• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Upiorne Miasteczko » "Zawisła tu muzyka" czyli przeklęta karuzela
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Whisper
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Luty 2017, 22:33   

    Jak to zwykle miała w zwyczaju, wyszła z domu zupełnie bez celu. Spacery stały się już jej małym rytuałem, pozwalały na oczyszczenie głowy z natrętnych myśli i powracających wspomnień, które miały w zwyczaju torturować, nie dawać spokoju.
    Skierowała się w stronę Upiornego Miasteczka. Jeszcze tam nie była, dlatego wybór wydawał jej się być ciekawy i ekscytujący. Założyła kaptur na głowę, ukrywając w cieniu swoje srebrzyste włosy i ruszyła w nieznane.
    Upiorne Miasteczko w istocie było upiorne. W niczym nie przypominało Cukierkowej Ulicy ani nawet Odwróconego Osiedla o którym dużo słyszała. Szła powoli, rozglądając się ukradkiem na boki - wolała zachować pozory tutejszej. Kto wie, co może czaić się w mroku?
    Tylko raz zaczepił ją jakiś rogaty, przystojny mężczyzna. Uśmiechał się szeroko a w oczach miał dobre intencje... Ale Whisper nauczyła się nie ufać zmysłom. Przecież sama potrafiła je oszukać, prawda?
    Zignorowała propozycję wspólnego spaceru i poszła dalej, przed siebie. O tyle dobrze, że mężczyzna zaprzestał dalszego kontaktu bo tylko wzruszył ramionami i poszedł w swoją stronę.
    Nagle Whisper usłyszała cichutką muzykę. Zatrzymała się na chwilę chcąc zlokalizować skąd melodia dochodzi - rozglądnęła się na boki i ruszyła za dźwiękiem.
    Nie musiała iść daleko. Muzyka była coraz głośniejsza, Szklana Panna zauważyła w oddali wielkie drzewo. Postanowiła podejść bliżej i przyjrzeć się wisielcom którzy dyndali na sznurach.
    Z każdym metrem który pokonywała, jej krok stawał się coraz bardziej taneczny. Uśmiechnęła się zahipnotyzowana piękną melodią. Zaczęła kręcić się na palcach, skakać zgrabnie, posuwając się do przodu.
    Jeszcze nigdy wcześniej nie słyszała takiej muzyki. Miała w sobie coś niepokojącego, opowiadała swoją historię. Zupełnie jakby dyndający na drzewie muzycy chcieli przekazać swej publiczności opowieść o swoim żywocie. Długim i smutnym, ale poprzetykanym małymi radościami dnia codziennego.
    Szła tańcząc, nie patrząc pod nogi. Gapiła się na drzewo które przyciągało ją swoim nietuzinkowym pięknem. Nagle poczuła, że o coś zahacza nogą i runęła przed siebie, spadając na czyjeś plecy i ramiona.
    Upadła tak, że jej ręce zwiesiły się na barkach osoby na którą wpadła, a twarz znalazła się przy prawym uchu siedzącego na trawie kogoś.
    Momentalnie spąsowiała i zerwała się na równe nogi, ale porozrzucane na ziemi książki ponownie pochwyciły ją za kostki swoimi niewidzialnymi łapkami, przez co poleciała do tyłu i wylądowała na tyłku, tym razem na trawie.
    - P-przepraszam. - bąknęła zawstydzona swoją nieuwagą - Nie zauważyłam pana...
     



    Lwie Serce

    Godność: Dagaslani
    Wiek: 106 wiosen
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: Mięso, słońce
    Nie lubi: Słodkiego, niespodzianek, nocy
    Wzrost / waga: 172/58
    Aktualny ubiór: Jakieś wisiorki z kłami zwierząt i nic więcej
    Znaki szczególne: Tatuaż (tribal na prawym ramieniu), złote oczy
    Zawód: Dzikuska na pełen etat
    Pod ręką: Dwa topory,
    Broń: Dwa topory, sztylet
    Stan zdrowia: Rany cięte na karku i plecach opatrzone bandażem
    Dołączyła: 26 Wrz 2016
    Posty: 117
    Wysłany: 9 Luty 2017, 00:14   

    Leniwie człapała łapami. Była najedzona rysiem którego pożarła z maskowym stworem który jadł wstrętne ptaszysko które opiekł ogniem magicznym.
    Ten dzień był tak bardzo nie fajny. Najpierw wypedzona z własnego terenu przez wielkiego kradzieja. Potem spotkanie z ludziem na łące który był zrośnięty z kobyłą i ptakiem a potem maskowy stwór co się zwał dzieckiem słońca. Ale słońce nie może mieć przecież dzieci. Lani czytała że to gwiazda. Wielka kula gazu i to nie takiego jakiego się ma po zjedzeniu starego mięsa. Więc słońce nie ma kanałów rodnych. Jak więc może mieć dziecko? Tak, pewnie to była pułapka. Miała uśpić czujność Lani a potem z innymi maskami by ją zabili i zjedli a z jej futra zrobili by se te takie... Przedpaski? Takie co się nimi owijaja na narządach płciowych. Lani nigdy nie rozumiała tej idei ale Kaki kazał jej takie coś nosić to nosiła. Ale takie co by go mało było. Inaczej jest niewygodnie.
    Gdy przeskakiwala przez zwalone drzewo do jej uszu dotarł piskliwy, wręcz zgrzytliwy dźwięk. Taki jak się pazurem przejedzie po takiej zielonej tabliczce.
    Mięśnie automatycznie się spiely gotowe odeprzeć atak ale ten nie nastąpił. Jej uszy niczym radary namierzaly dźwięk. Gdy się udało, składając się poszła w jego kierunku. Gdy dotarła na obrzeża bezpiecznego lasu, przyczaila się. Ogon nerwowo drgal wśród poszycia.
    Przed nią stało wielkie krwawe drzewo z którego zwisaly suszki które wydawały te okropne dźwięki. Nagle zapaliły sie na niebiesko, karuzela ruszyla a one zaczęły juz ladnie wydawac dzwieki. Same kości. Była zawidziona. Gdyby było mięso mogłaby się tu zostać. Ale wtedy byłaby leniwa. Musi znaleźć nowy teren który potem przyłączy do starego jak go odbije od wielkiego kradzeja.
    Zjeżyła się jednak. Pod drzewem siedziały ludzie. Chyba kopulujące wnioskując z bliskości. W sumie już skończyły bo jedno odskoczylo od drugiego piszczac. Będzie musiała walczyć z nimi o ten teren. Jak nic. Skoro kopulowali to będą miec młode. Zaroi sie od wrogów. Trzeba będzie się pozbyć samicy od razu. Samiec może się później przydać wiec go się wypedzi. Z drugiej strony to były człowieki. Może już jest ich tu masa i na nia czekają? Może maska i zroślak wysłali ich za nią? Na razie nie wychodziła z ukrycia.
    _________________
     



    Nieumarły Poeta

    Godność: Caliban Setis
    Wiek: ok. 60 lat, wizualnie 26-27
    Rasa: Baśniopisarz
    Lubi: malarzy, oczy, gorzkie i pikantne smaki
    Nie lubi: Braku hierarchii, lenistwa
    Wzrost / waga: 190 / 85
    Aktualny ubiór: Biała koszula, granatowa kamizelka + spodnie z kompletu, krawat, szary surdut.
    Znaki szczególne: Dwukolorowe włosy i oczy, blizna na twarzy
    Pod ręką: W torbie kilka książek, zeszyt, pisadło i piersiówkę wódki. W kieszeniach trochę pieniędzy i cygara z zapałkami.
    Broń: 3 x noże.
    Dołączył: 03 Lut 2017
    Posty: 30
    Wysłany: 9 Luty 2017, 01:23   

    Kompletnie nie zdawał sobie sprawy z przybycia Whisper, a już tym bardziej jej pląsów. Ba!, cała parada mogła mu przejść pod nosem i prawdopodobnie w dalszym ciągu nie wyrwałaby go z jego własnego świata. No chyba, żeby go zdeptali. Albo na niego wpadli.
    Następna sekwencja zdarzeń, choć krótka, wywołała w nim różne reakcje.
    W pierwszym odruchu sparaliżowało go ze strachu. Ktoś w nim czymś rzucił. W jego rodzinnym domu to się zdarzało bardzo często. Najczęściej była to kara za nieuwagę. Skoro ktoś był w stanie trafić w jego plecy, to było to ewidentnym dowodem na to, że Cal był nieuważny, a więc zaniedbywał swoje obowiązki. Zawsze bądź gotowy, że ktoś ci wyda polecenie - nauka tak mocno wryta w psychikę baśniopisarza, że nie potrafił zmienić starych nawyków, nawet jeśli bezpardonowo wyrzucono go z domu. Fakt, że moment po tym poczuł przy swoim uchu czyjś oddech, wcale nie pomógł. Zacisnął mocno oczy, czekając na dalszy ciąg kary. Gryzienie? Nie, nikt nie był szalony, żeby gryźć kogoś gorszego od siebie. Takiego jak Caliban. A więc obelgi? No dobrze, to mógł na siebie wziąć. Będzie dzielny, w końcu zasłużył.
    Z tymże nic takiego się nie wydarzyło. Ciężar z jego ciała zniknął, a niespodziewana osoba najwyraźniej się od niego odsunęła. Nie potrafił się powstrzymać, skulił się w sobie mimowolnie. Zgarbił się jeszcze bardziej niż przy pisaniu, wręcz chowając głowę w ramionach. Paraliż minął i teraz lekko się trząsł, czekając i czekając. Na ból, poniżenie, cokolwiek. Ta niepewność była okropna, a on wciąż czuł się tak potworniee zdezorientowany. Nawet nie zastanowił się gdzie jest - przecież nie w domu - ani kim była druga osoba.
    Jego uszu doszedł dziwny dźwięk, dziwny, bo niewspółgrający z muzyką drzewa. Jakby coś spadło? Tuż obok niego? Zerwał się natychmiast, gdyż pomyślał, że najwyraźniej znowu czymś w niego rzucano. A skoro obiekt go nie trafił, to teraz zasługiwał na kolejną karę! Za wykonanie uniku! Zły, Caliban, zły! Nieposłuszny i bezczelny! Myśli się w nim kotłowały, w panice zaczął się rozglądać, próbując wreszcie poskładać do kupy co się w ogóle dzieje.
    W ogromnym zdziwieniu przyglądał się dziewczynie, której zdecydowanie nie znał. I która siedziała na ziemi. Chwilę mu zajęło zorientowanie się, że to właśnie ona była odpowiedzialna za całe to skonfundowanie w jego umyśle. I przez to nawet się rozzłościł. Przecież już do nikogo nie należy, nie ma nikogo, kto by się nim wysługiwał, a już tym bardziej karał za nieposłuszeństwo. Poczuł gorąco, uderzające mu do twarzy, jego oddech przyśpieszył, a dłonie zacisnęły się w pięści.
    Ale i to szybko minęło. Caliban tak naprawdę nigdy jeszcze na nikim nie wyładował swojej złości. Nawet nie wiedział od czego miałby zacząć. To dość obce uczucie, kompletnie niepotrzebne komuś takiemu, jak on. Przede wszystkim jednak, to głos kobiety go uspokoił. Zadział kojąco, zmusił do zastanowienia się. Wydawał się, hm, speszony?
    I tutaj powrócił mu kolejny nawyk, którego nie był w stanie powstrzymać. Może nawet nie chciał. Potrzeba służenia była tak silna, że musiał uspokoić nieznajomą.
    Wyciągnął rękę ku nieznajomej, uśmiechając się przepraszająco.
    - Proszę mi wybaczyć. To tylko wyłącznie moja wina, ja pani nie zauważyłem. To karygodne z mojej strony. Proszę, proszę, pozwolić mi sobie pomóc.
    Jeśli Whisper przyjmie jego dłoń, ten nie omieszka jej delikatnie pociągnąć do siebie jedną ręką, a drugą objąć w talii, by zabezpieczyć jej ciało przed kolejną utratą balansu. Nigdy nie dotykaj bez pozwolenia - kolejna ważna nauka z przeszłości.
    - Czy pani jest tu sama? Mogę posłużyć za eskortę, jeśli takie jest życzenie... - zaproponował skromnie, nie chcąc się narzucać, ale i jednocześnie nie potrafił zignorować faktu, że okolica do najbezpieczniejszych nie należała.

    Jego uwaga całkowicie była skupiona tym razem na Whisper, nie byłby więc w stanie zauważyć kogokolwiek innego. Tym bardziej skrytego gdzieś na uboczu.
    Whisper
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 9 Luty 2017, 01:49   

    Upadek nie był specjalnie bolesny, ale trzeba przyznać, że stłukła sobie jedną część ciała. Kaptur spadł jej z twarzy odsłaniając ją i jej biało-srebrzyste włosy.
    Szczerze powiedziawszy spodziewała się innej reakcji mężczyzny. Prawdę powiedziawszy, każdej! Ale na pewno nie kulenia się w chowania głowy w ramionach. Zachowywał się tak, jakby sparaliżował go strach. Nie mógł spodziewać się jej upadku bo i ona nie wiedziała, że podstępne książki nagle tak chętnie zaplączą się u jej stóp.
    Patrzyła na niego uważnie gdy się poderwał. Był bardzo wysoki, teraz dopiero to zauważyła. Patrzył na nią z góry a on nagle poczuła się jak mała dziewczynka, która stłukła wazon mamy i teraz musi się z tego tłumaczyć.
    Spuściła wzrok zakłopotana a na jej szklanych policzkach wykwitł delikatny rumieniec.
    Mężczyzna zdawał się chyba zastanawiać co uczynić, bo przez chwilę nie poruszył się nawet o cal. Whisper ganiła się w myślach, wyzywała od głupich. Jak mogła dać się tak omamić muzyce? Przecież to co najmniej niebezpieczne, wystarczyłoby żeby ktoś w ten sposób przygotował na nią pułapkę... Chwileczkę. Przecież nie miała wrogów w tej krainie. Nie musiała się więc obawiać!
    Gdy wyciągnął do niej dłoń i zaczął tłumaczyć, że to jego wina, podniosła na niego wzrok. Ich spojrzenia spotkały się - jej lodowo-błękitnych oczu i jego, dwukolorowych. Miał przystojną twarz chociaż jedno oko szpeciła spora blizna. Whisper zaczęła wyobrażać sobie jak trzeba byłoby ciąć by zostawić na twarzy coś takiego.
    Pozwoliła się podnieść, mężczyzna zrobił to z niebywałą lekkością, przyciągając ją do siebie dłonią w talii. Zachwiała się gdy ją podniósł i oparła dłonie na jego piersi, chcąc złapać równowagę. Ich twarze znalazły się tak blisko...
    Rumieniec oblał jej twarz jeszcze intensywniejszą czerwienią - u Szklanych to w ogóle możliwe?! - cofnęła się o krok uważając na książki, wyswobadzając się tym samym spod jego dotyku.
    - Ja... Tak, jestem sama. - powiedziała zakłopotana - Przyciągnęła mnie muzyka. - wyjaśniła.
    Dlaczego ten mężczyzna tak dziwnie mówił? Jakby był jakimś...kamerdynerem albo kimś w tym rodzaju. Miał nawet elegancki strój. Whisper w Świecie Ludzi widziała takich służących. Pokojówki, odźwiernych, majordomusów... Nigdy jednak nie zastanawiała się czemu istoty uwolnione od obowiązku służenia często w dalszym ciągu zachowywały się jak służący. Może to kwestia przyzwyczajenia?
    - Szłam w kierunku drzewa, potknęłam się o książki i wtedy... - zawahała się patrząc na wyższego od siebie mężczyznę. Jeśli by tak pomyśleć o tym w inny sposób... To facet na którego wpadła właśnie wybudził ją z dziwnego transu w który wpadła, gdy usłyszała muzykę.
    Rozpromieniła się i posłała mu uśmiech. Skinęła mu głową.
    - Dziękuję, uratował mnie pan od hipnotyzującego uroku tej 'karuzeli'. - wyciągnęła ku niemu dłoń - Jestem Whisper.
    Muzyka nie milkła ale uwaga Szklanej była skupiona na 'Wybawicielu'. Nie mogła więc zauważyć nikogo więcej.
    Wiatr poruszał delikatnie jej włosami, przez co dla jej rozmówcy mogły wyglądać jak płynne srebro. Gdy kilka kosmyków uderzyło w jej twarz, odgarnęła je za ucho wolną ręką i zmrużyła oczy w uśmiechu.
    - Chyba panu przeszkodziłam. Czy mogę chociaż pomóc w pozbieraniu książek?
     



    Lwie Serce

    Godność: Dagaslani
    Wiek: 106 wiosen
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: Mięso, słońce
    Nie lubi: Słodkiego, niespodzianek, nocy
    Wzrost / waga: 172/58
    Aktualny ubiór: Jakieś wisiorki z kłami zwierząt i nic więcej
    Znaki szczególne: Tatuaż (tribal na prawym ramieniu), złote oczy
    Zawód: Dzikuska na pełen etat
    Pod ręką: Dwa topory,
    Broń: Dwa topory, sztylet
    Stan zdrowia: Rany cięte na karku i plecach opatrzone bandażem
    Dołączyła: 26 Wrz 2016
    Posty: 117
    Wysłany: 9 Luty 2017, 11:15   

    Nie rozluźniła się ani na chwilę. Cały czas była gotowa by zaatakować.
    Muzyka suszków zwisających z krwawego drzewa drażniła jej uszy niczym wyjątkowo natrętna mucha której nie widzisz ale chcesz się jej pozbyć.
    Obserwowała te ich dziwne plasy nic nie rozumiejąc. Najpierw kopuluja, potem ona piszczy i się wywala, potem on ją podnosi i trzymają się w duszącym uścisku. Dlaczego ludzie są tacy dziwni? Po co oni to robią? Jaki w tym cel skoro już po wszystkim? Dlaczego się nie rozejda kak to powinni zrobić? Przecież tak to jest. Obserwowała liczne gody przez tyle wiosen. Żadne tak nie wyglądały.
    - Ludzie... Dziwny- dzięki skrzeczeniu suszków ludzie nie mogli usłyszeć jej chrypliwego głosu.
    Oblizala pysk. Zaczynała się nudzic. Nie lubila nudy. Nuda zla.
    Słyszała że ludzie coś mówią. Ich postawy dziwne. Samiec, wielki samiec najpierw się kulil jak nedzny tchórz a potem jakby się kajał. Wyglądał trochę jak kundel z dolu hierarchii u wilków. Wilki są smaczne. I to bardzo.
    Samica za to była niby wycofana ale nie do końca. Z tak daleka trudno było dokładnie widzieć.
    Zakradła się więc bliżej. Dużo bliżej. Bardzo dużo bliżej. Tak naprawdę Zakradła się za karuzela. Widziala ich stąd dokładnie. Oni zobaczą jeśli się przyjrza. Jej płowe futro trochę nie pasowało do tego wielkiego kręcącego się czegoś. Stąd mogła obserwować. Człowieki są dziwni. Lani chce ich unikać ale nie może. Ciągle się pojawiają kolejni i są ciekawi. Bardzo ją ciekawią. Chcialaby sprawdzić jak smakują.
    _________________
     



    Nieumarły Poeta

    Godność: Caliban Setis
    Wiek: ok. 60 lat, wizualnie 26-27
    Rasa: Baśniopisarz
    Lubi: malarzy, oczy, gorzkie i pikantne smaki
    Nie lubi: Braku hierarchii, lenistwa
    Wzrost / waga: 190 / 85
    Aktualny ubiór: Biała koszula, granatowa kamizelka + spodnie z kompletu, krawat, szary surdut.
    Znaki szczególne: Dwukolorowe włosy i oczy, blizna na twarzy
    Pod ręką: W torbie kilka książek, zeszyt, pisadło i piersiówkę wódki. W kieszeniach trochę pieniędzy i cygara z zapałkami.
    Broń: 3 x noże.
    Dołączył: 03 Lut 2017
    Posty: 30
    Wysłany: 9 Luty 2017, 22:02   

    Teraz, już uspokojony, mógł przyjrzeć się jej dokładnie. Wyglądała tak... czysto. Niecodziennie, w porównaniu do wszystkich baśniopisarzy, z którymi miał do czynienia o wiele dłużej niż z resztą społeczeństwa Krainy Luster. Wszyscy w jego rodzinie byli barwni, ba!, wielobarwni. On sam osobiście czuł się najmniej atrakcyjny - nigdy nie miał odwagi, żeby założyć coś odważniejszego niż ciemne, niemal czarne, kolory, bądź pospolitą szarość. Ale jego towarzyszka była jeszcze inna. Taka bladziutka, z białymi włosami i, oooch. Te oczy. Wyglądały jak najsłodsza źródlana woda w szklance. Zastanawiał się czy mógłby w nich ujrzeć płynny ruch, niczym fale uderzające o przeźroczyste bariery.
    Ale poza oczami, coś jeszcze przykuło jego wzrok. Trudno było zignorować rumieńce na jej twarzy, jak dziewczyna ciągle pąsowiała. Nie potrafił powstrzymać drobnego uśmieszku. Bawiła go myśl, że ktoś czuł się niezręcznie przy nim. Caliban był tylko meblem, narzędziem i dłońmi, które usługiwały. Ale w tym nowym życiu, choć nie najszczęśliwszym, acz na pewno pełnym niecodziennych obserwacji, ludzie wokół niego zachowywali się tak... pociesznie. Czy to jego zachowanie tak na nią wpływało? A więc dobrze, jeśli chciał te słodkie rumieńce podtrzymać, wystarczy, że wciąż będzie sobą!
    Nawet nie śmiał jej powstrzymywać, kiedy wyswobadzała się z jego objęć. Ale nie cofnął się również, bo mogłoby to być odebrane jako zniesmaczenie i brak szacunku.
    - Panno Whisper - zaczął z należną elegancją. - Na imię mi Caliban. Cieszę się, że mogłem być pomocny. - Tutaj zmarszczył nieznacznie brwi, bo prawdę powiedziawszy nie miał pojęcia o czym Szklana Panna mówiła. Hipnotyzująca muzyka? Sam też padł jej ofiarą? Może? Ach, kogo to obchodzi. Kiedy był sam często pozwalał sobie na takie intensywne zamyślenia, bez problemu potrafił odciąć się od rzeczywistego świata. Dlatego wcale nie czuł się 'zahipnotyzowany'. Ale może miała rację, w końcu co on, mierny robaczek, mógł wiedzieć.
    Wtem jego wzrok podążył za książkami i zeszytem, który wcześniej wypadł mu z rąk. Jego drogocenny zbiór stał się problemem. Jego natura pisarza znowu szkodziła innym. Doprawdy, w takich chwilach czuł się przeklęty. Pisać nie wolno, czytać nie powinien, to nieodpowiednie i przyciąga jedynie kłopoty.
    Z ogromną, choć skrywaną, zgryzotą, padł na kolana i począł zbierać książki do kupy.
    - Proszę mi wybaczyć. Obawiam się, że to ja porozrzucałem te książki. Czy mam je spalić? Czy to będzie wystarczające zadośćuczynienie? - Przy ostatnim pytaniu uniósł głowę, by spojrzeć na kobietę i prawidłowo rozpoznać jej reakcję. Gdy to czynił, zauważył kątem oka coś, co go na moment rozkojarzyło. Coś odcinało się od błękitnego blasku, i w przeciwieństwie do całej konstrukcji karuzeli, tkwiło nieruchomo.
    Z niejaką niechęcią odwrócił wzrok od Whisper. Nie chciał, by posądzono go o brak manier, ale nie mógł też pozwolić, by znowu przyłapano go na nieostrożności. Ciężko było mu odgadnąć czego się spodziewać w takim miejscu. Czego w ogóle spodziewać się w życiu, gdzie wszystko było chaotyczne, bez większego braku porządku. Ciągle coś się pojawiało znienacka, stawało się to już irytujące.
    Wciąż na kolanach, w bezruchu wytężał wzrok, by dojrzeć coś więcej. Szczerze mówiąc, miał nadzieję, że tylko mu się coś przewidziało. Ale nie, dojrzał te blond akcenty, które nie pasowały do upiornej atrakcji wesołego miasteczka. Wywołał na swojej twarzy zapraszający uśmiech i uniósł dłoń, by pomachać kolejnej nieznajomej osobie.
    -Chyba jednak nie jest pani sama, panno Whisper. - Zwrócił jej uwagę, a spomiędzy jego warg wydobył się krótki chichot. Czuł niepokój, ale i poniekąd dumę, że pozwolił sobie na żarcik, nieważne czy udany czy nie.
    Whisper
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Luty 2017, 00:15   

    Uśmiechnęła się do niego promiennie gdy podał swoje imię. Powtórzyła je sobie kilka razy w głowie - brzmiało ładnie, dźwięcznie.
    Złapała się na tym, że wyobrażała sobie jakby brzmiało wypowiadane w różnych sytuacjach. W złości. W smutku. Ekscytacji. Radości. Strachu. Miłosnym uniesieniu... Zwłaszcza na tej ostatniej wizji szczególnie się skupiła. Szybko jednak potrząsnęła głową, chcąc odgonić nieskromne myśli. Znowu spaliła raka patrząc na mężczyznę. No oczywiście, że był przystojny! No i taki wysoki. I miał takie piękne oczy, oczy które swoje w życiu przeszły.
    Mężczyzna skrywał tajemnicę. Ba! Cały był jedną wielką tajemnicą! Whisper patrzyła na niego szukając jakiś znaków, które powiedziałyby jej kim był. Nie miał kocich uszu, ani rogów czy szklanej skóry...
    Wiatr znowu rozwiał jej włosy przez co musiała poprawić je ponownie, zakładając srebrzyste pasma za uszy. Wyglądało to tak, jakby sama natura pchała kobietę do kokietowania napotkanego.
    Gdy dosłownie upadł na kolana, wciągnęła powietrze zaskoczona tym ruchem. Jego słowa były tak...gorzkie. Propozycja spalenia książek wydała jej się być tak absurdalna i nienaturalna, że Szklana Panna przez chwilę nie wiedziała co powiedzieć. Speszyła się mocno i uniosła dłoń do ust, przekonana, że powiedziała coś nie tak.
    Gdy na nią spojrzał, zaczęła szukać w jego twarzy oznak rozbawienia. Może żartował? Może chciał się podroczyć, proponując zniszczenie jego własnych dzieł? Nie dojrzała jednak nic. Pytanie było szczere i nie kryło się za nim ani rozbawienie ani drwina.
    Upadła więc na kolana obok niego i jedynym na co się zdobyła było zbieranie jego książek. Ogarnęła ją panika - jak on mógł zaproponować właśnie coś takiego? Jako zadośćuczynienie? Za co właściwie! Za to że ona sama jest niezdarą i potknęła się na dorobku jego życia?
    Zbierała i dokładnie wycierała okładki. Gdy udało jej się podnieść choć jedną, podała ją szybko właścicielowi rumieniąc się ze wstydu.
    - Nie, to moja wina. Prawie zniszczyłam jedną. - powiedziała spuszczając wzrok. Umilkła na chwilę. Niezręczna sytuacja, Whisper zawsze miała problem w takich chwilach. Gdy podniosła na niego swoje jasne oczy, posłała mu nieśmiały uśmiech.
    - Właściwie to jestem ciekawa co w nich się znajduje. Czy mógłbyś opowiedzieć mi o jednej z nich? - zapytała wskazując szklaną dłonią na jedną z ksiąg - Oczywiście jeśli masz ochotę... - dodała szybko.
    Był na swój sposób piękny. Naturalny. Gdy na niego patrzyła, widziała orli nos, ostry kształt podbródka... Zupełnie jakby wykuto go w kamieniu. Jakby był nieoszlifowanym diamentem, pięknym w swej nieobrobionej formie.
    Turkusowe oko hipnotyzowało a w połączeniu z barwą ciemnej czekolady drugiego, Whisper czuła się tak, jakby nurkowała w gorącej wodzie która co chwilę uderzała ją lodowatymi prądami.
    Prawdę mówiąc miała ogromną ochotę by go dotknąć. Poznała już wiele istot w tej krainie ale jeszcze żadna nie wydawała jej się być tak interesująca.
    Z zamyślenia wyrwał ją komentarz mężczyzny. Musiała zmarszczyć brwi by dokładnie wychwycić sens zdania... I nagle wciągnęła powietrze lekko wystraszona. Rozglądnęła się dookoła i gdy nie zauważyła nikogo, przysunęła się instynktownie do większego i zapewne silniejszego od niej Calibana. Chwyciła go też za rękę swoją szklaną, smukłą dłonią ale nie zarejestrowała tego ruchu, bo szukała dookoła siebie kogoś kto mógł ją śledzić.
    Gdy dojrzała przy drzewie niepasujący do otoczenia jasny kolor, skuliła się i jeszcze bardziej przysunęła do mężczyzny.
    - Nie przyszedł ze mną. - powiedziała cicho - Nie znam go. - dodała ściskając lekko jego dłoń.
     



    Lwie Serce

    Godność: Dagaslani
    Wiek: 106 wiosen
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: Mięso, słońce
    Nie lubi: Słodkiego, niespodzianek, nocy
    Wzrost / waga: 172/58
    Aktualny ubiór: Jakieś wisiorki z kłami zwierząt i nic więcej
    Znaki szczególne: Tatuaż (tribal na prawym ramieniu), złote oczy
    Zawód: Dzikuska na pełen etat
    Pod ręką: Dwa topory,
    Broń: Dwa topory, sztylet
    Stan zdrowia: Rany cięte na karku i plecach opatrzone bandażem
    Dołączyła: 26 Wrz 2016
    Posty: 117
    Wysłany: 10 Luty 2017, 07:59   

    Starała się analizować sytuacje jak tylko mogła ale jej nie szlo.
    Kaki zawsze mówił, dziobiac ją w głowę że najpierw analiza potem działanie i ze ma zakuty łeb.
    Ale to nie prawda. Głowa Lani nie jest w nic zakuta! Ha! Tak. Nawet Kaki się czasem myli. Wtedy kuguar się cieszy niczym młode kocie gdy matka wróci w pożywieniem i może się nażreć.
    Tutaj nie szło jej analizowanie. Wszystko było jakieś pokręcone. Nie takie jak było w lesie.
    Płonące drzewo, suszki które grają, wielki samiec kajający się przed drobną samica, dziwne zaloty, dziwne kręcące się, jaskrawe coś, dziwne reakcje i książki.
    Gdy je dostrzegła w jej żołądku stało się dziwne laskotanie. Chciala je zabrać ze sobą i przeczytać. Może w nich znajdzie odpowiedz jak najskuteczniej rozorać tchawice wielkiemu kradziejowi
    Nie odpuści. Mowy nie ma. To jej teren! Gdzie zawsze jest pełno kotów na przekąski, dobra ziemia, obfitująca w dobre rzeczy. Jak Lani kiedyś podczas deszczu wlazła do takiej cieplej kałuży. Najpierw fajnie fajnie a potem jak cała sierść posklejana i Kaki wrzeszczal.
    Musiala sie wtedy naumieć pralki. I naumiala się! Parę tygodni i juz.
    Siedziała totalnie nieruchomo. No nie licząc wijacego się jak waz, ogona. Muzyka suszków jakby przycichla. Tym lepiej! Uszy ją od tego skowytu bolały. Po co oni robią te muzyke? Skoro boli?
    Kiedyś czytała że muzyka ma być przyjemna. Jak się zapytała kiedyś Kakiego co to przyjemność to powiedział że to ten stan w którym się znajduje gdy rozdziera gardło swojej przekąski.
    A teraz nie czuła przyjemności. Więc to nie mogla być muzyka. Czym w takim razie było?
    Z zamyślenia wydarły ją słowa ludzi. Najpierw do siebie podeszli i zaczęli się nerwowo rozglądać. I wtedy ją zauważono.
    Nie zareagowała od razu. Analiiiza. Tak Kaki. Lani analizuje!
    Samica nie byłaby problemem ale ten samiec... Wielki jak tur. Nie pamięta co to tur ale tak było w książce napisane z dopiskiem że się to mówi jak coś jest duuuuże.
    Podniosła dupsko. Uszy położyła po sobie i zaryczała. Następnie okrazyla ich parę razy, z każdym kolejnym zbliżając się trochę.
    Nie chciała tego przyznać ale nie zbliżała się za bardzo z racji że z jednej strony nowe ciekawi ale nowe też boi.
    Skończyło na tym że stała na ugietych łapach, z głową nisko spuszczoną, jakies 8 metrów od parki.
    _________________
     



    Nieumarły Poeta

    Godność: Caliban Setis
    Wiek: ok. 60 lat, wizualnie 26-27
    Rasa: Baśniopisarz
    Lubi: malarzy, oczy, gorzkie i pikantne smaki
    Nie lubi: Braku hierarchii, lenistwa
    Wzrost / waga: 190 / 85
    Aktualny ubiór: Biała koszula, granatowa kamizelka + spodnie z kompletu, krawat, szary surdut.
    Znaki szczególne: Dwukolorowe włosy i oczy, blizna na twarzy
    Pod ręką: W torbie kilka książek, zeszyt, pisadło i piersiówkę wódki. W kieszeniach trochę pieniędzy i cygara z zapałkami.
    Broń: 3 x noże.
    Dołączył: 03 Lut 2017
    Posty: 30
    Wysłany: 11 Luty 2017, 02:44   

    Wciąż i wciąż się rumieniła. Jakie to było piękne! Na tej bladziutkiej, jasnej skórze, czerwonawe plamy na twarzy wyglądały jak urocze różyczki. Dzięki temu czuł się, jakby jego słowa były pędzlem, a jej policzki obrazem. Kto by pomyślał, że kiedykolwiek dostąpi takiego zaszczytu? Być może przesadzał z metaforą, ale sama myśl go radowała. Choć trzeba przyznać, nie rozumiał czemu tak bardzo peszył młodą kobietę. Widział, że są to reakcje na jego wypowiedzi, ale właściwie dlaczego się rumieniła? Zawstydzał ją, bo... co? Pomyślał, że może pochodziła z jednej z tych rodzin, gdzie opiekunowie zamykają i chronią swoje córki przed jakimkolwiek kontaktem z przeciwną płcią do momentu aż sami znajdą im 'odpowiednich mężów'. By sprawdzić tę teorię, Caliban upewnił się, że ich spojrzenia się spotykają, po czym, niby od niechcenia, poprawił jedną dłonią wiązanie swojego krawata. Właściwie to, trochę go poluzował. Nie zapominając przy tym, by długie palce musnęły jego jabłko adama. Późno już, on cały dzień w garniturze... czuł się usprawiedliwiony. Nie miał pewności, czy ten, bądź co bądź, bardzo drobny gest, w jakikolwiek sposób wpłynie na Whisper, ale umyślił sobie, iż jeśli rzeczywiście peszy ją sam fakt, że przebywa z mężczyzną, to może jeszcze zadowoli jego oczy swoimi uroczymi rumieńcami. Och, liczył na to. Takie małe gierki nigdy nie szkodziły, nawet w sytuacjach, kiedy wyjątkowo musiał się korzyć. A teraz było prościej, skoro najwyraźniej nie tego od niego oczekiwano.
    Kiedy Whisper dała mu do zrozumienia, iż nie domaga się 'zadośćuczynienia', westchnął z ogromną ulgą. Mało tego, nawet wykazała pewne zainteresowanie zbiorem woluminów. W pierwszym odruchu lekko spanikował - jak zawsze, gdy ktoś był dla niego miły. Ale szybko się otrząsnął, traktując to, jako koleją sytuację, gdzie prosi się o jego usługi literackie - wprawdzie tym razem na tym nie dorabiał, ale przecież już nauczył się, że ludzie lubią opowieści. Nie było tak w jego domu, ale na zewnątrz było to normalne. Tylko dzięki temu jest w stanie jeszcze wyżyć.
    Spojrzał więc na wskazaną książkę i uśmiechnął się delikatnie na wspomnienie jej historii i godzin, które mu minęły na czytaniu. Był to zbiór ballad. Jedną z nich obdarzył szczególną sympatią, jako że główna bohaterka miała więcej negatywnych cech niż zalet. W tym aspekcie, czuł, że powinien się z nią utożsamiać.
    - Ta opowiada o pięknej tancereczce - zaczął lekkim, acz wyraźnym głosem, tak jak zawsze gdy zaczynał przemawiać. Lekko zachrypniętym, akcentującym w odpowiednich miejscach, by nie zakradła się monotonia. - Mieszkała na wsi i rozkochała w sobie wszystkich lokalnych młodzieńców. Ale jej serce było z kamienia i za każdym razem, gdy wyznawano jej uczucia, zaśmiewała się okrutnie i jedyne co widzieli, to jej plecy i lniany warkocz. Odchodziła tańcząc. Tańczyła każdego dnia, niepokorna i roześmiana. Wieczorami tylko przestawała i przeglądała się beztrosko w jeziorze. Dumała nad swoją urodą i tak oto próżność zepsuła jej duszę. Jej taniec stawał się coraz bardziej zuchwały, a ludzie ze wsi wydawali jej się nieciekawi. Nie wnosiła nic do ich małego społeczeństwa, a mimo to czuła się od wszystkich lepsza. Piękniejsza i zdolniejsza. Kochała tylko siebie i swoje pląsy. Do momentu, gdy woda w jeziorze zmarszczyła się i odbicie tancerki zastąpiło... och, może ty, panno Whisper, zgadniesz, co się z nią dalej stało? - przerwał, prezentując jej swój łagodny uśmiech. Z rodzaju tych, którymi zachęcał uczniów do pilnego studiowania historii, gdy ją im wykładał.
    Przez ten czas, zdążył już włożyć swój drogocenny zeszyt i niektóre z książek do torby. Dwie jeszcze wciąż leżały luzem.
    Reakcja Whisper na wzmiankę o kolejnej, obecnej tu osobie, zdecydowanie go zaniepokoiła. Wyglądała na wystraszoną. Nie wiedział czy to dlatego, że przed kimś ucieka czy może po prostu nie lubi tłumów. Już miał jedną teorię, że na pewno niezręcznie czuje się wśród mężczyzn. Tak czy inaczej, mogło za chwilę dojść do konfliktu, choć ufał, że się myli. Może po prostu się rozejdą i tyle.
    No, ale wtedy usłyszał ryk i jego nadzieje prysły. Czy to... zwierzę? Zmarszczył brwi, nic nie rozumiejąc. Co za dziwne miejsce na takie dziwne spotkanie. Czy zwierzęta teraz chodzą po miejscach im nie przeznaczonych? Powinny trzymać się swoich brudnych dziupli i nor. Dotyk i pozycja Whisper tylko bardziej podjudzały jego instynkt i nauki służenia, każąc chronić.
    Gdy Lani zaczęła się zbliżać, podjął decyzję, by bardzo powoli podnieść się z kolan. Pociągnął przy tym Whisper, pilnując, by nie opuszczała go zza jego pleców. Ze swoją głęboko zakorzenioną wiarą, że jego egzystencja jest nic nie warta, nie mógł bać się o swoje życie czy choćby zdrowie. Ale był gotów posłużyć za żywą tarczę dla Szklanej Panny, jeśli tylko doszłoby do ataku. Nie znał Whisper, nie była dla niego nikim ważnym, ale... okazała mu tę odrobinę uprzejmości, a on i tak nie zasługiwał na cokolwiek z jej strony. Kimkolwiek była, jej życie na pewno miało większe znaczenie.
    Wyprostował plecy, prezentując tym samym swoje szerokie ramiona i wypiętą klatkę piersiową. Nie zrobił jednak żadnego gwałtownego ruchu, poza uniesieniem wolnej dłoni w stronę Lani. Wierzchem do góry, w zapraszającym, nie agresywnym, geście.
    - Możesz powąchać. Ale nie będziesz gryźć. - Nie liczył, że zostanie zrozumiany. Wiarę pokładał głównie w opanowany ton głos i gesty.
    Nie miał pojęcia czy dobrze robi. W końcu właśnie pozwolił zwierzęciu zbliżyć się do panny Whisper. Ale zamierzał ją cały czas zasłaniać, tak więc mogła zawsze uciec, kiedy to... 'dzikie' zajmie się nim. Tak czy inaczej, przyjął spokojną, acz obronną wobec Whisper, postawę.
    Prawdę mówiąc, nie radowała go perspektywa interakcji ze zwierzęciem. Nie potrafił się dopatrzeć w nich niczego szlachetnego, nawet Dachowce wydawały mu się zbyt barbarzyńskie na życie w społeczeństwie.
    Whisper
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 11 Luty 2017, 12:19   

    Wysłuchała z uwagą opowieści mężczyzny. Mówił w taki sposób, że nie dało się oderwać od niego wzroku. Whisper przez chwilę skupiła się nie na treści historii ale na sposobie w jaki się wyrażał. Nie należał najpewniej do osób które wielbią nad wyraz swój głos bo mówił zwięźle, bez dziwnego, ubarwionego słownictwa, zrozumiale i powoli. Nie znała jak dotąd wielu mówców, ale uznała, że Caliban jest jednym z lepszych.
    Gdy nagle przerwał i zapytał ją o koniec opowieści, zmarszczyła brwi na znak tego, że się zastanawia. Jaki mógł być koniec dla próżnej tancerki?
    - Zobaczyła zamiast pięknej panny, zgorzkniałą staruchę? - zapytała niepewnie. Nie bardzo znała się na bajkach, jej ludzka 'matka' co prawda opowiadała jej kilka (trzy, te same, w kółko) ale w opowieści Calibana nie było ani dziewczynki w czerwonym ubranku i wilka, ani pantofelka zgubionego o północy, ani śpiącej przez wieki piękności.
    Czekała z niecierpliwością na zakończenie historii, nie do końca przekonana do swojej wersji zakończenia. Czy bajki nie powinny kończyć się... szczęśliwie? Z drugiej jednak strony taka wersja niosłaby za sobą przekaz - patrz dalej niż czubek swego nosa.
    Szklana Panna uśmiechnęła się promiennie do stojącego przy niej mężczyzny gdy ten już pozbierał swoje rzeczy. Zastanawiała się czy jego też przygnała tutaj ta muzyka, ale nie zapytała o to. Uznała, że i tak była wystarczającym kłopotem dla niego, prawie zniszczyła mu jego książki!
    - Też kiedyś...byłam tancerką. - powiedziała cicho - Ale to zupełnie inna historia.
    Obserwowała jego gesty. Niewymuszone, płynne a jednak mające w sobie coś przyciągającego. Może zabarwienie...niekoniecznie grzeczne? Wolała jednak nie myśleć o Calibanie w ten sposób. Nie wolno przecież oceniać napotkanej osoby z góry i stawiać ją w wyobraźni tylko w jednej roli. Mężczyzna z pewnością miał swoją własną, głębszą historię. Widziała to po jego oczach w których krył się jakiś wewnętrzny smutek, może strach albo w najlepszym razie dystans.
    Pozycja którą przyjęła (ustawienie się za Calibanem) pozwoliła jej bezpiecznie obserwować to, co nadeszło spod drzewa. Był to kot. Ale nie byle jaki - wielki kot. Mało tego ryknął w ich stronę co oznaczało, że ma złe zamiary.
    Whisper uśmiechnęła się pod nosem gdy wysoki, silny Caliban zakrył ją własnym ciałem - było to bardzo dżentelmeńskie zagranie. Nie znał jej a jednak instynktownie postanowił bronić.
    Odezwał się do kocura spokojnym głosem. Szklana postanowiła jednak podziałać po swojemu.
    Stojąc za nim, objęła go delikatnie w pasie, przytulając mocno do siebie. Głowę wychyliła poza zarys jego sylwetki by widzieć dokładnie przybyłe stworzenie i tak, by ono dojrzało również ją. Whisper skupiła się na moment i użyła mocy.
    Kocisku ukazała się polana, muzyka grajków ustała - zastąpił ją szum traw - a Caliban i przytulająca go Whisper w oczach futrzaka zmienili się w wysokie rośliny o dwóch kolorowych kwiatostanach w miejscu głów, splecione ze sobą.
    Szklana uśmiechnęła się pod nosem mając nadzieję, że w ten sposób uspokoi przybysza. Pochyliła też twarz ku Calibanowi.
    - Widzi nas teraz jako kwiaty. Nie powinien zaatakować. - szepnęła tak, by tylko on mógł ją usłyszeć.
    Ciepło jakie biło od jego ciała było przyjemne, dlatego Whisper postanowiła nie puszczać mężczyzny. Chyba, że ją odtrąci... Wtedy wolnym krokiem, by nie denerwować kocura, stanie obok. Nikt nie powiedział przecież, że kwiaty nie mogą wędrować. W Krainie Luster wszystko jest możliwe!
     



    Lwie Serce

    Godność: Dagaslani
    Wiek: 106 wiosen
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: Mięso, słońce
    Nie lubi: Słodkiego, niespodzianek, nocy
    Wzrost / waga: 172/58
    Aktualny ubiór: Jakieś wisiorki z kłami zwierząt i nic więcej
    Znaki szczególne: Tatuaż (tribal na prawym ramieniu), złote oczy
    Zawód: Dzikuska na pełen etat
    Pod ręką: Dwa topory,
    Broń: Dwa topory, sztylet
    Stan zdrowia: Rany cięte na karku i plecach opatrzone bandażem
    Dołączyła: 26 Wrz 2016
    Posty: 117
    Wysłany: 11 Luty 2017, 15:28   

    atrzymała się i wpatrywała w parkę swoimi złotymi oczyma. Płynne złoto byko w tym momencie lekko wzburzone. Czym? Irytującymi głupikami jakimi są ludzie.
    Obronna postawa była zrozumiała. W końcu pokazała jasno jakie są jej zamiary. Chciala ich przepedzic. W końcu zbliżała się noc. Tu było ciepło i w miarę bezpiecznie. Nie było wrogów.
    Jednak dlaczego chronił samice a nie siebie? Czyżby byli jak te głupie łabędzie czy sępy które łączą się w pary na całe ich życie?
    Dla niej to bylo śmieszne. Po co mieć jednego partnera skoro można mieć wielu. Dlaczego ograniczać się do jednego?
    Chyba ze w celach rozrodczych. Może są tak dopasowani pod względem genetycznym że nie potrzebują innych?
    Tak czy siak dziwnie.
    Jeśli ludzie też tal robią to są jeszcze bardziej dziwni niż myślała na początku.
    Stała jak wryta gdy samiec wyciągnął w jej stronę rękę i mówił coś swoim irytującym głosem. W dodatku śmiał jej mówić co ma robić a co nie! Przecież nie był Kakim! Dlaczego sobie na to pozwolił?
    I nagle para zniknęła a pojawiła się trawa z dwoma wielkimi splecionymi kwiatami.
    Najpierw nie ogarnęła. Gdzie oni się podziali?
    Po chwili zrozumiała. Dwa wielkie kwiaty akurat splecione ze sobą!
    Najpierw parsknęła by po chwili przewrócić się na plecy i roześmiać się całą gębom.
    Straciła przy tym opanowanie przez co PUF!
    Zamienila się w człowieka. Nie robila tego od prawie 20 lat co rozbawiło ją jeszcze bardziej. Leżała na plecach trzymając się za brzuch i śmiejąc się tym swoim chrapliwym głosem.
    Ludzie są tacy dziwni!
    _________________
     



    Nieumarły Poeta

    Godność: Caliban Setis
    Wiek: ok. 60 lat, wizualnie 26-27
    Rasa: Baśniopisarz
    Lubi: malarzy, oczy, gorzkie i pikantne smaki
    Nie lubi: Braku hierarchii, lenistwa
    Wzrost / waga: 190 / 85
    Aktualny ubiór: Biała koszula, granatowa kamizelka + spodnie z kompletu, krawat, szary surdut.
    Znaki szczególne: Dwukolorowe włosy i oczy, blizna na twarzy
    Pod ręką: W torbie kilka książek, zeszyt, pisadło i piersiówkę wódki. W kieszeniach trochę pieniędzy i cygara z zapałkami.
    Broń: 3 x noże.
    Dołączył: 03 Lut 2017
    Posty: 30
    Wysłany: 11 Luty 2017, 23:33   

    Historia z jego książki tak się nie skończyła. Tancereczka i owszem, musiała przyjąć na plecy gorzką lekcję o próżności, ale spotkał ją o wiele okrutniejszy los. Ale nie zamierzał o tym mówić Whisper. Prawdy i kanony tylko zabijają wyobraźnię. A tego nie lubił.
    Gdy wspomniała o swojej przeszłości, przechylił zaciekawiony głowę.
    - Jeśli zechcesz kiedyś o tym opowiedzieć... wysłucham. - Zmrużył oczy, wyobrażając sobie, jak dla odmiany, to ktoś jemu coś opowiada. Ciekawe jakie to uczucie. - Kocham historie. - dodał, wciąż rozmarzonym głosem.
    Po dziwnym zapewnieniu Whisper, dla upewnienia spojrzał na swoją dłoń. Tak na wszelki wypadek, bo być może wyrosły na niej liście? Ale czuł się normalnie. Co więc miała na myśli? Coś w rodzaju hipnozy? Iluzji? Na zwierzęciu! Jakie to zabawne. No ale z drugiej strony... jeśli ludzie ulegali sobie nawzajem, to zwierzęta tym bardziej powinny być podatne na wpływy bardziej ucywilizowanych ras.
    Skinął więc głową w geście uznania ku pannie Whisper. Może tego nie zauważyła, ale on dobrze to zapamięta. Kobieta, która umie nagiąć rzeczywistość do własnych celów? Och, zdecydowanie nie zapomni.
    Kiedy bestia przemieniła się w człekopodobnego skrzywił się z niechęcią. Sam już nie wiedział co jest bardziej dzikie - zwykłe zwierzę czy zwierzę, które wmawia sobie, że może udawać inne rasy. Rasy lepsze od siebie. Ojciec Calibana zawsze gardził Dachowcami i im podobnymi. A syn zawsze musiał słuchać i przyznawać rację ojcu. Czyż nie tak działały rodzinne relacje? Ale jedno Cal musiał przyznać kotołakom - miały piękne oczy. Tak cudownie odbijały światło. Kiedyś przyniósł takie oczy swojej siostrze. Zawsze żałował, że przez swoją nabytą ślepotę nigdy nie mogła docenić tego daru. Ale to go zastanowiło... czy panna Whisper też lubi kocie oczy?
    Tylko, że trudno było dostrzec ślepia Lani, skoro ta się turlała po ziemie i zanosiła rechotem. Jakie to mało eleganckie, pomyślał z zniesmaczeniem. Tarza się po ziemi, tam gdzie jej miejsce. Przynajmniej na tyle ją stać.
    - Jako kwiaty, nasze pyłki chyba mają działania rozweselające - mruknął.
    - Chcesz się pobawić z tym kotem, panno Whisper? Życzysz sobie, bym coś zrobił? Lepiej żeby ugryzł mnie niż ciebie, jeśli się rozdrażni.
    Czytał, że kobiety lubią zwierzęta. Szczególnie koty, bo ponoć odzwierciedlają ich naturę w jakiś sposób. Nie miał nic przeciwko, by robić jako zabawka, jeśli panna Whisper miała takie życzenie. Niech napatrzy swoje oczy, ale nie ryzykuje swojego bezpieczeństwa. Od tego jest tu on, wystarczy go użyć. W jego mniemaniu nie musiał tego tłumaczyć. Hierarchia to coś naturalnego... po prostu się rodzi między ludźmi o różnych charakterach, o różnych stanowiskach. A Caliban miał wyraźnie na sobie wypisane - sługa. Czuł się obrzydliwy, czuł się robakiem, i wiedział, że to dlatego inni go wykorzystują. O wiele łatwiej było od razu się poddać. Był święcie przekonany, że panna Whisper na pewno to widzi. Wszyscy widzą, a więc nie zamierzał z tym walczyć.
    Spojrzał na nią pytająco, oczekując... no cóż, polecenia.
    _________________
    Ale potrzebna dla nas jego służba.
    On ogień pali, on przynosi drzewo,
    Pełni rozkazy. Hej tam! Kalibanie!
    Hej, niewolniku!
    Whisper
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 12 Luty 2017, 12:08   

    Jego nienachalne zapewnienie o tym, że chętnie wysłucha opowieści Szklanej Panny sprawiło, że zrobiło jej się jakoś tak cieplej na sercu. Zazwyczaj nie lubiła o sobie mówić, nie robiła tego zbyt często bo i nie było słuchaczy. A dziś, słuchając streszczenia książki Calibana, historii Tancerki, wspomniała o tym że tańczyła właściwie ot tak. Nie po to by się pochwalić.
    Nie była próżna dlatego w głębi serca miała nadzieję, że jej żywot nie skończy się tak, jak tej Tancerki z bajki Calibana. Ona, Whisper tańczyła dla uciechy innych ale nigdy nie zatraciła się w tym, by zapomnieć że robi to dla innych. Bo jak można zapomnieć upadki i kaleczenie się tylko i wyłącznie po to, by oglądający tłum zawył po raz kolejny śmiechem?
    Caliban nie był przyzwyczajony do iluzji, może nawet pierwszy raz spotykał Iluzjonistę bo gdy wspomniała o kwiatach, spojrzał na swoją dłoń. Zachichotała cicho widząc jego minę - mieszaninę zdziwienia i ulgi, że jednak jego ręka, to tylko ręka a nie gałązka.
    Zachowanie kociska całkowicie zbiło ją z tropu. Zwierz upadł i zaczął krztusić się ze śmiechu a potem...nagle zamienił się w Dachowca. No tak, Dachowca bo miał uszy i ogon. A raczej miała - Whisper zauważyła długie blond włosy i dziewczęcą sylwetkę.
    Chwileczkę. Co miała niby oznaczać ta reakcja? Rozśmieszyła ją iluzja? Niemożliwe by wiedziała, czym był obraz. Była przecież zwierzęciem, zwierzę łatwiej oszukać bo kieruje się instynktem, nie układa w głowie daleko idących planów. Żyje chwilą.
    Szklana puściła mężczyznę i stanęła obok niego. Była niższa, przez co by spojrzeć mu w twarz musiała unieść głowę, ale nie przeszkadzało jej to. Oparła dłoń na biodrze i skrzywiła się obserwując Dachowca. Zdecydowanie nie podobało jej się zachowanie kocicy, w jej zgrabnej iluzji nie było nic śmiesznego. Odpuściła pokazywanie jej obrazów, muzyka wisielców mogła więc na powrót dotrzeć do jej zwierzęcych uszu a sylwetki Szklanej i Calibana na powrót były normalne.
    Ale z drugiej strony lepiej by się śmiała niż szczerzyła te swoje zębiska i gotowała się do skoku. Śmiech był dobrym lekarstwem na trudną sytuację.
    Gdy Caliban zwrócił się do niej mówiąc o pyłkach skinęła głową patrząc na Dachowca z niechęcią. Bądź co bądź, kocica drwiła z jej dzieła, jej iluzji.
    Druga część jego wypowiedzi znowu ją zdziwiła. Dlaczego ten wysoki, duży mężczyzna cały czas przyjmował taką służalczą postawę? Przecież Whisper nie była ani szlachcianką, ani wielką damą by się tak do niej zwracać. Nie znaczyła dla tej Krainy więcej co pojedyncze drzewo w Malinowym Lesie.
    Uśmiechnęła się do niego łagodnie i pokręciła głową.
    - Nie, nie chcę się z nim bawić, choć nie ukrywam, że swoim zachowaniem trochę mnie zaciekawiła. - powiedziała szczerze - I nie ma pan racji. Lepiej by nie ugryzła żadnego z nas. Nie jestem w niczym lepsza od pana, nie mam większej wartości. - uścisnęła delikatnie jego dłoń na potwierdzenie sympatii jaką obdarzyła tego prostego mężczyznę. Był grzeczny, kulturalny... Po prostu polubiła go. Zaimponował jej tym, że stanął w jej obronie, chociaż na dłuższą metę nie podobała jej się postawa sługi jaką przyjmował Caliban. Nie była zadowolona gdy się dziwnie kulił i mówił o sobie jak o narzędziu.
    Przeniosła wzrok na kocicę. Była ubrana tak...nieskromnie! A teraz jeszcze gdy tarzała się po ziemi, jej wdzięki kilka razy prawie zostały wystawione na światło dzienne. No jak tak można!
    Zachowanie i ubiór Dachowca tylko potwierdzały, że była Dzikuską. Pojawiało się pytanie - jaki będzie kolejny ruch Dzikuski?
     



    Lwie Serce

    Godność: Dagaslani
    Wiek: 106 wiosen
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: Mięso, słońce
    Nie lubi: Słodkiego, niespodzianek, nocy
    Wzrost / waga: 172/58
    Aktualny ubiór: Jakieś wisiorki z kłami zwierząt i nic więcej
    Znaki szczególne: Tatuaż (tribal na prawym ramieniu), złote oczy
    Zawód: Dzikuska na pełen etat
    Pod ręką: Dwa topory,
    Broń: Dwa topory, sztylet
    Stan zdrowia: Rany cięte na karku i plecach opatrzone bandażem
    Dołączyła: 26 Wrz 2016
    Posty: 117
    Wysłany: 12 Luty 2017, 19:59   

    Próbowała złapać głębszy wdech ale jej nie szło.
    Jaki bajer! Bajer prawda? Któreś z nich zrobiło wielkie Puf! I uciekli zostawiając po sobie dwa, zrosniete kwiaty!
    To było tak śmieszne! Tak śmieszne! I nagle przestało.
    Kwiaty zaczęły mówić. Dagaslani przestała się raptownie śmiać. Dopiero wtedy spostrzegła że zmieniła swoją postać. To było dość dziwne odkrycie. Tylko raz nieświadomie zmieniła swoją postać, jakies.... 70 lat temu? Może wcześniej? Liczenie własnych lat jej nie wychodziło odkąd skończyła 80. Po co to liczyć skoro i tak nigdy nikt jej o to nie pytał? No bo jak?
    Do puszczy nigdy nikt się nie zapuszczał. I dobrze! Rozerwałaby go na strzępy gdyby przyszedł! To był jej teren... Był... Kiedyś go zabierze. Niech se ten kradziej nie myśli że nie wróci!
    Usiadła rozkojarzona i wpatrywała się w tak! Ruszające i mówiące do siebie kwiaty. To było tak nienaturalne...
    I puf! Nagle zmieniły się w ludzi!
    Jak to możliwe?!
    Skoczyla na cztery łapy i drapnela powietrze syczac. Jednak wyszło to nie tak jak chciała. Przecież była w tej ludzkiej formie!
    Skupiła się i próbowała zmienić ale nie mogła. Była zbyt spanikowana.
    W tej formie nie ma ani tak ostrych i wielkich zębów! Ani pazurów ktorymi moze rozszarpac skórę i flaki!
    Ta forma jest taka, nie silna!
    Złapała swoje dwa, ostre jak diabli toporki, przykucnela na nogach i wpatrywała się groźnie w pare.
    Teraz pewnie będą próbowali to wykorzystać.
    Ale ona się nie da! Mowy nie ma!
    Jej uszy drgaly, przez te okropna muzykę która znowu leciała.
    Ogon strzelał na boki niczym bicz. Nie chciała reagować zbyt impulsownie. Kaki mówił że ma zawsze najpierw ocenić sytuację. I to też starała się robić. Jednak jej myśli były splatane, a plynne zloto w jej oczach jakby pociemnialo.
    _________________
     



    Nieumarły Poeta

    Godność: Caliban Setis
    Wiek: ok. 60 lat, wizualnie 26-27
    Rasa: Baśniopisarz
    Lubi: malarzy, oczy, gorzkie i pikantne smaki
    Nie lubi: Braku hierarchii, lenistwa
    Wzrost / waga: 190 / 85
    Aktualny ubiór: Biała koszula, granatowa kamizelka + spodnie z kompletu, krawat, szary surdut.
    Znaki szczególne: Dwukolorowe włosy i oczy, blizna na twarzy
    Pod ręką: W torbie kilka książek, zeszyt, pisadło i piersiówkę wódki. W kieszeniach trochę pieniędzy i cygara z zapałkami.
    Broń: 3 x noże.
    Dołączył: 03 Lut 2017
    Posty: 30
    Wysłany: 12 Luty 2017, 23:54   

    Oczywiście nie uwierzył Whisper. Jak mógłby? Nie da się zburzyć fundamentów czyjegoś życia za pomocą kilku zdań. Nawet Caliban nie był naiwny, by sądzić, że słowa mogą mieć taką moc. Ale mimo wszystko podobało mu się, że nowa poznana kobieta jest taka miła. Nieświadoma życia, owszem, ale dobra duszyczka. Nie mógł jej potępić i na pewno nie zamierzał jej tu zostawić samej. Choć trzeba przyznać, że było mu poniekąd przykro, iż odrzuciła jego ofertę. Służenie to było całe jego jestestwo, naprawdę nie miał nic więcej do zaoferowania. Poczuł się niepotrzebny, a bardzo tego nie lubił. Nagle obudziła się w nim ochota na drinka, jak zawsze, gdy był samotny. Ale nie śmiał teraz pić; grzecznie zaczeka aż przyjdzie pora, gdzie wszyscy odejdą, a on ruszy do swojego obskurnego pokoju, w którego zaciszu nie omieszka się zamknąć.
    Nie wspomniał jednak ani słowem o swoich emocjach. To było egoistyczne, a jemu nie wolno być samolubnym. Skinął więc tylko głową i uśmiechnął się smutno w odpowiedzi na pocieszający dotyk Szklanej Panny.
    Zachowanie Dachowca aż tak bardzo go nie dziwiło. Był przyzwyczajony do zmiennych nastrojów baśniopisarzy w swoim domu i rodzinnym otoczeniu. Jednakowoż dzikość stworzenia poniekąd go nużyła. I co teraz mieli zrobić? Och, gdyby tylko miał kocimiętkę. Był pewien, że najbardziej prozaiczne rozwiązanie załatwiło sprawę z tym uosobieniem prymitywności.
    Zrobił jeden krok ku Lani, nie ważąc nawet czy to ją sprowokuje czy nie. Bo jaką to robiło różnicę? Jemu niewielką.
    - Umiesz mówić? Używać słów? Rozumiesz, żeby się porozumieć. R o z m o w a. Potrafisz? Jeśli tak, to skończmy ten teatrzyk i powiedz wreszcie czego chcesz. - Gdy to powiedział przypomniał sobie, jak bardzo suszyło mu gardło i wpadł na pewien pomysł. Złośliwy pomysł, ale nie czuł wyrzutów sumienia. - Może chcesz wody? Mam tu trochę...
    Ostrożnie i powoli pogrzebał w torbie i wyciągnął srebrną piersiówkę. Nalał odrobinę do nakrętki, która robiła za kieliszek. Nie zamierzał jej dawać całej piersiówki, nie zdziwiłby się bowiem, gdyby dzikuska wylała jego 'prezent'.
    - Może dziwnie pachnieć, bo już długo była w torbie - dodał, jednocześnie zastanawiając się czy Dachowiec mógł mieć wcześniej do czynienia z wódką, którą właśnie jej proponował.
    Położył prowizoryczny kieliszek na ziemi pomiędzy sobą i Lani, po czym odsunął się. Machnął ręką w stronę naczynia, sygnalizując 'proszę, twoje'. Pomyślał, że język ciała może być dla Lani bardziej zrozumiały niż słowa, nawet jeśli była w stanie opanować podstawy używania cywilizowanej mowy.
    _________________
    Ale potrzebna dla nas jego służba.
    On ogień pali, on przynosi drzewo,
    Pełni rozkazy. Hej tam! Kalibanie!
    Hej, niewolniku!
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,17 sekundy. Zapytań do SQL: 9