• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Mroczne Zaułki » Rdzawa Kamienica » Mieszkanie i piwnica Rosemary
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Krwiopijca

    Godność: Rosemary
    Wiek: w sumie prawie 90
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Przemoc
    Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy
    Wzrost / waga: 176/65
    Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L
    Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek
    Zawód: Najemnik/tancerka pole dance
    Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi
    Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17
    Bestia: Dziwotwór- Pączuś
    Stan zdrowia: Zdrowa
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączyła: 31 Sie 2016
    Posty: 235
    Wysłany: 1 Wrzesień 2017, 12:08   Mieszkanie i piwnica Rosemary

    Lecimy wśród szarości. Kłęby dymu mieszają się tutaj z mgłą, tworząc swoistą zasłonę. Nie patrzymy w dół bo wiemy co zobaczymy. Okolica w której się znajdujemy pełna jest różnych osobistości. Czujemy smród, mieszanina rzygowin, alkoholu i krwi. Nie to samo co Chanelka N°5. Powietrze robi się bardziej przejrzyste, naszym oczom ukazuje się moloch. Przy tym świetle trudno ocenić jakiego jest koloru. Wlatujemy przez główną bramę i wejście do kamienicy. Do naszych uszu dochodzą różne dźwięki. Krzyki, wrzaski, płacz, śmiech od którego włosy stają nam dęba. O dziwo na im wyższe piętro wlatujemy, tym robi się ciszej. W pewnym momencie słyszymy nawet piękny śpiew. Nie rozumiemy słów, nieznany to dla nas język. Zatrzymujemy się przed drzwiami na przed ostatnim piętrze. Ściany klatki schodowej wszędzie obdrapane, przy tych drzwiach są świeżo odmalowane. Ciemny brąz pasuje do mahoniu, masywnych drzwi. Złota klamka i kołatka zachęcają do wejścia. My jednak wisimy w powietrzu, nie wykonując ruchu. Z niewiadomych dla nas przyczyn, czujemy strach. Strach wędrujący, od koniuszkow palców aż do szpiku w kościach. Nagła suchość w gardle, odbiera nam głos. Czy naprawdę chcemy tam wleciec? Po co?
    Ciekawość w końcu wygrywa. Ledwie miescimy się w dziurce na klucz. Nie ma tu żadnego korytarza czy przedsionka. Wlecielismy od razu do wielkiego pomieszczenia. Mieszkanie to zajmuje dwa piętra. Swobodnie wisimy w powietrzu. Wolimy nie stapac po tej podłodze. Strach nas nie opuścił. Teraz czujemy dodatkowo swoistą groźbę na karku. Unosimy się obok jednego z dwóch, wielkich żyrandoli. Wyglądają jak świetliki zaplatane w pajęczyne. Nie możemy oderwać od nich wzroku. W tym chłodnym i ciemnym salonie, światło rzucane przez żyrandole wydaje się wyjątkowo ciepłe i przytulne. Nie chcemy go zostawiać jednak jakiś szelest za oknem nas płoszy. Nie wiadomo kiedy lokator wróci. Powinniśmy się spieszyć. Na przeciwko nas znajdują się drzwi, a po ich prawej stronie, rośnie wysoka do sufitu roślina której nazwy nie znamy. Jej opadające w dół, zielone kwiaty wyglądają przygnębiająco. Obracamy głowę w drugi kąt. Tam stoi zaś rzeźba. Złota, w kształcie człowieka, zgarbionego, patrzącego na swoje stopy. Nie chcemy na to patrzeć. To miejsce nie jest dla nas. Pod nami znajduje się szaro czarny dywan. Mamy ochotę przejechać po nim dlonia, wydaje się taki miękki. Na dywanie, wielka sofa i stół. Obracamy się w druga stronę. Nad szarym, ciężkim kominkiem wisi ogromne lustro. Ma co komu tak wielkie lustro? Czujemy się tak jakby czarne ściany zaczęły nas ściskac. Nie pomagają nawet okna, ciągnące się na wysokość całego pomieszczenia. Mamy dylemat. Lecieć na piętro czy może zwiedzić do końca dół? Wybieramy druga opcje. Mijamy schody i wlatujemy do kuchni, która jak się okazało była w podobnym klimacie co salon. Czarne meble, ciemnoszare ściany i podłoga. Surowy teren. Nawet brązowe blaty i ciepłe światło świec w lampach nie pomogło na chłód który nas przeszywa. Wylatujemy stąd, schody bez poręczy, szerokie i obite szarym dywanem wydają się nieco bardziej przyjazne. Na piętrze jak się okazało jest sypialnia. Klimat ten sam co w reszcie mieszkania. Duże łóżko, o dziwo nie zachęciło nas by się na nim położyć. Czarne ściany, okno, kolejne lustro. Ciarki przebiegają nam po plecach. Nasz wzrok przyciągają drzwi po prawej stronie. Wlatujemy szpara pod drzwiami. Surowa lazienka, w tej samej kolorystyce co reszta. Brak wanny, sluchawki prysznica na suficie, odpływ w podłodze. Za szklanymi drzwiami ubikacja a na przeciwko zlew. Pare szafek, szlafrok na wieszaku. Trudno nam cokolwiek pomyśleć o właścicielu. Nagle słyszymy jakiś zgrzyt. Zawirowalismy w powietrzu ze strachu. Obok zlewu leżą klucze z przywieszka nr 3. Spanikowani wylatujemy z mieszkania. Kierujemy się do piwnic. Prosimy sie o kłopoty. Serce nam kołacze. Znajdujemy piwnice nr 3. Tym razem wahamy się jeszcze dłużej. W końcu wlatujemy. Cudem bo tu dziurka na klucz byla jeszcze mniejsza. Długi korytarz, zero światła. Lecimy przed siebie czując że powinniśmy wrócić. Dziwne buczenie dobiegło do naszych uszu. Nie jesteśmy w stanie stwierdzić ile czasu minęło. Zobaczyliśmy w końcu światło. Nie jasne, byle tylko było coś widać. Wlatujemy do pomieszczenia z okrągłym sklepieniem. Dziwne wonie i dym unosily sie w powietrzu. Na ścianach półki, uginające się od słoików. Na środku pomieszczenia wielki stół z rondlami, garnkami i fiolkami. Miarki, noże i inne dziwne rzeczy. Z ciekawości chwytamy jeden ze słoików, z myślą że trzymamy konfiture. Jak to w piwnicy. Prawie tluczemy słoik gdy orientujemy się co trzymamy. Ze słoika łypią na nas gałki oczne. Prawie wymiotujemy, oglądając pare kolejnych słoików. Cofamy się wpadając w sąsiednie pomieszczenie, które okazało się zielarnia. Słodki, mdlacy zapach przyprawia nas o ból głowy. Mamy dość gdy zauważamy iż jedna z roślin się rusza. Uciekamy. Nie chcemy tu wracać. Wiemy że jest to złe miejsce, na swój sposób piękne i gustowne.






    _________________
     



    Krwiopijca

    Godność: Rosemary
    Wiek: w sumie prawie 90
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Przemoc
    Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy
    Wzrost / waga: 176/65
    Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L
    Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek
    Zawód: Najemnik/tancerka pole dance
    Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi
    Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17
    Bestia: Dziwotwór- Pączuś
    Stan zdrowia: Zdrowa
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączyła: 31 Sie 2016
    Posty: 235
    Wysłany: 20 Wrzesień 2017, 23:24   

    Nie narzucala ani zbyt szybkiego tempa jak na nią ani rozmowy która by krępowala nieznajomego. Fakt, faktem miała masę pytań ale wszystko w swoim czasie. Musiała te swoją ciekawość trzymać na wodzy. Jego imię wywołało u niej uśmiech. Franek z kapitana bomby? No kto by pomyślał że nawet tu ta bajka jest znana. Zastanawiała się tylko czy Pijo tak na serio czy może nie. Nie znała tej bajki bo prawdę mówiąc oglądała cokolwiek w życiu może z 10 razy? Wolala książki od telewizorów i innych takich, nie mniej jednak zabawne było to że zamaskowany skrywal alkoholowa tajemnice a ten z bajki był alkoholikiem. Jeszcze się okaże że ten tutaj jest jakaś nieznana jej rasa która powstaje na wskutek wyjścia z filmu. Po tym świecie można się już wszystkiego spodziewać. Z drugiej strony nie jej sprawa. Kolejną zagwostka była jego przynależność. Prawie człowiek? Z tego co wiedziała to tylko opętańce są ludźmi którzy zostali zarażeni tym osobliwym wirusem którego miała nadzieję zbadać. Tylko weź tu człeku zdobądź żywy i sprawny obiekt gdy ta cała gwardia i Moria dycha Ci na karku. Ciężki los naukowca, nie ma co. Cyrkowce to też ludzie tylko że mieli przejebane z tą Moria i trochę ich poturbowano na co biedaki się pozalamywali i chodzą jak te bomby z opóźnionym zapłonem. Tylko czekać aż zaczną wybuchac.
    Prawie człowiek... Pozostaje w sumie tylko pare ras. Te całe dachowce, arystokraci,lunatycy i kapelusznicy. Reszta raczej pod te kategorie nie za bardzo się podpina. Nie zauważyła u niego skrzydeł czy kocich elementów wiec dwie rasy wykluczyła od razu. Cyrkowce zwykle podobno mają mase zmian zewnętrznych ale nie odrzucila tej opcji całkiem. O lunatykach i arystokracji wiedziała na razie za mało.
    Kątem oka widziała że Pijo musi szybciej przebierać, teraz krótszymi nogami, by za nią nadążyć. Nie zmieniła mimo tego tempa. Duży z niego chłopak to sobie poradzi, a jak nie to pewnie poprosi o postój. Chyba że mu na to jego męska duma nie zezwoli. To dość zabawne ale widziała w swoim życiu wiele absurdalnych sytuacji w których mężczyźni powolywali się na te śmieszną wartość.
    Okolica z pięknych lasów zamieniła się w kostkę brukową i szare budynki. Powietrze stało się ciezsze, czuć było wyraźny odor rzygowin, dymu od wszelakich używek i innych perfum okolicy Mrocznych Zaułków. Home... Sweet home jak to mówią. Tak naprawdę był to jej pierwszy stały, jak miała nadzieję, dom. Wywoływało to u Rosemary mieszane uczucia.
    - Sądząc po twoim ubiorze nie zwykles chyba bywać w takich miejscach panie Pijo? To dość zabawne ale odnoszę wrażenie że im bezpieczniej i potulniej wyglądająca okolica w tym świecie, tym gorsze rzeczy mogą Cie tam spotkać. A nie przebywam tu zbyt długo - uśmiechnęła się lekko, unosząc trochę dół sukni by jej nie zaplamic brudami tutejszych ulic. Gdy w końcu dotarli do rdzawej kamienicy, rozluźniła się wyraźnie na myśl o gorącej kąpieli.
    Gdy tylko pokonali te pare pięter krzyków, śpiewu i szaleńczych szeptów, dotarli pod czarne drzwi numer 13. Pijo jeśli się przyglądał drzwiom po drodze, mógł śmiało zauważyć że numery są tu rozsiane jak chwasty na polu. Byle jak i bez ładu. Wyjęła z sakiewki przywiązanej do pasa, miedziany bardzo zdobny klucz o wielu ząbkach. Przekrecila go w dziurce i otworzyła drzwi.
    - Rozgosc się. - ściągnęła w końcu kaptur, rozplatujac jednocześnie z warkocza swoje długie do pasa włosy. Skierowała się od razu do kuchni. Wyjęła z szafki karafke z whisky oraz dwie szklanki. Zaniosla je do salonu i postawiła na stole.
    _________________
    Ojciec Pijo
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 22 Wrzesień 2017, 17:49   

    Dotarli pod drzwi. Nie zajęło to okropnie dużo czasu, jednak Goldbaumowi doskwierały już jego stopy. Chodzenie bez dużej podpórki było uciążliwe po prawie siedmiu latach spędzonych w swoim niezbyt gustownym, choć cholernie drogim stroju. Milczeniem skwitował fakt, że końcówka płaszcza rysowała o ziemię, brudząc się tylko niepotrzebnie. Teraz już wyglądał raczej jak dziecko, które cosplay'owało sławnego na całe Glassville Ojca Pijo niż jego samego. Na szczęście podróż była już skończona. Właśnie przekraczali próg jej mieszkania.
    Szczerze mówiąc, mało miejsc odwiedziłem. We własnym domu rodzinnym chcieli mnie zabić, więc chyba wiem o co Ci chodzi. Potrafię o siebie zadbać.
    Do jego nosa dotarł zapach unoszący się w kamiennicy. Krew, alkohol i wymiociny. Zapach tak dobrze znany mężczyźnie. Zapach dzieciaków ze szkół średnich, którzy byli zbyt naćpani by zauważyć jego diabelskie rogi. Powiew młodości, niedojrzałości, do pełni którego brakowało tylko dziwnego zapaszku wydzielanego przez pieprzące się dzieciaczki. Alchemik nie spodziewał się jednak ujrzeć tu panienek bez majtek ani dojrzewających, pryszczatych chłopców którzy tylko czekali aż jedna z koleżanek go obsłuży. Nie spodziewał sie też ujrzeć takiej ilości poduszek. Zupełnie jakby lokatorka miała fetysz budowania poduszkowych fortec. Gdyby mieszkał tu ktoś płci męskiej, wszelkie te pierzaste prostokąty walałyby się niepotrzebne po całym pomieszczeniu salonu. Zignorował jednak ten fakt, skupiając się na nieco ważniejszych elementach wystroju, takich jak barek i wieszak. Zdjął z siebie ciężki płaszcz, potęgując tylko wrażenie swej maleńkości. Również kapelusz odstawił, uwalniając niemyte od tygodnia kołtuny. Maskę natomiast pozostawił z powodów oczywistych. Pomimo tego, że był niski i chudy, ludzie wciąż często wnioskowali, że nie wygląda jak nastolatek w wieku pierwszej erekcji. Przez ostatnie kilkanaście lat jego twarz ani trochę się nie zmieniła. Pogodził się z tym, choć właśnie to było powodem noszenia przedziwnej maski. Podrapał się za niewielkim rogiem. Usiadł na stole i z zaciekawieniem spoglądał na alkohol, który przygotowała dla niego Rosemary.
    Wygodnie się urządziłaś. Ile Cię to kosztowało?
    Nie pytał za to ile kosztowało to istoty kłębiące się kilka pięter pod nim. To było dość oczywiste, biorąc pod uwagę krzyki. Miał szczerą nadzieję, że kobieta nie zaplanowała dla niego podobnych atrakcji — Choćby chciała, nie dałaby rady powalić go na ziemię żadnym trunkiem, choćby dodała do niego jakąkolwiek pigułkę. Odrzucił tę nieprzyjemną myśl, gdy tylko szklanka whisky znalazła się na stole. "Sprytny ruch" — pomyślał, zdejmując maskę. Pochwycił szklankę i wypił całą zawartość. Nie chciał pozostawiać wątpliwości co do tego, skąd wzięła się jego ksywa. W trakcie gdy alkohol przelewał sie przez jego usta, ocenił smak.
    Skąd pochodzi? — Zapytał.
     



    Krwiopijca

    Godność: Rosemary
    Wiek: w sumie prawie 90
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Przemoc
    Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy
    Wzrost / waga: 176/65
    Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L
    Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek
    Zawód: Najemnik/tancerka pole dance
    Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi
    Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17
    Bestia: Dziwotwór- Pączuś
    Stan zdrowia: Zdrowa
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączyła: 31 Sie 2016
    Posty: 235
    Wysłany: 22 Wrzesień 2017, 22:50   

    Gdy ściągnął płaszcz i melonik jeszcze bardziej stracił na wzroście i posturnosci. Normalnie by to pewnie zignorowała ale tym razem wywołało to u niej lekki uśmiech. Gdy go zobaczyła na tym placu przed opuszczoną ruderą wydawał się owiany jakaś tajemnicą, nieznajomy który zabił biedne dzieciątka, mężczyzna lubiący alkohol i drogie ubrania, ktoś dystyngowany w pewien sposób. Teraz bgdy ściągnął maskę po to by się napić, mgła opadła. Teraz był zwykłym niezwykłym upiornym arystokrata. Nie zmienia to faktu że nadal ją interesował. Teraz po prostu wydawał się bardziej... Dostępny. Gdyby nie była spostrzegawcza to by nie wypatrzyla tych maciupkich rogów w jego włosach. Chcieli go zabić we własnym domu? Sposób w jaki to powiedział świadczył o jednym. W jakiś sposób go to bolało, jak taka drzazga pewnie. Ona sama miała głęboko gdzieś jakiekolwiek relacje z kimkolwiek. Jeśli coś nie niesie ze sobą zysków na cóż to podtrzymywać? Kiedyś się zastanawiała czy ma jakąś rodzine ale gdy Gopnik opowiedział jej czym się charakteryzują Senne i jak powstają jej wątpliwości się rozwiały. Wylazla komuś ze snu i tyle. W jakiś sposób dzięki tej informacji czuła się zajebiscie. Rodziny to tylko zbędny ciężar. A cale te gadki o sile rodziny przyprawiaja tylko o bole głowy.
    - To co pijemy mój drogi Pijo to 25 letnia Glenlivet z regionu Speyside. Lekko orzechowa, słodowa whisky w typie Single Malt. Jedyna jaką jestem w stanie wypić - powiedziala wpatrując się w zloty płyn w swojej szklance. - Te tutaj dostalam jak tylko rozlali partię że się tak wyrażę. Szkocja to piękna kraina, byłeś tam kiedyś? Gorzej się z nimi tam dogadać a w tamtych czasach angielski dla nich był trochę jak aborcja dla Kościoła - wzruszyła ramionami i wypila łyka. - Halasami sie nie musisz martwić. W nocy o dziwo jest tu cicho jak w kostnicy. Dokładnie o 23 zapada tu martwa cisza. Pierwszej nocy sama byłam zdziwiona - taa. Bardzo. Tak bardzo ze az wcale. Jak zwykle starała się grać pustawa idiotke ale dziś nie była zbytnio w humorze. Jadla dziś tylko raz. Wstała i przeprosiła na chwilę. Ruszyła w stronę schodów, rozpinajac po drodze suknie. Zdjęła ją już na schodach. Zostając w samych majtkach, wprost na przeciwko swojego gościa. Jeśli się jej przyglądał nie odwróciła wzroku następnie ruszyła do sypialni. Tam założyła na siebie tylko dłuższy sweter , po czym wróciła na dół i usiadła z powrotem na swoje miejsce.
    - Skoro już ustaliliśmy żeś arystokrata. Opowiedz mi o tym całym waszym rządzeniu tutaj. Mało kto chce o tym gadać a skoro teraz się nadarzyła okazja to trzeba korzystać - jej uśmiech niewiele miał wspólnego z ciepłem czy radością. Założyła włosy za ucho, nogę na noge i czekała aż jej gość się wypowie. Niby nie było w tym nic nachalnego ale widać było ze odmowa nie za bardzo wchodzi w rachubę.
    _________________
    Ojciec Pijo
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 23 Wrzesień 2017, 01:56   

    //Za wszelkie błędy w poście przepraszam najmocniej - Wstawiałem go z tekstowej przeglądarki, która ma to do siebie, że nie obsługuje wszystkich funkcji.
    Czuł się zupełnie obnażony. Rzadko kiedy zdarzało mu się zdejmować swe ciężkie nakrycie, nawet pod dachem swoich znajomych. Nie lubił ukazywać swego prawdziwego, bladego, dziecięcego oblicza. Nie akceptował żartu, który postanowiła spłatać mu natura przyprawiając go o takie, a nie inne rysy twarzy. Nie była to jego wina, że wyglądał jak dzieciak. Czuł się też nieco niepewnie bez zaufanych łańcuchów, których w razie niebezpieczeństwa mógł użyć przeciw ewentualnemu napastnikowi. Bądź co bądź, kobieta wciąż była osobą mu obcą a krzyki wydobywające sie z piwnic wcale nie poprawiały jej wizerunku niegroźnej i ciekawskiej panny. W niegroźną nie wierzył już od pierwszego spotkania dzięki swym nadprzyrodzonym zdolnościom. Ciekawość przebijała się przez nią bardzo wyraźnie i nietrudno było o dostrzeżenie w niej tej cechy. Co do bycia panną zaś... Pijo nie wierzył w cnotę kobiet. Bóg Abrahama obdarzył obydwie z płci takim samym popędem i takimi samymi potrzebami. Osoba o wyglądzie Rosemary nie mogła skarżyć się na brak amantów. Uśmiechnął się nieco, gdy usłyszał o Szkocji. Nie skomentował tego jednak ani słowem. Pierwszy raz swój dom opuścił w wieku lat piętnastu, o wyjazdach tak daleko nawet mu się nie śniło. Zresztą, nie ma sensu opowiadać historii o whisky, która już została wypita. Nie miał ani odwagi ani butności prosić o nalanie więcej trunku - był tu gościem, a w którejś z kieszonek płaszcza na pewno miał jakiś substytut skradzionej a następnie wypitej wódki. Dlatego w spokoju poczekał na następną część rozmowy. Taką, w której mógłby wziąć czynny udział.
    Takowa zdarzyła się nieco później. Najpierw Pijo tylko przytaknął na znak przyjęcia informacji o ciszy do wiadomości. Nie miał żadnych wątpliwości wobec tego, kto mógłby powodować takie cierpienie wśród więźniów. I szczerze mówiąc, wcale mu to nie przeszkadzało, tak długo jak nie on był przykutą osobą. Nigdy nie przykładał wiele uwagi do losu innych, wyznawał zasadę, że w świecie człowiek zdany jest przede wszystkim na siebie. Wtedy, gdy nie jest w stanie się samemu wydostać z kłopotów, nie zasługuje się na żadną pomoc, czy litość. Pomimo cichych nadziei, szklanka Ojca nie napełniła się ponownie. Zamiast tego Rosemary postanowiła wystosować do niego dość jednoznaczne i przemawiające do serca zaproszenie. W spokoju oglądał jak suknia zsuwa się z kobiecego ciała i zostaje tam porzucona. Jednak nie wstał i nie poszedł za kobietą prosto do sypialni. Choć oglądanie nagiego kobiecego ciała nie było tylko męskim odruchem, ale i dość przyjemną czynnością, nie czuł najmniejszej potrzeby podążania za rozebraną. Jej najwyraźniej także nie zależało by mężczyzna za nią podążył, bo nie minęło dużo czasu a wróciła, choć w nieco brzydszym stroju. Pijo nie pałał wielką miłością do swetrów. Były ciepłe, grube, wełniane i alkohol smakował w nich o wiele gorzej. Nie wyraził swej opinii na temat zamiennego ubioru kobiety na głos, a tylko w myśli ocenił jej fatalny wybór stroju na wieczór. Usiadła niedaleko i znów zapytała, tym razem o coś nieco bliższego sercu narkomana.
    - Szczerze mówiąc - zaczął. - Szczerze mówiąc to nigdy nie rządziłem specjalnie mocno. Jak już mówiłem, jestem prawie człowiekiem. Wychowałem się w ludzkim świecie jako przybrrany syn biznesmena. Jego rodzony jedynak był uczony by przejąć firmę, mi zaś pozostawili wolną rękę. Nie wiem jak wygląda tutejsza władza, nawet wśród przedstawicieli ojego gatunku.
    Nie kłamał. Nie widzial powodu by kłamać. Ostatnie spotkanie z arystokracją nie skończyło się dla niego najmilej. Nikt nie nazwałby poganiania psami miłą atmosferą do rozmów. Znów oddalił się od terazniejszej myśli i przybliżył do rzeczywistości. Spojrzał prosto na rozmówczyni i zadał kontrpytanie.
    - Ile pieniędzy wydałaś na te wszystkie poduszki?
     



    Krwiopijca

    Godność: Rosemary
    Wiek: w sumie prawie 90
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Przemoc
    Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy
    Wzrost / waga: 176/65
    Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L
    Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek
    Zawód: Najemnik/tancerka pole dance
    Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi
    Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17
    Bestia: Dziwotwór- Pączuś
    Stan zdrowia: Zdrowa
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączyła: 31 Sie 2016
    Posty: 235
    Wysłany: 23 Wrzesień 2017, 22:05   

    Przebrany syn biznesmena? Arystokrata wychowany przez ludzi. Brzmiało jak synonim Tarzana. Tylko ze pana Rigacza wychowali w miejskiej dzungli. Więc wychodzi na to że i on jest tu świeży. No tak, inaczej by się o hotel nie pytał. Przeczesała włosy palcami. Dolala sobie i Pijo whisky. Czuła po prostu jak jej język kołowacieje. Wiedziała też że zapasy krwi się skończyły. Miała dzisiaj przyprowadzić jakiegoś młodzika i upuścic z niego całą krew. Ale napotkała rogacza. Może i z twarzy wyglądał niezbyt dojrzale ale sposób w jaki się wypowiadal oraz ubieral mówił sam za siebie. Kto wie, może jest nawet starszy od niej? Nie miała na razie ochoty zadzierac z Upiornymi. Nawet jeśli ten tu nie był za blisko z resztą, nie znaczy to że któregoś coś nie trafi gdy jeden z nich wykituje. Ci którzy sprawują władzę od zawsze mieli fioła na punkcie "swoich". Tu pewnie wcale nie jest inaczej. - Z wami, wysoko urodzonymi tak już jest. Albo mają was gdzieś albo kierują waszym życiem jak im się podoba. Kto wie, może powinieneś się cieszyć że dali Ci wolną rękę? Czymże takim się zająłeś skoro nie goniles za władzą? - jej brwi uniosły się delikatnie, a ona upila ze szklanki. Cierpkawy smak whisky był przyjemny i wręcz pożądany przez nią tego wieczoru. Poduszki? Parsknela śmiechem.
    - niewiele jest mnie w stanie zaskoczyć ale przyznam że nie spodziewałam się takiego pytania. - uniosła głowę w górę, wpatrując się w żyrandol.
    - Kto wie? Gdy wydaje pieniądze to ich nie licze. Odwrotnie gdy je zarabiam. Nie mniej jednak, można powiedzieć że te poduszki wyzywilyby trzy osobowa rodzine przez cztery miesiące tak około. - wzruszyła ramionami. Wstała i z racji że zaczęło się robić chłodno. Napalila w kominku. Podpaliła wtedy długa cieniutka gałązke i pozapalala świece w salonie. Nie wszystkie, tylko tyle by gość się nie wywrocil w razie chodzenia. - Jesteś może... Głodny? - zapytala gdy usiadła z powrotem. Spod na wpół przymknietych powiek, obserwowala twarz przybysza. Zastanawiała się jak mogłaby smakować krew arystokraty. Nie miała zamiaru jednak się na niego rzucać. Potrafi wytrzymać bez pożywienia długi czas. W zależności od tego jak spędzi tę noc, albo się pozywi nim albo nie. - Te światy się wcale od siebie tak bardzo nie różnią. Jedyne co je różni to sposób bycia - powiedziała bardziej do siebie niż do niego, biorąc kolejny łyk złotego trunku.
    _________________
    Ojciec Pijo
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 23 Wrzesień 2017, 22:49   

    Przed jego oczyma wylądowala kolejna szklanka i ponownie została opróniona w mgnieniu oka. Po jego twarzy nie było widać żadnej reakcji. Nie podzielał wykwintnego i wytresowanego smaku swej rozmówczyni. Zwykle nie zwracał uwagi na smak tego, co przelewało się przez jego gardło, albowiem wlewał w siebie płyny w ilości hurtowej odkąd tylko pamiętał. Pijo nie należał do tych, którzy znali umiar. Pomimo jednak zupełnie odmiennego smaku i braku większych dawek alkoholu, postanowił kontynuować bycie uprzejmym. Uśmiechnął się delikatnie. W jego wykonaniu na prawdę nie wyglądało to przekonująco. Nie był najlepszy w modelowaniu własnych uśmiechow, zawsze zastępował tę umiejętność maską. Powiedział cicho, nieudolnie udając, że na prawdę zna się na trunkach.
    - Faktycznie, jest na prawdę dobra w smaku... Ta orzechowa nutka na prawdę robi swoją robotę. - Nie był pewny czym owa orzechowa nutka miała być, ale zdał się na swoje zdolności ukrywania niewiedzy. Skoro tam była, to znaczy że musiała robić swoją robotę, nie?
    Choć było jej niewiele, whisky pomogła mu rozchmurzyć się i nieco klarowniej spojrzeć na myśli. Zarówno własne jak i te należące do Rosemary. Zczytywał je, spoglądając prosto w jej oczy. Lubił trzymać kontakt wzrokowy. Wtedy sprawia się wrażenie na prawdę miłej osoby. Czymś musiał zastępować brak empatii i wszelkie nieprzeprowadzone lekcje savoir vivre. Gdy dowiedział się o tym, że jego tymczasowa współlokatorka żywiła się krwią nieco bardziej zrozumiał dlaczego z piwnicy wydobywały się krzyki. Prócz tego poczuł delikatny dreszczyk przeszywający jego plecy. Bał się. Było to coś niespotykanego przez niego i spowodowane przede wszystkim trzeźwością. Przez chwilę przestał na nią patrzeć i kątem oka rozejrzał się dookoła, szukając wszystkiego, co było zrobione z metalu. Postanowił nie oddalać się zbytnio od zaufanych łańcuchów, lub chociaż trzymać w pobliżu którąś z buteleczek oznaczonych literą "n". Był to skrót od "dla nemesis". Znajdowały się tam środki będące w stanie włożyć rosłego knura po siłce do grobu. Oraz dostarczyć na prawdę dobre upojenie, jeśli przeżyje się pierwsze sekundy po spożyciu. Kilka sekund minęło, nim znów wrócił pełnią swej uwagi do kobiety. Akurat gdy zaczęła mówić, więc gdy o mały włos wydało by się, że nie słucha jej cały czas.
    - Sobą. - Odparł sucho na jej pytanie. Odpowiedź na nie była przecież oczywista. - A właściwie alkoholem i narkotykami. Bujałem się nieco po mieście, poznałem kilka właściwych osób. Od tamtej pory robimy wspólnie nielegale. Wyjebaliśmy konkurencję we wszystkie otwory. A nie mogli nas dojebać bo jednym ze stałych klientów jest syn burmistrza. Potem się rozpadliśmy i zacząłem przewozić towar tu i spowrotem. Teraz... - Tutaj znowu na chwilę przerwał, nadając swemu głosowi nieco nostalgii. - Teraz Plazma kontroluje całe podziemie w naszym świecie, a moje dzieicaczki radzą sobie świetnie bez mojej pomocy.
    Jak się okazało, nie tylko jego pytania były tymi zaskakującymi. Choć ceny tych wszystkich niepotrzebnych pierzastych worków bardzo go interesowały, to przestało go to ciekawić gdy tylko usłyszał o jedzeniu. Nie dlatego, że był głodny. Dlatego, że ona była. Teraz jednak nie pozwolił, by zadrżał choć jeden mięsień, czy jedna nuta w jego głosie. Nie miała przecież w planach się na niego rzucać. A poza tym nie pierwszy raz przecież stanął w obliczu śmiertelnego zagrożenia i nie pierwszy raz skorzysta z metody, która nigdy go nie zawiodła.
    - Nie jestem. Ale bardzo chętnie wypiłbym jeszcze nieco, tylko... czegoś mocniejszego, jeśli łaska.
    - Jak chuj. - Dodał jeszcze jako kontrę na cenną uwagę Rosemary. Było to dla niego wystarczającym komentarzem. A pod nim ukrywał się nieco głebszy przekaz. Te dwa światy faktycznie były jak jeden chuj. Brzydkie, lubiące wchodzić sobie nawzajem tam gdzie nie powinny i nie współgrające, gdy są razem. Teraz jednak nie miał czasu na zastanawianie się co by było, gdyby między nich weszła jakaś intergalakyczna cipa. Zamiast tego, tęsknie spojrzał na barek.
     



    Krwiopijca

    Godność: Rosemary
    Wiek: w sumie prawie 90
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Przemoc
    Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy
    Wzrost / waga: 176/65
    Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L
    Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek
    Zawód: Najemnik/tancerka pole dance
    Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi
    Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17
    Bestia: Dziwotwór- Pączuś
    Stan zdrowia: Zdrowa
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączyła: 31 Sie 2016
    Posty: 235
    Wysłany: 24 Wrzesień 2017, 14:19   

    Sposób w jaki pił mówił o nim wiele. Albo miał bardzo mocną głowę albo był idiotą który potrzebuje alkoholu by dodać sobie animuszu. On w siebie wlewal to whisky, nie zwiodl więc jej tą gadka o Orzechowym posmaku alkoholu. W jego głosie nie było wtedy ani drobiny przekonania. Poza tym by wyczuć ten orzech trzeba się nieco postarać, po trzymać alkohol w ustach i cieszyć się jego smakiem. Przyglądała mu się coraz bardziej zaciekawiona. Jakże wielka ochotę miała, położyć go na stole i zrobić lekki rekonesans po jego wnętrznościach. Westchnela, biorąc kolejnego łyka. Nie dziś kochana, nie dziś.
    To jego wpatrywanie się prosto w jej oczy działało jej trochę na nerwy. Nigdy nie rozumiala co ludzie próbują osiągnąć przez coś takiego. Myślą ze są wtedy bardziej wiarygodni czy jak? Nie żeby ona sama unikała kontaktu wzrokowego, odpowiadała na niego, nie będąc jednak zbyt nachalna. Słyszała dokładnie jak nagle przyspiesza mu tętno, wyczuła też ten swoisty zapaszek strachu. To ją zaintrygowalo. Czego się tak wystraszyłeś? Najwyraźniej doszła 23 z racji że nagle wszędzie zapadła głucha cisza. Kobieta wstala i podeszla do schowka pod schodami. Stamtąd wyciagnela, wielki i puchaty, bialy recznik, do tego klapki i męski komplet bielizny (koszulka czarna i bokserki) . Wszystko nowe i pachnące, rozmiar dobrała szanując rozmiary swojego gościa. Gdyby Pijo sie przyjrzał dostrzegłby że w schowku jest masa podobnych kompletów, różniących się jedynie rozmiarami. Na co to samotnej kobiecie? Kto wie. Położyła to przy Pijo.
    - Łazienka jest na piętrze, drzwi na prawo w sypialni. Jeśli chcesz możesz się wykapac i skorzystać z tych rzeczy. A skoro nie jesteś głodny, pozwolisz że przez ten czas zrobię sobie coś do jedzenia? - niby dawała mu wybór, można było jednak odnieść wrażenie że mężczyzna wcale tego wyboru nie ma. - Co do twojego narko biznesu. To powiem Ci że mam dzis szczęście. Chciałam pobawić się dziećmi a trafiłam na narkotykowego bosa ze Świata Ludzi. Dobrze się składa, jednak wszystko w swoim czasie jak to mówią. - uśmiechnęła się na pytanie o mocniejszy trunek. Ona sama wolała więcej nie pić. Ostatnio jak przecholowala z alkoholem trafiła na Gopnika co się skończyło masą siniakow i zadrapan na jej ciele. Ale cóż by na to poradzić, bądź co bądź bawiła się dobrze. Podeszła do barku i wyjęła dwie, litrowe flaszki wódki. - Chciałbyś coś do popicia czy niezbyt? - i w zależności od jego odpowiedzi, albo wzięła też sok o wybranym przez niego smaku albo i nie. - Zanim tu przybyles mieszkales w Glassville? Zastanawiam się dlaczego nie słyszałam nic o was. Choć może powodem było środowisko? Któż wie - wzruszyła ramionami i poszła do kuchni gdzie zaczęła przyrządzać stek z ziemniakami.
    _________________
    Ojciec Pijo
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 24 Wrzesień 2017, 19:35   

    Śmiało. — Powiedział. Nie widział żadnego powodu by przeszkadzać kobiecie w spożywaniu, szczególnie jeśli to nie on miał być jej pokarmem. — Ja dzisiaj miałem najebać się i ugadać dość sporą dostawę towaru do Miasta Lalek, a natrafiłem na dzieciarnię która podpierdoliła mi buta. I Ciebie.
    Choć whisky ukoiła nieco jego zszargane przez wydarzenia dnia nerwy, wciąż było mu mało. Na szczęśćie, Rosemary doskonale wiedziała jak poradzić sobie ze spiętym gościem. I nie chodziło tu oczywiście o bieliznę, prysznic i sypialnię, a o dwie butelki, które zjawiły się na stole. Spokojnie, choć stanowczo pochwycił jedną, odkręcił i upił drobnego łyka wartego jedną czwartą litra płynu. Teraz dopiero mógł delektować się smakiem. Żadna nuta nie była w stanie przebić wypalającej gardło i usta wódki. Odetchnął. Jego źrenice powiększyły się, chłonąc świat z zupełnie innej perspektywy. Lepszej perspektywy. Wszystkie troski, które do tej pory go nękały zeszły na boczny tor, zostały wyrzucone na sam koniec kolejki rzeczy, którymi Kor musiał się zająć.
    Popitkę już przyniosłaś. — Stwierdził, mając na myśli kolejną butelkę. Nie miał najmniejszego zamiaru psuć sobie podniebienia i gardła trucizną, jaką były soki. — Siedzimy w podziemiu, jakbyśmy byli głośni to już nas by nie było.
    Miał rację. Czwarty Stan Skupienia nigdy nie prowadził otwartych działań. Gdy zaczynali, byli jedynie niewielką grupą dwudziestolatków, którzy chcieli zmienić świat. Teraz byli niżej niż dotarł ktokolwiek, pobierając niewielki procent od kogokolwiek, kto chciał znaczyć coś w przemyśle narkotykowym w nieco szerokiej okolicy. Ostatnim razem, gdy sprawdzał jak się powodziło jego kolegom po fachu, jeden z nich był baronem w nieco większym mieście nieco oddalonym od domu. W takich chwilach jak te tęsknił za czasem, gdy jeszcze nie osiągnęli sukcesu — Napierdoleni w trzy dupy wydawali się trzeźwiejsi niż teraz. Wypił kolejną ćwiartkę. Za nostalgię. I jeszcze jedną, gwoli pozbycia się tego pedalskiego odczucia. Nim lokatorka przyrządziła stek, zdążył już napocząć drugi litr. Nie zdążył się natomiast ruszyć z sofy.
     



    Krwiopijca

    Godność: Rosemary
    Wiek: w sumie prawie 90
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Przemoc
    Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy
    Wzrost / waga: 176/65
    Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L
    Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek
    Zawód: Najemnik/tancerka pole dance
    Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi
    Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17
    Bestia: Dziwotwór- Pączuś
    Stan zdrowia: Zdrowa
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączyła: 31 Sie 2016
    Posty: 235
    Wysłany: 25 Wrzesień 2017, 18:19   

    Wyjęła z mrożącej szafki spory kawał mięcha który jeszcze lekko ociekal krwią. Kobieta na chwilę zamknęła oczy i włączyła coś na wzór gramofonu który nabyła na pokątnym targu. W powietrze wzlecialy pierwsze nuty muzyki jazzowej której zwykła słuchać jak już zmuszona była do gotowania. Nie miała do tego drygu, jedyne co potrafila to usmażyć mięso z przyprawami. A z racji że aktualnie robiła je tylko dla siebie, mięso miało wyjść krwiste. Stek który właśnie wyjęła miał jakieś 5/6 cm grubości. Rozgrzala wiec patelnie by następnie wlać na nią olej rzepakowy. Osuszyla mieso recznikiem po czym gdy olej był już rozgrzany, położyła mięso na patelni. Piecyk który miała w kuchni różnił się od ludzkich kuchenek no ale niestety. W tym świecie nie mają elektryczności a kuchenka z gazem nie była spełnieniem marzeń Sennej. Każdą stronę mięsa trzymala po 5 minut, następnie je zdjęła i zawinela w sreberko. Patelnie zmyla, wyjela talerz, nóż, widelec, przygotowała sól i pieprz. Po minucie może dwóch odwinela mięso i doprawila je. Prezentowało się na talerzu jak to nieszczęsne mięso. Normalnie. Wziela talerz i sztućce po czym poszla z powrotem do salonu.
    - Dostawa do miasta lalek? Sprytnie, jednakże jakbym miała już gdzieś to rozprowadzać wybrałabym raczej Cukierkowa Ulicę lub Dyniowe Miasteczko. Tam się więcej ludzi kręci a w Mieście Lalek... Nie ma co robić. Długo by Ci zajęło sprzedanie wszystkiego. W mieście Lalek masz spora klinike która interesuje się parę organizacji, pewnie arystokracja już próbuje swoje sidla tam zastawić, co może koligowac z twoimi interesami. - na słowa ze popitke juz ma nic nie powiedziała. Ostatnio przyciągała samych facetów z zamilowaniem do alkoholu, pytanie tylko dlaczego?
    Pokroila mięso na małe kawałki i skonsumowala pare. Sok z mięsa połączony z krwistym posmakiem powinien starczyć. Zapila to whisky wiec nie było tak źle. Wiadomo ze musieli siedzieć pod ziemią. Inaczej ryzyko nie równe byłoby zyskom. A tak mogli działać... "spokojniej" jakkolwiek śmiesznie by to nie brzmiało.
    - To oczywiste, dlatego dziwie się że o was nie słyszałam - uśmiechnęła się krzywo, biorąc kolejny łyk alkoholu. Czuła przyjemne mrowienie w głowie. Nie zamierzala obnazac przed nim tego skąd jest, gdzie bywała ani z kim. A już tym bardziej czym się parała. Nadal zastanawiała się nad tą chwilą strachu u swojego gościa. Wódka znikala w zastraszającym tempie. - Musisz mieć mocną głowę, skoro Ci tak łatwo to przychodzi. Gdyby nie mój nos to bym nie powiedziała że wyglądasz na takiego co... Lubi porządnie golnąć. Ale to chyba i lepiej. Zagadkowy z Ciebie facet. - gdy skończyła jeść, zmyla talerz. Strasznie nie lubiła odkładać niczego na później.
    - Prosiłabym abyś się wykapal zanim pójdziesz spać, koldra i poduszki są w szafie obok kominka. Gdybyś czegos potrzebował będę u siebie - nigdy nie należała do zbyt towarzyskich, w dodatku Pijo wykazywal zerowe zainteresowanie jej osoba co ją nużyło. Może jest gejem albo woli cichutkie cnotki niewydymki? Któż to zrozumie? Poszła do sypialni, tam się rozebrala i weszła do łazienki gdzie przygotowała się do prysznica. Schody wchodziły wprost do jej sypialni która nie miała drzwi. Duży otwarty pokój z jeszcze większym łóżkiem. Tak samo łazienka które nie miała drzwi jako takich. Przyjrzala się sobie w lustrze. No Rosiczko, coś nie wyglądasz.
    _________________
    Ojciec Pijo
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 27 Wrzesień 2017, 15:49   

    W spokoju uraczył się drugą, ostatnią butelką podczas gdy Rosemary mu odpowiedziała. Jak dotąd był dość zadowolony ze spotkania kobiety. Alkohol zmywał z niego niesmak utraty buta, choć na pewno nie był aż tyle warty. Nawet gdyby chodziło o wartość sentymentalną. Ilość zapijaczonych ryjów, które skopał tym koturnem wynosiła... Właściwie to zero, ale to wcale nie przeszkadzało Korowi odczuwać swoistej więzi z butami, które czyniły go wielkim człowiekiem. Pozbawiony całej wierzchniej odzieży Pijo czuł się wręcz nagi. Bardziej niż gdyby faktycznie nie miał na sobie ubrań. Odstawił szkło, gdy skończyła mówić zostawiając sobie lub jej ostatni łyk. Wypuścił powietrze przesączone etanolem.
    Szczerze mówiąc nie mam pojęcia gdzie zacząć najlepiej. Dlatego zaczynamy gdziekolwiek. Wątpię, by długo czasu zajęło zapoznanie tutejszych z naszymi, ludzkimi specjałami. Mam w planach w ciągu roku utworzyć monopol, łatwiej będzie ustalać ceny i zgarniać profit. – Stał się nieco gadatliwy. Na szczęście jego plany z reguły brzmiały albo jak niemożliwe, albo jakby tworzył je popierdoleniec. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że ze swoimi celami spóźni się srogo, jednak nie przeszkadzało mu to w snuciu ambitnych wizji. Nikt przynajmniej nie brał go na poważnie do czasu aż stawał sie poważnym konkurentem z hakiem na każdego oponenta. – Arystokracja nie jest problemem. Jest błogosławieństwem. Od biednego, zaćpanego klienta lepszy jest bogaty i zaćpany.
    Chyba tylko lata doświadczenia pozwoliły mężczyźnie ukryć jak bardzo jest pijany. Udało mu się w końcu pokonać jego żelazną odporność i czuł, że ogarnął go stan błogosławieństwa, choć wiedział że do nirwany jeszcze było mu daleko. Teraz jednak, gdy w głowie mu szumiło, jego mózg działał najlepiej i najbystrzej.
    Nie każdy pijak musi wyglądać jak obdarty biedak. – Odparł z uśmiechem. Nienawidził tego, że w policzkach robiły mu się dziecięce dołeczki podczas uśmiechu. – Stać mnie na to, żeby wyglądać dobrze i żeby dobrze popić.
    Gdy rozkazała mu się umyć, przewrócił oczyma i dopił resztkę życiodajnej wódki. Był świadom, że przebywanie w tej nieludzkiej krainie przez kilka dni wiązało się z róznymi trudnościami takich jak brak wody bieżącej, w których możnaby na spokojnie pozbyć się ciągnącego się za nim smrodu alkoholu. Nieco zawiódł się tym, że nawet Rocio del Chwast go zawiódł w tym jakże trudnym zadaniu zamaskowania lat picia. Niezbyt długo po tym, jak Rosemary weszła na piętro, postanowił w końcu zająć się zadbaniem o siebie. Ruszył więc dokładnie tam, gdzie jeszcze chwilę temu kierowała go kobieta. I gdzie skierowała się sama. Oparł się o futrynę w przejściu i zaczął obserwować bez słowa.
     



    Krwiopijca

    Godność: Rosemary
    Wiek: w sumie prawie 90
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Przemoc
    Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy
    Wzrost / waga: 176/65
    Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L
    Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek
    Zawód: Najemnik/tancerka pole dance
    Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi
    Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17
    Bestia: Dziwotwór- Pączuś
    Stan zdrowia: Zdrowa
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączyła: 31 Sie 2016
    Posty: 235
    Wysłany: 27 Wrzesień 2017, 18:45   

    Zapoznanie to najmniejszy problem. Jak się bierze, to zwykle się nie zwraca uwagi na skład. Grunt by był odlot. Juhu.
    Szczerze gardziła ludźmi, którzy byli tak słabi, by popaść w uzależnienie. Sama ma parę rzeczy, bez których nie umie się obejść, ale żeby się uzależnić? Tracisz kontrole i zaprzepaszczasz wszystko dla tego syfu. W ciągu roku otworzyć monopol. Był ambitny albo głupi. Nie mniej jednak przyda jej się ktoś taki. Wiadomo. Nie od razu Rzym zbudowano, nie ma co się spieszyć. Najpierw rozeznanie w tutejszych strukturach, musi załatwić dostawce, reszta pójdzie z górki. Tu było łatwiej z tego, co zdążyła zauważyć. Nie mają tu żadnych kodeksów, konstytucji, ustaw, policji, FBI, facetów w czerni i innych utrudniających życie jednostek. Jest tylko ta cała arystokracja i ichnia gwardia.
    - Odpowiednie rozeznanie i kontakty, potrafią zdziałać mm cuda, że tak powiem. W tym świecie nic nie jest niemożliwe. Masz otwarte pole do popisu. A arystokracja jest problemem. Bezpieczniejszy jest biedny ćpun niż bogaty, który byłby w stanie Cię wygryźć w każdej chwili. - na ustach zakwitł jej paskudny uśmiech. Zapach wódki łaskotał ją w nos, widziała też, że Pijo się rozluźnił. Dwa litry czystej a on nadal na nogach i jest w stanie kontaktywnym... Czuła niemy podziw. Zastanawiała się przez ułamek chwili jak długo i w jakich ilościach trzeba chlać, by przywyknąć do takiej dawki. Teraz gdy się tu dostała pozna więcej zagadek własnej rasy. Zobaczy, na co może sobie pozwolić.
    Wzmiankę o tym, że stać go na to, by wypić i dobrze wyglądać, skwitowała uśmieszkiem. Nie wątpiła w to.
    Gdy była w łazience, spięła włosy w koka. Czuła i słyszała jego obecność, zamierzała to jednak ignorować. Zsunęła z siebie sweter i odkręciła wodę pod prysznicem. Konkretnie słuchawka/natrysk był umieszczony w suficie, odpływ był w podłodze i tyle. Nie lubiła wanien i obudowanych pryszniców. Zbyt ograniczają pole manewru. Stanęła pod wodą i skierowała głowę w górę, tak by wodą leciała prosto na twarz. Nalała kapkę płynu na dłoń i zaczęła go rozprowadzać, powoli po swoim nagim ciele, nasłuchując jednocześnie przybysza.
    _________________
    Ojciec Pijo
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 27 Wrzesień 2017, 19:58   

    Teraz, gdy obserwował jak kobieta obnażyła się i teraz umyślnie ignorowała jego obecność, przypomniał sobie o kilku ważnych rzeczach. Chwilowo był wolny, bez cudzych myśli w swej własnej głowie i miał czas by się nad nimi poważnie zastanowić. Pierwszą z nich były słowa Rosemary jeszcze sprzed kilku chwil wstecz. Te o konkurencji. W jaki sposób mógłby uchronić się przed innymi? W tym świecie był nieznany, nie miał pieniędzy ani popleczników. Nie miał kontaktów i przede wszystkim nie miał wsparcia ojca, który doskonale wiedział jak wchodzić na nieswoje tereny biznesu. Na szybko przypomniał sobie słowa Goldbauma o tym, jak radzić sobie z niechcianą konkurencją. O tym jak to robiono za jego czasów. Niestety, prawo Chazaka nie funkcjonowało tutaj. Ale nic nie stało na przeszkodzie wprowadzenia go, gdy rozbije szklany obóz i Plazma zacznie wylewać się na lustrzany świat niczym likier z przewróconej butli na blat. Powoli. Ale nikt, kurwa, tego nie doczyści. W tej chwili wiedział już, że nawiąże współpracęz kobietą, czy ona tego zechce, czy nie. Jak nie personalnie, to pośrednikiem. Jak nie pośrednikiem, to słupem. A jak nie słupem... To w stary, dobry sposób znany mu z dawna. Z wyczytanych myśli wywnioskował, że kobieta albo zna ludzi, którzy produkują towar, albo sama potrafi się tym zajmować. To znaczyło nie mniej i nie więcej niż to, że mógł po prostu wykupić wszystko, co wyprodukuje a następnie sprzedać nieco drożej. A następnie powtórzyć proces z każdym, kto się mu nawinie.
    Uporawszy się z jedynm ważnym problemem, Kor przeszedł do następnego. Być może nawet ważniejszego. Gdy Rosemary zajmowała się sobą na widoku, nie mógł przestać myśleć o jednej rzeczy. Była jak drzazga wbita w jego umysł, nie pozwalająca skupić się na niczym innym. Jak napęd, który zaczął się kręcić, by utworzyć perpetuum mobile pożądania, które zatrzymać może tylko jedna rzecz. Amfetamina. Cały czas zastanawiał się, dlaczego do tej pory nie wpadł na to, by z niej skorzystać. Mógł to zrobić, gdy ona zajmowała się kolacją. Mógł to zrobić przy niej, z nią, bez niej i... I właśnie nawet teraz. Pobłogosławił swój geniusz i pamięć o tym, by zawsze trzymać w pudełku po tabace nieco towaru. Wysypał więc sobie na dłoń, pomiędzy kciuk i palec wskazujący około gram białego proszku i wciągnął go w siebie tylko po to, by powtórzyć to z następną porcją. Bowiem tego właśnie mu było trzeba. Teraz, mógł wrócić do oczekiwania reakcji kobiety gdy uda dopiero co uświadomioną o tym, że jest bezwstydnie podglądana.
     



    Krwiopijca

    Godność: Rosemary
    Wiek: w sumie prawie 90
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Przemoc
    Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy
    Wzrost / waga: 176/65
    Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L
    Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek
    Zawód: Najemnik/tancerka pole dance
    Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi
    Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17
    Bestia: Dziwotwór- Pączuś
    Stan zdrowia: Zdrowa
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączyła: 31 Sie 2016
    Posty: 235
    Wysłany: 27 Wrzesień 2017, 21:58   

    Kątem oka widziała co się dzieje. A raczej cóż takiego smakuje jej gość. No cóż. Co kto lubi, mówi się że kucharz który nie próbuje swoich dań jest nieprofesjonalny. Z tą "branżą" jest podobnie, bynajmniej takie słuchy chodzą. Ona nie zamierzała jednak brać tego syfu, wytwarzanie go to jedno, branie to drugie. O pomyłce nie było absolutnie mowy, nie miała więc po co tego brać. Z resztą co by jej to dało? Efekty działania tych substancji zna na pamięć, od testów są ludzie. Nic nikomu nie szkodzi jak zniknie pare bezdomnych bachorow czy meneli, albo ekspedient ze sklepu na którego nikt nie zwracał uwagi, mąż który zdradzał, żona maltretujaca dzieci. Nie tykala wyżej postawionych póki nie było zlecenia. Dla własnego widzi mi się nie warto zaprzepaszczać tego co już się osiągnęło. Tak więc nie zareagowała ja to. Na zdrowie Pijo - pomyślała lekko ironicznie. Zazgrzytala lekko zębami. Długo będzie się tak gapił? Wykona w końcu jakiś ruch czy nie?
    - Będziesz tak stał jak dziecko w przedszkolu które ma treme przed przedstawieniem się? - jej głos był trochę niższy, bardziej zmysłowy. Zamiast stać bokiem, obróciła się przodem do niego. Pare mokrych kosmyków wiło się na jej ramionach, zachęcający błysk w oku mówił sam za siebie. No, zobaczymy czy rzeczywiście wolisz chłopaczkow.
    _________________
    Ojciec Pijo
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 28 Wrzesień 2017, 16:23   

    Nie mógł się powstrzymać. Przynajmniej, kurwa mać. Przynajmniej! — Skarcił ją w myśli. Nie potrafił oprzeć się pokusie i definitywnie zaprzestać czytania z jej głowy. Szczególnie po ścieżce. Nie wiedzieć czemu, im bardziej zatracał się w narkotyki i alkohol, tym łatwiej przychodziło mu myślenie, korzystanie z mocy, właściwie to wszystko przychodziło mu wtedy łatwiej. Nie musiał długo czekać aż amfetamina wejdzie mu przez płuca w żyły i zacznie pobudzać nerwy. Źrenice jego się nieco poszerzyły, a on sam wiedział, że to było dobre. Zupełnie jak młody Bóg.
    W końcu Rosemary postanowiła dać wyraźnie znać, że na niego czeka. Dobrze wiedział, czego potrzebowała w tej chwili. I on tego potrzebował.
    Czekałem aż skończysz. — Odparł szczerze. Poprawił krok, który niewygodnie urósł w jego spodniach. Leniwie przestał opierać się o futrynę i ruszył do Rosemary wolnym krokiem, w spokoju zdejmując z siebie całe ubranie. Poczuł dreszczyk, spotęgowany ciepła wodą smagającą jego niezbyt wielkie ciało. Stanął dość blisko kobiety, tak że miał ją na wyciągnięcie dłoni. Tak, by mógł cieszyć się wodą. To było to, czego potrzebował. Bieżąca woda. Pochwycił mydło i zaczął czyścić swoje ciało, począwszy od samej twarzy. Dni, które tu spędził zdecydowanie nie sprzyjały zachowaniu czystości. A mimo wszystko, Kor wolał być czysty i pachnący niż śmierdzący alkoholem i dymem. Nie spieszył się specjalnie. Po oczyszczeniu twarzy, przeszedł do włosów nad którymi, czy chciał czy nie, musiał spędzić nieco czasu. I choć faktycznie kobiece ciało wyglądało zachęcająco, to Pijo przejmował się o wiele bardziej tym, że jest brudny.

    //Trening narkomana, post pierwszy.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,15 sekundy. Zapytań do SQL: 9