• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Malinowy Las » Malinowy gąszcz
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 21 Październik 2016, 10:08   

    Kocie ścieżki, własne, kocie ścieżki, ścieżki tylko dla wybranych. Czy sądziła, że w tym lesie pełnym malin można natknąć się na czyjeś prywatne drogi i czuć się honorowym gościem? O ile to pierwsze dla Vegi było raczej oczywiste, tak drugie niekoniecznie - Bo ile swojego można ukryć w popularnym lesie? Choć z magią... niby można wszystko!
    Język, bariery językowe. No tak, za trudne słowo. ...i raczej mało adekwatne do magicznego stanu, jaki ma wtenczas miejsce. Dojrzała dobrze jego reakcję i zamierzała się sprawnie wytłumaczyć:
    - No że... znika-asz. Częściowo.
    ...Ale że nie był zainteresowany wyjaśnieniem, to i sama Vega mogła zbyt cicho i pod nosem te słowa wypowiedzieć, a przy okazji zostać z nimi trochę za bardzo za jego plecami, co jeszcze bardziej zmniejszyło szansę na zrozumienie słów.
    Wzięła uwagę na patrzenie pod nogi bardziej do siebie, nie chcąc niepotrzebnie dawać Kociakowi powodów do irytacji. Przecież chce się wykazać swoimi umiejętnościami! A te w tej materii posiada - wyostrzone zmysły.

    Kątem oka zauważyła drgania uszu, a zjeżone futro zaobserwowała wraz ze stopniowo narastającym dźwiękiem. Dźwiękiem skrzydeł. Coś ci to przypomina, prawda? Kopalnia...
    Towarzyszył jej strach. Ten sam, o którego posiadanie podejrzewała właśnie Diatrisa. Choć bardziej jednak podsycała ją adrenalina, a rozbiegany wzrok bezskutecznie próbował odnaleźć właścicieli bądź właścicielki błoniastych, hałasujących skrzydeł.
    Czyżby były tu już te czarne maliny? Nie widzia-
    Głucho jęknęła, kiedy pierwszy skrzydlaty napastnik dorwał się do jej włosów. Z przymusu odchyliła głowę i instynktownie cofnęła się w pół kroku, jednocześnie próbując się okręcić całym ciałem w bok tak, aby zrzucić z siebie tego, jak to ujęła pośpiesznie sobie w myślach, wielkiego komara. Plecak z wieloma rzeczami w środku dawał dodatkowy impet przy tym półobrocie, lecz to nie był jedyny balast na jej plecach - ten nowy ofiarował jej przy okazji donośny dźwięk targanego materiału...
    Vega straciła cierpliwość, a nabyła w zamian waleczność.
    Dłońmi, na które miała założone rękawiczki, na oślep próbowała schwytać te szkodniki. Bądź co bądź, agresywna walka oddalałaby ją od celu, ale znów obchodzenie się jak z jajkiem brzmi niczym masochizm bądź naiwność. Schwytać - to dla niej było wyjście pośrednie.
    - AaaAA! - krzyknęła głośniej, kiedy poczuła na swoich włosach uścisk Estrisa, przeciwstawiany z próbą oderwania go od siebie... o ile w ogóle zdołała go jakoś w swoje dłonie chwycić. A że był z tyłu głowy, to tylko przełożenie go nad głową pozwoliłoby na skuteczne oderwanie od siebie. I wtedy mogłaby mieć jak na tacy, przed oczami to, czego tak bardzo pragnęła.
    Mieć - w zależności jak skuteczne były to chwyty - mogło się jej udać mieć w każdej dłoni po jednym, w obu tylko jednego... albo nawet żadnego.
    Zastanawiało ją to, że Kotowaty w żaden sposób nie ostrzegł przed nadciągającym niebezpieczeństwem. Czyżby aż tak doskonałe były z nich łowczynie? - przeszło jej to w międzyczasie przez myśl.
    - Weź to ze mnie! - W czasie swoich starań o posiadanie "wielkich komarów" w garściach, liczyła też na pomoc Diatrisa i przez tę parę chwil nie interesowała się zbytnio tym, co z nim się dzieje - o ile on sam w tym czasie nie zawieruszył się na jej linii wzroku z dającym się dobrze odczytać problemem.
    Była oburzona tą ich zaciekłością do walki, jakby winna była zburzenia co najmniej jednego ula. A nic przecież nie zrobiła... Poza naruszeniem ich terenu, prawda?..
    Pojawiła się myśl, aby wyciągnąć którąś z broni. Zależało jej jednak na tym, aby aż tak wyraziście skłonności do walki nie ukazywać, lecz nie zawaha się drugi raz, kiedy uzna to za jedyne i słuszne wyjście.
    Rozglądała się i próbowała w dużym przybliżeniu policzyć atakujące ich Estrisy (Kilka par, mała grupka, większe stado?), a także znaleźć punkt, z którego wylatują. Myślała też o wycofaniu się. No i przez cały ten czas nie stała w jednym, jak kłoda, miejscu - chaotycznie, choć w granicach kilku kroków, poruszała się, uważając jednak na to, aby się nie wywalić, choć... gdyby próba schwytania nie miała szansy się powieść, to nagły upadek w wysoką trawę nie byłby, jak sądziła, złym rozwiązaniem.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
     



    Lwie Serce

    Godność: Kejko Hanari
    Wiek: 23
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
    Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
    Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg
    Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie.
    Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
    Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._.
    Pan / Sługa: brak / brak
    Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi
    Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
    Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia.
    Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle)
    SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 05 Sty 2013
    Posty: 488
    Wysłany: 1 Listopad 2016, 20:25   


    Poza odgłosem stale łopoczących skrzydeł Vega mogła usłyszeć również coś, co przypominało wysoki i piskliwy złośliwy chichot. Owy dźwięk przybrał na sile, gdy kolejny niewidzialny napastnik zaatakował różową czuprynę, szarpiąc pasma włosów w przeciwnym kierunku od swej „koleżanki” bądź „kolegi”. Mimo wysiłków miłośniczki kości, to pozbycie się krwiożerczych bestyjek wcale nie wydawało się łatwym zadaniem. Były zwinne i szybkie, co było też sprawą ich niewielkiej postury. Bestyjki dobrze się bawiły, a w swej zabawie były napastliwe. Zaatakowana kobieta mogła poczuć, jak na jej ciele osiada kolejny balast, zaraz potem dało się usłyszeć charakterystyczny dźwięk rozpinanych zamków. Być może Vega nie zwróciła jednak na to szczególnej uwagi, gdyż miała jeszcze inne problemy na głowie i to nawet w dosłownym tego słowa znaczeniu! Różowowłosa nie poddawała się jednak próbowała się bronić, a nawet i więcej, chciała schwytać choć jedną z wampirycznych wróżek, której stała się ofiarą. I o dziwo udało się jej to. Krzyk czy może raczej pisk rozległ się w powietrzu, a zdenerwowana bestyjka porzuciła swój kamuflaż. Skrzydła, jak i cała reszta ciała wiły się jak oszalałe, Estris próbował się wyrwać, jednak gdy to nie przynosiło skutków, bestyjka przeszła do obrony. Ubranie rękawiczek było mądrym pomysłem, jednak ich materiał nie oprze się długo ostrym zębom i pazurkom, które z całą swoją mocą, miały zamiar jak najszybciej dorwać się do skóry, pod którą płynęła gorąca i lepka krewa. To do czego tak darzył pojmany Estris udało się już jednemu z jego pobratymców, przez co kobieta mogła poczuć jak małe, lecz piekielnie ostre ząbki wbijają się właśnie w jej kark.
    Oczekiwanie na pomoc ze strony kocura wydawało się chwilowo stratą czasu, ponieważ i Diatris zmagał się z podobnymi problemami, co ona sama. Strachokot nie szarpał się jednak tak długo, jak czyniła to jego towarzyszka, zamiast tego skulił się, dłońmi zakrył kocie uszy, a rękoma starał się osłonić twarz. Na plecach kocura dało się już dostrzec dwie powiększające się plamy krwi.
    Obserwacja prowadzona przez różowowłosą na nic się nie zdała, ponieważ poza pojmanym estrisem reszta nadal skrywała się pod osłoną niewidzialności. Jednak na razie na kobiecie nie osiadło więcej małych, lecz napastliwych agresorek, jednak kto wie, czy odgłosy dobrej zabawy bądź wołanie o pomoc uwięzionej wróżki nie ściągnie tu pozostałej części roju. Już pojedyncza bestyjka jest dokuczliwa a co dopiero całe ich gniazdo? Nie każdy wychodził żywo ze spotkania z taką ilością tych złośliwych stworzonek.
    Niespodziewanie powietrze nagle stało się chłodniejsze, zmiana ta była na tyle gwałtowna, że nie mogła ujść uwadze Gwiazdki, nawet jeśli ta była nadal pochłonięta zmaganiami się z małymi potworkami.
    -Złap się czegoś i to szybko…
    Tylko tyle kocur nie powiedział, lecz warknął w stronę Vegi, w chwili, gdy sam zatopił pazury w sporym korzeniu wystających ponad ziemię. Co planował kocur? I czy jego towarzyszka zdecyduje się usłuchać prośby, czy też raczej polecenia, jakie jej wydał?

    _________________

    #66cccc


    ~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~



    ~Aktualny ubiór~




    #D10D96

     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 4 Listopad 2016, 13:16   

    Kolejny się jej uczepił, a cała ich zgraja mocno nadwyrężała wytrzymałość Vegi i szargała jej (wybujałymi) ambicjami. Ale nie, nie podda się. I opłaciło się - udało jej się schwytać tego jednego Estrisa, zupełnie jak po nitce do kłębka. Był dla niej piękny i już wydawał się nie aż tak groźnym, ale nie miała szansy pozwolić sobie na choć chwilowe rozczulanie się. Choćby dlatego, że próbował chapnąć palce Vegi i, jeszcze, rękawiczki odkładały w czasie bolesne i krwiste ukucia. Wspomogła sobie chwyt drugą ręką tak, aby skutecznie rozdzielić ostre pazurki i unieruchomić drobne kończyny. Starała się to zrobić tak,a by przypadkiem żadnej nie złamać. Trudny i wymagający chwyt, który przy chwile nieuwagi może stać się źródłem bólu. Pozwoliła sobie nawet na krótki i przyjemny uśmiech. Nie wypuści złapanego osobnika - to dla niej coś więcej niż zdobycz czy trofeum - to zjawisko znacznie bardziej emocjonalne niż materialne.
    I uśmiech ten był bardzo krótki - rozdarta do krwi skóra na karku zmusiła ją do krzyku i przekrzywienia głowy ku górze. Piekło ją, choć to jeszcze nie piekło.
    Posłusznie, za głosem Kota, zbliżyła się do pobliskiego pniaka bądź skały - w zależności co mogła znaleźć najbliżej siebie. W obu przypadkach skazana była na uwolnienie jednej z dłoni, dlatego też przyłożyła Estrisa jedną ręką do piersi, a drugą chwyciła się wystającej gałęzi bądź tylca, tudzież wgłębienia w skale. Miała na sobie kurtkę, której prędkiego rozerwania się nie spodziewała, choć przecież na plecach miało to już miejsce, ach! Liczyła jednak, że utrudnione zdolności ruchowe przytłumią apetyczność na ubranie.
    A polecenie wydane przez Diatrisa przyjęła bez najmniejszego zawahania. Prawdopodobnie mógłby nakazać jej teraz cokolwiek, a Vega zdecydowałaby się to uczynić. Pokładała w nim sporą nadzieję, że dobrze wie, w co ją wplątał i ma jakiś plan. Choć sama przynajmniej chciałaby wiedzieć, czy cokolwiek zaplanował i... czy może być jeszcze gorzej. Teraz, tutaj, bo że ogółem, to nie wątpi.
    Chłodne powietrze wyczula od razu i działało kojąco wobec ran na karku. Tyle dobrego się działo. Ciążącego na jej plecach balastu nie miała się już jak pozbyć - jedyne co mogła, to skulić się w sobie tak, aby możliwie najbardziej osłonić się od kolejnych wróżek-żębuszek, a obecnym pomniejszyć możliwy obszar działań.
    Jeśli ktoś nie wiedział, co w swojej dłoni chowa, mógłby pomyśleć, że tego skarbu domaga się atakująca ją reszta. I może tak właśnie było i może stąd rozdarta do krwi skóra - oto ostrzejszy ton sprzeciwu wobec schwytania jednego bądź jednej z nich? Tak sobie Gwiazdka właśnie pomyślała.
    Nie, nie odda - pragnie przygarnąć, uosobić i przekonać do swojej osoby. Marzycielska zachłanność.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
     



    Lwie Serce

    Godność: Kejko Hanari
    Wiek: 23
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
    Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
    Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg
    Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie.
    Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
    Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._.
    Pan / Sługa: brak / brak
    Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi
    Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
    Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia.
    Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle)
    SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 05 Sty 2013
    Posty: 488
    Wysłany: 11 Listopad 2016, 00:33   


    Głos rozsądku podobno każdy go posiada, jednak, co do podatności na jego wołanie sprawy mają się już różnie. Nieraz szepty ów głosu tłumią inne szepty i wołania. Jednym z takich krzykaczy może być na przykład ambicja, cecha ważna i doceniana ( a przynajmniej do czasu, gdy ktoś potrafi kierować się również umiarem). Czasem jednak, gdy zawodzi własny głos rozsądku, ratunek czy chociaż dobrą radę, można otrzymać z naj mniej oczekiwanej strony, o ile tylko los okaże się łaskawy…rzecz jasna.
    Vega miała okazję zapoznać się ze stworzonkami, których tak pilnie wyszukiwała przez ostatni czas. Właściwie coraz więcej bestyjek postanowiło zatroszczyć się o jej wrażenia z tego jakże niezwykłego spotkania. W oddali pojawiła się, bowiem grupka osobników, które zbawiły krzyki nie tyle samej Vegi co jej maleńkiej ofiary. Pojmana wampiryczna wróżka była wytrwała, nawet kiedy kobiecie udało się ją względnie unieruchomić, ta nadal starała się miotać i wyrwać. Czas, którego bestyjka nie wykorzystywała na wydawanie z siebie rozpaczliwego krzyku, przeznaczała na kąsanie swej oprawczyni. Przyjazny uśmiech, który różowowłosa posłała estrisowi nie doczekał się odwzajemnienia, a chęć zaprzyjaźnienia się była ostatnim, na czym mogło zależeć bestyjce.
    Nasza bohaterka usłuchała polecenia kocura, lecz cokolwiek ten planował, okazało się, że potrzebował na to jeszcze odrobiny czasu. Sekundy mijały, a kobieta mogła czuć jak ruch powietrza powoli przybiera na gwałtowności. Te cenne sekundy bezruchu wykorzystały jednak bestie. Zarówno na Vedze, jak i jej towarzyszu „przysiadły” jeszcze, co najmniej dwie, a może i trzy wróżki. Kobieta czuła jak smukłe i zwinne istotki, sprawnie wspinają się po jej ciele w poszukiwaniu odsłoniętej skóry. Ponownie dało się słyszeć charakterystyczny dźwięk rozpinających się lub zamykających zamków plecaka. Jeśli szarooka postanowiła zerknąć na swego towarzysza, mogła spostrzec, że z jego głowy spływa stróżka krwi, mimo to Diatris wydawał się teraz nieobecny, wręcz śmiertelnie skupiony. Była jeszcze jedna istotna zmiana, jednak Gwiazdka nie bardzo miała teraz czas na dogłębną obserwację, ponownie usłyszała warknięcie i pojedyncze słowo.
    -Teraz…
    I w tej samej chwili stało się... Wokół kocura zawirował mały huragan, wiatr o niezwykłej sile i przenikliwym chłodzie szalał teraz wokół tej dwójki. Co chciał osiągnąć Strach? Pozbyć się krwiożerczych bestyjek rzecz, jasna! Ich niewielkie rozmiary i fakt, że wiele z nich było jeszcze w powietrzu, sprawił, że „biedactwa” zostały porwane przez brutalne podmuchy wiatru. Estrisy, póki mogły, uparcie korzystały ze swych chwytnych łapek i ostrych pazurków, zarówno Diatris, jak i Vega zostali pozbawieni kosmyków włosów, które porwały ze sobą małe straszydełka. Wiatr był brutalny i przybierał na sile… Pani naukowiec miała teraz problem, ponieważ utrzymanie równowagi utrudnił jej zarówno przeładowany plecak, jak i fakt, że oparcie miała tylko w jednej ręce, a to było za mało. Nie wypuściła zdobyczy z dłoni, jednak kolejne uderzenie mroźnego powietrza sprawiło, że kobieta straciła równowagę i przewróciła się na plecy. Upadek jak to upadek nie należał do przyjemnych, jednak poza chwilową dezorientacją kobiecie nie stała się żadna krzywda. Gdy kocur dostrzegł to zdarzenie, wiatr zaczął ucichać. Strach szybko podbiegł do swej towarzyszki, nachylił się nad nią i zacisnął dłoń na jej przedramieniu, tak by poderwać ją na równe nogi. O dziwo Diatris nie miał z tym problemu, bystre oko badaczki powinno dostrzec, że nie ma już przed sobą nastolatka w za dużych i luźnych ubraniach, teraz garderoba pasowała idealnie, przylegając do sylwetki rosłego mężczyzny.
    -Zostaw to cholerstwo, bo nas tu zaraz zagryzą! Jesteśmy za blisko roju, jeśli dopadnie nas chmara… Albo Ty zostawisz tę cholerę… Albo Ja Ciebie…
    Nie żartował… a po tonie jego głosu kobieta nie powinna mieć co do tego wątpliwości.
    -Musimy uciekać!
    Ponaglił ją, a jeśli nie spełniła jego polecenia to cóż… przyjdzie jej samej mierzyć się z przeciwnościami losu.

    _________________

    #66cccc


    ~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~



    ~Aktualny ubiór~




    #D10D96

     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 15 Listopad 2016, 21:30   

    Drażnił ją krzyk pojmanej wróżki, na którego powstrzymanie zupełnie nie miała pomysłu. Nie zatka przecież palcem jej buzi, bo to byłoby równoznaczne z wbijaniem ostrych ząbków, bardzo ostrych ząbków, jak się przekonywała po próbach kąsania.
    Dla waleczności tego pięknego stworzenia miałaby ogromny podziw, lecz póki ta i inne ją nękały, dla sentymentów zupełnie nie było miejsca. Tylko ambicje i chęć przetrwania. I jedno z drugim biło się o przejęcie dowodzenia, co w efekcie sprawiało, że Vega nie miała pełnego zdecydowania w tym, co powinna zrobić. Utkwiła w martwym punkcie.

    Znowu słyszała te zamki - ich otwieranie i zamykanie. Nie wiedziała, co te stworzenia robią i nie sądziła, ze byłyby w stanie coś z jej plecaka wynieść. Są przecież takie drobne, choć... inteligencją i sprytem, jak sądziła, mogą grzeszyć.
    Oczekiwała, aż Kocur w końcu coś zrobi i nadszedł ten większy podmuch powietrza w momencie, kiedy kolejne fragmenty jej ubioru zostały obsadzone pasażerami na gapę, a spomiędzy ubrań jak i w potarganych ich elementach naga skóra była w zasięgu drapieżnych łapek... o ile zdołały do tego czasu cokolwiek jej natargać bądź gdzieś się dostać. Mimo wszystko, tak ją obsiadły, że spodziewała się niebawem takiego właśnie rozwoju tej lichej sytuacji. To przeświadczenie wzrosło tym bardziej, gdy dostrzegła spływającą stróżką krew u Diatrisa.

    W końcu dopełniło się to arcydzieło, do którego przygotowywał się cały ten czas - tak sobie to bynajmniej Vega tłumaczyła. Kilka kosmyków włosów mogła spisać na straty - wszakże zaborczego przywiązania do fryzury nie ma i wielu, wielu rzeczom nadaje wyższy priorytet.
    Nie chciała puścić kąśliwego stworzonka i za karę musiała się w pełni zapoznać z tutejszą glebą. Gdy jej Przewodnik podbiegł, Vega wciąż usilnie trzymała tego Estrisa.
    Spostrzeganie wielu rzeczy naraz było jej pomocne i nie przeszkodziła jej nawet ta chwilowa dezorientacja, wywołana nagłym upadkiem. Ten Kot inaczej wyglądał. Ale dlaczego? Nie rozumiała też tego, czemu tracą czas na pogaduszki, skoro ucieczka jest ich jedynym ratunkiem. Nie chciała tracić czasu na zabawę w 'kto ma lepszą rację'. Jeszcze nim powstała dzięki jego pomocy, tknęło ją by zrobić coś szalonego. Otóż, podczas wstawania tak skierowała jeden z palców, ze wróżka bez problemu mogła ją ukąsić i teraz z tego powodu Vega mogła co najmniej skrzywić się na twarzy. Owszem, puściła Estrisa jak poparzona, lecz nie gdzieś obok, a wciąż pozostawiając go w dokładnie tym samym miejscu - w pobliżu guzików swojej kurtki, z których jeden był nawet odpięty. Czy upadł, czy wprawnie się jej chwycił?
    Czy ktoś wspominał, że bestyjki te poszukują odsłoniętej skóry?
    - Agrrr, dokąd?! - Warknęła słowami przesyconymi bólem. Miała cichą nadzieję, że wróżka jakoś się jej uczepi, może nawet dyskretnie, lecz nie spodziewała się tego, że mogłaby wejść pod wierzchni ubiór. Głównie liczyła na to, że w końcu dostrzeże tę dobroć Gwiazdki, która nie wyrzuciła jej, nie skrzywdziła, a wręcz sama dała się jej skrzywdzić.
    I jeśli Diatris miał czas, mógł się rozprawiać z problemowym stworzeniem, bo Vega nie bardzo robiła cokolwiek w tym kierunku... za to uparcie trzymała się blisko Kocura. Zmężniałego Kocura, nie widząc nadziei w samotnym polowaniu przy tak licznym gronie agresywnych istot.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
     



    Lwie Serce

    Godność: Kejko Hanari
    Wiek: 23
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
    Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
    Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg
    Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie.
    Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
    Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._.
    Pan / Sługa: brak / brak
    Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi
    Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
    Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia.
    Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle)
    SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 05 Sty 2013
    Posty: 488
    Wysłany: 23 Listopad 2016, 03:39   


    Wszystko działo się szybko, czasu na decyzje było niewiele tym bardziej na wahanie się. W końcu czas to jedna z rzeczy, która zasługuje w naszym życiu na szczególny szacunek, ponieważ nigdy nie odzyskamy straconego czasu ani też nie mamy pewności, jak wiele nam go pozostało.
    Pośpiech, jaki ogarnął różowoowłsą mieszkankę ludzkiego świata oraz jej ogoniastego towarzysza wskazywał, że ów dwójka zdecydowanie pragnęła, aby czas nadal mógł dla nich płynąć. Szczególnie zależało na tym kocurowi, zapewne pamiętał, jak bolesnym i upiornym doświadczeniem jest śmierć… Nie chciał przeżyć jej po raz kolejny, ani też ni życzył jej Vedze, to też gnał przez leśną gęstwinę z właściwą dla kota zwinnością, a zarazem czujnością. Wiedział gdzie stawiać kroki, tak jakby w mroku dostrzegał jaśniejącą bezpieczną ścieżkę. Nie miał zamiaru słuchać protestów ani sprzeciwów, a przynajmniej do czasu aż nie uzna, że razem z szarooką nie oddalili się na bezpieczną odległość.
    Co jednak z pojmanym przez Gwiazdkę potworkiem? Cóż stworzonko nie było głupie to też i ono nie zawahało się wykorzystać okazji, które podsunął mu los, czy też może raczej sama Vega. Strach podsycał konieczność obrony oraz agresję, to też w pierwszym odruchu gniewu estris wbił swe ostre ząbki w palec swej oprawczyni. Jednak, gdy wampiryczna wróżka zorientowała się tylko, że jej skrzydła są wolne, nie zastanawiała się wcale i zrobiła to, co większość przerażonych istot zrobiłby na jej miejscu, uciekła. Szelest błoniastych skrzydeł szybko stawał się coraz bardziej nikły, aż w końcu zanikł, gdy wróżka schroniła się gdzieś pośród wysokich gałęzi jednego z pobliskich drzew. Co pomyślała sobie bestyjka na temat Gwiazdki? Cóż z całą pewnością w swym mniemaniu nie zapamięta jej, jako dobrodusznej, uczynnej czy życzliwej.
    Dłoń Stracha uzbrojona w ostre pazury nadal zaciskała się wokół nadgarstka dziewczyny, czy to jej się podobało, czy nie. Kilka minut szaleńczego biegu sprawiło, że dwójka uciekinierów na swej drodze natrafiła na niewielką chatę, której stan pozostawiał wiele do życzenia. Niepozorna budowla nadszarpnięta przez ząb czasu stała jednak i teraz mogła posłużyć parce, jako azyl. Marny, bo marny…, ale zawsze, prawda? Podczas szmerów i uderzeń podeszwy butów o leśne runo Gwiazdka mogła przez krótką chwilę usłyszeć jeszcze jeden dźwięk niepasujący do pozostałych. Był to niewyraźny i stłumiony jęk, piskliwy niby dziecięcy… A może to tylko stres pobudził wyobraźnie różowowłosej?
    -N-nie powinny już nas ścigać, ale nie zaszkodzi przeczekać chwili lub dwóch, chodź.
    Oznajmił kocur z lekką zadyszką, po czym puścił dłoń kobiety, aby zająć się otworzeniem drzwi, które trzymały się już tylko na jednym z zawiasów.

    _________________

    #66cccc


    ~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~



    ~Aktualny ubiór~




    #D10D96

     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 2 Grudzień 2016, 10:48   

    Kombinowała. Miała wrażenie, że starania Kota na niewiele się zdały, ale nie rozejrzała się nawet wokoło i w konsekwencji puszczony wolno, ostatni Estris odleciał w sprzyjających sobie warunkach. Nic jej nie targało, nic na niej nie siedziało, żadnych dźwięków.
    Jego psia mać, przeklęła znacznie dosadniej w myślach, gdy ten stan rzeczy dobiegł jej zmysłów. Może zabranie myśliwskiej siatki nie byłoby złym rozwiązaniem?
    Biegła za nim i choć wyostrzone zmysły zezwalały jej widzieć równie dobrze co i Strachowi, to jednak nie miała takiego obycia z tymi warunkami, aby bezproblemowo być w stanie zamienić się z nim miejscami. A i może to jakieś jego stare kocie ścieżki, jeszcze z okresu przed śmierci, są?
    I czemu te ubrania ciągle leżą na nim jak szyte na miarę?
    W swoim czasie zapyta o to.
    Czas.
    Biegła w pogoni za czasem, bo cóż jej w tej chwili pozostało? I oddalają się od Estrisów. I jeśli nie ma innego sposobu niż porwanie, to teraz miałam swoją najlepszą szansę. Ale... nie tak powinno się robić! VEGA!
    W szaleńczym biegu nie miała nawet możliwości poczuć bólu w nadgryzionym palcu.
    Dźwięk.
    Z uwagą nasłuchiwała, nie chcąc dać się drugi raz zaskoczyć. Coś było, bardzo zdawkowego. Ale przesłyszeniu dziecięcego jęku nie było powodów. W sposób wyczuwalny dla Diatrisa zwolniła kroku, ale na szczęście i on miał już dosyć tego tempa. W końcu przystanek. Pochyliła się, łapała głębokie wdechy. Zdecydowanie kondycję ma za słabą na tak spektakularne akcje. Za dużo siedzenia w laboratoriach.
    - Ym. Rozejrzę się tylko... - oznajmiła, wskazując na swoje uszy.
    Próbowała skupić się na dźwiękach otoczenia, samej nie emitując przy tym żadnych - stojąc w bezruchu i powoli rozglądając się na okolice (opuszczonej - jak sądziła) chatki. Kolejno postanowiła przejść się wokoło budynku, ostrożnie przy tym zaglądając w każde okno. Gdy skończyła obchód, prawdopodobnie Diatris był już w środku i do niego dołączyła... Chyba, że uprzednio coś mogło przykuć jej uwagę - jakieś ślady na ścianach, coś leżącego w trawie, a może jakaś pułapka? Patrzyła pod nogi, a jakże. Teraz ostrożności był w niej przesyt.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
     



    Lwie Serce

    Godność: Kejko Hanari
    Wiek: 23
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
    Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
    Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg
    Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie.
    Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
    Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._.
    Pan / Sługa: brak / brak
    Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi
    Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
    Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia.
    Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle)
    SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 05 Sty 2013
    Posty: 488
    Wysłany: 4 Grudzień 2016, 17:38   


    Kocur miał już wejść do chaty, powstrzymał się jednak, słysząc słowa swej towarzyszki. Było to całkiem rozsądne posunięcie, to też nie miał, o co się sprzeczać. Uciekinierzy mieli szczęście, ponieważ po wstępnych oględzinach wyglądało na to, iż ich azyl był bezpieczny. W okolicy nie słychać było również uderzeń skrzydeł, lecz nie znaczyło to, iż ten stan rzeczy nie mógł jeszcze ulec zmianie. Estrisy miały bardzo dobry węch, wyczuwały krew lepiej niż jakakolwiek inna bestia, a zarówno Vega, jak i Diatris, spotkanie z wampirycznymi wróżkami przypłacili, dorabiając się kilku ran. Skaleczenia były bolesne, ale nie należały do niebezpiecznych, nie groziło im, co prawda wykrwawienie się, lecz każda krwawiąca rana była niczym wabik.
    Strach i człowiek wkroczyli do rudery, szybko zamykając za sobą drzwi. Wewnątrz unosił się zapach stęchlizny i kurzu, ktokolwiek kiedyś zamieszkiwał to miejsce, nie zasługiwał na tytuł perfekcyjnej pani domu. Miejsce było opuszczone, a przynajmniej wszystko na to wskazywało.
    Zarówno kocur, jak i pani naukowiec mogli pochwalić się bystrym wzrokiem, jednak tu w zamkniętym pomieszczeniu, ciemność pochłaniała wszystko. Na zewnątrz również robiło się coraz ciemniej. Ciemno, prawie noc.
    -Uważaj, na podłodze są jakieś graty.
    Kocur przestrzegł różowo włosą zaraz po tym, jak sam niemal nie stracił równowagi, gdy pod jego stopami znalazł się jakiś niezidentyfikowany obiekt.
    -Przydałoby się trochę światła… trzeba też zająć się ranami, bo krew może je ściągnąć. Mam nadzieję, że skoro już wleczesz ze sobą ten plecak, to masz w nic coś przydatnego?
    Towarzysz Vegi nie miał przy sobie żadnej torby ani plecaka, być może coś kryło się w jego kieszeniach, ale to wszystko. Nic, zatem dziwnego, że w tej kwestii musiał liczyć na zasoby ludzkiego wyposażenia. Strach przywarł plecami do jednej ze ścian, czekał na ruch ze strony pani naukowiec.
    Jeśli Vega zdecydowała się pójść za sugestiami swego ogoniastego towarzysza, teraz zapewne pochłoną ją poszukiwania odpowiednich akcesoriów. Ponownie niezwykle przydatną okazała się latarka, której całe szczęście kobieta nie zgubiła podczas biegu. Gwiazdka mogła doznać niemałego szoku, ponieważ gdy rozchyliła jedną z kieszeni plecaka, w jej wnętrzu, (poza tym, co sama w nim umieściła) mogła spostrzec również niewielkie stworzenie, zaplątane pośród nici łowieckiej sieci. Estris, przestraszony i przez chwilę oślepiony światłem latarki wydał z siebie agresywny pisk czy może raczej syknięcie, po czym zaczął miotać się jeszcze bardziej, starając się wydostać z pułapki. Bestia nie poruszała się jednak równie żwawo co jej poprzedniczki, na niewielkiej twarzyczce istoty malował się grymas bólu za każdym razem, gdy siatka, w którą była zaplątana, napierała na jej lewe skrzydło.

    _________________

    #66cccc


    ~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~



    ~Aktualny ubiór~




    #D10D96

     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 6 Grudzień 2016, 14:08   

    Dotychczas nie zwracała uwagi na rany odniesione przez siebie bądź Diatrisa. Ufała, że w razie złego stanu powiadomiłby ją. Poza tym, kondycję miał na tyle dobrą, by raczej być pozbawionym poważniejszych obrażeń. Raczej, bo kto wie, czy w jakiś sposób nie uśmierza sobie bólu bądź regeneruje ciało?
    Bolał ją kark i tył głowy. Przez cały obchód wokół chatki utrzymywała wzmożony oddech. Nic nie znalazła, co oznaczało, że miejsce jest od dawna opuszczone. Brakowało także śladów Estrisów, co martwiło Gwiazdkę. która bardzo potrzebowała tej bestii. Ale przynajmniej nie wpadli w sam środek stada. Weszła do środka i uderzający zapach starości oraz słaba widoczność sprawiały, ze znalezienie czegokolwiek jest mocno utrudnionym. Po wstępnych oględzinach podeszła do jednego z okien, zgodnie z radą Kocura bacząc na to, gdzie kroki zamierza postawić.
    Krew może je ściągnąć - te słowa sprawiły, że chęć niesienia pielęgniarskiej pomocy przejęła stery. Prędko pochwyciła latarkę, a w rzucanym przez nią snopie światła wszystko dokładnie już widziała.
    - Oczywiście że mam. Podejdź, siadaj, to cię opatrzę. - odparła z pośpiechem.
    Ściągnęła plecak na jakiś pobliski stolik bądź krzesło. Zajrzała do środka ekwipunku, dziwiąc się, że jeden z zamków nie jest do końca zasunięty. Pamiętała, że wkładała tutaj skromną apteczkę, ale zamiast jej, na pierwszym planie ukazało się malutkie stworzonko, oślepione silną strugą światła. Pierwsze, co pomyślała, to czy Kocur nie zagląda jej właśnie przez ramię. Drugie - jak zareaguje. Była zaskoczona jak ślepa kura z ziarna. Nie wątpiła, że te pojękiwania nie uszły jego uwadze. Niemiłe pojękiwania. Połowa sukcesu za nią. Jest dobrze, a będzie lepiej.
    Wyjęła apteczkę na stolik, pilnując przy tym, by Estris jej nie uciekł. Nie darowałaby sobie tego po raz drugi! Nie świeciła już po nim latarką, którą trzymała teraz w ustach. Powoli i delikatnie próbowała zabrać stworzonko na dłonie, uprzednio uwalniając jego skrzydełka i kończyny z krępujących nici. Powoli i ostrożnie, choć jej dłonie i tak się trzęsły. Wyjęła niczym skarb tę diabelską wróżkę i zbliżyła do swojej twarzy, na której gościł radosny uśmiech. Cokolwiek Kocur próbował, chwilowo nie obchodziło to Vegę. Mógł ten czas wykorzystać na ściągnięcie ubrań oraz otwarcie apteczki i rozstawienie potrzebnych do przygotowania opatrunku, fantów. Była przekonana, że to właśnie czyni. Odłożyła latarkę na bok, tak aby rozświetlała po części to pomieszczenie.
    - Ale jesteś ładna - wyszeptała do drobnego stworzenia, dostrzegając zły stan jej skrzydełka. Starannie odwróciła ją tak, aby skrzydełko nie było nadwyrężane. - Ciiii, spokojnie.
    Nie miała najlepszych warunków do zajmowania się tak drobnymi skaleczeniami, ale coś wymyśli. Póki co musi wiedzieć, co dokładnie stworzeniu dolega.
    - Jest ranna. Oby nie zwołała reszty niewidzialnej załogi... Gdzie masz swoje rany? - zwróciła się w końcu do Diatrisa - Odczuwasz silny ból przy poruszaniu? To powierzchowne obrażenia czy może coś więcej odczuwasz? - zadawała podstawowe pytania, dotykiem jednej wolnej dłoni sprawdzając okolice jego ran w poszukiwaniu złamań, pęknięć oraz, co najważniejsze, wewnętrznych obrażeń. O ile w ogóle udostępnił jej ranne obszary swojego ciała.
    W międzyczasie pogładziła bestyjkę po główce. Chciała sprawić na niej możliwie najlepsze wrażenie. Kocura nie muszę udobruchać, ma swój rozum, ale to stworzenie może w jednej chwili stać się alarmem dla całej chmary. Wtedy z pewnością zostałabym zdana na samą siebie...
    Wróżka wciąż znajdowała się na jej rannej dłoni, gdzie krew była jedynie w zaschniętej postaci na materiale rękawiczki, podobnie jak i na samej ranie, choć tę łatwo było ponownie otworzyć. Skłonna była dać się ponownie zranić, jeśli stworzonko wykazywałoby apetyt na szkarłat. Rozejrzała się w poszukiwaniu czegoś miękkiego i puszystego, na czym mogłaby ułożyć wróżkę, na przykład na kanapie bądź tkaninie. Wówczas mogłaby swobodniej przyjrzeć się jej skrzydłu. W ostateczności, pozostawał gładki blat bądź stół. Jeśli skrzydło jest złamane, byłaby w stanie usztywnić je przy wykorzystaniu szerokiego wachlarza posiadanych przyborów. Nie brak jej było drobnych narzędzi, a w razie czego, może jeszcze poszukać dodatkowych po tutejszych szafkach.
    Przyjrzała się dokładniej bestyjce. Siwo-fioletowe włosy, szaro-trupia skóra i skrzydła w przeplatających się barwach: ciemnego fioletu, metalicznego grafitu i zabrudzonego błękitu. Na oko miała z piętnaście centymetrów wzrostu i ładne, kobiece kształty. Dorosły osobnik.
    - Wiesz jak stąd wrócić? Będziemy mieć bezpieczną drogę, czy może lepiej będzie przeczekać tu do świtu? W ostateczności, mogłabym stąd zniknąć teleportacją, ale nie zostawię cię tu samego. - rozważała, jakie mieli możliwości. Przy odrobinie szczęścia, nie powinno nic im przerwać snu w tej bezpańskiej chacie, ale to i tak ryzykowne.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
     



    Lwie Serce

    Godność: Kejko Hanari
    Wiek: 23
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
    Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
    Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg
    Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie.
    Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
    Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._.
    Pan / Sługa: brak / brak
    Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi
    Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
    Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia.
    Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle)
    SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 05 Sty 2013
    Posty: 488
    Wysłany: 7 Grudzień 2016, 19:59   


    Kocur rozejrzał się za jakimś miejscem, które mogłoby im posłużyć za siedziska. Po krótkich poszukiwaniach udało mu się odnaleźć dwa drewniane krzesła. Strach upewnił się, czy oba meble są zdatne do użytku, a gdy okazało się, że tak to sam zajął jedno miejsce.
    Bystremu spojrzeniu nie umknęła zmiana w wyrazie twarzy Gwiazdki, ani też aura emocji, która nagle ją otoczyła. Reakcja, którą uraczył, swą towarzyszkę była dość skąpa, był to wyraz niesmaku, który wymalował się na jego twarzy. Kocur westchnął tylko i postanowił zająć się sobą, ignorując bestyjkę, której nie uznał za niebezpieczną, dopóki była cicho.
    -Wy ludzie jesteście dziwni…
    Było widać, że stworzonka nie były bliskie sercu Diatrisa, gdy Vega była zajęta oględzinami stanu wampirycznej wróżki, kocur zajął się własnymi. Najbardziej dokuczliwa była rana na głowie, kilka skaleczeń znalazło się również na jego przedramionach i karku. W przeciwieństwie do kobiety chłopak miał zwyczajne ubrania, z którymi małe pazurki i ząbki uporały się z łatwością. A skoro mowa o wampirycznych wróżkach, to znalezisko Vegi nie było zadowolone z faktu, iż ktoś odkrył jej istnienie. Nie mniej jednak bestyjka nie wyrywała się, nie uciekała, ponieważ nie mogła. Stworzonko było zmęczone i obolałe, ból skrzydła wyraźnie mu doskwierał. Nie mniej jednak do okazywania sympatii swej „wybawicielce” było jeszcze daleko. Gwiazdka musiała uzbroić się w cierpliwość, jeśli chciała zdobyć zaufanie estrisa, wszystko wskazywało jednak na to, że będzie miała na to sposobność.
    Po wstępnych oględzinach skrzydła, pani naukowiec łatwo mogła stwierdzić, że to nie zostało złamane a jedynie dość solidnie zwichnięte. Obdarzona wiedzą medyczną Vega z całą pewnością poradzi sobie z urazami, jakich doznała bestyjka, która również obdarzona rozumem w końcu zrozumie, iż działania człowieka nie czynią jej szkody. Nie mniej spodziewać się można licznych prób kąsania, drapania, bez których nie obeszło się i podczas badania skrzydełka.
    Kocur przyjrzał się kobiecie, skupiając wzrok na miejscach, które krew ozdobiła swym szkarłatem.
    -Zajmij się najpierw sobą. Moje rany nie są groźne.
    Zapewnił, nie miał jednak zamiaru sięgać po rzeczy Vegi, nie należały do niego. Kocur sprawiał wrażenie rozczarowanego. Westchnął głośno, ściągając z siebie jasną koszulę z nieregularnymi krwawymi plamami.
    -Anare nie będzie zadowolona.
    Stwierdził, przyglądając się swojej koszuli z konsternacją. Kocur pozwolił na zajęcie się swoimi rękami, nie grymasił przy tym wcale, nawet jeśli wiązało się to z bólem. Pozwolił na to by, kolejne warstwy bandaży spowiły jego skórę. Jeśli zaszła taka konieczność Strach pomocną dłonią przysłużył się również Vedze, jednak estrisa nie miał zamiaru się chwytać. Słysząc dalszą część wypowiedzi różowowłosej spojrzał na nią z lekkim niedowierzaniem, jakby właśnie powiedziała coś niedorzecznego.
    -O mnie się nie martw, znam te lasy i mam swoje sztuczki. Jeśli masz zamiar tu zostać to najlepiej zaczekać do świtu, bo wtedy one zapadają w sen. Ale skoro możesz wracać to wracaj, mi opiekunka niepotrzebna. Ale dzięki za troskę.
    Kocur wsunął dłoń do jednej z kieszeni spodni, po czym wyciągnął z niej kilka cukierków, owiniętych w kolorowe szeleszczące fliki. Bez skrępowania pożarł dwa smakołyki, zaś ostatni wysunął w stronę swej rozmówczyni.
    -Cukierka?
    Spytał, a na jego ustach zawitał figlarny uśmieszek. Mieszkaniec Krainy Luster i Ludzkiego Świata rozstali się niedługo później. Vega dostała to, po co przyszła, los okazał się dla niej łaskawszy, niż przypuszczała, być może również jej zdanie o mieszkańcach magicznego świata dzięki tej wyprawie uległo pewnemu sprostowaniu? Wszak Strach obdarzył ją bezinteresowną pomocą… no może nie zupełnie, bowiem przez cały czas ich spotkania karmił się ludzkimi emocjami, jednak każdy „kęs” zdawkowa na tyle umiejętnie, iż jego ingerencję ciężko było odkryć.
    Gwiazdka wraz ze swoją nową pupilką opuściła Krainę Luster.

    Polowanie zakończone sukcesem.
    Nagroda: Estris 1 sz.
    Gratulacje : ) Zginiesz następnym razem ;}

    _________________

    #66cccc


    ~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~



    ~Aktualny ubiór~




    #D10D96

    Visenna
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 25 Grudzień 2017, 00:12   

    W dotychczasowym życiu Visenny nie brakowało przygód, choć w końcu wcale tak długo nie żyła. Coś podpowiadało jej, że spędziła już na świecie pól miesiąca, chociaż sama nie miała pojęcia, skąd ta myśl pojawiła się w jej głowie. Najpierw z raju, w którym wszystko wydawało się doskonale, trafiła do dziwnego, nieprzyjemnego lasu. Zobaczyła trochę dziwactw i chowała eis przed tymi, którzy je wykorzystywali. Już zaczęła przyzwyczajać się i do samotności, i do nowego miejsca, gdy kolejna przygoda zapukała do jej drzwi. Umykając przed jakimś człowiekiem natrafiła na niewielkie, czerwone szkiełko. I choć Visenna nie ma pojęcia jak dokładnie, jakimś cudem wylądowała w kolejnym lesie, zupełnie jednak innym od poprzedniego, w którym przebywała.
    Nie miała pojęcia, że po raz drugi już zmieniła wymiar: po prostu znów gdzieś się pojawiła. Była w szoku na tyle dużym, ze nie zwracała najmniejszej uwagi na to, w jak uroczym miejscu jest. Gdyby sytuacja była normalna, pani wiosna zapewne zachwyciłaby się różowym wschodem słońca, a jej dusza radowałaby się na dźwięk ptasich treli. Obecnie jednak stała rozkraczona w samym środku malinowego lasu, rozglądając się wokół swoimi przerażonymi, złotymi oczyma, słysząc jedynie bicie własnego serca. Jej dostojna aparycja kontrastowała z miną i postawą, z których jasno wynikało, że Visenna zdecydowanie nie spodziewała się tego, co przed chwilą miało miejsce.
    Dopiero po chwili, gdy jej tętno nieco zwolniło i Visenna wzięła kilka głębokich oddechów, zaczęła powoli rozglądać się wokół.
     



    Strachliwy Aniołek

    Godność: Cana Khoeli Mwezi
    Wiek: Wizualnie ok 11
    Rasa: Niebieskoskrzydły Strach
    Wzrost / waga: 140/35
    Aktualny ubiór: Niebieska, skromna sukienka za kolana.
    Znaki szczególne: Ogromne, błękitne skrzydła.
    Zawód: Ochroniarz, opiekunka.
    Pan / Sługa: Alice
    Pod ręką: Łuk i strzały
    Broń: Własnoręcznie robiony łuk oraz strzały.
    Bestia: Rajski Ptak [Tensi]
    Nagrody: Zegarmistrzowski Przysmak (x1), Blaszka Zmartwienia
    Dołączyła: 11 Wrz 2015
    Posty: 96
    Wysłany: 25 Grudzień 2017, 13:28   

    Leciała nad lasem, szukając tej dezorientacji wymieszanej z odrobiną paniki. Emocje jednak zanikały. Jednak nie dlatego, że istota, do której należały się oddalała. Raczej dlatego, że ktoś się uspokajał. Och jaka szkoda. Jednak nie będzie przekąski. Skupiła się i przeskanowała teren swoją mocą. Znalazła jakąś istotę. Ale co to mogło być? Sarena?
    Podleciała do dziwnego stworzenia i przyglądała mu się z góry. Istota wyglądała podobnie do Bestii, jednak nie miała czaszek na porożu. Poza tym to magiczne stworzenie, raczej nie wyglądałoby na aż tak zdezorientowane, no i emocje Bestii nie przyciągały Khoeli tak bardzo jak innych Lustrzaków. Zastanawiała się przez moment co powinna zrobić. Nie wiedziała przecież czy istota, dość mocno przypominająca Centaura, nie jest czasem agresywna. Nie wyczuwała jak na razie żadnej agresji z jej strony no ale przecież jeszcze nie została zauważona.
    Straszka westchnęła ciężko i odleciała kawałek dalej, po czym wylądowała. Odczekała chwilę, nie chciała wyskakiwać nagle z ciemności, by istoty nie wystraszyć. Może i to by zapewniło jej pokarm, jednak mogłaby nie zdążyć aby ten strach pochłonąć nim ta by ją zaatakowała.
    Poprawiła kołczan, a łuk wzięła do ręki, by w razie czego go użyć. Nie zakładała jednak strzały, ani po żadną nie sięgała. Nie chciała jej jeszcze bardziej stresować. W końcu jednak wyszła spomiędzy drzew - hej - uśmiechnęła się do niej miło i poruszyła delikatnie skrzydłami - czyżbyś się zgubiła? Może pomogę? - zapytała. Miała nadzieję, że nie wystraszy jej skrzydlate dziecko, pojawiające się znikąd w środku Malinowego Lasu. Skąd jednak się ta istota urwała?
    _________________
    Visenna
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 25 Grudzień 2017, 14:08   

    Poranne słonce zaczęło wlewać się do jesiennego lasu, tworząc ulotne dzieło sztuki: światło prześlizgiwało się miedzy drzewami, tworząc jaśniejsze i ciemniejsze pasy. Powietrze było chłodne i rześkie.
    Visenna zdarzyła stanąć nieco mniej pokracznie, nim Khoeli wyłoniła się przed nią. Poprawiła włosy i zaczęła zastanawiać się, co właściwie ma począć akurat w chwili, w której skrzydlata, uzbrojona istota stanęła tuż przed nią.
    Na widok nieznajomej, pani wiosna drgnęła, po czym stanęła nieruchomo, zamrożona strachem: choć do zwierzęcia było jej daleko, niektóre z ich odruchów miała zakorzenione głębiej, niż mogłaby przypuszczać.
    Choć wciąż trwała w bezruchu, przyglądała się uważnie postaci. Nie wiedzieć skąd, wiedziała, ze nieznajoma to dziecko. Nie pasowały jej jednak skrzydła, które Khoeli miała na plecach: do tej pory wszyscy ludzie, przed którymi Visenna umykała, nie posiadali ich i coś w świadomości Visenny mówiło jej, ze to nie jest normalne. Z drugiej strony... jej jelenia cześć ciała tez raczej normalna nie była...
    Khoeli nie posiadała przy sobie niczego elektrycznego, a przynajmniej nie miała niczego widocznego gołym okiem, co nieco uspokajało Visennę. Jednocześnie wcale nie podobała jej się broń trzymana przez skrzydlate dziecko, bo znów coś – choć pani wiosna sama nie wiedziała co – mówiło jej, ze ta rzecz może mocno ja skrzywdzić. A przecież nigdy wcześniej nie miała z nią do czynienia.
    Visenna obudziła się z letargu dopiero, gdy Khoeli odezwała się do niej. Wtedy coś jakby się w niej odblokowało i nie czekając zbyt długo, centaur po raz pierwszy w życiu wydobył z sobie dźwięki składające się w słowa.
    Gdzie... gdzie jestem? Przed chwila byłam... tam...
    Rozejrzała się, jakby chciała znaleźć i wskazać kierunek owego „tam”, jednak prawda była taka, ze nie miała pojęcia, w jaki sposób się tu pojawiła, a co za tym idzie – żaden z kierunków nie był prawidłowym.
     



    Strachliwy Aniołek

    Godność: Cana Khoeli Mwezi
    Wiek: Wizualnie ok 11
    Rasa: Niebieskoskrzydły Strach
    Wzrost / waga: 140/35
    Aktualny ubiór: Niebieska, skromna sukienka za kolana.
    Znaki szczególne: Ogromne, błękitne skrzydła.
    Zawód: Ochroniarz, opiekunka.
    Pan / Sługa: Alice
    Pod ręką: Łuk i strzały
    Broń: Własnoręcznie robiony łuk oraz strzały.
    Bestia: Rajski Ptak [Tensi]
    Nagrody: Zegarmistrzowski Przysmak (x1), Blaszka Zmartwienia
    Dołączyła: 11 Wrz 2015
    Posty: 96
    Wysłany: 26 Grudzień 2017, 11:57   

    Wyczuła jej strach. Od razu zaczęła go pochłaniać, dzięki czemu dziwna istota mogła się uspokoić. Po prostu przestawała się bać, nie mogła się bać, bo emocje zostały pożarte przez Straszkę. Wiadomo...w innej sytuacji znów go będzie czuła, ale już nie przy skrzydlatej dziewczynce.
    Cana widziała jak istota jej się przygląda. Była naprawdę zdezorientowana. Czyżby....może to Senna? Albo jakiś Cyrkowiec, który trafił tu pierwszy raz? Ale nie widziała żadnych blizn. Zauważyła jednak jak kobieta spogląda co chwila na jej bron. Przewiesiła więc łuk przez ramię. Chciała pokazać, że nie ma złych zamiarów. Do tego była najedzona, więc poprawiło jej się samopoczucie. No...musiała panować by samej nie panikować przez zjedzony strach, jednak nie martwiła się tym zbytnio. W końcu miała za sobą lata praktyki. Przy dzieciach nie można pokazać, że nagle jest się smutnym, złym, czy że się czegoś boi. Dzieci bardzo szybko to wyłapują. Niestety.
    Słysząc, że nie wie gdzie jest, zmarszczyła brwi. Czyli możliwe, że to Senna albo Cyrkowiec. Ciekawe, które z tej dwójki, bo nic innego jej nie przychodziło do głowy. Żadna inna znana jej rasa. No chyba, że ta istota jest czymś nowym, lub rzadko spotykanym tutaj.
    Usiadła na trawie, odkładając łuk obok siebie - jesteś w Malinowym Lesie, w Krainie Luster - powiedziała, uśmiechając się do niej miło - nie zrobię Ci krzywdy - dodała jeszcze i lekko poruszyła skrzydłami. Siedziała w pewnej odległości by kobieta nie czuła się zagrożona - mogłabyś mi opisać to miejsce? Chcesz tam wracać? Może uda mi się jakoś Ci pomóc - zaproponowała i poprosiła. Może w ten sposób dowie się w ogóle skąd istota się w ogóle wzięła. A to może przybliżyć ją do poznania sekretu jej rasy. A przynajmniej miała taką nadzieję.
    - Swoją drogą, nazywam się Cana. A Ty? Masz jakieś imię? - uznała, że w ten sposób kobieta też się bardziej rozluźni. Znając imię swojego rozmówcy.
    _________________
    Visenna
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Grudzień 2017, 23:26   

    Visenna poczuła, jak jej tętno się uspokaja, a lęki i strachy uciekają; zamiast nich pojawiło się dziwne, wręcz nienaturalne zaufanie do tego niewielkiego, skrzydlatego dziecka.
    Krainie luster? – powtórzyła, zdziwiona, marszcząc brwi i nieświadomie poruszając delikatnie swoimi dużymi uszami.
    Poczuła, że chce opisać nieznajomej miejsce, w którym przebywała wcześniej, ale potrzebowała dłuższej chwili, aby żebrać odpowiednie ku temu słowa.
    Ja... nie wiem... tamto miejsce było... podobne do tego, ale... nie było tym miejscem. Tez nie brakowało tam drzew, ale powietrze gorzej pachniało, a ludzie nie mieli skrzydeł. Ale za to zawsze mieli przy sobie dziwne, święcące bez powodu przedmioty. A wcześniej... nie wiem, gdzie byłam wcześniej, ale tylko... – przerwała na chwile, jakby nieco zasmucona – ...tylko tam było dobrze.
    Przeniosła ciężar swojego ciała z tylnych nóg na przednie.
    Skinęła głową, słysząc imię nieznajomej.
    Visenna – odparła krotko, nie dodając nic więcej.
    Stała cały czas w miejscu, nie ruszając się bez potrzeby. Być może już sie nie bała, ale dalej była dość otępiała i raczej próżno było sie po niej spodziewać jakiejkolwiek inicjatywy. Jeśli Cana chciała wyciągnąć z niej cokolwiek więcej musiała ciągnąć ją za język.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,23 sekundy. Zapytań do SQL: 10