• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Blokowisko » Mieszkanie Simona
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Snajper

    Organizacja MORIA: Zwiadowca
    Wiek: 26 lat
    Rasa: Człowiek
    Lubi: Papierosy, pewny strzał, walc
    Nie lubi: Fuszerka, zmienny wiatr, małe pieski
    Wzrost / waga: 184 cm/72 kg
    Aktualny ubiór: Czarny płaszcz, kamizelka, koszula, czarne spodnie
    Zawód: Wolny strzelec, dosłownie
    Pod ręką: Fabuła: Zegarek, krzyżyk MORII, paczka papierosów, zapalniczka Zippo, dwa glowsticki, zapasowa amunicja, celownik optyczny Schmidt-Bender 2,5-10 x 56
    Broń: Thompson Contender, Walther WA 2000, NRS-2
    Stan zdrowia: Optymalny
    Dołączył: 01 Lis 2015
    Posty: 269
    Wysłany: 28 Wrzesień 2016, 19:33   

    Przyjąwszy odpowiedź Mary, Simon powrócił do kuchenno-salonowej części swojego mieszkania i, bez pośpiechu, zajął się przygotowaniami. Po pierwsze - rozpiął guziki mankietów koszuli i podwinął kilkakrotnie rękawy, dla większej wygody. Następnie udał się w stronę minimalistycznych szafek i wyjął z nich dwie klasyczne szklanki z grubego szkła, a z oświetlonego wewnętrzną żarówką barku nieotwartą jeszcze butelkę scotcha. Upodobanie do whisky było kolejną rzeczą, którą przejął po swoim mentorze; właściwie rzadko zdawał sobie sprawę, jak wiele swoich manieryzmów i przyzwyczajeń zwyczajnie skopiował od tamtego mężczyzny. Zapewne pod względem psychologicznym było to naturalne, jako że zanim go spotkał, był swoistą carte blanche, która zapisana została pierwszym, co się trafiło.
    Quinn otworzył butelkę i nalał trochę trunku do obu szklanek, nie omieszkawszy nacieszyć się przyjemnym, bogatym zapachem bursztynowego płynu. Przelotnie zastanowił się, czy posmakuje on jego gościowi, w końcu whisky nie wszystkim przypada do gustu, ale nie zaprzątał sobie tym zbytnio głowy; pozostawiono mu w końcu wolność wyboru, więc z niej skorzystał. Mając jeszcze trochę czasu, zapalił następną świeczkę, którą tym razem postawił na kuchennym stole, aby bardziej oświetlić pokój; jego wzrok padł na wciąż leżącą na szklanym blacie drugiego stolika broń w kaburze, ale postanowił jej nie chować, czy to dlatego, że ładnie wpasowywała się w kompozycję, jaką przedstawiało teraz klimatyczne mieszkanie, czy to z przyrodzonej ostrożności, której, jak głosi maksyma, nigdy za wiele.
    Przyszło mu do głowy, że należałoby zaoferować Mary coś do przebrania; niestety, jego dom był absolutną pustynią pod względem kobiecej przyodziewy, nie znalazłaby się w nim chyba ani jedna sztuka. Simon otworzył więc przesuwaną szafę - upewnił się taksującym spojrzeniem czy jego narzędzia pracy są niewidoczne, bezpiecznie ukryte w jej tylnej części - i zaczął przebierać dłońmi w jej zawartości. Wyjął właśnie z półek szarą, wkładaną przez głowę bluzę, gdy drzwi do łazienki stanęły otworem.
    - Chyba nie będzie z tym problemu; w razie czego po prostu założymy nowe\y - odpowiedział, odwracając się. - Właśnie szukałem czegoś, w co mogłabyś się przebrać, w końcu twoje ubrania trochę tego wieczoru ucierpiały... Wybór jest, niestety, mniej niż skromny, zwłaszcza, jeśli nie gustujesz w marynarkach... Może chcesz sobie coś wybrać?
    Nie bardzo się już ukrywał z faktem, że patrzenie na nią sprawia mu przyjemność; może nie pożerał jej wzrokiem, ale była przecież, do cholery, piękną kobietą, a on był jedynie mężczyzną, podatnym na pokusy mimo całej samokontroli.
    _________________
    Impurity
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 28 Wrzesień 2016, 21:14   

    Podeszła cichym krokiem do Simona, niczym zwierzyna czająca się ku swojej ofierze i w istocie tak się czuła; trudno powiedzieć, co było w tym człowieku lub otaczającej ich amtosferze, ale najzwyczajniej w świecie miała ochotę spić z jego ust każde słowo, dotknąć włosów, przesunąć ustami po ciele w dół i torturować go jego słabymi punktami. Sama też nie miałaby przeciwko zainteresowaniu. Lubiła droczyć się z innymi, chociaż jeszcze bardziej lubiła to czynić sama ze sobą, dlatego też delektowała się ciepłem rozchodzącym się w podbrzuszu, które wymagało... ha, domagało się uwagi krótkimi impulsami.
    Spojrzała na bluzę, którą trzymał w ręku, wsłuchała się w słowa, a potem skinęła głową, uśmiechając się dość rozbawiona.
    - Podobno mężczyzna, który ubiera kobietę, tak naprawdę ma zamiar ją rozebrać - stwierdziła, ot tak, bo w istocie wyznała mu, że podoba jej się od pierwszego wejrzenia.
    Krótko zerknęła w kierunku szafy, ponownie tego wieczora zmarszczyła lekko nos, zamrugała i zaraz skupiła się na tym mężczyźnie. Stanęła do niego przodem, zgodnie ze swoją wolą będąc w potrzasku między ciepłym ciałem mężczyzny, a chłodną powierzchnią szafy. Dobrze, że chociaż do niej nie wpadła z tego wrażenia, bo Mary była dość wrażliwa na tę zmysłową atmosferę, Wenus szeptała jej do uszka, Simon ją obserwował i, cholera, jak tutaj myśleć rozsądnie?
    Mary nie była zwolenniczką racjonalnego myślenia, dlatego ponownie tego wieczoru wyszła z inicjatywą. Przesunęła dłonią po jego ramieniu, w górę, do szyi, szczęce i na włosach kończąc; jej dotyk nie był natrętny i mimo że nie był zupełnie delikatny, grzeszył ulotnością, pozostawiał gęsią skórkę na skórze. Wplotła dłonie w ciemne włosy, następnie lekko naparła na tył jego głowy, lekko szarpnęła jego włosy, zupełnie umyślnie.
    - Simonie... chcesz mnie rozebrać? - zapytała leniwie i nisko, niemal mrucząc, a drugą dłonią odszukała jego nadgarstek, krótko go oplatając i ściskając, niczym chciwy Cień, niczym kajdanki lub czerwona wstążka z napisem "Jesteśmy trochę niegrzeczni, panie Quinn."
     



    Snajper

    Organizacja MORIA: Zwiadowca
    Wiek: 26 lat
    Rasa: Człowiek
    Lubi: Papierosy, pewny strzał, walc
    Nie lubi: Fuszerka, zmienny wiatr, małe pieski
    Wzrost / waga: 184 cm/72 kg
    Aktualny ubiór: Czarny płaszcz, kamizelka, koszula, czarne spodnie
    Zawód: Wolny strzelec, dosłownie
    Pod ręką: Fabuła: Zegarek, krzyżyk MORII, paczka papierosów, zapalniczka Zippo, dwa glowsticki, zapasowa amunicja, celownik optyczny Schmidt-Bender 2,5-10 x 56
    Broń: Thompson Contender, Walther WA 2000, NRS-2
    Stan zdrowia: Optymalny
    Dołączył: 01 Lis 2015
    Posty: 269
    Wysłany: 2 Październik 2016, 18:08   

    Dzieci, spać.

    Tak jak w walce na pięści przychodzi moment, w którym kończy się ostrożne rozpoznawanie przeciwnika, badanie jego siły i szybkości, szukanie otwarć, tak i teraz przyszedł moment porzucenia pozorów, odejścia od gry słów i gestów, jaką oboje prowadzili od długiego czasu i przejścia do zwarcia. Elektryzujący dotyk Mary był tutaj sygnałem. Simon wytrzymał go bez ruchu przez kilka sekund, odchylając głowę i poddając się pociągnięciom dłoni kobiety, ale nie spuszczając wzroku z jej oczu.
    Pierwszym działaniem, jakie wykonał, było niespieszne rozwarcie palców opuszczonej wzdłuż ciała ręki, przez co wyjęta z szafy bluza osunęła się bezszelestnie na ziemię.
    - Musiałbym być skończonym draniem, żeby proponować coś podobnego w tej sytuacji - odpowiedział, nadal z pozorowaną rezerwą. - Ale skoro tak stawiasz sprawę... Grubiaństwem byłoby odmówić.
    W jednej chwili jego wolna dłoń znalazła się na jej plecach, a całe jego żylaste, twarde ciało naparło na nią, wpierając w do połowy otwartą szafę, aż zatrzęsły się lustrzane, przesuwane drzwi. Nie był delikatny; tylko na tyle, by nie zrobić jej krzywdy, ale niewiele poza tym. Kiedy była w tej matni pomiędzy meblem a mężczyzną, jednym ruchem rozsunął zamek na jej plecach, nie pytając już ani o aprobatę, ani o przyzwolenie i w tej samej chwili postarał się o trafienie ustami do jej ust, by połączyć je w gwałtownym, żywiołowym pocałunku. Zdecydowanie nie był mężczyzną od krótkich buziaków w policzek...
    _________________
    Impurity
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 2 Październik 2016, 19:28   

    Tak, tak trochę +18.


    Miała ochotę coś powiedzieć, że lubiła drani, chociaż zdecydowanie liczy się to coś (nie, żeby była szczególnie wybredna). A Simon Quinn, najnowszy przyjaciel pani Nieczystość, miał to coś magnetyzującego, na tyle, że dała się skrzywdzić (chociaż, tak na dobrą sprawę, lubiła być krzywdzona), spętać się pani Wenus, a potem pożądaniu, które omiotło to kobiece ciało, jak i jej towarzysza.
    Zupełnie im to nie przeszkadzało - Simon udowodnił to tym nagłym porywem namiętności, którą zdecydował się uwolnić przy naparciu na Mary, dociśnięciu do szafy, a potem zetknięciu ich ust w szaleńczym pocałunku; Mary również nie miała nic przeciwko (nie, żeby nie była tutaj główną prowokatorką i intrygantką), gdy sama objęła jego szyję, przyciągając jeszcze bliżej do swoich warg, a ich zęby się obijały, a języki przeplatały. Westchnęła w jego usta, wcale nie zamierzając pozwolić mu się odsunąć. Przymknęły oczy, wchłaniając w siebie wszystko, co ten mógł jej teraz zaoferować. Wydawała się rozkoszować tą sytuacją, zapachem tego mężczyzny i jego dotykiem. Sama nie była bierna, bo postanowiła jedną dłonią pokonać wędrówkę do sutka mężczyzny, o którego zaledwie zahaczyła przez ubranie. Przerwała pocałunek przez pociągnięcie jego włosów w tył (z wyczuciem!), żeby mogli zaczerpnąć chwilę tchu - a ta chwila trwała dokładnie tyle, w ile mogła dorwać się do znajdującego się najniżej guzika koszuli, który poczęła rozpinać - i ponownie dorwała się do tych warg, teraz już gorętszych i wilgotniejszych.
    Gdzieś tam w tle zarejestrowała tępy ból pleców, gdy rana na plecach została podrażniona i zupełnie jej to nie przeszkadzało, a wręcz sprawiało, że to wszystko było bardziej odczuwalne, bardziej r e a l n e.
    To był zdecydowanie udany prezent.
    Bardzo dobrze, Simonie. Tak, to zdecydowanie przeznaczenie.
     



    Snajper

    Organizacja MORIA: Zwiadowca
    Wiek: 26 lat
    Rasa: Człowiek
    Lubi: Papierosy, pewny strzał, walc
    Nie lubi: Fuszerka, zmienny wiatr, małe pieski
    Wzrost / waga: 184 cm/72 kg
    Aktualny ubiór: Czarny płaszcz, kamizelka, koszula, czarne spodnie
    Zawód: Wolny strzelec, dosłownie
    Pod ręką: Fabuła: Zegarek, krzyżyk MORII, paczka papierosów, zapalniczka Zippo, dwa glowsticki, zapasowa amunicja, celownik optyczny Schmidt-Bender 2,5-10 x 56
    Broń: Thompson Contender, Walther WA 2000, NRS-2
    Stan zdrowia: Optymalny
    Dołączył: 01 Lis 2015
    Posty: 269
    Wysłany: 2 Październik 2016, 22:11   

    Wyzbywszy się wszelkich skrupułów i wątpliwości, Simon pozwolił się opanować fali ekstazy, jaka ogarnęła go wraz z tym chciwym, namiętnym pocałunkiem. Świat skurczył się w tej chwili niesamowicie, wszystko, czego nie był w stanie dotknąć i poczuć nagle zatraciło się zupełnie; światem były cudowne usta Mary, na których wciąż dało się wyczuć żelazisty posmak krwi.
    Łapiąc oddech i odzyskując - na chwilkę - poczucie rzeczywistości, Simon wrócił palcami do zamka sukienki, ale zanim zdążył się pozbyć tej, obecnie stojącej mu na drodze części ubioru już całowali się znowu, jeszcze bardziej gorąco i gwałtownie niż przedtem, choć wydawało się to niemożliwe. Zostawiając guziki swojej koszuli Mary i pozostawiając palce wplecione w jej włosy, Quinn przesunął wolną dłonią wzdłuż jej pleców i talii, zatrzymując się w miejscu, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę i stają się tyłkiem - tak, to było coś wartego uwagi, wartego pieszczot.
    Chyba śnię, pomyślał chaotycznie, kiedy znów oderwali się od siebie ustami; odsłonił zęby w dzikim uśmiechu. Być może coś podobnego już mu się kiedyś przyśniło? Nie wiedział, nie mógł przecież wiedzieć.
    Koszula długo się na nim ostała i wkrótce wylądowała na podłodze, kiedy niecierpliwie wyswobodził się z rękawów.
    - Coś za coś - wymruczał, przysuwając się znowu z zamiarem oswobodzenia Mary z sukienki na dobre i chłonąc kobietę wszystkimi pięcioma zmysłami, a może i większą ich ilością.
    _________________
    Impurity
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 4 Październik 2016, 18:26   

    Aprobująco westchnęła w jego usta, czując pasję ich pocałunku; nie był to szczyty umiejętności francuskiego pocałunku, nie zależało im chyba na tym, tak, Mary zdecydowanie wolała zatracić się w tym ognistym temperamencie. Nie bali się ran; obijali się zębami, ranili wargi, ranili duszę i Mary zamierzała zranić ich o wiele bardziej. Teraz zdecydowanie zadowoli się kontaktem fizycznym, bo dość długo tego nie robiła, nie tak naprawdę. Miała ochotę wsunąć swoją dłoń do jego klatki piersiowej, pogłaskać serce, rzucić nań cień, żeby potem wyrwać i spałaszować ze smakiem.
    Pokręciła tyłkiem w jego dłoni, dając znać, że bardzo to lubi. Nie miałaby nic przeciwko, gdyby jeszcze mocniej zacisnął dłoń na jej jędrnych, kobiecych pośladkach. Miała ochotę zrobić to samo, ale dostrzegła szalony uśmiech Simona; odwzajemniła go, a nawet zachichotała, bo równie dobrze mogła to zrobić.
    On pozbył się koszuli, ona dała się pozbyć sukienki, stojąc tak teraz przed nim nago. Nie wstydziła się, absolutnie tego nie robiła, bo to tylko cielesność. Nawet nie miała kompleksów z powodów tych licznych blizn, wszak w większości sama była ich autorką. Ważniejszy dla niej był dotyk, bo oglądanie zdecydowanie nie będzie dzisiaj ją bawić.
    Wsunęła palce za jego pasek spodni i szarpnięciem przyciągnęła jego biodra do siebie. Spojrzała na niego z dołu, wyglądając niemal niewinnie, gdy właśnie rozpinała tę przeszkodę, zdecydowanie z a w o l n o.
    Wiedziała, że to może wydawać się nieco podejrzane, że kobieta, nieomal zgwałcona, właśnie dała się upoić tej atmosferze. Nie przejmowała się tym, gdy widziała, że ciało naprzeciw jest tak samo rozgorączkowane, jak jej samej.
    - Chciałabym poczuć w sobie twoje palce, Simonie - wyszeptała gorąco, odsłaniając przed nim swoje powierzchowne, cielesne pragnienia, którym dała się uwieść.
    Czekając dziwnie cierpliwie na werdykt, spodnie pana Quinna zawisły mu gdzieś na poziomie kolan.
    Grub
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Październik 2016, 21:48   

    Grub uciekał naprawdę długo, przez rzędy dziwnych domów i uliczek, nowoczesnych samochodów i ludziach o zimnych oczach, sercach i śliskich ubraniach. Jedyni osobnicy którzy się nim zainteresowali byli brudniejsi i biedniejsi nawet od Gruba, prosili stanowczym "księciuniu" o pieniądze, więc oddał im po złotej monecie, ale nie pomogli mu w żaden sposób.
    Osoba która wyglądała jakby mogłaby mu pomóc to młoda dziewczynka, może 11'letnia, ale na dźwięk jego głosu uciekła z piskiem, więc Grub rozsądnie odpuścił.
    W końcu minął cały dzień, a on wciąż nic nie jadł - nigdzie nie było nawet jednego drzewa ani posadzonego ziemniaka, a ludzie nie chcieli go częstować. Dodatkowo zapłacił za chodzenie bez butów dużą cenę - wdepnął w rozbitą butelkę i przez jakiś czas krew sączyła się ze stopy i bolała przy każdym stąpnięciu. Rana się zasklepiła, ale noc, ból, głód i zmęczenie, nie tylko fizyczne, ale i psychiczne, bo wzrok ludzi czujących do niego odrazę bolał bardziej niż tysiąc słów, spowodowało że zatrzymał się przy pierwszym lepszym bloku mieszkalnym. Wszedłby do środka, gdyby nie drzwi - dopiero trzecie z rzędu ktoś zapomniał zamknąć.
    Ostrożnie wszedł na klatkę schodową, trzymając szpadel niczym włócznię i PRÓBUJĄC (nieskutecznie) iść cicho, podszedł do pierwszego mieszkania i zapukał. Drzwi otworzyła jakaś babcia, wściekła jak siedem piekieł, obraziła go niewybrednymi słowami i zamknęła drzwi. Drugie mieszkanie wydało mu się podejrzane, więc podszedł do trzeciego *mieszkanie Simona* i zapukał tak delikatnie jak mógł (wgniatając delikatnie drzwi i rąbiąc huk na cały blok - drugi już raz).
    -POMOC? GRUB BOLEĆ STOPA I GŁODNY. OTWORZYĆ MILI LUDZIE? POMOC?
    Szpadel trzymał jak muszkiet, rączką przy stopie i ostrzem do góry, nisko.
     



    Snajper

    Organizacja MORIA: Zwiadowca
    Wiek: 26 lat
    Rasa: Człowiek
    Lubi: Papierosy, pewny strzał, walc
    Nie lubi: Fuszerka, zmienny wiatr, małe pieski
    Wzrost / waga: 184 cm/72 kg
    Aktualny ubiór: Czarny płaszcz, kamizelka, koszula, czarne spodnie
    Zawód: Wolny strzelec, dosłownie
    Pod ręką: Fabuła: Zegarek, krzyżyk MORII, paczka papierosów, zapalniczka Zippo, dwa glowsticki, zapasowa amunicja, celownik optyczny Schmidt-Bender 2,5-10 x 56
    Broń: Thompson Contender, Walther WA 2000, NRS-2
    Stan zdrowia: Optymalny
    Dołączył: 01 Lis 2015
    Posty: 269
    Wysłany: 9 Październik 2016, 12:17   

    Pocałunki naprawdę wpompowywały w Simona uderzeniowe dawki dzikiej radości, błyskawicznie, impulsowo rozprowadzając ją po całym ciele. Nawet jeśli nie były wzorcowe pod względem technicznym i noty za styl nie należałyby do najwyższych, to nie liczyło się to teraz ani trochę. Zachęcony, mężczyzna ścisnął mocniej wspaniały tyłeczek, na którym znalazły się jego dłonie. Perfekcja ma wiele obliczy, pomyślał nieco chaotycznie, ale w końcu "chaotycznie" było motywem przewodnim tego wieczoru.
    Możliwość podziwiania i dotykania jej nagości była jeszcze czymś nowym. Dał sobie chwilę na chłonięcie jej jedynie wzrokiem, nie do końca ze zrozumieniem słuchając tego, co mówiła i pozwalając na rozpięcie swoich spodni; dopiero po chwili doszło do niego, że został o coś poproszony, i ponownie z szerokim, aż nieco groźnym uśmiechem zbliżył się do niej, pakując twarz w ten cudowny łuk między ramieniem a szyją, a dłonią wędrując gdzie indziej, niżej. Bez pośpiechu, za to umiejętnie i ze znawstwem, maksimum rozkoszy. Tym razem to on był stroną dostarczającą przyjemności, ale sam też czuł się coraz lepiej, a wydarzenia nabierały tempa.
    - Proszę bardzo - tchnął jej prostu w ucho. Trwało to już dobrą chwilę, kiedy donośny hałas za jego plecami przerwał i rozbił o podłogę całą intymność, zastępując ją zupełnym zaskoczeniem i ominięciem kilku uderzeń przez serce Simona. Odwrócił się na pięcie, co było niejako utrudnione przez do połowy opuszczone spodnie, i wlepił wzrok w drzwi, za którymi ewidentnie coś się działo.
    - Co... - syknął, w dość głupim odruchu podciągając spodnie i rzucając spojrzenie w stronę swojej broni, która leżała na stoliku. Zza drzwi dobiegał przytłumiony, grzmiący głos; to, co mówił, nie przedstawiało zbyt wiele sensu z tego, co Simon był w stanie usłyszeć. Odwrócił głowę do Mary, jakby sprawdzając, czy ona rozumie z tego więcej niż on; wreszcie, kiedy zapiął już spodnie, w wielkich krokach znalazł się przy stoliku i podniósł swój pistolet, naładowany i gotowy, by następnie podejść do drzwi i zerknąć przez judasza.
    - Co, do cholery... - wyrwało mu się, gdy zobaczył stojącego tam "kolędnika". Widok odebrał mu zdolność podejmowania działań na dobrą chwilę.
    _________________
    Impurity
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 9 Październik 2016, 14:14   

    Zapowiadało się naprawdę przyjemnie, nie, raczej było przyjemnie. Simon z entuzjazmem przyjmował pocałunki i dotyk, który Mary chętnie serwowała, a jeszcze chętniej przyjmowała. Lubiła jego dzikość, pierwotność, z jaką ją traktował, ale jeszcze bardziej odurzająco działało to w połączeniu z uległością, jaką pokazywał spełniając prośbę blondyny. W ruchach pana Quinna było sporo doświadczenia, nad którym pani Nieczystość nie zamierzała się rozwodzić. Chciała jedynie poruszać biodrami i mrucząc mu do ucha...
    Oczywiście, dopóki nie rozległo się pierdolnięcie najpewniej w drzwi przez... coś.
    Atmosfera rozbiła się w kruchy mak, podniecenie z rozpalonego ciała powoli się ulatniało, a Simon zareagował jak żołnierz, jak prawdziwy zły chłopiec; nie wpadł w panikę, a nawet całkiem gibko pozbierał się i wziął spluwę. Gdy on badał teren przez Judasza, panience Wizardry pozostało ubrać wcześniej przyszykowaną szarą bluzę, która sięgała jej spokojnie do połowy ud. Gdzieś tam, w darciu się męskiego głosu, słyszała jakieś prośby o pomoc, ale generalnie, był to zupełny bełkot, a tak poza tym, odprawiłaby nawet rannego ptaszka, byleby móc przelecieć Simona.
    Problem w tym, że to nie było jej mieszkanie, chociaż z pojęciem "własność" zawsze miała problem.
    Nie bała się, nie była w żaden sposób zaniepokojona, może bardziej zaciekawiona... i gdzieś tam zła, że właśnie przerwano jej naprawdę dobrą palcówkę. Wzięła torebkę, do teraz leżącą gdzieś koło kanapy, krótko sprawdziła jej zawartość i luźno powiesiła przez ramię.
    Zbliżyła się nieco do Simona tym swoim kocim, cichym krokiem, oparła się o framugę drzwi najbliższego z pokoi, wypinając tak swoje bioderko i, ostatecznie, splotła ręce pod piersiami.
    - Jesteś pewny, że nie chcesz odesłać tego swojego imigranta? Złota cierpliwość
    - powiedziała dość ironicznie do Simona, żeby następnie obdarzyć drzwi beznamiętnym spojrzeniem niebieskich oczu. Była świadoma tego, że jej reakcja była co najmniej nienaturalna, ale miała to szczerze w nosie.
    Grub
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 9 Październik 2016, 17:34   

    Grub się nudził, czekając przed drzwiami, ale szósty zmysł wyraźnie kazał mu pod nimi stać i czekać. Czekając obserwował drzwi. Wyglądały dość brzydko, miały mało ozdób, ich kolor nie był wesoły, oceny nie poprawiał fakt że cały czas były zamknięte. Jedyne co było w nich (czy raczej na nich) ładnego, to biedroneczka, z pięcioma kropkami, truchtająca szybko w sobie tylko znanym celu.
    Grub wziął ją na palec lewej dłoni i podniósł palec, żeby biedronka mogła swobodnie odlecieć, ale ta nie chciała. Dopiero po chwili, podniosła skrzydełka i odleciała w dół klatki schodowej - niczym duch tego bloku. Olbrzym obserwował jej lot z półotwartymi ustami. Gdy znikła mu z oczu, znów zaczął się niecierpliwić. W końcu usłyszał czyjeś głosy, dwóch kobiet lub kobiety i mężczyzny, ale nie usłyszał co mówią.
    -DOBRZY LUDZIE OTWORZYĆ! GRUB RANA-STOPA! POMOC!

    Cisza, tym wyraźniejsza że przed chwilą krzyczał, zestresowała go na tyle że uderzył w drzwi, nieświadomie, perfekcyjnym ciosem którego nie powstydziłby się bokser.
    Drzwi zaskrzypiały, wszyscy usłyszeli dźwięk pękających zawiasów, a w drewnie zostało widoczne wybrzuszenie. Gdyby nie łańcuszki, dodatkowe wzmocnienia i zamek, drzwi by wypadły.
    Gigant potarł dłoń i spojrzał zaskoczony. Wymamrotał tylko, wciąż głośno, ale słyszalnie łamiącym się głosem.
    -PPRZE, PRZE-PRZEPRASZAĆ...
     



    Snajper

    Organizacja MORIA: Zwiadowca
    Wiek: 26 lat
    Rasa: Człowiek
    Lubi: Papierosy, pewny strzał, walc
    Nie lubi: Fuszerka, zmienny wiatr, małe pieski
    Wzrost / waga: 184 cm/72 kg
    Aktualny ubiór: Czarny płaszcz, kamizelka, koszula, czarne spodnie
    Zawód: Wolny strzelec, dosłownie
    Pod ręką: Fabuła: Zegarek, krzyżyk MORII, paczka papierosów, zapalniczka Zippo, dwa glowsticki, zapasowa amunicja, celownik optyczny Schmidt-Bender 2,5-10 x 56
    Broń: Thompson Contender, Walther WA 2000, NRS-2
    Stan zdrowia: Optymalny
    Dołączył: 01 Lis 2015
    Posty: 269
    Wysłany: 9 Październik 2016, 19:28   

    Zobaczenie pod pięknymi, stonowanymi, estetycznymi drzwiami swojego schludnego mieszkania gościa tego rodzaju było jednym, ale kiedy ten gość walnął we wzmiankowane drzwi swoją gigantyczną dłonią - to już było zbyt wiele. Simon odskoczył od judasza jak oparzony, następnie doskoczył znowu, zdjął łańcuch, przekręcił zamki i z rozmachem otworzył drzwi na oścież, póki z zawiasów jeszcze cokolwiek zostało. Stał teraz twarzą w twarz z olbrzymem - o ile można tak powiedzieć, zważywszy na różnicę w ich wzroście - i mierzył do niego ze swojej spluwy. Niezmiernie cieszył go fakt, że nie trzymał jakiegoś kieszonkowego walthera do schowania w torebce, a potwora ładowanego karabinowymi nabojami. To sprawiało, że czuł się znacznie pewniej, mimo, że występował nadal bez koszuli.
    - Nie dosłyszałem, dobrodzieju - powiedział uprzejmie, przywołując na twarz wymuszony uśmiech. - Bądź tak dobry i powtórz raz jeszcze; o co mnie tak grzecznie prosiłeś?
    Drzwi po drugiej stronie klatki otworzyły się do połowy, ukazując niewysokiego, kadawerycznie wręcz chudego mężczyznę o ziemistej cerze, uzbrojonego w rakietę do squasha. Ewidentnie miał zamiar ochrzanić Simona za wyprawiane w nocy hałasy, ale na widok tego, co się działo na klatce, zdębiał po prostu i stał tak z otwartymi kretyńsko ustami, gapiąc się na zupełnie przesłaniające mu drzwi sąsiada plecy olbrzyma. Quinn zaś zerknął na Mary, by ocenić jej reakcję na te wszystkie zajścia.
    - Zostań w środku - mruknął półgębkiem.
    _________________
    Impurity
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 9 Październik 2016, 20:37   

    Słyszała jakieś tam zawodzenie zza drzwi, Simon podszedł tam uzbrojony, oczywiście, z tym sprzęciorem był jeszcze seksowniejszy, a Mary już widziała inne przeznaczenie tej spluwy. Ale to nieważne, bo niedoszły kochanek postanowił odizolować biedną, słabszą niewiastę od problemu. A, oczywiście, Nieczystość to niepokorny duch, który słysząc, że ogień jest gorący, wsadzi w niego rękę, zatem pokonała odległość dzielącą ją od owego zdarzenia, a tym była bliżej, tym bardziej uderzał w jej nozdrza słodki, przesłodzony wręcz aromat, a potem charakterystyczna dla snu aura.
    I skończyła podobnie, jak prawdziwy sąsiad imigrant. Nie spodziewała się takich widoków.
    - O skurwysyn - przebiła tą ciszę, która nagle ich otoczyła, zapewne jedynie na chwilę. Nie wstydziła się wszakże swego gliniarskiego słownictwa. A sama wyglądała o wiele drobniej, wręcz eterycznie w porównaniu do tegoż mężczyzny. - Myślałeś ostatnio nad przeprowadzką, Simon? - Poczucie humoru nie opuszczało Mary.
    I nie przejmowała się także, że z tą obitą mordą i zaledwie męską bluzą, wyglądała, jak ofiara przemocy domowej.
    Czy obawiała się niespodziewanego gościa? Absolutnie nie. I nie chodziło tutaj o tę kretyńską minę, która była tym bardziej niebezpieczna w połączeniu z mięśniami. Zwyczajnie wychodziła z założenia i doświadczenia, że łańcuch pokarmowy mówił wiele: Cień > Zjawy senne i pan Quinn > Śpiący pan Quinn.
    I tak ta aura snu niemalże przenikała tego olbrzyma, a Mary pozwoliła sobie porównać obwód swojego uda (nie takiego chudego, a nawet całkiem wytrenowanego!), który nawet nie mógł równać się z bicepsem Zjawy. Ale Mary nie zwykła oceniać kogokolwiek i tak sobie stała, gdzieś wystając głową zza ręki Simona, czekając na rozwój wydarzeń.
    Grub
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 9 Październik 2016, 21:21   

    Drzwi się otworzył i Grub zobaczył mężczyznę celującego do niego z broni. Świadomość tego jak duży gniew u niego spowodował i jak zdemolował jego dom złamała go i całkowicie rozbroiła. Dopiero uśmiech jego, być może, nowego przyjaciela uspokoiła go, więc zdołał powstrzymać płacz. Jedyne czego nie ukrył, to miał smutny grymas na twarzy i zaczerwienione oczy.
    -Grub przepraszać, nie chcieć psuć drzwi, uderzyć bo nie wiedzieć co robić - wybełkotał swoim tubalnym głosem, straszliwie zestresowany. Spuścił ramiona i głowę, podniósł prawą stopę i pokazał ranę. Zostały w niej resztki szkła, otoczona gulą zakrzepłej krwi. - Ja rana noga. Ja Grub, pani Lily zos... - przerwał w pół słowa, kichnął potężnie, zachwiał się i postawił ranną nogę na ziemi. Wytarł nos ręką, a rękę o ogrodniczki. -Grub sam, bez dom, bez jedzenie. Szuka Pani. Grub nie stąd. - gdy olbrzym powiedział to wszystko, nagle zrobiło mu się dużo lżej. Brakowało mu kogokolwiek komu mógł się poskarżyć, zwłaszcza od kiedy nie ma Lily.
    Wtedy zobaczył ją - małą blondynkę w za dużej bluzie i poczuł mocniejsze bicie serca. Wyglądała zupełnie jak mała Lily, zupełnie niewinna i lekka.
    -Pani jak ta - powiedział i wskazał palcem na blondyneczkę. Uśmiechnął się szczerze, choć smutnie
     



    Snajper

    Organizacja MORIA: Zwiadowca
    Wiek: 26 lat
    Rasa: Człowiek
    Lubi: Papierosy, pewny strzał, walc
    Nie lubi: Fuszerka, zmienny wiatr, małe pieski
    Wzrost / waga: 184 cm/72 kg
    Aktualny ubiór: Czarny płaszcz, kamizelka, koszula, czarne spodnie
    Zawód: Wolny strzelec, dosłownie
    Pod ręką: Fabuła: Zegarek, krzyżyk MORII, paczka papierosów, zapalniczka Zippo, dwa glowsticki, zapasowa amunicja, celownik optyczny Schmidt-Bender 2,5-10 x 56
    Broń: Thompson Contender, Walther WA 2000, NRS-2
    Stan zdrowia: Optymalny
    Dołączył: 01 Lis 2015
    Posty: 269
    Wysłany: 10 Październik 2016, 17:50   

    Trudno się było nie zgodzić z konstatacją Impurity co do wyglądu ich gościa, Simon co prawda nie uznał za celowe potwierdzać, że się zgadza. A nuż tamten był wrażliwy na przezywanie? Odpowiedział za to na zadane przez kobietę pytanie:
    - Nie do dzisiaj, podobało mi się tu... Ale wygląda, że dzielnica zrobiła się niespokojna - westchnął, nadal pozorując sztuczny spokój i nieporuszenie. Wcześniej, kiedy na ulicy wpadł na mężczyznę usiłującego dokonać gwałtu, tętno ledwo co mu przyspieszyło; był panem sytuacji, właściwie żadne niebezpieczeństwo mu nie groziło, wiedział, że może z tamtym dryblasem zrobić, co mu się żywnie spodoba. Teraz też nie chodziło o niebezpieczeństwo w końcu to on mierzył z pistoletu do gościa po drugiej stronie progu; chodziło o fakt, że ten olbrzym ewidentnie nie był normalny; w najbardziej zwyczajnym wypadku urwał się z cyrku, ale im uważniej Simon się mu przyglądał, tym bardziej nabierał pewności, że to nie tak, że ma do czynienia ze stworzeniem z innego świata. Pracował w swoim zawodzie już dłuższą chwilę, miał, jeśli można tak powiedzieć, ufał swojemu instynktowi, który mówił mu, że coś jest nie tak. A najbardziej nie tak był fakt, że Mary wydawała się zupełnie nieporuszona całą sytuacją, że ten gigant ani jej nie przerażał, ani nawet nie intrygował, co dawało do myślenia.
    Simon zmarszczył brwi, słuchając nieskładnej mowy olbrzyma i starając się z niej coś wyrozumieć, kiedy jego myśli jednocześnie galopowały wewnątrz jego głowy w wielu kierunkach naraz. Łezka co prawda nie zakręciła mu się w oku, gdy słuchał smutnych wyznań gościa; zmierzył go wzrokiem raz jeszcze i uznał, że jeśli ten wejdzie do środka, to nieuniknione będą dalsze zniszczenia w zadbanym mieszkaniu Quinna; z drugiej jednak strony sąsiad z przeciwka robił się coraz bardziej podejrzliwy i zaraz mógł wezwać jakieś niepowołane służby, które tylko namieszają we wszystkim. Simon nie zamierzał dopuścić, żeby policjanci grzebali po jego szufladach. Z tą sytuacją musiał sobie poradzić we własnym zakresie.
    - Rozumiemy, rozumiemy - zapewnił, opuszczając broń i odsuwając się, gestem zapraszając olbrzyma do środka i zaciskając zęby. - Oczywiście, wejdź do środka, tam się wszystkim zajmiemy. Dobrze się składa, że wszystko jeszcze mamy na wierzchu, prawda, Mary? Będziemy mogli udzielić stosownej pomocy, jeśli mi pomożesz.
    Obdarzył osłupiałego sąsiada życzliwym uśmiechem, jednocześnie piorunując go wzrokiem, co zresztą raczej nie było widzialne w panującym na klatce półmroku.
    - Kryzys zażegnany - wycedził, idąc naprzód i zatrzaskując drzwi sąsiedniego mieszkania przed nosem jego lokatora. - Sytuacja pod kontrolą.
    Odwrócił się, by sprawdzić, czy jego dwójka gości weszła już do środka lub zamierza to zrobić.
    _________________
    Impurity
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Październik 2016, 18:57   

    Pani Nieczystości również daleko było do podzielenia łez, ale również nie patrzyła na wielkiego mężczyzny z góry. Wychodziła z założenia, że każdy z nich jest przybłędą, tylko niektórzy potrafili radzić sobie lepiej, a inni gorzej - a... Grub, jak zapewne miał na imię, zdecydowanie należał do tej drugiej grupy. Zachowywał się jak niemowlak, jakby dopiero co poznał tą rzeczywistość i nieudolnie, wręcz destrukcyjnie, próbował się w niej odnaleźć. Może nie wywołało to agresji w kobiecie, ale chciała mu nieco bardziej dokuczyć, sprawić, żeby się rozpłakał, chociaż w tym przypadku wydawało się być to banalne.
    Ale gdy wskazał na nią, Cienia, jako ideał kandydatki na nową Panią, wykrzywiła wargi w jakimś grymasie. Niby nie wielce nieprzyjemnym dla oka, ale jednak grymasie.
    - Panie Grub. Czasy niewolnictwa już dawno się skończyły - wypowiedziała aksamitnie, chociaż nie miałaby większego problemu wziąć dla siebie pupilka.
    Ale takiego Gruba nie pomieściłaby w swojej klitce.
    Posłała krótkie spojrzenie Simonowi, gdy ten zdecydował ugościć tego potwora. Uśmiechnęła się do niego lekko, bo ten naprawdę był prawdziwym dżentelmenem. Niby biegał z bronią, a przybłędy opatrzy i może nawet nakarmi. Szkoda tylko, że Mary wprosiła się do pana Quinna mając ten sam pretekst, co Grub.
    I jak tutaj kogokolwiek oceniać?
    Ale wciąż była kobietą, a Grub powiedział jej naprawdę miłą rzecz. Zapewne, wysunęłaby do niego dłoń, ale wolała nie ryzykować z ewentualnym zmiażdżeniem. Pozostało jej uśmiechnąć się do niego miło, a następnie wmaszerować z powrotem do mieszkania. Ach, czuła jeszcze zapach swój i Simona, aż trudno obejść się apetytem. Ale jeśli połączyło ich przeznaczenie, wierzyła, że będzie niejedna okazja na rozkosze.
    Usiadła na kanapie, zupełnie ignorując sukienkę, która gdzieś tam kopnięta leżała koło szafy.
    - Jeśli nie jesteś stąd, to skąd pochodzisz? - udała uprzejme zainteresowanie pochodzeniem imigranta.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,13 sekundy. Zapytań do SQL: 9