• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto Lalek » Kukiełkowa biblioteka
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Frank
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 21 Wrzesień 2016, 16:52     

    - Kopią? - spytał nie całkiem rozumiejąc Senę. Chwilę przerzucał informację w głowię, łącząc je i szukając zbieżności niczym przy składaniu puzzli. Gdy cała układanka odsłoniła obraz, wyskoczył - Och, rozumiem! Była druga Sena, ta pierwsza. Tylko czy to jest możliwe? - Spojrzał dociekliwie w oczy dziewczyny. - Przecież ty to ty, a ona to ona, bez względu na podobieństwa.
    Ugryzł język nim powiedział więcej. Nie miał żadnych złych intencji, jednak czy Senie było potrzebne rzucanie pytaniami. Jeśli będzie chciała, opowie, a Frank stwierdził, iż musi hamować swoją ciekawość, choć niechybnie w tej krainie będzie to ciężkie postanowienie.
    Skinął głową na pierwsze pytanie Scarlet, które padło z jej miłych, wręcz boleśnie delikatnych ust. Gdy je zbliżyła poczuł ciepły oddech, symbol niestłumionej kobiecej energii od którego zaparło mu dech w piersiach. Dokładnie to przeżył w reakcji na jej bliskość, paraliżujący cios w skroń, odbierając zdolnośc zaczerpnięcia tchu, poruszenia się. Gdy nawiązał kontakt wzrokowy był już zgubiony, bo przecież misterium pożądania zawsze zaczynało swą grę od wyobrażeń żaru i olśnienia, tej siły w zwierciadłach duszy. Wpatrując się w nie i ucząc zarysu niepowtarzalnych barw uświadomił sobie, iż patrzy na coś, co pokochał.
    Zaraz, zaraz... co?! Frankowi nie tylko umknęły słowa Scarlet, ale i poczuł się rozpalony. Ma gorączkę? I dlaczego serce mu tak bije? Przecież to mogła być anielska klątwa, czyżby tak łatwo było się zarazić? Anielska klątwa... Scarlet jest aniołem, dlaczego by nie. Zaraz Frank! Jaki znowu anioł?
    Nie wiedząc co robić jedynie skinął głową na znak zgody. Cokolwiek dziewczyna zaproponowała nie śmiał jej odmówić.
    Scarlet
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 21 Wrzesień 2016, 22:41     

    Frank się zgodził. Nie do końca dziewczyna wiedziała, czy to faktycznie sprawka broszki czy może miał on w tym swój interes. Ale co ją to obchodziło. Jej plan zaczął powoli wchodzić w życie.
    Pozostawał tylko jeden problem imieniem Sena. Niby stwierdziła, że nic nie muszą dla niej robić, ale mimo tego, że Scarlet tak usilnie próbowała ją oddzielić, zrobiło jej się troszeczkę głupio. W końcu nie na co dzień podbija do ciebie ktoś i twierdzi, że cię zabił. Opętana postawiona w takiej sytuacji pozbyłaby się takiej nachalnej osoby bez zbędnych pytań. Ale co ma zrobić zestrachana Marionetka, która twierdzi, że jest kopią. Paradoksalnie atakowana przez inną Marionetkę.
    Eh te lalki, Scarlet ich nigdy nie zrozumie. Przypomniała sobie swą panią, Meredith. Ta to dopiero była nielogiczna. Wszędzie te zasrane kwiatki, jakby nie miała lepszych rzeczy do roboty. Ciągle biedną dziewczynę gdzieś wysyłała, a sama nie raczyła ruszyć tyłka do roboty. Teraz to w ogóle, włóczy się nie wiadomo gdzie. W dodatku nie myśli w ogóle o swej biednej podopiecznej, nawet jej porządnego jedzenia nie potrafi kupić. Ni to żywe ni to martwe.
    Jednak swoje refleksje na temat rasy Marionetek postanowiła odłożyć na potem, co by zająć się tym co teraz się dzieje.
    Z litości wobec Seny postanowiła jeszcze na chwilę do niej podejść i coś zaproponować. Obróciła się na pięcie i zamiast wyjścia kierowała się w stronę dziewczyny.
    - Wiesz, jak jeszcze ta różowowłosa będzie cię kiedykolwiek męczyć to daj znać - uśmiechnęła się ohydnie - a za drobną opłatą pozbędę się problemu raz na zawsze.
    I stwierdziła, że to powinno jej wystarczyć jako zadośćuczynienie. Normalnie trzeba było się postarać i sypnąć sporym groszem, żeby podjęła się tego rodzaju usługi.
    - Doktorku, wiem gdzie będziemy mogli spokojnie porozmawiać i nikt nam nie przeszkodzi - złapała go za rękę i wyprowadziła z biblioteki, w której narobili tyle zamieszania.

    [zt] - Scarlet i Frank


    /Franka zapraszam do kontynuacji w temacie Hostel Kukiełka, a Sena jeśli chce może za nami podążyć lub ruszyć w swoją stronę
    Sena
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 3 Październik 2016, 16:00     

    Nie wiedziała za bardzo co ma zrobić, bo z tego co zauważyła, to chcieli porozmawiać na osobności. Nie rozumiała podchodów Scarlet, bo przecież by się nie obraziła, gdyby powiedziała, że ma sprawę do Franka w cztery oczy. Właściwie to miała wpojone, że nie może się sprzeciwiać i wszystko powinna akceptować - co prawda niektórych rzeczy nie da się zaakceptować, bo ich po prostu nie powinno być, ale nie robiłaby wyrzutów rudowłosej, że ta chciała być sama z chłopakiem, jak i nie zrobi jej wyrzutów, że tym samym Sena została sama jak kołek. Prawda jest taka, że kochała samotność tak bardzo, jak jej nienawidziła. Cisza i spokój były dla niej ukojeniem, który otulał jej stare rany i przeszłość, przez co mogła się wyciszyć nie martwiąc się tym, że ktoś na nią patrzy, a jednocześnie pozostając sam na sam z myślami wszystko do niej powracało - im drastyczniejsze, tym częściej o nich pamiętała.
    Gdy jej wcześniejsi towarzysze odeszli, usiadła do stołu, by jeszcze raz przyjrzeć się okładkom. Tak bardzo pragnęła znać ich sekrety, tajemnice opisane na stronach przez osoby, które miały na tyle dużo wiedzy i umiejętności, by przelać wszystko na papier. Czekoladowowłosa próbowała kiedyś sama nauczyć się pisać lub czytać, jednakże nie wiedziała jak tego dokonać, skoro nie wiedziała jaki dźwięk odpowiadał jakiej literze. Po krótkim namyśle, wzięła wszystkie książki i odłożyła je na miejsce, po czym z żalem w sercu wyszła z biblioteki. "Kiedyś ... " - pomyślała odwracając się w stronę budynku. - "Przeczytam je wszystkie".
    Utwierdziwszy siebie w tym przekonaniu, zaczęła się oddalać od ów miejsca.

    / zt.
     



    Niespełniony Marzyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Daniel Kessler
    Wiek: wizualnie około 30 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Mleko, Marionetki, Kapeluszników
    Nie lubi: Tych, którzy nie lubią mleka; podejrzliwy wobec Dachowców
    Wzrost / waga: 196
    Aktualny ubiór: Normalnie : Niepozorny płaszcz, którym postać okrywa swój mundur, plus czapka, przypominająca sarmacką. Wojskowe buty. Fabuła (Eden) : dziwaczna mieszanka munduru pruskiego z mundurem admiralskim. Włosy przefarbował... albo oblał się jakimś kwasem który mu zmienił barwę włosów przy malowaniu marionetki. Nieważne!
    Znaki szczególne: Krzaczaste brwi
    Zawód: Astrolog
    Pod ręką: Luneta, amulet przedstawiający czarną kulę, srebrna łyżka
    Broń: Pałasz i sztylecik
    Stan zdrowia: Zdrowy, obecnie nie choruje. Ran również brak
    Dołączył: 29 Lip 2016
    Posty: 171
    Wysłany: 5 Październik 2016, 00:10     

    Kessler wyruszył z domu będącego na odludziu do biblioteki jeszcze zanim wstało słońce.

    Wiele o niej słyszał. Gdyby mógł się do niej dostać, miałby wielką szansę na zdobycie chociaż zalążka wiedzy o otaczającym go świecie. Bardzo trapiło go, że po pewnym wydarzeniu, które pozbawiło go sporej ilości wiedzy i wspomnień, w głowie pozostało mu niewiele. Toteż gdy usłyszał w jednej z wielu karczm, że w miejscu, w którym żyje wiele jemu podobnych znajduje się biblioteka, to jak najszybciej postanowił się tam udać. Miejsce? Miasto lalek. Nie będzie rzucał się w oczy, ot - jeden z Marionetkarzy pragnie odwiedzić ichniejszą bibliotekę. Strój? Trochę tajemniczy i rzucający przed oczy obraz detektywa, chociaż sugerujący raczej próbę osłonięcia się przed temperaturą, aniżeli niecne zamiary. Jeszcze minąć kilka ulic i zgodnie z informacjami, które usłyszał, cel powinien być niedaleko.

    W końcu dotarł przed budynek. Biblioteka nie wydawała się zbyt wielka.
    - Miejmy nadzieję, że jak w przypadku człowieka, wnętrze zwykle nie jest zależne od fizycznej aparycji. - powiedział pod nosem, gdy jego wzrok próbował objąć całość konstrukcji. I nie było to zbyt trudne.
    Pora była jeszcze wczesna, gdy do środka wszedł wysoki jegomość ubrany w brązowy płaszcz, zasłaniający resztę ubioru. Szedł w wojskowych butach, a na głowie spoczywała czapka, którą można porównać do tych, które nosili ułani. Czoło gościa pokrywały kropelki potu, co mogło wskazywać, że Marionetkarz spieszył się, aby dotrzeć do budynku jak najwcześniej, zanim przyjdzie więcej osób. Dlaczego? Otóż (z wyglądu) 30 latek kartkujący podstawowe encyklopedie o otaczającym świecie mógłby zostać uznany za dziwnego, a przynajmniej za dziecinnego, nawet w tych dziwacznych i skomplikowanych realiach.

    Po minięciu drzwi rozejrzał się i ujrzał zgarbionego dziadziunia i jego małego pomocnika. Nie miał zamiaru zbyt konwersować, gdyż nie po to tu przyszedł. Potrzebę towarzyskości zaspokoił, gdy całkiem niedawno znalazł sobie kompana do rozmów i dzielenia się historiami. Mimo wewnętrznej potrzeby pójścia w jak najgłębszy skraj biblioteki wiedział, że nie może zachowywać się zbyt podejrzanie, ani w sposób zbytnio hulaszczy. Toteż zanim poszedł dalej, zbliżył się do tego, który czuwa nad spokojem w środku, zdjął czapkę i ukłonił się w pas
    - Serdecznie miło mi odwiedzić tę zacną bibliotekę. - mogło wyjść trochę sztucznie, rzadko się spotyka odwiedzających biblioteki, które przychodzą do panującego nad spokojem i witają się w taki sposób. "No cóż" - pomyślał - "Po tym niezbyt udanym wstępie pora zabrać się za przejrzenie woluminów i lekturę tych ciekawszych"

    Po przywitaniu się podszedł w końcu do regałów i półek, na których leżało wiele setek dzieł. Tych traktujących o rzeczach najprostszych, jak i skomplikowanych wywodów uznanych filozofów i artystów. Cała gama tomów. Wielka biblioteka. Tego właśnie trzeba było Marionetkarzowi. Poczuł się trochę jak w domu - pomagała w tym poczuciu ta wszechobecna cisza. Chociaż to miejsce ma nawet przewagę wobec miejsca zamieszkania Marionetkarza - tutaj nie słychać nawet powiewu wiatru uderzającego o ściany budynku! To miejsce jest idealne! Zapał będący w sercu Kesslera przerodził się w wielkie pożądanie nowych źródeł wiedzy.
    - No cóż, pozostaje mi sięgnąć po jakiś tytuł, usiąść i zacząć go czytać. Po to tu jestem! Czas zacząć! - skomentował znowu pod nosem. Jego słowa przeszyły tę wspaniałą ciszę, co uraziło samego wypowiadającego te słowa. To miejsce jest sanktuarium ciszy, istnym jej ucieleśnieniem. Ale przecież muszą tu być prowadzone jakieś rozmowy, rozważania! Kessler właśnie zdał sobie sprawę, że to wszystko przez wczesną porę. Gdy znowu zapadł w błogość, sięgnął po księgę "O Rzeczach Podstawowych - rozważania Ablativusa Wędrowca, tom I". Wziął ją w miejsce, gdzie znajdował się wygodny fotel. Spoczął na nim, oparł się i spojrzał na dzieło ów "Wędrowcy".
    - To pewnie coś w rodzaju encyklopedii, którą dostają najmłodsi. A przynajmniej mam nadzieję... - zamruczał pod nosem i wziął się za lekturę. Rozpoczął od spisu treści, aby wyszukać najbardziej interesujące go rozdziały.
    - "O rasach słów kilka...", "Kraina Luster i przegląd regionów...", "Kto o panuje, a kto o panowanie walczy...". Taak, chyba od nich zacznę... - powiedział i tak jak sobie postanowił, tak zrobił.

    Po kilku godzinach, gdy zaczęło zbliżać się południe, Kessair poczuł się znużony. Atmosfera, całkowita cisza połączona z suchymi informacjami i coraz częstszym burczeniem brzucha wywołały oczywisty stan - Marionetkarzowi zdarzyło się nawet przysnąć na parę minut. Sporo się dowiedział, co jednak nie było dla niego dobrym pocieszeniem. To, czego się dowiadywał, było elementarną częścią wiedzy każdego mieszkańca Krainy Luster - a on musiał to dopiero nadrabiać. Pozostało mu tylko to kontynuować. Szczerze miał nadzieję, że ujrzy chociaż jedną żywą duszę poza mało interesującym towarzysko staruszkiem czy jego marionetką. A może powinien opuścić bibliotekę i uczynić coś bardziej interesującego? "Te biblioteki mają w sobie to, że przychodzę do niej pełen ambicji i chęci poznawania otoczenia, a kończy się na tym, że mój młody, szukający wrażeń umysł jest zdecydowanie niechętny pozostania sam na sam z zimnymi woluminami". Kessair pomyślał, że przeczyta jeszcze dwa rozdziały z tomu, które wzbudzały w nim ciekawość i prawdopodobnie ruszy do miasta poszukać czegoś do zjedzenia. Gdyby ktoś ujrzał Daniela w obecnej sytuacji, zobaczyłby trochę znudzonego i otępiałego wysokiego mężczyznę, który opierając się o fotel czyta jakąś księgę.
    Toni
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Październik 2016, 12:46     

    Było wyjątkowo chłodno, gdy szła ulicami miasta. Nie przebywała tu zbyt często, ale okolica jakby się w ogóle nie zmieniała. Po drodze mijała Lalki i Marionetkarzy, każdy żyjący swoim życiem, nie przejmujący się tym, co działo się dookoła. Większość twarzy była dla niej obca. Nic dziwnego, do tej pory niemalże ciągle była w rozjazdach, wędrując po Krainie Luster. Teraz jednak postanowiła odpocząć od podróży. Zresztą, musiała trochę popracować, póki jeszcze pamiętała, jak się konstruuje Marionetki.
    Otulając się szczelniej połami fraka, szła przed siebie, by jak najszybciej znaleźć się w bibliotece. Podczas pracy pojawił się niespodziewanie problem z mechanizmem, z którym nie umiała sobie poradzić. Wierzyła, że rozwiązanie znajdzie w jednej z tysiąca książek zgromadzonych w budynku. Miała przynajmniej taką nadzieję. W innym przypadku musiałaby albo szukać pomocy wśród innych Marionetkarzy, albo porzucić pracę, co było bardziej prawdopodobne. Liczyła jednak, że uda jej się uniknąć zarówno jednego, jak i drugiego wariantu. Wiązała całkiem spore nadzieje z tym projektem.
    Wchodząc do budynku, rzuciła ciche “dzień dobry” do bibliotekarza siedzącego za biurkiem. Od razu udała się do interesującego ją działu, by jak najszybciej znaleźć rozwiązanie swojego problemu. Dochodziło już południe, nie chciała marnować więcej czasu, niż to było absolutnie konieczne. Jednak atmosfera biblioteki robiła swoje. Jej ruchy w momencie zwolniły, leniwie przyglądała się tytułom, zastanawiając się, które z nich będą dla niej przydatne. W końcu wybrała kilka tomów i zaniosła je do miejsca, szumnie nazywanego “czytelnią”, a który był jasno oświetlonym kącikiem, gdzie stało po prostu kilka foteli i małe stoliki, na których można było położyć wybrane tomy. Nie była sama, jeden z foteli zajmował już mężczyzna, na oko starszy od niej, który był ubrany w długi płaszcz. Nieco to ją zdziwiło, bo w sumie w pomieszczeniu było zdecydowanie cieplej niż na zewnątrz, ale cóż, o gustach się nie dyskutuje. Sama przecież chodziła w męskich ciuchach. Gdy ich spojrzenia się spotkały (bo przecież naturalnym było, że gdy ktoś obcy się zbliża, to automatycznie unosi się głowę i choć na chwilę przygląda nowo przybyłemu, chyba że jest się aż za bardzo pochłoniętym w swoich sprawach), skinęła mu głową na powitanie, nie mówiąc jednak nic więcej. Nie chciała zakłócać ciszy biblioteki, a i mężczyzna wydawał się pogrążony w lekturze. Podeszła do wolnego stolika, stawiając na nim swoje książki i usiadła w fotelu, by zająć się poszukiwaniami, by w miarę produktywnie spędzić ten dzień.
     



    Niespełniony Marzyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Daniel Kessler
    Wiek: wizualnie około 30 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Mleko, Marionetki, Kapeluszników
    Nie lubi: Tych, którzy nie lubią mleka; podejrzliwy wobec Dachowców
    Wzrost / waga: 196
    Aktualny ubiór: Normalnie : Niepozorny płaszcz, którym postać okrywa swój mundur, plus czapka, przypominająca sarmacką. Wojskowe buty. Fabuła (Eden) : dziwaczna mieszanka munduru pruskiego z mundurem admiralskim. Włosy przefarbował... albo oblał się jakimś kwasem który mu zmienił barwę włosów przy malowaniu marionetki. Nieważne!
    Znaki szczególne: Krzaczaste brwi
    Zawód: Astrolog
    Pod ręką: Luneta, amulet przedstawiający czarną kulę, srebrna łyżka
    Broń: Pałasz i sztylecik
    Stan zdrowia: Zdrowy, obecnie nie choruje. Ran również brak
    Dołączył: 29 Lip 2016
    Posty: 171
    Wysłany: 5 Październik 2016, 17:51     

    Kessair z chwili na chwilę coraz bardziej się męczył. Burczenie brzucha było coraz częstsze, lektura coraz bardziej nudna, a całkowita cisza całkowicie już Kessaira otępiła. Nawet fotel nie sprawiał już przyjemności, tak jak zwykł czynić to, gdy po długim, parogodzinnym marszu siada się na niego. Toteż kręcił się z lewej na prawo, z prawej na lewo. Wstał, znowu usiadł, próbował zakaszlnąć, by usłyszeć jakikolwiek dźwięk poza niesłyszalnym ruchem powietrza. Wrócił do księgi, zaczął coś czytać, coś o rozmnażaniu między różnymi rasami, gdy usłyszał kroki. Kroki jakiejś lekkiej istoty. Była ona już dosyć blisko. Przeklęta cisza odebrała nawet możliwość wychwycenia podstawowych dźwięków. Chyba, że ta istotka była rzeczywiście niewielka. Pomijając wpływ pomieszczenia na zmysły Kesslera, ów Marionetkarz zdał sobie sprawę, że mógł wyglądać na dosyć skupionego na lekturze (któż by taki nie był przy gorętszych kawałkach z podstawowej wiedzy o otaczającym świecie?), ale prawda była zgoła inna - właściwie to miał dosyć biblioteki i pragnął z niej już wyjść.
    Ale w tym momencie zauważył tę istotkę, którą to usłyszał kilka sekund wcześniej. Podniósł głowę i spojrzał na nią. Całkiem urocza, niewysoka (jak na standardy Kesslerowe, który jednak do przeciętnych wzrostem osób zaliczać się nie mógł), ciesząca oko swą obecnością. Czyżby przyszedł ktoś żywy, ciekawy i bardziej interesujący od zimnych i milczących woluminów? Kesssair nie mógł już wytrzymać, chciał naprawdę opuścić bibliotekę z powodu nudy, która zastąpiła niedawno jeszcze gorącą motywację do poznawania świata. Ale przyjście kobiety zmieniło trochę plany. Gdy zauważył, jak ta wita się z nim pokiwaniem głowy, pragnął odpowiedzieć nie tym samym, lecz czymś, co wyrwałoby go z umysłowego marazmu
    - Cześć. - powiedział, po czym odchrypnął. Całość przypominała jakieś niezrozumiałe słowo z charakterystycznym "ść", połączone z próbą oczyszczenia gardła dla lepiej zrozumiałego mówienia.
    Powiódł wzrokiem za nowoprzybyłą. Próbował dostrzec, jakież to księgi wzięła ze sobą. "No nic, nie mam zamiaru tu siedzieć wieczność" - pomyślał i wziął czytaną księgę w rękę. Minęło tak kilka minut.
    Wstał, gdy poczuł się już pewny. Ruszył w stronę regału, ale po chwili stanął. Dopiero gdy zaczął się ruszać poczuł, że w płaszczu zaczęło mu się robić gorąco - niska temperatura mijała, a południe zbliżało się coraz większymi krokami. W bibliotece było pusto, póki co nie licząc gospodarza - dwie osoby. Może wypadałoby jednak porozmawiać z kobietą i dowiedzieć się ciekawych informacji? Któż inny przybyłby do marionetkowej biblioteki w Mieście Lalek? Inny Marionetkarz! Czas porozmawiać, chociaż miał nadzieję, że zbyt nie przeszkodzi ani nie zdenerwuje kobiety swoimi słowami. No, przynajmniej zostanie uznany za natarczywego. Odkręcił się więc w stronę miejsca, z którego wstał, podszedł do niego, położył księgę na stół, a następnie powolnym krokiem zbliżył się do prawdopodobnie rasowej siostry. Nie chciał jej przestraszyć czy urazić, chociaż przy całkowitej ciszy w bibliotece dźwięk kroków i działań Marionetkarza niczym czarne na białym informowały kobietę o Kessairze i jego pozycji. Gdy podszedł dosyć blisko, że mógł widzieć już, co jest czytane, lekko schylił się do przodu i zaczął mówić do siedzącej obok niego kobiety. W tym właśnie momencie, gdy miał już wypowiedzieć pierwsze słowo, zdał sobie sprawę, że w sumie nie wie, jaką drogą i w jakim kierunku w przyszłej konwersacji ma iść.
    - Witam szanowną koleżankę, która przyszła do sanktuarium wiedzy, by dowiedzieć się co nie co o świecie czy też konkretnych zagadnieniach. Serdecznie witam, witam. Cóż takiego koleżanka przegląda, jeśli wolno oczywiście wiedzieć? - rzekł. Nie mówił zbyt głośno, by nie przyciągnąć uwagi siedzącego przy wejściu bibliotekarza, ale na tyle zrozumiale, aby dziewczyna mogła go usłyszeć. Gdy mówił, starał się mieć uśmiechniętą twarz, aby nie wyjść na jakiegoś dziwnego, podejrzanego człowieka kręcącego nosem nie w swoich sprawach. Warto też zauważyć, że Kessair szybko dosyć przeszedł do mówienia per "koleżanko", aby skrócić dystans między nimi. Jednakże sztywny ton głosu i słowa, które dobrał, nadal świadczyły o pewnym murze między osobami. Zresztą - tak chyba zwykle bywa, gdy zagaduje się do zupełnie nieznanej osoby, o której wiadomo tyle, że dzieli z rozpoczynającym rozmowę wspólną rasę. Chyba. Miał nadzieję, że zagadał do Marionetkarza. Tak założył (skoro akcja dzieje się w Mieście Lalek) i tego się trzymał
    Miał nadzieję na owocną konwersację i wymienienie się drobnymi informacjami, chociaż należy przyznać, ze każda, jakakolwiek rozmowa będzie dla Kessaira interesująca po tym kilkugodzinnym maratonie przeglądania encyklopedii. Mimo znużenia i próby podejścia do sytuacji bardziej na luzie, nie pozwolił sobie na złamanie jakichkolwiek zasad etykiety, toteż kontakt fizyczny, zbyt bliskie podchodzenie czy ton zbyt zuchwały nadal musiał odrzucić.
    Toni
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Październik 2016, 19:47     

    Uśmiechnęła się leciutko, na powitanie mężczyzny, zaraz jednak zaczęła przeglądać zgromadzone książki. Wodząc wzrokiem po spisie treści, sprawdzała przydatność poszczególnych tomów. Gdy już znalazła interesujący ją rozdział, śledziła go wzrokiem, stukając palcem wskazującym w dolną wargę. Nie zauważyła, gdy mężczyzna wstał i zaczął przemieszczać się po bibliotece. Owszem, słyszała jego kroki, jednak była tak pochłonięta swoim zajęciem, że zupełnie nie zwróciła na niego uwagi. Od czasu do czasu notowała coś na kartce, którą wyciągnęła z kieszeni kamizelki. Jej pismo było drobne, a kolejne literki ciasno zapełniały papier. Od czasu do czasu pojawiał się też na niej jakiś rysunek, czy schemat. Tych konkretnych tomów nie mogła wziąć do domu, zresztą, nawet nie chciałoby się jej tego dźwigać. Bądź co bądź, to były spore tomiszcza.
    Nie od razu też zauważyła, że nieznajomy do niej podszedł. Dopiero, gdy się odezwał, zauważyła jego obecność. Drgnęła, lekko wystraszona nagłym wyrwaniem jej z zamyślenia, odruchowo zamykając książkę, jakby było w niej coś zakazanego. Lekko się przy tym zarumieniła, jakby naprawdę przyłapał ją na czymś nielegalnym. A ona tylko chciała poznać działanie mechanizmu, nad którym pracowała i odkryć naturę nurtującego ją problemu...
    - Ach.. Um.. Cześć - powiedziała, uśmiechając się delikatnie. Jej głos również był niewiele głośniejszy od szeptu. Nie chciała sprawdzać wrażliwości słuchu bibliotekarza na własnej skórze. Nie miała pojęcia, kim był mężczyzna, co robił w bibliotece, ani dlaczego do niej podszedł, jednak miała wrażenie, że nie ma złych zamiarów. Cóż, najwyżej trochę go poparzy i ucieknie, prawda?
    - Szukam informacji odnośnie pewnego mechanizmu... Dawno nic nie konstruowałam I muszę odświeżyć pamięć.. A pan, czego szuka, panie...?- Znacząco zawiesiła głos, licząc, że nieznajomy domyśli się, iż chciałaby poznać jego imię. Sama nie zamierzała się przedstawiać jako pierwsza, co to to nie!
    Siedząc tak blisko siebie, ciężko było jej się dyskretnie przyjrzeć nieznajomemu. Nie było w nim nic niezwykłego, ot, zwyczajny dorosły. Niewiele też widziała przez płaszcz, którym wciąż był otulony, jakby skrywał pod nim coś wstydliwego. Może był nago, odziany tylko w ten płaszcz? Na samą myśl przeszedł ją dreszcz. Cóż, to było trochę... Niepokojące, mimo wszystko. Nie zamierzała póki co poruszać tego tematu, nawet nie znała jego imienia, a co dopiero mówić o upodobaniach I fetyszach. Do tego może dojdą później, choć jeśli miałaby jakiś wybór, to wolałaby nie. Pewne rzeczy lepiej zachować dla siebie, naprawdę.
     



    Niespełniony Marzyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Daniel Kessler
    Wiek: wizualnie około 30 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Mleko, Marionetki, Kapeluszników
    Nie lubi: Tych, którzy nie lubią mleka; podejrzliwy wobec Dachowców
    Wzrost / waga: 196
    Aktualny ubiór: Normalnie : Niepozorny płaszcz, którym postać okrywa swój mundur, plus czapka, przypominająca sarmacką. Wojskowe buty. Fabuła (Eden) : dziwaczna mieszanka munduru pruskiego z mundurem admiralskim. Włosy przefarbował... albo oblał się jakimś kwasem który mu zmienił barwę włosów przy malowaniu marionetki. Nieważne!
    Znaki szczególne: Krzaczaste brwi
    Zawód: Astrolog
    Pod ręką: Luneta, amulet przedstawiający czarną kulę, srebrna łyżka
    Broń: Pałasz i sztylecik
    Stan zdrowia: Zdrowy, obecnie nie choruje. Ran również brak
    Dołączył: 29 Lip 2016
    Posty: 171
    Wysłany: 5 Październik 2016, 23:44     

    Stał tak nad nią i dopiero po zwróceniu uwagi na jej strój skojarzył, że przebywanie w pomieszczeniu w płaszczu, który ukrywa wszystko, wydaje się nie tyle podejrzane, co nawet świadczy o niejakiej głupocie posiadacza, czy chorobliwej obsesji ukrycia czegoś. Zawstydził się trochę, ale nie ma zamiaru odsuwać się by z wierzchnie okrycie zdjąć, gdy rozmowa ledwie się zaczęła, czy próbować takich działań tak blisko dziewczyny - wszelakie pomysły były gorsze jedne od drugich i pozostało niestety w tym płaszczu nadal przebywać. Jedno, że z zewnątrz wyglądało to co najmniej głupio, to drugie, że Kessairowi robiło się w nim co najmniej ciepło, szczególnie, gdy próbował jakoś zacząć rozmowę merytoryczną, a nie tylko o ptaszkach i pogodzie. Toteż ruch i wysiłek intelektualny spowodował, że Kessowi nie zaczęło być tylko ciepło, ale też trochę duszno.
    Drugą rzeczą, którą zauważył, było zachowanie dziewczyny, która nagle drgnęła i zachowywała się tak, jakby Marionetkarz był jej rodzicem albo opiekunem i przyłapał ją na czymś, na czym nie powinna się dać przyłapać. A przecież zachowywała się naturalnie w takim budynku jak ten - chciała poznawać wiedzę. A może przyszła tu po to, żeby tak jak Kess nabrać podstawowej wiedzy, albo wstydliwej wiedzy, której mogła się wstydzić. Wówczas nagłe zwrócenie uwagi na stojącego kogoś nad sobą mogłoby być kłopotliwe i stresujące, ale przecież z tego co widział Marionetkarz wiedza, którą chciała zdobyć kobieta nie kwalifikowała się do wcześniejszych ustaleń. Zauważył też rumieniec na jej twarzy, który jednak uczynił w Danielu coś na kształt rozluźnienia. "To taka sama istota jak ty, Kesslerze. Nie ma się czego bać! Żyje, oddycha, uczy się, nie traktuj jej jak posągu, ale jako taką samą istotę jak ty sam!" - myśl przeleciała mu przez głowę.
    Następnie usłyszał słowa przywitania od kobiety, zatem mógł też usłyszeć po raz pierwszy jej głos. Był on co prawda cichy i nie byłby w stanie zapamiętać go po tym krótkim przywitaniu, ale był na dobrej drodze do poznania tej osóbki. Kessler swoimi brązowymi i spokojnymi oczami starał się patrzeć w jej oczy, aby uchwycić orkiestrę emocji grającą w jej wnętrzu. Dawno jednak nie miał okazji przebywać wśród wielu ludzi, jego umiejętność odkrywania, co ludziom siedzi w głowach, jakby zanikła, toteż sfrustrował się trochę, gdy w oczach kobiety nie wyczytał nic. Może poza małym zmieszaniem.
    Dalsze słowa partnerki w rozmowie utwierdziły Kesslera w przekonaniu, że jednak ma do czynienia z Marionetkarzem płci pięknej, toteż ucieszył się, że mimo wszystkich zawiłych wydarzeń z przeszłości rozmawia ze "swoją". "Coś konstruuje. Może powinienem podzielić się z nią swoimi doświadczeniami? Niedługo ukończę Oriona, może wiem coś, czego ona nie wie?" - zastanowił się głęboko, tak więc gdy dziewczyna ukończyła swoją kwestię to zapadła trochę niezręczna cisza. Daniel dopiero po chwili uświadomił sobie, że sugestia, aby się przedstawić, była jasna jak słońce ; cóż jednak począć, gdy ucieczka do ciasnej fortecy własnego umysłu często przydarzała się Kessairowi nawet w sytuacjach wymagających skupienia. Postanowił zrobić krok do tyłu.
    -Daniel Kessler! Marionetkarz, wieczny myśliciel! Nie wiem czy interesuje cię mój pseudonim, ale wydaje mi się, że to jego najczęściej będą używać ci, którzy będą o mnie mówić. Otóż gdy pracowałem jakiś czas temu jako najemnik, miałem oficjalny pseudonim "Kessair", zaś przyjaciele i bliscy mówili do mnie po prostu Kess - wypowiedział uroczystym tonem, przedstawiając się. Mówiąc to skłonił się lekko, ręce ustawiając w takiej pozycji, w której zwykle kawalerowie przedstawiają się młodym damom.
    - Tak się zdarza, że przybyłem poszukać informacji o naszej wspaniałej Krainie Luster, w sumie mówimy tu o podstawach. Siedziałem tu kilka godzin i zaczęło mnie to wszystko trochę nużyć... - w tym właśnie momencie mężczyźnie głośno zaburczało w brzuchu, a on sam złapał się prawą ręką i nacisnął na niego, żeby spróbować wyciszyć niezręczny dźwięk... - i postanowiłem, że lada chwila stąd odejdę. Ale zauważyłem ciebie, pani... - i tu zrobił krótką przerwę; nie była to przerwa nakłaniająca do przedstawienia się, ale nie było to też zwykłe zwrócenie się; była to raczej forma pomiędzy - i pomyślałem, że mogę czy to pomóc w poszukiwaniu wiedzy, czy to porozmawiać na tematy nas interesujące.
    Przypatrzył się księgom, które czytała dziewczyna. Zwrócił też uwagę na jej słowa o konstruowaniu i o tym, że dawno tego nie robiła. Czyżby planowała stworzyć Marionetkę? A może tylko ją udoskonalić o pewne mechanizmy? Sam też przecież pracował nad jedną i już niedługo miał ją ukończyć. Cóż, czy tak czy tak, po krótkiej rozmowie potrafił już znaleźć solidny grunt, który mógłby zainteresować obie persony.
    - Ostatnio pracuję nad pewną marionetką, widzę też, że chyba Ty... - pozwolił sobie na zwrócenie się do dziewczyny w formie bezosobowej - ... również masz w planach takową, albo już jesteś na dobrej drodze, aby ją ukończyć. Służę wyjaśnieniem, jeśli coś wydaje się Ci niezbyt jasne. I tak przesiedziałem tu wystarczająco, odrobina rozmowy i wymiany doświadczeń nie zaszkodzi, hm? - uśmiechnął się tak serdecznie, jak tylko mógł.
    Rzeczywiście można się zgodzić z tym, że Kessair dosyć natarczywie podszedł do sprawy - oto do kobiety pragnącej zgłębić wiedzę podchodzi mężczyzna, przedstawia się i proponuje pomoc w wyjaśnieniu sprawy, samemu nie mówiąc za dużo o swoich celach czy motywach. Gdy zwracał się do dziewczyny, głośność wypowiadanych zwrotów miotała się od szeptu na początku, do właściwie zwykłego mówienia pod koniec. Gdyby utrzymał taki ton przez najbliższe parę minut, bibliotekarz miałby prawo zwrócić mu uwagę. Chociaż biorąc pod uwagę to, że na miejscu znajdowały się tylko dwie osoby...? Chyba nie miałby nic przeciwko.
    Toni
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Październik 2016, 12:32     

    Mężczyzna był wyraźnie rozkojarzony. Nie dość, że nie od razu załapał, o co jej chodziło, to jeszcze stał nad nią, zdecydowanie nad nią górując. Co tu dużo kryć, w porównaniu z nią, był naprawdę potężny. Miał pewnie ze dwa metry wzrostu, a płaszcz też nadawał mu swoistej objętości... Powoli czuła się przytłoczona jego zachowaniem, starała się jednak nie okazywać żadnych emocji. Na razie nie zrobił nic, co mogłoby napawać niepokojem, czy też ją kategorycznie od niego odrzucać. Ot, był ekscentryczny, jak 3/4 mieszkańców Krainy.
    Słuchała jego słów, uśmiechając się leciutko. Skinęła głową, gdy się przedstawił, jako znak niejako oficjalnego powitania. Niezbyt zaskoczyło ją to, że był Marionetkarzem, tak jak ona. W tej okolicy było ich pełno. Nie znaczyło to, że pałała miłością do każdego z nich. Do tej pory starała się unikać swoich braci w zawodzie, choć sama nie do końca wiedziała, dlaczego. Miała jakieś wewnętrzne poczucie braku zaufania do swoich pobratymców, jakby wrodzony instynkt, nakazujący jej na nich uważać.
    Niewiele brakowało, a zachichotałaby, słysząc dość wyraźne pomrukiwanie żołądka Daniela. Starała się jednak zachować kamienną twarz. Biedak nic nie mógł poradzić na to, że był tylko człowiekiem, a jako istota ludzka jako tako, miał swoje potrzeby, których nie sposób zignorować. Zaskoczyło ją jednak to, co od niego usłyszała. Szukał podstawowych informacjo o Krainie Luster? To znaczy, że nie był stąd? Trochę to było podejrzane, bo nie słyszała jeszcze do tej pory o Marionetkarzu pochodzącym z Otchłani.
    - Antonina Delacroix, miło mi - podsunęła posłusznie gdy mężczyzna zrobił stosowną przerwę. Przynajmniej część formalną mieli już za sobą.
    Propozycja podzielenia się wiedzą była kusząca, z drugiej jednak strony miała pewne obawy. Bo co, jeśli nieznajomy wykorzysta jej pomysł i stworzy identyczną marionetkę tuż przed nią, oskarżając ją później o plagiat? Obawa była może bezpodstawna i absurdalna, jednak Toni nie chciała ryzykować. Z drugiej strony, mężczyzna też nie dał jej żadnych podstaw do podejrzewania go o złe zamiary. No i mogła przecież poprosić o pomoc, nie zdradzając zbyt wielu szczegółów. Kurczę, musiała przyznać, że Daniel sprawiał naprawdę przyjazne wrażenie, nawet pomimo tego przeklętego płaszcza!
    - Hm, może faktycznie będziesz umiał mi pomóc... Teraz pracuję nad zwierzęcą marionetką i mam problem z mechanizmem poruszającym kończynami. Do tej pory robiłam wyłącznie ludzkie lalki, a tutaj mechanizm musi być nieco inny i no... Jakoś nie do końca mi to wychodziło póki co. – Wzruszyła ramionami, nie zagłębiając się w temat póki co. Coraz ciężej rozmawiało jej się szeptem, który to problem zauważyła też u swojego partnera rozmowy. Biorąc pod uwagę poprzednie odgłosy z trzewi mężczyzny, zmiana lokalizacji do kontynuowania rozmowy wydawała się całkiem dobrym pomysłem. Ale czy powinna mu to proponować?
    A, raz kozie śmierć!
    - Ale biblioteka nie wydaje się być odpowiednim miejscem na dłuższe rozmowy. Co powiesz, Danielu, żebyśmy przenieśli się w jakieś inne miejsce, może coś zjedli przy okazji? W sumie zbliża się pora obiadowa... – Zaproponowała, przechylając nieznacznie głowę, ciekawa jego odpowiedzi. Choć coś jej mówiło, że z chęcią przystanie na jej propozycję.
     



    Niespełniony Marzyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Daniel Kessler
    Wiek: wizualnie około 30 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Mleko, Marionetki, Kapeluszników
    Nie lubi: Tych, którzy nie lubią mleka; podejrzliwy wobec Dachowców
    Wzrost / waga: 196
    Aktualny ubiór: Normalnie : Niepozorny płaszcz, którym postać okrywa swój mundur, plus czapka, przypominająca sarmacką. Wojskowe buty. Fabuła (Eden) : dziwaczna mieszanka munduru pruskiego z mundurem admiralskim. Włosy przefarbował... albo oblał się jakimś kwasem który mu zmienił barwę włosów przy malowaniu marionetki. Nieważne!
    Znaki szczególne: Krzaczaste brwi
    Zawód: Astrolog
    Pod ręką: Luneta, amulet przedstawiający czarną kulę, srebrna łyżka
    Broń: Pałasz i sztylecik
    Stan zdrowia: Zdrowy, obecnie nie choruje. Ran również brak
    Dołączył: 29 Lip 2016
    Posty: 171
    Wysłany: 6 Październik 2016, 23:13     

    Obserwował rozmówczynię i z radością stwierdził, że jego przywitanie się, uprzejme nastawienie i szczera sympatia do dziewczyny zrobiły swoje. Uradował się, poczuł się swobodniej i uśmiechnął się radośnie, gdy i kobieta postanowiła się przedstawić w tej rozmowie. Znał teraz jej godność i mógł jakby nie patrzeć zwracać się do niej po imieniu. Charakter Kesslera powodował, że jeżeli nie łączą go z kimś relacje związane z pracą, to raczej starał się ten dystans skracać do akceptowalnej formy mówienia per "Ty" lub zwracania się imieniem. "Antonina Delacroix" - zamyślił się i powtórzył nazwisko w myślach. Miał wielki problem, aby zapamiętać imię i nazwisko nowopoznanej osoby, a potem głupio mu było po kilku tygodniach znajomości pytać o godność raz jeszcze, toteż tym razem za pierwszym razem postarał się o to, by zapamiętać imię i nazwisko rozmówczyni. Na pewno często, aż do znudzenia będzie nimi tytułował rasową siostrę, aby utrwalić sobie to wszystko w pamięci.
    Dalej przeszedł rozumowaniem do kwestii podzielenia się pomysłami i wiedzą. Rozmówczyni powiedziała, że zajmuje się obecnie marionetką zwierzęcą, podczas gdy w tworzeniu marionetek ludzi szło jej całkiem nieźle. Rzeczywiście, dopiero teraz ujrzał dokładnie tytuły ksiąg leżących przy Antoninie, dlatego wszystko teraz się zgadza. Potem, gdy usłyszał o kwestii mechanizmu to zamyślił się, na chwilę zapatrując się przed siebie. Gdy oprzytomniał skierował twarz do kobiety.
    - Tak więc problem z mechanizmami w koniczynach, powiadasz? W sumie nie miałem jeszcze przyjemności pracować nad zwierzęcymi lalkami. Mam za to problem z umieszczeniem dziwnej, nieprzeciętnej głowy i dostosowania jej do reszty korpusu marionetki. No nic, pozostaje chyba....
    Nagle przerwał, gdyż w tym właśnie momencie znowu zaburczało mu w brzuchu. Przeklnął pod nosem bardzo soczyście, ale niesłyszalnie dla kogokolwiek w pobliżu. Drugie burczenie w tak krótkim czasie i poczucie głodu doprowadziły do takiego stanu, że poczuł się trochę głupio. Próbował przedstawić się raczej jako poważna i serdeczna osoba, a nie jako ktoś, kto ma problemy z zapełnieniem żołądka.
    Gdy w końcu usłyszał propozycję kobiety, aby przejść się, usiąść w innym, normalnym miejscu na rozmowy i przy okazji może coś razem zjeść, to zderzyły się w nim co najmniej trzy myśli. Jedna - czy dziewczyna przypadkiem nie żartuje i nie chce spławić biednego Marionetkarza, który wystawił się na jej ostrzał. Druga - może rzeczywiście chce coś zjeść? Ma nadzieję, że niezbyt był natarczywy, żeby dopiero co poznana koleżanka nie wyszła z nim, a potem gdy będzie zajęty, to wróci do biblioteki. Trzecia - może po prostu czuje znużenie tym budynkiem tuż po tym, jak do niego weszła? Nie tego się po nim spodziewała, może czuła to, co Kessler - znużenie i głód. Dlaczego by nie wykorzystać takiej okazji?
    - Masz na myśli jakieś konkretne miejsce, gdzie można dobrze się najeść i porozmawiać w umiarkowanym spokoju, Antonino? - zagaił.
    Właściwie nie miał nic przeciwko wspólnemu posiłkowi. Pozna nową, ciekawą osobę, dobrze się naje i jeszcze wymieni doświadczeniami. Poza tym może uda mu się porozmawiać o ciekawych historiach, które przeżyła rozmówczyni - każda istota to przecież wielki bagaż historii i doświadczeń, na które warto patrzeć i których warto się uczyć. W międzyczasie do umysłu Kessaira wkradła się myśl, że przecież może wygląda na starszego niż jest w rzeczywistości. Często o tym myślał. Wiele pradawnych i starych istot na tym świecie ukrywa się pod postacią młodego wieku, zaś przez pewne nieszczęście z przeszłości z Danielem jest całkowicie na odwrót, chociaż może nie w aż takim stopniu, w jakim znajdowały się pewne osobniki, szczególnie z Arystokracji czy Szklanych Ludzi. Póki co nie zamierzał się z tym zdradzać. Doszło do jego głowy również to, że prawdopodobnie, jeżeli oczywiście Antonina sobie z niego nie żartuje, to opuści bibliotekę i wyruszy gdzieś z dziewczyną w miejsce, gdzie serwuję dobre posiłki. Dawno nie był z dziewczyną na spotkaniu. Miał wielką nadzieję, że nie popełni żadnych wstydliwych i kompromitujących głupot.
    Toni
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Październik 2016, 11:05     

    Tym razem nie mogła się powstrzymać, i zachichotała cichutko, słysząc po raz kolejny burczenie w brzuchu mężczyzny. Wiedziała, że to było niestosowne, powinna się była opanować, ale nie była w stanie, po prostu. To było zbyt... urocze? Nieporadne? Tak bardzo nie pasowało do postawnego, zamaskowanego mężczyzny, że po prostu nie mogła zareagować inaczej. Jej krótki śmiech zagłuszył też przekleństwo, które uciekło spomiędzy warg Daniela. Cóż, pewnie rzeczy nie powinny trafić do uszu delikatnej kobiety i widocznie jakaś Opatrzność robiła wszystko, by tak pozostało.
    Czekała cierpliwie na odpowiedź na swoją propozycję, zdając sobie sprawę, że mogła być trochę nietypowa. Zwykle bowiem to mężczyźni proponowali wspólny posiłek, jakieś wyjście, spacer, może rozmowę. W tej sytuacji było odwrotnie, ale chyba tylko dlatego, że tak po prostu się złożyło. Wierzyła, a przynajmniej chciała wierzyć, że gdyby rozmowa potoczyła się nieco innym torem, to Kesslair wyszedł by z takim pomysłem wspólnego spędzenia czasu. A ona pewnie miałaby takie same rozterki, jak on w tym momencie. Miała jednak nadzieję, że zdrowy rozsądek zwycięży i zgodzi się na wspólny posiłek. Może Toni nie była aż tak głodna, jak towarzysz, ale odczuwała już powoli pustkę w żołądku, która, na razie nieśmiało, domagała się zapełnienia.
    - Hm... W sumie jest jedno takie miejsce na Cukierkowej Ulicy... Słyszałeś kiedyś o Gospodzie Pod Zawiniętym Ogonem? Mają tam całkiem niezłe jedzenie, a i atmosfera też jest fajna. Często tam bywałam swego czasu. – Zaproponowała.
    Nawet nie zdawała sobie sprawy, z jaką gładkością przychodziło jej zwracanie się do nieznajomego per „ty”. To było naturalne, trochę, jakby znali się od wieków, mimo że, sądząc po wyglądzie, dzieliło ich ładnych parę lat, także mało prawdopodobnym było, by wiedzieli się kiedykolwiek wcześniej. A mimo to... Nie było między nimi żadnej widocznej bariery, która by w jakiś sposób ograniczała rozmowę. Mogła mu powiedzieć o wszystkim, o czym tylko chciała, oczywiście w granicach rozsądku. Wiadomym było, że nie będzie mu się zwierzać z najskrytszych sekretów. Chodziło jej raczej o momenty niezręcznej ciszy, jakie czasem pojawiały się w rozmowach z nowo poznanymi osobami, kiedy to nie wiadomo tak naprawdę, jaki temat można poruszyć, jaki będzie interesujący dla obu stron, a jaki okaże się totalnym niewypałem. Tutaj zdawało się tego nie być, choć na razie wymienili tylko parę zdań, więc nic tak naprawdę nie było jeszcze przesądzone. Zdecydowanie jednak byłą dobrej myśli.
     



    Niespełniony Marzyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Daniel Kessler
    Wiek: wizualnie około 30 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Mleko, Marionetki, Kapeluszników
    Nie lubi: Tych, którzy nie lubią mleka; podejrzliwy wobec Dachowców
    Wzrost / waga: 196
    Aktualny ubiór: Normalnie : Niepozorny płaszcz, którym postać okrywa swój mundur, plus czapka, przypominająca sarmacką. Wojskowe buty. Fabuła (Eden) : dziwaczna mieszanka munduru pruskiego z mundurem admiralskim. Włosy przefarbował... albo oblał się jakimś kwasem który mu zmienił barwę włosów przy malowaniu marionetki. Nieważne!
    Znaki szczególne: Krzaczaste brwi
    Zawód: Astrolog
    Pod ręką: Luneta, amulet przedstawiający czarną kulę, srebrna łyżka
    Broń: Pałasz i sztylecik
    Stan zdrowia: Zdrowy, obecnie nie choruje. Ran również brak
    Dołączył: 29 Lip 2016
    Posty: 171
    Wysłany: 9 Październik 2016, 12:53     

    Intensywnie myślał nad tym, jakie dobre miejsce mogłoby nadać się na zjedzenie posiłku we dwoje, ale nic konkretnego nie przychodziło mu do głowy. Rzadko bywał w gospodach, a o wielu z przeszłości zapomniał z powodu nieszczęśliwego wypadku. Miał nadzieję, że nie będzie to afrontem, jeżeli poczeka, aż dziewczyna sama zaproponuje jakąś lokalizację. Gdy dziewczyna zachichotała się z jego burczenia uznał, że naprawdę szybko muszą opuścić to miejsce i natychmiast coś zjeść, albo zjawisko burczenia będzie występować coraz częściej i częściej, co może rozbawić towarzyszkę Kessaira, ale na pewno nie jego samego. Przy okazji samo uczucie rosnącego głodu nie było zbyt miłe i jak najszybciej należało je zaspokoić.
    Właściwie to, co chciał zobaczyć w tej bibliotece, to Kessler zobaczył. Poczytał co nie co o rasach i lokacjach na tym świecie, przypomniał sobie dawno zapomnianą wiedzę. Nauczył się, wydawałoby się, podstawowych informacji na temat życia, wymogów i etykiety. Spędził kilka godzin nad tą żmudną sztuką. Gdy tak chodził po świecie zaczął zdawać sobie sprawę, że w większości wypadków empiria ma przewagę nad teorią, przynajmniej dla niego. Wolał jednak poznawać świat osobiście, bez pośredników, walcząc, spacerując, rozmawiając. Czytanie ksiąg na dłuższą metę było zbyt nużącym zajęciem, co powodowało takie sytuacje jak sen, ogólna nieciekawość, marazm i inne objawy używania jedynie umysłu do nauki...
    Gdy tak szybko sobie rozmyślał, wybudził go głos rozmówczyni.
    - Gospoda Pod Zawiniętym Ogonem? Coś obiło mi się o uszy. O ile będzie trochę więcej rozruchu i akcji niż tutaj, to zdecydowanie mi to miejsce starczy - powiedział rozbawionym głosem. Biblioteka znudziła go serdecznie. Miał to na uwadze tysiące razy, odkąd tu przyszedł, dlatego powstrzymał się od myślenia ciągle od nowa o tym samym. Miał nadzieję, że gdy usłyszy odgłosy miasta i dźwięki życia, to zdecydowanie się rozbudzi.
    Już zaczął myśleć o różnych potrawach. Umysł stworzył nawet iluzoryczne zapachy docierające do nosa Marionetkarza. Na co dzień jadł zwykle jedzenie marnej jakości, nie wydawał zbyt wiele na prowiant, gdyż z najemniczej pensji nie starczało mu na zbyt wiele. Ale to historia na inny dzień... Ważne, że zgromadził trochę pieniędzy, aby się najeść w mieście. Miał świadomość, że zanim wróci do domu, to minie parę godzin, a na iść tyle mil będąc całkowicie głodnym to niezbyt dobry pomysł.
    Było mu miło, że pomimo niezbyt rozbudowanej rozmowy udało mu się zdobyć zaufanie kobiety. Sam też w sumie jej ufał - zajmowała się tym, czym on, miała podobne pomysły, też tworzy marionetki. No dlaczego by nie zaufać?
    - No dobrze, proponuję zatem, abyśmy stąd odeszli. Daj mi część swych ksiąg, odłożę je, bo chyba leżały blisko tej, którą studiowałem. - powiedział ciepło i z uśmiechem, wziął część ksiąg, potem podszedł do swojego stolika, wziął swoją i poszedł w kierunku regałów. Patrzył to tytuł księgi, to na tematycznie ułożone półki. Powoli szło mu to układanie. Mimo wszystko od czegoś jest tu ten bibliotekarz. O ile nie ma lepszych rzeczy do roboty, to może zająć się układaniem ksiąg i sprawdzaniem, czy są w najlepszym porządku. Po prostu położę je, gdzie myślę, że powinny być. Chyba też tematycznie się zgadzają z sąsiadami, hm. - pomyślał i gdy skończył, wrócił znowu do dziewczyny, która prawdopodobnie już zdążyła odnieść swoją partię książek.
    - No to chodźmy! Miejmy nadzieję, że mój brzuch nie rozburczy się całkowicie i nie umrzesz ze śmiechu, moja pani - dokonał stylizacji wypowiedzi, aby wprowadzić trochę sztucznej powagi, robił to jednak dla zabawy, gdyż komentował niezbyt fortunną sytuację spowodowaną głodem.
    Gdy byli gotowi, postanowili opuścić budynek. Przeszli od czytelni i części przeznaczonej na księgi w stronę wyjścia. Minęli bibliotekarza, kłaniając mu się oraz nie porywając się już na bardziej rozwiniętą formę pożegnania. Przepuścił towarzyszkę w drzwiach, zachowując zasady etykiety - to jeszcze pamiętał i uznał, że byłoby to całkowicie grzeczne i dobrze by o nim świadczyło. Opuścili bibliotekę. Kess wyszedł jako drugi, toteż lekko zamknął drzwi, a następnie dobiegł do idącej Antoniny, albo podszedł do niej powoli, jeżeli zechciała na niego zaczekać. (zdarzali się ludzie, którzy wyjątkowo upodobali sobie "walenie" drzwiami tak, żeby wszyscy w okolicy ich usłyszeli. Kessair jednak wolał wymykać się po cichu). Gdy tak odchodzili w stronę rynku i gospody, bibliotekarz, protektor biblioteki rozejrzał się . Znowu było pusto, jak to zwykle bywało w budynkach nauki. Czy to z nudów, czy z samotności niski staruszek postanowił podejść do okna, stanąć na stojącym pod oknem taboreciku i spojrzeć na ulicę. Wtopił wzrok w odchodzących Marionetkarzy, radośnie idących na spotkanie z jedzeniem, którzy zapewne już mieli wiele pomysłów na poprowadzenie dalszej rozmowy, wymienienie się doświadczeniami, historiami i poglądami. Słońce górowało. Od ratusza mieszczącego się całkiem niedaleko można było już usłyszeć dźwięki dzwonów. Właśnie wybiło południe.

    // zt 2x Toni i Kess
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  
    Szybka odpowiedź

    Użytkownik: 
               

    Wygaśnie za Dni
     
     



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 9