pełen etat
    Pod ręką: Dwa topory,
    Broń: Dwa topory, sztylet
    Stan zdrowia: Rany cięte na karku i plecach opatrzone bandażem
    Dołączyła: 26 Wrz 2016
    Posty: 117
    Wysłany: 30 Wrzesień 2016, 18:18   Las Czterech Pór Roku

    Las Czterech Pór Roku jest podzielony na cztery części. Każda równie gęsta, pełna krzaków, paproci, krzewów o drzewach już nie wspominając. Zobaczenie nieba w innej cześci niż zimowej jest wręcz niemożliwe. Powietrze ciężkie i wilgotne. Urodzaj zwierząt, nieliczne strumienie może znajdziesz tu ze dwie rzeki. Magiczny las jednak co dziwne.. Nie znajdziesz tu ani jednego ptaka.

    Zimowa Część - Nagie śpiące drzewa, typowo zimowe puchate zwierzaki. Panuje tu wieczna zima.
    Jesienna Część - Ciepłe barwy, deszcz liści spadających z drzew, grzyby kryjące się wśród mchu, zwierzęta są tu trochę bardziej ospale w powietrzu po prostu czuć jesień. Wieczną jesień.
    Wiosenna Część - pszczoły bzycza, motyle fruwaja, kwiaty kwitna na drzewach jak i te na lodyzkach. Trawa jest tu soczyście zielona a w powietrzu unosi się intensywny zapach kwiatow. Zwierzeta sa tu naprawdę energiczne.
    Letnia Część- owoce pojawiają się na drzewach, kwiaty w pelni rozwinięte, trawa trochę zoltawa, dookoła panuje trochę atmosfera milosci (toz to okres godowy pewnych gatunków), ogolnie atmosfera lekko leniwa.

    JY5oipp.jpg
    Plik ściągnięto 7 raz(y) 186,83 KB

     



    Lwie Serce

    Godność: Dagaslani
    Wiek: 106 wiosen
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: Mięso, słońce
    Nie lubi: Słodkiego, niespodzianek, nocy
    Wzrost / waga: 172/58
    Aktualny ubiór: Jakieś wisiorki z kłami zwierząt i nic więcej
    Znaki szczególne: Tatuaż (tribal na prawym ramieniu), złote oczy
    Zawód: Dzikuska na pełen etat
    Pod ręką: Dwa topory,
    Broń: Dwa topory, sztylet
    Stan zdrowia: Rany cięte na karku i plecach opatrzone bandażem
    Dołączyła: 26 Wrz 2016
    Posty: 117
    Wysłany: 30 Wrzesień 2016, 20:38   

    Oblizala pysk, ścierając tym z niego posoke. Nie była głodna. Ostatnio dziwnie się czuła. Kaki nadal nie wracał. Ile minęło? 11?12 lat? Cholerny Kaki. Jak wróci to go ugryzie. Tak. Nic sobie nie zrobi nawet z tych jego dziwnych mgiel co bolą. Kiedyś założył jej jak spała takie skórzane coś,co potem ją bolalo całą gdy robiła coś źle. Ale potem zniknęło. Dziwne.
    Pazurami rozciela kolejny płat skóry tygrysa. Trudno było. Niby był stary. Ale walczył. Do końca. Zaimponowal jej, szkoda ze umarl. Gdyby nie umarł Lani zrobilabt go swoim samcem. Może lepiej było by jakby jednak mu nie łamała tych tylnich nóg...
    Odgryzla kolejny płat miesa, rozbryzgujac krew dookoła. Niedługo słońce zajdzie. Musi się pospieszyć i wrócić do ruin. Nie miała już tam legowiska. Spadła na niego cegla. Wieeelka ciezka cegla. Lani nie mogla jej ruszyć. Ona wielka Lani.
    Przełknęła słodkie mięsiwo a jej ogon drgnął. Noc jest zła. Kaki zawsze tak mówił. Ale dlaczego? Dlaczego noc jest zła? Uważnie nasłuchiwała śpiewu lasu.
    _________________
     



    Zwierzomachina

    Godność: Alkis
    Wiek: Około 30 lat
    Rasa: Mało zabawny Cyrkowiec
    Lubi: Surowe mięso, szum wiatru, latać, polować, ścigać uciekające ofiary, obserwować, naśladować dźwięki
    Nie lubi: MORII i wszystkiego co z nią związane
    Wzrost / waga: 195 cm / 109 kg (na czczo)
    Aktualny ubiór: Przepaska biodrowa, karwasze i nagolenniki (z grubej skóry). Głowę i plecy osłania stalowy hełm specjalnej konstrukcji. Wzmocnienie na brzegach skrzydeł.
    Znaki szczególne: Ptasi łeb, wielkie i mocne skrzydła, blizny na całym ciele po stoczonych walkach o pożywienie i postrzałach
    Zawód: Drapieżnik
    Pod ręką: Tęczowy kamyk na sznurku
    Broń: Szpony i dziób
    Stan zdrowia: Konający
    Dołączył: 23 Kwi 2016
    Posty: 66
    Wysłany: 1 Październik 2016, 01:39   

    Wiatr czule czesał pióra na jego barkach i przy dziobie. Strumień powietrza wypełniał nozdrza słodkim zapachem wolności. Niestety, teraz ani ukochany wiatr, ani wspaniała wolność go nie obchodziły.
    Szukał pożywienia.
    Instynkt nakazywał znaleźć ofiarę, zabić ja i pożreć. Zatem szukał. To machając skrzydłami jak kruk to szybując na podobieństwo orłów, potwór przemierzał niebo Krainy Luster.
    Szukał pożywienia.
    Starał się węszyć. Wyczuć choć nutkę tak dobrze znanego mu zapachu krwi. Choć cząstkę niesionej z wiatrem obietnicy posiłku.
    Udało się!
    Najpierw poczuł delikatne łaskotanie w nozdrzach i na języku. Później, gdy zapach nieco przybrał na sile, poczuł metaliczny smak tuż u nasady języka. Następnie, gdy skierował się ku Namalowanej Pustyni, zapach krwi i mięsa niesiony przez wiatr od strony dziwnego lasu na horyzoncie stał się na tyle wyraźny, że wygłodniała bestia mogła rozpoznać co zaszło. Ktoś lub coś zabiło ofiarę-pożywienie gdzieś pomiędzy złotymi drzewami dziwnego lasu. Był głodny a ten zapach przyciągał go jak magnes.
    Wleciał w las podążając za zapachem, który kusił i obiecywał ucztę. Drzewa rosły tu dość gęsto ale przyzwyczaił się do latania po lesie i między drzewami. Gdzieś wewnątrz niego rosło przeczucie, że jest u siebie. Dziwne uczucie-przeczucie wywodzące się gdzieś z głębi. Nie potrafił rozpoznać, czym jest ani co oznacza. Po prostu było.
    Zmierzał w kierunku pożywienia.
    Co jakiś czas przysiadał na gałęziach by złowić cząstki smakowitego zapachu. Mimowolnie zaczął poruszać dziobem. Wyobrażał sobie, że szarpie, rozrywa i połyka ofiarę.
    Starał się lecieć pod wiatr. Wtedy do jego nozdrzy doszedł jeszcze jeden zapach. Przytłumiony przez głód ale dalej obecny w okolicy. Zapach feromonów dużego kota. Uchylił dziób wciągając jednocześnie powietrze przez paszczę i jamę nosową. Zapach dotarł do narządu przylemieszowego. Zdrowa samica. Agresja. Zadowolenie. Zaniepokojenie.
    Nie obchodziła go Samica-przeciwnik. Obchodziła go jej zwierzyna. Poza tym, ten las będzie dobry na nowe legowisko a samica-zagrożenie tylko przeszkadza. Pożera zwierzynę. Samica-wróg. Musi odejść lub zginąć. Samica-ofiara.
    Aby nie dać się usłyszeć, stwór będąc jeszcze daleko od miejsca, gdzie znajdowało się źródło zapachów, podniósł z ziemi kawał gałęzi. Nic specjalnego, zwykły kawał drewna o średnicy około 20 cm i długości około 40 cm. Nie będzie nim walczył. Nie umie walczyć kijem-patykiem. Do walki są szpony, pazury i dziób a nie śmieszne kije-patyki.
    Ponownie wzniósł się w korony drzew za pomocą kilku ruchów skrzydeł.
    Zachowywał absolutną ciszę.
    Zmierzał ku źródłu zapachu powoli, kierując się pod wiatr. Wiatr-przyjaciel, wiejący od strony ofiary nie pozwoli go wyczuć.
    Podkradał się w koronach drzew co raz bliżej celu i pożywienia.
    Coś mu mówiło, że samica-drapieżnik, nawet jeśli będzie wietrzyć górnym wiatrem, to wśród takiej ilości krwi a w dodatku pod wiatr nie da rady go wyczuć.
    W końcu ją zobaczył.
    Powoli, niemal pełznąc by nie zakłócać ciszy zajął miejsce prawie naprzeciw żerującej samicy-drapieżnika. Mniej więcej na godzinie 11 tak, aby wiatr wiał prosto na niego niosąc zapach samicy i jej ofiary.
    Wielka samica-drapieżnik pożerała tygrysa-ofiarę. Oblizała pysk, popatrzyła gdzieś w niebyt i rozcięła pazurami ciało zwierzęcia aby z brutalną siłą wyrwać zębami płat mięsa rozpryskując posokę dookoła.
    Cóż za zapach!
    Stwór napiął mięśnie w oczekiwaniu. Głód kazał mu atakować, szarpać i walczyć o pokarm ale instynkt łowiecki nakazywał czekać na dogodny moment. Wielka samica jest silna. Jest zdrowa i dobrze odżywiona. Jest dobrym przeciwnikiem. Na pewno jest ciężka-masywna. Na pewno nie może osiągnąć w lesie pełnej prędkości w ataku do przodu. Na pewno nie łatwo jej manewrować w biegu pomiędzy drzewami. Nie zmieniało to jednak faktu, że była groźna.
    Najbardziej zaskoczył go rozmiar samicy-drapieżnika. Walczył już z wielkimi kotami ale nigdy tak wielkimi. Była olbrzymia-ogromna i jeśli chciał zabrać jej zdobycz a ją samą wypłoszyć musiał działać powoli. Jego źrenice rozszerzyły się a językiem mimowolnie oblizał ostre krawędzie dzioba.
    Obserwował.
    W pewnym momencie ogon samicy-drapieżnika drgnął a stwór przyczajony na gałęzi za pniem drzewa zamarł bez ruchu. Cicho-cicho. Bez ruchu jak pień-kamień. Uczucie-złość, że go dostrzegła lub wyczuła zakuło niespodziewanie gdzieś wewnątrz niego.
    Jednak nie, nie dostrzegła go ani nie wyczuła.
    Stał pod wiatr i na znacznej wysokości a w lesie bliski zapach czuje się przy ziemi. Samica-drapieżnik przyspieszyła tylko tempo jedzenia jakby gdzieś się spieszyła.
    Jego jedyną szansą na zdobycie dobrego, soczystego kawałka mięsa jest zaatakować szybko-prędko, zanim samica-drapieżnik pożre ofiarę w całości.
    Zamachnął się i rzucił kijem-patykiem w krzaki kilka metrów za zadem samicy-ofiary.
    Była drapieżnikiem przy ofierze. Czekał aż się odwróci w stronę niespodziewanego dźwięku.

    Gdy tylko samica-ofiara odwróci się by sprawdzić źródło dźwięku stwór zaatakuje.
    _________________


     



    Lwie Serce

    Godność: Dagaslani
    Wiek: 106 wiosen
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: Mięso, słońce
    Nie lubi: Słodkiego, niespodzianek, nocy
    Wzrost / waga: 172/58
    Aktualny ubiór: Jakieś wisiorki z kłami zwierząt i nic więcej
    Znaki szczególne: Tatuaż (tribal na prawym ramieniu), złote oczy
    Zawód: Dzikuska na pełen etat
    Pod ręką: Dwa topory,
    Broń: Dwa topory, sztylet
    Stan zdrowia: Rany cięte na karku i plecach opatrzone bandażem
    Dołączyła: 26 Wrz 2016
    Posty: 117
    Wysłany: 1 Październik 2016, 16:00   

    Nie czuła żadnych zmian w powietrzu. Z resztą. Nos miała cały we krwi tygrysa. Pysznej słodkiej i pożywnej. Mimo pośpiechu lubowala się w każdym kesie. Nagle po jej karku przeszedł dreszcz. Ktoś patrzy. Jej źrenice się rozszerzyły i w tym momencie coś huknelo za nią. Drgnela i sie spiela. Serce zaczęło szalenczy taniec a ona sama odkoczyla od swego pozywienia, jakis metr dalej. Adrenalina zaczęła rozchodzic się po jej całym ciele a umysł mówił tylko jedno: Chroń posiłek!
    Kaki mówił nie raz że choćby nie wiem co nie może sobie pozwolić odebrać ofiary. Pożywienie może się kiedyś skończyć i co wtedy? Co? Przez zaskoczenie nie potrafiła od razu uchwycić źródła bum.
    Wpatrywała się w miejsce dźwięku a jej uszy jak radary namierzaly kazdy najmniejszy szmer. Oblizala szybko nos i przykucnela. Wtedy uslyszala. Szmer. Oddech. Duzy. W tym lesie nigdy nie było drapieżnika wiekszego od niej. Co to takiego?? Co? Obrocila głowę i wpatrywała się w Alkisa. Co to? Zagrożenie. Wróg. Zabierze jej jedzenie. Ale wygląda jak Kaki.. Tak jakby. Dlaczego taki wielki? Co chce? Oj dobrze wiesz co chce... Po co by tu był i czekał? Chce twojego tygrysa. Sierść na jej karku się zjerzyla a ogon nerwowo wił się wśród runa. Widziala go. Już nigdy nie popelni bledu. Zawsze najpierw gora. Wpatrywala się w ciemne cos co rzucilo czyms ciezkim by ja sploszyc. Nie widziala calej jego postaci dokładnie. Siedział w cieniu na tym drzewie. Miala tylko chwile.. Ale chwila to czas, a przecież czas jest niczyj. Co zrobisz Lani? Uporzadkuj mysli! Juz. Dzialaj. Zaufaj instynktowi. Z jej gardla wydobyl się gulgoczący pomruk. Zdawał się mówić :Złap se wlasne zarcie.
    Wszystko wydawalo sie zyc teraz w spowolnionym tempie. Trawa ruszyla sie wolniej laskotana przez wiatr, owady lataly wolniej jakby zaciekawione przebiegiem przyszlych wydarzen nawet sam wiatr jakby zgestnial chcąc zapobiec dodatkowemu rozlewowi krwi. Przeciwnik jest wielki. Wielki. Nie wie co robic. Wielki znaczy grozny. Ona jest wielka i groźna. Dlaczego on wygląda jak kaki? Czytala kiedys o stworach co jedza zwierzeta i kradna im czesci ciala. A co jeśli to ten stwór? I zjadl Kakiego? Jej noga drgnela. Kaki jest w nim? Nie zyje? A moze zyje i chce by mu pomogla? Ale co Ty Lani bedziezz z tego miec? Znowu Cie zaboli ta jego mgla..
    Byla zdezorientowana. Setki myśli na raz przebiegały jej przez głowę. I to wszystko w ulamku padu sekund. Czekała na ruch tego czegos wielkiego. Ciekawilo ja. Ciekawe jakby smakowalo...
    _________________
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 3 Październik 2016, 19:31   


    Oja! Coś się dzieje coś się dzieje trzeba działać!

    Puma odskoczyła gdy patyk uderzył w zarośla. Jednak nie od razu udało jej się namierzyć źródło, z którego on nadleciał.
    Lani nie mogła zauważyć co też czeka na nią w pobliskich krzakach. Mogła jednak mieć wrażenie, że coś ją obserwuje. Nie widziała potwora, który postanowił ją zaatakować , gdy tylko zauważył iż kocica na niego patrzy.
    Ptaszor rzucił się na nią jednak Puma miała wystarczająco dużo czasu aby zrobić jakiś ruch. Jednak czy odskoczy i zaatakuje czy tylko ucieknie zależy tylko od niej.

    Teraz kolej Lani, która powinna opisać jak obroni się przed atakiem Alkisa, później nastąpi jego kolej na dokładny opis jego działania.
    _________________

     



    Lwie Serce

    Godność: Dagaslani
    Wiek: 106 wiosen
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: Mięso, słońce
    Nie lubi: Słodkiego, niespodzianek, nocy
    Wzrost / waga: 172/58
    Aktualny ubiór: Jakieś wisiorki z kłami zwierząt i nic więcej
    Znaki szczególne: Tatuaż (tribal na prawym ramieniu), złote oczy
    Zawód: Dzikuska na pełen etat
    Pod ręką: Dwa topory,
    Broń: Dwa topory, sztylet
    Stan zdrowia: Rany cięte na karku i plecach opatrzone bandażem
    Dołączyła: 26 Wrz 2016
    Posty: 117
    Wysłany: 7 Październik 2016, 20:37   

    Niestety. Coś co jak czuła było dla niej niebezpieczne schowało się w cieniu tak że nie widziala go. Było to strasznie denerwujące. Wtedy wielkie coś runelo w jej stronę. Nie była jeszcze nigdy w takiej sytuacji. W głowie miała pare wariantów wyjścia z tej sytuacji. W końcu to jej tygrys! Tropila go caly dzien! I mimo wieku łatwo nie bylo. Staruch sie rzucał jak niejeden młodzik. Wszystkie jej mięśnie spiely się w ulamku sekundy. Chce zabrac jej zdobycz. Jest wielkie. Ale to jej teren. Wdarło sie na niego. Musi bronić swych terenów łowieckich! W końcu ostatnio mniej tu kotów.. Jak tak dalej pójdzie to zacznie mieć problemy ze zdobywnaiem pożywienia. Jeszcze tylko brakuje by to złe coś zagrabiło jej teren jak i potencjalne ofiary. W jej głowie blysnelo slowo z jakiejs książki : Złodziej.
    Tak. To coś było złodziejem. Lani nie da się złodziejnąć. Nie odda mu mięsa.
    Przykucnela na łapach i gdy owe wielkie coś było w połowie drogi do niej zrobiła szybki uskok w lewą stronę. Jeśli jej się udał, odbiła się błyskawicznie od drzewa tak ze znajdzie się pare metrów za plecami wielkiego złodzieja i zamachnela się swoją wielką łapą celując dokładnie w tylec wielkiego czegoś.
    Jesli jednak unik jej się nie udał przykucneła po czym skoczyła na złodziejaszka całym swoim ciezarem probujac wgryzc mu sie w kark.
     



    Zwierzomachina

    Godność: Alkis
    Wiek: Około 30 lat
    Rasa: Mało zabawny Cyrkowiec
    Lubi: Surowe mięso, szum wiatru, latać, polować, ścigać uciekające ofiary, obserwować, naśladować dźwięki
    Nie lubi: MORII i wszystkiego co z nią związane
    Wzrost / waga: 195 cm / 109 kg (na czczo)
    Aktualny ubiór: Przepaska biodrowa, karwasze i nagolenniki (z grubej skóry). Głowę i plecy osłania stalowy hełm specjalnej konstrukcji. Wzmocnienie na brzegach skrzydeł.
    Znaki szczególne: Ptasi łeb, wielkie i mocne skrzydła, blizny na całym ciele po stoczonych walkach o pożywienie i postrzałach
    Zawód: Drapieżnik
    Pod ręką: Tęczowy kamyk na sznurku
    Broń: Szpony i dziób
    Stan zdrowia: Konający
    Dołączył: 23 Kwi 2016
    Posty: 66
    Wysłany: 9 Październik 2016, 15:22   

    Wynoś się lub giń!
    Mięśnie napięły się w oczekiwaniu na skok. Długie jak sztylety szpony na nogach zacisnęły się na gałęzi w oczekiwaniu na atak.
    Szarpać mięso! Pożerać mięso! Gruchotać kości!
    Rozłożone palce rąk ustawił w kształt nieco kanciastej litery”C”. Obserwował jej ruchy.
    Odejdź od mięsa-pożywienia! Wynoś się lub giń!
    Nie widziała go, zatem w tej chwil miał nad nią nie tylko przewagę wysokości, ale też tą wynikającą z zaskoczenia.
    Uciekaj od zdobyczy-pożywienia drapieżniku-ofiaro!
    Wybił się i runął w stronę wielkiego kota podobnie jak czynią to orły.
    Oddaj pożywienie-ofiarę! Szarpać mięso! Wynoś się samico-drapieżniku!
    Gdy był mniej więcej w połowie odległości odwróciła się w jego stronę. Wielka samica-drapieżnik dostrzegła go nieco zbyt późno. Drzewa ograniczały jej pole manewru. Mając takie rozmiary na otwartym polu stanowiłaby wielkie zagrożenie i stwór zapewne zastanowił by się kilka razy nim przystąpiłby do konfrontacji, ale tu, w lesie i przy jej rozmiarach manewrowanie będzie utrudnione a to dawało mu kolejną przewagę.
    Umieraj! Wynoś się! Oddaj mięso-ofiarę!
    Jeśli wielka samica-drapieżnik wykona odskok w lewą stronę, stwór „przykurczy” w locie prawe skrzydło zmieniając profil aerodynamiczny, wykręci się wykorzystując pęd oraz opór powietrza i szponami na stopach będzie starał się złapać wybijającą się do skoku samicę-drapieżnika w okolicach karku i potylicy. (Wyglądać to będzie mniej więcej tak → Uwaga film przyrodniczy!)
    Jeśli zaś samica-drapieżnik będzie chciała wybić się z ziemi w jego stronę, obalić go i wgryźć mu się w kark to stwór machnie skrzydłami tak by wytracić pęd i zmniejszyć szybkość zbliżania się, po czym spróbuje chwycić w locie drapieżnika-ofiarę szponami nóg za kark i szyję (Wygląda to mniej więcej tak → Zamiast skaczącego kota jest dron).
    Jeśli żaden z planowanych ataków się nie powiedzie stwór zaniecha napaści i zmieniając kąt natarcia skrzydła, wzniesie się by ponownie stanąć na dość wysokim drzewie i oczekiwać na rozwój sytuacji.
    _________________


     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 10 Październik 2016, 19:25   


    Gdy kocica odbiła się od drzewa i ruszyła w stronę nieznanego stwora, nie zrobiła zbyt mądrze. W ten sposób sama pomogła Alkisowi się złapać. W końcu sama się pod jego szpony podsunęła.
    Ptaszydłu udało się złapać ją mocno szponami jednak poza lekkim zadrapaniem jak na razie nie wyrządził jej żadnych szkód poważniejszych. Powinien jednak pamiętać, że taka przerośnięta puma wcale tak mało nie waży i czy aby na pewno uda mu się przenieść gdzieś takie wielkie, dychające i pełne sił cielsko?

    Tym razem zaczyna Alkis. Proszę o uwzględnienie co robi po pochwyceniu Lani oraz o uwzględnienie tego, że nikt na forum nie ma nieograniczonej siły i czy na pewno uda mu się taką kocicę unieść czy czasem nie będzie zmuszony do lądowania ze swoją zdobyczą.
    Po tym napisze Lani, które opisze reakcje na poczynania dziwnego stwora.
    _________________

     



    Zwierzomachina

    Godność: Alkis
    Wiek: Około 30 lat
    Rasa: Mało zabawny Cyrkowiec
    Lubi: Surowe mięso, szum wiatru, latać, polować, ścigać uciekające ofiary, obserwować, naśladować dźwięki
    Nie lubi: MORII i wszystkiego co z nią związane
    Wzrost / waga: 195 cm / 109 kg (na czczo)
    Aktualny ubiór: Przepaska biodrowa, karwasze i nagolenniki (z grubej skóry). Głowę i plecy osłania stalowy hełm specjalnej konstrukcji. Wzmocnienie na brzegach skrzydeł.
    Znaki szczególne: Ptasi łeb, wielkie i mocne skrzydła, blizny na całym ciele po stoczonych walkach o pożywienie i postrzałach
    Zawód: Drapieżnik
    Pod ręką: Tęczowy kamyk na sznurku
    Broń: Szpony i dziób
    Stan zdrowia: Konający
    Dołączył: 23 Kwi 2016
    Posty: 66
    Wysłany: 13 Październik 2016, 20:20   

    Cały atak przebiegł szybko i skutecznie a co najważniejsze w zupełnej ciszy. Ptakopodobna bestia nie wiedziała czy w okolicy nie ma innych przedstawicieli z gatunku samicy-ofiary. Wiele drapieżników-łowców stanowiło poważne zagrożenie.
    On był sam.
    Był głodny.
    Truchło drapieżnika ofiary-pachniało smakowicie.
    Stwór nie miał najmniejszego zamiaru latać z wielkim kociskiem w szponach. Po pierwsze, atak nie złamał ofierze karku ani kręgosłupa a szpony nie przebiły arterii ani ważnych dla życia organów. Po drugie, latanie w bestią wielkości kuca w szponach po relatywnie gęstym lesie było po prostu zbyt męczące jeśli nie niemożliwe. Po trzecie, w związku z tym że ofiara-drapieżnik nie była martwa, mogła się próbować wyrwać a to mogło doprowadzić do niespodziewanej kontuzji. Po czwarte, był głodny.
    Pierwsza zasada przetrwania mówi, by na walkę i wszelką aktywność, w tym zdobywanie pożywienia, zużywać mniej energii niż dostarczy posiłek. Dlatego latanie z samicą-drapieżnikiem w szponach odpadało.
    Fakt, że mógł napiąć mięśnie i wykorzystując prądy powietrzne wznieść się wysoko ponad korony drzew, a następnie wypuścić ofiarę z żelaznego chwytu ostrych jak sztylety szponów wprost w objęcia śmierci. Mógł, ale stwór wybrał prostszą metodę walki. Sprawdzoną i skuteczną.
    Niemal od razu po przechwyceniu drapieżnika-ofiary osiadł z nią na ziemi mocniej zaciskając chwyt na karku i szyi wielkiego kota oraz dociskając jego łeb do ziemi. Ustawił się tak by być za plecami ofiary. By zachować balans rozłożył szeroko skrzydła.
    Górował teraz nad powaloną wielką samicą. Najchętniej zacisnął by jej szpony na gardle i wytrzewił, ale pokarm pachniał tak smakowicie.
    Warknął zatem wykorzystując głos który chwilę wcześniej wydała z siebie samica-ofiara mocniej naciskając szponami.
    Był głodny i nie miał ochoty na walkę. Walka mogła poczekać.
    Czekał aż samica-ofiara się podda, aż ukaże uległość.
    Aż odda pożywienie.


    Jeśli samica-ofiara spróbuje się bronić, gwałtowniej poruszyć lub szarpać w uścisku stwór natychmiast zaciśnie z całej siły długie na prawie 20 cm szpony na jej karku a szpony prawej ręki wbije pod ostatnie żebra powodując przerwanie przepony. Takie rany zazwyczaj są śmiertelne.

    Jeśli samica się podda, stwór puści ją by (nieustannie obserwując przeciwnika i w pełnej gotowości) podejść do zdobyczy. Jeśli w tym czasie samica zaatakuje stwór, mimo iż ryzykuje kontakt z całym stadem podobnych istot, użyje mocy aby wydać z siebie pulsujący, wysoki dźwięk o poziomie natężenia około 170 dB mając nadzieję, że ogłuszy i wypłoszy konkurenta do pokarmu.
    _________________


     



    Lwie Serce

    Godność: Dagaslani
    Wiek: 106 wiosen
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: Mięso, słońce
    Nie lubi: Słodkiego, niespodzianek, nocy
    Wzrost / waga: 172/58
    Aktualny ubiór: Jakieś wisiorki z kłami zwierząt i nic więcej
    Znaki szczególne: Tatuaż (tribal na prawym ramieniu), złote oczy
    Zawód: Dzikuska na pełen etat
    Pod ręką: Dwa topory,
    Broń: Dwa topory, sztylet
    Stan zdrowia: Rany cięte na karku i plecach opatrzone bandażem
    Dołączyła: 26 Wrz 2016
    Posty: 117
    Wysłany: 15 Październik 2016, 19:26   

    Lani przegrała. Pierwszy raz w życiu. A zyla długo. Dłużej niż ten stary tygrys którego dopiero co konsumowala. Przegrała. Zrozumiała to w momencie gdy po nieudanym wybiciu stwór złapał ja w swoje szpony. Takie wielkie.. Chcialaby takie. Nigdy nie znalazla sie w takiej sytuacji. Nikt nigdy nie był od niej silniejszy. Nikt nigdy nie kradł jej ofiary. Wszyscy się jej bali. Duza groźna puma! Tak to bylo prawda Kaki? Dlaczego więc skończyło się to w ten sposób? Zrobiła wszystko jak zwykle. Moze w tym tkwi problem Lani? Moglas zrobic błąd. Zaatakowalas tak jak atakujesz koty. A przecież to coś nowego. Może trzeba było pomyśleć? Jednak Kaki mówił żeby atakować a nie myśleć. Lani nie rozumiala juz nic. To wszystko przemknelo przez jej mózg w pare sekund. Gdy ptaszysko poderwało ją z ziemi Lani zaczęła się wyrywać i wierzgac na wszystkie strony. Machala tez lapami z wysunietymi pazurami obierajac sobie za cel nogi drapieznika. Najchętniej to by mu je odgryzla.. Jednak gdy tylko stwór przygniotl ją do ziemi znieruchomiała.
    Gdy poczuła że znowu jest wolna odbiegła na dobre 4 metry od stwora kradzieja. Przykucnela a sierść wzdłuż jej grzbietu zjerzyla sie. Chciala dalej walczyc i pewnie to by zrobila. W końcu to Lani upolowala jedzenie! To jej teren! Jednak cos w srodku niej wolalo cos czego nigdy nie zrobila. UCIEKAJ. Wtedy zrozumiała ze sytuacja jest beznadziejna. Nie wygra. Nie umie walczyć z takim kradziejem. Jest od niej większy i ma doświadczenie. To widać. Płynność ruchu, zachowanie i spokój. Lani nie wie jak go zabić. Jak dostać się do jego słodkiej krwi. I co to dziwne na jego głowie? Nie rozumiała. Jej ogon nerwowo drgal wśród paproci. Zrozumiała. To już nie jej teren. Pojawił się silniejszy drapieżnik. Z jej gardła wydobył się rozwcieczony ryk po którym uciekla. Wszystko w niej krzyczało by wróciła i walczyła. Jednak przegrała. Musiala się usunąć.
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 18 Październik 2016, 12:41   


    Wyrywanie się w trakcie lotu nie było zbyt dobrym pomysłem. Jako, że Lani jest pod postacią kota, nie dała rady sięgnąć napastnika. Kotki niestety nie potrafią dać łap za swoją głowę, ze względu na budowę ich łopatek.
    Całe szczęście skończyło się tylko na zadrapaniach. Przez swoje wierzganie, Lani zsunęła się trochę na dwudziestocentymetrowych szponach Alkisa przez co pojawiły się na jej grzbiecie krwawiące rozcięcia, która na pewno nie były zbyt przyjemne.
    Na jej szczęście gdy Alkis wylądował, Lani nie poruszyła się, dzięki czemu stwór ją puścił i podszedł do jedzenia.
    Jeśli nie uzna on ucieczki Lani jako próby ataku na jego osobę, Lani może spokojnie uciec z lasu.
    _________________

     



    Zwierzomachina

    Godność: Alkis
    Wiek: Około 30 lat
    Rasa: Mało zabawny Cyrkowiec
    Lubi: Surowe mięso, szum wiatru, latać, polować, ścigać uciekające ofiary, obserwować, naśladować dźwięki
    Nie lubi: MORII i wszystkiego co z nią związane
    Wzrost / waga: 195 cm / 109 kg (na czczo)
    Aktualny ubiór: Przepaska biodrowa, karwasze i nagolenniki (z grubej skóry). Głowę i plecy osłania stalowy hełm specjalnej konstrukcji. Wzmocnienie na brzegach skrzydeł.
    Znaki szczególne: Ptasi łeb, wielkie i mocne skrzydła, blizny na całym ciele po stoczonych walkach o pożywienie i postrzałach
    Zawód: Drapieżnik
    Pod ręką: Tęczowy kamyk na sznurku
    Broń: Szpony i dziób
    Stan zdrowia: Konający
    Dołączył: 23 Kwi 2016
    Posty: 66
    Wysłany: 21 Październik 2016, 04:19   

    Pożywienie-pokarm należało do niego!
    Nareszcie minie złe-bolące ryczenie-mruczenie w trzewiach.
    Mięso!
    Stanął nad truchłem wielkiego kota. Gdyby nie obecność samicy-ofiary pewnie od razu rzuciłby się na pożywienie. Niestety musiał zachować ostrożność.
    Wydał z siebie kopię dźwięku jaki wydała samica-ofiara na samym początku ich spotkania. Aby podkreślić swoją dominację rozpostarł szeroko skrzydła, nastroszył pióra na łbie i barkach, otworzył dziób, napiął mięśnie i rozłożył lekko ręce tak by wyeksponować szpony.
    Całym sobą dawał znać, że od tej chwili kontroluje zdobycz, a próba podejścia do niej oznaczać będzie konfrontację, która zakończy się tylko w jeden sposób.
    Mięso zapachniało smakowicie omiecione delikatnie przez leśny wietrzyk a zapach krwi osadzał się w gardle i nozdrzach pieszcząc receptory węchowe.
    Dawno nie był tak bardzo głodny.
    Stwór obserwował wycofującą się samicę-ofiarę. Gdy ryknęła na niego postanowił odpowiedzieć tym samym. Z jego dzioba wydobył się zwierzęcy ryk, a raczej coś, co przypominało ryk wielkiego kota, krzyk drapieżnego ptaka i wrzask człowieka w jednym, lecz było o wiele głośniejsze i podszyte czystą, niepohamowaną agresją.
    Musiał zaznaczyć nowy teren. I faktycznie, po lesie rozszedł się nowy, straszny dźwięk głoszący wszem i wobec, że oto przybył nowy drapieżnik obejmujący ten teren w posiadanie.
    Gdy samica uciekła stwór przez chwilę jeszcze obserwował jak znika w leśnej głuszy. Nasłuchiwał odgłosu oddalających się kroków-skoków.
    Wyglądało to tak jakby nad czymś się zastanawiał.
    Chwilę później otworzył dziób i wciągnął głęboko powietrze. Pióra wkoło dzioba zmarszczyły się dziwnie jakby stwór uśmiechał się głupkowato.
    Trwało to przez chwilę po czym wygląd stwora wrócił do normy.
    Zapamiętał jej zapach, indywidualną ścieżkę zapachową złożoną z feromonów.
    Samica-ofiara interesowała go. Była silna. Była zdrowa. Była sprawna.
    W tej właśnie chwili delikatny wietrzyk ponownie przyniósł do jego nozdrzy słodki zapach mięsa.
    Tego było już za wiele!
    Rzucił się na truchło wielkiego kota bez chwili zwłoki. Gdy do niego dopadł, ukucnął przy nim i rozkładając skrzydła jak parawan nad ofiarą rozpoczął żerowanie.
    Gdzieś w głębi narządu Jacobsona ciągle pozostawał zapach samicy-ofiary. Słodki zapach ścieżki feromonowej.
    Interesowała go. Była silna. Była zdrowa. Była sprawna.
    Gdy już się naje chętnie podąży jej tropem.
    W końcu nic nie sprawia większej radości niż to jak ofiara ucieka.
    _________________


     



    Lwie Serce

    Godność: Dagaslani
    Wiek: 106 wiosen
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: Mięso, słońce
    Nie lubi: Słodkiego, niespodzianek, nocy
    Wzrost / waga: 172/58
    Aktualny ubiór: Jakieś wisiorki z kłami zwierząt i nic więcej
    Znaki szczególne: Tatuaż (tribal na prawym ramieniu), złote oczy
    Zawód: Dzikuska na pełen etat
    Pod ręką: Dwa topory,
    Broń: Dwa topory, sztylet
    Stan zdrowia: Rany cięte na karku i plecach opatrzone bandażem
    Dołączyła: 26 Wrz 2016
    Posty: 117
    Wysłany: 21 Październik 2016, 14:59   

    Ciałem Lani wstrząsnął dreszcz strachu. Jednak nie strachu przed kradziejem. Owszem miał imponujące gabaryty. Wielgachna kupa mięcha z piórami. Nigdy nie widziala czegoś takiego. Kaki kiedyś jej mówił jak takie kradzieje się nazywają, sam był taki sam ale mały. Mały ale bolący. Bardzo. Nie pamiętała jednak w tym momencie nazwy. Głupi ludzie nazywają wszystko inaczej. Jak to zapamiętać? A najgorsze były nazwy które wcale nie oznaczały tego co oznaczać miały a były tymi całymi przenośniami. Na co to komu?
    Lani bala się świata. Tak. Przez tak długie zajmowanie jednego rewiru i nie oddalanie się za jego granice wpłynęło na nią tak a nie inaczej. Nigdy nie podejrzewała że będzie musiała oddać komuś swoje terytorium. W okolicy nigdy nie było silniejszego od niej drapieznika. A teraz? Co teraz?
    Wycofywała się do tyłu, przodem jednak do stwora. Nie zwracała szczególniej uwagi na ból na karku i plecach. Adrenalina robiła swoje. Z jej gardła raz po raz wydobywaly się wściekłe warkniecia. Walczyła sama ze sobą. Ze strachu przed opuszczeniem lasu, chciala dalej walczyć. Chyba lepiej umrzeć niż uciec. Prawda? Prawda? Postawa kradzieja jeszcze bardziej ją denerwowała. Przecież to ona go upolowala! A on... Pierwszy raz poczula się tak jak inne zwierzęta na które polowala i którym zabierala ofiary. Gdy dotarła do wysokich zarośli odwrocila sie i pędem ruszyła przed siebie. Niebywałe w tej scenie było to że z jej złotych oczu... Leciały łzy. Nie zwróciła na to uwagi. Pędziła co sił w lapach. Co teraz będzie? Nie miała pojęcia. Bala się.
    I tak oto, Lani opuściła swój azyl. Może kiedyś wróci by odbić swoje terytorium? Kto wie...
    Z. T
    _________________




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 11 Luty 2017, 03:51   

    Yako prowadził Gawaina tylko sobie obraną trasą, choć Cień mógł się dość szybko zorientować, że zmierzali w kierunku Namalowanej Pustyni. Trochę dziwne miejsce na spacer, jednak Kitsune miał w zanadrzu mały plan, który powinien poprawić rudzielcowi humor.
    - Trochę przesadziłeś z reakcją tam na placu, jednak przyznam, że nie było w tym też mojej winy - powiedział nagle. Ręce miał splecione za plecami, szedł wyprostowany, nie patrząc na swojego towarzysza. Jego głos był spokojny. Nie można było w nim usłyszeć żadnej złośliwości czy gniewu. Był całkowicie neutralny, można wręcz powiedzieć, że nie pasował do demona. W końcu ten prawie zawsze śmieszkował, a teraz był spokojny.
    W końcu jednak nie wytrzymał. Nagle przyciągnął rudzielca do siebie i jeśli ten nie zareagował wystarczająco szybko, Lusian przytulił go mocno, trzymając w żelaznym uścisku - przepraszam, że przez moją głupotę znów to Ty wyszedłeś na tego złego - powiedział z wyraźnym poczuciem winy w głosie. Jeśli Gaw nie odsunął się od niego mógł usłyszeć jak demonowi wali serce. Naprawdę się tym przejął, mimo iż wcześniej nic po sobie nie pokazywał.
    W końcu puścił Cienia i odsunął się od niego - jednak doskonale wiem jak Ci to wynagrodzić - uśmiechnął się zadziornie i wskazał ręką na ogromny las pod którym właśnie się znaleźli - pamiętam jak się cieszyłeś z kuszy i nie mogłeś doczekać by wypróbować ją w terenie - poruszał delikatnie ogonem -co powiesz na rozrywkę, która myślę sprawi Ci przyjemność i nie doprowadzi do żadnej dziwnej konfrontacji? - zapytał jeszcze, uśmiechając się drapieżnie.
    Miał oczywiście na myśli polowanie i mimo iż demon obawiał się kuszy chciał by ten dzień był choć trochę lepszy dla jego towarzysza i nie kojarzył mu się tylko z tą nieprzyjemną sytuacją, która zdarzyła się na cukierkowym placu.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 11 Luty 2017, 04:56   

    Leźli już przez niezły kawał czasu, a Lusian dalej szedł w sobie tylko znanym kierunku. Był niezwykle spokojny jak na siebie. Gdzie podziały się docinki, żarty i wybryki, którymi wypełniał każdą wolną chwilę? Coś wyraźnie zaprzątało jego myśli, ale możliwe, że po prostu starał się przypomnieć sobie drogę.
    Oczywiście dostało mu się od niego. Jakżeby inaczej. Gawain nie był zdania, że przegiął z reakcją. Czy ktoś go pytał, czy chce być Cieniem? Nie. Też mógł uznać Gopnika za wariata, dlatego że nosi kapelusz i dziwnie się ubiera, ale tego nie zrobił. - Przecież nic mu nie zrobiłem. Choć może nadal był zły z powodu tej kapeluszowej pogoni - odpowiedział od niechcenia.
    Normalnie odciąłby się jakimś niewybrednym tekstem, ale Yako nie szydził ani go nie wyśmiewał. Keer zmarszczył brwi. Coś było z demonem nie tak.
    Zanim zdążył zareagować w jakikolwiek sposób, poczuł mocny uścisk jego ramion. Oplotły go odbierając mu dech i nie zamierzały puścić. Słyszał mocne uderzenia jego serca. Brzmiało jakby właśnie wrócił z przebieżki albo wszedł pod stromą górkę.
    Gawain stał jak wryty z szeroko otwartymi oczyma. Ze wstrzymanym oddechem wysłuchał, co Lusian miał do powiedzenia. Dopiero po paru sekundach, gdy jego mózg w końcu przetrawił to co właśnie się stało, złapał go za ramiona i ostrożnie od siebie odsunął. Spuścił głowę westchnąwszy ciężko, ale nie puszczał demona. Gawain widział, słyszał i czuł, jak Lusian się o niego zamartwia. Niepotrzebnie. Lepiej gdyby o tym szybko zapomniał i pozwolił zapomnieć i jemu.
    Spojrzał mu prosto w oczy i pokręcił lekko głową, opuszczając ręce.
    - Zawsze wychodzę na złego - wzruszył ramionami. Taka już była jego dola. Przywykł do ludzi, ale nie spodziewał się tego w Krainie Luster. Nie od kogoś, kto jednak postanowił go nie unikać.
    Objął wzrokiem las wskazany przez Yako. Wysokie, strzeliste drzewa górowały nad nimi niczym drewniane zaklęte giganty. Wyminął lisołaka zdejmując kuszę z pleców, po czym założył płaszcz.
    - Ale dobry też nie jestem... - dodał chłodno i nie spoglądając na Lusiana przeładował broń. W takim lesie nie będą polowali na zające czy kuropatwy. Podszycie było zbyt gęste, by skutecznie ubić taką drobnicę, dlatego wybrał bełty o zaostrzonych grotach.
    Gdyby wiedział, że będą dziś polowali, wziąłby ze sobą odpowiednie wabiki. Istniał jednak skuteczniejszy sposób na znalezienie celu.
    - Możemy spacerować przez parę godzin i ryzykować odejście z pustymi rękoma albo zamienisz się w lisa i na coś nas naprowadzisz. Nie znam tych lasów, terenów lęgowych ani zwyczajowych pastwisk lub wodopojów. Wabików też nie wziąłem. Zaskoczyłeś mnie - powiedział poważnie i cicho, by nie płoszyć zwierząt wokoło. Widać jak bardzo się zaangażował i wczuł. Każdy trzask gałązki stawiał go w pełnej gotowości. Był rozpromieniony mimo braku uśmiechu na twarzy. Podekscytowanie przejawiało się w każdym płynnym i drapieżnym ruchu. W końcu sarna lub dzik mogły kryć się za każdym drzewem.
    Wkroczył do soczyście zielonego lasu. Był w swoim żywiole.
    _________________

    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 11