Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Zachowanie Dachowca diametralnie się zmieniło, kiedy Whisper zniosła iluzję. Nie było to z resztą niczym dziwnym. Dziewczyna zaczęła na powrót warczeć i...no cóż, zachowywać się jak Dzikuska. Czyżby nie była udomowiona? Whisper nie miała jakiś uprzedzeń co do tej rasy, ale wiedziała, że niektóre egzemplarze potrafią być półdzikie. Ten, będący teraz przed nimi najwyraźniej był całkowicie dziki, nieprzystosowany do życia wśród istot cywilizowanych. Bo jak inaczej wyjaśnić to aspołeczne zachowanie? Warkot, szczerzenie zębów - które nota bene były już mniejsze, niż w zwierzęcej postaci.
Sięgnęła jednak po toporki. Czyli umiała walczyć bronią, tylko pytanie skąd? Czy jej nauczyciel nie nauczył jej jak dostosować się do cywilizacji Krainy Luster?
Whisper patrzyła na kocicę uważnie, nie chcąc w razie czego przeoczyć jej ataku. Nie próbowała już iluzji - skoro Dachowiec wiedział, że Szklana dysponuje taką mocą, nie da się nabrać na sztuczkę drugi raz.
Zachowanie Calibana było nieco dziwne. Wydawał się być zawiedziony, że Whisper nie kazała mu niczego zrobić. Czyżby aż tak lubił polecenia? Możliwe, chociaż ta poza sługi nieco ją drażniła. Niewolnictwo już dawno przecież było zniesione... No chyba, że był uczony takich zachowań od małego. Tak jak ona tańca...
Patrzyła jak mężczyzna wyciąga piersiówkę i uśmiechnęła się pod nosem. Poda jej wódkę? Ha! Więc umiał się bawić!
Przeniosła wzrok na kocicę, ciekawa tego co zrobi. Czy zaufa napotkanym istotom, czy dalej będzie zachowywała się jak zwierzę. Caliban próbował też nawiązać rozmowę. Szczerze wątpiła by Dzikuska potrafiła rozmawiać. Mówić może tak, ale czy umiała sklecić jakieś logiczne zdanie?
Whisper stała obok Calibana z rękoma na widoku. Starała się nie prowokować Dachowca, skoro zachowywał się jak zwierzę, nie będzie miał oporów by skoczyć i ugodzić ją jednym z toporków. A śmierć z ręki niecywilizowanej istoty jakoś wydawała jej się być mało ciekawą opcją.
Wiatr poruszył jej białymi włosami przez co srebrzyste pasemka zamigotały w świetle zachodzącego słońca. Podmuch przyniósł ze sobą jej zapach - ziemisty smród futra. Szklana zmarszczyła lekko nos, ale mieszkając w lesie przyzwyczaiła się do leśnych zapachów. Nigdy co prawda pod jej dom nie przybył kuguar... Ale wiatr niósł wiele zapachów, niekoniecznie miłych dla nosa.
Godność: Dagaslani Wiek: 106 wiosen Rasa: Dachowiec Lubi: Mięso, słońce Nie lubi: Słodkiego, niespodzianek, nocy Wzrost / waga: 172/58 Aktualny ubiór: Jakieś wisiorki z kłami zwierząt i nic więcej Znaki szczególne: Tatuaż (tribal na prawym ramieniu), złote oczy Zawód: Dzikuska na pełen etat Pod ręką: Dwa topory, Broń: Dwa topory, sztylet Stan zdrowia: Rany cięte na karku i plecach opatrzone bandażem
Dołączyła: 26 Wrz 2016 Posty: 117
Wysłany: 15 Luty 2017, 18:04
Samiec do niej podszedł o krok. O krok za blisko. Jej umysł i serce zalała złość. Czerwona wściekłość. Uważał ją za słaba. Znowu ktoś chciał zgarnąć jej strefę! I to kto taki? Wysoka, śmierdząca tyczka zwana samcem człowieka!
Jak ktoś jego pokroju śmiał się do niej zbliżyć? Do niej! Królowej puszczy czterech pór roku! Najsilniejszego drapieżnika na tamtych terenach.
Wręcz czuła jak rany na jej karku i plecach pulsuja. I tak musiało być z racji że poczuła jak krew ścieka jej wzdłuż pleców. Nie zwracała teraz na to uwagi. Gdyby była w postaci kuguara to jak nic jej sierść byłaby zjeżona.
W dodatku miał ją za idiotke. Naprawdę sądził że wypije to co jej podał? Naprawdę sądził że się nabierze? Woda a to co jej podał za nią się różniły. Naprawdę myślał że ktoś taki jak ona się nie pozna? Cokolwiek to było nie mogło być niczym fajnym skoro chciał jej to podać. Pewnie była to ta cała trutka. Wypijesz i umrzesz. Ludzie są paskudni. Jej oczy pociemniały raptownie do koloru ciemnego bursztynu. Skoczyła na mężczyznę i przygniotła go swoim ciałem tak że leżał teraz pod nią a jej cholernie ostry toporek leżał na jego szyi. Żyłka na jej smukłej szyi pulsowała.
- Wyobraź sobie prymitywie że potrafię. Wy. Wielcy śmierdzący ludzie uważacie się zawsze za lepszych. Potraficie tylko rządzić, niszczyć i plugawić wszystko czego się tkniecie - splunęła w bok patrząc na samca z nienawiścią. Nie wypowiedziała tyle słów jednego dnia chyba od 80 lat. Aż ją język boli. Zmarszczyla nos i odskoczyła od brzydkiego samca. Wnerwiał ją. Bardzo. Napuszony bubel!
Samica była ińsza.
Gdy Lani siedziała kawałek od nich ta stała i nic nie robiła. Dachowiec widziała że ma napięte mięśnie i pewnie zareaguje jeśli Lani zrobi coś za dużo. Ludzie są dziwni. Ale miała takie fajne włosy. Lani patrzyła na nie jak urzekona. Urzewistniona? Ukrzewizna? URZECZONA. Lani Ty babolu.
Były takie jasne i jakby płynne. Miała ochotę ich dotknąć. Tak bardzo.
- Jak ty to robisz? Ładne są. Ale w lesie zbyt widoczne - nadal była gotowa zaatakować. Jednak z tego co czytała o ludziach to głównie gadają. Wiec skoro wygląda teraz jak oni i gada to przestaną traktować ją jak idiotke?
Godność: Caliban Setis Wiek: ok. 60 lat, wizualnie 26-27 Rasa: Baśniopisarz Lubi: malarzy, oczy, gorzkie i pikantne smaki Nie lubi: Braku hierarchii, lenistwa Wzrost / waga: 190 / 85 Aktualny ubiór: Biała koszula, granatowa kamizelka + spodnie z kompletu, krawat, szary surdut. Znaki szczególne: Dwukolorowe włosy i oczy, blizna na twarzy Pod ręką: W torbie kilka książek, zeszyt, pisadło i piersiówkę wódki. W kieszeniach trochę pieniędzy i cygara z zapałkami. Broń: 3 x noże.
Dołączył: 03 Lut 2017 Posty: 30
Wysłany: 16 Luty 2017, 00:46
Naprawdę był ciekawy w jaki sposób zachowują się pijane zwierzęta. Jak w ogóle reagują na alkohol. Dlatego był nieco zawiedziony, że jego psikus się nie udał. No ale trudno. Więcej wódki dla niego na potem!
Wydał z siebie okrzyk zaskoczenia, kiedy mała bestyjka nagle na niego skoczyła. Była zbyt szybka, by choćby próbował odzyskać balans, więc w efekcie doświadczył niezbyt przyjemnego spotkania z ziemią. Poczuł ból w plecach, ale bardziej niż tym, zainteresował się siedzącą na nim Lani. I jej groźbami. A przynajmniej jedną groźbą w postaci toporka na jego gardle. Nie wyobrażał sobie skutków, jakie może to przynieść, ale myślał o tym, ile to już czasu minęło, od kiedy ostatnim razem znajdował się w podobnej sytuacji. Kiedyś ktoś trzymał w swoich rękach życie Calibana. Ale czy ta niewychowana dziewczyna rzeczywiście miała takie prawo? Czy po prostu próbowała mu udowodnić, że potrafi gryźć, jeśli zechce, ale tak naprawdę potrzebuje barbarzyńskiej agresji, by to potwierdzić? Mistrzowie Cala nie używali siły, by mu coś 'udowodnić'. Używali jej tylko, jako kary, albo gdy wewnętrzne potrzeby tego się domagały. Ból i groźby były jedynie narzędziami, bądź wysublimowanymi zachciankami. Lani zaś... kompletnie się do tego nie umywała.
Ale musiał przyznać, że zaskoczyła go, kiedy przemówiła. Spodziewał się co najwyżej pojedynczych i wyszczekanych słówek. Jednak jej głos niespodzianką był żadną. Słychać, że był nienawykły do mówienia i dźwięk ten wręcz drażnił uszy Calibana. Zresztą, cała dzika natura Lani godziła w jego poczucie estetyki.
Ponadto, swoimi słowami, o niby to podniosłym znaczeniu, tylko go rozbawiła. Kompletnie nie miała pojęcia o ludzkiej naturze. Lepsi? Owszem. Nawet Cal był lepszy od takiego dzikusa. Rządzić? Jak najbardziej, hierarchia budowała ten świat. Ci, którzy walczą z porządkiem, są głupcami, nie mają pojęcia do czego może doprowadzić anarchia. Że anarchia w ogóle nie ma prawa bytu. Niszczyć? Czasami tak trzeba, ale to po to, by stworzyć coś jeszcze piękniejszego lub po prostu lepszego. No, a z plugawieniem... cóż, wiele razy słyszał, że to on sam plugawi innych. Przez to właśnie wyrzucono go z domu. Miał jednak wrażenie, że Kocica nie to miała na myśli, bo inaczej czemu tak by ją to gorszyło? Aż tak kochała pierwotność i nieokrzesanie? Głupia, mała istotka.
Długo to mu nie groziła. Nawet nie musiał nic robić, by z niego zeskoczyła. Doprawdy, to gdzie był cel w jej akcjach? Kolejny powód, którym Dachowiec sama siebie wykpiła.
Uniósł się do pozycji siedzącej i obserwował dalej sytuację, upewniając się czy przypadkiem Lani nie zaatakuje następnie Whisper. Ale było coś w spojrzeniu Dzikiej, co go rozluźniło. Nie zanosiło się, żeby bez sprowokowania zrobiła coś nieodpowiedniego. Dlatego z kolejną dozą rozbawienia i jednocześnie zgorszenia, słuchał o czym mówiła. W pierwszej chwili nie wiedział o co jej chodzi, bo myślał o iluzji Whisper i kwiatach, które ponoć pokazała. Dopiero gdy sam zawiesił wzrok na tym, jak wiatr poniósł do tańca włosy Szklanej Panny, zorientował się w czym rzecz. Oooch. Rzeczywiście wyglądały pięknie. Tak dobrze pasowały do jej oczu, były dlań idealnym obramowaniem! Sam również miał ochotę ich dotknąć - włosów, oczu, twarzy...
W pewnym momencie jednak przestało mu się podobać, jak Lani wpatrywała się w Whisper. Zbyt intensywnie.
- Nie dotykaj kobiety. - Zawarczał krótką komendę, tym razem nie popełniając tego samego błędu, co wcześniej, i posilił się swoją mocą hipnozy głosem.
Po fakcie już zdał sobie sprawę, że mógł zabrzmieć nieco zbyt zaborczo, więc przywołał się do porządku, na powrót stając się opanowany. Nie żałował jednak, w swoim poczuciu sumienia robił tylko, co uznawał za słuszne. Chronił. I to kogoś lepszego od siebie. Przypomniał sobie niedawne słowa Whisper, o tym jak są sobie równi. Ale to właśnie jej piękno oczarowało dzikiego Dachowca, a nie jego usilne starania. Wystarczyło jej poświęcić uwagę, by jedynie swoją obecnością zdziałała cuda.
- Panna... - Chciał coś powiedzieć, ale urwał na moment. Jak powinien się zwracać do Szklanej Panny? Dała mu jasno do zrozumienia, że nie życzy sobie, by ją wynoszono na piedestał, więc musiał uszanować jej skromność. Czy tytułowanie ją obraża? - Czy mogę zwracać się po imieniu?
Swoje pytanie skierował do Whisper, ale dalej, czy zgodę uzyskał czy nie, zwraca się do Lani:
- Jest piękna. - Tutaj machnął dłonią, wskazując na Whisper. - Nie rządzi, dzisiaj mi to pokazała. Nie niszczy, bo zamiast po broń, sięga po kwiaty. Nie plugawi, bo nawet ty się nią zauroczyłaś, Kocico. A już zdecydowanie nie śmierdzi. Więc może chociaż dla niej zmienisz zdanie o niektórych ludziach, hm?
Whisper [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 16 Luty 2017, 14:07
Gdy kocica skoczyła na Calibana, Whisper krzyknęła urywanie. Absolutnie nie spodziewała się tak szybkiego ataku, przecież nawet zwierzęta do samego końca ostrzegały, nie rzucały się na większych bez wcześniejszego zaznaczenia do czego się szykują. A kobieta była już, no właśnie, kobietą! Może i Dachowcem, ale przecież cywilizowani się tak na siebie nie rzucają.
Zrobił krok ku tyłowi i już zamierzała sięgnąć po sztylet gdy tamta przemówiła. Szklana stanęła jak wryta. I nie dlatego, że kocica w słowach obrażała zarówno Calibana jak i wszystkich humanoidalnych. Dlatego, że wbrew temu jak wyglądała i jak się zachowywała, jej sposób mówienia był całkiem zwyczajny. Nie różnił się niczym od mowy cywilizowanego Dachowca, oczywiście nie licząc obelg.
Splunięcie też było typowo ludzkim zachowaniem. Zwierzęta nie plują na znak pogardy...
Gdy kotka odskoczyła, Whisper przypadła do Calibana i pomogła mu wstać. Może tego nie potrzebował, ale ona uznała, że lepiej pomóc niż się tylko przyglądać.
Gdy na powrót wróciła do pozycji stojącej, zauważyła, że Dachowiec przygląda się jej intensywnie. Szklana przez chwilę pomyślała, że może ma coś na twarzy albo po prostu Dzikuska wybrała ją sobie na posiłek... Ale potem zauważyła, że kobieta wodzi spojrzeniem za srebrzystymi pasemkami poruszanymi przez wiatr. Whisper założyła kosmyk na ucho, nieco zakłopotana.
Krótki zwrot Calibana który najwyraźniej również zauważył zbyt intensywne wpatrywanie się kocicy, sprawił, że Whisper uśmiechnęła się łagodnie i położyła mężczyźnie rękę na ramieniu w geście sympatii. Zaimponował jej, że jako wyższy i ogólnie większy, przyjął rolę obrońcy. Białowłosa niekoniecznie tego potrzebowała bo potrafiła sobie poradzić nawet w trudnych sytuacjach, ale i tak Caliban w jej oczach dużo zyskał.
A bezpośrednie pytanie i komentarz kocicy sprawiły, że Whisper nieco się rozluźniła. Może właśnie to była ich karta przetargowa? Błyskotki, które mogą zainteresować zwierzaka.
Uśmiechnęła się przyjaźnie do Dachowca, zmieniając taktykę.
- Ja nic nie robię. Już takie są. - powiedziała przeciągając dłonią po paśmie włosów - Nie używam żadnej magii czy sztuczek. Jestem Szklaną Panną, taki już mój urok. - dodała, zapewniając, że nie pomaga sobie czarami - Dziękuję za komplement. Twoje też są bardzo ładne. W kolorze słońca. - posłała kobiecie uśmiech.
Gdy Caliban zapytał o możliwość zwracania się po imieniu, skinęła głową, że się zgadza. Jego kolejne słowa sprawiły, że na jej bladej twarzy pojawił się rumieniec. Kolejna osoba stwierdza, że jest piękna? Ojej, tyle komplementów jednego dnia! Whisper musi uważać bo jeszcze się przyzwyczai!
Postanowiła, że nie pozostanie dłużna.
- A on? Wystraszyłaś nas, dlatego stanął w mej obronie. Jednakże nie sięgnął po broń, gdy skoczyłaś pozostał bierny. Nie wykazał agresywnego zachowania, choć przecież mógł. - powiedziała łagodnym głosem - Jest odważny, mężny i rozsądny ale też łagodny. Może to powinno wystarczyć, byś nie musiała się nas obawiać?
Godność: Dagaslani Wiek: 106 wiosen Rasa: Dachowiec Lubi: Mięso, słońce Nie lubi: Słodkiego, niespodzianek, nocy Wzrost / waga: 172/58 Aktualny ubiór: Jakieś wisiorki z kłami zwierząt i nic więcej Znaki szczególne: Tatuaż (tribal na prawym ramieniu), złote oczy Zawód: Dzikuska na pełen etat Pod ręką: Dwa topory, Broń: Dwa topory, sztylet Stan zdrowia: Rany cięte na karku i plecach opatrzone bandażem
Dołączyła: 26 Wrz 2016 Posty: 117
Wysłany: 16 Luty 2017, 16:33
Samica sama w sobie była zwykła i nie była dla niej żadną konkurencją ani niczym w ten gust.
Tylko te jej włosy. Wyglądały jak srebrne glony w jeziorze. Te taki małe co się tak wiją. Albo jak antenki u ślimaków.
Fajnie byłoby jej je wyrwać i zaczepic na toporkach. Wtedy też by tak fajnie falowały. Tak magicznie...
Zdenerwowało ją to co powiedział samiec. Wraz z jego słowami jej umysł jakby się scisnal i zaswedzial. Naprawdę!
Swedzial ją mózg. Chciała się w niego podrapac ale się przecież nie da. Przecież se czaszki nie rozlupie. To byłoby głupie.
Nie znosiła rozkazów. A już tym bardziej rozkazów od śmierdzących ludzi. Którzy wycinali jej piękne drzewa by mieć ciepło. Slabeusze jedne.
Nie wiedziała co mężczyzna rozumie przez piękno. Dla niej samica wyglądała jak każda inna. Z wyjątkiem tych jej włosów. Każda samica wygladala prawie tak samo. Mialy wabic samców. Im lepiej wygladaly tym lepsi sie zlatywali. By miec silne i zdrowe potomstwo.
Nuda!
Lani nigdy nie ogarniala jak można się tak udupic. Wychowanie mlodych jest ciężkie i nudne. A młode są takie głupie..
Gdy usłyszała jak samiec mówi o jakimś zauroczeniu znowu się roześmiała. Że niby Lani czuje pociąg do srebrno włosej?
- No chyba kpisz. Wygląda jak każda inna. Ma tylko włosy czarownicy. Būḍida!- nie lubila mówić w języku ludzi. Byl dziwny. Język lasu był latwiejszy. I Ci durni ludzie go nie znali. Ani samiec ani samica nie mogli wiedzieć że Lani powiedziała : Splon.
Czytała bowiem kiedyś ze czarownice były piekne i mamily. Mialy moce i palono je na stosie. A ta tutaj Wasper czy jak jej tam rzuciła urok na jej własne oczy! Na oczy Lani!
Jakby jednak nie było, fajnie się jej zrobiło gdy samica powiedziała iż Lani ma słoneczne włosy. Choć nie rozumiała co to znaczy. W końcu słońce to wielka kula gazu dająca ciepło. A jej włosy takie nie są. Jednak Lani lubila słońce. Lubiła leżeć na gałęzi drzewa, czując jego promienie na swoim futrze.
Obawia... Ze niby Lani się ich boi?? Dobre sobie! Jej oczy znowu pociemniały. Zmarszczyla nos i zasyczala.
Ci ludzie na za dużo sobie pozwalają!
- Nie obchodzi mnie kim i jacy jesteście. Twój samiec jest zwykłą omega. Coo. Ktoś Ci zrobił kuku? Zionie od Ciebie poniżeniem człowieku. Ludzie to dziwna rasa. Jesteście skomplikowani. Utrudniacie sobie i innym życie. - prychnela, krzywiac się. Naprawdę nigdy nie zrozumie ich toku myślenia.
Godność: Caliban Setis Wiek: ok. 60 lat, wizualnie 26-27 Rasa: Baśniopisarz Lubi: malarzy, oczy, gorzkie i pikantne smaki Nie lubi: Braku hierarchii, lenistwa Wzrost / waga: 190 / 85 Aktualny ubiór: Biała koszula, granatowa kamizelka + spodnie z kompletu, krawat, szary surdut. Znaki szczególne: Dwukolorowe włosy i oczy, blizna na twarzy Pod ręką: W torbie kilka książek, zeszyt, pisadło i piersiówkę wódki. W kieszeniach trochę pieniędzy i cygara z zapałkami. Broń: 3 x noże.
Dołączył: 03 Lut 2017 Posty: 30
Wysłany: 17 Luty 2017, 01:00
Z zaskoczeniem zorientował się, że Whisper pomaga mu wstać. Zaniepokoił się nawet, że jeśli dalej tak pójdzie, to całkiem przyzwyczai się do tych gestów uprzejmości. Ale nie odmawiał. Whisper zdawała się zachowywać naturalnie, toteż uznał, że nie powinien protestować, a więc przyjął jej pomoc i serdecznie podziękował.
Ależ był z siebie dumny, kiedy otrzymał wdzięczność Whisper za wstawienie się za nią. Jego starania zostały docenione, a to najlepsza nagroda, jaką mógł otrzymać.
Uśmiechał się delikatnie, gdy słuchał wszystkiego, co Szklana mówiła. Była taka delikatna i szczera. Caliban umiał docenić piękno w słowach i czuł to rozkoszne uczucie, tak jak zawsze, gdy mógł bezkarnie obserwować kogoś, kto mu imponował. Whisper wydawała mu się białą lilią, delikatną i czystą, tak cudownie naturalną. Nawet w dzikim Dachowcu potrafiła dostrzec coś pozytywnego. On nie był nikim tak dobrym, nawet w połowie. Zerknął na włosy Lani, ale jedyne, co spostrzegł, to brudne kłaki. Aż poczuł swędzenie w dłoniach, albowiem zapragnął nagle wrzucić Kocicę do bani z wodą i porządnie ją wyszorować. Tak długo, aż wreszcie byłaby godna pokazywania się przed szanowanymi osobami. Zdawał sobie jednak sprawę, że to niemożliwe, toteż musiał przełknąć rozczarowanie.
Wyglądało na to, że dzikuska w dalszym ciągu próbowała go obrazić, ale doprawdy nie widział powodu, by czuć urazy. Powiedziała to tak, jakby sugerowała, że Caliban przeżył traumę. Otóż on sam wcale tak nie uważał, absolutnie nigdy nie pomyślał o sobie, jako o 'ofierze'. (Pranie mózgu pierwszej klasy!) Wiedział, ze Kocica po prostu go nie zrozumie, więc nawet nie był pewien czy warto sobie strzępić język w odpowiedzi. Z drugiej strony, Whisper mogłaby tego nie aprobować, w końcu zdawało jej się podobać, kiedy wychodził z własną inicjatywą.
- Nie potrzebna mi duma i złudne uczucie władzy, jeśli wiem, że moja służba ma cel. Gdy nie musisz walczyć o przetrwanie z bestiami - tutaj rzucił Lani sugestywne spojrzenie, nie szczędząc na kpiącym grymasie - życie nabiera większego znaczenia. Mamy wyjątkową umiejętność do wybierania swoich własnych talentów i eksploatowania ich do maksimum. Kto wie? Może ty byłabyś sławnym na całą Krainę naukowcem, gdybyś tylko urodziła się w odpowiednich warunkach.
Między wierszami nie szczędził zniewagi, dość wymownie dając do zrozumienia intonacją głosu i spojrzeniem, że 'odpowiednie warunki', na pewno nie były dziczą, z której bez wątpienia pochodziła Lani.
- Chociaż czasami dobre pochodzenie może być zniewagą dla wartościowych członków rodziny... - dodał o wiele ciszej, niefortunnie oddając się zamyśleniu o swojej własnej przeszłości i jaki ogromny ,,smutek" przyniósł swojemu ojcu, jako iż nie był w stanie spełnić jego oczekiwań. Prawdę mówiąc nie chciał nadawać tej myśli głosu, ale czasami gdy zaczynał mówić... cóż, w jego przypadku słowa często żyły swoim własnym życiem, czy mu się to podobało czy nie.
Whisper [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 18 Luty 2017, 17:01
Szklaną zaczynało powoli drażnić, że Kocica zwraca się do nich jakby sama była lepsza. Tylko w czym? Sama tyle mówiła o wywyższaniu się ludzi a robiła dokładnie to samo. Stawiała się na pozycji 'tej silniejszej'. Niby się nie obawiała, a całą sobą pokazywała coś zupełnie innego. To napięte ciało, gotowe do skoku, bijący na boki ogon i wyszczerzone zębiska...
Caliban imponował Whisper też spokojem. Był jak skała - niewzruszony obelgami, stateczny i poważny. Szklana natomiast zaczynała powoli gotować się we wnętrzu, chociaż bardzo starała się tego po sobie nie pokazywać.
Kolejną wypowiedzią udowodniła tylko jak mało wie o cywilizowanym świecie. Omega? Czuć poniżeniem? Co to w ogóle za zwroty?
Whisper zmarszczyła brew. Caliban odpowiedział na zaczepkę w bardzo kulturalny sposób, Szklana wysłuchała do końca co miał do powiedzenia i nie przerywała mu. Ciekawe czy Dzikuska załapie, że właśnie to ona została poniżona.
- Przede wszystkim, to nie 'mój samiec'. - powiedziała - W cywilizowanym świecie, do którego jak próbujesz udowodnić nie należysz, nie ma zwrotu którego użyłaś. I już właśnie w tym jesteśmy od ciebie lepsi, Kociczko. Dobieramy sobie jednego partnera, ale nie traktujemy jak własność. Nie oznaczamy też terytorium obszczywaniem, bo cały świat należy do nas. Cały. Dlatego nie udowadniamy nikomu, jak silni jesteśmy. - uśmiechnęła się, ale w jej miłym uśmiechu można było dojrzeć kpinę. Czas zagrać mocniejszymi kartami.
Patrzyła Dzikusce w oczy, wytrzymując ewentualny gniewny grymas na jej twarzy.
- Mówisz, że jest Omegą? - wskazała na Calibana - Jesteś dzieckiem dziczy, powinnaś więc wiedzieć jak ważną rolę spełniają w stadach Omegi. Nawet ja to wiem. Cywilizowana Szklana Istota, nie mająca nic wspólnego z leśnym światem. - wzruszyła ramionami po czym jej uśmiech zmienił się w złośliwy - I widzisz? Kolejna przewaga. Wychodzi na to, że my, cywilizowani, wiemy więcej o świecie zwierząt niż sam jego przedstawiciel. - podeszła do mężczyzny i złapała go pod ramię, kładąc mu głowę na ramieniu - Jesteśmy lepsi? Tak, tu masz rację. Bo choć nie sięgamy od razu po broń, jesteśmy silniejsi. Silniejsi o wiedzę nabytą, lata nauki i poznawanie tego co nas otacza. Powiedz mi, Kociczko, ile ty wiesz o ludziach? Jesteśmy skomplikowani, mówisz? Za to wy, zwierzęta, jesteście aż do znudzenia proste. - uśmiechnęła się słodko.
Czy Lani odbierze to jako wyzwanie? Jeśli rzuci się na Whisper, tylko potwierdzi, że mimo iż wyszła z dziczy, nadal pozostaje Dzikuską w każdym calu. Cywilizowani sięgają najpierw po słowa, dopiero potem po inny oręż. Czy Dachowiec okaże się być jednak choć w małym stopniu ucywilizowana?
Whisper stała oparta o Calibana, wytrzymując spojrzenie Kocicy. Chciała, to ma. Whisper też umie pokazać pazurki. Może nie tak pierwotne i naturalne jak u kota, ale równie ostre bo ze szkła.
Czując ciepło mężczyzny, była pewniejsza. W razie potrzeby odepchnie go w tył i przyjmie pierwszy cios Dzikuski. Potrafi sama się uleczyć, dlatego zaatakowana da mężczyźnie czas na zadanie ataku gdy tamta będzie zajęta Szklaną. Poświęcenie? Może tak. Caliban już pokazał jak jest wartościowy. Udowodnił, że znaczy więcej.
Może to spotkanie wcale nie było przypadkiem?
Godność: Dagaslani Wiek: 106 wiosen Rasa: Dachowiec Lubi: Mięso, słońce Nie lubi: Słodkiego, niespodzianek, nocy Wzrost / waga: 172/58 Aktualny ubiór: Jakieś wisiorki z kłami zwierząt i nic więcej Znaki szczególne: Tatuaż (tribal na prawym ramieniu), złote oczy Zawód: Dzikuska na pełen etat Pod ręką: Dwa topory, Broń: Dwa topory, sztylet Stan zdrowia: Rany cięte na karku i plecach opatrzone bandażem
Dołączyła: 26 Wrz 2016 Posty: 117
Wysłany: 18 Luty 2017, 19:58
Jak służenie może sprawiać satysfakcję? Czuła coraz większe obrzydzenie osobą wielkiego samca. Był tak ohydnie oślizgły... Niczym zmija co syczy Ci do ucha o poranku. Z drugiej strony nudzili ją i to tak bardzo...
Te ich wywody które miały poświadczyć temu ze są jedynymi panami świata... Jasne. Biorąc wszystko siłą każdy ośmieli się zwac panem tego. Panem świata jednak jest Talli prakr̥ti. Nikt inny prócz niej nie ma prawa zwac się panem wszystkiego co ich otacza. A już tym bardziej ktoś tak plugawy jak ta dwójka. Te ich pnącza wręcz macaly ich nazwajem. Mogła wręcz je dostrzec. Pnącza samicy owijajace się ciasno wokół samca jak i w druga stronę. Pnącza zabierające wolność i łączące na zawsze. Nie mogła ogarnąć jak ta dwójka może być tak spokojna. Te więzi są tym co u ludzi jest najgorsze. Podobne pnącza są u pingwinów czy sępów. Też się wiążą na zawsze. Ohyda.
Te sugestywne docinki ze strony Omegi nic jej nie robiły. Jak mogła brać pod uwagę cokolwiek na poważnie co wypłynęło z jego jadowitych ust? Jeśli myślał ze życie w dziczy jest czymś złym to mało wiedział. Ten szczyl zaczął działać jej na nerwy.
- Na co komu sława człowieczku? Wyjaśnij mi w czym gorsza jest wolność od życia w miejskiej dzungli? W czym gorsze jest życie na własną łapę, dbanie o samą siebie. To że jestem wolna i nikt mnie do niczego nie zmusza. W czym jest to gorsze od tego waszego cywilizowanego życia? Życia które Ci dzieciaku zniszczyli inni ludzie! Jak można chcieć być ponizanym przez innych i im służyć i to z wlasnej woli? Śmiesz nazywać się kimś lepszym podczas gdy tak naprawdę nie zasługujesz nawet na to by ze mną rozmawiać? - powiedziała to z lodowym spokojem. Jej naturalna chrypka podczas tak długiego mówienia znikła na chwile. I dokładnie w tej chwili jej mięśnie się rozluznily a ona sama zamieniła się z powrotem w pume. W tym wcieleniu czuła się swobodnie. Nerwowość poszła gdzieś precz. Jej jasne oczy wyrazaly odprężenie.
Jak mogła wcześniej czuć się zagrożona w jakikolwiek sposób?
Cała postawa i zachowanie wielkoluda odpychały Lani.
Do tego ta kobieta. Jakaż ona jest drażniąca! Lani nie chciało się już uzerac z tą para zakochanow. Byli wstretni. I z każdą kolejna chwila czula coraz wyraźniejszy smród ich ciał ocierajacych sie o siebie.
- A czymże są słowa białogłowa? Ograniczają tylko pole widzenia. To bez znaczenia czy nazwiemy go samcem, mężczyzną, osoba czy nikim. Na jedno wyjdzie. Nie zmieni to tego kim jest. Wy ludzie macie tendencje do ladnego mówienia o brzydkich rzeczach. Zapomnieliście języka natury i tylko się staczacie w dół. Upadniecie a wasza cywilizacja razem z wami. Wasze struktury są słabe. Ludzie są kruchymi istotami. Kiedyś to do was dotrze. A wtedy będzie za późno - wstała i przeciągnęła się. Nie miała zamiaru marnować dłużej czasu na nich. Czas zapolowac i znaleźć leże na noc. Jutro ruszy w dalszą drogę. Noc jest zbyt ryzykowna do podróży.
- Możesz sobie uważać że wiecie więcej. Tak naprawdę nie wiecie nic. Wiecie tylko to co dane jest wam poznać. Omega nie jest nikim ważnym w stadzie. Robi za pajaca który zazegnuje ewentualne sprzeczki. Na samym końcu i tak zostaje wydalony. Jest niepotrzebny. Myślisz że dlaczego nie każde stado ich ma? Zwykłe darmozjady. Nie uważaj się za wszechwiedzącą dziecinko. Bo wyjdzie Ci to bokiem. Ponadto. Prostota jest czymś czego wy ludzie nigdy nie zrozumiecie. Nie wszystko musi być skomplikowane by było piękne i wytrwale. - zakonczywszy przemowe udala się w swoją stronę. Była znudzona. Cała frajda i jej dzika energia z niej uszły przez te pare. Plugawe istoty nie godne życia na ziemii tak pieknej.
Godność: Caliban Setis Wiek: ok. 60 lat, wizualnie 26-27 Rasa: Baśniopisarz Lubi: malarzy, oczy, gorzkie i pikantne smaki Nie lubi: Braku hierarchii, lenistwa Wzrost / waga: 190 / 85 Aktualny ubiór: Biała koszula, granatowa kamizelka + spodnie z kompletu, krawat, szary surdut. Znaki szczególne: Dwukolorowe włosy i oczy, blizna na twarzy Pod ręką: W torbie kilka książek, zeszyt, pisadło i piersiówkę wódki. W kieszeniach trochę pieniędzy i cygara z zapałkami. Broń: 3 x noże.
Dołączył: 03 Lut 2017 Posty: 30
Wysłany: 23 Luty 2017, 15:12
Zachowanie Kocicy w dalszym ciągu nie robiło na nim większego wrażenia. Z całą swoją pewnością siebie wiedział, że nie jest bezużyteczny. W tym właśnie rzecz - Caliban urodził się bezużyteczny, ale swoim usługiwaniem nadał swojej egzystencji sens. A już z całą pewnością nie był darmozjadem. Mimo iż nigdy nie dane mu było spełnić oczekiwań swojej rodziny, to starał się z całych sił zawsze być czymś zajętym, tak ażeby pomagać innym. Szczególnie baśniopisarzom, którzy tworzyli malarskie arcydzieła, a on mógł chociażby i tylko czyścić im pędzle. Oczywiście, w domu robił o wiele więcej, większość domowych obowiązków spoczywała na jego barkach. I to właśnie spełniało go najbardziej - ciche usługiwanie, niezauważany przez swoich mistrzów, ale zawsze, zawsze!, użyteczny.
Chociaż w jednym musiał przyznać Lani rację. Rzeczywiście został 'wydalony ze stada', jak to prostacko ujęła. To go poniekąd zabolało, albowiem wyrzucenie z domu było dla niego największym ciosem w całym życiu. Nie będzie się jednak użalał nad sobą, takie zwracanie uwagi na swój własny ból jest zwyczajnie egoistyczne. Ponadto, gdyby wspomniał teraz o tym zdarzeniu ze swojej niedawnej przeszłości, mogłoby to zostać odebrane, jako oczernianie rodziny Cala. A tego by nie zniósł za żadne skarby, nigdy nie pozwoli sobie powiedzieć coś złego o kimkolwiek z Setis.
Znużenie nad wysłuchiwaniem dzikiej kobiety coraz bardziej dawało mu się we znaki. Wcześniej cały dzień spędził na szukaniu pracy, a teraz zaczął się zastanawiać, jak długo czasu już spędził w tym 'wesołym' miasteczku. W gruncie rzeczy, to nawet nie potrafił sobie przypomnieć czy w ogóle dzisiaj coś zjadł. Bez większego zastanowienia dotknął swojego brzucha. Tak, zdecydowanie był głodny. Na tyle, by mieć trudności z koncentracją. I och, bogom dziękował w duchu, kiedy Kocica postanowiła ich opuścić. Ona najwyraźniej również odczuwała strudzenie całym tym spotkaniem. Zaniepokoił się tylko, gdy się przemienił z powrotem w dzikie zwierzę. Przez to po raz kolejny tego dnia w odruchu zasłonił sobą Whisper. Na szczęście nic się nie wydarzyło, a bestia odeszła.
Jego własny stan zastanowił go w jakim nastroju jest teraz Szklana Panna. Na pewno czegoś jej brakuje, musi być coś, czego by potrzebowała. Cal jednak był również pewny, że tak łatwo mu tego nie wyjawi, skoro wciąż miała w głowie ten cały zamysł z 'równością'.
- Przykro mi, że musiałaś uświadczyć tak nieprzyjemnego spotkania. Mam nadzieję, że to zdarzenie z dziką bestią nie zakłóciło twojego dnia za bardzo...
Podejście numer 1. Starał się być delikatny, w jak najbardziej subtelny sposób wybadać, jakie są plany Whisper i czy jest cokolwiek, co mógłby dla niej zrobić. Spoglądał na nią pytająco, pozwalając sobie na lekki uśmiech. Ba!, ośmielił się na nawet jeszcze więcej.
Dotknął jej ramienia, zaledwie położył dłoń, by poczuć jej skórę pod swoimi palcami. Przy czym natychmiast zaczął się tłumaczyć, lekkim tonem, zdecydowanie nie odczuwającym poczucia winy.
- Nie jest ci zimno? Wybacz moją arogancję, ale przy tak bladej cerze, ciężko mi to ocenić na oko. Pragniesz odejść do jakiegoś osłoniętego miejsca? A może mój płaszcz wystarczy?
Przy ostatnim pytaniu, już począł zsuwać z ramienia swój surdut, na znak, że jemu samemu nie przeszkadza chłód, jeśli tylko może pomóc Whisper.
Whisper [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 23 Luty 2017, 20:22
Wysłuchała przydługich wypowiedzi Kocicy z kwaśną miną. Co chwila pozwalała sobie na ciche prychnięcia, które mogły świadczyć o tym co myśli o jej zdaniu. Dzikuska nie chciała nawiązać kontaktu? To po co ich zaczepiała? Bezsensowne, głupie zagranie. A teraz jeszcze próbowała wytłumaczyć się jakoś, używając pogardliwego tonu. Jej argumenty absolutnie nie przekonywały Szklanej, równie dobrze mogłaby gadać do ściany - efekt ten sam.
Kątem oka zauważyła jak Caliban dotyka swojego brzucha. Może coś go boli? Zaniepokoiła się trochę, bo zdążyła go polubić. Był tak cudownie nienachalny, miły i bił od niego spokój. Nawet teraz, w trudnej sytuacji w jakiej się znaleźli.
Irytacja Whisper tylko pogłębiała się z każdym kolejnym zdaniem Kocicy dlatego Szklana ucieszyła się, że Dzika zdecydowała sobie pójść. Znowu ujęło ją to, że Caliban stanął przed nią, zasłaniając ją własnym ciałem. To było takie... Uch! Tak robili rycerze, gentlemani i szlachetni panowie z książek które kiedyś czytała jej "Mama". Whisper będąc dziewczynką zawsze wzdychała do owych szarmanckich panów, marzyła o spotkaniu z kimś o tak nienagannych manierach.
A potem, gdy trafiła do Cyrku i przyszło jej tańczyć...i upadać... Zmieniła zdanie o mężczyznach. Tancerz który ją upuszczał był kanalią. Ale Dyrektor był jeszcze gorszy.
No cóż. Skończyli marnie co tylko potwierdzało, że Whisper nie jest bezbronna.
Gdy tylko Dzikuska sobie poszła, Szklana rozluźniła się wzdychając. Słowa Calibana sprawiły, że posłała mu uprzejmy uśmiech.
- Przecież to nie twoja wina. - machinalnie przeszła na "ty" - A poza tym, ostatecznie cieszę się z tego jak mój dzień się potoczył, bo spotkałam ciebie. - dodała rumieniąc się lekko - Dziękuję, że stanąłeś w mej obronie mimo iż nie musiałeś.
Gdy jej dotknął, poczuła dreszcz. Jego ręka była ciepła, przyjemnie ciepła. Gdyby nie okoliczności i fakt, że nie znali się zbyt dobrze, pragnęłaby tego dotyku cały czas. Był kojący i napełniał ją poczuciem...bezpieczeństwa?
Zaśmiała się krótko słysząc jego troskę. Może nie powinna i chichotem tylko go zdenerwuje, ale rozśmieszyła go jego uwaga. Zaczął zdejmować płaszcz ale powstrzymała go łapiąc go za rękę. Jego służalcza postawa trochę zakrawała o przesadę.
- Nie, moja skóra zawsze jest zimna. Jestem w końcu ze szkła. - puściła mu oczko - Ale możemy przejść gdzie indziej. Zapraszam na obiad, znajdziemy gdzieś pewnie jakąś przyjemną restaurację. Oczywiście jeśli nadal masz ochotę na moje towarzystwo. Nie chcę się narzucać. - miała nadzieję, że jednak zdecyduje się by spędzić z nią czas. Miło się z nim rozmawiało, zaciekawił ją swoją osobą. No i był pierwszym mężczyzną, który tak ją zauroczył swoją 'męską' postawą.
Patrzyła mu w oczy. Jej własne błyszczały bo irytacja spowodowana zachowaniem Kocicy już minęła. Nie puszczała jego ręki chcąc jak najdłużej czuć jego ciepło.
Godność: Caliban Setis Wiek: ok. 60 lat, wizualnie 26-27 Rasa: Baśniopisarz Lubi: malarzy, oczy, gorzkie i pikantne smaki Nie lubi: Braku hierarchii, lenistwa Wzrost / waga: 190 / 85 Aktualny ubiór: Biała koszula, granatowa kamizelka + spodnie z kompletu, krawat, szary surdut. Znaki szczególne: Dwukolorowe włosy i oczy, blizna na twarzy Pod ręką: W torbie kilka książek, zeszyt, pisadło i piersiówkę wódki. W kieszeniach trochę pieniędzy i cygara z zapałkami. Broń: 3 x noże.
Dołączył: 03 Lut 2017 Posty: 30
Wysłany: 26 Luty 2017, 00:14
Wciąż dziwnie było słyszeć, że 'nie musiał' jej chronić, ale już zaczynał akceptować zasady ich nowo stworzonej relacji. Mógł pomagać, ale nie powinien się kajać. Wydawało się proste, choć musiał powstrzymywać niektóre służalcze odruchy, które mogłyby zrazić Whisper. Czuł się o wiele lepiej, kiedy znajdował schemat pożądanych działań, Caliban bowiem czuł się bezpiecznie, mogąc się podporządkować jakimś regułom. A miał nadzieję, że dane mu będzie zadowolić jeszcze trochę Szklaną Pannę. Jeśli by go odesłała, to kiedy indziej miałby okazję ujrzeć tak jasne oczy i te cudownie szklące włosy? Wspomniał wcześniej o jej bladości, ale nawet przez myśl mu nie przeszło, że ktoś inny może to negatywnie odebrać. Bladość Whisper była piękna, bo idealnie pasowała do jej czystego, niewinnego wizerunku. Była jak jeden z tych misternie zdobionych kryształów, które należało traktować z troską i tym samym chwalić artyzm jakim są same w sobie. Caliban nie miałby nic przeciwko, gdyby to jego dłonie dostąpiły zaszczytu zaopiekowania się tym dziewiczym pięknem.
Chętnie zagłębiłby w podziwianiu kobiety, ale dobre wychowanie nie pozwalało mu na nachalne spojrzenia. Szanował Whisper i nigdy nie śmiałby jej obrazić prymitywnym hucpiarstwem. Zasługiwała na każdą uprzejmość, jaką on mógł i chciał jej zaoferować.
Tym bardziej się uradował, słysząc, iż Szklana cieszy się z ich spotkania. Czuł się potrzebny, a to uczucie było dla Cala jak narkotyk, którego dawno nie smakował.
- Poczucie winy byłoby nie do zniesienia, gdyby coś ci się stało. W szczególności w mojej obecności. To... to byłoby niewybaczalne.
Zadrżał na myśl, że prawdopodobnie ledwo uniknęli poważniejszych konsekwencji spotkania z dziką Kocicą. Nie potrafił powstrzymać wyobraźni i okrutnych obrazów, które mu podsuwała. Obrazów, które natychmiast układały się w słowa, pragnące znaleźć się na papierze. W jego głowie powstawały kolejne scenariusze wydarzeń, które się nie wydarzyły, lecz tym razem wcale nie sprawiały mu przyjemności. Rzadko kiedy krzywił się na swoje własne zmyślone opowieści, ale tak właśnie było tym razem. Cieszył się, że nie ma okazji, by wyciągnąć swojego notesu. W żadnym razie nie chciał pisać czegokolwiek, co choćby sugerowało krzywdę wyrządzoną Whisper, nieważne jak fałszywe to było.
Miała taki uroczy i subtelny chichot. Z miejsca go zauroczył i obiecał sobie, że koniecznie musi go wywołać raz jeszcze. Szkoda, że nie potrafił rejestrować dźwięków tak, by potem móc je odsłuchiwać kiedy tylko by zechciał.
- Przepraszam, jeśli popełniłem faux pas. Tak naprawdę, nigdy wcześniej nie miałem do czynienia ze Szklanymi Ludźmi. Z przyjemnością dołączę do posiłku, a więc, proszę, będę zaszczycony, jeśli pomożesz mi bliżej poznać waszą naturę.
Cieszył się niepomiernie, gdy nawiązywała z nim kontakt wzrokowy. Skoro ona inicjowała, to jedynym słusznym zachowaniem było odpowiedzieć tym samym i nie unikać spojrzenia. Serce mu się radowało, kiedy tak chojnie pozwalano mu patrzeć w te połyskliwe oczy. Mimochodem pomyślał, że ktoś powinien kiedyś namalować jej obraz. Byłaby wspaniałą muzą.
Uśmiechnął się i uścisnął lekko jej dłoń, sugerując, że chciałby ją już stąd zabrać. Obawiał się kolejnych dzikich gości, albo czegoś jeszcze gorszego, w związku z tym poprawił nieszczęsną torbę ze swoimi rzeczami i pokierował Whisper ku wyjściu z miasteczka.
Mimo iż zapewne Caliban zdenerwował się całym tym zajściem z Dzikuską, bił od niego spokój. Może właśnie dlatego Whisper tak do niego lgnęła. Na co dzień taka energiczna, roześmiana, dzisiaj pragnęła wyciszenia.
Zauroczył ją. Patrzyła na niego z delikatnym rumieńcem który musiał wyglądać jakby był sztuczny, na jej jasnej szklanej buźce. Mimo to nie opuszczała twarzy. Pierwszy kontakt mieli już za sobą, rozmawiali chwilę a potem... on ją bronił.
Nie mogła wyjść z podziwu. Jeszcze nikt nigdy nie stanął w jej obronie.
Trzymała go za rękę i uśmiechała się gdy prowadził ją do wyjścia z tego dziwnego miejsca. Odprowadzała ich muzyka z drzewa, dość upiorna i od dzisiaj źle kojarząca się. Whisper postanowiła, że już tu nie przyjdzie. No, chyba że Calibanowi się tu podobało i będzie tu częściej... wtedy dziewczyna będzie przychodzić tu by go spotkać.
- Wiesz, obawiam się, że nie przybliżę ci natury Szklanych Ludzi bo... - zawahała się idąc z nim za rękę. Jego dłoń była tak cudownie ciepła... - ...bo jestem inna. Nie taka jak inni Szklani. - dokończyła a na jej twarzy pojawiła się niepewność.
No tak. Szklani byli spokojni, owiani tajemnicą, ponurzy i niedostępni. A ona była ciekawa świata, otwarta i chętnie poznawała nowe istoty. Pozostali śmiali się z niej, unikali, uważając, że jest dziwadłem. Ale jak miała nie być skoro za młodu ją porwano i wychowano w zupełnie innym świecie?
- Ale jeśli ci to nie przeszkadza... Będzie mi bardzo miło spędzić z tobą wieczór. - powiedziała mając na myśli wspólny posiłek i rozmowę. Jej wyobraźnia podsuwała jej oczywiście śmielsze sceny i kusiła by Szklana była nieco śmielsza w wypowiadaniu czego chce, ale na szczęście Whisper miała swój rozum. No i nie chciała wystraszyć Calibana.
Wystarczy, że trzymał ją za rękę.
Z uśmiechem na ustach, posłusznie wyszła z nim poza plac na którym stało drzewo. Białe włosy powiewały na wietrze, skrząc srebrzystymi pasemkami odbijającymi światło latarni.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!