• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Archiwum X » Polowanko na Rajskiego ptaka (Jocelyn)
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 19 Lipiec 2016, 23:53   

    Zrobiło się dosłownie ciemno jak w dupie u murzyna. Joce praktycznie nic nie widziała. W dodatku jakby tego było mało, po drodzę się potknęła ze dwa razy...
    Wiedziała już że nie dogoni ptaka. On zna te tereny, ona nie. On widocznie wprawiony jest w ucieczkach, ona w tak długich pogoniach nie. W dodatku wyśledzenie go uniemożliwiał hałas który ciągle narastał. A to te cholerne sowy hukały jedna przez drugą jak przekupki na targu w niedzielę, a to jakiś wyleniały wilk zaczął ujadać. Jakby tego było mało nagle poczuła że powinna się zatrzymać. Instynkt? Kto wie. Jak się okazało, bardzo dobrze zrobiła. Jeszcze krok czy dwa a by wpadła do czekoladowego jeziora. Z racji że za dobrze pływać nie umiała to by się pewnie utopiła... Chociaż utonięcie w czeko nie byłoby takie złe.. Zawiedziona, zmęczona i wściekła zaśmiała się dość histerycznie. Już miała kucnąć gdy poczuła jak coś ociera jej się o nogę i syczy. Zirytowana nie na żarty kopnęła to coś co, jak myślała, było wężem w tafle jeziora. Westchnęła i spojrzała na niebo usiane gwiazdami. Zaczeka do rana, i wtedy wznowi poszukiwania. Tak łatwo nie odpuści. Poza tym.. dawno tak dobrze się nie bawiła. Ostatnimi czasy złapała ją taka rutyna że czasem była naprawdę zdołowana swoim życiem. Żałosne prawda?
    Odwiązała od płaszcza wstążkę, potrzymała ją chwilę a ta wnet zamieniła się w gruby płaszcz w rozmiarze XXXXL. Owinęła się nim ze dwa razy i położyła pod jakimś drzewem, mając zamiar zdrzemnąć się choć chwilkę.
    _________________
     



    Zmarły

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Aaron (Aron) Wels alias Amon
    Wiek: 27
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: nadmorskie zamki, latarnie, przyglądać się torturom, nazywać siebie Władcą Czasu
    Nie lubi: lekceważenia czasu
    Wzrost / waga: 190cm / 86kg
    Aktualny ubiór: Czarny frak z gustowną, grafitową koszulą w jasne prążki i zgrabny, acz wyrazisty w swojej formie, ciemny cylinder.
    Znaki szczególne: białe włosy, czarne oczy, obcowanie z kapeluszami i zegarami
    Zawód: Latarnik
    Pan / Sługa: - / Doll
    Pod ręką: 1/2 blaszki zmartwienia
    Dołączył: 21 Lip 2014
    Posty: 480
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 21 Lipiec 2016, 09:19   

    Pani Opętaniec zaczyna chyba miewać problemy, może to ze strachu? Coś obślizgłego przesuwało się koło jej nóg i choć poprawnie oceniła, że jest to wąż, to przy okazji zaufała swojej, najwidoczniej bujnej wyobraźni, wmawiając sobie, że syczy!
    Kopnięcie gada okazało się być bardzo złym pomysłem, jednym z najgorszych, jakiego mogła się dziś podjąć. Byłoby nawet dobrze, gdyby to był Forêts. Paraliż i zachowanie przytomności nie byłyby złymi objawami, może żaden wilk nie przyszedłby do niej. Niestety, gatunek podobny do występujących w ludzkim świecie to ten, z którym miała właśnie do czynienia. I to spośród tych najbardziej jadowitych. Błyskawicznie zaatakował i ukuł ją pod kolanem.
    Było się nie ruszać.
    Nie trafił do jeziora, gdyż ciągnął się jak długi, a czyste trafienie i niemal na ślepo było dość trudne. Wystarczyło jednak, aby gadzinę rozdrażnić, sprowokować. Wężowi póki co nic nie dolega, a nawet ma dość sił, by próbować owinąć się wokoło kończyny kobiety i na jej szczęście, czynił to na bucie ukąszonej nogi.
    Odczuwała silny ból, jakby wbijano jej igłę pomiędzy więzadła, ale poza tym występowania innych objawów stwierdzić nie mogła. Jeszcze nie. Jad musi się po ciele rozejść...
    _________________


    x x x x
     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 28 Lipiec 2016, 09:47   

    Już se pośpisz. Tak. Jasne. Zawsze kurwa coś...
    Już chciała się ululać do snu gdy coś tak ją uwaliło w nogę że myślała iż już po nodze. Jednak noga była cała... Jeśli nie patrzy się na to jak wielki, oślizgły... wąż owija się wokół łydki. Ból był naprawdę rwący. Czucia w nodzę już prawie nie miała. Grube cielsko węża leniwie zaciskało się coraz to bardziej.
    Jej serce galopowało niczym koń na derby. Panika ogarnęła jej myśli. Co ja niby mam teraz zrobić? Chciała krzyczeć ale nie mogła. Głos uwiązł jej w gardle. Z resztą co by to pomogło. Ewentualnie ściągnęłaby na siebie stado wilków które po prostu szybciej by z nią skończyły.. Ale przynajmniej nie byłby to wąż.. Sama jest w sumie, sobie winna. Było odejść od tego posranego jeziora, ale niee. Zachciało jej się czekać do rana by odnaleźć GO. Zadrżała, patrząc ukradkiem na weza. Dlaczego to musi być wąż? Probowala złapać za katane, moze by udalo jej sie odrabac mu łeb. Jednak ręce tak się jej trzęsły że na nic sie to zdalo. A więc tak niby ma zginac? Uduszona, w jakims lesie, przez pieprzonego węża? Choć bolało ją jak diabli podniosła się na nogi a w zasadzie nogę (podczas ataku węża się jej upadło). Oparła się o drzewo i wtedy dopiero dostrzegła jaki ten wąż jest gigantyczny. Niczym Boa ze świata ludzkiego.. Aż się jej przypomniało pare, w sumie śmiesznych dla innych ludzi, horrorów. Jednak dla niej filmu typu "Anakonda" Były zawsze powodem nocnych koszmarów. Jak świat długi i szeroki, tak bardzo nie cierpiała wężów. Przełknęła głośno ślinę próbując szybko coś wymyślić. Wyciągnęła z torby flakonik z ziołami przeciw bólowymi i golnęła sobie z niego zdrowo. Pewnie i tak na dłuższą metę nic nie pomoże. Bo na cóż zdadzą sie zioła w takiej sytuacji? Chyba czas poczarować... Teleportacja w rachube nie wchodzi.. pewnie waz teleportowal by sie wraz z nia. Nie była btego jednak pewna bo nigdy nie robiła tego majac 'towarzysza'. Z tego co Joce wiedziała o wezach, sa one ciepłolubne a jak sie temperatura obniza.. to zasypiaja wiec...
    Mimo strachu i bólu udało jej się jakoś wyciszyć. Zebrała całą swoją siłę i przywołała mroźny wiatr kierując jego strumień prosto w gada.
    _________________
     



    Zmarły

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Aaron (Aron) Wels alias Amon
    Wiek: 27
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: nadmorskie zamki, latarnie, przyglądać się torturom, nazywać siebie Władcą Czasu
    Nie lubi: lekceważenia czasu
    Wzrost / waga: 190cm / 86kg
    Aktualny ubiór: Czarny frak z gustowną, grafitową koszulą w jasne prążki i zgrabny, acz wyrazisty w swojej formie, ciemny cylinder.
    Znaki szczególne: białe włosy, czarne oczy, obcowanie z kapeluszami i zegarami
    Zawód: Latarnik
    Pan / Sługa: - / Doll
    Pod ręką: 1/2 blaszki zmartwienia
    Dołączył: 21 Lip 2014
    Posty: 480
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 12 Sierpień 2016, 18:26   

    Może wąż faktycznie się owijał, może to była tylko iluzja spowodowana jadem, a może wymysł jej własnego umysłu? Wszakże, bardzo emocjonalne odebrała to ukąszenie, obawiając się utraty całej kończyny; a na domiar złego, odebrało jej głos. Warunki idealne do tego, by pozostałe zmysły także wesoło powariowały.
    Wypicie ziół przeciwbólowych może być pomocne, choć zaczną działać dopiero za pewien czas... a może w bezpośrednim działaniu na ranę lepiej by się sprawdziły? To wie już tylko sam producent tych ziół.
    Hipnoza kolorami skrzydeł byłaby całkiem dobra, tylko ze... wiele światła tutaj nie było, a co za tym idzie, kolory były marne... A moment, jednak nie ta moc.
    Wiatr sam z siebie nie może być zimniejszy od obecnej temperatury powietrza. Zerwał się wokoło silny podmuch, lecz wiele złego nie zdziałał. Wąż żyje tutaj nie od dzisiaj, a wiatr to jednak zjawisko powszechne. Mocniejszy czy słabszy jego powiew... wielkiej różnicy to nie robi, a już z pewnością nie tak prosto od niego jest zaraz usnąć.
    Ale kiedy spojrzała na nogę, na której but już tak silnie się nie zaciskał, po wężu nie było śladu. Uciekł. Może nie lubi gwałtownych porywów wiatru.

    Odczuwała nudności i zawroty głowy. Serce biło szybciej. Nadmierny ruch zadziała zdecydowanie negatywnie - powinna ograniczać się w tym względzie. Krwiobieg porwał jad do siebie, jak gościa zaprosił do swojego domostwa. Ból rozchodził się na całą nogę, choć dało się go bez większego trudu wytrzymać. Mięśnie na tej kończynie chwytały skurcze. Jad krążył, docierał,przez układ nerwowy, do płuc, a płuca zaś traciły na możliwości oddechowej i domagały się więcej tlenu. Na całym ciele występowało mrowienie.
    Więcej tlenu. Jad krąży, wnika w struktury. Czuje ukucie w płucach, jakby najadła się miniaturowych igiełek, albo powietrze było ostro doprawione. Ciężko się oddycha, wypowiedzenie choćby słowa przychodzi z trudem, ale jest możliwe.
    A noc trwa i trwać będzie. Popatrz tam, w górze, piękny pas asteroid przetacza się nad Tobą! Ach, nie w głowie ci teraz, zapewne, kosmosy.

    I może to tylko złudzenie, a może faktycznie usłyszałaś jakąś rozmowę, tam, na jeziorze? Co mówili? "..., no co Ty ..., te lasy nocne..." - Nie bardzo rozumiałaś każde z tych słów, ale niemal pewna byłaś, że dźwięki dochodziły znad jeziora. Nie dostrzegłaś tam jednak ani nikogo, ani też niczego. Ciemność, czekolada. Długo nikt nie odzywał się ponownie, aż nagle drugi głos odparł, lecz coś już całkiem dla Ciebie niezrozumiałego.
    Może się oddalali, płynąc na swojej łodzi?
    Obie barwy głosu przywodziły na myśl dorosłych mężczyzn, ale równie dobrze mogły to być dzieci. To mogły być dzieci - myślałaś, mając coraz słabiej w pamięci ich pogłosy. Dlaczego dzieci? Sposób mowy pasował ci do młodych nastolatków - brakowało mu pełnej składni i miał coś wesołego oraz lekkiego w swojej tonacji.
    Z pewnością jednak to nie byli tamci, którzy obozowali w namiotach.



    Proszę o korzystanie w kolejnych postach z polskich znaków.

    _________________


    x x x x
     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 21 Sierpień 2016, 18:06   

    Była na tyle zmęczona że czary mary nie za bardzo jej wyszły. Jednak gdy spojrzała na nogę węża nie było. Poczuła taką ulgę że osunęła się na ziemie i z szoku przez chwilę nie docierał do niej ból wywoływany jadem krążącym po krwiobiegu.
    Zaśmiała się lekko histerycznie ruszając przy tym trochę nogą co sprowadziło ją na ziemię. Ból był okropny i wywoływał mrowienie w nodze. Co rusz łapały ją skurcze w kończynie no i w dodatku zaczynała mieć problem z oddychaniem. Coraz płytsze wdechy wywołały zawroty głowy a jakby tego było mało... mdliło ją.Przymknęła powieki i próbowała uspokoić skołatane nerwy. Pomyśl logicznie! CO możesz zrobić?? Próbowała zebrać myśli i wtedy niewyraźnie, ale jednak do jej uszu dotarła rozmowa. A raczej jej urywki. Nie mogła zbytnio skupić się na słowach ale nie to było teraz ważne. LUDZIE. Wzięła głębszy wdech (co bolało jak diabli) i krzyknęła co sił w płucach:
    - POMOCY!!!!!- Echo jej krzyku rozniosło się po okolicy ii miała nadzieje że dotarło do młodzików.











    A ja uprzejmie proszę byś wreszcie zaczął stosować się do regulaminu MG:
    4. Mistrz Gry nie ma prawa podejmować decyzji za postać – to gracz nią kieruje, MG stwarza jedynie okoliczności.








    Cały czas piszesz co moja postać robi i myśli nie dając mi praktycznie wolnego wyboru. Całe to polowanie jest w sumie przeciw mnie. Rozumiem ze jest to polowanie rangi B ale to juz podchodzi pod komedie. Najpierw ptak mi całkiem zwiewa w taki sposob ze nie moge go za cholere zlapac, potem nagle trach znajduje sie na urwisku a potem bam waz mnie atakuje. I to wszystko post po poscie. Jak dotad nie stalo sie nic co dawaloby szanse mojej postaci na zlapanie ptaka. Ba! On jej zwial w piździet i teraz musi walczyc o zycie bo.. oh absurdalnym boa ktory jakims cudem był jadowity ją ukasil. W dodatku umniejszyles moja moc wladania wiatrem do absolutnego minimum. : Wiatr sam z siebie nie może być zimniejszy od obecnej temperatury powietrza. Zerwał się wokoło silny podmuch.
    Skoro napisalam ze był to strumien to chyba jest to cos calkiem innego niz.. ledwie podmuch prawda?
    W ostatnim poscie .. nie sadzisz ze juz wogole przegiales piszac: To mogły być dzieci - myślałaś, mając coraz słabiej w pamięci ich pogłosy. Dlaczego dzieci? Sposób mowy pasował ci do młodych nastolatków
    ?
    Chyba ze moze uwazasz iz moja postac jest na tyle tepa ze nie jest w stanie sama myslec?


    Uprzejmie prosze abys stosował się do tego regulaminu. Dziekuje.
    _________________
     



    Zmarły

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Aaron (Aron) Wels alias Amon
    Wiek: 27
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: nadmorskie zamki, latarnie, przyglądać się torturom, nazywać siebie Władcą Czasu
    Nie lubi: lekceważenia czasu
    Wzrost / waga: 190cm / 86kg
    Aktualny ubiór: Czarny frak z gustowną, grafitową koszulą w jasne prążki i zgrabny, acz wyrazisty w swojej formie, ciemny cylinder.
    Znaki szczególne: białe włosy, czarne oczy, obcowanie z kapeluszami i zegarami
    Zawód: Latarnik
    Pan / Sługa: - / Doll
    Pod ręką: 1/2 blaszki zmartwienia
    Dołączył: 21 Lip 2014
    Posty: 480
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 5 Wrzesień 2016, 12:17   

    Powyższa sprawa została już wyjaśniona.


    Posłyszeli przeszyty bólem krzyk, ale początkowo nic nie sugerowało, że rwą się do pomocy, albo chociaż chętni są pomóc. Czy zechcą odpowiedzieć na wołanie? Rozmów nie było słychać - mówili już ciszej, między sobą. I głośny chlust wody zdradził momentalny zwrot ich łodzi w stronę klifu. Nic jednak nie dostrzegałaś do momentu aż pojawił się snop światła, rzucany przez właśnie zapaloną lampę, która z kolei oświetliła im skrzydlatą postać na wysokości kilkunastu metrów. Wysoka i skalista ściana bez jakiejś oznaczonej drogi podejścia. Słychać było miarowe, solidne wiosłowanie. Kiedy wzrok Skrzydlatej przyzwyczaił się do źródła światła, widziała najzwyklejszą, drewnianą łódź, dwójkę nastolatków oraz u każdego z nich po jednym wiośle. Ubrani byli w stare i przyduże kapoty, a na łodzi znajdowała się skrzynia i dwa mniejsze worki - ich zasoby.
    - Co się stało, jesteś ranny? - krzyknął jeden z nich, chwytając się skał, do których zbliżyła się ich łódź, i patrzył ku górze. Nie bardzo miał pomysł na ratunek i błędnie ocenił po głosie jej płeć.
    - Zleć tutaj! - polecił drugi z nich - albo cierp dalej... - dodał znacznie ciszej.
    Oboje posiadali krótkie, kasztanowe włosy i mogli być sobie braćmi. Mogli mieć maksymalnie po piętnaście lat.
    _________________


    x x x x
     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 30 Wrzesień 2016, 20:59   

    Z bólu zaczynało kręcić się jej w głowie. Noga juz jej nie bolala. Nie. Ona ja wrecz napierdalała. Ona. Grzeczna i zawsze ładnie wyrażająca się Jocelyn miała ochotę klnąć w nieboglosy. Do cholery jasnej! Co stwórca chciał im przekazać zsylajac na ten swiat te zimne oslizgle... Węże? Gdy snop swiatla padł na jej oczy, oślepła wręcz. Widziala tylko białe światło i słyszała dość niewyraźnie jakieś glosy. Potem chlupot i wtedy wyrazniej. Zlecieć? W tym stanie? Posrało? Nawet gdyby użyła teleportacji... Pewnie przez ból zniosłoby ją z kursu i utopiłaby się w tym czekoladowym bagnie. Wymagali niemożliwego. Ale jaki miała wybór? Tak czy siak.. Zdechnie jak czegoś nie zrobi. Zebrała się w sobie i doczolgala do krawedzi urwiska. Nogi prawie nie czula a bol rozchodzil się po calym jej ciele. A przynajmniej tak właśnie czula.
    - Nie dam rady! Wąż mnie ukasil! Pomóżcie! - jej głos brzmiał naprawdę zalosnie. Niech mi ktos pomoze... Z oczu pociekly jej łzy.
    _________________
     



    Zmarły

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Aaron (Aron) Wels alias Amon
    Wiek: 27
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: nadmorskie zamki, latarnie, przyglądać się torturom, nazywać siebie Władcą Czasu
    Nie lubi: lekceważenia czasu
    Wzrost / waga: 190cm / 86kg
    Aktualny ubiór: Czarny frak z gustowną, grafitową koszulą w jasne prążki i zgrabny, acz wyrazisty w swojej formie, ciemny cylinder.
    Znaki szczególne: białe włosy, czarne oczy, obcowanie z kapeluszami i zegarami
    Zawód: Latarnik
    Pan / Sługa: - / Doll
    Pod ręką: 1/2 blaszki zmartwienia
    Dołączył: 21 Lip 2014
    Posty: 480
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 5 Październik 2016, 13:22   

    Gdy Skrzydlata podeszła do krawędzi, ponownie mogli się jej przyjrzeć i swoje pomysły na ratunek na nowo zweryfikować. Byli młodzi i ich sposób postrzegania rzeczywistości wciąż niósł się w dziecinnej naiwności i niewiedzy. Ten bardziej rozsądny z ich dwójki pacnął drugiego po głowie, kiedy posłyszał jego uwagę o cierpieniu. To małe przedstawienie, opatrzone paroma szeptami, nie potrwało długo. Najwidoczniej mieli we krwi wzajemne droczenie się, nawet w poważnych sytuacjach - jak ta obecna.
    Patrzyli ku górze, zastanawiając się nad tym, jak bardzo groźne są węże. Oni nie lubią węży. Czy ona ma ze sobą tego węża? Może to jej niewychowana bestia? Rozmyślali tak, nie będąc pewni, co złego na siebie mogą ściągnąć.
    I rozmawiali też między sobą. Choć niektóre słowa dla Jocelyn mogły brzmieć niezrozumiale, to ogólny sens mogła wyłapać za pomocą domysłów.
    - ...To może złowimy ją jak rybę?
    - Siecią? A jeśli jej nie utrzymamy?
    - Spróbować można. Tylko się postaraj!

    Ustawili łódź bokiem i odpłynęli na parę metrów od klifu. Kolejno wyciągnęli przed siebie dłonie, a spomiędzy palców wyplotły się oczka sieci. Sieć została rozpięła między klifem i łodzią. Niebieskawo-zielona, odblaskowa barwa, a powierzchnia około trzech metrów kwadratowych. Wyglądała solidnie.
    - Skacz!
    - Tylko spokojnie! Utrzymamy cię!
    - krzyknęli w jej kierunku.
    Dzieci-rybacy, łowiący na co dzień czekoladowe przysmaki, miały ratować rannego anioła. Brzmi irracjonalnie, czy bohatersko? Ryzykownie? A może bardzo pomysłowo? Powinno się udać, bo czemu by nie? Ważne jest tylko to, żeby w dobrym położeniu upadać.... i trafić.
    _________________


    x x x x
     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 10 Październik 2016, 17:33   

    Miała coraz większy problem ze zebraniem myśli. Co oni mówią? Że niby ma skoczyć? Powaliło?
    To byłby istny skok wiary. Ona, osłabiona, ranna, rzuca się z klifu w sidła jakichś dzieciaków. Pewnie są w jej wieku ale nie zmienia to faktu że pomysł jest iście wariacki. Po pierwsze. Trafienie w siatke. Jeśli nie mają wystarczającej siły w lapach to Joce sie roztrzaska. Naleśnik z opętańca podano. Po drugie skrzydła. Polamie je sobie jak nic. A może tylko histeryzujesz wariatko? Jad uderzył Ci do łba? Przetarla wilgotne czoło. A czy mam jakiś wybór? Zdechne tutaj nie próbując się ratować albo zginę podczas próby ratunku. Żaden wariant nie brzmiał zbyt optymistycznie. W głowie usłyszała głos matki. Joce. Pamiętaj by nigdy nie oddawaj niczego walkowerem. Jej głos, ciepły i nostalgiczny napełnił ją jakąś siłą. Ona miałaby się poddać? Tak o? Jeszcze czego.
    - lepiej żebyście mnie złapali! - zawołała do nich czujac bol i suchość w gardle. Zaśmiała się cicho. Tak to już jest że w sytuacjach beznadziejnych ludzi bawią nietypowe rzeczy. Wstała jeczac przy tym z bólu. Noga ją bolała jakby jakiś pitbull wgryzl sie jej w nią. Stała tak krótką chwilę zagryzajac warge. Stała idealnie na krawędzi. I wtedy przychyliła się do przodu nie do końca juz wiedzac co robi. Oby mnie złapali.
    _________________
     



    Zmarły

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Aaron (Aron) Wels alias Amon
    Wiek: 27
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: nadmorskie zamki, latarnie, przyglądać się torturom, nazywać siebie Władcą Czasu
    Nie lubi: lekceważenia czasu
    Wzrost / waga: 190cm / 86kg
    Aktualny ubiór: Czarny frak z gustowną, grafitową koszulą w jasne prążki i zgrabny, acz wyrazisty w swojej formie, ciemny cylinder.
    Znaki szczególne: białe włosy, czarne oczy, obcowanie z kapeluszami i zegarami
    Zawód: Latarnik
    Pan / Sługa: - / Doll
    Pod ręką: 1/2 blaszki zmartwienia
    Dołączył: 21 Lip 2014
    Posty: 480
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 20 Październik 2016, 17:12   

    Nie wiem, czy panicznie machałaś gałązkami, czy też rozłożyłaś je stabilnie niczym Chrystus nad Rio. Nie znam miar kątów ani wektora prędkości, ale bez tych rzeczy z pewnością stwierdzam, że wylądowałaś. Upadek był odczuwalny - szybkość swoje robiła, a sieć to nie to samo, co poduszka powietrzna. Oczka sieci przetarły skórę twarzy i dłoni oraz boleśnie wbiły ci się w brzuch. Bez obaw, obeszło się bez krwi. Skrzydłom nic nie było, a nogi... właściwie nic w nich nie odczułaś szczególnie zauważalnego - jedna z tych kończyn i tak promieniowała cholernie irytującym i równie męczącym bólem.
    By wszystko było już dobrze, ale jeden z nich, ten mniej pogodny, nie skupił się wystarczająco na pielęgnacji aktywowanej mocy. Sieć częściowo się zerwała i wpadłaś do wod... do cieczy. Powiedziałbym, że to zimna kąpiel dla ochłody, ale źródłem była tutaj gęsta czekolada. Choć też chłodna.
    Czekoladowe founde.

    Oczywiście to nie tak, że tylko patrzyli i śmiali się. Nie było im nawet do śmiechu! W trymiga próbowali Ciebie wyciągnąć, a i Ty sama miałaś szanse rękami utrzymać się sieci tak, że tafla wody była ci co najwyżej na wysokości ramion. A być może jedynie do samych bioder. Działaj, wybieraj, walcz - byle nie za gwałtownie.
    Pomogli ci wejść na łódź. Podejrzewam, że młodzieniec, który był winny tego małego wypadku, stał się łatwym celem dla Twojego (ewentualnego) gniewu.
    Cóż, nie jest tak źle - przynajmniej to nie jest gnojówka.
    - Aghrr... Trzymaj się! Już, już... - mruczeli pod nosem, ratowali tę nieciekawą sytuację.

    Gdy już znalazłaś się na drewnianej łodzi, długiej na około cztery metry i szerokiej na niespełna dwa, w oczy wpadł ci pewien mały przedmiot, przypominający kartonowe pudełko i oznaczony białym krzyżem z czarną obwódką. Pudełko okazało się być metalowe, a w środku można było znaleźć kilka różnych strzykawek z różnobarwnymi cieczami.
    Znacznie bardziej jednak mógł wpaść ci w oczy pęk kolorowych piór, w dużej mierze splamionych zaschniętą czekoladą. Leżały na podłodze, ściśnięte elastyczną gumką. Było tu też na tyle miejsca, byś mogła się swobodnie położyć.
    - Gdzie to ukąszenie? - Zapytał ten niższy z ich dwójki, którego można było rozpoznać także po łagodniejszym wyrazie twarzy oraz optymistycznym i bezbłędnym podejściu do ratowania cię. U drugiego zaś błyszczała w oczach pewna doza cwaniactwa - się właściwie tylko przyglądał temu wszystkiemu.
    Na pokładzie było dwa szare, materiałowych worki, powiązane białym sznurkiem, a w kącie łodzi siedziały dwa niebieskie szczury, Rawnary. Patrzyły się nieufnie w Twoją stronę. Była też skrzynia, z której wyciągnięto i podano ci termos z gorącym napojem o ziołowym smaku; a także kilka poplamionych szmat do wytarcia się z czekolady. Jedno skinienie głową wystarczyłoby, aby zrobili to za Ciebie.
    A co do skutków ukąszenia, to nie nasilały się one od momentu podjęcia decyzji o upadku i można było się do nich przyzwyczajać, zwłaszcza że skok dał trochę pomocnej adrenaliny.
    _________________


    x x x x
     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 20 Październik 2016, 18:05   

    Podczas "skoku" czas dla niej jakby zwolnił. Widziala wszystko w spowolnionym tempie. Liście spadające z drzew jakby były senne, sowe przelatujaca nad jeziorem, jej własne włosy falujace jakby były pod wodą i twarze dwojga chłopaków wykrzywione teraz niepokojem. Co za dziwny dzień.. Jej umysł był jakby wata wyłożony. Czuła się jak ktoś kto zaczyna się wybudzać po bardzo długim śnie. Nawet noga nie bolała wtedy aż tak mocno. Tylko serce. Słyszała jego dudnienie bardzo wyraźnie. Jakby ktoś grał jej marsza żałobnego na bębnach i to w trzy razy szybszym tempie. W głowie miała obraz ptaka którego uratowała. Piekny, czarny niczym owoce bzu. Dziwne. Jego skrzydła były kolorystycznie podobne do jej własnych. Jaka szkoda... Była święcie przekonana że już nigdy go nie zobaczy. No bo niby jak? Cuda się raczej nie zdarzają. I Gruch! Uderzyła w siatkę. Uderzenie wypchnelo jej powietrze z płuc. Siatka nieprzyjemnie wbila jej sie w twarz, ręce, piersi i brzuch. Szczęśliwym trafem nogi i skrzydła miała jednak całe. Gdy już myślała że wszystko w porządku zsunela się do Jeziora. Było piękne i apetyczne gdy patrzylo się na nie z brzegu. Jednak teraz wydawało jej się śmiertelną pułapką. W ostatniej chwili złapała się siatki i z calej siły probowala podciągnąć się ku górze. Była zanurzona prawie do pasa i wyraźnie czula że przez zaskoczenie umoczyla trochę skrzydła. Cholera jasna! Wkurzyła się trochę przez co jej umysł obudził się. Wszystko stało się wyraźniejsze i głośniejsze. Ręce drzaly jej z wysiłku i gdyby nie pomoc chłopaków którzy ją wciągnęli na swoją łódkę to nie dalaby rady. Była zmęczona. Leżała teraz na dnie lodzi i ciężko oddychala z wysiłku. Była na tyle wymeczona ze nie zwróciła szczególnej uwagi na to co się tu znajdowało. Jednak jej wzrok przykuly dwa niebieskie szczury. Dość duże, urocze szczury. Przyglądały jej się może z ciekawością. Nie przyglądała im się długo. Skupiła się na twarzy mówcy. Miała łagodny i ciepły wyraz równie jak jego głos. Uspakajalo ją to. Zebrała się w sobie i ostrożnie usiadla. Czekolada powoli splywala z jej podartej sukienki. W sumie dobrze że była utaplana w brązowej mazi. Nie było przynajmniej widać że nie wygląda za dobrze. Na zadane jej pytanie, pokazała ręką na prawą nogę pod kolanem. Ból powrócił. Teraz był pulsujacy i czuła jakby jej noga była cieplejsza niż reszta jej ciała. Chętnie przyjęła napój który intensywnie pachniał ziołami. Nie miala siły się wytrzeć ale było jej głupio prosić by zrobili to za nią.
    - Naprawdę.. Dziękuję - Jej słowa były wypowiedziane z trudem. Chciało jej się spać...
    _________________
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 24 Październik 2016, 16:54   

    Po wskazaniu miejsca, chłopak jakby się zawiesił. Intensywnie myślał, aby zwyczajnie tego nie spierdolić. W końcu sięgnął po metalowe pudełko z krzyżem, ostrożnie wyjmując z niego strzykawkę. Jedna z wielu, posiadająca numeryczno-literalne oznaczenie, dokonane czarnym flamastrem. Każda z nich posiadała swoją igłę z zatyczką i napełnione były w różnym stopniu. Dbałość o sterylność nie była wysokiego poziomu, ale czy to powinno w Krainie Luster dziwić? Kogoś, kto był niegdyś człowiekiem, mogło. Może nawet powinno.
    - To ci pomoże, gwarantuje. Zaufaj. I odwróć się tyłem - poradził jej, dokładnie przyglądając się miarce i upewnił się, że żadna drobinka powietrza nie zagubiła się w strzykawce. Gdy odwróciła się, młodzieniec podwinął jej suknie tak, aby mieć dogodny dostęp do wgłębienia pod kolanem. Odebrał od swojego towarzysza szmatę, dokładnie wycierając to miejsce z czekolady. Z uwagą popatrzył w miejsce ukąszenia i na tej podstawie miał ostatni parametr, na podstawie którego mógł podać odpowiednią dawkę. Oparł jej nogę na swojej tak, aby możliwie najstabilniej się spierała.
    - Trochę zaboli, ale nie ruszaj się - polecił jej rozkazującym tonem.
    I jeśli nie wygłosiła już żadnego sprzeciwu, igła wbiła się w jedną z żył, a intensywny ból towarzyszył temu. Powoli podawał jej kolejne porcje nieznanej substancji. Minęło kilkanaście sekund i dotąd w połowie pełna strzykawka, teraz posiadała antidotum w ilości trzeciej części swojej objętości.
    - Gotowe. - odparł z zauważalną ulgą w głosie.
    On już wiedział, co ją czeka.

    Początkowo nie czułaś nic szczególnego. Napój, który ci podano, smakował i działał tak, jak się mogłaś po zapachu i buchającej parze spodziewać. Dotyk zimnych dłoni mógł irytować, a fakt że ktoś tak młody ma ci zrobić zastrzyk w polowych warunkach, mógł być bardzo niewygodnym. Igła wbijała się z wyczuwalnym oporem, będąc czymś, co prędko chciałoby się wyrwać nim postąpi dalej. W świecie ludzi pewnie całkiem inaczej przebiegłaby podobna operacja, ale tutaj magia i medycyna (a raczej jej wiedźmiński zalążek) rządziły się innymi prawami.
    Gdy oświadczył, że wszystko jest gotowe, mogłaś ze spokojem się odwrócić, podwinąć suknię i nawet spróbować zasnąć... lecz nie minęła minuta, a chwycił cię ogromny skurcz wszystkich mięśni w ukłutej kończynie. Nie byłaś w stanie w ogóle poruszyć choćby jednym palcem u nogi. Serce zaczęło bić mocniej, a płuca wymagały większej ilości oddechów.
    A oni przyglądali się ze spokojem, całkowicie niewzruszeni na reakcje twojego organizmu.
    I wtedy dał się posłyszeć coraz głośniejszy trzepot skrzydeł. Rajski Ptak nurkował ku tafli jeziora, by kolejno przelecieć tuż nad nią i zgarnąć do dzioba wynurzające się okazy ciasteczkowej fauny. Miało to miejsce około trzydzieści metrów dalej, na twojej trzeciej godzinie.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 29 Październik 2016, 15:28   

    Dlaczego on się tak guzdrze?? Miała ochotę się wydrzeć na swoich wybawicieli. Ból powrócił i gdyby nie zmęczenie to by chyba zrobiła tu aferę godne mocherów w poczekalni. Z drugiej strony czułaby się potem winna. W końcu starają się ją uratować a to że ona ma taki a nie inny humor to nie ich wina prawda?
    Gdy usłyszała o co on ją prosi naprawde była o krok od plaśnięcia go w twarz. Wypiąć sie? A co ona klacz do oźrebienia czy jak? Mimo tego postąpiła tak jak poprosił. Wolała nie patrzeć na to w jakich warunkach i czy sterylnie były przetrzymywane surowice.
    Gdy poczuła jak podwija jej sukienkę a następnie wyciera miejsce w którym było ugryzienie, zadrżała. Czuła się naprawdę okropnie. Najchętniej odcięłaby sobie te cholerną nogę i poszłaby spać.
    Gdy wbił już te przeklętą igłę z jej wyschniętego gardła wyrwał się pojedynczy jęk. Bolało tak jakby po raz drugi ją coś ugryzło. A niech to wszystko ognie piekielne pochłoną! Gdy jednak skończył podawać jej antidotum i powiedział to wymarzone: Gotowe, odetchnęła z ulgą. Poprawiła sukienkę i usiadła opierając się o ławę w łódce czy cokolwiek co tam było za jej plecami. Jej oczy przymknęły się zmęczone ale zdobyła się na uśmiech i krótkie:
    - Dziękuje- i gdy juz miała nadzieje ze chwile odpocznie, chociaz chwilenke, zaczęło się. Złapało z nienadzka a nocne skurcze mięśni były jak smyrnięcie piórkiem w porównaniu z tym co czuła. Jakby coś rwało każde włókno w mięśniach w tej nodze. Z jej oczu ciekły łzy a ona sama krzyczała tyle na ile pozwalała jej suchość w gardle. Była zbyt zmeczona by sie rzucać po łódce jak opętana jednak wierciłą się, błagając by to sie skonczyło. Kątem oka dostrzegła cudo które uratowała nurkujące ku jezioru.
    _________________
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 3 Listopad 2016, 21:14   

    Ból powoli słabnął, a w okolicach kolana nagle emanowało bardzo przyjemne ciepło. Krew krążyła z dużą prędkością, serce wciąż biło silnie, a płuca coraz mniej oddechu wymagały. Ciało walczyło z trucizną w tempie ekspresowym i dobiegało to już końca.
    Dzieci spostrzegli lecącego nieopodal Rajskiego Ptaka, a jedno z nich rzekło pod nosem, że bardzo chciałoby go mieć.
    - Och, Tenarr, znowu ci się udziela - odparł do niego ten drugi, spokojniejszy z ich dwójki i zarazem wybawiciel Skrzydlatej od silnego działania neurotoskyny. Nazywał się Anera, co mogłaś wywnioskować po ich wcześniejszych dialogach.
    Ptaszyna oddalała się, odlatując w las.
    - Jak się czujesz? Możemy cię wysadzić na piaszczystym brzegu, trochę dalej z tym klifem... - zaproponował Anera, drapiąc się za głową w namyśle. Emocje opady i można było dostrzec, że nie przepada za obcym towarzystwem.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 7 Listopad 2016, 19:26   

    Zalzawione oczy, kurczowo zamykala. Nienawidziła pokazywać komukolwiek swoich słabości. Zawsze chciała uchodzić za silny kawał baby. A tu proszę. Przez tego cholernego gada i własną głupotę zwija się z bólu, w żałosnym stanie przed jakimiś dzieciakami.
    I gdy tak o tym rozmyślała, poczula cos dziwnego. Nie od razu zrozumiała o co chodzi. I gdy zaczęła się zastanawiać co teraz robi Rajski Ptak zaprzatajacy jej mysli, zrozumiała o co chodzi. Ból minął. Jeszcze trochę pobolewalo ale teraz na miejsce rwacego skurczu, pojawiło się ciepło. Blogie ciepło rozchodzące się po całej konczynie. Sapnela z ulgą, po czym chwyciła szmate i wytarla się nią najbardziej jak mogła. Nie była teraz czekoladowym aniolkiem a raczej zmęczona, brudną kobietą. Najchętniej to zwinelaby się w klebek i zasnela. Jednak słysząc ton swojego wybawiciela zrozumiala ze nie jest tu mile widziana. Uśmiechnęła sie krzywo. Cóż. Urarowlai ją owszem. Jednak czego ona oczekiwała? Zrobili to by mieć czyste sumienie. Nic więcej. Odbebnili swoje i teraz chcą wrócić do swojego zajęcia.
    - jeśli moglabym prosić i nie byłby to dla was problem... I jeszcze raz dziękuję. - w sumie to chcialaby jakoś się im odwdzięczyć. Nie miala jednak przy sobie nic szczególnie wartościowego. Pieniądze wydała na ratowanie kogoś kto miał to gdzieś i zwiał. Po prostu. Od tak. Po chwili zastanowienia wyciągnęła z sakwy, flakon z rumem i jeden sztylet. Piekny, bogato zdobiony sztylet na którego oszczedzala caly zeszły rok. Był poręczny, wysadzany klejnotami... Az żal było jje się z nim rozstawać. Juz pal licho że był diabelnie drogi. Przywiazala się do niego. Jednak życie jest bezcenne, a Ci dwaj ją uratowali. Słowa które przychodziły jej na myśl nie były w stanie określić tego jak bardzo była im wdzięczna.
    Przetarla jedno i drugie czystą szmata gdyż trochę się upackalo czekolada i wyciągnęła oba przedmioty w stronę milszego wybawiciela.
    - Proszę. Weźcie to w podzięce za ratunek. Nie przyjmuję odmowy. - uśmiechnęła sie zmeczona. Jeśli usłyszała jakieś odmowy, nalegała tak długo az sie zgodzili. Jeśli i to nie pomogło to ukradkiem schowala i rum i sztylet pod plachta zawinieta obok skrzyni o którą się opierała.
    _________________
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,37 sekundy. Zapytań do SQL: 9