• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Mroczne Zaułki » Rdzawa Kamienica » Lokum Gawaina
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 11 Styczeń 2017, 00:13   

    Zaśmiała się, słysząc entuzjazm z jakim Gawain pokazał chęć zobaczenia jej ogonów. Dla niej to nie było nic niezwykłego. W końcu z tyloma ogonami spędziła sporą część życia. Jak widać jednak, nawet w takim świecie jak Kraina Luster, posiadanie większej ilości ogonów jest czymś niezwykłym. - Wystarczy, że zagoi mi się rana na czole, albo przestanie mnie tak boleć noga i na pewno Ci je pokażę, jak na razie nie umiem się skupić na tyle aby się zmienić - przyznała zawstydzona. Widać było, że naprawdę nie lubiła być zależna od drugiej osoby.
    Szybko uporała się z listą, upewniając się czy na pewno wypisała nawet takie, które wydają się oczywiste, jak sól i pieprz, odłożyła listę na biurko i dokuśtykała do łóżka. Tam ubrała koszulę i spodnie, chowając w nie ogon. Nie lubiła tak go chować. Jednak widziała, że Gawain jej nie odpuści tym razem, więc założyła je bez marudzenia.
    Weszła pod kołdrę, mrucząc zadowolona z ciepełka jakie dawała pościel. Wtuliła się w tors cienia i przymknęła oczy. Westchnęła cichutko zastanawiając się co by mogła zrobić - niestety mimo iż wyglądam jak Dachowiec to nie mam talentu muzycznego - powiedziała spoglądając na Gawaina - ale chętnie pogram z Tobą w karty, albo posłucham Twoich opowieści, na pewno znasz pełno ciekawych historii - uśmiechnęła się - no i chętnie zagłębie się w lekturze książek - przeciągnęła się lekko i wtuliła mocniej w Gawaina.
    Wdychała chwilę jego zapach wymieszany z aromatem olejku. Zamknęła oczy oddychając spokojnie. Poprawiła się jeszcze. - Dobranoc Gawi - powiedziała jeszcze cichutko, ziewając lekko i pogrążyła się w spokojnym śnie. Pierwszy raz od dawna przyjęła go z otwartymi ramionami.



    ZZzzzzz
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 11 Styczeń 2017, 00:37   

    Prawie zachłysnął się powietrzem, gdy usłyszał, jak nazwała go lisica. Nawet matka mu tak nie mówiła! Luci chyba naprawdę go polubiła. Może uderzyła się w tę głowę odrobinę za mocno. Sam nie wiedział, co powinien o tym myśleć. Świat wokół niego zwariował. Ostatnio wszystko działo się dla niego zbyt szybko i niespodziewanie. Przeprowadzka, Senne Zjawy, postrzelone lisy, listy do Arcyksięcia. Całkiem prawdopodobne, że przywykł do swojej stagnacji na tyle, że zapomniał, jak to jest iść przed siebie i nad czymś pracować. Jutrzejszy dzień też będzie pełen nowych wrażeń. Nigdy z nikim nie gotował. Nie mówiąc już o dzieleniu z kimś sypialni dłużej niż na weekend. Potrzebował odpoczynku w równej mierze, co wtulona w niego kobieta.
    - Dobranoc Luci - powiedział cicho, ale ona już smacznie spała. Wskazywał na to jej równy i spokojny oddech. Gawain przestał głaskać ją po głowie i sam do niej dołączył.

    * * *

    Obudził się o wiele wcześniej niż zwykle. Czuł, że coś w pobliżu się zmieniło. I to na lepsze dla niego. Lisica śniła i to nie byle co, bo koszmar, a to właśnie je Keer lubił najbardziej. Luci poruszyła się niespokojnie pod kołdrą. Ciekawe, czy gdyby śniła o bieganiu to przebierałaby nogami, jak robiło to większość zwierząt. Na pewno musiała mieć choć parę takich odruchów. Ale Cień miał już dosyć czekania. Był głodny chyba bardziej, niż kiedykolwiek. Oby tylko w Krainie Snów nie było zbyt zimno. Nie miał jak wyjść z łóżka, by nie obudzić swojej towarzyszki, więc musiał udać się do jej snu w tym, co miał na sobie. Znów przymknął oczy i przez chwilę rozkoszował się aurą, która biła od Luci. Gdy uchylił powieki, znajdował się już w innym miejscu.

    Zzzz
    _________________

     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 12 Styczeń 2017, 00:19   

    Stał nad spokojnie śpiącą Luci. Normalnie położyłby się i dalej spał, ale dziś nie da rady zmrużyć oka. Był niezwykle przejęty tym, co usłyszał i zobaczył dzisiejszej nocy. Nałożył na siebie barierę, więc mógł się tłuc, ile tylko chciał. Nie chciał budzić i niepokoić swojego gościa bez powodu. Spokojnie poszedł się ogolić i ubrać. Zebrał potrzebne mu rzeczy, wyciągnął pieniądze ze skrytki i zerknął na listę. Odsłonił okno i przeczytał ją. Brzmiało jak dużo biegania i zachodu.
    Podczas gdy Luci smacznie spała, zdążył odwiedzić rzeźnika i liczne stragany z warzywami i owocami. Gdyby nie jego zamiłowanie do roślin, nie wiedziałby nawet jak wygląda czosnek lub pietruszka. Po drodze postanowił odwiedzić także fryzjera. Jego przydługie włosy zaczęły wymykać się spod kontroli i coraz to bardziej przeszkadzać, wpadając do oczu i smyrając w uszy. Poza tym nie chciał, by zostały wyrwane przez bełt albo zostać za nie przytrzymany podczas walki. Pół godziny na fotelu i mógł przyjrzeć się sobie w lustrze. Ze zwierciadła spoglądał na niego dość szykowny i przystojny mężczyzna, choć nie był już tak zawadiacki jak poprzednio. Podobał się sobie i miał cichą nadzieję, że Luci nie będzie mręczała na brak kłaków, za które można by go ciągać. Przedziałek został na swoim miejscu, ale zamiast pozwolić włosom luźno opadać, kazał je nieco zaczesać. Dostał też malutkie opakowanie gumy do włosów, z którego z miłą chęcią zrobi dobry użytek.
    Objuczony torbami, zapukał do wielu drzwi swoich sąsiadów, wypytując o niepotrzebne ubrania. Jakaś młódka wręczyła mu beżową bluzkę z lekkiego materiału i granatową, plisowaną spódnicę nad kolano. Gawain podziękował, zapewniając, że wszystko odda uprane i wrócił do siebie. Starał się być cicho, bo jego moc już dawno przestała działać.

    Głucha cisza 4/4
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 12 Styczeń 2017, 01:34   

    Luci spała jeszcze jakiś czas. W trakcie koszmaru kręciła się po łóżku dość mocno, jednak gdy został on wchłonięty przez Cienia, uspokoiła się.
    Obudziła się niedługo przez tym jak Gawain wrócił do domu. Usiadła na łóżku i rozejrzała się, starając się przypomnieć sobie gdzie się znajduje. Po chwili dopiero do niej to dotarło. Nie miała problemów z pamięcią, ani nie wpłynęła na nią pyszna nalewka. Zawsze tak miała gdy się budziła. Chyba jedyna rzecz jakieś nie lubiła w spaniu, to dziwne zdezorientowanie zaraz po przebudzeniu.
    Rozejrzała się i nasłuchiwała, próbując zlokalizować gospodarza - Gawain? - zapytała tylko po to, żeby się upewnić, że jest sama. Zastanawiała się chwilę, gdzie mężczyzna mógł się podziać, po czym jej wzrok padł na biurko nieopodal łóżka. Nie było listy, czyli pewnie poszedł na zakupy.
    Demonica opadła na poduszki i zastanawiała moment czy nie spróbować jeszcze zasnąć. Zamknęła oczy i leżała tak przez kilka minut. Nie...już nie zaśnie. Usiadła znów na łóżku zastanawiając się co takiego mogłaby robić zanim Gaw wróci z miasta. Odkryła się i zaczęła rozglądać. Nie miała zamiaru mu tutaj grzebać w rzeczach. Nie wiedziała jak bardzo ceni sobie prywatność. W końcu każdy jest inny i każdy inaczej podchodzi do różnych spraw.
    Rozmyślała tak kilka minut, czekając na powrót rudowłosego. Nie należała do tych, którzy nie mając nic do roboty, będą siedzieć spokojnie i czekać. Ona była lisem, potrzebowała ruchu, albo przynajmniej jakiegoś zajęcia. W końcu uznała, że skoro nie wie ile będzie jeszcze czekać, to zajdzie sobie po coś do picia.
    Wstała i ruszyła powoli w stronę kuchni. Kulała mocno i podpierała się o ścianę, jednak dawała sobie radę. Zaciskała mocno zęby. Dotarła do kuchni. Znalazła szklanki i nalała do jednej z nich wody, po czym ruszyła w drogę powrotną. Nie była już ona tak prosta jakby tego chciała lisica. Udało jej się co prawda dotrzeć do sypialni, ale zaraz za progiem, chora noga się pod nią ugięła. Yako udało się z trudem u trzymać równowagę, wiedziała jednak, ze dalej nie pójdzie bez czyjejś pomocy. Zniżyła się więc do parteru i oparła plecy o ścianę. Oddychała płytko. Podkuliła lewą nogę i oparła głowę o kolano. Czekała, aż ból zmaleje na tyle, żeby mogła dokuśtykać chociaż do tego łóżka.
    Pech chciał, że dokładnie w tym momencie wrócił do domu gospodarz. Luci westchnęła ciężko słysząc jak stara się cicho poruszać - hej Gawi - zawołała gdy zamknął drzwi - i jak tam się udały zakupy?
    Gdyby wszedł do sypialni zastałby Luci siedzącą na podłodze z jedną nogą podkuloną, drugą wyprostowaną. Obok stała szklanka wody, a lisica uśmiechałaby się do niego zawstydzona i podrapała niepewnie po głowie. Na jej czole mieniło się kilka kropli potu, wywołanych bólem logi.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 12 Styczeń 2017, 02:24   

    Wewnątrz powitał go głos lisicy, dochodzący z sypialni. Nadal upierała się, by wołać na niego Gawi. Mała cena za tak sycący sen.
    - Hej! - krzyknął w odpowiedzi - udało mi się zdobyć wszystko z listy i jeszcze parę innych rzeczy!
    Zaczął wciągać wszystko z toreb. Wieprzowina, marchew, pietruszka, seler, czosnek, masa przypraw, buraki, ziemniaki i cała reszta tego kramu wylądowała na kuchennym blacie. Keer tępo spojrzał na składniki przyszłej potrawy. Znał tylko te, których używał do wyrobu maści i herbatek. Reszta była nic nieznaczącymi korzeniami i bulwami. Mięso częściej sprzedawał, niż kupował. Nie zapomniał również o winie. Czerwone i wytrawne czekało na wypicie w zakorkowanej butelce. Owoców też trochę kupił. Nic specjalnego, po prostu trochę jabłek, śliwek i pomarańczy.
    Dopiero teraz odwiesił płaszcz i zdjął buty. Wziął pożyczone ubrania i poszedł do sypialni, by zobaczyć jak czuje się Luci. Prawie na nią wpadł. Zmarszczył brwi z niezadowoleniem. - Śmiało sobie poczynasz - skarcił ją cicho. Co ona sobie wyobrażała, łażąc w tym stanie? Próbując być nie sprawiać mu kłopotów, tylko generowała ich więcej. Krew się w nim burzyła, gdy ktoś wykazywał się zbyt wielką dumą, by przyznać się do chwilowej słabości. - Pokaż - przyklęknął, by obejrzeć jej nogę i gwałtownie wypuścił powietrze nozdrzami. Szew wytrzymał. Wskazywał na to brak krwi na bandażu. Uniósł jej podbródek i przytknął szklankę z wodą do jej ust. Była rozgrzana, ale szczęśliwym zrządzeniem losu, gorączka nie była szczególnie wysoka. Póki co zbijanie jej mijało się z celem. Objął lisicę i posadził na łóżku, ale nie przysiadł się do niej. Miast tego ułożył dłonie na biodrach i przeciągle westchnął - Czy ja wyglądam na jasnowidza? Jeśli będziesz udawała, że nic ci nie jest, nie będę mógł ci pomóc - nachylił się i pogładził jej ucho. Psychicznego komfortu też potrzebowała, bo inaczej takie eskapady będą zdarzały się częściej, a na to Keer nie zezwoli. Zebrał ubrania i wręczył je lisicy. - Proszę, pożyczyłem je, żebyś nie musiała cały czas nosić moich.
    Omiatał pomieszczenie spojrzeniem, nie zdając sobie sprawy jak się teraz prezentował. Rozszerzone w złości źrenice prawie całkowicie pokrywały tęczówkę. Gdyby było ciemniej, jego oczy wyglądałyby na całkowicie czarne. O ile kiedyś w połączeniu z przydługimi włosami sprawiałby wrażenie rozjuszonego, to teraz starannie ułożona fryzura przydawała mu powagi i surowości. Usta zacisnął tak mocno, że stały się wąską kreską na jego twarzy.
    Nie wiedział, co miał teraz robić. Znalezienie sobie własnego miejsca przy gościach od zawsze stanowiło dla niego problem. Każdorazowo odnosił wrażenie, że stale patrzą mu się na ręce. W tej chwili najchętniej usiadłby przy biurku, by uzupełnić księgi, listy i spisy, ale w tej chwili nawet najcichszy szelest wyprowadziłby go z trudem utrzymywanej równowagi.
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 12 Styczeń 2017, 03:31   

    - No to super! - zawołała słysząc, że udało mu się wszystko kupić. Czekała cierpliwie, aż rozpakuje zakupy i do niej przejdzie. Uśmiechnęła się do niego nieśmiało, jednak widząc jego niezadowolenie, uśmiech zniknął z jej twarzy.
    Słysząc naganę opuściła lekko uszy - przepraszam - powiedziała niepewnie - po prostu zachciało mi się pić, a nie wiedziałam kiedy wrócisz, myślałam, że dam radę... - powiedziała cicho. - - a poza tym nic się przecież nie stało, noga musiała tylko odpocząć i tyle - zaśmiała się trochę niepewnie. Dała sobie spokojnie obejrzeć nogę. Nie odzywała się ani słowem, bo też co by miała powiedzieć? Zaskoczyło ją gdy Gawain uniósł jej podbródek i dał się napić chłodnej wody. - Dzięki - wymamrotała gdy posadził ją znów na łóżku.
    Spojrzała na Cienia niepewnie i dopiero teraz zauważyła zmianę fryzury, słysząc jednak dalszy ciąg nagany opuściła niepewnie wzrok. - nie jestem przyzwyczajona do tego, że ktoś się mną zajmuje, zawsze byłam zdana na siebie - powiedziała zgodnie z prawdą - do tego wiem, że i tak żadne leki przeciwbólowe nie zadziałają - przyznała - więc nie było sensu żebym coś mówiła, a wczoraj jakoś Ci to nie przeszkadzało - popatrzała na niego zadziornie. Zerknęła znów na Gawaina, gdy ten pogłaskał ją po uchu.
    Uśmiechnęła się gdy podał jej ubrania - dzięki, czyżbyś się martwił, że jak już się ode mnie uwolnisz to nie będziesz miał w co się ubrać? - zaśmiała się i położyła je na szafce obok łóżka. Na razie nie było potrzeby, żeby się przebierała. W końcu nigdzie się nie wybierała, a patrząc na minę mężczyzny, nie pozwoli jej nawet opuścić łóżka bez jego zgody.
    Siedziała chwilę milcząc. Widziała, że Cień jakby zastanawia się co teraz ze sobą zrobić. Sama też się nad tym zastanawiała. W końcu jednak westchnęła - Gawi wiem, że jesteś na mnie zły, ale może przygotujemy już mięso do obiadu? - zapytała w końcu - powinno trochę poleżeć w przyprawach zanim się z nim coś więcej zrobi - uśmiechnęła się - obiecuję, że nie będę wstawać, jeśli mnie posadzić gdzieś przy stole i podasz co trzeba - dodała jeszcze chcąc go uspokoić trochę, że nie będzie nic kombinować.
    Nie zależnie od jego decyzji, przyglądała mu się jeszcze chwilę - i tak właściwie to co Ty masz na głowie? - zapytała nie odrywając od niego wzroku i uśmiechając się lekko.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 12 Styczeń 2017, 16:32   

    Spojrzał na nią spod byka, ale jego stężały wyraz twarzy trochę się złagodził. Luci nadal dokazywała, więc chyba czuła się lepiej, niż początkowo przypuszczał, gdy zastał ją siedzącą na ziemi. Poza tym trochę obawiał się, że jego ostre słowa zrażą kobietę do niego, ale całe szczęście się mylił. - Ty nie bądź taka do przodu. Okaże się przy zmianie opatrunku. Na przyszłość bądź nieco ostrożniejsza. Wolałbym, żebyś mówiła jeśli będziesz czegoś potrzebować. I tak się nigdzie nie wybieram - powiedział już nieco spokojniej wzruszając ramionami. Jej podziękowania i przeprosiny trochę go otrzeźwiły. Gdy powiedziała mu o lekach przeciwbólowych uniósł brwi w zdziwieniu. Myślał, że działały słabiej, podczas nie wpływały na lisicę w żaden sposób. Czyżby jej organizm był tak uodporniony na ich składniki? Tylko czemu? Z powodu przyjmowania ich przez dłuższy czas, a może taka była jej uroda? I nie przeszkadzało mu to w żaden sposób. To był jej problem, tym bardziej, że postanowiła zataić część prawdy. I trochę jego, bo zmarnował leki. - Nie mam zamiaru robić rzeczy, których nie chcesz i nie będę podejmował za ciebie decyzji - nie był już zły, a nieco zrezygnowany. Musiałby chyba odciąć jej tę nogę, by utrzymać charakter Luci w ryzach.
    - Jeśli wszystkie twoje poprzednie ubrania skończyły jako strzępy materiału, to tak, trochę mnie to martwi - odgryzł się mrużąc oczy z drwiącym uśmiechem. Patrzył jak Luci odkłada ubrania na bok, ale wyraźnie ją ucieszyły. Krępująca cisza szybko została przerwana przez narwaną lisicę. Musiała nie znosić nudy i bezczynności z całego serca. Momentami Gawain czuł się jakby był otoczony przez tuzin istot, a nie tylko przebywał w otoczeniu jednej. Wziął ją na ręce i poszedł z nią do kuchni. Czy to właśnie tak wygląda posiadanie potomstwa? Wiecznie to czegoś chce, ciąga cię za rękaw i nie może nic zrobić samo. Keer wolał tego nie sprawdzać. Przynajmniej nie w najbliższym czasie. Posadził Luci na fotelu. - Ciebie - odpowiedział na jej zaczepkę i nie mijał się z prawdą. - Umm... to co teraz? - odwrócił się w stronę blatu. Składników było tak dużo, że nie był pewien w co włożyć ręce najpierw. - Nie wolałabyś najpierw zjeść śniadania? - zapytał, nie wiedząc, iż to on sam stanowił posiłek.
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 13 Styczeń 2017, 00:33   

    Zaśmiała się, słysząc wzmiankę na temat ubrań - nie martw się tylko połowa moich ubrań tak kończy, więc myślę, że jak już się mnie pozbędziesz to jeszcze jakieś ubrania Ci zostaną - powiedziała żartobliwie. Masowała lekko obolały mięsień, jednak nie pokazywała po sobie nic, żeby jej coś było. Cóż...chyba jej talent aktorski był tak dopracowany, że sama nie zawsze nad nim panowała. Wyglądało to trochę tak, jakby masowała ją w ramach odruchu. Czuła się już jednak lepiej.
    Była wdzięczna Gawainowi, że wrócił krótko po tym jak wylądowała na podłodze. Przynajmniej miała pewność, że jak coś to nie będzie musiała się przejmować tym, że znów zmuszona była do łażenia po mieszkaniu. Wolała jednak tego unikać. Może i udawała, że wszystko w porządku, ale jednak nie była przyzwyczajona do tego, że jest od kogoś uzależniona. Oczywiście zawsze była uzależniona od kogoś, w końcu, żeby przeżyć, potrzebowała energii życiowej innych istot. Ale nie było to aż takie wielkie uzależnienie jak w tym momencie, co nie mogła nawet zajść po coś do picia bez czyjejś pomocy. To było upokarzające. Demonica, która siała postrach na jednej z Japońskich wysp, teraz nie byłaby w stanie się obronić inaczej niż postraszyć swoimi niebieskimi płomieniami. Nawet nie była w stanie się zmienić, żeby uciec przed niebezpieczeństwem bo o walce już w ogóle nie było mowy. Poza tym, nie wzięła ze sobą broni. Swojej ukochanej naginaty. Ech..przynajmniej miałaby co robić. Mogłaby zając się jej ostrzeniem czy czyszczeniem. To jakoś zawsze ją relaksowało.
    Rozsiadła się wygodnie na fotelu i pacnęła Cienia po ramieniu, gdy ten odpowiedział, że ma ją na głowie. Na pytanie, co powinien teraz robić zamyśliła się. Zauważyła, że Gawain, nie do końca wiedział co ma zrobić z tym co przyniósł. Nie dziwiła mu się. Sama na początku nie wiedziała co do czego służy, nie mówiąc już o tym jak ma połączyć składniki w jakąś logiczną całość. Już miała odpowiedzieć na jego pytanie, gdy zadał kolejne. No tak...on nie wie, że Yako nie potrzebuje normalnego pokarmu, a to gotowanie to tylko sposób na pozbycie się nudy, no i może pokazanie Cieniowi, że normalne jedzenie też może być smaczne. Zastanawiała się co by jej mężczyzna zaoferował na śniadanie, wiedziała przecież, że nie ma nic takiego. No chyba, że kupił. W końcu jednak sięgnęła na stół po jedno z soczystych jabłek i wbiła w nie swoje ostre ząbki. Uśmiechnęła się do mężczyzny - o to moje śniadanie, a teraz do roboty, jeśli chcemy zjeść obiad o normalnej porze - zaśmiała się i zaczęła go instruować.
    - weź mięso, cząber, czosnek, majeranek, liście laurowe.... - zaczęła wymieniać składniki, które powinien przygotować i wyjaśniła co Gawain ma z nimi zrobić.
    Gdy jednak widziała, że nie do końca wie po co ma sięgnąć, nakierowywała go opisując składnik lub podpowiadając gdzie się znajduje. Nigdy nie mówiła jednak wprost, skoro nie mogła sama gotować, to chętnie się pobawi w inny sposób.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 13 Styczeń 2017, 14:07   

    Pokręcił tylko głową nie komentując dalej sprawy ubrań. Patrzył na Luci w niemym osłupieniu. Przed chwilą jeszcze trzęsła się i płytko oddychała z bólu, oblana zimnym potem i blada jak śmierć, a teraz nic. Albo coś było bardzo nie w porządku, albo to wspomniane przez nią wczoraj aktorstwo, okazało się wprost genialne. Jej twarz powoli odzyskiwała lekki rumieniec. Chyba jej przechodziło.
    Będzie musiał jej pilnować, bo inaczej jej upór i pycha doprowadzą do katastrofy. A wtedy niezaprzeczalnie będzie potrzebowała lekarza z prawdziwego zdarzenia. Z miłą chęcią zajmowałby się czymś innym, niż odgrywaniem roli niańki i gosposi domowej. Nie mógł jednak jej tak zostawić. Potem wróci z jakiejś kolejnej zakupowej eskapady i zastanie ją zemdloną albo z rozwaloną głową. Co to to nie! Nie na jego warcie!
    Prawdę mówiąc to ta cała Yako, Luci czy jak tam się nazywała, powinna być wdzięczna, że jej nie matkuje. Też mógłby zacząć używać pieszczotliwych zdrobnień i słodzić jej non stop. Postanowił robić na odwrót tylko dla tego, że nie lubił tego równie mocno jak ona. Słowa "nie będzie bolało" albo "znosisz to naprawdę dzielnie" dla Gawaina były zupełnie puste. Wypowiadane przez zszywający cię automat, który w większym stopniu potrzebował pocieszać sam siebie, niż swego pacjenta. Łaski bez!
    Pacnięcie w ramię było nawet urocze, choć gdy przypomniał sobie jak ostre są paznokcie Luci, przestało takie być. Zawsze fascynowały go takie osoby. Spokojnie mogła rozszarpać go wczoraj na strzępy, wygryzać z niego kawały mięsa i odrapywać ze skóry, aż nie zamieniłby się w krwawy ochłap. Miała do tego bajecznie idealną okazję. Niczego niespodziewający się, zmęczony i głodny Cień był łatwym celem. A jednak wybrała inną drogę i sprawiła, że Keer poczuł się wczoraj naprawdę wyjątkowo. Nie zareagował w żaden sposób na Luci sięgającą po jabłko. Był zbyt skupiony na niemyśleniu o wczorajszym zbliżeniu. Tylko odwrócił się w stronę blatu i wyciągał potrzebne naczynia. Zadrapania na plecach i ugryzienie na szyi czuł teraz wyraźniej i przyznał, że było to całkiem przyjemne. Nagle na moment stanął jak wryty i mimowolnie dotknął swego opatrunku, po czym kontynuował przygotowania do kuchennych eksperymentów.
    Instruowany przez lisicę zaczął przygotowywać marynatę do mięsa. Ta część nie była zbyt trudna, ot wszystko pokruszyć, zetrzeć w moździerzu lub pociąć, a następnie wetrzeć w mięso. Jedyne czego by nie wymyślił sam to kompozycja złożona z tych przypraw.
    Od razu zajął się też warzywami. Ciął je w plasterki w stałym tempie, wybijając nożem monotonny rytm. - Dobre owocki? - zapytał niby od niechcenia, ale w głowie cały czas widział jedną i tę samą scenę. Może ten słodki i niepozorny lisek gustował także w krwi i to niekoniecznie zwierzęcej. Będzie musiał uważniej się jej przyglądać podczas jej rekonwalescencji.
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 13 Styczeń 2017, 15:23   

    Yako powoli pochłaniała soczyste jabłko. Uważnie przyglądała się jak Gawain przygotowuje marynatę i wciera ją w mięso. Z zadowoleniem spoglądała też jak kroi równo warzywa, nim jednak zaczął przypomniała mu o tym, że najpierw trzeba je porządnie obrać. - jak na kogoś kto w ogóle nie gotuje, to dość dobrze radzisz sobie z takimi sprawami - pochwaliła go. Słysząc jego pytanie, uśmiechnęła się - muszę przyznać, że smakują jak zerwane prosto z drzewa - zaśmiała się. Pochłonęła całego owocka, razem z ogryzkiem. Była lisem i nie przeszkadzało jej to, że zje całość, a miała pewność, że jej to nie zaszkodzi. Była odporna chyba na wszystkie substancje, więc nie zwracała aż tak uwagi na to czy to co jest jest zdrowe czy nie. Na jej ciało i tak nie mogło wpłynąć.
    Rozejrzała się po pomieszczeniu i westchnęła lekko - teraz przydałoby się jakieś naczynie, które możesz spokojnie wsadzić do pieca i na jego dnie trzeba poukładać jarzyny - poinstruowała go dalej - potrzebujemy też patelni...albo przynajmniej jakiegoś płytszego garnka, żeby podsmażyć mięso - zakończyła.
    Przyglądała się uważnie jak mężczyzna zajmuje się gotowaniem. W sumie musiało to wyglądać dość śmiesznie. Kobieta siedząca wygodnie w fotelu, a w kuchni przy garach dorosły mężczyzna, grzecznie wykonujący polecenia lisicy.
    Przyglądała się jego poczynaniom siedząc spokojnie. Gdy jednak przyszło do smażenia, nie mogła już tak sobie siedzieć. Nie będzie przecież ciągle pokazywał jej kawałków mięsa tylko po to żeby mogła sprawdzić czy jest już gotowe.
    Wstała chwiejnie i dokuśtykała do niego krzywiąc się mocno. Oparła się ciężko o blat i stojąc na jednej nodze i zaglądając na to co robi.
    -Spokojnie to tylko kilka kroków, nie umrę od tego - zareagowałaby na kolejną naganę Cienia o ile taka by miała miejsce - chcę, żebyś spróbował czegoś dobrego, a z fotela nie mam aż takiej kontroli.
    Nie odbierałaby jednak pracy mężczyźnie, tylko skontrolowała czy wszystko jest w porządku. Gdy uznała, że mięso jest gotowa powiedziała - to teraz tylko położyć kawałki na jarzyny i może iść do pieca. I mamy jakieś dwie godziny zanim będzie gotowe. - uśmiechnęła się - niedługo przez wyjęciem go, postawi się ziemniaczki, a potem zrobi sos i można zajadać - poruszyła lekko uszami, zastanawiając się co w tym czasie mogłaby porobić, prócz grzania pościeli.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 13 Styczeń 2017, 16:33   

    Uśmiechnął się pod nosem, ale Luci nie mogła tego widzieć, gdyż stał plecami do niej. - Z nożami też sobie radzę - powiedział, choć patrząc na to jak obrał warzywa to na czapkę szefa kuchni jeszcze nie zasługiwał. Musiał dokonywać poprawek i oglądać każdą głupią marchewkę. - Starałem się wybierać te świeże - mruknął patrząc na lisicę. Nie unikała normalnego jedzenia, skoro wiedziała takie rzeczy. Jednak równie dobrze mogło to wynikać z czystej ciekawości albo zamiłowania do pewnych smaków. Niektóre Cienie wręcz uwielbiały gotować i próbować nowych potraw, choć dla Gawaina było to niezrozumiałe. Luci pochłaniała cały owoc razem z gniazdem nasiennym, ale Keer i tak nie zwrócił na to większej uwagi. Owoce służyły mu tylko do wyrobu pysznych alkoholi.
    - Jedyne co mam to żeliwny garnek. Nada się? - rozłożył ramiona pytająco, nadal trzymając nóż. Widząc potwierdzające skinięcie, wygrzebał naczynie z szafki i zajął się smażeniem. Wiedział tylko, że mięso ma trochę zbrązowieć, ale nie wiedział ile mu to zajmie. Stał więc nad garnkiem, co chwila doń zaglądając i obracając mięso. I pewnie stałby jeszcze tak długo, gdyby nie Luci, która dokuśtykała do blatu. No właśnie. A miała siedzieć. Miała odpoczywać, nie nadwyrężać nogi i nie wystawiać jego cierpliwości na próbę. Ale nie! Ona musiała udowodnić sobie, że nikogo nie potrzebuje, że poradzi sobie sama! Zaślepiony narastającym gniewem, nie słyszał dokładnie jej słów. Miał ochotę trzasnąć tym wszystkim. I walnąłby garnkiem o palnik, gdyby nie zapomniał jaki jest gorący. Wydał z siebie krótki krzyk zaskoczenia, gdy dotknął lewą dłonią rozgrzanego żeliwnego ucha. - Kurwa! Do diabła z tym wszystkim! - przeklął doskakując do zlewu, by schłodzić rękę zimną wodą. Zacisnął mocno powieki, modląc się w myślach do siebie samego, by Luci go teraz nie dotykała i nie uspakajała na siłę. Nie ręczył za siebie. Dłoń zaczęła go lekko szczypać, więc otworzył oczy i spojrzał na nią. Zdążył. Skóra była tylko lekko opuchnięta i zaczerwieniona. Zejdzie po paru dniach. Odetchnął głęboko i nierówno wypuścił powietrze. Cały się trząsł. Przemył twarz nie robiąc sobie nic z tego, że woda wsiąknie w jego bandaż i golf. Wiedział, że najprawdopodobniej przesadził z reakcją, ale nie mógł nic poradzić na to, że zachowanie Luci zwyczajnie go wpieniało.
    - W porządku... - powiedział próbując opanować buzującą w nim adrenalinę, odwrócił się przodem do lisicy i oparł o blat. Zwiesił głowę, jakby zmęczony i westchnął cicho - Powtórz jeszcze raz. Co mam zrobić? - przejechał dłonią po skroni próbując zebrać myśli.
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 13 Styczeń 2017, 17:29   

    Uśmiechnęła się pod nosem, widząc jak Cień ogląda jarzyny, żeby sprawdzić czy są na pewno dobrze obrane. Nic jednak na ten temat nie powiedziała.
    Zaskoczyła ją aż tak gwałtowna reakcja Gawaina. Odsunęła się lekko od niego. Patrzała z lekkim rozbawieniem - uwa... - zaczęła jednak nie zdążyła powiedzieć nim mężczyzna chwycił za garnek. Westchnęła głośno i przewróciła oczami. Skuliła mocno uszy i spojrzała na Gawaina z dezaprobatą, słysząc jak się unosi. Gdy ten zajęty był chłodzeniem dłoni, lisica zajęła się mięsem - Gawi uważaj bo jeszcze trochę i wszystko można by wyrzucić do śmieci - powiedziała z wrednym uśmieszkiem i sama przełożyła mięso na warzywa.
    Poukładała wszystko w garnku i otrzepała dłonie. Położyła je na biodrach, zadowolona z siebie. Widząc jak Cień się uspokaja spojrzała na niego. Słysząc jego pytanie uśmiechnęła się - teraz trzeba to wsadzić do pieca na około dwie godziny. - zarządziła - jakieś pół godziny przed tym jak mięso będzie gotowe, obierze się i ugotuje ziemniaki, a na koniec zrobi sos i można jeść - oblizała się ze smakiem na samą myśl.
    Wiedziała, że sama nie wsadzi tego do pieca, więc zostawiła robotę mężczyźnie i wróciła na fotel, wzdychając z ulgą gdy już na nim usiadła. Pomasowała nogę. Bolała jak cholera! Ale co mogła poradzić? I tak nic na nią nie zadziała. Przeklinała w głowie los za to, że w takich sytuacjach nie ma jak sobie ulżyć. Tym bardziej, że teraz traciła energię szybciej niż normalnie. Powinna jeszcze kilka dni nie potrzebować żadnego żywiciela, jednak jej oczy już zaczynały przybierać fioletowego koloru. Najdziwniejsze jednak było dla niej to, że ... nie chciała już żywić się Gawainem. Polubiła go i nie chciała, żeby odczuwał to nienaturalne zmęczenie. Westchnęła nad samą sobą, nie wiedząc co się z nią dzieje.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 13 Styczeń 2017, 18:19   

    Zrobiło mu się głupio. Miał jej pomagać, a tym czasem prawie na nią wyleciał. Mało brakowało. Może to i lepiej, że się poparzył. Przynajmniej gniew znalazł gdzieś ujście. - Tak, wiem. Będę uważał - westchnął rozmasowując piekące miejsce. Sięgnął po ręcznik i obtarł twarz z wody. Zapalił gaz w piekarniku i czekał aż trochę się nagrzeje. Potem ostrożnie wziął garnek trzymając go przez materiał ręcznika i włożył go do środka. Gdyby nie entuzjazm i pomoc Luci, już dawno rozpieprzyłby pół kuchni i dawno porzucił gotowanie dzisiejszego obiadu. Jeśli tak miało być przez cały tydzień to postrada zmysły. Jutro weźmie ją na obiad do jakiejś knajpki w okolicy. Nie koniecznie na rękach, załatwi jej kule. Debil z niego, mógł pomyśleć o tym wcześniej, choć nie przypuszczał, że Luci będzie aż tak niecierpliwa.
    Patrzył na ulgę wymalowaną na jej twarzy, gdy usiadła w fotelu. Gawain nie rozumiał, czemu lisica dokłada sobie bólu. Jej oczy znów były fioletowe, tak jak poprzedniego wieczora. Początkowo myślał, że jest to związane z samopoczuciem kobiety, ale rano, gdy siedziała skulona na podłodze jej oczy nadal były błękitne. Nie chodziło zatem o ból czy emocje jakie odczuwała, a o coś innego. Keer nie wiedział, co ma zrobić. Nienawidził swojej bezradności. Leki i alkohol nic nie zdziałają. - Jest cokolwiek, co mogłoby pomóc? - zapytał odwieszając ręcznik i podszedł do Luci. Przysiadł na oparciu i roztargniony pogładził ją delikatnie po włosach. Chciał by poczuła się już lepiej, choć nie był w tym do końca bezinteresowny. Jej obecność trochę mu zawadzała, a usposobienie denerwowało. Potrzebował własnej przestrzeni. W dziwny sposób fascynowało go, jak taka osóbka potrafiła wzbudzić w nim tak szeroki wachlarz silnych emocji. Daleko było jej do nijakości. To właśnie mu się w niej podobało i sprawiało, że w pokrętny sposób nawet ją polubił, a przez to pragnął ulżyć jej w cierpieniu. - Zrób mi tę przysługę i powiedz czego ci trzeba - wypowiedział magiczne słowo, mając nadzieję, że w którymkolwiek ze światów znajduje się coś, co pomoże lisicy.
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 13 Styczeń 2017, 18:56   

    Luci przyglądała się jak Gawain rozpala w piekarniku, a potem wsadza tam garnek z mięsem. Masowała delikatnie nogę i oddychała głęboko. Chyba faktycznie nie powinna w ogóle chodzić, wskazywał na to nie tylko ból ale też dość szybka utrata energii, która była jej potrzebna nie tylko do zagojenia się ran ale również do tego by zmusić się do większego wysiłku i wytrzymania bólu, a z tym drugim już miała spory problem.
    Westchnęła cicho, słysząc pytanie Gawaina - pewnie jakaś spora dawka mocnego leku by pomogła, jednak nie mam pojęcia ile ona wynosi. Pierwszy raz aż tak bym tego potrzebowała - przyznała zrezygnowana. Opuściła lekko uszy i oparła się o fotel, zamykając oczy. Była wdzięczna mężczyźnie, że mimo iż go denerwowała, co było pewne, to on i tak próbował jej jakoś pomóc. Słysząc, że chce wykorzystać jedną z przysług, spojrzała mu w oczy. W jej spojrzeniu można było wyczytać ból i zmęczenie. Chyba już miała dość udawania, że wszystko je w porządku - nie musiałeś marnować przysługi na coś takiego - zaśmiała się lekko - myślę, że chyba najlepiej mi zrobi spokój i odpoczynek. - przyznała - tak wiem, że sama jestem sobie winna bo chodziłam, a nie powinnam, ale jakoś nie umiem usiedzieć na miejscu, ale obiecuje, że postaram się jakoś zapanować nad tym, przynajmniej na razie - uśmiechnęła się do niego miło, z wdzięcznością, że ma nadal chęci jej pomagać, mimo iż sprawia mu tyle kłopotów.
    - Chyba najlepiej będzie jak się położę i może zdrzemnę - przyznała po chwili - dzięki temu będziesz miał też trochę czasu dla siebie - dodała z lekkim uśmiechem - jednak jeśli wcześniej mogłabym Cię prosić to przerzucenie mnie do łóżka i może sprawdzenie czy pod opatrunkiem wszystko jest w porządku to byłabym bardzo wdzięczna - powiedziała spokojnie.
    Dała się przenieść do sypialni i podziękowała za to Gawainowi całusem w polik, po czym pozwoliła się mu przebadać by upewnić się, czy aby na pewno nie przesadziła z tymi jej wędrówkami i czy spokojnie może iść się zdrzemnąć.
    Jeśli miała tak możliwość, schowała się pod kołdrę i poprosiła tylko Cienia, żeby obudził ją gdy mięso już będzie gotowa. Wyjaśniła mu jak ma to sprawdzić oraz wytłumaczyła jak ma przygotować ziemniaki. Dodała jednak, że sosem zajmie się potem ona, jednak z jego pomocą i że nie musi się o to martwić. Jednak dodała też, że jeśli potrzebowałby jakiejś jej pomocy w związku z przygotowaniem czegoś do jedzenia to może ją spokojnie budzić, nie będzie mu miała tego za złe.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 13 Styczeń 2017, 21:52   

    Gawain zasępił się trochę. Nie miał niczego uśmierzającego ból w takiej ilości, jakiej potrzebowałaby Luci, skoro sama nie wiedziała w jakiej dawce musiałaby przyjąć lek. To było godne podziwu, słyszeć, że ktoś kto liczył sobie kilka wieków, nigdy nie oberwał na tyle mocno, by musieć się leczyć. Teraz Keer rozumiał, czemu to dla lisicy jest takie trudne. - Aż dziw bierze przy twoim brykaniu - nie przestawał jej gładzić. Jej włosy były prawie równie miękkie, co oklapnięte ogon i uszy. Wyglądała na odrobinę zatroskaną i zmęczoną. -Nie zmarnowałem jej - powiedział cicho, biorąc ją w ramiona. Nie zmarnowałem jej, bo w końcu przestałaś kryć się za żartami i docinkami Przytulił ją mocno do siebie - i rozumiem jak to jest. Jutro przyniosę ci kule, żebyś nie musiała polegać tylko na moich ramionach - przeniósł ją do sypialni i posadził na łóżku. Zastanawiał się, czy pościel nadal nimi pachnie. Będzie musiał ją zmienić i uprać, gdy lisica się wyniesie. Inaczej trudno będzie mu bez niej zasnąć. Potarł swój policzek po otrzymanym całusie. To nie była dobra chwila na igraszki, więc zajął się raną swej pacjentki. Odwinął bandaż i ostrożnie zdjął suchą już gazę. Początkowo obawiał się, że gorączka jest objawem źle gojącej się rany, ale skóra wokół szwu wyglądała zdrowo. Lekko naciskał na nią. Rana goiła się szybciej niż przypuszczał, nie było zapalenia, ani ropy. Normalnie zajęłoby to dwa tygodnie, ale Luci nie była człowiekiem, więc proces mógł przebiegać inaczej. - Jest lepiej, niż zakładałem. Jeśli dalej będziesz goić się w takim tempie, jutro ściągniemy ci szew na czole, a ten z uda za pięć, maksymalnie sześć dni - klepnął ją lekko w kolano i poszedł po świeżą gazę. Zostało też trochę naparu z wczoraj, więc namoczył ją i wrócił do Luci. Szybko zabandażował jej nogę z powrotem. - Wszystkiego przypilnuję, a ty spróbuj trochę pospać - zapewnił kobietę, gdy wysłuchał dalszych instrukcji i zabrał jedną z książek nad biurkiem. Wyszedł, lekko przymykając drzwi sypialni, by hałas nie obudził odpoczywającej lisicy. Sam rozsiadł się w fotelu i zaczął czytać. Trudno było mu się skupić. Drażnił go zapach przygotowywanej potrawy, a w myślach cały czas powtarzał informacje i wskazówki dotyczące przepisu. Co chwilę łapał się na tym, że nie pamiętał, co właśnie przeczytał. Koniec końców zamknął książkę. Dziś nici z czytania. Zabrał się za ziemniaki, skoro nie miał niczego lepszego do roboty. Kartofle wychodziły mu jakieś takie kanciate i nieforemne. Marchewki były o wiele łatwiejsze do obrania! To niesprawiedliwe! Katował biedne bulwy z wyciągniętym językiem i zmarszczonymi brwiami, zupełnie jakby trudził się nad jakimś zawiłym i skomplikowanym zadaniem. Zeszło mu na to ponad dobre pół godziny. Wstawił umyte, obrane i zalane wodą ziemniaki. Posolił tak jak przykazała Luci i czekał. Zastanawiał się czy to już. Miał to tak po prostu zostawić, racja? Wrócił na moment do książki. Pozostałe pół godziny podziało się nie wiedzieć gdzie. A może kiedy? Sprawdził pieczeń. Chyba była gotowa. Powinna być, ale Gawain nie dałby sobie za to głowy uciąć. W każdym razie nadeszła pora by obudzić Luci.
    Zajrzał do pokoju - Luci? Myślę, że to już - powiedział, otwierając drzwi.
    _________________

    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 1,62 sekundy. Zapytań do SQL: 9