• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Różana Wieża » Sala przesłuchań
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 4 Kwiecień 2017, 17:10     

    - Chce nam pani powiedzieć, że jako archeolog nie lubi pani swojej pracy? - oparła brodę na "dłoni" - ja rozumiem, że czasem osoba, która płaci nie chce powiedzieć co wykopują, ale żeby nie zainteresowało to pani? Co, gdzie i jak? No i czy czasem wykopaliska prowadzone dla kogoś, nie polegają na tym, że ten ktoś dostaje wszystko, a kopiący kasę? - mówiła spokojnym głosem, a ogonem falowała leniwie. Nakładka na ogony trochę ją denerwowała, bo musiała nimi poruszać w jak najbardziej zsynchronizowany sposób. Trochę jej to zajęło, ale i tego się nauczyła. - Czy to w takim razie oznacza, że ukradła pani kompas, tylko dlatego, że był ładny? Nie wiedząc czym on jest? - westchnęła trochę znudzona tym wszystkim. Ale słuchała dalej co kobieta miała do powiedzenia, a w końcu się trochę rozgadała.
    HA! Czyli jednak ktoś jest. Trzeba trochę czasem podzióbać, palcem, z wysuniętym pazurkiem, ostrym jak nowiutki sztylet. A najlepiej to w serduszko, bo wtedy boli najbardziej. Kobieta nie wyglądała na starą, więc najpewniej nie miała aż tyle doświadczenia, żeby ukryć wszystko. Niektórych emocji nie da się tak po prostu zataić, a często by się zdradzić wystarczy zwykły błysk w oku, drgnięcie powieki, a tu proszę...
    - No to jak najbardziej się nie dziwię, że nie chce nosić drugiej połówki - powiedziała znudzonym głosem - jeśli nadal coś czuje, to pewnie nie chce wiedzieć, kiedy pani coś grozi bo jest zły, a że tu nie jest bezpiecznie to pewnie co chwila jest pani zagrożona, a z drugiej nie chce pokazać, że cierpi - poruszyła lekko uchem - poza tym widać, że pani też się nie przejmuje tym wszystkim, skoro jest pani tu, zamiast jakoś pokazać, że pani na nim zależy, a podejrzewam, że tak jest, skoro nadal ma pani tę błyskotkę - podniosła wyżej Blaszkę. To co nastąpiło potem, poprawiło jej humor. Ojoj ktoś tu chce pokazać pazurki? Gdyby nie miała maski, Vega mogłaby zobaczyć pewnie pełen zestaw kocich zębów. Jednak stety czy niestety nie mogła ich pokazać, a szkoda.
    Kiwała jednak głową słysząc dalsze jej słowa. Nie przerywała jej.
    Gdy Shen przyniósł jej notatki, przejrzała je. Nie odzywała się na temat spokoju obu światów. Świata Ludzi nie znała, więc pozostawiła tę opinię. Wzięła do ręki pióro, które wyjęła z kieszeni munduru i "spróbowała" dopisać coś od siebie. Kreśliła kilka razy, aż w końcu westchnęła z rezygnacją i zwinęła papier w kulkę, po czym rzuciła ją przez ramię, prosto w Shen. Niby przypadkiem.
    Gdyby mężczyzna rozwinął papier, zaciekawiony tym co tam kotka próbowała napisać, zobaczyłby jeden napis kilka razy zakreślony naokoło - " Zapytaj wprost ", a obok widniała mała nutka.
    Mari miała nadzieję, ze Shen się zorientuje o co jej chodzi. Nie chciało jej się tu dłużej siedzieć, a w ten sposób może nie tylko dostaną jakieś informacje, ale również uda im się nakłonić kobietę do współpracy?
    Wstała i zaczęła się przechadzać po pokoju, co jakiś czas przyglądając się ognikom i szturchając je łapką - ten świat nie jest taki bezpieczny, w szczególności, gdy nie ma się mocy, a niektórzy bardzo lubią to wykorzystywać, tę niesprawiedliwą przewagę - powiedziała poważnym tonem.
    - Mam jeszcze jedno pytanie, opowiedziałaś nam o pierwszym wejściu do Krainy Luster, a może opowiesz nam jak zareagowałaś widząc po raz pierwszy te wszystkie cuda i dziwy? Ludzi z kocimi elementami, z rogami i tym podobne?
    Widziała jak Estris Vegi denerwuje się. Nie dość, że wcześniej kotka stukała w jego małe więzienie, to potem wkurzyła Vegę. Mari uśmiechnęła się pod nosem i zagwizdała jakąś melodyjkę by uspokoić bestyjkę, po chwili jednak zaczęła znów interesować się ognikami nucąc pod nosem jakąś dziwną melodię, jednak robiła to na tyle głośno, że kobieta mogła to spokojnie usłyszeć. Mari zaczynała używać swojej mocy.
    _________________

     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 7 Kwiecień 2017, 18:54     

    Archeologia. To jest mocna strona Vegi, ale w swoim ogóle posiada różne obszary – jedne darzone przez Gwiazdkę większą sympatią, a inne mniejszą. Tutaj mieliśmy do czynienia z tą drugą grupą. Należy jednak zaznaczyć, że Gwiazdka dobrze pamiętała swoje słowa, a pośród nich z takiego zawodu się nie spowiadała. Wzięła to zatem za próbę podejścia jej i od razu uznała, że nie pozwoli się tak łatwo ograbić. Woli skłamać niż pokazać, że ją rozpracowano, bo to drugie, uznała, że dodałoby pewności siebie przesłuchującym, a tak wiele nie chciała im ofiarować. A z kłamaniem zaś właściwie nie miała tutaj problemu, zwłaszcza w świetle sprzyjającej pogody ducha.
    - Em, skąd taki głupi pomysł, że jako archeolog pracuję? Mówiłam przecież, że nie znam się na tym, a na teren wykopalisk po prostu sobie weszłam. Poszłam tam z ciekawości, zaczęłam wnikliwie szukać i znalazłam tę skrytkę.
    Czy ukradła? Właściwie tak - nielegalnie weszła w jego posiadanie, ale…
    - Tak, ładny, nietypowy, skrzętnie schowany i na terenie wykopalisk. Myślę, że to akurat szczęśliwy zbieg okoliczności, że to ja go wzięłam – uśmiechnęła się przyjacielsko. Po swojej ostatniej przygodzie z kocimi towarzyszami, uważała siebie za bardzo dobrą sojuszniczkę, nawet jeśli jej niektóre czyny miały swoją ciemną stronę. - Pozwolił mi przeżyć wiele miłych przygód.

    Miała sobie za złe, że dała się tak ponieść emocjom, ale z drugiej strony dało jej to pewne poczucie komfortu i rozeznanie: w pewnych granicach może dawać popis swoim humorom, a w zamian nie zostanie za to ukarana... przynajmniej na razie.
    Zirytowała ją ta głupia uwaga mężczyzny, brzmiąca jak szukanie dziury w całym. Powiedziałam, że tutaj jest spokojniej, myśląc głównie o braku pośpiechu, ale dodałam, że istnieją inne niebezpieczeństwa. A on stwierdził, że wcale tu nie jest spokojniej, jednoznacznie dając do zrozumienia, ze zna pod tym względem ludzki świat… Och, dobrze wiedzieć! I ta ostatnia myśl sprawiła, że chwilowa irytacja, dla której można było dojrzeć małą zmarszczkę na czole, w moment miała powód by zniknąć i rozchmurzyć różowowłosą twarzyczkę. Żeby jednak Gordon nie został z niczym, to rzuciła mu krótkie, acz wymowne spojrzenie, znaczące tyle co „nie chce mi się tego tłumaczyć”.
    Pani to, Pani tamto, Pani, Pani, Pani… Wkurzające dla Vegi stało się to oficjalne wyrażanie się, zwłaszcza, że wcześniej byli per ty. Ale co może? Nic nie może. Wdech, wdech, wdech, wydech:
    - Zgodził się ją nosić właśnie dlatego, żeby wiedzieć, kiedy stanie mi się coś nieprzyjemnego. Ja już z przyzwyczajenia zakładam swoją część, ale także chcę się, oczywiście, dzielić swoimi odczuciami. Wybywam tutaj z wewnętrznej potrzeby poznawania i nie zanosi się na to, bym miała to porzucić. A reszta to już domysły. Zresztą, musimy o tym rozmawiać? – spojrzała na nią z niezadowoleniem wymalowanym na twarzy. Nie chciała, bo to był nie tylko drażliwy temat, ale także i ten, w którym nie miała ani doświadczenia, ani dobrego wyczucia.

    Zaciekawiło ją, co też za treści są przez nich na kartce papieru notowane. Pomimo przyglądania się ruchom ręki, raczej nie zdołała wyłapać zapisywanych słów. To, że kobieta powstała i chodziła podczas wypowiadania kolejnych kwestii, oddziałało trochę na samopoczucie Vegi. Swoboda się zmniejszyła, ale język z tego powodu nie zamierzał się spętać – nadal miała trochę do powiedzenia w odwecie oraz na zadane jej pytanie.
    Moce, magia, nadużycia. Temat długi, szeroki i… i taki, w którym miała trochę do powiedzenia, a jakże. Musiała tylko, z czego zdawała sobie sprawę, nie zabrzmieć zbyt pretensjonalnie.
    - Pragnę zaznaczyć, że wy także lubicie tej niesprawiedliwej przewagi używać. A co gorzej o Was świadczy to fakt, że przez tyle czasu nikt mi tu nie sprawiał większych problemów niż dzisiaj Wy i tamci strażnicy. A zatem, tak paradoksalnie, byłam a przynajmniej czułam się bezpieczniejsza zanim zechciano mnie o zagrożeniach siłą uświadamiać. Ciekawe, prawda? Nieprawdopodobne? Nie, skądże. Może zbyt dużo durnych ludzi wam się napatoczyło, ta dzisiejsza młodzież jest przeokropna…
    Pomimo wypowiadania śmiałych słów, nie dała się ponieść emocjom. Wciąż, tak jak przez większość tego przesłuchania, pozostawała w okolicach atmosfery typowej dla zwyczajnej rozmowy – prosto, powoli i zrozumiale, a przynajmniej zrozumiale dla obeznanych w ludzkim świecie.
    - Jak zareagowałam? Najpierw szok, masa pytań, a potem stopniowe pojmowanie co tu się dzieje. Mamy takie coś jak bajki, w których opisane jest wiele rzeczy podobnych tutejszym. Nie robi na mnie wrażenia istnienie poszczególnych istot, a jedynie fakt, że coś, co sobie ludzie wymyślali po dawne wieki, istnieje naprawdę. Czy to straszne? Absolutnie nie - w ludzkim świecie także nie ma komfortu czucia się bezpiecznym. Tutaj mój komfort jest nawet lepszy, jak wspominałam, mimo całej tej magii. A poza tym... Wy, magiczni, też chodzicie po ludzkim świecie. Nawet jedno z was dało to jednoznacznie do zrozumienia. Krwi żądne dziecko można spotkać po obu stronach lustra.
    Chciała jeszcze parę rzeczy dodać, ale złapała się na tym, że zabrzmiałoby to na jej niekorzyść. Postanowiła więc na tym zakończyć swoją odpowiedź i oczekiwała, co będzie dalej.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
     



    Czarny Witraż

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Po prostu Goshenite, ew. Shen
    Wiek: 83 Chronologicznie, 31 Biologicznie
    Rasa: Szklany Człowiek
    Lubi: Szkarłat krwi, grać w karty. Uszy. Kocie i puszyste.
    Nie lubi: Fałszywości.
    Wzrost / waga: 75 kilo z butami, 185 cm w kapeluszu
    Aktualny ubiór: Szary płaszcz, pod ręką rapier, w wewnętrznej kieszeni złota harmonijka.
    Znaki szczególne: Blizna na prawym ramieniu.
    Zawód: Wyrywacz chwastów.
    Pod ręką: Cięta riposta, rapier, harmonijka, święta cierpliwość.
    Broń: Rapier
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Brak obrażeń na ciele, umysł nie do odratowania.
    Dołączył: 09 Lis 2016
    Posty: 83
    Wysłany: 12 Kwiecień 2017, 20:50     

    -Mhm, w końcu to zupełnie normalne ot tak wchodzić sobie na prywatny teren, grzebać w ziemi i to w dodatku nie mając pojęcia co się robi.- stwierdził Shen lekkim tonem, podsumowując słowa przesłuchiwanej. Zupełnie pominął fakt, jak bardzo mało prawdopodobnie brzmiało całe to tłumaczenie. Nie zanosiło się by ich mała podejrzana o szpiegostwo ofiara zmieniła tłumaczenia. Komplikowało to całą sprawę, i owszem, choć tylko trochę. To że w ogóle zdecydowali się z nią rozmawiać było dużym ustępstwem z ich strony. O wiele prościej i szybciej (no i skuteczniej) działały nieco brutalniejsze metody. Wtedy jednak istniały przypadki, kiedy obiekt przesłuchań po skończonej robocie nie nadawał się już do normalnego użytku. A martwy szpieg to bezużyteczny szpieg.
    Sprawy sercowe zupełnie go nie interesowały. Zostawił ten temat pani Pomponii, jako z pewnością bardziej utalentowanej w tej kwestii. Dla niego, jeśli coś nie miało puszystych uszu i równie puszystego ogona, równie dobrze mogło być obrazkiem na ścianie. Apropos puszystości.. przez krótką chwilę wpatrywał się w atuty w które Mari została wyposażona. Zaraz jednak skarcił siebie i pół istniejącego świata za tę oznakę słabości, wracając do rzeczywistości.
    -A ja pragnę zauważyć że błędnie oceniasz własne położenie.- odezwał się Shen, spokojnym choć twardym głosem. -Uważasz że grając w grę której nie znasz inni będą przestrzegać Twoich wymyślonych zasad.- kontynuował, dodając jeszcze -Niestety rzeczywistość jest inna niż to co sobie wyobrażałaś w bajkach.- zakończył, ledwie widocznie wzruszając ramionami.
    W międzyczasie, gdy Szklany mówił, jego partnerka przeglądała zapisane wcześniej notatki. Gdy skończyła, zauważył że jej ręka poczęła kreślić coś na kawałku papieru. Kilka przekreśleń dalej, papier zgnieciony w dłoni poszybował w powietrze, i zataczając efektowny łuk uderzył Gosha w pierś. Jako że zupełnie się tego nie spodziewał, zmięta kulka spadła na ziemię. Wątpił by Mari bez powodu zebrała się na taki gest w tak poważnej sytuacji; z cichym westchnięciem schylił się po kartkę i rozwinął ją. Linijka tekstu i jeden znak; ot wszystko co tam znalazł. Powiedziało mu to jednak o wiele więcej niż by się mogło wydawać. No to koniec zabawy. pomyślał, zamiast tego mówiąc
    -No dobrze panienko z innej krainy. Powiedz mi, co tam skrzętnie ukrywasz i dla kogo pracujesz.-
    _________________
    ..Red like roses..



     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 17 Kwiecień 2017, 11:11     

    Mari nie odzywała się zbytnio. Starała się zapamiętać jak najwięcej z tego co mówiła kobieta. Coraz bardziej jej słowa zdawały się plątać. Poszła na wykopaliska bez zgody? Wzięła coś? To nie brzmiało jak przypadek.
    - Poszłaś na wykopaliska i niby przypadkiem znalazłaś akurat kompas? No chyba raczej nie... - powiedziała, kręcąc głową z powątpiewaniem.
    Słuchała wszystkich słów kobiety, jednak już coraz bardziej miała ich dość. Nie miała humoru na jej gierki. Uważała, że jak podzieli się wątpliwymi opowiastkami to jej uwierzą? Grubo się myliła. Uważała, że używają zawsze mocy? Tu myliła się mocno. W końcu odkąd zaczęli to spotkanie to ani Mari ani Shen nie użyli ani razu swoich magicznych umiejętności. Choć Mari była skłonna "nadużyć tej przewagi" by zdobyć tego czego chcą i iść do domu. Miała sporo spraw do poukładania w głowie. Ale nie mogła teraz o tym myśleć, miała przed sobą osobę podejrzaną o szpiegostwo. Tak jak Mari wcześniej podejrzewała o to Falimira. Ciekawe czy się w ogóle znają. Ale wolała nie pytać o takie sprawy. W końcu byłą to tajemnica Organizacji i lepiej nie zdradzać im co się dzieje z ich szpiegami.
    Trochę rozbawiło ją stwierdzenie, że w Świecie Ludzi mają "coś takiego jak bajki". Vega powiedziała to w taki sposób, jakby oni nie wiedzieli co to jest. W świecie stworzonym przez Baśniopisarzy, nie wiedzieć co to bajki? Ha! Boki zrywać!
    Nuciła na tyle głośno, żeby Vega mogła słyszeć. Miała dość tego dnia. Zaczynał się tak dobrze, co prawda pokłócili się z Nishim, ale szybko zostało to zażegnane. Do tego zapowiadały się tak wspaniałe chwilę i co? Musiała tu przyjść, żeby móc przesłuchać jakąś różową wywłokę, która zamiast odpowiadać, to raczy ich bajeczkami dla dzieci.
    W myślach przesłała tylko przekaz Vedze, że ma odpowiadać na pytania zgodnie z prawdą. Nie mogła pytać, śpiewając. No chyba, że śpiewająco ale wolała nie myśleć o tym jak Shen by na to wszystko zareagował.
    Przyjęła z ulgą pytanie Szklanego, znaczyło to, że zrozumiał jej wiadomość, wiedział co kocica planuje.

    Hipnoza muzyką 1/3
    _________________

     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 5 Maj 2017, 14:04     

    Jej uszu doszła kolejna uwaga Gordona, na którą także nie miała ni sił ni chęci cokolwiek odpowiedzieć. Nawet nie uraczyła go jakimkolwiek spojrzeniem - tak po prostu i bez zbędnego wysiłku zrównała jego słowa z otoczeniem. Odpowiedziała za to kobiecie, na której pytania i wątpliwości lepiej było Vedze układać słowa:
    - Sporo osób znajduje dziwne, magiczne rzeczy i można je kupić na czarnym rynku bez większych przeszkód. Co dziwnego w tym, że samej takie cudo znalazłam? A jak widać - w tym miejscu wskazała głową w kierunku pudełka pełnego jej fantów - potrafię sobie wiele rzeczy zgromadzić, w taki czy inny sposób. Przypadki chodzą po ludziach... ale po magicznych chyba nie, skoro szukacie jakiejś dziury?.. - nie potrafiła ugryźć się w język - musiała "uraczyć" ich takim kąśliwym wtrąceniem.
    Otoczenie, otoczenie. Ponowiła próbę dopatrzenia się przydatnych jej elementów. Teraz, kiedy nie miała już skrępowanych dłoni, być może była w stanie trafniej spostrzec coś, co pomogłoby jej w potencjalnym ataku bądź ucieczce. I tak poszukiwała wystających gwoździ i śrubek. Taki metal mógłby błysnąć światłem w jej kierunku. Szukała także pękniętych desek w podłodze, ścianie bądź w stole. Jej uwadze nie uszłyby ruchy powietrza, świadczące o jakiejś szczelinie, prowadzącej do sąsiedniego pomieszczenia, bądź do wentylacyjnego korytarza. Próbowała w bardzo małym stopniu zakołysać krzesłem, żeby tylko sprawdzić, czy stoi równo na wszystkich nogach, czy też któraś z nich jest krótsza bądź postawiona na krzywiźnie. Jednym z butów (oba były pod stołem) próbowała znaleźć jakąś nierówność w podłodze, która mogłaby być włazem albo też czymś, o co mogłaby się owym butem zaprzeć. Wystarczyło, aby któraś z desek była zapadnięta bardziej od sąsiedniej, a krawędź buta miałaby o co zahaczyć. Próbowała też nogą wyczuć, czy istnieje jakieś trwałe połączenie stołu z podłogą, aby upewnić się, że będzie w stanie go przewrócić.
    Wszystkie te poszukiwania prowadziła dość niepostrzeżenie dzięki temu, że wystarczyło jej jedno spojrzenie bądź jeden niewinny ruch, a wyostrzone zmysły zdołałyby zaobserwować taką bądź inną ciekawostkę.
    Kolejny raz zauważyła jak mężczyzna raczy swoim spojrzeniem puszystość uszu Kotki. Dołożyła do tego historyjkę, jakoby Gordon miał wobec niej pewne, nieformalne chęci. Albo doszukiwał się tajemnych znaków, znanych tylko im, przesłuchującym. Bezpiecznie uznała, że obie wersje są możliwe, a druga wręcz pewna.
    I ponownie zwrócił się do niej, typowymi dla siebie, czepialskimi stwierdzeniami. Gwiazdka miała na języku kilka wtrąceń, leżących na podobnym poziomie, lecz zostawiła je na później, zaintrygowana tym, że kobieta zamiast zadawać pytania, nuci sobie coś pod nosem. I choć zaraz potem starała się już na te dźwięki nie zwracać specjalnej uwagi, nie umniejszyło to jej podatności na hipnozę. Tyle tylko, że póki co hipnoza nie miała w Vedze żadnych skutków swojego działania, ale o tym przesłuchujący raczej nie mogli wiedzieć. Słysząc polecenie mężczyzny, wzruszyła ramionami na znak niewinności i oparła krótko:
    - Nic nie mam. - Po czym dodała - i dla nikogo nie pracuję, oprócz placówki szpitalnej ulokowanej w moim mieście. - Pomimo rozkazującego tonu wypowiedzi Gordona, jej słowa były wypowiedziane ze spokojem. Zdołała już przywyknąć do tego trudnego położenia i opanować się na tyle, aby niepotrzebnie emocji nie ukazywać.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
     



    Sztukmistrz

    Anarchs: Przywódczyni Rebelii
    Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay
    Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę.
    Lubi: suszone owoce i nowe moce
    Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu
    Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg
    Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy. Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze.
    Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka
    Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia
    Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty
    Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii
    Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas
    Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 28 Cze 2012
    Posty: 558
    Wysłany: 6 Maj 2017, 00:26     


    Hipnoza to nic innego jak zwiększona podatność na sugestie otoczenia, wywierane na osobie bez użycia przymusu czy nawet argumentacji, a więc zupełnie dobrowolnie. Z drugiej strony sugestie nie mogą stać w zdrożności z pragnieniami i dążeniami (podświadomymi lub nie) postaci, a także jej charakterem i moralnością.

    O ile zadawanie pytań od wydawania nakazów może się różnić i to kwestia ustalenia między graczami czy traktują wszystko dosłownie, tak brak opisu dlaczego Vega na moc nie reaguje i argumentowanie, że automatycznie wynika to z niewykazanej (sic!) poprzednich postach niezgodności nadal jest karygodne i kłóci się z samymi założeniami forum pisarskiego.
    Animator Vegi odmówił jednak edycji posta mimo opinii mojej, administracji i postronnego MG. Nie będziemy się z nikim użerać i dlatego poniechano rozwiązania siłowego, choć pewnie byłoby wskazane. Post pozostaje bez zmian, zaś przesłuchujący przystali na inne, zaproponowane przez siebie rozwiązanie.
     



    Czarny Witraż

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Po prostu Goshenite, ew. Shen
    Wiek: 83 Chronologicznie, 31 Biologicznie
    Rasa: Szklany Człowiek
    Lubi: Szkarłat krwi, grać w karty. Uszy. Kocie i puszyste.
    Nie lubi: Fałszywości.
    Wzrost / waga: 75 kilo z butami, 185 cm w kapeluszu
    Aktualny ubiór: Szary płaszcz, pod ręką rapier, w wewnętrznej kieszeni złota harmonijka.
    Znaki szczególne: Blizna na prawym ramieniu.
    Zawód: Wyrywacz chwastów.
    Pod ręką: Cięta riposta, rapier, harmonijka, święta cierpliwość.
    Broń: Rapier
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Brak obrażeń na ciele, umysł nie do odratowania.
    Dołączył: 09 Lis 2016
    Posty: 83
    Wysłany: 9 Maj 2017, 13:43     

    Nużyło go to. Może te maski to wcale nie był taki zły pomysł. Przynajmniej postronne osoby nie mogły zauważyć jego wyrazu twarzy. Wszelka radość jaką niosło za sobą to przesłuchanie została zastąpiona zrezygnowaniem pomieszanym z nudą. Kiedyś tak nie było. Kiedyś nie do pomyślenia był brak postępu w przesłuchaniu. Każdy miał swój słaby punkt, i w gruncie rzeczy cała zabawa polegała właśnie na jego znalezieniu. Wtedy reszta szła jak z górki. Oczywiście zdarzały się wytrzymalsze osobniki. I faktycznie tak jak Vega wymagały specjalnego podejścia. Zazwyczaj po dwóch czy trzech złamanych palcach, potraktowanych „specjalnym podejściem” zaczynały się do wszystkiego przyznawać. Nawet do tego czego nie zrobiły. Czasem to nawet użyteczne było.
    Brak odpowiedzi na jego kąśliwą uwagę utwierdził Shena w przekonaniu że najprawdopodobniej trafił w sedno sprawy. Ich mała więźniarka myślała że jest wielkim graczem, a rzeczywistość z przygniatającą mocą uświadomiła jej że rola w której przyszło jej występować nie znajduje się nawet w napisach końcowych.
    -Tak, czarny rynek to z pewnością miejsce gdzie magiczne przedmioty sprzedają się jak świeże bułeczki.- powiedział luźno. Ciekawe czemu przemilczała fakt że handlarze którzy sprzedają takie rzeczy wołają za nie astronomiczne ceny? Chyba że ktoś ma znajomości... No właśnie, i tu proszę państwa zataczamy koło.
    -Ale wiesz jak to jest, prawda? Łatwo przyszło łatwo poszło.-stwierdził szklany. Szczerze mówiąc, to w ogóle nie powinna spodziewać się że cokolwiek z jej magicznych rzeczy zostanie jej zwrócone. Shen nie widział najmniejszego powodu dla którego ludzie mieliby używać magicznych przedmiotów. A już szczególnie ktoś taki jak Vega; ktoś kto zachowuje się jakby był na wycieczce w zoo, kto traktuje ich świat jak jakąś ciekawostkę. I do tego zbiera przedmioty jak jakieś pamiątki. No cóż, jak się wkłada łapki w ogień to można dostać kopa w dupsko.
    Shen zupełnie nic nie zrobił sobie z ostatniej odpowiedzi kobiety. Hipnoza nie zmuszała do odpowiedzi, a przynajmniej nie ze stuprocentową skutecznością, dlatego odpowiednie operowanie pytaniami nie było takie łatwe jak się to wydaje. Nie zmieniając tonu, zadał teraz bardziej konkretne pytania
    -Co to za placówka szpitalna? Do kogo ona należy? Kto tam dowodzi?- zupełnie pomijając kwestię braku logiki w jej odpowiedzi. Choć z drugiej strony.. tą odpowiedzią mogła ujawnić nieco więcej niż jej się wydawało. Placówka szpitalna czy tak?
    _________________
    ..Red like roses..



     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 15 Maj 2017, 19:31     

    Kotka miała już szczerze dość tych wszystkich gierek kobiety. Zachowywała się jakby to ona tu miała rządzić, a Szklany i Dachowiec bezczelnie weszli na jej teren. Myślała, że ma tu jakieś nie wiadomo jakie prawa. Może i była tylko turystką, ale nie zachowywała się na takową. Za bardzo był pewna siebie i Mari miała wrażenie, że traktuje ich z góry.
    W końcu nie wytrzymała i wstała. Spojrzała kobiecie w oczy po czym zamachnęła się mocno i spoliczkowała ją. Pewnie nie byłoby to jakoś mało przyjemne gdyby nie fakt, że Mari użyła do tego pazurów. Jej rękawiczki były tak zrobione, żeby mogła pod nimi ukryć swoje łapy, ale jednocześnie by w każdej chwili mogła spokojnie użyć pazurów, bez uszkadzania materiału.
    - Jak na turystkę to mam wrażenie, że na za wiele sobie pozwalasz. Jesteś gościem w tej Krainie, a zachowujesz się jakbyś była u siebie, a do tego to my weszliśmy na Twój teren - nie podnosiła głosu. Mówiła spokojnym ale zimnym tonem. Coraz mniej podobało jej się to przesłuchanie. Szło zbyt...opornie. W sumie to jak na razie wyciągnęli z kobiety tylko tyle, że ukradła Kompas. Skoro ukradła kompas to czemu nie miałaby ukraść też innych przedmiotów?
    Przysłuchiwała się odpowiedzi Gwiazdki. Owszem, nie mogła mieć stu procentowej pewności, że jej moc będzie działać, jednak coś jej trochę nie pasowało.
    Mów wszystko zgodnie z prawdą, laluniu! Marionette miała już naprawdę serdecznie dość całej tej szopki. Chciała iść do domu odpocząć, a najchętniej to poszłaby do Nishiego...miała nadzieję, że jeszcze będzie chciał ją zobaczyć po tym jak sobie poszła.
    _________________

     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 8 Czerwiec 2017, 22:59     

    Ależ Gwiazdka uśmiałaby się, gdyby wiedziała jak 'płytko' jest przez Gordona oceniana. Ale w ogóle nie powinno być jej do śmiechu. Vega dysponowała cenną wiedzą i doświadczeniem, a także miała w miarę dobrą pozycję wyjściową i mogła z powodzeniem prezentować stanowisko całkowicie niewinnej i rozgarniętej turystki. Niestety, niepotrzebnie próbowała na niemal każdym kroku ukazywać swój, nazwijmy to, suczy profesjonalizm. W tym oksymoronie kryje się zdrowe, profesjonalne podejście do sprawy, w którym nie ma miejsca na niepotrzebne wybryki i mogące wyprowadzić na manowce wypowiedzi. A jednocześnie nie brak wywyższającego podejścia, co raz chętniej odbijającego się echem chamskich wtrąceń. I te dwa światy łączą się w umyśle Vegi w lepszą całość, niż faktycznie ma to miejsce. A jeśli jeszcze wziąć poprawkę na to, że przesłuchujący są magicznymi, od początku negatywnie nastawionymi do niej... wychodzi stan rzeczy o którym Vedze ani jednej myśli nie sposób jest złożyć. Wpadła, pomimo że zaledwie naparstek z całego syfu wypłynął na powierzchnie. A on z kolei myśli, że ją ma, choć obserwuje jedynie wierzchołek góry lodowej.
    Ten powyżej przytoczony schemat suczej księżniczki nie jest ewenementem i zazwyczaj oznacza on, że przesłuchiwana nie jest przypadkową podejrzaną. A na domiar złego, rozwój sytuacji Vega przestawała kontrolować. Być może, gdyby w ostatnich minutach miała więcej czasu dla siebie, staranniej mogłaby zaplanować swoje kolejne ruchy, wypracować dla siebie lepszą pozycję i finalnie doprowadzić do lepszego mniemania o sobie.
    Ale, niestety, jest inaczej.

    Jej relacje z czarnym rynkiem opisał całkiem trafnie. Rzeczywiście, wielkiego wysiłku w to nie wkłada, choć ryzyko jest już znaczące. Czego jednak Vega nie zrobi dla swojej pasji? Kiedy to ostatnim razem nie spełniła jakieś swojej zachcianki? Są rzeczy, których nie utrzyma w garści i to wcale nie dlatego, że ktoś jej zacznie paluszki wykręcać, odsłaniając ściskany przedmiot - wystarczy trafna kontynuacja tematu, który w sposób nierozważny sama zapoczątkowała.
    - Zapewniam, swoje przedmioty zdobyłam uczciwie - odparła, zadowolona z siebie, że nie wyrwała jej się żadna kąśliwa uwaga. I faktycznie, niemal za każdym przedmiotem stał jakiś wysiłek bądź pieniądz, zaś osoba przekazująca jej dany artefakt także oceniała transakcję na bezstratną.
    Kolejno nastąpiła wiązanka krótkich pytań, na które Vega była przymuszona, choć nieświadomie, odpowiedzieć zgodnie z prawdą:
    - Szpital miejski, publiczny. Na oddziale kardiologii szefem jest dr Jack Ripper, a dyrektorem całej placówki Perry Kinsey. * - odpowiedziała zgodnie z prawdą swoim spokojnym, wyrozumiałym głosem, na który momentami miała siły i ochotę się zdobyć.
    Kiedy Kotka powstała, Vega dzięki wyostrzonym zmysłom była w stanie dostrzec w jej zachowaniu tę iskrę złości, a zaraz potem zmierzającą w jej kierunku rękę. W odpowiedzi, różowowłosa gwałtownie odchyliła głowę w tył po przekątnej, tym samym dając sobie duże szanse na uniknięcie wymierzonego w nią ataku.
    (Jako że atak przez gracza został napisany w sposób dokonany i nie brzmi dla mnie jako coś niemożliwego do uniknięcia, nie widzę przeszkód, aby moja próba uniku miała zakończyć się niepowodzeniem.)
    Po pomyślnym uniku, powróciła do normalnej pozycji. Zareagowała instynktownie i nie trudno było się w tym dopatrzyć ponadprzeciętnego czasu reakcji, Można było na przykład pomyśleć, że z jakiegoś powodu ma wyćwiczony refleks.
    - Och, coś podobnego. A pragnę przypomnieć, że gościem przestałam być z chwilą, kiedy potraktowano mnie siłą. A jeśli nadal nim jestem, cóż... tym bardziej nic dziwnego, że odpłacam się pięknym za nadobne? - Nie wypowiadała tych słów z zawziętością, a przeciwnie - próbowała delikatnej intonacji.
    Jeśliby jednak jakimś sposobem unik nie doszedł skutku, jej wypowiedź pozostałaby bez zmian, choć między słowami złość przelewałaby się niczym woda z przepełnionego naczynia. I jedną ze swoich dłoni przyłożyłaby do świeżej rany, badając jej rozległość i próbując uśmierzyć piekący ból. Była na tyle silna, aby nie ukazywać słabości.


    * - nie sądzę, abym miał prawo wymyślać ot tak na poczekaniu imię i nazwisko tego NPCeta, ale nie widzę też przeszkód w tym, aby Vega nie wiedziała, kto jest dyrektorem szpitala, mimo iż już tam nie pracuje. A dla celów stylistycznych pozwoliłem sobie zupełnie randomową tożsamość wpisać.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 12 Czerwiec 2017, 18:55     


    Widzicie ten kolor? Wynika on z utylitarnego rachunku szczęścia. Niestety jednak nie zawsze można postępować w myśl filozofów i trzeba wyjaśnić parę kwestii.

    1. Jeżeli gracze zamierzają się tutaj bić, czy w jakiejkolwiek innej formie istnieje konieczność oceny trafności ich akcji, to niech to zgłoszą i fabuła zostanie objęta nadzorem Mistrza Gry, który będzie decydował o tym czy komuś się udało użyć mocy, wykonać unik czy kogoś uderzyć.
    2.Jeżeli znów dojdzie do sytuacji, gdy interwencja Mistrza Gry stanie się niezbędna przez zachowanie równie rażące jak zignorowanie użycia mocy przez drugą osobę, to do pomieszczenia wejdzie pewien stary członek Stowarzyszenia i dostanie się zarówno nowym jak i "gościowi", bo powiedźmy, że jest on dość specyficzną osobą. (Oczywiście w takim wypadku największe fabularne nieprzyjemności dosięgną osoby, która będzie podmiotem takiego zachowania, ktokolwiek by to nie był.)
    3. Jeżeli natomiast chodzi o sprawę, której miałem się przyjrzeć, a więc to czy Vega została uderzona, czy też udało jej się zrobić unik.
    Sytuacja jest dość oczywista. Z jednej strony mamy działanie gwałtowne, a przez to dość trudne do właściwego ocenianie, z drugiej zaś raczej odruch niźli zamierzony unik. Na nic innego też nie byłoby zbyt czasu, by mało jakiekolwiek szanse powodzenia. Problem jest jednak w niewielkim polu do manewru osoby, która siedzi na krześle i jakkolwiek uderzenie było słabsze niż mogłoby być, gdyby zostało z dumą przyjęte przez przedstawicielkę MORII, to nie udało się uniknąć pazurów, które rozcięły ludzki policzek. Rana nie jest jednak zbyt głęboka. Choć wystarczająca, żeby dodać nieco krwi do rozmowy.
    _________________

    *****
     



    Czarny Witraż

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Po prostu Goshenite, ew. Shen
    Wiek: 83 Chronologicznie, 31 Biologicznie
    Rasa: Szklany Człowiek
    Lubi: Szkarłat krwi, grać w karty. Uszy. Kocie i puszyste.
    Nie lubi: Fałszywości.
    Wzrost / waga: 75 kilo z butami, 185 cm w kapeluszu
    Aktualny ubiór: Szary płaszcz, pod ręką rapier, w wewnętrznej kieszeni złota harmonijka.
    Znaki szczególne: Blizna na prawym ramieniu.
    Zawód: Wyrywacz chwastów.
    Pod ręką: Cięta riposta, rapier, harmonijka, święta cierpliwość.
    Broń: Rapier
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Brak obrażeń na ciele, umysł nie do odratowania.
    Dołączył: 09 Lis 2016
    Posty: 83
    Wysłany: 12 Czerwiec 2017, 21:55     

    Tak jakoś dziwnie potoczyło się to przesłuchanie, jeśli kto by pytał Szklanego. Niby wszystko przebiegało tak jak przebiegać powinno, ale jednak zdarzały się mniejsze lub większe incydenty. Cóż, życie rzadko kiedy podawało główne danie na srebrnej tacy, i zazwyczaj trzeba było nieźle się natrudzić żeby cokolwiek dostać. Dlatego też Shen skupiał się na tym nad czym powinien. Czyli na zapisywaniu słów Vegi i uważnemu przyglądaniu się jej reakcjom. Oczywiście po tak spędzonym czasie odechciewało mu się kolejnych kontaktów na linii istota – istota albo istota – człowiek na następny tydzień. Najchętniej to zaszyłby się w swoim azylu, ukryty w głębi pustkowia i nieosiągalny dla większości istot. No chyba że ktoś bardzo chciałby pozbawić go głowy.
    -Taak, zupełnie uczciwie.- powtórzył za Vegą jej własną odpowiedź, robiąc przy tym powątpiewającą minę. Oczywiście kobieta nijak nie mogła jej zauważyć, w końcu dzieliła ich szczelna powierzchnia maski Szklanego. I dobrze, im mniej wiedziała tym lepiej. I tak była już wystarczająco podejrzana, a w dodatku ani jedna historyjka przedstawiona przez nią podczas tego spotkania nie przekonała go by myślał inaczej. Także i kolejne odpowiedzi uzyskane nie bez pomocy drogiej Pomponii Szklany traktował z pewną dozą nieufności. One też znalazły się w jego notatkach; szczególnie skrupulatnie zapisał imiona i nazwiska poszczególnych funkcji które pełnili wymienieni przez nią ludzie. Nie skomentował tego w żaden konkretny sposób, no może nie licząc delikatnego skinienia głową które i tak było z takiej odległości ledwie widoczne.
    Chyba nie tylko jemu zadziałało na nerwy zachowanie ich małej „gwiazdki”. I choć chętnie pobawiłby się z nią sam na sam (i nie chodzi tu o takie igraszki), to jednak został uprzedzony przez partnerkę. Nie zaskoczył go ani ruch ręki ani też uderzenie które kobieta przyjęła. Stał spokojnie i w ciszy obserwował całe zajście. W pewnej chwili dostrzegł czerwoną strużkę krwi płynącą z rany zostawionej przez pazurki Pomponii. Jedno mógł powiedzieć – jej kolor ani trochę nie przypadł mu do gustu.
    -Co ty, spudłowałaś z takiej odległości?- zapytał pół serio swoją partnerkę. Gdyby tak zamachnęła się nieco niżej.. nie byłoby czego zbierać. Nie żeby się tym przejmować. Ludzie czasem... znikali. Potem zwrócił się do „poszkodowanej” -To chyba mylimy pojęcia. Gościem może być ktoś mile widziany. A nie ktoś kto wchodzi na czyiś trawnik, grzebie na ganku a na dodatek udaje kogoś kim wcale nie jest.- stwierdził sucho. A na koniec dorzucił -Ogarnij się. Krwawisz na naszą podłogę.-
    _________________
    ..Red like roses..



     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 14 Czerwiec 2017, 13:52     

    Mari przestała nudzić i zamknęła na moment oczy. Westchnęła niezauważalnie i już była gotowa do dalszej pracy. Używanie mocy zawsze jest trochę męczące.
    Z satysfakcją spojrzała na rozcięcie, które pojawiło się na policzku kobiety. Jednak jej pazurki nie stępiały przez to, że nie mieszka już na ulicy. Nie lubiła krzywdzić innych, ale Vega wyjątkowo ją irytowała, dodatkowo musiała uciec od Kruczka do pracy. Co prawda mówił, że ją kocha nie ważne co się stanie, ale bała się, że jest na nią zły, że poszła tak nagle.
    Kolejne słowa różowowłosej, sprawiły, że Mari przewróciła oczami. Naprawdę łapy opadają! Czemu ona jest taka zarozumiała i nie współpracuje? Dlaczego zachowuje się jakby wszystko wiedziała? Przecież to tylko pogarsza jej obecną sytuację. Gdyby tak sama nie plątała się w swoich zeznaniach i nie dawała tak łatwo ponieść emocjom, to już dawno by sobie hasała po wyspał Szkarłatnej Otchłani. Nie mieliby wtedy aż tyle niepewności i podejrzeń wobec niej. A te tylko rosły, zamiast maleć. Dlaczego ludzie muszą być tak skomplikowani? Nie mają mocy, ale za to mają tak wielkie ego, że nie pozwala im ono prawidłowo ocenić sytuacji w jakiej się znajdują.
    Kotka czuła, że nic więcej nie wskórają, chyba, że poprzez tortury, ale Dachowiec nie miała ochoty już siedzieć z tą kobietą w jednym pomieszczeniu, a jakby miała jej błagania o litość jeszcze słuchać to chyba bo jej zatkała gębę i sama się nią zajęła zdzierając jej skórę kawałek po kawałku. Jej pazurki były do tego zdolne, a efekt ich działania był teraz doskonale widoczny. Ciepła posoka skapywała z rany, a lwica tylko oblizała się na ten widok.
    - Chyba nie ma więcej sensu pani tutaj trzymać, nic więcej się dowiemy - powiedziała spokojnym, wręcz miłym głosem - zaraz pójdę po kogoś kto panią stąd odprowadzi - powiedziała uśmiechając się wrednie, choć Vega nie mogła tego zobaczyć.
    Jak powiedziała tak zrobiła, wyszła z pokoju i po chwili wróciła rosłym mężczyzną w masce. Gdy ten wszedł do pomieszczenia Vega od razu mogła poczuć się senna. Tak działała moc jegomościa. Usypiał samą swoją obecnością, ale tylko osoby które chciał. Gdy już kobieta straciła przytomność, przerzucił ją sobie przez ramię i wziął też kulę z bestią. Ukłonił się uprzejmie Mari i Shenowi, po czym opuścił pomieszczenie. Zaraz za nim weszło dwóch młodszych mężczyzn, którzy pozbierali rzeczy Gwiazdki i ruszyli za wielkoludem do lochów.

    ZT Vega --> Lochy (tam napisz następnego posta już)

    Gdy tylko drzwi się zamknęły, Mari westchnęła ciężko. Zsunęła z twarzy szalik, nie ściągając jednak maski i zdjęła rękawiczkę z łapy, którą podrapała kobietę. Oparła się o stół i zaczęła wylizywać pazurki.
    - Nie sądziłam, że będzie to takie męczące - zwróciła się do Szklanego, spoglądając na niego - co o tym sądzisz? Ja jakoś nie umiem jej uwierzyć w większość tych historyjek, które nam opowiedziała... - przyznała przeczesując łapą związane włosy.
    _________________

     



    Czarny Witraż

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Po prostu Goshenite, ew. Shen
    Wiek: 83 Chronologicznie, 31 Biologicznie
    Rasa: Szklany Człowiek
    Lubi: Szkarłat krwi, grać w karty. Uszy. Kocie i puszyste.
    Nie lubi: Fałszywości.
    Wzrost / waga: 75 kilo z butami, 185 cm w kapeluszu
    Aktualny ubiór: Szary płaszcz, pod ręką rapier, w wewnętrznej kieszeni złota harmonijka.
    Znaki szczególne: Blizna na prawym ramieniu.
    Zawód: Wyrywacz chwastów.
    Pod ręką: Cięta riposta, rapier, harmonijka, święta cierpliwość.
    Broń: Rapier
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Brak obrażeń na ciele, umysł nie do odratowania.
    Dołączył: 09 Lis 2016
    Posty: 83
    Wysłany: 15 Czerwiec 2017, 23:46     

    Każde przesłuchanie dociera w pewnym momencie do jednego ważnego punktu. Po nim są możliwe dwie drogi. Albo ktoś mówi sam z siebie wszystko, albo trzeba zastosować dodatkowe metody influencyjne. W tym przypadku pozostawało tylko to drugie. Dlatego też Mari postanowiła zakończyć przesłuchanie. Przesłuchiwanie kogoś tak upartego jak ta kobieta zupełnie nie sprawiała radości Szklanemu. Tym bardziej że musieli to robić bez zbytniego uszkadzania przesłuchiwanej… Co w sumie nie do końca się udało. Mari straciła panowanie zdecydowanie szybciej niż powinna, ale nie ma co się dziwić. Postawa którą prezentowała sobą Vega była co najmniej irytująca. Przynajmniej będzie miała co wspominać. Albo potraktuje to jako ostrzeżenie, na co zresztą Shen szczerze liczył. Im mniej wtrącających się w nie swoje sprawy ludzi tym lepiej. Dość mieli kłopotów z istotami wymykającymi się spod kontroli.
    Gdy Mari wyszła z pomieszczenia, Shen nie odezwał się słowem. Nie myślał też o niczym konkretnym. Wszystkie sprawy dotyczące przesłuchania zostały zapisane na pliku kartek papieru znajdujących się teraz w jego rękach. Zanim wróci do siebie będzie musiał wszystko to ze swoją partnerką omówić. Po chwili drzwi do pomieszczenia otworzyły się, a do środka oprócz kotki wszedł spory mężczyzna. Shen od razu go poznał, a dzięki temu wiedział co stanie się za chwilę. Znał moc tego osobnika, bardzo zresztą przydatną, która usypiała wybrane osoby. Tym razem moc zadziałała na ich więźniarkę, która odpłynęła w świat snów, zostawiając swoje ciało bez opieki. Na krótką chwilę, gdyż tuż po tym mężczyzna zabrał śniącą Vegę na ręce i wyniósł z Sali przesłuchań. Zapewne trafi do lochu, a stamtąd długa droga na wolność. Po nim zjawili się dwaj mniejsi osobnicy którzy szybko i bez zbędnych ruchów usunęli z Sali przesłuchań cały dobytek kobiety. Pewnie kiedyś do niej wróci… chyba. To już nie ich sprawa.
    Gdy zostali sami, Shen rozluźnił nieco ramiona i dwoma ruchami szyi rozprostował wszystkie kości w kręgosłupie. Dał się przy tym słyszeć upiorny chrzęst, podobny do dźwięku łamania karku. Gdy skończył, spojrzał na zmęczoną Mari.
    -Cóż, przesłuchania zazwyczaj idą znacznie łatwiej.- stwierdził w odpowiedzi na słowa kotki. Musisz popracować nad trzymaniem nerwów na wodzy. Wiem że to co ta kobieta mówiła i robiła było cholernie irytujące, ale póki oficjalnie nie przechodzimy do tortur, takie coś może znacznie utrudnić pracę.- powiedział, bardziej jako kolega dający dobrą radę aniżeli wytykający błędy. Jeśli o mnie chodzi, to nie, nie wierzę jej. Przeczytaj moje notatki, wszystko tam zapisywałem.- odpowiedział na zadane przez Mari pytanie. Zebrawszy wszystkie kartki położył je na stole. Według mnie była zbyt ostrożna. Zachowywała się nie jak ktoś faktycznie niewinny albo zupełnie przypadkowy, tylko jak ktoś kto na każdym kroku stara się uniknąć popełnienia błędu.- dodał jeszcze, pocierając prawą dłonią podbródek. Pewnie wyciągnąłby z niej więcej, gdyby tylko zostawić go z nią sam na sam, chociaż na parę minut. Choć po tym jak zobaczył kolor jej krwi, ten zapał nieco opadł. A tak poza tym to cała ta sprawa skutecznie wpędziła go w głód. Trzeba będzie coś zjeść, jak tylko się stąd wydostanie.
    _________________
    ..Red like roses..



     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 16 Czerwiec 2017, 09:30     

    Marionette słuchała uważnie słów Szklanego. Westchnęła, gdy ten upomniał ją, ze powinna bardziej nad sobą panować - wiem, przepraszam. To moje pierwsze takie przesłuchanie. Chciałam ją tylko spoliczkować, ale widać, jeszcze się nie oduczyłam ulicznych odruchów - wzruszyła ramionami, ale jakoś specjalnie nie żałowała tego co zrobiła. Kobieta zasługiwała na to. Przez nią kotka nie wiedziała teraz jak ma spojrzeć ukochanemu w oczy. Dwa razy mu uciekła z objęć. Raz specjalnie, ale gdy uznała, że już jest gotowa na coś więcej przyleciało to paskudne ptaszysko i musiała przyjść tu i się użerać z tą różowowłosą lalą. Co ona sobie w ogóle myślała? Że jak będzie spokojna to jej we wszystko uwierzą? Ona nawet nie zachowywała się jak turystka. Raczej jak nadęta lala, której wszystko się należy, a oni mieli czelność przerwać jej wycieczkę. No co za....
    Słysząc dalsze słowa swojego towarzysza, przytaknęła głową - Jak dla mnie była zbyt pewna siebie. Jakby była nietykalna. Mam też wrażenie, że plątała się w zeznaniach, bo nie wiem jak można to inaczej wytłumaczyć...Nie podoba mi się jej zachowanie i to bardzo, ale na szczęście to nie my musimy się użerać z nią w dalszych etapach - uśmiechnęła się drapieżnie.
    Przyjęła notatki Shena i przejrzała je szybko - pozwolisz, że wezmę je na moment? - zapytała i jeśli ten się zgodził, wyszła z pokoju i przeszła do pomieszczenia obok. Osoby, które znajdowały się za szybą, akurat się zbierały, więc złapała szybko odpowiednią i poprosiła o szybką kopię tych dokumentów. Gdy już to było gotowe, wróciła do Szklanego i oddała mu oryginały - dzięki - uśmiechnęła się miło po czym nagle znalazła się przy jego uchu - a za tę Pomponię to mam ochotę Cię po prostu rozszarpać - wyszeptała mu złowieszczo do ucha. Po czym odsunęła się i ruszyła już do wyjścia, po drodze, przejeżdżając "ogonem" pod jego brodą - trzeba wracać do domu, nie ma tu już co robić, a sam fakt, że musiałam tu przyjść na przesłuchanie, popsuł mi mocno plany na wieczór -westchnęła i pomachała do mężczyzny - miłego wieczora, życzę i mam nadzieję, że do zobaczenia w przyjemniejszych okolicznościach - rzuciła jeszcze i wyszła z pokoju przesłuchań, udając się bezpośrednio do swojego domku.

    ZT
    _________________

    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  
    Szybka odpowiedź

    Użytkownik: 
               

    Wygaśnie za Dni
     
     



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,34 sekundy. Zapytań do SQL: 10