• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Kartoteka » Historie Postaci » Retrospekcje » Moja niania ma rogi!
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 9 Lipiec 2017, 11:06   

    Bianka zachichotała na wzmiankę o puchatej kulce. Przed wyczesaniem, Amber dzisiaj wyglądała tak samo. Gdyby kobieta potrafiła malować, uwieczniłaby ten widok, bo lisiczka w takiej formie była bardzo urocza. Nie żeby nie była tak ogólnie, po prostu spuszona była jeszcze piękniejsza.
    Historia Amber była dość smutna ale dobrze się kończyła. Kto by pomyślał, że ratunek przyjdzie z rąk małej dziewczynki? Często to właśnie dzieci miały więcej ludzkich odruchów niż dorośli.
    Caius bawił się widelcem, widać nie był jakoś specjalnie głodny, usiadł tylko dla towarzystwa. Słuchał Tulki i kiwał głową, potwierdzając, że uwagę skupia właśnie na niej.
    - Nie umiesz, bo nigdy nie byłaś zmuszona by ich chować. - stwierdził - Z resztą ty wyglądasz uroczo, ja z uszami nie najlepiej bo zawsze przy okazji albo cały pokrywam się futrem albo dziwacznie wydłuża mi się twarz... Nie kontroluję przemian na tyle by wytworzyć sobie tylko ogon i uszy.
    - Szkoda, bo wyglądałbyś ślicznie. A tak to wyglądasz ledwo znośnie. - Bianka uwielbiała dogryzać Kucharzowi. Niebieskowłosy wyszczerzył kły w udawanym uśmiechu i zaśmiał się, ale tak sztucznie, że chyba nikt nie miał wątpliwości, że uwaga kobiety wcale go nie rozbawiła. Ale nie podjął zaczepki. Dostał upomnienie od swojego Pana by nie wywlekać na wierzch niewygodnych rzeczy przy stole.
    - Bianko. Jesteś chyba zbyt złośliwa. - powiedział Thorn uprzejmie - Wszyscy jesteście niesamowici, żeby nie rzec najpiękniejsi. - wykonał ruch ręką nie omijając Tulki. Uśmiechnął się do nich wszystkich i wrócił do jedzenia.
    Na stole stała pieczeń z bażanta, kilka sałatek i surówek, pieczone ziemniaczki, talarki, ryż w dużej misce dla tych którzy nie lubili ziemniaków, pstrąg pieczony dla nielubiących mięsa i wiele wiele innych małych miseczek i talerzyków z przeróżnymi potrawami. Kolacja była uniwersalna, nawet niejadek mógł znaleźć coś dla siebie.
    - Jeśli chcesz, mogę pokazać ci przemianę po kolacji. - Caius mrugnął do niej jednym okiem - Ale nie gwarantuję, że później spokojnie zaśniesz. W wilczej formie nie wyglądam... pokojowo.
    - I nie zachowuje się pokojowo. - wtrącił Thorn - Przynajmniej przez pierwsze kilka minut. Po tym czasie jest już w porządku.
    - Co poradzić. Urodziłem się jako dzikie zwierzę. - Kucharz wzruszył ramionami.
    Na pytanie Tulki Bianka zerknęła na Upiornego jakby chciała pozwolenia na udzielenie odpowiedzi. Thorn wykonał zgrabny ruch ręką dając jej do zrozumienia, że niczego jej nie zabraniał. Prosił o swobodę przy stole i miało tak pozostać do samego końca.
    - Ja zmieniam się w Panterę Mglistą. - powiedziała zielonowłosa - Ukochałam sobie lasy bo stamtąd pochodzę. Nie jestem tak duża jak Caius i nie wyglądam aż tak strasznie, ale potrafię podrapać i ugryźć. - wyszczerzyła ząbki w uśmiechu i dopiero teraz można było zauważyć nieco dłuższe kły.
    - Ja, jeśli miałbym użyć nazwy gatunkowej, powiedziałbym, że jestem Wilkiem Szarym. - wtrącił Caius - A Alden jest...
    - Jestem Orłem Przednim. - Alden spojrzał w oczy dziewczynce. Przez sekundę mignęły jego prawdziwe, orle oczy, złote i wpatrujące się intensywnie. Chwilę później miał już swoje, żółte. Takie same jak reszta Służby. To ich łączyło.
    - Wszystko w porządku, dziękuję za troskę. - uśmiechnął się do niej uprzejmie ale było w tym uśmiechu coś... nieśmiałego. Czerwienił się.
    Na pewną chwilę zapadła cisza bo wszyscy zajęli się jedzeniem. Tulce najwyraźniej smakowało bo postanowiła wyrazić zachwyt. Caius tylko skinął głową, dziękując za słowa uznania.
    Thorn wyglądał na rozluźnionego lecz tak naprawdę zastanawiał się cały czas nad losem lisiej dziewczynki. Była chyba odrobinę za młoda na służbę w Stowarzyszeniu. Do czego mogli jej potrzebować? Członkowie zawsze po jakimś czasie zmieniali się, stawali się nieprzyjemni i nadęci, cz to dziecko również się zmieni? Szkoda by było. Jej dziecięca wesołość i ta nieśmiałość były czyste, delikatne i szczere. Thorn nie wyobrażał sobie jej zmienionej w oziębłą kobietę.
    Jej zainteresowanie mocą było w zasadzie naturalne. Rogaty uśmiechnął się i kiwnął głową.
    - Po kolacji pokażę ci co naprawdę potrafię, dobrze? - położył na talerzu widelec - A tymczasem...
    Poruszył palcami jakby chciał je porozciągać. W jednej chwili jedna z czystych łyżek uniosła się i zawisła przed nosem Tulki. Kilka ruchów dłonią i sztuciec zamienił się w zwiniętą, metalową kuleczkę i zaczął kształtować się w coś zupełnie innego. W czasie używania mocy Thorn nawet się nie zmęczył. Kuleczka zaczęła się wydłużać i wyginać, po chwili zamiast niej przez nosem dziewczynki wisiała metalowa różyczka.
    Thorn dzięki mocy ułożył cacko obok prawej ręki Małej.
    - Tymczasem ten mały pokaz powinien wystarczyć. - posłał jej uśmiech.
    Kolacja nie przeciągała się specjalnie. Może dlatego, że zarówno Caius jak i Bianka chcieli pochwalić się swoimi przemianami, mimo wcześniejszych ostrzeżeń. Tylko Alden wydawał się być niepewny. Był inny, nie był ssakiem jak pozostali, to go różniło. A jeszcze teraz, gdy miała na niego patrzeć najpiękniejsza istota jaką kiedykolwiek ujrzał... Był mocno zawstydzony.
    Gdy Thorn wreszcie wstał od stołu to był niemy znak, że kolacja dobiegła końca. Służba szybko posprzątała a Upiorny w tym czasie poprowadził dziewczynkę do głównej sali. Usadził ją w wysokim fotelu i poprosił by chwilę poczekała.
    - Zaraz wrócę. - zapewnił - Pójdę tylko przygotować się do pokazu.
    W międzyczasie do sali weszli już Caius i Bianka, za nimi bezszelestnie wszedł Alden. Cała trójka ustawiła się na przeciw Tulki, w dość sporych odstępach od siebie. W trakcie sprzątania ustalili, że będą zmieniać się pojedynczo. Po zmianie jednej osoby, resztą ją w razie potrzeby przytrzyma. Nie było to konieczne w przypadku Aldena czy Bianki, ale Caius był nadal półdziki w zwierzęcej formie.
    Thorn wrócił po dłuższej chwili i miał na sobie przepiękny pancerz z lśniącego metalu. Okrywał on jednak jedynie pierś, spodnie miał zwykłe, skórzane z czarnej skóry, buty również - swoje oficerki. Pod napierśnikiem który był wyścielany miękkim welurem nie miał nic bo do pokazu nie potrzebował żadnej dodatkowej wyściółki. Jego muskularne barki pokrywały metalowe naramienniki, łokcie miał jednak wolne od pancerza, gołe.
    - To może wy zaczynajcie. - zaproponował Służbie - W razie czego interweniuję.
    Caius zrobił kilka kroków w tył i opadł na kolana, podpierając się rękoma. Bianka i Alden odeszli od niego kilka kroków ale widać było, że są gotowi do skoku.
    Kucharz zaczął warczeć, coraz głośniej. Jego skóra zaczęła ciemnieć a ciało rozrastać się zmieniać. Pękła koszula i reszta ubrań, pękła skóra ale nowa która wychynęła spod niej była zdrowa i pokrywała się sierścią ciemną jak noc.
    Twarz mężczyzny wydłużyła się a granatowa czupryna wydłużyła, rozrastając się na kark i zmieniając w grzywę sierści. Uszy miał niewielkie ale widoczne, wystrzeliły ku górze podobnie jak i ogon. Wszystko w nim się zmieniło poza oczami.
    Warczał i zaczął rzucać się, agresywnie przy tym ujadając. Zawsze po przemianie dominowała jego dzika natura. W pewnej chwili skoczył przed siebie celem zaatakowania Tulki ale w porę na jego drodze stanął Thorn. Zaparł się i przyjął na siebie impet uderzenia wilczego cielska. Upadli oboje na podłogę, wtedy też doskoczyła Bianka i Alden. Chwycili Wilka - kobieta za kark, czerwonowłosy za tylne nogi - i zaczęli odciągać od Upiornego. Thorn trzymał jednak szczękę Bestii w żelaznym uścisku i patrzył w żółte ślepia.
    Nie minęło kilka chwil i zaczął się uspokajać, był coraz ciszej. W końcu odpuścił. Puścili go a on zszedł z Arystokraty i usiadł na zadzie, zamerdał. Thorn wstał z podłogi, podobnie pozostali.
    Wilk szczeknął wesoło dając znać, że straszliwa, czarna, wielka Bestia jest nadal Caiusem. Tym samym zadziornym Caiusem, co przed chwilą.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 9 Lipiec 2017, 14:03   

    Spojrzała na Caiusa uważnie - skąd wiesz, że nie musiałam ich ukrywać? - przekręciła główkę na bok - nie jestem pokryta futerkiem ponieważ te uszka nie są wynikiem przemiany, ale operacji - powiedział i odchyliła lekko włosy przy jednym z uszu, tam blizny nadal były, ale jeśli ktoś o nich nie wiedział to nie były widoczne, więc nie przejmowała się nimi - te uszka nie były moje, gdy tutaj trafiłam, tak samo ogonek - wzruszyła ramionami, ale nie wyglądała na jakąś przybitą z tego powodu. Przytaknęła mu jednak, że rozumie czemu nie prezentuje się na codzień ze swoimi wilczymi elementami.
    Zaśmiała się cichutko, słysząc komentarz Bianki. Choć według niej Caius wcale nie wyglądał tak źle. Uśmiechnęła się do Gospodarza, gdy ten powiedział o nich miłe słowa. Zarumieniła się przy tym lekko. Nie uważała się za piękną, była dziwadełkiem i nic tego raczej nie zmieni. Widziała, że nawet Cierń analizował ją czym tak właściwie dziewczynka jest. Dachowcem? Opętańcem? A może czymś zupełnie innym?
    Próbowała wszystkie po trochu, tak jak Caius ją na początku prosił. Najbardziej jednak zasmakowało jej mięsko. Zawsze je lubiła dlatego gdy już każdego spróbowała to wróciła właśnie do bażanta. Zajadała się z nim z widocznym smakiem.
    Wróciła spojrzeniem do kucharza, gdy ten powiedział, że pokaże jej swoją przemianę - dziękuję - powiedziała z uśmiechem. Na dalsze słowa zrobiła obrażoną minkę podobnie jak wcześniej Bianka - nie boję się wilków. Znam pana co się zamienia w smoka! - oznajmiła z pewnością w głosie.
    Wysłuchiwała uważnie, w co zamienia się pozostała dwójka. Merdała przy tym cały czas swoim ogonkiem, a uszy miała wysoko postawione - to dlatego nie umiałam dopasować waszych zapachów - powiedziała po chwili zamyślenia - orła widziałam tylko latającego nad polem kiedyś, a panterę mglistą chyba w zoo ale to byłam wtedy malutka, miałam jakieś...trzy latka - powiedziała przypominając sobie swój jedyny wypad do zoo. Niania ją zabrała, ale rodzice nie byli z tego powodu zbytnio zadowoleni. Ale niania miała ich gdzieś, chciała, żeby dziecko rozwijało się w dobrych warunkach, a nie tylko w zakazach i nakazach, tak jak chcieli tego jej rodzice.
    Przytaknęła głową rogatemu, gdy ten powiedział, że też pokaże jej po kolacji co potrafi. Spojrzała na niego pytająco, popijając swoją wodę, gdy Upiorny zaczął poruszać swoimi palcami. Przyglądała się ja zaczarowana w to co się działo z łyżką. Co chwila zmieniała swoją pozycję, żeby zobaczyć cały proces również z innych stron. Gdy różyczka znalazła się obok ręki dziewczynki, ta podniosłą ją i obejrzała uważnie - ale fajnie - powiedziała zachwycona, uśmiechając się do bruneta. Jej oczy aż świeciły z zachwytu.
    Gdy Upiorny wstał od stołu, zrobiła to samo i grzecznie podziękowała za posiłek. Chciała zaproponować, ze pomoże ze sprzątaniem, ale Aeron zabrał ją do innego pokoju. Zawołała jeszcze Amber, żeby ta się nie zgubiła w tym wielkim domu i poszła za nim. Cały czas rozglądała się z zaciekawieniem wszystkiemu co ich otaczało.
    Usiadła grzecznie w fotelu i przytaknęła głową, że na niego poczeka. Wzięła Amber na kolana i razem czekały na pokaz. Znów się poczuła trochę niepewnie, gdy stanęła przed nią kolorowa służba. Nie odzywała się, nie wiedząc co w ogóle powiedzieć. Machała więc nogami czekając na Pana tego Domu. Gdy już wrócił, spojrzała na niego i zamrugała kilka razy. Nie sądziła, że przyjdzie tak opancerzony. Zaczynała być coraz bardziej zaciekawiona tym co za chwilę zobaczy.
    Przyglądała się uważnie przemianie Caiusa. Przemiana Anomandera wyglądała straszniej. Gdy rzucił się w jej kierunku, nawet nie drgnęła. Nie dlatego, że ufała reszcie, że ją obronią. W razie czego była mniejsza i zwinniejsza od wilka. Mogła się schować pod jakiś ciężki mebel, gdzie by jej nie dosięgnął swoimi szczękami. Poza tym wiedziała, że nie można pokazywać strachu przy zwierzętach, bo to wyczują i to może je tylko jeszcze bardziej nakręcić do ataku. Przyglądała się uważnie jak Cierń zmaga się z Bestią.
    Gdy wszystko się uspokoiło, westchnęła cichutko i puściła Amber, która chciała bardzo obwąchać nowego przybysza. Tulka za to przyglądała się merdającemu wilkowi z odległości - mogę podejść? - zapytała, bo nie chciała żeby Caius poczuł się zagrożony. Jeśli dostała pozwolenie to zsunęła się z fotela i złożyła ciaśniej skrzydła. Podeszła do wilka pewnie, ale nie agresywnie, żeby nie wyczuł żadnych złych zamiarów. Uklękła przed futrzakiem i wyciągnęła rękę, żeby mógł ją obwąchać jeśli chce. Po chwili powoli przeniosła ją na jego łeb - nic Ci nie zrobię - powiedziała cicho i pogłaskała, uśmiechając się miło. Gdyby był dobrze traktowany to nawet mimo iż urodził się jako wilk, nie zachowywałby się tak agresywnie. Tulka może i była na jego terenie ale nie robiła nic co by go mogło zmusić do ataku. Nie stanowiła żadnego zagrożenia, poza tym pachniała zwierzętami i zdawała sobie z tego sprawę, więc tym bardziej nie powinien jej atakować. Musiał więc być źle traktowany przez kogoś. Cierń nie wyglądał na takiego, pozostali też nie. Pewnie ktoś kto tu wcześniej mieszkał, jego poprzedni pan.
    Zaczęła go drapać za uchem po czym przechodziła coraz niżej, pod brodę, na szyję, pod przednią łapę, sprawdzając jak na to zareaguje. Była jednak gotowa w każdej chwili uskoczyć - z Ciebie to dopiero by była puchata kula, jakby się Ciebie wykąpało - zaśmiała się miło.
    Amber obwąchiwała go z zaciekawieniem, wtykając nos w jego czarne futro. Julia zdawała się bać go teraz o wiele mniej niż jak był w swojej ludzkiej formie.
    Po chwili przeniosła jednak wzrok na Upiornego - Braciszku nic Ci się nie stało? - zapytała kontrolnie. Nie chciała smucić Caiusa czy pozostałych ale naprawdę wyglądało to groźnie. W końcu też odsunęła się od wilka, żeby móc zobaczyć pozostał pokazy. Wróciła na fotel, biorąc ze sobą niezbyt zadowoloną z tego faktu Amber. Dziewczynka jednak nie chciała skupiać całej uwagi tylko na jednym z nich.
    _________________





    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 12 Lipiec 2017, 08:52   

    Mocowanie się z Wilkiem nie było łatwe. Był bardzo silny i zawzięty. Caius zawsze po przemianie tak reagował, nie mógł opanować instynktów. A że był traktowany za młodu jak śmieć, bity i szczuty, rzucał się z agresją nawet na swojego 'Wybawiciela' - Thorna. Chociaż sam Arystokrata nie lubił tak o sobie myśleć, to właśnie nim był, wyzwolił Caiusa od jego wcześniejszego Pana. Nawet jeśli Stary umarł gdzieś poza domem, to właśnie dopiero Młody zdjął obrożę i łańcuch.
    Gdy wreszcie Bestia się uspokoiła, Thorn podniósł się i otrzepał spodnie. Poczuł szczypanie w łokciu, zerknął na rękę i zauważył lekkie otarcie. Niby nic wielkiego a jednak denerwowało, bo znajdowało się na zgięciu.
    - No, dzisiaj obyło się bez rozlewu krwi. Dobrze. - powiedział zadowolony.
    Caius siedział potulnie i przyglądał się Tulce, wyciągnął nos węsząc. Znał jej zapach, pachniała lisem... Nie. Szczeniakiem lisa, była młodziutka.
    Na pytanie dziewczynki Arystokrata machnął ręką, pozwalając jej by podeszła. Teraz Wilk już nic jej nie zrobi, w końcu ostatecznie jest oswojony, tylko te kilka pierwszych chwil jest agresywny. Sam Gwardzista cofnął się kilka kroków i zastanowił na tym co powiedziała Mała. Znała kogoś kto zmienia się w Smoka? Cholera. Niebezpieczny typ... Thorn chciał go poznać! Za wszelką cenę! O tak! Później wypyta ją o szczegóły.
    Caius lekko cofnął łeb, nieufnie zerkając na Tulkę. Znał ją, ale nie wiedział na ile jej pozwolić. Dopiero gdy zapewniła go, że nic mu nie zrobi, pochylił łeb i pozwolił się podrapać. Jej dotyk był bardzo przyjemny, z gardła Wilka dobył się charkot który wskazywał na to, że Bestii jest bardzo dobrze. Ogon mimowolnie zaczął zamiatać podłogę, w geście przyjaznego nastawienia.
    Bianka roześmiała się słysząc o puchatej kulce.
    - Kiedyś próbowałam go wykąpać. - zaśmiała się zakrywając usta - Goniłam go po całym ogrodzie! Haha!
    - I ostatecznie zagoniłaś go do stawu. Obyło się bez mydlin, ale faktycznie był czystszy. - zawtórował Thorn i znowu zerknął na ten wkurzający łokieć - Nic mi nie jest. - powiedział do skrzydlatej.
    Wilk wtulił się w rękę lisiej dziewczynki po czym wstał. Był dużo większy niż zwykły przedstawiciel gatunku. Futro miał długie i kruczoczarne, z lekkimi granatowymi przebłyskami. Zrobił krok w przód i naparł na klęczącą przed nim Tulkę. Dosłownie wlazł na nią i położył się na nią całym, ciężkim cielskiem tak, że pysk miał teraz płasko na jej obojczykach i szyi, a mokrym nosem smyrał jej podbródek. Chwilę odczekał, po czym całym jęzorem wylizał jej twarz. Szczeknął śmiesznie głębokim, ciemnym, wilczym głosem po czym zerwał się z niej, ukłonił typowo dla psów chcących się bawić, po czym odszedł i pochylił łeb. Przemiana Powrotna też nie należała do najpiękniejszych. Pysk skrócił mu się nagle, przednie łapy zmieniły się w ręce a sierść osypała się z ciała, zmieniając się ciemnoniebieskie ubranie Kucharza. Co ciekawe, Caius cały się zmienił ale pozostawił na szczycie głowy wilcze uszy. Nad zadem majtał na boki puchaty, czarny ogon. Mężczyzna wstał i uśmiechnął się, szczerząc kły.
    - Ciężko utrzymać mi taką formę... Ale uznałem, że pokażę ci się i takim, Maleństwo. - powiedział a ogon strzelił na boki jak bicz, ogon był bardzo puszysty i lśnił granatem - Nie mogę mówić w wilczej formie, to jedyny minus.
    - Teraz ja! - Bianka była pewna siebie bo jej Przemiana nie była taka... bezpośrednia.
    Kobieta stanęła na środku i uśmiechnęła się wesoło do obserwatorów.
    Nagle zaczęła okręcać się wokół własnej osi w baletowej pozie, sukienka zawirowała wokół jej kształtnych bioder. Jednocześnie z jej zielonych włosów zaczęły sypać się złote liście które tuż nad ziemią zmieniały się w pył i znikały. Tańcem i liśćmi odwracała uwagę od modyfikacji.
    Jej twarz zmieniła się, rysy stały się kocie, oczy zmieniły kształt. Włosy skróciły się, ustąpiły uszom. Sylwetka stała się kocia, ciało obrosło futrem w piękne, duże cętki. Gdy Przemiana dobiegła do końca, liście zniknęły już całkowicie a ich oczom ukazała się duża Pantera. Na głowie, w miejscu gdzie normalnie człowiek miał włosy, Bestia miała pręgę oliwkowej sierści, pręga biegła przez grzbiet aż do czubka ogona.
    Bianka wydała z siebie pomruk i od razu skoczyła ku Tulce. Wtuliła się w nią i głośno mrucząc domagała się pieszczotek. Jeśli dziewczynka okazała jej uwagę, Kocica zbliżyła się do jej twarzy, dotknęła mokrym nosem czubka jej nosa i przejechała wąsatym policzkiem po jej, ludzkim policzku. Koci Pocałunek.
    Thorn zaśmiał się widząc jak zachowuje się Pokojówka. Zawsze była słodka, nawet będąc Dziką Bestią.
    Alden spuścił wzrok, wiedział, że teraz nadchodzi jego kolej. Chciał odwlec tą chwilę dlatego poszedł do kuchni. Wrócił po chwili ze szklankami na stoliczku na kółkach i lemoniadą w dzbanku. Nie mógł się zmienić gdy Bianka była w tej formie. Jako jedyny był Ptakiem a jak wiadomo, koty polują na ptactwo. Niezależnie od tego jak się lubili, w Zwierzęcych Formach instynkty brały górę. Czekał więc w ciszy, rozlewał napój. Nie patrzył na Tulkę lecz i tak jego twarz płonęła od rumieńców.
    - No już już, Bianka. - Thorn podszedł do Pantery - Bo Siostrzyczka będzie cała w sierści!
    Ale Pokojówka miała gdzieś słowa swojego Pana. Liczyły się pieszczotki, mizianie, drapanie!
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 12 Lipiec 2017, 15:47   

    Nie wykonywała żadnych gwałtownych ruchów. Widziała niepewność w zachowaniu wilka. Ucieszyła się jednak, gdy pozwolił się pogłaskać i wyglądało na to, że mu się jednak podoba. Sama pomerdała ogonkiem. Zaśmiała się, słysząc jak Bianca próbowała go kiedyś wykąpać - taki jesteś nietykalski? - powiedziała rozbawiona, drapiąc go za uchem. Spojrzała na Ciernia, gdy ten powiedział, że wszystko jest w porządku. Widziała jednak, że coś sobie zrobił, bo spoglądał co chwila na łokieć, pewnie go sobie obtarł. Chciała się do niego odezwać i mu pomóc, ale w tym momencie Caius postanowił ją wywrócić. Dziewczynka pisnęła zaskoczona, ale po chwili znów zaczęła się śmiać - ciężki jesteś - powiedziała udając, że chce go z siebie zepchnąć. Gdy ją polizał powiedziała tylko głośne - ble! - i zaczęła się wycierać rączkami. Zaśmiała się jeszcze widząc jak się przed nią kłania. Nie wstawała już z podłogi, tylko poprawiła swoją spódniczkę i przeniosła się na kolana, tak było jej wygodniej. Przyglądała się jego powrotowi do ludzkiej postaci. Sama poruszyła ogonkiem i uszkami, gdy zobaczyła, że je zostawił. Słysząc, że nie umie mówić jako wilk, przekręciła głowę w bok - a ja umiem - odparła i poruszyła swoimi skrzydełkami.
    Entuzjazm pokojówki ją zaskoczył. Ale spoglądała na jej przemianę z zachwytem. Zaśmiała się gdy ta do niej podeszła. Spoglądała na nią, gdy ta postanowiła zbliżyć się do jej twarzy - łaskoczesz - zaśmiała się czując jej długie wąsy na policzku. Zaczęła ją ochoczo drapać i głaskać. Skoro tak się domagała to nie mogła jej odmówić. Gładziła cętkowane futerko.
    Zaśmiała się słysząc słowa Ciernia - Braciszku, to Ty nie wiesz, że koty nikogo nie słuchają? - zapytała roześmiała, dalej gładząc Biankę po grzbiecie. Gdy jednak mężczyzna do nich podszedł, wyciągnęła do niego ręce - pokaż ten łokieć - powiedziała trochę innym tonem - widzę, że Ci przeszkadza - dodała jeszcze. Miała nadzieję, że nie będzie się upierał i pokaże zranienie. Nawet jeśli było to tylko zadrapanie. Jeśli zgodził się pokazać zranienie, przyjrzała mu się, po czym chwyciła go za rękę. Zamknęła na moment oczy, a ranka zaświeciła się tęczowym światłem. Upiorny mógł poczuć przyjemne ciepło na łokciu. Po chwili dziewczynka sapnęła i uśmiechnęła się, uśmiechając do bruneta - lepiej? - zapytała i wróciła do pieszczenia Bianki jakby nic się nie stało.
    _________________





    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 14 Lipiec 2017, 00:15   

    Bianka nie przestawała się łasić do dziewczynki. Mało kiedy miała okazję na pieszczotki, nikt jej w ten sposób nie traktował już od bardzo dawna. Swojej zwierzęcej postaci używała bowiem do całkiem innych celów. Nie miały nic wspólnego z zabawą czy mizianiem.
    Po jakimś czasie, czy to przez uwagę Thorna czy po prostu z grzeczności odeszła od Tulki i powróciła do swojej postaci. Odbyło się to w podobny sposób co Przemiana w Bestię. Modyfikacje ciała wyglądały dość pokracznie, ale ostatecznie znowu była śliczną kobietą o zielonych, długich włosach i miłym uśmiechu. Tylko jeden element pozostał zmieniony - uszy. Tak jak Caius, pozostawiła sobie swoje kocie uszy i ogon. Wyglądała teraz całkiem jak Dachowiec... Nie lubiła być do nich porównywana, dlatego też rzadko kiedy pozwalała sobie na obnoszenie się ze zwierzęcymi atrybutami.
    Uśmiechnęła się do dziewczynki i odeszła, stanęła obok Kucharza, usuwając się na bok. Już swoje pokazała, dlatego uznała, że jej czas minął.
    Thorn początkowo nie chciał pokazać Tulce łokcia. Nie był dzieckiem, nie bolało go to. Wytrzymywał gorsze urazy.
    - Daj spokój, to tylko draśnięcie. - powiedział i machnął ręką - Za godzinę już nie będę go czuł.
    Nalegała, dlatego po chwili westchnął zrezygnowany i udostępnił jej łokieć. Uważał by przez przypadek nie drasnąć Małej wystającymi elementami naramienników. Jeszcze tego brakowało by przejechał jej metalem po twarzy.
    Przyglądał się jej ruchom z niemałym zainteresowaniem. Co właściwie chciała zrobić? Jej dotyk był delikatny i ostrożny, czuł muśnięcia dziecięcych palców o miękkiej skórze.
    Jakże bardzo się od siebie różnili, długowieczny Arystokrata o twardych, silnych, spracowanych dłoniach i Dziewczynka-Przybysz, wiedząca o Krainie Luster tak mało. Kim dane jej będzie zostać? Może wespnie się po drabinie wyżej niż on? Kto to może wiedzieć...
    Gdy ujrzał tęczowe światło jego oczy błysnęły, otworzył je trochę szerzej. Caius, Bianka i Alden podeszli kilka kroków by zobaczyć co się dzieje.
    Thorn poczuł ciepło i przyjemne mrowienie. Leczyła go, na wszystkie piekielne Demony, leczyła! Cóż za przydatna moc!
    Gdy skończyła przyjrzał się ręce. Po otarciu nie było śladu. Uśmiechnął się szeroko i sięgnął by poczochrać jej włosy.
    - Nie przestajesz mnie zaskakiwać, Siostrzyczko! - powiedział z zachwytem - I ty mówisz, że nie jesteś niesamowita? Otóż jesteś, do kwadratu! - przyciągnął ją nieco brutalnym, pewnym szarpnięciem i zamknął ją w niedźwiedzim uścisku. Mogła poczuć subtelny zapach męskich perfum.
    Po chwili wypuścił ją, bo nie chciał jej miażdżyć, no i przyszła pora na Aldena. Thorn zauważył dziwne zachowanie Kamerdynera, ale jeszcze nie było na tyle niepokojące by interweniować, dlatego poprzestał na uważnej obserwacji. Ufał czerwonowłosemu, ale te jego rumieńce... Nigdy się tak nie peszył.
    - Dziękuję. - powiedział do Małej i opuścił uleczoną rękę - Teraz gdy już wiem jakie cuda potrafisz, to pozwól, że będę cię czasem wykorzystywał, co? Przy okazji wizyt u mnie oczywiście. - zaśmiał się - Czasem wracam nieźle poturbowany...
    - Poturbowany? Pff. Dobrze jak kończy się na złamaniach. - prychnął Caius - Czasem zastanawiam się ile w tym wątłym ciele Paniczyka jest woli życia... skoro wytrzymało już tyle obrażeń które już dawno powinny zakończyć się śmiercią.
    Thorn nie odpowiedział. Przez jego twarz przemknął tajemniczy uśmieszek, było w nim coś... głębszego, intymnego, uwodzicielskiego. Nie był jednak skierowany do nikogo konkretnego.
    - Aldenie, chyba pora na ciebie. - powiedział po chwili Upiorny stając niedaleko Tulki. Przemiany Kamerdynera nie miał po co kontrolować. Alden był z nich najstarszy i najlepiej radził sobie ze zwierzęcą formą.
    Czerwonowłosy mężczyzna wyszedł na środek i spojrzał niepewnie po wszystkich. Caius zignorował dziwny wyraz twarzy Kamerdynera, Bianka uśmiechnęła się pokrzepiająco, Thorn zmarszczył brwi okazując tym samym zaniepokojenie innym zachowaniem. Zawsze Alden był pewny siebie, dlaczego teraz był tak wycofany? Czego się obawiał? A może się wstydził?
    Kamerdyner przełknął ślinę i zamknął oczy. Zgarbił się i otulił własnymi ramionami, jakby przytulał kogoś niewidzialnego, przyciskając mocno do ciała. Ukrywał w ten sposób Przemianę twarzy, bo fala długich, lśniących, czerwonych jak krew włosów opadła zasłoną na lico. Włosy zaczęły jednak cofać się, skracać by w końcu utworzyć z tyłu głowy, ptasiej już głowy, czerwonawy, niewielki czubek. Ręce zmieniły się w duże skrzydła, lotki na końcówkach były czerwone, jakby Orzeł umoczył pióra w farbie lub... posoce.
    Ile mógł, tyle ukrył, chowając się za piórami. Gdy Przemiana dobiegła końca rozłożył skrzydła na boki, prezentując całą ich rozpiętość i opierzone, ptasie ciało. Również był większy od zwykłego orła, w Krainie Luster przecież wszystko było inne, prawda?
    Po tej małej prezentacji złożył skrzydła i przekrzywił łeb, chcąc dojrzeć dziewczynkę. Oko patrzyło uważnie na Tulkę, dziób kłapnął kilka razy... Ptak po chwili jakby trochę skulił się i opuścił głowę. Niesłychane. Zawstydzony Orzeł. Tego jeszcze świat nie widział.
    Thorn odchrząknął bo nie był do końca zadowolony z zachowania Aldena. Będzie musiał z nim poważnie porozmawiać bo tak być nie może. Mała będzie tu czasem wpadać a Kamerdyner nie może tak się w stosunku do niej zachowywać.
    - Alden wygląda chyba najbardziej majestatycznie. - powiedziała Bianka a końcówka jej ogona machnęła na boki. Chyba chciała dodać mu wiary w siebie, też dziwiła się temu jak się zachowywał.
    Caius zmarszczył brwi i zaplótł ręce na piersi. Z wilczymi uszami i ogonem wyglądał teraz bardzo zjawiskowo, był wysokim mężczyzną, szerszym w barach od Upiornego a ręce miał duże i dobrze umięśnione. Zerknął na Arystokratę - przez chwilę mierzyli się wzrokiem najwyraźniej przesyłając sobie spojrzeniami niepokój. To nie była telepatia, to zwyczajne wyczucie. Znali się przecież od lat.
    - Dobrze, wystarczy. - powiedział pewnym głosem Thorn - Alden, Bianka i Caius mają jeszcze kilka obowiązków... - dodał wymijająco.
    - Tak, musimy zająć się Domem. Posprzątać po kolacji i takie tam. - kobieta podrapała się po podbródku. Jej kocie uszy i ogon w kilka sekund wchłonęły się i zniknęły. Podobnież postąpił Kucharz.
    Teraz już nie tylko Alden był speszony, wszyscy poczuli się niekomfortowo.
    - Zmień się, proszę. - Thorn zrobił kilka kroków ku Ptakowi - Chciałbym pokazać swoją moc. Jest już późno a trzeba jeszcze zaprowadzić Siostrzyczkę do jej pokoju.
    Orzeł stał z opuszczoną głową, wydawał się być osowiały. Co w tej ptasiej głowie się teraz działo?
    Alden zwyczajnie... żałował. Żałował, że nie może jak Caius czy Bianka podejść do dziewczynki i poprosić o zwykłą pieszczotę. Kotom i Psom zawsze było łatwiej, miały miękkie futro, ładne pyszczki...
    Ptak kłapnął dziobem i jeszcze raz zerknął okiem na Tulkę. Pozwolił sobie na dłuższy kontakt wzrokowy. Czu dojrzała smutek? Czy dojrzała samotność?
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 14 Lipiec 2017, 14:03   

    Również uśmiechnęła się do Bianki, gdy ta wróciła do swojej ludzkiej formy i wstała, otrzepując spódniczkę. Zrobiła naburmuszoną minkę, gdy Cierń nie chciał pokazać jej łokcia - pokaż bo nie będę chciała oglądać Twojego pokazu - powiedziała poważnym, obrażonym tonem. Bo jak to tak, że oni mogą się pochwalić, a ona nie? W końcu jednak odpuścił. Obejrzała łokieć i go uleczyła. Wujkowi pewnie zajęło by to mrugnięcie okiem, ale ona dopiero się uczyła.
    Pisnęła głośno i spięła się mocno, gdy mężczyzna postanowił ją do siebie przyciągnąć. Nie uciekła jednak. Wiedziała, że nie chce jej zrobić krzywdy, po prostu nie mogła powstrzymać odruchów. Jeszcze nie doszła do siebie po tym co ją spotykało przez ostatni rok. Odsunęła się od niego z nieśmiałym uśmiechem.
    - nie ma za co - powiedziała cichutko, słysząc jak ją chwali. Opuściła niepewnie swoje rude radary, a słysząc dalsze słowa rogacza, a następnie jego kucharza, otworzyła szerzej oczka - ale musisz poczekać, aż się trochę pouczę - powiedziała pewnym głosem - odkryłam tę moc kilka dni temu, jak wujek wbił sobie przeze mnie brzytwę w rękę. Umiem tylko uleczyć takie małe ranki. Ale nauczę się leczyć! - obiecała. Była zdecydowana i pełna determinacji. Widać, że naprawdę tego chciała. Chciała dorównać wujkowi, pokazać, że jest zdolna.
    Zrobiła miejsce kamerdynerowi. Posłała mu miły uśmiech. Nie do końca rozumiała jego zachowania. No cóż, byłą jeszcze dzieckiem. Nie ogarniała świata pod tym względem. Nie zwróciła też uwagi na spojrzenia Caiusa i Thorna. Przyglądała się przemianie czerwonowłosego z nie mniejszym zainteresowaniem niż poprzedniej dwójki. Zaniepokoiło ją jednak to, że gdy już zmienił się w orła, to siedział po prostu ze spuszczoną głową i spoglądał na nią. Słysząc prośbę rogatego, skierowaną do ptaka, spojrzała na niego - nie jestem śpiąca, jeszcze chwileczkę Braciszku - powiedziała cicho i podeszła do Aldena. Przyglądała mu się chwilę uważnie, po czym uśmiechnęła. Pogładziła go po piórach na głowie i zjechała dłonią po jego grzbiecie i skrzydłach. Badała dłonią fakturę jego skrzydeł. Po chwili przeniosła się na jego pierś i również zaczęła gładzić gładkie pióra.
    Pogładziła go też palcem po masywnym dziobie - nie smuć się - powiedziała cicho i poruszyła ogonkiem - co powiesz na to, żebyśmy kiedyś razem polatali? - zapytała, przekręcając głowę lekko w bok. Wiedziała jakie to wspaniale uczucie móc się z kimś wznieść między chmury. Co prawda ona tego doznała jak na razie tylko w ramionach Jocelyn oraz na grzbiecie Anomandera, ale wiedziała, że musi to być cudowne, a Alden wyglądał teraz tak samotnie.
    - Ale będziesz musiał trochę poczekać, aż się nauczę ich używać - zaśmiała się i rozpostarła pierzaste skrzydła, a w piórach odbiło się światło świec. Poruszyła nimi, jakby chcąc zachęcić orła, żeby ten też to zrobił - oczywiście o ile mnie nie zjesz po drodze - zaśmiała się i pacnęła jeszcze go raz palcem w ostry dziób.
    Miała nadzieję, ze się zgodzi. Z pozostałą dwójką może się kiedyś pobawić w ogrodzie w zwierzęcych postaciach ale Alden raczej do nich nie dołączy. W końcu jest inny, ale to nie oznaczało, że będzie musiał samotnie siedzieć i przyglądać się im.
    Po chwili w końcu odsunęła się od mężczyzny, by ten mógł wrócić do swojej postaci i czekała na pokaz Arystokraty. W głowie obmyślała też plan jak by tu jeszcze ich zaskoczyć jedną sztuczką. Ciekawe co na nią powiedzą.
    _________________





    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 14 Lipiec 2017, 14:42   

    Thorn był pod wrażeniem umiejętności dziewczynki. Po Krainie Luster chodziło wiele istot posiadających przeróżne moce, ale nie każdy potrafił leczyć za pomocą dotyku. Arystokrata był ciekaw jak Mała odkryła w sobie tę moc, czy po prostu dotknęła tego swojego wujka i pomyślała, że dobrze byłoby jakby nie był ranny? Ciekawe.
    - Nauczysz się i będziesz najlepszym Medykiem w Krainie Luster, wierzę w to! - powiedział i uszczypnął ją pieszczotliwie w policzek, nie za mocno, żeby ją nie zabolało.
    Nigdy nie miał rodzeństwa, nie wiedział ja to jest opiekować się młodszym braciszkiem albo siostrzyczką. Starał się nie straszyć lisiej dziewczynki, był od niej o wiele większy i bardziej umięśniony. Tulka była nieśmiała, reagowała strachem zwłaszcza na nowo poznanych mężczyzn. To musiało się jakoś wiązać z jej przeszłością no, chyba, że po prostu już taka była. Może jej ojciec był surowy.
    Reakcja dziewczynki na Orła była urocza. Mała podeszła do wielkiego ptaszyska i bez strachu zaczęła gładzić jego pióra. Thorn uśmiechnął się, uspokojony tym widokiem.
    Alden, gdy go dotknęła chciał początkowo się cofnąć ale jak wiadomo, ptaki mają problem z wycofaniem się na swoich szponiastych łapach. Odsunął więc tylko łeb, uważając by nie dotknąć jej dziobem, ostrym jak brzytwa.
    Przez chwilę stał w bezruchu, ale gdy ona zaczęła go gładzić, wydał z siebie cichy pisk i rozluźnił się. Złote oko błysnęło, gdy przysunął głowę do jej ręki i wtulił się bokiem w otwartą dłoń. Pozwolił się głaskać, mało tego chciał więcej bo napierał na dziewczynkę domagając się uwagi.
    Co czuł czerwonowłosy Kamerdyner? Dotyk tej niezwykłej, lisiej dziewczynki był kojący i delikatny, ale nie tylko. Mężczyzna czuł bijące od niej ciepło i żal ustąpił, gdzieś wewnątrz pojawiła się gula wzruszenia. Jeszcze nigdy nikt go tak nie głaskał, nie okazywał tyle czułości. Fakt, mężczyzna nie domagał się nigdy pieszczot, ale to nie oznacza, że mu ich nie brakowało.
    Caius uśmiechnął się również widocznie uspokojony i rozplótł muskularne ręce. Jedną oparł na biodrze. Bianka przechyliła głowę przyglądając się scenie, również z uśmiechem.
    Orzeł na propozycję Małej pisnął ale nie przestawał ocierać dziobem i policzkami o jej rękę. Gdy machnęła skrzydłami on rozpostarł swoje, prezentując po raz kolejny ich rozpiętość. Pewność siebie wróciła, poczuł się doceniony a bardzo chciał jej zaimponować.
    Osunęła się a on nie czekając ani chwili wrócił do swojej, bardziej cywilizowanej formy. Wyprostował się, otrzepał ubranie i skłonił się Tulce.
    - Dziękuję. - powiedział cicho, ze słyszalnymi emocjami w głosie. Następnie podszedł do reszty Służby i ukradkiem otarł dłonią twarz. Miał nadzieję, że nikt nie zauważy, że policzek przecięła wcześniej łza.
    Thorn zatarł ręce i teraz to on wyszedł na środek. Caius wyszczerzył kły, zawsze lubił oglądać swojego Pana w pełnej krasie a że Upiorny założył pancerz, Kucharz wiedział, że szykuje coś specjalnego.
    Muzyka za sprawą pstryknięcia palcem Aldena zmieniła się w nieco bardziej... majestatyczną. Jak już robić przedstawienie to z oprawą muzyczną, na całego.
    Arystokrata stanął na przeciw dziewczynki i posłał jej tajemniczy uśmiech. Wyprostował się i położył na swej piersi dłonie, układając je na pancerzu tak, jakby chciał go rozerwać na środku, odsłaniając ciało.
    Tulka nie musiała specjalnie skupiać wzroku na zbroi by zauważyć jak metal nagle zaczyna zmieniać się, kotłować i mieszać, topniejąc na mężczyźnie. I faktycznie Upiorny wykonał ruch do którego przygotował ręce, ale robił to powoli. Blacha ustępowała pod tym ruchem, spod niej wyłonił się nagi, umięśniony tors Thorna. Cała zbroja falowała, zrolowana przy dłoniach, również naramienniki stopniały. Metal w jednej chwili uciekł niczym inteligentna ciecz na plecy i tam utworzył bańkę, ale tego dziewczynka nie mogła zauważyć, bo Upiorny stał do niej przodem.
    Rogaty uśmiechnął się prezentując rząd białych, prostych zębów. Zamknął oczy i odgiął szyję w tył i nagle...
    Nagle rozpostarł szybko ręce, odrzucając je na boki. Bańka na plecach pękła a płynny metal ukształtował na jego plecach ogromne skrzydła. Pióra były wykonane z czystej, srebrzystej stali, połyskiwały przy delikatnych ruchach.
    Thorn otworzył oczy i spojrzał na Tulkę. Był teraz skrzydlaty, jak ona. Nie mógł co prawda latać, efekt był tylko wizualny, ale jakie robił wrażenie!
    - I jak? - zapytał podchodząc bliżej. Nie przyznał się, ale utrzymywanie tych metalowych cudeniek na plecach mocno go męczyło. Wytrzyma jednak jakiś czas, i tak jest już wieczór i trzeba będzie za niedługo iść spać.
    - Nie polatam nigdy z tobą w przestworzach, ale przynajmniej mogę udawać, że również posiadam skrzydła. - zaśmiał się i poruszył dłonią a metalowe, dodatkowe kończyny machnęły, udając ruch prawdziwych, ptasich.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 14 Lipiec 2017, 18:24   

    Uśmiechnęła się i merdała ogonkiem, widząc że Aldenowi się to spodobało. Nie przestawała go głaskać. Wyglądał na takiego, który nigdy o to nie poprosi, ale naprawdę tego potrzebuje. Gładziła więc go miło, żeby też poczuł się dopieszczony. W końcu czemu tylko wilk i pantera mają zasługiwać na pieszczotki, a orzeł już nie?
    Na podziękowania tylko uśmiechnęła się do mężczyzny. Zrobiła tym razem miejsce Cierniowi. Rozejrzała się z zainteresowaniem gdy muzyka znów się zmieniła.
    Przyglądała się wielkimi oczami temu co robi Upiorny. Nie spuszczała z niego wzroku. Chciała zapamiętać wszystko. Widziała jak rozstępujący się metal odsłania jego nagi tors. Nie zwracała jednak na to aż takiej uwagi. Bardziej się skupiła na ruchach mężczyzny oraz na zachowaniu tworzywa. Przekręcała co jakiś czas swoją rudą główkę, przyglądając się temu pod różnym kątem.
    Spojrzała na niego pytająco, gdy metal zniknął gdzieś za nim, a brunet się do niej wyszczerzył. To co stało się dalej wprawiło ją w osłupienie. Gdy nagle zza jego pleców wystrzeliły metalowe skrzydła, stała z szeroko otwartą buzią. Oczy aż jej się świeciły. Ocknęła się dopiero, gdy Arystokrata się do niej zbliżył oraz odezwał. Odskoczyła kilka razy i zaklaskała w dłonie uradowana - super Braciszku! - zawołała wesoło. Sama rozpostarła skrzydełka i poruszyła nimi tak jak przed chwilą zrobił to brunet. Zaśmiała się też i przyglądała się wielkim skrzydłom. Merdała przy tym swoim puchatym ogonkiem. Widać jednak było, że jej oczka już się trochę zaczynały kleić. Dziewczynka jednak nie miała zamiaru się do tego przyznać. Było jej zbyt fajnie tak jak było.
    _________________





    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 14 Lipiec 2017, 21:02   

    Przez chwilę stał przed Tulką prezentując się w pełnej krasie. Z nagim, umięśnionym torsem, kaloryferem na brzuchu, muskularnymi ramionami i pięknymi, metalowymi skrzydłami. Jeśli dziewczynka podeszła bliżej i przyjrzała się ciału mężczyzny, mogła dojrzeć kilka jaśniejszych kresek - blizn po cięciach. Rogaty nigdy nie chwalił się, ale niejednokrotnie w pojedynkach dostało mu się w korpus. Przecież gdyby wychodził cało z każdej misji, Caius nie wspominałby o szczęściu, że jeszcze żyje.
    Poruszał skrzydłami za pomocą ruchu rąk. Wykonywał nimi przeróżne figury, jakby wygrywał coś na niewidzialnym instrumencie. Naśladował ruch skrzydeł Tulki ale jego, metalowe, nie były tak sprężyste. Ruszały się trochę zbyt... mechanicznie.
    Ucieszył się, że Małej się spodobało. Jej zachwyt był dla niego komplementem. Alden, Bianka i Caius również przyglądali się swojemu Panu, uśmiechając się na ten widok.
    Thorn chciał się popisać, dziewczynce to się podobało dlatego poruszył palcami rąk prostując je maksymalnie. Pióra na skrzydłach rozłożyły się, prezentując jeszcze lepszy widok.
    Nagle Arystokrata sapnął i opuścił ręce po bokach, a właściwie same mu opadły. Było nie było, używanie mocy do tak skomplikowanych rzeczy było dość męczące. Skrzydła również osunęły się w dół, ale mężczyzna ostatnimi kilkoma ruchami sprawił, że zmieniły się na powrót w zbroję, tym razem jednak nie na jego ciele. Pancerz opadł bezładnie na podłogę z głuchym brzękiem.
    - Dobra... Będzie tego. - wysapał Thorn pochylając się ku przodowi i podpierając rękoma na udach - Brakuje mi już siły by je utrzymać.
    Caius parsknął i zaśmiał się głośno.
    - A mówiłem byś jadł więcej mięsa, porządnego mięsa. Nabrałbyś wagi to potem popracowałoby się nad formą. - posłał kpiarski uśmiech. Bianka szturchnęła go łokciem i posłała spojrzenie w stylu "Siedź cicho."
    - A daj ty mi spokój. Wystarczy mi już mięśni. - Upiorny machnął ręką ale zaśmiał się - Podobam się sobie. To najważniejsze.
    Zerknął na dziewczynkę i zauważył, że jej oczy troszkę zmętniały co wskazywało na to, że jest już śpiąca. Posłał jej łagodny uśmiech po czym podszedł do niej blisko i podniósł ją na ręce.
    - Czas spać, nasza Śpiąca Królewna przysypia już na stojąco. - powiedział drwiąco, ale zachował miły ton. Służba jak na znak, kiwnęła głowami, ukłoniła się, pożegnała i poszli w stronę Skrzydła Kuchennego.
    - Dobranoc, Śliczna! - zawołał za Małą Caius - Niech ci się przyśnią same lisie sny!
    - Spokojnej nocy. - dodał Alden i posłał Tulce uśmiech, już się tak nie rumienił. Bianka zamachała i podskakując poszła do Kuchni.
    Thorn zaniósł Tulkę na piętro. Jeśli protestowała to uciszał ją po drodze ale nie puszczał. Gdy odnalazł odpowiedni pokój, otworzył drzwi i wniósł ją do środka.
    Łóżko było wielkie i okryte pościelą w kolorze jasnego błękitu. Rama wykonana była z jasnego drewna i miała dopięte na kolumnach baldachimy z jasnego tiulu. Przy łóżku stała lampka nocna na szafeczce a nieopodal fotel z wysokim oparciem.
    Mężczyzna ułożył ją i okrył troskliwie.
    - Opowiedzieć ci coś, na dobranoc? - zapytał niepewnym głosem, nigdy do końca nie wiedział jak zachować się przy dziecku - Czy może mam już wyjść? Nie chcę się narzucać.
    Usiadł w nogach łóżka, w odległości by dać jej trochę przestrzeni.
    - Jak ci się podobał dzień?
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 14 Lipiec 2017, 21:59   

    Przyglądała się mężczyźnie z zachwytem. Zauważyła blizny, ale nie zastanawiała się skąd są. Pamiętając co mówił Caius oraz to, że Cierń miał ponad 500 lat to nie dziwiła się, że je posiada. Do tego był wojskowym, a tam na pewno nie ma tylko przytulasków i miłych pogawędek. Inaczej po co by nosił przy sobie broń? Nie musiała pytać, żeby się domyślić, że na pewno został wielokrotnie ranny podczas starć, a może nawet w trakcie samego treningu.
    Spojrzała na niego zaskoczona, gdy nagle na ziemię spadł pancerz, ale zauważyła, że sam musiał się zmęczyć. Rozumiała go. To wyglądało na męczące. Komentarz Caiusa ją rozbawił. Ale tez uważała że rogacz ma już wystarczającą muskulaturę. Inaczej wyglądałby jak jakiś kulturysta na sterydach, a to nie był zbyt ładny widok.
    Spięła się, gdy mężczyzna ją podniósł ale nie uciekała. Faktycznie robiła się już senna, a mężczyzna był tak przyjemnie ciepły. I nie pachniał w ten specyficzny sposób co jej Pan. Nie pachniał podnieceniem. To ją uspokoiło. Przytuliła się do Upiornego i pomachała Służbie na dobranoc, życząc im kolorowych snów. Amber nie musiała nawet wołać bo lisiczka grzecznie podążyła za brunetem.
    Nic nie mówiła w trakcie drogi do pokoju. Ziewnęła tylko raz szeroko - przepraszam - powiedziała cichutko. Sprzeciwiła się dopiero, gdy Cierń chciał ją położyć do łóżka - Braciszku najpierw muszę się przebrać - powiedziała rozbawiona i wyskoczyła z łóżeczka. Wzięła swoją piżamkę i zniknęła w łazience. W międzyczasie Amber wskoczyła na łóżko i skradała się po nim jak kot po czym dotknęła noskiem nagiej skóry Gwardzisty, chcąc go po prostu powąchać.
    Po chwili dziewczynka wróciła. Odłożyła ubranka do torby i ułożyła się grzecznie w łóżeczku. Miała na sobie dwu częściową, zieloną piżamkę w prążki, składającą się z krótkich spodenek oraz bluzeczki z krótkim rękawem, bez pleców. Ziewnęła jeszcze szeroko i ułożyła się wygodnie.
    - Opowiedz mi coś Braciszku - powiedziała z uśmiechem. Amber ułożyła się obok nie, zwijając w kuleczkę i ziewając szeroko. Tulka za to przetarła swoje dwukolorowe oczka i spojrzała sennie na mężczyznę - bardzo mi się podobało, było miło i zabawie - powiedziała uradowana, a Cierń mógł zobaczyć, że jej ogonek pod kołdrą został wprawiony w ruch - czy możemy jutro się jeszcze pouczyć, zanim wrócę do Wieży? - zapytała błagalnym głosikiem - proooszę - dodała. Widać, że jej bardzo zależało. Spodobało jej się tutaj i to bardzo, ale wiedziała, że następnego dnia musi już wrócić do Wieży i tam się uczyć innych rzeczy, choć nie mniej przydatnych niż jazda na koniu. Chciała jednak spędzić jeszcze trochę czasu ze swoim przybranym Braciszkiem.
    _________________





    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 15 Lipiec 2017, 08:58   

    Poczekał aż dziewczynka spokojnie się przebierze. W tym czasie podeszła do niego Amber. Wyciągnął dłoń i dał się powąchać. Po chwili wstał i podszedł do jednej z szaf. Wszystkie meble w jego domu były wyposażone w zapasowe ciuchy, na wypadek gdyby jego goście nie mieli w czym spać. Wyjął z niej białą, luźną koszulę, założył na siebie żeby nie paradować przy dziecku nago. Rękawy podwinął przez co wyglądał trochę jak robotnik, ale nie przeszkadzało mu to.
    Wrócił na posłanie i pogłaskał lisiczkę która układała się do snu. Miała śliczne futerko, błyszczące i zdrowe. Uśmiechnął się na myśl o zabiegach pielęgnacyjnych jakie z pewnością zafundowała Amber Bianka. Pokojówka uwielbiała zajmować się zwierzętami i dla każdego miała tyle czułości i serca...
    Gdy Tulka wróciła wstał pozwalając jej swobodnie wejść pod kołdrę. Dopiero gdy się wygodnie usadowiła, usiadł ponownie na skraju i posłał jej łagodny uśmiech.
    - Cieszę się. Bardzo zależało mi, być mile spędziła dzień. - powiedział. Chciał dodać, że w Wieży nie będzie tak fajnie, ale w porę ugryzł się w język. Po co niepokoić dziecko? - Jeśli tylko chcesz, możemy się pouczyć. Może wybierzemy się na jakąś krótką przejażdżkę? Ładnie ci idzie jazda na Albie, klaczka cię słucha. - skinął głową - Myślę, że mały kredyt zaufania dla waszych umiejętności będzie w porządku.
    Wstał i przeszedł na fotel, bo dziewczynka poprosiła o opowieść. Usiadł wygodnie opierając się o wysokie oparcie i posłał jej uśmiech.
    - Nie znam wielu opowieści. - powiedział szczerze - A te które są mi znane są trochę smutne, ale może ta ci się spodoba.
    Przymknął delikatnie oczy. Gdzieś z oddali dała się słyszeć delikatna muzyka, cicha na tyle by nie przeszkadzała, ale na tyle słyszalna by stanowiła tło dla opowieści.
    - Pewien młodzieniec szedł przez las,
    w kołczan i łuk na zwierzynę opatrzony.
    Dobiegł go śpiew młodej dziewczyny,
    Więc udał się za jej głosem.
    Odnalazł w końcu pannę,
    co w wierzbie dom swój miała.

    Może nie spodziewała się, że zacznie śpiewać. Jednak on zawsze uważał, że ten sposób jest najlepszy na opowiedzenie ciekawej historii. Za muzyką bowiem krył się dodatkowy przekaz i emocje.
    - Rzekł jej, a ona słuchała,
    Z okręgu z czerwonych muchomorów
    „Pójdź ze mną moja panno,
    Pójdź ze swego wierzbowego leża.”
    Spojrzała na niego spokojnie
    I tylko pokręciła głową.

    "Zrozum,
    jam promieniem światła w mroku.
    Zrozum,
    nie wolno mi stąd odejść.
    Wysłuchaj mnie,
    jam dźwięczną melodią w sercu głuszy.
    Nie proś więc,
    bym podążyła za tobą."

    Arystokrata uśmiechnął się do dziewczynki tajemniczo, nie przestając śpiewać. Melodia była kojąca, i mogła spokojnie uśpić, ale było w niej też coś rzewnego.
    - Młodzieniec znów szedł przez las,
    Z kwiatem, w płaszczu zielonym.
    Włosy jego kochanki jak ogień,
    Jej oczy niczym blask szmaragdów...
    Pełna była piękności,
    tak młoda i dziewicza...

    Stanął więc pod jej wierzbą,
    i kwiat żółty podarował,
    „Dziewczyno zdobyłaś moje serce,
    Chciałbym być twym oblubieńcem.”
    Odparła, że go nie poślubi,
    Ni wkrótce, ni później, ni nigdy...

    "Zrozum,
    jam promieniem światła w mroku.
    Zrozum,
    nie wolno mi stąd odejść.
    Wysłuchaj mnie,
    jam dźwięczną melodią w sercu głuszy.
    Nie proś więc,
    bym podążyła za tobą."

    Można powiedzieć, że słowa jakie wypowiadała kobieta były swoistym refrenem i brzmiały najbardziej eterycznie.
    - Młodzieniec po raz ostatni wszedł w las,
    z siekierą ostrą jak brzytwa.
    "Wezmę zielonooką wróżkę
    i poślubi mnie ona.
    Wychowamy nasze dzieci,
    Spędzi ze mną swe życie!"

    Panna załkała żałośnie, gdy tylko go usłyszała,
    jak mówi, że ją uwolni.
    I użył swojej siekiery,
    wyrąbał prastare drzewo...
    "Twoja Wierzba upadła,
    teraz tyś moja!"

    "Zrozum,
    jam promieniem światła w mroku.
    Zrozum,
    nie wolno mi stąd odejść.
    Wysłuchaj mnie,
    jam dźwięczną melodią w sercu głuszy.
    Nie proś więc,
    bym podążyła za tobą."

    Mężczyzna na chwilę zamilkł pozwalając na chwilę pauzy wypełnionej jedynie muzyką płynącą znikąd. Delikatne dźwięki otulały zmęczony umysł, Thorn też był senny.
    - Gdy wyszła za nim z dzikiej puszczy,
    wnet runęła na ziemię...
    Stopy nie dały jej odejść daleko
    od jej zielonej kolebki.

    I wtedy w kwiat się zmieniła,
    Co kwitnie raz do roku o zmierzchu.
    Młodzieniec nie zdołał odebrać,
    co Głuszy zostało przeznaczone.

    Ostatnie wersy zaśpiewał już wolniej, chcąc zaznaczyć bardzo ważny przekaz. Gdy zakończył uśmiechnął się sennie. Miał półprzymknięte oczy. Wstał na chwilę i podszedł do łóżka dziecka.
    - Śpij, Maleńka. Będę czuwał przy tobie. - powiedział i pogładził jej rude włosy. Wrócił na fotel.
    Minęła zaledwie chwila a on zamknął oczy i zasnął. Nie było to zbyt odpowiedzialne, powinien zadbać o gościa... ale był padnięty. Sztuczką ze skrzydłami wypompował z siebie siły.
    Jego oddech stał się miarowy a twarz wygładziła, wyglądał teraz tak bezbronnie...
    Nie śnił jednak o niczym. Czarna pustka otuliła go ramionami i powiodła ze sobą w nicość.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 15 Lipiec 2017, 16:59   

    - Naprawdę? - zapytała wielce ucieszona - bardzo chętnie pojadę gdzieś! - prawie podskoczyła w łóżku z radości ale w porę się opanowała, że tak nie można robić. To jest niegrzeczne skakać po łóżku, a tym bardziej po cudzym.
    - Nic nie szkodzi - powiedziała sennie, układając się na boku, tak by skrzydła jej nie przeszkadzały, a jednocześnie widzieć siedzącego w fotelu mężczyznę. Nikt nie powiedział, że bajki dla dzieci zawsze muszą być wesołe. Nikt tez nie mówił, że Cierń ma jej opowiadać właśnie taką bajeczkę. Po prostu miło będzie posłuchać coś do snu.
    Wsłuchiwała się w spokojną piosenkę. Zamknęła oczy, a pod powiekami pojawiały jej się sceny, o których śpiewał Upiorny. Piękna rudowłosa dziewczyna mieszkająca na wierzbie. Młodzieniec, który idąc na polowanie usłyszał jej śpiew i można powiedzieć, że się w niej zauroczył. Kilka razy próbował ją namówić, by poszła z nim do domu, aż w końcu ściął to biedne drzewo. Jednak przez to zakończył żywot nie tylko wierzby, ale również dziewczyny. Piosenka naprawdę była smutna, ale jednocześnie piękna.
    Dziewczynka zasypiała powoli. Amber zwinęła się w kłębek w jej nogach. Zasnęła o wiele szybciej niż jej pani. Julia już prawie spała, gdy mężczyzna postanowił pogładzić ją po głowie - dobranoc Braciszku - powiedziała jeszcze i ziewnęła szeroko. Otuliła się bardziej kołdrą i zasnęła.
    Jej sen niestety nie trwał zbyt długo. Co chwila się budziła. Nie mogła zasnąć. W końcu odpuściła sobie i zapaliła ostrożnie lampkę nocną. Słyszała spokojny oddech mężczyzny i nie chciała go obudzić. Spojrzała na niego przecierając oczy. Wstała z łóżka i okryła go kocem, który leżał na krześle pod oknem. Uśmiechnęła się i poszła przemyć sobie oczka. Skoro i tak nie zaśnie to przynajmniej się czymś zajmie.
    Wróciła do pokoju i wyciągnęła swoje zakupy. Razem z paczką żelek. Otworzyła ją cichutko, żeby Cierń nic nie słyszał po czym wzięła do ręki ołówek i szkicownik. Obracała przez chwilę przedmiot w dłoni, aż w końcu zaczęła rysować. Początkowo zrobiła kilka szybkich szkiców, przedstawiających Amber, Albę, kryształową lilię bo tak wyobrażała sobie kwiat z piosenki, skrzydło Upiornego. Chciała przyzwyczaić się do faktury kartki oraz do twardości ołówków. Dopiero potem zabrała się za prawdziwe rysunki.
    Rysowała przez całą noc. Jej małe dłonie stworzyły cztery obrazki. Po jednym dla każdego z mieszkańców tego domu. Zwinęła je w ruloniki i owinęła sznurkiem, znalezionym w jednej z szuflad. Miała nadzieję, że Aeron nie będzie na nią zły za to, że coś pożyczyła. Jeszcze chwilę porysowała sobie jakieś małe rysunki, aż w końcu zasnęła.
    Leżała odsłonięta na łóżku, w jego poprzek. W ręce nadal trzymała ołówek, naokoło leżało kilka kartek z małymi szkicami, a obok paczka żelek, z której jednak nie ubyło zbyt wiele. Potrzebowała po prostu czegoś, żeby się skupić, a żelki jej w tym pomogły. Włosy miała rozsypane naokoło siebie. Oddychała spokojnie, mamrocząc sobie przez sen. Na kartkach Cierń mógł zauważyć szkice przedstawiające zwierzęta w jakiego zmieniała się jego służba. Bursztynowego i rudego liska, które wesoło się goniły. Mogłoby się wydawać, że to dużo jak na jedną noc, w szczególności dla dziecka. Jednak Tulka nauczyła się dość szybko rysować. Ołówki i kredki nie miały przed nią tajemnic i zawsze tańczyły po kartce tak jak tego chciała. Tworząc prace dokładne prawie jak fotografie.
    _________________





    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 16 Lipiec 2017, 21:45   

    Zasnął bardzo szybko. Wbrew pozorom był bardzo zmęczony, niby nie wykonywał dzisiaj żadnej cięższej pracy fizycznej, a jednak. Co go tak wymęczyło? Był Gwardzistą, mężczyzną twardym, do zadań specjalnych. Na co dzień nie bywał taki miły, wyrozumiały, ciepły i do rany przyłóż. Musiał mocno się postarać by obudzić w sobie te wszystkie odruchy. Nie udawał, był sobą, te pozytywne emocje były w nim od zawsze ale musiał nauczyć się je ukrywać. A przez lata ukrywania zwyczajnie zapomniał o tej swojej miłej stronie.
    Nie miał styczności z wieloma dzieciakami. Zazwyczaj napotkane dzieci uciekały z płaczem, bały się rogów, tęczowych oczu czujnie rozglądających się dookoła... Thorn był muskularny i dość wysoki, świetnie wyglądał w mundurze ale w jego aparycji było też coś co nakazywało utrzymać dystans.
    A teraz? Ten silny Upiorny spał w fotelu niczym troskliwy ojciec który po zaśpiewaniu kołysanki przysnął i już tak pozostał.
    Thorn wyglądał w trakcie snu tak spokojnie... Rysy twarzy wygładziły się przez co lico stało się niemal chłopięce. Ciemne rogi niknęły w mroku, stapiając się z włosami. Oddychał miarowo, zasnął jak kamień. Może nie powinien tracić czujności... jednak był pewien, że w razie czego Służba w porę go zaalarmuje .
    Gdy coś ciepłego odkryło jego ciało, uśmiechnął się delikatnie przez sen. Nie obudził się jednak, poprawił tylko odrobinę w fotelu i kontynuował sen. Chyba potrzebował odpoczynku.
    Spał długo. Obudziły go dopiero promienie słońca wpadające przez okno, składające ciepłe pocałunki na jego jasnej skórze. Z niemałym zdziwieniem odkrył, że zasnął więc fotelu i dodatkowo ktoś okrył go kocem.
    Podniósł się powoli, bezszelestnie i spojrzał na łóżko. Odszukał Gościa.
    Tulka spała pośród rozrzuconych na posłaniu kartek papieru. Thorn wstał i spojrzał na nią z góry. Na łóżku były też ołówki, kredki i inne przybory a sam papier był zapełniony przeróżnymi szkicami. Mężczyzna przyjrzał się im i z uśmiechem stwierdził w duchu, że były wyjątkowo piękne.
    Postanowił, że nie będzie jej budził. Niech Mała spokojnie wypocznie. Na paluszkach przeszedł do drzwi i wymknął się cichutko. Przeszedł do swojego skrzydła.
    Powitał go Alden. Kamerdyner uśmiechał się tajemniczo, oznajmił, że za chwilę śniadanie będzie gotowe. Arystokrata podziękował i udał się dopokoju. Tam wziął szybki, orzeźwiający prysznic, skroplił się swoimi perfumami i ubrał w świeże czarne spodnie i czarną koszulę ze stójką. Zapiął mankiety ładnymi spinkami i dopracował wygląd w dużym lustrze.
    Gdy zszedł na dół od razu skierował się do Jadalni. Wszedł do środka pewnym krokiem i niezależnie czy był sam czy była tam już Tulka, zasiadł na miejscu.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 16 Lipiec 2017, 23:28   

    W trakcie rysowania co jakiś czas zerkała na Ciernia i uśmiechała się delikatnie, widząc jaki jest spokojny. Wydawał się być zadowolony, że w końcu może spać. Co prawda nie w wygodnym łóżku, a na fotelu, ale chyba było mu to w tym momencie obojętne. Pewnie go wykończył ten dzień. Wątpiła, żeby każdego dnia zajmował się jakimś dzieckiem. Ciekawe czy byłby bardziej zmęczony, gdyby Tulka była rozpieszczonym bahorkiem, który nikogo nie słucha i robi co mu się żywnie podoba.
    Nawet nie zauważyła kiedy odpłynęła w krainę snów. Nie spała jednak za długo. Mimo iż tego nie chciał, obudził ją właśnie Cierń. Usiadła na łóżku gdy ten zamykał za sobą drzwi. Przetarła oczka po czym znów opadła na poduszkę. Nie mogła już jednak zasnąć, było za jasno. Westchnęła ciężko i wygramoliła się z posłania. Wzięła spodnie, które miała ubrane poprzedniego dnia oraz nową, błękitną koszulę z krótkim rękawem. Poszła do łazienki gdzie opłukała twarz i umyła ząbki. Odświeżyła się i przebrała. Spakowała piżamkę oraz posprzątała po pracowitej nocy. Pościeliła też łóżeczko. Może i nie musiała ale tak była nauczona.
    W międzyczasie Amber też się obudziła i zaczęła myszkować po całym pokoju. Dziewczynka wzięła cztery zwinięte w ruloniki rysunki i wyszła z pokoju. Szła jak jakieś zombie. Lekko się zataczała i co chwila ziewała. Nie umiała się rozbudzić.
    W końcu doszła do jadalni. Amber wparowała tam jak mała burza, a Tulka weszła za nią powoli. Widząc, że Upiorny już siedzi, uśmiechnęła się i pomachała mu zaspana - dzień dobry Braciszku - powiedziała cichutko i usiadła na swoim miejscu, odkładając ruloniki na stół. Da im je po śniadaniu. Na razie marzyła tylko o ciepłym kakałku. To na pewno by ją postawiło na nogi.
    _________________





    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 19 Lipiec 2017, 21:08   

    Niespodziewał się, że dziewczynka zejdzie na dół szybko. Nie znał się zbyt dobrze na dzieciach, ale pamiętał jak za młodu uwielbiał wylegiwać się w łóżku do południa. Oczywiście nie miało to miejsca często i tylko wtedy gdy Dziadek był poza rezydencją, ale miłe wspomnienie leniuchowania pozostało.
    Siedział przy stole i przyglądał się pracy Służby. Alden chodził po sali sprawdzając czystość w każdym zakamarku, Bianka polerowała stojące na stole szklanki a Caius wnosił pierwsze tace z jedzeniem i dzbany mleka, gorącej kawy i herbaty.
    - Przynieś jeszcze kakao. - poprosiła kobieta zmieniająca się w Panterę - Każde dziecko lubi kakao.
    Caius bez szemrania spełnił polecenie, po chwili na śnieżnobiałym obrusie stały już nie trzy, a cztery dzbanki.
    Thorn rozsiadł się w krześle odchylając głowę na oparcie. Spanie w fotelu ostatecznie nie było dobrym posunięciem - bolały go plecy. Ale nie narzekał, nie był wymoczkiem, znosił gorsze niewygody. W końcu nie zawsze nocował w Domu, zdarzało się sypiać nawet w siodle.
    Gdy dziewczynka pojawiła się w drzwiach akurat mężczyzna rozmasowywał sobie kark ręką. Szybko jednak opuścił dłoń i przywitał ją uśmiechem i miłym “Dzień dobry”. Służba również przywitała Tulkę ale po chwili wszyscy udali się do kuchni, jedynie Alden zajął swoje stałe miejsce, za Thornem w cieniu. Był gotów na każdy rozkaz.
    Arystokrata zaprosił skrzydlatą do stołu ruchem ręki. Poczekał aż zajmie miejsce. Alden dopiero wtedy podszedł i zaproponował Małej coś do picia, wskazując dzbanki. Spełnił jej każdą prośbę.
    - Jak się spało? - zapytał Upiorny. Postanowił nie zaczepiać o temat rysunków, mogła nie życzyć sobie wywlekania tego co robiła w nocy przy innych. Dlatego przemilczał sprawę.
    Caius i Bianka co chwilę donosili półmiski i talerzyki z jedzeniem. Na stole była już jajecznica z szynką, twaróg z ziołami, ustawione na stos naleśniki, przeróżne dżemy w zgrabnych słoiczkach, talerz z serami różnego gatunku, podobny z szynkami i owsianka w garnuszku pod którym paliła się mała świeca, utrzymująca wysoką temperaturę. Oczywiście był też koszyk z pieczywem do wyboru, do koloru.
    - Częstuj się, smacznego. - powiedział Thorn i sięgnął po jajecznicę. O dziwo nie nałożył na talerz dużo, był dużym mężczyzną ale jadał niewiele.
    Ukradkiem przyglądał się dziewczynce. Taka zaspana wyglądała...inaczej. Rogaty był zawsze uczony by na śniadanie schodzić już w pełni ogarniętym i ubranym, nie było mowy o zmęczeniu czy niewyspaniu. Ale nie miał zamiaru prawić jej kazań. Nie był jej ojcem, nie chciał wyjść na drętwego gbura .
    W trakcie jedzenia niewiele mówił. Dopiero po posiłku, gdy pił herbatę skierował ku niej twarz i uśmiechnął się, patrząc na nią z pod półprzymkniętych powiek.
    - To jak, przejażdżka aktualna? - zapytał - Jeśli tak to... Czy potrzebujesz trochę więcej czasu dla siebie? - dłonią wykonał gest mający dyskretnie dać jej do zrozumienia, że chyba powinna się uczesać. Sam przesunął po swoich czarnych jak noc włosach, przygładzając je do tyłu.
    Bianka w międzyczasie udała się już do stajni przygotować konie. Caius czekał przy drzwiach Kuchni na sygnał, że może już zbierać naczynia a Alden otworzył drzwi prowadzące na korytarz, wpuszczając tymsamym trochę świeżego powietrza do przepełnionego zapachami jadła pokoju.
    Thorn patrzył na dziewczynkę i czekał na jej decyzję. W końcu jeszcze przez kilka godzin miała Gwardzistę na wyłączność.
    _________________
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,1 sekundy. Zapytań do SQL: 9