Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Zabawa z każdą minutą stawała się coraz dziksza. Kilku mężczyzn zrzuciło już nie tylko marynarki ale i koszule. Śmiali się i tańczyli, a bezlitosne światło stroboskopu sprawiało, że wyglądali jakby poruszali się mechanicznie. Kobiety wiły się między nimi, padło kilka pocałunków, ale nikt jeszcze nie posuwał się do czegoś więcej. Jeszcze.
Lux słynęło z imprez dla śmietanki towarzyskiej i o ile zabawy zaczynały się kulturalnie, tak potrafiły się zakończyć orgiami jakie nie śniły się nawet największym perwersom. I najlepsze było to, że gdy goście opuszczali klub, zapominali o tym co się tutaj działo. Nikt nie miał nikomu za złe, co się wydarzyło w nocy. Ukradkowe pocałunki czy zdrady odchodziły w niepamięć. Liczyła się tylko dobra zabawa. W Lux bawili się sami bogacze, ludzie na poziomie i przy okazji straszliwi hedoniści.
Bane szalał na podwyższeniu już całkiem straciwszy kontrolę. Wódką oblewał sobie twarz i tors, giął się przy rurze z niemałą wprawą, śmiał się i wirował, uwieszony jedną ręką.
Gdy nagle na podwyższeniu, tuż obok niego znalazł się Lusian, Bane posłał mu lubieżny uśmiech. Szybko jednak się go pozbył, bo Foxsoul wyrwał mu butelkę. Warknął ale gdy zobaczył, co Aktor chce z nią zrobić, wyszczerzył drapieżnie zęby. Jego pytanie było wyzwaniem!
Blackburn jednym sprawnym ruchem rozwiązał krawat a następnie kilka guzików. Mógł się pochwalić całkiem fajną sylwetką, w końcu po coś płacił za karnet na siłkę.
Zaśmiał się niskim głosem gdy Lusian uniósł jego głowę i zadał kolejne pytanie. W jego brązowych oczach pojawił się niebezpieczny błysk.
To co czarnowłosy zrobił w następnej kolejności zaskoczyło nie tylko Lekarza ale i wszystkich zebranych. Bane patrząc na jego wygibasy, zaskoczony, cofnął się trochę robiąc mu miejsce. Tłum zawył zachwycony i zaczął klaskać więc i on uniósł dłonie. Lusian wylądował i zachęcił go do zabawy. Chirurg nie potrafił tak skakać po rurach ale umiał inne, równie interesujące i rozgrzewające rzeczy. Muzyka stała się intensywniejsza, dudniła tak, że naćpany brązowowłosy już nie rozróżniał co jest prawdą a co fikcją. Dał się ponieść zabawie.
Podszedł do Lusiana, jedną dłonią rozpinają koszulę do końca. Wyjął z jego dłoni butelkę świeżego alkoholu. Zrobił to delikatnie, zmysłowym ruchem, muskając jego dłoń. Uśmiechał się przy tym tajemniczo.
- A co ty wiesz o prawdziwej zabawie, Szczwany Lisie. - mruknął zbliżając twarz do jego. Widzowie gwizdnęli zachwyceni, że Bane podjął wyzwanie.
Mężczyzna uniósł butelkę do ust i wylał jej zawartość sobie do gardła, ale w większy stopniu na twarz i nagi tors. Część pociekła mu też po ręce w której trzymał butelkę, gdy ją prostował. Spojrzał na Lusiana wzrokiem tak... lubieżnym, że niejedna dziwka by się takiego nie powstydziła. Oblizał rękę w sposób bardzo erotyczny po czym przejechał główką butelki po swoim mostku.
- Bawmy się. - zaśmiał się nagle i skoczył między tłum, znikając z oczu Foxsoula.
Od razu porwało go kilka rozochoconych panienek. Zabrały się za zlizywanie wódki z jego piersi, co oczywiście bardzo mu się spodobało. Kilku mężczyzn zaczęło polewać się alkoholem, idąc w ślady tak dobrze im znanego Stałego Bywalca.
Odszukał wzrokiem Aktora i udało mu się złapać z nim kontakt wzrokowy akurat wtedy gdy całował bardzo gorąco i namiętnie jedną z pań. Przez całe trwanie pocałunku patrzył tylko na niego, lekko zmrużonymi oczami.
Było w nich wyzwanie. Bane z nim igrał. O co mu chodziło? Może chciał jedynie rozdrażnić czarnowłosego.
Jedno było pewne. Gdy się naćpał i napił, stawał się zupełnie innym Człowiekiem.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 26 Listopad 2017, 02:46
Nie odrywał wzroku od swojego kompana. Nawet jak tłum zaczął mu bić brawo i krzyczeć po tym jak wyczyniał nie wiadomo co na rurze. W końcu tańczył przez długi czas w klubach, więc miał w tym wprawę. Wiedział jak zwrócić na siebie czyjąś uwagę. Nie musiał się nawet specjalnie o to starać.
Wyszczerzył się, widząc jak Bane wyciąga z jego ręki butelkę. Zamruczał jak kocur czując jak muska jego dłoń. Młody lekarz nawet nie wiedział z czym teraz igra. Oczywiście znów musiał marnować alkohol, popisując się przy tym jak dużo potrafi rozlać gdy chce się napić. Aż tak chciał zachęcić do siebie panienki na tej imprezie, że potrzebował do tego marynaty z wódki? Skoro tak, to niech się oblewa. Jak chce to zaraz mu zamówi całą wannę alkoholu, a co mu będzie żałował.
- Wiem więcej niż Ci się wydaje - powiedział. Widział, że wszystkim podobała się ich mała rywalizacja. Lisowi nie zależało na wygranej, ale im bardziej nakręci Chirurga tym będzie ciekawiej, prawda? Zaśmiał się, gdy Blackburn skoczył w tłum i od razu został otoczony przez panienki. Nie umknęło mu również to jak wgapiał się w niego przy pocałunku z jedną z nich. Lis aż oblizał się lubieżnie na ten widok. Jego towarzysz nawet nie wiedział jak kusił lisa by go zdobyć wcześniej, jednak co to by była za zabawa? Niech się trochę podroczą.
Demon zrzucił swoją koszulę, prezentując umięśniony tors i ramiona oraz tatuaż na jego plecach. Jego znak rozpoznawczy, można by nawet rzec. Zeskoczył z podwyższenia i sam zaczął być obłapiany przez panienki i jak się szybko okazało nie tylko przez nie.
Sam chciał się pochwalić swoimi umiejętnościami. Patrzał więc na swoją przyszłą ofiarę i zaszedł jedną z kobiet od tyłu. Zakrył jej jedną dłonią oczy -ciii- wyszeptał i polizał ją po odsłoniętej szyi. Złożył na niej namiętny pocałunek. Druga dłoń powędrowała pod elegancką koszulę kobiety bez żadnego ostrzeżenia. Ta jednak nie wydawała się opierać, wręcz jęknęła w zachwycie. Pieścił jej bujne piersi, który na bank nie były prawdziwe. Kto wie, może była nawet jednym z dzieł Bane'a? Kto go tam wie, demon nawet nie zwracał uwagi na to jak wygląda. No może nie całkiem. Miała ciemno brązowe włosy i brązowe oczy choć nie mógł tego zobaczyć podchodząc do niej. Ale kto wie, może upatrzył ją sobie wcześniej.
Nie odrywał wzroku od Blackburna. Ugryzł kobietę lekko w szyję, nie przegryzał jednak skóry, nie było takiej potrzeby. Pannica wiła się w jego uścisku jakby zaraz miała dojść, a on przecież nic nie robił. Takie miał magiczne paluszki i tyle. Chwyciła jego dłoń, która zakrywała jej oczy i skierowała ją w dół. Lusian zaśmiał się i trochę ją podrażnił po czym oblizał swoje palce i odsunął się - jeszcze nie teraz- powiedział z obietnicą w głosie i oddalił się. Cały czas śledził swojego kompana, co jakiś czas zerkając na Siva, który bacznie śledził ich poczynania, uśmiechając się lubieżnie. Kto wie czy na samą myśl do czego dojdzie czy na sam widok demona w akcji, który podbijał kolejne panienki. Każdej zostawiał na szyi malutki znak. Każdą zostawiał zadowoloną, zarumienioną, pragnącą jego dotyku. Gdy spotykał wzrok brązowookiego, uśmiechał się, zastanawiając się kto zachęci do siebie więcej osób, bo Foxsoul nie poprzestawał na panienkach i nawet kilku panów miało mały znak na szyi. Wszystkie powinny zniknąć do rana, albo pozostać mało widoczne, więc nie musiał się przejmować jakimś skandalem. Blackburn mógł też zauważyć, że nie wszyscy Ci mężczyźni byli innej orientacji, niektórzy mieli żony i byli zatwardziałymi hetero. Czyżby demon chciał mu pokazać przedsmak tego co go za niedługo miało spotkać?
Foxsoul jednak nie tylko naznaczał kolejne osoby, ale również nie odmówił nikomu dzikiego, erotycznego tańca czy kolejnego drinka. Niektórzy tylko się dziwili, czemu on w ogóle jeszcze stoi prosto i pewnie na nogach, ale w sumie czy to ważne? Oznaczało to przecież, że dłużej wytrzyma tę szaloną zabawę.
Kiedy Lusian zniknął mu z oczu, Bane wpadł w szalony ciąg. Tańczył dziko z innymi, pozwalał się dotykać kobietom. Co chwilę ktoś podtykał mu nową butelkę z alkoholem, nie odmawiał i pił. Więcej i więcej, aż wreszcie był tak pijany, że lewo kontrolował ruchy. Mózg jednak bawił się, pozwalał na przekraczanie granic.
W żyłach Chirurga krążył narkotyk i alkohol, był upojony używkami a dodatkowo głośna, dudniąca muzyka, sprawiała, że był jak w transie. Nie rozpoznawał już twarzy, wszystkie były takie same.
Szukał jednak tych jednych, znajomych oczu. Czarnej czupryny. Wśród tańczącego tłumu mimowolnie rozglądał się za swoim kompanem.
Grupka kobiet obskoczyła go jak wygłodniałe wilki. Wzięły sobie za punkt honoru by dokładnie wyczyścić z wódki jego klatę. Cóż, dla niego była to miła pieszczota ale on lubił ostrzej. Nie był jedyny, dlatego panie nie zdziwiły się gdy zaczął je brutalniej podszczypywać i łapać mocniej za ręce i szyje. Chichotały i zachęcały by pozwolił sobie na więcej. Całował więc i wtykał paluchy za dekolty, ale na nic więcej nie miał chwilowo ochoty. Chciał się zabawić, ale nie tak jak zawsze. Na seks przyjdzie jeszcze pora, przecież prawie codziennie spał z inną. A dzisiaj była szalona noc, noc tańca, wódki i dragów.
Nawet nie wiedział jak, ale nagle znalazł się przy Barze. Za ladą stał Siv i opierał się na łokciach, podpierając głowę. Uśmiechał się szeroko, drapieżnie i patrzył intensywnie na brązowowłosego.
- Wydaje mi się, że zostaje pan w tyle, panie Blackburn. - zaśmiał się wskazując na tłum. Bane spojrzał w tamtą stronę i zobaczył Foxsoula który krąży niczym drapieżnik i podgryza gości. Było to całkiem zabawne. Czarnowłosy nie skupiał się jednak tylko na paniach...
- Niech pan pilnuje szyjki. - powiedział Siv i chwycił szklankę, którą zaczął polerować. Właściwie robił to już z przyzwyczajenia, bo były czyściutkie i błyszczące.
Bane prychnął i zmarszczył brew po czym zamówił ponownie drinka, tego płonącego. Tym razem płomień był inny, ale napój równie pyszny jak poprzedni. Trochę inny w smaku ale tak samo zachwycający.
Siv pochylił się i niespodziewanie zarzucił ręce na szyję Chirurga, przyciągając go do siebie. Sprawił tym, że Bane opadł plecami na ladę. Barman przysunął twarz do jego twarzy i spojrzał mu w oczy z tajemniczym uśmiechem. Jego czarne oczy były jak dwie studnie, hipnotyzowały swoją głęboką barwą.
- Niech się pan bawi, panie Blackburn. - mruknął mu do ucha i przygryzł płatek jego ucha, na co Lekarz spłonął rumieńcem - Noc jeszcze młoda. - i puścił go.
Bane odskoczył jak poparzony i zmarszczył brwi. Już nie wiedział co jest jawą a snem. Idąc tyłem cofnął się do tłumu. Chwiał się bo był już nieźle napruty.
Nagle wpadł na kogoś, poczuł twarde ciało za sobą. Odwrócił się i zachwiał przez co wpadł w ramiona tego kogoś.
Podniósł oczy i zobaczył, że był to Lusian. Skrzywił się zakłopotany i cofnął od mężczyzny. Nagle jednak uśmiechnął się drapieżnie i zbliżył twarz do jego twarzy, jak wąż. Wyszczerzył zęby i wysunął język. Przesunął nim po szczęce mężczyzny i było w tym ruchu coś... wyzywającego i groźnego.
- Myślisz, że jak pogryziesz towarzystwo, to zostaniesz Królem Imprezy? - zachichotał ciemnym głosem - Próbuj dalej.
I cofnął się w tłum. Wmieszał się w niego i wrócił do dzikiego tańca. Skoro noc jeszcze młoda, trzeba korzystać.
Już po chwili znalazł się ponownie na podwyższeniu i zrzucając koszulę już całkiem, zaczął wić się przy rurze. Siv śmiejąc się zza Baru wypuścił na salę dym a z sufitu posypały się złote konfetti. Chyba nikt nie zwrócił uwagi, że dym nie był jedynie neutralną parą... Ale kto by się tak tym przejmował. Przecież i tak wszyscy byli naćpani i pijani w trzy dupy.
A może nie wszyscy?
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 27 Listopad 2017, 22:36
Zabawiał się w najlepsze, nie tracąc z oczu swojego dzisiejszego, głównego dania. Nie wahał się przed pobieraniem energii. Przynajmniej będzie w tym też coś pożytecznego. Tańczył z każdym. Nie musiał oblewać się alkoholem, żeby panienki (i nie tylko) się do niego kleiły. Nie oblewał się napojami. Wiedział, że niestety ma swoje ograniczenia. Już i tak dostatecznie mu się od Natalie oberwie. Jak będzie się cały kleił od wódy czy inszych drinków. Zamiast tego oblewał swoje kolejne ofiary i je oczyszczał swoim językiem. Nie wyglądało to jednak ani trochę obleśnie. Było to raczej cholernie podniecające, przynajmniej dla ofiar.
Zauważył, że Bane dotarł do baru, ale nie dołączał do niego jak na razie. Dalej wił się w tańcu. Nawet kilka pań zaprosił do tańca na stolikach. Każdy taniec był zmysłowy i obiecywał coś więcej. Partnerki wzdychały w trakcie. Nie musiały nawet umieć tańczyć, demon idealnie je prowadził, dzięki czemu nie musiały się o nic martwić. Kątem oka jednak obserwował swojego towarzysza. Znów zamówił napój, ale ten zapłonął normalnym płomieniem, w końcu to nie Yako go podpalał.
Zaśmiał się krótko widząc zachowanie Barmana oraz to jak Bane od niego odskoczył. Ojoj, aż taki nietykalski dla facetów? Niedługo się to zmienić. Zeskoczył lekko ze stołu, widząc jak Chirurg się wycofuje. Stanął tak by ten na niego wpadł -hej przystojniaku - złapał go w silne ramiona -jak się bawisz? - zapytał mruczącym głosem. Uśmiechnął się drapieżnie, gdy ten go polizał i zaśmiał się na jego słowa -ale przynajmniej zapamiętają, że się bawili z Lusianem Foxsoulem o wiele lepiej niż z Banem Blackburnem. Do tego ja jeszcze jestem trzeźwy, a ty już ledwo stoisz - mrugnął do niego, gdy ten znikał i oblizał się. Miał na niego coraz większą ochotę.
Bawił się jeszcze chwilę, ale zatrzymał się, gdy otoczyła ich mgła. Pokręcił rozbawiony głową i ruszył do baru. Usiadł przy nim i zamówił drinka, które następnie sam podpalił - Opium? Aż tak chcesz zobaczyć jak doktorek przekracza tę swoją wyimaginowaną granicę?- zaśmiał się do Siva, popijając swojego drinka. Spoglądał przy tym na salę. Zastanawiał się co jeszcze by mógł zrobić. Nie zależało mu na byciu królem imprezy, tylko na zdobyciu Blackburna. Miał ten swój cel i miał zamiar go się trzymać. Dzięki temu było dla niego o wiele ciekawiej. Takie swojego rodzaju polowanie, a przecież Yako był drapieżnikiem tylko jego ofiary różniły się troszeczkę od tych, na które polowały normalne lisy.
Oparł się o ladę i wskazał dłonią, trzymającą szklankę -ej Siv, chyba ktoś przesadził - powiedział, pokazując na sporego faceta, który zdawał się dobierać do panienek za bardzo. Nie podobało im się to, do tego straszył każdego kto chciał się do niego zbliżyć. Nawet po chwili w jego dłoni pokazał się nóż - mam się nim zająć? Czy wolisz by zajęły się nim twoje goryle? - zapytał leniwie, upijając kolejnego łyka płonącego drinka i obserwując uważnie poczynania mężczyzny. Ochroniarze wyraźnie czekali na znak Barmana. Widać było, że on tu rządzi w czasie imprez i pewnie sam lubił czasem rozwiązywać takie konflikty.
Prychnął gdy usłyszał, że Lusian jest trzeźwy. Taaa. Dobre sobie. A on, Bane, jest Cnotliwą Zakonnicą. Zapomniał jedynie swojego habitu i różańca.
Wykonał dość teatralny gest - machnął dłonią na znak, że za Chiny nie uwierzy Aktorowi. Już wcześniej Foxsoul pokazał, że świetnie kłamie.
Oddał się zabawie. Szalał na rurze bez koszuli, konfetti zasypywało jego twarz i układało się na włosach jak złota korona. Śmiał się i zaczepiał innych a tłum odpowiadał mu wiwatami. Wszyscy byli chętni do wspólnego, nieco śmielszego tańca. Bane unikał jedynie mężczyzn, bo nawet jeśli był naćpany, to pozostawał mocno hetero. Interesowały go tylko kobiety, a tu było ich sporo.
Dym wypuszczony przez Barmana podziałał dopiero po chwili i sprawił, że bawiące się osoby stały się bardziej ospałe, ale jakby... jeszcze bardziej rozochocone. Oczy gości przymknęły się lekko i zaczęli tańczyć w transie.
Również i Chirurg poczuł działanie Opium. Nie do końca było bezpieczne mieszanie tylu używek, ale kto by się tam tym przejmował w taką noc. Wyrwał się z nudnego Bankietu Charytatywnego więc mógł sobie spokojnie poszaleć. Ha. Jak to głupio brzmi. Spokojnie poszaleć.
Polerujący szklankę (chyba z nudów) Barman, gdy tylko do lady zbliżył się Lusian, odstawił naczynie i wskoczył na blat i usiadł na nim, przewieszając nogi z przodu. Przysunął się do czarnowłosego i pochylił. Wplótł dłonie w jego włosy i przystawił usta do czubka jego głowy. Jego oczy, chociaż czarne, błyszczały w mroku. Był ubrany w czerń ale w świetle stroboskopu zdawała się połyskiwać wszystkimi kolorami tęczy. A może to nie było złudzenie? W końcu Baśniopisarze mają wyjątkowe umiejętności.
Wciągnął powietrze nosem a wraz z nim zapach Foxsoula. Doskonale znał tego jegomościa. Zdarzyło im się nawet poznać... głębiej. Baśniopisarz zawsze w obecności Demona czuł się tak rozochocony, że ciężko było mu powstrzymać żądze. O tyle łatwiej, że był zdeklarowanym Bi, więc nie musiał się kryć z okazywaniem czułości w stosunku do nikogo.
- Hmm? - podniósł twarz znad głowy Lusiana i spojrzał znudzonym wzrokiem w kierunku, na który tamten wskazywał. Westchnął i zdjął ręce, wyswobadzając je z kruczoczarnych włosów.
No tak. Impreza nie mogła przebiegać spokojnie. Musiał się trafić ktoś, kto za wszelką cenę chciał zaliczyć wszystkie bawiące się panie. Siłą. Tu i teraz. Jakby nie mógł poczekać jeszcze kilka godzin, kiedy zostaną udostępnione pokoje a panie same grzecznie będą wskakiwały panom do łóżeczek.
Nagle uśmiechnął się tajemniczo i przyciągnął do siebie twarz Aktora, łapiąc go za podbródek. Ich nosy prawie się zetknęły.
- Chcę zobaczyć w akcji ciebie. - powiedział głębokim głosem - Swoich Ludzi mam na co dzień, już mi się lekko znudzili. - zaśmiał się po czym bez ostrzeżenia przylgnął ustami do jego ust w zmysłowym, głębokim pocałunku. Trwał on zaledwie chwilę ale był tak gorący, że żaden Człowiek nie wytrzymałby jego intensywności. Jedynie mieszkaniec Krainy Luster mógł poradzić sobie z takim pocałunkiem. Wyzwolony Lustrzanin.
Oderwał się od niego i rozwiązał wstążkę, którą miał pod szyją. Była szeroka i miła w dotyku. Siv podał ją Demonowi z lubieżnym uśmiechem.
- Zrób to... z zakrytymi oczyma. - powiedział ukazując białe zęby - Nie daj się prosić. Wynagrodzę cię po zabawie... najlepiej jak tylko umiem. A znasz mnie. Wiesz co potrafię, gdy bardzo mi zależy na spłaceniu długu. - zachichotał uwodzicielsko.
Wręczył wstążkę czarnowłosemu i jeszcze zdążył przelotnie pocałować go w usta. Jakby obiecywał, że na pewno dotrzyma słowa.
A awanturujący się typ zaczynał już na poważnie dobierać się do jednej z kobiet. Jakiś facet już chyba nawet dostał po mordzie.
Nawet Bane zszedł z podwyższenia i wmieszał się w zaskoczony tłum, by dowiedzieć się co się dzieje i w razie czego interweniować.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 29 Listopad 2017, 19:14
Zerknął na Barmana, gdy ten się do niego przykleił. Nie przejmował się zbytnio tym co robi. Wiedział jak działa na innych. Na niektórych mocniej na innych mniej. Na Siva działał bardzo mocno, a Baśniopisarz chyba bardzo się stęsknił za ich wypadami na zaplecze. Czuć było, że najchętniej to by olał całą tę imprezę. Ale tym żył. Organizowaniem właśnie takich balang. Zarabiał na tym krocie. W końcu mogli przychodzić tu tylko specjalni goście, których było na to stać. Jaka szkoda, że towarzysz Demona nie zdawał sobie sprawy jak ważną osobistością był Lis w tym klubie.
Spoglądał na gościa w tłumie, bez większego zainteresowania. Nóż też nie robił na nim wrażenia. To i tak był tylko jakiś pijany, naćpany, napalony osiłek. To nie był wykształcony zabójca, z którymi przecież Yako często się zmagał, nie był więc dla Lisa w ogóle ciekawy.
Spojrzał w oczy Siv'owi, gdy ten wpadł na genialny pomysł i uśmiechnął się do niego drapieżnie. Odpowiedział na jego pocałunek i wstał -no to w końcu będzie trochę zabawy - zaśmiał się, przeciągając się mocno. Zerknął jeszcze na Barmana, gdy ten podał mu wstążkę. Lis znów zaprezentował swoje piękne, białe, demoniczne uzębienie, a jego oczy zmieniły się - no widzę, że faktycznie brakowało Ci mojego rozrabiania - powiedział rozbawiony. Wziął wstążkę i dopił swojego drinka -no to się bawmy - powiedział jeszcze uroczyście i zawiązał sobie oczy. Nie przejmował się tym, że musi jeszcze dotrzeć do rozrabiaki. Ruszył pewnym krokiem w jego kierunku. Nie widział kompletnie nic, ale jego słuch mu całkowicie wystarczył. Do tego znał ten klub na pamięć, a z tego co zdążył zauważyć prawie nic się nie zmieniło od tego czasu, gdy był tutaj ostatni raz. A już minął jakiś rok od tego czasu.
Gwizdnął głośno, gdy już zbliżył się do tłumu. Czuł zapach krwi, ktoś już oberwał, ale raczej nie było to nic poważnego. Posoki było zbyt mało, więc się tym nie przejmował. Tłum się przed nim rozstąpił, a on zbliżył się do gościa z nożem - tak bardzo Ci się tu nudzi, że musisz zaczepiać panienki, które nie chcą takiego tępego wieprza? - zapytał i uśmiechnął się, słysząc jak tamten prawie ryczy z wściekłości - zabaw się ze mną. Jak wygrasz to załatwię Ci randkę z Luci, moją siostrą, którą pewnie znasz i postawię Ci tyle drinków ile chcesz, a jak nie to .. - odwrócił głowę lekko w stronę wyjścia - wyniesiesz się stąd i oddasz swoją kartę - nie musiał długo czekać na reakcję. Gość rzucił się na niego z wyciągniętym nożem. Yako szybko się uchylił, trzymając dłonie w kieszeniach - oj wybacz...nic nie widzę...zacząłeś już?- zapytał wskazując palcem na wstążkę na oczach po czym dłoń znów wróciła do kieszeni. Facet znów zaatakował, na co Demon się cofnął i podłożył mu nogę. Tłum naokoło zaśmiał się. Wszyscy co do jednego byli naćpani, więc było im bardzo wesoło.
Yako bawił się z nim przez jakiś czas. Unikając ciosów, cofając się, udając, ze ten trafił by po chwili podłożyć mu nogę. Gdy usłyszał więcej kroków, zbliżających się do napastnika, warknął - on jest mój! Zostawcie bo Barman was też wywali- to wystarczyło, aby nikt się nie wtrącał. Poza tym, Aktor wyglądał na bardzo rozluźnionego i uśmiechał się drapieżnie, przy każdym potknięciu przeciwnika. Chciał go zmęczyć, upokorzyć. Dokopać mu jak najbardziej, nie robiąc mu jednak zbytniej krzywdy. Popisywał się. Wyzywał mężczyznę, by ten był jak najbardziej rozjuszony. Cały czas jednak słuchał czy na pewno szarżuje na niego, a nie na jakiegoś innego klienta. Siv nawet pokazał jednemu z goryli aby miał oko na bar, żeby nikt nic nie zwęził i sam dołączył do pierwszego szeregu gapiów, przyglądając się z bliska co jego rodak wyczynia. W końcu nie wiedział, że Yako jest Demonem, bo z jakiej racji by miał?
Demon nawet kilka razy dał się serio zranić, czemu towarzyszyły okrzyki widowni, nic sobie jednak z tego nie robił co jeszcze bardziej wkurzało jego przeciwnika. Ale dzięki temu też nie rezygnował, tylko atakował coraz bardziej. W końcu skoro udało się go zaciąć to na pewno uda się zrobić coś więcej.
Jakiś facet zaczął zachowywać się agresywnie, więc Bane przerwał taniec i dołączył do tłumu gapiów, który zaczął otaczać agresora. Przepchnął się by lepiej widzieć i zaśmiał się, gdy zobaczył Lusiana.
Dlaczego tak zareagował? Raz - był naćpany, dwa - to będzie śmieszne, widzieć jak Foxsoul dostaje wpierdol. Może nawet ten wielki złamie mu nos, to Chirurg będzie miał co składać.
Gdy dojrzał, że Aktor ma dodatkowo zawiązane oczy, parsknął już śmiechem otwarcie.
Lusian zaczął swoją walkę i szło mu zaskakująco dobrze. Bane sam nie wiedział czemu, przecież nic nie widział! Może szkolił się w jakiejś sztuce walki? Cóż, brązowowłosy nie znał się totalnie na mordobiciu i nigdy nie pojmował idei, ale lubił popatrzeć jak inni się piorą. Zawsze było to ciekawe, bo przy każdym ciosie w głowie analizował obrażenia.
Nawet teraz skrzyżował ręce na piersi i obserwował zajście z satysfakcją wypisaną na twarzy. Widać było, że Foxsoul gra na zwłokę. Liczył na to, że tamten się zmęczy? Niezbyt mądrze, bo przecież w klubie są podawane narkotyki. Jeśli koleś wziął na przykład amfetaminę, ciężko będzie go pokonać bo tacy nie czują bólu. Można takiemu złamać nogę a on, póki działa środek odurzający będzie z nią dalej walczył. Dopiero po tym jak zejdzie z niego narkotyk, będzie się zwijał z bólu. Albo od razu umrze.
Bane mimo wszystko nie wtrącał się. Nie jego liga, on nie był typem agresora który szybko nabiera ochoty na bójkę. Wolał sobie spokojnie poobserwować. Kilka razy zaśmiał się, widząc jak osiłek upada.
Po chwili podszedł do niego Barman. Przemknął przez tłum jak wąż i musnął jego nagie ramię, gdy stanął obok.
- Nie za dużo, na dziś? Panie Blackburn? - zapytał słodkim głosem przyglądając się Lekarzowi, który wyglądał na mocno wstawionego.
- Chyba chciałeś powiedzieć za mało. - odparł Bane, szczerząc się ale nie patrząc na niego a na Lusiana, który sprawnie uchylał się przed napastnikiem.
- A może zaproponuję Lożę VIP? Tam serwujemy lepsze alkohole. - mruknął, opierając podbródek na jego barku. Bane'owi to nie przeszkadzało, bo znał już Siva na tyle, by przyzwyczaić się do jego specyficznego sposobu bycia. Barman lubił bliskość ale nigdy nie przekraczał nieproszony granicy, dlatego Lekarz pozwalał mu się na nim wieszać w ten sposób.
- Za moment. - rzucił brązowowłosy - Chcę zobaczyć koniec.
Siv zaśmiał się ciemnym, zmysłowym głosem po czym odsunął się i przejechał po ramieniu mężczyzny dłonią, oddalając się w tłum. Sunąc jak wąż.
- Ja też, panie Blackburn. - mruknął, jakby do siebie - Nawet pan nie wie, jak bardzo interesuje mnie koniec dzisiejszej nocy.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 29 Listopad 2017, 20:15
Lusian doskonale wiedział, że nie pokona gościa zadając mu ból. No może nie do końca wiedział, bo nie miał pojęcia co on za narkotyki zażył. Ale jakoś go to nie interesowało. I na takich znajdowały się sposoby. Najchętniej to by mu na przykład rozszarpał zębami gardło, albo wyrwał serce. Mmmmniam. Aż się oblizał na samą myśl. Musiał jednak wymyślić coś innego, bo przez to miałby kłopoty. Nawet jeśli gość go pozwie to i tak się tym nie przejmował. Działał w obronie własnej i Klientów, a Barman to potwierdzi. W końcu taśma z nagraniami nie będzie obecna. Za dobrze znał Siva, żeby się tym przejmować. Baśniopisarz łamał wiele praw, więc uważał co pokazuje policji. Sam nie chciał wpaść, a MORIA niestety też mogła mieć swoje wtyki nie tam gdzie trzeba. Dlatego też filtrował wszystkie nagrania. Był w tym mistrzem, więc nie było potrzeby by się czymkolwiek teraz martwić.
W końcu demonowi zaczynało się już nudzić. Gdy świniak, który cały był zlany potem znów zaatakował Lis odsunął się, ale nie odskakiwał. Złapał tamtego za nadgarstek i sprawnym ruchem wytrącił mu nóż, który od razu po upadku na podłogę został przez Yako złapany. Ręką za to mocno przywalił mężczyźnie, celując w jego krtań. Nie ważne czy go boli dusić i tak się zacznie. Gdy facet upadł, uklęknął na jego mostki, wbijając w niego kolano, drugą nogę oparł na gardle przeciwnika, a nóż wycelował w jego przyrodzenie. Nawet je o nie oparł, rozcinając spodnie - to jak? Poddajesz się i uciekasz z klubu? Radzę się nie wyrywać bo nie będziesz miał już w ogóle czym zaimponować panienkom- uśmiechnął się złośliwie, a mężczyzna pod nim wychrypiał, że się poddaje. Lis wstał i odsunął się, by tamten nie miał jak go zaatakować, ale na szczęście nawet jeśli chciał to byli przy nim już goryle Siva, więc szybko się faceta pozbyli, zabierając mu jego cenną kartę.
Lusian westchnął i zdjął wstążkę z oczu. Zawiązał ją na rękojeści noża. Od razu otoczyły go panienki chwaląc jego walkę i pytając o jego rany, o których Lis już zdążył zapomnieć. Szybko odszukał wzrokiem pewnego brązowowłosego jegomościa i ruszył w jego stronę - i kto tu teraz jest w czołówce? - zapytał, muskając ustami jego ucho. Bane mógł zauważyć, że Foxsoul się nawet nie zdyszał przy tym całym pokazie. Do tego jego oczy błyszczały jeszcze żywiej niż do tej pory. W końcu mógł sobie pozwolić na mały posiłek w trakcie tej zabawy. Poza tym podjadał w sumie przez cały czas jak tylko miał kontakt z nagą skórą.
Wywinął się zwinnie panienkom i panom, prosząc o chwilę oddechu, obiecując, ze zaraz do nich wróci. Poszedł do baru poprosić Siva o coś do przeczyszczenia ran bo nie wiadomo w końcu gdzie gość wcześniej ten nóż trzymał. Spoglądał jednak cały czas w kierunku Blackburna, obserwując jego stan upojenia, zastanawiając się ile jeszcze czekać.
Bójka szybko się zakończyła i Bane dołączył do tłumu bijącego brawo. Robił to jednak powoli, klaśnięcie za klaśnięciem, uśmiechając się przy tym szeroko i jednocześnie tajemniczo. Cholera wie, co mu teraz siedziało w głowie?
Chwila kiedy wszystkie oczy były skierowane na Lusiana była mu potrzebna by złapać dystans. Ochłonąć. Czuł, że za bardzo odlatuje a nie chciał już kończyć zabawy. Był nabuzowany, w głowie mu się kręciło tak, że chyba cudem stał na nogach. A Opium sprawiło, że stał się równocześnie wkurzająco senny. Z resztą nie on jeden, bo kilka par poszło już w stronę części w której lokal miał pokoje dla gości.
Bane ziewnął, gdy zobaczył zbliżającego się do niego Foxsoula. Zrobił to trochę chamsko i bezceremonialnie, nie zakrywając nawet ust jak przystało na eleganckiego faceta. Czarnowłosy zbliżył się do niego i dotknął ustami jego ucha na co Bane jedynie zachichotał ciemnym głosem.
Bez słowa podszedł do Baru bo czuł, że trzeba uzupełnić zapasy alkoholu w organizmie. Niby był napruty jak świnia i ledwo stał na nogach ale chciał więcej. Gdy jednak oparł się o ladę, zmienił zdanie. Najpierw łazienka, o tak.
- Może drinka, panie Blackburn? - zagadnął Siv przekrzywiając głowę - Mam dla pana coś specjalnego.
- Dobra, zaraz wracam. - powiedział Chirurg nieco bełkotliwie ale nadal z fasonem, po czym skierował się w stronę łazienki. Jak się dużo chleje to się dużo sika, logiczne, co nie?
Siv zawołał dłonią Lusiana i jeśli ten tylko zbliżył się do Baru, zachichotał jak złośliwy chochlik.
- W łazienkach męskich też mam kamery. - powiedział wystawiając język i mrugając mu porozumiewawczo, wskazał głową kierunek.
Bane bez ceregieli od razu podszedł do jednego z pisuarów. Łazienka była tak czysta, że można było jeść z podłogi albo chlać prosto z kibla. Oczywiście Lekarz nie był tak odważny, no i nie miał kaca by zniżać się do takiego poziomu, ale wiedział, że jeśli szło o higienę tego miejsca, nie można było nic obsłudze zarzucić. Lux był ekskluzywnym miejscem dla śmietanki towarzyskiej.
O wszystkim pomyśleli, na jednej ze ścian wisiał nawet zgrabny, biały dystrybutor. Wtajemniczeni wiedzieli, co udostępniał klientom. W końcu bezpieczny seks to podstawa.
Szybko załatwił potrzebę po czym umył łapy i podszedł do lustra. Uśmiechnął się szeroko do odbicia po czym podszedł do maszyny i pobrał kilka sztuk. Nigdy nie wiadomo kiedy się przydadzą. Niby miał swoje, w portfelu ale dzisiejszej nocy miał zamiar zaliczyć co najmniej trzy panienki.
Gdy tylko o tym pomyślał zaśmiał się na głos i poczuł jak fala gorąca spływa mu po plecach. Nie miał koszuli, miał obecnie w dupie gdzie się podziewała bo Siv i tak na koniec zabawy zbiera ubrania, doprowadza do porządku i oddaje klientom rano.
Chłodne powietrze płynące z nawiewu poruszało jego włosami. Podszedł do ściany i oparł się na niej na wyciągniętych prosto rękach. Pozwolił by wiaterek owionął całe jego rozgrzane ciało.
Czuł, że jeszcze musi się napić. I to sporo.
Jeszcze nie miał dosyć. Muzyka nadal grała głośno.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 29 Listopad 2017, 22:27
Uśmiechnął się tylko na chichot Chirurga. Był wstawiony i to bardzo, ale widać było, że jeszcze nie ma dość. Mało tego, że jeszcze trochę może w siebie wlać. Bo czemu by nie?
Obmył szybko swoje rany, ale nic więcej nie robił. No dobra...pozwolił Siv'owi zająć się raną na ramieniu bo była trochę głęboka, ale i tak nawet blizna po niej nie zostanie. Wiedział jednak, że ten potem będzie mu marudził, albo co gorsza zacznie robić niesmaczne drinki - i jak się podobało? - zapytał, uśmiechając się złośliwie.
Zerknął na Bane'a gdy ten też podszedł do baru. Zaśmiał się nisko, gdy ten uciekł do łazienki. No skoro się tyle pije to sikać też trzeba. Niestety nie wypocą tego aż ta szybko jakby się tego chciało. Słysząc słowa Siva, spojrzał na niego i uśmiechnął się -no niczego innego nie mogłem się po Tobie spodziewać - zaśmiał się i dał mu szybkiego całusa. Zasłużył za takie pomaganie mu.
Lusian wszedł do łazienki i sam załatwił swoje potrzeby, po czym umył grzecznie rączki. Zaśmiał się widząc jak Bane się zaopatruje na resztę wieczoru - widzę, że ktoś tutaj ma ambitne plany - powiedział. Sam jednak nie sięgnął do dozownika. Może miał swoje i nie ufał tym stąd? A może nie potrzebował? W końcu jeszcze nikt tego wieczora nie mógł zauważyć podniecenia u aktora. No może trochę, żeby panienki się aż tak szybko nie zniechęciły, ale raczej nie planował dziś żadnych podbojów. Ewentualnie zobaczy czy z Sivem coś nie wyjdzie, w końcu wygrał prawda? Gdy tylko Bane postanowił troszkę ochłonąć, demon stanął za nim, uśmiechając się drapieżnie i nagle przytulił go od tyłu, opierając brodę o jego ramię - a Tobie jak się podobało przedstawienie?- zapytał mruczącym, zalotnym głosem. Musnął też przy tym szyję Chirurga swoimi ustami, a dłońmi pogładził jego nagi tors, mrucząc przy tym cichutko. Nie był jednak zbyt nachalny. Sprawdzał go, testował. Jeśli jeszcze nie był gotowy to na pewno po tym drinku od Siva, nie będzie się już opierał.
- Jak zawsze, jesteś w najwyższej formie. - skomentował Barman i wychylił się ku niemu - Szkoda, że nie będę mógł dzisiejszej nocy sprawdzić tego na własnej... skórze. - mruknął mrużąc oczy. Nie był zadowolony z tego, że Lusian wybrał już sobie ofiarę. Ile by oddał, by być na miejscu Blackburna. Szkoda tylko, że Lekarz prawdopodobnie nie doceni daru jaki dostaje od losu. Może nawet, co gorsze, pogardzi zalotami Foxsoula. Ech, Ludzie są jednak prymitywni i nie potrafią oddać się przyjemności.
Pomachał mężczyźnie gdy tamten podążył za Bane'm. Był naprawdę ciekaw, czy największy, zagorzały hetero tego klubu da się jednak złapać. Wszyscy goście po jakimś czasie w końcu ulegali a Chirurg od kilku lat trzymał się twardo swojej ligi. Pozwalał się dotykać tylko panienkom. No i po jakimś czasie pozwolił też na dotyk Siva, ale oczywiście tylko do pewnej granicy której nigdy nie pozwalał przekroczyć. To tym bardziej nakręcało turkusowowłosego Baśniopisarza, lubił niedostępnych. Ale jeszcze bardziej lubił dostępnych.
Gdy mężczyźni zniknęli w łazience, Siv uśmiechnął się szeroko do siebie i zabrał za robienie drinków. No, po tym specyfiku to Bane sam wskoczy Lusianowi do łóżka.
Wiaterek z nawiewu był bardzo przyjemny. W międzyczasie w łazience zjawił się Aktor, ale Bane nie zwrócił na niego większej uwagi. Nie skomentował też jego zaczepki. Przecież to oczywiste, że Lekarz chce dzisiaj zaliczyć chociaż jedną panienkę. W końcu zawsze zabawy w Luxie kończył w ten sposób, w ramionach jakiejś uroczej damy, z głową na jej bujnych piersiach. innego scenariusza nie znał, ten mu się nigdy nie nudził. Może dlatego, że zawsze liczba kochanek była inna i zawsze potrafiły go zaskoczyć jakimiś nowymi pieszczotami. Samolubne, ale wystarczyło, żeby mężczyzna wygodnie usiadł albo się położył, założył ręce na kark i oddał swe ciało kobietom. Już one wiedziały jak się nim dobrze zająć.
Stał oparty o ścianę i uśmiechał się pod nosem do myśli. Było mu gorąco ale nie na tyle, by się pocił. Skóra nadal pozostawała matowa, jedyne co zdradzało, że przed chwilą szaleńczo tańczył, to intensywniejszy zapach perfum pomieszany z wonią wódki, której przecież wylał na siebie sporo.
Gdy nagle poczuł jak przywiera do niego jakieś ciepłe ciało i usłyszał głos Lusiana, cały zesztywniał. Skrzywił się, najpierw w zaskoczeniu potem z złości.
To co zrobił czarnowłosy było... dziwne. No dobrze, całkiem przyjemne ale nadal dziwne. W końcu byli facetami!
- Ej, Foxsoul. Hamuj się, co? - warknął wyswobadzając się z jego objęcia. Obrzucił go zaskoczonym spojrzeniem, wyszczerzył zęby drapieżnie i zgrzytnął nimi. Brwi miał ściągnięte i chwilowo nie było mu do śmiechu.
- Wiem, że lubisz kotłować facetów, ale źle trafiłeś. - powiedział patrząc na niego wyzywająco - Miło mi, że ci się podobam... bo to w sumie oczywiste... ale łapy precz, nie dobierzesz się do mojego dupska. - dodał, kierując się w stronę drzwi - Już wielu w Luxie chciało mnie wyruchać i nikomu się nie udało, ty nie będziesz w tym temacie inny. Idę się napić.
Wyszedł z łazienki otwierając je sobie kopem. Poszedł od razu do Baru i podniósł dłoń na znak, że chce swojego drinka. Siv uśmiechnął się jedynie tajemniczo i przysunął mu kieliszek. Odszedł na bok, obsłużyć innych ale zerkał w jego stronę, uśmiechając się pod nosem.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 2 Grudzień 2017, 14:17
Zaśmiał się niski i złapał Barmana pod za szczękę. Zmrużył oczy, a jego źrenice zwęziły się. Zaczął go sobie oglądać z poważną miną -a kto Ci powiedział, że nie? - zapytał i wyszczerzył się złośliwie -kto wie może nam się uda zabawić, a jak nie to gwarantuję, że przyjdę odebrać swoją nagrodę- powiedział, nachylając się do jego ucha i przygryzł je dość boleśnie, jednak dla Barmana na pewno było to dość przyjemne, wręcz intymne przeżycie. Demon dobrze wiedział do Siv lubił, więc nie musiał się z nim za bardzo bawić, aby ten już był rozpalony.
Odsunął się podnosząc ręce do góry, gdy zobaczył gniew na twarzy Chirurga. Zmarszczył brwi, słysząc jakich słów użył i wsadził ręce do kieszeni, przyjmując bardziej lekceważącą postawę -no wiesz...tak kusić, a potem nie dać się nawet przytulić...ja nie wiem co te wszystkie panie w Tobie widzą - powiedział wzruszając ramionami. Skoro był takim hetero to teraz tym bardziej demon chciał go złamać. Chciał zniszczyć tę granicę.
Przepuścił Blackburna w drzwiach, nie mówiąc nic. Przyglądał się tylko mu uważnie i oblizał na samą myśl o nim. Naznaczy i jego. Bez tego nie wyjdzie z tego klubu. Natalie będzie wściekła, ale jakoś to przeżyje. Rozwodu się nie bał. Nie zdradzał swojej żony, jeden wybryk powinna przełknąć. Choć pewnie go zaboli, niestety nie tylko Lusian lubił pokazywać, ze ma pazurki. Rudowłosa również uwielbiała pokazywać, że z nią nie można zadzierać. Pewnie zostanie mu kilka siniaków, o ile dobrze pójdzie. Bo znając ją to może się na siniakach nie skończyć. Aż uśmiechnął się pod nosem na tę myśl i pogładził obrączkę na swoim serdecznym palcu.
Stanął przed lustrem i oparł się rękami o umywalkę. Spojrzał w oczy swojego odbicia i uśmiechnął się drapieżnie -mówisz, że nie będę inny? Zobaczymy jak daleko się za chwile posuniesz - powiedział. Słowa były skierowane do brązowowłosego, mimo iż go tam teraz nie było. Nie musiał tego jednak słyszeć. Yako przemył twarz i przeczesał włosy wilgotną ręką. Nadal wyglądał tak świeżo jakby przed chwilą tu wszedł i tylko pozbył się ubrań od pasa w górę. Idealnie wyrzeźbione mięśnie grały pod skórą przy każdym ruchu. Nie prężył ich jednak. Był rozluźniony. Nie należał do tych gości co pokazują czego tam pod skórą nie mają, a tak na prawdę nie mogą się niczym pochwalić.
Wrócił do baru i usiadł niedaleko Bane'a. Siv podał mu drinka, a Lis zachowywał się jakby nic się nie stało w łazience. No bo co się stało? Chciał podrażnić kumpla i tyle. Gdy był w połowie swojego drinka, nagle podeszły do niego panienki i zaciągnęły na parkiet. Wszyscy byli już śnięci. Jak to po Opium bywa, dlatego tańce stały się bardziej zmysłowe niż dzikie. Demon nie próżnował. Tańczył z każdą chętną, a trzeba było przyznać, że nikt mu nie odmawiał. Nikt poza Blackburnem. Zerkał na niego co chwila, nawiązywał kontakt wzrokowy, ale bardziej starał się mu teraz pokazywać i obiecywać co mu może dać niż z nim flirtować. Miny i ciche westchnienia jego partnerek i partnerów mówiły same za siebie.
- Faktycznie kuszę. - powiedział zimno brązowowłosy - Ale na pewno nie ciebie, Foxsoul. - dodał. Mimo, iż był pijany w trzy dupy, Lusian przez chwilę mógł zobaczyć jego inną twarz. Chłodną, wyniosłą twarz wyrachowanego człowieka, który przeszedł swoje i pod fasadą zabawy kryje mrok duszy.
Bane był na co dzień otwartym człowiekiem, nie stronił od towarzystwa innych. W pracy był racze skupiony na leczeniu, nie rozmawiał sporo z Pacjentami ale jednak był lubiany. W czasie operacji nie mógł sobie pozwolić na śmiech czy zabawę, był profesjonalistą. I właśnie taką twarz mógł przez chwilę widzieć Aktor. Twarz zimnego profesjonalisty.
Siv podał mu drinka. Bane chwycił kieliszek ale nie upił na razie napoju, bo podszedł do niego Lusian. Udawali, że nic się nie stało a jednak Bane odrobinę inaczej patrzył na mężczyznę. Z nieufnością, mimo uśmiechu.
Naprawdę potrzebował alkoholu bo w takim tempie wytrzeźwieje z kilka minut. Towarzystwo bawiło się na parkiecie w najlepsze, ale taniec zmienił się w wolniejszy. Również muzyka została zmieniona na bardziej leniwą. Mimo wszystko jednak głośne, zmysłowe basy działały na ciała naćpanych ludzi. Ekstazy ma to do siebie, że wszystko odczuwa się lepiej, milej. Dotyk, smak, zapach, również odgłosy otoczenia.
Barman zachichotał patrząc na Lusiana tańczącego z paniami. Bane również się uśmiechnął, widząc co wyprawia Aktor. Wił się między kobietami jak wąż, dotykał, całował, pozwalał się pieścić. Od samego patrzenia robiło się gorąco.
Bane odwrócił się do parkietu plecami i podniósł naczynie do ust. W tym też momencie Siv uśmiechnął się szeroko, przymykając lekko oczy. Nadszedł czas. Blackburn dopiero teraz poczuje to samo, co każdy Lustrzanin przebywający w obecności Lusiana. Niesamowity magnetyzm, któremu nie da się oprzeć.
Chirurg wypił drinka duszkiem i odstawił kieliszek. Momentalnie na jego policzkach pojawił się rumieniec, musiał uchylić nieco usta bo nagle poczuł zalewającą go falę gorąca i... przyjemności.
Siv zaśmiał się niskim głosem.
Bane zamknął na chwilę oczy. Muzyka nagle zaczęła być... intensywniejsza. Mężczyzna czuł dudnienie basów w całym ciele, za każdym uderzeniem niskich tonów czuł jak wstrząsa nim dreszcz. Czuł muzykę... na dole.
Otworzył oczy ale nie był w stanie do końca rozchylić powiek, pozostały lekko przymknięte. Brwi powędrowały ku górze. Odwrócił się w stronę parkietu bo nagle poczuł... cudowny zapach. Przyciągał go, jak magnes.
Wstał i półprzytomny skierował się w stronę tańczącego tłumu. Interesowała go jednak tylko jedna osoba. Czarnowłosy Aktor, Lusian Foxsoul. Całe ciało rwało się w jego stronę.
Wmieszał się w tańczących. Kobiety dotykały go, zmuszały do tańca... Nie opierał się chociaż naćpanym w diabły spojrzeniem szukał źródła zapachu i przyciągania. Poczuł jak budzi się w nim płomień, nie potrafił jednak wytłumaczyć co się z nim działo. Umysł chwilowo przeskoczył na "Stand by" dlatego Chirurg mógł kierować się żądzami typowo cielesnymi.
Dym Opium który ponownie pojawił się na sali i światło stroboskopu sprawiły, że czas jakby zwolnił. Bane tańczył, z każdym niskim tonem muzyki prawie umierał z rozkoszy. Ciała tańczących ocierały się o jego wrażliwą skórę. Każdy bodziec odbierał o wiele, wiele silniej niż normalny Człowiek.
Widząc zachowanie Lekarza, Siv przeskoczył przez Bar i również wpadł w tłum. Odszukał Lusiana i podszedł do niego. Jego uśmiech mówił wiele, Barman zbliżył się i skierował twarz w stronę szyi wyższego mężczyzny. Językiem przejechał po jego szczęce.
- Pamiętaj, kto ci pomógł. - wymruczał po czym śmiejąc się nisko zniknął między ludźmi.
Nagle ktoś z całej siły pchnął Bane'a. Mężczyzna nie zdążył zareagować bo jego ruchy, choć zmysłowe, były powolne. Jakby ktoś oblepił go karmelem.
Wpadł na kogoś i gdy wciągnął powietrze a wraz z nim nęcący zapach którego szukał, brązowowłosy prawie umarł z rozkoszy. Podniósł oczy na twarz... Lusiana. Jego była zarumieniona i miała wyraz, jak u... wyjątkowo zawstydzonego Uke.
Ośmielony kontaktem z nagą skórą mężczyzny, położył na jego piersi jedną dłoń i zbliżył usta do jego mostka. Wydychając ciepłe powietrze wprost na jego skórę, przejechał językiem po niej.
Nie zamierzał się od niego odklejać.
Co te lustrzane narkotyki robią z Człowiekiem.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 2 Grudzień 2017, 15:24
Pokręcił głową rozbawiony. A te wszystkie spojrzenia, gesty i lizanie po szczęce to niby nie było kuszenie? Ha ha ha ... chyba nam Demon zaraz skona ze śmiechu. Wiedział jednak, że nie będzie musiał długo czekać. Siv na pewno też chciał już zobaczyć jak Chirurg mizia się z jakimś facetem. To była chyba ulubiona część jego pracy. Patrzeć jak hetero przełamują swoje granice.
Widział jak Siv się uśmiecha, podając Chirurgowi drinka. Nie siedział jednak długo przy barze. Tańczył z panienkami, pozwolił się dotykać i sam zagłębiał się w śmielsze rejony. Teraz już nikt nie krył się z tym, że ma na coś ochotę. Kilka par, a nawet grupek zniknęło już w pokojach dla gości. Raczej jednak nie mają tam zamiaru jeszcze spać. Panienki namawiały też Lusiana na małe co nieco, ale on odpowiadał, że jeszcze chce się pobawić. Bo wiadomo jak to faceci. Po łóżeczku to najchętniej w nim zostają. Choć z Lusianem tak nie było.
Zerknął na Siva gdy ten nagle się przed nim pojawił. Uśmiechnął się drapieżnie na jego słowa - nie martw się, spłacam długi. W szczególności takie - wymruczał mu do ucha. Rozejrzał się, bo naćpany Bane, o trochę mętnym spojrzeniu, zniknął mu w tłumie. Nie szukał go jednak długo, bo już po chwili wpadł mu w ramiona. Uśmiechnął się do niego, widząc jaki jest zarumieniony i przyciągnął go do siebie mocniej. Przejechał szponiastą dłonią po jego brązowych włosach i zbliżył twarz do ucha - jednak do mnie przyszedłeś?- wymruczał uwodzicielsko i przygryzł mu ucho.
Zaczął się przy nim również poruszać do rytmu basów. Wodził po nim rękami, drażniąc go bardziej, nie pozwalał mu się zadowolić. Im bardziej będzie wygłodniały tym lepiej dla demona. Kusił go, składał pocałunki na jego barkach i szyi oraz przygryzał lekko jego skórę. Obiecywał więcej, ale czy Bane dostanie więcej, zależy tylko od niego.
Czas w jego oczach spowolnił. Był tak naćpany, że gdyby pewnie nie to wcześniejsze Ekstazy, teraz leżałby na podłodze i majaczył coś o światłach, muzyce i nagich ciałach. Jeszcze nigdy nie był w takim stanie. Co ten cholerny Siv mu podał? Chciał go zabić?
Niestety Chirurg w obecnej chwili nie kojarzył swojego stanu z drinkiem którego wypił przy Barze. Jego umysł płatał mu figle. Wszystko dookoła błyszczało, przedmioty poruszały się. Widział ludzi, których nie miał prawa spotkać...
Taką osobą była Luci Foxsoul na którą właśnie wpadł. Wyglądała zjawiskowo i przede wszystkim, nie miała górnej części garderoby! I zaczęła tańczyć przy nim, wodząc dłońmi po jego rozgrzanym ciele. Czuł o wiele więcej, co było zasługą narkotyków. Jego skóra była wrażliwa jak nigdy. Każde muśnięcie wywoływało u niego dreszcz. Pachniała tak nęcąco...
Przylgnął do niej ciasno i nie czekając ani chwili, zaczął składać pocałunki na jej obojczykach, szyi, podgryzając jasną, delikatną skórę niczym wampir gotów do spożycia posiłku.
- Luci... Piękna Luci... - mruczał z zadowolenia - Jak ty na mnie działasz, Diablico...
Jak to wyglądało z zewnątrz? Cóż... Lekarz dobierał się do czarnowłosego faceta, zasapany jak napalony goryl i zarumieniony jak ostatnia cnotka. Gdyby nie to, że inni byli zajęci sobą, z pewnością poleciałyby w jego stronę niewybredne komentarze.
Siv chichotał niczym Czort, zadowolony z tego, że udało mu się zwieść kolejną osobę.
Bane natomiast nie przestawał. Atakował piękność ustami, spychał też delikatnie by wyszli z tłumu i ukryli się gdzieś w ciemnym kącie. Gdy zaczęła wplatać palce w jego włosy, westchnął rozochocony i nieco brutalniej przyciągnął ją do siebie. Była trochę płaska z przodu... Ale przecież kamera czyni cuda, prawda? Pewne dorabiają jej komputerowo te spore piersi.
Naćpany jak jeszcze nigdy, wyglądając jak napaleniec ostatniej klasy, pchnął ją w końcu na ścianę i łapiąc jedną ręką za jej wątłą szyję, przywarł do jej ust w agresywnym pocałunku.
Szkoda tylko, że nie zauważył, że całuje faceta.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!