• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Upiorne Miasteczko » Cyrk » Wóz Grega
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Zwierzomachina

    Godność: Gregory
    Rasa: Cyrkowiec - sęk w tym, że nie wygląda
    Lubi: Wszystko, od czego mózg brzęczy a neurony skrzą
    Nie lubi: NICH, ludzi fałszywych, psów wszelkiej maści
    Wzrost / waga: 161 cm / 80 kg
    Aktualny ubiór: przyduże spodnie na szelkach, podkoszulek, gruba warstwa potu
    Znaki szczególne: Metalowe paznokcie, mechaniczne skrzydła
    Zawód: Performer cyrkowy, najemnik
    Pod ręką: trochę pieniędzy, paczka papierosów, telefon komorkowy bez karty SIM
    Broń: kastet
    Stan zdrowia: ciało zdrowe, zaś po mózgu stepuje depresja
    Dołączył: 27 Gru 2015
    Posty: 244
    Wysłany: 13 Maj 2016, 21:34   Wóz Grega  


    Trochę na uboczu wszystkich kolorowych, cyrkowych wozów i zarazem całkiem blisko wozu Medyka, znajduje się Gregowe "gniazdko". Jest to dosyć przeciętny, nie wyróżniający się niczym od reszty niebieski wóz pokryty brązowymi zdobieniami, na stosunkowo wysokim zawieszeniu. Wygląda na niewielki - z zewnątrz ma dwa na cztery metry. Oczywiście, jest większy od wewnątrz, jak większość z nich, ale w niewielkim stopniu. Na drzwiach, w miejscu, gdzie zwykle znajduje się portret lub pseudonim artysty, namalowano czarną farbą koślawe "Won stąd!", które dodatkowo podkreśla absurdalna liczba zamków w drzwiach, w tym kilka magicznych i obłożonych klątwami.
    Wnętrze jest całkiem przytulne, wyłożone starymi, brązowymi panelami i przyozdobione jednym, brązowym obrazem, z brązowym jeleniem na brązowym rykowisku, oraz sporą tablicą korkową pełną map, zdjęć i kolorowych sznurków, typową dla detektywów oraz... no, wiadomo. Wisi ona tuż nad starym, dębowym biurkiem, na którym walają się papiery wszelkiej maści. Tuż obok niego postawiono gigantyczny (i mocno sponiewierany) drapak dla kotów zrobiony z dębowego pieńka okręconego liną okrętową. Stoi tu też szafa, parę skrzyń oraz mały stoliczek z maszyną krawiecką, puszczaną w ruch po każdym występie. Stary kutwa ma gdzieś fakt, że musi je dość często rozrywać - nie kupią mu następnego. Przynajmniej można skądś wycyganić białą nitkę na szwy. W kąciku między dwoma skrzyniami ustawiono szeroki, wyściełany pierzem kosz - Gregory nie wyobrażałby sobie spać w ludzkiej postaci. To prawie tak, jakby miał spać w garniturze i gorsecie na raz. Po podłodze walają się niedopałki petów, wysypujące się z papierośnicy wraz z jointami z kocimiętki, kłębki wełny dla rozrywki, magazyny ze Świata Ludzi (ze świerszczykami oraz periodykami o teoriach spiskowych na czele), starannie obwiązany sznurkiem nakład Tygodnika Nadparanormalnego, oraz lekko już zakurzone hantle i inne przyrządy gimnastyczne, czekające na dzień, kiedy to Gregoremu znowu zachce się ich użyć. W powietrzu pachnie papierosami, piżmem i spoconym futrem, a także, delikatnie, krwią. Podobno na to lecą kobiety, ale kto je tam wie.
    _________________

    Gregory theme
    Psychika Grzesia w skrócie
     



    Zwierzomachina

    Godność: Gregory
    Rasa: Cyrkowiec - sęk w tym, że nie wygląda
    Lubi: Wszystko, od czego mózg brzęczy a neurony skrzą
    Nie lubi: NICH, ludzi fałszywych, psów wszelkiej maści
    Wzrost / waga: 161 cm / 80 kg
    Aktualny ubiór: przyduże spodnie na szelkach, podkoszulek, gruba warstwa potu
    Znaki szczególne: Metalowe paznokcie, mechaniczne skrzydła
    Zawód: Performer cyrkowy, najemnik
    Pod ręką: trochę pieniędzy, paczka papierosów, telefon komorkowy bez karty SIM
    Broń: kastet
    Stan zdrowia: ciało zdrowe, zaś po mózgu stepuje depresja
    Dołączył: 27 Gru 2015
    Posty: 244
    Wysłany: 28 Wrzesień 2017, 20:23     

    Grego powolutku wtoczył się po schodach, obijając się krępym cielskiem o frontowe drzwi. Powolutku, powolutku począł wyciągać klucz za kluczem, każdy na osobnym kółku i ze sporym trudem wciskał je do zamków, ponieważ odbijały się od nich co rusz. W takich chwilach przeklinał NICH, że ich obecność zmusiła go do podobnych środków bezpieczeństwa. Chciało mu się spać. Bardzo - a nie było nawet późno. Na koniec chuchnął na klamkę - ostatni, magiczny zamek reagujący tylko na jego oddech i otworzył drzwi. Na podłodze widać było rozłożonych kilka walizek, w tym jedna otwarta - widać było, że przeprowadzka była w toku.
    - Masz... tam w szafie powinny być koce. Weźźźź sobie. Jaaaa nie potrzebuję. Zamknij za nami - zdążył jeszcze zdjąć podkoszulek i powoli upaść w wyściełany białym puchem kosz, zanim zasnął. To był stanowczo zbyt męczący dzień i Greg czuł się wycieńczony. Jego ciało rozwiało się w biały dym, kiedy zapadł w rozkoszny, głęboki sen, zapominając, że oprócz niego w pomieszczeniu znajduje się jeszcze gość. Nie było tu łóżek, pozostawało mu spanie na podłodze. Po chwili zaczął chrapać.

    ____________O__________(symboliczna reprezentacja wschodzącego słońca)

    Ból był znośny. Nie była to tortura, której mógłby się spodziewać rano. W końcu wlał w siebie tylko dwa kubki. Ale nadal bolał go łeb, ćmiło go, łomotało mu w czaszce, na języku tańczyły kwasowe diabełki, wypełniając mu gardło swymi kłakami. Kiedy wysunął ze łba stalowe wizjery, światło dnia zakuło go niemal fizycznie.
    Oto jest kac, drogie dzieci. Jest nieodłączną częścią życia.
    Powolutku wyplątał się z głębokiej warstwy pierza, otrzepując się nim we wszystkie strony. Zabiłby wszystkich ludzi na świecie za łyk piwa pokacowego, na poprawę. Niestety, nie posiadał u siebie barku, jedynie odrobinę kawy na dnie jednej z szuflad kredensu, do którego pakował dosłownie wszystko. Minął walizki, minął śpiącego, zarośniętego faceta pod kocem, dolazł do kredensu, wyjął z niego blaszany czajnik i puszkę z kawą ze Świata Ludzi. Zaraz zaraz... co za facet u niego śpi?! Zanim wydarzenia poprzedniego dnia zdążyły wrócić do jego głowy, doskoczył do Eliota i stanął tuż nad nim, warcząc mu prosto w twarz.
    - KIM TY DO KURWIEJ NĘDZY JE...a no tak. Sorka Eliot. Chcesz kawy? - poprawił się zaraz i zszedł z niego, po czym wziął do paszczy papierosa. Nie uśmiechało się mu przemieniać w towarzystwie innego faceta, i to takiego, który wczoraj sam przyznał się do lubienia facetów, ale jeśli zachowa się profesjonalnie, to chyba nie będzie źle... A do wyjścia z domu potrzebował kciuków.
    _________________

    Gregory theme
    Psychika Grzesia w skrócie
     



    Kolekcjoner Obiektów

    Godność: Eliot Wels
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: kawę, palić papierosy, opium, wpatrywać się w przestrzeń zadumanym wzrokiem, horrory, mieć święty spokój, ulotność piękna; warzywa
    Nie lubi: swojego nałogu, zamieszania, horrorów w prawdziwym życiu, pływania na statkach
    Wzrost / waga: 178 cm | 77 kg
    Aktualny ubiór: pomarańczowe dresy, szara bluza kangurka, adidasy, kilkudniowy zarost, mała sakwa zawieszona na szyji pod bluzą
    Znaki szczególne: tymczasowo nie ma dolnego kawałka lewej żuchwy, skóra w tym miejscu nieco mu obwisa, ale hej, piękny jak zawsze
    Zawód: ummmm
    Pod ręką: wymięta paczka papierosów, scyzoryk, artefakty + Bezdenna Sakwa: skolekcjonowana Kolekcja Rzeczy, ubrania, niezidentyfikowane tabletki, pieniądze, pierdoły
    Broń: wielofunkcyjny scyzoryk szwajcarski
    Bestia: gigantyczny królik Reille
    Nagrody: Kosmata Brosza, Bezdenna Sakwa, Generis Collare, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.), Animicus
    Stan zdrowia: brak lewej dolnej części żuchwy
    Dołączyła: 19 Paź 2014
    Posty: 251
    Wysłany: 29 Wrzesień 2017, 18:54     

    Wszystko szumiało i wydawało dźwięki. Ktoś postawił go przy ścianie, później go spod tej ściany znowu wziął, potem został wepchnięty gdzieś, powiedzmy że było to w miarę bezpieczne miejsce. Mniej więcej, z naciskiem na mniej, wiedział Lunatyk co się dzieje, w innym wypadku, gdyby choć przez chwilę poczuł się zagrożony czy zirytowany tym wszystkim, po prostu by zniknął. Ale chyba, chyba, nie było na razie takiej potrzeby.
    Dalej ktoś machną gdzieś ręką, a gest ten doprowadził go do szafy, a tam istotnie były miękkie rzeczy. Wyciągnął rzeczy. Podłoga. Spać. ZzZzzz...... .............. .............

    ____________O____________


    Po pierwsze, coś mu ryknęło w twarz. Żadne ze słów nie zostało zarejestrowane, poza jego imieniem, więc całość zlała mu się w jeden bezsensowny hałas.
    - Co?
    Przez chwilę nie ruszał się, próbując ogarnąć. Ogarnąć cokolwiek. Był w bardzo malutkim domku. Trochę zabałaganiony, jakieś walizki, jakieś przedmioty, kątem oka złapał coś na kształt konspiracyjnej tablicy z mapami, sznurkami, sterty papierów i innymi takimi paranoicznie wyglądającymi mu rzeczami. Walające się wszędzie pety papierosów były znajomym elementem, choć Eliot raczej dbał o porządek w swojej chałupie, zwłaszcza odkąd miał tam lokatorkę. Kocie (gryfie?) zabawki i gigantyczny drapak trochę zastanawiał, ale Eliot był ujemnie wścibski, więc na prawdę niewiele zajmowało mu to miejsca w liście ewentualnych tematów do rozmów. Magiczna kraina, prawda? Trochę tu rzeczy się mieści jak na malutki domek na kółkach, stwierdził Eliot, przypominając sobie powoli gdzie, i jak, się tu znalazł. Ech, magiczne cyrkowe domki na kółkach. Trochę większe wewnątrz niż na zewnątrz.
    Podciągnął się i przez chwilę siedział bez ruchu. Ok, często zdarzało mu się pić. Zazwyczaj kończył gdzieś na ulicy, a jak miał siłę, to nawet niekiedy we własnym domu, ale cudze domy? Znaczy się - tak, często po flircie w pracy udawało mu się zaliczyć miłą panią lub pana (niektórzy uważali zawód barmana za seksowny, na co Eliot nie narzekał), ale absolutnie nigdy wtedy nie pił, bo trochę mijało mu się to z celem. Więc był teraz całkowicie pewien, choć słabo pamiętał powód dla którego tu jest, jaki i drogę do tego cyrkowego mieszkanka, że noc spędził po prostu zwyczajnie śpiąc.
    - Kawę? - powtórzył, drapiąc się po szczecinie na twarzy. Powoli zaczął gramolić się spośród plątaniny koców. - Kawa nie jest dobra na kaca. Wypłukuje witaminy... czy coś takiego. Nie wiem, na mnie średnio działa. Woda? - zasugerował zamiast tego. Szokująco długą i krępującą chwilę zajęło mu zarejestrowanie faktu, że drapak nie był dla żadnego zwierzątka domowego, a zwyczajnie dla Cyrkowca. Jakimś cudem patrzył na Zwierzomachinę i ani na chwilę go nie tchnęło, że wygląda inaczej niż zazwyczaj. Widząc nawet, że ten zapala papierosa, z ulgą wygrzebał skądś swojego, ciesząc się że w domeczku można swobodnie palić.
    No dobrze, miał kaca, jak zawsze, wszystko po staremu. Tyle że tym razem fala procentów tylko go na chwilę zmroczyła, a Anastazja dalej mu tańczyła ogniste tango po skacowanej głowie, więc tak jakby cała ta farsa z byciem zapijajacym się w samotności frajerem średnio wyszła.
    No dobrze. Spojrzał na gościa przed sobą. Gary? Gabriel? Garfield? Nie, zaraz. Albo George albo Gregory. Stawiał na Gregorego, ale wolał na razie nie ryzykować.
    - Gustowne - wskazał jednak na zbyt duży drapak. Bądź co bądź, wyglądał jak porządnie własnoręcznie zrobiony drapak. Może i nie był wścibski, ale bywał uprzejmie zainteresowany. Poprawił swoje ubrania, te same co wczoraj, nawet nie ściągnął koszuli do spania, patrząc obojętnie zmęczonym spojrzeniem na gospodarza. Przeczesał palcami włosy, szukając jakiegoś krzesła żeby się na nim posadzić.
     



    Zwierzomachina

    Godność: Gregory
    Rasa: Cyrkowiec - sęk w tym, że nie wygląda
    Lubi: Wszystko, od czego mózg brzęczy a neurony skrzą
    Nie lubi: NICH, ludzi fałszywych, psów wszelkiej maści
    Wzrost / waga: 161 cm / 80 kg
    Aktualny ubiór: przyduże spodnie na szelkach, podkoszulek, gruba warstwa potu
    Znaki szczególne: Metalowe paznokcie, mechaniczne skrzydła
    Zawód: Performer cyrkowy, najemnik
    Pod ręką: trochę pieniędzy, paczka papierosów, telefon komorkowy bez karty SIM
    Broń: kastet
    Stan zdrowia: ciało zdrowe, zaś po mózgu stepuje depresja
    Dołączył: 27 Gru 2015
    Posty: 244
    Wysłany: 1 Październik 2017, 21:08     

    Aj tam witaminy. Nie wiadomo nawet, czy istnieją. Co innego sztucznie przetworzone jedzenie, które sprawiają choroby, te wszystkie GMO. Greg był typem eks-człowieka, który wolał wierzyć, że coś go zabije niż przyczyni się jego zdrowiu. I tak czuł się zdrowy jak koń, tylko kaszel palacza dokuczał mu raz na jakiś czas...
    - Przygotuję ci trochę wody. Palenisko mam na zewnątrz, ale do tego muszę wyjść. - odparł, prezentując swoje szpony. Cieszył się, że Eliot zareagował na jego obecną postać zaskakująco spokojnie - pamiętając wszystkie poranki sprzed poznania Jocelyn, kiedy to szukał sobie kobiety na resztę życia. Może po prostu faceci nie muszą się wydzierać na fakt, że osoba poznana wczoraj okazuje się być upośledzonym lwo-kurczakiem?
    - I tak cały czas zastanawiam się co brać a co zostawiać. - odparł na ten dość niezręczny komplement. Wiedział, że mieszkał w norze, przynajmniej jeśli porównać to z warunkami bytowymi Jocelyn. Ale kochał to miejsce. I tak nie opuszczał go na zawsze, będzie musiał mieć gdzie spać po występach. A stołek znajdował się koło szafy - proszę bardzo.
    No tak, przydałoby się w końcu zapalić, nie? Morfina chciała czego innego, ale o tej godzinie już nic nie zdobędzie... już więcej nic nigdy nie zdobędzie. Zamknij się, zdradziecka myśli. Teraz tylko palimy. Jak zwykle otarł krzemień o krzemień, złapał iskrę na rulonik z wypracowaną latami zręcznością i zaciągnął się głęboko. Czas na włożenie na siebie człowieka.
    - Odwróciłbyś wzrok? Bardzo proszę. To dość prywatna rzecz. - mruknął, kiedy z papierosa i jego pół-otwartej paszczy poczęło wydobywać się o wiele więcej dymu, niż na zdrowy rozsądek mogło się tam dobyć. Był też bardzo gęsty, tak gęsty, że okrył go całego chmurką, która rozwiała się natychmiast, prezentując Grega jakiego zwykle pokazywał światu - w edycji homo sapiens ze skrzydamus. Znów upewnił się, czy wszystko jest na pewno w porządku, a widząc, że nie pozostał mu ogon ani nic, począł nakładać na siebie najbliższe gacie i spodnie:
    - No dobra, patrz już, ale się nie podniecaj - dodał gderliwie, a przy okazji i lekko złośliwie. Miał nadzieję, że Eliot nie będzie gadać wszystkim wokół, że był tuż obok niego całkiem nagi. Niech sobie pederasta nie wyobraża, psiamać. Po wrzuceniu na grzbiet podkoszulka i workowatej, białej koszuli, która nie śmierdziała aż tak bardzo, otworzył okno aby dym, który pozostał z jego przebieranki, mógł spokojnie ulecieć. Smród nie uleciał. I tak częste mycie skraca życie, a ostatnio w Glassville nie mógł trafić na żaden sensowny dezodorant.
    - Ładny się dzień zapowiada... trafisz stąd do siebie? - zapytał, odwracając się z powrotem w jego stronę. Mimo wszystko nie wyganiał go - w końcu zaproponował mu kawę. Właśnie w tym celu podniósł puszkę i ruszył w stronę drzwi. Za przyczepą czekał na nich kochany, blaszany czajniczek. Miał w sobie nawet wodę z wczoraj, więc nie trzeba było się fatygować do pompy. Zapalniszką odpalił resztki zwęglonego drewna - wystarczy. Kubki i tak były pod ręką.
    _________________

    Gregory theme
    Psychika Grzesia w skrócie
     



    Kolekcjoner Obiektów

    Godność: Eliot Wels
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: kawę, palić papierosy, opium, wpatrywać się w przestrzeń zadumanym wzrokiem, horrory, mieć święty spokój, ulotność piękna; warzywa
    Nie lubi: swojego nałogu, zamieszania, horrorów w prawdziwym życiu, pływania na statkach
    Wzrost / waga: 178 cm | 77 kg
    Aktualny ubiór: pomarańczowe dresy, szara bluza kangurka, adidasy, kilkudniowy zarost, mała sakwa zawieszona na szyji pod bluzą
    Znaki szczególne: tymczasowo nie ma dolnego kawałka lewej żuchwy, skóra w tym miejscu nieco mu obwisa, ale hej, piękny jak zawsze
    Zawód: ummmm
    Pod ręką: wymięta paczka papierosów, scyzoryk, artefakty + Bezdenna Sakwa: skolekcjonowana Kolekcja Rzeczy, ubrania, niezidentyfikowane tabletki, pieniądze, pierdoły
    Broń: wielofunkcyjny scyzoryk szwajcarski
    Bestia: gigantyczny królik Reille
    Nagrody: Kosmata Brosza, Bezdenna Sakwa, Generis Collare, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.), Animicus
    Stan zdrowia: brak lewej dolnej części żuchwy
    Dołączyła: 19 Paź 2014
    Posty: 251
    Wysłany: 1 Październik 2017, 22:56     

    I dlatego zdecydowanie wolał świat ludzi. Czajniki elektryczne. Ciepła i zimna woda od razu z kranu. Nie trzeba wychodzić na zewnątrz do paleniska, żeby podgrzać sobie trochę czegokolwiek.
    W chwili kiedy zrezygnował z kawy, bardzo zachciało mu się kawy. Typowe. Ale nie chciało mu się już nic więcej mówić, więc machnął na to ręką. Trochę szkoda, bo kawa Lustra to jednak kawa. Kawa z maszyny do kawy, z szklanych pojemniczków w filiżankach u ludzi była w porządku, ale nic nie zastąpi tej gorzkiej, piorąca mózg i podniebienie kawy z Lustra, która niekiedy niewiele się różniła od zwyczajnego gryzienia ziaren kawowca.
    - Hymm... - potaknął na pazury, zastanawiając się czemu nie zamontował sobie żadnego poręczniejszego wyjścia na zewnątrz w tej formie. Dyplomatycznie milczał, bo drzwi nie były w żaden sposób zamknięte, na żaden zamek, na żadne z zabezpieczeń, pomimo tego, że wczoraj Gryf poprosił o ich zamknięcie. Niektóre z tych zabezpieczeń były tak skomplikowane, że co tam otworzenie ich! Samo ich zamknięcie wyglądało na wyzwanie. Ciekawe, czy Gregory w ogóle pamięta ten fragment o zamykaniu. Bo Eliot mógł go usłyszeć, ale bez przesady, sam wtedy tak kontaktował, że koniec końców po prostu zamknął drzwi, na tyle ile umiał. Czyli pociągnął klamkę do siebie i drzwi kliknęły. Co tam kciuki, teraz to nawet człowiek bez rąk by to otworzył, wystarczyło lekko naprzeć na klamkę od góry, prawda?

    Zaraz obydwaj siedzieli w dymach magicznych jak i papierosowych, a Eliot odchylił się na krześle do tyłu, w zamyśleniu samemu puszczając mniejsze i o wiele mniej imponujące kłębki dymu, wpatrując się w sufit.
    - Spokojnie, twoja grzywka zabija całą atmosferę - zapewnił o wiele bardziej złośliwie Eliot, i na moment usta na jego twarzy, ciągle niezmiennie odlegle zamglonej obojętnością twarzy, złamały się w kąśliwie humorystyczny kształt. A tak na prawdę nie miał pojęcia czego się Cyrkowiec spodziewał. Że na widok smutno skierowanego w dół penisa, jego zaraz poleci w górę? Że jego kawałek tyłka jest na tyle pociągający, żeby uwieść nim w trzy sekundy całe towarzystwo? Męczyło Eliota samo zastanawianie się jak wyglądały procesy myślowe osób, które czyniły takie komentarze.
    - Tak sądzę - odpowiedział na pytanie o powrót do domu, wodząc wolno wzrokiem za jedynym ruchem w mieszkaniu, czyli zbliżającym się ku drzwiom Grzegorzem.
     



    Zwierzomachina

    Godność: Gregory
    Rasa: Cyrkowiec - sęk w tym, że nie wygląda
    Lubi: Wszystko, od czego mózg brzęczy a neurony skrzą
    Nie lubi: NICH, ludzi fałszywych, psów wszelkiej maści
    Wzrost / waga: 161 cm / 80 kg
    Aktualny ubiór: przyduże spodnie na szelkach, podkoszulek, gruba warstwa potu
    Znaki szczególne: Metalowe paznokcie, mechaniczne skrzydła
    Zawód: Performer cyrkowy, najemnik
    Pod ręką: trochę pieniędzy, paczka papierosów, telefon komorkowy bez karty SIM
    Broń: kastet
    Stan zdrowia: ciało zdrowe, zaś po mózgu stepuje depresja
    Dołączył: 27 Gru 2015
    Posty: 244
    Wysłany: 8 Październik 2017, 17:55     

    Wbrew wszystkiemu, Gregowi spodobała się pyskówka Eliota. Dobrze, że szary typ nie brał wszystkiego bardzo na serio i potrafił się odgryźć, bo na razie poznał go tylko z tej smutnej, nieprzytomnej strony. Poczucie humoru to cenny dar, powiedziałby to każdemu.
    Powolne oczekiwanie na zagotowanie wody przeszło w milczeniu - a przynajmniej Cyrkowiec nie miał pomysłu, o czym mógłby rozmawiać w takiej chwili, szczególnie iż poranne słońce trącało jego mózg kacowym gwoździem.
    - Muszę pogratulować ci odwagi, mało kto przyjmuje moją prawdziwą postać tak spokojnie. - rzucił jeszcze, wsypując do blaszanego kubka czubatą łyżkę kawy, przy okazji pozwalając sobie na dyskretne powąchanie łyżeczki. O taaak, to jest towar. Cokolwiek, co pochodziło z Krainy, zdawało się być wyższej jakości. Żadnych GMO czy innych trucizn. Gdyby w tym momencie Eliot zmieniłby zdanie i poprosiłby o sypnięcie mu kawą, nie widziałby w tym nic dziwnego, przy takich zapachach...
    Greg w milczeniu sączył świeżo zaparzoną kawę, spoglądając na dolinę, w której rozlewała się panorama ruin Upiornego Miasteczka. W świetle poranka wyglądały... milej. Może nie sympatycznie, raczej dumnie i tajemniczo, ale nie ostała się w nich ani krztyna nocnej grozy.
    - Pamiętasz cokolwiek z wczorajszego wieczoru? - zapytał luźno. Jego pamięć nie zawodziła - a przynajmniej miał nadzieję, gdyż czasem cenne wspomnienia potrafią ulecieć z głowy jakby wywiane wiatrem. Miał nadzieję, że faktycznie wczoraj tylko pili i gadali, że nie doszło do burd czy tańczenia na stole. Dwa razy w życiu obudził się pobity, pojęcia nie mając, z kim bił się i o co, ale było to naprawdę nieprzyjemne uczucie i nie chciał go powtarzać. Bo fakt, że to on się bił, a nie był tylko bity, można nazwać oczywistością. Samoobrona to podstawa.
    Po dopiciu pobudzającej czerni resztkę fusów po prostu wylał na trawę. Potem się umyje, a przydałoby się znaleźć coś na śniadanie. Greg był prawdziwym odkurzaczem, jeśli chodziło o śniadania, a jego apetyt pasował bardziej do lwa niż człowieka, a lwem w pewnym procencie przecież był. Takie kocisko potrzebuje 5-7 kg mięsa dziennie, kiedy człowiek tylko kilogram i 20 deko dowolnego pokarmu - taka ciekawostka. Wstał na równe nogi i ziewnął. Był to nieoficjalny znak iż "zamierzam gdzieś iść i może też już pójdziesz?"
    _________________

    Gregory theme
    Psychika Grzesia w skrócie
     



    Kolekcjoner Obiektów

    Godność: Eliot Wels
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: kawę, palić papierosy, opium, wpatrywać się w przestrzeń zadumanym wzrokiem, horrory, mieć święty spokój, ulotność piękna; warzywa
    Nie lubi: swojego nałogu, zamieszania, horrorów w prawdziwym życiu, pływania na statkach
    Wzrost / waga: 178 cm | 77 kg
    Aktualny ubiór: pomarańczowe dresy, szara bluza kangurka, adidasy, kilkudniowy zarost, mała sakwa zawieszona na szyji pod bluzą
    Znaki szczególne: tymczasowo nie ma dolnego kawałka lewej żuchwy, skóra w tym miejscu nieco mu obwisa, ale hej, piękny jak zawsze
    Zawód: ummmm
    Pod ręką: wymięta paczka papierosów, scyzoryk, artefakty + Bezdenna Sakwa: skolekcjonowana Kolekcja Rzeczy, ubrania, niezidentyfikowane tabletki, pieniądze, pierdoły
    Broń: wielofunkcyjny scyzoryk szwajcarski
    Bestia: gigantyczny królik Reille
    Nagrody: Kosmata Brosza, Bezdenna Sakwa, Generis Collare, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.), Animicus
    Stan zdrowia: brak lewej dolnej części żuchwy
    Dołączyła: 19 Paź 2014
    Posty: 251
    Wysłany: 18 Listopad 2017, 13:20     

    - Odwagę? - zdumiał się na sekundę, zanim zaśmiał się krótko. - Łatwo ją pomylić że zmęczeniem w moim przypadku - mruknął, chyba bardziej do siebie, boleśnie świadomy jak bardzo nie ma w nim nic z tak ładnego słowa jak 'odwaga'.
    - Spróbował byś takiego numeru w któryś mój lepszy dzień, i jakbym był trzeźwy, to nie pogadalibyśmy zbyt długo.
    Oddalił komentarz Gregorego tymi uprzejmymi słowami, bo nie tak dawno temu miał okazję stanąć przed wrotami Pradawnego Zła, które zatrzęsło połową magicznej okolicy i uświadomił sobie, że ma w sobie zaskakująco dużo chęci życia jak na kogoś kto na dzienną rutynę robi wszystko żeby wykończyć się psychicznie i fizycznie. Poza tym, nie miewał lepszych ani zbyt długo trzeźwych dni.
    Co do drugiego pytania...
    - Anastazję - poruszyły się szczerze jego usta zanim zdołał to sobie uświadomić. Bardzo powoli wzniósł oczy ku niebu robiąc wdech, poczym zrezygnowany wydech. I całe to picie na nic. Super.
    - No nic. Miło... było cię poznać - ostrożnie sformułował pożegnanie, parząc jak Grześ rozwiera gębę ziewając.
    - Do zobaczenia. - I tymi słowa skończyło się ich pierwsze spotkanie i piżama-party w domku Cyrkowca. Dopił co miał w kubku, odłożył go i jak siedział, tak zniknął, lunatykując się w ułamku sekundy. Grzesiu został sam.

    <zt>
     



    Zwierzomachina

    Godność: Gregory
    Rasa: Cyrkowiec - sęk w tym, że nie wygląda
    Lubi: Wszystko, od czego mózg brzęczy a neurony skrzą
    Nie lubi: NICH, ludzi fałszywych, psów wszelkiej maści
    Wzrost / waga: 161 cm / 80 kg
    Aktualny ubiór: przyduże spodnie na szelkach, podkoszulek, gruba warstwa potu
    Znaki szczególne: Metalowe paznokcie, mechaniczne skrzydła
    Zawód: Performer cyrkowy, najemnik
    Pod ręką: trochę pieniędzy, paczka papierosów, telefon komorkowy bez karty SIM
    Broń: kastet
    Stan zdrowia: ciało zdrowe, zaś po mózgu stepuje depresja
    Dołączył: 27 Gru 2015
    Posty: 244
    Wysłany: 25 Listopad 2017, 19:37     

    Greg uśmiechnął się do niego. Niezazdrościł mu, skoro po tylu godzinach snu nadal czuł się zmęczony. Ponadto widać to było po nim - cały wczorajszy wieczór odmalował się na jego schorowanej twarzy:
    - No spoczko. - odparł zdawkowo, lecz wesoło, a raczej na tyle wesoło, na ile pozwalały mu poranne bóle. Ćmiło go niemiłosiernie, z każdą chwilą robiło się coraz gorzej. Co na to radzono? Kefir z miodem i żółtkiem od jajka, może też z odrobiną masła. Prawie kogiel-mogiel. Brzmiało może i okropnie, ale w smaku nie było wcale złe. No i cuciło. Wolał to, niż te podejrzane tabletki z magnezem. Pewnie aby od magnetyzmu noże łatwiej wchodziły mu w ciało. A takiego wała jak Brytania cała! Nie pozwoli, aby przemysł farmaceutyczny położył na nim swoje starannie zdezynfekowane łapska!
    - Anastazja... - powtórzył jak echo, ponieważ nie miał nic mądrzejszego do powiedzenia. Facio był sam w pubie. Czyli Greg miał rację. W sumie - jak zwykle. Częstokroć sam zaskakiwał się swą inteligencją, wręcz mógłby poklepać się po ramieniu. "Och, Greg, jeseteś taaki przenikliwy". I to też sprawiło, że Eliot postanowił się jednak zmyć. W sumie poszło łatwo, nie musiał bawić się w kolejne subtelności. Niestety, oznaczało to też, że teraz szarowłosy będzie siedzieć w swoich nieprzyjemnych wspomnieniach. No współczuł gościowi, co tu dużo gadać. Że tam polazł potem do chłopa, to można mu nawet wybaczyć, desperaci się zdarzają. A ponadto Eliot nie wyglądał na złego Lunatyka w żaden sposób. Albo po prostu nie poznał go wystarczająco dobrze.
    Jego zniknięcie było dość nagłe - nawet nie zdążył porządnie odłożyć kubka, który zatelepał się delikatnie tam, gdzie go postawiono. Gdyby nie wczesna pora, w której neurony Gregory'ego nie działały jeszcze najlepiej, dostałby palpitacji. A tak tylko się wzdrygnął. No tak - Lunatycy pojawiali się i znikali, jak króliki w kapeluszach czasoprzestrzeni. Czego się spodziewał? Takiej mocy mógłby też Eliotowi pozazdrościć: taki Lunatyk był nieuchwytny. Też by tak chciał.
    Przeciągnął się już po raz kolejny, tym razem w samotności. Podrapał po co wrażliwszych miejscach. Wzdrygnął się od porannego chłodu. Chyba powinien zaraz lecieć do Jocelyn, zobaczyć, co u niej. Mógł się założyć, że nie lubiła ona takich samotnych nocy. Zimno, Samotno. Niefajnie dość. Zaraz do niej poleci, w międzyczasie ogarnie jakieś śniadanie. Stanowczo. 5-7 kilogramów żarcia, przypominam. Czuł, jak ciepło wypitej kawy wlewa mu się do żył i pobudza wszystkie nerwy. Był gotów do działania. Kac przejdzie jednak sam.

    z/t
    _________________

    Gregory theme
    Psychika Grzesia w skrócie
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  
    Szybka odpowiedź

    Użytkownik: 
               

    Wygaśnie za Dni
     
     



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,08 sekundy. Zapytań do SQL: 9