• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Upiorne Miasteczko » Restauracja pod Narnią
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Zjawa Deserowa

    Godność: Michaił Skadowski
    Wiek: 59
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Wódkę, kiełbasę, batony, imprezy, kobiety, ludzi.
    Nie lubi: Ciszy, samotności, wojny, ciepłej wódki..
    Wzrost / waga: 182 cm/85 kg
    Aktualny ubiór: Czarny kapelusz, czarna marynarka, kremowa koszula rozpięta pod szyją, czarne spodnie dresowe, brązowe buty z czubkami.
    Znaki szczególne: 3 paski na dresie.
    Zawód: Domorosły gorzelnik
    Pod ręką: Kapelusz, a w nim kilka butelek wody.
    Stan zdrowia: Zaleczona rana od ugryzienia w ramię.
    Dołączył: 09 Sty 2017
    Posty: 215
    Wysłany: 5 Luty 2017, 20:21   

    - Widziałem, jak się krzywiłaś, gdy wspominałem o gospodzie na Cukierkowej Ulicy. Tak samo krzywiłaś się, widząc te wszystkie słodkości w, no cóż, moich stronach. - odpowiedział. - Zresztą na pewno jest pewnie wiele rzeczy, których nie znosisz. Skoro być może przyjdzie nam dzielić mieszkanie, to musimy wiedzieć, co wpienia ciebie, co mnie, byśmy się nie pozabijali nawzajem. Ja na przykład nienawidzę ciepłej wódki! - odpowiedział na pytanie ślicznotki. Na prawdę nie chciał wchodzić kobiecie w paradę, a zarazem nadal czuć się u siebie swobodnie. Być może to tak, jakby połączyć wode i ogień, ale hej, Gopnik tworzył najlepszą wodę ognistą w okolicy.
    Zaskoczyło go pytanie o imię. Zwykle istotom po tej stronie Lustra wystarczało Gopnik. Ale ona nie była z tego świata. Choć to miejsce było pełne takich dziwów, jak on, czy ona, trzeba było pamiętać, że Rosie żyła głównie w Świecie Ludzi. Jego prawdziwe imię było wręcz zapomniane, ale przecież posługiwał się fałszywą tożsamością w Świecie Ludzi. Postanowił z niej skorzystać.
    - Michaił. Jestem Michaił. Ale nie lubię tego imienia - odparł. Co z tego, że sam sobie to imię nadał. Przyzwyczaił się do tytułu Gopnika, a imieniem Michaił nie posługiwał się na codzień. Co innego w ruskich dokumentach, tam jak byk widniało Michaił Skadowski. - Więc nazywaj mnie Gopnik. Wszyscy tak na mnie wołają, a istoty, które nie poznały tej strony Lustra pewnie myślą, że to jakieś dziwne, ale mimo wszystko prawdziwe imię. Wiesz, my Kapelusznicy, jesteśmy często szaleni, haha! - znów się zaśmiał. Ogółem często się śmiał. Przypominał tym ciągłym chichotem nieco pewnego polskiego skoczka narciarskiego, jednakże głos Kapelusznika był o wiele niższy. - W każdym razie - Michaił nie, Gopnik tak! - dodał na zakończenie.
    Po chwili na stoły dotarły zamówione dania. Skadowski miał szczęście. Obiadem Króla Piotra okazał się pieczony schab z jabłkami i cebulą. Trochę co prawda nie pasował tu sos pieczarkowy, ale Gopnik mógł trafić gorzej. Za to Jagnięcina Królowej, podana Rosie, wyglądała na prawdę smakowicie. Dobry wybór, Różyczko - pomyślał Gopnik. Tymczasem Biała Czarownica, podając zamówienie, taksowała ruska wzrokiem. Znowu. Kapelusznik tym razem zauważył ten wzrok.
    - Różyczko, czemu ta kelnerka się tak na mnie gapiła? To przez te pręgi? - spytał, ciekaw opinii towarzyszki. Widział, że Rosie zwróciła na to uwagę już wcześniej. Może ona mu podpowie. Teraz jednak wziął w rękę butelkę wina, nalał najpierw kobiecie, a potem sobie i wziął do ręki kieliszek.
    - No to wypijmy... Za... ee... Za twoje jeszcze nie kupione mieszkanie, coby ci się dobrze w nim żyło. No i za moją krew, coby ci dobrze służyła, ha ha! - zażartował na koniec, śmiejąc się z własnej docinki. Często nawiązywał do krwiopijstwa Sennej Zjawy, jednak nie miał jej tego za złe, że przez nią omdlał. Po pierwsze, taka jej natura, po drugie - nie zabiła go, nic mu nie będzie, a po trzecie - podobno jemu też było dobrze. Szkoda, że sam ledwie cokolwiek pamiętał.
    Wypił łyk wina. Było dobre. Nawet bardzo dobre. Gopnik starał się zapamiętać ten smak jak najlepiej. W końcu być może wkrótce będzie sprzedawał ten trunek sygnowany swoim nazwiskiem, dlatego lepiej zapamiętać co lepsze alkohole.
    Wziął do ust pierwszy kęs schabu. Był dobry, mięso było soczyste, ale nie surowe. Aromat przypraw łączył się z lekką kwasowością i słodyczą jabłka. Te aromaty jednek gryzły się trochę nieprzyjemnie z pieczarkami, pomimo tych wad jednak danie było smaczne. Może nie warte swej ceny, ale naprawdę smaczne. Kobieta także zabrała się za jedzenie.
     



    Krwiopijca

    Godność: Rosemary
    Wiek: w sumie prawie 90
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Przemoc
    Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy
    Wzrost / waga: 176/65
    Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L
    Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek
    Zawód: Najemnik/tancerka pole dance
    Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi
    Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17
    Bestia: Dziwotwór- Pączuś
    Stan zdrowia: Zdrowa
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączyła: 31 Sie 2016
    Posty: 235
    Wysłany: 5 Luty 2017, 22:57   

    - Odkad pamiętam nie znosze słodyczy. Po prostu fuj. Takie lepkie paskudztwa.. Mój język tego nie znosi. Możliwe że to przez to iż żywię się głównie krwią. Sama nie wiem.
    Kotów nie znoszę bo mam na nie alergie. Nikt nie lubi ciagle kichac i czuć swędzenie skóry. Ponadto śmierdzą i są wredne. Przychodzą tylko jak coś chcą i ani to pożyteczne ani w sumie nawet kibla tym nie przepchasz -
    na koniec zaśmiała się, kładąc chustę na nogach i odwijajac sztućce.
    - Tak. Ciepła wódka jest wyjątkowo ohydna. Hmm co do tego co musisz wiedzieć by nam się dobrze mieszkało. Nie lubie sprzątać ale jak już musze to to zrobię. Lodówka musi być zawsze pełna, zawsze chodzę nago po mieszkaniu, gotowanie nie jest moja mocną stroną i z rana potrzebuje łazienki na godzinę dla siebie. - powiedziala tylko to co trzeba było. Nie czuła potrzeby otwierania się i gadania o swojej przeszłości i wszelakich nawykach czy coś w ten deseń. Nigdy nie rozumiala po co to ludzie robią. Wszystko i tak wyjdzie z czasem a tak przynajmniej jest ciekawiej.
    Michaił. Czyli naprawdę miał coś z ruska.
    - Oczywiście. Michaił. Ładnie to brzmi wiesz? Język pod koniec się śmiesznie układa. Ale spokojnie będę mówiła Gopnik skoro sobie tego życzysz- potrawa która dostała wyglądała świetnie. Jagniecina wysmazona idealnie, do tego bataty i surówka z jakiegoś zielska. Do tego winny sos. Odkroila kawalek mięsa, zamoczyla w sosie i rozkoszowala się jego smakiem. Przymknela na chwile oczy.
    Widać było że kapelusznik był zadowolony ze swojego dania. Tylko ten sos pieczarkowy... No ale co kto lubi nie?
    - Gapi się bo wpadles jej w oko. W sumie nie ma co się dziwić. Jesteś przystojny nawet dzień po ostrym piciu - trochę się zdziwiła że mężczyzna sam na to nie wpadł. Chyba że się z nią po prostu droczy.
    Toast był w sumie miły. On sam był miły. Upila trochę wina czujac jak jego bogaty bukiet piesci jej podniebienie. Było dobre. Tyle mogła powiedzieć bo nie była ani żadnym koneserem i wolała zdecydowanie whisky.
    Chętnie spalaszowala swój obiad. Tyle ze zamiast czuć sie najedzona była coraz bardziej głodna. Wiedziała że zbyt długo nie wytrzyma. Musi dwa razy dziennie pic krew.
    - Powiesz mi jakie jeszcze są rangi? U Sennych? W sumie nie pytalam a teraz chyba trochę za późno ale mam nadzieje że nie jesteś żonaty czy coś. Nie mam ochoty na uzeranie się z jakąś zazdrosna baba- widząc ze kelnerka znowu się patrzy na kapelusznika a ten chwilowo nic nie je, przyciągnęła go i pocalowala prosto w usta.
    _________________
     



    Zjawa Deserowa

    Godność: Michaił Skadowski
    Wiek: 59
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Wódkę, kiełbasę, batony, imprezy, kobiety, ludzi.
    Nie lubi: Ciszy, samotności, wojny, ciepłej wódki..
    Wzrost / waga: 182 cm/85 kg
    Aktualny ubiór: Czarny kapelusz, czarna marynarka, kremowa koszula rozpięta pod szyją, czarne spodnie dresowe, brązowe buty z czubkami.
    Znaki szczególne: 3 paski na dresie.
    Zawód: Domorosły gorzelnik
    Pod ręką: Kapelusz, a w nim kilka butelek wody.
    Stan zdrowia: Zaleczona rana od ugryzienia w ramię.
    Dołączył: 09 Sty 2017
    Posty: 215
    Wysłany: 6 Luty 2017, 00:45   

    Gopnik zaśmiał się, słysząc o nienawiści Rosemary do słodkości:
    - Oj, to dobrze, że zamieniłem wodę w whisky, a nie filiżanki w babeczki, ha ha ha. A i to potrafię, jak zresztą całkiem sporo Kapeluszników. Swoją drogą, ciekawe, czy na Dachowce będziesz mieć alergię, heh. - podrapał się po brodzie. - Niby to też po części koty, ale z drugiej strony magiczne, no i bardziej ludzkie. Ja kiedyś miałem kota. Brudny sierściuch, ale myszy łowił dobrze. Na tyle się przydał. Potem chyba go samochód przejechał i leżał na asfalcie taki krwawy placek, ha ha. - wspominał ze szczerym śmiechem. Z uwagą słuchał, czego Rosiczka oczekuje, jak się zachowuje - w końcu to były najważniejsze rzeczy, które mogły wpłynąć na ich wspólne mieszkanie. Postanowił też troche opowiedzieć o swoich zwyczajach.
    - No to raczej nie będziemy sobie wchodzić w drogę. Sprzątać to i ja nie cierpię, ale zwykle tego nie robię. Dlatego w domu mam... Delikatnie mówiąc, mały nieład. Zresztą, co się będę jebać, burdel po prostu, ha ha! Więc tym się nie przejmuj. - uśmiechnął się szeroko. - Twoja nagość chyba będzie dla mnie największą torturą, ha ha. - zrobił przerwę, chcąc zobaczyć reakcję Zjawy. Po chwili jednak dodał:
    - Takie cudne ciało, to na pewno będzie mnie bardzo mocno kusić... Co do lodówki, coś tam zawsze do jedzenia będzie, chociaż co prawda lodówka się domknie bez problemu. Jeżeli chodzi o gotowanie, to jest nas dwoje. Ja to tylko bimber umiem gotować, no ewentualnie brzeczkę na piwo. Jeżeli chodzi o łazienkę, nie ma problemu, i tak zwykle wstaję w południe. A ja... Ogólnie jestem ugodowym Kapelutem, ale lubię dużo gadać. Bardzo dużo. A poza tym, szykuj się na bałagan i mocny zapach alkoholu. Mój dom jest słodki tylko z zewnątrz, w środku jest dość normalnie. Normalne krzesła, kuchnia, dywany na ścianach, wiesz jak to jest. A, i lubię słuchać specyficznej muzyki. Mam winyle z hardbassem, tutaj nikt tego nie słucha, ale mi udało się przeszmuglować jedną płytę ze Świata Ludzi. - zakończył opowiadanie.
    Doceniła imię Michaił. Cóż, blefował z tą awersją do imienia, ale doceniał jej komplement. Powtórzył swoje przybrane imię w myślach. Michaaaił... Rzeczywiście, końcówka imienia była śmieszna, ale podobną cechę miało wiele ruskich imion. Wasilij, Dmitrij, Siergiej, Aleksandr, Anatolij. Taki język. Jednak on chciał pozostać po prostu Gopnikiem. Tak było lepiej.
    Kobiecie danie najwyraźniej smakowało. To dobrze, to bardzo dobrze. Niech je. Gopnik co prawda nie był pewien, czy ona potrzebowała jedzenia, ale w sumie nikt nie zabraniał jej czerpać po prostu przyjemności z posiłku.
    Gdy blondynka skomentowała wgapianie się kelnerki, Gopnik zakrztusił się obiadem. Kasłał i dławił się dobrą minutę. Cóż, jego mózg chyba jeszcze do końca nie pracował. Rusek wymyślał przedziwne teorie, gdy odpowiedź była rzeczywiście oczywista. Ale żeby i Rosie go pochwaliła... Tego się nie spodziewał.
    - Dzię- ekhu... Dziękuję. Ekhu, ekhu. - nadal dławił się kawałkiem mięsa, jednak w końcu wykrztusił go z siebie. Po chwili padło pytanie na temat innych Sennych Zjaw. Zaczął na nie odpowiadać:
    - Cóż, są Zapomniani. To skromne duszki, szukające przyjaciół. Niewinne i sympatyczne, niemal kompletne przeciwieństwo ciebie, Rosie - spojrzał na dziewczynę z błyskiem w oku. - oprócz nich słyszałem sporo o Straszydełkach - te robią często za darmową służbę. Ale to nie tak, że są wykorzystywane. One same tego chcą. Taki ich urok. Są jeszcze Wspomnienia Senne... - Zamilkł na chwilę O nich mógłbym opowiadać najwięcej... Pokój z Tobą, Serij. Na tę myśl posmutniał. - To wyśnione wspomnienia o zmarłym człowieku. Po wydostaniu się ze świata snów przyjmują żywot zmarłego. Niektórzy orientują się, że to tylko imitacja, ale z powodu bólu i cierpienia nie mogą, nie potrafią się z istotą rozstać, nawet jeśli wiedzą, że to podróba. Tęsknota za choćby cząstką zmarłego jest zbyt silna... - powiedział zamyślony. - No, i są jeszcze Czarnokwiści i chyba kilka innych rang... Aaaale o nich nie wiem już zbyt wiele. - powiedział żwawo, jakby otrząsając się ze złego nastroju. - Słyszałem też o... - chciał coś dopowiedzieć, ale w tym momencie Rosie przerwała mu pocałunkiem. Ochoczo go odwzajemnił. Gdy skończyli pocałunek, Gopnik zawuażył grymas niezadowolenia na twarzy kelnereczki. Zaśmiał się głośno. Doskonale wiedział, o co chodziło Rosiczce.
    - No, masz jeszcze jakieś pytania? Może trochę ci poopowiadam o mojej rasie! Albo o Cieniach, w końcu to poniekąd twoi wrogowie, ha! - powiedział. Od razu przypomniał mu się Gawain. Nie polubił typa. Taki chłodny, zimny, wyrachowany. I brutalny, całkowicie niepotrzebnie brutalny. Nie to, co Gopnik. On bił się tylko po alkoholu. No i niemal zawsze był skory do rozmów i śmiechu. Nie wiedział jednak zbytnio, jakich porad udzielić Rosemary. Czekał na jej kolejne pytania, bawiąc się sztućcami.
     



    Krwiopijca

    Godność: Rosemary
    Wiek: w sumie prawie 90
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Przemoc
    Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy
    Wzrost / waga: 176/65
    Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L
    Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek
    Zawód: Najemnik/tancerka pole dance
    Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi
    Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17
    Bestia: Dziwotwór- Pączuś
    Stan zdrowia: Zdrowa
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączyła: 31 Sie 2016
    Posty: 235
    Wysłany: 6 Luty 2017, 16:07   

    - Chyba nie mam ochoty się przekonywać. Jak widzę kota albo kotopodne coś to wręcz mi włosy się na karku jeżą. - parsknela śmiechem gdy powiedział o krwawym placku. Nie ma to jak słuchać o rozjechanych kotach podczas szykownego posiłku w restauracji.
    Jej nagość tortura. Oj tak. Już ona o to zadba by się jej nie nudziło. Kto jak kto ale ona potrafi kusić.
    - W takim razie zrobimy zakupy zanim pojedziemy czy tam pójdziemy do Ciebie. Nie zawsze mam pod ręką zywicieli więc wtedy muszę się opychać tym jedzeniem. Zawsze to godzina bez głodu. Głód u.. Krwiopijcow. Jest straszny wiesz? Jakbyś miał piranie w trzewiach i ona by cie zżerała od środka podpalajac wszystko co napotka. - skrzywila sie lekko myśląc o tym. Pirania w jej trzewiach zaczynała być glodna i taka mała jagniecina nic nie da.
    - To bardzo dobrze że jest zwykle od środka. Ale wywietrzyc trzeba będzie i to obowiązkowo. Lubie alkohol ale nie lubię go czuć na sobie skarbie- wytarla usta chusteczka, zostawiajac na niej fioletowa szminke. Gopnik mógł teraz zobaczyć jej prawdziwą, wisniowa barwe ust.
    Reakcja kapelusznika na jej słowa była zabawna.
    Przeciwieństwo jej? To fakt. Nie jsst ani niewinna, ani sympatyczna a już tym bardziej nie szuka przyjaciół. Straszydła brzmiały trochę jak niewolnicy. I to z własnej woli służą. Żałosne.
    Wspomnienia senne brzmiały przygnębiająco. Ogólnie z tych wszystkich ras sennych zjaw najciekawsza jak dotąd była jej własna.
    Widząc mine kelnerki czuła mściwą satysfakcje. Póki kapelusznik się z nią prowadza należy do niej. I nie ma zamiaru się nim dzielić.
    - Wybacz muszę do łazienki - uśmiechnęła sie połgębkiem i poszla do łazienki. Farta miała z racji tej że była tam kobieta. Rosemary użyła swojego zauroczenia. Kobieta wyglądająca jak normalny człowiek spojrzała na nią nieprzytomnie. Rosemary podeszla do niej i najpierw pocalowala ją prosto w usta by już po chwili pic krew z naklucia w szyi.
    Wypiła tyle że czuła się pełna a kobieta zsunela się na podłogę. Była przytomna i dokładnie widziala Rosie przed sobą.
    - Jedz więcej mięsa. Masz niezbyt smaczną krew- puscila jej oczko i wróciła do Gopnika.
    Zapomniała wytrzec ust po posiłku wiec na ustach zostało pare kropel krwi.
    - Chętnie posłucham zarówno o kapelusznikach jak i Cieniach. - uśmiechnęła sie skromnie.
    _________________
     



    Zjawa Deserowa

    Godność: Michaił Skadowski
    Wiek: 59
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Wódkę, kiełbasę, batony, imprezy, kobiety, ludzi.
    Nie lubi: Ciszy, samotności, wojny, ciepłej wódki..
    Wzrost / waga: 182 cm/85 kg
    Aktualny ubiór: Czarny kapelusz, czarna marynarka, kremowa koszula rozpięta pod szyją, czarne spodnie dresowe, brązowe buty z czubkami.
    Znaki szczególne: 3 paski na dresie.
    Zawód: Domorosły gorzelnik
    Pod ręką: Kapelusz, a w nim kilka butelek wody.
    Stan zdrowia: Zaleczona rana od ugryzienia w ramię.
    Dołączył: 09 Sty 2017
    Posty: 215
    Wysłany: 6 Luty 2017, 18:14   

    Więc nie lubi kotów w każdej postaci. Całe szczęście, że Gopnik ich nie miał. W odpowiedzi na parsknięcie dziewczyny również się zaśmiał.
    - To musi być okropne uczucie. Mnie tylko skręca w żołądku, wiesz, ssie. Ale z tego co słyszę, twoje odczucie jest okropne. Niby też ma napędzać do pożywienia się, a tak się różni, heh. Czyli zwykłe jedzenie też ci pomaga, ale nie aż tak bardzo, dobrze rozumiem? No i na ile czasu syci cię krew, a na ile taki obiad? - był szczerze ciekawy. Poznawanie cech innych raz było na swój sposób interesujące. Tymbardziej, że jak dotąd nie znał tak blisko jednej z ciekawszych ras tego świata. A takie znajomości dawały okazję do poznania tych tajemnic... O ile oczywiście rozmówca postanowił się podzielić.
    - Dobrze, wywietrzymy je. Ale wtedy zaś będzie jechać na kilometr słodyczami, wiesz o tym, prawda? Mimo to podejrzewam, że lepszy jest jednak słodki aromat, niż zapach gorzelni. Zresztą, zapach a smak, to jeszcze pół biedy.- uśmiechnął się.
    Gdy Rosie starła szminkę, Gopnik mógłby przysiąc, że nadal ma drugą, bardziej trwałą. Jej pełne usta miały intensywnie czerwony kolor. W głowie Kapeluta pojawiły się kosmate myśli, które jednak zostały jednak przerwane przypominaniem sobie rang Sennych Zjaw.
    - Dobrze, poczekam tutaj - odrzekł spokojnie. Gdy Rosiczka odeszła od stołu, dał znak kelnerce i zamówił sobie drinka, którego nazwa mu się spodobała. Miał nadzieję, że napitek będzie miał trochę wolt. Obsługująca go dziewczyna nadal miała strasznie kwaśną minę. Cóż, najwyraźniej wiedziała, że z ewentualnego flirtu nici. Po chwili dostał zamówiony napój. Tymczasem Rosie nie było już dłuższy czas. Czyżby go wystawiła? Nie, to niemożliwe, gdzie by się podziała. Zresztą, tu było chyba tylko jedno wejście, to przez szafę. Swoją drogą, właściciel lokalu musiał być nieźle świrnięty, by wpaść na taki pomysł. Popijał powoli swojego drinka i bawił się słomką.
    Gdy Rosie wróciła, Gopnik uśmiechnął się szerzej na widok strużki krwi na jej brodzie. No, nieźle, nieźle. Ciekawe czy tę ofiarę też tak urządziła jak jego.
    - Wytrzyj się, masz resztki obiadu na buzi! - zaśmiał się. - Swoją drogą, smakowało? - zapytał z ironicznym uśmieszkiem i wzrokiem urwisa. Kapelusz lekko opadł mu na czoło, co tylko dodało mu łobuzerskiego wyglądu.
    Cóż, widocznie Rosie była tak głodna, że samo mięso jej nie wystarczyło. Rzeczwiście musiała w niej drzemać jakaś pirania, która uspokajała się tylko zaspokojona krwią. Każdy inny posiłek chrupała w sekundy. Chciała opowieści o obydwu rasach, więc postanowił opowiedzieć o Kapelusznikach. W końcu, kto ich znał lepiej, jak nie jeden z przedstawicieli.
    - No cóż, przede wszystkim, jeden z nich siedzi teraz przed tobą! Wszyscy nosimy jakieś nakrycie głowy, zwykle kapelusze. No, z wyjątkiem Parasolników, ale oni są... Trochę inni, niż my. Zamiast uszanki, cylindra, fedory czy kaszkietu noszą parasole. Ale wracając do Kapeluszników-Kapeluszników. Jesteśmy... Bardzo otwarci, zwykle lubimy imprezy, ludzi, spotkania, opowieści, wygłupy, kolorowe ubiory i słodycze. Te ostatnie przynajmniej niektórzy z nas. - w tym momencie wziął do ręki serwetkę, zwinął ją w kulkę i zamienił w kakaowe ciasteczko, które za chwilę zjadł ze smakiem. - Chociaż ja akurat chyba wolę mocne alkohole od słodyczy. Wiesz, jestem trochę... Oryginalny, jak na swoją rasę i rangę! Hmm, myślę, że to po prostu kolejny krok w ewolucji, przecież alkohol też robi się z cukru, ha ha! - zaśmiał się i oblizał z okruchów na ustach. - Ta sztuczka z ciasteczkiem jest czymś normalnym u nas - Zjaw Deserowych. Brzmi podobnie do Sennych Zjaw, ale nie jesteśmy z wami spokrewnieni. Oprócz nas słodycze uwielbiają też Ciasteczkowe Potwory - kojarzysz tego niebieskiego stworka z bajki dla dzieci? No to teraz wyobraź sobie Kapelutka takiego jak ja, który wcina ciastka jak ten niebieski, a na dodatek zachowuje się jak małe dziecko. To jest właśnie Kapelusznik zwany Ciasteczkowym Potworem. Bardzo podobni do nas - Deserowych Zjaw - są Oazy Spokoju, ale niech cię nie zmyli nazwa. Wszędzie jest ich pełno, są żywiołowi i najchętniej od razu rzuciliby ci się na szyję. Szaleńcy więksi, niż ja, ha ha ha! - podczas opowiadania o swojej rasie Gopnikowi uśmiech z ust dosłownie nie schodził. - A no i są jeszcze Upiory Herbaciane. Te lubią spotkania przy herbatce i straszne opowieści. Ciekawe istoty, w czasach mojej młodości czasami pijałem z nimi earl greya z prądem. Jeden mi opowiedział świetną historię o tym Miasteczku, jak chcesz opowiem ci później. A, no i są jeszcze Nożycoręcy - bardzo rzadcy - i Smętki. Oni są smutniejszą częścią naszej rasy. Mniej otwarci, bardziej spokojni, często w depresyjnym nastroju. Szczególnie Nożycorękich bym na twoim miejscu nie zaczepiał. Jak ich wkurzysz, nie wyjdziesz z tego w jednym kawałku. Potną cię swoimi dłońmi. Potrafią je zmieniać w różne sztylety, miecze, nożyczki i inne żyletki. No, to chyba by było tyle, jeśli chodzi o moją rasę. - zakończył upijając łyczek drinka. Był przepyszny. Aromat rumu i likieru mlecznego mieszał się z kwaskowością wiśni, a pływający w napoju lód przyjemnie przytępiał aromat alkoholu, wydobywając resztę smaków. Gęsta konsystencja przyjemnie osiadała na języku. Gopnik pomyślał, że może Rosie chciałaby spróbować. Szkoda tylko, że miał jedną słomkę.
    - Przepyszny drink. Chcesz spróbować? Niestety, nie mam drugiej słomki... - zapytał, po czym postawił szklankę na środku stołu, tak, by, zależnie od decyzji, Rosiczka mogła bezproblemowo wziął szkło do ręki i spróbować napoju.
     



    Krwiopijca

    Godność: Rosemary
    Wiek: w sumie prawie 90
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Przemoc
    Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy
    Wzrost / waga: 176/65
    Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L
    Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek
    Zawód: Najemnik/tancerka pole dance
    Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi
    Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17
    Bestia: Dziwotwór- Pączuś
    Stan zdrowia: Zdrowa
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączyła: 31 Sie 2016
    Posty: 235
    Wysłany: 6 Luty 2017, 20:24   

    - Wiesz może i mam dziwne upodobania łóżkowe i trochę lubię się znęcać..no może nie trochę a bardzo ale nienawidzę uczucia głodu. Owszem jest okropne i nie potrafię go porównać z niczym innym - naprawdę tak uważała.- Spory obiad starcza na mniej więcej godzinę i zazwyczaj wiąże się z bólem brzucha. A gdy posilam się krwią wystarczy dwa razy na dzień dawka taka by kąsek nie stracił przytomności i jest dobrze. Jednak podczas wysiłku typu seks czy jakiś maraton zapotrzebowanie się zwiększa-- Uśmiechnęła się kokieteryjnie pod koniec mówienia. Dłonią przejechała po swoim odkrytym dekolcie.
    Zapach słodyczy była raczej w stanie jeszcze znieść, z resztą i tak zniknie szybciej niż odór alkoholu. Wiedziała to z doświadczenia.
    To naprawdę nieprawdopodobne ale zarumieniła się gdy powiedział że ma resztki obiadu na ustach. Szybko je wytarła. Prawda była taka że przy piciu krwi jeśli ktoś na to patrzył czy coś w ten deseń czuła się cholernie zawstydzona.
    W skupieniu wysłuchała wszystkich wiadomości o kapelusznikach. Odniosła wrażenie że są troche jak ludzie z cyrku. Harcują, dogadzają, bawią się i żyją chwilą. No nie wszyscy ale jednak większa część ich rasy wydawała się dość rozbrykaną gromadką. Chciałaby w sumie poznać innego kapelusznika by porównać sobie do niego Gopnika.
    Założyła włosy za ucho. Szkoda ze Gopnik nie potrafił zamiast słodkości wyczarowywać krwistego steka. To by było dopiero przydatne.
    - Potrafisz tak wszystko zamienić w te słodycze?- skrzywila się lekko. Jakby ktos wlozyl jej do ust czekolade to chyba by zwymiotowala.
    Gdy zaproponowal jej sprobowanie drinka nie wziela go od razu. Mieszanie alkoholu z dodatkami niezbyt jej się podobało ale skoro tak zachwalał to czemu nie?
    Chwyciła szklankę i pociągnęła z jego słomki. Chłodny napój spowodował że na jej skórze pojawiła się gęsia skórka. Mogła jednak założyc ten stanik.. jak piersi czują cos zimnego..
    - Ta kobieta smakowała wyjątkowo niedobrze. Powinna jeść więcej mięsa. Smakowała jak typowa wegetarianka - skrzywiła się zniesmaczona.
    _________________
     



    Zjawa Deserowa

    Godność: Michaił Skadowski
    Wiek: 59
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Wódkę, kiełbasę, batony, imprezy, kobiety, ludzi.
    Nie lubi: Ciszy, samotności, wojny, ciepłej wódki..
    Wzrost / waga: 182 cm/85 kg
    Aktualny ubiór: Czarny kapelusz, czarna marynarka, kremowa koszula rozpięta pod szyją, czarne spodnie dresowe, brązowe buty z czubkami.
    Znaki szczególne: 3 paski na dresie.
    Zawód: Domorosły gorzelnik
    Pod ręką: Kapelusz, a w nim kilka butelek wody.
    Stan zdrowia: Zaleczona rana od ugryzienia w ramię.
    Dołączył: 09 Sty 2017
    Posty: 215
    Wysłany: 6 Luty 2017, 21:12   

    - Hm, czyli masz coś na kształt niestrawności po normalnym jedzeniu. Ciekawe. No to musisz wybrać sobie zatłoczone miejsce na dom, łatwiej będzie ci... Hmmm... Polować. A co do znęcania się... Nade mną się pastwiłaś? Bo nie pamiętam, hah. - powiedział, po wysłuchaniu słów Rosie. Podążył wzrokiem za jej dłonią. Kusiła go. Kusiła i na pewno jeszcze nieraz będzie to robić. Jak on z nią wytrzyma? Czy tak będzie wyglądać jego niedaleka przyszłość? To mogą być najciekawsze dni w życiu Gopnika.
    Dziewczyna zarumieniła się po zwróceniu uwagi na stróżkę krwi. Ciekawe, czemu? Przecież nie wstydziła się nic a nic, będąc przed nim nago. Nie krępowała się też gryźć go, wiedział o jej "upodobaniach kulinarnych", a mimo to teraz miała urocze, różane pąsy. Nie zwrócił jednak na to uwagi. Nie miałoby to sensu.
    - Tylko rzeczy nieożywione. Kamyki, piasek, szklanki, metalowe, szklane, włókniane przedmioty i tym podobne. Nie potrafię jednak zmienić nieprzetworzonych roślin, żywych, czy to martwych, zwierzat i stworzeń, ludzi, ani istot z Krainy Lustra. Nawet, jeśli są już trupami. Tylko przedmioty. - wyjaśnił. - A alkohole potrafię stworzyć dowolne, muszę mieć tylko wodę. - dodał pośpiesznie, uprzedzając ewentualne pytanie.
    - Fascynujące, że potrafisz wyczuć w smaku krwi, co je dana istota. - odparł ze zdziwieniem. - A ja? Jak ja smakowałem? - spytał ciekawy odpowiedzi.
    -No, to teraz opowiem ci co nieco o Cieniach. Nie znam zbyt dobrze żadnego z nich, zresztą zwykle są skryci. Ba, nawet ten, z którym piłem wczoraj, nie mówił zbyt wiele o sobie, a jeżeli już puścił parę, fakty owijał w metafory. Miał na sobie maskę chłodnego i wyrachowanego. Brrr. Na samą myśl o nim mnie mierzi. - wzdrygnął się, jakby z zimna. - Ale do rzeczy. Cienie to istoty żywiące się snami. Ot, wchodzą do twojego snu, by go sobie wyssać. Tak przynajmniej słyszałem, że to wygląda, gdyż pożartego snu się nie pamięta. Wiem natomiast, że Cienie potrafią zjeść Senne Zjawy takie jak ty, jeżeli są w tym śnie. Nie mam jednak pojęcia, czy mogłabyś się przed takim czymś uratować - musiałabyś pytać doświadczonych Zjaw. W każdym razie pożeranie snów jest zwykle bezbolesne - jedynie Senne Maniaki powodują obrażenia fizyczne przy obiadku. Reszta może być pożyteczna - bo na przykład lubują się w koszmarach, więc te nie będą Cię nękać, poza tym słyszałem o Cieniach ratujących istoty przed śmiercią we śnie, zjadając marzenie senne w odpowiednim momencie. Inne są trochę mniej przyjazne, bo pożerają te milsze sny, pozostawiając cię z plagą horrorów co noc. To podobno naprawdę wymęcza psychicznie. No i pamiętaj, że Cienie jako takie nie rzucają cienia. - wyjaśnił. Podobała mu się ta rola nauczyciela. Mógł się wygadać, miał kto go słuchać, a poza tym miło było podzielić się życiową wiedzą i doświadczeniem z kimś nowym w tych stronach.
    - Swoją drogą, miewasz sny, Kochanie? Czy, ze względu na swoją naturę możesz tylko odwiedzać czyjeś marzenia, tudzież koszmary? - powiedział do niej, głosem wyrażającym dociekliwość i chęć poznania ciekawostek o Sennych Zjawach. Wypił także słomką resztę alkoholu, po czym, trochę przypadkowo, trochę specjalnie, zasiorbał słomką po dnie naczynia.
     



    Krwiopijca

    Godność: Rosemary
    Wiek: w sumie prawie 90
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Przemoc
    Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy
    Wzrost / waga: 176/65
    Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L
    Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek
    Zawód: Najemnik/tancerka pole dance
    Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi
    Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17
    Bestia: Dziwotwór- Pączuś
    Stan zdrowia: Zdrowa
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączyła: 31 Sie 2016
    Posty: 235
    Wysłany: 6 Luty 2017, 23:52   

    Tak. Tu miał akurat racje. Nie mogła wybrać domu na jakimś odludziu. Najchętniej zamieszkała by w dwupiętrowym mieszkaniu w stylu loft. Nie była jednak pewna czy tutejsi architekci widzieli coś takiego kiedykolwiek na oczy. W sumie zastanawiała się też jak dużo istot które tu przebywają, były w świecie ludzi.
    Na jego pytanie uśmiechnęła sie tajemniczo. Prawdą było że tej nocy dała się zdominować. Czasem dobrze jej robi samo czerpanie przyjemności z brutalnych pieszczot kochanków.
    - Powiedzmy że tej nocy role się odwróciły. Wystarczy że porównasz nasze wojenne blizny - roześmiała sie. Miała teraz naprawdę dobry humor. Brzuch pełny, ona zaspokojona a i rozmowa ciekawa. Prawdę mówiąc niewiele w życiu miała okazji do rozmów.
    Czuła jego wzrok na sobie. W sumie gdziekolwiek by nie była, z kimkolwiek by nie była zawsze czuje na sobie czyjś wzrok. Od zawsze lubila to uczucie które się z tym wiąże. Ten lekki niepokój.
    - Masz bardzo ciekawe moce jednak kompletnie się do walki nie nadają prawdę mówiąc. Chyba ze masz coś jeszcze w zanadrzu - ciekawe w sumie czy każdy ma indywidualne moce pasujące do jego natury czy odwrotnie. To moc tworzy nature użytkownika?
    - To trochę jakby dostać dwa kotlety na talerzu gdy masz zasłonięte oczy. I po smaku masz wybrać który jest z mięsa a który jest czymś co wegetarianie zastępują mięso. To wcale nie takie trudne. Im więcej miesa dana osoba zjada tym jej krew jest pozywniejsza, ma przyjemniejszy dla języka smak i nie jest tak bardzo wodna. Krew ludzi którzy jedzą zbyt dużo warzyw jest jakby rozcienczona w wodzie jeśli chodzi o smak. Jest także bardziej cierpka i ma się po niej szorstki język. - mowila wpatrując sie w wino w kieliszku który właśnie trzymała. Miało taką piękna barwe.
    - Ty byłeś w sam raz. Chodź głównie alkoholem smakowales. Przez co później mnie trochę łeb bolał - powiedziała z udawana, przerysowana pretensja,sciagajac usta w dziubek.
    Słuchała uważnie wypowiedzi Michaiła. Cienie były dość intrygujące. Tajemnicze i niebezpieczne. Godne roli wroga. Tylko po co jedzą Senne Zjawy skoro jedzą sny? Nie za dobrze im tak?
    Lubiła sposób w jakim kapelusznik jej to wszystko mówił. Prosto i na temat. Dokładnie to co chciała i potrzebowała wiedzieć.
    - Nigdy nie miałam snu. To trochę zastanawiające w sumie. Ciekawi mnie jak to jest śnić. - normalnie za zwrot kochanie jak i to siorbanie rozbiłaby mu butelke wina na głowie. Jednak tego dnia miała dobry humor więc nie zareagowała.
    _________________
     



    Zjawa Deserowa

    Godność: Michaił Skadowski
    Wiek: 59
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Wódkę, kiełbasę, batony, imprezy, kobiety, ludzi.
    Nie lubi: Ciszy, samotności, wojny, ciepłej wódki..
    Wzrost / waga: 182 cm/85 kg
    Aktualny ubiór: Czarny kapelusz, czarna marynarka, kremowa koszula rozpięta pod szyją, czarne spodnie dresowe, brązowe buty z czubkami.
    Znaki szczególne: 3 paski na dresie.
    Zawód: Domorosły gorzelnik
    Pod ręką: Kapelusz, a w nim kilka butelek wody.
    Stan zdrowia: Zaleczona rana od ugryzienia w ramię.
    Dołączył: 09 Sty 2017
    Posty: 215
    Wysłany: 7 Luty 2017, 17:46   

    - No racja, ty masz "nieco" więcej siniaków, niż ja. Czyli mogę "liczyć", że ja też mogę tak wyglądać po którejś z przygód z tobą. Ha ha! - ciekawiło go w sumie, co jest takiego fajnego w masochiźmie. Sadyzmu już trochę liznął. Nie, żeby teraz tylko to go zadowalało... Ale było to całkiem pociągające doświadczenie. Zresztą, opcja mieszkania z kimś, a na dodatek z kobietą, odciągała od ponurej samotności.
    - No wiesz, Różyczko... Nie możesz wiedzieć, czy pokazałem wszystkie atuty. Może umiem jeszcze wiele różnych rzeczy... A może nie umiem nic, poza chlaniem i gadaniem, ha ha! - powiedział równie żartobliwie, co tajemniczo - Poza tym, nawet nie wiesz, ilu soldatów korzystało z mojej wódki. Taki ktoś, jak ja, na bank by był mile widziany w armii, ha ha ha! Ba. Ruskie raz to w koszarach czołgiem jeździli po moim bimbrze, a mocny był, ojjj diabelsko mocny. No, ale dowódca kazał ćwiczyć czołgiem, to ćwiczyli... Dopóki nie przypierniczyli w ścianę, jak cofali, ha ha! A jak ichni dowódca się wtedy nakręcił, oj, mówię ci. Płakał, jakby mu dziewuszkę zgwałcili, ha ha! - wspominał ze śmiechem.
    Z ogromną ciekawością sluchał opowiadań Rosie o jej nawykach żywieniowych. Hm, ciekawe czy są krwiopijcy, którzy wolą wegańską krew. Czy mogą pić krew zwierząt? Tyle pytań, tak mało póki co odpowiedzi, ale Gopnik nie chciał być zbyt natarczywy. Zaśmiał się, słysząc, że jego krew była alkoholowa. No cóż, rzeczywiście posoka odzwierciedlała to, co dawca jadł.
    - Bolał, boś się moją krwawicą schlałaś, ha ha. Ale miło mi, że ci, hmm, smakowałem. - powiedział najpierw śmiejąc się, lecz kończąc z nutą flirtu w głosie - Cóż... W takim razie chyba mogę częściej wpadać na kolacje... O ile tylko wyjdę żywy, hah!
    Więc istoty wywodzące się ze snów same nie śnią. W sumie nic dziwnego, same są częścią świata astralnego. Z drugiej strony szkoda, bo śnienie dostarczało czasem ciekawych pomysłów, albo same w sobie intrygowały, na przykład swoją absurdalnością.
    - Hm, jakby ci to... We śnie niby jesteś sobą, niby wiesz, że ty, to ty, ale robisz wszystko tak, jakby cię ktoś prowadził za rączkę. Nie masz pełnej samoświadomości tak jakby. - powiedział, poprawiając kapelusz, który ciągle złośliwie mu opadał na oczy. - No i mogą cię nawet gonić różowe dinozaurojednorożce krzyczące "Chcemy włosy", a ty będziesz przed nimi uciekać, kompletnie nie uznając tego za dziwne. Albo możesz na przykład śnić, że jesteś jednym z sierściuchów, mimo że ich nienawidzisz, a i tak czuć się, że właśnie tym kotem jesteś, ba, zawsze byłaś. Co więcej, mogłabyś we śnie mieć alergię na samą siebie. To by było dopiero dziwne, co nie? - zaśmiał się z absurdu snów. - Mi na przykład kiedyś się śniło, że pływałem na środku oceanu. Wiesz, wszędzie morze, woda, wysokie fale... Sęk w tym, że dopłynąłem do... Krawędzi zbiornika, który okazał się butelką, a potem zachłysnąłem się wodą... Która okazała się wodą ognistą. Pływalem w ogromnej butelce wódki. Mówię ci, sny są często popieprzone, ale zazwyczaj mają jakiś, mniejszy lub większy, związek z tym co robisz, albo o czym myślisz.
     



    Krwiopijca

    Godność: Rosemary
    Wiek: w sumie prawie 90
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Przemoc
    Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy
    Wzrost / waga: 176/65
    Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L
    Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek
    Zawód: Najemnik/tancerka pole dance
    Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi
    Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17
    Bestia: Dziwotwór- Pączuś
    Stan zdrowia: Zdrowa
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączyła: 31 Sie 2016
    Posty: 235
    Wysłany: 7 Luty 2017, 21:46   

    . Więc uważa że będą mieli jeszcze jakieś, jak to powiedział :przygody.
    W sumie kto wie? Miała zasadę że nie sypia dwa razy z tym samym mężczyzną jednak zdarzały jej się odchyly od reguły, wiec kto wie. Może będzie tak i tym razem? Rozmawiało jej się nawet w porządku. Sporo się dzięki temu mogła dowiedzieć co na przyszłość ułatwi jej życie tutaj.
    - Prawdę mówiąc wszystko zależy od wielu czynników. Raz jest tak że wolę być domina a raz tak jak wczoraj uległa. Ale to drugie zdarza się bardzo rzadko. - powiedziala tak by zrozumiał jakiego miał farta. Gdyby nie jej wczorajszy nastrój to pewnie leżał by w klubie skopany, z licznymi zadrapaniami, poparzeniami, sincami, może z polamanymi palcami. Kto wie.
    Faktem było że nie mogla z góry założyć czy było to wszystko co potrafi. Dawał jej trochę chowając jeszcze więcej. Tak to widziala w tym momencie.
    Z jego słów doszła do wniosku że jest czymś w rodzaju Alfonso od alkoholu. Na te myśl parsknela śmiechem. Alkoholowy alfons. Ciekawe jak drogie ma dziwki.
    - Powinienes uważać z tym alkoholem trochę. Z tego co czułam wczorajszej nocy to twoja wątroba zaczyna się złościc o jej zaniedbywanie. - naprawdę potrafiła to wyczuć. Watroba odpowiada za filtrowanie organizmu z wszelkich bakterii i zarazkow. Gdy zaczyna szwankowac krew nie jest już tak czysta. Wczoraj w jego krwi był głównie alkohol ale później jak skończyli, czuła na języku ten niepokojący posmak. Nie był mocny. Ledwie wyczuwlany ale jednak. Naprawdę powinien trochę uważać. Balansuje na niebezpiecznej granicy.
    - Raczej nie zabijam swoich worków na pokarm. Jednak to też zależy od paru czynników. Głównie od mojego humoru. - powiedziala usmiechajac sie połgębkiem. Ni to się droczyła ni to ostrzegała.
    Gopnik zobrazowal jej w swój pokręcony sposób czym jest sen. Owszem znała książkowe definicje ale to o czym on mówił było bardziej rzeczywiste. I idiotyczne. Pływać w butelce wódki? Chyba wolała jednak nie śnić. Pewnie przez sny nie idzie się wyspać. A tak? Chyba nigdy w swoim życiu nie była nie wyspana. Sny muszą być irytujące.
    - Ruszmy w drogę bo muszę jeszcze gdzieś skoczyć a i chciałabym kupić sobie trochę ubrań i etc. - gestem dloni przywołała kelnerke. Pamiętając o tym by nie urazić Gopnikowego ego poprosila o dwa rachunki. Przyniosła je już inna kelnerka. Rosemary czuła jednak na sobie wzrok twj drugiej. Gdziekolwiek się kitrala.
    Gdy zapłacili i się ubrali, złapała kapelusznika pod rękę i wyszła z nim z szafiastej restauracji.
    Gdy byli na zewnątrz puściła go. Skierowala się do lasu. Miała nadzieję że Gopnik nie zwieje jak ją zaraz zobaczy. Szukanie innego noclegu byłoby upierdliwe. Gdy weszli dostatecznie głęboko by nikt ich nie widział odwrocila się do niego podając swoją torbę.
    - Nie będzie mnie dosłownie 15/20 minut. Jakbyś mógł to poczekaj. Musze zabrać coś co zostawiłam przy bramie. - uśmiechnęła sie po czym zaczęła się przemiana. Jak zwykle towarzyszył jej paralizujacy ryk monstrum, jak i lekki ból. Z czasem przestała na niego zwracać uwagę. I tak oto przed Gopnikiem nie stała juz seksowna Rosemary a monstrum o pustych slepiach, kolczastym grzbiecie, gębie wypelnionej osttymi jak brzytwa zebami, wystajacymi zebrami, dlugim ogonem zakończonym kolcem oraz wielkimi lapami z pazurami. Masywne, czarne bydle wielkości dorodnego lwa ruszyło przed siebie wyjąc.
    Była pełna energi a dzięki dobrej pamięci trafiła tam dość szybko. Wykopala torbe i trzymając ją w pysku wrocila do Gopnika.
    Gdy się przemieniła z powrotem miała już na sobie ubrania. Jedynie krew leciała z drobnego zadrapania na jej udzie. Nie przejęła się tym jednak.
    Otworzyła torbe i wyjęła z niej swoje pistoleciki oraz dwie maczety. Do glocka miała kabure która użyła jak zwyklego pasa. Wiatrówke jak i maczety znalazły się na jej plecach. Ale ze mnie Deadpool...
    - To co? Teraz zakupy? ciupenke zdyszana byla ale co jej tam. Zakupy są odprezajace.
    Z.T
    _________________
     



    Zjawa Deserowa

    Godność: Michaił Skadowski
    Wiek: 59
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Wódkę, kiełbasę, batony, imprezy, kobiety, ludzi.
    Nie lubi: Ciszy, samotności, wojny, ciepłej wódki..
    Wzrost / waga: 182 cm/85 kg
    Aktualny ubiór: Czarny kapelusz, czarna marynarka, kremowa koszula rozpięta pod szyją, czarne spodnie dresowe, brązowe buty z czubkami.
    Znaki szczególne: 3 paski na dresie.
    Zawód: Domorosły gorzelnik
    Pod ręką: Kapelusz, a w nim kilka butelek wody.
    Stan zdrowia: Zaleczona rana od ugryzienia w ramię.
    Dołączył: 09 Sty 2017
    Posty: 215
    Wysłany: 7 Luty 2017, 22:24   

    - Oj, nie obiecuj, nie obiecuj, Różyczko, ha ha! - zaśmiał się na ostatnie słowa dziewczyny. Był ciekaw, na co ją stać. Na słowa o jego wątrobie też pasknął, jednak w sercu trochę się wystraszył. Co prawda nie słyszał, by ktoś w Krainie Luster zmarł na marskość wątroby, ale też nie był lekarzem, to skąd mógł wiedzieć. Może powinien odwiedzić klinikę.
    - Wiesz co, to co opowiadasz o sobie, o swojej naturze jest bardzo, ale to bardzo ciekawe! - powiedział z o dziwo szczerym, a nie ironicznym, uśmiechem. Czyli raczej nie zabijała. To dobrze. Ciekawe jednak, czy jest humorzasta. Z pewnością była niebezpieczna. Zwykle zwiałby od takiej osoby gdzie pieprz rośnie, ale ta go dziwnie przyciągała. Może dlatego, że pozwoliła mu posmakować adrenaliny poza walką o własne życie? To wszystko było jakieś... Inne. Inne od tego, jak zachowywał się, zanim ją poznał. Tylko jedno się nie zmieniło. Jego gadatliwość. Swoją drogą, swoimi opowiadaniami pewnie bardziej jeszcze dziewczynie zamącił w głowie, niż wyjaśnił realia tego świata, ale trudno.
    - No dobrze, to idziemy. - powiedzial żywo. Gdy zobaczył rachunek, zbladł. Tyle pieniędzy... Za byle obiad i drinka. I to na dodatek posiłek nie w pełni smaczny. No ale dobra, jak się piwa nawarzyło, to się tak wypije. Czy coś. Wyjął mieszek z kapelusza, wyjął należną liczbę monet i położył na blacie stołu, płacąc. Ruszyli razem w stronę wyjścia, Gopnik starał się pomagać Rosie, odgarniając przeszkadzające futra. Wyszli na zewnątrz i zrobili parę kroków. Rosie miała coś do załatwienia, żaden problem. Potem raz dwa kupią ubrania, następnie jeszcze jedzenie na Cukierkowej Ulicy i do domciu. W międzyczasie Rosie zaczęła się przemieniać.
    Gopnik zdębiał. Słyszał o polimorfizmie, ale myślał, że ten pojawia się głównie u Cyrkowców, no, ewentualnie Dachowców - tymczasem Senna Zjawa zmieniła się z pięknej laleczki w... Monstrum. Demona z koszmarów, które z pewnością nękały jakiegoś nieszczęśnika. Stał z otwartą gębą patrząc się w las, w którym znikła bestialska forma Rosie. Po jakimś czasie potwór wrócił i z powrotem zamienił się w śliczną blondynkę. Na twarzy Gopnika nadal malował się szok.
    - Co to u licha było...? - powiedział w końcu, ciągle nie zamykając ust. Zaiste, co to u licha było. Chyba wypełzło z koszmarów... No tak, ona przecież WYPEŁZŁA z koszmaru. W końcu to Senna Zjawa. Ale takiej mocy się u niej nie spodziewał. To by jednak tłumaczyło jej perwersje. Zszokowany patrzył, jak wyciąga z zakurzonej torby oporządzenie i zakłada je na siebie. Po co jej broń, skoro była diabłem wcielonym? Może tak czuła się jeszcze bezpieczniej.
    - Yyy... Co? Za... A, zakupy. Tak, idziemy. Idziemy na zakupy. - powiedział wystraszonym, a zarazem pełnym zdziwienia, lekko drżącym głosem. Co to u licha było...
    ZT
    Nerissa
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Marzec 2017, 19:26   

     Kobieta pozwoliła niższemu się prowadzić. Jak zawsze poruszała się płynnie i z gracją. W międzyczasie zastanawiała się, czy zabawniejsza była różnica ich wzrostu, czy może fakt, że wszyscy schodzili im z drogi. Stanowili dość przerażający duet - skrytobójczyni o wizerunku wygłodniałego drapieżnika i sam Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej. Kły, pazury, rogi, wyjątkowe spojrzenia i czarne odzienia. Razem mięli wszystko czego trzeba, by nasunąć przechodniom na myśl czeluści Piekieł.
     Nerissa oczywiście zauważyła ranę na skórze mężczyzny. Widać ugryzienie nie było nazbyt staranne, skoro tak ładnie się wygoiło. Zapewne to pozostałość po miłosnym stosunku. A jednak nadal nie wszyscy myślą jedynie o mordzie przy używaniu zębów. Chyba głównie ona sama o tym myślała. Kobiecie przeszło nawet przez myśl, że sama zrobiłaby to bardziej precyzyjnie i na martwym ciele już by się to tak wzorowo nie goiło. Wyszłaby z tego szykowna zbrodnia.
     Droga wydawała się jej dłużyć. Zawsze poruszała się szybko, coby czym prędzej oddalić się od gwaru ludności. Te wszystkie hałasy naprawdę ją drażniły, choć dziś z trudem udało jej się to ukryć. Oddychała spokojnie chcąc się wyciszyć. Co jakiś czas przez myśl przemykały jej wizje martwego Arystokraty w jej salonie. Może na kanapie? A może lepiej na stole? Tak, zdecydowanie na stole. Byłoby się łatwiej posilić i sprzątanie zajęłoby mniej czasu. Rozważając tak, czy uśmiercić ciemnowłosego czy nie, nagle nieco zwolniła. Naprawdę z nim idziesz? Usłyszała w swojej głowie. Dyskretnie rozejrzała się dookoła, jakby czegoś szukała. Po chwili znów przemówił do niej głęboki, czysty głos. Nie jest wart twojej uwagi. To On. Tak rzadko do niej mówił, zazwyczaj tylko w ważnych sytuacjach. Na twarzy Lavy zagościł niemal niezauważalny, dość subtelny jak na nią uśmiech. Mój miły.. Siwowłosa spuściła nieco wzrok, widać intensywnie nad czymś rozmyślała. Jej palce nieco mocniej wczepiły się w materiał ubrania mężczyzny, choć nie na tyle mocno by poczuł się niekomfortowo. Dobrze wiesz, że tylko Ja mogę cię zaspokoić. Kobieta odetchnęła głęboko. Jeśli spojrzeć na nią z boku, to wyglądała jakby towarzystwo rogatego ją pobudzało. W rzeczywistości jednak teraz jej myśli nie był nawet blisko niego. Poza tym, czy on nie jest dla ciebie za niski? W tym momencie Mara cicho i rozkosznie zaśmiała się pod nosem, ot tak, jakby była szalona. Wracaj szybko do domu, moja mała. Powinnaś odpocząć. Chłodny wiatr nagle zawiał mocniej i rozczesał jej włosy. Lava powoli powędrowała za czymś wzrokiem. Wyglądała dość.. łagodnie, jakby nawiązywała kontakt wzrokowy z kimś dla niej ważnym, kto właśnie ich mijał, jednak.. nikogo tam nie było. Kompletnie nikogo.
     - Dobrze.. - szepnęła na tyle cicho, że prawdopodobnie tylko ona siebie usłyszała.
     Nim dotarli do restauracji twarz Zjawy znów skamieniała. Była taka sama, jak gdy Thorn pierwszy raz ją ujrzał - beznamiętna. Przed wejściem puściła towarzysza nie czekając, aż ten otworzy jej drzwi i wkroczyła do lokalu. Po przedarciu się przez wiszące futra od razu wypatrzyła stolik najmniej oświetlony, ten wciśnięty w kąt, wokół którego było najmniej bieli. Podeszła do niego i ściągnęła płaszcz, który zaraz powiesiła na oparciu krzesła. To, choć masywne, przechyliło się w tył i niemal runęło. Kobieta nawet nie patrząc złapała za nie. Wyraźnie było widać, że przywykła do takich sytuacji. Jej płaszcz był piekielnie ciężki, czego na pierwszy rzut oka kompletnie nie można było dostrzec. W końcu nosiła go z tą lekkością i wdziękiem.
     Teraz jej sylwetka była dobrze widoczna. Miała długą, smukłą szyję, na której wyśmienicie prezentowałaby się jakaś obroża. Skórzane, czarne kozaki sięgały pod kolana. Obcas był wysoki. Dopasowane spodnie idealnie opinały jej ciało, ujawniając przy tym starannie wyrzeźbione mięśnie. Popielata tunika czasem lekko prześwitywała pod światło, dając przy tym możliwość dostrzeżenia linii jej wyraźnie zarysowanego wcięcia w talii. Przy solidnym, smolistym pasie godnie prezentował się jej oręż. Po prawej stronie wisiał jeden sztylet z rękojeścią w kształcie wulkanicznego lwa. Taki sam przylegał do zewnętrznej części prawego uda kobiety. Najważniejszym jednak był jej miecz, spoczywający po lewej stronie pasa. Pochwa, w której był schowany była ogromna, coby pomieścić szeroką głownię i dobrze zaostrzony sztych. Sięgała do połowy łydki Nerissy.
     Kobieta stoicko opadła na swoje miejsce, po czym spojrzała na własne dłonie. Jej nadgarstki oplatały przesadnio grube i szerokie, metalowe bransolety. Po chwili namysłu odpięła je i odłożyła na bok. Choć starała się to zrobić w miarę delikatnie, to masywne bransolety i tak ciężko opadły, rozpraszając przy tym ciszę. Lava westchnęła ciężko, następnie zaczęła lekko rozmasowywać wyraźnie zaczerwienione nadgarstki. Dopiero teraz ponownie spojrzała na Arystokratę. Posłała mu zachęcający uśmiech, jakby zapraszała go do zajęcia miejsca naprzeciw siebie.




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 30 Marzec 2017, 09:27   

    Jak zawsze, tak i tym razem podobało mu się gdy Mieszkańcy odchodzili na boki, robiąc im miejsce na drodze. Przyglądali się ukradkiem parze jednak nie mieli tyle odwagi by szeptać, komentować cicho. Z resztą nawet jeśli by to robili, Thorn tylko uśmiechałby się do nich uprzejmie, demonstrując wyższość.
    Droga była długa, jednak jemu minęła szybko. Może dlatego, że w trakcie wędrówki nie rozmawiali. Skupił się na prowadzeniu partnerki bezpiecznymi drogami, bo szczerze powiedziawszy nie chciało mu się znowu interweniować w razie napadu. Zwłaszcza, że teraz był już prawie pewien, że zamachowiec nie chciał zabić jego.
    Kobieta nad czymś myślała i gdyby nie to, że Thorn nie miał żadnej mocy potrafiącej w nich czytać, wtargnąłby do jej głowy i rozeznał się co w niej siedzi. Ale niestety potrafił tylko Zablokować swój umysł, co z resztą co chwilę robił, odnawiając Zaporę.
    Kątem oka przyglądał się Nerissie bo momentami zachowywała się dziwnie. Spuszczała nieobecny wzrok, uśmiechała się, ścisnęła go za ramię... Zachowywała się trochę tak, jakby dręczyły ją jakieś wizje. Gdy zaśmiała się, jego brwi powędrowały ku górze. Twarz zwrócił ku niej, szukając wytłumaczenia co ją rozśmieszyło. Nie zapytał wprost, o wiele ciekawsze było zgadywanie.
    Coś w jej zachowaniu mroziło mu krew ale jednocześnie wzbierało pokłady adrenaliny. Był podekscytowany, jak zawsze gdy spotykał osoby interesujące i niebezpieczne. Przypomniała mu się Luci i popołudnie, kiedy poprosił ją by wyssała z niego energię. Był to bardzie niebezpieczny zabieg i ostatecznie skończył się dość...upokarzająco dla samego Arystokraty, ale samo uczucie, że życie wyciekało z niego niewidocznymi kanałami, pożerane przez Demona...
    Przeszedł go dreszcz gdy wiatr owionął twarz, przygładzając czarne włosy i głaszcząc rogi. Mężczyzna uśmiechnął się sam do siebie na wspomnienie nocy z Demonem. Może i zapłacił za to zdrowiem (rana goiła się bardzo wolno, musiał też odespać utratę energii) ale cholera, było warto!
    Usłyszał szept Nerissy, ale był on na tyle cichy, że nie wyłapał słowa które wypowiedziała. Z każdą sekundą stawała się dla niego jeszcze większą zagadką do rozwiązania.
    Nie mącił jednak ciszy która im towarzyszyła. Oczywiście nie była absolutna, bo ulica żyła wlasnym życiem i towarzyszył temu gwar... Upiorny jednak cieszył się, że już niedaleko.
    Gdy dotarli do celu Thorn zrobił krok w przód by otworzyć jej drzwi, ale Nerissa sama sobie poradziła i pewnym krokiem weszła do środka. Nie komentował, może zwyczajnie wolała sama o siebie dbać. Może nie życzyła sobie by mężczyźni otwierali przed nią drzwi.
    Przedzieranie się przez futra było trochę uciążliwe ale przynajmniej ubrania nie śmierdziały stęchlizną. Właściciel baru który wpadł na idiotyczny pomysł zrobienia z futer przedsionka, jakikolwiek by nie był, dbał o nie, czyszcząc je cyklicznie i wieszając między nimi zapachowe woreczki. Thorn, przechodząc obok czarnego, wielkiego futrzyska dostał nawet jednym takim zapaszkiem w twarz - poczuł lawendę. Skrzywił się marszcząc noc ale bez słowa poszedł dalej.
    Lokal był przyjemny, bo panował tu półmrok. Było prawie pusto, tylko niektóre stoliki były zajęte przez pojedyncze osoby, raczące się winem lub jedzące kolacje.
    To kobieta wybrała stolik. Arystokrata podążył więc posłusznie w tamto miejsce i już miał pomóc zdjąć jej płaszcz, ale nie zdążył. Okrycie było chyba ciężkie bo zawieszone na krześle, przeciążyło je. Nerissa jednak była najwyraźniej przyzwyczajona, bo złapała krzesło i ustawiła je w normalnej pozycji.
    Dopiero teraz mógł przyjrzeć się jej sylwetce. Była smukła, ciało miała pięknie wyrzeźbione. Thorn już widywał takie kobiety - w wojsku. Mięśnie wypracowane ciężką pracą, nie dietami czy idiotycznymi ćwiczeniami. Uśmiechnął się uprzejmie zajmując miejsce na przeciw niej.
    Była uzbrojona po zęby, ale nie dziwił się temu zbytnio. W tym świecie każdy musiał radzić sobie sam, na tyle na ile potrafił. A przeczucie mówiło mu, że Nerissa nie nosi tych wszystkich noży na ozdobę.
    Upiorny nie zdejmował okrycia wierzchniego bo takowym była pięknie skrojona marynarka ze srebrnymi zdobieniami na plecach. Rozpiął ją tylko, siadając. Miał na sobie czarne spodnie, oficerki i klasyczną, czarną koszulę. Cóż poradzić, lubił ten kolor. Podobno wyszczuplał... No, na pewno eksponował szeroką klatkę piersiową. A że komplet był skrojony na miarę, był jednocześnie elegancki i bardzo wygodny.
    Bransolety wyglądały jak kajdany. Gdy Nerissa je zdjęła, wzrok zawiesił na jej czerwonych nadgarstkach. W jego oku pojawił się błysk a usta ułożyły się w uwodzicielskim uśmiechu.
    Ileż tajemnic skrywa ta osóbka?
    Po chwili podszedł do nich kelner. Najpierw skupił uwagę na kobiecie i przyjął od niej zamówienie. Niezależnie od tego co zamówiła, poprosił o to samo plus butelka dobrego, czerwonego wina. Jeśli nie lubiła takich trunków - trudno, wypije sam. Miała jednak możliwość ingerować w zamówienie, bo kelner jeszcze przez chwilę stał przy nich, gotów zmienić coś w zapiskach.
    Gdy w końcu się oddalił, Thorn rozsiadł się na krześle wygodniej i przeczesał dłonią włosy. Wyglądał w tej pozie dość nonszalancko, jednak pamiętał o kulturze. Posłał jej drapieżny uśmiech.
    - Przez całą drogę tutaj zastanawiałem się czy miałem szczęście, że panią spotkałem, czy też niewymownego pecha. - powiedział, wpatrując się w jej zjawiskowe oczy.
    _________________
    Nerissa
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 30 Marzec 2017, 20:49   

     Już od dłuższego czasu nie zamęczała myśli karcianym napastnikiem. Dla niej była to tylko kolejna, nic nieznacząca ofiara. Thorn za to mógł zacząć czegoś się domyślać. Pytania mógłby pozadawać na własne ryzyko, jednak najprawdopodobniej nie byłoby to racjonalnym posunięciem. Zapewne dostałby kilka odpowiedzi i zginął wkrótce po tym. W obecności Mary milczenie mogłoby dosłownie uratować życie. No chyba, że chodzi o przesłuchanie.. Wtedy marny los nieposłusznego.
     W trakcie rozruszania nadgarstków kobieta zerkała na towarzysza. Wyglądał na zaciekawionego, jego tęczowe oczy zdawały się mieć wiele pytań. Przez jego uwodzicielski uśmiech postanowiła rozwiać choć część jego domysłów. Kto wie jak śmiałe pomysły miał względem tych ciężarów.
     - Sama je sobie założyłam - powiedziała cicho, acz wyraźnie, coby mężczyzna mógł ją usłyszeć, po czym subtelnie odwzajemniła jego uśmiech.
     Rzecz jasna jej twarz szybko znów straciła wyraz i to właśnie tym chłodnym spojrzeniem powitała kelnera. Gdy zapytał o zamówienie, kobieta złapała za kartę i przejrzała ją. Widać chwilami czuła się niekomfortowo, gdy czytała co poniektóre dania z drapieżników. Przez ułamek sekundy nawet wyglądała jakby przyglądała się liście imion jej zmarłych krewnych. Najbardziej zaniepokoiła ją obecność lwa w menu. Aż miała ochotę wstać, znaleźć właściciela lokalu, ściąć jego głowę i podać ją w arbuzowym sosie jakiemuś klientowi. Zmęczona widokiem tych wszystkich drapieżnych zwierząt w końcu wybrała danie z pierwszego lepszego roślinożercy jakiego znalazła. Do picia wzięła sobie zwykłą, czystą wodę. Dlaczego nie serwują tutaj ludzi? Też są z mięsa, a ich nędznych żywotów mniej szkoda.
     Gdy kelner się oddalił Lava podążyła za nim karcącym wzrokiem. Kiedy zniknął z jej pola widzenia, wróciła spojrzeniem na ciemnowłosego. Podobał jej się ten odruch zaczesywania włosów palcami w tył. Przywodził jej na myśl miłe wspomnienia. Często miewała przebłyski z przeszłości. W głowie pielęgnowała pozostałości swojego szczęścia sprzed kilku setek lat, chociaż.. było to bardzo trudne.
     W końcu i usłyszała słowa Arystokraty. Miała ochotę się zaśmiać, lecz powstrzymała się. Czyżby rogaty wreszcie zdał sobie sprawę z niebezpieczeństwa? Gdyby jeszcze tylko zaczął wyraźnie się bać, z pewnością wywołałby u Zjawy rumieńce, schlebiając jej tym. Strach jej ofiar w pewnym sensie ją satysfakcjonował.
     - To się okaże - odpowiedziała szeptem pochylając się nieco w stronę Gwardzisty. Jej głos znów okazał się ciepły i rozkoszny dla uszu.
     Teraz to ona zaszczyciła go kusicielskim uśmiechem. Po chwili intensywnego kontaktu wzrokowego wróciła do swojej wcześniejszej pozycji. Mimo, iż była wyprostowana, to najwyraźniej była także rozluźniona. Opierała się wygodnie o krzesło, również pozwalając sobie na krztę nonszalancji. Nie spuszczała wzroku z niższego, zupełnie jakby pozwalała mu zatonąć w otchłani swych magmowych oczu. Zorientowała się, że jej spojrzenie mogłoby i nawet go zauroczyć. Gdyby miała możliwość pożarcia go wzrokiem, z pewnością już dawno byłby martwy. Po jakimś czasie Mara w końcu odezwała się ponownie.
    - A zatem, panie Thorn.. - zaczęła spokojnie. - Czym to się pan zajmuje? - zapytała usiłując zainicjować luźną rozmowę.
     Strój Upiornego świadczył o tym, że do biednych on nie należał. Kobieta nie miała pewności, czy dobrze zaczęła konwersację. W końcu rzadko z kimś rozmawiała prywatnie. Osobników z którymi utrzymywała stałe kontakty mogła policzyć na palcach jednej dłoni. Zazwyczaj były to istoty zawsze bogate w cenne informacje lub posiadające przydatne zdolności magiczne. Z jednym mężczyzną nawet spotykała się regularnie w celu kupna istotnych dla jej podróży opatrunków czy skorzystania z jego uzdrawiających zdolności.




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 31 Marzec 2017, 19:16   

    - Ciekawa ozdoba. - powiedział kiwając głową z uznaniem. Obręcze wyglądały bardziej jak obciążniki albo kajdany...ale Thorn postanowił nie drążyć tematu. Interesował go oczywiście jak cholera, ale coś mu mówiło, że nie powinien naciskać. Nie na nią.
    Tym bardziej była dla niego interesująca! Stanowiła nie lada wyzwanie dla jego umiejętności które stosował w trakcie przesłuchań. Ile sztuczek będzie musiał na niej wypróbować? I czy Nerissa zorientuje się, że zaprosił ją tutaj bez powodu?
    Jej szept był słodki niczym poranny pocałunek kochanki, po upojnej nocy. Uśmiechnął się do niej słysząc jej odpowiedź, tajemniczą obietnicę.
    Podobało mu się zachowanie kobiety. Była naturalna, chociaż w jej ruchach było coś kociego, była ostrożna. Zachowywała czujność. Czy zawsze taka była?
    Przez myśl przemknął mu obraz komnaty w której zazwyczaj przesłuchiwał swoich 'podopiecznych', schwytanych podczas misji wyznaczanych przez Arcyksięcia. Prawie zawsze trafiały mu się jednostki ciekawe, które ostatecznie wiele miały do powiedzenia.
    Uśmiechnął się przywołując obraz subtelnych tortur jakie na nich stosował. Nigdy nie były to kary cielesne, o nie! Przecież dysponował wystarczającą mocą by przełamać umysł, sprawić, by wyczerpana psychicznie osoba wyśpiewała mu wszystko jak na spowiedzi.
    Czy Nerissa również stałaby się bardziej gadatliwa na takiej sesji? Postanowił na razie nie sprawdzać, chociaż miał przemożną chęć by złapać ją w tęczową pułapkę swoich oczu.
    Ich gra ciągnęła się dalej. Oto siedziały przed sobą dwie osoby taksujące się wzrokiem, pożerające się nim. Dwa drapieżniki doskonale zdające sobie sprawę z siły przeciwnika, chociaż nie wiedzące o nim nic.
    Thorn czuł jej zapach, był tak nęcący, że gdyby nie to, że kobieta wyglądała na niebezpieczną, zaciągnąłby ją do łóżka. Miała kuszące, pełne wargi, posyłała mu kusicielskie uśmiechy, kokietowała. Może myślała, że owinie go wokół palca?
    Dobrze, postanowił poddać się ich małej zabawie. Może ta taktyka okaże się być najlepsza?
    Słysząc jej pytanie, uniósł brwi ku górze. Czy spodziewał się takiej bezpośredniości z jej strony? No cóż. Wszystkiego się spodziewał. Żyjąc już ponad 550 lat nauczył się, że pozory potrafią mylić i kobiety w Krainie Luster wcale nie są bezbronne. I nie zawsze są przyjaźnie nastawione.
    - Zawodowo? Patroluję, pilnuję porządku, walczę... - nie zamierzał kłamać, przynajmniej nie w temacie jego zawodu. Przecież był znany na mieście, gdyby teraz sprzedał kobiecie jakąś bajeczkę a później zobaczyłaby go w mundurze na mieście... Mogłaby poczuć się oszukana. A tego nie chcemy, prawda?
    - ...ścigam złoczyńców, przesłuchuję. - wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu - I torturuję. - dodał. W oku pojawił się błysk.
    Do ich stolika przyszedł kelner niosąc butelkę wina i dwa kieliszki. Ustawił je i zabrał się za otwieranie, ale Thorn, widząc jego żałosne wysiłki, poprosił o flaszkę i odesłał kelnera. Sam poradzi sobie z alkoholem.
    Odkorkował butelkę czerwonego wina, nalał do każdego z naczyń i przysunął jeden kieliszek bliżej Nerissy. Cały czas uśmiechał się do niej tajemniczo.
    - Teraz pani kolej. - powiedział z entuzjazmem. - Co pani porabia w życiu? - odstawił butelkę na bok stolika - Tamta okolica jest dość nieprzyjemna, o czym mieliśmy okazję się przekonać. Czego w niej pani szukała... sama? - dodał ciekaw co sprowadziło Nerissę do ciemnej uliczki.
    Zachowywał się swobodnie i uprzejmie, był pewny siebie. Gra rozpoczęła się wolnym tempem, bezpiecznym torem dlatego nie było potrzeby by martwić się na zapas. Na stół zazwyczaj daje się słabsze karty, by wyczuć przeciwnika i grunt.
    Nie podniósł toastu bo nie było ku temu okazji. Zamiast tego zwyczajnie ujął kieliszek z dłoń i upił trochę zawartości. Słodki płyn przyjemnie połechtał jego arystokratyczne podniebienie i ciepłą strugą przelał się przez przełyk, dalej.
    Ciemny kąt w którym siedzieli sprzyjał dyskretnym rozmowom, konspiracji...i ewentualnemu romansowi. Thorn każdą możliwość brał pod uwagę z czego oczywiście ta ostatnia podobała mu się najbardziej.
    _________________
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,19 sekundy. Zapytań do SQL: 9